|
Autor |
Wiadomość |
Bebeeeee
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 14:54, 16 Maj 2010 |
|
Fanfiction Twilight +16
Bella and the Billionaire - Bella i miliarder
Autorka: nashstheory, zgoda na przekład otrzymana
Tłumaczenie: Bebeeeee i bsara
Beta: Marsi
Oryginał znajdziecie na [link widoczny dla zalogowanych]
Edward Cullen posiada niezwykły talent komputerowy. Bella Swan jest samotną matką, szukającą pracy. Co się wydarzy, kiedy się spotkają i czy znajdą to, czego szukali w swoim życiu?
Tłumaczenie jest także dostępne na moim chomiku
[link widoczny dla zalogowanych]
___________________________________________________________
Rozdział pierwszy
Przemierzał pokój bezgłośnie, obserwując swojego bezczelnego menadżera finansowego. Jasper czuł zdenerwowanie, co było dla niego dużym zaskoczeniem. Kiedy dotarł do ściany znajdującej się w pobliżu drzwi, uderzył mały, czarny przycisk interkomu. – Tak, panie Cullen? - odezwał się znudzony, męski głos.
- Co ci powiedziałem na ten temat, Emmett? - warknął Edward.
- A tak, przepraszam. Nie byłem pewny, czy umówiony termin jest nadal aktualny.
- Nie. – Edward niezgrabnie potrząsnął głową. – Oni, hmm, mam na myśli Jaspera i dziewczynę… Czy „dziewczyna” to właściwe słowo?
- Myślę, że kobieta byłaby lepszym określeniem - odparł Emmett ostrożnie.
- Tak. - Edward zaczął wykręcać ręce. - Więc Jasper i ta kobieta nie dotarli jeszcze. Dlatego burknąłem na ciebie.
- Wszystko w porządku? – Emmett wydawał się być zdziwiony. Edward poczerwieniał z zakłopotania i uświadomił sobie dlaczego. Emmett nie był służącym, nie był też przyjacielem. Był kimś, kogo Edward zatrudnił, by dbał o bezpieczeństwo i pełnił tym samym rolę ochroniarza na prośbę Jaspera. Lubił go i był niemal pewien, że on jego również, ale pytanie o umówione spotkanie nie należało do obowiązków Emmetta.
- Nieważne – wymamrotał Edward.
- Wykrztuś to z siebie, chudzielcu – zaśmiał się Emmett.
- Jak traktować kobietę w domu? – Edward zapytał nagle. - Wiesz, zwykle mówię pani Cope „dzień dobry”, kiedy ona przyjeżdża każdego ranka i życzę jej miłego wieczoru, kiedy wychodzi po podaniu mi kolacji. Kiedy jest chłodno lub kiedy pogoda jest brzydka, mówię, żeby jechała ostrożnie i oferuję nocleg, jeżeli drogi są śliskie. W każdy wtorek pytam ją o jej chorą matkę i o męża.
- I wysłałeś ich na te świetne wakacje na trzydziestą rocznicę ślubu do St. Tropez1 - dodał Emmett. - Mówiła o tym przez całe tygodnie. Dostałeś nawet pamiątkę, a ja kartkę.
Edward skinął głową w stronę interkomu i spojrzał na półkę za swoim biurkiem. Leżała na niej kryształowa ścianka, którą kupiła mu do jego domu we Francji. Intrygowało to go przez cały czas, dlaczego podarowała mu coś tak kobiecego. Kiedy zapytał, po prostu wzruszyła ramionami i powiedziała, że to doda światła pokojowi i będzie mu o niej przypominać. Nie narzekał na te dwa powody: po pierwsze, był to troskliwy gest, a po drugie lubił te rozbłyski, które dawał kryształ, gdy padało na niego popołudniowe słońce.
- Dlatego mimo wszystko zastanawiałem się, Emmett. - Przezwyciężył się znowu. - Czy potrzebuję czegoś niezwykłego do czasu, kiedy Jasper przyprowadzi tą kobietę do domu? Czy powinienem poprosić panią Cope o późniejsze podanie lunchu, czy uważasz, że lepiej by było podać kawę? Czy powinienem oprowadzić ją po domu? Co, jeżeli będzie okropna?
- Jestem pewien, że nie będzie okropna, Edwardzie - zachichotał Emmett. - Jasper nawet nie brałby pod uwagę zaproszenia do twojego domu kogoś, kogo nie uznałby za miłego.
- A jeśli ona nie jest okropna? - zapytał Edward zaniepokojony. - Jeżeli jest naprawdę całkiem ładna i miła, ale niedostatecznie rozgarnięta? Jeżeli nie potrafi wykonać jakiejkolwiek pracy, o jakiej Jasper pomyśli i zdenerwuję się na nią? A kiedy zaczniemy przynosić straty, Jasper ją zwolni? Nie potrafiłbym jej zwolnić, gdyby się okazała miła.
- Edward - Emmett zaśmiał się głośno. - Ty nigdy nikogo nie zwolniłeś. Poza tym Jasper przestał zlecać ci robienie rozmów kwalifikacyjnych dlatego, że przyjmowałeś każdego programistę, który pokazał, że umie cokolwiek zrobić.
- Oni wszyscy byli bardzo kompetentni - upierał się Edward. - I najczęściej miałem rację. Kandydaci, których przyjmowałem dla Jaspera, zawsze pracowali bardzo dobrze. Musisz się ze mną zgodzić, że przyjąłem kilka osób na wyczucie i dawało to spektakularne rezultaty, na przykład Jessica.
- Tak - zauważył Emmett. - Na przykład Jessica.
- Opracowała wspaniały, rekurencyjny, pętlowy system teorii gier, który jest teraz wykorzystywany w prawie i wojsku, tak jak i w wielu firmach. Zarobiła dla nas miliony dolarów. To był wspaniały wybór.
- Zanim odeszła i poszła do Anderson Corp, żeby zostać tam analitykiem. Wzięła nasze wewnętrzne sekrety razem z jej kontami bankowymi, o które się z nią procesujemy - odpowiedział Emmett. - Nie wspominam, w jaki sposób ci złamała serce.
- Tak - powiedział Edward z trudem. - To była negatywna strona zatrudnienia Jessici. To był całkowicie mój błąd. Źle zrozumiałem jej sygnały. Powinienem zachować profesjonalny dystans.
- Edward - wtrącił się Emmett - zakręciła się wokół ciebie ostro, naprawdę ostro. Ale to nie jest teraz najważniejsze. Kimkolwiek jest ta młoda kobieta, którą Jasper przyprowadzi ze sobą, jestem pewien, że jest całkowicie miła i odpowiednio wykwalifikowana do swojej pracy. Jeśli nie, Jasper usłyszy o tym zaraz od ciebie, a my wszyscy jesteśmy świadomi twojej niechęci do niemiłych sytuacji.
- Jak na razie, powinieneś tak postąpić. Jednak myślę, że późny lunch byłby przesadą. Po prostu poproś panią Cope, żeby podała kawę albo herbatę. Nie oprowadzaj jej jeszcze po domu. Może dojść w tym przypadku do wniosku, że zdecydowałeś zatrudnić ją.
- Herbata? - Edward spojrzał badawczo na interkom. - Nie pomyślałem, że dziewczyny lubią herbatę.
- Niektóre tak - dodał Emmett. - Jestem pewien, że pani Cope cię o tym zapewni.
-Dziękuję, Emmett. - Edward uśmiechnął się do interkomu.
- Nie ma za co, chudzielcu - odparł Emmett.
Edward uśmiechnął się na ten pseudonim. Nigdy przedtem nie posiadał żadnego, a jednak polubił go. Miał bardzo mało wspólnego z szefem ochrony, poza uwielbieniem do gier komputerowych, ale z jakiegoś powodu zawsze dobrze się z nim bawił. Emmett zawsze załatwiał pokoje hotelowe. Gdziekolwiek by nie wyjechali, wynajdywał różne atrakcje dla nich na terenie Seattle. Mógłby pozostać bez wyrazu.
- Co się teraz stanie? - zastanawiał się Edward. Popatrzył na teczkę leżącą na swoim biurku i wpatrywał się na nazwisko napisane na niej - Bella Swan. W środku był folder zawierający staranne CV, w którym było napisane, że ma ona dwadzieścia osiem lat i ukończyła uniwersytet w Waszyngtonie na kierunku Literatura angielska i komunikacja, ze szczególnym uwzględnieniem Public Relations. Z papierów wynikało też, że jeszcze dwa lata temu pracowała dla Meyers and Meyers Public Relations, a potem zrobiła sobie przerwę.
Edward zastanawiał się, dlaczego przerwała pracę. Rozmyślał, czy podróżowała lub dosięgła ją choroba. A jeśli była chora, to może działanie kofeiny źle na nią wpłynie. Czy naprawdę będzie to dla niej dobre? Może powinien sprawdzić, czy pokój gościnny został wywietrzony, żeby miała miejsce, by wypoczywać codziennie. Nie chciał, aby się za bardzo przemęczała.
Usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi i skrzypnięcie, kiedy pani Cope otwierała drzwi. Instynktownie złapał interkom i nacisnął dwa przyciski, pozwalające mu na podsłuchiwanie, co się dzieje na dole, bez konieczności bycia słyszanym.
- Pani Cope - usłyszał podekscytowany głos Jaspera. - Cieszę się, że panią widzę.
- Jasper – odpowiedziała gospodyni. - Też się cieszę, że cię widzę. Jestem pewna, że Edward będzie zachwycony twoją wizytą. A kto to taki?
- To - słyszał znowu Jaspera - jest pani Bella Swan. Mam nadzieję, że ją przekonam i będzie pracowała dla Cullen Technologies jako asystentka Edwarda. Ktoś powinien zająć się organizacją i wskazywaniem mu właściwej drogi.
- Nie wiem. - Edward od razu się zdenerwował, kiedy usłyszał zaniepokojenie pani Cope. Zastanawiał się, co złego pomyślała o niej. - Ale on jest na górze, w swojej bibliotece. Najlepiej tam idźcie. Czy życzy sobie pani coś do picia, panno Swan? Może kawy lub herbaty?
- Nie, dziękuję. - Edward usłyszał nieśmiały głos i zastanawiał się, jaka jest panna Swan. - Chyba, że jest coś, co mogę wziąć dla pana Cullena.
- Dobrze więc - odparła pani Cope. - Miło mi było panią poznać. Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce.
- Dziękuję. Mnie też było miło panią poznać - odpowiedział nieśmiały głos.
Usłyszał, jak Jasper i panna Swan poruszają się w pobliżu głównej klatki schodowej i chciał nacisnąć interkom, żeby połączenie zostało przerwane.
- Wiem, że tam podsłuchujesz, młody człowieku - zachichotała pani Cope. - Wydaje się bardzo miła i mam przeczucie, że będzie wykonywała swoją pracę bardzo dobrze. A teraz wyłącz interkom i wyglądaj tak jakbyś pracował. Bądź dżentelmenem.
- Co powinienem zrobić? - Edward czuł, że w jego głosie wzrasta panika.
- Powiedz „cześć”, uściśnij jej dłoń. Zaufaj mi: nie jest wystarczająco duża, by cię pobić. To jest niewielka rzecz. Teraz wyglądaj na zajętego i pamiętaj - BĄDŹ MIŁY.
Wyłączył interkom i pognał do swojego biura, zastanawiając się, czy powinien mieć jej CV przed sobą. Chciał wyglądać na kogoś, kto interesował się rozmową kwalifikacyjną, ale jednocześnie nie chciał jej zdenerwować. Zastanawiał się, czy powinien pracować nad kodem, tak jak zawsze. Nie miał szans podjąć decyzji, gdyż usłyszał otwieranie drzwi. Poczuł przymus spojrzenia w dół na jej CV, jakby zawierało sekret teorii ciągów wielowersowych, napisanych schludnie w kilku linijkach.
- Edward? - zapytał w drzwiach Jasper - Masz chwilę?
Spojrzał w górę i uśmiechnął się do swojego starego przyjaciela i partnera biznesowego. Nawet gdyby nie miał czasu, znalazłby go dla Jaspera. Dzielili pokój w czasie studiów w MIT i mimo różnicy wieku, polubili się ogromnie. Jasper zaopiekował się czternastoletnim Edwardem i ochronił go przed pobiciem, dokuczaniem i bezlitosnym dręczeniem przez przeciętnych studentów. W zamian Edward był bezwzględnym korepetytorem dla swojego kolegi z pokoju z prawie wszystkich przedmiotów i sprawdzał jego prace domowe. To nie było tak, że Jasper nie był inteligentny. Zasłużył na swoje miejsce w MIT, ale było oczywiste, że Edward jest bystrzejszy i dzielił się swoimi zdolnościami z kimś, kto chciał go wziąć pod swoje skrzydła na sześć lat, bo tyle potrzebował Edward, by zostać doktorem filozofii i Jasperowi, by zasłużył na MBA.
- Zawsze mam dla ciebie czas, Jasper - powiedział i uśmiechnął się szeroko. - Czego potrzebujesz?
- Czy pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu z panną Swan? - podpowiedział Jasper. Wiedział, że Edward nienawidzi spotykać nowych ludzi. Stosunki międzyludzkie zawsze ogromnie go denerwowały.
- Tak. Młoda kobieta. Uważasz, że powinienem zatrudnić osobistą asystentkę. - Edward starał się, żeby jego głos brzmiał na pewny siebie. Wdech, wydech - powtarzał sobie. - To nie jest kłopotliwa sytuacja, to twój dom i Jasper jest twoim przyjacielem. Nigdy nie przyprowadziłby nikogo niemiłego. Nie postawiłby cię w niekomfortowej sytuacji.
- Właśnie. - Jasper wszedł przez drzwi i pokierował osobę idącą za nim. Edward podniósł oczy i zaczął zastanawiać się nad kobietą stojącą przed nim. Jego ręce od razu stały się wilgotne, a w ustach zrobiło mu się sucho. Ona jest… - pomyślał nagle. W jego głowie pojawiła się pustka, kiedy szukał właściwego przymiotnika. - Ona jest cudowna. - Dla Edwarda wyglądała jak księżniczka z bajek, które opowiadała mu jego mama. – Jest… - zastanawiał się dalej, ale gdy spojrzał w górę, zobaczył, że przypatruje mu się dziwnie.
- Cześć. - Czuł, że jego ramiona opadają. Nie chciał prywatnej sekretarki, a teraz stała przed nim, odkąd przeszła przez drzwi. Chciał, żeby została. Ale zanim otworzyła usta, założył najgorsze. Był pewien, że ona nie chce nawet przebywać blisko niego.
- Dzień dobry, panie Cullen. - Uśmiechnęła się i poczuł zawrót głowy. Niespodziewanie poczuł, że może jednak chce zostać jego sekretarką.
- Edward. - Starał się, żeby jego głos się nie trząsł.
- Edward. - Uśmiechnęła się szerzej i wyciągnęła dłoń. Potrząsnął nią delikatnie, żeby nie zrobić jej krzywdy i uśmiechnął się. - Jestem Bella. Cudownie, że mogę cię poznać.
- Mnie też jest miło – szepnął. Starał się pamiętać, żeby puścić jej delikatną dłoń.
- Więc - wtrącił się Jasper. - Edwardzie, czy uważasz, że Bella może objąć to stanowisko?
- Tak. - Kiwnął w stronę jego przyjaciela. - Uważam, że będzie świetna do tej pracy. Oczywiście jeżeli ją przyjmiesz. Mogę ci zapłacić więcej. Wiem, że miałaś dwa lata przerwy w zatrudnieniu, ale jeżeli jesteś chora, możemy zorganizować czas na twój odpoczynek każdego dnia. W tym domu jest mnóstwo pokoi gościnnych.
- Hmm… - Bella przygryzła dół policzka i Edward zrozumiał, że znowu powiedział coś głupiego. - Dziękuję? Nie sądzę, żeby to było konieczne. Ale doceniam tę ofertę. Bardzo chętnie przyjmę pracę, a pensja jest bardzo dobra.
- Jest? - zapytał Edward. - Ile będziemy ci płacić?
- Pięćdziesiąt tysięcy dolarów, Edwardzie - wtrącił się Jasper niechętnie i wtedy Edward sobie przypomniał – nie oczekiwano tematu pieniędzy w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Jasper zawsze zostawiał tę kwestię na koniec. Ale pięćdziesiąt tysięcy wydawało się Edwardowi za mało. Z pewnością jej czas jest więcej wart.
- Powinniśmy to podwoić - powiedział wreszcie.
- Edward? - Jasper spojrzał na niego z wybałuszonymi oczami.
- Przepraszam? - wtrąciła się Bella. – Naprawdę, Edwardzie, panie Cullen, jesteście zbyt hojni.
