|
Autor |
Wiadomość |
Cinderella
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 17:39, 13 Lip 2009 |
|
W tym opowiadaniu, tak samo jak w Rising sun, zrozumiałam Leah. W sadze nie byłam jej specjalną zwolenniczką, ale też nic nie miałam jej do zarzucenia. Dzięki jej punktowi widzenia stała się jedną z moich ulubionych zmierzchowych postaci. Co do tłumaczenia nie mam nic do zarzucenia, kiedyś przeczytałam kilka rozdziałów w oryginale i nie znalazłam jakiś niedociągnięć. Dawno nic nie dodałaś, choć domyślam się, że to przez brak komentarzy. W każdym razie wiedz, że nawet jeśli brak komentarzy, masz jedną wierną czytelniczkę. Mam nadzieję, że szybko coś dodasz.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Wto 13:36, 14 Lip 2009 |
|
Dzięki za komentarze. Strasznie przepraszam was, że tak zwlekam, ale mam bardzo mało czasu.
W gruncie rzeczy ten czas, który mam poświęcam na czytanie oryginały The perfect wife i A world without sound. A do tego jeszcze są wakacje i zaczął się u mnie sezon domówek.
Nie będę podawać żadnych terminów co do tego, kiedy będzie nowa część, powiem tylko że możliwie do końca lipca powinnam ją przetłumaczyć.
Dziękuję wam wszystkim, pozdrawiam :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:56, 14 Lip 2009 |
|
Do końca lipca? Łee.. :( Długo.
Lubię to tłumaczenie. Ostatnio często czytam opowiadania z Leah w roli głównej postaci, a tu dobrze oddany jest jej charakter, co się chwali.
Podoba mi się scena, gdy Leah jest odrzucona przez sforę (przy tym śniadaniu). Jest smutna (mam na myśli scenę, nie Leah), ale urokliwa.
Tłumaczysz dobrze, przystępnym językiem, błędów nie wyłapałam.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Śro 21:07, 05 Sie 2009 |
|
Witam wszystkich :))
Przedstawiam dzisiaj część 14 i 15
Beta: iga_s
Dziękuję za wszystkie komentarze i życzę miłego czytania.
ROZDZIAŁ 14
Zamiast sygnału danego przez któregoś chłopaka ze sfory obudziła mnie cisza. Nie słyszałam dosłownie nic, nawet śpiewu ptaków. Ewidentnie coś nadciągało.
Usiadłam na łóżku, próbując wychwycić jakikolwiek dźwięk, aż w końcu moich uszu dobiegło wycie wilka, które miało postawić mnie na nogi. Sam powiedział nam zeszłej nocy, że będziemy walczyć lepiej, jeśli prześpimy się parę godzin, ale ja i tak zdołałam zapaść w sen tylko na jedną lub dwie. Cały czas się zamartwiałam. Niby Sethowi przydzielono zadanie pilnowania tej miłośniczki pijawek i nie miał znaleźć się w bezpośrednim niebezpieczeństwie, ale co się stanie, jeśli któryś z tych młodych krwiopijców zdołał się nam wymknąć?
Potrząsnęłam głową, starając się wyrzucić te ponure myśli z głowy. Wstałam z łóżka i otworzyłam okno. Liczba naszych przeciwników podobno spadła do dziewiętnastu, więc powinniśmy sobie z nimi poradzić bez żadnych problemów.
Wyskoczyłam na zewnątrz, a następnie zdjęłam ubranie i się przemieniłam. Reszta sfory też właśnie to robiła. Ruszyłam w kierunku, z którego dochodziły myśli Sama. Nagle dotarły do mnie przepełnione ogromnym zmartwieniem przemyślenia mojego brata, a on sam zaczął warczeć. Cała sfora spanikowała.
„Co się dzieje, Seth?”, pytaliśmy jednocześnie.
Poczułam dziwne drżenie, jakby ktoś miał właśnie zamiar się przemienić… Jacob! Seth zaczął wspominać minione godziny. Czytający w myślach i Jake rozmawiali prawie całą noc, a teraz najwyraźniej zamierzali walczyć w środku namiotu.
Zamarliśmy, nie wiedząc, jak się zachować, ale Seth szybko się uspokoił.
„Już wszystko okej. Jacob się wycisza i mówi, że nic mu nie jest. Za chwilę się przemieni”.
Tak też zrobił kilka minut później. Z jego umysłu emanowało czyste szczęście. Dowiedzieliśmy się, że spał z Bellą w jednym śpiworze. Super…
„Jacob, ty psie”, zawył Quil.
Ich krótką demonstrację radości uciął Sam:
„Przepraszam, że wtrącam się w twój pokaz szczęścia, Jake, ale teraz musisz się skupić”.
Zaczęli wspólnie omawiać strategię, ale myśli Jacoba ciągle wędrowały ku rozmowie Belli i tej jej pijawki. Dyskutowali chyba na temat ich dziesięciu najlepszych nocy.
„Jake, naprawdę jesteś pewien, że chcesz tego słuchać?”, ostrzegł go Sam.
„To chyba nie może nikogo zaboleć, prawda? Poza tym pan pijawka zawsze pakuje się buciorami w prywatność innych”. Dalej słuchał, czasem się wzdrygając. Starałam się z całych sił nie wnikać do jego umysłu, bo myśli, które właśnie się tam pojawiły, były dla mnie stanowczo zbyt przesłodzone.
Nagle coś się zmieniło. Ze strony Jake’a uderzyła nas tak ogromna fala bólu, że wszyscy zaskomleliśmy. Temat rozmowy w namiocie zmienił się na zaręczyny Belli i krwiopijcy. Wycie Jacoba sprawiło, że sama zadrżałam. Znałam to straszne cierpienie… Uciszyłam się i myślami wróciłam do własnego bólu spowodowanego wiedzą, że osoba, którą kochasz, nigdy z tobą nie będzie… Dlaczego Jacob ich słuchał? Czy naprawdę myślał, że dowie się czegoś, co mu się spodoba?
„Jake, chodź tutaj”, rozkazał Sam. Właśnie wbiegłam w obszar, w którym rozchodził się wampirzy smród, cały czas się krzywiąc. Zgromadzenie pozostałych Cullenów stało obok Sama i kilku innych członków sfory. Bez czytającego w myślach raczej trudno nam się z nimi porozumiewać.
„Koniec rozejmu”, warknął Jacob, chyba kierując te słowa właśnie do niego, i zaczął biec w kierunku reszty.
Pijawki patrzyły w naszą stronę z wyraźnym zmartwieniem, odgadując, że coś było nie tak. Sam zmienił minę i potrząsnął głową. Doktor także kiwnął swoją, jakby zrozumiał.
Inni z Jacobem zatrzymali się z lekkim poślizgiem. Czułam stosunku do niego zdenerwowanie i troskę. Wszyscy tego doświadczaliśmy. Nie mógł sobie poradzić z tym, co właśnie usłyszał, a już niedługo mieliśmy stanąć do walki. Sam również podzielał nasze zmartwienie.
„Jacob, przykro nam, ale musisz się skupić”.
„Edward jest w drodze do was, Jake”, pomyślał Seth. Miłośniczka pijawek wściekła się, kiedy zdała sobie sprawę, że zraniła Jacoba i wysłała ukochanego, by go znalazł. Prawie na nią warknęłam, wystarczająco dużo zrobiła. Co niby planowała, żeby poczuć się lepiej?
Jacob już zaczął biec w kierunku przybysza.
„Zabiję cię, krwiopijco”, myślał.
„Jacob, nie!”. Sam i paru innych skoczyło go zatrzymać.
„Zostawcie mnie!”, warknął. Popatrzyłam na Cullenów. Doktor trzymał misiowatego, mówiąc mu coś cicho. Nerwowo skoczyłam do reszty, aby pomóc.
„Jacob, nie możesz go zabić. Nowonarodzone pijawki są w drodze. Jeśli zaczniesz walczyć z Edwardem, reszta Cullenów nas zaatakuje. Pomyśl o sforze, Jake”. Sam trącił go łapą.
- Jacob – czytający w myślach wynurzył się zza drzew i pomachał ręką w stronę swojej rodziny, pokazując im, że mają zostać tam, gdzie są - nie chcę z tobą walczyć. Bella prosi o rozmowę.
„Zabiję cię!”, powtórzył Jacob. Sfora gwałtownie popchnęła go do tyłu. Misiowaty i ten wyglądający jak gwiazdor z Hollywood poruszyli się, szykując do wskoczenia między nich.
- Proszę, porozmawiaj z nią. Jeśli zabijesz mnie teraz, to tak, jakbyś zabił Bellę, wiesz o tym.
Jacob wydał z siebie dzikie warknięcie, rzucając w czytającego w myślach przekleństwami, jednak kiedy skończył, zgodził się iść razem z nim.
„Jake, prawie tu są!”, zawył Sam.
„Wrócę przed nimi”, syknął, znikając między drzewami i przemienił się w człowieka, tym samym opuszczając nasze myśli.
- Wszystko w porządku – powiedział czytający w myślach swojej przeklętej rodzince. – Porozmawia z Bellą i za chwilę będzie z powrotem. – Przerwał na chwilę. – Nie, Emmett, musisz zostać tutaj. – Obrócił się i razem z Jacobem w ludzkiej postaci wskoczyli między drzewa.
