FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Lesson Learned [T] [NZ] Rozdział 27 - 02.02 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 21:08, 16 Cze 2009 Powrót do góry

bardzo fajny ff lekko napisany aż miło się czyta. A historia po prostu wspaniała. Czekam na kolejne rozdziały, mam nadzieję, że się wyjaśni czemu Bella w tak młodym wieku została mamą. Pozdrawiam serdecznie
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Wto 21:45, 16 Cze 2009 Powrót do góry

a więc mój komentarz będzie 5, co oznacza że możemy się spodziewać kolejnego rozdziału, prawda?

co do ff... jeszcze nie pokusiłam się o skomentowanie, ale teraz chętnie to zrobie - tłumaczenie jest bardzo dobre. Czytałam jeden rozdział (zdaje się ze 3- nie pytaj dlaczego - jakoś tak samo wyszło) i Twoje tłumaczenie czyta się lekko i szybko. Dobrze dobrane frazy i wszystko układa się w bardzo spójną całość. Jak już powiedziałam, czyta się bardzo szybko, co chyba w moim przypadku jest przekleństwem bo sama z siebie czytam szybko. Czyli żeby mi dogodzić musiałabyś dodać od razu 2 rozdziały ;] (ja tylko udaję taką cwaną)

Nie zgadzam się z Niobe. Dla mnie tłumaczenie tego ff nie jest bez sensu. I nie brak w nim również opisów - przecież to tłumaczenie, wszystko zależy od autora !
Nie możemy oczekiwać że nagle wszystkie tłumaczki trafią na takie cuda jak WA.

Gorąco pozdrawiam Ann.

czekam,
Beatriz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:06, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Ehh nie miałam na myśli, że jest bez sensu. I nie czepiam się tłumaczek przecież nie chodzi mi o to, żeby zmieniały tekst czy dodawały coś swojego, przecież to tłumaczenie. Ale mnie po prostu się dziwię, bo cóż wydaje mi się, że jest wiele lepszych ff na fanfiction.net ale to kwestia gustu jak sądzę. A co do opisów nadal podtrzymuje że ich nie ma. Ten tekst mógłby robić na dramt jak na mój gust, nie było nawet słowa o uczuciach Belli jak przyjechała do domu Cullenów czy się denerwowała, czy była ciekawa. Nic. Jest opis reakcji, gestów, ale nie uczuć tego najbardziej dla mnie brakuje w tym ff. Mam nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony moją opinią, ale chyba po to forum jest żeby pisac co się sądzi :)
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Śro 13:43, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Nie spodziewałam się, że Bella ma tylko 18 lat. Dla mnie to mało realne, by była na Harvardzie w tym wieku, ale mogę się mylić.
W końcu brak dialogów w postaci mailów, bo miałam ich serdecznie dość już.
Temat ciekawy nadal, i akcja zaskakująca.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zuzana
Nowonarodzony



Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:05, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z Niobe w 100%. Ba, nawet w 200% :D
To opowiadanie jest strasznie sztuczne, suche i nijakie. Historia mogłaby być bardzo interesująca, ale niestety, moim zdaniem, autorka totalnie zmarnowała ten pomysł. Na początku ten ff zapowiadał się fajnie, ale niestety z każdym rozdziałem jest coraz gorzej. Brak uczuć, opisów. Prawie same dialogi, które są równie sztuczne. Najczęściej opierają się na 'cześć Bella, cześć Alice, pa Bella, pa Alice'. Kiedy betuję ten fanfick, w każdym momencie korci mnie, żeby coś dopisać. Opisać szczegóły. Ubarwić ten fanfick. Nie czytałam po angielsku dalej, ja tylko betuję (co nie zawsze mi dobrze wychodzi) i czasami pomagam w tłumaczeniu, więc nie mam zielonego pojęcia co będzie dalej. Z tego co mówisz, Niobe, wynika, że historia się strasznie ciągnie, tak? W takim razie jestem ciekawa kiedy tłumaczki tak się znudzą lub znienawidzą ten ff i zechcą wyrzucić go przez okno :D. Chyba, że są aż tak wytrwałe. Chociaż z drugiej strony, ja nie pochwalam zbytnio kończenia tłumaczenia (chyba, że z ważnych przyczyn), zawsze są inne możliwości (kontynuowanie przez kogoś innego na przykład). Mimo, że ten ff jest taki nijaki, myślę, że każdego ciekawią odpowiedzi na pytania zadane przez Angie.
Pozdrawiam,
Zuzana :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:09, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Teraz trochę chciałabym wytłumaczyć Ann.! i siebie. Wzięłyśmy go dla tematu, o którym opowiadał. Harvard oraz Bella-młoda-matka. Po przeczytaniu dwóch pierwszych rozdziałów myślałam, że będzie to jakiś wielki dramat, ale okazało się, że jest to historia na popołudnia po męczącej nauce. Tak też ja go traktuję. Oczywiście brakuje opisów, ponieważ autorka wręcz pozbawiła czytelnika uczuć bohaterów, ale wydaje mi się, że po części tak miało być. Lekko i sielankowo.
Po drugie opowiadanie w USA zbiera same dobre opinie i jest dosyć popularny.
Co do zakończenia tłumaczenia, to nie mamy "na razie" tego w planach.
Jeśli chodzi o długość- w tej chwili w internecie jest 36 rozdziałów opowiadania, a autorka za bardzo nie ma na niego czasu, przez co pewnie niedługo go zakończy.
Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie więcej opisów, mniej dialogów oraz, że niedługo stanie się coś, co zmieni całą historię Belli i Edwarda Twisted Evil
Pozdrowionka, Madziorsko


