|
Autor |
Wiadomość |
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:24, 06 Sty 2010 |
|
Pojedynkują się kirke i Pernix
Forma: Miniatura
Długość: 1-3 stron Worda, TNR 12, interlinia pojedyncza
Tytuł: Smaki
Chcemy: czerwonookich wampirów i jednego „wegetarianina”, zimę i trzecioosobowej narracji
Nie chcemy: Belli, Edwarda, szkoły
Termin zakończenia: 20.01.2010
UWAGA!
Oceniamy według schematu:
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
TEKST A
Smaki
Księżyc w pełni srebrną poświatą oświetlał wymarłą polanę. Część z płatków śniegu zalegających ściółkę skrzyła się odbijając jego światło. Kilka chmur przebiegło po niebie jak spłoszone stado koni, nie zatrzymując się w żadnym miejscu na długo. Ta zimowa noc nie należała do najcieplejszym, ale Jasperowi to nie przeszkadzało. Jak każdy wampir nie odbierał po ludzku temperatury, wręcz przeciwnie – uwielbiał zimę. Podniósł z ziemi kilka śnieżynek i oczarowany wpatrywał się w ich strukturę. W swoim ludzkim życiu nigdy nie miał okazji kontemplować ich skomplikowanego kształtu, bynajmniej nie z powodu braku czasu. Zawsze ukrywał się w dość ciepłych miejscach, więc takie zjawisko jak śnieg było mu zupełnie obce. Kiedy poznał Carlisle’a docenił też wampirze zmysły, które wyostrzone chyba do granic pozwalały na takie chwile jak ta. Siedział na środku polany, nieopodal jedynego drzewa, które od lat stało tu wysuszone. Śnieg nie topniał od jego dotyku, był przyjemnie nijaki. Wampir nie potrafił ocenić jego temperatury i nie chciał. Zachwycała go budowa.
Pokażę to Alice – pomyślał i oparł się o konar.
Spędził kilka minut w całkowitej nocnej ciszy. Nie wiedział czego chcą od niego Volturi, ale najpewniej nie było to nic miłego. Alice nie chciała wyjawić mu swojej wizji, a Edward, który siłą rzeczy widział to samo, czuł strach i coś na kształt litości. Jasper nie wiedział czego się spodziewać i chyba to najbardziej go dręczyło.
Ułożył się wygodnie spoglądając w niebo. Chciał się uspokoić, ale nie potrafił. Co dzień odbierał tyle emocji, nawet teraz na pustkowiu czuł smutek samotnej kobiety mieszkającej za lasem. Nigdy tego nie chciał, powoli przez lata pogrążał się, zamykał w sobie. Wszystko się zmieniło w chwili poznania Alice. Choć dalej niewiele mówił - czuł jej energię, jej radość, a to wystarczało mu w zupełności.
Wyczuł ich zanim zobaczył. Zbliżali się niespiesznie. Nieliczna grupa, cztery osoby. Jedna z przodu, trzy z tyłu, wszyscy w czarnych długich płaszczach z kapturami zarzuconymi na głowy. To i bezwietrzna noc uniemożliwiało rozpoznanie z kim ma do czynienia. Czuł dziwną mieszankę emocji. Z jednej strony podniecenia i zwierzęcej radości, a z drugiej przerażenia.
Jasper wstał i podszedł, kiedy zbliżali się do niego. Teraz cała piątka wampirów stała na środku polany. Przyglądali się sobie przez chwilę. Jasper próbował wyczuć czy w pobliżu jeszcze ktoś jest, ale zbyt wiele emocji było w nim samym by mógł to kontrolować.
- Witaj – powiedział najwyraźniej przywódca. – Pozdrowienia od Aro.
- Witam. Przekażę Carlisle’owi. – Starał się, aby jego głos brzmiał możliwie spokojnie.
- Pozdrowienia są dla ciebie, podobnie jak propozycja – powiedział znów wampir zdejmując z głowy kaptur czarnego płaszcza.
- Propozycja?
- Przystań do nas. – Te słowa niemal wysyczał.
Pozostała trójka wciąż milczała. Jasper niby od niechcenia poprawił poprawił koszulę w paski, który wybrała dla niego Alice.
- Aro chyba zna moje zdanie na ten temat – cedził słowa powoli, ta gra była warta więcej niż tylko wycieczkę do Włoch.
- Mamy dla ciebie prezent – urwał. – Aro myśli, że zapomniałeś jaki to smak.
- Smak? – zapytał Jasper, teraz szczerze zdziwiony.
Wyczuł jego radość i satysfakcję.
- Smak krwi – wysyczał tak cicho, że złotooki wampir z trudem dosłyszał słowa.
Wszystko zdarzyło się bardzo szybko. Pomimo wampirzych zdolności Jasper nie zarejestrował każdego ruchu.
Na śnieżnobiały śnieg opadł najpierw płaszcz osoby stojącej na środku, potem biel skażono jej krwią. Dopiero, gdy Jasper poczuł jej zapach zrozumiał, że przerażenie należeć mogło tylko do niej. Wampir, z którym rozmawiał złapał ją za rękę i pchnął w stronę wciąż zaskoczonego Jaspera.
Whitlock poczuł najpierw uderzenie w pierś miękkiego ciała i jego ciepło. Dziewczyna drżała w jego ramionach. Serce biło jej jak oszalałe pompując krew pod niewyobrażalnym ciśnieniem. Z rany na dłoni wypływał czerwony strumień ambrozji. Plamił niebieską sukienkę dziewczyny i spodnie Jaspera.
Trójka czerwonookich wampirów czekała z ironicznymi uśmiechami na jego reakcję. Nie wiedział ile upłynęło czasu, ale podejrzewał, że to zaledwie kilka sekund. Czuł, że przywódca powstrzymuje tamtą dwójkę. Ma nad nimi władzę nie tylko nadaną przez Aro.
Zapach krwi powoli napełniał mu płuca, pełznąc od ust przez tchawicę. Rozchodził się po całym jego ciele wymuszając reakcję, której nie chciał. Której chciał. Starał się opanować, ale schylał się coraz niżej do dłoni dziewczyny, a ona drżała w jego ramionach, nie próbując się nawet wyrwać.
Czuł napływający jad, zalewający mu usta. Widział czerwień. Tylko czerwień. Zniknęła noc, śnieg. Nie czuł cudzych emocji, ale przeżywał własne, które zagłuszyły świat dokoła.
Ile już lat nie próbował ludzkiej krwi?
Nie był pewien. Nigdy o tym nie myślał. Słyszał jak płynie w żyłach śmiertelniczki wygrywając najpiękniejszą melodię na świecie. Czuł ją na swojej skórze. Jej ciepło. Jej siłę.
Puścił dziewczynę popychając ją możliwie lekko na śnieg. Sam przywarł do pnia samotnego drzewa. Objął konar ramionami i wbił palce w czarną korę. Zamknął oczy chcąc pozbyć się czerwonej mgiełki, która spowijała wszystko. Dalej ją czuł. Była za blisko. I nigdy nie będzie dość daleko. Starał się za wszelką cenę skupić, doskonale wiedząc, że i tak mu się to nie uda. Był najsłabszy z całej rodziny. Zbyt długo zabijał i upajał się krwią, by od tak porzucić nałóg.
Przez chwilę słyszał tylko bicie jej serca. Przyspieszone. Krótki, urywany oddech był jedynym, która wzbudzał powietrze do ruchu. Wciąż ją czuł. Krew. W niej, na sobie, niemal na końcu języka. Bał się puścić drzewo, jakby to była jego jedyna ostoja. Nie chciał stać się na powrót mordercą.
Melodyjny śmiech przeciął powietrze niczym bicz. Jasper przez chwilę myślał, że zwariował i słyszy jak krew z niego drwi. Odwrócił jednak głowę w stronę stojącej grupki. Dwa wampiry stały skamieniałe i wgapiały się w czerwone ślady na śniegu. Trzeci śmiejąc się błyskał białymi zębami. Whitlock dzielił z nim emocje, nienawidził tego. Czuł jego triumf. Pewność siebie. Potrząsnął głową chcąc odciąć się od wszystkiego, ale to nie chciało zniknąć.
Czerwonooki podniósł dziewczynę i popchnął w stronę Jaspera.
Wyglądali teraz jak kochankowie. Samotna polana skąpana w świetle księżyca. Na jego tle czarne konary drzewa, a u jego stóp ona i on. Romantyzm sytuacji przyćmiewał fakt, że byli we troje. On, ona i jej krew. Nie chciał na nią patrzeć, ale sparaliżowana strachem nie potrafiła się poruszyć. On sam nie mógł/ nie chciał uciec. Znów była za blisko. Wbił mocniej palce w korę niemal rozszarpując konar. Drzazgi spadły na śnieg. Skrzypnięcie powtórzyło się echem jeszcze kilkakrotnie. Próbował odnaleźć siłę.
Odwrócił twarz w jej stronę. Kaskada lnianych włosów spływała po jej plecach. Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia lat. Leżała na śniegu opierając się częściowo o jego bok. Była blada. Jasper nie wiedział czy od utraty krwi czy ze strachu. Nie to było jednak ważne. Nie potrafił jej odepchnąć.
