|
Poll :: Czy zgadzasz się z opinią krytyka-amtora? |
Tak |
|
32% |
[ 34 ] |
Nie |
|
46% |
[ 48 ] |
Nie mam zdania |
|
21% |
[ 22 ] |
|
Wszystkich Głosów : 104 |
|
Autor |
Wiadomość |
Beige
Wilkołak
Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 17:12, 02 Maj 2009 |
|
Film zły i to pod wieloma względami. Posiłkując się skalą filmwebu co najwyżej 4, nawet zastanawiałam się, czy nie dać 3, ale chyba miałam dobry dzień :) . Może to zmienię .
Książkę czytałam i gdybym nie czytała, w znacznie mniejszym stopniu ogarnęłabym, co się dzieje. Historia poszatkowana jak u Pascala Brodnickiego, wszystko się działo tak szybko, że się zastanawiałam, kiedy oni zdążyli się tak śmiertelnie w sobie zakochać. Której to miłości tak naprawdę nie było widać… Zero chemii, po prostu null. Nie było zbyt wiele sensownych dialogów, w których swe uczucie mogliby okazać, więc powinni to byli zagrać spojrzeniami, mimiką, gestami. Jakoś tego nie zauważyłam.
Jak już jesteśmy przy grze aktorów… Panie, bida z nyndzą po prostu. Kryśka z trzema minami na krzyż, z wiecznie otwartymi ustami, mówiąca prawie każdą kwestię tym samym tonem. Robert sztywny i nienaturalny, przesadził z ukazywaniem wewnętrznego cierpienia Edwarda aż po groteskę. Jackson z miną, jakby miał wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Ashlee nie miała praktycznie nic do grania, a i tak to spieprzyła (rozumiem, że do tego też trzeba mieć talent). Reaser powiedziała może ze 3 zdania, więc ciężko oceniać, ale na to, co zrobiła nie było źle. Facinelli nienajgorzej, acz zrobili z niego takiego Kena, że aż oczy bolą. Nikki całkiem poprawnie zdzirowata, tylko rzeczywiście mogli ją inaczej ubrać, bo wyglądała na co najmniej 5 kilo cięższą niż jest w rzeczywistości. Kellan ok., bez przesadyzmu, przyciężkawie, ale chyba o to chodziło. Aktor grający ojca Belli nawet fajnie, swobodnie, naturalnie. Cam – jak on miał być straszny, to ja jestem Cate Blanchett. Latał rozchełstany w dżinach jak model z reklamy Wranglera, a nie przerażający łowca. Poza tym, co oni mu zrobili na głowie? Ten blond kucyk to porażka sezonu. Edi Gathegi ma okropną manierę mówienia, wprost nie do zniesienia. Rachel zagrała nawet nieźle. Reszta miała tak małoznaczące role, że się nie wypowiadam.
SFX-y fatalne, montaż do bani. Jeszcze się jako tako ratuje scena meczu, ale i tak słabizna. Może jak na KwN dostaną więcej kasy i nowego reżysera, to to się poprawi.
O samej fabule zbytnio się wypowiadać nie będę. Film powstał na kanwie średniawej i prostej jak konstrukcja cepa książki, to i fabuła tak wygląda. Chociaż może można by było coś z tego „dzieła” wykrzesać, gdyby scenarzystka i pani reżyser nie bały się tłumu szalonych fanek sagi i coś w tej historii pozmieniały. Tylko po co się starać, jak wiadomo że i tak się sprzeda?
Muzyka sama w sobie w porządku, dobór do scen można zaakceptować, dziwne było dla mnie właściwie tylko umieszczenie I caught myself w scenie w sklepie z kieckami (o ile się nie mylę, film oglądałam dawno), jakoś mi to nie pasowało.
Aha, no i tak bezczelnego i nachalnego cameo nie widziałam dawno. Bardziej oczywistego się chyba nie da zrobić. Żeby zamiast delikatnie zasugerować, żeby się ludzie doszukiwali jako ciekawostki, a oni Stefę walnęli na pierwszy plan i jeszcze kelnerka mówi do niej po imieniu, no błagam.
Ogólnie kicha straszna, nakręcona, żeby wyciągnąć kasę od młodych, naiwnych dziewczątek, marzących o idealnej miłości. Cynizm? Jak najbardziej. Myślę, że większość panien, które wychwalają ten badziew pod niebiosa kiedyś wyrośnie z takich filmów i doceni prawdziwe arcydzieła kinematografii, a Zmierzch będzie co najwyżej z sentymentem (a może zażenowaniem) wspominać jako młodzieńczą fascynację. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
aga_1994^^
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:57, 11 Maj 2009 |
|
Jakby ten film opowiadał o szarej myszcze, która zakochała sie w drugiej szarej myszce tonie miałby takiej ogladalności o.O
Wiele dziewcząt poszło do kina, aby zobaczyć boskiego Edwarda ;dd
Ale zgadzam się z opiniami innych, że w tym filmie zabrakło wielu istotnych momentów i przez to nie ma nawet połowy tej magii co książka. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aga_1994^^ dnia Pon 17:03, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
...:innocence:...
Człowiek
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 20:50, 13 Maj 2009 |
|
Jeśli chodzi o minusy tego filmu zdecydowanie zgadzam się z tą już sławną recenzją. Akcja przewija się tak szybko, że ledwo nadążałam ja(a książkę czytałam i wiem o co chodzi). Efekty specjalne- czułam się jakbym była w jakiejś grze komputerowej z kiepską grafiką.
Gra aktorska? Tutaj każdy ma inne zdanie. Kristen "troszkę" przedobrzyła z tą otwartą buzią(o ile pamiętam główna bohaterka nie miała problemów z zamykaniem ust) zamiast miłości do Edwarda widziałam tylko otępienie i jakby to określić... głupkowatość? Robert...hmm. tu porównałabym go do wdowca. ciągle cierpiał. a przeciaż edward jakieś przejawy optymizmu też miał od czasa do czasa. Ashley no tutaj moim skromnym zdaniem wystarczyło mieć słodki głosik.Rola mała, więc nie zauważyłam żadnej żenady. Jackson mi akurat pasował. Ale po prostu ci co nie czytali książki nie wiedzieli(nie mówię o konkretnych osobach), że Jasper właśnie miał tak wyglądać. Starał się za wszelką cenę przez przypadek na kogoś nie rzucić. Przynajmniej tak zinterpretowałam jego grę. Pan Burke jak dla mnie- bez zastrzeżeń. Nikki źle ucharakteryzowana. Kellan, Rachelle-spoko. Cam- kiepsko. Reszta- nie mam zdania.
Jedyny plus, jaki jest w tym filmie to, to że jest nakręcony na podst. naszej kochanej książki. Dowód? Proszę: Moja koleżanka nie przeczytawszy jeszcze książki poszłą na film i jej się niezbyt podobał. Potem(po przeczytaniu książki)- pokochała go. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Chochlik
Wilkołak
Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 16:14, 15 Maj 2009 |
|
Pominięte fakty, to najważniejsze.
Całość trochę nie trzymała się kupy, akcja toczyła się za szybko.
Ani razu Edward nie powiedział Belli, że ją kocha.
1 pocałunek, i to jeszcze przerwany.
Polana zwalona całkowicie. Najmakabryczniejszy moment z filmu.
zmieniono charakter bohaterów, np. Belli (w filmie chodziła CAŁY czas z otwartą buzią, z nikim prawie nie gadała- zrobili z niej taką sierotę) i Edwarda (nie było w nim wesołości, która była w książce).
Reszta mi się chyba podobała. Bądź co bądź, jest na wzór mojej ulubionej książki ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vickyliv
Dobry wampir
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2192 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rob`s guitar case
|
Wysłany:
Pią 17:00, 15 Maj 2009 |
|
Mi się nie podobała scena w szpitalu po starciu z Jamesem. Nie wiem czy w scenariuszu było kilka razy podkreślone "Stewart ma zagrać ciepłe kluchy bez emocji", ale tak to wyglądało. Książkowa Bella przy ich pocałunku była szczęśliwa, puls jej przyspieszył, a filmowa? Pojęczała, postękała, powykrzywiała się i do widzenia.
Drugą rzeczą, która mi się podobała, była mała ilość dialogów między Bellą i Edwardem. Zobaczyli się kilka razy w szkole i już miłość na amen? Nie wzięli pod uwagę wielu romantycznych scen.
Poza tym, nie mam filmowi nic do zarzucenia. Osiągnął wielki sukces i tego samego życzę New Moon. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Sob 10:51, 16 Maj 2009 |
|
...:innocence:... napisał: |
Ashley no tutaj moim skromnym zdaniem wystarczyło mieć słodki głosik.Rola mała, więc nie zauważyłam żadnej żenady. |
Poczułabyś różnicę, gdyby tą samą rolę miała okazję odegrać Rachael Leigh Cook. Czy Alice była pustą lalą od uśmiechania się? Nope. Alice miała charakter. A 'you won't hurt her' Ashley chodziło za mną cały dzień po obejrzeniu filmu. Z kolei 'Mirrors! room full of mirrors!' zabiło cały dramatyzm (hiehie) sceny. Powinni zainwestować w porządne lekcje aktorstwa dla Ash, albo przynajmniej robić z nią duble, aż powie to tak, że nie bije sztucznością po oczach.
...:innocence:... napisał: |
Jackson mi akurat pasował. Ale po prostu ci co nie czytali książki nie wiedzieli(nie mówię o konkretnych osobach), że Jasper właśnie miał tak wyglądać. Starał się za wszelką cenę przez przypadek na kogoś nie rzucić. Przynajmniej tak zinterpretowałam jego grę. |
To Twoje zdanie, szanuję je. Czytałam książkę zanim jeszcze usłyszałam, że ma być ekranizacja (nie jestem na bieżąco z filmowymi newsami). I nie pamiętam fragmentu, gdzie Jasper, zapięty pod szyję idzie nadęty jakby miał biegunkę, robiąc z Alice jakieś dziwne piruety na środku stołówki. Jasper był tajemniczy, cierpiał, ale to co jest w filmie ociera się o groteskę, tak jak zatykanie nosa przed Edwarda. Nie mówię już o tym, że Jasper w książce był przypakowany (Edward, było wyraźnie powiedziane,był z nich trzech najwątlejszy), miał miodowe włosy. Ja zobaczyłam chudzinkę, z kołkiem zamiast kręgosłupa, z biednymi, wytrzeszczonymi oczkami i odrostami spod farby 'jakiśdziwnyblond'. To miał być ten odważny żołnierz, czy kim on tam był przed 'śmiercią'? Nie chcę się czepiać aparycji aktora, ale porównajcie go sobie z aktorem, którego typowała Meyerowa, czysta kwintesencja Jaspera. I nie bójmy się przyznać, jakkolwiek nie zostałaby wybrana obsada, obsesyjne fanki srałyby na widok każdego aktora, tak jak teraz, gdy brudny Pattinson jest bożyszczem, choć sam tego nie rozumie, a Ashley na filmwebie jest w czołowce najlepszych aktorek, wyprzedzając Judi Dench. Sam Jackson jest ok, naprawdę go lubię. ale bardzo go skrzywdzili w filmie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
...:innocence:...
Człowiek
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 93 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Nie 13:34, 17 Maj 2009 |
|
pestkarzeczywiście jak patrzę na te sceny teraz po przeczytaniu twojego komentarza przyznam ci całkowitą rację. i Cullenowie w książce nie chcieli zwracać na siebie zbytniej uwagi, a nie robić piruetów .
A co do włosów: tutaj Nikki i Jackson powinni się już wtedy postawić i założyć peruki zamiast bawić się w farbę.
PS.: Mogłabyś przesłać mi link do tego Meyerowego Jaspera? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vickyliv
Dobry wampir
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 2192 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 90 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rob`s guitar case
|
Wysłany:
Nie 14:07, 17 Maj 2009 |
|
Słyszeli, jak ich obgadują, to postanowili się zaprezentować z odpowiednią dawką gracji Twórcy chyba chcieli podkreślić wyjątkowy powab i płynne ruchy Alice. Oczywiście mogli zrobić to w inny sposób.
Ogólnie wydaje mi się, że w filmie Cullenowie na tej stołówce byli wyeksponowani. W książce uczniowie po prostu się przyzwyczaili, że siedzą na uboczu, a nie przy wejściu na widoku pod obstrzałem spojrzeń. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Nie 15:19, 17 Maj 2009 |
|
...:innocence:... napisał: |
PS.: Mogłabyś przesłać mi link do tego Meyerowego Jaspera? |
Proszę:
Trent Ford się nazywa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
aga_1994^^
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 18:15, 17 Maj 2009 |
|
strasznie mi brakowało tej sceny na polanie ;//
to był jeden z najważnijeszych momentów w książce a w filmie zostało "leżakowanie na polanie i łapanie much przez belle", bo chyba bardziej ust sie nie dało otworzyc ;d |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aga_1994^^ dnia Wto 17:23, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Wadera
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:37, 14 Cze 2009 |
|
Tak się składa, że najpierw usłyszałam o filmie, ale jak tylko dowiedziałam się, że jest na podstawie książki, to sięgnęlam po książkę - całą sagę wciągnęłam w 10 dni, co przy moich obowiązkach było wyczynem!
Jakbym nie czytała książki, to wyłączyłabym ten film po 10 minutach. Uproszczony strasznie, naiwny, posiekany. Taki zmielony i prosty, jak hamburger. Szybko sie go je, nie ma żadnych wartości odżywczych, a potem ma się zgagę.
taki jest ten film... jedynie aktorzy są ładni i to ratuje ten film.. strasznie się rozczarowałam sceną na łące - KLUCZOWA dla powieści, wtedy to Edward i Bella bardzo się do siebie zbliżają. No i zakończenie filmu... jak tani film sensacyjny. A przede wszystkim w ogóle nie widać, że Bella kocha Edka! Już bardziej wygląda na to, że mocniej zależy jej na tacie i mamie.
Suma summarum- film dla mało wymagającej publiczności. Dla Twilight życzyłabym ekranizacji takiej jak doczekał się Harry Potter lub Władca pierścieni. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Isa
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 8:22, 15 Cze 2009 |
|
Wadera napisał: |
Uproszczony strasznie, naiwny, posiekany. Taki zmielony i prosty, jak hamburger. Szybko sie go je, nie ma żadnych wartości odżywczych, a potem ma się zgagę. |
Najlepsze podsumowanie tego filmu, jakie przeczytałam :)
Cytat: |
Dla Twilight życzyłabym ekranizacji takiej jak doczekał się Harry Potter lub Władca pierścieni |
Ja cały czas nie mogę zrozumieć, dlaczego "Zmierzchu" nie zekranizowano na takim poziomie , jak Harrego Pottera. Było raczej do przewidzenia, że fanki sagi staną się automatycznie fankami filmu. A już po sukcesie pierwszej części, druga kręcona jest w równie przaśnym stylu i to już jest zupełnie niezrozumiałe...
PS. Ten Meyerowy typ na Jaspera jest idealny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Joelle
Wilkołak
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: La Push
|
Wysłany:
Pon 14:45, 15 Cze 2009 |
|
Ja się absolutnie nie zgadzam z tą opinią. Lubię ten film i moim zdaniem wcale nie jest taki uproszczony i skrócony. Gdyby całą treść w nim zamieścić film trwałby z 10 h Ma wszystkie najważniejsze wątki. Moim zdaniem jest więcej filmów, które powinny zostać skrytykowane np. HSM a jakoś nadal mimo tych krytyk ma wiele milionów fanów... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wadera
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 15:44, 15 Cze 2009 |
|
A co to jest HSM? Coś dla nastolatków? Ja już daaawno nastolatką nie jestem. Czy są tu jacyś starsi? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
pestka
Wilkołak
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 205 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Royston Vasey
|
Wysłany:
Wto 1:59, 16 Cze 2009 |
|
Wadera napisał: |
A co to jest HSM? |
Nie chcesz wiedzieć. Zuo.
Cytat: |
Lubię ten film i moim zdaniem wcale nie jest taki uproszczony i skrócony. Gdyby całą treść w nim zamieścić film trwałby z 10 h Neutral |
Fajnie, że powiedziałaś, że lubisz ten film, a nie że jest najlepszy na świecie, jak to niedawno próbowała mnie przekonać kinomanka, wysiadając po dwóch moich wypowiedziach, zanim się zdążyłam rozkręcić.
Gdyby powycinać skakanie po drzewach, rozkminy o morderstwach z Charliem, nieuzasadnione wstawki o Nomadach (to w końcu opowieść Belli czy nie?), jakieś wycieczki szkolne, to wszystkie najpotrzebniejsze wątki można by upchać i nie trwałoby to 10h. Jakoś wszystkie harypotery i władce pierścieni dawały radę się zekranizować, a tam akcji w porównaniu ze Zmierzchem jest że ho, ho.
Cytat: |
Moim zdaniem jest więcej filmów, które powinny zostać skrytykowane np. HSM a jakoś nadal mimo tych krytyk ma wiele milionów fanów... |
hmmm... nie do końca pojmuję sens tego zdania-skoro jest krytykowany, to chyba nie powinien zostać dodatkowo skrytykowany, skoro już jest? :D
na HSM wylano już tyle pomyj, że nie ma co się rozwodzić. Chciałabym dodać coś konstruktywnego, ale nigdy tego nie obejrzałam do końca, więc rezygnuję. W każdym razie wydaje mi się, że w swojej klasie, czyli kino dla dzieci, wypadł całkiem nieźle. Miał dobry budżet-coś, czego nie miał Zmierzch. Aktorzy stamtąd uwielbiają się lansować, żyją w swoim słodkim świecie-do Zmierzchu wybrano aktorów, którzy prędzej znaleźliby się w jakimś offowym kinie (przemilczę umiejętności, bo mam dobry dzień), niż w czymś tak popularnym. Dobrze wiecie, o czym mówię-choćby ostatnie rozdanie nagród MTV. Po co komu te złote popcorny? To, ile fanek z fikcyjnych kont nastuka maili nie jest żadnym wyznacznikiem sukcesu. Zażenowanie Kristen i Roba made my day. Lubię ich, a co. Tylko nie w Zmierzchowych filmach.
Co do krytykowania filmów i liczby fanek-nie ma filmu, który nie zostałby skrytykowany i nie ma takiego, który nie znalazłby swojego odbiorcy. To, ile razy coś zostanie skrytykowane, nie jest żadnym wyznacznikiem. A jeśli chodzi nam o konstruktywną krytykę, to i gust ma tu niewielkie znaczenie-jeśli ma się choć trochę wiedzy o kinie, wyczuje się, czy coś jest dobre, czy nie, a nie 'dobre, bo to Zmierzch.' na przykład. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pestka dnia Wto 2:33, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mishi
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Cze 2009
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 17:28, 18 Cze 2009 |
|
Powiem tak (taaak, bronię się na start) nie czytałam wszystkich wypowiedzi, które pojawiły się w tym wątku, może i niektóre powielę, ale muszę, muszę po prostu powiedzieć co mi leży na sercu, a leży wiele.
Kiedy był wielki 'bum' na ten film, nie obszedł mnie zupełnie. Książki też wcześniej nie czytałam.
Teraz, kiedy ma wyjść druga część postanowiłam ów brak nadrobić. Jako, że mam opisywać film a nie książkę, powiem tak - cieszę się, że wcześniej go nie obejrzałam, i żałuję, że to zrobiłam.
Ten film mnie skrzywdził, skrzywdził dogłębnie moją psychikę.
A teraz do rzeczy. Książkę przeczytałam, mój małż nie. I nie wiem kto bardziej był zdegustowany tym filmem - ja czy on.
Pomijając już fakt, że scenariusz był nielogiczny, to [tutaj za autorem tej krytyki], jeżeli film ma obrazować książkę, to czemu jej zrobił taka krzywdę?!
Książka mi się podobała, ale to inna bajka, ale ekranizacja czy nawet film na powieściach książki, imho powinien się trzymać kupy i jakoś trzymać się logiki, a co za tym idzie - książki. Jeżeli w filmie nie dość, że postacie, fabuła, sceny i dialogi były na opak z książką, to jakże ja ten film mogę postrzegać pozytywnie? Jeżeli oprócz głównych bohaterów, w tym filmie z książką nie łączy ją nic? Począwszy od sceny w stołówce, skończywszy na balu? Jeżeli ma obrazować, co autor wyczytał, to albo niedorozwój, albo czytał inną książkę niż ja, bo sceny tak istotne dla książki, są w filmie całkowicie pominięte, albo poprzeplatane z czymś co nie miało racji bytu. Zamiast dodawać bzdurne aspekty (polowanie Trójki Drombo, notabene tekst z bawieniem się jedzeniem jest użyty w MS, ale w konteksie Ed i Emmeta), można było rozwinąć istotne szczegóły. Można było film ubarwić i sprawić, że byłby tak samo zachwycający jak książka.. to nie, bo po co...
Chciałam podejść do tego obiektywnie - bez tej świadomości, że dobrze, iż przeczytałam książkę, bo przynajmniej wiem o co chodzi. Małż nie czytał, i też nie ma zbyt pochlebnego zdania o tym filmie. Musiałam mu wiele rzeczy tłumaczyć, z perspektywy nawet dalszych części, a to już jest kompletna porażka.
Ogólnie, ok, ludziom się podobał - mieli prawo, rzecz gustu. Nie można krytykować, że poszli do kina i się zachwycili. Mieli prawo.
Mnie to zdegustowało, zaskoczyło, zasmuciło i mam koszmary. A już najbardziej ciary mnie przechodzą, jak ktoś mówi (bez obrazy dziewczyny), że 'boski Patison(Parkinson czy jak mu tam) rewelacyjnie odegrał Edwarda, jest cudowny, och i ach'. No żesz cholera jasna, kto mu dał tę rolę? Zrobił z siebie i Edwarda jakiegoś przygłupa. Nie mówiąc o Jackobie (jego to w ogóle nie lubię), ale podejrzewam, że zęby dorobili nie temu aktorowi co trzeba i nie w tym momencie co trzeba. Chyba że te kły to jego naturalne, to zwracam honor.
Ogółem w całym filmie podobały mi się dwie rzeczy - muzyka i napisy końcowe.
Nie, ogólnie film mnie zawiódł. I nie wiem czy żałować, że przeczytałam książkę przed czy cieszyć się?
Mam nadzieję, że chociaż KwN będzie przynajmniej podobny do pierwowzoru. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
black_zouza
Człowiek
Dołączył: 30 Maj 2009
Posty: 97 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 14:57, 22 Cze 2009 |
|
Wystarczy sięgnąć na 1 stronę tego postu by zrozumieć czemu krytyk jest amatorem. Wbrew temu co sugerujesz, nie chodzi o to, że skoro krytykuje to jest amatorem...tylko i wyłącznie dlateo, że jest amatorem i założycielka postu wie o tym dobrze bo jest to jej znajomy. Kropka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Isa
Zły wampir
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 344 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 16:58, 28 Cze 2009 |
|
black_zouza napisał: |
Wystarczy sięgnąć na 1 stronę tego postu by zrozumieć czemu krytyk jest amatorem. Wbrew temu co sugerujesz, nie chodzi o to, że skoro krytykuje to jest amatorem...tylko i wyłącznie dlateo, że jest amatorem i założycielka postu wie o tym dobrze bo jest to jej znajomy. Kropka. |
Może to i lepiej, że jest amatorem. Gdybyście poczytali recenzje zawodowych krytyków, to byście się załamali. Większośc przecież nie zostawiła suchej nitki na tym "dziele". |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:11, 28 Cze 2009 |
|
I ja się zgadzam z krytykiem. Taki średni ten film. Może i byłby fajny, gdyby tylko tak zmienić głównych bohaterów. Na widok min Roba nie wiedzieć czemu wybuchałam śmiechem. Ogólnie kiedy była ta cała scena walki, niby to miało być straszne i w ogóle ale mnie to śmieszyło. Cały film opiera się na skakaniu po drzewach dziwnych minach i drętwych dialogach. Tak właściwie to jak patrzyłam na Kristen to miałam takie głupie wrażenie, że jest naćpana. Ta ucieczka Belli też był ,,wspaniała”. Co tam że tuż obok były wampiry w tym jeden co przewiduje przyszłość.. Porostu sobie wyszła z hotelu. Ale za to mecz był super. No i Kallen też świetny, zagrał co miał zagrać . Bez zbędnych min i gestów. Tak pozytywna postać. Książkę czytałam, spodobała mi się i myślę że jest lepsza od filmu. Historia banalna, ale jednak ujmuje. No, ale każdy ma swoje zdanie. |
|
|
|
|
SophieAnne
Człowiek
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 71 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Wiecznego Lodu
|
Wysłany:
Nie 21:43, 28 Cze 2009 |
|
Wyrażałam już swoją opinię na forum, ale chętnie się powtórzę. Gdy oglądałam ten film spotkało mnie tak wielkie rozczarowanie, że nie mogę sobie darować.
Przede wszystkim skrajnie bezsensowny scenariusz, z którego nic nie wynika. Wątki pupychane gdzie się da, wybrane najbardziej "chodliwe" sceny z książki, pozmieniane do granic możliwości i ustawione w byle jakiej kolejności. Poprzeplatane jakimiś bzdurnymi wymysłami scenarzystki (skrajnie niepotrzebne sceny w restauracji czy to gotowanie posiłku dla Belki) i skakaniem po drzewach. Dialogi, którymi nikt normalny nie byłby w stanie się posługiwać na codzień. Co do efektów specjalnych to nawet takiej gadule jak ja brak słów. Przez cały film główna bohaterka wyłącznie je, googluje i skacze po drzewach. Dopóki nie obejrzałam filmu wydawało mi się, że książka była grzeczna, ale porównując: z książki aż buchało erotyzmem Przez cały film główni bohaterowie całują się dwa razy przy czym i tak wyglądają jakby się do tego zmuszali (nie ma co romans stulecia), żadnego napięcia. Nie widać żeby się chociażby lubili a co dopiero kochali.
Dziwi mnie każdy kto twierdzi, że obsada tego filmu jest dobra. Zastanawiam się jakie były kryteria wyboru ale po kolei.
Stewart - KOSZMAR. Co to w ogóle ma być? Miała grać trochę niekumatą dziewczynę a nie dziecko z zespołem downa. Te wiecznie otwarte usta i dwie inne minki, tępy wzrok i ruchy jakby zabrakło jej smaru w stawach. Do tego te dialogi, które nie dość, że wypowiadane z taką samą intonacją (nieważne przecież czy pyta ojca czy skończył obiad, rozmawia z matką o bezpiecznym seksie, czy z Edziem o własnej śmierci), to jeszcze składają się tylko i wyłącznie z pauz. Momentami liczyłam ile jest w stanie zrobić przerw w jednym zdaniu albo wierciłam się z nudów marząc by wreszcie skończyła mówić. Podsumowując jej sposób grania jest tak męczący, że nie sposób wysiedzieć do końca.
Pattinson - no cóż. Dowiedziałam się z tego filmu, że umie skakać po drzewach i robić miny. No i on też lubi pauzy w zdaniach. Jakoś tam próbował ratować niedociągnięcia Kristen, niestety tylko pogarszał sytuację.
Cała reszta Cullenów - gratuluję wszystkim, którzy są w stanie ich ocenić. Ja ich tam nie zauważyłam. Prześliznęli się prezentując zniszczone charakteryzacją buźki i okropne ciuchy oraz wypowiadając swoje trzy kwestie na krzyż. Prawdę mówiąc gdyby ich wycieli, nikt pewnie nie zwróciłby uwagi. Od czasu do czasu pokaże się Nikki, zaprezentuje sukowaty charakter i paskudną blond perukę (choć trzeba przyznać, że z całej rodzinki tylko ona miała jakikolwiek charakter). Pan Jasper, którego prawdziwego nazwiska nie chce mi się zapamiętywać, wyglądał jakby cierpiał na problemy żołądkowe, albo martwił się zepsutą przez charakteryzatrów fryzurą.
Czy muszę mówić, że Charlie był świetny. Nie muszę, więc nie będę mieszać tu jego nazwiska, bo biedak jako jedyny dobry aktor w tym filmie na to nie zasłużył.
Z Nomadów nie podobał mi się tylko Laurent reszta może być w porównaniu z tym co prezentuje reszta wampirzej rodzinki są spoko.
Przeczytałam wszystkie części Sagi. Jestem fanką książek mimo wszystkich niedociągnięć i zarzutów, po prostu lubię tą historię. Film tymczasem obraża moją inteligencję i jakiekolwiek poczucie estetyki. Zniszczono wszystko co lubię w książce. No i cóż jeżeli książka jest tandetna (a pewnie trochę jest) to ten film to już samo dno dna.
Dziękuję za uwagę, a co do tego czy nakręciłabym lepszy. TAK. Poproszę o te same pieniądze a nakręce na podstawie tej książki trzy razy lepszy film, a przynajmniej napiszę lepszy scenariusz, bo, jak mi się wydaje w przeciwieństwie do scenarzystki, ja książki przeczytałam i zrozumiałam treść. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|