FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Von Dem Hass Zu Der Liebe - Rozdział 2 (21.03) [NZ] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Bella_Cullen9
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam Gdzie Nie Sięga Twój Wzrok ;]

PostWysłany: Pon 22:27, 15 Mar 2010 Powrót do góry

Hej...
Postanowiłam wstawić tu mój ff "Von Dem Hass Zu Der Liebe'' - "Od Nienawiści Do Miłości''. Fanfick można również znaleźć tu [link widoczny dla zalogowanych]
beta: marcelat

Opis ff:
Edward wraz z siostrą Alice musi przeprowadzić się do ojca, którego oboje nienawidzą...
Co się stanie gdy pozna Bellę??
Czy Edward i Alice wybaczą kiedyś ojcu?
Będziecie wiedzieć gdy przeczytacie mój ff :)

[OOC]
[AU/AH]
Poznajcie świat pełen nienawiści, miłości i przyjaźni...



Prolog:
Wyobraźcie sobie szczęśliwą rodzinę, matka, ojciec i dwoje dzieci. Żyje sobie ona spokojnie w Phoenix w stanie Arizona. Gdy pewnego dnia wszystko się sypię. Jeden SMS zmienia wszystko. Pewna osoba rozbija rodzinę, ktoś odchodzi, zostawiając samą matkę, z dwójką dzieci.

Otóż witajcie w moim świecie.

W świecie Edwarda Cullena.

Nazywam się Edward Cullen, obecnie mam 17 lat i mieszkałem z moją ukochaną matką Elizabeth oraz siostrą Alice. A dlaczego mieszkałem? Bo moja matka zginęła w wypadku samochodowym. A dziś muszę razem z siostrą przeprowadzić się do małego, wiecznie deszczowego Forks. Dlaczego tam? Otóż dlatego, że mieszka tam mój ojciec, którego nienawidzę od 6 lat. Pewnie chcecie wiedzieć, dlaczego go nienawidzę. Powiem wam. Mój ojciec Carlisle Cullen opuścił swoją rodzinę, dla jakieś kobiety, którą kochał w liceum. Gdy miałem 11 lat, mój ojciec coraz wyjeżdżał z miasta. Zawsze myślałem, że to sprawy służbowe związane z pracą, ale pewnego wieczoru, jak przyjechał do domu, poszedł wziąć prysznic, wtedy akurat siedziałem w salonie razem z Alice i oglądaliśmy bajki, gdy usłyszałem dźwięk dochodzący ze stołu. Wstałem i zobaczyłem, że dostał SMS'a od nie jakiej Esme. Odczytałem go, treść była następująca

Hej kochanie:*
Dojechałeś szczęśliwie?? Zadzwoń do mnie, jak będziesz mógł.

PS. Już nie mogę się doczekać następnego spotkania.
Całuję Esme :*


Po tym SMS'ie w domu zaczęły się kłótnie, wyzwiska itd. Pięć miesięcy później ojciec wyprowadził się od nas, a po pół roku rozwiódł się z matką. Od tamtej pory go nienawidzę. Jego i tej całej Esme. A teraz gdy moja mama nie żyję ja i Alice będziemy musieli z nimi mieszkać. Nie wiem, jak wytrzymam. A na dodatek ta cała Esme ma jeszcze córkę z poprzedniego małżeństwa nie, jaką Bellę. Jeśli ojciec myśli, że mu wybaczymy, to się grubo myli. To chyba na tyle, jeśli chodzi o moją historię.

No cóż trzeba iść się spakować, jutro o 14 mamy lot do tego zadupia zwanego Forks.


Rozdział 1
EPOV
Właśnie skończyłem się pakować. Wziąłem walizki i poszedłem je włożyć do bagażnika. Gdy już wszystkie włożyłem, wróciłem do mieszkania i poszedłem sprawdzić jak idzie Alice. Wszedłem do jej pokoju i zamarłem. ku***, stało tam 5 walizek i jeszcze nie wszystko było spakowane.

- Alice, – odezwałem się – dużo jeszcze Ci zostało do spakowania.

- Trochę – powiedziała – Jeszcze będzie jedna walizka i bagaż podręczny.

Moja siostra mnie czasem załamuje. Ona ma więcej ciuchów i kosmetyków niż przeciętny człowiek.
- Dobra, to ja wynoszę już te, co są naszykowane – powiedziałem i wziąłem się za wynoszenie jej walizek.

Dwadzieścia minut później wszystko było spakowane. Poszedłem jeszcze raz do mojego pokoju, wziąłem dokumenty, telefon, iPoda i spojrzałem ostatni raz na mój azyl. Tak bardzo nie chciałem go opuszczać, ten dom przypomina mi o mojej kochanej mamie. ku***, dlaczego Bóg zabrał mi najukochańszą osobę pod słońcem. Zawsze wiedziała, co mnie gryzie, zawsze umiała mnie wysłuchać, stała się moją najlepszą przyjaciółką. Była również silną kobietą, nigdy nie pokazywała, jak cierpi po odejściu ojca. Kochała go do ostatnich dni życia. Zawsze powtarzała nam, że „Jeżeli ktoś zada Ci cierpienie, to najlepszą zemstą jest przebaczenie” oraz „Jak się kogoś kocha, to trzeba pozwolić mu odejść”. Wiedziałem, że jemu już dawno wybaczyła, ale ja nie zamierzam. Zamknąłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Przed domem stała Alice.

- Jak się czujesz Al? – spytałem.

- Edwardzie czuję się strasznie...Nie chce wyjeżdżać stąd, tu mi wszystko przypomina mamę – mówiła cicho – tak bardzo ją kocham – i po chwili wybuchła płaczem .

- Wiem Alice, ja też nie chce, ale prawo karze, wiesz przecież – powiedziałem, głaszcząc ją po głowie – Nie płacz już, wszystko będzie dobrze, obiecuję.

- Tak wiem – powiedziała, dalej szlochając – Jeźdźmy już, bo się spóźnimy.

Ruszyliśmy w stronę samochodu. Otworzyłem Alice drzwi od strony pasażera, po czym udałem się na miejsce kierowcy. Zanim odjechałem, spojrzałem na cały dom. Ogród koło domu moja mama własnoręcznie zrobiła. Powoli ruszałem spod podjazdu. Widziałem mamę machającą nam na pożegnanie. Szybko potrząsnąłem głową. To niemożliwe. Cullen masz zwidy. Nie dobrze z tobą – zganiłem się w myślach. Jechałem w stronę lotniska. Spojrzałem na zegarek była godzina 12.50. A więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Na lotnisku umówiliśmy się z naszymi przyjaciółmi. Nie mogliśmy wyjechać bez pożegnania. Dwadzieścia minut później dotarliśmy na miejsce. Zaparkowałem moje volvo na parkingu, wzięliśmy walizki i weszliśmy do holu. Czekali tam na nas nasi przyjaciele. Gdy nas zobaczyli, podeszli do nas. Wśród nich była moja dziewczyna Sarah oraz chłopak Alice – Nick.

Sarah to szczupła blondynka o piwnych oczach, była uparta, nieraz wredna, ale jak się ją bliżej pozna, to jest miła i pomocna. Jest to typowa gaduła i zakupoholiczka, świetnie dogadywała się z Alice. A dziś los karze nam się rozdzielić. Zawsze uważałem, że ona zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Mam nadzieję, że jak wyjadę to znajdzie sobie kogoś takiego. Chłopak Alice, Nick to wesoły blondyn i wieczny optymista. Zawsze umiał rozbawić wszystkich dookoła. Był moim najlepszym przyjacielem. Tworzył z Alice świetną parę. Moja siostra bardzo przeżywa to rozstanie. Reszta naszej ekipy to: Tom, Amy, Ashley oraz Jackson.
Alice rzuciła się na szyję Nickowi, a Sarah mi. Usłyszałem jej cichy szloch.

- Sarah nie płacz. Wiesz, że nie lubię, jak płaczesz – powiedziałem.

- Edwardzie, bardzo cię kocham i wiem również, że to nasze ostatnie spotkanie.

- Kochanie ja Ciebie też bardzo kocham i pewnie masz rację, mówiąc, że to ostatnie nasze spotkanie, wiem, że nie lubisz związków na odległość, bo to praktycznie nie ma sensu i proszę, obiecaj mi jedno.

- Dla Ciebie wszystko – powiedziała, już trochę się uspakajając.

- Obiecaj mi, że jak wyjadę, znajdziesz sobie kogoś, kto na Ciebie będzie zasługiwał i Cię nie zrani tak jak ja. Obiecywałem Ci kiedyś, że nigdy Cię nie zranię, a dziś właśnie złamałem obietnicę. Proszę, tylko to mi obiecaj – powiedziałem.

- Edwardzie, ja nie wiem czy kiedyś jeszcze pokocham kogoś innego, tak jak kochałam Ciebie, obiecam Ci pod jednym warunkiem – powiedziała.

- Jakim?

- Możemy przynajmniej zostać przyjaciółmi, proszę? Znamy się prawie od dzieciństwa, więc jak nie możemy być parą, to bądźmy najlepszymi przyjaciółmi. Wiem, że to głupie, że twoją przyjaciółką, będzie twoja była, ale nawet jak tam znajdziesz sobie kogoś, to nie będę chciała was skłócić, ani nikt z naszej paczki – tu wskazała na pozostałych – Jeśli kiedyś uszczęśliwisz jakąś dziewczynę, to będę się cieszyć z twojego szczęścia, w moim sercu będzie więcej szacunku dla Ciebie. Mówię to ze szczerego serca. I jeśli się zgodzisz, to postaram się znaleźć kogoś, kogo może pokocham. Równie mocno, co Ciebie – zakończyła swój monolog.

- Dobrze, a sprawi to, że będziesz szczęśliwa? – spytałem.

- Oczywiście.

- Jeśli to ma Cię uszczęśliwić to niech tak będzie, możemy zostać przyjaciółmi – powiedziałem, ściskając jej rękę, po czym przytuliłem ją ostatni raz.

Podszedłem jeszcze do reszty, pożegnałem się z nimi i usłyszałem:

Samolot do Seattle odlatuje za 15 min.

Podszedłem jeszcze go Sarah' y, bo stały tam moje walizki, pożegnałem się i razem z Al skierowaliśmy się na odprawę. Jak odchodziłem, usłyszałem jak cicho powiedziała „Kocham Cię i zawsze będę Cię kochać”. Odprawa minęła sprawnie, więc po 10 minutach już siedzieliśmy w samolocie. Wyłączyliśmy komórki i czekaliśmy na start.
Minęło około 20 minut, Alice nie lubiła tego typu transportu, więc po jakiś 15 minutach zasnęła. Ja nie mogłem zasnąć, cały czas rozmyślałem, jak zniosę mieszkanie z moim ojciec. Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

Bawiłem się razem z Alice i resztą paczki na moim podwórku w Phoenix w berka. Byłem najszybszy z całej ekipy, ale Nick zawsze próbował mnie dogonić i zawsze mu się nie udawało. Moi rodzice właśnie weszli do ogrodu z tacą, na której były ciasteczka i mleko. Położyli ją na stoliku ogrodowym, a sami usiedli na krzesłach. Założyłem się z Nickiem, kto pierwszy do nich dobiegnie, dostanie 3 ciasteczka. Oczywiście wygrałem. Mama zawołała resztę, na poczęstunek. Potem bawiliśmy się jeszcze trochę, rodzice chodzili po ogrodzie. W pewnym momencie, gdy biegłem w stronę rodziców, tata złapał mnie na ręce i rozbił helikopter. Jak już stałem na ziemi, zrobił to samo z Al. Byliśmy wtedy naprawdę szczęśliwą rodziną.

Chwilę później znalazłem się na ulicach na tym zadupiu Forks. Chodziłem bez celu. Gdy wszedłem w jakiś ciemny kąt, przede mną pojawiły się jakieś oczy o tęczówkach koloru płynnej czekolady. Stanąłem jak wryty. Nie mogłem nawet mrugnąć. Zwyczajnie utonąłem w tych zupełnie nieznanych mi oczach. Chwilę później oczy zniknęły. Odzyskałem kontrolę i poszedłem dalej. Nagle usłyszałem...


Uwaga pasażerowie, za chwilę będziemy lądować, proszę uprzejmie o zapięciu pasów.

To był tylko sen, ale te oczy zapamiętam na długo. Przespałem cały lot, całe bite 7 godzin. Szybko obudziłem Al. Powiedziałem, że lądujemy i trzeba zapiąć pasy. Ciągle nie mogłem przestać myśleć o tym pięknych oczach. Dziesięć minut później stewardessa ogłosiła koniec lotu i zaprosiła ponownie. Poszliśmy po bagaże i zobaczyliśmy Carlisle'a. No cóż musimy z nim jechać, bo mój samochód mają dostarczyć dopiero jutro. Powoli podeszliśmy do ojca.

- Witajcie – odezwał się do nas.

- Cześć – odpowiedzieliśmy razem niezbyt miło.

- Wiem, że zapewne mnie i Esme nienawidzicie i nie dziwię się Wam – powiedział spokojnie.

My się w ogóle nie odezwaliśmy. Al stała ze spuszczoną głową, wiedziałem, że powstrzymuje się, by nie zapłakać, a ja przyglądałem się ojcu, co ma jeszcze do powiedzenia.

- Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczycie, teraz chodźcie do samochodu, bo jest już późno, a jutro trzeba iść do szkoły – powiedział, tym samym kończąc rozmowę.

Nadzieja matką głupich – pomyślałem. Wzięliśmy swoje walizki i poszliśmy za Carlislem. Spakował je do samochodu. Dobrze, że na duży bagażnik, bo walizki Alice by się nie zmieściły. Jechaliśmy w absolutnej ciszy. Po półtorej godziny jazdy, wreszcie dojechaliśmy. Carlisle stanął na podjeździe, przed wielkim domem, właściwie willą. Było ciemno, więc nie widziałem zbytnio koloru. Wysiedliśmy z auta, wypakował nasze bagaże, ponownie wsiadł do samochodu i wjechał go garażu. Katem oka zobaczyłem, srebrnego Forda Mondeo oraz również srebrnego Nissana Murano. Za pewne jedno auto należy do tej całej Belli, a drugie pewnie jest ojca albo tej Esme. No cóż, samochody są zaje***te, ale ja na swoje też nie narzekam. Carlisle podszedł do nas, wziął część bagaży i weszliśmy do środka. Gdy wszedłem, do moich nozdrzy dobiegł smaczny zapach. Chwilę później przyszła do nas średniego wzrostu szatynka. Ojciec odłożył bagaże i przytulił do siebie przybyłą kobietę. To na pewno była ta cała Esme.

- Witajcie, jestem Esme – powiedziała miło.

- Dzień dobry jestem Edward, a to moja młodsza siostra Alice – odpowiedziałem chłodno.
- Carlisle pokaż im ich pokoje, niech się odświeżą po podróży – zwróciła się do ojca – za dwadzieścia minut zejdźcie na kolację, bo na pewno jesteście głodni – tu zwróciła się do nas i poszła z powrotem do kuchni – A i jak będziesz wracał, zawołaj do mnie Bellę.

Ojciec podniósł walizki, które postawił i powiedział, że mamy iść za nim. Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro i wskazał nam odpowiednie pokoje. W pokoju była osobna łazienka. Całe szczęście, nie będę musiał czekać, gdy wejdzie Alice albo ta cała Bella. Ojciec odchodząc, powiedział:

- Edward teraz mieszkacie ze mną i Esme, dlatego tak jak powiedziała, za 15 minut widzę was na dole w kuchni – powiedział i poszedł do pokoju Belli.

Mówiłem wam, jak ja go nienawidzę. Jeśli nie, to powiem, jeśli tak to powtórzę. Ja go ku*** nienawidzę z całego serca. Teraz myśli ku***, że jak tu mieszkamy, to może nam rozkazywać. O nie.! Idę wziąć prysznic i nie pojawię się punktualnie na kolacji, ale najpierw pójdę do Alice. Wszedłem do jej pokoju. Mój mały chochlik właśnie rozpakowywał swoje ciuchy. Po chwili odezwałem się.

- Al, mi ojciec nie będzie mówił, co mam robić. Dlatego nie pojawię się na kolacji punktualnie i dlatego, że idę wziąć prysznic – powiedziałem.

- Dobrze Eddy, ja też pewnie nie będę punktualnie, bo też chce wziąć prysznic i trochę się rozpakować – powiedziała.

- Dobrze za dwadzieścia minut będę wychodził, tak aby spóźnić się z pięć minut – powiedziałem i wróciłem do pokoju.

Od razu skierowałem się do łazienki. No przynajmniej zaopatrzona była w żel do mycia i szampon. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem gorącą wodę i nałożyłem trochę żelu na gąbkę, po czym roztarłem ją na ciele. Gorąca woda zawsze koiła moje nerwy, rozluźniała mięśnie. Umyłem jeszcze włosy i wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się ręcznikiem, a potem zawiązałem go sobie na biodrach. Wróciłem do sypialni i ubrałem świeże ciuchy. Psiknąłem się jeszcze moimi perfumami i już zamierzałem wyjść, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je, a w nich stała Al.

- Jesteś już gotowy? - spytała, – Bo tak jak chciałeś, jesteśmy spóźnieni pięć minut.

- Tak Alice, właśnie miałem wychodzić – odpowiedziałem.

Zamknąłem drzwi i razem zeszliśmy na dół. W kuchni, przy stole siedzieli już Carlisle z Esme i brunetka. Podeszliśmy do stołu i usiedliśmy. Esme podała nam posiłek i gdy już miałem zamiar jeść, bo byłem głodny, mój ojciec odezwał się.

- Mówiłem Wam, że mieliście przyjść za 15 minut. A wy się spóźniliście. To zapewne wina waszej matki, strasznie was rozpuściła i niczego nie nauczyła. Od dziś mieszkacie z nami i macie stosować się do moich reguł – powiedział.

Że co?! Jak on śmiał coś takiego powiedzieć o naszej matce. Ona nas dobrze wychowała. No jakby nie był moim ojcem, to bym go zajebał w tej chwili. Nie wytrzymałem i odpowiedziałem mu

- Jak śmiesz mówić tak o naszej matce. Ona nas wspaniale wychowała. W przeciwieństwie do Ciebie. Kiedyś cię kochałem, bo byłeś moim ojcem. Ale wiedz, że nienawidzę Ciebie i całej twojej nowej RODZINY od 6 lat – słowo rodziny mu przeliterowałem - Wiedz, że jak tylko skończę te pieprzone liceum, wracam do Phoenix razem z Alice. I nie powstrzymasz mnie – powiedziałem i odszedłem od stołu nieźle wkurwiony.

Poszedłem na górę po jakąś bluzę i zbiegłem na dół, krzyknąłem, że wychodzę i wyszedłem na dwór. Musiałem się uspokoić, bo jak jestem wkurwiony, to rozwalam to, co mam pod ręką.
Co on sobie wyobrażał?! Że zapomniałem, jaką wyrządził krzywdę matce i nam. ku*** jego niedoczekanie.!!!
Chodziłem po Forks z czterdzieści minut, uspakajając się. Wróciłem do domu, zdjąłem buty i kurtkę i poszedłem do kuchni, wziąłem sobie jakiś jogurt, łyżkę, i już miałem wejść na schody, gdy Carlisle zawołał mnie z salonu. Czego on ku***, jeszcze chciał? Wróciłem się do salonu i odezwałem się.

- Co? - powiedziałem chłodno.

- Nie sądzisz, że powinieneś nam coś powiedzieć – odpowiedział.

- Nie – krzyknąłem i poszedłem do siebie do pokoju.

Wiedziałem, o co mu chodzi. Chciał, żeby go ku*** przeprosił. Pff...jego ku*** niedoczekanie. To on powinien mnie prosić, abym mu wybaczył za to, co zrobił. Ale on nic. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

Posiedziałem jeszcze u siebie w pokoju, w międzyczasie się rozpakowując. Cały czas słuchałem muzyki. Później poszedłem do Alice. Spytałem się jak przebiegła kolacja, gdy wyszedłem. Wróciłem do siebie, umyłem się i przebrałem, po czym położyłem się spać.


BPOV
Obudziłam się rano. Nareszcie niedziela, ten weekend był naprawdę męczący, to dziś mieli do nas się wprowadzić, dzieci Carlisle’ a, Edward i Alice. Carlisle wspominał, że raczej nie będą oni mile nastawieni. Powoli zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam sobie na dzisiaj ubranie. Akurat trafiło na fioletowe rurki i takiego samego koloru bluzkę i białe bolerko. Bluzka miała na przedzie jeden duży kwadrat z kilku małych. Położyłam je na łóżku i poszłam pod prysznic.

Rozebrałam się i włączyłam gorącą wodę, ona zawsze mnie odprężała. Wzięłam mój ulubiony truskawkowy szampon i umyłam włosy, potem dokładnie wyszorowałam ciało, po czym spłukałam wszystko wodą. Po dwudziestu minutach wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam się i zawinęłam jeden ręcznik na swoim ciele, a drugi na głowie. Wróciłam do pokoju, ubrałam się w naszykowane ciuchy, po czym poszłam zrobić lekki makijaż. Do mojego stroju zdecydowałam się wziąć mój ulubiony zestaw biżuterii, czyli białe korale i kolczyki. Gdy już skończyłam, wzięłam komórkę, portfel i kluczyki do mojego Nissana. Zeszłam na dół, poszłam do kuchni. Przywitałam się z Esme.

- Hej Esme – powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- Hej słońce – odpowiedziała z uśmiechem – Siadaj, zaraz podam Ci śniadanie.

- Dobrze – powiedziałam i usiadłam.

Podała mi śniadanie i usiadła po drugiej stronie stołu, naprzeciwko mnie.

- Ładnie dziś wyglądasz – powiedziała – wychodzisz do Setha?

Nie mówiłam wam, ale Seth to mój chłopak, ma brązowe włosy i oczy koloru piwnego. Jest bardzo kochany, zawsze umie rozbawić, wysłuchać, pocieszyć. Bardzo się o mnie troszczy. Kocham go i zawsze będę. Jesteśmy ze sobą już od ponad roku.
Uwielbiam słuchać jak gra na gitarze.

- Zgadłaś – uśmiechnęłam się, – ale nie martw się, wrócę o 16.

- Dobrze, a co tam właściwie u niego? - spytała mama.

- A wszystko w porządku, możliwe, że będzie starszym bratem – powiedziałam.

- Jak to?! - spytała raczej szokowana – Sue jest w ciąży?

- Tak, podobno jest w 8 miesiącu – powiedziałam.

- Jak ja się cieszę. Za tydzień może przejadę się do Sue, Seth pewnie się bardzo cieszy – powiedziała.

- I to jak. Jak mi powiedział, będzie miał, kogo drażnić – zaśmiałam się.

- Och ten Seth jest niemożliwy, pozdrów go ode mnie, Sue i Harry' ego też – powiedziała i wyszła z kuchni.

Szybko dokończyłam śniadanie i wyszłam z domu. Weszłam do garażu i odpaliłam silnik mojego auta. Wyjechałam z garażu i ruszyłam w stronę domu państwa Clearwater. Jazda nie trwała zbyt długo, jedyne 15 minut. Seth mieszka w rezerwacie La Push. Są tam piękne plaże, na które uwielbiam chodzić z Sethem. Zaparkowałam na podjeździe, poprawiłam jeszcze włosy i wyszłam z samochodu. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Drzwi otworzyła mi jak zawsze uśmiechnięta Sue. Przywitałam się.

- Dzień dobry Sue. Jest Seth? – powiedziałam, uśmiechając się.

- Witaj Bello – również odpowiedziała z uśmiechem – Seth jest u siebie.

- Aha dziękuje, a jak się czujesz? - wiedziała, o co mi chodzi.

- A dobrze, już się nie mogę doczekać, został tylko miesiąc, i już wiem, jak dam na imię dziecku.
- Jak?

- Będziemy mieli dziewczynkę, chciałabym, żeby nazywała się Leah – powiedziała.

- Piękne imię, życzę Ci jak najlepiej – powiedziałam – A teraz, jeśli mi wybaczysz, pójdę do twojego syneczka – obie zaśmiałyśmy się.

- Ach Bello, ty zawsze umiesz człowieka rozśmieszyć, idź, idź, nie zatrzymuje Cię – powiedziała.

- Aaa, zapomniałabym, Esme ma zamiar odwiedzić cię za tydzień.

- Dziękuje za powiadomienie – usłyszałam.

Skierowałam się do pokoju Setha, zapukałam do drzwi. Po usłyszeniu proszę, weszłam do środka. Seth akurat słuchał muzyki. Gdy mnie ujrzał, podszedł i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Później pochodziliśmy po plaży, posłuchałam, jak grał na gitarze, poszliśmy na lody i trochę porozmawialiśmy. Zbliżała się godzina 16, powiedziałam mu, że muszę wracać, pożegnałam się z nim, dostałam oczywiście namiętnego buziaka. Pożegnałam się również z jego rodzicami i odjechałam.

Gdy wróciłam do domu, pomogłam Esme z pokojami, dla Edwarda i Alice, a później poszłam do pokoju i zaczęłam czytać moją ulubioną książkę „Wichrowe Wzgórza”. W pewnym momencie usłyszałam głos silnika Carlisle'a. Spojrzałam na zegarek, była godzina 21.30. Zupełnie straciłam rachubę czasu. Odłożyłam książkę i włączyłam muzykę. Chwilę później usłyszałam odgłos otwieranych i zamykanych drzwi do dwóch pokoi. Chwilę później do mojego pokoju wszedł Carlisle.

- Bello, Esme kazała mi Ciebie zawołać – powiedział i zszedł na dół.

Wyłączyłam muzykę i zeszłam na dół, Esme znalazłam w kuchni.

- Bello, pomóż mi. Weź, nakryj to stołu– powiedziała.

- Dobrze– wzięłam talerze oraz sztućce i zaczęłam je rozkładać.

Pomogłam jej jeszcze w gotowaniu. Po dwudziestu minutach, wszyscy siedzieliśmy przy stole i czekaliśmy na Edwarda i Alice. Zeszli pięć minut później. Spojrzałam na nich, on był niczym grecki bóg, ona miała wygląd chochlika. Gdy już usiedli, Esme podała im posiłek i chcieli zacząć jeść, gdy Carlisle odezwał się.

- Mówiłem Wam, że mieliście przyjść za 15 minut. A wy się spóźniliście. To zapewne wina waszej matki, strasznie was rozpuściła, i niczego nie nauczyła. Od dziś mieszkacie z nami i macie stosować się do moich reguł – powiedział.

- Jak śmiesz mówić tak o naszej matce. Ona nas wspaniale wychowała. W przeciwieństwie do Ciebie. Kiedyś cię kochałem, bo byłeś moim ojcem. Ale wiedz, że nienawidzę Ciebie i całej twojej nowej RODZINY od 6 lat – słowo rodziny Edward przeliterował, ale nie powiem trochę, to zabolało - Wiedz, że jak tylko skończę te pieprzone liceum, wracam do Phoenix razem z Alice. I nie powstrzymasz mnie – powiedział i odszedł od stołu, był nieźle wkurwiony.

Poszedł na górę, parę sekund później wrócił, z kurtką na plecach, krzyknął, że wychodzi i zniknął za drzwiami. Później już nikt się więcej nie odzywał. Alice siedziała cały czas cicho. Po skończonej kolacji, Carlisle poszedł do salonu, Alice na górę, ja pomogłam Esme posprzątać i udałam się do swojego azylu. Ponownie włączyłam muzykę, w międzyczasie spakowałam się do szkoły, znowu wzięłam moją książkę i czytałam ją dalej. Około godziny 23 usłyszałam krzyki na dole, a później zamykane drzwi do jednego z pokoi. Jutro trzeba iść do szkoły, więc pewnie oni będą musieli jechać ze mną, bo są tu pierwszy raz. Mam nadzieję, że może uda mi się jakoś z nim zaprzyjaźnić. Odłożyłam książkę, wzięłam moją koszulkę nocną i poszłam się umyć. Po piętnastu minutach wyszłam, po czym położyłam się spać.




Piszcie komentarze co o tym sądzicie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella_Cullen9 dnia Nie 22:47, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 7 razy
Zobacz profil autora
Invisse
Zły wampir



Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:52, 15 Mar 2010 Powrót do góry

Hej Wink
No cóż, niewiele można powiedzieć o ff, który wkrótce zapewne zablokują - nie przeczytałaś regulaminu, koleżanko Wink Ani oznaczeń w tytule, ani w środku, ani daty aktualizacji, ani, przede wszystkim, BETY u Ciebie nie ma, a są to przymioty obowiązkowe na tym forum... więc lekturę regulaminu polecam Wink

Jeśli zaś chodzi o treść, pomijając powtórzenia, których jest bardzo, bardzo dużo jak na przeciętny tekst, pomysł wydaje się być naiwny, a przynajmniej jeśli chodzi o prolog. No, ale później pewnie się rozwinie, więc jeszcze trochę pomilczę Wink

I, proszę Cię, usuń te kropki z początków pytać na samym wstępie twojego posta, bo to wygląda wręcz odstreszająco, nie mówiąc już o tym, że pierwszy raz widzę tak dziwny pomysł, by zaczynać zdanie kropkami.

Dobranoc Wink
In.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Invisse dnia Pon 22:52, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Tayler
Człowiek



Dołączył: 25 Gru 2009
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dom po lewej.

PostWysłany: Wto 11:28, 16 Mar 2010 Powrót do góry

Już samym tytuł pozostawia wiele do życzenia. Naciągany i niezwykle banalny. Prosty. Powinnaś dziękować Bogu, że większość osób na tym forum miało angielski, ale Tayler ma niemiecki i musi cię zmieszać z błotem. Pomysł na opowiadanie wydaje się być oklepany do granic możliwości. Połowa opowiadań zaczyna się czyimś wyjazdem i pożegnaniem. Zero oryginalności. Nienawiść do otoczenia, przyjaźń z jakąś osobą, po czym ona przeradza się w odwzajemnioną miłość. Cukierkowość aż głowa boli. Czyżbym właśnie streściła twoje opowiadanie? Nie musisz odpowiadać. Mam rację. Zawsze ją mam. Możesz upierać się, że jestem wredna i zła. Krytyka nie boli. Może tylko pomóc. Opowiadanie mi się nie podoba. Brak pomysłu i koncepcji co dalej. Radzę powrócić do książek i przeczytać parę opowiadań.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pijana_wiatrem
Wilkołak



Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Wto 13:59, 16 Mar 2010 Powrót do góry

Co prawda to prawda, temat lekko już oklepany, ale nie jest źle

Jak dla mnie, jest nawet dobrze, zobaczymy, jak dalej temat się rozwinie Wink

I poszukaj bety, tyle ich na tym forum, ze często siedzą bezczynnie i czekają na tekst po kilka tygodni (znam po sobie)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Allie
Zły wampir



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 14:25, 16 Mar 2010 Powrót do góry

Widzę, że moderacja działa szybko.

Tytuł raz w innym języku, dwa nie podoba mi się on po przetłumaczeniu. Oklepany i zdradza większość fabuły.

Co do tekstu, sztucznie, sztucznie i jeszcze raz sztucznie. Może nie piszę lepiej, ale dla mnie to w jaki sposób piszesz wypowiedzi, robisz skoki emocjonalne, są nie do zniesienia. Do tego te przekleństwa, nijak się mają do całości tekstu. Moim zdaniem on powinien kipieć tą złością, powinno się to z niego wylewać. Do tego jak większość polaków zauważyłam, że używasz tego jako przerywnika, zamiast np. na końcu zdania, by pokazać jak na prawdę jest sfrustrowany.

Zajrzę tu znowu. Pewnie z czasem wyrobi ci się styl pisania :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
meadow
Człowiek



Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 18:58, 16 Mar 2010 Powrót do góry

BelloCullen9, ty jesteś autorką tego ff, tak? I oryginał jest w języku polskim, tak? Jeżeli się mylę, to proszę mnie popraw, ale jeżeli się mylę, to powiedz mi jedno: po co jest tytuł w języku niemieckim? Piszesz w ojczystym języku, więc powinnaś i tytuł napisać w tym języku. Ja wiem, że to teraz takie 'fajne' pisać w zagranicznym języku, taka jest moda, ale nasz język jest piękny, więc pokażcie to.
A to dla ciebie, miła lekturka.: Regulamin działu Fanfiction Poczytaj go sobie dokładnie. Wyżej mówiłam o punkcie drugim. ;)

I powiem też, że beta się kompletnie nie sprawdziła. oczywiście nie można całej winy składać na nią, ty także powinnaś dawać jej jak najmniej roboty. W tekście nadal roi się od błędów stylistycznych, interpunkcyjnych i zapisowych. Wybacz, nie mam zarówno ochoty jak i czasu na wypisywanie ich. Skieruję cię jednak do Poradnika dla bet oraz do tematu gdzie możesz szukać nowej bety, jak twoja nadal się nie będzie sprawdzać. ;d

Ogólnie cały tekst nie dotarł do mnie, nie mogłam zrozumieć do końca istoty przeprowadzki. Rozumiem, ich matka umarła, ale nie dociera do mnie jakoś ta cała sytuacja. Muszę to jakoś przegryźć, może następny rozdział mnie bardziej przekona.

Narazie twój ff to w większości suche dialogi, a ja lubię, gdy jest on naszpikowany opisami uczuć, pomieszczeń, przyrody, wyglądu postaci, gdy jest on nafaszerowany epitetami, bo wtedy mogę sobie dokładnie wyobrazić daną postać, dane otoczenie. Wtedy tekst bardziej przemawia do mnie. ;]

Tak więc życzę czasu, ochoty na pisanie, i pracuj nad tym, żeby było coraz lepiej.;>
pozdrawiam, m;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Bella_Cullen9
Nowonarodzony



Dołączył: 06 Paź 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam Gdzie Nie Sięga Twój Wzrok ;]

PostWysłany: Nie 22:40, 21 Mar 2010 Powrót do góry

Oto kolejny rozdział mojego ff'a.
Proszę piszcie komentarze Smile
beta: marcelat

Rozdział 2

EPOV
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego budzika. ku***. Czy mówiłem wam już, jak nie cierpię tego małego urządzenia? Nie?! To powiem, nie cierpię go tak samo, jak mojego ojca. Spojrzałem na wiszący na ścianie kalendarz. Dziś jest poniedziałek.

ku*** zajebiście. Normalnie skaczę z radości.

Dziś zaczynam nowe życie. Nowa szkoła, nowi znajomi. O ile znajdę ich na tym zadupiu. Ja bym jeszcze wytrzymał bez znajomych, jestem typem samotnika, ale moja siostra Alice, to wulkan energii, choć teraz go w ogóle nie przypomina. Ona zawsze miała przyjaciółki, mogła z nimi pogadać, wyjść na zakupy(mówiąc między nami, to je kochała) itd. Jestem pewny, że tu też ich znajdzie i nową miłość też.

Powoli zwlekłem się z łóżka. Poszedłem do łazienki wziąć gorący prysznic. Po przyjemnej i relaksującej kąpieli, wróciłem do pokoju, aby się ubrać. Wybrałem zwykłe czarne jeansy, biały podkoszulek i do tego czarną koszulę, szybko ubrałem się, zostawiając koszulę rozpiętą. Poszedłem do pokoju Alice i lekko zapukałem. Gdy usłyszałem odpowiedź, wszedłem.

- Hej chochliku – podszedłem i dałem buziaka w policzek, tak zawsze się witaliśmy. – Gotowa, by rozpocząć nowe życie?

- Cóż, raczej tak. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Jak myślisz, znajdziemy tutaj przyjaciół? – spytała.

- Według mnie Ty na pewno znajdziesz, co do mnie mam wątpliwości – powiedziałem zgodnie z prawdą.

- A czemu masz wątpliwości?

- Alice znasz mnie, znasz również mój wybuchowy temperament. Ja wątpię, żebym dzięki niemu znalazł kumpli.

- Edwardzie, ważne, abyś pamiętaj, że nie liczy się tylko wygląd, ale to, co masz w środku. A moim zdaniem nie tylko jesteś przystojny, posiadasz również interesującą osobowość.

- Taa, ale niestety nie wszyscy tak uważają – powiedziałem.

- Dla mnie zawsze będziesz najlepszym przyjacielem i super bratem – powiedziała z uśmiechem.

- Ty dla mnie tak samo Alice, nic tego nie zmieni.

- Dobra, koniec tej gadki szmatki i chodźmy na dół, bo Carlisle znowu się doczepi do ciebie, i popsuje nam tylko humory – powiedziała i wzięła swoją torbę, po czym wyszliśmy z pokoju.

Zaszliśmy jeszcze na chwilę do mnie, złapałem jedną ręką swój plecak i razem zeszliśmy na śniadanie. Przy stole siedział już Carlisle z Esme. To się dopiero zacznie.

- Dzień dobry – powiedziała Alice.

No tak, teraz zaczyna pokazywać się jej optymizm.

- Dzień dobry, drogie dzieci – powiedziała radośnie Esme.

Ta kobieta chyba już zawsze będzie radosna. Eh...

Carlisle cały czas siedział cicho i czytał gazetę. No lepiej niech czyta, niż ma się odezwać i popsuć mi humor.

- Za chwilę dołączy do nas Bella i wtedy zaczniemy jeść – powiedziała znowu Esme – A i Edwardzie twój samochód przywiozą dopiero po szkole, więc do szkoły i z powrotem pojedziecie z Bellą – tu zwróciła się do mnie.

- Dobrze – powiedziałem i usłyszałem, że ktoś schodzi po schodach.

Głowę miałem cały czas opuszczoną. Usłyszałem, jak ktoś usiadł naprzeciwko mnie. Podniosłem wzrok na Bellę. Spojrzałem w jej oczy i zamarłem. Jej oczy były koloru płynnej czekolady. Tego samego koloru, który zobaczyłem w moim śnie. ku***! Dobra Cullen ogarnij się. To jeszcze nic nie znaczy, że widziałeś jej oczy we śnie – mówiłem sobie w myślach.

Esme postawiła na środku stołu wielki talerz z naleśnikami. Nałożyłem sobie i zjadłem. Spojrzałem na zegarek, wskazywał godzinę 7.30. A więc czas się zbierać – powiedziałem w myślach. Nagle przemówił mój ojciec.

- Bello. Jako że samochód Edwarda przywiozą dopiero po szkole, dzisiaj Edward i Alice pojadą razem z tobą – zwrócił się do niej – I zaprowadź ich później do sekretariatu, aby odebrali plany lekcji.

- Dobrze Carlisle – powiedziała, po czym szybko poszła na górę.

Posłałem Alice spojrzenie mówiące: ” Chodź, poczekamy na nią przy drzwiach”, wzięliśmy swoje plecaki i wstaliśmy oboje. Na szczęście nikt nas nie zatrzymał. Chwilę później pojawiła się Bella z torbą na ramieniu. Mruknęliśmy wszyscy „Wychodzimy, do zobaczenia.” i skierowaliśmy się do garażu.

Jestem ciekaw, który to samochód Belli. Ja stawiałem na srebrnego Forda Mondeo. Jakie było moje zdziwienie, gdy brunetka podeszła do srebrnego Nissana. Przynajmniej ma gust, co do samochodów. Alice usiadła na miejscu pasażera, a ja z tyłu. Widziałem, że dziewczyny zaczęły rozmowę, ale przestałem ich słuchać. Myślałem o wszystkim i o niczym. O tym, co było, co jest i, co będzie.

Z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos.

- Edwardzie już dojechaliśmy – powiedziała Alice.

- Okay, – po czym wysiadłem.

Poczekałem jeszcze na dziewczyny, po czym Bella zaprowadziła nas do sekretariatu. Za biurkiem siedziała starsza kobieta. Razem z Alice podeszliśmy do niej. Jeśli wierzyć identyfikatorowi nazywała się Anne Cope. Odezwałem się:

- Dzień dobry, nazywam się Edward Cullen, a to – wskazałem na Al – moja siostra Alice Cullen. Jesteśmy nowymi uczniami i chcieliśmy dostać nasze plany lekcji – cały czas mówiłem miłym głosem.

- Witajcie w naszej szkole. Nazywam się Anne Cope, zaraz podam wam wszystkie potrzebne rzeczy, – po czym odeszła do drugiego biurka.

Chwilę później dała nam plany lekcji, karty do wypełnienia i mapki szkoły. Podziękowałem i wyszliśmy.

- To teraz mogę was oprowadzić po naszej szkole – powiedziała Bella.

- Szczerze, mam na to wyjebane – powiedziałem.

Dziewczyna ruszyła, a my za nią. Bella, oprowadziła nas po całej szkole. Pokazała, gdzie są, jakie klasy, stołówka, biblioteka itp. Gdy już skończyła, spojrzałem na plan, żeby zobaczyć co mam pierwsze.

Trygonometria.

No ku***, zajebiście. Kocham ten przedmiot – powiedziałem w myślach.

Pożegnałem się z Alice, rzuciłem krótkie „narka”, do Belli i udałem się do odpowiedniej klasy. Do rozpoczęcia zajęć zostało pięć minut. Usiadłem na ławce przed klasą i opuściłem głowę. Nagle koło mnie usiadła jakaś dziewczyna. Szybko podniosłem na nią wzrok. Była blondynką, raczej niewielkiego wzrostu.

- Hej. Jestem Jessica Stanley. A ty?

- Edward Cullen – powiedziałem niezbyt miło.

- Aha, usiądziesz ze mną, siedzę sama? – powiedziała niby uwodzicielski głosem.

I niby ku*** przypadkiem poprawiła dekolt, tak aby było widać jej cycki i jeszcze bezceremonialnie mi go podstawia pod sam nos. Jaka szmata. Chyba ją gnie, jeśli myśli, że z nią usiądę. Jej niedoczekanie. A ten „uwodzicielski głos” żal po prostu.

Myślała, że będzie brzmieć uwodzicielsko, seksownie...Pff, to się ku*** przeliczyła...

Odpowiem jej, bo jeszcze uzna to za odpowiedź twierdzącą. A ja nie zamierzam z nią siedzieć.

- Sorki, nie skorzystam.

- Ale może jednak się skusisz – i znów obniżyła trochę bluzkę.

- Powiedziałem nie to nie i przestań ciągle obniżać tą jebaną bluzkę, bo mnie to ku*** nie rusza. Jeszcze jakbyś miała, chociaż co pokazywać – powiedziałem i usłyszałem dzwonek.

No to czas na lekcję. Jessica wstała z ławki, i już miała odchodzić, gdy powiedziała:

- Nie wiesz, co tracisz.

- Pff... Nic specjalnego – odpowiedziałem już trochę zły.

Ona już nic nie odpowiedziała, tylko odeszła, stukając swoimi szpilkami o szkolną podłogę. Wszedłem do klasy i podszedłem do nauczyciela. Dałem mu kartę do wypełnienia, wziąłem podręcznik, a potem udałem się w stronę ławek. Jak dobrze, że nie kazał mi się przedstawiać, bo tego nie lubię. Rozejrzałem się po klasie i znalazłem jedno wolne miejsce. Spojrzałem na drugą osobę siedzącą w niej i nie mogłem oczom uwierzyć. Będę musiał dzielić ławkę z tą szmatą Jessicą.

No niech mnie ch*j strzeli. Bóg mnie jednak nie kocha.

Niechętnie ruszyłem w jej stronę. Zobaczyłem, jak ta szmata uśmiecha się do mnie szyderczo. Dotarłem do ławki i usiadłem.

- I co, tęskniłeś za mną? - powiedziała, dalej się uśmiechając.

- Chyba śnisz – odpowiedziałem chłodno.

Jak ja mam z nią wytrzymać. Na sam widok, jej twarzy chce mi się rzygać. Bluzkę poprawiła tak, że znowu było widać jej cycki. Szmaciara jedna. Popatrzyłem na zegarek. Czas strasznie wolno mi płynął. No to będzie długaaaa lekcja.



BPOV
Obudził mnie rano dźwięk budzika. Dziś poniedziałek, czyli zaczął się nowy tydzień. Szybko wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Po 20 minutach wyszłam z toalety, owinięta w ręcznik. Wróciłam do pokoju i ubrałam się. Odłożyłam ręcznik i zaczęłam suszyć włosy.

Spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę siódmą dziesięć, odłożyłam suszarkę, uczesałam włosy i zeszłam na dół. Przy stole siedział Carlisle oraz Edward z Alice. Usiadłam na wolnym miejscu, było one naprzeciwko miedzianowłosego. Gdy usiadłam na krześle, spojrzałam na niego i zobaczyłam, że on też mi się przygląda. Jego oczy były koloru szmaragdowego.

Chwilę później Esme postawiła przed nami wielki talerz naleśników. Każdy wziął sobie tyle, ile chciał. Gdy już wszyscy zjedli, miałam iść po torbę do mojego pokoju, lecz odezwał się Carlisle.

- Bello, jako że samochód Edwarda przywiozą dopiero po szkole, dzisiaj Edward i Alice pojadą razem z tobą – zwrócił się do mnie – I zaprowadź ich później do sekretariatu, aby odebrali plany lekcji.
- Dobrze Carlisle – powiedziałam, po czym szybko pobiegłam na górę.

Złapałam moją torbę, po czym zeszłam na dół. Podeszłam do drzwi, założyłam buty, mruknęliśmy wszyscy „wychodzimy, do zobaczenia” i skierowaliśmy się do garażu. Szybko podeszłam do mojego cudownego Nissana. Jak ja kocham to auto. Wsiadłam, a w moje ślady poszli pozostali. Alice ulokowała się na miejscu pasażera, a Edward z tyłu. Panowała niezręczna cisza, więc postanowiłam ją przerwać.

- No, więc jestem Bella, miło mi Was poznać – powiedziałam.

- Ja nazywam się Alice, a to mój brat Edward – powiedziała – I też miło mi Cię poznać, – po czym lekko uśmiechnęła się.

- W szkole mam małą grupkę znajomych. Chcesz ich poznać? – spytałam.

- Z miłą chęcią – odpowiedziała – A ile osób liczy ta twoja grupka?

- Jest nas w sumie pięcioro: Rosalie to wysoka blondynka, bardzo piękna, przy niej dziewczyny zapewne popadają w kompleksy, Emmett to jej chłopak, wygląda jak niedźwiedź, ale nie jest straszny, Jasper to brat Rose i również jak ona jest blondynem, ale średniego wzrostu, czwartą osobą jest mój chłopak Seth, to miły brunet o piwnych oczach, jest troszkę wyższy ode mnie, a ostatnią osobą jestem ja.

W odpowiedzi dostałam uśmiech, który odwzajemniłam. Resztę drogi rozmawiałyśmy na różne tematy. Gdy już zaparkowałam, Alice zwróciła się do brata.

- Edwardzie już dojechaliśmy – powiedziała.

- Okay – odparł, po czym wysiadł.

Poczekał na nas, gdy brałam swoją torbę i następnie poszliśmy do sekretariatu. Edward z Alice weszli do środka, a ja zostałam na zewnątrz. Wyszli po 10 minutach, to teraz jak powiedział Carlisle, zamierzałam oprowadzić ich po szkole, żeby zapoznali się z nią.

- To teraz mogę was oprowadzić po naszej szkole – powiedziałam.

- Szczerze, mam na to wyjebane – odpowiedział mi Edward, no nie powiem, miły jest, nie ma, co. On mnie pewnie też nienawidzi tak jak Carlisle' a i Esme. Ale jakby wiedział, co mi się przydarzyło, to może zmieniłby zdanie. Dobra koniec tego tematu, bo nie dam rady powstrzymać łez.

Ruszyłam pierwsza, a Alice i Edward podążyli za mną, oprowadziłam ich po całej szkole. Pokazałam, gdzie znajdują się poszczególne pomieszczenia. Gdy już skończyłam, Edward zobaczył, co ma teraz. Po chwili pożegnał się z Alice, rzucił mi krótkie „narka” i udał się do odpowiedniej klasy.

Do rozpoczęcia zajęć zostało 8 minut. Odezwałam się do siostry Edwarda.

- Alice, co masz teraz? - Spytałam.

Dziewczyna spojrzała na plan i odpowiedziała.

- Angielski, a ty?

- Tak samo.

- To super, a mam pytanie?

- Słucham?

- Mogę usiąść z tobą? – Spytała.

- Jasne, właśnie miała Ci to zaproponować – powiedziałam.

- Naprawdę, to się bardzo cieszę, bo nie znam tu nikogo.

- Wierzę, a teraz chodźmy do klasy, bo za chwilę będzie dzwonek.

Poszliśmy w stronę odpowiedniej klasy i weszłyśmy do niej. Od razu skierowałam się do mojej ławki. Zaczęłam znowu rozmawiać z Alice. Dowiedziałam się, że jest straszną zakupoholiczką, to się dobrze dogada z Rose. Naszą ciekawą rozmowę przerwał Mike Palant Newton.

- Witaj Bello, widzę, że masz nową koleżankę? Nie przedstawisz mnie? – spytał.

- Wybacz Mike, ale niestety nie przedstawię Cię – powiedziałam.

Już myśli, że Al będzie jego następną ofiarą. To się grubo myli.

- Ale Bello, twoja koleżanka na pewno nie będzie miała nic, przeciwko, aby się bliżej poznać – powiedział i usiadł na krawędzi naszej ławki.

- Mike, spierdalaj mi z oczu, Alice nie będzie twoją kolejną ofiarą. Poszukaj sobie innej. Oj sorki, już żadna cię nie chce, jakie to smutne. Nie widzisz, jak ja płaczę z tego powodu. A teraz zabieraj swój tyłek z naszej ławki – powiedziałam, a za chwilę do klasy wszedł Pan Stewart.

Alice wstała podeszła do nauczyciela z kartą, kazał się jej przedstawić. Gdy już skończyła, wzięła jeszcze podręcznik, kartę i wróciła do ławki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bella_Cullen9 dnia Nie 22:51, 21 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
` Coco chanel .
Wilkołak



Dołączył: 24 Gru 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bielsko - Biała ^^ <33

PostWysłany: Pon 10:31, 22 Mar 2010 Powrót do góry

Hmmm... Z nudów weszłam sobie na forum i przeglądałam różne ff. Trafiłam też na Twój. Stwierdziłam, że skoro przeczytałam, zostawię komentarz. Wink
Po pierwsze: Liczby piszemy słownie!!!! Zapamiętaj to. Nie może być: " Nienawidzę go od 6 lat" - poprawnie to: "Nienawidzę go już od sześciu lat".
Po drugie: Ty, Ciebie, Cię - to wszystko piszemy z małej! Wyjątkiem są listy.

W całym ff jest bardzo dużo błędów, które ranią moje biedne oczy. Aż się zdziwiłam widząc, że masz betę! W ogóle się nie postarała. Radzę Ci jak najszbyciej ją zmienić, ponieważ przez te błędy nie chce się dalej czytać.

Co do Twojego stylu: Widać, że jesteś początkująca. Nie masz jeszcze wyrobionego stylu i powiem Ci szczerze, że Twój ff brzmi trochę jak sprawozdanie. Musisz budować więcej opisów - wtedy opowiadanie będzie dużo lepsze. Wink

Treść... Hmmm... muszę się przyznać, że ff o takiej tematyce nigdy mi się nie znudzą. Mimo, iż czytałam już trliony i miliony opowiadań o tej tematyce, z chęcią czytam nowe. Wink Mam nadzieję, że Bella będzie z Edkiem - tak, lubię klasyczny parring.

Wiem, że to jest dopiero początek, więc radzę Ci poćwiczyć - praktyka czyni mistrza. Wink I pamiętaj: buduj barwne opisy;* I absolutnie nie zniechęcaj się krytyką! Z każdym rozdziałem będzie coraz lepiej;*

Pozdrawiam,

Marta


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ` Coco chanel . dnia Pon 10:33, 22 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin