|
Autor |
Wiadomość |
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Sob 22:02, 06 Mar 2010 |
|
Pojedynkują się: Rathole i BajaBella
Forma: miniatura
Długość: 1-3 strony Worda, TNR12, interlinia pojedyncza.
Tytuł: dowolny lub brak
Chcemy: aby całość była w formie kartki z pamiętnika lub chociaż takiego fragmentu, wzmianki o kłótni, zgaszonego uczucia, stylu typowo pamiętnikowego (jakieś głębsze przemyślenia - ok, ale bez nadmiaru metafor itd.), wsparcia (że ktoś może na kimś polegać)
Nie chcemy: żeby osobą piszącą ów pamiętnik była Bella lub Rosalie, śmierci, pocałunku, Meyerowego słownictwa aka wywrócił teatralnie oczami czy marmurowy posąg
Termin: 10 dni, 6.03
Beta: bez
Koniec oceniania: 20.03
Oceniamy według schematu:
Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.
Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami. ← klik!
TEKST A:
Blizny po szczęściu
3 marca
Raniąc siebie, ludzie ranią też innych. Niszczą ich. Powodują, że przeżywają problemy tak samo jak oni. Kiedyś myślałam, że miłość potrafi przezwyciężyć wszystko. Jak bardzo się zmieniamy, gdy w naszym życiu następuje przełom? Pytania bez odpowiedzi kłębią się w mojej głowie, powodując jej przeraźliwy ból.
6 marca
Sączę herbatę i zaciskam powieki. Nie pokażę swojej słabości i tego, że się poddaję. Udaję, że nie słyszę kłótni. To nic nie zmieni. Ludzie z reguły i tak są obojętni. Też jestem człowiekiem. Wiem, że nic nie zmienię.
8 marca
Słyszałam szloch mamy. Nie wytrzymałam i po chwili czułam przecinające moje policzki łzy. Nie mam sinej woli. To koniec?
14 marca
Dobrze jest mieć przyjaciela. Wychodzę z Jake’iem codziennie na spacery. Pociesza mnie, bo widzi, że coś jest nie tak. Nie pyta, ale to wie. Intuicyjnie. Nie wiem, czy potrafię się otworzyć. Czuję zacieśniającą się wokół mnie skorupę. Zadeklarował, że każdy sekret pozostanie między nami. Ufam mu.
19 marca
Lauren nie ma w szkole. Nie rozpaczam, nigdy jej nie lubiłam. Grążą pogłoski, że popełniła samobójstwo. Silna, zjadliwa dziewczyna tak się poddała? Życie jest kruche i pełne niespodzianek. Może zadecydować o nim każda minuta, każdy gest. Jeden niewłaściwy ruch i wszystko znika.
29 marca
Obudziło mnie trzaśnięcie samochodowych drzwi. Przez okno widziałam tatę zamykającego bagażnik. Rzucił przelotne spojrzenie na dom. Czy było to ostatnie spojrzenie?
3 kwietnia
Mama zadzwoniła do babci. Naprzemian płakała i krzyczała, używała nieprzyjemnych epitetów. Mówiła coś o rozwodzie, majątku i Tanyi. Nie mogłam tego słuchać. Jeden telefon do Jake’a wystarczył, by po chwili stał pod moimi drzwiami. Poszliśmy na długi spacer. Przy nim smutki odpływają. Może to coś więcej?
7 kwietnia
Po rozmowach z Jake’iem jestem ożywiona, czuję się lepiej. Jego towarzystwo dobrze mi robi. Jakie to nieprawdopodobne, że coś, co nie dotyczy nas bezpośrednio, rani nasze dusze niczym ostre ciernie? To sprawa pomiędzy moimi rodzicami, a ja przeżywam to zbyt mocno.
14 kwietnia
Tata wrócił. Otworzyłam drzwi z uśmiechem. Odwzajemnił go, ale bez słowa udał się w stronę sypialni. Wpierw słyszałam stłumione głosy, a później krzyki. Pewnie nie chcieli, bym to słyszała, więc wyszłam. Błąkałam się po ulicach Forks, chcąc, by wszystko wokół zniknęło. Czułam pustkę wewnątrz siebie, a to, co mnie otaczało, potęgowało ją.
15 kwietnia
Znów usłyszałam rozmowę mamy z babcią. Wszystko zaczęło układać się w mojej głowie. Mało ze mną rozmawia i dotąd nie byłam pewna powodu ich rozstania. Słysząc słowa mamy, przypomniałam sobie dzień, kiedy tata wrócił do domu później niż zwykle. Długo po tym rozmawiali, nie wiedziałam tylko o czym. Ale dobrze pamiętam, że wtedy mama nie płakała. Dlaczego teraz się to zmieniło?
23 kwietnia
W życiu najważniejsza jest rodzina. A gdy moja się rozpada, co powinno stać się moim priorytetem, moją wartością? Przeglądam stare albumy. Drżącymi palcami dotykam roześmianych twarzy moich rodziców, ich splecionych dłoni.
29 kwietnia
Nie uroniłam ani jednej łzy, dawno nie słyszałam szlochu mamy. Ale dzisiaj płakało niebo. Dawno nie pamiętałam takiej burzy.
30 kwietnia
Wszędzie jest mokro. Chodzę po lasach Forks, uporządkowują swoje myśli. Pole widzenia zakłóca mi gęsta mżawka, ale idę dalej, nie poddaję się. A czy moi rodzice się poddali? Nie będą już potrafili razem iść po błotnistym gruncie.
1 maja
Jake powiedział, że wszystko biorę za bardzo do siebie. Uświadomił mi kilka spraw. Twierdzi, że ważne jest to, iż rodzice i tak dalej będą mnie kochać. Później dodał, że nie tylko oni. Zrozumiałam sens tych słów dopiero wtedy, gdy wróciłam do domu.
30 maja
W życiu raz są wzloty, a raz upadki. Mknę ku górze, zachłystuję się powietrzem. Łapię chwilę, staram się nie myśleć o przyszłości, o rozwodzie. Jutro mają pierwszą rozprawę.
31 maja
Rano pod drzwiami czekały niepodpisane kwiaty. Nie wysłał ich Jake. Tata?
Czekałam na powrót mamy. Wróciła, a raczej wrócili. Zamknęli się w pokoju i długo rozmawiają. Słyszę stłumione głosy, żadnych krzyków. Wyszłam, by dać im trochę prywatności. Wciąż nie tracę nadziei.
TEKST B:
Kwiecień 1861, Galveston
Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Dziwnie się czuję, kiedy on jest obok mnie. Jestem wtedy niespokojna, roztargniona. Serce zaczyna mi bić jak oszalałe na jego widok, nie potrafię wydusić z siebie ani jednego słowa. Najchętniej bym uciekła, ale coś, jak magnes, rzyciąga mnie do niego. Pragnę znaleźć się w jego ramionach i przetańczyć cały wieczór, tak, jak kilka tygodni temu na balu u Eleonory Devero.
To wtedy po raz pierwszy w jego obecności poczułam tę dziwną niemoc. Na początku myślałam, że Sonia za mocno zasznurowała mi gorset. Prawie nie mogłam oddychać. Miałam na sobie tę nową suknię z ciemnozielonego atłasu, która ładnie eksponowała moje ramiona i podkreślała alabastrową cerę.
Tamtego dnia wydawało mi się, że dostrzegłam go po raz pierwszy, co jest przecież niemożliwe. Znamy się z Jasperem od dziecka, a mój ojciec i pan Whitlock od lat prowadzą wspólne interesy.
Jednak tego wieczoru coś się zmieniło. On był inny. Ten przystojny, silny mężczyzna z którym tańczyłam, nie mógł być tym roześmianym, młodym chłopakiem, którego pamiętałam jeszcze z zeszłego lata.
Trzeba przyznać, że prezentował się wspaniale. Wysoki, smukły, ubrany w czarny, elegancki smoking. Jasne włosy lekko falowały i w czarujący sposób opadały mu na czoło. To wtedy zadrżałam po raz pierwszy pod wpływem jego intrygującego, nieco chmurnego, spojrzenia niebieskich oczu. Przyglądał mi się w taki sposób, że miałam wrażenie jakbym stała przed nim w samej bieliźnie. Spłoniłam się wówczas, a on zadowolony z mojej reakcji uśmiechnął się zwycięsko.
Od tamtej pory spotkałam go jeszcze dwa razy i zawsze było tak samo. Cała drżę w jego obecności, boję się spojrzeć mu w oczy, a jednocześnie tego pragnę. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nie potrafię zebrać myśli w chwilach, gdy czuję jego bliskość.
Co będzie jutro na corocznie organizowanym barbeque u Whitlocków? Nie chcę kolejny raz wydać mu się głupią gąską, która płoni się na jego widok. Będę flirtować z każdym chłopcem z okolicy, by tylko nie pomyślał sobie, że mi na nim zależy. Tylko którą suknię założyć? Chcę wyglądać tak, aby to on nie mógł oderwać ode mnie oczu. Mam tylko nadzieję, że mężczyźni nie będą mówić cały czas o tej głupiej wojnie. Ostatnio wszyscy tylko emocjonują się tym tematem. Unia i Unia. W ogóle nie rozumiem kto wpadł na taki beznadziejny pomysł jak zniesienie niewolnictwa. Kto wówczas by dla nas pracował? Nie wyobrażam sobie, jak mama poradziłaby sobie z utrzymaniem domu bez służby. Właśnie! Gdzie jest Sonia? Ktoś musi mi pomóc wybrać odpowiednią suknię na przyjęcie.
Jasper Whitlock był charyzmatycznym, młodym mężczyzną. Dorastał w zamożnej, teksańskiej rodzinie. Jako jedynak cieszył się bezgraniczną miłością matki i surową, ale troskliwą opieką ojca. Wiedział, że kiedyś przejmie cały majątek Whitlocków i będzie musiał go równie dobrze pomnażać, jak czynili to jego przodkowie. Rodzice zadbali o jego pełną edukację i wychowanie tak, że wyrósł na mądrego, wszechstronnie wykształconego dżentelmena z południa. Jego nienaganne maniery i niezwykły urok osobisty sprawiły, iż w wieku niespełna osiemnastu lat stał się jedną z najlepszych partii w Galveston. On sam nie myślał jeszcze poważnie o małżeństwie, choć od kilku tygodni jego fascynacja Vivian Greenwood stawała się coraz silniejsza. Ta dziewczyna zawsze mu się podobała, a ostatnio dostrzegał również jej zainteresowanie. Była taka delikatna i słodka. Urocza, kiedy jej policzki oblewał rumieniec. Trzymając ją w swoich ramionach czuł narastające pożądanie. Czasami wyobrażał sobie jak dotyka jej pełnych piersi, delikatnie pieści wewnętrzną stronę ud, jak jego męskość wypełnia jej krągłe ciało. Szybko jednak odganiał od siebie te niestosowne myśli. W obecnym momencie najważniejsza była dla niego przyszłość Południa. Tyle ostatnio mówiło się o wojnie. Kiedy kilka dni wcześniej Lincoln wydał dekret o wyjęciu spod prawa kilkunastu południowych stanów, w tym Teksasu, decyzja o podjęciu działań wojennych była tylko kwestią czasu. Jasper był zafascynowany dowódcą wojsk Konfederatów generałem Robertem Lee. Podjął najważniejszą decyzję w swoim życiu. Jeśli wybuchnie wojna, zgłosi się na ochotnika do armii Południa.
Przyjęcie, organizowane corocznie w kwietniu w posiadłości Whitlocków, było jednym z ważniejszych wydarzeń sezonu w Galveston. Zaczynało się zwykle w południe, barbeque przygotowanym specjalnie na tę okazję. W ogrodach otaczających stary, wiktoriański dom Whitlocków wystawiono ruszty, na których niewolnicy przygotowywali niezwykle smakowicie pachnące potrawy. W cieniu drzew ustawiono ławy dla gości, tak by zbyt ostre, południowe słońce nie dokuczało damom i dżentelmenom w miłej zabawie.
Vivian Greenwood, otoczona gronem wielbicieli, siedziała coraz bardziej niezadowolona w cieniu rozłożystej jabłoni. Jasper ukłonił jej się jedynie dość chłodno na powitanie, ale później spędzał czas już tylko w towarzystwie mężczyzn żywo dyskutujących.
- Nie pojmuję tej waszej obsesji. – Vivian z wyraźną irytacją w głosie zwróciła się do towarzyszącego jej Roberta Devero. – Takie wspaniałe przyjęcie musicie zepsuć tym nudnym tematem.
- Masz rację, moja droga. Taka śliczna główka, jak twoja, nie powinna być trapiona bezsensowną kwestią, jaką jest wojna z Unią. – Młody Devero patrzył na dziewczynę z zachwytem w oczach. Vivian, przypominał natomiast młodego muła, który z cielęcym spojrzeniem wpatruje się w smakowitą brukiew.
Spokojna sielanka ciepłego, kwietniowego popołudnia przerwana została nagle, kiedy jeden z nowoprzybyłych mężczyzn przyniósł informację o ataku Konfederatów na Fort Sumter w Karolinie Południowej obsadzony przez wojska Unii. Chłopcy zaczęli wiwatować, a Eleonora Devero osunęła się zemdlona na ławkę na wieść o wybuchu wojny. Robert pospieszył na pomoc matce. Vivian wpatrywała się z niedowierzaniem w kłócących się nieopodal niej mężczyzn.
- Zmieciemy wojska Unii z powierzchni ziemi w jeden miesiąc!
- Tak spieszno wam umierać? Unia ma nad nami przewagę, flotę i przemysł, zdecydowanie potężniejszy niż nasze zasoby.
- Śmiesz pan wątpić w odwagę chłopców z Południa!
- Staram się tylko ochłodzić wasz naiwnie młodzieńczy entuzjazm. Wojna to nic dobrego. To głód, strach i…
- To sabotaż! Kim pan jesteś, że pozwalasz sobie na takie słowa. Rozgromimy Jankesów, a kto nie pójdzie z nami, ten tchórz!
Zamieszanie zrobiło się jeszcze większe, kiedy kilku mężczyzn zaczęło się szarpać ze sobą.
- Pojedynek! – ktoś krzyknął. Dostrzegła tylko, że pan Whitlock i jej ojciec starają się rozdzielić ze sobą walczących i osunęła się na ziemię.
2 maja 1861, Galveston.
Po tym niefortunnym przyjęciu u Whitlocków długo nie mogłam dojść do siebie. Dopiero teraz wydobrzałam na tyle, by móc cokolwiek napisać. Od tamtego feralnego dnia, kiedy to garstka dżentelmenów rozochoconych wybuchem wojny swoją kłótnią doprowadziła do końca przyjęcia, nie widziałam Jaspera. Kiedy ojciec powiedział nam, że młody Whitlock zgłosił się na ochotnika do Konfederatów, myślałam, że zemdleję. Tak bardzo się o niego boję, co jeśli zginie na tej wojnie?
10 maja 1861, Galveston.
Dziś przed południem Jasper przyjechał się pożegnać. Został oddelegowany do Nowego Meksyku, aby walczyć ze stacjonującymi tam oddziałami Unii. Był w takim dobrym nastroju. Ze śmiechem opowiadał mi, jak skłamał wstępując do Konfederatów, że ma dwadzieścia lat. Nie potrafię zrozumieć jego entuzjazmu. Co takiego mężczyźni widzą w planowaniu i rozgrywaniu bitew?
Myślałam, że mnie pocałuje na pożegnanie, wszak w salonie przez chwilę zostaliśmy sami, ale on tylko mocno mnie przytulił i poprosił bym na niego czekała.
Płakałam, kiedy odjechał. Ciągle mam przed oczami jak wspaniale prezentował się w niebieskim mundurze Konfederacji. Zamykam oczy i widzę, jak zwinnym ruchem dosiada gniadego konia. W uszach ciągle słyszę tętent oddalających się uderzeń galopującego zwierzęcia.
Czerwiec 1861, Galveston.
Wojna i nam zaczyna dawać się we znaki. Brakuje leków, szpital jest przepełniony rannymi. Ojciec mówi, że w porcie kwitnie przemyt. Codziennie zawijają nowe statki z dostawą broni, ubrań, żywności dla Konfederatów, lecz wszystko przeznaczone jest głównie dla wojska.
Nie mam żadnych wieści od Jaspera. Myślę o nim codziennie, zastanawiam się co robi. Czy już walczył? Chciałabym go zobaczyć choć przez chwilę. Wiem, że to niemożliwe, ale co mi pozostało prócz marzeń?
Lipiec 1861, Galveston.
Boję się. Ojciec mówi, że Galveston jest portem strategicznym. Chodzą pogłoski, że Unia wysłała już swoją flotę, by zablokować Konfederatom dostęp do morza i nowych dostaw.
Co będzie jeśli Jankesi nas zaatakują? Będziemy zmuszeni uciekać, zostawić swoje domy? Do miasta przybywa coraz więcej żołnierzy. To zły znak. Wszyscy niespokojnie patrzymy w przyszłość.
Od pani Whitlock dowiedziałam się, że oddział Jaspera został skierowany z powrotem do Galveston. To chyba jedyna dobra nowina od kilku tygodni.
Wrzesień 1861, Galveston.
Nie pisałam tak długo, a tyle się wydarzyło. Pod koniec sierpnia rozegrała się pierwsza bitwa o nasze miasto. Jankesi zaatakowali od strony morza. Odgłosy walki słychać było przez kilka dni. Nie mieliśmy żadnych informacji. Tylko groźne wystrzały i łuna unosząca się nad Zatoką Meksykańską były jedynym dowodem tego, że bitwa nadal trwa. Wiedziałam, że Jasper walczy. Modliłam się o niego w każdym momencie tych strasznych kilku dni. W końcu wszelkie odgłosy walki umilkły.
Następnego dnia ojciec przyniósł do domu wspaniałą wiadomość. Pokonaliśmy Jankesów! Ci, którzy pozostali żywi, uciekli. Nasi chłopcy zmęczeni, ale szczęśliwi ze zwycięstwa wrócili w chwale do miasta. Jasper został odznaczony orderem za odwagę i mianowany na majora.
Spokój jednak nie trwał zbyt długo. W połowie września Unia ponownie zaatakowała Galveston. Tym razem ich wojska miały wyraźną przewagę liczebną. Kiedy okręty Jankesów przybiły do portu, zarządzono ewakuację cywilów.
Tego dnia pojawił się u nas Jasper. Wziął mnie w ramiona i staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nic nie mówiąc. Przy nim czułam się bezpieczna. Mogłam na nim polegać. Wierzyłam, że ochroni mnie przed całym złem tego świata. Powierzono mu kierowanie ewakuacją kobiet i dzieci z miasta. Następnego dnia wyruszyliśmy o świcie.
Major Whitlock bezpiecznie doprowadził pierwszą kolumnę cywili do Houston. Zapadł już zmrok, kiedy znalazł nowego konia i szykował się do powrotu. W Galveston czekała go kolejna bitwa. Nie obawiał się jej. Był odważnym żołnierzem, gotowym oddać życie za Konfederację. Pragnął jednak przed wyjazdem pożegnać się z najbliższymi. Uściskał zapłakaną matkę i starego ojca. Wiedział, że po wojnie, jeśli przeżyje, wszystko się zmieni, ale nie chciał teraz o tym myśleć. Teraz najważniejsza była walka o wolność Południa. Na koniec podszedł do Vivian. Przytulił ją mocno i delikatnie pogłaskał po miękkich włosach.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna – szepnął. Nie chciał, żeby i ona zaczęła płakać. Wskoczył na konia i szybko, nie oglądając się za siebie, odjechał.
To był ostatni raz, kiedy Vivian Greenwood widziała Jaspera Whitlocka. Nigdy jednak o nim nie zapomniała. Niespełnione pierwsze uczucie na zawsze pozostawiło zadrę w jej sercu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pernix dnia Nie 17:55, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Prawdziwa
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 63 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p
|
Wysłany:
Pon 14:57, 08 Mar 2010 |
|
Ktoś chyba musi zacząć;p
Pomysł:
Oba teksty były dosyć pomysłowe, jednak opisanie wszystkiego tylko za pomocą pamiętnika wydało mi się rzeczą trudniejszą, a autorce wyszło to świetnie.
A-3
B-2
Styl;
Błędów nie dopatrzyłam się w żadnym tekście. W B autorka zjadła jedną literkę, ale taki błąd to nie błąd. Dlatego punkty postanowiłam przydzielić za styl pisania tych tekstów... W A było krótko, ale bardzo ładnie. Naprawdę, bardzo interesujące były te przemyślenia, były metafory, ale bez przesady, tak jak było określone w warunkach.
A-5
B-2
Spełnienie warunków:
Miało nie być śmierci, a w A była, i to nawet samobójcza. Niby do B tez można by się przyczepić, ale tam o śmierci kogokolwiek nie było napisane wprost.
A-1
B-2
Postacie:
Viviene mi się nie spodobała, Jasper owszem, ale Viviene nie. Była jakaś taka... nie wiem. Wydała mi się momentami pusta.
Co do bohaterki pierwszego tekstu, to ciągle zastanawiam się kim ona jest. Bella odpada, była wykluczona w warunkach. Ktoś kto znał się z Jacobem. Może Leah, a może zupełnie ktoś nie związany z sagą? W każdym razie przemyślenia tej postaci były poruszające i szczere.
A-4
B-1
Ogólne wrażenie:
Spodobało mi się to, że autorka tekstu A wszystko opisała za pomocą kartek z pamiętnika. Wiadomo, że takie teksty są mało obiektywne, bo napełnione osobistymi przemyśleniami, ale i tak mogłam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Tekst B był ciekawy, ale nie chwycił. Może dlatego, że opisywanie wydarzeń z odległej przeszłości przestaje mnie już zaskakiwać i interesować. Zrobiło się tego ostatnio bardzo dużo.
A-4
B-1
Razem:
A-17
B-8
Czy przypadkiem nie pomyliłam się w liczeniu? Coś mi się nie zgadza, tylko nie wiem co. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pon 21:04, 08 Mar 2010 |
|
Posucha w tym dziale, posucha...
Pomysł: 5 pkt.
A: 2,5
B: 2,5
Na tym etapie obie panie spisały się dobrze, z jednej strony akcja osadzona w przeszłości, z drugiej ciekawa sytuacja rodzinna, więc po równo.
Styl: 7 pkt.
A: 2
B: 5
Uwagi do tekstu A: Nawet w takim króciutkim tworze pojawiły się błędy (na przemian piszemy osobno); zdania typu:
Pytania bez odpowiedzi kłębią się w mojej głowie, powodując jej przeraźliwy ból.
Czułam pustkę wewnątrz siebie, a to, co mnie otaczało, potęgowało ją.
można zapisać prościej i ładniej, w tej formie brzmią po prostu śmiesznie. Sposób zapisania myśli, który kompletnie nie pasuje do dziewczyny w trudnej sytuacji - "płakało niebo", "iść razem po błotnistym gruncie", "coś, co nie dotyczy nas bezpośrednio, rani nasze dusze niczym ostre ciernie" (poza tym, skoro to jej rodzice, to chyba jednak dotyczy jej bezpośrednio) - ktoś naprawdę poruszony raczej nie myśli tak poetycko, chyba że wyolbrzymia swój bunt (ale to dziecko to emo nie było, jak sądzę). Formuła przypomina mi bardziej dziennik niż pamiętnik, ale to raczej uwaga do spełnienia warunków. Pomysł był fajny, ale wykonanie go stłamsiło, niestety.
B: Pogubione literki, powtórzenia, powtórzenia, powtórzenia, szyk w niektórych zdaniach dziwny (np. Ostatnio wszyscy tylko emocjonują się tym tematem..
Podobał mi się za to dialog, bardzo ładnie dopasowany do epoki. Trzecia osoba dużo lepsza niż pierwsza, mniej błędów i przyjemniej się to czytało. Ostatnie zdanie mi się nie podoba, ale to już fantazja twórcy
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A: 1,5
B: 1,5
Mogłabym nie wyjaśniać, ale wyjaśnię dlaczego tak daję te punkty. Ano po pierwsze tekst miał być cały (jest tam napisane całość!) w formie kartki z pamiętnika, czego ani jedna, ani druga Pani nie spełniła, bo w pierwszym mamy bardziej dziennik, a w drugim pojawiają się fragmenty 3 os. W pierwszym tekście (jak na mój gust) za dużo metafor, w drugim nie znalazłam żadnego 'wsparcia', więc wypadł remis.
Postacie: 5 pkt.
A: 1
B: 4
W utworze A główna bohaterka jest bo jest. Jakaś tak mało zagubiona życiowo, niby myśli ma mieć głębokie, ale o czym myśli ciężko jej powiedzieć, to się niby jej tam kłębi, ale czytelnik żąda jasności, a tu się jej kłębią pierdoły o niebach i innych takich, mniej więcej jej się tak kłębi, jak ja tutaj kłębię, o.
Podoba mi się Vivian z drugiego opowiadania, bo jest jakaś i pasuje do epoki, w której żyje. Mogą się nam nie podobać jej poglądy, ale je ma. I dlatego przyznaję tu 4.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A: 1
B: 4
Jak dla mnie autorka tekstu A poszła na łatwiznę. Osadzenie akcji w innej epoce przez Panią od B wymagało dużo więcej pracy i wypadło znacznie bardziej efektownie.
Summa summarum:
A: 8
B: 17
Gratulacje. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:42, 08 Mar 2010 |
|
Będzie krótko, bo jakoś nie potrafię rozpisać się na temat tych tekstów. Szczerze? Żaden mnie nie zachwycił, żaden mnie nie porwał, żaden nie wzbudził we mnie większych emocji.
Pomysł: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Osadzenie akcji w przeszłości spodobało mi się bardziej niż pomysł z nieciekawą sytuacją rodzinną bohaterki tekstu A. Ogólnie wydaje mi się, że autorka tekstu B bardziej przyłożyła się do całego tekstu. Więcej nad nim posiedziała.
Styl: 7 pkt.
A - 3
B - 4
W obu tekstach znalazłam błędy. Jednak w A było ich więcej i łatwiej było je wyłapać przez sposób napisania miniaturki. Oba teksty czytało mi się dobrze i płynnie, jednak odejmuję jeden punkt A za większą ilość błędów.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
A - 1.5
B - 1.5
W obu tekstach coś mi nie pasowało pod względem warunków. Mogłabym się przyczepić do paru rzeczy, ale nie zrobię tego, bo i w jednym i w drugim coś mi zgrzyta. Wyrównuje się to, więc daję po równo.
Postacie: 5 pkt.
A - 2.5
B - 2.5
W A podobała mi się główna bohaterka. Jej przemyślenia, jej zagubienie. W B przypadł mi do gustu Jasper. Cieszę się, bo ostatnio coraz więcej go w opowiadaniach i miniaturach. Lubię o nim czytać. Dlatego daję po równo.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
A - 2
B - 3
Oba teksty czytało mi się fajnie, jednak patrząc ogólnie tekst B jest lepszy. Bardziej dopracowany i przemyślany. Jak już wspomniałam miniaturki te mnie nie zachwyciły, ani jakoś mocno nie zaciekawiły. W tym pojedynku wygrywa jak dla mnie tekst B.
Podsumowanie:
A - 11
B - 14
Przepraszam, że tak krótko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
losamiiya
Dobry wampir
Dołączył: 27 Lis 2009
Posty: 1767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 212 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Mexico City.
|
Wysłany:
Wto 17:13, 09 Mar 2010 |
|
Przybywam, by ocenić.
Pomysł:
A - 1
B - 4
Pomysł na tekst A byłby w porządku, gdyby miał jakieś oparcie, był odpowiednio zrealizowany. Odniosłam wrażenie, że był to tekst napisany na szybko i byle jak. Natomiast B, zachwycił mnie. Porwał. Czułam, jakbym czytała taki realny pamiętnik, z tamtych czasów. Historii nie lubię, ale tutaj odniesienie się do niej było fenomenalne. Również świetne pokazanie ludzkiego życia Jaspera, przed tym, jak stał się wampirem (jak mniemam). Te kartki z pamiętnika zawierały dużo informacji, były w nich zawarte uczucia. To mi się podobało.
Styl:
A - 2
B - 5
Nie chodzi tutaj o błędy, bo ja szczerze mówiąc większych nie dostrzegłam. Chodzi o całokształt tekstu. A był mało rozbudowany, pomimo, że te notatki były króciutkie, wcale nie czytało mi się jakoś lepiej. W B cały zarys mi się bardzo podoba, a i słownictwo jest bogatsze. Choć to może dlatego, że w A za dużo tego słownictwa to nie ma...
Spełnienie warunków:
A - 1,5
B - 1,5
Rozchodzić się tu nie będę i daję po równo po prostu. Powiedzmy, że spełnione.
Postacie:
A - 1,5
B - 3,5
W miniaturce A muszę powiedzieć, że bohaterka przypadła mi do gustu. Jednak nie potrafię wczuć się w jej sutuację, ani zrozumieć sensu...
W B postacie są fantastyczne. Nie ma co dużo mówić, chwyciły mnie za serce i tyle.
Ogólne wrażenie:
A - 0,5
B - 4,5
Krótko: A jest dla mnie klapą. B jest super. Wszystko inne napisałam powyżej...
Podsumowując:
A - 6,5
B - 18,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 10:09, 10 Mar 2010 |
|
cóż... chyba nie bardzo spełniono moje oczekiwania, ale kim jestem, aby narzekać ;P
pomysł:
A: 1,5
B: 3,5
pomysł A był bardzo dobry, ale niestety niewykorzystany... pomysł B... jakoś nie zaskoczył mnie, ale na pewno lepiej w porównaniu z A....
styl:
A: 1
B: 6
no cóż... błedy... ale pal licho, bo były wszędzie... autorka A nie przemyślała dokładnie chyba tematu, bo całość wydaje się niedopracowana ... o słownictwie nie da się prawie nic powiedzieć, bo i słów mało... kategorycznie autorka A dała (nie napiszę co, ale ma cztery litery) a przecież obie bestie są równie zdolne - wiem, bo coś tam czytałam waszego, więc mnie nie oszukacie... :P
B - pomysł i rozwinięcie... dopracowanie... przemyślenie i obmyślenie... do tego przygotowanie historyczne pewnie też...
spełnienie warunków:
A: 1
B: 2
A - śmierć, to był pamiętnik Belli... (tak, nie było imienia i można sie sprzeczać, ale po co się oszukiwać) i do tego nie pamiętnik, a dziennik... zresztą nieważne...
B: - ktoś już zauważył, że te wstawki nie bardzo, bo całość miała być w formie pamiętnika (albo jego fragmentu, a nie fragment miniatury ) autorka chyba nie calkiem zrozumiała temat albo jest źle sformułowany...
postacie:
A: 0,5
B: 4,5
tak, mniej nie mogłam dać przez przyzwoitość... naprawdę w A postać jest fatalna... nie potrafię powiedzieć o niej za dużo... nawet intuicyjnie jakoś mi się nie lepi...
B to na pewno Vivian - jakkolwiek by tego nie pisać... młoda dama z południa... zakochana, ale dumna... z dobrego domu... psychika też w porządku... trochę rozpieszczona, ale podejrzewam, że by jej to przeszło... dobrze nakreślona w związku z epoką, w której żyje...
ogólne wrażenie:
A 0,5
B 4,5
tak, jestem wredna, ale naprawdę nie wiem jak można było zmarnować pomysł A... jest za mało słów, a miejsce głównie zajmują daty - mam nadzieję, że po skonczonym pojedynku autorka dopracuje tekst, wtedy tam na pewno wpadnę :P
B - dostaje punkty za wszystko powyżej... ładnie opisane tlo historyczno społeczne... i do tego się dziewczyno wczułąś w calość ;P no jestem pod wrażeniem :)
ogólnie:
A: 4,5
B: 20,5 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Antonina
Dobry wampir
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera
|
Wysłany:
Pon 10:52, 15 Mar 2010 |
|
Pomysł: 5 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B - 3
Oba pomysły były ciekawe, jednak pomysł w tekście B i przeniesienie akcji w inny wiek wydaje się być bardziej oryginale niż kłótnie rodziców i niebezpieczeństwo rozwodu.
Styl: 7 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B - 5
Tekst A był niby poprawy, ale niedobrze mi sie go czytało. Natomiast w tekście B styl był o wiele bogatszy jeśli chodzi o słownictwo i dopracowanie tekstu, pomimo kilku literówek.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A - 1,5
Tekst B - 1,5
W obu tekstach coś bylo nie tak; tekst A bardziej przypominał mi formą dziennik niż pamietnik, a w tekście B była wojna, która wiąże się ze śmiercią.
Postacie: 5 pkt.
Tekst A - 1
Tekst B - 4
W tekście A postacie są przedstawione zbyt płytko w porównaniu z tekstem B. Poza tym w tekście A nie bardzo wiadomo, o jaką postać chodzi, więc trudno mi ocenić, czy jest dobrze przedstawiona czy też nie - bo wygląda mi ona na Bellę, ale to niezgodne z zasadmi.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 1
Tekst B - 4
Nie podoba mi się w tekście A, że do końca nie wiadomo, kto pisze ten pamiętnik, nie przepadam za takimi niewiadomymi... w tekście B znamy imię głównej postaci i możemy coś na jej temat powiedzieć. Poza tym cały tekst B wydaje mi się być lepiej dopracowany (chociażby np. wzmianka o generale Lee), tekst A sprawia wrażenie pisanego "na kolanie", na ostatnią chwilę.
Podsumowując:
Tekst A - 7,5
Tekst B - 17,5 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Antonina dnia Pon 10:54, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Nie 17:55, 21 Mar 2010 |
|
Zagłosowało 6 osób, co oznacza, że w sumie rozdano 150 punktów. Podział wygląda następująco:
Tekst A otrzymał 54,5 punkty,
a Tekst B pozostałe 95,5.
Zwyciężyła druga miniatura, a jej autorką jest:
BajaBella!
Gratulacje! A dlaczego tak mało osób głosowało? Shame on you! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|