|
Autor |
Wiadomość |
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Nie 17:49, 03 Kwi 2011 |
|
RUNDA PIERWSZA: FANTASY
Pojedynkują się: Cornelie i mistletoe
Temat do wplecenia w tekst: Gdyby tylko mnie słuchała
KONIEC GŁOSOWANIA: 17 kwietnia 2011, godzina 23:59:59
Uprasza się o dokładną lekturę zasad oceniania (UWAGA! To nie jest ten sam schemat, którego używamy w normalnym pojedynkach ani ten, którego używaliśmy w pierwszej lub drugiej edycji TPP!) oraz Regulaminu Bitwy na Pióra.
TEKST A:
Magia
Leżała w plamie atramentu. Z przemoczonej sukienki spływały granatowe krople, barwiąc podłogę wyłożoną białymi panelami. Podniosła się niepewnie. Atrament nie zostawiał śladu na jej jasnej skórze.
W pomieszczeniu stała szafa, biurko i trzy krzesła, z których dwa były zajęte. Jasne ściany zlewały się z podłogą, z sufitu, którego nie mogła dojrzeć, na grubym łańcuchu zwieszał się kryształowy żyrandol. Mężczyzna siedzący przy biurku pisał coś w zeszycie. Na głowie miał czarny kapelusz. Naprzeciw niego siedział cień, szara masa w kształcie człowieka. Cień nie ruszał się, nie odzywał, jednak oddychał, przy każdym wydechu wyrzucając z siebie stróżkę ciemnego dymu.
Ruszyła w stronę biurka i zatrzymała się przy wolnym krześle, zaciskając dłonie na jego oparciu. Starała się nie patrzeć na nieruchomy cień.
- Nie tego chciałam.
Mężczyzna uśmiechnął się, była tego pewna, choć jego twarz ginęła w ciemności.
- Tylko ty wiesz, czego chciałaś. Może usiądziesz?
Rzuciła mu pogardliwe spojrzenie i odsunęła się nieznacznie. Nie czuła smutku, obezwładniającej ją dotąd rozpaczy, lęku. Przepełniła ją złość i odraza.
- Prosiłam cię.
- Wypełniłem twoją prośbę.
- Miałam na myśli coś zupełnie innego.
- Widocznie nie określiłaś swoich żądań wystarczająco szczegółowo.
Cienkie drewno pękło pod naciskiem dłoni, a kilka kropel krwi spadło na ciemnoniebieskie podłoże, przypominając rybki. Odpłynęły, poruszając wodę i łaskocząc jej stopy długimi płetwami. Mężczyzna podniósł głowę, a na jego jasnej, poznaczonej bliznami twarzy pojawił się wyraz zawodu.
- Nie wiedziałem, że będziesz taka zaskoczona.
- Gdybym… Gdybym tylko mogła…
- Zmiotłabyś mnie i mojego milczącego towarzysza z powierzchni ziemi, wiem. Jednak teraz nie jesteśmy na ziemi, gdzie więc jesteśmy? Potrafisz wyrzucić mnie z mojej własnej głowy?
- Gdybym mogła cofnąć…
- Czyny zostają zapisane w kartotekach. Możesz spalić papier, ale nie własne decyzje.
- Zmieniłabym…
- Postąpiłabyś tak samo.
- Zniszczyłabym…
- Łatwo przychodzi ci mówić o tym, co mogło się stać, zastanów się jednak, co możesz zrobić teraz?
Otarła oczy, w których zaczęły zbierać się łzy.
- Mogę prosić.
- Nie wypełniam próśb. Nie przyjmuję reklamacji. Odpowiedzią na moje pytanie jest: możesz żałować, że zniszczyłaś sobie życie.
Zamrugała, spoglądając na swoje stopy. Wielobarwne stworzenia podpływały do niej, zaciekawione. Spłoszone odpłynęły, gdy poruszyła palcami. Wydawało jej się, że stoi na powierzchni oceanu, choć wyczuwała pod stopami szorstką podłogę.
Odwróciła się, zdecydowana. Nie chciała tu być. Nie chciała czuć. Odeszła, szybkim krokiem, bez celu, przed siebie, po ciemnoniebieskim oceanie, w kierunku nadanym przez ławicę czerwonych ryb.
Patrzył z głową złożoną na dłoniach, jak się oddala. Z westchnieniem odwrócił się w stronę swojego towarzysza.
- To nie tak, że nie mogło być inaczej. To jej decyzja. Nic bym nie zmienił.
Cień wstał i odszedł, powoli rozpływając się w powietrzu. Dym z jego ciała zakotłował się i utworzył szare chmury, z których popłynął obfity deszcz.
- Uraziłem cię, drogi przyjacielu?
Mężczyzna rozłożył czerwoną parasolkę.
- Gdyby tylko mnie słuchała.
***
Pustka. Nie miała nic na myśli.
W jej głowie nie było nic.
Po dłuższej chwili bezsensownej wędrówki zobaczyła mahoniowy stół. Siedziała na nim mała dziewczynka, jej nogi wisiały tuż nad taflą wody. W dłoniach trzymała wędkę. Odwróciła się, gdy usłyszała kroki. Krótkie blond włosy zafalowały, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Cześć. Mam na imię Artemida. Przyszłaś odwiedzić tatę?
Dziewczyna nie odpowiedziała, beznamiętnie spoglądając na własne stopy.
- Jesteś nieszczęśliwa, więc wiem, że u niego byłaś. Tata nie ma szczęśliwych przyjaciół. Ludzie przychodzą do niego, gdy czegoś bardzo pragną. On spełnia to, choć cena za każde marzenie przewyższa jego wartość. Powiedz mi, czego tak bardzo pragnęłaś?
Powiedziała.
***
Nigdy wcześniej nie byłam tak smutna. Nigdy wcześniej nie byłam tak przerażona. Nigdy wcześniej nie byłam tak zdesperowana.
Wracałam z posterunku policji szybkim krokiem. Ulice oświetlane setkami latarń wydały mi się niewiarygodnie długie, choć tak dobrze je znałam. Każdy metr przyprawiał moje stopy o niewyobrażalny ból, w głowie plątały się setki myśli, a telefon w teczce wibrował nieustannie, przypominając o konieczności kontaktu z rzeczywistością. Nie chciałam rozmawiać z nikim, jedyne, czego pragnęłam, to wrócić na policję i czekać tam, aż odnajdą moją siostrę.
Luna nigdy nie wychodziła z domu bez wyjaśnienia. Zawsze dzwoniła, jeżeli zamierzała spędzić u kogoś noc, gdy chciała odwiedzić znajomych po szkole. Podobnie robiłam ja - wynikało to z najzwyklejszego przywiązania. Nie chciałyśmy niepotrzebnie martwić się o siebie wieczorami.
Tego dnia po prostu zniknęła. Pocałowała mnie w policzek, zostawiając niedojedzonego tosta na talerzu i wyszła do pracy, posyłając zalotny uśmiech swojemu odbiciu w lustrze. Nie wróciła na obiad. Na kolację. Na noc. Rano zadzwoniłam do kilku jej przyjaciół, do pracy, do sąsiadów. Nikt jej nie widział. Skontaktowałam się z policją.
Zagłębiłam się w kolejną wąską uliczkę, z trudem omijając kałuże. Wilgoć przeszywała mnie na wskroś, przycisnęłam teczkę do klatki piersiowej i ruszyłam szybciej, rozchlapując wodę, która po chwili wdarła się do moich butów. Drobna mżawka przemieniła się w gwałtowny deszcz i poczułam, jak mokre kosmyki przyklejają się do mojej twarzy. Usłyszałam czyjś kaszel. Podniosłam głowę i ujrzałam mężczyznę stojącego pod wielką, czerwoną parasolką.
- Zechce się pani przyłączyć? Patrzenie, jak pani moknie jest dla mnie przykre.
Obrzuciłam go uważnym spojrzeniem i podeszłam bliżej, ukrywając się przed lodowatymi kroplami.
- Dziękuję. - szepnęłam z ulgą.
- Drobiazg. - Mężczyzna uśmiechnął się i ruszył, oferując mi ramię. Złapałam je nieufnie, jednak kojące ciepło płynące od niego wzbudziło we mnie dobre emocje. Ból osłabł.
- Nie wygląda pani na zbyt szczęśliwą.
- Nie jestem.
- Cierpi pani?
- Cierpię?
Spojrzałam w oczy swojego towarzysza, które dzięki czerwonej parasolce nabrały barwy wina.
- Tak, cierpię.
- Jest jakiś sposób, w który mógłbym pomóc?
- Wątpię.
- Proszę mi zaufać.
Spojrzałam na niego ponownie, tym razem z zaskoczeniem.
- Tak, na pewno obcy człowiek może mi pomóc lepiej niż policja. To oczywiste, że jest pan w stanie odnaleźć moją siostrę, choć wszyscy od dwóch tygodni drepcą w kółko!
- Zaufaj mi, Ate.
Łzy pociekły po moich policzkach. Nie wiedziałam, kim jest ten mężczyzna, skąd mnie zna, dlaczego chce mi pomóc. Bałam się.
- Jeżeli chcesz, mogę sprowadzić twoją siostrę. Mogę spełnić twoje życzenie. Jednak musisz zapłacić czymś więcej niż tylko pieniędzmi, które, nie wątpię, masz.
Zdeterminowana, spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Jesteś w stanie ją znaleźć?
- Tak, ale…
- Naprawdę?
- Oczywiście, jednak…
- Proszę, spraw, by moja siostra się odnalazła. Spraw, bym raz jeszcze mogła ją zobaczyć.
Zatrzymał się. Zakręcił parasolką, strząsając z niej wielkie krople. Deszcz ustał.
- Jesteś pewna? Mogę ci zagwarantować, że twoje życzenie się spełni. Mogę ci także zagwarantować, że będziesz tego żałowała. Oraz, że zapłata za spełnienie życzenia będzie większa, niż jego wartość.
