FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 A Matter of Convenience (+AMOP) r. 8.1 [T] (NZ) 18.11 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 22:25, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Dobra, a więc ...będzie jeszcze dzisiaj Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
mizuki
Zły wampir



Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 23:00, 22 Lut 2009 Powrót do góry

No, powinno, bo ja już odesłałam ;P
Będzie słodko i... słodko ;P.
Możnaby powiedzieć, że ich związek ruszy i milimetr ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:16, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Dziewczyny podsyciłyście mój apetyt :D
siedzę jak na szpilkach i czekam :d
Moje zdrowie na tym chyba ucierpi :D
Ms.cullen
Człowiek



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 23:19, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Rozdział 6, fragment II

Tłumaczenie: Ms.cullen i Chce_tylko___Edwarda
Beta i konsultacje : Mizuki i Dahrti ( bez Was nie dałybyśmy rady :))


Minęła dziesiąta, a my mieliśmy prawie wszystko w mojej furgonetce - zapakowane i gotowe do drogi. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w coś profesjonalnego i nie rzucającego się w oczy. Następnie związałam włosy w warkocz - nie ma nic bardziej obrzydliwego, niż znalezienie w swoim jedzeniu włosa. Miałam w ręku notatnik. Sprawdzałam w nim wszystkie rzeczy umieszczone w moim wiekowym wózku na kółkach, którego używałam, robiąc zakupy. Ludzie się z niego naśmiewali, ale kiedy musiałam udać się do marketu naprawdę się przydawał.

- Dzięki za pomoc, Edwardzie. – powiedziałam, sprawdzając dwukrotnie, czy na pewno wszystko spakowałam.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Zaniosę ci to wszystko na dół. - powiedział, chwytając rączkę wózka.
Podążałam za nim, kiedy przechodził przez drzwi i hall. Facet jest nieprzyzwoicie seksowny. To frustrujące.

Doszliśmy do mojej furgonetki, którą zaparkowałam od frontu, a Edward skończył ładować moje rzeczy do środka. Odpaliłam silnik i skrzywiłam się, gdy zaryczał głośno, zanim załapał. Moja rozklekotana furgonetka goniła ostatnim tchem, ale nie miałam pieniędzy na nowy samochód. Musiałam popytać o przyzwoitego – i taniego – mechanika.

Edward oparł się o drzwi od strony pasażera, z ręką przewieszoną przez okno.

– Jesteś gotowa. Mam nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Uśmiechnęłam się do niego – Dzięki. – Przygryzłam wargę, przyglądając się jego rozradowanej twarzy. Nie chciałam jeszcze mówić mu „do zobaczenia”. Impulsywnie, nachyliłam się nad siedzeniem i otworzyłam drzwi. – Wskakuj.

Zadziorny uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Naprawdę ? Przyznaję, jestem ciekaw jak wyglądasz w akcji. Twisted Evil

Wskoczył do furgonetki i wzdrygnął się, kiedy drzwi wydały głośny, zardzewiały jęk. Ponieważ nie domknęły się, pociągnął nerwowo za klamkę, żeby je jeszcze raz otworzyć i porządnie zamknąć.

- Zapomnij, to skomplikowane. Trzeba wiedzieć, jak się z nimi obchodzić. – Sięgnęłam przez niego i pociągnęłam mocno za uchwyt, po czym go puściłam. – Teraz mocno zatrzaśnij.

Edward zatrzasnął drzwi z donośnym łupnięciem. – Jak długo masz tę furgonetkę ? – zapytał otrzepując ręce z rdzy.

Wrzuciłam bieg i włączyłam się do ruchu, uważając na małe, łatwe do zgniecenia przez mojego potwora, samochody.

- Około pięciu lat. Jest stara, ale mocna jak czołg. Włączyłam w radiu stacje puszczającą stare przeboje, bo tylko tą odbierało moje ustrojstwo. – Mam nadzieje, że lubisz Sinatrę.

- Sinatra jest ponadczasowy. – powiedział, po czym, ku mojemu zaskoczeniu, zaczął cicho nucić.