- Uciekaj – szepnął jej do ucha.
Nie wiedział czy dosłyszała. Poruszyła się niespokojnie i podniosła twarz. Wpatrywała się w jego oczy z niemym przerażeniem. Złote zazwyczaj tęczówki były teraz ciemne i puste.
Tak musi wyglądać śmierć – pomyślała śmiertelniczka.
Bezdenne studnie, w których ginie nadzieja. Czarne dziury pochłaniające wszystko. Jasper czuł głód.
Zamknął oczy widząc jakie wrażenie robią na jasnowłosej. Zamajaczyła mu przed oczami twarz Alice. Gdyby mógł – zapłakałby. Gdyby mógł, odwróciłby głowę w drugą stronę i udał, że nie czuje krwi. Ścisnął mocniej konar, a kolejny trzask łamanego drewna rozniósł się po polanie.
Cierpiał. Czuł ból, który promieniował z jego ust domagając się ukojenia we krwi. Tak bardzo chciał poczuć jej smak, tak bardzo nie mógł tego zrobić. Spojrzał na nią jeszcze raz. Kilka kropel zostawiło czerwone ślady na jego spodniach. Kilka innych paliło go w dłoń. Czym były, że sprawiały tyle cierpienia?
Znów zamknął oczy w kompletnej ciszy. Potrzebował skupienia. Ona tak blisko niego pulsowała.
Potrzebował chwili wytchnienia, by pozbierać wszystkie kawałki układanki. Księżyc na niebie zakryły chmury. Stado saren zawróciło ze swej drogi czując zagrożenie. Śnieg topniał od ciepłego ciała dziewczyny.
Jasper puścił konar i nie otwierając oczu wstał. Podciągnął ze sobą dziewczynę i bezpiecznie postawił ją na nogach. Chwiała się lekko. Nachylił się nad nią i znów spróbował.
- Uciekaj na Boga.
Tym razem posłuchała. Potykając się ruszyła niepewnie w stronę najbliższych drzew. Potem coraz szybciej i szybciej. Słyszał jak próbowała nawet biec, ale nagłe zatrzymanie i jej pisk zmusiły wampira do otwarcia oczu. Jeden z czerwonookich zagrodził jej drogę.
- Nie smakuje? - odezwał się przywódca.
- Nie próbowałem – przyznał Jasper cicho. - I wolę nie próbować. Puść ją.
- Wiesz, że nie mogę. Jeśli to nie to, mogę znaleźć inną. - Błysną zębami. - Aż do skutku.
- To nie kwestia smaku. To kwestia zasad.
Odwrócił się w stronę skąd przybył. Wędrując po swoich śladach dotarł do linii drzew. Nie odwrócił ani raz. Nawet wtedy, gdy jego płuca zalała kolejna fala zapachu.
Księżyc w pełni oświetlał mu drogę do domu
TEKST B
Smaki
Pomarańczowa łuna jaśniała na horyzoncie po raz ostatni. Wampirzyca z niewiadomych przyczyn zrezygnowała ze zemsty. Gorzkie uczucie po stracie partnera zostało zastąpione przez natarczywe wołanie. Dokąd wzywało? Tego jeszcze nie wiedziała. Jedno było pewne. Jeśli przestanie być zagrożeniem dla tej dziewczyny, zdziwaczałe wampiry nie wrócą, a Romeo od siedmiu boleści będzie cierpiał katusze w samotności. Kiedy to zrozumiała, doszła do wniosku, że pozostawienie ich przy życiu, ale rozdzielonych, będzie najlepszą karą dla krwiopijcy na dożywotniej diecie. Dziewczyna nie miała dla niej żadnego znaczenia.
Podążyła na wschód. Wolna niczym ptak. Nie chciała wędrować wespół z Laurentem. Za bardzo przypominał jej o śmierci Jamesa. Jego obecność wzmagała ból, a ból starała się wyprzeć z siebie. To stan niegodny wampira. Znów musi przywdziać twardą skorupę tak, jak skóra – trudno zniszczalną i zbudować ją wokół nieistniejącego serca. Znów wraca do życia w pojedynkę. Nastały gorzkie czasy.
Ludzie, jedząc określają smaki. Gorzkość w kawie, słodycz w cukierku, kwaśność w cytrynie, słoność w moczonym w solnej zalewie śledziu i mało komu znane umami* w serach czy mięsach. Przyprawiają swoje potrawy, żeby miały pożądany i lubiany przez nich smak. Wampir nie potrzebuje pieprzu, by jego posiłek był wyśmienity. Wampir posługuje się tylko piątym receptorem – umami – krew, ludzka krew jest dobra. Czerwony płyn wypełnia, daje rozkosz podobną do intymnego uniesienia i energię potrzebną, by być prawie niezniszczalnym. Victoria celebrowała każdy posiłek. Najbardziej lubiła gęstą ciecz. Uwielbiała atakować znienacka. Wtedy serce ofiary szybciej pompowało życiodajny płyn i niejednokrotnie nie wytrzymywało tempa wytężonej pracy. Gdy serce zatrzymuje szaleńczy bieg, krew zwalnia prędkość przepływu – zagęszcza się, nabiera konsystencji podobnej do mięsistego nektaru z miąższem. Istna uczta. Ruda wampirzyca była przeciwieństwem Jamesa. On jadał łapczywie. Chłeptał krew niczym spragnione zwierzę, które przez wiele dni przemierzało bezwodną pustynię, a znalazłszy źródło, czerpało z niego, rozbryzgując wokół siebie cenny napój. Zawsze był umorusany krwią ofiary, dlatego podczas polowania rozdzielali się na krótko przed atakiem. Dwa tak różne sposoby stołowania się nie mogły egzystować koło siebie – ucztowali osobno, ale darzyli się wielkim uczuciem, które górowało nad obyczajnością i manierami. Gorzki ból.
Była coraz dalej od deszczowego miasteczka. Kierowała się do krainy, w której przez większość roku króluje biel i zima - pasowała do tego miejsca. Mróz hartuje człowieka. Krewcy mężczyźni na Alasce wypełnieni są zdrowym, dobrym płynem. Stąpała po zaśnieżonych leśnych ścieżkach, zostawiając po sobie ślady drobnych stóp i smużkę pociągającego, słodkawego zapachu. Omamiła nim już wielu. Zniewalająca uroda, bujne, kręcone włosy i woń, będąca zasadzką – gwarantowały jej zawsze smakowitą strawę, a czasem nawet zabawę czy flirt... Żałosny flirt, bo człowiek nie był godnym i wystarczającym partnerem dla wampira. Marne, kruche ludzkie ciało nie mogło w pełni zaspokoić żądzy. Jedynym plusem obcowania z śmiertelnym mężczyzną było ciepło. Choć wampiry nie narzekają na chłód – to byłoby niedorzeczne – bliskość człowieka oraz jego przeciętna temperatura 36,6 stopni Celsjusza sprawiały, że zimnoskórzy przypominali sobie o swoich śmiertelnych dniach. Oczywiście nie wszystkimi kierował taki sentymentalizm, ale Victoria miała słabość do swojej przeszłości. Z tych ulotnych czasów zapamiętała miłość, jaką darzyła ojca, serdeczność matki i troskę o to, by zawsze miała piękne suknie oraz by uczyła się savoir vivre'u, a także zapach świeżego pieczywa wypiekanego raz na tydzień w chlebowym piecu. Nie raz szukała wśród ludzi podobnej rodziny, lecz czasy, gdy nikt nie gonił za pieniędzmi i karierą, a siadywał przy kominku, czytając, przy akompaniamencie trzasku ognia, wiersze Baudelaire'a, minęły bezpowrotnie.
Czyś owocem jesieni o smaku królewskim,
Zapachem egzotycznych oaz i klimatów?
Czyś żałobną amforą czekającą łezki,
Wezgłowiem dla pieszczoty czy wiązanką kwiatów? **
Tata uwielbiał symbolistów, a ona chłonęła wszystko, co deklamował na głos, siedząc przy jego nogach na futrzanym dywaniku. Gorycz nieśmiertelności to pamięć o szczęściu, którego nigdy już się nie zazna. O tych, którzy odeszli na zawsze.
Zbliżała się do niewielkiej wioski. W oddali migotały światła oświetlonych domów. Zmierzchało. Mimo późnej pory i szarego, mglistego nieba, skrywającego za chmurami zachodzące słońce, usłyszała odgłosy pracy – rąbania drzewa na obrzeżach lasu. Silny jak dąb chłop ścinał pień w polana, które równo wkładał do stojącego obok niego wózka. Był wystarczająco daleko od domu, by nikt go nie usłyszał. Jego intensywny, sandałowy zapach przyciągał. Nie posilała się już od dawna. Gorzki jad napłynął do ust. Wiedziona swoim drapieżnym instynktem zbliżyła się do ofiary. Zaszła mężczyznę od tyłu. Odwrócił się i oniemiał na widok jej kuszącej pozy.
- Skąd się pani tu... - Głos został stłumiony przez zimną dłoń, która zakryła usta drwala.
