12 rozdziałów Midnight Sun

Napisałaś ze składem i ładem :P Przynajmniej ja zajarzyłam :P
W pewnym stopniu masz rację, jeśli chodzi o to, czy książka jest komercyjna czy nie. Na początku na pewno nie była, myślę, że teraz już jest, ale nie dlatego, że Steph ją pisze dla pieniędzy, bo nie sądzę, żeby tak było, tylko dlatego, że fani o niej wiedzą i była ona im już obiecana, dostaliśmy nawet na 'przystawkę' pierwszy rozdział i w tym momencie przestała być już własnością Stephenie i stała się własnością publiczną. I fani poczują (już się niektórzy czują) się oszukani przez Steph. Jako autorka nie chciałabym znaleźć się w podobnej sytuacji.

tez się podpisałam Wink

i zgadzam się z wypowiedzią przedmówcy, co do reakcji Stephenie. w moim mniemaniu, właśnie tak to wygląda.
a oskarżanie Roba też jest śmieszne, bo to że był potencjalnym czytelnikiem tego manuskryptu, nie oznacza że go udostępnił. miałby z tego więcej problemów niż korzyści, a głupi chyba nie jest.
tak naprawdę mógł to zrobic każde z otoczenia, możliwe że na planie, wystarczy przecież chwila nieuwagi.

tak się jeszcze zastanawiam, jeżeli Meyer skończy jednak skończy pisac MS, to jak będą wyglądały nasze wrażenia. ja osobiście boję się, że po tym cudownym happy endzie BD, będę miała pewne obiekcje, [hmm, jeżeli mogę tak to nazwac] bo mimo iż ZMierzch był niewątpliwie cudowny, i chyba najbardziej beztroski ze wszystkich części, to sama autorka twierdziła, że Edward już po ataku Jamesa zastanawiał się nad odejściem.. boję się że to mi zepsuję tą świetlaną wizję zakończenia.
no bo chyba na tym kończyło by się MS.

ehh, majaczę Laughing

Tylko IDOCI myślą że to Robert. Głupota i tyle. po prostu ich rozumowanie jest takie, że trzeba na kogoś zwalić winę i tyle.

To mógł być każdy z jego otoczenia. Przecież co to za problem... Robert schował gdzieś do biurka MS, ktoś wszedł do pokoju jak go nie było, zwinął, zeskanował, oddał.

Najgorszy jest też fakt że rzeczywiście autorka mogła stracić...wene... straciła coś co ją napedza do tworzenia dalszych rozdziałów. To mnie najbardziej przeraża. Bo wtedy nie da się człowieka zmusić aby napisał DOBRĄ książkę...

A teraz siedzę i czytam drugi raz Midnight Sun... już mnie powoli wszystko zaczyna walić...

Czy czuję się oszukana?
Raczej zawiedziona. Bardzo.
Mimo że Stephenie mówiła że jest bardziej podobna do Edwarda, to teraz mi przypomina baaardzo Bellę. Ale to moje zdanie.

W sumie masz rację, ale czytając MS przynajmniej ja poczułam tę magię Zmierzchu. Tego mi brakowało strasznie przy BD. Jakoś nie czułam już tego co po przeczytaniu pierwszych 3 części, a MS spowodowało, ze można było to przeżyć od nowa.
Nawet bardziej podoba mi się ta historia z punktu widzenia Edwarda. Czwarty rozdział bezkonkurencyjny.

Julia z tą Bellą to trafiłaś w 10.

A co jeśli to wszytsko to tylko chwyt marketingowy, który ma przykuć uwagę do jej osoby i jej książek? Byłabym wtedy bardzo zawiedziona. Myślę, że jednak dokończy MS- za bardzo jest przywiązana do swoich bohaterów.

... ale konsiprację wymyśliłam...

Tak, ja czuję się poprostu oszukana i zraniona. Nie wiem po co robiła taki szum wokół tej książki, wpakowała w nas tyle entuzjazmu, a teraz zwyczajnie dlatego, że ktoś zawiódł jej zaufanie i zeskanował książkę, stwierdza, że ma dość.
No przepraszam bardzo, ale po diabła robiła tyle kopii? Po co je rozdawała? Dlaczego, skoro wie kto to zeskanował, karze nas a nie tą osobę?

OK, ja rozumiem: może czuć przygnębienie, złość, smutek i być ogólnie rzecz biorąc przybita tą kradzieżą, a także nie za entuzjastycznymi reakcjami czytelników na BD. Ale na litośc boską, ona nie ma 10 lat, tylko 35 i powinna zdawać sobie sprawę, że czasami ludzie zawodzą i nie wszystko układa się gładko i miło.

Więc mimo tego, że rozumiem jak może się czuć, to mimo wszystko uważam, że zachowuje się jak małe dziecko które nagle zauważa, że druga strona lizaka nie jest już taka słodka i ze złości postanawia go połamać.

Niby chce dobrze i zadowolić wszystkich (fanów: umieszczając partial draft MS na swojej stronie i siebie: dając sobie spokój), ale w związku z tym nawala na całej linii.

W żadnym wypadku nie myślę, że to Robert. Nie jest chyba taki głupi, żeby nie wiedzieć, że jeśli wrzuci skan do internetu, to poniesie tego konsekwencje.
Podłamało mnie to, że Stephanie ma zamiar kończyć MS. Ale w jakimś tam stopniu ją rozumiem. Może to i dziecinne zachowanie, ale czy nie każdy dorosły ma w sobie coś z dziecka? Dobra, pomińmy to... Inaczej.
Oczywiście nie powinna obarczać winą fanów (mam na myśli zaprzestanie pisania) tylko tą jedną konkretną osobę, która całą jej pracę bezceremonialnie wrzuciła do internetu. Ale rozumiem to, że Steph się załamała. To nie nasza wina, ale ona czuje się źle i nie chce na razie pisać. I ja to rozumiem, też wpadłabym w taki dołek... Nie mam do niej żalu, a do tej nierozumnej i bezuczuciowej osoby. Poniekąd sama czuję się w jakiejś części winna. W końcu przeczytałam co nieco z MS i teraz jest mi z tym okropnie źle...

A mnie się wydaje, że ona umieszczając te 12 rozdziałów chciała nam ŁASKĘ ZROBIĆ.... Poczułam się, jak zobaczyłam ten link, jakby mówiła nam "Proszę bardzo. Skroro tak wam zależy na Midnight Sun, to możecie sobie teraz poczytać. JA z tym skończyłam". Dziecko i tyle.

A co do petycji... To widzę że dużo z Polski jest... miło :)
I z Francji i Niemiec :)

Ja też się podpisałam. :)
Nie wiem, ja trochę się jej nie dziwię, myślę, że postąpiłabym podobnie, mimo że to dziecinne. Chcieliśmy - mamy MS, prawda? Ech...
Na pewno jest zła, smutna i rozgoryczona. Osobiście nigdy nie chciałabym, żeby tak ktoś postąpił ze mną i moją pracą. Może jej przejdzie, może przyjaciółka wena do niej zawita, może skończy książkę. Musimy czekać...

no właśnie oszukana... ja też tak się poczułam, jestem zawiedziona, zasmucona i czuje nie wiem ... coś tak jakby żal do niej, na to wychodzi, że to my jej fani odpowiadamy za to co się stało, a nie osoba, która tego dokonała. MOZE O TYM POWINNA PAMIETAC MEYER, ZE TO NIE WINA FANóW
dlaczego mamy przez to cierpieć?
szkoda ze nie umiem angielskiego, bym jej o tym napisała...

Meyer napisałą na stronie, że ma podejrzenia kto to zrobil, bo dała manuskrypt paru osobom a i one się z treścią różniły, ciekawe czy powie kto, nie wiem czemu, ale mnie przychodzi na myśl Kristen....

cholera, cholera, cholera

Kristen miała dostęp do MS? A po co miałaby jej go dawać? Przecież to Robertowi był potrzebny, żeby odpowiednio wcielił się w Edwarda, czy nie? Zasiewacie we mnie wątpliwości. :D

a co myślisz ze nie miała dostępu? wątpię, sądzę ze nie raz razem go czytali lub omawiali sceny

Mi się właśnie wydaje, że dla dobra granej przez siebie postaci, Kristen powinna znać jedynie wersję Belli. Wątpię więc w to, że Stephenie udostępniła jej tę książkę.

Jak dla mnie to była osoba taka... hm... z boku. Jakiś pracownik który miał bliski kontakt (chociażby to że miał możliwość wejść do czyjejś garderoby, pokoju czy cholera wie. Takie rzeczy robią osoby (teraz piszę MOJE przypuszczenia) chyba mało dowartościowane. chciały osiągnąć w życiu wiele ale wolał balować niż się uczyć i teraz pomaga takim gwiazdom.. :P . SM może sobie mieć podejrzenia... ALE JAKIE LICHO rozdawała to piepszone Midnight Sun! Jak usłyszałam że dostał je Robert to i tak byłam pełna podziwu że to zrobiła. Ale to było dawno.
Ja i tak uważam że nie dopilnowała, więc powinna być raczej zła na siebie.

Ja też uważam, że to zrobił ktoś z tej dalszej ekipy. Ale nie mogę zrozumieć, tak jak Ty, Julko, po co rozdawała te MS? Mogła dać po prostu tylko Robertowi, dla dobra roli i tyle. Jej błąd.

To świadczy o nie samej, jak ślepo czasami wierzy w ludzi. Albo to jest oznaka jej, że tak powiem małego obeznania się w Tym świecie... pełnym pieniędzy, przekrętów, przecieków itp...

No ale co zrobić... ona zrobiła błąd. Jej agenci nic nie mieli pewnie do powiedzenia -chociaż zastanawiam się czy może TERAZ coś z tym nie zrobią. Ja nie potrafię tego pojąć... przecież tak nie można, rzucić wszystko. Zacząc i nie skończyć. Najbardziej śmiac mi się chce, jak wpycha się do innych branży... Reżyserować clip dla jakiegoś zespołu? Szok.
SMeyer wydaje mi się osobą która bardzo LEKKO traktuje to co robi... może tak została wychowana, a może taka już jest.

Moim zdaniem Stephenie nie powinna karać fanów. Rozumiem, że może się czuć rozczarowana, że nie potraktowano jej pracy z szacunkiem ( wyobraźcie sobie, że rysujecie piekny obrazek, dajecie go przyjacielowi, a potem po paru miesiącach widzicie go wydrukowanego przy reklamie kolejnego "cudownego" środka "który musi mieć każdy"). Rozumiem, że da sobie spokój z tym na parę miesięcy, ale mam nadzieję, że siądzie kiedyś do komputera, nie teraz, już po premierze filmu, może w 2009 roku, i zacznie znów pisać, nawet nie tyle z myślą o publikacji co raczej, żeby zakończyć ten projekt.
Swoją drogą ilu osobom ona to dała? Rozumiem, że pokazała to Robertowi, wydawcy, mężowi, bliskiej rodzinie. Ale tylko osobom do których ma stuprocentowe zaufanie i które nie maja powodu, żeby robić jej taką przykrość.
Przeczytam MS. Teraz, kiedy Stephenie opublikowała te 12 rozdziałów na swojej stronie zrobię to na pewno. Wcześniej, mimo, że miałam skany na dysku nie czytałam ich, może dlatego, że nie wyczekiwałam na nie tak jak na BD.
To trochę wina Meyer - chciała utrzymać tajemnice to nie powinna rozdawać kopii.

Nana153 napisał:

To trochę wina Meyer - chciała utrzymać tajemnice to nie powinna rozdawać kopii.

Też tak sądzę. Powinna przewidzieć, że ludzie na całym świecie kochają jej książki i że każda wzmianka o kolejnej części (w tym wypadku MS) jest równoznaczna z tym, że ludzie pragną mieć tą książkę, jak najszybciej. Więc niech się nie dziwi teraz, że jak dała kilku osobom te 12 rozdziałów MS, to ktoś z nich dał to do internetu, by uszczęśliwić fanów. Choć może, zrobił Stephanie na złość? Nie wiem już sama co o tym sądzić, co kierowało tą osobą...

Ale przyznajcie same, że jak tylko o tym usłyszałyście to od razu przyszedł Wam do głowy Rob... Bo, jak ktoś wcześniej napisał, był jedyną znaną nam osobą, która mówiła publicznie o tym, że takie coś przeczytała...
Ja tak pomyślałam i nie mam żadnych wyrzutów sumienia w związku z tym... Teraz mi to wisi. Nie ważne kto to zrobił. Może sama Meyer? Robi szum, by wzbudzić zainteresowanie i żeby się książka lepiej sprzedała potem... ? Kto to wie? Tylko ona. Nic nam do tego.

Zmieni zdanie...

No cóż... może niektore z was, ale ja nawet przez ułamek sekundy nie podejrzewałam Roberta, tylko tak jak wcześniej pisałam, że KTOŚ z Jego otoczenia. Nigdy Robert!! Po cholere by to robił.

Jedyne, co pamiętam, to to jak czytałam te komentarze "Oh, Robert", "Robert I love you, thank you" "Robert jesteś najlepszy". Czytałam to i pukałam się w głowę, i myślałam "CO?!" Nadal nie wierze że wiara w to wierzyła, czy wierzy.

Hehe. A teraz co niektórzy piszą na niego takie rzeczy, klną, wyzywają... ALE TO JEST NIC w porównaniu do tego, co się naczytałam o SMeyer. Nawet pełno Avatarów powstało, na jej temat. niektore są, jak dla mnie, mocno przesadzone... no bo czy to wypada tworzyć jakąś grafikę z ogromnym napisem "I Hate you" lub "Fuck you, SMeyer" Grubo przesadzone... proszę wybaczyć słownictwo, jeśli komuś to przeszkadza.