Patrzyliśmy na nich ze zmartwieniem, aż zniknęli nam z oczu. Nowonarodzeni znajdowali się w tej chwili na tyle blisko, że mogło zdarzyć się coś naprawdę złego…
- Będą za jakieś dwadzieścia minut – powiedziała medium z takim wyrazem twarzy, jakby usilnie się na czymś skupiała.
„Seth, Jacob już dotarł?”, zapytał Sam mojego brata.
„Tak, Edward wziął mnie na bok, żeby mogli sobie z Bellą pogadać”.
„Musimy go obserwować, jedno słowo za dużo i może wybuchnąć”, ostrzegł Sam.
Nastąpiła chwila ciszy, po czym Seth odpowiedział:
„Edward mówi, że obserwuje Jake’a”.
W reakcji na to stwierdzenie pomyślałam, że trudno jest oddać swoją przyszłość w ręce wroga.
„Oni nie są naszymi wrogami, Leah…”. Sam przerwał na chwilę. „Cóż, przynamniej nie teraz. Za chwilę będziemy walczyć ramię w ramię jak bracia.” Wzdrygnęłam się na ostatnie słowo, ale nie zauważył tego.
Minęła prawie wieczność, kiedy Jacob w końcu wrócił. Wszyscy wydaliśmy się z siebie sfrustrowane westchnienie. Pocałował Bellę… I to bardzo namiętnie. Jej słowa ciągle brzmiały w jego głowie: „Pocałuj mnie Jacob, pocałuj mnie…”.
Warknęłam na niego. Nie mogłam znieść tych myśli. Chciałam uciec, ale wtrącił się Sam.
„Jacob, koncentracja”, powiedział swoim podwójnym głosem Alfy. Myśli o Belli zostały zastąpione tymi o wojnie. Jacob prychnął.
Zaraz po tym, jak Jake wrócił, w powietrzu wyłapaliśmy nowy zapach, czysto wampirzy, ale nie ten, z którym do tej pory mieliśmy do czynienia. Poczułam, że sztywnieją mi stawy.
„Chodźmy”, wyszeptał w myślach Sam. Podążyliśmy za nim, formując zasadzkę. Gdy przemieściliśmy się dalej, woń stała się dużo silniejsza. Zjeżyłam się, zajmując pozycję na samym końcu.
Nagle ich zobaczyliśmy. Grupa podzieliła się na dwie części. Z jedną walczyli Cullenowie, a te nasze pijawki wyglądały na lekko przestraszone. Kiedy zrobiliśmy krok do przodu, na ich twarzach pojawiło się skrajne przerażenie.
Sam kazał mi zająć się jakąś blondynką. Dostrzegłam ją i oceniłam, że miała nie więcej niż jakieś czternaście, piętnaście lat. Była najmniejsza wśród nich. Nie zawahałam się nawet przez sekundę i rzuciłam się w jej stronę.
Kiedy dotarłam bliżej, skoczyłam na bok, zaskakując ją, tak jak radził wampir wyglądający jak gwiazdor z Hollywood. Gdy odzyskała równowagę, odepchnęłam się tylnimi łapami i chwyciłam ją za gardło. Poczułam, jak moje kły rozrywają granitową skórę, a jej smak płonął mi ustach i gardle… Pijawka krzyknęła, a ja złapałam ją za nogę i powaliłam na ziemię. Teraz nie miała już żadnych szans.
Zabijanie wampirów wydało mi się niesamowicie proste. Pojedynki innych także już się prawie kończyły, ale nagle myśl Setha pojawiła się w mojej głowie. Dwie pijawki zdołały się przemknąć i teraz on z czytającym w myślach starali się je wykończyć. Skoncentrowałam się na swojej walce, więc wcześniej tego nie zauważyłam. Powstrzymałam się przed pójściem do Setha, bo, patrząc na sytuację jego oczami, można było wywnioskować, że całkiem nieźle sobie radzili.
Gdzieś w pobliżu usłyszałam szelest liści i moje uszy zadrżały, wyłapując nowy dźwięk. Odwróciłam się i pomiędzy drzewami dostrzegłam obcą sylwetkę kogoś, kto się ukrywał. Rzuciłam okiem na innych członków sfory. Właśnie wrzucali kończyny nowonarodzonych do ognia, więc uznałam, że sama poradzę sobie z intruzem. Przecież tę małą blondynkę pokonałam bez najmniejszego trudu.
Zaczęłam skradać się w kierunku krwiopijcy. Kiedy w końcu go dogoniłam, zdałam sobie sprawę, że był to mężczyzna większy od mojej poprzedniej przeciwniczki. Dużo większy… Wyglądał na jakieś dwadzieścia lat, a typem budowy przypominał tego gwiazdora z Hollywood. Zanim zdążyłam zareagować, on już mnie zauważył i rzucił się w moim kierunku z głośnym syknięciem.
„Ku***, Leah!”, zaklął Jacob. Odskoczyłam w bok, nie odrywając wzroku od pijawki, która cały czas za mną podążała, tym samym nie dając mi szansy ucieczki. Spanikowałam, bo krwiopijca zaczął poruszać się coraz szybciej i nic nie mogłam zrobić. Wykonał ostatni skok i chciał mnie złapać, ale w jego ręce wpadł Jacob, który wskoczył pomiędzy nas.
Z przerażaniem przyglądałam się, jak nowonarodzony oplótł go ramionami i przycisnął do piersi. Dźwięk łamanych kości dzwonił mi w uszach i odczuwałam ten sam ból, co Jake. Cała sfora jednocześnie zawyła w reakcji na cierpienie jednego ze swych braci.
„Odejdź, Leah”, warknął Sam, gdy razem z Paulem przybiegli, by rozprawić się z pijawką. Chciałam im pomóc, ale Alfa znowu warknął: „Zrobiłaś już wystarczająco dużo, Leah, więc po prostu idź stąd”.
Sam nigdy nie mówił do mnie w ten sposób. Wydawało się, że gdyby nie był zajęty, to z pewnością urwałby mi głowę. Wykonałam kilka niepewnych kroków do tyłu, podkulając ogon. Popatrzyłam na pozostałych. Wpatrywali się we mnie gniewnie, a między nimi stał doktor.
„Zjeżdżaj, Leah, nie potrzebujemy tutaj twoich samolubnych myśli”, syknął Jared, obnażając zęby.
Nie wiedziałam, jak się zachować. Najpierw popatrzyłam do przodu na swojego wybawcę, którym zajmował się teraz lekarz, a potem z powrotem na moich wszystkich braci. Wzdrygałam się za każdym razem, gdy doktor dotykał Jacoba, a on sam wyrzucał z siebie potok przekleństw, jednak na chwilę się uspokoił i pomyślał:
„Ku***, Leah, nie możesz przejmować się kimś innym poza tobą?! Gdybym nie uratował twojego żałosnego tyłka…”. Przerwał, bo doktor znowu go szturchnął.
Moje uszy oklapły i skuliłam się. Znowu byłam samotna…
Obróciłam się na pięcie i zaczęłam biec, zostawiając za sobą wilki, których od niedawna traktowałam jak braci. Przeze mnie cierpieli.
Płakałam gorzkimi łzami, znikając pośród drzew, daleko od rodziny, którą zniszczyłam…
ROZDZIAŁ 15
- Bella – wydyszałam, przysuwając się bliżej niej. – Nie opuszczaj mnie znowu…
Dziewczyna zamknęła oczy i pochyliła się w moją stronę. Złączyłyśmy usta na moment przed tym, jak się obudziłam i gwałtownie usiadłam na łóżku. Złapałam poduszkę i krzyknęłam w nią.
To nie była pierwsza noc, podczas której śniłam o Belli, ale dzisiaj po raz pierwszy ją pocałowałam. Zadrżałam, starając się pozbyć tego obrzydliwego uczucia. Postanowiłam natychmiast pójść do łazienki i umyć zęby. Może i nie pocałowałyśmy się naprawdę, ale uznałam, że lepiej porządnie wyszorować jamę ustną.
Jake wywierał ogromny wpływ na wszystkich członków sfory. Ciągle myślał o Belli, nawet po tym, jak dowiedział się, że zamierza ona wyjść za tę swoją pijawkę. Któregoś okropnego dnia powiedziała mu nawet, że nigdy z nim nie będzie. Ta rozmowa pojawiała się w jego głowie tak często, że prawdopodobnie mogłabym ją wyrecytować z pamięci. Najwyższy czas, aby Jacob wreszcie z tym skończył.
Wybiegłam z domu przez frontowe drzwi i przywitało mnie świeże, poranne powietrze. Pociągnęłam lekko nosem i wyłapałam zapach Jacoba. Obróciłam się i zaczęłam biec w jego stronę.
Moje życie powoli wracało do normy. Wszyscy mnie znienawidzili i znowu byłam samotna. Wyglądało na to, że nigdy nie zamierzali dać mi drugiej szansy. Dalej chciałam być częścią wilczej drużyny, ale coś mi mówiło, że to marzenie nigdy się nie spełni. Kilka razy poszłam na śniadanie do Emily, ale zawsze mnie ignorowano albo rzucano w moją stronę nienawistne spojrzenia. Ewidentnie nie byłam tam mile widziana.
Jacob siedział na krawędzi klifu. Pewnie chciał pobyć trochę sam, ale dla wilkołaka raczej to niemożliwe. Stanęłam za nim, a on jakby od niechcenia zerknął do tyłu przez ramię.
- Jake, nie sądzisz, że zbyt długo o tym myślisz? – Jeśli oni mogli skarżyć się na mnie, to ja też mogłam narzekać na nich.
Spojrzał w moją stronę i wskazał na klif.
- Skacz, Leah.
Usiadłam obok niego.
- Naprawdę, dzieciaku, nie masz pojęcia, jaki to dla mnie trudny czas. – Dobra, byłam złośliwa, ale to wszystko zaczynało mnie drażnić.
- Dla ciebie? – zapytał, podnosząc głos. – Jesteś najbardziej egoistyczną osobą, jaką znam, Leah. Nienawidzę świata, w którym żyjesz, uważając, że wszystko kręci się dookoła ciebie, więc nie powiem ci, jak mało obchodzą mnie twoje problemy. Wynocha stąd!
Auć…
- Popatrz na to przez chwilę z mojej perspektywy, okej?
Zaczął się śmiać. Zmarszczyłam brwi.
- Przestań parskać i zwróć na mnie uwagę! – syknęłam.
- Jeśli będę udawał, że cię słucham, odejdziesz? – zakpił. Patrzyłam, jak jego oczy wędrują z góry na dół po moim ciele, jakby mnie oceniał, a na jego twarzy gościł wymuszony półuśmiech wyrażający brak zainteresowania.
- Chora jestem przez to wszystko, Jacob! Możesz sobie wyobrazić, co czuję? Ja nawet nie lubię Belli Swan, a ty sprawiasz, że ubolewam nad miłośnicą pijawek, jakbym też była w niej zakochana! Nie widzisz, że to trochę wprawia każdego w zakłopotanie? Ostatniej nocy śniłam, że ją całuję! I co do diabła powinnam z tym zrobić?
- Powinno mnie to obchodzić?
- Nie mogę znieść siedzenia w twojej głowie, Jacob! Zostaw ją wreszcie! One wyjdzie za tą rzecz za mąż! On będzie próbował zamienić ją w jedną z nich! Czas zrobić krok do przodu, chłopcze!
- Zamknij się – warknął. Miał zaciśnięte pięści i szczękę. Uśmiechnęłam się.
- A może po prostu ją zabije? Legendy mówią, że to się często zdarza. Może pogrzeb będzie lepszy od ślubu?
Zaśmiałam się ze swojego żartu, ale najwyraźniej jeszcze bardziej wkurzyłam Jacoba. Zaczął się trząść, a ja patrzyłam na niego z rozbawieniem.
Kiedy się uspokoił, obrócił się i powiedział powoli:
- Jeżeli jesteś smutna przez pomyłkę płci, Leah… Jak myślisz, co czuje reszta, patrząc na Sama twoimi oczami? To wystarczająco źle, że Emily musi zajmować się twoją obsesją. Nie potrzebuje nas, mężczyzn, którzy też go pragną.
Każde słowo wbijało się w moje serce jak sztylet. Jak odważył się porównać mnie i Sama do tego, co działo się teraz?! Najgorsze jednak było to, że miał rację…
Stanęłam i splunęłam w jego kierunku, po czym uciekłam do lasu. Jake wymruczał coś, czego nie słyszałam przez ryki złości w moich uszach. Ledwo zdążyłam schować się za drzewami, a już eksplodowałam. W postaci rzuciłam się między drzewa, z wiatrem próbując uciec ze świata, z którego nie dało się uciec… |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Majancjone
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 20:24, 23 Sie 2009 |
|
hej. dopiero dzisiaj założyłem sobie tutaj konto ale wcześniej przeczytałem wszystko co tu wstawiłas. bardzo mi sie to podoba. nawet zmienilem swoje zdanie o Lei ale te 2 ostatnie rozdziały troche jednak je znowu podbuzyly. Ogółem nie podoba mi sie to że w tym opowiadaniu przeciwnie do oryginalnej sagi to Bella jest negatywna postacia. Troche mnie to odrzuca. A jak ona mówi to 'miłośniczka pijawek' to ja sobie wyobrazam jak ona to mowi z pogarda i to mnie tak wkurza.... Troche to głupie że tam wszyscy mysleli ze to Leah jest nie ok a tu pokazuje tak jakby to była Bella. Poza tym w tym ostatnim rozdziale była tak egoistyczna że to aż strach. To o co ją odtracili to dla mnie żaden powód. Chciała walczyć ale to co powiedziała Jacobowi to....no a co do twojego tłumaczenia to jesteś świetna!! Czyta sie to tak dobrze jakby tłumaczył to prawdziwy tłumacz, dzięki ci;*
Kiedy bd następne rozdziały?... :P |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Majancjone dnia Pią 23:31, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Pon 16:03, 21 Wrz 2009 |
|
Dziękuję za komentarze i zapraszam wszystkich na część XVI i XVII :) Miłego czytania.
Beta: Iga_s : ))
Rozdział XVI:
Uspokoiłam się na tyle, żeby uciec przed myślami kolegów ze sfory. Większość z nich siedziała cicho, gdy przeczesywali mój umysł, ale tak naprawdę nie mogli ukryć faktu, że ich zdaniem na wszystko sobie zasłużyłam. Weszłam do swojego pokoju przez okno, naga, i wyciągnęłam z szafy parę niechlujnych spodenek i bluzkę na ramiączkach. Stałam się niezła w oszczędzaniu, bo niszczyłam ubrania tak szybko, jak je kupowałam.
Ruszyłam w kierunku kuchni, szukając czegoś do jedzenia i znalazłam Setha siedzącego przy stole. Zerknęłam mu przez ramię i zauważyłam, że czytał jakiś ozdobny kawałek papieru. Wsadziłam głowę do lodówki, pytając:
- Co to jest?
- Zaproszenie na ślub Belli i Edwarda – odpowiedział swobodnie.
Prychnęłam.
- Naprawdę spodziewają się, że przyjdziemy? Świętować złamanie paktu? – zaśmiałam się, trzymając paczkę z serem. Oparłam się o lodówkę i zaczęłam jeść jeden z plastrów.
- Ja idę! – zaprotestował Seth. Popatrzyłam na niego znad sera i dostrzegłam, że zacisnął pięści i zmarszczył brwi.
- Seth, myślę, że musimy się nad tym zastanowić – wtrąciła mama z wahaniem, kładąc rękę na jego ramieniu. Nie patrzył jednak na nią, tylko prosto na mnie.
- Seth, głupi jesteś? – zapytałam z sarkazmem. – Chcesz się spotykać w krwiopijcami? – Wzięłam głęboki oddech, starając się opanować.
- Leah… - zaczęła besztać mnie mama, ale Seth jej przerwał:
- Cullenowie nie są źli. W sumie są tacy jak my. – Gdy skończył zdanie, wstał z krzesła tak szybko, że przewróciło się ono na podłogę. Przewyższał mnie o głowę.
- Tacy jak my?! – wrzasnęłam. – W niczym nie są do nas podobni! Oni piją krew, Seth! Są potworami! Zabijają niewinnych ludzi!
- Cullenowie nie piją ludzkiej krwi i dobrze o tym wiesz! – zawył, robiąc krok w moją stronę. Oboje zaczęliśmy się trząść.
- Seth! Leah! – krzyknęła bezradnie mama, cofając się w kierunku drzwi. Ze względu na nią odwróciłam się do brata plecami i wsadziłam głowę pod kran, odkręcając wodę. Usłyszałam, że Seth wyszedł z kuchni i trzasnął drzwiami, a po chwili wyczułam w powietrzu delikatne drżenie, więc przypuszczałam, że się przemienił.
Podniosłam głowę i przyłożyłam ręcznik do twarzy. Mama patrzyła na mnie z ramionami skrzyżowanymi na piersi, ciężko oddychając.
- Proszę, nie róbcie tak więcej.
Wyglądała tak słabo, jakby przez jeszcze jeden zły ruch miała dostać ataku serca. Jak tata…
Skinęłam głową i wymruczałam:
- Przepraszam.
Odłożyłam ser do lodówki i wróciłam do pokoju. Runęłam na łóżko i niedbale włożyłam słuchawki od iPoda w uszy. Podkręciłam głośność tak wysoko, jak mogłam wytrzymać, ale wiedziałam, że dalej byłam w stanie usłyszeć wilcze wycie.
Miałam jeszcze kilka godzin przed zmienieniem się z kimś na patrolu. Nie wiedziałam, dlaczego Sam tak natarczywie tego przestrzegał. Rudowłosą kobietę zabiliśmy w walce, ale on dalej chciał, żebyśmy na razie kontynuowali rygorystyczną rutynę.
Zdrzemnęłam się chwilę przed tym, jak rozległo się wycie. Nie był to rozkaz, brzmiało bardziej jak krzyk bólu. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i nasłuchiwałam, ale już nic nie usłyszałam.
Chciałam odpuścić i o wszystkim zapomnieć, ale lojalność wobec sfory wciąż we mnie tkwiła, więc wyskoczyłam przed okno. Kiedy tylko się przemieniłam, zorientowałam się, co się stało. Jacob też dostał zaproszenie, i to na dodatek z ekstra dodatkiem od pana młodego…
Wyciszyłam się, wsłuchując się w jego myśli. Embry i Quil starali się z nim dyskutować, ale Jacob nie chciał słuchać i planował nas opuścić.
Na myśl, że mogłam stracić jednego z braci, nawet tego nielubianego, poczułam się tak, jakby coś szarpało moje serce. Sam kazał Embry’emu i Quilowi się przemienić, więc ja również zdecydowałam się odejść. Kiedy już się ubrałam, dołączył do mnie Seth.
- Wyłapałaś to? – zapytał. Jego oczy były rozszerzone ze zmartwienia.
- Taaa… - westchnęłam. – Jake odszedł.
Rozdział XVII
Nienawidziłam się do tego przyznawać, ale… tęskniłam za Jacobem. Ostatni miesiąc był ciężki dla całej sfory. Skracaliśmy czas, podczas którego przemienialiśmy się w wilki, żeby dać mu spokojnie pomyśleć nad powrotem, ale on nie miał żadnych planów z tym związanych. Cóż, czasami wyglądało to nawet tak, jakby wcale nie myślał. Jakby nie był już dłużej człowiekiem…
Oczywiście miłośniczka pijawek zaczęła to całe martwienie się nim. Dzwoniła do nas bardzo często, by pytać Setha o najnowsze wiadomości. Nie wiedziałam, dlaczego nie mogła zostawić tej sprawy w spokoju. Nie chciała być z Jacobem, a za kilka dni miała zamiar poślubić pana pijawkę.
Gdy weszłam do kuchni, mój brat znowu z nią rozmawiał.
- Ach – powiedział szybko, a jego głos się załamał. – Leah wróciła. – I się rozłączył.
- Rozegrałeś to bardzo dyskretnie, Seth – zażartowałam, biorąc z lodówki butelkę wody. – Dlaczego wciąż z nią rozmawiasz? Przecież to przez nią odszedł Jake.
- Bo jest moją przyjaciółką, Leah – powiedział na swoją obronę. – Z tego samego powodu idę jutro na ich ślub.
Ślub miał odbyć się już jutro? Wow, szybko się uwinęli. Najwidoczniej nie mogli się doczekać złamania faktu. Upiłam łyk wody, próbując odepchnąć martwiące mnie myśli w najdalszy zakamarek umysłu. Z jakiegoś dziwnego powodu niełatwo mi było pozwolić mamie, młodszemu bratu i kalekiemu Billy’emu Blackowi iść na wampirze wesele.
- Seth, naprawdę musisz iść? Wiesz, że mama lepiej by się czuła, gdybyś tego nie robił.
Zmarszczył brwi. Rozmawialiśmy na ten temat już wiele razy.
- Tak, idę. A ty mnie nie zatrzymasz. – Skrzyżował ramiona na piersi i oparł się o zlew, patrząc mi prosto w oczy.
Nie mogłam powstrzymać jęku, a on automatycznie uniósł brwi.
- Możesz iść z nami, Leah, jeśli tak bardzo się martwisz.
Ja… na weselu krwiopijców? Nie, piękne dzięki. Nie powiedziałam tego głośno ze względu na obawę zniszczenia przez nas kuchni.
- Wiesz, że nie chcę tam iść.
- Cóż, może nie musisz. Zostań między drzewami albo coś w tym stylu. Będziesz mogła wkroczyć i rozedrzeć pijawki, gdy tylko pojawi się coś niebezpiecznego – zażartował, ale wzdrygnął się na końcu.
Nie wiedziałam, że mój brat był taki mądry. Wzięłam jeszcze jeden łyk, wirując wodą w ustach i myśląc: „To nie jest w sumie zły pomysł”. W oczach Setha dostrzegłam błysk, gdy zauważył moje zainteresowanie takim obrotem spraw.
- Tylko nie myśl, że to coś zmienia, Seth – prawie warknęłam. Jak szybko z mądrego stał się irytujący. – Cały czas będę stać na zewnątrz ich domu, zachowując dystans. To pozwoli mamie poczuć się lepiej.
Odwróciłam spojrzenie od rozentuzjazmowanego Setha i spojrzałam na podłogę. Nie mogłam uwierzyć, że się na to zgodziłam.
***
Dzień dobry, Jake, przywitałam się grzecznie w poranek przed ślubem.
Leah! Ile jeszcze czasu do ceremonii? Pytał o ślub? Tak, pytam o ślub. Odpowiedz mi!
Jakiś ty rozdrażniony, zażartowałam. Około dwóch godzin.
Czy możesz wyświadczyć mi przysługę i powiadomić sforę?
A mogę zapytać dlaczego?
Bo wybieram się na ślub i muszę z nimi porozmawiać. Patrzyłam jego oczami. Biegł szybko na południe, w naszym kierunku. Przez jego szybkość drzewa śmigały. W tej chwili pewnie mógłby ze mną konkurować…
Przestań myśleć o sobie i zawiadom cholerną sforę!, warknął.
Dobra!, odparłam, kłapiąc zębami. Wpadłam w poślizg, żeby stanąć i odrzuciłam głowę do tyłu, wydając z siebie długie wycie, które w porównaniu z innymi brzmiało wyraźnie dziewczęco. Cieszyłam się, że zachowało się we mnie coś kobiecego. Jacob to zignorował.
Coś nie tak, Leah?, zapytał ze zmartwieniem Sam, kiedy się przemienił. Moje serce troszkę od tego szarpnęło.
Jacob przemówił za mnie:
Idę na ślub i potrzebuję ubrań. Jestem już spóźniony, więc najlepiej będzie, jeśli spotkam się z kimś na miejscu.
Chcesz, żebym to ja pobiegła po jego rzeczy?, zapytałam Sama.
Nie ruszaj się, ja to zrobię. I tak nie chcę, żeby Jake poszedł tam sam.
Dzięki za zaufanie, pomyślał z ironią Jacob.
Jak coś złego się stanie, będziesz się cieszył, że z tobą poszliśmy. Reszta się zmieniła i szybko załapała, co się stało. Sam, Quil i Embry mieli spotkać się z Jacobem na ślubie. Ja też miałam tam być, ale nie na froncie.
Okej, idę się przemienić i przynieść jakieś ubrania. Widzimy się na miejscu, zakomunikował Sam i się przemienił.
Cieszę się, że wróciłeś, Jake. Nawet jeżeli zrobiłeś to dla Belli, pomyślał Embry.
Taa, ja też za wami tęskniłem, chłopaki, odpowiedział. Moje myśli skupiły się na słowie chłopaki i zastanawiałam się, czy ja też się do tego zaliczałam. Nikt nie zareagował.
----------------------------
Nie mam pojęcia za ile będzie następny rozdział - szkoła niestety daje w kość. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Laureniaa dnia Pon 16:05, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Majancjone
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Sie 2009
Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 19:46, 21 Wrz 2009 |
|
no nareszcie;d czekam zniecierpliwoscia na nastepne rozdzialy;d |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
gaabu
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 3:02, 24 Wrz 2009 |
|
Na początku chce powiedzieć, że jestem jedną z osób która nie przepada za tą postacią.
Postanowiłam to przeczytać bo szukałam czegoś nowego i.... spodobało mi się.
Gratuluje tłumaczenia.
Możesz dopisać mnie do listy stałych czytelników tego ff.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
alekzz
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z szufladki .
|
Wysłany:
Wto 21:35, 05 Sty 2010 |
|
Straszne... Dlaczego najlepsze FF nie są doceniane? ;( Uważam, że przy tym opowiadaniu powinny być tysiące komentarzy. Opowiadanie naprawdę świetnie, tłumaczenie także cudowne. Mam nadzieję, że wrócisz do tłumaczenia...
xoxo |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 0:08, 06 Sty 2010 |
|
Ja przeczytałam wszystko od razu. Bardzo mi się podoba. Zaczynam lubić Leę, bo dzięki takim opowiadaniom łatwiej ją zrozumieć. Nie dziwię się jej. Jestem ciekawa co dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Śro 0:47, 06 Sty 2010 |
|
Ja dopiero dziś trafiłam na Twoje tłumaczenie i przeczytałam wszczystko "od deski do deski". Mogę być nie do końca obiektywna w swojej ocenie, ponieważ wilkołaki ze sfory (szczególnie Jake i Seth - nie jestem oryginalna) to moi ulubieni bohaterowie sagi. W tym ff zaskoczyła mnie maksymalnie postać Leah. Zrozumiałam jej postępowianie i polubiłam ją. Nie miała dziewczyna lekko, czuła się odrzucona przez swoich. Dlaczego jej nie zapraszali na te śniadania? Bo była wilczycą? Wkurzyłam się w tym momencie, że sfora mogła odrzucić tak jednego ze swoich.
Czytało mi się bardzo przyjemnie, choć wszyscy wiemy, co wydarzy się dalej. Takie ujęcie zdarzeń ze strony Leah, rzuca jednak inne światło na całokształt. No i rozbawiły mnie ksywki Cullenów: Gwiazdor Hollywood i Niedźwiedź. Mam nadzieję, że nie zabraknie Ci czasu i chęci na przetłumaczenie tego ff do końca. Jest na prawdę niezły. Czasu i Weny życzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Laureniaa
Wilkołak
Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z nieba
|
Wysłany:
Pon 17:55, 18 Sty 2010 |
|
Dziękuję bardzo za opinie. Wiem, że ostatnie części były dosyć dawno, ale postaram się w najbliższym czasie wszystko nadrobić.
Pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|