|
Poll :: Jak oceniacie film |
Mogli sie lepiej postarać |
|
25% |
[ 212 ] |
Super !!! bardzo mi sie podobał! |
|
37% |
[ 312 ] |
Może być, nie mam zastrzeżeń |
|
37% |
[ 312 ] |
|
Wszystkich Głosów : 836 |
|
Autor |
Wiadomość |
estrim
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 9:51, 04 Kwi 2010 |
 |
Twilight obejrzałam z 10 razy i za każdym razem zwracam uwage na inne szczegoly.
Akcja - pierwsze pare minut sa wedlug mnie troche nudne, wszystko rozkreca sie po zobaczeniu greckiego boga :)
Aktorzy - Bella wyglada ok, moze inaczej sobie ja wyobrazalam, ale tez mi pasuje, Edward - rewelacja, super wybrany, sliczny usmiech :) pozostali bez zastrzeżeń.
Brakowało mi niektorych scen z ksiazki, z tego co pamietam to dialogi nie byly dokladnie takie jak w ksiazce - wielka szkoda.
Ogolnie jestem pozytywnie nastawiona i jestem pewna, ze obejrze ten film jesszcze kilka razy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
kolorowa
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zasiedmiogórogród
|
Wysłany:
Nie 13:37, 04 Kwi 2010 |
 |
Twilight oglądała kilka razy i za każdym razem oglądałam go tak jak za pierwszym - w ogole mi sie nie nudzi ;p
Najlepsze sceny to oczywiście gra w Baseball i w studiu baletowym ;]
Podobało mi się też, z jakim wstrętem odnosił się na początku Edward do Belli ;p;p
Ogólnie - świetny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Mistle
Nowonarodzony
Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 18:24, 08 Kwi 2010 |
 |
Zmierzch oceniam na 4+. Oglądałam go 3 razy i z KwN na pewno wygrywa Tutaj po prostu czuc klimat. ;P
Największym minusem jest panujący na ekranie chaos. Gdyby ktoś nie czytał książki, w niektórych momentach mógłby się pogubic.
Natomiast chwała im za dobór aktorów. I soundtrack.
Moją ulubioną sceną jest zdecydowanie mecz bejsbolu. Te stroje, Muse w tle.. bosko I Jasper z kijem *o* Wielbię go :P Emmet i jego rozgrzewka ^^ i Alice, jak zawsze cudowna i pełna gracji. I boski Edward.. ;D
Lubię też scenę, gdy Edward i Bella przyjeżdżają razem do szkoły; moment, w którym Bella uświadamia sobie, że Edward jest wampirem - świetnie przedstawione; pierwszą wizytę Belli w domu Cullenów (scena w kuchni) oraz te wspomnienia z życia Bells, po ataku Jamesa.
Zabrakło mi za to lekcji biologii z badaniem grup krwi. Zepsuto także tak lubianą przeze mnie scenę na łące.
Edward - ach i och i co tu więcej dodawac? Jest tutaj taki tajemniczy i naprawdę pociągający ;P Prawdziwy wampir. 100 razy lepiej niż w drugiej części. Wprawdzie trochę odbiega od moich początkowych wyobrażeń tej postaci, ale cieszę się, że padło na Roberta. Tylko po co on tyle skakał po drzewach? To wampir, nie małpa o_O
Bella - tak właśnie ja sobie wyobrażałam. . Ma tu idealną fryzurę, taką 'bellową'. Jej uczesanie z każdą częścią coraz bardziej odbiega od książkowej wersji, ciekawe co wymyślą w BD.. Ta Bella jest dużo śmielsza, podobnie z Angelą, ale film ma swoje wymagania.
Jasper - naprawdę wygląda jakby cierpiał :P Lub chciał powiedziec: "wtf?". Jazz ;* Mało go.
Emmet - gdzie scena z trailera, w ktorej Kellan tak bosko wyglądał?... No ale ten tekst nie do końca pasował do książkowego Emmeta. Nawet na początku nie był tak wrogo nastawiony do Belli.
Rosalie - idealna. Zimna i władcza. I te spojrzenia.. Nikki świetnie zagrała.
Alice - gra Aschley wywarła na mnie duże wrażenie. Tak wyobrażałam sobie Alice - taki mały narwany chochlik. I fryzura lepsza niż w New Moon.
Charlie - tutaj tworcy się spisali. Ksiązkowy Charlie nie może z nim konkurowac ;P
Jessika - świetnie. Chociaż w ksiazce była znacznie niższa od Belli i miała burzę czarnych loków.
To by było na tyle. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Nina Spektor
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 19:25, 08 Kwi 2010 |
 |
Twilight oglądałam już kilka razy. Na początku byłam trochę rozczarowana - czytałam książkę jako pierwszą i zupełnie inaczej wyobrażałam sobie bohaterów czy samo Forks. Zabrakło mi też kilku scen, np. kiedy Bella prawie zemdlała na lekcji biologii. Ale za to scena meczu czy przygotowywanie posiłku dla Belli przez Cullenów - po prostu klasa. No i muzyka też niczego sobie, choć wolę tę z New Moon. Ogólnie film oceniam na 6/10. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
karolka_k
Wilkołak
Dołączył: 23 Mar 2010
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:22, 14 Kwi 2010 |
 |
jeśli chodzi o moje zdanie, to... zacznę od tego co mi się nie podobało, a skończę na pozytywach, żeby post miał miłe zakończenie
na minus oceniam to, że zabrakło kluczowych jak dla mnie scen, czyli między innymi lekcji biologii, gdzie badali grupy krwi. generalnie zabrakło mi tego przejścia pomiędzy uczuciami głównych bohaterów. bo w filmie spotykają się, coś jest nie tak, nie wiadomo dlaczego, a potem niemal odrazu wielka miłość. brakuje mi tych momentów, w których widać jak z wrogości rodzi się sympatia, a z sympatii miłość. ta lekcja biologii jest dla mnie takim symbolem, ukazaniem flirtu pomiędzy bohaterami i rodzącego się uczucia. zabrakło mi też wielu dialogów. książka była bardzo zabawna w wielu momentach, a Edward książkowy był zawadiacki, odważny niemal buńczuczny. natomiast w filmie nie ma potyczek słownych bohaterów, a nasz Edward zdaje się być mniej odważny od Belli. to ona mówi, że nic ją to nie obchodzi, że on jest wampirem, podczas gdy jego wahanie trwa prawie cały czas. no i łąka... jak mogli zabrać najważniejszą scenę?? nie powiem, że tę scenę skrócili, bo to co było pokazane w filmie jest zerowym ukazaniem łąki... a tak na to liczyłam! na łąkę właśnie i pierwszą noc spędzoną przez Edwarda u boku Belli. moja ulubiona scena kiedy bujali się na fotelu ... "...rozmowna byłas wcześniej...", "co takiego wygadywałam?", "powiedziałaś, że mnie kochasz", "to już wiesz", "ale zawsze miło usłyszeć", "kocham cię", "jesteś całym moim życiem"... podsumuwując: zabrakło mi podkreślenia tego jak rodziło się uczucie pomiędzy Bellą i Edwardem i ukazania najważniejszych scen z książki, gdzie przepięknie jest pokazane,jak ogromne jest to uczucie jakim się obdarzyli.
na plus oceniam niemal całą resztę. muzyka cudowna, wyrazista i doborowa,zakochałam się w tych melodiach, szczególnie w kołysance. scena meczu - cudo! świetnie ukazane wampiry i ich możliwości, bo w zasadzie to właśnie tu pokazują na co ich stać. kolorystyka filmu mimo tego, że wiele osób na nią narzeka, dla mnie jest extra. zwłaszcza w połączeniu z muzyką. dzięki temu pojawia się aura tajemniczości, lekki dreszczyk... mmmm no i czuć chemię pomiędzy bohaterami, to było pięknie zagrane, ich spojrzenia i gesty, po prostu magia miłości (rekompensowało mi to brak ulubionych scen i dialogów).
w jednym zdaniu: pomimo wielu braków i zastrzeżeń (z mojej strony) film mi się podobał. owszem, twórcy mogli się bardziej postarać, ale to czego nie zobaczyłam na ekranie, dopowiedziałam sobie z książki... i w ten sposób stworzyłam własny, niepowtarzalny i najpiękniejszy obraz  |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez karolka_k dnia Śro 21:25, 14 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
tynka
Wilkołak
Dołączył: 29 Maj 2010
Posty: 169 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Zawiercie
|
Wysłany:
Nie 13:39, 18 Lip 2010 |
 |
Wampir, dziewczyna i los
Kto chciał zniszczyć tę miłość, kto zabił śliczną i dobrą dziewczynę? Kto pokochał dzielnego i prawego wampira? Po co ich zabito? Stephenie Meyer wiedziała, jak postawić te pytania, aby stały się w kulturze Świata wiecznie wibrującą struną, nie milknącym tonem. Każdy krytyk przystawia do tego brzmienia swoje pudło rezonansowe, każdy podsłuchuje Edwarda i Bellę poprzez zgiełk swojej pracy. W tym czasie pojawili się aktorzy, dają kochankom swoje twarze i swoje głosy, każdy nowy seans jest akordem, w którym dominuje zmierzchowski dźwięk, a współczesność dodaje tylko kostiumy, gesty i konteksty. Kiedy wybierałam się na ekranizację horroru o kochankach z Forks, wiedziałam już, że nie po części nie zobaczę tego, co w książce. Bałam się więc, że zobaczę horror zdegradowany, potraktowany jako pretekst do sensacyjnej maskarady, bałam się, że nazwisko Meyer potraktowano jako tani a skuteczny element kampanii promocyjnej kolejnego hollywoodzkiego wyrobu. Na szczęście zawiodłam się w dziewięćdziesięciu procentach. To nie stało się tak, jak sobie wyobrażałam, współczesny kicz nie spłycił horroru, nie zagłuszył poezji, nie pozbawił pytań wieloznaczności i siły. Stało się odwrotnie. To wielka dramaturgia Amerykanki z Hartford nadała współczesności znaczenie, pasowała i aktorów, i widzów na meyerowską publiczność. Kicz, postmodernizm, komiks nie stały się niczym więcej jak tylko aksamitem draperii, atłasem kostiumu, adamaszkiem tła. Współczesność, fenomen kina, problemy amerykańskich metropolii, to wszystko zyskuje szlachetność, na oczach widza przemienia się z tandety w wieczną prawdę pytań, z którymi żyjemy, które nosimy we krwi, dopóki ktoś taki jak Meyer nie wydrze ich z nas swoją sztuką.
Reżyser Catherine Hardwicke i jej współscenarzystka Melissa Rosenberg uwierzyły w Meyer i to uratowało film. Ekran przemówił poezją pomimo wszystkich skrótów oryginalnego tekstu, a logika rozwoju akcji nabrała takiej siły, jaka bywa obecna w niewielu tylko scenicznych realizacjach. Wydaje mi się, że właśnie tempo, potoczystość, intensywność akcji są podstawowymi atutami tego filmu, że bezbłędny montaż uchronił i aktorstwo, i scenografię od niepotrzebnej dominacji. Obsada jest bez słabych punktów. Robert Pattinson w roli Edwarda i Kristen Stewart jako Bella są zarazem stylowi i współcześni, są nastolatkami jakby przypadkiem zabłąkanymi z młodocianej widowni na ekran i otworzonymi przez poetyckie słowo. Słucha się ich z przeświadczeniem, że nie oni nauczyli się tekstu Meyer, ale że ona przeczuła ich miłość, nadzieję, rozpacz, że użyczyła im linijek wiersza, aby mogli być nawzajem dla siebie prawdziwi. Przesadny dynamizm, nadmiar wyrazistości powtarza się też w scenografii i pracy kamery, stwarza to dla zabójczej miłości oprawę podkreślającą podstawowe pytania - widz musi je postawić, bo świat bohaterów wiruje, szaleje, pędzi, nie wie nawet, jakie wartości tratuje. Czy śmierć Belli (przemiana w wampirzycę) jest ceną za miłość zbyt piękną, nagłą, zupełną, nie mieszczącą się w świecie?
Wydaje się, że realizatorzy stchórzyli przed tragizmem horroru, która okazała się tak wyrazista w scenerii współczesności. Zupełnie niepotrzebnie w finałowe sceny spełnienia i nadziei wklejono okrutną wampirzycę, Victorię. Ten - pożal się Boże - surogat happy endu był zapewne zrobiony pod naciskiem producenta, ale efekt artystyczny zabiegu jest żałosny.
Ciekawe, że polska młodzieżowa widownia zaakceptowała film o swoich rówieśnikach, ale nie może go psychicznie, duchowo skonsumować. Pewna - nie wiem jak liczna - grupa młodych okazuje się niezdolna do przeżycia dramatu, reaguje chichotami, nerwowymi komentarzami. To za mocne, to za ciężkie. Tacy ładni, tacy młodzi, tacy sympatyczni i zakochani i tak bez sensu stają się wampirami? Przecież powinni żyć jak człowiek, długo i szczęśliwie, uroczymi uśmiechami reklamować dżinsy czy kosmetyki.
Ja nie mam żalu do tych, co reagują śmiechem, obronnymi żarcikami, już wiem, że ich właśnie film trafił w najczulsze miejsca. Wyszli z głową pełną pytań. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Nikki Cullen
Dobry wampir
Dołączył: 24 Lip 2010
Posty: 827 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Święte
|
Wysłany:
Sob 15:48, 24 Lip 2010 |
 |
Dla mnie Zmierzch jest darem od losu =) Mam do niego taki sentyment, że czasem sama się sobie dziwię. Oglądałam go co najmniej 20 razy, tak, że już nawet mama ( którą nauczyłam na pamięć imion i darów Cullenów!) na mnie krzywo patrzy , a sympatia i świeżość pierwszego spojrzenia jak była, tak jest nadal, z czego bardzo się cieszę. Wiele osób przede mną miało identyczne zdanie jak ja, więc nie będę już się powtarzać. Powiem tylko tak :Kocham Twilight za tę ''świeżość", za początek pierwszej, zakazanej, lecz pięknej miłości, za lasy, za ten surowy, budzący niepokój niebieski filtr, za tę Bellę - dziewuszkę i Edwarda, który już nigdy później nie był taki sam... chociaż kto wie?Może w BD? Albo w Midnight Sun?
Ps. Szukam przyjaciół na tym forum, z którymi mogłabym spokojnie porozmawiać o dolegającej mi Zmierzchomanii, Sorry za off top, ale nie wiedziałam, gdzie to umieścić. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nikki Cullen dnia Sob 16:02, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Remmy
Zły wampir
Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro
|
Wysłany:
Wto 13:15, 27 Lip 2010 |
 |
Film Twilight był dla mnie jednym totalnym rozczarowaniem.
Na pierwszy ogień rzucę ten niebieski filtr. Niby ma dodawać tajemniczości, a mnie przez niego bolały tylko oczy. Poza tym strasznie mnie wpieniał, bo takich przyciemniających chwytów nienawidzę (to się sprawdziło jedynie w anime Death Note moim zdaniem xD). Nie można się pzyjrzeć dokładnie temu co jest na ekranie. "Tajemnicza atmosfera" filmu sprawiła jedynie, że strasznie zachciało mi się spać i ucięłam sobie małą drzemkę. Gratulacje.
Pamiętacie, co pisze przy Twilight? Horror. Tak, właśnie horror. Z początku się z tego śmiałam, jednak zmieniłam zdanie, kiedy tylko ujrzałam charakteryzację na wampira! Bardziej oszpecić aktorów nie umieli? Najbardziej ucierpiał chyba na tym Peter Facinelli. Faktycznie wyglądał jak żywy trup, jednak zdecydowanie na niekorzyść. Jaspera natomiast aż się wystraszyłam... Dzięki Bogu w New Moon zmienili ilość pudru nakładaną na twarz. Pewnie dlatego, że gra twarzą znacząco na tym ucierpiała. Sama też bym miała trudności, jakbym się bała, że mi wszystko popęka!
O Kristen nie wypowiem się w ogóle, bo gdyby nie gazety, to pewnie nie pamiętałabym jej twarzy prócz zębów, Natomiast uczepię się bożyszcza nastolatek Roberta Pattisona. Nie mówię już o charakteryzacji, ale np. samym wstępem na ekran. Matko przenajświętsza tak mną wykręciło, że do teraz grymas. Co on tak gębę wykrzywiał, strzelać do niego chcieli poza kamerą, czy mu coś wbijali do d...? A te jego uśmiechy godne profesjonalnego idioty? Chciał udawać kretyna, czy co? Przez niego na długi czas uprzedziłam się do Edwarda, dopiero niedawno mi przeszło! A przecież grał całkiem dobrze, pamiętam go z Harry'ego Pottera. Cedrica grał fajnie i nie miał spojrzenia laureata nagrody: MINA DLA KRETYNA.
Kolejny minus to, coś przy czym bym się pogubiła, gdyby nie książka. Tak szybko skakali scena za sceną, że nie mogłam za dobrze się rozeznać, który to moment, a już przechodzili do następnego. Nie dziwię się, że ludzie oglądają to po kilka razy. Może dopiero za którymś razem rozumieją o co chodzi.
Ach, przy czym się ożywiłam, to przy scenie wysysania jadu z krwi Belli. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu. Jak dobrze wiecie Cralisle mógłby wyssać ten jad, gdyby nie starał się właśnie by Bella nie straciła części głowy - dosłownie! A tutaj "Dasz radę Edwardzie, musisz to zrobić" Dalej Edwardzie uda ci się PRZYJ!
Co to było, ja się pytam? Doktor C. tylko podtrzymywał Edzia, żeby Belci przypadkiem nie ukatrupił? Toż to śmiech na sali! Powinien Belkę ratować na swój chirurgiczny sposób więc FAIL.
Zostawiłam plusy na koniec, żeby post nie miał negatywnego wydźwięku. Taylorowi ładnie z długimi włosami a poza tym dokładnie tak wyobrażałam sobie Jacoba, więc byłam zadowolona. Billy Burke ładnie się spisał i podoba mi się w roli Charliego.
Osobistym fenomenem była jedna aktorka, która roli dużej nie grała, za to jej twarz zapamiętałam do teraz. Mała dziewczynka, która zagrała Bellę na filmiku. Jej "Mamo, jestem beznadziejna" było wprost epickie. To się nazywa gra twarzą ludzie. W tym krótkim zdaniu wbiła wesołość dziecka i stosowne dla Belli pobłażanie dla własnej matki, oraz świadomość własnej niezdarności. Dla mnie to była bohaterka tego filmu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Remmy dnia Wto 13:19, 27 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
 |
Paradoks.
Wilkołak
Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sosnowiec .
|
Wysłany:
Śro 22:01, 04 Sie 2010 |
 |
Jak dla mnie film fajny, jest w nim dużo błędów i wgl, ale nie jest źle. Jak dla mnie za mało Jacoba. No i co mi najbardziej rzuca się w oczy to dosłownie biała twarz Carlise. ^^ Bosko zagrał Billy Bruke, naprawdę polubiłam Charliego. No i postacie Jaspera i Alice. Ogólnie to mi się podobało. ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
VMartaa
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:26, 11 Sie 2010 |
 |
Oglądałam film już 4 razy i znienawidziłam scenę jak Bella mówi do Charliego, że musi natychmiast wyjechać, a potem powtarza słowa jej mamy jak od niego odchodziła..
W niektórych scenach muzyka jest w ogóle nietrafiona.. No i te błędy w filmie, znam je prawie na pamięć
Najbardziej podoba mi się początek całego filmu :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Larysa
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lip 2009
Posty: 2354 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 81 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...Dębno...i tam gdzie mnie poniesie..
|
Wysłany:
Czw 15:06, 21 Paź 2010 |
 |
Do zmierzchu mogę wracać cały czas,moge go oglądać 24 godziny na dobę na przemian z KwN i niedługo Zaćmieniem...i nigdy nie mam go dość.Kocham TW za to że to właśnie ona rozpoczyna tę całą przygodę,za to że ma taki inny klimat niż wszystkie filmy o zakazanych romansach, ze to ze jest taki magiczny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
ola7194
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 10:13, 07 Lut 2011 |
 |
Uwielbiam ten film.
Gdy pierwszy raz ogladałam "twilight" pomyślałam że jest to nisko budrzetowy kiepski film... mylilam się. Bo jest świetie zekranizowana 1 część sagi.
Pomimo kilku wpadek, mam tu na myśli: poruszanie sie wampirów, blask Edwarda... i kilku innych zdecydowanie jest ona lepsza od pozostałych, nakręconych części sagi.
Muzyka z Twilight... cóż, jest po prostu mega. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
rosalie
Wilkołak
Dołączył: 29 Sty 2011
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 14:15, 18 Lut 2011 |
 |
Kocham oglądać ten film, oglądałam go co najmniej 30 razy.. ;)
Nie jestem do niego krytycznie nastawiona, choć nie dorasta książce do pięt. Osobiście uważam, że nie sposób było dorównać książce i cała obsada robiła wszystko co mogła najlepiej. Nie wiem, co można było zrobić lepiej niż jest..
Jedynie jakość nie była zadowalająca, ale mam nadzieję, że to tylko dlatego, że oglądałam wersję z internetu a nie w kinie.
Co do gry aktorów to myślę, że byli doskonale dobrani. Niektórzy piszą, że ruchy Belli były za bardzo niezdarne, ślamazarne i takie powolne, jakby się wszystkiego bała, a moim zdaniem Kristen świetnie się wczuła w tą rolę i właśnie taka miała być. Szczególnie w Midnight Sun widać, jak Bella wyglądała oczami innych (tutaj Edwarda) - właśnie tak, jak na filmie - jak bezbronna, krucha i delikatna dziewczyna. Uważam, że Robert był idealnie dopasowany do roli Edwarda :) W każdej scenie wyglądał zaje*iście (ten uśmiech ♥) i idealnie odgrywał jego uczucia. Pozostali: Jacob - ''ach, och, ech'' ♥ nie mam zastrzeżeń, Carlisle - tak jak w książce, zdecydowanie za młody tatuś i doktor, jak na swój ''wiek'' (człowieka), Esme - bardzo przyjazna, miła, opiekuńcza i troskliwa, sam jej wygląd sprawiał wrażenie sympatycznej, Alice - moja kochana, szalona Alice, jeszcze ładniejsza niż sobie wyobrażałam i moim zdaniem, ładniejsza od Rosalie (ale każdy ma inny gust i nie musi się ze mną zgadzać :)), Jasper - świetnie odegrał tą minę, jak powiedziała Jessica ''wygląda, jakby cierpiał'', ponieważ ciągle musiał się bardzo kontrolować, Rosalie - ją wyobrażałam sobie dużo ładniejszą, taką zaskakującą, ale i tak jest piękna :), doskonale wyrażała swoją niechęć do związku Belli z Edwardem, Emmet - trochę za mało groźny, jak na Emmeta, prawie cały czas był taki wesoły i sympatyczny, lubił przekomarzać się z Bellą i nie było widać na początku, żeby jej nie lubił, jak jego dziewczyna Rosalie, Charlie - świetny!! typowy ojciec, który czasem nie wie jak powinien rozmawiać z nastolatką i co jest dla niej najlepsze, uwielbiam go :), Renée - mało jej było w filmie, ale i tak bardzo ją polubiłam, zakręcona i nieodpowiedzialna, kochająca Bellę, Victoria - prezentowała się zachwycająco, była przepiękna, czasem wydawała się miła i opanowana, ale kiedy już wiadomo było jaka jest na prawdę, umiała zagrać złą, Laurent - wydawał się miły i sądziłam, że na prawdę stanie po stronie Cullenów.. James - uch, nienawidzę go, ale aktor dobrze odegrał jego rolę, Mike i Eric - pospolici nastolatkowie, zakochani w Belli, z tym, że Mike o wiele bardziej mnie irytował i był nachalny, a Eric szybciej zrozumiał, że Bella nic do niego nie czuje, Jessica - nie lubię jej, zazdrosna, zarozumiała i stwarzająca pozory dobrej przyjaciółki (co wyraźnie widać w Midnight Sun), a jeśli chodzi o film, to wydaje się bardzo miła, Angela - obok Charliego, moja ulubiona postać - człowiek, była dobrą osobą, lojalna wobec Belli i innych, niezbyt śmiała, choć nie aż tak zamknięta w sobie jak w książce, można ją o wiele bardziej polubić po przeczytaniu Midnight Sun, ponieważ bardzo pomaga Edwardowi :)
Jeśli chodzi o efekty specjale i charakteryzację, bardzo mi się podobały, a szczególnie przemiany w wilki, wygląd Edwarda w słońcu i mega szybkie przemieszczanie się po drzewach Edwarda z Bellą.
Zgodność z książką nie była idealna, było pominiętych wiele szczegółów, co jednak jest normalne, bo nie było możliwością odwzorować idealnie książkowej wersji Zmierzchu.
Podsumowując, film mnie nie zachwycił tak jak książka, ale i tak wypadł rewelacyjnie i myślę, że nigdy nie znudzi mi się jego oglądanie.
kocham, kocham, kocham!! ♥♥♥ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
rosaria1989
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Lis 2011
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: nibylandia :D
|
Wysłany:
Czw 0:15, 24 Lis 2011 |
 |
Cytat: |
Podsumowując, film mnie nie zachwycił tak jak książka, ale i tak wypadł rewelacyjnie i myślę, że nigdy nie znudzi mi się jego oglądanie.
kocham, kocham, kocham!! |
----> podpisuję się pod tymi słowami. Tez kocham ten film, szczególnie tę i drugą część. Oczywiście nie dorównują książce ale zawsze fajnie jedst popatrzeć na ekranizację ulubionej książki....  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
audrey123
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Gru 2011
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:30, 06 Gru 2011 |
 |
Moje zainteresowanie 'Zmierzchem' zaczęło się od filmu W prawdzie, kiedy zetknęłam się z nim po raz pierwszy, to obejrzałam może 15 min i stwierdziłam, że to nie dla mnie ale widocznie musiałam do tego dojrzeć :D Ostatnio obudziłam się z dziwną ochotą, żeby go obejrzeć i wpadłam po uszy.
Do tej pory widziałam go trzykotnie i na pewno obejrzę jeszcze nie raz
Ten klimat, muzyka, wykreowane przez aktorów postacie ukształtowały mój sposób patrzenia na Sagę. Uwielbiam wszystkie sceny, kiedy Bella i Edward spędzają razem czas, a w tle słychać Kołysankę, kiedy po raz pierwszy przyjeżdżają razem do szkoły, grają w baseball czy tańczą w altanie na balu. Piękna i wzruszająca mnie za każdym razem jest retrospekcja, kiedy Edward wyssysa jad z ręki Belli i jej słowa, że 'śmierć jest spokojna, prosta, a to życie jest trudniejsze'..
Moim zdaniem naprawdę udany film, jedyne co mogłabym mu zarzucić, to za mało Cullenów, ale ich nigdy dla mnie nie byłoby dość więc jestem nieobiektywna w tej kwestii  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Susanne
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:49, 30 Kwi 2013 |
 |
Pierwsza część mnie oczarowała. Klimat, postacie, muzyka. wszystko cudowne! Szkoda, że brakuje tego w następnych częściach.. :( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
loveedward
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Sie 2013
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 13:33, 08 Sie 2013 |
 |
Pierwsza część bardzo mi się podobała. To był początek, ale nie tylko dlatego. Późniejsze nie miały tego klimatu (no, może poza ostatnią) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|