- Ciii... przyszłam do ciebie, bo pragniesz mojego ciała. Wzywałeś mnie w swoich snach, więc oto jestem. - Zdezorientowany złapał się za głowę, przeczesując nerwowo półdługie, ciemnoblond włosy. Faktycznie śnił o rudej bogini, która zachęcała go do odwiedzenia jej sypialni. Wyglądała identycznie. Czyżby postradał zmysły?!
- Ale to nieprawda, nie możesz być prawdziwa! Mam omamy!
- Nie, głupcze. - Pogładziła go po głowie, muskając otwartymi ustami policzek. - Wzywałeś mnie i oto jestem. Do twojej dyspozycji. Możemy sprawić, że twój sen stanie się rzeczywistością.
- Nie, nie mogę. Mam dziewczynę. Przestań – powiedział tak cicho, jakby słowa, które wypowiadał, nie odzwierciedlały tego, czego oczekiwał i pragnął.
- Zostaw go! - odezwał się ktoś zza pleców wampirzycy. Wyczuła charakterystyczną słodycz w powietrzu. Mężczyzna na widok drugiej kobiety osunął się na ziemię, wyślizgując się z uścisku Victorii.
- Wkroczyłaś na mój teren, słono za to zapłacisz – odezwała się kobieta o bursztynowych oczach. Jej słomkowe włosy powiewały na wietrze.
- Jest mój, potrzebuję jego krwi.
- Nie napijesz się z tego mężczyzny, zapoluj w lesie. Te bory są obfite w zwierzynę. Nie dam ci zabić ani jednego człowieka, który stąpa na mojej ziemi.
- Nie ruszam przekąsek. Preferuję danie główne, ale muszę przyznać, że jesteś odważna. Stawać w szranki jeden na jeden z silniejszym. Nie rozumiem, dlaczego Cullen wybrał śmiertelnika.
Wspomnienie o niespełnionej miłości rozdrażniło wciąż otwartą ranę. Tanya rzuciła się na wampirzycę. Trzymając rywalkę w silnym uścisku, chciała wbić ostre zęby w jej szyję, ale ta wykręciła głowę. Blondynka odgryzła tylko kawałek ucha. Po lesie rozeszło się głośne, wściekłe syczenie. Rozzłoszczona Victoria chwyciła przeciwniczkę za włosy, po czym pociągnęła mocno, wyrywając spory pukiel. Obie upadły na śnieżną pierzynę. Szarpały się zespolone ze sobą, a potem koziołkowały po pochyłej powierzchni. Gdy spadały w dół, zahaczając o nagie gałęzie krzewów, Tanya chwyciła się za pień mijanego drzewa. Odzyskawszy władanie nad ciałem, rzuciła się na wroga. Wściekłość dodała jej niespotykanej siły – dusiła Victorię, a następnie piszczelem przygniotła jej klatkę piersiową do podłoża, jednocześnie blokując ręce i najmocniej jak mogła szarpnęła za głowę rudowłosej, skręcając jej kark. Tłukła ją jeszcze po twarzy, deformując zgrabny nos, a gdy spostrzegła, że tamta już się nie rusza pobiegła po siekierę, leżącą obok nieprzytomnego drwala i rozczłonkowała ciało wampirzycy. Następnie jak w amoku, bojąc się, że cząstki tej złej kobiety zejdą się ze sobą, opróżniła wózek z drew i zapakowała na niego pozostałości po niezwyciężonej dotąd Victorii. Uważając by żaden fragment nie upadł na ziemię, pognała na ubocze i rozpaliła ognisko.
- Gorzko żyłaś i gorzko umarłaś. Mam nadzieję, że usmażysz się nie tylko w tym ogniu.
______
* umami to piąty zmysł smaku, który jest czuły na białko w potrawach (sery, jaja, mięso). Odnośnie do wampirzego określania smaku krwi – umami nawiązuje bardziej do znaczenia japońskiego słowa: dobry, smakowity, mięsisty niż do zawartości białka we krwi.
** fragment wiersza Charlesa Baudelaire'a, pt.: Miłość kłamstwa z tomiku „Kwiaty zła”, przekład: Antoni Lange; Baudelaire był prekursorem symbolistów, ale nazwanie go symbolistą to w tym miejscu zamierzone uogólnienie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 10:42, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Śro 22:49, 06 Sty 2010 |
|
No dobra :) Przybyłam, a jako że lubie obydwie autorki, to mam trudny orzech do zgryzienia :)
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B - 3
W tekście B zauroczyła mnie postać Tanyi i Victorii, które stają ze sobą w szranki. Tanya jest tutaj waleczna, mściwa i dobra. Podobało mi się, co nie znaczy, że tekst A był zły.
Styl: 7 pkt.
Tekst A - 4
Tekst B - 3
Z tego względu, że tekst A czytało mi się zdecydowanie lepiej. Przepłynęłam przez niego bez żadnych przeszkód. Choć gdzieś tam znalazłam brakujący przecinek, ale tak samo było w tekście B, więc się nie czepiam
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A - 1.5
Tekst B - 1.5
Obydwie autorki spełniły warunki należycie
Postacie: 5 pkt.
Tekst A - 3
Tekst B - 2
Bo podoba mi się Jasper, ten pełen niepewności, wątpliwości, walczący wewnętrznie ze sobą. Podoba mi się jak wygrywa tę bitwę, jak udaje mu się pokonać swoją słabość. Dlatego tak a nie inaczej
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5
Obydwa teksty były świetne, każdy o czymś innym, ale zawierały ciekawą fabułę. Nie mogę wyłonić jednego, tego lepszego
Podsumowując:
Tekst A - 13
Tekst B - 12
Gratuluję obydwu autorkom, świetne prace |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Czw 0:14, 07 Sty 2010 |
|
Pomysł
A: 1
B: 4
W pierwszy tekście pomysł jest nieprzemyślany i posiada zbyt wiele luk. Największym błędem było to, że Jasper nie wyczuł niesionej przez Volturi dziewczyny. Przecież, co kompletnie irracjonalne, trzymali ja pod płaszczem, nie tłumili w żaden sposób zapachu. Tym bardziej, że wcześniej wspominał o emocjach dziewczyny, ale ewidentnie twierdził, że znajduje się od niej daleko, więc nie rozumiem skąd takie niedopatrzenia. Poza tym nagłe pojawienie się przedstawicieli obozu czarnych płaszczy jest raczej zabawne, biorąc pod uwagę ton i bezpośredniość, z jaką odnieśli się do Cullena. Oczekiwałoby się po nich więcej wyrafinowania i subtelności. Bądź co bądź to rodzina królewska. Nie można ot tak sobie ich wprowadzać i nie czynić żadnych konkretnych kroków w stylizacji języka (ale o tym później).
Natomiast drugi tekst w pewien sposób mnie urzekł. Wprowadzenie Victorii było bardzo dobrym krokiem, niewiele się o niej czyta na tym forum. Poza tym pojawiła się Tanya – do tego Tanya wściekła, żądna mordu. Nawiązania do martwego Jamesa i porzucenie drugiego towarzysza w jakiś sposób pozwala ją zrozumieć i chociaż na chwilę zagłębić się w psychikę wampirzycy. Jak mówiłam – nieczęsta to okazja. Do tego całkowicie urzekło mnie wprowadzenie piątego smaku, za co autorka powinna dostać ogromnego plusa. Widać, że pomyślała nad tym tekstem trochę dłużej i bardziej przyłożyła się do napisania go. Mogę z dumą stwierdzić, że mi się podoba. No… i nawiązanie do ojca Victorii kochającego symbolistów! Bardzo dobry krok. Zazwyczaj irytują mnie wiersze wplecione w środek tekstu i w tym wypadku jest podobnie, jednak przez wzgląd na ojca – wybaczam.
Styl
A: 0,5
B: 6,5
Jeszcze chyba nigdy w całej mojej historii oceniania pojedynków (nie tylko na tym forum) nie zdarzyło mi się dać tak ogromnej różnicy punktów. Po prostu w żaden sposób nie jestem w stanie pogodzić się z tym, co autorka pierwszego tekstu zrobiła z językiem polskim. W każdym możliwym miejscu roi się od błędów. Ja tego tekstu nie czytałam – brnęłam przez niego, czując się jak w gęstym bagnie. I brak przecinków przed imiesłowami przysłówkowymi jest najmniejszym z grzechów. Przede wszystkim zastanawiam się, czy autorce znane jest pojęcie deklinacji, bo mam wrażenie, że nie. Większość określeń jest wprowadzana w złych przypadkach, o ile dobrze pamiętam, trafiłam nawet na problemy z rodzajnikami.
Drugi tekst nie wystrzega się błędów, dlatego nie dostał maksymalnej ilości punktów, ale są to sporadyczne potknięcia, które zdarzają się najlepszym. Czytanie tej miniaturki było dla mnie przyjemnym oddechem. Poczułam, że dla tego pojedynku jest jeszcze jakaś szansa, która pozwoli chociaż jednej z autorek wyjść z niego z twarzą. Mało tego – nie chcę chwalić tego opowiadania tylko przez wzgląd na tragiczny stan tekstu A, ono mi się po prostu podobało, chciałam je czytać i sprawiało mi to niemałą przyjemność.
Spełnianie warunków
A: 1
B: 2
Warunki jako takie zostały spełnione w obu tekstach, jednak w pierwszym nie widzę smaków. Coś tam Jasper o nich napomknął, ale w żaden sposób nie są w tekście wyeksponowane. A jak już mówiłam, w B urzekł mnie umami. Aczkolwiek autorka w wyjaśnieniu napisała, że jest to piąty zmysł smaku, a ja dam sobie rękę uciąć, że zmysłów mam pięć i tylko jeden odpowiada za smak.
Postacie
A: 2
B: 3
W A mamy Jaspera i autorka dostaje te punkty za próbę ukazania jego uczuć. I gdyby zajęła się tym jakaś beta, może nawet coś by z tego wyszło. Volturi, jak już wyżej wspominałam, są zmasakrowani. Na dobrą sprawę w chwili obecnej nie jestem nawet w stanie powiedzieć ilu ich było i jakiej byli płci.
W B jest Victoria, którą pokochałam, jednak dialog z drwalem zupełnie mi do niej nie pasuje. Nie potrafię sobie jej wyobrazić operującej takim słownictwem. Zawsze kojarzyła mi się z kimś pretensjonalnym, może nawet po trosze ordynarnym.
Ogólne wrażenie
A: 0
B: 5
Wydaje mi się, że nie trzeba niczego tłumaczyć, jednak muszę powiedzieć, że już dawno mi nie było tak przykro, kiedy czytałam jakiś tekst. Wbrew pozorom wcale nie czerpię przyjemności z tego, że wytknę komuś błędy albo powiem, że jego tekst jest beznadziejny. Ja kocham chwalić – lubię pochylić się nad dobrze wykreowaną postacią, malowniczymi opisami, zgrabnie napisanymi dialogami. Jednak to, jak czułam się czytając tekst A, napawa mnie smutkiem. Po prostu było mi przykro, bo czułam się, jakby autorka nie przeczytała tego ani razu po napisaniu.
A tekstowi B (i autorce oczywiście) gratuluję, bo jest to kawałek dobrej roboty. Miałabym wiele zastrzeżeń, ale po prostu cieszę się, że chociaż jedna osoba podeszła tu poważnie do tematu.
Razem
A: 4,5
B: 20,5
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 11:07, 07 Sty 2010 |
|
Ja w przeciwieństwie do Pernix mam kłopoty z rozpoznaniem stylu, więc o obiektywizm martwić się nie muszę ^^
Pomysł:
Tekst A 2 pkt
Tekst B 3 pkt
Szczerze mówiąc to już tu miałam problemy z rozdzieleniem punktów. Z jednej strony Jasper, który zauroczył mnie w tekście A i prowokacja ze strony Volturi, a z drugiej Victoria, której jeszcze nie było, spodobała mi się też Tanya i opis walki. Oba pomysły były niespotykane i przekonywujące jednak chyba ostatecznie zaważyło sama postać Victorii i jej porzucenie zemsty.
Styl:
Tekst A 4
Tekst B 3
W tej kategorii trudno mi ocenić ten tekst. Oba były dobrze napisane, jednak tekst B wydawał mi się dość nierówny. Początkowo styl w ogóle nie przypadł mi do gustu jednak opis walki był niesamowity, bardzo obrazowo przedstawiony. Za to w tekście A mamy ładny opis przyrody i mistrzowski sposób przedstawienia walki wewnętrznej Jaspera. Równy poziom i opisy zaważyły.
Spełnienie warunków:
Tekst A 1,5
Tekst B 1,5
Obie panie spełniły warunki.
Postacie:
Tekst A 3
Tekst B 2
Jasper, Jasper! Ta postać została przepięknie opisana, wiem, że ciężko pisać o jego darze, a autorka sobie świetnie z tym poradziła. Ponadto słudzy Volturi, jacyś tacy wyjątkowo straszni, a nigdy wcześniej nie wywoływali mojego lęku. W tekście A zaczarowała mnie Tanya i jej postawa, poza tym ślicznie przedstawiona Victoria. Jednak zdecydowanie bardziej przekonał mnie Jasper.
Ogólne wrażenie:
Tekst A 4
Tekst B 1
Po przeczytaniu stwierdziłam, że w tej kategorii dam 3/2, ale jak przeczytałam podpis do umami to musiałam odjąć. I w kwestii wyjaśnienia. W tamtym roku miałam taki analizę sensoryczną, więc moje informacje na temat zmysłów i smaków są dość świeże. Umami to nie jest zmysł smaku, tylko po prostu jeden z podstawowych smaków, potocznie nazywany bulionowym, odpowiada za niego glutamian sodu i można go wyczuć w sosie sojowym albo maggi, osobiście miałam wątpliwą przyjemność próbowania czystego umami i nie wiem jakim cudem znalazło się ono obok krwi. Do smaku krwi można nawiązać bardziej po przez inny smak podstawowy - metaliczny. Co do znaczenia japońskiego słowa to nie wiem. Cóż powiem tak: mnie to bardzo uderzyło bo się o tym uczę, porównanie umami do krwi jest dla mnie nieodpowiednie, bo jeśli to miało się odnosić do relacji człowiek/wampir to współczuję krwiopijcą jeśli mają posilać się czymś chociażby w małym stopniu podobnym do umami. Sama koncepcja smaków mi się podobała choć autorka nie do końca zgłębiła temat; na wikipedii jest dużo dobrych artykułów, ale nie można się tylko na niej opierać pisząc o czymkolwiek. Ta informacja mnie bardzo zraziła dlatego odjęłam jeden punkt. I żeby nie być gołosłowną na tym chomiku są skany mojego skryptu, na skanie 3 i 4 są dokładnie opisane smaki i substancje za nie odpowiadające.
[url]http://chomikuj.pl/libellule/Towaroznawstwo+UEK+KRAK*c3*93W/SEMESTR+II/Analiza+sensoryczna[/url]
Podsumowanie
Tekst A 14,5
Tekst B 10,5
Oba teksty mi się bardzo podobały, jednak tekst A mnie zaczarował a B tylko zauroczył. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Czw 11:12, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Prawdziwa
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p
|
Wysłany:
Czw 16:29, 07 Sty 2010 |
|
Pomysł:
A-2
B-3
Pomysł z Victoria wydał mi się bardziej oryginalny, do tego potem jeszcze wkracza do akcji Tanya, czego absolutnie się nie spodziewałam. Za to plus:)
Styl:
A-4
B-3
Tekst A poprostu czytało mi się bardzo dobrze, płynnie i szybko. Na błędach się nie znam, więc nie będę tego oceniać pod tym względem.
Spełnienie warunków:
A-1,5
B-1,5
Wszystkie warunki spełnione, nie ma co się rozdrabniać.
Postacie:
A-3
B-2
Jak dla mnie Jasper był wspaniale opisany. Ogólnie nie przepadam jakoś szczególnie za tą postacią, ale w tym tekście bardzo mi się spodobał. No i pokazane było to, jak bardzo musiał ze sobą walczyć, by nie zabić tej dziewczyny.
Ogólne wrażenie:
A-4
B-1
W pierwszym tekście było wszystko co uwielbiam: wampir, który musiał się opanowywać, dużo krwi i tak dalej. Muszę tez dodać, ze tekst trzymał mnie w napięciu, co zdecydowało o punktacji. Tekst B był bardzo dobry, oryginalny, ale nie przekonał mnie tak do siebie jak pierwszy.
Razem:
A-14,5
B-10,5
Gratuluję autorce tekstu A:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Witness
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 17:04, 07 Sty 2010 |
|
Pomysł:
A - 2
B - 3
W tekście A brak mi pewnej spójności, tego co Jasper przeżywa. Troszeczkę chaos. Tekst B zaskakuję doborem bohaterów i ich opisem.
Styl:
A - 2
B - 5
Przeszkadzała mi to, że musiałam brnąć przez tekst A. Gubiłam się w słownictwie i niektóre słowa były źle dobrane. Brak przecinku w ważnych miejscach też razi, powtórzenia i parę innych.
Spełnienie warunków:
A - 1,5
B - 1,5
Oczywiście oba spełniają wszystkie warunki
Postacie:
A - 1
B - 4
Opis Victorii jest dla mnie czymś nowym, ale także fascynującym. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Przedstawienie Tanyi i Victorii w walce - mistrzostwo, a ich opis - fantastycznie! Gratuluję pomysłu autorce tekstu B.
Ogólne wrażenie:
A - 1,5
B - 3,5
Test A jest dobry, tylko dobry, trochę przewidywalny jak dla mnie i zbyt zawiły w sprawie języka i stylu. Tekst B jest fantastyczny i bardo dobrze prowadzony pod względem stylu. Czytało się fantastycznie
A - 8 pkt.
B - 17 pkt.
Gratuluję obu paniom, życzę powodzenia. [/u] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Witness dnia Czw 17:04, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Robaczek
Moderator
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 227 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 18:41, 09 Sty 2010 |
|
POMYSŁ
A — 3
B — 2
Podoba mi się pomysł tekstu A, ramy, w jakie autorka go ujęła, wybierając na jego bohatera Jaspera. Stworzyło jej to wprawdzie okazję do naszkicowania tej postaci, niestety jednak – okazja ta doprowadziła jednocześnie do dużej dysproporcji w pracy: z jednej strony mamy naprawdę porządny szkic kreacji bohatera, z drugiej zaś – pomysł dobry, ale całkowicie niedopracowany. Cóż komu po pięknym frontonie, fikuśnych wykończeniach, skoro fundamenty domu są tak słabe, że budynek w każdej chwili może runąć, a wtedy jego wygląd nie będzie miał najmniejszego znaczenia. Pomysł jest niedopracowany, pełen luk i nieścisłości, w zasadzie to, co zostało z niego zaprezentowane w tekście, stanowi jedynie szkielet, może momentami daje złudzenie potencjału. A powiedziałam, że mi się podoba, ponieważ wyobrażam sobie, jak by to wyglądało, gdyby autorka raczyła całość dopracować i się nad nią pochylić.
W pracy B po stronie plusów bez wątpienia sytuuje się próba zgłębienia postaci Victorii. Bardzo się cieszę, że autorka zbudowała tę bohaterkę na tym, o czym mówi nam kanon, nie starając się na siłę postawić jej w dobrym świetle i udowodnić czytelnikom, jak wrażliwą i delikatną osobą jest ruda wampirzyca. W każdej bajce potrzeba czarnego charakteru, który pozostanie czarny, nieważne, jak długo by się go szorowało i doszukiwało się w nim drugiego, trzeciego, piętnastego dna. Szczególnie ujął mnie fragment, w którym Victoria wspomina swoją ludzką przeszłość. Zaskakująca w tym wszystkim jest obecność Tanyi i nie jestem pewna, czy zaliczyłabym to zaskoczenie do pozytywnych niespodzianek. W tym tekście również nie brakuje luk, wygląda tak, jakby usunięto z niego poszczególne fragmenty i później niezbyt rozważnie zszyto to, co pozostało. Są w nim niedopowiedzenia – ale nie takie, w których mogę się odnaleźć; nie ma punktów zaczepienia, które zapełniłyby czymś te puste miejsca.
Warunki tego pojedynku uważam za bardzo, bardzo krzywdzące. To, co w tekście chciano, a czego nie – owszem, podobało mi się, w dodatku zestawione z tytułem dawało nadzieję na naprawdę dobre starcie. Jeśli jednak spojrzeć na ustaloną długość, nijak ma się ona do tego, czego się od autorek oczekuje. Jedna do trzech stron? Kpina. Przeczytałam te prace dwukrotnie i za każdym razem wściekałam się, myśląc o podpunkcie dotyczącym długości. W miniaturce, która ma nie wykraczać poza trzy strony, a jednocześnie oscylować wokół smaków, wprowadzać co najmniej trzech bohaterów (czerwonookich wampirów i jednego „wegetarianina”), osobiście skupiłabym się na warstwie zmysłów, ograniczając wątki fabularne na rzecz czystego opisu. Tymczasem u jednej pani mamy Jaspera i wizytę Volturi, u drugiej zaś – Victorię, która ni z tego, ni z owego, składa wizytę na terenie Tanyi. Och, oczywiście, jest głodna. Ale ten głód nie stanowi dla mnie wystarczającego usprawiedliwienia dla takiego pokierowania fabułą. W przypadku obu prac nie mogę oprzeć się wrażeniu, że są mocno okrojone, wyrwane z kontekstu. W tekście A urzekło mnie opisanie rozdarcia Jaspera, jego wahania w związku z wyborem, przed jakim go postawiono, nawet jeśli wybór ten pojawia się w tekście niczym Filip z konopi. W tekście B zaś – skupienie się na Victorii, bez prób wybielania jej i przywdziewania jej na głowę przekrzywionej aureoli. Nie chcę dzielić punktów po połowie, bo nie o to w pojedynku – w moim mniemaniu – chodzi, ale różnica w punktacji nie jest miażdżąca.
STYL
A — 2,5
B — 4,5
Tym, co ratuje miniaturkę A przed upadkiem w interpunkcyjną i gramatyczną przepaść, jest środkowa część pracy – inaczej, jestem pewna, skwierczałaby w wielkim ogniu, patrząc tęsknie na przecinki wykonujące wokół niej taniec hula. Środkowy fragment tekstu to spora różnica w poziomie, jeśli chodzi o pozostałe części miniaturki. Sposób, w jaki autorka ujęła rozdarcie Jaspera, jego niepewność, trawiące go pragnienie, które usiłował uciszyć, szukając w sobie pamięci tego, kim się stał pod skrzydłami Cullenów, urzeka. Przekonał mnie opis jego wewnętrznej walki. Tym większe niestety jest moje rozczarowanie pozostałymi elementami pracy i tym bardziej nie mogę zapomnieć o nieszczęsnym limicie długości, na który jestem w stanie zrzucić winę dotyczącą tych paskudnych luk i nieścisłości, jakich dopuściły się obie autorki. Gdybym chciała powiedzieć, co dokładnie myślę o niespodziewanym pojawieniu się Volturi na polanie, musiałabym być wulgarna, powiem więc tylko, że między przemyśleniami Jaspera a wkroczeniem Volturi brakuje co najmniej akapitu. Płyniemy sobie, płyniemy, autorka raczy nas opisami przyrody, przemyśleniami bohatera nas raczy, a nagle – skończyło się, nie ma. Bo przyszli panowie w czarnych pelerynkach, więc żegnaj, stylistyko, żegnaj, dobrze zapowiadający się tekście. Mimo tak krótko opisanej konfrontacji z diaboliczną familią, mimo stanowczo zbyt lakonicznej rozmowy i braku odpowiednich środków stylistycznych, praca wybroniła się środkowym fragmentem. Tylko po to, żeby znowu się potknąć, tym razem na zakończeniu. I gdzie wcześniejsze przemyślenia Jaspera na temat Volturi, gdzie choćby liźnięcie jego opinii na ich temat? Chyba w tym nieistniejącym akapicie. Gdy tak czytałam tę pracę, marzyło mi się jedno – retardacja. Niestety, marzenia to jedno, rzeczywistość drugie. A tymczasem, w mojej opinii, tekst wręcz krzyczy o zwolnienie akcji, o więcej przemyśleń Jaspera, miast rozmowy, która pojawia się niczym królik z kapelusza i jest równie absurdalna.
Wracając do tańca hula – wiem, że różne są poziomy interpunkcyjnej wrażliwości. Niektóre rzeczy mogę dlatego zdzierżyć, nawet jeśli każdego obowiązują te same zasady interpunkcji. Nie wiem, czy błędy interpunkcyjne, jakich dopuściła się autorka, świadczą o pośpiechu czy o ignorancji, i wolę pozostać przy niewiedzy w tej materii. To samo tyczy się błędów gramatycznych. Jeśli zaś chodzi o kwiatki takie jak literówki, błędy techniczne – braki kropek, powtórzenie obok siebie tego samego wyrazu etc. – to już sprawa wyłącznie pośpiechu autorki i braku respektu dla czytelnika. A szkoda.
W pracy B również nie zabrakło kilku interpunkcyjnych niedociągnięć, raz czy dwa zdarzyła się kulejąca składnia, ale poza tymi potknięciami tekst jest naprawdę dopracowany. Wydaje się także bardziej przemyślany i jest lepiej rozplanowany kompozycyjnie. I mimo że styl mi się podobał, to całość sprawia takie wrażenie, jakby odjęto ją od linijki. Autorka zbyt często porusza się po płaszczyźnie dosłowności, zbyt twardo uderza czytelnika słowami, podczas gdy ja, a przecież czytelnikiem jestem, spodziewałabym się większego skupienia na warstwie zmysłów, większej subtelności, w końcu – większej ilości niedopowiedzeń. Naprawdę wolałabym, gdyby coś zostało niedopowiedziane, a w zamian za to oszczędzono by odbiorcy tak szczegółowych opisów tego, co jedna wampirzyca zrobiła z ciałem drugiej wampirzycy. Piękne fragmenty – takie jak chociażby opis celebrowania przez Victorię posiłków, wspomnienie jej przeszłości – nijak mają się do zdań, które z nimi sąsiadują – twardych, dosłownych, odbierających tym pierwszym subtelność. Starając się spojrzeć na tekst obiektywnie, wiem, że jest dobry, jest dopracowany, autorka jest stylistycznie świadoma, ale przyglądając mu się przez pryzmat subiektywnych odczuć, nie mogę pozbyć się wrażenia, że to wszystko jest dla mnie zbyt twarde.
W tekście A zdecydowanie zabrakło mi retardacji, w tekście B zaś – uskarżałam się na zbytnią dosłowność, a tymczasem muszę przejść do punktacji i nie bardzo wiem, co z tym fantem zrobić. Praca A uratowała się naszkicowaniem krajobrazu emocjonalnego bohatera, autorka pracy B zasługuje na pochwałę za świadomość pióra i ładne opisy. Za to natomiast, co autorka pracy A zrobiła z zasadami pisowni i interpunkcji rodzimego języka, przecinki przez wieczność będą musiały tańczyć hula.
SPEŁNIANIE WARUNKÓW
A — 1,5
B — 1,5
Wszystkie warunki by się zgadzały, z nieszczęsną długością włącznie (a jakże bym się cieszyła, gdyby autorki się zbuntowały i zafundowały nam kilka stron więcej!), do jednej rzeczy mam jednak zastrzeżenia. Smaki to wprawdzie tytuł, nie element, który ma wystąpić w tekście, a tytuł nie zawsze koreluje z treścią. Czasem jest luźnym skojarzeniem autora, czasem może odwoływać się do niewielkiego i pozornie nieistotnego fragmentu pracy, jednego słowa, czasem, czasem, czasem. Nie wiem jednak, czy jeśli narzuca się tytuł w pojedynku, nie musi on stanowić czegoś więcej i nie musi mieć swojego miejsca w tekście. Ważnego miejsca. Tymczasem w pracy A tytułowe smaki stanowią niemal wyłącznie przedmiot krótkiej rozmowy, bo późniejszy opis nie bardzo się do nich odnosi, natomiast w tekście B poświęcono im cały akapit, ale wydaje mi się, że zajmują one tyle miejsca dlatego, że tak by wypadało. W każdym razie – tytuł to tytuł, warunki to warunki. Te jako takie zostały spełnione.
POSTACIE
A — 2,5
B — 2,5
Mówiłam, że nie chcę rozdzielać punktów po równo, bo nie to stanowi istotę pojedynku, prawda? Jednak w tej sytuacji nie widzę innego wyjścia. Obie autorki skupiły się na jednym bohaterze i opisały go dobrze, tym samym krzywdząc nieco pozostałe postacie. W pracy A mamy naprawdę ładny opis uczuć Jaspera, cały tekst poświęcony jest jego osobie i wychodzi mu to na dobre. W tekście B skupiono się na Victorii, która uzurpuje uwagę na tyle, że nawet nie zastanawiam się nad drwalem i Tanyą (poza tym, co zrobiła z ciałem rudej). Chcąc nie chcąc – w tym podpunkcie remisujecie, drogie panie. Dobra robota.
OGÓLNE WRAŻENIE
A — 2
B — 3
Przeczytałam prace dwukrotnie i nadal gryzę się z tym, w jaki sposób autorki odniosły się do narzuconego im tytułu. W obu przypadkach inaczej oddałabym istotę smaków, ale czytelnik swoje, autor swoje. Uważam, dziewczyny, że mogłyście zrobić to lepiej, a jeśli nie – to widocznie was przeceniałam. Zarówno w pracy A, jak i w B, znajdujemy naprawdę dobre elementy, które spotykają się jednak z niedociągnięciami, lukami, potknięciami. Nie mogę spisać na straty tekstu A, nawet jeśli byłam bardziej niż rozczarowana tym, co zrobiono z biegiem akcji i pojawieniem się Volturi, a to dlatego, że sytuację ratuje Jasper. Z drugiej strony – nie mogę zachwycić się tekstem B, nawet jeśli autorka pochyliła się nad postacią Victorii i całość sprawia wrażenie przemyślanej, ponieważ nie jestem w stanie pozbyć się z pamięci tej dosłowności, która wciąż zgrzyta mi między zębami jak ziarenka piasku. Jednak ten pojedynek ma konfrontować nie moje wyobrażenie pracy o tytule Smaki z tekstami, które zaprezentowano, a właśnie te teksty. Dlatego zwycięża praca B. Jest ładna i dobra stylistycznie, choć nie jest to styl, który do końca mnie przekonuje. W zasadzie mam jedną radę dla obu pań, tylko chciałabym, by każda inaczej na nią spojrzała. Ordnung muss sein – pamiętaj o tym, proszę, autorko pracy A. Czytelnik zasługuje na Twój szacunek, a dla mnie ten szacunek objawia się między innymi w tym, jaką pracę dajesz mu do przeczytania: dopracowaną czy nie. Ordnung muss sein, to prawda, ale, autorko pracy B, styl nie podlega tym zasadom; pozwól sobie na więcej subtelności, rezygnując z dosłowności – styl nie musi być taki geordnet. I przepraszam was, dziewczyny, za to całe autorko pracy A/B, bo chociaż jestem w stu procentach przekonana, która napisała którą pracę, to gwoli formalności pozostawiam swoją wiedzę dla siebie.
PUNKTACJA
A — 11,5
B — 13,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 21:50, 09 Sty 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
Oba pomysły bardzo mi się spodobały, ale ten z Jasperem jakoś bardziej mi przypadł do gustu. Kuszenie Jazza krwią młodej dziewczyny, przybycie Volturi. Naprawdę bardzo mi się to podobało. Victoria, walka i jej śmierć też są ciekawe, ale punkcik więcej dla A.
Styl: 7 pkt.
A - 2.5
B - 4.5
W tekście A rzuciło mi się w oczy dość dużo błędów. B jest napisany ładniej. Jednak A też dobrze mi się czytało. Co prawda coś mi czasami zgrzytało, ale nie przeszkadzało mi to jakoś w odbiorze. Jednak autorka tekstu B zasługuje na większą ilość punktów.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
Spełnione zarówno w A i w B.
Postacie: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
Muszę dać po równo, gdyż zarówno spodobał mi się Jasper w A, jak i Victoria w B. Jasper, który oparł się pokusie skosztowania ludzkiej krwi. Victoria, która zginęła w walce z drugą wampirzycą. Dwie świetne osobowości. Dlatego po równo.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
I znów musiałam dać po równo. Tekst A oczarował mnie pomysłem i kreacją Jaspera. Tekst B spodobał mi się ze względu na Victorię i bardzo ładny styl. Nie potrafiłam wybrać. Przykro mi. Obie miniaturki bardzo mi się spodobały.
Podsumowanie:
A - 12
B - 13 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 22:40, 09 Sty 2010 |
|
Cytat: |
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt. |
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Tekst A jest ciekawy, ale na tle tekstu B bardzo typowy i wręcz wyeksploatowany. Zresztą ja mam swoje zdanie na temat Jaspera i nie do końca "kupuję" go takiego. Podoba mi się kreacja Tanyi w drugiej miniaturze - miła odmiana od suk i idiotek.
Styl: 7 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 5
Gdybym mogła nie przyznawać punktów, zrobiłabym to, bo niestety oba utwory są niedopracowane.
Tekst A: Literówki, powtórzenia, w końcu gramatyka... W pierwszym tekście kilka zbędnych porównań, przecinki pojechały na ferie, a składnia chyba zamarzła albo śnieg ją przykrył, a szkoda. Moim zdaniem właśnie niedopracowanie "zabiło" tekst A.
Tekst B: Zgrzyty, czasem dziwne słownictwo, ale jednak lepiej na tle pierwszej miniatury.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Tutaj po równo.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3
Tanya, Victoria - genialne zestawienie, a w tle smaki - mniam!
Jasper, który znów boryka się z krwią to dobry temat, ale wymaga bezbłędnej realizacji.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 1
Tekst B: 4
Pierwszy utwór obrywa za niestaranne zaserwowanie. Tego nie robi się czytelnikom - szczerze mówiąc, jestem odrobinkę rozczarowana i Autorka wie o tym, prawda, Autorko?
Drugi dostaje swoje za miłą odmienność i wplecenie ciekawych detali.
Suma:
Tekst A: 8,5
Tekst B: 16,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Reilee
Zły wampir
Dołączył: 06 Wrz 2009
Posty: 320 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gloomy Swamp
|
Wysłany:
Nie 0:32, 10 Sty 2010 |
|
Smaki… mniam, mniam.
Pomysł: 5 pkt.
A: 2
Pomysł wydaje mi się lekko oklepany. Volturi pragnący przeciągnąć na swoją stronę cnotliwego Cullena. Gdyby chociaż nie oparł się pokusie… Ale cóż, najwyraźniej tylko ja lubię dramatyczne zakończenia. Podobał mi się pomysł na scenerię. Pełnia, polana, śnieg. Ładny obrazek.
B: 3
Super! Victoria sukub! Walka i śmierć. Jestem Twoja, autorko B.
Styl: 7 pkt.
A: 2
Przecinki! Na Boga, brakowało tylu przecinków! Ledwo to przeżyłam.
Znalazłam pięknego kwiatka, mianowicie: „śnieżnobiały śnieg”. Czemu nie biało-biały? XD Poza tym przyczepię się do jednej małej pierdoły, prawdę mówiąc, nie miałam pojęcia, gdzie o tym napisać. „Zapach krwi powoli napełniał mu płuca, pełznąc od ust przez tchawicę”. Zastanawiam się, jak ten zapach tam wlazł, skoro z fizycznego punktu widzenia jest to niemożliwe. W tchawicy i płucach nie ma receptorów węchu. Są w nosie. Więc zapach można odczuwać tylko nosem, a nie tchawicą czy płucami. To podstawowa wiedza z biologii! xP Złe sformułowanie!
błysnąŁ!
Plus za opis reakcji Jaspera. Pociekła mi ślinka w chwili, gdy jad wypełnił mu usta. Serio! Czy to niezdrowe? XD
B: 5
Styl o wiele lepszy niż w tekście A. Nie znalazłam wielu błędów, poza „ze zemsty”. Żadnych nielogicznych akcentów. Czytało mi się fantastycznie. Wszystko mjodzio i lodzio (pzdro, Puszkens! XP).
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 1
Niby wszystko cacy, ale autorka, jak dla mnie, za mało uwagi poświęciła smakom. Skupiła się na zapachu, co mnie rozczarowało.
B: 2
Nie mam żadnych zastrzeżeń, mogę tylko chwalić, chwalić i chwalić.
Postacie: 5 pkt.
A: 1
Cnotliwy Cullen trochę mnie rozczarował. Znowu! Spodziewałam się, że się jednak skusi. Po stokroć bardziej byłby wtedy mrau! A tak to, o! Znowu zrobiono z Volturi frajerów. Nie podoba się mje to, nununu. ;P
B: 4
Drwal i jego: „Mam dziewczynę”! XD No myślałam, że się zmoczę, jak to przeczytałam xD Victoria fantastyczna. Tanya tak samo. Niezgodność z kanonem wcale mnie nie drażniła, to było lepsze niż kanon!
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 1
Tekst ogólnie podoba mi się, choć miejscami mnie zawiódł. Nie podobały mi się dialogi. Volturi przychodzą na polanę, żeby przeciągnąć cnotkę na ciemną stronę mocy z „Hejka, pozdro od Aro, przyłącz się do nas.”? Zgrzyta i to porządnie.
B: 4
Cudo. Świetne opisy. Chyba jest to pierwsza pojedynkowa miniaturka, która mnie uwiodła. Jestem oczarowana i nie umiem nic więcej powiedzieć.
I Baudelaire! <3
Podsumowanie
A: 7
B: 18
Gratulacje! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Nie 10:54, 10 Sty 2010 |
|
Nigdy nie czytałam waszych tekstów więc właściwie typów nie mam. W każdym razie uważam, że się nie postarałyście i mi się nie podoba. To tak na wstępie.
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Pomysł
Cóż - obydwa pomysły coś w sobie mają, chociaż ten A jest za mało rozbudowany, tak jakby autorka sama nie wiedziała, o co chodzi, ale udawała, że niby wie. W drugim zaś pomysł jest chaotyczny i chociaż oryginalny to niezaskakujący.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Styl
Cóż... Niektóre błędy z tekstu pierwszego to takie kwiaty, że po prostu aż wstyd:
Zniknęła noc, śnieg.
Tak bardzo chciał poczuć jej smak, tak bardzo nie mógł tego zrobić.
On sam nie mógł/ nie chciał - tutaj to nawet wysilę o się o krótki komentarz. Czy autorka tekstu A nie wie o istnieniu spójników ALBO, BĄDŹ, LUB?
Tak jakby ktoś się pod koniec spieszył i nawet nie przeczytał tekstu ostatni raz, wprowadzając definitywnie kończące tekst poprawki. W tekście B zaś ktoś próbował zabłysnąć świeżym, miękkim, malowniczym stylem, ale wyszło jeszcze gorzej, niż powinno. Jednakże byki w tekście A były tak śmieszne, że zdecydowanie próba zabłyśnięcia jest mniej bijąca po oczach. O przecinkach w obu tekstach to ja się nawet nie wypowiem.
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Spełnienie warunków:
W tekście A Edward był wspomniany, ale powiedzmy, że tego nie zauważyłam.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Postacie:
Żadne mnie nie przekonały, takie jedno wielkie, puste nic. Spodziewałam się czegoś lepszego. A tutaj takie niby-coś-jest-ale-chyba-jednak-nie. Jestem złośliwa chyba, prawda? Może to dlatego, że spodziewałam się po was czegoś lepszego? Myślałam, że warto przeczytać będzie ten pojedynek, ale się chyba pomyliłam, bo nie wywarł na mnie żadnego wrażenia - przeczytałam i nawet mną nie poruszył.
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Ogólne wrażenie:
Cóż, uważam, że tekst A za te swoje błędy powinien dostać o wiele, wiele punktów mniej. Jednakże nie będę faworyzować tekstu B, który też nie jest wybitny, a nawet dobry - jest przeciętnym tekstem. Dlatego:
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5
Punktacja ogólna:
Tekst A: 12
Tekst B: 13
Mam nadzieję, że obie autorki jeszcze kiedyś przystąpią do pojedynku i poprawią niedociągnięcia. Może wtedy teksty rzeczywiście zaskoczą. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Nie 10:58, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Sob 16:17, 16 Sty 2010 |
|
Trochę ciężko ocenić, nawet nie wiem dlaczego...
Pomysł: 5 pkt.
A - 3
B - 2
W żadnym stopniu nie ujmuję tekstowi B punktu za koncepcję, jednakże pomysł A bardziej mi przypadł do gustu. Połączenie Volturi z Cullenem, ale takie dość nietypowe. To tylko moje prywatne zboczenie, ale Victoria, James... jakoś mi się przejedli.
Styl: 7 pkt.
A - 3
B - 4
Mogłabym dać tekstowi B więcej punktów, ale A urzekł mnie bardzo złożonymi, przemyślanymi zdaniami, które jakoś się ze sobą jednak logicznie wiążą. Drugi tekst mogę porównać do swojego stylu, też tworzę krótkie zdania i próbuję z tym walczyć...
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1,5
B - 1,5
Bez komentarza, po prostu obie panie się wywiązały...
Postacie: 5 pkt.
A - 3
B - 2
W tekście A punkty za wykreowanie Jaspera i Volturich oraz śmiertelniczkę. W drugim fragmencie natomiast za Tanyę, która niestety pojawiła się dość późno.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2,5
B - 2,5
Oba teksty do mnie jako tako przemówiły w podobnym stopniu.
Podsumowanie:
A - 13
B - 12 |
|
|
|
|
ukos
Zły wampir
Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 487 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:19, 17 Sty 2010 |
|
Pomysł:
A: 2,5
B: 2,5
Tekst A jest dość stereotypowy, chociaż bardzo mi się spodobała pointa. Lubię takie wyraźne "rozwiązanie" tytułu. Niestety logicznie pomysł nie został dobrze przedstawiony. Kolokwialnie mówiąc "nie trzyma się kupy".
Tekst B zaskoczył mnie zestawieniem postaci. Nie do końca pozytywnie. Nie cierpię tajemniczych zbiegów okoliczności, które każą na tysiącach kilometrów kwadratowych przestrzeni natknąć się Victorii akurat na Tanię. Duży plus za piąty smak - nie miałam pojęcia, że nazwano fakt, że lubię "mięsność" potraw. Aspekt edukacyjny cenię wysoko, uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy. Aczkolwiek niekonsekwentnie przeprowadzony motyw tytułowych smaków. Kupuję umami i kupuję "gorzkie czasy". Ale osobno. Bo jedno odnosi się do smaku wprost - wampirom smakuje krew; drugie jest metaforyczne, dotyczy uczuć, przemyśleń. Jakby dwa pomysły połączone w jednej miniaturce.
Styl:
A: 2
B: 5
Żaden z tekstów nie ustrzegł się błędów, jednakże drugi chyba ma ich jednak mniej. W każdym razie nie musiałam czytać poszczególnych zdań kilkakrotnie, aby w pełni wyłapać ich sens. Nie spodobał mi się też pewien patos w A "Serce biło jej jak oszalałe pompując krew pod niewyobrażalnym ciśnieniem" - ludzkie serce jest wstanie wytworzyć jak najbardziej wyobrażalne ciśnienie, maksymalnie około 300mm słupa rtęci. Więcej nie wytrzymuje. A biel skażona krwią już zupełnie niestrawna. I wkradła się też zmiana perspektywy narracji.
W B uderzyło mnie po oczach "ze zemsty", a także "słoność" "kwaśność" i "gorzkość". Wiem, że właściwie to są poprawne, ale brzmią okropnie. Pisząc, stawałabym na głowie, żeby uniknąć tych określeń. Krańcowo nienaturalne.
Spełnienie warunków:
A: 2
B: 1
Miały być czerwonookie wampiry - w liczbie mnogiej. Tekst B ma tylko jedną Victorię.
Postacie:
A: 2,5
B: 2,5
Po równo. Uwierzyłam obydwu autorkom.
Ogólne wrażenie:
A: 2
B: 3
Ogólnie to mam wrażenie niedosytu. Obydwa teksty proszą o rozwinięcie i dopracowanie. Generalnie lepiej czytało się tekst A - po pierwszym razie podobał mi się bardziej. Pomimo błędów popłynęłam z nim i było fajnie. Drugi tekst jest, jakby to określić - sztywniejszy? Formalny? Chociaż introspekcje Victorii smakowite. Drugie i kolejne czytanie zmienia jednak ocenę. Przy pierwszym nie patrzę na błędy, kolejne są już bardziej analityczne i niestety tekst A staje się koszmarnie "grząski". Nauczka na przyszłość - forma JEST ważna.
Ogółem:
A: 11
B: 14 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ukos dnia Nie 19:29, 17 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
offca
Zły wampir
Dołączył: 18 Paź 2008
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szóste niebo
|
Wysłany:
Wto 21:59, 19 Sty 2010 |
|
Czytałam ten pojedynek już jakiś czas temu, ale nie wiem czemu nie oceniłam. Może mnie wyrzucili od kompa, to się zdarza.
Pomysł:
Hmmm Jasper wodzony na pokuszenie przez Volturi? Twórczo, ale mnie nie przekonuje. Victoria vs Tanya? A jakie prawo wszechświata ściągnęło te dwie na siebie? Też ciekawie. I też nie do końca to kupuję.
A: 2,5
B: 2,5
Styl:
tu potknięcia przeciwko gorzkości i kwaśności które mnie zabolały. Oraz lekkie zmęczenie czytanym tekstem vs płynnej narracji
A: 2,5
B: 4,5
Warunki:
niech będzie że jest jak miało być.
A: 1,5
B: 1,5
Postacie:
podobała mi się próba uchwycenia Victorii. I za to będzie przewaga
A: 2
B: 3
Ogólne wrażenie:
byłoby fajnie tylko w tekście A całkiem nie wiem co się Volturi nagle przypomniało, że wpadli do lasu, poprosili Jaspera i zrobili tę hecę. Co prawda w B nie wiem co naprowadziło na siebie Tanyę i Victorie ale już prędzej to kupuję. Nie miałam miny WTF i przez chwilę ciekawiło mnie co się wydarzy.
A: 1
B: 4
Darujcie ze tak skrótowo, ale czas mnie goni, obowiązki wzywają i nawet energii brak.
total:
A: 9,5
B: 15,5
Gratuluję obu autorkom i życzę powodzenia :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Wto 22:33, 19 Sty 2010 |
|
Hmmm, tekst A czytałam już dawno, dawno temu ale jakoś tak mi się nie chciało dokończyć, więc dopiero wracam na dzień przed końcem. Ale jestem i to się liczy! :D
Jestem troszkę zmęczona, głowa mnie boli i ogólnie be się czuję, ale postaram dać z siebie najwięcej, jak się da nie odnosząc przy tym więcej obrażeń.
Pomysł: 5 pkt.
Obydwa pomysły były dosyć ciekawe. Jeszcze nie spotkałam się z tekstem o Victorii, a już na pewno nie z taką końcówką. W A także koncepcja okazała się przyjemna, aczkolwiek według mnie wizyta Volturi była nieuzasadniona. Ja rozumiem, że chcieli zagarnąć taki talent do siebie, ale po pierwsze: Alice nie mogła tak po prostu nie zareagować; po drugie: wyskoczyli jak Filip z konopii. Coraz częściej spotykam się z właśnie takimi sytuacjami. Ale pomysł był oryginalniejszy od tego w B; dlatego punktacja wygląda następująco:
A/B: 2/3
Styl: 7 pkt.
Cóż, nie będę ukrywać, że dwójeczka napisana jest znacznie lepiej. W A roiło się od podstawowych błędów przecinkarskich, tekst niedopracowany. Nie mam siły rozwodzić się nad tą kategorią i obydwie autorki strasznie za to przepraszam; napomknę tylko, że w B były naprawdę cudowne opisy, mimo że dialogi nie przypadły mi do gustu.
A/B: 2,5/4,5
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Wszystko spełnione tak, jak potrzeba.
A/B: 1,5/1,5
Postacie: 5 pkt.
Cóż, w B napotkałam całkiem ciekawą Victorię, chociaż uważam, że można było ją jeszcze troszeczkę, troszeczkę dopracować <ale> W A za to wita nas ciekawa kreacja rozdartego Jaspera rozpaczliwie wtulającego się w drzewo i namawiającego dziewczynę do ucieczki. I tu, i tu autorki skupiły się tylko na głównych postaciach, jednak to Volturi działa na niekorzyść A. Tacy niewolturiaścy...
A/B: 2/3
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Ogólnie to bardziej podobał mi się tekst B. Jest dopracowany, ma piękne opisy i skupia się naprawdę na tytułowych smakach. Nie jest naciągany i przyjemnie mi się go czytało, chociaż szczerze mówiąc jak myślę o owym drwalu, to kojarzy mi się bardziej z takim Ulrichem z Bawarii, w spodniach na szelkach i piwem w ręku. :D
W A jest sporo niedociągnięć, nie była to jednak moim zdaniem jakaś tragedia. Po prostu był słabszy i cienko wypadał przy B.
A/B: 1,5/3,5
Podsumowanie:
A: 9,5
B: 15,5
Gratuluję obydwu (obu? za bardzo jestem niemyśląca, żeby to wiedzieć) autorkom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madam butterfly
Dobry wampir
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 576 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 126 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piernikowej chatki
|
Wysłany:
Śro 23:02, 20 Sty 2010 |
|
Jak zwykle będę ostatnia, i tak się zdarza
Pomysł: 5 pkt.
A: 1
B: 4
Nie wiem. W obu tekstach pomysł jest, ale w tym pierwszym tak... ni z gruchy ni z pietruchy. Gdzie reszta Cullenów? (tak, wiem, warunki) Jakim cudem czerwonoocy napadli na Jazza w ciemnym lesie? Skąd mamy wiedzieć kim są ci czerwonoocy? Może jestem ślepa, ale nie zauważyłam nawet, czy ich nazwałaś i tylko przeczucie każe podejrzewać mi, że to Volturi. Raził mnie brak jakiejś spójności. W tekście B za to jest i pomysł i ładne poprowadzenie wątku. Lubię takie teksty. Nieprzewidywalne.
Styl: 7 pkt.
A:1
B: 6
Och, trochę mnie to zabolało. W tekście A widać, że nie ma bety i treść cierpi na tym ogromnie. Dla przykładu podam jeden z wielu fragmentów, po którym przecierałam oczy:
Autorka tekstu A napisał: |
Odwrócił się w stronę skąd przybył. (...) Nie odwrócił ani raz. |
Dodam tylko tyle, że oprócz braku logiki i estetyki w zdaniach, następują one praktycznie po sobie. Może jestem przeczulona, ale coś takiego mnie mierzi i mój umysł bolą kubki smakowe, dlatego pięknie pojechałam po ocenie.
Tekst B być może nie jest idealny, ale błędy mogłabym wyliczyć na palcach jednej ręki, głównie to literówki. Styl jest plastyczny, spójny, autorka wie, co robi, gdy tworzy opisy. Bez pomysłu nie ma wykonania, ale to styl nadaje tekstowi charakter. I za niego mogę paść do stóp.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 1,5
B: 1,5
tutaj nie za bardzo mogę się rozwodzić, warunki zostały spełnione w obu tekstach.
Postacie: 5 pkt.
A: 2
B: 3
Nie podoba mi się ten Jasper. Nie wiem, nie potrafię przekonać do niego mojego osiemnastego zmysłu, odpowiedzialnego za przyswajanie postaci. Szczególnie po dramatycznym tuleniu się do drzewa. Widziałabym tam Alice, ale nie Jaspera. I czerwonoocy. Nie przemawiają do mnie, nie budzą we mnie strachu ani rozbawienia. Są tylko zapełnieniem tła. Bo przecież chodzi głównie o rozterki i rozważania Jaspera Whitlocka na temat krwi. Jakbyśmy cofali się w czasie do Edwarda i jego la tua cantante.
Tekstowi B nie dałam czwóreczki, bo nie podoba mi się dialog Victorii z panem drwalem. Poza tym mogła nie odpuszczać Belli. Wtedy dramatyzm sytuacji byłby większy, Tanya zabiłaby wroga swojej rodziny. Ale nie wgryzam się w szczegóły, bo miało być o postaciach. Miałam wrażenie, że Tanya zabija Victorię nie za to, że zagrażała życiu Bells, ale za to, że nazwała ją gorszą od człowieka. Ale to dobrze. Kobieca zemsta też się zdarza, bardzo często. Obie panie były silne, podobało mi się jednak zmiękczenie V., powrót do jej dzieciństwa.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A:1
B:4
Na tekst A będę psioczyć do jutra, bo zawiódł mnie stylem. A pomysł mógł zostać tak ładnie poprowadzony. Nie wiem, czy autorka potraktowała to jak żart, ale mam chorą nadzieję, że tak właśnie było.
Tekst B. Cóż, tekst nie jest idealny. Jest go też za mało, chciałabym przeczytać więcej, ale to już siła wyższa. Natomiast jeśli mam porównywać go do poprzednika, to popełnię zbrodnię. To zupełnie inna liga. Dlatego też gratuluję autorce tego właśnie tekstu, bo:
RAZEM:
A: 6,5
B: 18,5 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez madam butterfly dnia Śro 23:04, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 10:41, 21 Sty 2010 |
|
Mamy 15 ocen, czyli 375 punktów do rozdania.
TEKST A otrzymuje 155 punktów
TEKST B otrzymuje 220 punktów
Ogłaszam, że zwycięzcą pojedynku zostaje Pernix. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 10:42, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|