FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Tryptyk przyjazny/Jak daleko odszedłeś... (Rudaa i kirke)[Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 13:13, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Pojedynkują się: Rudaa i kirke

forma: miniatura
długość: 2-5
tytuł: dowolny
chcemy: przemyśleń o życiu, góra dwóch bohaterów (resztę można wspominać), niekanoniczności... jednego miejsca i jednego dnia... do tego fragment ten:

Dotknąć deszczu, by stwierdzić, że pada
Nie deszcz, tylko pył z Księżyca spada

Dotknąć ściany, by stwierdzić, że mur
Nie jest ścianą, lecz kurtyną z chmur (...)

Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
*


dowolnie wpleciony

nie chcemy: parodii, śmiechu... zbyt wielu rozbudowanych wspomnień...
termin: dwa tygodnie od zaklepania [do 17.04] [przedłużony]
beta: nie

*Dotknąć... Rafał Wojaczek

Oceniamy do: 9.05.2010

Oceniamy według schematu:

Pomysł: 5 pkt.
Styl: 7 pkt.
Spełnienie warunków: 3 pkt.
Postacie: 5 pkt.
Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Punkty przyznawane w innej punktacji nie będą liczone.

Jeśli nigdy nie oceniałaś/ -eś, zapoznaj się z zasadami.  klik!


TEKST A:

Tryptyk przyjazny

I

Dotknąć ściany, by stwierdzić, że mur
Nie jest ścianą, lecz kurtyną z chmur


Kiedy Rachel wyprowadzała się po śmierci matki, dużo mówiła o istocie przyjaźni. Czuła, że może przelewać swoje uczucia na dziesięcioletniego chłopca, który nie ma siły, by bronić się przed słowotokiem zrozpaczonej siostry. Ta dziewczyna nigdy nie podejrzewała, że to, co zrobiła z moim życiem w chwili cytowania Exupéry’ego, doprowadziło do zawarcia jedynej przyjaźni, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła i do zapamiętania nazwiska jedynego pisarza, z jakim miałem styczność.
Znałem Quila od zawsze. Rodziny Aterów i Blacków wiodły prym w ulubionej dziurze dobrych dzieciaków z okolicznych miast – La Push. Nasze spotkanie musiało być gdzieś zapisane, bo nie rozumiem, jak dwóch ludzi może się rozumieć tak dobrze bez ingerencji jakiejś siły wyższej. Nigdy nie wierzyłem w tego typu rzeczy – nigdy, do momentu, w którym wszystko się rozpadło. Wystarczył jeden dzień, by pielęgnowana przez lata znajomość została pogrzebana. Nie zaważyła kwestia zaufania – to idea dobra dla ckliwych dziewczyn z syndromem braku akceptacji – po prostu nie wyobrażałem sobie swojego przyjaciela w roli kłamiącego błazna na usługach egoizmu. Nie oczekiwałem takiej zdrady. W pewnym momencie przestałem wyobrażać sobie życie w kolorach porannych wymiocin – przybrało odcień gówna spływającego po każdym centymetrze mojego ciała. Tak bardzo próbowałem wyzbyć się wszelkich uprzedzeń, ale jedyne na co byłem w stanie się zdobyć to chłodna obojętność względem wszystkiego, co związane z przeszłością. Chwila, kiedy Quil zrobił krok w tył, stała się gwoździem do trumny naszych relacji.

II

Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi


Pierwszy uśmiech pojawił się, gdy tylko dwie pary czekoladowych oczu spotkały się na głównej drodze w La Push. Quil Ateara i Jacob Black spoglądali na siebie, ukryci za połami maminych spódnic, bojąc się wyciągnąć dłoń w kierunku nieznajomego. W głębi dziecięcych serduszek wiedzieli, że rówieśnicy nie stwarzają zagrożenia, jednak nie odważyli się odezwać choćby słowem, dopóki matki nie wymieniły pozdrowień z przeciwległych krańców szosy. Jak na ustalony sygnał małe buciki poniosły chłopców ku sobie.
- Cześć, jestem Jake.
- Dzień dobry, mam na imię Quil.
- Zostaniemy przyjaciółmi?

Ustawicznie popychany kamień wyprzedzał dwóch Indian, którzy po wyjściu z lasu kierowali się w stronę plaży. Chował się między ziarenkami piasku, jakby drżąc przed kolejnym spotkaniem z butem jednego z młodzieńców. W pewnym momencie zniknął z pola widzenia, co przerwało milczenie panujące między nastolatkami.
- I dalej jesteś przekonany, że nie chcesz mówić, o tym, o czym nie chcesz mówić? – zapytał jeden z nich, siadając na kamieniu nieopodal linii wody i wyciągając z wewnętrznej kieszeni kurtki butelkę wódki. Podał ją towarzyszowi, który upiwszy łyk, zajął miejsce obok.
- Może cię to zdziwi, ale jestem bardziej niż przekonany. Chciałbym o tym wszystkim zapomnieć i żyć dalej, jakby nic się nie stało.
- Jesteś strasznie tajemniczy, ale skoro nie chcesz gadać, to nie… Chociaż brzmi to jak niezłe gówno. – Wyciągnął papierosa, zapalił go i zaciągnąwszy się, podał koledze, zabierając z jego ręki butelkę.
- Po prostu nie powinienem się dziś rano obudzić. To brzmi beznadziejnie, ale prawda jest taka, że w wieku szesnastu lat czuję się jak osiemdziesięciolatek z niezłym bagażem życiowym. Nie mam ochoty ani motywacji, żeby wstawać z łóżka. Każdego dnia marzę tylko o nastaniu wieczora. Chciałbym zatrzymać czas i na zawsze zostać w miejscu, w którym się znajduję, ale jednocześnie marzę o jak najszybszym pójściu naprzód i zniknięciu z tego miasta. Wiesz, o czym mówię, Jake? – Spojrzał na swojego towarzysza, kiedy wymieniali się używkami trzymanymi w dłoniach.
- Ateara… szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, o czym ty pieprzysz.
Quil opadł na piasek, zasłaniając oczy dłońmi. Tak bardzo chciał wszystko powiedzieć swojemu najlepszemu i jedynemu przyjacielowi, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów. Dodatkowo przysięga, którą złożył, zamykała mu usta i uniemożliwiała szczerość względem Jacoba.
- Chciałbym, żebyś to wszystko zrozumiał i choć przez chwilę przestał sobie stroić żarty.
- O co ci chodzi? Ciągle mówisz tylko o tym, czego chcesz, nie zadając sobie trudu, żeby rozjaśnić mi sytuację. Zachowujesz się jak kretyn, serio – zakończył, wyrzucając niedopałek w stronę morza.
- Ale ja nie mogę nic powiedzieć. Nie pojmujesz tego? – zapytał zdecydowanie ostrzej niżby sobie tego życzył.
- To przestań się nad sobą użalać. Jęczysz gorzej niż Leah, kiedy ma pieprzony PMS. Ona przynajmniej ma możliwość wykręcania się tą całą burzą hormonów, ale ty najzwyczajniej w świecie tracisz resztki godności. Kocham cię jak brata, ale dzisiaj doprowadzasz mnie do szału – nie mogę znaleźć nawet jednej minuty, w której nie słucham o twoich wyimaginowanych problemach.
Quil wziął głęboki oddech i ze smutkiem spojrzał na Jake’a.
- Black, czy ty nie mógłbyś choć raz ugryźć się w język?
- Nie mam takiej wewnętrznej potrzeby, jeśli o to ci chodzi.
- Nie było sprawy.
Jacob spojrzał na niego z nienawiścią, jakby kapitulacja przyjaciela nie było dla niego wystarczająco przekonująca.
- Obudź się, człowieku!
Odpowiedziało mu milczenie.
- Słyszysz mnie?!
Quil jedynie sięgał wzrokiem w stronę horyzontu.
- Przestań! Zachowujesz się jak obrażony dzieciak.
- Ja się nie obrażam. Ja myślę – zaczął spokojnie. – Myślę o tym, co bym zrobił, gdybym stąd wyjechał. I co ty byś zrobił, gdyby mnie nagle zabrakło.
- O co ci, ku***, chodzi?!
Quil wstał, żeby choć przez chwilę górować fizycznie nad Blackiem i zaczął zdecydowanym głosem: - Chodzi mi o to, że traktujesz mnie jak gówno i wyraźnie ci się to podoba, ale wiedz, że przyjdzie dzień, kiedy nie będziesz mógł przyjść z butelką wódki i spytać się, czy zostaniemy przyjaciółmi. Pewnego ranka obudzisz się sam w tej dziurze albo zrozumiesz, że La Push jest jeszcze bardziej popieprzone niż to sobie wyobrażaliśmy, kiedy mieliśmy po dziesięć lat.
- Jesteś chory – szepnął Black, wciąż siedząc.
- Ja jestem chory?! Spójrz na siebie. Siedzisz tutaj i jesteś taki malutki, taki żałosny, że nawet nie widzisz, jak skończysz, jeżeli nie weźmiesz się za siebie.
- Przesadziłeś. – Jake wstał. – Nie wiem, dlaczego cię nagle wzięło na takie wyrzuty, ale moja cierpliwość powoli się kończy.
- Tak? I co zrobisz? Uderzysz mnie? – Ręce Ateary zaczęły się nieznacznie trząść, co umknęło Jacobowi zbyt przejętemu dobieraniem odpowiednich słów w obliczu własnej złości.
Black nie zdążył odpowiedzieć – zanim pomyślał, jego pięść trafiła w szczękę przyjaciela. Wszystko działo się zbyt szybko, żeby zastanowił się, jak powinien zareagować. W chwili, kiedy Quil został uderzony, odskoczył kilka metrów dalej, a jego ciałem wstrząsnęły drgawki, nad którymi nie mógł zapanować. Wydał z siebie przeraźliwy dźwięk i nim Jake mrugnął, zamiast człowieka widział przed sobą ogromnego basiora biegnącego w stronę lasu i wyjącego żałośnie. Wilk ruszył między drzewa i usłyszał w swojej głowie krzyk, a po chwili wtórujący mu śmiech. Z całych sił starał się nie słuchać wypowiadanych przez głosy słów i odrzucić czający się w nich sens na skraj świadomości. Czuł obrzydzenie do owłosionego ciała i zwierzęcych cech, jakimi został obdarzony. Nie kontrolował śliny cieknącej z pyska, dopiero po chwili orientował się, że oblizuje brudne futro, ale najbardziej drażniły go docierające ze wszystkich stron zapachy. Początkowo zachwycał się aromatem mokrej żywicy, jednak tylko do momentu, kiedy nie wywąchał w nim woni wampira. Świat zaczął przerażać chłopaka, który jeszcze tego ranka leżał w łóżku z wysoką gorączką i marzył jedynie o wyjściu z kolegami. Bał się, że tych kilka słów wypowiedzianych podczas prowizorycznej rady plemiennej zmieni jego życie w nieustanną ucieczkę przed własnym cieniem. Słyszał głos Sama Uleya szepczący o wyborze, jakiego może dokonać, ale im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej dochodził do wniosku, że żadna alternatywa nie istnieje. To przeznaczenie, to piętno, to krzyż noszony przez Quileutów od pokoleń. Wiedział, że bez względu na to, ile ten krzyż waży, jest w stanie go ponieść, jeżeli Black mu pomoże. Wielokrotnie wydawać by się mogło, że znajdują się w sytuacji bez wyjścia, ale zawsze jakoś sobie radzili, kiedy tylko stawali w obliczu problemu razem. Jednak pytanie, czy nie przyszedł czas, aby odciąć pępowinę, nie dawało chłopakowi spokoju.

***

Quil pobiegł do domu i chwyciwszy w zęby ogrodniczki wiszące na płocie, ruszył w stronę plaży. Gnał ile sił w łapach, myśląc jedynie o tym, że nie wytrzyma ani minuty w tym mieście, jeżeli nie znajdzie oparcia w swoim przyjacielu. Kiedy dotarł z powrotem na skraj lasu, słońce już zaszło i całe wybrzeże spowijała wilgotna mgła. Jacob wciąż siedział w miejscu, w którym Ateara go zostawił. Chłopak wziął kilka głębokich oddechów i po chwili udało mu się wrócić do ludzkiej postaci. Od razu poszedł w stronę przyjaciela.
- Jake? – szepnął, kiedy znalazł się za jego plecami.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Jacob? Co ci jest? Źle wyglądasz… - Quil ukucnął obok Indianina, starając się spojrzeć mu w oczy, jednak ten uciekał wzrokiem w stronę wody.
- Zostaw mnie w spokoju – powtórzył słabym głosem.
- Masz gorączkę? – Ateara przyłożył dłoń do ramienia kolegi, ale nie musiał tego robić, żeby poczuć żar bijący od jego ciała.
- Czym ty w ogóle jesteś?! – wybuchł Jake, odrzucając rękę Quila. – Czy ja cię znam?! Przemieniasz się na moich oczach w mordercę babci Czerwonego Kapturka i oczekujesz, że będzie mnie to cieszyć?!
- Jacob, ja…
- Nawet nie chcę tego słuchać!
- Ale…
- Nie.
- Jacob, proszę…
- Powiedziałem nie!
- Ale z tobą dzieje się to samo! – wykrzyczał wreszcie.
Jacob zamilkł i patrzył na swojego przyjaciela z mieszanką niedowierzania i oburzenia. Quil mógłby przysiąc, że zauważył łzy zbierające się w oczach Blacka, ale nim zdążył to skomentować, ten schował głowę między kolanami.
- Jak długo? – szepnął łamiącym się głosem.
- Jeżeli temperatura pojawiła się dzisiaj, to kilka dni.
Po tych słowach Jake wstał i zniknął w ciemności nocy, zostawiając Quila samego na plaży.

***

Wiedział, że jeśli nie zdecyduje się na wyjazd w takim momencie, do końca życia będzie się zastanawiał, co by było, gdyby spróbował. Zawsze mogę wrócić, powtarzał w myślach jak mantrę, sprawdzając rozkład autobusów do Seattle. Czuł, że decyzja, którą podjął może dotknąć tylko jedną osobę, ale jednocześnie nie opuszczała go świadomość, że jeśli więź jest tak mocna, jak mogłoby się wydawać, ma szansę na przetrwanie. Obyło się bez wyjaśnień – wszyscy pomyślą, że przestraszył się odpowiedzialności wynikającej z należenia do sfory, ale on jeden będzie wiedział, jak jest naprawdę.

III

Dotknąć deszczu, by stwierdzić, że pada
Nie deszcz, tylko pył z Księżyca spada


Są takie chwile, kiedy system wartości ulega diametralnej zmianie. Wiele razy myśleliśmy, że odwaga to brawurowe popisy, na które stać jedynie elitę La Push. Męskość wyrażana w przekleństwach i paczce papierosów schowanej w kieszeni stanowiła pierwszy punkt na liście rzeczy do pokazania światu. Zakładaliśmy twarze wyuzdanych twardzieli i z uśmiechem na ustach przystępowaliśmy do zabawy. Zwykłe proszę, przepraszam i dziękuję stanowiły formę ekstrawagancji, na którą niewielu się zdobywało. Licealne życie w rezerwacie traktowaliśmy jak skok na dorosłość, której oczekiwaliśmy od wielu lat. Pierwszy alkohol, imprezy, pierwsze nocne ucieczki i pocałunki na skraju ciemnego lasu kradzione miejscowym dziewczynom, które szukały wielkomiejskiego poklasku w oczach napalonych nastolatków z prowincji… Życie nas kręci, mówiliśmy. Życie nas grzeje, krzyczeliśmy. Życie nas pieprzy, stwierdzaliśmy.
Obraz, który widzieliśmy, z dnia na dzień coraz bardziej tracił ostrość. Staczaliśmy się i nie byłoby nikogo, kto zlitowałby się nad zgrają chłopaków o kiepskiej reputacji. Marzyliśmy tylko o dniu następnym, ale ilekroć się budziliśmy, było dzisiaj. Przeklęte teraz ciągnęło się za nami w nieskończoność i zamiast szerokiej perspektywy oferowało wyimaginowany ból egzystencjonalny. Lubiliśmy się nad sobą użalać, lubiliśmy mówić o nieszczęściu życia na peryferiach i braku możliwości, chociaż nie znalazłby się nikt, kto wykorzystałby którąś z nich, nawet jeśli zostałaby podarowana w prezencie. Jedyną akceptowalną formą podarunku był tytoń – jak jeńcy podczas wojny biliśmy się o paczkę papierosów, zachowując prawo dżungli. Ale i tak wszystko stawało się wspólne – to nasze miejsce na plaży, to nasz stolik, to nasze zmarnowane życie.
Robiliśmy to wszystko tylko po to, żeby rozstać się i ponownie połączyć pod piętnem Taha Akiego.



TEKST B:

Jak daleko odszedłeś(…)
od prostego kubka z jednym uchem(…)
*



Dotknąć deszczu, by stwierdzić, że pada
Nie deszcz, tylko pył z Księżyca spada
**

Blady mężczyzna oparł się wygodniej o drewniane oparcie ławki, która zdradzała oznaki częstego używania, choć wydawało się to dziwne w obecnej epoce. Zapach kadzideł i świec roznosił się po słabo oświetlonym pomieszczeniu. Okna, w które przed wiekami wstawiono wielobarwne misternie wykonane witraże, nie wpuszczały promieni słońca. W bocznej nawie panował półmrok pozwalający co najwyżej na dostrzeżenie dwóch figur; Matki Boskiej i świętego Antoniego z Padwy***, który o dziwo nie nosił tego imienia i najprawdopodobniej nie widział Padwy.
Mężczyzna wyciągnął z kieszeni dżinsowej kurtki wyświechtany modlitewnik. Brązowa skóra okładki odstawała gdzieniegdzie od tekturowej podkładki. Przeglądał go przez chwilę, ale żadne ze słów nie przyciągnęło jego uwagi na dłuższą chwilę. Jednak jedna z pożółkłych kartek została mu w zimnej dłoni.

Jak daleko odszedłeś(…)
od sensu(…)
Od tego co nagie a nie rozebrane
Od tego co za wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska(…)
*

Zadrżał, choć nie miał prawa odczuwać chłodu nawet w kamiennej nieogrzewanej kaplicy. Zmiażdżoną teraz kulkę papieru wepchnął do kieszeni spodni i ukrył twarz w dłoniach. Kilka świec, stojących u stóp gipsowych figur, zaczęło się dopalać, a roztopiony wosk zostawił charakterystyczne ślady na marmurowej posadzce.
Wciągnął powietrze do płuc i wypuścił powoli obserwując płomienie. Jedna ze świec zgasła, ale nie zrobiło się ciemniej. Ukrył twarz w dłoniach.
Miliony myśli przelatywało mu przez głowę, ale nie chciał skupiać się na żadnej z nich. Musiałby zdać sobie sprawę z tego, że jest tylko posłuszną marionetką w cudzych rękach. Że nie może nic na to poradzić i pozostało mu płynąć z nurtem. Nie chciał się z tym pogodzić – nie mógł. Żył zbyt długo, kierowany najpierw przez rządzę mordu, a przez ostatnie setki lat przez własną żonę. Nie chciał zdać sobie sprawy, że nawet w latach swojego człowieczeństwa był tylko marionetką.
Ścisnął mocniej palce i poczuł jak wbijają mu się w skórę. Skronie pulsowały nieprzyjemnie, więc rozluźnił mięśnie.

A co jeśli faktycznie ktoś z góry pociąga za sznurki? Co jeśli twoje wybory nie mają znaczenia? Może nawet gorzej – nie są twoimi wyborami, bo nie masz wolnej woli. Ktoś cię jej pozbawił nie dając nawet możliwości obrony. Powiedzenia słowa we własnej sprawie, bo nikogo to tak naprawdę nie obchodzi. Jesteś tylko narzędziem w bezlitosnych rękach siły wyższej, której od lat składano daniny i ofiary. Czujesz się oszukany i pokonany. Bezsilność przygniata cię i zmusza do przyklęknięcia, a ciężar brzemienia, które dźwigasz nie pozwala ci podnieść się z klęczek i spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Jakakolwiek ta prawda by nie była.


Dotknąć ściany, by stwierdzić, że mur
Nie jest ścianą, lecz kurtyną z chmur (...)
**

Mężczyzna w końcu podźwignął się i otrzepał z kurzy spodnie. Ławka zatrzeszczała pod jego ciężarem. Mógł to zrobić bezgłośnie, ale nie chciał. Tak bardzo teraz pragnął tego, by ktoś go zauważył. Świecie dopaliły, a dym już prawie rozniósł po całym kościele. Zmieszał się z atmosferą, która od zawsze otaczała miejsca kultu. Nigdy tego nie rozumiał, za to niemal od samych początków swego istnienia czuł pustkę. Nie wypełniło jej jego człowieczeństwo ani śmierć. Nawet pobożne modlitwy, które wnosił odkąd został wampirem. Czasami czuł się tak, jakby walił głową w mur, a żadna z cegieł nawet się nie ukruszyła od ciągłych uderzeń. Wierzył w to, że może coś zmienić. Że jest jakiś plan tam u góry, który zakłada jego istnienie. Że jest niezbędnym składnikiem czegoś większego i, że to wszystko, co do tej pory przeżył, ma jakiś sens.
Nic jednak na to nie wskazywało i nie wskazuje dalej. Jest za to na pewno bezdusznym mordercą, który eony poświęcił na zaspokajanie własnych rządz i pragnień – kosztem wielu istnień, które faktycznie mogły coś sobą wnieść do świata. Dlaczego nikt go nie zatrzymał na drodze zniszczenia, którą podjął setki lat temu?
Nie chciał dojść do wniosku, że bogowie nie istnieją. Wyobrażał sobie ciepły oddech na karku swojego anioła stróża. Mocno sponiewieranego i bardzo, bardzo starego. Marzenie to jednak szybko pryskało – jak bańka mydlana. Krzywe zwierciadło jego życia, które zniekształca rzeczywistość i zmusza do patrzenia przez pryzmat własnego kodeksu moralnego – ustalonego lata temu na zasadzie prób i błędów – przestało się sprawdzać. Chciał pojmować świat takim jakim jest i jakim był. Zaczął poszukiwać prawdy bezwzględnej, ale nie potrafił jej dogonić – subiektywizm, od którego próbował się uwolnić, ukrywał się w każdym zaułku. Każdy meander życiowy, na który trafiał, prowadził do go na ślepy tor.
Podniósł swoją prawicę i szukając linii życia – dawno zatartych przez nieubłagany czas. Nigdy nie mógł z nim wygrać; początkowo miał go za mało, a teraz było go za dużo.

Dzień wczorajszy to historia.
Dzień jutrzejszy to zagadka.
Dzień dzisiejszy to dar.
****

Nie potrafił dostrzec daru dnia dzisiejszego. Choć tak bardzo się starał i zaciskał pięści, aż zsiniałe kłykcie bielały. Spędzał doby na wgapianiu się w ludzi, którzy pędzili z jednej ulicy na drugą. Tracili życie w walce ze śmiercią, zresztą z góry przegraną. Już dawno odkrył, że im mniej się starasz – tym dłużej żyjesz. Był nieśmiertelny, ponieważ nie ruszył się z miejsca, gdy ostre kły zimnoskórej wampirzycy rozorały mu krtań. Nie krzyczał nie tylko dlatego, że nie mógł. Nie wołał o pomoc, bo nie chciał. Miał nadzieję już nigdy nie zadręczać się pytaniami o to kim jest i jaki jest jego cel, ale los ponownie z niego zadrwił. Nawet teraz słyszał ten upiorny chichot przeznaczenia.
Jeśli Bóg istnieje, musi mnie nienawidzić – pomyślał pierwszy raz klarownie. – Nie oszczędzono mi ani minuty z setek lat. Każdy dzień rejestruję z niezwykłą dokładnością i precyzją, zdając sobie sprawę, że nie przynosi nic nowego – albo przynajmniej czegoś, co zainteresowałoby mnie na dłużej niż mgnienie. Żyję ze świadomością tego, że nie żyję w istocie.
Zmrużył oczy i potarł powieki. Potrzebował ruchu, ale nie mógł się zdobyć na to, by wstać z ławki.

Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
**

Siedział tak kilka godzin. Bez ruchu czy jakichkolwiek innych oznak funkcji życiowych. Nie starał się już udawać, że jest jednym z nich. Nie uda mu się to nigdy. Piętno wieków odbijało się w jego bezkresnych oczach i mogło przerazić. Pustka nawet jego przyprawiała o drżenie, a właśnie ją czuł. Był jak czarna dziura, która wciągała wszystko, co było na tyle nieostrożnie, by nie zmienić trajektorii lotu. Nie dawał nadziei nikomu, a najmniej sobie. Codziennie modlił się o znak, że jest potrzebny, ale gdy ten nie nadchodził zamykał się jeszcze szczelniej – analizując.
Analizy bywają zgubne – rzekła raz pewna kobieta, która mogła być jego matką, ale nie był tego pewien.

Z letargu zbudziło go szuranie. Ktoś przesuwał ławki i poprawiał krzesła. Udał, że nie widzi mężczyzny w habicie i mocniej odchylił się do góry, podziwiając krzyżowe sklepienie. W dłoniach wciąż trzymał nieotwarty modlitewnik oprawiony w przetartą skórę. Przez myśl przemknęło mu, że nie modlił się z niego od lat, a słowa spisane w łacinie mogą zaskoczyć księdza. Szybko przesunął się w cień pod ścianą, by ukryć się przed wzrokiem przybyłego.
- Proszę pana – usłyszał z głębi nawy.
Dostrzeżono go. Wzdrygnął się, gdy brodaty mężczyzna w brązowym habicie zaczął się do niego zbliżać. Tak bardzo chciał z nim porozmawiać, a tak bardzo nie potrafił wydobyć z siebie odpowiednich słów.
- Proszę mi mówić Jasper, ojcze – wymruczał w końcu na wydechu.
- Nie przyszedłem pana nawracać
zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania
jestem od dawna obdarty z błyszczenia(…)
*****

Jasper zamrugał zaskoczony. Z nieruchomych ust księdza nie padło ani jedno słowo, a jednak głos, który zagnieździł się w głowie wampira wydawał się jak najbardziej realny.

- Proszę pana, musi pan wyjść. Zamykamy już – usłyszał nad sobą i poczuł ciepłą dłoń na ramieniu. – Może pan wrócić jutro, jeśli pan chce.



* Rachunek dla dorosłego, ks. J. Twardowski
**Dotknąć..., Rafał Wojaczek
*** św. Antoni z Padwy – patron rzeczy zagubionych; faktycznie nazywał się Ferdynand.
****Mądre życie, A.R. Merrill, R. Merrill
*****Wyjaśnienie, ks. J. Twardowski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Suhak dnia Sob 20:29, 15 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Cornelie
Dobry wampir



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 297 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD

PostWysłany: Pon 2:10, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

No dobra xD Późna pora więc wybaczcie mi wszelkie błędy jakie popełnię :)

Pomysł:
Tekst A - 2
Tekst B - 3

Cóż, moje widzimisię jest właśnie takie :) Nie wiem czemu, ja po prostu lubię postać Jaspera, z którego Meyer nie zrobiła nic dobrego. A postać ta ma potencjał. I tyle. Podoba mi się przedstawienie go w miniaturce B. Tekst dał mi trochę do myślenia.
W A za to, podobała mi się przyjaźń między Jacobem a Quillem - tyle że nie za bardzo lubię sforę :) Może to właśnie to, w jakimś stopniu, zaważyło na takiej, a nie innej ocenię.

Styl:
Tekst A - 2.5
Tekst B - 4.5

Zzwyczaj trudno jest mi oceniać dany styl. Ponieważ ... a ponieważ każda z osób, która bierze udział w pojedynku ma wyrobiony jakiś swój osobisty. Nie powinno się tego oceniać xD Dlatego wezmę pod uwagę coś innego.
W tekście A widziałam kilka błędów, ale nie rażących. Za to zdania, były mniej wyważone, mniej plastyczne, mnie - sama nie wiem - przemawiające. Tekst sam w sobie dobrze napisany, jednak zabrakło mi jakiejś "magii".
W tekście B również można błędy odnaleźć, ale B zdecydowanie lepiej mi się czytało. Płynęłam między linijkami. Naprawdę dobry tekst.

Spełnienie warunków:
Tekst A - 1.5
Tekst B - 1.5

Zdaję się, że wszystko spełnione xD

Postacie:
Tekst A - 2.5
Tekst B - 2.5

Szczerze mówiąc, miałam dylemat. I w końcu nie mogłam zdecydować się ostatecznie na żaden tekst. Mimo że nie darzę sfory większą sympatią - to uważam, że tekst A świetnie pokazuje przyjaźń między nimi, zażyłość, ale też strach przed tym, co nie znane. Strach przed tym samym, nie możność wyplątania się z sieci, w której jest się od urodzenia.
Za to w tekście B zauroczył mnie Jasper. Jego niepewność względem samego siebie, brak przynależności do świata, z którego został wykluczony. Jego rozprawa tocząca się w głowie, myśli, które miał - wszystko tworzyło obraz kogoś, kto nie potrafi podjąć dobrej decyzji, kogoś, kto nie wie, co ma zrobić.

Ogólne wrażenie:
Tekst A - 2
Tekst B - 3

Ale w ogólnym rozrachunku, wybieram tekst B. Za całkoształt. Za pomysł, za styl, za bohatera, za pięknie poprowadzoną akcję. Za to, że się przez chwilę zastanowiłam, posiedziałam i podumałam o tak późnej porze. Za Jaspera.
Tekst A był dobry, był ciekawy, jednakże czegoś mi w nim zabrakło. Czegoś, czego sama dokładnie nie mogę sprecyzować.

Podsumowując:
Tekst A - 10.5
Tekst B - 14.5

Gratuluję autorce tekstu B :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BajaBella
Moderator



Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 219 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu

PostWysłany: Pią 18:58, 30 Kwi 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Nie wiem czy potrafię akurat w tym pojedynku ocenić tę kategorię obiektywnie, za co z góry przepraszam autorki. Tekst A jest mi chyba po prostu bliższy, ze względu pomysł ze sforą w tle. Poza tym jest w nim coś symbolicznego. Ciekawie pokazana męska (a raczej dziecięco-chłopięco- męska) przyjaźń, poruszająca aspekt tolerancji, poczucia odrzucenia, niezrozumienia. Miałam wrażenie, że czytam o zwykłych chłopakach z małego miasteczka, dlatego, że przedstawione w tej miniaturze prawdy są bardzo uniwersalne.
Pomysł w tekście B mniej do mnie przemawia, ale nie ze względu na głównego bohatera, którym jest tu Jasper, ale ogólnie wydaje mi się troszeczkę mniej czytelny.

Styl: 7 pkt.
Tekst A: 3,5
Tekst B: 3,5

W tym przypadku punkty podzielę równo na pół. Zarówno tekst A, jak i B jest napisany w taki sposób, że po dwóch-trzech pierwszych zdaniach człowiek wsiąka. Na moment zatrzymuje się świat i niknie wszystko wokół, istnieje tylko tekst na ekranie komputera. Aż do ostatnich wersów, gdzie następuje długie „au” – to już koniec.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5
Warunki spełnione, choć dodam, że w tekście B dopatrzyłam się zdecydowanie więcej przemyśleń o życiu głównego bohatera.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A: 2
Tekst B: 3

W tej kategorii tekst B wygrywa. Przepięknie prawdziwy, skłaniający do weryfikacji własnych słabości, portret psychologiczny Jaspera. Dodatkowo ubrany w perfekcyjnie zharmonizowany dobór słów, opisów budzących skrajne emocje. To postać tragiczna, szukająca odpowiedzi na pytania retoryczne. Postać, której się nie lubi, lecz się ją czuje. Jest niczym bohater z sennego koszmaru, którego zachowanie próbujemy wytłumaczyć na jawie. Usiłujemy zrozumieć, lecz im dalej brniemy w rozszyfrowywanie jego osobowości, tym coraz więcej prawd staje się odartych z zafałszowanego postrzegania a coraz mniej wartości tak bardzo oczywistych. Nie chcę przytaczać zbyt wielkich porównań, ale sama konstrukcja i opis tej postaci przywodzi mi na myśl kilku powszechnie znanych bohaterów literackich z tej wyższej półki. Przynajmniej w zarysie, bo miniatura jest bardzo krótką formą i nie pozwala na przedstawienie pełnego wachlarza cech bohatera. Ale ten zarys w tym tekście jest wręcz nieprzyzwoicie dobry
W tekście B mamy ciekawie ujętych w zasadzie dwóch bohaterów: Jacoba i Quila oraz opisaną z zupełnie innej perspektywy ich przyjaźń. Jednak ani portret Jake’a, ani Quil’a nie przemawia do mnie równie silnie co wyżej opisany Jasper.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Tu miałam mały problem, bowiem obydwa teksty są zdecydowanie dobre i trafiły do mojej wyobraźni. Nie chciałam jednak doprowadzić do remisu i zdecydowałam się dać jeden punkcik więcej, mimo mojego zachwytu nad zarysowaniem postaci Jaspera przez autorkę, tekstowi A. W tym tekście podobał mi się zarówno pomysł, jak i styl, oraz bardzo świeże, nowatorskie spojrzenie na przyjaźń, dar lub przekleństwo zmiennokształtności, w pewien sposób poruszenie także tematu tolerancji dla ludzkiej odmienności.
Tekst B za to na długo pozostanie w mojej pamięci dzięki postaci Jaspera, którego autorka wykreowała w sposób godny wprowadzenia na stałe do literatury pięknej.

Podsumowanie:
Tekst A: 13
Tekst B: 12

Gratuluję obydwu autorkom.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Sob 13:50, 01 Maj 2010 Powrót do góry

OJ, TAKIE DOBRE TEKSTY, A TAK MAŁO OCEN... Sad Głupi capslock;p


Pomysł:
Na poczatku pomyślałam, że miało być niekanonicznie, a wszystko pasowało do kanonu. Jednak już po przeczytaniu całego tekstu i odetchnięciu widzi się już te róznice. W zachowaniu bohaterów, w ich postrzeganiu świata.
B: Ten tekst nie miał juz w sobie nic z kanonu. Był całkowicie inny. Oprócz imienia nie miał nic wspólnego z Sagą.

A teraz patrząc na to obiektywnie, bardziej spodobała mi się niekanoniczność tekstu A. Bo nawet z czegoś co dobrze znamy, można zrobic coś nowego. To mi się bardzo podobało.
A-4
B-1

Styl:
A: Ach, te rozmyślania, ta filozofia... A jak ja to kocham. Sama staram się pisać w takim stylu, ale marnie mi to wychodzi.;p
B: też mnóstwo rozmyślań, ciekawych. Ale coś mi tam zgrzytnęło raz czy dwa.
A-4
B-3

Spełnienie warunków:
A-1,5
B-1,5

Postacie:
A: te postacie są bardzo ciekawe. Inne. Podobało mi się przedstawienie chłopców z La Push jako normalnych nastolatków, pomimo ich wyjątkowości.
B: Bardzo przepraszam, ale Jasper momentami trochę mnie nudził. Nawet nie wiem dlaczego. Po prostu.
A-4
B-1

Ogólne wrażenie:
A: było oryginalne, wyróżniałam ten tekst pod różnymi aspektami. Jest bardzo różnoraki. Ale to zabrzmiało. W każdym razie ma wiele pozytywów i jakby na niego nie patrzeć, bedzie sie podobał.
B: Postać Jaspera nie przypadła mi do gustu. Cały klimat, sytuacja w zasadzie też. Duży plus za rozmyślenia, bo były bardzo ładne.

A-3
B-2

Razem:
A-16,5
B-8,5


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Prawdziwa dnia Sob 13:51, 01 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Antonina
Dobry wampir



Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z objęć Jokera

PostWysłany: Czw 16:13, 06 Maj 2010 Powrót do góry

Pomysł: 5 pkt.
Tekst A – 2
Tekst B – 3
W tekście B, kiedy doszłam do słów: Żył zbyt długo, kierowany najpierw przez rządzę mordu, a przez ostatnie setki lat przez własną żonę. Bardzo mnie to zaintrygowało i chciałam się dowiedzieć, o kim jest ten tekst.
Pomysł na tekst A był też całkiem przyjemny – przedstawienie relacji Jacob – Quil po przemianie tego ostatniego, ale jednak pomysł na tekst B wydaje mi się bardziej interesujący.

Styl: 7 pkt.
Tekst A – 3,5
Tekst B – 3,5
W przypadku tekstu A nie zauważyłam żadnych byków, tekst czytało mi się płynnie, do słownictwa też nie mam żadnych zastrzeżeń. Podobało mi się to, że tekst był podzielony na trzy części i każda miała „myśl przewodnią” w postaci tych kilku wersów.
W tekście B było kilka drobnych błędów, ale poza tym też nie mam zastrzeżeń – słownictwo było bardzo bogate, dodatkowym dużym plusem było wsadzenie w tekst jeszcze więcej wstawek, które dobrze komponowały się z całością tekstu. Daję po równo, ponieważ minusy w tekście B kumulują się z plusami.

Spełnienie warunków: 3 pkt.
Tekst A – 1,5
Tekst B – 1,5
Spełnione.

Postacie: 5 pkt.
Tekst A – 2,5
Tekst B – 2,5
Jacob i Quil w tekście A są dwójką młodych przyjaciół, ale takich bardziej typowych niż w powieściach Meyer, tzn. piją, palą, przeklinają... Przedstawieni są więc z nieco innej, ale i tak niezłej perspektywy, dodaje to im autentyczności i smaczku, jednym słowem (tzn. trzema słowami) podobało mi się. Ich wzajemne relacje, choć przedstawione zostały krótko, to jednocześnie wyczerpująco. W tekście B Jasper i jego przemyślenia były bardzo dobrze napisane, podobało mi się to, co toczyło się w jego głowie. Nie mogę się zdecydować, gdzie postacie były lepsze, więc znów po równo.

Ogólne wrażenie: 5 pkt.
Tekst A - 2
Tekst B – 3
W tekście A pomysł był interesujący, relacje przedstawione pomiędzy Jacobem i Quilem były bardzo dobrze oddane, zwłaszcza to, jak Quil wraca do Jacoba po swojej przemianie. Jednakże w tekście B bardzo podobały mi się rozmyślania i wątpliwości Jaspera, budowa tekstu i dodatkowe liryki, więc ogólnie jestem za tekstem B.

Podsumowując:
Tekst A – 11,5
Tekst B – 13,5


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Robaczek
Moderator



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 1430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:08, 08 Maj 2010 Powrót do góry

POMYSŁ
A — 3,5
B — 1,5

Miniaturka A urzekła mnie w pewien sposób już od pierwszych zdań, a gdy w drugim akapicie wyjaśniło się, kim będą bohaterowie tekstu, również pomysł mnie oczarował. Takich właśnie opowiadań mi brakuje i takie przemawiają do mnie najbardziej: mówiące o niezwykłym odcieniu miłości, jakim jest przyjaźń. Od tytułu począwszy, idąc dalej przez warstwę stylistyczną, a na fabule kończąc – pracę A kupuję całą, z butami. Widać tu nie tylko pomysł nietuzinkowy, ale i pomysł zrealizowany konsekwentnie, przedstawiający konkretne wątki fabularne, przemycający ogromny ładunek emocjonalny. Tekst B także zrobił na mnie niemałe wrażenie; doskonale realizuje, zdaje się, najważniejszy z warunków tego wyzwania: przemyślenia o życiu. Przez cały czas pozostajemy z bohaterem wciśnięci w kościelną ławkę, a jednocześnie wędrujemy przez rozmaite zakamarki jego umysłu. Autorka pokazała nam niemal jego trzewia. Bardzo chętnie, mogłabym nawet poprosić o dokładkę, jednak dopiero wtedy, gdyby takie przemyślenia wiązały się z choć jednym drobnym punktem zaczepienia w miejscu zwanym fabułą. W pewnym momencie zaczęłam po prostu gubić się w labiryncie przemyśleń tak bohatera, jak i swoich. Prace pojedynkowe przeczytałam dwukrotnie, za drugim razem późnym wieczorem. Następnego dnia rano nie pamiętałam już, o czym mówiła praca B – panuje w niej zbyt duży chaos, brakuje uporządkowania. Tekst A jest mi zarówno bliższy – poprzez tematykę, którą sobie cenię oraz styl autorki, który mnie urzekł – jak i lepiej, w moim mniemaniu, zrealizowany. Choć, jak już powiedziałam, tekst B również naprawdę mi się spodobał. Jednak podczas gdy kreślenie opisu wewnętrznych przeżyć Jaspera wydaje mi się nieco przegadane, to miniaturka o przyjaźni Jacoba i Quila, przyjaźni burzliwej i trudnej, miniaturka, dzięki której zmienia się moja perspektywa, jest dla mnie jak powiew świeżego powietrza.

STYL
A — 4,5
B — 2,5

Miniaturce A nie mam stylistycznie naprawdę nic do zarzucenia. Oczywiście, z pewnością można by coś zmienić bez niszczenia jej konstrukcji, ale ja – ja nie zmieniłabym nic. Autorka robi coś, czego ja z pewnością nigdy zrobić nie będę potrafiła: łączy ze sobą, w pełnej harmonii, świetne opisy, wiarygodne, umiejętnie ukształtowane dialogi, a w końcu naprawdę wspaniale poprowadzoną narrację. Narracja, ach, cudeńko. Właśnie takie zabiegi uwielbiam – każda część opowiadana jest przez innego narratora, przy czym wszystko świetnie się ze sobą komponuje. Cytaty stanowią znakomite uzupełnienie. Powtórzę się: po prostu mnie to nieźle, stylistycznie, kopnęło. Moje uszanowania dla autorki. Przechodząc do tekstu B: również i tutaj autorka dobrze się spisała. Tekst ma upragnioną lekkość, przemyślenia bohatera, choć dotykają trudnych tematów, stanowią głębokie wniknięcie w jego emocje, pozbawione są ciężkości czy zbędnej pompatyczności. Autorka swobodnie posługuje piórem, co sprawia, że w tekst zanurza się z przyjemnością. Problemem jest niestety wspomniany przeze Mnie brak uporządkowania, przez który z owego zanurzenia ciężko się wynurzyć, bo nie wiadomo, gdzie znajduje się otwór na zaczerpnięcie powietrza. Jednak nie pewna chaotyczność jest moim największym zarzutem pod adresem tej miniaturki. Najbardziej zmierziły mnie cytaty. Naprawdę uwielbiam cytaty, poezja ma dla mnie ogromne znaczenie i z miłą chęcią widzę ją w tekście. To jednak, co wyrabia się w tekstach pojedynkowych, zaczyna mnie powoli przerażać. Co drugi pojedynek ma w warunkach jakiś wiersz. Dobrze, skoro taki jest warunek – jak najbardziej, niech wiersz będzie. Ale jeśli do tego cytatu bądź cytatów dochodzi szereg kolejnych, mogę powiedzieć tylko, że powoli zbliżamy się do granicy absurdu. Rozumiem, że jakiś wiersz, cytat może być nam szczególnie bliski, że możemy uważać, iż szczególnie trafnie oddaje jakąś myśl, którą mamy do przekazania. W tym momencie jednak przydałoby się przełączyć kilka guziczków w głowie i wdrożyć się w tryb weryfikowania tego, co faktycznie istotne – należałoby oddzielić to od tego, co można pominąć. Uważam, że taka ilość cytatów, szczególnie, że pochodzą z wielu źródeł, a umieszczone są w tak krótkim tekście, to zdecydowana przesada. Jeszcze jedna drobnostka, która mnie ubodła: niepotrzebnie, moim zdaniem, wprowadzono zdanie: Proszę mi mówić Jasper, ojcze. Rozumiem, że tym samym autorka chciała zwrócić uwagę na to, o jakiej postaci opowiada miniaturka, aby sprawa była jasna i klarowna, ale to zdanie – po prostu mierzi mnie stylistycznie.
Jeśli chodzi o błędy: w pracy A znalazło się kilka drobnych mankamentów, najpoważniejszym z nich był ból egzystencjonalny. Droga autorko, ból egzystencjonalny nie istnieje, weź więc, proszę, w rączkę słownik i grzmotnij się nim w głowę. W pracy B natomiast błędów było, moim skromnym zdaniem, zdecydowanie zbyt wiele. Interpunkcyjne, literowe, gramatyczne, logiczne, a najbardziej urzekły mnie ortograficzne… Ortograficzne?! Pominę słowa, które cisną mi się na klawiaturę. Najgorszym, kardynalnym wręcz błędem jest rządza. Byłam tak skonsternowana, gdy to zobaczyłam, że aż zaczęłam myśleć, że może przez osiemnaście lat żyłam w błędnym przekonaniu, iż nie ma czegoś takiego jak rządza, jest tylko żądza. Zajrzałam więc do czterech słowników, żeby się upewnić. Każdy. Powiedział. Mi. To. Samo. Co polecałabym więc autorce tekstu B? Grzmotnąć się w głowę czterema słownikami.
PS Wujek Google podpowiedział mi przed chwilą, że Rządza to wieś. I rzeka. Łał.

SPEŁNIANIE WARUNKÓW
A — 1,5
B — 1,5

Spełnione, moim zdaniem, świetnie.

POSTACIE
A — 2,5
B — 2,5

Tak, tak, poproszę więcej, takich bohaterów kupuję, takich bohaterów akceptuję, takich bohaterów chcę poznać jeszcze lepiej – dziękuję za Quila i Jacoba. Dziękuję za ostatnią część i bohatera zbiorowego. Jest to dla mnie w pełni wiarygodne – naprawdę bardzo dobre kreacje. Również Jaspera z tekstu B uważam za świetnie naszkicowaną postać. Mimo że przyznałam, że uważam ten temat za odrobinę przegadany, to cieszę się jednak, że miałam szansę wejrzenia w emocje tego bohatera, do którego mam z pewnych względów sentyment, i to wejrzenie w takim wydaniu. Obie autorki spisały się w tej kwestii równie dobrze.

OGÓLNE WRAŻENIE
A — 3
B — 2

Muszę się nieco pilnować. Ja wiem, że ja wiem, wy pewnie też wiecie, że ja wiem, czyj tekst jest czyj. Panią A rozpoznaję przede wszystkim po stylu, poza tym po tym, że jest panią A, panią B po części również po stylu, ale przede wszystkim po tematyce. Świadomość ta sprawia, że tekst A jest mi jeszcze bliższy, porusza we mnie szczególne struny, o których nie będę jednak opowiadać tutaj (mam nadzieję, że kiedyś w końcu zawlokę swój tyłek do Kawiarenki). Jest to całkiem subiektywne, ale czuję po prostu, że tekst A jest mój. Jest mi bardzo bliski, a poza tym, gdybym miała takie umiejętności, jakie posiada jego autorka, chciałabym taką właśnie miniaturkę napisać. Trzecia część – mogłabym czytać takie trzecie części codziennie. Mam nadzieję, że autorka B mi to wybaczy. Nie chcę zostać źle zrozumiana. Nie punktuję tekstu A wyżej dlatego, że jest bliższy mojemu sercu, ale również dlatego, że uważam go zwyczajnie za lepszy. Konfrontując: tekst A posiada przemyślaną i konsekwentnie zrealizowaną linię fabularną, czego brakowało mi nieco w pracy B. Tekst A jest stylistycznie bardziej dopracowany. Choć lepiej będzie chyba powiedzieć, że obie autorki w inny sposób operują piórem i uciekają się do innych środków stylistycznych. Podobają mi się przemyślenia Jaspera, ale przeszkadza mi chaotyczność całości. Przeszkadzają mi również cytaty i rządza. Wiem, że punktacja może nie potwierdzić tych słów, ale chciałabym, żebyście obie, dziewczęta, wiedziały, że oba teksty naprawdę bardzo mi się podobają. Z tym że tekst A dalece bardziej. I obudził we mnie apetyt na teksty o Quilu i Jacobie.

PUNKTACJA
A — 15
B — 10

Gratuluję świetnego starcia i dziękuję za przepiękne teksty!

Pozdrawiam,
robaczysko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mTwil
Zły wampir



Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 80 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: O-ka

PostWysłany: Sob 23:45, 08 Maj 2010 Powrót do góry

Robak tu był, wobec tego nie ma szans, żebym pod nią napisała coś sensownego, do tego jest późno, a jutro nie będę miała czasu, więc będzie wyjątkowo krótko, za co Autorki z góry przepraszam.

Pomysł:
Zapoznając się z warunkami pojedynku, spodziewałam się czegoś podobnego do tego, co zostało przedstawione w tekście B. Przemyśleń na temat całego życia, dość dramatycznych i nieco monotonnych. Kompletnie dołujących i zasmucających czytelnika. Taki temat tego pojedynku, nie twierdzę, że miniatura B mi się nie podobała, ale nie zaskoczyła mnie – ani pozytywnie, ani negatywnie. Kiedy zaczęłam czytać tekst A, z początku trudno było mi doszukać się tego, co najważniejsze, motywu przewodniego. Tak naprawdę dopiero za drugim razem go zrozumiałam i odkryłam co w nim najpiękniejsze. Przypadł mi do gustu odmienny sposób przedstawienia tematu, tę miniaturę uważam za ciekawszą i oryginalniejszą.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Styl:
Mimo że nie mam nic do zarzucenia tekstowi B, to lepiej i przyjemniej czytało mi się A. Nie miałam problemów ze zrozumieniem treści, nie musiałam też wczytywać się w zdania. Wydawał mi się przejrzysty i lekki. W obu miniaturach zdarzało mi się gubić akcję, jednak pozytywniej odebrałam A. Ale żeby nie zostawić tekstu B niedopieszczonym, bo on również na to zasługuje, na koniec powiem o rzeczy, która tam mi się spodobała. Albo tylko mi się wydaje, albo mieliśmy do czynienia z istotą nadprzyrodzoną, bardzo ładnie ukazaną – dość tajemniczo, a w tym wszystkim wyjątkowo.
Tekst A: 4
Tekst B: 3

Spełnienie warunków:
Jeden z tekstów był zwyczajniejszy, drugi ciekawszy, jednak w obu warunki zostały spełnione. (Nie lubię tego punktu).
Tekst A: 1,5
Tekst B: 1,5

Postacie:
Polubiłam Jacoba. Rzadko kiedy zdarza mi się darzyć sympatią, ale tu mi się to przytrafiło. Polubiłam go jako zwykłego chłopaka, co prawda z niezwykłymi problemami, ale mimo wszystko zwyczajnego, a co najważniejsze – z dala od Belli. Co do drugiej postaci – przez długi czas byłam przekonana, że chodzi o Carlisle’a. Pewnie gdyby nie wzmianka w tekście, dalej bym się tego przymała. Nie przekonał mnie, nie wywarł żadnego wrażenia. Jego rozmyślenia w swojej rozpaczy były melodramatyczne, co raczej nie wywiera na mnie pozytywnego wrażenia.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Ogólne wrażenie:
Aż żal mi zostawiać te teksty z tak krótką i pobieżną oceną, ale nie stać mnie na nic więcej. Bardziej spodobała mi się miniatura A – ze względu na pomysł, ale też wykonanie. Jacob jest rzadziej spotykaną postacią niż, ostatnio, Jasper, to też pewnie w jakiś sposób zadecydowało o wyniku. A w swojej prostocie i zwyczajności, temacie przyjaźni, okazał się bardzo sympatyczny(?) i przyjazny. Łatwy w odbiorze, do tego miał czytelne przesłanie. W drugiej miniaturze również jego nie zabrakło, ale cała treść była odleglejsza od czytelnika, mniej przystępna.
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Razem:
Tekst A: 14,5
Tekst B: 10,5

Gratuluję obu Autorkom,
dobranoc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pernix
Moderator



Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 1991
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 208 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z alkowy Lucyfera

PostWysłany: Nie 11:12, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Muszę dziś się spieszyć, więc z góry przepraszam za lakoniczność. Chciałam jednak, żebyście wiedziały, iż przeczytałam i wybrałam moim zdaniem lepszą pracę.

Pomysł:

Jeśli rzecz idzie o pomysł to wygrywa u mnie druga praca. Nie lubię samych dyrdymałów o życiu. Taka już jestem, wolę fabułę nad pseudofilozoficzne gadki o istocie egzystencji. Nie ujmując Wam, jeśli mam ochotę na taką duchową ucztę, siegam sobie po Platona, Sokratesa, czy innego myśliciela. Może po prostu za wiele już się amatorskich miniatur naczytałam o podobnym temacie, ale nie zachwyciły mnie ani problemy Indian z piętnem zmiennokształtności, ani dywagacje na temat wampirzych dylematów życiowych. Z dwojga bardziej podobało mi się ujęcie drugie właśnie, gdzie otoczka - miejsce akcji nadaje mistyczności. Plus za ukrycie bohatera - najpierw przyszedł mi do głowy Carlisle, potem Edward, ale gdy dotarłam do fragmentu o przemianie - postawiłam trafnie na Jaspera. To też jakby dało mi satysfakcję z czytania, bo cały czas czekałam na rozwianie moich wątpliwości.
Scena z nastolatkami z LaPush też była ciekawie poprowadzona, ale szczerze mówiąc, nie intrygowała mnie tj praca przeciwniczki.

A: 1,5
B: 3,5

Styl:

Hmm, sama nie wiem. W obu pracach napotkałam na słabe punkty i potknięcia. Abstrahując od błędów, mamy tutaj dwie skrajnie przedstawione prace. Jedna - skierowana na dynamikę - dialogi, potoczny, męski język młodych Indian i ich próba zmierzenia się z siłą dziwdzictwa, a z drugiej wewnętrzne rozterki wampira, szukającego odpowiedzi tam, gdzie teoretycznie nie powinien zaglądać. Z jednej strony pracę A czytałamy szybko, bo dużo dialogów, ale czasem nie mogłam połapać się o kogo i o co chodzi, z drugiej płynęłam szybko po tekście ubogim w dialogi, więc to jest chyba wyznacznikiem lepiej przeprowadzonej akcji, ergo wyznacznikiem ciut lepszego stylu, żąglowania słowem. Doczepiłabym się tylko do tych eonów - to chyba jednak za dużo nawet jak na życie wampira Wink, chyba że to celowe wyolbrzymienie.

A: 2,5
B: 4,5

Spełnienie warunków:

Nie mam wątpliwości, że warunki zostały spełnione w obu pracach.

A: 1,5
B: 1,5

Postacie:

Trudno mi się wypowiedzieć w tej sprawie. W sumie muszę przyznać, że keracja bohaterów udała się w równej mierze obu autorkom. Z jednej strony - mamy ukazane rozterki młodych Indian, rozterki Jacoba, jego przyjaźń z Quilem, która została wystawiona na próbę, a w drugiem monolog egzystencjonalny mojego ulubionego wampira. :) Nie jestem rozczarowana i trudno mi coś zarzucić, więc muszę przyznać remis.

A: 2,5
B: 2,5

Ogólne wrażenie:

Muszę szybko, bo zaraz wychodzę. Generalnie za ogólnym wrażeniem i punktacją przemawia mistycyzm miejsca i sytuacji, punkt więcej pobiegnie więc w stronę autorki drugiej miniaturki. Obu Paniom gratuluję jednak tekstów na poziomie.

A: 2
B: 3

a- 10
b- 15


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dzwoneczek
Moderator



Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 231 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 17:31, 09 Maj 2010 Powrót do góry

Zdążyłam? Mam wielką nadzieję, bo nie wybaczyłabym sobie, gdyby okazało się, że nie. Toż to pojedynek fantastyczny!!! Do rzeczy.

Pomysł:

A: 2
B: 3

Oba mi się podobają, dlatego różnica tylko jednego punktu, ale jest. Bo tekst B mnie urzekł. Nie jest tajemnicą, że mniej bliższa jest mi sfora, choć i takie teksty czytam i chwalę. Jednak pomysł przedstawiający cierpiącego wampira w kościele przypomniał mi emo Louisa z Wywiadu z wampirem, jego wizytę w kościele, przemyślenia. I tym bardziej się do tego tekstu uśmiechnęłam. Bo to taki fajny pomost pomiędzy światem zmierzchowym, a książką Rice. Poza tym uwielbiam scenerię kościoła w opowiadaniach. A wampir medytujący w kościele, to smakowity kąsek i duże możliwości...

Styl:

A: 4
B: 3

Tekst B jest dla mnie po prostu magiczny, emocjonalny. Uwielbiam takie. Wspaniałe opisy emocji, cudowne określenia, docierające głęboko i powodujące zadumę. Tekst A jest bardzo spójny, pomysł prowadzony bardzo konsekwentnie, narracja prowadzona po mistrzowsku. Szczególnie podoba mi się ostatnia część. Jednak A nie powoduje takiego zafascynowania u mnie jak tekst B. I dałabym w tej kategorii przewagę tekstowi B, ale nie dam, a nawet odejmę jeszcze jeden punkt za przerażającą ilość błędów. Pewnie, każdemu zdarzają się przeoczenia i z takimi mamy też do czynienia w tekście A. Różnica jest taka, że tam są przeoczenia, a w przypadku tekstu B trzeba to niestety nazwać koszmarnym niechlujstwem. Oprócz wspomnianej przez Robaka "rządzy" mamy np. takie kwiatki: "odchylił do góry" - że co, proszę?, "Przeglądał go przez chwilę, ale żadne ze słów nie przyciągnęło jego uwagi na dłuższą chwilę" albo: "Wyobrażał sobie ciepły oddech na karku swojego anioła stróża". Z tej konstrukcji zdania wynika, że chodzi o kark anioła stróża. A domyślam się, że autorce raczej nie o to chodziło."Świecie dopaliły, a dym już prawie rozniósł po całym kościele" - zdanie katastrofa. Nie będę już więcej wymieniać. I jest bardzo dużo błędów interpunkcyjnych. Szkoda. Bo tak w ogóle fragment o aniele stróżu byłby perełką i błyszczałby.

Spełnienie warunków:

A: 1,5
B: 1,5

Well... spełnione.



Postacie:


A: 2
B: 3

Emocjonalny wampir Jasper sprawia, że nie potrafię przestać o nim myśleć. Współczuję chłopcom z La Push z powodu ich beznadziejnej egzystencji i uwikłania (nomen omen), ale Jasperowi współczuję bardziej. Czuję wręcz jego ból, jest znakomicie przedstawiony, brawo autorko A. Wcale nie męczą mnie jego przemyślenia. Może tylko te dotyczące wolnej woli i bycia marionetkami w rękach Boga wydały mi się mało oryginalne, ale poza tym były bardzo... ludzkie. Ludzki wampir. Lubię go.

Ogólne wrażenie:

A: 1,5
B: 3,5

Wrażenie to coś subiektywnego, prawda? I choć tekst B zawiera sporo błędów, a tekst A jest bardzo dobry, porządny i z pewnością należy go docenić, to jestem po prostu zafascynowana, oczarowana opowieścią B. I o ile zostanie zbetowana, na pewno znajdzie się u mnie w rankingu...
Cytatów może faktycznie jest przerost, ale uważam je za bardzo trafne.

Suma:

A: 11
B: 14


Gratuluję obu autorkom, rewelacyjny pojedynek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gelida
Zły wampir



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 407
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znienacka

PostWysłany: Nie 22:47, 09 Maj 2010 Powrót do góry

1.Pomysł:
A: 4
B: 1

Mimo że w sadze są mi bliższe wampiry, to jednak wolę dylematy życiowe sfory. Miniatura porusza ważną wartość - przyjaźń, która, niestety, nie jest często poruszana w fandomie Zmierzchu. Takie przedstawienie sytuacji wydało mi się prawdziwsze, bardziej życiowe niż w książce. Na dodatek tekst A nie jest tylko moralizatorską bajką o dojrzewaniu - ma w sobie wiele emocji. Tekst B wydał mi się lekko zwichrowany. Podoba mi się otoczka, osadzenie akcji w kościele. Jednak gdyby przyszło mi jutro przypomnieć sobie, o czym był, nie mogłabym wiele o nim powiedzieć. A dobre teksty oceniam po tym, czy zapadają w pamięć.

2.Styl:
A: 4
B: 3

Tekst A czytało mi się bardzo lekko, narracja była świetna. Podział na trzy części, każda w innej narracji, był też dobrym zabiegiem. Autorka dobrze sobie poradziła ze slangiem, co w serii Zmierzchu (znowu się do niej odniosę) było zbyt nienaturalne. Jeśli chodzi o błędy, to na początku wypatrzyłam małą literówkę w zapisie nazwiska. Tekst B, jak wspomniałam, był zbyt chaotyczny jak na mój gust. Słownictwo było bogate, pasujące do opisywanej sytuacji, jednak raziły mnie błędy i momentami nielogiczne zdania.

3.Spełnienie warunków:
A: 1,5
B: 1,5

Wszystko gra.

4.Postacie:
A: 3
B: 2

Miniaturę A bardzo cenię za postać Quila. Jest go mało zarówno w ogólnym fandomie jak i w sadze, a tu jest przedstawiony po mistrzowsku. Autorka ukazała głębię tej postaci, jego rozterki - te trywialne, z którymi boryka się każdy zwykły człowiek, ale i te związane z niezwykłą sytuacją, w której się znalazł nie ze swojej ingerencji. Wydał mi się postacią bardzo prawdziwą, pełną przeciwieństw. Więź Quila z Jacobem była bardzo silna, budująca. Postać Jaspera z tekstu B była na początku tajemnicza, jednak stopniowo odkrywała siebie i swoje poglądy. Jest głęboką postacią, stawia sobie pytania, które wszyscy zadają sobie od wieków. Przez swoje wahanie i niezdecydowanie wydał mi się prawdziwy i ludzki. To, że momentami gubiłam się w jego przemyśleniach w tej kategorii mi nie przeszkadzało. Bo przecież każdy może się zgubić we własnych myślach, a co dopiero w cudzych?

5.Ogólne wrażenie:
A: 3,5
B: 1,5

Tekst A był bardzo życiowy, przystępny. Czytało mi się go lekko i z pewnym żalem dobrnęłam do końca. Wszystko, co najważniejsze: przyjaźń, ciemniejsza strona zmiennokształtności, zostały podane w postaci pięknej historii, która całkowicie do mnie trafiła. Tekst B podoba mi się w aspektach osadzenia akcji w kościele, spodobały mi się niektóre przemyślenia i tajemniczość postaci. Jednak nie potrafiłam się do końca w tym tekście odnaleźć, momentami mnie nużył.

Podsumowując:
A: 16

B: 9

Uff, ledwo zdążyłam. Gratuluję dobrych tekstów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gelida dnia Nie 22:48, 09 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Suhak
Zasłużony



Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 136 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Sob 20:28, 15 Maj 2010 Powrót do góry

9 x 25 = 225 pkt.

Tekst A: 118 pkt.
Tekst B: 107 pkt.

Oficjalnie ogłaszam, że zwycięża Rudaa i jej Tryptyk przyjazny! GRATULACJE!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin