Esme Cullen

Dobra są wszystkie głowne postacie a może teraz tak drugoplanowe, ale znaczące?
Co sądzicie o Esme?
Ona niby taka w cieniu, ale jednak matka naszych wampirków:) Ja tam ja lubię ;p

też ją lubię i ti bardzo, ale nie umiem sklecić konstruktywnej oceny tej postaci, bo jest trochę nijaka Wink

Taka matka polka ;P

Ja bardzo ją lubię, chociaż odniosłam wrażenie, iż jest postacią niezdecydowaną, bez swojego zdania. Ale to raczej tylko z miłości. :)

Esme to taka dobra dusza jest, chociaż za dużo moim zdaniem nie wnosi. Nie da się jej nie lubić za bardzo, ale uwielbiać tez nie ma co.

lubie ja. m.in. za to ze byla jedna z tych, ktora zaakceptowala nowa milosc edwarda - belle.
typowa mamuska, martwi sie o kazde dziecko i chce dla niego jak najlepiej.

Hm, trudno mi coś sensownego o niej napisac. Ogółem jest w porządku, opiekuńcza, troskliwa, kochająca...właśnie taka typowa matka. Nigdy chyba nie była opisana z negatywnej strony, zawsze miła, przyjaźnie nastawiona do wszystkich, więc jak mogę jej nie lubic. :D

to taka postać dzięki której widzimy w nich rodzinę... jest Carliste - jest oczywiste że jest im jak ojciec.. ale każda pełna rodzina ma także matkę i właśnie do tego była potrzebna Esme... Prawdę powiedziawszy to właśnie dzięki niej, dzięki temu że wprowadza ciepło i miłość nie widzimy w nich typowych wampirów a kochającą sie rodzinę

Jest Esme - dobrze, nie ma Esme - też dobrze.
Nie jest jakaś tam nie wiadomo jak znacząca. Jest bo jest. Jak już wspomniano wyżej, nie da się jej nie lubić, ale jednocześnie nie ubóstwia się jej. Neutralna, jak dla mnie. :)

biorac pod uwage, ze ta postac jest ledwie-ledwie zarysowana, ciezko cokolwiek o niej sadzic

Tak ciężko coś powiedzieć .. Mało o niej wiemy. wogóle mało się wypowiada..
LUbię ją bo jako pierwsza zaakceptowała miłość Edwarda do Belli i wszystkich taaakkk kocha... ale jakby jej nie było to też by było dobrze.. chociaż Carlisle byłby nieszczęśliwy ..:)

Postać Esme jest tak mało widoczna w książkach, że trudno jest o niej powiedzieć cokolwiek poza tym, że jest żoną Carlisle'a i matką dla reszty Cullenów...
Szkoda, że o jej historii i tym jak poznała Carlisle'a nie dowiedzieliśmy się z książki, lecz z wypowiedzi SM (to było w jakimś wywiadzie, czy czymś takim, prawda?).

Zgadzam się z przedmówcami :) O Esme nie da się wiele powiedzieć, praktycznie nic nie wnosi do książki. Nie da się jej nie lubić ale kochać też nie :D
Uważam, że SM mogła dokładnie opisac historię Esme i Carlisle'a, wplątać Esme w jakieś ważniejsze wydarzenie :) U mnie ma plusa, za to że tak baaardzo kochała reszte Cullenów i cieszyła się z tego, że Edward pokochał Bellę :P

Racja, za dużo sie o niej nie można wypowiedzieć, ale jak dla mnie to jest za spokojna.

Gość

Raczej nie jest jakąś znaczącą postacią. Ale ją lubię, jest taka miła i
kochana. Ale też taka trochę nijaka.

Tak zgadzam się z wami:) Po prostu chciałam zobaczyć co o niej myślicie, ale ogólnie dla mnie jest hmm dziwna. Nie dażę jej ani przyjaźnią ani nienawiścią!
Zgadzam się jest nijaka:)

Ona czasami jest za dobra za idealna, ten wątek o próbie samobójczej z której ratuje ją Carlisle mógł być trochę bardziej rozbudowany.

To po raz pierwszy od dawna odezwę się Wink

.
Po przeczytaniu trzech części wyrobiłam sobie jako-tako opinię o naszej drogiej Esme. Osobiście bardzo ją lubię - matczyna, ciepła, urocza, taka idealna mamusia. Może nadopiekuńcza i przewrażliwiona, ale wywołuje pozytywne uczucia. Chociaż jest mało kontrastowa - nie wywołuje tyle emocji co np. Jacob i stanowi raczej tło dla innych postaci, chciałabym się o niej nieco więcej dowiedzieć x).

No właśnie, szkoda, że nie ma jej więcej w książce. Chociaż nie ma zbytnio dużo informacji o niej i w ogole, to ja ją lubię. Jest taką podporą dla wszystkich. Jest opiekuńcza, miła, troskliwa. Nic wiecej chyba nie można powiedzieć na jej temat, po prostu wzbudza sympatię...

Esme kochaniutka jest Wink

Nie wyobrażam sobie ksiązki bez niej. Ideał matki :)

Tylko zastanawia mnie jedno. Ona nie pracowała? Bo SM chyba o tym szczególe zapomniała, nie? A nie wyobrażam sobie jak Esme miałaby siedzieć cały dzień i caaałą noc w domciu, nie?

No właśnie, to by było straszne bez przerwy przebywać w jednym miejscu, dzień i noc, i w dodatku zbytnio nic nie robić. Może gdzieś pracowała tylko SM nie wspomiała o tym, chyba dość ważnym szczególe. Wink