Potrząsnęłam głową.
- Nie będę cierpieć bardziej. Nie potrafię cierpieć bardziej.
Spojrzał na mnie, dostrzegając w moich oczach pewność, kiwnął głową i odszedł, zwijając czerwoną parasolkę.
Dzień później, widząc martwe ciało mojej siostry, zapragnęłam umrzeć.
***
Artemida lekko szarpnęła wędką. Złota rybka podskoczyła i z głośnym chlupotem zniknęła pod wodą. Dziewczyna przysiadła na stoliku i zaczęła obserwować podpływające do przynęty morskie zwierzęta.
- Mogłaś go posłuchać. - Blondynka lekko uśmiechnęła się i zamachała nogami.
- On jest bardzo nieszczęśliwy, wiesz? Zawiódł się na tobie. Miał nadzieję, że nie przyjmiesz jego propozycji. Chciał, żebyś go posłuchała.
Dziewczyna spojrzała na małą pytająco.
- Powiedział, prawda? Że spełni twoje życzenie, ale nie wszystko potoczy się tak, jakbyś chciała. Tak działa magia. Dostaniesz coś, w zamian oddając jeszcze więcej.
- Ale nie wyjaśnił, że może stać się coś… takiego.
- Powinnaś być przygotowana.
- Na śmierć własnej siostry?!
Dziewczyna gwałtownie podniosła głowę, w jej oczach zakręciły się łzy.
- Nie wiedziałam! Skąd miałam wiedzieć? Chciałam jak najlepiej!
Ukryła twarz w dłoniach, łkając. Artemida dotknęła jej ramienia i cicho szepnęła.
- On też nie chciał. Każdy ma swoją rolę w życiu. Fatum. Wola bogów. To nie jego wina, że przypisano mu tak niegodziwą kreację.
- Kimkolwiek są bogowie, nienawidzę ich.
Dziewczyna otarła łzy i spojrzała na ocean pod swoimi stopami. Posłała blondynce pożegnalny uśmiech i skoczyła, uderzając twardo w wodę.
Odpłynęła.
TEKST B:
Gdyby tylko mnie słuchała
Bała się. Pierwszy raz w życiu. A ciemny las otaczający ją tylko potęgował to uczucie. Biegła przed siebie, rozglądając się na boki, jakby wyczekiwała na pojawienie się cieniów przy konarach drzew. Nigdy nie znała strachu. Teraz towarzyszyło jej na każdym kroku, odkąd musiała uciekać z domu. Do tej pory miała przed oczami przepełnioną smutkiem twarz ojca, który błagał ją, by jak najszybciej udała się do Darakh Nor, że tam uzyska pomoc i odpowiedzi. Spojrzała wtedy w jego oczy i rozpłakała się.
- Bądź silna, dziecko i pamiętaj o mnie i swojej matce – wychrypiał, po czym pocałował ją w czoło i kazał iść.
Czuła jak mocno bije jej serce. Czuła, że może już nigdy nie zobaczyć rodzinnego domu.
- Kocham cię, tatku – szepnęła cicho i pobiegła czym prędzej w stronę wyjścia z sali. Słyszała za sobą gwar głośnych rozmów i szczęk zbroi. Ktoś krzyknął, że przedzierają się przez bramę. Varlena stanęła, nasłuchując odgłosów żołnierzy, którzy walczyli za jej ojca i za nią. Nie mogła powstrzymać się od płaczu. Wszystko stało się tak nagle i niespodziewanie.
W jednej chwili siedziała z ojcem przy stole, szczebiocząc o swojej przyszłości, by w drugiej przyodziać kaptur i uciekać z własnego domu, niczym złoczyńca, za którego głowę można dostać sowitą nagrodę. Nie wiedziała dlaczego tak się dzieję, póki ojciec nie wytłumaczył, kim była jej matka. Varlena dobrze pamiętała tę rozmowę, tuż przed ucieczką, gdy czas ich ponaglał nieubłaganie wybijając godzinę rozstania.
- Posłuchaj mnie uważnie, dziecko. Twoja matka, Alineea, pochodziła z pradawnego Rodu Smoka. – Wspomnienie ukochanej spowodowało, że przystojna twarz Lancastra wykrzywiła się w grymasie bólu. – Był to najpotężniejszy ród czarodziejski, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Co roku rodziło się jedno dziecko, które posyłano na nauki do Szkoły Magii, gdzie kształcono owo dziecko na adepta czarodziejstwa. Następnie mógł on sam zgłębiać tajniki magii.
-Dobrze, ale nie wiem, co chcesz mi tym powiedzieć? – Varlena spoglądała na ojca w zdziwieniu.-Dochodzę do tego, spokojnie. Tak więc takie dziecko kształcone było w surowych warunkach. Twoja matka była jedną z adeptek.
- Skoro była tak potężna, dlaczego nie uratowała się przed śmiercią?
- Sam nie wiedziałem do czasu, gdy nie znalazłem listu. Zostawiła go, bym zrozumiał – wyszeptał cicho, jakby mówił sam do siebie. – Twoja matka od zawsze wiedziała, że tak się skończy jej ludzki żywot. Widziała to w swoich wizjach. Gdy się rodziłaś, przyszła do niej bogini Enderienn – Królowa Wschodzącego Słońca, która wezwała ją na służbę.
- Służbę? – powtórzyła, nie wierząc w to, co słyszy. – Jaką służbę?
- Twoja matka zasiadła po prawicy Królowej. Będzie na ciebie czekać po drugiej stronie. Takie jest jej zadanie – odparł.
- To jakieś bzdury. Moja matka nie żyje, po prostu. Nie jest na żadnej służbie. Poza tym, tato, kto by w to uwierzył?
Lancastr spojrzał w oczy swej córki, te piękne zielone oczy, duże niczym spodki, które mierzyły świat zza zasłony długich rzęs i westchnął głośno.
- Teraz ty musisz udać się do Darakh Nor, by zdobyć wiedzę. I wtedy będziesz mogła nas uratować przed Darthorem.
- Nie mogę cię tutaj zostawić! – wykrzyknęła, wstając na równe nogi. – Nawet mnie o to nie proś!
- Zrobisz to, co ci powiem – przywołał ją do porządku ostrym tonem, po czym przytulił do siebie mocno. – Musisz, Varleno, musisz przeżyć.
Dziewczyna przez krótką chwilę patrzyła w twarz ojca, jakby się zastanawiała nad dobrą wymówką.
- Dobrze – powiedziała jedynie.
- Przyszykuj się.
Spakowanie się zajęło jej kilka minut. Pozbierała tylko najważniejsze rzeczy – trochę chleba, wodę i cieplejszą pelerynę. Stanęła przed lustrem. Jej twarz nie promieniowała już ciepłem i radością, jak kilka dni wcześniej. Teraz założono jej na barki brzemię, które musiała unieść, jeśli nie ze względu na siebie, to na ojca.
Gdy usłyszała pierwsze krzyki na dziedzińcu, wiedziała, co się dzieję. Musiała uciekać. Jak najdalej.
***
Osunęła się przy najbliższym drzewie, kuląc nogi pod brodę. Narzuciła kaptur na głowę i kołysała się to w przód to w tył. Rozglądała się po lesie, nasłuchując przy tym uważnie dochodzących z oddali odgłosów. Byli coraz bliżej, a ona nie wiedziała, w którą stronę ma ruszyć. Dygotała z zimna i rozpaczy. Varlena, ta, która zawsze miała odpowiedzieć na każde pytanie, ta, która odrzucała zalotników, bo chciała być samodzielna, ta Varlena pierwszy raz w życiu chciała, by ktoś stanął obok niej i powiedział, że nie musi się już martwić, że wszystko będzie dobrze. Potrzebowała silnego, męskiego ramienia, które odegnałoby ciemność.
Odgłosy zbliżających się mężczyzn zdawały się zbliżać. Varlena podniosła się z miejsca i pędem ruszyła przed siebie, byle najdalej od tych, którzy chcieli ją znaleźć. Zdawała sobie sprawę, że to ludzie Darthora i nie cofną się przed niczym, absolutnie niczym, by ją dopaść.
Siłą woli biegła, co rusz potykając się o wystające z ziemi pędy drzew. Brakowało jej powietrza, a kolejne wdechy bolały coraz bardziej. Oparła się dłonią o konar i oddychała ciężko. Miała tylko nadzieję, że jej się uda.
Odpoczęła chwilę i już miała ruszać w dalszą drogę, gdy usłyszała szelest liści i łamane gałęzie. Stanęła jak zamurowana, próbując wtopić się w drzewo, gdy poczuła na ustach czyjąś rękę.
- Nie krzycz. Nie zrobię ci krzywdy – szorstki, męski głos zdawał się być pewny swego. Przez krótką sekundę miała zamiar ugryźć go w dłoń i uciec, ale nie potrafiła tego zrobić. Chciała mu zawierzyć. – A teraz ruszaj, w prawo. Kilka metrów stąd zostawiłem konie. Ruszaj! – jego głos zamienił się niemal w krzyk, gdy głośne śmiechy mężczyzn zaczęły do nich docierać z większą częstotliwością.
Nie zastanawiała się długo. Popędziła przed siebie, nie zważając już na obolałe nogi, pozdzierane od upadania na twarde gałęzie kolana, niosło ją uczucie, że już niedługo może być bezpieczna. W tej chwili nawet nie przejmowała się tym, że nie zna tego mężczyzny, że całkowicie możliwym jest, iż okaże się jednym z tamtych, tyle że sprytniejszym. Chciała uwierzyć w jego pomoc.
- Cii, spokojnie, nic ci nie zrobię – zaczęła szeptać do ogiera, kiedy z mocno bijącym sercem zatrzymała się w miejscu. Rozglądała się w ciemnościach, szukając sylwetki mężczyzny. Gdy zaczęła się obawiać, że już go nie zobaczy, wybiegł zza drzew, ponaglając ją do jazdy.
- Kim jesteś? – spytała podczas wsiadania na konia.
On jedynie spojrzał na nią i klepnął w zad ogiera, który ruszył przed siebie, jakby gnało go stado diabłów. Varlena cicho pisnęła i złapała w dłonie lejce. Nie zauważyła upływu czasu, jaki minął od ucieczki, do chwili, gdy zatrzymali się przy starej chatce. Mogły to być minut, godziny, dni. Nie wiedziała.
- Tutaj odpoczniemy, a jutro ruszymy do Darakh Nor.
Varlena przywiązała konia, po czym podeszła do drzwi chatki i oparła się o nie, chowając twarz w dłoniach.
- Dlaczego mi pomagasz?
Mężczyzna stanął naprzeciwko niej i odsunął jej ręce z twarzy. Podniosła na niego oczy, ale nie zauważyła w nim żadnych oznak niebezpieczeństwa. Uśmiechał się lekko, mogłaby przysiąc, że z czułością.
- Bo to jest mój obowiązek, księżniczko. Musisz odpocząć.
Skinęła tylko głową, po czym weszła do pomieszczenia i ułożyła się na sienniku, kuląc w pozycję embrionalną. Była zmęczona.
- Dziękuję – szepnęła, nim zamknęła oczy.
- Nazywam się Gerhard Darkeye.
Uśmiechnęła się pod nosem i zasnęła, a w jej głowie rodziły się koszmary. Nie wiedziała, że Gerhard przyglądał jej się ze swojego miejsca. Nie wiedziała, że delikatnie odsunął kosmyk włosów, który opadł na jej twarz i szeptał ciepłe słowa otuchy. Nie wiedziała, że przez całą noc czuwał, a gdy zaczynała krzyczeć, uspokajał jej skołatane nerwy. Nie wiedziała.
***
Rok później
- Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz?! – zanim jeszcze skończyła wymawiać zdanie, płomień świecy wystrzelił w górę, niemal zajmując sobą białe zasłony przy oknie.
- Uspokój się, dziecko.
Varlena odetchnęła kilka razy. Płomień powrócił na swoje miejsce, a matka przełożona patrzyła na nią z nieukrywanym zdumieniem.
- Musisz pohamować temperament. Jeszcze nie nauczyłaś się kontrolować swoich mocy.
Dziewczyna skinęła głową na znak zgody i stanęła przy oknie, wyglądając na zewnątrz. Słońce świeciło dość mocno, jak na tę porę roku.
- Powiedziałam ci dopiero teraz, bo wcześniej miałaś nauki. Nie mogliśmy sprawić, byś się rozproszyła. W ciągu tych dwunastu miesięcy nauczyłaś się więcej, niż nie jedna adeptka przed tobą.
Varlena wiedziała, że pochwała z jej ust jest czymś, co zdarza się bardzo rzadko, ale nie mogła się z tego cieszyć wiedząc, że jej ojciec jest więźniem.
- Gdybyś posłuchała mnie wcześniej, mogłabym go uratować – szepnęła ni to do siebie, ni do niej, mnąc w dłoniach materiał sukni.
Zastanawiała się nad tym, co powinna teraz zrobić. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest wystarczająco silna, że sama nie pokona przeciwności, które los postawi na drodze.
- Jest coś jeszcze. Przyjechał Gerhard. Czeka na ciebie w Wielkiej Sali.
Varlena mimowolnie uśmiechnęła się do siebie na sam dźwięk wymówionego imienia. Nie widziała go od kilku miesięcy i świadomość tego, jak bardzo jej go brakowało, zdawała się dławić ją w gardle. Wybiegła z komnaty, pokonując po kilka schodów jednocześnie, byle jak najprędzej znaleźć się z nim twarzą w twarz. Nigdy nie zapomni jak jej pomógł, jak wsparł ją w najcięższych chwilach i nigdy się nie skarżył. Wręcz przeciwnie. Ich wspólną drogę do Darakh Nor wspominała jako najwspanialszą podróż. Rozmawiali o wszystkim – ona opowiadała o ojcu, dzielnym i mężnym rycerzu ale sprawiedliwym i dobrym królu, o matce, której nigdy nie poznała, ale z opowieści wiedziała, że była cudowną kobietą, o zalotnikach, których odrzucała, bo czekała na prawdziwą miłość. Mówiła o sobie, o swoich planach i marzeniach, które legły w gruzach w chwili, gdy Darthor postanowił zniszczyć królestwo jej ojca. Nigdy jednak nie dowiedziała się, do czego ona jest mu potrzebna. Gerhard za to słuchał wszystkiego uważnie, analizując wypowiedzi Varleny. O sobie mówił niewiele, skupiając się na tym, by ona poczuła ulgę.
- Gerhard – wyszeptała, gdy stanęła z nim w końcu twarzą w twarz. Zauważyła, że nic się nie zmienił. Jego czarne włosy dalej spływały na ramiona, w oczach nadal widniał ten sam drapieżny błysk, jedynie na jej widok złagodniały mu rysy.
- Księżniczko – odparł, uśmiechając się z czułością. – Tylko na siebie spójrz, wyglądasz jak prawdziwa czarownica.
Jej śmiech rozbrzmiał w sali. Spuściła na chwilę wzrok, wlepiając go w podłogę, jednak nie mogła dłużej wytrzymać i rzuciła mu się na szyję.
Wdychała zapach jego ciała, opierając głowę o męskie ramię i w końcu to zrozumiała. Nie chciała nic więcej.
- Co tutaj robisz? – spytała, gdy odsunęła się na pewną odległość.
- Wiedziałem, że będziesz chciała ratować ojca – odparł swoim mocnym głosem. – Nie puszczę cię samej.
Odetchnęła z ulgą. Mając go u swojego boku, nie będzie bała się niczego ani nikogo. Tylko przy nim czuła się naprawdę bezpiecznie.
- Ale nie jestem sam.
Poprowadził ją do okiennic. Na dziedzińcu stało dwudziestu konnych żołnierzy gotowych do walki za swojego pana. Varlena nie wiedziała, co ma powiedzieć.
- Wszyscy kochamy twojego ojca – wyszeptał, patrząc w jej zarumienioną twarz. W mimowolnym odruchu odsunął kosmyk jej włosów, który przysłonił zielone oczy.
***
- Daleko jeszcze? – Varlena niecierpliwiła się. Minęły trzy dni, odkąd opuściła Darakh Nor, by udać się na poszukiwanie ojca, którego uwięził Darthor. Całkowicie ufała Gerhardowi. Nie mogła postąpić inaczej. Kiedy rok wcześniej, siedziała sama w lesie, nasłuchując zbliżających się mężczyzn, myślała, że już nigdy nie ujrzy ojca ani rodzinnego domu. Ale wtedy pojawił się on – jej osobisty rycerz w zbroi, który pomógł jej przetrwać te dni, gdy wydawało się, że żaden promyk nadziei już nigdy się nie pojawi. Teraz mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że oddałaby mu swoje życie, gdyby tylko o nie poprosił.
- Niecierpliwisz się?
Spojrzała w jego ciemne, piwne oczy, które rejestrowały okolicę. Nie musiała odpowiadać na to pytanie.
- Tutaj rozbijemy obóz. Więzienie Darthora jest tuż za tym wzgórzem. – Wskazał dłonią kierunek, o którym mówił, po czym zszedł z konia i skierował się w stronę żołnierzy, tłumacząc im coś, czego Varlena już nie usłyszała.
Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Rozejrzała się w poszukiwaniu drewna. Po chwili uzbierała pokaźną ilość, uklękła na ziemi i ułożyła stos. Sprawdziła, czy nikt na nią nie patrzy, jednak mężczyźni zajęci byli rozmową, zapewne o nadchodzącym dniu.
Zamknęła więc oczy i uniosła dłonie.
- Kara no tha. Kara no ma tras.
W oka mgnieniu pojawił się mocny płomień, który wzniecił ognisko. Varlena, zadowolona z siebie, usiadła, grzejąc się w cieple. Słońce już zachodziło, gdy Gerhard i reszta dołączyli do niej.
Nie przysłuchiwała się rozmowie, całkowicie pogrążona we własnych myślach. Nie wiedziała, czego ma się jutro spodziewać, a ta niewiedza tylko potęgowała strach. Bała się, co jutro odkryje w więzieniu.
- Nie myśl tyle, tylko śpij – wyrwał ją głos Gerharda tuż nad uchem.
Uniosła w górę oczy i wlepiła je w jego twarz. Niesamowicie przystojną twarz, która przez ubiegły rok śniła jej się po nocach. Nie mogła wymazać z pamięci jego obrazu, który zawsze powracał ze zdwojoną siłą. Ostatnimi miesiącami zdawało się to dziać częściej, jakby jakaś jej cząstka chciała zatrzymać go w sobie na zawsze. Musiała przyznać sama przed sobą, że nie chciała się z nim rozstawać. Tamtej nocy stał się częścią jej życia, mimowolnie. Lubiła myśleć, że takie było przeznaczenie, a Gerhard wyszedł mu naprzeciw. I choć zdawała sobie sprawę z tego, że nawet jeśli ona go kocha i pragnęłaby stać się dla niego częścią życia, on niekoniecznie musi odwzajemniać te uczucia. Varlena nie była osobą, która z łatwością mówi o miłości, wręcz przeciwnie – nigdy jej nie zaznała.
Ale teraz, gdy wpatrywała się w jego piwne oczy patrzące na nią niemal z czułością dostępną tylko dla zakochanych, wiedziała.
Uśmiechnęła się do niego lekko.
- Posiedzę jeszcze trochę. Ciepło dobrze koi moje myśli.
Gerhard narzucił na jej plecy własny płaszcz i począł rękami ogrzewać jej ramiona, delikatnie sunąć to w górę to w dół. Varlena zamknęła oczy, napawając się jego dotykiem. Siedzieli tak, wpatrując się w ogień. Czuła jego oddech na swoim karku, który powodował, że jej ciało drżało.
Mogłaby tak przesiedzieć całą wieczność, jednak wiedziała, że obydwoje potrzebują snu.
- Lepiej faktycznie się połóżmy. Jutro czeka nas ciężki dzień – powiedziała w końcu, żałując, że przerwała tę cudowną chwilę.
Wstała i oddała Gerhardowi płaszcz, po czym skierowała się w stronę swojego posłania. Nie zdążyła dojść do drzewa, gdy złapał ją za dłoń i odwrócił w swoją stronę, przyciskając plecami do kory.
- Cholera, to nie jest logiczne – wyszeptał tuż przy jej ustach. Patrzyła na niego z niemą prośbą. – Przecież nie mogę.
Nie chciała, by mówił. Położyła rękę na jego policzku i zajrzała głęboko w oczy.
- Nie myśl, czuj – powiedziała cicho, robiąc jako pierwsza ten ważny krok. Pocałowała go delikatnie, bojąc się, czy nie zepsuje tego, co tak bardzo pragnęła. Jego usta były wilgotne i miękkie. Uśmiechnęła się pod nosem.
Tak, jak marzyłam – pomyślała. Odsunęła od niego głowę, jednak Gerhard nie chciał tak szybko kończyć pieszczoty. Naparł na jej wargi, całując je i gryząc delikatnie, po czym wsunął język, badając wnętrze jej ust.
Varlena cicho jęknęła i wplotła dłonie w jego włosy, przyciągając go bliżej siebie. Nie zważała na to, że kora wbija się w jej plecy. Najważniejsze było to, że Gerhard obejmował ją i całował zachłannie, jakby chciał się z nią zespolić w jedną całość.
Po kilku sekundach, które trwały dla niej jak wieczność, odsunął się od niej i oparł dłonie obok jej głowy. Oddychał ciężko.
- Nie możemy – powiedział jedynie. – Przepraszam.
Zostawił ją z szeroko otwartymi ustami i skierował się na swoje miejsce. Widziała teraz tylko jego plecy.
Nie mogła w to uwierzyć. Jeszcze chwilę stała w tej samej pozycji, próbując ochłonąć po tym, co się wydarzyło, po czym zrobiła to samo co Gerhard, mając nadzieję, że jutrzejszy dzień przyniesie jej wygraną, a nie porażkę.
Noc minęła szybciej, niż mogło się wydawać. Obudziły ją ostre promienie słońca. Zauważyła, że reszta też dopiero wstała. W pośpiechu zwinęli obóz i ruszyli na ratunek królowi. Varlena nie odzywała się do Gerharda, który jechał na czele oddziału. Zatrzymali się dopiero za wzgórzem, gdy zauważyli warownię i żołnierzy Darthora.
- Musi uderzyć na nich całą siłą. Wy – wskazał na dziesięciu stojących z boku – ruszycie na tych przy wejściu. Cała reszta pójdzie za mną do środka. Uważajcie na siebie.
W końcu spojrzał w jej oczy, jakby chciał przeprosić za to, co miało miejsce ubiegłej nocy. Nie było jednak czasu na żadne rozmowy.
Varlena modliła się w duchu o pomyślność misji. Zamknęła na chwilę oczy, prosząc Enderienn o siłę.
- Jazda!
I ruszyli. Mały oddział, wierny królowi naparł na warownię, przebijając się przez obronę. Varlena obejrzała się na żołnierzy, którzy zaatakowali ludzi Darthora. Sama gnała przed siebie, nie bacząc na niebezpieczeństwo. Rozejrzała się wokół. Wszędzie panował hałas i odgłosy walki. Słyszała krzyki i ocierające się o siebie miecze. Przypomniało jej to dzień, w którym musiała opuścić dom. Wtedy bała się tego, że ją złapią. Teraz obawiała się jedynie, że nie znajdzie ojca.
Próbowała się wyciszyć. W końcu jej oczom ukazały się schody prowadzące do lochów. Pobiegła w tamtą stronę, nie zdając sobie sprawy z tego, że Gerhard krzyczał do niej, by poczekała. Pokonywała stopnie z bijącym sercem. Gdy znalazła się na dole, poczuła przenikające przez ciało zimno i odór gnijących ciał. Zatkała nos, idąc powoli wzdłuż kamiennego korytarza.
- Ojcze? – wołała, jednak nie było żadnej odpowiedzi.
Parła naprzód dalej. Zardzewiałe kraty znajdowały się po jej obydwu stronach. Widziała leżące za nimi ciała męczenników, którzy padli ofiarą Darthora. Modliła się za ich dusze, mając jednak nadzieję, że jej ojciec nie podzielił tego samego losu. Doszła już prawie do końca, gdy usłyszała cichy pisk. Ruszyła w kierunku odgłosu i zobaczyła go.
- O boże, nie!
Rzuciła się do ojca, który leżał twarzą do ziemi. Obróciła go do siebie.
- Tatku? – szepnęła.
Wiedziała, że oddycha, czuła to, jednak z każdą chwilą jego oddech słabł.
- Proszę, odezwij się.
W końcu otworzył oczy, a na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech. Jego ciało było umęczone po wielu torturach, jakie zadał mu Darthor.
- Wiedziałem… że … - kaszlnął, a jego twarz wygięła się w bólu – wyrośniesz na cudowną… kobietę.
Czuła, jak po policzkach płyną jej łzy.
- Nic nie mów – poprosiła cicho. – Już wszystko będzie dobrze.
- Pamiętaj… o nas.
Skinęła głową, przytulając się do jego wątłego ciała.
Usłyszała za sobą oklaski. Odwróciła się, by stanąć twarzą w twarz z Darthorem. Uśmiechał się szyderczo.
- Cóż za pojednanie! Ta scena łamię mi serce.
Varlena wstała z klęczek.
- Nie waż się zbliżać – zagroziła.
- Wojownicza dusz, to lubię – odparł, po czym skinieniem ręki rzucił nią na najbliższą ścianę. – Czekałem na tę chwilę.
Varlena przyglądała mu się uważnie i chciała coś powiedzieć, jednak nie mogła wykrztusić żadnego słowa. Zrozumiała teraz, że Darthor używa przeciwko niej magii. Była spętana, niezdolna do obrony ani siebie, ani ojca, który leżał dwa metry dalej.
- Khanotra ano mie!
Ziemia pod jej stopami rozstąpiła się, gdy wymówił zaklęcie. Varlena gorączkowo myślała, co może zrobić i jak temu zapobiec. Próbowała przypomnieć sobie nauki, które brała przez ostatni rok.
Skupiła całą swoją silną wolę na tym, by go pokonać, choć zdawała sobie sprawę, że jest od niej dużo silniejszy.
W końcu udało jej się wzniecić ogień, który lizał jego stopy. Darthor rzucił nią o przeciwległą ścianę, tym samym uwalniając od wpadnięcia do dziury, który stworzył specjalnie dla niej.
- Tak szybko ci się nie uda wymknąć.
Varlena krzyknęła z bólu, który wykręcił jej dłonie i nogi, podnosząc bezwładne ciało w górę i obracając nim.
- Skoro chcesz mnie, to wypuść ojca – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Będę miał was oboje!
W momencie, gdy to wypowiadał Varlena zauważyła kątem oka ruch przy celi. Wiedziała, że to Gerhard. Nie chciała, by stała mu się krzywda, nie zniosłaby tego. Zrozumiała, że nie ma innego wyjścia.
- Kocham cię – powiedziała, patrząc na Gerharda. On tylko uniósł brwi w zdziwieniu, jakby nie wiedział, co się wokół niego dzieję.
Varlena próbowała skupić się na Darthorze. Powtórzyła cicho zaklęcia, po czym ziemia rozstąpiła się pod Darthorem i nią. Czuła, jak jej ciało spada w dół, słyszała wściekłe okrzyki maga. Ostatni raz spojrzała na Gerharda i w tej jednej sekundzie stwierdziła, że teraz jest szczęśliwa. W końcu. Zamknęła oczy i poddała się temu, co miało się wydarzyć. Przestała się bać. Czuła się wolna.
- Kocham cię – powtórzyła raz jeszcze, a jej słowa poniosły się po lochu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Pon 18:18, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Nie 20:50, 03 Kwi 2011 |
|
Nie będę się rozpisywać, bo wolę ocenić kilka tekstów, chociażby pobieżnie, niż jeden lub dwa, tak jak to mam brzydko w zwyczaju.
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 5
Tekst B: 2
Uzasadnienie:
Pierwszy tekst mnie zwyczajnie zainteresował. Był pełen niedopowiedzeń, odrobinę (odrobinę?! bardzo!) tajemniczy, mroczny i intrygujący. Podobał mi się motyw retrospekcji oraz przedziwna absurdalność całości: atrament, człowiek-cień, rybki i te sprawy. Kawał dobrej roboty, powiedziałabym, chociaż niechętnie podciągnęłabym to pod fantasy, aczkolwiek nie można powiedzieć, aby to fantasy nie było. Kojarzy mi się z powieścią Stephena Kinga "Serca Atlantydów", a tak właściwie to z częścią "Mali ludzie w żółtych płaszczach". Główny bohater (śmierć?) kojarzył mi się z potwornym, budzącym postrach niepozornym człowiekiem w żółtym płaszczu.
Tekst drugi zaś jest przewidywalny. Fantasy nawiązujące do średniowiecza, dziwne, trudne do wymówienia imiona i nazwy miejscowości, oklepany schemat... Nie mogę powiedzieć, że tekst jest zły, bo nie jest, ale przy A wypada dosyć blado. Przede wszystkim, co mnie najbardziej raziło, to fakt, że czułam się, jakbym czytała skrót. Nie streszczenie, a skrót. Tekst zawierał w sobie tylko garstkę najważniejszych scen, nakreślonych pobieżnie, niczym przez rysownika, który chce jak najszybciej uchwycić zachodzące słońce, zanim zniknie za horyzontem. Autorka chyba chciała zawrzeć bardzo wiele, lecz nie starczyło jej na to czasu. I być może byłoby więcej punktów, gdyby całość była dopracowana. A tak - ani się nie skupiono na realiach, ani na akcji, ani na bohaterach, ani na świecie otaczającym ich.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie:
Nie potrafię tego wytłumaczyć. Bohaterowie żadnego z tych tekstów nie ujęli mnie. W pierwszym wiem o nich zbyt mało, by cokolwiek powiedzieć, ponieważ tekst był krótki, a potrzeba nieco więcej miejsca, by zawrzeć osobowość postaci. W tekście drugim zaś, jak już wspomniałam, postacie są zwyczajnie niedopracowane. Za dużo ich, a za mało o nich wiemy. Wiem, że Varlena jest waleczna i niezależna, ojciec dobry i sprawiedliwy, a Gerhard doskonały. Przypomina mi to nieco Disneyowskie bajki, a najbardziej pan Darkeye, który zdaje się być rycerzem na białym koniu, kimś bez skazy, kto pojawia się w idealnym momencie i ratuje główną bohaterkę z opresji, po czym zakochują się, lecz na drodze ich miłości stoją przeszkody...
Tekst A dostaje więcej punktów za dziwną, tajemniczą postać tajemniczego człowieka z parasolem.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 4,5
Tekst B: 2,5
Uzasadnienie:
Styl tekstu pierwszego jest bardzo tajemniczy i intrygujący. Podobał mi się, chociaż wydawał mi się nieco suchy. Ale może taki jego urok. Podobała mi się ta jego dziwność. Nie lubię, gdy podaje mi się coś na tacy. A tutaj... cóż, nasyciłaś mnie, Autorko. Pojawiły się jakieś błędy i błędziki, ale nie zirytowały mnie ani nie był na tyle rażące, by je wytknąć.
Tekst B był także pod tym względem niedopracowany. Mówię to z ciężkim sercem. Odnosi się wrażenie, że autorka nie czytała do drugi raz... Pominę takie literówki jak "co się dzieję?" itp., ale zwróciłam uwagę na:
Odgłosy zbliżających się mężczyzn zdawały się zbliżać.
Przeczytaj to na głos. Proszę.
Stanęła jak zamurowana
Jest diametralna różnica pomiędzy "byciem zamurowanym" a "zamurowaniem kogoś". Poprawnie byłoby: zamurowało ją, zamarła, stanęła gwałtownie i tym podobne.
szorstki, męski głos zdawał się być pewny swego.
Głos był pewny swego? A to ciekawe.
Przez krótką sekundę miała zamiar
Nie ma dłuższej lub krótszej sekundy. Zapewne chodziło Ci o "krótką chwilę". Sekundy owszem, mogą WYDAWAĆ się krótsze lub dłuższe, ale zawsze będą trwały tyle samo - sekundę. Tak jak jeden mol to 6,02 x 10^23.
O matko, za dużo chemii.
Styl, który ma potencjał, ale nie wykorzystano go tu. Nawiązując do Burtonowskiej Alicji: Twój tekst jest mniej bardziej, niż mógł być. Wszystko napisane jakby naprędce, powtórzenia, błędy stylistyczne, tym podobne. Mogło być lepiej. Trzeba troszkę przysiąść, ale rozumiem też, że czasami kiepsko się wypada z czasem.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 3
Tekst B:
Uzasadnienie:
Pierwszy tekst ma po prostu niezwykły klimat. Tyle, nie da się tego uzasadnić.
Podsumowanie ogólne:
Tekst A: 5 + 4 + 4,5 + 3 = 16,5 pkt
Tekst B: 2 + 3 + 2,5 = 7,5 pkt
Podsumowując: tekst A był ciekawy, intrygujący, chociaż nieco za krótki. Tekst B mógł być lepszy. Jest niedopracowany i zawiera trochę błędów. Dlatego moja punktacja wygląda tak, a nie inaczej.
Gratuluję autorce tekstu A! I jej przeciwniczce także, oczywiście, bo to nie takie proste, napisać fantasy (wiem z autopsji). |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Haunted
Dobry wampir
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 894 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New Jersey.;D
|
Wysłany:
Pon 18:03, 04 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 5
Tekst B: 2
Uzasadnienie:
Uważam, że tekst A zasługuje tutaj na 5 punktów, gdyż pomysł jest niezwykle oryginalny. Czytając, miałam wrażenie, że wątek magii jest czymś oczywistym.
Mam na myśli to, że tekst A na pewno różni się realizacją od tekstu B.
Podoba mi się ralizacja tematu, ta myśl przez którą konsekwencje są jakie są, został bardzo dobrze wpleciony w akcję.
Tekst B podoba mi się troszkę mniej, ale niestety ograniczeniem jest tutaj przyznawanie punktów, gdyż dałabym te 3 punkty, ale jednak chciałabym pokazać, że
różnica między obydwoma tekstami jest spora. Jednak w tekście B, mimo, że raczej jestem protym człowiekiem i nie czytam fantasy, to pierwszy raz styknęłam się
z tak barwnymi opisami czynności magicznych. Tekst B jest znaczenie dłuższy i spokojnie mógłby być dłuższym opowiadaniem, gdyby odwlekać główną akcję.
Autorka na pewno się postarała. Mam tu na myśli to, że każde zdanie można by powiedzieć, że jest na swój sposób przemyślane. Szczególnie podoba mi się tutaj osadzenie
akcji w epoce średniowiecza (?). Jeżeli tak nie jest, to nic na to nie poradzę, nie zmienię tego, że tak mi się kojarzy. Średniowieczna Anglia. Tak, tak widzi mi się ten tekst. Jednak jeżeli chodzi o realizację tematu, to mimo, że tekst jest stosunkowo długi, to tytuł tak właściwie nie jest wpleciony. Nie mam na myśli tego, że
miałby być zapisany słowo w słowo, ale nie zrozumiałam tego momentu, gdy ta kobieta mówi o tym, że Varlena jej nie posłuchała. Mniemam, że ta potrafiłaby powstrzymać
tego Darthora, gdyby Varlena jej posłuchała, ale myślę, że te zdanie można było wpleść gdzieś, gdzie na prawdę miałoby znaczenie. Powiem krótko, że czytając tekst B
czułam napięcie i byłam ciekawa jak to się skończy. Zaś co się tyczy tekstu A to podobał mi się schemat, dążenie do dowiedzenia się co tak na prawdę się wydarzyło.
Jednak jestem zdania, że w tekst A jest dużo lepszy od tekstu B pod względem właśnie zrealizowania tematu i nieprzekombinowania. Przypuszczam, że te dziwne imiona miały zostały zastosowane, by nadać specyficznego klimatu i odniesienia do epoki, ale myślę, że wytarczyłoby użycie zwykłych, amerykańskich , bo sam motyw tradycyjnej magii już to uczynił.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie:
Uważam, że główna bohaterka w tekście A była niezwykle autentyczna. Poddała się emocjom i chciała zrobić wszystko, by ujrzeć jeszcze raz swoją siostrę, nie zwarzając na konsekwencje. Była taka zagubiona. Powiem szczerze, że nie dojrzałam tutaj za bardzo relacji między postaciami, bo może i są tutaj dialogi, ale są one na swój sposób bezoosobowe. Postacie nie są sobie bliscy. UWażam, że dialog z Artemidą jest taki naturalny, ukazujący prostą naturę człowieka.
Tuaj jest inaczej, bo dialogi i relacje są tak bardziej osobliwe. Występuje tutaj przykład miłości, która nie miała nawet szansy żyć. Główna bohaterka zrozumiała, że kocha Gerharda. Nie twierdzę, że wcześniej miała wątpliwości, ale przykro mi, że on mimo, iż wiedziała, że on również ją kocha, to nie miał sposobności, by jej odpowiedzieć. Tak, wiem to nie jest najważniejsze, ale i tak jest mi przykro. :D Za bardzo się wczułam. Myślę, że jeżeli akcja w teście B zakończyła się w taki sposó, bo to jednak powinniśmy wiedzieć coś więcej o tych bohaterach. Tekst jest długi i brakuje mi tutaj jakiegoś rozwinięcia postaci, jakichś szczególnych cech, cy zachowań. Jak na przykład temperament Varleny. Tego typu rzeczy troszkę brakowało mi w tekście A.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 5,5
Tekst B: 1,5
Uzasadnienie:
I jakościowo i stylowo bardziej podobał mi się tekst A. Jak już wspomniałam niezwykły schemat działał na wyobraźnię tak, że byłam wszystkiego ciekawa. Nie było odwlekania akcji, za wielu opisów. Szczególnie przypadły mi do gustu dialogi. Tak proste i tak treściwe, emanujące niemocą, beznadziejnością, którą widzę w tym, że bohaterka nie zastanawiając się długo, zgodziła się na propozycję mężczyzny.
- Gdybym mogła cofnąć…
- Czyny zostają zapisane w kartotekach. Możesz spalić papier, ale nie własne decyzje.
- Zmieniłabym…
- Postąpiłabyś tak samo.
- Zniszczyłabym…
- Łatwo przychodzi ci mówić o tym, co mogło się stać, zastanów się jednak, co możesz zrobić teraz?
Otarła oczy, w których zaczęły zbierać się łzy.
- Mogę prosić.
- Nie wypełniam próśb.
Ta wymiana zdań jest sama w sobie niesamowita, aż trudno uwierzyć, że to tylko dialog z miniatury.
O tekście B ni mam co za dużo mówić, bo chociaż zastosowanie dialogów znacznie przyczyniło się do długości tekstu, to były one proste, takie zwykłe.
Gdzieś tam dopatrzyłam się paru literówek, ale nie jestem pewna w którym. Jeżeli chodzi o akcję właściwą to podobała mi się, bo nie skończyło się tak tradycyjnie, walcząc, ale z użyciem magii. Styl niczego sobie, nie powiem, bo podobały mi się te barwne opisy.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 3
Tekst B: 2
Uzasadnienie:
I tutaj tekst B przegrał u mnie z tekstem A, mimo średniowiecznego klimatu.
Za to nie potrafię powiedzieć dlaczego tak bardzo podoba mi się tekst A. Klimat jest taki przejmujący. Miniatura od samego początku jest intrygująca, za co strasznie mi sie podoba.
Tekst A: 17,5
Tekst B: 8,5
Tekst B na prawdę mi się podobał, ale według mnie tekst A jest lepszy i skrzywdziłabym go, skupiając się wyłącznie na tekście B.
Nie za długo, nie za krótko, bo nikt za mnie nie obejrzy Personal Taste |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Haunted dnia Nie 14:34, 10 Kwi 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Śro 15:50, 06 Kwi 2011 |
|
I POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie: Na wstępie muszę zaznaczyć, że żaden z tekstów mi się nie podobał. Miały dobre momenty, ale jako całości można je określić co najwyżej mianem przeciętnych.
Tekst pierwszy jest przesycony tandetnym klimaciarstwem i to ono wydaje się być główną ideą. Całkowicie przesłania to, co mogłoby zapunktować na korzyść autorki. Bo przyznam szczerze, że pierwsze zdania naprawdę mnie zaciekawiły. Mam tu na myśli oczywiście atrament. Do tej pory nie wiem, co on dokładnie oznacza, ale są dwie możliwości – albo to piękna metafora, której nie załapałam, albo autorce wyszło tak po prostu. Jeśli bliżej prawdy jest druga opcja, to nie przyznawać się, proszę, bo wrócę tu i punkty pozabieram.
Z drugim tekstem mam natomiast większy problem. Sam pomysł jest obrzydliwie przereklamowany, śmierdzi mi Harrym Potterem i nie ma w nim absolutnie nic oryginalnego oprócz przekombinowanych imion (chyba lepiej przetrawiłabym Gerarda i Alinę, ale wiem… nie czuję klimatu, nie znam się, więc punktów za to obciąć nie mogę). Chociaż od biedy mógłby przejść, jeśli ktoś się w takowych lubuję, ale wtedy pojawia się kolejny problem. Koncept rozminął się z formą. Pomysł ma taką formułę, że można by było z niego napisać powieść, a tymczasem mamy tę historię przedstawioną w paru fragmentach, raczej na odczepnego. I to nie jest kwestia braku miejsca, wbrew pozorom. To kwestia nieprzemyślanej kompozycji albo najzwyczajniej w świecie – złego pomysłu.
I tak dla jasności: pierwszy tekst wygrywa w tej kategorii za genialne wprowadzenie głównej myśli. O ile wiele rzeczy mi się nie podoba, o tyle słowa pana z parasolką są wstawione w idealnym miejscu, czasie i czymkolwiek innych sobie gawiedź życzy.
II POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5
Uzasadnienie: Chyba nie mogę inaczej przyznać punktów. W pierwszym tekście mamy jakieś postaci fantastyczne, jakąś pokrzywdzoną przez los dziewczynę i tak właściwie to nie wiadomo kto, z kim i dlaczego. Bohaterowie potraktowani są naprawdę po macoszemu. I to przesłanie też jakieś kulawe, pasujące do tej kulawej bohaterki, której nie czytali bajek jak była mała. Ale pan z parasolką… Mrał. Chcę takiego do domu. (Chociaż tak naprawdę podoba mi się tylko dlatego, że zazdroszczę mu czerwonej parasolki).
W drugim tekście sytuacja wcale nie przedstawia się lepiej. Szczególnie irytuje mnie tani wątek romansowy, w dodatku opisany w sposób z przeceny. Dlaczego zakochani zawsze muszą się zgniatać wargami, dyszeć w twarze, przyciskać się do nierównych powierzchni i zostawiać ze ślinotokiem i astmą. Ja rozumiem, że to się wydaje pełne pasji, ale im więcej takim opisów czytam, tym częściej zastanawiam się, ile w tych opisach romantyzmu, a ile sapania. Miłość bohaterki do ojca też jest niedopieszczona. Niby wiemy, co do niego czuje, ale nie znajdujemy ani słowa o tym, dlaczego tak jest. Wbrew pozorom dobre uczucia w stosunku do rodziców to nie jest oczywistość. I ponownie: potencjał może i był, ale ta forma nie pozwala na zrealizowanie tego pomysłu w pełni.
III JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 2
Tekst B: 5
Uzasadnienie: Tutaj bez wątpienia wygrywa tekst drugi. W pierwszym bowiem mamy do czynienia z klimaciarstwem, o którym już wcześniej wspominałam. Pseudo tajemniczość kończy się tym, że nie wiemy nic na temat bohaterów, a przekombinowana składnia utrudnia odbiór tekstu. Miałam ogromne trudności z czytaniem – często musiałam wracać po parę razy do jakiegoś zdania, żeby zorientować się, o co chodzi. Ponadto cała miniatura opływa w określenia, które należałoby wyciąć ogromnymi nożycami, a zamiast nich dodać trochę treści. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego takie istotne jest, że stół był mahoniowy, włosy blond, a dziewczynka miała na imię Artemida. To brzmi sztucznie, kiedy ona zaczyna się przedstawiać. Po co? Czy nadanie jej imienia antycznej bogini dodaje tekstowi głębi? Bo mam wrażenie, że jakaś głębia miała być, biorąc pod uwagę przesłanie, atrament i czerwoną parasolkę, ale jak już mówiłam – ona też zniknęła pod toną pudru i brokatu. Chyba zgubiono tutaj coś ważnego.
Drugi tekst nie jest mistrzostwem stylistycznym, ale stara się trzymać fason. Rozbawiło mnie szczególnie te dwa zdania: Siłą woli biegła, co rusz potykając się o wystające z ziemi pędy drzew. Brakowało jej powietrza, a kolejne wdechy bolały coraz bardziej. Cieszę się bardzo, że nauczyła się biegać siłą woli, zanim jeszcze dowiedziała się, jak używać swoich mocy. Ponadto mam niejasne wrażenie, że miała dużo powietrza wokoło, tylko tchu jej zabrakło. Jednak to są drobiazgi. Może powinnam wspomnieć o opisie pocałunku w tym miejscu, ale powiedzmy, że rozbija się on na dwie kategorie, ale bardziej przypisze go tam, bo w końcu ktoś musi ten pojedynek wygrać.
IV KLIMAT OPOWIADANIA
Tekst A: -
Tekst B: -
Uzasadnienie: Chciałabym komuś przyznać punkty, ale nie podoba mi się żaden tekst, więc powiedzmy, że daruję sobie tę kategorię.
RAZEM
A: 9,5
B: 11,5
Pozdrawiam,
R. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:56, 06 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 5
Tekst B: 2
Uzasadnienie:
Chciałam powiedzieć, że lubię takie klimaty, z jakimi mamy do czynienia w tekście B. Magia, akcja, zaklęcia, tajemnice itd. i zapewne oceniłabym wyżej tekst B, gdyby nie A. Jednak A niesamowicie mnie zaintrygował, sprawił, że miałam ciarki, zastanawiałam się, o co chodzi. Ten mężczyzna, zrozpaczona dziewczyna, opowieść o siostrze i jej martwym ciele. Na dodatek tutaj o wiele bardziej podobało mi się wplecenie tematu do fabuły, okazało się takim idealnym podsumowaniem tamtej sytuacji. Dziewczyny, siostry i tego dziwnego mężczyzny. Wszystko było tajemnicze i pełne niedomówień, które dopiero po zakończeniu tekstu dało się zrozumieć. Tekst ten siedzi mi w głowie i myślę, że długo będę się jeszcze nad nim zastanawiać. Nie spodziewałam się takiej miniaturki.
B jest bardzo fajnym tekstem. Jak już wspomniałam, lubię takie motywy i również na długo zostanie w mojej głowie, jednak bardziej w tym przypadku podobała mi się miniaturka A. Podobało mi się tyle magii, pojawienie się wątku miłosnego. Klimatem przypominało mi to połączenie Władcy Pierścieni z Merlinem.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 2.5
Tekst B: 4.5
Uzasadnienie:
W pierwszym tekście mamy jakby zarys postaci, ogólnie wiemy co się z nimi dzieje, jakie są między nimi relacje, ale nic dokładnego nie zostało nam tak naprawdę powiedziane. Wszystko jest tajemnicze, nawet bohaterowie. Wcześniej mówiłam, że to plus, ale wolałabym więcej wiedzieć o postaciach, by choć trochę się do nich przywiązać. Jednak wielkim plusem jest tutaj postać dziwnego, tajemniczego mężczyzny, który nie wiem dlaczego, przypomina mi tego faceta z serialu "Naznaczony".
W drugim tekście mamy dziewczynę, mężczyznę, ojca dziewczyny, ich wroga i poboczne postacie. Przepraszam, że nie wymienię ich z imienia, ale ich nie pamiętam, a nie chce mi się kopiować. Tutaj dowiedziałam się o nich o wiele więcej, poznałam więcej faktów z życia głównej bohaterki, poznałam jej relacje z innymi ludźmi, jakoś bardziej się do nich przekonałam i wzbudzili we mnie więcej uczuć. Plus za tego mężczyznę, w którym zakochała się główna bohaterka. Niesamowicie przypominał mi Aragorna z Władcy Pierścieni. Ach. Lubię takie historie, kiedy to dwójka ludzi się kocha, ale myśli, że nie może być ze sobą, albo jedno z nich tak myśli, próbuje się opiekować drugą osobą itp.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 3.5
Tekst B: 3.5
Uzasadnienie:
Muszę dać po równo. Oba teksty czytało mi się lekko, przyjemnie, choć w obu dostrzegłam jakieś błędy. Jednak obie panie mają fajny styl, bogate słownictwo, więc nie potrafię wyróżnić jednej.
W pierwszej miniaturce autorka podkreśliła tajemniczość sytuacji. Za to w drugiej baśniowość i magiczność. Oba zabiegi bardzo mi się podobały.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5
Uzasadnienie:
Chciałabym wyróżnić obie autorki, bo stworzyły świetny klimat w swoich miniaturkach. Już wspomniałam o tym, że tekst B jest baśniowy, pełny magii, walki dobra ze złem, co zawsze mnie bardzo pociągało. Natomiast tekst A jest bardzo tajemniczy, ponury i przytłaczający momentami. Dwa różne klimaty, ale oba równie dobre.
Podsumowanie:
Tekst A - 13.5
Tekst B - 12.5 |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
AngelsDream
Dobry wampir
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 591 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 108 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 10:37, 07 Kwi 2011 |
|
Z tym pojedynkiem miałam duży kłopot, gdyż tak naprawdę żaden z tekstów mi się nie podobał, ale spróbuję ocenić i zostawić dla autorek kilka słów.
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 6
Tekst B: 1
Uzasadnienie: Jeśli chodzi o samą ideę na tekst, to pierwszy (w porównaniu) bierze tę kategorię z dużym zapasem. Jest mocno niejasny, akurat w ten niefajny sposób, ale na pewno ciekawszy od standardowego scenariusza z logicznymi niedostatkami w tle.
Fantastyka może być różna. Trudno powiedzieć bowiem, czy oderwany od rzeczywistości obrazek już nią jest. Czasem tę fantastykę się w czymś czuje, czasem wydaje się wciśnięta na siłę.
Pierwszy tekst unosi się nad ziemią w gęstych oparach absurdu i niedopowiedzeń. Drugi, choć pozornie bardziej fantastyczny, dobija od dawna już wyeksploatowany temat. No i wplecenie zadanego tematu w miniaturce A jest bezkonkurencyjnie idealne.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 5
Tekst B: 2
Uzasadnienie: Przepraszam bardzo, ale już dość mam złych czarnoksiężników, którzy niszczą, palą i zamykają w więzieniach. Dość mam szlachetnych rycerzy znających odpowiedzi na niezadane pytania. Dość mam marysiozuzannych bohaterek-czarownic. Ja wiem - kanony. Ale kanony powinno się ubogacać, a nie spłycać. Dwa punkty dla drugiego tekstu za tlący się potencjał i niestety, nic więcej.
To nie znaczy, że pierwszy tekst zasłużył na aż pięć punktów. Bo chyba nie. Właściwie o bohaterach nie wiemy niczego, co pozwoliłoby nam zgadywać, co autorka miała na myśli. Tajemnice, sekrety, niedopowiedzenia - lubię je, ale tu... Cóż, momentami wygląda to jak specyficzny wiersz. Czytaj, interpretuj na tysiąc sposobów, a sens? Sensu się nie doszukuj. Czerwona parasolka przyciągała uwagę, wędka i rybki także, ale może warto dać więcej odpowiedzi? Choćby w formie małych wskazówek, gdyż ja mam tylko jakieś fragmentaryczne domysły, co się właściwie działo w pierwszym tekście.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie: Pierwszy tekst napisany staranniej, poprawnie, wręcz momentami lirycznie, ale z drugiej strony w mojej ocenie zbyt zamotany, a naprawdę ja lubię takie klimaty i czytałam bardzo starannie.
Uważaj, czego sobie życzysz, prawda?
Drugi tekst z potknięciami, ale też bliższy opisaniu przygody oraz faktycznej akcji. Niestety, przy takim zagęszczeniu nazw, imion i wydarzeń trochę się to wszystko wymieszało. Kiedy skończyłam, ucieszyłam się, że to już, że dalej nie muszę się wysilać.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A:
Tekst B:
Uzasadnienie:
Razem
Tekst A: 15
Tekst B: 6 |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez AngelsDream dnia Czw 10:40, 07 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
thingrodiel
Dobry wampir
Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 1088 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 148 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka
|
Wysłany:
Czw 22:16, 07 Kwi 2011 |
|
I znowu wyjdę na odmieńca.
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
Właściwie żaden z tekstów mnie nie zachwycił, więc różnice w punktach nie będą wielkie, bo całość rozbije się o drobiazgi.
Niech mi ktoś powie, o czym jest tekst A, bo nijak nie łapię. Znaczy się łapię, ale tak szczątkowo to zostało przedstawione, że się ten pomysł chowa. Rozumiem, że opowiadanie napisane na kolanie, minutę przed gongiem?
Autorka tekstu B pobawiła się czystym fantasy. Zabawa wyszła średnio, ale historia jest, powiedzmy, cała. Można by ją dopieścić, rozpisać, nie upraszczać i byłoby całkiem nieźle.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
W A niewiele czułam. W B podobnie, choć 1 punkt więcej, bo przynajmniej relacja między bohaterką, a Gerhardem jakoś została przedstawiona. No i najwyraźniej kochała ojca, skoro ruszyła mu na ratunek z całą akcją - jest to jakiś wyraz miłości.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
Może i w B było sporo potknięć pt. literówki, zjedzone ogonki, połknięte literki etc., ale mniej mnie drażniły, niż wg mnie drętwe dialogi w A.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: -
Tekst B: -
Uzasadnienie:
PODSUMOWUJĄC:
A - 9
B - 12
Pozdrawiam,
jędza thin
EDYCJA: Dobił mnie ten brakujący ogonek w komentarzu. Mi sori! |
Post został pochwalony 2 razy
Ostatnio zmieniony przez thingrodiel dnia Czw 22:19, 07 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pią 22:53, 08 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 7
Tekst B: 0
Uzasadnienie:
Ku mojemu zaskoczeniu w prostocie siła. Bo pomysł na tekst A jest z pewnością prosty, a jednak autorka ujęła problem w taki sposób, że mnie kupiła. A może to ten niebieski i czerwień? Nie wiem. Ocean, atrament i złota rybka nadają temu tekstowi pewnego smaczku.
B trochę mnie nużył, wyglądało na to, że ktoś totalnie nie miał pomysłu.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5
Uzasadnienie:
Tutaj z kolei nie jestem w stanie dać inaczej, bo nawet jeśli bardziej spodobał mi się tekst A, to relacja siostra-siostra i rozpacz głównej bohaterki nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie. A jeżeli chodzi o B, tak krótka miniatura to za mało na stworzenie dobrego romansu moim zdaniem. Generalnie trudno stworzyć "dobry romans" i prawdopodobnie dlatego żadnego sobie w tej chwili nie przypominam.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie:
W sumie im dłużej myślę o tekście A, tym bardziej jego styl mnie irytuje, ale wygrywa z B z jego próbą wciśnięcia jak największej ilości wydarzeń w miniaturze (za ciasno, za gęsto, czytając, czułam, że się duszę). W tekście A przypadły mi do gustu niektóre zdania, jak to "Tata nie ma szczęśliwych przyjaciół." i ogólna asceza, chociaż rzutuje ona na ocenę "postaci i relacji miedzy nimi", bo z pewnością je zubożyła.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 2
Tekst B: -
Uzasadnienie:
Za ocean i rybkę, chociaż nie zostały one nijak uzasadnione. Uważam, że autorka ma potencjał, ale potencjał sam się nie wykorzysta.
edit. Kurcze, zapomniałam o podliczeniu!
Suma:
Tekst A: 16,5
Tekst B: 6,5 |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Pią 22:58, 08 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Sob 16:52, 09 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 6
Tekst B: 1
Uzasadnienie: Pani Autorka tekstu A w całej rozciągłości mnie tym tekstem kupiła. Trafiła w moje gusta i powiem, ze ocenianie BnP dzięki niej jawi mi się bardziej kolorowo, bo mam nadzieję na więcej takich perełek. Tak naprawdę z kolejnymi zdaniami nie dowiadywałam się więcej o samym tekście, tylko nabawiałam wątpliwości i niewiedzy. Tajemniczo, dużo niejasności, nic nie jest podane wprost - coś dla mnie. Czułam się trochę jak przy oglądaniu Mój sąsiad Totoro, czułam magię.
Pani w B chwyciła się banału. Mamy magical girl, rycerza i czarny charakter. Mieszamy to wszystko, dodajemy postacie poboczne, zarys fabuły i wychodzi nam opowiadanie. Nie żeby mi się nie spodobało, bo banały też mogą się podobać, ale przy A tekst B trochę blednie. Ujęła mnie niejasność końcówki i ten fragment, kiedy wyznała swoją miłość.
W obu tekstach temat został zgrabnie wpleciony.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie: W tekście A mamy zarys postaci, charaktery nie są zbyt rozbudowane, ale tajemniczość wszystko wynagradza. Mogłabym utożsamić się z dziewczyną, która straciła siostrę, jej ból był, mimo tej fantastycznej otoczki, prawdziwy. I jeszcze duży plus za pana, który podarował jej ostatnie spotkanie z siostrą.
Jak już napisałam, tekst B opiera się na banale, ale która kobieta nie kocha ideałów? Czyli podoba mi się Pan Ideał (Autorka pozwoli, ze nie będę poszukiwać jego imienia), jego relacje względem bohaterki. Co mi się w nim nie podobało? Za szybko zmienił się z romantycznego rycerza w kociaka, który gryzie biednej dziewczynie wargi i, o zgrozo!, bada wnętrze jej ust. Subiektywna uwaga, nie przepadam za tym określeniem. Valena za to nie przypadła mi do gustu, zbyt impulsywna i niedojrzała.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 5
Tekst B: 2
Uzasadnienie: Przez tekst A przepłynęłam, nie widziałam też zbytnio błędów. Dialogi były takie wyważone i magiczne, czyli doskonały pokaz, jak w minimum zmieścić maksimum.
W tekście B były błędy - przecinki, ogonki i literówki. Nie zagłębiałam się w logiczność zdań, a nie chcę opierać się na poprzednich ocenach (zastanawiające, że wszystkie oceny z BnP przeczytałam od deski do deski, a tekstów mi się nie chce...), po prostu nie zwróciłam na to uwagi. Do tego czytało mi się trochę ciężej. Ten tekst, jego styl, kojarzy mi się z nieoszlifowanym diamentem, jest trochę... kanciasty? Tak, to chyba dobre słowo.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 3
Tekst B: -
Uzasadnienie: Dałabym tekstowi A i 5 punktów, ale teksty się jednak porównuje, czyli... Tekstowi B nie potrafię dać punktu w tej kategorii, ale też między oboma tekstami nie może być wielkiej różnicy.
Trzy punkty za tajemniczość, za miłe skojarzenie z klimatem i niedomówienia.
PODSUMOWANIE
Tekst A: 18
Tekst B: 6 |
Ostatnio zmieniony przez Fresz dnia Sob 17:00, 09 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Pernix
Moderator
Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 208 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera
|
Wysłany:
Pią 6:48, 15 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
Drugi pomysł zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu i dałabym mu o punkt więcej, ale uwzględniłam w ocenie realizację tematu. A ma coś w sobie, jest dobrze napisany, historia ma początek i koniec, wyjaśnia się, jak trzeba i czytelnik nie pozostaje z niedosytem. Jest to krótki obrazek z nieco moralizatorskim wydźwiękiem i świetnym wpleceniem motta, które odbija się echem po całej miniaturce. Za tę realizację dałam właśnie bonusowy punkt.
B jest historią, która może nie jest bardzo oryginalna, ale ma potencjał i chętnie przeczytałabym ją w rozwinięciu. Oczami wyobraźni widzę Varlenę, która niczym Gandalf w niezwykły sposób unika śmierci i jednak ma szansę powalczyć jeszcze trochę na Ziemi i może jednak zaznać więcej miłości i szczęścia w objęciach Gerharda. No cóż, jestem romantyczką, więc wszelkie przyzwoicie zrealizowane historie z wątkiem miłosnym cieszą moje oko bardziej, niż te nie posiadające takiego wątku. Podobało mi się, choć jakoś nie odczułam lub nie zwróciłam uwagi na wplecenie zadanego motywu... Nie szkodzi, szukać nie będę, bo prym w tej materii daję i tak pierwszej miniaturce. :)
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 2,5
Tekst B: 4,5
Uzasadnienie:
Punkty dla A lecą za enigmatyczność męskich bohaterów, kobieta - główna bohaterka nie za bardzo mnie kupiła. Nie jest zła, ale jej naiwność sprawia, że, z jednej strony ją rozumiem - była jednak pod wpływem silnych emocji, była zdesperowana, ale z drugiej strony jej pośpieszna zgoda sprawiła, że nie było mi jej żal. Dziewczynka zbyt mądra mi się wydawała, wręcz przemądrzała, choć jej rola była nieznaczna to jednak nie wywarła neutralnego wrażenia.
W Varlenie z drugiej miniaturki brakuje mi wyraźniejszego zarysu charakteru, ale i tak mi się podoba - ona i tajemniczy osobisty rycerz, który skradł mimowolnie jej serce. Reszta jest dodatkiem takim, jakiego potrzebuje miniatura. Jak już wspominałam widzę potencjał w tej historii, widzę również potencjał w jej postaciach, trzeba by nad nimi popracować, ale to jest do zrobienia. Z pierwszej historii niewiele można wycisnąć poza tym, co zostało zaproponowane. Stąd taka punktacja, jeśli idzie o postaci.
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5
Uzasadnienie:
Nie mogę inaczej. Jestem nastawiona pozytywnie, dlatego też nie skupiałam się wielce na minusach, a już na pewno nie na tych technicznych. A jest napisane wzorowo, jeśli idzie o słowa i formę. B, w B zrobiłabym coś z dialogami i ich komentarzami: więcej emocji! Ale czytało mi się oba teksty dobrze, dlatego remis.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 1
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
A - za czerwone ryby, czerwoną parasolkę, tajemniczy klimat, fajny nastrój.
B - za to, że kupuję tę historię, że chciałabym wiedzieć więcej o postaciach, rozwinąć wątki, bardziej wtopić się w ten bajeczny świat magii z zacnymi rycerzami w tle. :)
RAZEM:
Tekst A: 10
Tekst B: 16 |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Pon 13:57, 18 Kwi 2011 |
|
I. POMYSŁ I REALIZACJA ZADANEGO TEMATU
Tekst A: 4
Tekst B: 3
Uzasadnienie:
Cóż, muszę przyznać, że obydwa teksty są niedopracowane i żaden z nich mnie nie porwał. Pomysł w tekście A jest bardziej tajemniczy, skupia się na czymś wyższym niż tylko wątek miłosny, to racja. Jednak gdy pomyślę o realizacji pomysłu, to wcale tekst A nie króluje nad B. Realizacja pomysłu pomyślniej przyszła w tekście B, ponieważ w tekście A poznaliśmy kilku bohaterów, ale tak naprawdę żadnego. Autorka biegała w kółko, chcąc pozostawić wspaniały, tajemniczy klimat. Jednak to sprawiło, że nie tylko pogubiłam się w tekście, ale także utrudniło mi kontakt z postaciami.
Chętnie przeczytałabym ciąg dalszy tekstu A - miło byłoby, gdyby autorka zechciała poznać czytelników bliżej ze swoimi istotkami, które stworzyła. Historia jest niedokończona, pełna tajemnicy. Myślę, że nie straciłaby na wartości, gdyby została rozwinięta. Może warto dać jej szansę. Początek był naprawdę niezły.
II. POSTACIE I RELACJE MIĘDZY NIMI
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
Postacie w tekście A są nieuchwytne, nie można się z nimi porozumieć. Za to w tekście B główna bohaterka jest pogubiona. Brakuje mi w niej tęsknoty za ojcem. Niby wciąż o nim myśli, ale tak naprawdę skupia uwagę na swojej miłości. Denerwuję mnie wątek miłosny w tym tekście. Myśli o miłości, podczas gdy jej ojciec kona w więzieniu, a poddanym prawdopodobnie zagraża śmierć bądź wyludnienie. Właśnie. Brakowało tutaj tła (jeden ze wspaniałych szczegółów, który nie został umieszczony w obydwu tekstach). Bardzo lubię takie historie ze średniowiecznym zabarwieniem - królestwo, ludzie na targu, księżniczki. Jakoś zawsze kojarzy mi się to ciepło i wspaniale czyta się o takich głupstwach, kiedy rozgrywa się prawdziwa akcja. W tym opowiadaniu trochę tego zabrakło. Uch, w każdym razie postaci...
Przepraszam, że to skrytykuję, jednak nie podobał mi się główny wątek w tekście A - mianowicie zguba siostry. Zniszczyło to trochę tekst A, ponieważ został słabo poprowadzony i nie dorównał wstępowi, co mnie zawiodło. A co do samej Artemidy też nie została przedstawiona, bardziej opisana, tak samo jak jej zagubiona siostra. Wątek z dziwnym panem mógł zostać rozszerzony, bo ten pomysł miał duży potencjał.
(Przepraszam was, że tak mówię trochę nie na temat, ale ciężko mi ocenić te pojedynki. Obiecuję poprawę w kawiarence, jeśli teksty się tam pojawią.)
III. JAKOŚĆ I STYL
Tekst A: 3
Tekst B: 4
Uzasadnienie:
W pierwszym tekście mało treści i pomysł, który mógłby zostać lepiej przelany na papier. W drugim tekście zdania, które mogłyby tworzyć kilka zdań. Przecinkowce pojawiały się w jednym jak i w drugim tekście, jednak drugi tekst przewyższa w tej kategorii pierwszy, gdyż jest płynny - autorka zaś w pierwszym tekście nim rozwinęła w pełni treść, przeskakiwała w jakąś inną rzeczywistość.
IV. KLIMAT OPOWIADANIA
(Kategoria dodatkowa, nieobowiązkowa: Tekst A i/lub B – maksymalnie 5 dodatkowych punktów. Jeśli nie wyróżniamy żadnego tekstu, pozostawiamy poniższe pola puste)
Tekst A: 2
Tekst B:
Uzasadnienie
Daję ten punkt za lepszy pomysł. Ponieważ uważam, że w drugim autorka wzorowała się na Harrym Potterze. Wielka Sala, Szkoła Magii. Już o tym słyszeliśmy. Wiem, że to tylko lekkie zabarwienie, możliwe, że autorka nie miała pojęcia, jednak mimo to czary, czarodzieje i inne zaklęcia to temat rozległy i wiele razy już przedyskutowywany. W A autorka wpadła na coś nowego i chociaż tekst ma w sobie wiele niedociągnięć, sam pomysł i klimat są na piątkę z plusem.
V. SUMA
Tekst A: 12
Tekst B: 11 |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Pon 13:58, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Pon 18:10, 18 Kwi 2011 |
|
Głosowało 9 osób, którym bardzo dziękujemy za poświęcony czas. Wyniki wyglądają następująco:
Tekst A: 125,5 pkt.Tekst B: 86,5 pkt.
Zwycięzcą tego pojedynku zostaje mistletoe! Gratulujemy! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Pon 18:18, 18 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|