- Nonsens. - Edward wzruszył ramionami. - Mam mnóstwo pieniędzy, a poza tym jestem pewien, że zarobisz je. Taka mądra dziewczyna jak ty, jest warta każdego centa. Nalegam. Nie zatrudnię cię, chyba, że zapłacimy ci sto tysięcy dolarów. Mieszkasz w mieście? Jeżeli nie, to pozwól, że będziemy ci płacić za dojazdy do pracy. Dopiero wtedy będzie w porządku.
- Edward! - wtrącił się Jasper - Nie ustalaliśmy żadnych dodatkowych sum.
- Mieszkam w mieście - odpowiedziała Bella. – Naprawdę, pieniądze na dojazdy nie są konieczne.
- Jesteś pewna? - zapytał Edward. - Moglibyśmy coś zorganizować, gdybyś chciała.
- Nie, naprawdę. - Bella spojrzała na niego i zobaczył, jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce.
- Więc weźmiesz tę pracę? - zasugerował Edward.
- Z całą pewnością - odpowiedziała Bella. - Mogę zacząć od jutra.
- Cudownie. - Edward czuł, że jego ramiona trochę się uniosły, gdyż chciała z nim pracować. Nie wystraszył jej.
ZA WSZELKIE KOMENTARZE, DZIĘKUJEMY |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bebeeeee dnia Nie 15:11, 16 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Nie 18:18, 16 Maj 2010 |
|
No więc...
Fabuła, jak na razie, dość dobrze znana. W dodatku pojawiły się pewne stałe elementy (patrz fascynacja Bellą od pierwszego wejrzenia), ale generalnie nie będę jej komentować, bo to dopiero pierwszy rozdział i nigdy nic nie wiadomo...
Zauważyłam kilka błędów stylistycznych, pewne zdania mi zgrzytają, ale całość prezentuje się nie najgorzej.
Już lubię Emmetta i jego "chudzielca". Powodzenia w dalszym trudzie! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Nie 18:20, 16 Maj 2010 |
|
ciekawe nie powiem i pod koniec aż się uśmiechnełam...
ale z ta chorobą wyleciał, porażka, ale zabawna:D
ciekawie sie zaczyna i mam nadzieję, że tak pozostanie do końca,
relację Eda z otoczeniem są świetne... a opisanie Jessici oczami Eda wręcz genialne...
czekam już na następny
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Nie 19:26, 16 Maj 2010 |
|
Lol... Tego się nie spodziewałam :)
Zazwyczaj w tego typu opo, kiedy Edward Cullen jest miliarderem czy inną wypasiona szychą, to jest on zarozumiały, arogancki a przynajmniej pewny siebie :) Tutaj jest na odwrót; nieśmiały, wrażliwy i niepewny własnych atutów :)
Taka postać Edwarda jest inna, ale i bardzo interesująca :)
Po jednym rozdziale nie można za wiele napisać o samej akcji czy coś, ale tłumaczenie bardzo płynne, nic nie zgrzytało; przynajmniej jeśli chodzi o mnie ;p
Opo zabawne i lekkie, i będę wyczekiwała kolejnego chapu :)
Weny, wytrwałości i czasu :)
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 13:37, 20 Maj 2010 |
|
nie no - miałam właśnie iść na rozmowę w sprawie pracy - dajcie mi takiego Cullena ;P
przezabawnie było, choć przyznam, że scenariusz znany... Edward - komputereowiec jest słodki... taki inteligentny idiota... no tak się zachowywał... socjopata? może nie, ale problemy w kontaktach z kobietami to będzie pewnie temat główny i najlepsze akcje...
Cytat: |
– Oni, hmm, mam na myśli Jaspera i dziewczynę… Czy „dziewczyna” to właściwe słowo?
- Myślę, że kobieta byłaby lepszym określeniem - odparł Emmett ostrożnie. |
perełki, perełki i jeszcze raz perełki, bo szczerość jest zawsze w cenie, a kto pyta nie bładzi ;P
Cytat: |
- Jak traktować kobietę w domu? – Edward zapytał nagle. - Wiesz, zwykle mówię pani Cope „dzień dobry”, kiedy ona przyjeżdża każdego ranka i życzę jej miłego wieczoru, kiedy wychodzi po podaniu mi kolacji. Kiedy jest chłodno lub kiedy pogoda jest brzydka, mówię, żeby jechała ostrożnie i oferuję nocleg, jeżeli drogi są śliskie. W każdy wtorek pytam ją o jej chorą matkę i o męża. |
komputerowa zaplanowana uprzejmość - zapisać, spytać, odhaczyć :P hehe - to będzie zabawne ;P
dziękuję za tłumaczenie :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pinavela
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 16:42, 20 Maj 2010 |
|
To jest mój pierwszy zmierzchowy fick, tak więc nie wiem jakie panują tu standardy. I jeszcze nie wiem, co jest be ^ ^
W każdym bądź razie postaram się być obiektywna i komentować tak, jak to robię na pozostałych forach.
Co mi się rzuciło w oczy jako pierwsze? Niepodany paring. Skoro na fanfiction jak nic do góry pisze Edward/Bella dlaczego tu też nie może? Musiałam wejść i spojrzeć na oryginał żeby się dowiedzieć o czym będę czytać. W ogóle cały zapis jest strasznie chaotyczny. Nie wiem jak jest tu, ale na innych forach przyjęło się zapisywanie: autor, tytuł, link do oryginału, tłumaczenie, beta, rating, długość, zgoda na tłumaczenie, ostrzeżenia. Niekoniecznie w tej kolejności xD I wtedy wszystko jest czytelne i jasne. Wiadomo czego się spodziewać.
Zaczęłam ostro - kompletne AU i OOC, ale nic, jakoś dam radę xD
Edward jest jak taki pluszowy miś. Czuły, troszczący się o wszystkich, nieporadny i nieśmiały. Zupełne przeciwieństwo miliardera. Jestem ciekawa co się wydarzyło w jego życiu, dlaczego jest taki. Ale podoba mi się, to, kupuję go. Ciekawi mnie jednak czy jest wampirem. Poznał Jaspera jako czternastolatek, a teraz jest dorosły, więc wtedy wampirem jeszcze nie był. Jednak z drugiej strony ten jego lęk przed odrzuceniem, obawa, że skrzywdzi Bellę. To pokazuje, że jest tu coś więcej.
Znalazłam malutkie błędy:
Cytat: |
ślubu do St. Tropez1 |
Ta jedynka się zgubiał ^ ^
Cytat: |
-Dziękuję, Emmett. |
Brak spacji
Jeżeli chodzi o tłumaczenie - jest płynne. Czyta się je naprawdę dobrze, bez żadnych angielskich kalek.
Tak więc życzę Wena
Pin |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:15, 20 Maj 2010 |
|
Przykro mi to mówić, ale doszły do mnie słuchy, że autorka nie zgadza się na żadne tłumaczenia jej tekstów.
Oczywiście sama nie zdążyłam się z nią skontaktować, ale zrobiła to jedna z naszych użytkowniczek.
Otrzymała odpowiedź:
Nashstheory napisał: |
Nope I gave no one permission to translate anything. Thanks for asking! |
Chciałabym aby tłumaczki się ustosunkowały do tej odpowiedzi. W razie czego osobiście porozmawiam z Nashtheory. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bebeeeee
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2010
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 14:47, 21 Maj 2010 |
|
Jako współtłumaczka "Bella and the Billionaire" powiem jedynie tyle, że zgodę na tłumaczenie dostałam pod koniec stycznia. Autorka jak najbardziej dała mi przyzwolenie, pod warunkiem wysłania jej linku, w tym przypadku, na stronę twilightseries.fora.pl . Jeśli Nash zmieniła swoje zdanie, powinna mnie o tym poinformowac i jasno dac do zrozumienia, że nie życzy sobie przekładu swojego dzieła. Takowej sytuacji jednak nigdy nie było...
Mam nadzieję, że sprawa chociaż po trochu się wyjaśniła. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bebeeeee dnia Pią 14:48, 21 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 15:11, 21 Maj 2010 |
|
Jestem zmuszona zablokować temat, gdyż faktycznie - sprawdziłam, autorka wyraźnie napisała w wiadomości prywatnej, że nie pozwala nikomu tłumaczyć jej opowiadań, przynajmniej jeśli chodzi o przekład na język polski.
Mam nadzieję, że jakoś to między sobą wyjaśnicie. Z drugiej strony nie wolno nam tutaj kontynuować tłumaczenia, bo opowiadanie należy do autorki, nie do tłumaczek ani czytelniczek.
W razie zmian w sprawie czekam na pw. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|