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Patka_Lola
Nowonarodzony



Dołączył: 11 Cze 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:40, 17 Cze 2009 Powrót do góry

To jest boskie, chociaz mało wiadomo na tema życia belli oraz ojca Abry.
Ale pozatym bardzo mi sie podoba tylko nie ma jeszce 18 lat i już jest na Harvardzie. Życze weny :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
glowka
Nowonarodzony



Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Środa

PostWysłany: Śro 18:05, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Hmmm
Ciekawy rozdzialik... Zadziwilas mnie... Bella w ciaży w wieku szesnastu lat? NIegdy bym o niej czegos takiego nie pomyslala... Ale z drugiej strony, w prawdziwym swiecie zdarzaja sie rozna wpadki... Tak już jest.... zastanawiam się , czy będzie coś między Edwardem a Bella... nie moge sie doczekac kontynuacji...
Zycze Weny
Główka


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Śro 22:21, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Nowy rozdział jest według bety żywszy :D Więc prezentuję


Rozdział 10.


Obiad w Święto Dziękczynienia.


Tłumaczenie: Ann! Z pomocą Madziorsko

Beta: Zuzana


Razem z Esme przygotowałyśmy obiad na Święto Dziękczynienia. Od wczoraj spędziłyśmy nad gotowaniem prawie cały czas. Stoły w jadalni, kuchni i salonie powoli się zapełniały (nie wszyscy zmieściliby się przy jednym), a ja stawiałam na nie kolejne naczynia z długiego blatu w kuchni, podczas gdy Esme kończyła ostatnie ciasto o smaku wiśni. W pewnym momencie usłyszałyśmy, jak samochód na zewnątrz podjeżdża pod dom. Esme krzyknęła radośnie:

- Świetnie! To pewnie Rosalie i Emmett w końcu przyjechali!

Jasper przyjechał dzień wcześniej, tuż po obiedzie. Był wysoki, przystojny i mówił śpiewnym, południowym akcentem.

Esme poprosiła Carlisle, aby zszedł na dół ze swojego biura, a Edwarda, aby przestał na moment grać na fortepianie. Wszyscy mieli się pojawić w bocznym skrzydle, do którego trzeba było dojść przez przedpokój, obok jednej łazienki i schodów prowadzących do piwnicy.

Drzwi otworzyły się, a w progu zobaczyłam wysokiego blondyna, wyglądającego na góra dwadzieścia siedem lat. Po chwili wszedł do środka, trzymając w rękach dwie duże walizki. Za nim szła piękna blondynka, wyglądająca na trochę zdenerwowaną. Pewnie go o coś oskarżała, ale nie wiedziałam do końca o co.

- Zgubiliście się po drodze? – Zapytała ich Esme.

- Tak! – Powiedziała ze złością blondynka.

To chyba właśnie ona nazywała się Rosalie.

Emmett, brat Edwarda był bardzo zawstydzony tą całą sytuacją.

- Nie posłuchałem jej wskazówek, po czym, na moje nieszczęście, zgubiłem się, wjeżdżając do Laconii.

Edward otworzył szeroko oczy.

- Nie mogłeś znaleźć drogi do domu swoich rodziców, Emmett? Naprawdę twoja dziewczyna musiała dawać ci wskazówki, abyś tu dotarł? Co z ciebie za facet? – Uśmiechnął się ironicznie.

Emmett również odpowiedział mu uśmiechem.

- Ja przynajmniej mam dziewczynę. Ty nie możesz tego powiedzieć o sobie. A może w końcu znalazłeś sobie jakąś? – Spojrzał w moim kierunku.

Pokręciłam przecząco głową, rumieniąc się.

- Nie, jestem tylko koleżanką – w tym samym momencie, Abra podeszła do mnie i wzięłam ją na ręce. – Jestem Bella, a to Abra.

Emmett pokiwał głową, przyjmując do wiadomości fakt, że ja i Edward nie jesteśmy razem. Nastrój Rosalie wydawał się ulec poprawie, kiedy zobaczyła Abrę. Podeszła w moim kierunku i spytała:

- Mogę ją potrzymać?

Abra uśmiechnęła się do niej, wyciągając swoje rączki w kierunku Rosalie. Spojrzałam na nią:

- Ty niewdzięczna córko.

A później na Rosalie.

- Jasne. – Podałam jej Abrę.

Abra oglądała jej długie, blond włosy, a potem wskazała na salon.

- Zabawa! – Rosalie pokiwała głową i zabrała ją do pokoju obok.

Esme podeszła do mnie.

- Rosalie pracuje z dziećmi w wieku Abry na Hawajach, możesz jej zaufać.

Skinęłam głową.

- Nie wygląda na osobę pracującą w dziećmi.

Esme wzruszyła ramionami.

- Też tak pomyślałam, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy, ale jest naprawdę bardzo odpowiedzialna.

- Och – oddaliłam się od niej i podeszłam bliżej do miejsca, gdzie Alice, Edward i Emmett rozmawiali i czekałam na koniec ich konwersacji. Alice kręciła głową, patrząc na Emmetta.

- Powinieneś zacząć się słuchać Rosalie od teraz, Emmett.

- Ale myślałem, że znam drogę!

Edward przewrócił oczami.

- Ona ma prawie zawsze rację, Emmett. Jak powiedziała Alice, powinieneś się jej słuchać od czasu do czasu.

Emmett wzruszył ramionami.

- Wiem. – Zauważył mnie. – Jak wy się poznaliście? – Zapytał, wskazując na mnie i Edwarda.

Uśmiechnęłam się.

- To niezła historia. Zdarzyła się, kiedy wracałam samolotem w sierpniu z wakacyjnych kursów na Hawajach.

Emmett dodał:

- A Edward wracał ode mnie.

Pokiwałam głową.

- Więc Abra rzuciła swojego wielorybka, a Edward go złapał i mi oddał. Gdy już dolecieliśmy do Seattle, znowu wsiedliśmy do tego samego samolotu. A to był początek serii długich „przypadkowych zdarzeń”.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Godzinę później brat Esme i siostra Carlisle przyjechali ze swoimi rodzinami. Dom był pełny. Rosalie chodziła dookoła z Abrą, a ja wzięłam trochę jedzenia z bufetu.

Ludzie cały czas się pytali kim jestem i w jaki sposób zostałam zaproszona na Święto Dziękczynienia do Cullenów.

Nie wykluczali teorii, że byłam młodszą siostrzenicą Esme. Przy tej okazji powstawało także wiele pytań, czy jestem nową „kuzynką” jak Rosalie, czy Jasper.

Nie miałam pojęcia, jak na nie odpowiadać, więc jedynie delikatnie chichotałam lub nic nie mówiłam.

Rosalie podeszła do mnie, kiedy siedziałam w kuchni, jedząc kabaczka.

- Abra nie weźmie ode mnie jedzenia – spojrzałam na nią.

- Jest nieśmiała, kiedy ma jeść od osób, których nie zna, szczególnie w miejscach, w których jest pierwszy raz.

Posadziłam sobie Abrę na kolanach i uśmiechnęłam się do niej.

- Abra? Chciałabyś trochę kabaczka?

Pokiwała główką, a wtedy ja ją nakarmiłam łyżką pełną jedzenia.

Rosalie stanęła nade mną , cały czas się uśmiechając.

- To niesprawiedliwe.

Zachichotałam.

- W końcu jestem jej mamą.

Pokiwała głową, po czym spoważniała.

- Wydaje mi się, że jesteś bardzo młoda jak na bycie matką.

Po chwili usiadła obok mnie. Spojrzenie, które posłałam w jej kierunku, wyraźnie mówiło „nie chcę o tym rozmawiać”.

- Dam ci mój numer telefonu, w razie, jakbyś chciała jeszcze ze mną porozmawiać.

Skinęłam głową.

- Jasne. Dzięki.

Uśmiechnęła się do mnie.

- Możesz też pójść do Alice albo zadzwonić do Esme, bo są w tej samej strefie czasowej i nie musisz się martwić o godzinę.

Cichutko zachichotałam i znowu zaczęłam karmić Abrę, a Rosalie wyszła z kuchni, szukając najprawdopodobniej Emmetta.

Po chwili w drzwiach pojawiła się Alice.

- Co tam porabia moja ulubienica?

Spojrzałam na nią.

- Bardzo dobrze. Jemy kabaczka.

Alice zmarszczyła brwi.

- Daj mi chwilkę! – Przyszła chwilę potem z bananem i kilkoma kromkami chleba.

- Proszę.

Uśmiechnęłam się.

- Dzięki. Z pewnością się na to skusi.

Alice pokiwała z zadowoleniem głową, po czym usiadła obok mnie.

Po kilku minutach, kiedy Abra zdążyła już zjeść trochę chleba i większość banana, popatrzyłam się na Alice.

- Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale jestem bardzo ciekawa jednej rzeczy. Dlaczego jesteś taka niska w porównaniu do całej twojej rodziny? Jak nie chcesz to nie odpowiadaj.

Na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Właściwie, tak myślałam, że zadasz mi to pytanie.. Widzisz, kiedy byłam bardzo mała, miałam może trzy albo cztery lata, zachorowałam na raka. Chemioterapia, którą mi dawali, wykończyła mnie. Na szczęście, sprawiła również, że wyzdrowiałam. Wolę być niższa i żyć, niż miałabym umrzeć.

- To dlatego twój ojciec postanowił otworzyć szpitale?

Pokiwała głową.

- W czasach, kiedy byłam chora, naprawdę ciężko było znaleźć taki szpital, który nie leczyłby tylko dorosłych. Więc, kiedy w końcu wyleczyłam się w Anglii, postanowił otworzyć pierwszy szpital w Bostonie, dla dzieci i ludzi, którzy nie mogli sobie pozwolić na leczenie w Europie.

- Jest dużo takich ludzi w Ameryce.

Zgodziła się.

- Naprawdę spotkało mnie szczęście. Och, chyba Jasper coś ode mnie chce. Do zobaczenia później!

Wyszła i skierowała się do dużego pokoju, gdzie czekał na nią Jasper.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Prudence
Wilkołak



Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta

PostWysłany: Śro 22:35, 17 Cze 2009 Powrót do góry

Ja chyba należę do fanek amerykańskich, które potrafią docenić charakter tego opowiadania. Nawet bardziej mi się podoba ten sposób przedstawienia postaci, kiedy nie wiemy dużo o nich. Fakt, musicie mieć dużo samozaparcia, do tłumaczenia tego, ale z chęcia przeczytam kolejne rozdziały.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Śro 23:26, 17 Cze 2009 Powrót do góry

jeszcze nie przeczytałam 10 chapiku... i tak mnie męczy jedno zagadnienie.
Nie krzyczcie na mnie że niemoralna propozycja czy coś - po prostu przeczytałam co napisała Niobe i wszystkie komentarze pod nią...
Czy jest taka możliwość... powiedzmy urozmaicenia ff? Rozumiem - na to trzeba by mieć zgodę autorki czy coś w ten deseń, ale czy istnieje w ogóle taka możliwość. No wiecie - tłumaczycie co autor napisał, ale dodajecie swoje opisy, albo zmieniacie część wg własnych upodobań, choć podstawa zostaje ta sama. Jak mawiają moi koledzy - grunt to podstawa. Błagam, nie bijcie mnie za taki pomysł - jestem najzwyczajniej ciekawa.
Jak przeczytam to edytuję.

Wasza - B.

EDIT :
No dobra, przegrałam... zwracam honor Niobe. Za dużo dialogu. Za duużo ! Przecież tam nie było ŻADNEGO, ani jednego opisu. Albo to jak Alice opowiadała o raku, to było tak, jakby wspominała co jadła wczoraj na obiad *głębokooddychamżebyniezacząćpisaćjakbymtopoprawiła*

ok, już mi lepiej... Czy w ogóle jest dozwolone budowanie rozdziałów z samych wypowiedzi? Czy autorce by zaszkodziło jakby w pewnym momencie dodała ' Alice spojrzała na mnie lekko zamglonym wzrokiem. Smutno uśmiechnęła się do swoich wspomnień, którymi za chwilę chciała się ze mną podzielić... Patrzyłam na nią najbardziej przyjaznym spojrzeniem, jakim kiedykolwiek kogokolwiek obdarowałam, nie licząc swojej córki... Zasługiwała na to. Zasługiwała, by jej wysłuchać, zrozumieć i by dzielić z nią wszystkie smutne i radosne spojrzenia. Ciekawe, czy własnie na tym polega miłość... i czy Jasper jej to daje.' - strasznie przepraszam za to. I właśnie się zastanawiam czy mam to usunąć, ale chyba jednak zostawię... Usprawiedliwię się - po prostu jak to przeczytałam to brakowało mi czegoś. I wiem że to co napisałam też nie jest dobre, ale wolałabym to, niż enter. Nie bijcie...

Wasza jeszcze bardziej - B.

P.s. I tak, zdaję sobie sprawę że zaprzeczam temu co napisałam wcześniej. Tylko krowa nie zmienia zdania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Beatriz dnia Śro 23:40, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Yvette89
Zły wampir



Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P

PostWysłany: Czw 6:26, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Już od jakiegoś czasu czytam to opowiadanie i bardzo mi się podoba :)

Bella jako młoda mama, jest bardzo odpowiedzialna i dba o swoją córkę. W tak młodym wieku na takiej uczelni to naprawdę nie małe osiągnięcie :) Do tego jej tajemnicza przeszłość i brak ojca Abry albo rodziców dziewczyny :P Same tajemnice :D No i ofc jak zawsze kochany Emmett :) Rose w tym wcieleniu podoba mi się bardziej niż u Meyer :) Nie wiem dlaczego jednak jej dobra strona mocy bardziej mi się podoba :) Esme i Carlise, kochający i odpowiedzialni rodzice, którzy troszczą się o pociechy, wiedzą, że coś spotkało Bellę i ona sama musi chcieć o tym opowiedzieć. Edward jak zawsze uroczy i już darzący Bellę uczuciami, chociaż nie jest to jeszcze miłość :)

Czekam niecierpliwie:)
Pozdrawiam i weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
niobe
Zły wampir



Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 96 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 7:52, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Ja chyba zacznę sądzić, że to ma być forma dramatu, dorzuci się jeszcze didaskalia i będzie ^^ Bo innego rozwiązania naprawdę sama nie widzę, nawet jak ktoś zaczyna pisać to próbuje robić szczątkowe opisy, a tutaj tego nie ma. Może to też ma jakiś urok więcej zostaje wyobraźni czytelnika. A może to jakaś nowa forma pisarska :D Ja bym się nie mogła oprzeć wrzuceniu opisu uczuć pisząc cokolwiek. Hm.. Ale to do samego rozdziału to podoba mi się na pewno motyw, że Emmett mieszka na Hawajach, aż go widzę w kwiecistych spodenkach ^^ Ale nie podobało mi się motyw kabaczkowy. I nigdy nie słyszałam o tym, że można nie rosnąc po chemoterapii.
Tłumaczki podziwiam jeszcze bardziej po tym rozdziale :) Czyta się lekko, trochę sucho, ale to nie Wasza wina, tylko braku opisów. W sumie zaczynam rozumieć czemu jest tyle rozdziałów Wink
Dziękuję za tłumaczenie
Pozdrawiam

P.S. Beatriz uważam, że Twój opis jest bardzo zgrabny ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesca
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 8:45, 18 Cze 2009 Powrót do góry

^^ Lekkie opowiadanie na leniwy poranek. Brakuje w nim trochę uczuć, ale fabuła ciekawa więc ujdzie;) Bella jest cudowną matką. Lubię właściwie opowiadania, gdzie Bella ma już dziecko. Ciekawe jak dalej rozwinie się postać Edwarda... Beatriz;> Może ty zajmiesz się lekkim udoskonalaniem tego FF ?;P


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 14:20, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Wiemy, że to suche, ale właśnie po przeczytaniu waszych komentarzy, wpadłam na fajny pomysł :)
I ....
Nic Wam nie powiem! Muszę to najpierw przedyskutować z Madziorskiem.
Beatriz: Nie zajmuj się NA RAZIE polepszaniem "Lesson Learned", to nasz ff :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Masquerade
Gość






PostWysłany: Czw 14:35, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Uwielbiam to opowiadanie :D Jest takie nieziemsko leciutkie. Zdarzały się jednak niedociągnięcia, takie jak na przykład nieodmienione 'Carlisle' Wink
Rozbawiły mnie chleb i banan, przyniesione przez Alice :D Dieta 'Małysz' mi się przypomniała :D
Ciekawa jestem jak długo potrwa zanim Edward i Bella będą ze sobą. Mam nadzieję, że podczas tej rodzinnej imprezy coś już zacznie iskrzyć Wink
Czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam,
M. :)
LaFleur
Nowonarodzony



Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Oahu

PostWysłany: Czw 14:51, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Mnie to opowiadanie z lekka nudzi. Zaczęłam je czytać praktycznie od ukazania się go na forum i początkowo mi się podobał. Teraz, kiedy widzę, że pojawia się nowy rozdział, czytam go dość niechętnie. Z pewnością nie jest to wina tłumaczek, bo czyta się lekko i przyjemnie.

Fabuła wydawała się ciekawa. Młoda matka, ten wielorybek i seria dziwnych, przypadkowych zdarzeń. Jednak coś się stało i opowiadanie oklapło.

Może kiedyś tu wrócę i przekonam się, czy jest lepiej.

Namaste!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nesca
Nowonarodzony



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:12, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Haha ^^ a ja już jestem na 14 rozdziale ;p Akcja nie jest ogólnie w tym opowiadaniu zawrotna, ale i pasuje na to popołudnie :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beatriz
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gwiazd.

PostWysłany: Czw 18:47, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Taki już mam charakter - lubię się wtrącać. Pracuje nad poprawą, więc za jakiś czas powinno być trochę lepiej.

Ann - chylę czoła - i to twoje 'na razie' bardzo mi się spodobało. Jakbym mogła się na coś przydać to zapraszam ( powinnam robić w autoreklamie...)

Niobe - dzięki za P.S. Ze mną jest tylko taki jeden problem, że piszę coś i wydaje mi się dobre, a nazajutrz stwierdzam że mogłabym to ulepszyć. I tak np. uważam że przesadziłam z wielokropkami ;]

A co do ff - dramat nie dramat, czytać i tak będę, bo chcę oddać swój hołd tłumaczkom za ich cierpliwość.

pozdrawiam,
B.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Madziorsko
Człowiek



Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:59, 18 Cze 2009 Powrót do góry

Wstawiam nowy rozdział:

Tłumaczenie: Madziorsko, z pomocą Ann.!
Beta: Zuzana :*

Rozdział 11- Dni w domu

EPOV

Był poranek po Święcie Dziękczynienia. Przypuszczam, że Świąteczny Piątek. Alice była poza domem. Zgadnijcie gdzie? Oczywiście na zakupach. Esme i Rosalie również gdzieś sobie poszły. Właściwie, Rosalie z pewnością sama zaplanowała ten dzień, a Esme została najzwyczajniej w świecie przez nią wyciągnięta. Bella natomiast została zaproszona przez Alice na zakupy, jednak po wielu namowach, moja przyjaciółka została w domu. Byłem zdziwiony, chociaż nie przez odmowę, ponieważ jej spodziewałem się na sto procent, ale przez to, że moja siostra zaproponowała komuś wspólne wyjście do centrum handlowego.
Powoli zszedłem ze schodów i skierowałem się do kuchni, przechodząc przez jadalnię. Wziąłem jedno z krzeseł i przystawiłem go do drewnianego pieca, na wyspie, na środku pokoju, po czym na nim usiadłem. Bella siedziała wtedy w dużym pokoju, więc musiała się wychylić, aby się ze mną przywitać. Nie przerywała przy tym zabawy z Abrą.
- Och, cześć Edward.
Przetarłem ręką moją zaspaną twarz i skinąłem w jej stronę.
- Dzień dobry, Bello.
Wywróciła oczami, cały czas się uśmiechając.
- Dzień dobry? Jest już pierwsza po południu! Niedługo wszyscy już wrócą na obiad! Nieźle sobie pospałeś.
Popatrzyłem się na nią z niedowierzaniem, po czym odwróciłem się, aby sprawdzić godzinę na zegarze. Oczywiście Bella miała rację. Była już pierwsza po południu.
- Chwila, ale, przecież Alice, Esme i Rosalie wyszły tylko kilka minut temu!
Pokręciła z kpiarskim uśmiechem głową.
- To było godziny temu. Musiałeś zasnąć, po tym jak wyszły.
Zachichotałem.
- Z pewnością- a po chwili dopowiedziałem do siebie: - Jej, jest już trzynasta!
Bella uśmiechnęła się do mnie szeroko, po czym zniknęła w drzwiach do dużego pokoju. Postanowiłem zawołać ją, aby przedstawić swoją propozycję:
- Bella, chodź na chwilę!
Po chwili wychyliła swoją głowę, aby popatrzeć się na mnie.
- Co się stało?
- Jeśli chcesz, mógłbym oprowadzić cię po okolicy. Na wzgórzu znajduje się stary cmentarz, a w pobliżu również jest wiele ciekawych miejsc.
Skinęła z uśmiechem na ustach głową.
- Tak, myślę, że to dobry pomysł. Przejdę się. Z pewnością okolica jest piękna.
- To super. Proszę, poczekaj tylko chwilę, to zjem śniadanie lub lunch. Właściwie cokolwiek, byle tylko coś pożywnego. Wtedy pójdziemy, dobrze?
- Jasne.
Wycofała się w stronę dużego pokoju, więc mogłem jedynie słyszeć jak mówi do Abry. Najgorsze, że nawet ich nie rozumiałem. Okrążyłem kuchnię, w poszukiwaniu jedzenia dla siebie. Najlepszą rzeczą, jaką znalazłem, było ciasto jabłkowe. Odkroiłem sobie dwa kawałki, po czym wziąłem banana z miski, a wszystko położyłem na talerzu, koło którego ustawiłem szklankę z wodą. Następnie usiadłem w wygodnym fotelu bujanym i zacząłem jeść.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Półtorej godziny później schodziliśmy po nieutwardzonej drodze, która rozpoczynała się z tyłu domu moich rodziców. W pewnym momencie zatrzymałem się, aby wskazać Belli kilka punktów, którymi charakteryzowała się okolica. Na początku pokazałem jej kamienny mur.
- To jest właśnie koniec naszej posesji. Kiedy kupiliśmy dom, a mogłem mieć wtedy około cztery lata, za murem znajdowały się jedynie trzy domy, aż do Halls Hill Road *.
Przeszliśmy obok odcinka, rozpoczynającego autostradę. Pomiędzy drzewami wychylały się znaki: „Teren prywatny. Wstęp wzbroniony.”
- Nie do końca wiemy, dlaczego one tutaj stoją… znajdują się przy drodze od jakiegoś czasu. Rozmawialiśmy z tamtymi ludźmi- wskazałem na dom naprzeciwko nas- i oni również nie mają zielonego pojęcia.
W końcu zaczęliśmy iść wzdłuż starego, opuszczonego budynku szkolnego, na końcu drogi, po czym skręciliśmy w lewo, aby wejść na wzgórze. Na szczycie znajdował się cmentarz. Pokazałem Belli kilka najstarszych grobowców, które pochodziły z XVIII wieku oraz moich dalekich przodków.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę obok najstarszego domu w okolicy. Były to budynek jednego z gospodarstw z 1740 roku.
Abra szła dumnie obok swojej mamy, wskazując rzeczy i dając im nazwy po angielsku, hiszpańsku i jeszcze jednym języku. Nie mogłem się powstrzymać, więc musiałem zapytać:
- Jakich języków używa Abra?
Bella delikatnie podniosła swoją córkę.
- Abra umie mówić najlepiej po angielsku, lecz radzi sobie też nieźle w hiszpańskim i hebrajskim.
Wgapiłem się ze zdziwienia w Bellę.
- Nie wiedziałem, że znasz hebrajski!
Pokiwała głową.
- Hebrajski, hiszpański, francuski i niemiecki. Właściwie niemiecki to moja pięta achillesowa wśród pozostałych. Nadal nad nim pracuję.
- Jej. Jestem pod wrażeniem. Niezły dodatek do angielskiego.
- Tak- wzruszyła ramionami, jakby każdy obywatel Ameryki znał chociaż po pięć języków. Z pewnością nawet nie doceniała i nie zauważała, że jest taka mądra.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bella była na piętrze. Właściwie nie wiedziałem, co tam dokładnie robiła. Sam siedziałem w dużym pokoju, na parterze, bezsensownie skacząc po kanałach telewizyjnych. Moim jedynym towarzyszem był Jasper, który niespodziewanie zjawił się i usiadł obok mnie.
- I jak tam?
- Nic specjalnego.
- Chodzi mi o Bellę.
- Nie wiem. Znaczy, wydaje się być taka normalna, ale potem, kiedy pytam ją o coś prywatnego, stawia się. Nie chce mi nic powiedzieć. Nawet wiek jest dla niej tajemnicą.
Jasper wzruszył ramionami.
- Pewnie ma jakieś swoje problemy. Jest samotną matką, dodatkowo, która chodzi jeszcze na uczelnię.
- Wiem, rozumiem to całkowicie, ale pragnę, aby chociaż trochę się przede mną otworzyła.
- Będziesz musiał być w takim razie po prostu cierpliwy.
Skinąłem niechętnie głową, a Jasper wstał, po czym oddalił się w stronę kuchni. Zawsze uważałem, że chłopak Alice jest wspaniałym człowiekiem. Niestety różniliśmy się właściwie wszystkim. Oboje za to byliśmy spostrzegawczy. Ja mogłem bardzo dobrze określić, co ludzie myśleli, a on, co czuli. Jasper natomiast jest o wiele cichszy ode mnie, co stanowi całkowite przeciwieństwo Alice, wiecznej gaduły. Czasami wyobrażałem sobie, jak mogły wyglądać rozmowy pomiędzy nimi.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Było sobotnie popołudnie, kiedy siedziałem w salonie i czytałem książkę. Spojrzałem w górę, kiedy odgłosy idących stóp przeszły przez kuchnię i zobaczyłem Bellę idącą przez próg. Minutę później mogłem usłyszeć jak zaczyna grać na fortepianie. Była dobra, może nawet lepsza niż ja. Moi rodzice załatwili mi lekcję gry na tym instrumencie, kiedy miałem cztery lata. Przestałem grać, kiedy rozpocząłem studia, ale nadal próbowałem powtarzać sobie dawniej grane kompozycje przynajmniej raz w tygodniu, gdziekolwiek w kampusie. Odłożyłem moją książkę i kierując się przez kuchnię, stanąłem w progu przedpokoju i przysłuchiwałem się jej.
Miała zamknięte oczy, kiedy grała kawałek Beethovena z pamięci. Jeden z tych, których próbowałem się nauczyć przed laty, ale przestałem. To było dziesięć kartek muzyki, zapisanych po obu stronach. A ona grała go z pamięci, popełniając jedynie jakieś malutkie błędy!
Kiedy skończyła, podszedłem bliżej, ale zdradliwa, skrzypiąca podłoga mnie ukazała. Zapomniałem o ty. Bella się odwróciła i mnie ujrzała.
- To było wspaniałe, Bello.
- To wcale nie było dobre, chociaż ten fortepian jest idealny do grania - powiedziała i wskazała na naszego dużego Steinwaya.**
- Też go lubię. A twoja gra była naprawdę wspaniała. Brałaś kiedyś lekcje?
- Przed sześcioma laty, kiedy byłam młodsza. Przestałam, kiedy się przeprowadziłam.
Skinąłem głową.
- Graj dalej!
Poszedłem do kuchni, aby usiąść i pomyśleć. Powiedziała: „kiedy się przeprowadziłam”. Nie przeprowadziła się ze swoimi rodzicami?
Nachmurzyłem się. Nigdy nie wspominała o swoich rodzicach. Czy ona z dorastała przy nich? Zaczynała mnie naprawdę ciekawić.


* Droga na terenie stanu New Hampshire.
**http://images.google.com/images?hl=en&client=firefoxa&rls=org.mozilla:pl:official&hs=2zd&q=Steinway+grand&um=1&ie=UTF8&ei=kFQ6Sq6IKojbQbVn5y3Aw&sa=X&oi=image_result_group&resnum=1&ct=title



Piszcie o wszystkich błędach, jakie znalazłyście. W rozdziale jest trochę mniej gadania, a więcej opisu sytuacji, więc mam nadzieję, że będzie łatwiej czytać.
Pozdrawiam,
Madziorsko :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madziorsko dnia Nie 10:00, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin