|
Autor |
Wiadomość |
Bela
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krk
|
Wysłany:
Czw 17:21, 28 Maj 2009 |
|
No to hmm...
Billy.
Jacob po częsci - w KwN miałam go dośc. Ale za to w PŚ jest cudowny XD
Uśmiałam sie przez niego. ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Nescafe
Wilkołak
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod twojego łóżka.
|
Wysłany:
Pią 13:28, 29 Maj 2009 |
|
Czy naprawdę nikt nie wesprze biednej Nes, która miała beznadziejny dzień i nie nawyklina na Renesmee? Jacoba lubiłam, Edzia też, do Belli dojdziemy, ale tego, po jaką cholerę ten wybryk natury się pojawił to nnnie, nie rozumiem.
Pojawiła się niewiadomo skąd i spłyciła mi wszystkie postacie. Ot proszę przykłąd chyba już raz pokazany -
Bo popatrzcie, tak na logikę. Dla mnie to dziecko nie zespoliło miłości E&B tylko oskrobało ją z romantyzmu. Edzio poszedł w odstawkę, Bella całą miłość przelała na maleństwo. Potrzebny jej był tylko do zabaw w chatce. Potraktowała go jak... rzecz. No i ta akcja z Jacobem - czy można to było rozegrać sztuczniej? Plus szopka bożonarodzeniowa o wdzięcznej nazwie Volturi. Wszystkie sceny w książce BD na których myślałam, że pogryzę monitor, spowodowane były przez Renesmee. A jakby tego było mało, to dodam, że na Rose, też źle wpłynęła, bo spłyciła ją jeszcze bardziej, a reszta Cullenów nagle zmieniła punkt widzenia. Jak w tandetnej telenoweli. Dlatego właśnie nie lubię Nessie - bo zwaliła wszystkim charaktery. To aż fizycznicznie boli. Plus Bella - miss plastikowego dzbanka, jak to ją kiedyś określił ktoś tam. Nie, nie rozumiem jej instynków i nie rozumiem Smeyer. Translator by się przydał. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
...:innocence:...
Człowiek
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 13:51, 30 Maj 2009 |
|
Nescafe wspieram cię i przyznaję całkowitą rację!
Najbardziej nielubiane postacie przeze mnie to:
->Bella->o tym mówiłam wcześniej
->Billy->o tym również mówiłam wcześniej
->Sam-> miałam wrażenie, że myśli sobie "czy wam się to podoba, czy nie, ja i tak będę alfą!!!"
->potwór Nessie-> jak to powiedziała Nescafe Renesmee zepsuła całą książkę od poczęcia do końca. Była za słodka, za wyidealizowana, za rozumna, za bardzo kochana przez klan Cullenów, za bardzo świadoma swojej "slodyczy, co bardzo denerwowało mnie kiedy każdego chciała dotykać po cholernym poliku i pokazywać durne obrazki. Aaaa! Te dziecko to istny, wcielony diabeł tasmański.
A tak konkretnie to:
Jej największą wadą to, to że w ogóle istniała |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zani144
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Maj 2009
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 16:40, 30 Maj 2009 |
|
Grr .. jaa nie luBie Jacoba . ;/
Wkurza mniee ten koleŚ . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nescafe
Wilkołak
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod twojego łóżka.
|
Wysłany:
Sob 17:29, 30 Maj 2009 |
|
...:innocence:... napisał: |
->potwór Nessie-> jak to powiedziała Nescafe Renesmee zepsuła całą książkę od poczęcia do końca. Była za słodka, za wyidealizowana, za rozumna, za bardzo kochana przez klan Cullenów, za bardzo świadoma swojej "slodyczy, co bardzo denerwowało mnie kiedy każdego chciała dotykać po cholernym poliku i pokazywać durne obrazki. Aaaa! Te dziecko to istny, wcielony diabeł tasmański.
A tak konkretnie to:
Jej największą wadą to, to że w ogóle istniała |
Ha ha! leżę! Można ją oskrażyć o molestowanie, bo każdego po poliku maca i wywołuje halucynki! Załóżmy klub antyfanów Renesmee. A jak już to dziecko być musi, to przynajmniej zmieńcie jej imię. Mało to KAsia, Ania, Justynka, Margaret, Mzwandile, Sumitha! Ale niee. Ssie, ssie, a nie Nessie. Z dwojga złego lepiej Ressie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cull
Dobry wampir
Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 1101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 49 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu
|
Wysłany:
Sob 18:36, 30 Maj 2009 |
|
kasiek303 napisał: |
Ja tam w sadze nie lubię tylko Lauren <- to była prawdziwa bitch |
exactly. bitch z krwi i kości. tez jej nie lubie. z Jessicą tworzą zgraną pare.
ponad to:
Bella - juz kiedys pordukowałam posta o niej gdzies indziej.
Reneesme - doskonałe dziecko, które zniszczyło wszystko.
Nescafe napisał: |
A jak już to dziecko być musi, to przynajmniej zmieńcie jej imię. Mało to KAsia, Ania, Justynka, Margaret, Mzwandile, Sumitha! Ale niee. Ssie, ssie, a nie Nessie. Z dwojga złego lepiej Ressie |
:P ładnie ujęte.
Billy - interesujący sie tym czym nie powinien upierdliwiec. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cull dnia Sob 18:38, 30 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
NewMoon
Człowiek
Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:47, 31 Maj 2009 |
|
1. Kajusz
2. Emily
3. Felix
5. Lauren
6. Jess
7. Jane
8. Aro ( Ach! ten jego entuzjazm ) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez NewMoon dnia Pon 20:59, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Tuffy
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 44 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kłodzko
|
Wysłany:
Nie 15:44, 31 Maj 2009 |
|
Leah - naprawdę odpychająca postać,
Lauren i Jess - zbyt puste,
Aro - irytujący,
Jane - brak słów ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lonely
Wilkołak
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: droga mleczna
|
Wysłany:
Wto 13:47, 02 Cze 2009 |
|
Patrycjaa21 napisał: |
Szczerze mówiąc ? Bella - właściwie jest to jedyna z głównych postaci której nie lubię :)
- po 1 ta jej przesadna niezdarność, rozumiem być pechowcem, ale w jej wykonaniu to już naprawdę grube przegięcie, potyka się o byle co, co chwile się rani, albo coś sobie łamie
- egoizm.. tak , była przedstawiona jako osoba która robi wszystko dla dobra innych, rzeczywiście na początku może tak było, ale potem wszystko wyszło na jaw, była straszną egoistką
- przesadna słabość, co chwile mdleje, wszyscy muszą się nad nią użalać
- darcie się na wszystkich o byle co, potem ''wyrzuty sumienia'' i użalanie się nad sobą, ale potem robiła to samo, cały czas kogoś raniła
- w 1 cz. uważałam ją za fajną dziewczynę, taką spokojną samotniczkę, ale później przestałam ją lubić, właściwie nie wiem co Edward, Jacob w niej widzieli.. bo miała naprawdę paskudny charakter
- często bezsensowne zachowanie
- to, że niby była taka "bardzo poważna jak na swój wiek" a w rzeczywistości bardzo często zachowywała się jak rozpieszczony bachor, który uważa, że wszystko mu się należy
- jej reakcje na prezenty, rozumiem, że można ich nie lubić ( sama nie przepadam ), ale po co te całe strzelanie fochów i rzucanie się?
- jej ''spostrzegawczość'' i ''mądrość'' , często był wspominane, że potrafi się wszystkiego domyślić, a w rzeczywistości szło jej to strasznie opornie
- to, że wykorzystywała innych
- ogólnie jej charakter, straszna zołza i intrygantka
- to, że jako człowiek była kompletną niezdarą, a gdy tylko stała się wampirem, była wprost idealna, od razu samokontrola, cudowna, nieziemsko bystra itd. Ze skrajności w skrajność.
- to, że nie szanowała zdania innych, często robiła coś na złość, np. Edward albo Jacob mówili, żeby czegoś nie robiła... ona robiła to specjalnie a potem się jeszcze tylko nad sobą użalała, a Ci zamiast się chociaż na nią wydrzeć, cały czas ją pocieszali i mówili, że to nie jej wina
- ta jej fałszywa empatia, niby tak jej było szkoda, a w rzeczywistości robiła wszystko, by innym dokopać, by im utrudnić. - Niby mówiła Jacobowi, że jest dla niej tylko przyjacielem, ale później dawała mu dwuznaczne sygnały, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że jest w niej zakochany i rani go w ten sposób, to, że traktowała go przedmiotowo.. On był jej prawdziwym przyjacielem, ona? przyjaźniła się z nim na dobrą sprawę, dla własnej wygody i dlatego, że poprawiał jej humor, ale gdy tylko pojawiał się Edward zaczynała się zachowywać jakby Jacob nie istniał..
- to, że wiedziała, że Edward musi się przy niej kontrolować, jest mu ciężko, a mimo to, jak idiotka jeszcze mu utrudniała..
Właściwie nie przejęłabym się jakby jej odgryzł rękę albo coś w tym stylu, chodzi raczej o to, że miałby straszne wyrzuty sumienia, i cierpiał by przez jej głupotę, bo jej akurat by się należało - w końcu na własne życzenie
- i masa innych rzeczy o których już nie chcę mi się pisać |
Kurcze, Patrycja z ust mi to wyjelas. Niby przecietna mila dziewczyna a tak naprawde... szkoda slow.
Zauwazylas ze czesto mamy podobne zdanie? Jasper, Jacob, Jane, Bella... sporo tego.
Strasznie znienawidzilam tez Aro po tym co ostatnio przeczytalam.
Ja rozumiem ze on byl zadny wladzy i w ogole, ale zabic swoja siostre tylko dlatego ze chciala odejsc razem z Markiem?
(Dla osob ktore jeszcze tego nie wiedza: Aro mial siostre ktora przemienil gdy skonczyla osiemnastke. Nazywala sie Didyme i miala ciekawy dar. Bylo sie przy niej bardzo szczesliwym. Ze wgledu na swoj talent miala bardzo duzo wielbicieli. W tym Marka. Marek rowniez sie jej spodobal, zakochala sie w nim i byli razem. Ich milosc byla tak wielka ze z czasem przestaly ich interesowac plany Aro i planowli odejsc od Volturi. Aro jednak chcac zatrzymac przy sobie Marka, postanowil zamordowac Didyme. Marek nigdy nie dowiedzial sie prawdy i od tej pory jest taki jaki jest - znudzony zyciem.)
Nastepna postacie ktorej bardzo nie lubie to Jessica. Strasznie mam nerwy na takich ludzi. Moze dlatego ze ten mialam kiedys przyjaciolke (dawno temu ale dziewczyny ciagle nie znosze) cierpiaca na nieuleczalny syndrom Jessicy. Mila, fajna, uprzejmna, a tak naprawde egoistyczna s*ka. Od tamtego zdarzenia nic nikomu nie mowie, wszystko zatrzymuje dla siebie, by na drugi dzien nie widziala o tym cala szkola.
Nastepna postacia ktora mnie denerwowala to Edward. Nie zmienia to faktu ze go lubie, ale...
Po pierwsze ta jego nadopiekunczosc. Czesto zastanawiam sie jak Bella z nim wytrzymywala, no ale jesli jej to odpowiadalo..
Po drugie jego egoizm. Sprawa ze slubem to raz. Zakaz odwiedzania La Push to dwa. Rozstanie to trzy.
Po trzecie ta jego idealnosc... niedobrze sie niekiedy robilo.
Narazie to chyba wszystko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Patrycjaa21
Człowiek
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 15:23, 05 Cze 2009 |
|
Lonely napisał: |
Patrycjaa21 napisał: |
Szczerze mówiąc ? Bella - właściwie jest to jedyna z głównych postaci której nie lubię :)
- po 1 ta jej przesadna niezdarność, rozumiem być pechowcem, ale w jej wykonaniu to już naprawdę grube przegięcie, potyka się o byle co, co chwile się rani, albo coś sobie łamie
- egoizm.. tak , była przedstawiona jako osoba która robi wszystko dla dobra innych, rzeczywiście na początku może tak było, ale potem wszystko wyszło na jaw, była straszną egoistką
- przesadna słabość, co chwile mdleje, wszyscy muszą się nad nią użalać
- darcie się na wszystkich o byle co, potem ''wyrzuty sumienia'' i użalanie się nad sobą, ale potem robiła to samo, cały czas kogoś raniła
- w 1 cz. uważałam ją za fajną dziewczynę, taką spokojną samotniczkę, ale później przestałam ją lubić, właściwie nie wiem co Edward, Jacob w niej widzieli.. bo miała naprawdę paskudny charakter
- często bezsensowne zachowanie
- to, że niby była taka "bardzo poważna jak na swój wiek" a w rzeczywistości bardzo często zachowywała się jak rozpieszczony bachor, który uważa, że wszystko mu się należy
- jej reakcje na prezenty, rozumiem, że można ich nie lubić ( sama nie przepadam ), ale po co te całe strzelanie fochów i rzucanie się?
- jej ''spostrzegawczość'' i ''mądrość'' , często był wspominane, że potrafi się wszystkiego domyślić, a w rzeczywistości szło jej to strasznie opornie
- to, że wykorzystywała innych
- ogólnie jej charakter, straszna zołza i intrygantka
- to, że jako człowiek była kompletną niezdarą, a gdy tylko stała się wampirem, była wprost idealna, od razu samokontrola, cudowna, nieziemsko bystra itd. Ze skrajności w skrajność.
- to, że nie szanowała zdania innych, często robiła coś na złość, np. Edward albo Jacob mówili, żeby czegoś nie robiła... ona robiła to specjalnie a potem się jeszcze tylko nad sobą użalała, a Ci zamiast się chociaż na nią wydrzeć, cały czas ją pocieszali i mówili, że to nie jej wina
- ta jej fałszywa empatia, niby tak jej było szkoda, a w rzeczywistości robiła wszystko, by innym dokopać, by im utrudnić. - Niby mówiła Jacobowi, że jest dla niej tylko przyjacielem, ale później dawała mu dwuznaczne sygnały, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że jest w niej zakochany i rani go w ten sposób, to, że traktowała go przedmiotowo.. On był jej prawdziwym przyjacielem, ona? przyjaźniła się z nim na dobrą sprawę, dla własnej wygody i dlatego, że poprawiał jej humor, ale gdy tylko pojawiał się Edward zaczynała się zachowywać jakby Jacob nie istniał..
- to, że wiedziała, że Edward musi się przy niej kontrolować, jest mu ciężko, a mimo to, jak idiotka jeszcze mu utrudniała..
Właściwie nie przejęłabym się jakby jej odgryzł rękę albo coś w tym stylu, chodzi raczej o to, że miałby straszne wyrzuty sumienia, i cierpiał by przez jej głupotę, bo jej akurat by się należało - w końcu na własne życzenie
- i masa innych rzeczy o których już nie chcę mi się pisać |
Kurcze, Patrycja z ust mi to wyjelas. Niby przecietna mila dziewczyna a tak naprawde... szkoda slow.
Zauwazylas ze czesto mamy podobne zdanie? Jasper, Jacob, Jane, Bella... sporo tego.
Strasznie znienawidzilam tez Aro po tym co ostatnio przeczytalam.
Ja rozumiem ze on byl zadny wladzy i w ogole, ale zabic swoja siostre tylko dlatego ze chciala odejsc razem z Markiem?
(Dla osob ktore jeszcze tego nie wiedza: Aro mial siostre ktora przemienil gdy skonczyla osiemnastke. Nazywala sie Didyme i miala ciekawy dar. Bylo sie przy niej bardzo szczesliwym. Ze wgledu na swoj talent miala bardzo duzo wielbicieli. W tym Marka. Marek rowniez sie jej spodobal, zakochala sie w nim i byli razem. Ich milosc byla tak wielka ze z czasem przestaly ich interesowac plany Aro i planowli odejsc od Volturi. Aro jednak chcac zatrzymac przy sobie Marka, postanowil zamordowac Didyme. Marek nigdy nie dowiedzial sie prawdy i od tej pory jest taki jaki jest - znudzony zyciem.)
Nastepna postacie ktorej bardzo nie lubie to Jessica. Strasznie mam nerwy na takich ludzi. Moze dlatego ze ten mialam kiedys przyjaciolke (dawno temu ale dziewczyny ciagle nie znosze) cierpiaca na nieuleczalny syndrom Jessicy. Mila, fajna, uprzejmna, a tak naprawde egoistyczna s*ka. Od tamtego zdarzenia nic nikomu nie mowie, wszystko zatrzymuje dla siebie, by na drugi dzien nie widziala o tym cala szkola.
Nastepna postacia ktora mnie denerwowala to Edward. Nie zmienia to faktu ze go lubie, ale...
Po pierwsze ta jego nadopiekunczosc. Czesto zastanawiam sie jak Bella z nim wytrzymywala, no ale jesli jej to odpowiadalo..
Po drugie jego egoizm. Sprawa ze slubem to raz. Zakaz odwiedzania La Push to dwa. Rozstanie to trzy.
Po trzecie ta jego idealnosc... niedobrze sie niekiedy robilo.
Narazie to chyba wszystko. |
Najwidoczniej podobnie odbieramy te postacie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kailani
Zły wampir
Dołączył: 20 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: nie sięgniesz tam wzrokiem
|
Wysłany:
Pią 17:09, 05 Cze 2009 |
|
Patrycjaa21, cóż za wylewna wypowiedź
Ale bądź co bądź, dołączam się do osób, które nie przepadają za Bellą, z tej przyczyny,że jest najbardziej niezdecydowaną i w sumie płytką postacią z całej sagi. Sama przyznała, że jest egoistką i zgadzam się z nią w 100 procentach. Nie mogłam czytać, jak traktowała Edwarda i Jacoba w 'Zaćmieniu'. Z drugiej strony robi z siebie cierpiętnicę, szczególenie w 'Przed Świtem'. Nie rozumiem, dlatego nie powiedziała Carlisowi, o tym,że cierpiała podczas przemiany. Dobra, nie chciała ich martwić,ale dla mnie to i tak nie ma sensu. Przez cały czas ukrywa jak cierpi, jakby myślała,że utaruje tym świat. To samo było podczas ciąży. Próbuje zrobić z siebie silniejszą, niż jest w rzeczywistości.
W ogóle postać Belli jest dla mnie strasznie zagmatwana i nie ma żadnego uroku. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BellaMarie13
Zły wampir
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni
|
Wysłany:
Pią 18:21, 05 Cze 2009 |
|
Sądzę, że mój awatar mówi wszystko.
Od razu zaznaczam: nie jestem rebeliantką, do grona szanownych forumowiczów chciałabym dołączyć w pokojowej atmosferze ^^
Ale nic nie mogę poradzić na to, że główna postać sagi wzbudza we mnie odruch wymiotny.
Truth be told: w "Zmierzchu " lubiłam Bellę bardzo. Wzruszyła mnie zwłaszcza chęć ratowania własnej mamy bez względu na cenę, jaką przyjdzie jej zapłacić za ten akt odwagi - a którą miało być w końcu własne życie. Była rozumną, sympatyczną, choć nieśmiałą i zagubioną dziewczyną. No i naprawdę kochała Edwarda - miłością bezwarunkową, ale przy tym dojrzałą.
W "Księżycu..." wszystko zaczęło się psuć. I nie mówię tu o rozpaczy po utracie Edzia - był dla niej najważniejszą osobą na świecie, nic dziwnego, że po jego odejściu wpadła w depresję. Po raz kolejny zresztą wykazała się niezwykłą wolą walki, lecąc do Włoch, by uratować ukochanego.
Wszystko fajnie...I zonk. Kompletnie przestałam rozumieć Bells już pod koniec II części sagi. Ok- rozumiem, cieszyła się, że Edward do niej wrócił. Ale na miłość boską, żadnych wyrzutów? Ani jednego: "Coś ty sobie myślał?!"? Facet zostawia ją na prawie pół roku z olbrzymią raną emocjonalną, a jej jedyne przemyślenia to: "Ach, te jego oczy..."? Litości...
Zresztą, porzućmy kwestię demencji graniczącej z idiotyzmem. Jej zachowanie wobec Jacoba było karygodne. Coś na zasadzie: "Edzia nie było, więc musiałam się do kogoś przytulić, ale teraz mój wampirek jest z powrotem, więc won i przestań mi zawracać głowę". Uroczo. Na miejscu Jake'a odkochałabym się już podczas dyskusji w lesie. Ten motor to był bardzo dobry pomysł...
A czytając "Zaćmienie" - ujmę to brutalnie - miałam wrażenie, że tytuł nawiązuje do stanu psychicznego autorki, kiedy przyszło jej się zajmować wątkiem trójkąta miłosnego. Właściwie to trochę jak grecka tragedia - nikt z tego starcia nie wyszedł bez szkody. Jake dostał kosza, Edward został przedstawiony jako pantoflarz do kwadratu, a Bella straciła resztę szacunku, jaki do niej miałam. Kit już z tym pocałunkiem, wilk ją w końcu nieźle podpuścił - ale stawianie panny Swan na piedestale to już przesada. Sfora, wampiry - właściwie szkoda, że Charlie nie uruchomił kontaktów i nie wezwał FBI, byłoby więcej osób do ochrony świętej Isabelli. I żeby jeszcze umiała to docenić...Jak już było wspomniane, dla Bells ta opieka w pewnym momencie stała się czymś tak naturalnym, że przestała doceniać poświęcenie tych, którzy ją kochali. Zamiast wleźć do tego namiotu i dziękować Bozi, że ktoś chce jej tyłek osłaniać, dziecinnie grozi, że albo Edek zostaje z nią albo ona idzie na polanę...Wiem, wiem - kochała, nie chciała go stracić. Ale dziecinność pozostaje dziecinnością. Cullenowie i Indianie skutecznie ją rozpuścili. Ze skromnej Belli zrobiła się histeryczna egocentryczka.
Na narzekania: "Kocham obu, ale Ciebie jakby trochę bardziej, nie wiem co robić..." miłosiernie spuszczę zasłonę milczenia. Jeżeli Jacob powinien olać Bells w NM, to Edward definitywnie mógłby to zrobić w E.
Czwartej części nie skończyłam jeszcze czytać (jestem po tomie "Jacob"), ale ponieważ nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam naprzód , już widzę, że z zera absolutnego moje uczucia w stosunku do Belli spadną gdzieś w okolice -30....
Ps. Miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam. I rzeczywiście. Po tym cyrku z urodzinami Cullenowie powinni sobie raz na zawsze dać spokój z jakimkolwiek uszczęśliwianiem Belli. Doprawdy nie wiem, co jest takie straszne w otrzymaniu prezentu, ale ostatecznie wiedzieć nie muszę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Nie 20:59, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Kadia_MoonLight
Nowonarodzony
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: WroceK
|
Wysłany:
Nie 13:59, 07 Cze 2009 |
|
Ja wręcz nie cierpię Jacoba Dałby sobie na wstrzymanie Widzi że Bella woli Edwarda to jeszcze ją szantażuje
Billy też mnie czasem wnerwiał
No i ta wredna Jessica ... OMG Nie toleruję jej
A tak a propos : ile jest już rozdziałów Midnight Sun ?? Ja czytałam tylko 12 ... Gdzie mogę znaleźć resztę ?? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kadia_MoonLight dnia Nie 14:20, 07 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Alfa
Dobry wampir
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 2712 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: pensjonat Salvatorów, Koźle
|
Wysłany:
Nie 20:22, 07 Cze 2009 |
|
Ja trochę nie lubię Jacoba,ale tylko trochę. Jednak bez jego księgi nie dowiedzielibyśmy się co się dzieje z Bellą. W gruncie rzeczy mogła to być księga Edwarda,ale mniejsza o to. Nie lubię też Rose,bo w BD woli mieć dziecko niż siostrę ^^ Choć nie dziwię się,bo dziecko to ważna rzecz (ja tam jeszcze nie wiem,bo dopiero mam 16 lat). Postać Jaspera też do mnie nie przemawia. Dopiero w BD jakoś go polubiłam.Z ludzi to nie lubię Jess i Mike,bo taki wnerwiający i nie umie skapować,że Bell go nie chce. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Patrycjaa21
Człowiek
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 54 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 11:53, 08 Cze 2009 |
|
BellaMarie13 napisał: |
Sądzę, że mój awatar mówi wszystko.
Od razu zaznaczam: nie jestem rebeliantką, do grona szanownych forumowiczów chciałabym dołączyć w pokojowej atmosferze ^^
Ale nic nie mogę poradzić na to, że główna postać sagi wzbudza we mnie odruch wymiotny.
Truth be told: w "Zmierzchu " lubiłam Bellę bardzo. Wzruszyła mnie zwłaszcza chęć ratowania własnej mamy bez względu na cenę, jaką przyjdzie jej zapłacić za ten akt odwagi - a którą miało być w końcu własne życie. Była rozumną, sympatyczną, choć nieśmiałą i zagubioną dziewczyną. No i naprawdę kochała Edwarda - miłością bezwarunkową, ale przy tym dojrzałą.
W "Księżycu..." wszystko zaczęło się psuć. I nie mówię tu o rozpaczy po utracie Edzia - był dla niej najważniejszą osobą na świecie, nic dziwnego, że po jego odejściu wpadła w depresję. Po raz kolejny zresztą wykazała się niezwykłą wolą walki, lecąc do Włoch, by uratować ukochanego.
Wszystko fajnie...I zonk. Kompletnie przestałam rozumieć Bells już pod koniec II części sagi. Ok- rozumiem, cieszyła się, że Edward do niej wrócił. Ale na miłość boską, żadnych wyrzutów? Ani jednego: "Coś ty sobie myślał?!"? Facet zostawia ją na prawie pół roku z olbrzymią raną emocjonalną, a jej jedyne przemyślenia to: "Ach, te jego oczy..."? Litości...
Zresztą, porzućmy kwestię demencji graniczącej z idiotyzmem. Jej zachowanie wobec Jacoba było karygodne. Coś na zasadzie: "Edzia nie było, więc musiałam się do kogoś przytulić, ale teraz mój wampirek jest z powrotem, więc won i przestań mi zawracać głowę". Uroczo. Na miejscu Jake'a odkochałabym się już podczas dyskusji w lesie. Ten motor to był bardzo dobry pomysł...
A czytając "Zaćmienie" - ujmę to brutalnie - miałam wrażenie, że tytuł nawiązuje do stanu psychicznego autorki, kiedy przyszło jej się zajmować wątkiem trójkąta miłosnego. Właściwie to trochę jak grecka tragedia - nikt z tego starcia nie wyszedł bez szkody. Jake dostał kosza, Edward został przedstawiony jako pantoflarz do kwadratu, a Bella straciła resztę szacunku, jaki do niej miałam. Kit już z tym pocałunkiem, wilk ją w końcu nieźle podpuścił - ale stawianie panny Swan na piedestale to już przesada. Sfora, wampiry - właściwie szkoda, że Charlie nie uruchomił kontaktów i nie wezwał FBI, byłoby więcej osób do ochrony świętej Isabelli. I żeby jeszcze umiała to docenić...Jak już było wspomniane, dla Bells ta opieka w pewnym momencie stała się czymś tak naturalnym, że przestała doceniać poświęcenie tych, którzy ją kochali. Zamiast wleźć do tego namiotu i dziękować Bozi, że ktoś chce jej tyłek osłaniać, dziecinnie grozi, że albo Edek zostaje z nią albo ona idzie na polanę...Wiem, wiem - kochała, nie chciała go stracić. Ale dziecinność pozostaje dziecinnością. Cullenowie i Indianie skutecznie ją rozpuścili. Ze skromnej Belli zrobiła się histeryczna egocentryczka.
Na narzekania: "Kocham obu, ale Ciebie jakby trochę bardziej, nie wiem co robić..." miłosiernie spuszczę zasłonę milczenia. Jeżeli Jacob powinien olać Bells w NM, to Edward definitywnie mógłby to zrobić w E.
Czwartej części nie skończyłam jeszcze czytać (jestem po tomie "Jacob"), ale ponieważ nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam naprzód , już widzę, że z zera absolutnego moje uczucia w stosunku do Belli spadną gdzieś w okolice -30....
Ps. Miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam. I rzeczywiście. Po tym cyrku z urodzinami Cullenowie powinni sobie raz na zawsze dać spokój z jakimkolwiek uszczęśliwianiem Belli. Doprawdy nie wiem, co jest takie straszne w otrzymaniu prezentu, ale ostatecznie wiedzieć nie muszę. |
To co napisałaś jest całkowitą prawdą.
Ze skromnej Belli zrobiła się histeryczna egocentryczka. <- dokładnie tak, po 1 cz. też ją lubiłam, miała wady, ale kto ich nie ma... ale czytając księżyc w nowiu moja sympatia do niej słabła, po przeczytaniu całej sagi właściwie jest zerowa.
Strasznie denerwował mnie jej stosunek do innych, trzeba przyznać, że rzeczywiście rozpuścili ją niezmiesko, w ogóle nie liczyła się z uczuciami innych.
Strasznie denerwował mnie też jej stosunek do Jacoba, odbieram to tak samo jak ty, kiedy nie był Edwarda, był dla niej takim ''zastępnikiem'', bo i porozmawiać z nim można było, pocieszył, rozśmieszył, ale gdy tylko na horyzoncie pojawiał się Edward, zaczynała traktować go ja śmiecia.. Z jego strony to była prawdziwa przyjaźń, miłość nie dojrzała ale mocno, chociaż był w stanie pogodzić się z tym, że Bella go nie chcę, choć nie było to dla niego łatwe, a ona? z jej strony to była ''przyjaźń'' , jak czegoś potrzebowała to i owszem był 'jej Jacobem' a tak to traktowała go jak zabawkę. W sumie co do Edwarda też bardzo często nie była w porządku.
W sumie sama też wiele wycierpiała, ale dużo z własnej winy i prawdą jest, że na siłę robiła z siebie cierpiętnicę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Black Rose
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 9:07, 09 Cze 2009 |
|
Mnie Bella również nieźle denerwowała. Obcałowuje Jacoba, żeby tylko wrócił i miał ją kto pocieszać kiedy Edzia zabraknie. Potem wścieka się na niego, że wpoił sobie jej córkę. Przecież zdawała sobie sprawę, że 'obiektu' wpojenia się nie wybiera, nie ? To co ona robiła ? Chciała się na nim wyładować, posiadając jednocześnie usprawiedliwienie, że jest nowonarodzona, więc nie musi nad sobą panować ? Albo, jak biegła po lesie. Rozumiem, że można być niezdarą, ale nikt nie potyka się o każdy korzeń i nie stwierdza 'ja tak zawsze mam, trudno, biegnę dalej'.
Oprócz niej wkurzał mnie Charlie. Dowiaduje się, że Jacob, jego ulubieniec, jest wilkołakiem i co mówi ? 'Dobrze, fajnie, ja chcę jak najmniej wiedzieć. Powiedz mi tylko, czy Bella też zamieniła się w psa. Nie ? A, to wszystko dobrze.'
Jacob przemocą obcałowuje jego córkę, a ona łamie sobie rękę na jego twarzy i co stwierdza ? 'Dobrze, tak trzymaj Jake'usiu, Belli nic nie będzie, nie ma dnia, żeby nie miała złamanej którejś kości.'
Taak, strasznie troszczył się o swoją córeczkę, nie ma co. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BellaMarie13
Zły wampir
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni
|
Wysłany:
Wto 14:41, 09 Cze 2009 |
|
Cytat: |
Jacob przemocą obcałowuje jego córkę, a ona łamie sobie rękę na jego twarzy i co stwierdza ? 'Dobrze, tak trzymaj Jake'usiu, Belli nic nie będzie, nie ma dnia, żeby nie miała złamanej którejś kości.'
Taak, strasznie troszczył się o swoją córeczkę, nie ma co. |
Na ten temat już wypowiadałam się w temacie o Charliem. Black Rose, naprawdę możesz z ręką na sercu powiedzieć, że Swan nie troszczył się o córkę? To chyba czytałyśmy inne książki.
Owszem, incydent z Jackiem go rozbawił, bo w pewien sposób to JEST śmieszne. Na takim zwykłym, ludzkim poziomie. Może to i nie humor najwyższych lotów, ale i nie jakieś sacrum, nad którym należy głowę pochylać. To nie Jake złamał jej rękę, to ona pogruchotała sobie kości dając mu w twarz. Niby niewielka różnica, a jednak. Zresztą, Bella nie była wtedy w nastroju do pocieszania, raczej trzeba było zwalczyć jej atak furii. Ale w jednym masz rację - Charlie rzeczywiście mógł przywyknąć, że Bells nieustannie robi sobie krzywdę. Nawiasem mówiąc, w sytuacji, gdy jest się policjantem, a w domu mieszka nastolatka, której wypadki przydarzają się non stop - jest to chyba jedyne wyjście, by nie popaść w psychozę. Poza tym, Charlie szybko chciał zwalczyć to "rodzicielskie niedopatrzenie" i nauczyć Bellę prawego sierpowego
I jeżeli ojciec, który mimo braku doświadczenia stara się zapewnić córce normalny dom, jest przy niej w diabelnie ciężkim czasie przechodzenia przez depresję i grozi potraktowaniem dubeltówką faceta, który ją skrzywdził jest ojcem złym, to ja chciałabym w takim razie, aby wszyscy rodzice byli równie podli i obojętni w stosunku do swoich dzieci.
Ps. A co do BD: Nie każdy potrafi się przystosować do faktu że mieszka wśród wampirów i wilkołaków z taką łatwością, jak Bells. Charlie po prostu nie mógł tego wszystkiego pojąć, bał się, że prawda uderzy go zbyt mocno i spowoduje zbyt wielki szok - dlatego wystarczyła mu pewność, że córka jest bezpieczna.
Może nie powinnam się aż tak angażować w rolę adwokata, ale strasznie lubię tego gościa |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 16:54, 17 Cze 2009 |
|
Nie lubie:
Charlie- za faworyzowanie Jacoba
Jacoba- za jego wredny charakter
Billiego- za to że ma takiego syna
Jess- jest fałszywą przyjaciółką |
|
|
|
|
Zuzaa
Gość
|
Wysłany:
Śro 18:37, 17 Cze 2009 |
|
**Jacob - wkurzał mnie już tym swoim ubieganiem się o Bellę, bo kundel nie rozumiał, że ona kocha Edzia i musi pocierpieć w samotności. Ale nie, on dalej się pchał i jeszcze jak ją pocałował, ugh. To było obrzydliwe. Wkurzyłam się też na Bellę, że mu nie przywaliła tym kijem od bejsbola
**Billy, Sue, Harry - i w ogóle nie znosze tych, co w La push mieszkają :)
Ale jest WYJĄTEK, a raczej dwa - Leah (lubię ją za jej charakter) i Seth(po prostu fajny z niego chłopak)
**Ee, nie przepadam za Charliem. Może to dziwne, ale wydaje mi się trochę ciapowaty.
**Lauren - sami wiecie czemu.
I tyle, jak coś sobie przypomnę, to zrobię EDIT |
|
|
|
|
Nescafe
Wilkołak
Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod twojego łóżka.
|
Wysłany:
Czw 17:15, 18 Cze 2009 |
|
Cytat: |
**Lauren - sami wiecie czemu. |
Nie wiem czemu. Co ta Lauren i Jessica wam zrobiły, kobiety moje drogie? Ja tam, gdybym była na ich miejscu byłabym taką samą żmiją. Bo pojawia się taka Bella, zgarnia wszystkich chłopaków wokół i tego najprzystojniejszego, nie można jej zlać ani nasłać nikogo, bo ma ojca policjanta, świetnie się uczy... Powiedzcie, z czystym sumieniem, że dla was powinna mieć szlachetne myśli. Ja też tak często mam, że jak widzę jedną dziewczynę to mam takie mordercze myśli, a ja z nią gadam to udaję że wszystko jest okej. Jess i Lauren to jedne, żeby nie powiedzieć jedyne, bo te osoby można wymienić na paluszkach jednej łapki, które nie uległy zmianie po poznaniu Belli/Renesmee. Zostały sobą i dlatego nie rozumiem dlaczego są nielubiane.
Achh, Edward. Kto podsłuchuje nigdy nie dowiaduje się o sobie dobrych rzeczy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|