|
Autor |
Wiadomość |
aalicee92
Człowiek
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:48, 30 Lip 2009 |
|
Tytuł: When It Comes To Love, Babe You're Outta Luck
Autor: die for me - posiadam zgodę autorki (;
Klasyfikacja: Dramat/Romans
Oryginał znajduje się tutaj [link widoczny dla zalogowanych]
[AU/AH]
Moje pierwsze tłumaczenie, piszcie czy się podoba bo nie wiem czy tłumaczyć dalej :)
Beta: Silphia - dziękuję! :*
Rozdział pierwszy
-Och, więc to ty jesteś Isabella Swan? - spytała mnie młoda sekretarka. Skinęłam głową, a ona wręczyła mi mój nowy plan lekcji. Mam nadzieję, że znajdę tu chociaż kilku przyjaciół. W mojej starej szkole byłam mało popularna, a raczej niewidzialna i dręczona przez resztę. Ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Miałam inne powody by być nękaną.
Uciekłam z domu. To był początek lata, więc minęło już parę miesięcy. Miałam pracę, mieszkałam w hotelu. Nie wspominając o tym, że poznałam pewnego dealera.
Tęskniłam za moim wielkim bratem, Emmettem. Był starszy ode mnie, miał 18 lat.
Spojrzałam na mój nowy plan zajęć. Pierwsza lekcja – biologia. Byłam z niej naprawdę dobra. Ale pierwszy problem pojawił się, gdy spojrzałam na szkołę. Była...olbrzymia. Z moimi zdolnościami na pewno nie uda mi się znaleźć pierwszej klasy na czas! Cholera.
Szybko weszłam do środka i rozejrzałam się wokół. Było tam wielu uczniów, ale żaden z nich nie zainteresował mnie. Musiałam wyglądać na naprawdę zagubioną, bo po chwili poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia i pyta
–Nie wiesz dokąd pójść? - Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z blond włosami postawionymi na żel. Wyciągnął do mnie rękę
– Hej, jestem Mike Newton. Ty musisz być Isabella Swan?
-Tak, ale proszę, mów mi Bella. Właśnie zastanawiałam się, gdzie jest pracownia biologiczna. Chłopak roześmiał się i wskazał na schody.
-Jest na górze, zaprowadzić cię? - skinęłam głową i posłałam mu miły uśmiech. Kiedy szliśmy wypytywał mnie o starą szkołę i o wszystkie inne rzeczy, o które zawsze pyta się nowych uczniów. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to, że pokazał mi szkołę, ale jego pytania stawały się coraz bardziej osobiste.
-Więc Bella, masz chłopaka?
Nie rozmawiałam z ludźmi zbyt często, a jeśli już to robiłam, był to czysty przypadek. Poczułam się bardzo niekomfortowo.
-Nie, żadnego chłopaka. Słuchaj, dzięki za wskazanie klasy, ale powinnam już iść - powiedziałam próbując się go pozbyć. Jak mogłam choć przez chwilę myśleć o nim jak o miłym chłopaku? Teraz podążał za mną w stronę klasy wciąż paplając coś o imprezie w swoim domu w ten piątek.
-Wal się Mike, dlaczego ktokolwiek miałby chcieć przyjść na twoją gównianą imprezę? - zaklęła drobna dziewczyna przechodząc obok Mike'a. Była bardzo blada i miała krótkie, ciemne włosy. Miała twarz bogini. Była naprawdę ładna.
-Alice – syknął Mike. Wyglądało na to, że tych dwoje za sobą nie przepada. Mike spojrzał na mnie.
-Do zobaczenia Bello. - I odszedł. Sposób w jaki wypowiedział ''Bella” przyprawił mnie o dreszcze. Zupełnie jakby znał mnie przez całe moje życie. Dziewczyna o elfiej urodzie uśmiechnęła się anielsko.
-Hej, jestem Alice Cullen, a ty musisz być Isabella Swan?
-Tak, ale wolę Bella - odpowiedziałam
-Och, przepraszam. Ale muszę cię ostrzec, trzymaj się z dala od Newtona. To nie jest dobry koleś. - Spojrzałam na nią oszołomiona. – Po prostu mi zaufaj – powiedziała. - Miejsce za mną jest wolne, więc usiądź tam, będziemy mogły pogadać jak lekcja zrobi się nudna - kontynuowała, a ja pełna wdzięczności podążyłam za nią do klasy. Chwilę później do klasy wszedł nauczyciel.
-Dzień dobry. Och, wygląda na to, że mamy nową uczennicę. - Wszyscy odwrócili głowy w moim kierunku. - Proszę, przedstaw się.
Zaczerwieniłam się.
-Witam... Jestem Isabella Swan, ale proszę, mówcie do mnie Bella. - Nauczyciel uśmiechnął się.
–Ja nazywam się Banner. Witaj w naszej szkole.
-Dziękuję - powiedziałam i usiadłam obok mojego dziwnego znajomego, przystojnego chłopaka o ciemnej skórze i czarnych oczach. Odwrócił się do mnie.
-Hej Bella, nazywam się Jacob Black, ale proszę, mów mi Jake – zaśmiał się. Spłonęłam rumieńcem.
- Hej – odpowiedziałam trochę za późno. – Czy myśmy się już kiedyś nie spotkali? - spytałam niespodziewanie. Nie chciałam by zabrzmiało to niegrzecznie lub prymitywnie, ale po prostu chciałam wiedzieć. Spojrzał na mnie zszokowany – Nie, nie sądzę.
-Och, przepraszam – zaczęłam się tłumaczyć. Postanowiłam się zająć tym, co powinnam teraz robić, ale zanim zaczęłam zadzwonił dzwonek.
-Bella, mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze – powiedział Jake. Był dla mnie naprawdę miły. O wiele milszy niż Mike. W pewien sposób.
-Tak, do zobaczenia – odparłam. Pomachał mi ręką i odszedł lub co bardziej prawdopodobne uciekł jakby bardzo się spieszył. Alice Cullen przerwała moje rozmyślania.
-Bella, co masz teraz? - wyjęłam mój plan i odszukałam szybko. – Matematykę – odpowiedziałam. Spojrzała rozczarowana.
-Och, ja mam angielski. Cóż...Hej, usiądź z moimi przyjaciółmi na lunchu - zasugerowała. Uśmiechnęłam się i skinęłam
–Okay – odpowiedziałam, a Alice odeszła w innym kierunku.
Na następnej lekcji przedstawiłam się o wiele lepiej. Znalazłam wolne miejsce na końcu klasy. Usiadłam i zobaczyłam, że jakiś chłopak zajmuje miejsce obok mnie. Uśmiechnął się do mnie. Był... przystojny. Nie, to nie było odpowiednie słowo. Wyglądał jak anioł. Miał brązowe włosy i szmaragdowe oczy, był prawie tak blady jak ja i miał imponujące mięśnie. Tak czy inaczej, wyglądał idealnie.
-Hej, nazywam się Edward Cullen – powiedział.
-Cześć – odpowiedziałam. Czułam, że moje serce bije jak szalone, gdy tylko uścisnęliśmy swoje dłonie. To było niesamowite. Jego skóra była tak ciepła.
-Więc skąd jesteś? - zapytał. O cholera. Nie chciałam kłamać, więc zadecydowałam, że nie powiem mu całej prawdy.
-Z miejscowości niedaleko stąd.
-No tak – powiedział i spojrzał w dal.
-Umm... Nie chciałabym być wścibska, ale czy...łączy cię coś z Alice Cullen? - spytałam zaniepokojona. Edward spojrzał na mnie rozbawiony
–Tak, nie jesteśmy spokrewnieni, ale oboje byliśmy adoptowani.
-Och, Alice jest naprawdę miła - powiedziałam szczerze. Edward uśmiechnął się, skinął głową na potwierdzenie i dodał – Ale zaczyna świrować gdy tylko wejdzie do sklepu.
Kilka minut później nauczyciel oznajmił, że musi iść załatwić kilka spraw w pokoju nauczycielskim. W chwili gdy zamknęły się drzwi w klasie rozpoczęły się rozmowy.
-Eddie – jakaś pusta blondyna ze spływającym nadmiarem makijażu powiedziała. – Wieczór aktualny?
-Oczywiście Lauren – odparł Edward. Niesamowite i zimne uczucia targnęły mną gdy tylko obok naszej ławki pojawiła się owa dziewczyna i pocałowała Edwarda w usta. Musiałam się odwrócić.
-Bella! - zawołał jakiś bardzo radosny głos –Co do imprezy, twoje przyjście jest nadal aktualne? - Kiedy ja mu powiedziałam, że zamierzam przyjść?
- Mike, raczej nie jestem typem imprezowiczki – odpowiedziałam. Mina trochę mu zrzedła ale nie odszedł. - Moglibyśmy robić coś innego. Co powiesz na film? - mogłabym przysiąc, że Edward odwrócił głowę w naszym kierunku.
-Uhm...Jestem zajęta w ten weekend.
-Mike! Do cholery! Obiecałeś, że piątek spędzisz z Jessicą, a teraz zachowujesz się jakbyś chciał ją rzucić dla tej tu - przeklęła Lauren rzucając mi wściekłe spojrzenie. Odwdzięczyłam się jej tym samym. – Nigdy nie powiedziałam że zamierzam z nim iść.
-Och, zamknij się dziwko. Nie kradnij chłopaków moim przyjaciółkom. I nigdy w życiu nie myśl o odbiciu mi mojego! - powiedziała i otoczyła ramieniem Edwarda. Odwróciłam się w stronę książki próbując ignorować Lauren i Edwarda i zrozumieć temat.
Dlaczego myślałam o Edwardzie w ten sposób? Oczywiście miał dziewczynę. Ignorowanie go stawało się coraz trudniejsze, ale mój wybawca - nauczyciel wszedł do klasy i wszyscy wrócili na swoje miejsca.
Kilka godzin później odnalazłam swoje miejsce w stołówce wraz z Alice Cullen i kilkoma innymi osobami.
-Bella! - zawołała Alice. – Spojrzałam w jej kierunku i zobaczyłam, że wszyscy przy stole patrzą na mnie z rozbawionymi twarzami. - Słuchajcie wszyscy. To jest Bella – przedstawiła mnie Alice. - Bella, to jest Rosalie. - wskazała na zadziwiająco piękną dziewczynę z długimi blond włosami. - To jest Irina, Kate i … och, gdzie jest Tanya? - zamyśliła się Alice. Rosalie wyglądała na nieco zdenerwowaną gdy usłyszała wzmiankę o Tanyi. - Alice, myślę, że Em jest w porządku...
Nie miałam wiele czasu na zastanawianie się kim jest Em, bo ktoś wbiegł do stołówki z wielkim krzykiem.
-O mój Boże, o mój Boże! Jessica! Myślałam... myślałam, że on... że on mnie kocha! - szlochała Lauren. Alice zrobiła zdegustowaną minę. - Tanya.
-Co? Co się dzieje? - próbowałam nadążyć.
Znów nie zdążyłam pomyśleć, ponieważ zobaczyłam Edwarda z piękną blond dziewczyną. Trzymali się za ręce i zmierzali w kierunku stolika. - Edward – krzyknął chłopak – Dobra robota!
-Trzy dziewczyny w ciągu dnia ci nie wystarczą? - ktoś krzyknął dokuczliwie. Chwileczkę. Więc Tanya była...czwartą dziewczyną, z którą dzisiaj był widziany? Niemożliwe, przecież to chore.
Moja opinia o Edwardzie zmieniła się kompletnie. Nie, Lauren nie była jego dziewczyną. Użył jej tak samo jak mógłby użyć każdej innej dziewczyny. Jest tylko graczem.
-To dlatego Tanya się spóźniła - wyszemrała Kate, a Irina tylko skinęła smutnie głową.
-Tanya zawsze podkochiwała się w moim bracie – wytłumaczyła Alice. – Tylko nie potrafi dostrzec, co on robi z dziewczynami... - ale przerwał jej pewien głos. Bardzo dobrze mi znany. - Edward, muszę porozmawiać z Rose – Emmett. Mój brat. Który nie wiedział, że tu jestem.
-Bella, co się stało? - spytała Kate. – Wyglądasz blado. Przełknęłam łapczywie. Nie mogłam się ruszyć. Wszystko działo się tak szybko. Nie słyszałam żadnych innych głosów.
-Bella – powiedziała Rosalie wyraźnie podekscytowana. – To mój chłopak, Emmett Cullen.
Powoli odwróciłam się, by na niego spojrzeć. W momencie, w którym zobaczył moją twarz zbladł. Taka sama była zresztą moja reakcja.
-Bella? - wyszeptał. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Widziałam jak patrzy na mnie Rosalie. Zawistnie?
-Wy dwoje, znacie się? - spytała. Emmett obudził się ze swojego transu – Bella! - objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami – Bella! Myślałem, że nie żyjesz! Dlaczego mnie zostawiłaś?! Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś...
-Emmett – wyszeptałam. – Przepraszam.
Mimo iż szkolna społeczność jest ogromna na stołówce zapanowała absolutna cisza. Przerwała ją Rosalie. - Emmett, co się dzieje? - najwyraźniej czuła się zraniona i niemile zaskoczona.
-Rose, och, Rose! Pamiętasz kiedy mówiłem ci o mojej rodzinie? To jest Bella! Bella jest moją siostrą! - Emmett śmiał się. Łzy radości spływały po jego policzkach. Oczy Rose rozszerzyły się a jej usta przybrały kształt 'o'.
-Córka Renee i Charliego? - wyszemrała Rosalie. – Emmett nigdy nie mówił nam jak masz na imię. O Boże. Bella.
Alice zaczęła skakać z radości – Nawet nie wiesz jak się cieszę! Bella, Emmett jest dla mnie jak brat! Cieszę się jego szczęściem! Będziemy prawie siostrami! - pisnęła Alice. Uśmiechnęłam się, ale coś było nie tak. Nie powinnam była spotkać Emmetta. On może być teraz w niebezpieczeństwie. Wszyscy, których znam są teraz w ogromnym niebezpieczeństwie. A może nie... Sama nie wiem. Ale to był powód dla którego musiałam uciec z domu! Teraz muszę udawać szczęśliwą. Nie mogę więcej uciekać. Postąpiłabym głupio gdybym wyjechała. Wszystko stało się przez moją głupotę. I mojego byłego. Jamesa.
James był starszy od mnie o trzy lata, zawsze powtarzał mi, że mnie kocha, a ja byłam głupia, bo ciągle w to wierzyłam. Wtedy myślałam, że też go kocham. Ale kiedy poprzedni rok szkolny dobiegł końca dowiedziałam się czegoś o Jamesie. Emmett zawsze mówił, że to nie jest chłopak dla mnie. Nigdy go nie słuchałam. Moi przyjaciele nie wiedzieli, że jest on moim chłopakiem, więc opowiadali o nim czasami różne dziwne rzeczy. Na przykład to, że zabił kilku ludzi.
Tamtej nocy, gdy go szukałam, znalazłam go. Było ciemno, więc nie widziałam zbyt dobrze. Kłócił się z kimś, nie wiedział, że stoję tuż obok.
Stał tam. James. Nie był sam, ale nie potrafię powiedzieć kto to był.
-Wiesz Felix, nie powinieneś mną pomiatać - powiedział James swym zimnym głosem. Popchnął chłopaka na ścianę. Ich twarze dzieliły milimetry.
-James, posłuchaj. Nie chcesz tego zrobić - wyszemrał Felix. Szybko schowałam się za rogiem, więc oni mnie nie widzieli.
-Zamknij się smarkaczu! - dalej słyszałam już tylko jęki Felixa i wołanie o pomoc. Wszystko się zgadzało. James naprawdę był niebezpieczny.
-Nigdy więcej o tym nie myśl! - usłyszałam głos Jamesa. Co takiego Felix musiał mu zrobić? Pamiętam go jako miłą, troskliwą osobę. Nie agresywną jak teraz. Niespodziewanie jęki ustąpiły. Zobaczyłam Felixa leżącego na ziemi i Jamesa oddychającego szybko z nożem w ręku. Wzięłam gwałtowny wdech. Zbyt gwałtowny. James odwrócił się w moim kierunku.
-Bella – odwróciłam się i zaczęłam biec. - Bella, nie, poczekaj! - krzyczał za mną. Ale ja wciąż biegłam. Nie odwróciłam się.
Właśnie wtedy uciekłam. Ale nie mogę powiedzieć Emmettowi dlaczego.
-Bella, muszę wiedzieć wszystko. Gdzie mieszkasz? - Emmett usiadł teraz pomiędzy mną a Rose. Alice, Irina i Kate odsunęły się aby dać nam więcej przestrzeni.
-Uhm... Mieszkam w hotelu, mam pracę. Nie martw się, wszystko w porządku - odpowiedziałam. Emmett zaśmiał się.
-Bella, masz 17 lat. Nie możesz mieszkać sama! Jak znalazłaś pracę? - jego ton był zdeterminowany. Zaczerpnęłam głęboko powietrza.
-Hej, naprawdę wszystko w porządku.
-Czekaj chwilkę Emmett, ona może zamieszkać z nami! - powiedziała nagle Rosalie. Emmett od razu się uśmiechnął i przytulił Rose. - Świetny pomysł, kochanie. Po szkole Bella zabierze swoje rzeczy i pojedziemy do nas.
-Więc nie mieszkasz z rodzicami? - spytałam, a na twarzy Emmetta malowały się silne emocje. – Porozmawiamy o tym później, okay? Później.
Przez resztę dnia udało mi się unikać Cullena. Mieliśmy niektóre lekcje razem, ale na szczęście siedział w bezpiecznej odległości. Po szkole ja, Rosalie i Emmett udaliśmy się do hotelu, w którym mieszkałam.
-Bella, gdzie są wszystkie Twoje rzeczy? - spytała Rosalie otwierając niewielką szafkę w moim pokoju.
-Planowałam kupić sobie coś nowego, gdy dostanę wypłatę.
Rosalie potrząsnęła głową z niedowierzaniem.
–Ja i Alice pójdziemy z tobą.
Emmett powiedział mi, że mam zadzwonić do szefa i zrezygnować z pracy. Cała rodzina była bogata, więc Emmett przyrzekł, że odda mi wszystkie pieniądze jakie straciłam. Chciałam mu odmówić, ale pieniądze były mi potrzebne.
-Okay, jedźmy do domu - powiedział Emmett i wziął moje bagaże. Oddałam klucze w recepcji i podążyłam za Rosalie do jej samochodu.
-Jak daleko jest twój nowy dom? - spytałam. Emmett zaśmiał się. - Niedaleko. Ale mam nadzieję, że będziesz zaskoczona. Jest niesamowity. - Rosalie roześmiała się z tego ostatniego. Emmett prowadził bardzo szybko. Rosalie prawie panikowała, że jej ukochane auto się zniszczy. Emmett zatrzymał samochód. Nie zdałam sobie sprawy z tego, że jesteśmy już na miejscu. Otworzyłam drzwi auta i wyskoczyłam na zewnątrz. Rosalie zachichotała, gdy nie mogłam złapać tchu z wrażenia. Emmett również nie ukrywał rozbawienia.
Dom był ogromny. O wiele większy od domu naszych rodziców. Zobaczyłam piękny ogród i kobietę pomiędzy kwiatami. - To nasza ogrodniczka. Przychodzi do nas raz w tygodniu – wyjaśniła Rose. I wtedy zobaczyłam żółte porsche zaparkowane obok samochody Rosalie.
-Wygląda na to, że Alice tu jest - rzekł Emmett. Co Alice tu robiła? - Chodźmy do środka - powiedziała Rose. Emmett szedł za nami z moimi torbami w rękach.
Dom był naprawdę piękny i przestronny. Przyglądałam się tym wszystkim cudnym ornamentom, obrazom na ścianach w pokoju. Był ogromny.
-Chodźmy zrobić jakiś obiad, jestem głodny – powiedział Emmett i zeszliśmy do czystej, nowoczesnej kuchni. Cały dom był bardzo nowoczesny.
-Nikt dorosły tu nie mieszka, prawda? – spytałam. – I jak to się stało, że jesteś tak daleko od domu? Nie sądzę żeby ojciec puścił cię tak łatwo.
Emmett usiadł i powiedział:
–Zasługujesz na to, by poznać prawdę. Bella, kilka tygodni po Twojej ucieczce, rodzice mieli wypadek. Byli na wyjeździe biznesowym w Milano. Taksówkarz był pijany i... mama nie jest w dobrym stanie. Tata nie może chodzić, możliwe, że jest to końcówka jego życia. To było przerażające. Poczułam, że nie mogę oddychać. Zupełnie jakby ktoś złapał mnie za szyję i zaczął dusić.
-Ale nie mówmy o tym teraz. Zjedzmy coś - powiedział Emmett idąc w kierunku lodówki. Wyjął z niej spaghetti i podgrzał je.
-Mieszkacie we dwójkę w tak wielkim domu? - spytałam, kiedy do kuchni weszła dwójka ludzi
-Alice, Edward, jesteście głodni? Makaron jest w mikrofali – powiedział Emmett radośnie. Nie wierzyłam własnym oczom. Emmett spojrzał na mnie.
-Och, nie mówiłem ci? Alice i Edward mieszkają z nami. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez aalicee92 dnia Pią 16:06, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 10 razy
|
|
|
|
|
|
<RUDA>
Zły wampir
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:10, 30 Lip 2009 |
|
No cóż .. Nie wiem od czego zacząć.
Może fabuła. Pomysł Edward zły ma inną laskę co godzinę , Bella ta dobra skromna na początku go nie lubią a potem .... No właśnie czekam na rozwinięcie. Mam nadzieję ze będzie trochę inne niż zawsze, zaskakujące na co bardzo liczę, ale żebym się dowiedziała potrzebuję więcej rozdziałów.
Co do błędów na mnie nie licz jako krytyka co do poprawnej pisowni. Nie będę się wypowiadała na tematy, których nie jestem pewna.
Czekam na więcej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Czw 21:11, 30 Lip 2009 |
|
No więc... Zacznę tak niepoprawnie, bo i całe opowiadanie niepoprawne. :) Ale trzymam za słowo, że znajdziesz betę. :P Na razie nie będę się czepiać. :P
Treść... Ok. Tłumaczenie, rozumiem. Kategoria...? Romansidło? Ooo tak! :P Mam tylko nadzieję, że nie denne. ^^ James... Jakiż to podstępny drań. Choć jeśli Bells była z nim szczęśliwa... Emmett - straszy brat? Fajnie, też chciałabym mieć takie rodzeństwo. :D Alice, Rose - miłe, naprawdę fajnie przedstawione, niby tak jak wszędzie, ale jednocześnie inaczej, podobają mi się. No i Edzio. Mrrr... Jak ja go lubię. Bad boy? Cztery laski jedno dnia? To chyba tak tylko on i my brother tak potrafi. ^^ No... będzie ogniście. Siostry z Denali? ZONK! No nie spodziewałam się. Naprawdę wielkie zaskoczenie, ciekawie co Tanya na Bells, bo kto nie oprze się urokowi małej, słodkiej kruszynce? ^^ Szkoda, że nie ma jakiegoś opisu. Zazwyczaj bez niego nie mogę się przemóc, żeby przeczytać. Fabuła ok. Tłumaczenie też, jeszcze nie zaglądałam do oryginału, ale chętnie zajrzę i zobaczę, jak sobie radzisz. :) Na razie podoba mi się. :D Takie lekkie i ciekawe. Zobaczymy, co będzie dalej. :P
I znajdź betę! ^^
Pozdrawiam. :*
Wyjątkowa'
PS. masz zgodę autorki? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wyjątkowa dnia Czw 21:39, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Roksi Alice Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pruszków
|
Wysłany:
Czw 21:14, 30 Lip 2009 |
|
Eeee... mam ochote powiedzieć że jest to pogmatwane, ale to za małe określenie.
WTF?? Pierwszy dzień i już ma mieszkać z Emmettem i resztą? Carlisle i Esme nie mają nic do powiedzenia?? I napisałaś że to tłumaczenie. Jeśli jest to tłumaczenie to powinnaś wstawić link do orginału itd. Ogarnij troche to wszystko i będzie lepiej.
Pozdro
R.A. Cullen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:17, 30 Lip 2009 |
|
Hmm.
Jak na razie nie jestem zachwycona. Naprawdę przyda się beta, a co do treści jako takiej, to do zbyt oryginalnej nie należy.
Ale nie chcę się uprzedzać przy pierwszym rozdziale. Kto wie, może akcja się rozwinie i będzie zaskakiwać? Mam nadzieję.
Do tłumaczenia większych zastrzeżeń nie mam. Ot, takie zwyczajne. To dobrze. Lekkie, łatwe i przyjemne :)
Czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Czw 21:29, 30 Lip 2009 |
|
Czyżby szykował nam się romans? Hmm... początek spotkania Belli i Eda skojarzył mi się z opowiadania "Miłość, przyjaźń, nienawiść". Bella była oszołomiona wyglądem chłopaka, póki on się nie odezwał :P Ale do rzeczy: jak zwykle dziewczyna była oczarowana Edwardem, a potem jak zobaczyła co wyrabia z laskami, przestał się jej wydawać taki cudny. Szczerze mówiąc trochę się pogubiłam w tej akcji ze stołówką, Edem, szlochem Lauren i liczeniem dziewczyn... Co do Belli... Klasyczna męczennica. Porzuciła rodzinę, aby ją chronić. Nie słyszała, że w jedności siła? James to James, wiadomo... Siła, brutalność, kłamstwa bla bla bla.
Jestem ciekawa, jak będzie wyglądać... egzystencja Belli i Eda w jednym domu... Może tak jak w "Miłości..."?
Opowiadanie zapowiada się ciekawe :) Czekam na next chap.
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 21:33, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
p. Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere
|
Wysłany:
Czw 21:41, 30 Lip 2009 |
|
Zgadzam się z Roksi Alice Cullen, trochę to zagmatwane, tekst jest nieprzejrzysty.
Co to fabuły skoro Bella I Edzio mieszkają razem to co będzie się później działo ;>
Ogólnie pomysł ciekawe :D najbardziej podoba mi się Emmett w roli brata ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Czw 21:41, 30 Lip 2009 |
|
Nie pierwszy raz spotykam się z Edwardem- playboyem i mam nadzieję, że nie będzie to samo jak w innych fanfikach tego typu. Tzn Edward będzie starał się ja uwieść, na początku bedzie się opierała jednak potem Edi się zmieni itd... Oczekuję, ze będzie coś bardziej...wymyślnego.:P
Akcja nie powiem ma zawrotne tempo. Pierwszy rozdział, a tu już Bella mieszka ze swoim bratem i resztą. A propos reszty, gdzie jest Jasper? Wybacz wiem, ze to dopiero pierwszy rozdział, ale tak jakoś rzuciło mi się w oczy.
Oczywiście przydałyby się jakieś oznaczenia, gdzie znaleźć oryginał, beta, może jakiś opis:)
Ogólnie jestem na tak i czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Pią 0:20, 31 Lip 2009 |
|
Czyta się fatalnie!! Normalnie straszna katorga!! Znajdź betę, bo nie da się tego przeczytać!! Kompletnie!! Najgorsze są dialogi... To jest straszne!! Co do treści to pogmatwana i to nadzwyczaj nieludzko!! Nawet przymiotników mi brakuje do opisania tego... Oczywiście, jak przeczytałam to po raz czwarty zaczęłam dopiero rozumieć, ale żeby nie było to i tak nie wszystko... Zrozumiałam, że Bells uciekła, że Emmett to jej brat, jej rodzice mieli wypadek, Alice i Edward to rodzeństwo i wszyscy mieszkają w dużym domu... To by było na tyle, jeszcze zostaje kwestia tej akcji na stołówce, z której kompletnie nic nie z czaiłam... Mam nadzieję, że znajdziesz betę, która pomoże Ci w PRZEJRZYSTYM napisaniem kolejnego rozdziału tego tłumaczenia, i wszystko będzie mniej chaotyczne!!! Ale przyznam zaciekawił mnie pomysł ucieczki Bells i wspólnego mieszkania ze wszystkimi :) Zajrzę tu jeszcze.
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Eweline.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 1:16, 31 Lip 2009 |
|
ciekawie się zaczyna, ale to jest strasznie pogmatwane tyle wątków naraz i jeszcze wspomnienia, ciężko się czyta, chociaż treść intryguje
nie rozumiem tego jednak za bardzo, Bella ucieka z domu, a jej brat Emmett mieszka z obcymi ludźmi z dala od domu zostawiając rodziców po wypadku w złym stanie samych, nie pomagając im, jak długo Bella już ucieka, że Emmett zdążył się wyprowadzić i poznać Rosalie, a ich rodzice zdążyli mieć wypadek i wyjść ze szpitala?
strasznie dziwne to wszystko
mam nadzieję że jakoś się to wszystko wyjaśni
mam nadzieje że kolejne rozdziały dzieki becie będą bardziej jasne do zrozumienia
na pewno tu jeszcze zajrzę :)
pzdr Eweline. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anne Cullen
Wilkołak
Dołączył: 18 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Blois, Francja
|
Wysłany:
Pią 6:48, 31 Lip 2009 |
|
Fabuła przypadła mi do gustu. Taki Edward jako playboy i Bella siostra Emmeta. Podoba mi się. Jest sporo błędów, ale jak
znajdziesz betę powinno być ok. Jedynie szybki
przebieg wydarzeń mi się nie spodobał. W jednym krótkim
rozdziale tyle wątków, to sprawia, że akcja toczy się za
szybko. Ale, muszę ci powiedzieć, że dzięki
temu już po pierwszym rozdziale opowiadanie
zapoznaje czytelnika z całą akcją, co można uznać za plus
jak i minus. Ja jak na rzaie jestem za, i odwiedzę
jeszcze to opowiadanie kiedy dodasz kolejny rozdział. Weny życzę!
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Pixie
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 9:36, 31 Lip 2009 |
|
Uff.. Naprawdę za dużo tego wszystkiego jak na jeden rozdział.. Miałam wrażenie, że akcja rozgrywa się tak szybko (za szybko).
Co do tłumaczenia to ogólnie jest w porządku, jedynie popraw błędy (lub znajdż betę).
Czyżby zanosiło się na kolejną historię z Edwardem, playboy'em szkolnym zakochującym się w cichej i niewinnej Belli? No uatrakcyjnieniem jest ta cała afera z Jamsem.. Mam nadzieję, że jeszcze mnie zaskoczysz
Mimo wszystko czekam na ciąg dalszy :D
Pozdrawiam;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 9:47, 31 Lip 2009 |
|
Po pierwsze:
Dokonaj oznaczeń zgodnie z regulaminem
Po drugie:
Tłumaczenie dobre, przyjemnie się czytało, nic nie zgrzytało. Wyłapałam kilka literówek, ale nie będę ich teraz wymieniać - powinna być beta.
Po trzecie:
Przytłoczyła mnie ilość akcji w tym jednym rozdziale, jak dla mnie zbyt dużo się działo, zbyt duża ilość informacje i to wg mnie powoduje zagmatwanie teg wszystkiego. Kilka razy musiałam czytać fragmenty po dwa razy żeby zrozumieć...
Po czwarte:
Zamierzam jeszcze tu zajrzeć bo mam nadzieję że się tu trochę akcja uspokoi i wyprostuje, żeby była łątwiej przyswajalna :)
Życzę dużo czasu i przyjemności na tłumaczenie kolejnych rozdziałów:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 9:50, 31 Lip 2009 |
|
Błędów się nie będę czepiała, bo czytałam już "gorsze" teksty, a jeżeli powiedziałaś, że poprawisz, to poprawisz :D .
Powinien być jednak link do orginału i jakieś oznaczenia (czy wszyscy są ludźmi itd. :D ).
Jak dla mnie powinnaś też zmienić nazwę tematu (jak się da oczywiście), bo troszkę za długa jest. zwykle preferuje też tytuły polskie.
Co do fabuły to dosyć obcykany pomysł. Eduardo lovelas zakocha się w dobrej Belli i się zmieni. Taka wielka love story... (Chyba że autorka mnie zaskoczy i wymyśli coś zupełnie innego :D), ale ciebie się o to nie czepiam, bo ty tylko tłumacztsz :).
Mimo tych wszystkich niedociągnięć nie skreślam Cię i jak na razie jestem za :D
Oczywiście zajrzę tu jeszcze by zobaczyć jak sobie radzisz :D
pozdrawiam,
I. |
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Pią 10:37, 31 Lip 2009 |
|
Zapowiada się dobrze chociaż fabuła jest troszkę obcykana. Edward badboy, Bella skromna dziewczyna. Z samego początku się nie lubią, a potem big love. Jednakże może wyjśc z tego cos na prawdę dobrego.
Co do tłumaczenia to jest dobre chociaż wyłapałam trochę błędów logicznościowych np. fragmęt kiedy Bells słyszy głos Emmetta jest niezrozumiały. Tak czy siak czekam na ciag dlaszy,bo ciekawi mnie jak się potoczy to opowiadanie.
Życzę weny i czasu.
pozdrawiam,
yeans-girl |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Pią 16:12, 31 Lip 2009 |
|
Heej? Chyba się troszkę pogubiłam. Strasznie pogmatwane. Dobrze by było gdyby na samym początku było kilka słów wyjaśnienia. Mimo wszystko zapowiada się całkiem nie źle. Tylko co mnie zdziwiło, to fakt, że Emmett ma na nazwisko Cullen? Czemu tak samo jak Edward i Alice? To jest dziwne, nie wiem pogubiłam się. O co chodzi? Strasznie się zdziwiłam, że Emmett tak spokojnie powiedział jej o wypadku rodziców, a ta tylko przez chwilę była smutna. To wszystko jest dziwne. Mimo wszystko poczytam dalej, bo zaciekawiło mnie to, mimo iż trochę nie rozumiem niektórych rzeczy. Bella jest jakaś inna, nie rozumiem, czemu mieszka w hotelu, jest zdana tylko na siebie, bo co nikt jej nie szuka? Jak to? Rozumiem, że rodzice nie mogą w tym stanie, ale Emmett tak po prostu się z tym pogodził? Hmmm. Nie zrozumiałam też wątku z Edwardem i tymi wszystkimi dziewczynami, no ale może po prostu miałam zaćmienie umysłu, bo dzisiaj jakoś ciężko mi się myśli. A Jasper nie mieszka z Rosalie, Emmettem, Edwardem i Alice? Czemu? Za dużo pytań i za mało odpowiedzi, mam nadzieję, że niedługo co nieco się wyjaśni.
Co do stylu, nie jest źle, błędów ortograficznych nie wyłapałam, za to jak już mówiłam treść strasznie zagmatwana.
Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały i życzę dużo veny.
pozdrawiam
Mirell. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aalicee92
Człowiek
Dołączył: 20 Cze 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:43, 31 Lip 2009 |
|
dodaję drugi rozdział, przepraszam że dopiero dziś ale miała problemy z kompem... miłego czytania!
edit:
beta: Panna.Lutz. - dziękuję :*
Rozdział drugi
Edward. Cullen. Mieszka w tym samym domu co ja.
Nie możliwe!
Spojrzałam na niego podejrzliwie, kiedy wziął z niewielkiego stolika pilota i zaczął bezsensownie przeskakiwać między kanałami co pięć sekund. - Czy możemy coś obejrzeć? - spytałam zirytowana. Uśmiechnął się szeroko i położył pilota na oparciu fotela, na którym siedział. - Nie. Nudzą mnie te wszystkie programy i filmy.
Nie rozumiem go. Byliśmy tam we dwoje, a ja byłam ostatnią osobą, której by posłuchał. Skoro nie chciał... Wstałam szybko z sofy i zabrałam pilota. Ruszyłam w kierunku kanapy dumna z tego co zrobiłam, ale nie usiadłam, ponieważ Edward położył rękę na moim ramieniu.
-Oddaj to.- powiedział z powagą na twarzy. Uśmiechnęłam się. - Nigdy w życiu. - Wciąż stojąc, zmieniałam kanały, ale zatrzymałam się widząc, że właśnie lecą kreskówki. Wtedy Edward wyrwał pilota z mojej ręki. Posłałam mu wściekłe spojrzenie i zabrałam mu go z powrotem. Próbował zrobić znów to samo, więc położyłam pilota za siebie. Gdy próbował mi go odebrać po raz kolejny, moja niezdarność wzięła górę i wylądowałam na sofie. Z Edwardem na sobie. - Och – wymamrotałam. Całe jego ciało przyciskało mnie do kanapy, więc nie mogłam wstać. - Zejdź ze mnie. - warknęłam. Spojrzał mi prosto w oczy i uśmiechnął się wyniośle. - Nie zrobię tego, póki nie oddasz mi pilota.
Naprawdę zaczęłam ciężko oddychać, byłam o wiele drobniejsza od niego. Wtedy na szczęście, zjawił się mój anioł stróż.
- Edwardzie Cullen! Czy ty próbujesz zabić Bellę? Ona nie może oddychać! - krzyknęła Alice rozbawionym głosem. Edward znów się uśmiechnął.
Wstał i zabrał pilota z mojej ręki, gdy ja próbowałam złapać oddech. Czułam się dobrze, ale Alice myślała, że ciągle nie mogę złapać oddechu, bo moja twarz zrobiła się czerwona. W rzeczywistości, były to tylko rumieńce. Tylko? Edward był tak blisko mnie, czułam się dziwnie. Zupełnie inaczej, niż bywało to z … Jamesem.
Wtedy odezwała się Alice – Może powinnam z wami zostać, w razie gdyby Edward znowu postanowił ci podokuczać?
-To nie będzie potrzebne. Idę wziąć prysznic. - powiedziałam i wstałam. Miałam łazienkę w swoim pokoju, więc nikt nie miał możliwości przerwania mi relaksu. Umyłam włosy moim ulubionym truskawkowym szamponem. Gdy skończyłam, wytarłam się ręcznikiem i włożyłam piżamę.
-Bellaa! Skończyłaś już? Chodź obejrzeć z nami film. - usłyszałam energiczny głos Alice.
- Jestem strasznie zmęczona, położę się już spać. - odpowiedziałam i położyłam się do łóżka. Zasnęłam. Przespałam całą noc z mnóstwem snów.
Obudziłam się, gdy ktoś zaczął walić w moje drzwi. - Wstawaj! Spóźnimy się do szkoły.
Jęknęłam i wstałam z łóżka. Wybrałam sobie ciuchy na dzisiejszy dzień i umyłam zęby. Zeszłam na dół do kuchni. Wszyscy już na mnie czekali. - Napijesz się kawy, Bello? - Spytała Rosalie. Skinęłam głową – Dziękuję.
-Więc... mamy jakieś plany na dziś? - wychrypiała Alice
-Tak! Chodźmy na kręgle! - zasugerował Emmett. Kręgle. Nie lubiłam tego. Ale stwierdziłam, że pójdę jeśli reszta się zgodzi.
-Mogę przełożyć randkę na później? - spytał Edward. Emmett rzucił się na niego i uderzył go w głowę. - Za co to?! - zaatakował Edward. - Zależy od tego, kogo zaprosiłeś – odpowiedział. Rosalie wywróciła oczami, a Alice rzuciła wściekłe spojrzenie bratu.
-Tanya dzwoniła do mnie w nocy. Obiecałem jej, że gdzieś ją zabiorę. - powiedział Edward.
-Nie, tylko nie Tanya – zaszlochała Alice. - zamieniła się w zwykłą sukę.
-Alice… – ostrzegła Rose. Edward był wściekły.
-W takim razie, zrezygnuję z randki.
-Hej, chodźmy już – zapiszczałam, wszyscy zrozumieli o co mi chodziło. Spóźniliśmy się do szkoły i cały parking był już zapełniony.
Poszłam do mojej szafki gdy usłyszałam czyjś krzyk.
-Co?! Obiecałeś mi, że gdzieś pójdziemy, a teraz się wycofujesz, jak gdyby nigdy nic! - Tanya? Prawdopodobnie tak.
-Mówiłem ci, obiecałem matce, że z nią pójdę! Krzyknął Edward. Kłamca. Można się było tego po nim spodziewać. Zignorowałam ich kłótnię i poszłam do mojej klasy, spotykając po drodze Jacoba. Powitał mnie wesoło, od razu uśmiech powrócił na moją twarz.
-Co u ciebie Bello? - spytał mnie, siadając.
-W porządku. A u ciebie?
-Też dobrze. Tylko mój ojciec trafił do szpitala. Mieszkam sam.
-Oh, co się stało?
-Jest już stary i musi jeździć na wózku inwalidzkim. Niestety, nie byłem dobrym opiekunem. Ale w szpitalu ma przyjaciół, jest mu tam dobrze. - nie wiedziałam co powiedzieć, więc uśmiechnęłam się tylko i odwróciłam głowę. Gdy szłam do kolejnej klasy, ktoś zatrzymał mnie szarpiąc za rękę. - Swan, jesteś martwa. - odwróciłam się i zobaczyłam Lauren, Tanyę i Jessicę. Lustrowały mnie swymi morderczymi spojrzeniami. Odchrząknęłam i spytałam – Co?
-Odbiłaś mi Mike'a. - zaczęła Jessica rozhisteryzowanym głosem.
-To twoja wina! Edward nie chce już ze mną być! - wyrzuciła z siebie Tanya. Lauren potwierdziła, kiwając głową.
-Edward był mój jako pierwszy! Kiedy zobaczył ciebie postanowił mnie rzucić. Teraz za to zapłacisz! - powiedziała Lauren.
-I co zamierzacie ze mną zrobić? - spytałam znudzona. Nie miałam ochoty brać udziału w tej sytuacji, ale stwierdziłam, że jeśli będę dobrze grać, wreszcie się ode mnie odczepią.
-Nic. Na razie. Ale musimy być pewne, że Edward będzie się trzymał od ciebie z dala. – Odpowiedziały i odeszły.
Znowu na stołówce siedziałam z Alice, Rosalie, Kate i Iriną. Emmett, siedział ze swoimi kumplami i z Edwardem, oczywiście. Wyglądał tak, jakby w stołówce nic się nie wydarzyło, zanim niespodziewanie wstał Mike.
-Idź w cholerę, Cullen! - krzyczał- nic o tym nie wiesz!
Usłyszałam zduszony chichot Edwarda. - Tak czy inaczej, Mike, trzymaj się od nas z dala.
-I nie zbliżaj się do niej! - ostrzegł Emmett, całkiem poważnie. Był całkiem opanowany, co napełniło mnie strachem. Mike wybiegł. Jessica wstała od tego samego stolika i wybiegła za nim. Spojrzałam na Alice, która ewidentnie dusiła w sobie śmiech, w końcu nie wytrzymała. Roześmiała się na dobre. To było naprawdę zabawne, Newton podobno był kiedyś kumplem Edwarda.
-Irina, Kate, chodźcie na chwilę. Muszę z wami porozmawiać. - powiedziała Tanya, która nagle zjawiła się obok Kate. Spojrzały na pozostałych, wstały, i razem z dziewczyną wyszły ze stołówki. Spojrzałam na moje przyjaciółki. Alice wyglądała na wściekłą, Rose podobnie.
-Mam nadzieję, że niczego złego nie planuje. - powiedziała Rosalie. Wzruszyłam ramionami. - Tak czy inaczej, nie pobije nas. - powiedziała chłodno Alice. Miałam nadzieję, że nie będę powodem, dla którego Tanya przestanie zadawać się z Alice i Rosalie. Cóż, może tutaj ludzie z łatwością zmieniają przyjaciół, nie wiem.
Po angielskim miałam w-f. Nauczyciel powiedział, że od tej lekcji będziemy grać w futbol, ponieważ na dworze pogoda robiła się coraz ładniejsza. - Moi drodzy – zaczął nauczyciel. - Stwórzmy dwie grupy mieszane. - krzyknął trener. Kiedy drużyny były już podzielone, wyjaśnił zasady. Zdałam sobie sprawę z tego, że Alice jest w drużynie przeciwnej. Tak jak Jacob. I Edward. W moim zespole byli Mike, Lauren, Jessica, Tanya i kilka innych osób. Świetnie. Te trzy suki prawdopodobnie próbowały wprowadzić mnie w zakłopotanie. Trener zagwizdał na rozpoczęcie meczu. Pierwsza osoba dobiegła do piłki. I nagle, dzięki Edwardowi, piłka leciała w moją stronę.
-Oh, Edward! – krzyknęła Lauren. - Ja ją złapię!
Podbiegła w moją stronę tak szybko, jak tylko mogła, odepchnęła mnie i kopnęła piłkę do kogoś innego. Upadłam na ziemię i możliwe, że uderzyłam się w głowę, bo strasznie mnie rozbolała.
Otworzyłam oczy i wszystko zrozumiałam. Zraniłam się w głowę.
-Ałł...
-Bella! Wszystko w porządku?! Wyglądało, jakbyś uderzyła głową naprawdę mocno. - wrzasnęła Alice. Wzruszyłam tylko ramionami. - Nie boli aż tak bardzo. - skłamałam. Zobaczyłam, że trener rozmawia z Lauren. - To był tylko wypadek! Chciałam panu pokazać jak dobrze gram. - powiedziała niewinnie. Trener coś jej odpowiedział, a ona skinęła tylko głową. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zadowolona.
-Jesteś pewna, że chcesz grać dalej? - spytał mnie nauczyciel.
-Oczywiście, że tak, nic takiego się nie stało. - powiedziałam. Oczywiście głowa nadal mnie bolała. Edward patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem, ale nie pozwoliłam, by zobaczył jak cierpię. Prawdopodobnie, zacząłby się obwiniać za to, co się stało. Gdy lekcja dobiegła końca, zdałam sobie sprawę z tego, że była ostatnią. Dzięki Bogu, że ten dzień się wreszcie skończył. Alice nie spytała mnie więcej o głowę. Chciałam po prostu wziąć aspirynę i zapomnieć o całej sprawie. Dojechaliśmy do domu i podążyłam do mojego pokoju. Dzięki Bogu, znalazłam jakieś środki przeciwbólowe. Wskoczyłam do łóżka, próbując myśleć o czymś innym. Kilka minut później, do mojego pokoju wbiegł Emmett. - Więc Bella, gdzie chciałabyś pójść dzisiaj wieczorem? Jeśli nie chcesz iść na kręgle to...
-Nie, kręgle są okay. Możemy pójść później coś zjeść?
-Tak, pizza! Porozmawiam z Rose. - odpowiedział i wyszedł. Głowa nie bolała mnie mocniej, ale przespałam godzinę. Właśnie miałam wstawać, gdy do mojego pokoju wbiegła Alice. - Bella, który strój preferujesz? - spytała z paniką w oczach.
-Co się dzieje? Dlaczego tak histeryzujesz? - spytałam.
-Bella, wychodzimy! Dlaczego histeryzuję? Podoba ci się ten top? Będzie wyglądał dobrze do tych jeansów, czy powinnam założyć spódniczkę? - zaczęła paplać. Wtedy do pokoju weszli Rosalie i Emmett. - Alice, znasz Bellę... Ona nic nie wie o modzie! - powiedział Emmett. Gadka Al trochę opadła, a Rose zachichotała.
-Założę jeansy. A do nich założę tą różową bluzkę bez rękawów. - uwagi Alice były bezcenne. - Bella... Moda... Nie.... Niemożliwe! Zawsze ubierasz się perfekcyjnie! Masz jakiś ukryty talent! - powiedziała Alice, a jej twarz od razu się rozchmurzyła. Ja? Ubieram się modnie?
-Chyba sobie ze mnie żartujesz. Zakładam to, co wpadnie mi w rękę. - wytłumaczyłam. Alice chciała mi coś odpowiedzieć, gdy Rose pociągnęła ją za rękę. – Em, Al, chodźmy. Bella potrzebuje zmiany. - podziękowałam jej bezgłośnie, a ona w odpowiedzi uśmiechnęła się.
Nie miałam zbyt wielu ciuchów, ale jakie to miało znacznie? Zdecydowałam się na jeansy i top, jak Alice. Ale moja bluzka była niebieska, a jeansy ciemniejsze.
-Bella, wyglądasz świetnie! - krzyknęła Al podbiegając do mnie gdy szłam po schodach na dół, gdzie wszyscy czekali. - Yhm, dzięki, ty też. - odpowiedziałam. Dziewczyna roześmiała się, po czym wzięła kluczyki ze swojej torebki. - Weźmiemy moje Porsche.
Edward jechał z nami, razem z Tanyą, za co byłam mu wdzięczna. Nie potrzebowałam kłótni z tą dziewczyną, tym bardziej tego wieczoru. Alice zaparkowała i wysiedliśmy z samochodu. Kręgielnia była przepełniona młodzieżą taką jak my. - Idę po coś do picia. - powiedziałam. Pozostali skinęli głowami. Nie chciałam grać w kręgle. Chciałam po prostu zakończyć krzywdzenie siebie i innych wokół mnie. Jęknęłam, gdy zobaczyłam kto pracuje za barem. Miał te charakterystyczne blond włosy, postawione na żel. Czy Mike Newton naprawdę tu pracował? Świetnie.
-Bella! – krzyknął, gdy tylko mnie zobaczył. - Co za niespodzianka! Podać ci coś?
-Colę, proszę. - powiedziałam podając mu pieniądze. Odeszłam ignorując jego podryw. Spojrzałam w stronę stolika i poczułam, że kręci mi się w głowie. Alice siedziała przy stoliku i uśmiechała się do mnie. - Hey, Alice, dlaczego nie grasz w kręgle? - spytałam i usiadłam obok. Alice westchnęła. - Nie chcę tu być... Nie teraz. - podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam Rosalie i Emmetta grających w kręgle, a dalej Edwarda namiętnie całującego brunetkę. - Rozumiem. - syknęłam. Dlaczego on to robi? Tylko rani ludzi. Nawet głupia by się zorientowała. Przynajmniej powinna. - Nie mogę tego zrozumieć. Idę po coś do picia dla Rose i Emmetta. - powiedziała Alice i odeszła od stolika. Kiedy się oddaliła, położyłam głowę na stole kładąc ręce na czubku. Cały czas kręciło mi się w głowie.
-Śpisz, czy co? - miękki głos zabrzmiał w moich uszach. Przestraszyłam się trochę i podskoczyłam z wrażenia. Edward zaśmiał się cicho. - Spadaj. - wymamrotałam, z powrotem kładąc głowę na stół. Nie odszedł. - Wszystko w porządku? Wyglądasz trochę blado. Bladziej niż zazwyczaj. - powiedział. Wzruszyłam ramionami. Jakby to go obchodziło. - Jest okay.
-Więc chodź zagrać z nami.
-Nie, nie jestem w tym dobra. – próbowałam się wykręcić, ale on chwycił mnie za rękę i podniósł z krzesła. - Zaczekaj, naprawdę nie mam ochoty. - nie słuchał mnie. Wstałam za szybko. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, zakręciło się w głowie. Chciałam usiąść. Edward prowadził mnie do Rose i Emmetta, ale niespodziewanie się zatrzymał.
-Bella? - spytał spanikowanym głosem , gdy moje ciało zwiotczało.
-To wszystko przez Lauren...
-Emmett, tak mi przykro, nie wiedziałem.
-Słyszałam o czym rozmawiali. Co się dzieje? Jak znalazłam się w swoim łóżku?
Otworzyłam oczy. - Co wy tu robicie? - Wszyscy spojrzeli na mnie.
-Bella! - krzyknął Emmett. - przestraszyłaś nas.
-Zemdlałaś, gdy byliśmy w kręgielni. Dlaczego nam nie powiedziałaś, że źle się czujesz? - spytała Alice.
-Ja... Czułam się dobrze. To przyszło nagle. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Tak czy inaczej, lekarz mówi, że nie powinnaś iść jutro do szkoły.
-Lekarz? - krzyknęłam. - Nie mówicie poważnie.
-Jak najbardziej. Pojechaliśmy do domu moich rodziców. Mój ojciec jest lekarzem. Powiedział nam, co mamy robić. - odparł Edward. Jak długo byłam nieprzytomna? Odczytał moje myśli. -Jest prawie północ. Nie było Cię z nami przez jakiś czas.
-Oh...
-Więc zostajesz jutro w domu. Chcesz, żebym została z Tobą? - spytała Alice.
-Oh, nie, naprawdę, wszystko w porządku. Idź do szkoły.
-Okay, mimo to zadzwonię do Ciebie. - wymamrotała. Westchnęłam tylko i wstałam z łóżka.
-Potrzebujesz czegoś, Bella? Mogę przygotować ci coś do jedzenia...
-Emmett, naprawdę, czuję się dobrze. Możesz iść spać. Wy też. Idę po szklankę wody. - powiedziałam. Wszyscy pokiwali głowami i skierowali się do swoich pokojów. Gdy już się napiłam, również poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Promienie słońca przedostawały się do mojego pokoju. Spojrzałam na zegarek, była 11! Emmett i reszta już dawno byli w szkole. Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Przede mną stał kurier. Był w moim wieku. Spojrzał na mnie, posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam. Był bardzo miły.
-Dzień dobry, czy tutaj mieszka Alice Cullen? - spytał. Jego ciemne oczy lśniły. Po chwili odpowiedziałam. - Tak, ale nie ma jej w tej chwili w domu.
-Okay, więc podpisz proszę tutaj. Ktoś przysłał kwiaty dla twojej przyjaciółki Alice.
Spojrzałam na jego ręce. Trzymał bukiet purpurowo czerwonych róż. Wow.
-Okay. - podpisałam się. Kurier spojrzał na mnie i znów się uśmiechnął. - Przy okazji, mam na imię Marcus. Miło było cię poznać. - powiedział. Uśmiechnęłam się, ale poczułam się bardzo niezręcznie. Chciałam już zamknąć drzwi, ale mnie powstrzymał. - Nie powiesz mi jak masz na imię? - spytał puszczając mi perskie oko. Teraz nie było mi do śmiechu. -Um... Bella. Muszę już iść. Powiedziałam przerażona jego zamiarami. Ale on się tylko roześmiał. - Do zobaczenia Bello. - puścił oko po raz kolejny i odszedł. Zamknęłam szybko drzwi, próbując oddychać normalnie. Miałam tylko nadzieję, że nigdy więcej tu nie przyjdzie. Poszłam do kuchni i włożyłam kwiaty do wazonu. Kiedy usiadłam i spojrzałam na bukiet, zaczęłam się zastanawiać, kto mógł je przysłać. Czy Alice coś ukrywała? A może to było coś, o czym nie powinnam wiedzieć? Może kogoś wczoraj poznała?
Między kwiatami ukryty był bilecik. Kto wysłał jej te kwiaty? Nie chciałam tego czytać. Ale nagle odezwała się moja gorsza strona, chciała wiedzieć co tam jest.
Alice, przepraszam,
proszę, wybacz mi.
no. to tyle. nie wiem czy wam się podoba, komentujcie, krytykujcie i co tam jeszcze chcecie :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aalicee92 dnia Śro 13:43, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
|
|
p. Cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: somewhere
|
Wysłany:
Śro 16:31, 05 Sie 2009 |
|
pomysł mi się podoba :D
tylko popraw jak najszybciej błędy i zaczynaj dialog od osobnej linijki ; ] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Śro 19:02, 05 Sie 2009 |
|
Wiesz, co Ci powiem. Tekst musi iść natychmiast do bety, bo błędy są niewiarygodne! Ale jestem w stanie Ci wybaczyć, bo wiem, że za jakiś czas zobaczymy piękny, składny rozdzialik. Bo w tej chwili nawet nie mogłam skojarzyć, że Bella nie jest już w kręgielni a w swoim łóżku...
Co do fabuły... Hmm... trochę pokręcona, szczególnie sytuacje z Iriną i Kate. nie wiem po czyjej są stronie. Edward i jego opiekuńcze zachowanie - najlepsze Nie ma to jak poczytać sobie o chłopaku, który się martwi.
Ogólnie rozdział spoko, można się nim uradować. Czekam na kolejny.
Pzdr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Śro 19:10, 05 Sie 2009 |
|
Chyba się nie powtórzę jak napiszę, że potrzebujesz bety...xD Taki, żarcik
Faktycznie fabuła jest trochę pokręcona i nie do końca wszystko zrozumiałam, znajdź sobie betę na stałe i nie dodawaj niezbetowanych rozdziałów. Poczekaj cierpliwie aż beta skończy swoją robotę i dostaniesz ładny, czytelny i bez błędów tekst :)
Ogólnie przekonuje się do tego tłumaczenia coraz bardziej :)
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|