|
Autor |
Wiadomość |
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 8:12, 23 Kwi 2009 |
|
Witam wszystkich! Madziorsko, ja i Zuzana dodajemy wam pierwszy rozdział naszego nowego tłumacznia.
Oryginał znajduje się pod adresem: [link widoczny dla zalogowanych]
Zgodę na tłumaczenie dostałyśmy i od Iskry i od autorki -kaleidoscopicepic.
Nie przedłużając.
Tłumaczenie: Ann!, Madziorsko.
Beta: Zuzana.
Wprowadzenie: Bella jest młodą, samotną matką z rozpaczliwą potrzebą pieniędzy. Edward jest synem dwójki milionerów, w rozpaczliwej potrzebie nauczania. Oboje są studentami na Harvardzie. Jak zareagują na siebie nawzajem? Czy będą się razem uczyć?
Rozdział 1.
Latający wielorybek.
EPOV
Lot Hawaiian 412 do Seattle Tacoma zacznie odprawę za 5 minut. Lot z Hawajów 412 do Seattle Tacoma…
Głośne lotnisko było aż za dobrze klimatyzowane. Zziębnięty, sięgnąłem po kurtkę z mojej torby.
Nagle coś przeleciało tuż obok mojego lewego ucha i wylądowało pod siedzeniem naprzeciwko. Rozejrzałem się dookoła, aby znaleźć źródło tego zamieszania. Młoda kobieta, na której kolanach siedziała odwrócona do mnie plecami mała dziewczynka, wstała.
- Abra, gdzie rzuciłaś swoją zabawkę? Muszę iść jej poszukać, a za 5 minut mamy być na odprawie.
Kobieta odwróciła się do mnie, a ja byłem zaskoczony. Wyglądała o wiele za młodo by być matką. Zaliczenie jej do dwudziestolatek byłoby przesadą. Ciemne pasmo jej ciemnoczekoladowych włosów, które wydostało się z czerwonej gumki, delikatnie spływało po jej plecach. Obróciła się i po tym jak nie znalazła zabawki po kilku minutach poszukiwań w innym miejscu, usiadła z powrotem i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
Lot Hawaiian 412 do Seattle Tacoma rozpoczął odprawę dla wszystkich pasażerów potrzebujących pomocy lub dodatkowego czasu. Lot z Hawajów 412 do Seattle Tacoma…
Patrzyłem na nią, urzeczony, kiedy pokazywała pracownicy lotniska swoją kartę boardingową, a następnie znikała na końcu rękawa doprowadzającego do samolotu. Odwróciłem się i podniosłem z podłogi zabawkę należącą do jej dziecka. Był to mały, niebieski wieloryb wykonany z miękkiego pluszu. Powiem szczerze, że bardzo mi się spodobał. Postanowiłem go jej oddać.
Lot Hawaiian 412 do Seattle Tacoma przyjmuje pasażerów z miejsc od 25 w górę.
Wziąłem moje bagaże i stanąłem w kolejce. Odprawa się kończyła i prawie wszystkie miejsca w pierwszej klasie, którą leciałem, były zajęte. Zostało tylko kilka na tyłach samolotu. Spojrzałem na moja kartę boardingową. 27B. Cudownie. Miejsce na środku. Samolot wyglądał naprawdę na pełny, więc nie mogłem wynegocjować siedzenia przy oknie. Świetnie. Kiedy przyszła moja kolej, podałem stewardesie mój bilet i zapytałem:
- Przepraszam bardzo, czy mogłaby mi pani podać numer miejsca tej młodej kobiety z dzieckiem? Dziewczynka zgubiła zabawkę, a ja ją znalazłem i chciałbym oddać – pokazałem jej małego wieloryba.
Spojrzała na mnie i zaczęła coś stukać w komputerze.
- Isabella Swan, miejsce 26A. Następny!
Uśmiechnąłem się szeroko. Właśnie poznałem jej imię, które spodobało mi się. Skądś je kojarzyłem, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Byłem tak zajęty myśleniem o niej, że prawie wpadłem na osobę stojącą przede mną w przejściu. Dlaczego ona mnie tak fascynowała? Co w niej takiego było? Uspokój się, Edward – skarciłem się w myślach. – Po prostu oddaj zabawkę i zapomnij o niej. Ale gdzieś w środku wiedziałem, że nie będę w stanie tego zrobić.
Kolejka posuwała się dalej do przodu, kiedy zdałem sobie sprawę, co ją zatrzymuje i troszeczkę zdenerwowałem się na tę kobietę. Aż wreszcie zrozumiałem – to była ona. Isabella. Stała w rzędzie 26, rozglądając się rozpaczliwie, trzymając w jednej ręce walizkę, a w drugiej dziecko. Nie mogła umieścić bagażu na półce.
- Proszę pozwolić – powiedziałem.
Spojrzała na mnie z wdzięcznością, kiedy podawała mi torbę. Podniosłem ją bez problemu i umieściłem we właściwym miejscu. Wyciągnąłem zabawkę z kieszeni.
- To chyba należy do pani, prawda?
- Och Abra, ten miły pan znalazł twoją zabawkę! Czy to nie miłe z jego strony? – Dziecko schowało swoją głowę w jej ramieniu.
- Dziękuję bardzo, panie…?
- Cullen, ale tak mówi się do mojego ojca. Nazywam się Edward – uśmiechnęła się do mnie ponownie, cała rozpromieniona.
Zachichotałem i powróciłem na swoje miejsce w samolocie.
Kilka godzin później zamknąłem książkę, którą czytałem przez większość czasu. Schowałem ją z powrotem do torby i zamyśliłem się na chwilę. Czy to możliwe, żeby Isabella była matką Abry? Zachowywała się jakby tak było, ale przecież była taka młoda! Chociaż może była jednak starsza, niż na jaką wyglądała? Lub może po prostu była ciotką lub kuzynką dziewczynki. Ale dlaczego ciotka lub kuzynka miałaby w tak młodym wieku podróżować samotnie z małym dzieckiem? To nie miałoby żadnego sensu. Popatrzyłem na przestrzeń między naszymi fotelami. Dziewczyna bawiła się właśnie ze swoją córką. Nadal nie mogłem pozbawić się uczucia, że Isabella jest matką Abry.
Wyszedłem z samolotu, wiedząc, że będzie to najprawdopodobniej ostatni raz, kiedy zobaczę Isabellę. Zauważyłem, że dziewczynie udało się już wyjąć bagaże z luku bagażowego, a teraz właśnie jedną ręką pakowała różne rzeczy do dziecięcej torby. W tym czasie w drugiej ręce trzymała małą dziewczynkę. Najchętniej z lotniska pojechałbym do naszego domu w Forks, jednak miałem pójść do collegu w Bostonie, a moi rodzice mieli opuścić miasteczko, aby zamieszkać w New Hampshire. Dom w Forks miał być zupełnie pusty.
Moi rodzice mieli wiele posiadłości. Dom w Forks w stanie Waszyngton, gdzie się wychowałem, domek w New Hampshire, w malutkim miasteczku nad jeziorem Winnipesauke, dom w Nowym Jorku, dom w Miami, mieszkania w Londynie, Paryżu i Rzymie oraz willę w Rio de Janeiro. Mój ojciec Carlise był uznanym biznesmenem. Przez wiele lat był chirurgiem, lecz później otworzył sieć szpitali w całym kraju, które specjalizują się w wykrywaniu raka i pomagają wielu ludziom jednocześnie zarabiając na nich ogromną ilość pieniędzy. Esme, moja matka, nie była żoną, jakiej oczekiwałoby społeczeństwo. Była bardzo znaną architetką, która zaprojektowała wszystkie szpitale mojego ojca i wiele innych ważnych budynków. Miałem również dwójkę rodzeństwa, Alice i Emmetta. Oboje byli ode mnie starsi. Alice miała 25, a Emmett 27 lat. Ja 23 i drugi raz studiowałem w szkole medycznej na Harwardzie.
Zatrzymałem się po drodze w Starbucks’ie, aby obudzić nieco mój zaspały organizm za pomocą latte, zanim miałem kontynuować mój lot do Bostonu.
Lot Jetblue 746 do Boston Logan zacznie odprawę za pięć minut. Lot Jetblue 746 do Boston Logan…
W tym samym momencie, w którym intercom się wyłączył Isabella Swan pobiegła w stronę poczekalni, wyglądając na zdenerwowaną. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Czy ona naprawdę zamierzała wejść na pokład samolotu lecącego do Bostonu? To byłby szczyt szczęścia. Takiego, jakiego nigdy nie miałem. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Śro 16:03, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 31 razy
|
|
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 8:37, 23 Kwi 2009 |
|
Opowiadanko zapowiada się super, jak ja kocham te dziwne zbiegi okoliczności
Bella bedzie go dokształcać hmmmmm....ciekawe z czego on będzie douczał ją
Bardzo mi się podobało, żadnych błędów nie znalazłam a z resztą nawet ich nie szukałam bo się wciągnęłam, czyta się lekko, płynnie super dziewczyny
ps. ile czasu zajmuje tłumaczenie rozdziału z betowaniem(czytaj: kiedy kolejny rozdział? :D )
ps2. i raczej bella jest samotną matką rozpaczliwie potrzebującą pieniędzy a nie z rozpaczliwą potrzebą pieniedzy( ale to taki szczegół) :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez angie1985 dnia Czw 8:46, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 9:09, 23 Kwi 2009 |
|
Wszystko ładnie i pięknie, brawa za prawdziwy przekład, a nie tylko tłumaczenie słowo w słowo. Tylko czemu zmieniłyście tytuł rozdziału? Latający wieloryb był taki... słodki;] Moim zdaniem dużo lepszy od latającej zabawki. Albo po prostu ja mam jakąś słabość do wielorybków;]
Tak, zdecydowanie mam słabość do wielorybów. Może... Może zmienicie? *usmiecha się słodko* Prosze... tak ładnie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 9:13, 23 Kwi 2009 |
|
Już zmieniłam Dahrti. Specjalnie dla ciebie :) I dziękujemy za te miłe komenarze i prosimy o więcej |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Czw 9:13, 23 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anak
Wilkołak
Dołączył: 22 Sty 2009
Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 9:20, 23 Kwi 2009 |
|
podoba mi się :D
chociaż szkoda że tak krótko
fajny pomysł z latającym wielorybkiem
lubię ff gdzie są ludźmi, ale pod warunkiem że pomysł jest trafiony, a tu jest
życzę veny w tłumaczeniu
kiedy kolejna część? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Czw 11:28, 23 Kwi 2009 |
|
Spodobało mi się. Nie wiem czemu, ale mam wielkiego banana na buzi. Tłumaczenie świetne. Nic dodać, nic ująć. Błędów nie znalazłam. Pomysł jest naprawdę dobry, a wy potraficie to przekazać. Czekam na następną część. Mam nadzieję, że niebawem się ukaże. :)
Weny, pozdrawiam. ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxpaolaxx
Wilkołak
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany:
Czw 11:57, 23 Kwi 2009 |
|
Podoba mi się. Zapowiada się ciekawie. Błędów nie znalazłam. Czyta się lekko i przyjemnie. Czekam na następny rozdział!
Weny^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yunaa
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraina marzeń
|
Wysłany:
Czw 12:49, 23 Kwi 2009 |
|
Nie napisze nic nowego.. też mi się podoba.. trochę krótki fragment żeby coś konkretnego napisać ale i tak mnie zaciekawił )
Lekko się czyta i bardzo przyjemnie.. Błędy? hm.. to nie moja działka.. ;P
Czekam na następny rozdział i życzę cierpliwości w tłumaczeniu :)
Pozdrawiam, yunaa;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kamosoka
Człowiek
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 14:47, 23 Kwi 2009 |
|
zapowiada się interesująco:) tylko z opisu można wywnioskować, że jest synem gejów :"jest synem dwóch milionerów", zmień na dwójki albo samych milionerów:)
Fajnie, że tłumczycie to we dwie, może dzięki temu rozdziały będą pojawiały się częsciej:) czekam na kolejną część |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
faith
Człowiek
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:23, 23 Kwi 2009 |
|
Bella samotną matką? Jak ona sobie poradzi na studiach z małym dzieckiem... Edward jej pomoże? :D Jestem bardzo ciekawa jak to się dalej rozwinie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam i weny życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Masquerade
Gość
|
Wysłany:
Czw 18:22, 23 Kwi 2009 |
|
Chylę czoła. Przekład, naprawdę, wyśmienity. I fabuła wydaje się być interesująca. Mam ochotę na więcej :) Błędów jako takich nie wyłapałam. Mam nadzieję, że stanie się coś nieoczekiwanego. Chyba, że to ma być takie słodkie love story. Na razie na takie się zapowiada, niemniej jednak, spodobało mi się i wrócę tutaj z ochotą :)
Pozdarwiam,
M. |
|
|
|
|
Zuzana
Nowonarodzony
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 19:57, 23 Kwi 2009 |
|
Dziękuję, w imieniu swoim oraz dziewczyn :)
Powiedziałabym coś niecoś w kwestii tłumaczenia, ale nie będę tutaj powtarzała tego, co dziewczyny już wiedzą :D Przyznam, że betowanie nie jest to łatwa sprawa. W tym przypadku spędziłam chyba z 2 godziny, żeby tłumaczenie było wierne oryginałowi, ale nie słowo w słowo :) |
Post został pochwalony 2 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Czw 21:59, 23 Kwi 2009 |
|
Powiem krótko: kiedy przeczytałam pierwszy rozdział od razu kliknęłam na link do orginału i zaczęlam czytać następne i powiem tylko, że sytuacja rozwija się ciekawie.
Bardzo mi sie ten ff spodobał i cieszę się, że go tłumaczysz.
Nie ma to jak czytanie w ojczystym języku.
Życzę czasu i cierpliwości!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Czw 22:06, 23 Kwi 2009 |
|
Jestem stanowczo na tak:P
Ten ff ma w sobie coś co przyciąga do siebie czytelnika, niby w pierwszym rozdziale nie ma nic aż tak ciekawego, poznajemy bohaterów, w dalszych częściach wszystko zacznie się za pewne wyjaśniać, przez co cała historia zaczyna mnie wciągać. Latający wielorybek ehh... słodkie
Czekam na dalsze części, bo nic więcej nie mogę na razie napisać |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Katka
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 128 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Czw 22:49, 23 Kwi 2009 |
|
Bardzo ciekawego ff'a sobie znalazłaś do tłumaczenia.
Bardzo mi się podobało, tylko szkoda że takie krótkie.
Mam nadzieje że niedługo przetłumaczysz następny rozdział.
Bella samotną matką, a Edward synem milionerów - zapowiada się ciekawie.
Życzę DUŻO WENY i CIERPLIWOŚCI przy tłumaczeniu. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Madziorsko
Człowiek
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 10:30, 25 Kwi 2009 |
|
Bardzo dziękujemy wszystkim za tak miłe komentarze i postaramy się przetłumaczyć kolejne rozdziały w takim samym lub lepszym stylu od pierwszego.
Drugi rozdział najprawdopodobniej będzie jutro lub w poniedziałek, ponieważ musimy go jedynie zbetować i mam nadzieję, że inne pojawią się jeszcze szybciej :) |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
karolinaa18
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 8 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 10:48, 25 Kwi 2009 |
|
Przeczyłam wasze tłumaczenie i muszę powiedzieć /napisać/, że mi się tekst podoba. Bardzo fajnie, że podjęłyście się przetłumaczenie tego :)
Co do samego tekstu, jak już napisałam jest fajny i ciekawy. Interesuje mnie jak sobie Bella poradzi sama z dzieckiem na studiach.
Właśnie skończyłam czytać kolejne rozdziały po angielsku i ten ff coraz bardziej mi się podoba :) Oczywiście i tak wole czytać to po polsku, więc tłumaczcie :)
Powodzenia a przede wszystkim wytrwałości w tłumaczeniu życzę. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Sob 11:35, 25 Kwi 2009 |
|
Cytat: |
I dziękujemy za te miłe komenarze i prosimy o więcej Twisted Evil devil |
Prosicie o więcej? No cóż, w takim razie nie mogę się na Was(specjalnie zaznaczyłam z dużej litery, żeby nie było, że nie darzę Was szacunkiem) wypiąć.
To tłumaczenie, angielskiego nie znam więc nie będę się wypowiadać na temat czy jest dobre czy nie. Ale skoro chcecie to tłumaczyć musi to być ciekawe opowiadanie, inaczej nie robiłybyście tego z taką dokładnością. A tak, dokładność w każdym calu. Błędów nie widziałam. Być może, że nie zwracałam na nie uwagi, ale jestem pewna, że jeżeli pojawiłyby się jakieś literówki albo uwki i inne żucające się w oczy bendy zauważyłabym na pewno.
Co do fabuły - także jestem zdania, że może być intrygująco. Bella samotną matką, Edward pewnie będzie jej pomagał i będzie trulof. Wiem, trochę sobie tutaj sarkazmem się posłużyłam, no ale - na to się zapowiada. Jednak mam nadzieję, że prawowita autorka nie spłyci głównych bohaterów, a wy z jak największym zachowaniem oryginału będziecie tłumaczyć.
Oczywiście mam zamiar przeczytać kolejną część i oczywiście skomentować. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam, Wela.
no i powodzenia w tłumaczeniu. :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Sob 11:39, 25 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Ann!
Wilkołak
Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Nie 10:26, 26 Kwi 2009 |
|
Tam da dam!
Prezentujemy rozdział 2 :) Enjoy.
Tłumaczenie: Ann! i Zuzana.
Beta: Zuzana
Rozdział 2. – Zbieg okoliczności
EPOV
Lot Jetblue 746 do Boston Logan. Odprawa celna pasażerów z rzędów 15 i wyżej. Lot Jetblue 746 do Boston Logan…
Wyciągając moją kartę boardingową z kieszeni płaszcza, zobaczyłem, że mam miejsce 16C. Przy przejściu. Wziąłem głęboki oddech, wstałem i skierowałem się w stronę kolejki do odprawy dziwiąc się, że mogłem zobaczyć ją z miejsca gdzie przed chwilą siedziałem. Idąc wzdłuż przejścia, zauważyłem, że siedzi w rzędzie za mną, po drugiej stronie. Mogła mnie widzieć, a ja nie byłem w stanie patrzeć na nią tak dyskretnie jak wcześniej.
Obsługa podała obiad i kilka godzin później przeszli korytarzem ze specjalnym posiłkiem.
- Danie wegetariańskie dla Edwarda Cullena. Danie wegetariańskie dla Isabelli Swan.
Podniosłem rękę.
- Tutaj dla Edwarda Cullena.
Usłyszałem, że Isabella wstrzymała oddech, kiedy obsługa powiedziała moje imię i wyobraziłem sobie jej oczy szukające mnie. Więc myślała o mnie! Nie, pewnie była tylko zdziwiona, że znowu lecimy tym samym samolotem i, że oboje jesteśmy wegetarianami…
- Danie wegetariańskie dla Isabelli Swan – obsługa była już trochę znudzona.
- Och, tutaj. Przepraszam bardzo - przygryzła wargę i zarumieniła się zawstydzona. Wyglądała ślicznie, kiedy była zakłopotana.
Otworzyłem mój posiłek i zobaczyłem, co jest w środku. Trochę podejrzanie wyglądającego chleba z serem topionym, mała sałatka, miseczka owoców, trochę ryżu i fasolki. Nie tak źle jak na samolotowe standardy. Spojrzałem przez ramię i zobaczyłem, że Isabella próbuje nakarmić Abrę kilkoma winogronami i kawałkiem chleba. Nie wyglądało na to, że odniesie sukces. Uśmiechnąłem się. Nawet, jeżeli Isabella nie była matką tej dziewczynki, to z pewnością miała świetne podejście do dzieci.
Godzinę później jedzenie było już podane, zjedzone i sprzątnięte. Zacząłem znowu spoglądać na Isabellę i Abrę, kiedy Abra nagle pokazała w moją stronę.
- Mili pan – powiedziała, ciągle wskazując na mnie.
Isabella spojrzała w tym kierunku i uśmiechnęła się.
- Tak, to miły pan. Znalazł twoją zabawkę. Ma na imię Edward. Umiesz powiedzieć Edward, Abra?
- Eddard – posłała mi uśmiech pokazując swoje 10 zębów. Potem wróciła do zabawy swoimi zabawkami.
Mogłem znaleźć podobieństwa między nimi. Uśmiechały się tak samo i ich włosy miały ten sam kolor, jednak były innej długości. Włosy Isabelli były tak długie, że mogłaby na nich usiąść, a Abry sięgały za ramiona.
Oglądanie Isabelli i Abry podczas 5-godzinnego lotu bardzo skróciło mi czas podróży. Wydaje mi się, że minęła mi szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wkrótce, przed lądowaniem w Bostonie, sprawdziłem w telefonie czy moja siostra, Alice nie mogłaby mnie odebrać z lotniska. Niestety napisała, że nie może.
Zabrałem moja większą walizkę z luku bagażowego i skierowałem się w stronę wyjścia. Sierpień w Bostonie był upalny, ale będąc miesiąc temu na Hawajach z moim bratem, powiedziałbym, że jest gorąco. Złapałem taksówkę i moje oczy poszerzyły się kiedy zobaczyłem coś w tylnym lusterku taksówki. Isabella Swan zatrzymywała taxi na prawo za mną. Kierowca przerwał moje rozmyślania.
- Gdzie chce pan pojechać?
- Na Harvard Yard poproszę.
- Jest pan studentem?
- Tak, szkoły medycznej.
- Chcesz zostać lekarzem?
- Tak.
Chyba zauważył, że nie byłem zbytnio zainteresowany rozmową i dał mi spokój. Widziałem, że taksówka Isabelli podąża za nami? Czy ona mnie śledziła, czy może również była studentką Harvardu? W śledzeniu mnie nie widziałem nic ciekawego, nie miałaby po co to robić. Byłem tego pewny, nawet z moją małą wiedzą na temat jej osobowości. Ale spędzanie dwóch lotów razem i wspólnie studia na tym samym uniwersytecie było zbyt dużym zbiegiem okoliczności, żebym w to uwierzył.
Dwadzieścia minut później, dwie taksówki zatrzymały się na Mass Avenue, obok Harvard Square.
- To tutaj, proszę pana – powiedziałem taksówkarzowi i wyszedłem z samochodu z moimi walizkami.
Zatrzymał się na chodniku, zapłaciłem mu, a kierowca odjechał uśmiechając się i machając mi.
Isabella wysiadła z samochodu za mną. Widziałem jak wyciągała swoje rzeczy i szła w kierunku skrzyżowania Mass Ave i Brattle Street. Zachowywała się jakby nie była z Bostonu. Czekałem, aż samochody przejadą i przebiegłem przez ulicę trzymając walizki, po jednej w każdej ręce. Spojrzałem na drugą stronę ulicy. Widziałem, że Isabella czekała na zielone światło. Dopiero kiedy się zapaliło, przeszła na drugą stronę. Mogłem się założyć, że jest z południa. Czekała na zielone światło! Może zachowywała się tak ostrożnie tylko ze względu na to, że było z nią dziecko? Wątpię.
Przeszedłem wzdłuż dziedzińca, kierując się w stronę mojego pokoju. Po drodze witałem się z każdym znajomym. Nie widziałem się z przyjaciółmi od maja. Dziesięć minut później stałem w hallu akademika i przyciskałem przycisk przywołujący windę. Drzwi windy zaczynały się już zamykać, gdy przez drzwi akademika wbiegła Isabella Swan.
- Zatrzymaj drzwi windy, proszę! – Krzyknęła.
Drzwi w tutejszej windzie zamykały się wolno, więc tylko przytrzymałem je ramieniem, aby mimo wszystko się nie zamknęły. Drugą ręką przesunąłem swoje walizki, aby mogła się zmieścić.
Weszła do środka, postawiła swoje walizki i zaczęła szperać w torbie, prawdopodobnie szukając klucza do pokoju.
- Poproszę trzecie piętro – powiedziała nie rozglądając się.
Nacisnąłem trójkę, a potem piątkę – moje piętro. Spojrzałem na nią, czekając aż ona spojrzy na mnie. Gdy winda ruszyła, wziąłem głęboki oddech.
- Cullen. Edward Cullen –powiedziała.
- Isabella Swan – uśmiechnąłem się do niej. – Ty też tu studiujesz?
- Tak – odpowiedziała. – Studiuję epidemiologię, a ty?
- Mam nadzieję zostać pediatrą albo pracować w szpitalu jak mój tata.
- Carlise Cullen – wstrzymała oddech. – Jesteś jego synem?
- Tak, jestem – mruknąłem. – Skąd go znasz?
Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Jest znany. Zresztą, prowadził warsztaty rok temu.
Skinąłem głową.
- Tak, miał warsztaty dla absolwentów. Zaraz… Jesteś absolwentką?
- Cóż, tak. Mieszkam w akademiku dla absolwentów, czyż nie? – Przewróciła oczami.
Zaśmiałem się.
- No tak, domyślam się.
Winda zatrzymała się i otworzyła. Spojrzała na numer, który się świecił. Trzecie piętro.
– Do zobaczenia.
Drzwi zamykały się, a ja pomachałem, wiedząc jednak, że tego nie zobaczy. A więc wiedziała kim jestem. Ja wiedziałem trochę więcej o niej. Teraz byłem przekonany, że Abra jest jej córką. Dlaczego ktoś miałby mieszkać w akademiku z małą dziewczynką? Ona również ukończyła wyższe studia. Wyglądała na najwięcej dwadzieścia lat. Byłem podekscytowany. Miałem nadzieję, że jeszcze ją zobaczę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ann! dnia Nie 10:27, 26 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Nie 11:07, 26 Kwi 2009 |
|
Wow, autorka miała fajny pomysł na FF. Bella jako młoda matka ?.... Może być ciekawe.
Cieszę się, że to tłumaczysz, bo już teraz mnie to opowiadanie wciągnęło...
Pozdrawiam i życzę dużo Weny, Cierpliwości i przede wszystkim CZASU |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|