|
Autor |
Wiadomość |
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Śro 12:51, 16 Lip 2008 |
|
Edit (20.04.2009) - skończyłam już tłumaczyć wycięte fragmenty (z pomocą milili, nessi i ukos).
Przedstawiam wam gotowy pdf do ściągnięcia razem ze wszystkimi wyciętymi fragmentami -->
[link widoczny dla zalogowanych]
------------------------------------------------------------------------------------
Vampire_lover poddała mi pomysł na przetłumaczenie tych wyciętych fragmentów ze Zmierzchu, które Meyer umieściła na swojej stronie. Będę je umieszczała w tym temacie w miarę ich tłumaczenia.
Te fragment w oryginalnym pliku był trochę dłuższy, ale ten pierwszy akapit zawierał część, która znalazła się w książce, dlatego nie widziałam sensu w przepisywaniu jej. Tłumaczę też przypisy Stephanie do każdego fragmentu, bo są zabawne. Od siebie jeszcze tylko dodałam oznaczenie każdego fragmentu wraz ze stroną polskiego wydania.
Zapraszam do czytania. :P
Ta scena została usunięta z rozdziału 11 „Komplikacje”. Jej usunięcie zirytowało mnie, ale nie wiedziałam czemu, więc dałam sobie spokój. Gdy było już za późno, by ją wstawić z powrotem, w końcu zrozumiałam, co mi nie dawało spokoju. Mimo że wspominam wiele razy o niezdarności Belli, nigdy tak naprawdę nie pokazałam tego. To był ten jedyny raz, gdy Edward obserwował Bellę, a zatem był to idealny moment na popis jej niezdarności. Haha a teraz moje wyjaśnienie jest niemalże dłuższe niż wycięty fragment.
Zmierzch, s. 179. (Nieprzepisany ustęp zaczyna się na s. 178 od słów: "Weszłam do środka półprzytomna...")
Badminton
Oczywiście nie odbyło się bez wpadki. Starałam się nie zbliżać do Mike’a, by ten mógł w spokoju grać, ale trener Clapp podszedł do nas i kazał mu trzymać się swojej strony kortu, bym również mogła uczestniczyć w grze. Sam stanął obok i przyglądał się nam, upewniając się, że wypełniamy jego polecenie.
Z westchnieniem stanęłam w bardziej centralnym miejscu kortu, trzymając przed sobą ostrożnie rakietę. Dziewczyna z przeciwnej drużyny uśmiechnęła się złośliwie podczas wykonywania serwisu – musiałam jej coś uszkodzić podczas koszykówki – i posłała lotkę kilka metrów za siatkę, prosto we mnie. Skoczyłam niezgrabnie w stronę nadlatującego pocisku, mierząc rakietą w jego kierunku, ale zapomniałam uwzględnić siatkę w swoich rachubach. Moja rakieta odbiła się od siatki z zadziwiającą siłą, wypadając mi z ręki i zahaczając przy tym o moją głowę, zanim uderzyła w ramię Mike’a, który podbiegł, by odbić lotkę, którą ja przepuściłam.
Trener Clapp zakasłał lub próbował zamaskować śmiech.
- Przepraszam, Newton – mruknął, oddalając się wolnym krokiem, byśmy mogli powrócić do naszych poprzednich, mniej niebezpiecznych, pozycji.
- Wszystko w porządku? – spytał Mike, rozcierając sobie ramię, podczas gdy ja masowałam sobie czoło.
- Tak, a ty jesteś cały? – spytałam łagodnie, biorąc znów do ręki swoją broń.
- Chyba dam sobie radę. – Wykonał ręką pełen obrót, upewniając się, że jest w pełni sprawna.
- Będę się trzymać z tyłu. – Odeszłam do tylnego narożnika kortu, trzymając ostrożnie rakietę za plecami. |
Post został pochwalony 8 razy
Ostatnio zmieniony przez Luthien dnia Nie 17:45, 30 Maj 2010, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
|
|
Lady
Człowiek
Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 77 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Śro 13:15, 16 Lip 2008 |
|
Cytat: |
Vampire_lover poddała mi pomysł na przetłumaczenie tych wyciętych fragmentów ze Zmierzchu, które Meyer umieściła na swojej stronie. Będę je umieszczała w tym temacie w miarę ich tłumaczenia.
|
A mi się ten Wasz pomysł bardzo podoba. Chętnie poczytam, co miało być a jednak się nie znalazło, tym bardziej, że w tłumaczeniu nie błyszczę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mahi
Wilkołak
Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: rodem z piekła ^^ nieee...
|
Wysłany:
Śro 13:52, 16 Lip 2008 |
|
Wow, świetny pomysł. Z przyjemnością poczytam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Eunika
Gość
|
Wysłany:
Śro 14:58, 16 Lip 2008 |
|
Pomysł mi się bardzo podoba. Biorę się już za czytanie. :) |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 15:25, 16 Lip 2008 |
|
pomysł jest świeteny, a Ty jesteś genialna ^^ |
|
|
|
|
piwnooka
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Małe, deszczowe miasteczko.
|
Wysłany:
Śro 15:39, 16 Lip 2008 |
|
Pomysł fantastyczny. Szkoda, że tego fragmentu nie było w książce . Nie widzę w nim nic złego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 15:43, 16 Lip 2008 |
|
Wiecie, mi się wydaje, że Meyer robi z Belli aż za wielką sierotę. Bo trzeba być naprawdę ułomnym, żeby nawet nie odbić lotki nie robiąc przy tym krzywdy komuś innemu. ;| |
|
|
|
|
Mahi
Wilkołak
Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: rodem z piekła ^^ nieee...
|
Wysłany:
Śro 19:43, 16 Lip 2008 |
|
Blair napisał: |
Wiecie, mi się wydaje, że Meyer robi z Belli aż za wielką sierotę. Bo trzeba być naprawdę ułomnym, żeby nawet nie odbić lotki nie robiąc przy tym krzywdy komuś innemu. ;| |
Hm...Tyle że mi się takie rzeczy naprawdę mogłyby zdarzyć. Ale z przezorności nie biorę do ręki rakietki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Eunika
Gość
|
Wysłany:
Śro 20:00, 16 Lip 2008 |
|
Blair napisał: |
Wiecie, mi się wydaje, że Meyer robi z Belli aż za wielką sierotę. Bo trzeba być naprawdę ułomnym, żeby nawet nie odbić lotki nie robiąc przy tym krzywdy komuś innemu. ;| |
Znając mój "talent" to mi się mogło też coś takiego przydarzyć. xP |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 2:51, 17 Lip 2008 |
|
noo .. znając moje umiejętności do wszelakich sportów, to ja rakietek i innego typu niebezpiecznych przedmiotów do reki nie biorę ;p
w szczególności kij hokejowy - klękajcie narody ... xd |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 21:46, 17 Lip 2008 |
|
Bella ma wyjątkowy talent. ale kazdemu mogłoby sie przydarzyć. a ze jej sie przytrafia częściej niż innym..
a tak w ogóle - Luthien jesteś Wielka :) |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 21:48, 17 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
vampire_lover
Dobry wampir
Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 696 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 9:13, 18 Lip 2008 |
|
Widzę, że mój pomysł spotkał się z pozytywnym odzewem Dzięki Luthien, że się podjęłaś :*
Heidi napisał: |
noo .. znając moje umiejętności do wszelakich sportów, to ja rakietek i innego typu niebezpiecznych przedmiotów do reki nie biorę ;p
w szczególności kij hokejowy - klękajcie narody ... xd |
Ja kiedyś oberwałam kijem od unihokeja w brodę od samego nauczyciela |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Pią 14:42, 18 Lip 2008 |
|
Zabawny fragment, ale w tym przypadku, moim zdaniem, redaktorzy jednak mieli rację.
Rozpoznacie tę scenę z końca drugiego rozdziału „Księżyca w nowiu”. Tylko niektóre zdania są inne. W pierwotnym szkicu Carlisle nafaszerował Bellę lekami, by złagodzić ból, co wywołało u niej niecodzienną reakcję. Dlaczego ten fragment został wycięty? Po pierwsze, moi redaktorzy stwierdzili, że nastrój był zły. (Ja próbuję robić sobie żarty ze wszystkiego, oni próbują nade mną zapanować.) Po drugie, uważali, że reakcja Belli nie była realistyczna. Cóż, to im powinno być głupio, bo ta historia jest oparta na prawdziwym doświadczeniu życiowym (tym razem nie moim).
Księżyc w nowiu, s. 49.
Narkotyki
Opadłam na poduszkę. Miałam przyspieszony oddech, a świat wirował mi przed oczami. Ręka mnie już nie bolała, ale nie wiedziałam, czy to z powodu tabletek przeciwbólowych, czy pocałunku. Coś mi się przypomniało, ale skojarzenie było zbyt ulotne...
- Przepraszam. – Edwardowi także brakowało tchu. – Przeholowałem.
Ku własnemu zaskoczeniu, zachichotałam.
- Jesteś zabawny – wymamrotałam i ponownie zachichotałam.
Skrzywił się w ciemności. Wyglądał tak poważnie. Dostałam napadu histerycznego śmiechu. Zasłoniłam sobie usta, by stłumić śmiech, żeby Charlie mnie nie usłyszał.
- Bello, zażywałaś kiedykolwiek wcześniej Percocet?
- Nie sądzę – odpowiedziałam, wciąż chichocząc. – A co?
Wywrócił oczami. Nadal nie mogłam się przestać śmiać.
- Jak twoja ręka?
- Nie czuje jej. Mam ją jeszcze?
Westchnął przy akompaniamencie moich chichotów.
- Spróbuj zasnąć, Bello.
- Nie, chcę, żebyś mnie znów pocałował.
- Przeceniasz moją samokontrolę.
Parsknęłam śmiechem.
- Co jest dla ciebie bardziej kuszące – moja krew czy moje ciało?
Rozbawiło mnie własne pytanie.
- Pół na pół. – Uśmiechnął się wbrew sobie. – Nigdy nie widziałem cię na haju. Jesteś bardzo zabawna.
- Nie jestem na haju. – Spróbowałam powstrzymać chichoty, by to udowodnić.
- Lepiej się prześpij – zasugerował.
Zdałam sobie sprawę, że robię z siebie idiotkę, co nie było niczym niezwykłym, ale wciąż było żenujące, więc spróbowałam pójść za jego radą. Wtuliłam głowę w jego ramię i zamknęłam oczy. Co jakiś czas jeszcze dostawałam nawrotu chichotów, ale zdarzało się to coraz rzadziej, aż w końcu leki uśpiły mnie.
***
Obudziłam się w strasznym stanie: ręka mnie piekła, a głowa bolała. Edward powiedział, że to skutki uboczne zażycia leków i polecił mi stosować Tylenol zamiast Percocatu, po czym pocałował mnie niedbale w czoło i wyskoczył przez okno.
To, że jego twarz wydawała mi się odległa i bez wyrazu, wcale mi nie pomogło. Niepokoiłam się, do jakich wniosków mógł dojść w nocy, gdy obserwował, jak spałam. Im bardziej się tym gryzłam, tym dotkliwiej pulsowały mi skronie.
Wzięłam podwójną dawkę Tylenolu, a buteleczkę z Percocatem wyrzuciłam do kosza w łazience. |
Post został pochwalony 3 razy
|
|
|
|
piwnooka
Człowiek
Dołączył: 29 Cze 2008
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Małe, deszczowe miasteczko.
|
Wysłany:
Pią 14:54, 18 Lip 2008 |
|
Tak, też uważam że tym razem redaktorzy mieli rację. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pią 15:11, 18 Lip 2008 |
|
...popieram.. jakoś mi ten fragment taki dziwny się wydał... zbyt nienaturalny... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Provinssirock
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 17:29, 18 Lip 2008 |
|
Hmm...dobrze, ze to wycieli. To nie byla naturalna rozmowa miedzy Edwardem a Bella. Zreszta owe wydarzenie w tym urywku wygladalo by dziwne, po tym jak Edward opuscilby Belle. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 21:38, 18 Lip 2008 |
|
również uważam ten fragment za zbędny ale jeśli chodzi o ogólny pomysł tłumaczenia tych nieopublikowanych fragmentów to jest naprawdę bombowy :D |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 22:34, 18 Lip 2008 |
|
faktycznie do książki to trochę nie bardzo. ale jako fragment jest smiechowy ;p |
|
|
|
|
lovely
Wilkołak
Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TROJMIASTO
|
Wysłany:
Nie 10:08, 20 Lip 2008 |
|
ja też z niecierpliwością czekam na następne fragmenty!!! :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Luthien
Dobry wampir
Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 1528 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 113 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dark Blue Tennessee
|
Wysłany:
Nie 23:52, 27 Lip 2008 |
|
Czy wspominałam już, że uwielbiam Emmetta? :D
Ten fragment został wycięty z pierwotnego epilogu. Mimo że pokrótce wyjaśniłam historię Emmetta w rozdziale 14 – „Siła woli”, to naprawdę brakuje mi jej opowiedzianej szczegółowo jego własnymi słowami.
Emmett i niedźwiedź
Zmierzch, epilog
Zaskoczyło mnie dziwne pokrewieństwo, które utworzyło się między mną a Emmettem, szczególnie że kiedyś to on wydawał mi się najbardziej przerażający z nich wszystkich. Musiało to mieć coś wspólnego z tym, jak zostaliśmy wybrani, by dołączyć do rodziny. Oboje zostaliśmy pokochani i odwzajemniliśmy to uczucie, będąc ludźmi, choć w jego przypadku trwało to bardzo krótko. Jednak Emmett pamiętał to. On jeden naprawdę rozumiał, jakim cudem był dla mnie Edward.
Rozmawialiśmy o tym po raz pierwszy pewnego wieczoru, gdy nasza trójka wyłożyła się na kanapie w salonie. Emmett po cichu zapoznawał mnie ze wspomnieniami, które były lepsze niż bajki. Uwaga Edwarda była skoncentrowana na programie kulinarnym. Zdecydował, ku mojemu niedowierzaniu, że musi nauczyć się gotować, co mogło stanowić pewien problem, gdy się nie miało odpowiedniego wyczucia smaku i zapachu. Mimo wszystko istniało coś, co nie przychodziło mu łatwo. Zmarszczył swoje idealne brwi, gdy znany kucharz doprawiał kolejną potrawę do smaku. Ukryłam uśmiech.
- Wtedy kończył się już ze mną bawić i wiedziałem, że za chwilę umrę – wspominał Emmett ze spokojem, kończąc opowieść o swoim ludzkim życiu przygodą z niedźwiedziem. Edward nie zwracał na nas uwagi. Słyszał już wcześniej tę historię. – Nie mogłem się ruszyć. Traciłem przytomność. Wówczas usłyszałem coś, co, jak sądziłem, było innym niedźwiedziem, walczącym z tamtym o pożywienie. Nagle poczułem się, jakbym leciał. Uznałem, że umarłem, ale mimo to spróbowałem otworzyć oczy. Wtedy ją zobaczyłem... – Powrócił myślami do tego wspomnienia, jego mina wyrażała niedowierzanie. Rozumiałam go doskonale. - ... i wiedziałem już, że nie żyję. Nie miałem nawet nic przeciwko bólowi. Walczyłem ze sobą, by nie zamknąć powiek i nie stracić z oczu twarzy anioła. Majaczyłem oczywiście, zastanawiając się, dlaczego nie dostaliśmy się jeszcze do nieba. Uznałem, że musi być ono dalej, niż się spodziewałem. Czekałem, aż anioł mnie opuści. A wówczas ona zaniosła mnie przed oblicze Boga.
Zaniósł się swoim tubalnym śmiechem. Bez trudu mogłam wyobrazić sobie, iż ktoś wysunął takie przypuszczenie.
- Sądziłem, że to, co nastąpiło później, było sądem nade mną. W swoim dwudziestoletnim życiu bawiłem się aż nazbyt dobrze, więc ognie piekielne mnie nie zaskoczyły. – Znów się zaśmiał. Mimo to zadrżałam. Edward nieświadomie wzmocnił uścisk wokół mnie. – Jednak zdziwiło mnie to, że anioł mnie nie zostawił. Nie potrafiłem zrozumieć, jak coś tak pięknego mogło przebywać ze mną w piekle, ale byłem za to wdzięczny. Za każdym razem gdy Bóg przychodził mnie skontrolować, obawiałem się, że zabierze ją ode mnie, ale nigdy tego nie uczynił. Zacząłem myśleć, że ci wszyscy kaznodzieje, którzy rozprawiali o miłosiernym Bogu, mogli mieć mimo wszystko rację. I wtedy ból ustał, a oni wyjaśnili mi wszystko. Byli zdziwieni, że nie przejąłem się zanadto tą całą przemianą w wampira. Ale skoro Carlisle i Rosalie, mój anioł, byli wampirami, czy mogło być aż tak źle?
Skinęłam głową, całkowicie się z nim zgadzając.
- Trochę więcej problemów miałem z zasadami... – Zachichotał. – Miałeś ze mną na początku pełne ręce roboty, prawda? – Szturchnął żartobliwie Edwarda w ramię, przez co zakołysało nami wszystkimi. Edward prychnął, nie odwracając wzroku od telewizora. – Widzisz, piekło nie jest takie złe, jeśli możesz zatrzymać przy sobie anioła – zapewnił mnie Emmett wesołym tonem. – Kiedy on w końcu zaakceptuje nieuniknione, poradzisz sobie.
Pięść Edwarda przemknęła obok mnie tak szybko, że nawet nie zauważyłam, co wbiło Emmetta w oparcie kanapy. Edward ani na moment nie spuścił wzroku z telewizora.
- Edward! – krzyknęłam na niego przerażona.
- Nie przejmuj się tym, Bello – powiedział Emmett niewzruszenie, sadowiąc się z powrotem na swoim miejscu. – Wiem, gdzie go znaleźć. – Spojrzał ponad mną na profil Edwarda. – W końcu będziesz musiał ją na chwilę zostawić – zagroził. Edward ledwo słyszalnie warknął, nie podnosząc wzroku.
- Chłopcy! – Z piętra dobiegł nas upominający głos Esme. |
Post został pochwalony 6 razy
Ostatnio zmieniony przez Luthien dnia Pon 3:44, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|