Zwykle wkurzało mnie, gdy ktoś śpiewał podczas piosenki, ale jego głos był taki jedwabisty i spokojny. Przyłapałam się na tym, że uśmiecham się w czasie jazdy i jestem zadowolona z tego, gdzie jestem.
Nie było bezpośredniej obwodnicy do parku, dlatego musieliśmy jechać przez centrum.
Prowadziłam bardzo ostrożnie, pamiętając o ładunku, który wiozłam. Edward oparł ramię na otwartym okno, bryza mierzwiła jego włosy. Wkrótce były rozczochrane jak zwykle. Nadal cicho nucił, ale ledwo go słyszałam, przez otwarte okna. Odniosłam wrażenie, że zna słowa wszystkich piosenek puszczanych w radiu, co bardzo mnie zaskoczyło.
Nagle zdałam sobie sprawę, że prawie nic o nim nie wiem, pomimo mojej obsesji i żałosnej miłości – na przykład powinnam spytać się go, jaki rodzaj muzyki lubi. Nigdy nie przyszło mi to na myśl. Zastanawiałam się nad innymi częściami układanki, których brakowało mi do ułożenia całości, która tworzyła Edwarda.

- Jesteś cicha. – powiedział Edward, patrząc na mnie z ciekawością.


Zarumieniłam się po raz setny tego poranka, po czym wskazałam głową na widok za oknem. – Widać góry. Będziemy mieli piękny dzień.

Zmarszczył czoło - To nie o tym myślałaś, prawda?

Mocno chwyciłam kierownicę, ponieważ panika mogła mnie obezwładnić w każdej chwili.

- Nie. – odpowiedziałam cicho. – Nie myślałam o niczym ważnym. O niczym, czym musiałbyś zaprzątać swoja małą, śliczną główkę.

Czy ja to naprawdę powiedziałam? A niech to szlag!

Edward roześmiał się, pocierając ręką kark. Pewnie zastanawiał się, czy wyśmiać mnie z powodu mojego, aż nazbyt oczywistego kłamstwa, czy porzucić ten temat.

Na szczęście, zdecydował się na to drugie.

W końcu, bez dalszych upokorzeń, dotarliśmy do parku, po czym skierowaliśmy się zgodnie ze wskazówkami Alice na pole, które wynajęła. Szczęka mi opadła na widok przygotowań. Nigdy nie byłam na profesjonalnym przyjęciu robionym przez Alice, więc nie miałam porównania, ale widok był zniewalający. Wyglądało to jak w filmie, w jednym z tych śmiesznych dramatów na PBS.

Plac był usłany kwiatami, a w tle znajdowało się łagodne jeziorko, po którym pływały łabędzie, tworząc romantyczną scenerię. Zastanawiałam się, czy naprawdę tam żyły, czy może Alice skądś je wytrzasnęła. Ludzie krzątali się wokół, rozkładając wielki, biały baldachim niedaleko stawu. Mniejszy namiot już stał obok, bliżej zagajnika. Prawdopodobnie pracownicy musieli mieć trochę przestrzeni, chociaż nie wiedziałam, ilu ludzi się tu znajduje.

Nerwowo tarmosiłam brzeg mojej koszulki, zastanawiając się czy odpowiednio się ubrałam, ale po chwili odpędziłam od siebie tę myśl. Moją pracą było ugotowanie i podanie lunchu, nie będąc przy tym zauważoną - żaden problem.

- Ktoś tu ma więcej pieniędzy niż zdrowego rozsądku. – powiedziałam, patrząc na Edwarda, który wydawał się być równie zaskoczony jak ja.

- Nigdy mi nie powiedziałaś, kim jest ta osoba. – przypomniał mi.

- Podpisałam klauzulę poufności. – wyjaśniłam. Potem uderzyłam się dłonią w czoło, przypominając sobie, że przyprowadziłam tu Edwarda, który nie miał żadnego powodu, by tu być. Odwróciłam się ku niemu. – Zostałeś oficjalnie zatrudniony jako mój pracownik, więc gdyby ktoś pytał, w co wątpię, bo będziesz się ukrywał w tamtym namiocie, tak masz właśnie odpowiedzieć.

Edward szeroko uśmiechnięty zapytał – Jaką dostane zapłatę? – ponownie próbował otworzyć drzwiczki, ale i tym razem poległ.

Parsknęłam i sięgnęłam, aby je otworzyć, ocierając się o niego ramieniem. Pociągnęłam mocno za rączkę, po czym wróciłam na swoje miejsce, próbując nie myśleć o tym, jak wspaniale pachnie. – Zapłatą jest to, że nie będziesz musiał wracać do domu pieszo.

- Hm… - zastanawiał się na tym kilka sekund – Chyba będę w stanie wynegocjować lepsze wynagrodzenie.

- Czego jeszcze byś chciał? – spytałam.
Uniósł brew i otworzył usta, by odpowiedzieć, ale przerwała nam Alice.

- Bella! Dzięki Bogu, już jesteś! Prawie wszystko przygotowaliśmy, ale chciałabym żebyś… Czeeeść, Edward. – Zdębiała, kiedy zobaczyła jego wysoką, szczupłą postać wyłaniającą się z furgonetki. Najpierw spojrzała na niego, potem rzuciła mi bardzo dosadne spojrzenie z oczami zwężonymi w szparki. – Jesteś nieoczekiwaną przyjemnością. – powiedziała do niego, ciągle rzucając mi zabójcze spojrzenia kątem oka. Przekrzywiła głowę na bok, a jej oczy były pełne podejrzenia.

- Pomyślałam, że mogę dzisiaj potrzebować trochę męskiej pomocy. – wyjaśniłam pośpiesznie. – Naprawdę nie czuje się na siłach, żeby dźwigać te wszystkie rzeczy.

Alice nie była przekonana, ale skoro Edward już tu był, niewiele mogła z tym zrobić.

- Mmm hmmm. No dobrze. – powiedziała pogodnie, natychmiast się ożywiając. Nie wiadomo skąd wyjęła podkładkę do pisania i wyrwała kartkę z przycisku, podając ją Edwardowi.

- Będziesz musiał to podpisać, jeśli chcesz wyjść z tej furgonetki.

Wziął od niej kartkę z uroczym niedowierzaniem na twarzy. – Co podpisuję? – spytał, patrząc na umowę.

- Standardową klauzulę tajności. Nasz klient jest powszechnie znany i nie chce żadnych przecieków do prasy. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, myślę że jego agent wyda oświadczenie. Podskoczyła z podekscytowania.

- Ze względu na niego, mam nadzieje, że wszystko pójdzie dobrze. Jest bardzo miły. Poza tym myślę, że po tym przyjęciu łatwiej poradzę sobie z kolejnym.

- A o kim tak właściwie rozmawiamy? – spytał Edward.

- Nie, najpierw musisz podpisać. – nalegała Alice, wyciągając długopis.


Edward przewrócił oczami, biorąc od niej długopis, po czym niedbale napisał swoje nazwisko na dole umowy. Chciał oddać jej długopis i podkładkę. ale ona pokręciła głową. Wskazała na dwa puste pola na kartce.

- Jeszcze inicjały tu i tu.

- To niedorzeczne. – wymamrotał Edward, kiedy już skończył i wszystko jej oddał.

- Wiem. – powiedziała współczująco Alice, kiedy już podkładka znajdowała się daleko od niego. - Ale to mój pierwszy poważny klient i jest dla mnie olbrzymią szansą, więc nie spartol tego. – powiedziała groźnie, cały czas wesoło się uśmiechając.

Alice, kiedy chciała, potrafiła być bardzo przerażająca.

Odwróciła się do mnie, wciąż przyglądając mi się krytycznie. – Cóż, będziecie pracować w tamtym małym namiocie – powiedziała, wskazując palcem, jakbym oślepła i sama nie mogła go zobaczyć. – Główne przyjęcie będzie, oczywiście, pod baldachimem. Nie mam pojęcia, co będzie się działo, kiedy już tu przybędą, z wyjątkiem tego, że brunch jest o jedenastej trzydzieści, co nie daje Ci dużo czasu, więc sprężaj się.
Biorąc jej słowa na poważnie, chwyciłam mój wózek i w popłochu uciekłam do namiotu.

- Tylko niczego sobie nie złam! - krzyknęła jeszcze za mną – Nie mamy czasu wieźć cię do szpitala.

Głupi, wkurzający, wszystko wiedzący chochlik!

Udało mi się dotrzeć do namiotu bez żadnych poważniejszych obrażeń. Potknęłam się dwa razy, ale obyło się bez żadnego upadku, co można uznać za zwycięstwo. Przyglądnęłam się uważnie mojemu stanowisku pracy.


Ciągle miałam zadyszkę po biegu, kiedy usłyszałam za sobą jedwabisty, zmywający ze mnie całe napięcie głos Edwarda. – Nadal mi nie powiedziałaś, kim jest ta osoba.

- Ach! – Okręciłam się wkoło, łapiąc powietrze. – Przestań się zakradać, bo przedwcześnie osiwieje! - Wzięłam głęboki wdech i uspokoiłam się. – W jaki sposób tak szybko tu dotarłeś?

Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. – Biegasz jak dziewczyna.

Zmarszczyłam brwi, byłam tak zirytowana, że mogłabym ugryźć każdego. – Na wypadek, gdybyś nie zauważył, Panie Tropicielu, ja jestem dziewczyną!

Jego oczy nagle pociemniały. – Ależ zauważyłem.

Gapiłam się na niego, kompletnie zaskoczona – Ja …

- Bella! - Przenikliwy głos Alice wyrwał mnie z zadumy. Krzyczała niczym kapral-sadysta – Ruchy! Ruchy! Ruchy! – Najwyraźniej Jasper miał na nią zły wpływ. Odnotowałam sobie w pamięci, aby poprosić go, o nie mówienie Alice o obozach szkoleniowych.

- Już zaczynam, Alice. Jezu, jesteś dzisiaj despotką. Wiesz o tym, prawda? – Zaczęłam rozpakowywać wszystkie produkty, wykładające je na prowizoryczny stół przygotowany przez Alice. Wszystko już było umyte, suche, posiekane, lub ręcznie oczyszczone. Musiałam tylko porozkładać to na talerze i podać do stołu. Z pomocą Edwarda byliśmy gotowi w dwadzieścia minut. Gdy kładłam na stole pierwszy obrus, Edward stał z rękami w kieszeniach. Niedaleko zespół rozpakowywał instrumenty i sprawdzał, czy wszystkie są dobrze nastrojone. Alice sterczała nad nimi z formularzami do wypełnienia. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

- Więc, kim jest osoba, dla której robicie to wszystko?

Zerknęłam na niego i wzruszyłam ramionami, wygładzając zmarszczki na obrusie. – Jakiś gracz baseballu. Alice mówiła, że zamierza oświadczyć się swojej dziewczynie, czy coś w tym rodzaju.

Wydawał się być zainteresowany – Baseball? Znam go?

Spojrzałam na niego – Hmm…Phil Dwyer?

Twarz Edwarda się rozjaśniła. – Phil Dwyer? Z Marines? To wszystko dla niego?

- Cóż, technicznie rzecz biorąc, to dla niej (Brawo, Bello! Pierwsza feministko Twilightu! przyp. Dahrti ; ) ), ale tak, to ten facet.

- I nic mi nie powiedziałaś?

Zerknęłam na niego. – Cóż, podpisałam poufną umowę. Wiem jak dotrzymać danego słowa, Edward. – Zakpiłam, ale potem zobaczyłam jak zmienia się wyraz jego twarzy. Zaciekawienie ustąpiło miejsca wewnętrznemu rozdarciu. Byłam coraz bardziej zdziwiona. – O co chodzi? – spytałam skonsternowana.

Przejechał ręką po włosach, bosko je mierzwiąc. Wpatrywał się w jezioro, zaciskając usta w zastanowieniu. – Teraz to nieistotne. - Spojrzał z powrotem na mnie, uśmiechając się olśniewająco. – Potem ci powiem.

Zagapiłam się na niego, mając nadzieje, że będzie kontynuował, ale nie chciałam naciskać go moimi pytaniami. W końcu obiecał, że mi opowie. – Dobrze. – Zgodziłam się. – A więc, później. – Zanotowałam sobie w pamięci, aby przypomnieć mu o tym w furgonetce lub w domu, może wtedy byłoby lepiej. Starając się na niego nie patrzeć, odwróciłam się i położyłam na pierwszy obrus, kolejny, następnie zacząłem rozkładać krzesła. Czułam, że jest mu niezręcznie, więc rozpocząłem nowy temat.

- Jeśli chciałbyś wiedzieć, to według mnie, jest to przesada.

To przywróciło go na ziemię. - Dlaczego tak mówisz? Najwyraźniej ją kocha, inaczej nie zadałby sobie tyle trudu. – Wziął talerze i zaczął kopiować sposób, w jaki je rozkładam, po drugiej stronie.

Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. - Naprawdę ? Cóż, nie wiem jak bardzo ją kocha. Widelec jest po lewej stronie, Edwardzie. – przypomniałam mu – Przypuszczam, że bardzo, skoro chce się z nią ożenić. Ale wygląda to tak, jakby przede wszystkim chciał na niej zrobić wrażenie. Oprócz zatrudnienia Alice i wydawania instrukcji, nie ma z tym wielkiego problemu. Wszystko robimy zamiast niego. Alice to wszystko zorganizowała, a tamci ludzie – wskazałam na jezioro, gdzie stały osoby robiące sobie przerwę na dymka – rozstawili namiot. Ja przygotowałam jedzenie. Muzycy będą siedzieli w tym upale, w smokingach… Nawet ty zrobiłeś więcej, niż Phil, pomagając mi w domu, a nawet nie jesteś tego częścią. Po prostu nie widzę wysiłku z jego strony, to wszystko.


Edward potarł kark, jego twarz pełna była konsternacji. – Więc uważasz, że nie zasługuje na szczęście?

- Co? – Zmarszczyłam brwi zakłopotana. – Nie, nie to miałam na myśli. Wydawał się miły, kiedy go poznałam. Tak naprawdę nie wiem, co miałam na myśli. Po prostu to wszystko jest stanowczo przesadzone. Posunął się za daleko, wiesz?
- Nie chciałabyś, żeby ktoś cię tak zaskoczył?

- Mam nadzieję, że nie jestem tak droga w utrzymaniu! – zaśmiałam się lekko – Ale nie, nie przepadam za niespodziankami. – Nerwowo podniosłam kieliszek do wody i po raz ostatni go przetarłam, przed postawieniem na stole. Rozmowa zaczęła przybierać zbyt osobisty charakter, co wprawiło mnie w zakłopotanie. Nieważne, że to ja ją zaczęłam. Westchnęłam sfrustrowana.

- Masz na myśli wszystkie niespodzianki, czy tylko takie zawiłe jak ta? – ciągnął.

- Myślę, że małe niespodzianki są w porządku. – Zmarszczyłam czoło w zamyśleniu. – Zależy na czym polegają. Ale to? Za bardzo zaplanowane. I dla kogoś, komu zależy na prywatności, jest tu nieznośnie dużo ludzi. – skończyłam nakrywać mój stół oraz te porozstawiane po całym namiocie. Jego ściany były przywiązane do drągów, co wyglądało bardzo romantycznie, stolik był przepięknie nakryty, przystawki były artystycznie poukładane i wyglądały wspaniale. Stół był już przygotowany … Wszystko było dokładnie tak, jak sobie zaplanowałam. Podniosłam wzrok na Edwarda, który nadal zagadkowo mi się przyglądał. No cóż, wszystko poza tym.

- Z tego, co mówisz, wynika, że to nie twoja bajka.

- Dokładnie. Preferuje coś bardziej… – przygryzłam wargę w zamyśleniu – Szczerego, od serca.

Edward uśmiechnął się do mnie ciepło. Wydawać by się mogło, że jest czymś usatysfakcjonowany, ale cokolwiek to było, nie podzielił się tym ze mną. Zastanawiałam się, czy powinnam zapytać go o to teraz, czy później, gdy przeszywający dźwięk zakłócił ciszę.

Obróciliśmy się i zobaczyliśmy na końcu małego namiotu Alice. W ustach miała różowy trenerski gwizdek i zawzięcie go używała. Dodatkowo, jak kontroler lotów, machała rękoma, aby podeszli do niej wszyscy ludzie w namiocie.

- Żartujecie sobie ze mnie. – powiedziałam. – Ona zwariowała.

Kiedy do niej dołączyliśmy, dawała wskazówki reszcie załogi. – Ludzie od namiotów, możecie teraz odejść i zrobić sobie wolne, ale musicie wrócić na czwartą. Bella? Gdzie jesteś? – Rozglądała się dopóki mnie nie zauważyła. – O tu jesteś. Ty i Edward… - przy wymawianiu jego imienia zacisnęła usta.

Edward nerwowo zaszurał stopami na widok jej niezadowolenia.

- …musicie zostać tutaj. Ale kiedy wszystko zaserwujecie, macie się stąd ulotnić. Będę tu na stanowisku dowodzenia na wypadek, gdyby coś poszło nie tak …

Odwróciłam się do Edwarda i bezgłośnie wymówiłam – Stanowisku dowodzenia? - a on zacisnął usta, aby się nie roześmiać.

- …ale spodziewam się, że wszystko pójdzie jak po maśle. Kwartet ma piętnastominutową przerwę co godzinę, licząc od przybycia naszych klientów, co powinno nastąpić za… - spojrzała na zegarek – dokładnie za dziesięć i pół minuty. Oczywiście, jeśli pójdą na spacer lub coś w tym stylu, nie musicie grać. – Obróciła się do mnie. – Masz wszystko przygotowane?

- Muszę tylko napełnić kieliszki wodą, poza tym jestem gotowa, aż do posiłku. – posłałam jej uśmieszek – Podoba mi się twój gwizdek, generale.

Wywróciła oczami. – Nie śmiej się z niego. Jest bardzo przydatny, kiedy musisz przyciągnąć uwagę ludzi na otwartej przestrzeni. – Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Możesz nadal nazywać mnie generałem. Lubię przewyższać stopniem Jaspera.

- Och, nie wątpię. - powiedziałam z uśmiechem, ciesząc się, że jej zachowanie nie potrwa dłużej, niż do końca dnia.

Westchnęła, spojrzała na Edwarda, a potem znowu na mnie. – Nie przejmuj się nalewaniem drinków. Zajmę się tym, kiedy już porobię zdjęcia.

- Po co, na Boga ? – spytałam się raczej głupio, bo znałam odpowiedź już wtedy, kiedy zadawałam pytanie.

Alice zagapiła się na mnie. – Na moją stronę internetową. Ziemia do Belli, mamy dwudziesty pierwszy wiek. Będziesz również potrzebowała zdjęć, jeśli nadal chcesz to robić. Nikt cię nie zatrudni bez kompleksowej strony. Jasper może pomóc ci założyć własną, jeśli chcesz.

Włożyłam ręce w kieszenie i spojrzałam w dół na jakieś dzikie kwiaty powiewające na wietrze. Nie pomyślałam o tym małym szczególe. Ha.


Edward przybliżył się do mnie. – Zrobisz to jeszcze raz? – Spytał.

Wzruszyłam ramionami – Myślałam o tym. – To nie było kłamstwo. – Oczywiście, jeśli zatłukę Alice z tym gwizdkiem, wtedy odpowiedź brzmi nie. Spojrzałam w górę na niego i posłałam mu lekki uśmiech. – Zobaczymy.

- Powinnaś. Myślę, że byłabyś w tym fantastyczna.

- Tak myślisz? – spytałam, trochę podniesiona na duchu. Jeden mały komplement od niego i już się rozpływam. Byłam bardziej, niż żałosna.

- Absolutnie. Jesteś niesamowitą kucharką. Zdaje sobie sprawę z tego, że odkąd zamieszkaliśmy razem jestem nieprzyzwoicie rozpuszczany. – Spojrzał w dół i zahaczył swój mały palec o mój*. Spojrzał na mnie niepewnie z pytającymi oczami. – Mogę? – zapytał, podenerwowanym głosem.

Skinęłam głową, głośno przełykając ślinę; moje gardło było kompletnie suche. Próbowałam ukryć uśmiech, ale poległam w momencie, w którym chwycił całą moją dłoń i ścisnął lekko. Nie mogłam dłużej na niego patrzeć w obawie, że ujrzy malującą się na mojej twarzy nadzieję. Zamiast tego, trzymałam oczy spuszczone, przyglądając się naszym złączonym dłoniom. Moje serce przyśpieszyło, myśli zawirowały szaleńczo. Nie chciałam być taką dziewczyną – taką, która wyłapuje każdą minutę, detal i analizuje je, aż do śmierci - ale głowiłam się, dlaczego robi mi to wszystko. Czy on w ogóle ma pojęcie? Spokojnie… - Tak… - powiedziałam bez tchu. – Miła niespodzianka.

Dźwięk drogiego samochodu na drodze przerwał wszystko i Alice w pośpiechu wróciła do namiotu, uśmiechając się szeroko. Szybko puściłam rękę Edwarda, gdy tylko usłyszałam zbliżające się kroki.

- Wszystko wygląda fantastycznie! Nie wiem, jak ci się odwdzięczę! – Obdarzyła mnie niedźwiedzim uściskiem i usiadła na krześle ogrodowym ze ślubnym segregatorem i żółtym flamastrem na kolanach. – Teraz, jedyne co możemy robić, to czekać. Wiem, że wszystko będzie perfekcyjne. – powiedziała pewna siebie. – Powie „tak”.

- Hmm. – Uśmiechnęłam się z trudem, ale ona nie zwracała już na mnie uwagi. Poddałam się.

- Mogę coś dla Ciebie zrobić? – spytał Edward.

- Nie, właściwie to większość jest już gotowa. Muszę jeszcze tylko usmażyć steki, ale to nie zajmie dużo czasu.


* pinky – mały palec,
pinky-swear - obietnica na całe życie (pomiędzy dwojgiem ludzi łapiącym się za małe palce u rąk podczas jej składania


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VampireGirl
Zły wampir



Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Nie 23:26, 22 Lut 2009 Powrót do góry

nie no dziewczyny świetna robota :)
tłumaczenie naprawdę super :)
ahh... opłacało się czekać :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez VampireGirl dnia Nie 23:27, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Dahrti
Zły wampir



Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 23:28, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Widzicie? Nawet tytuł zmieniłam! A mam jutro zaliczenie zaległe. a mimo to czatuje tu jak głupek, tępo patrząc na kartki i co chwile odświeżając stronę... Wink

Edit: Dziewczyny? Ten feministyczny komentarz nie był do zamieszczenia! Teraz się wstydzam... Embarassed


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dahrti dnia Nie 23:46, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
zakrecona01
Człowiek



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 23:32, 22 Lut 2009 Powrót do góry

No i jak tu nie kochać Edwarda? Przecież on jest taki słodki i uroczy! Cały rozdział bardzo fajny, mam nadzieję, że niedługo wszystko się rozwiąże a Edward będzie żył długo i szczęśliwie ze swoją Bellą...

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ann!
Wilkołak



Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Nie 23:33, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Jejku, jejku!! Przepięknie? Ale, nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że tam będzie Rennee i że to dla niej to będzie :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:38, 22 Lut 2009 Powrót do góry

jestem spełniona oj dbacie o moje zdrowie psychiczne
teraz mogę zasnąć z dużym uśmiechem.
Moment z paluszkami mnie rozczulił... niepoprawna romantyczka
Wszystko zaczyna chyba ruszać z miejsca
Kocham was dziewczęta po prostu :D


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 23:39, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
mloda1337
Zły wampir



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Wspaniałe miasteczko pod Poznaniem

PostWysłany: Nie 23:54, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Ann! Byloby super! Tak! Renee!
Bardzo mi się podobał ten odcinek. Muszę wam to przyznać! Super tłumaczycie!

Czekam na dalsze części!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Silvia_sb
Wilkołak



Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gliwice

PostWysłany: Nie 23:56, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Nooo, jestem pod wrażniem. Tłumaczenie bardzo dobre. I kawałek faktycznie dość spory, więc rozgrzeszam was za to, iż kazałyście nam tyle czekać :)
Edzio like always sweet :) Cud, miód i orzeszki... no i oczywiście palce lizać Twisted Evil
Bella mogłaby w końcu wykopać swoje cztery litery z dołka i przejąć inicjatywę... ale spokojnie, spokojnie... mamy 6 rozdział więc nic więcej nam nie pozostaje jak czekać na miziu-miziu :P
Niech przyjęcie się już skończy i zacznie zupełnie "inne przyjęcie" :D
Alice dyktator - super sprawa, zresztą jak zawsze :) dobrze jej to wychodzi.... mo i znany sportsmen... Phil :P Zmierzch widzę, wszędzie Zmierzch :D

Dzięki wielkie za męki, które wkładacie w nasze małe radości :)
Wena życzę i cierpliwości, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości, do waszych wiernych fanek, czyli NAS :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anabells
Zły wampir



Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd

PostWysłany: Nie 23:58, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Ale byłoby, gdyby panna prawie-narzeczona okazałaby się Renee. Ciekawe co zrobiłaby Bella...
Co teraz księżę w popołudnie czy wieczorem?
Mam nadzieję, ze długo czekać nie będziemy na dalszą część!!!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Chce_tylko___Edwarda
Wilkołak



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:04, 23 Lut 2009 Powrót do góry

nie wiem czy wypada mi to pisać, ale muszę przyznać, ze tekst jest całkiem niezły. Wspólnymi siłami go dopiescilysmy. (buahaha fantastyczna czwórka)
Edek jak zawsze słodki.

Mogę odrazu napisać wyprzedzając Wasze pytania:
Nie jesteśmy z Ms. Cullen określić kiedy pojawi się kolejna część.
Ale nie bedzie tak słodko. No może nadal będzie słodko, ale pojawia się nowe postaci i trochę zamieszaja.

Do tego czasu komontujcie tekst (nic tak nie poprawia humoru i podnosi na duchu jak Wasze posty)
I spekulujcie odnośnie dalszych losów BE.
Ostatnio ktoś już trafił co nieco.

A i mnie też rozczulil moment a paluszkiem. Mam nadzieję ze przypis jeszcze dodał smaczku i wyjasnil cała sytuację.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dians
Zły wampir



Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.

PostWysłany: Pon 0:18, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Dahrti nie wstydzaj się :D Twój komentarz mnie rozbawił :D
Moment, w którym Edward pochwycił Bellę za rękę był absolutnie rozczulający :D
Philip Dwyer, nieźle :D
Dziewczyny jesteście boskie :D
Życzę Weny :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anahi
Dobry wampir



Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 150 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wlkp.

PostWysłany: Pon 12:52, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Jejkuu dziewczynki jesteście kochane .. ;* ! to było absolutnie fantastyczne .. ;D
My powinłyśmy Was na rękach nosić za to że wykonujecie kawał dobrej roboty dla nas, a przecież wacale nie musicie. ;*
Co do odcinka. Edward robi malutkie kroczki do przodu .. Trochę wolno, ale zawsze coś. xD A co do Belli to ja niewiem co ona ma w tej głowie.. Przecież wszystko widać jak na dłoni .. Hmmm.. co do tych nowych postaci, to ja już się boję co to będzie. Bella chyba znowu dostanie na głowę i będzie wszystkich dookoła nożem straszyć .Laughing .. No ale cóż. Poczekamy , zobaczymy .
Jeszcze raz dzięki wielkieee jak słoń dziewczyny ;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
vampir
Wilkołak



Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 14:55, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Powtórzę się
dziewczyny jesteście boskie
tłumaczenie jest świetne, Edward taki słodki, a ta sytuacja z paluszkiem :P
Alice z różowym gwizdkiem Laughing bardzo się przejęła tym całym przyjęciem
weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ejnitixx!
Człowiek



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 15:15, 23 Lut 2009 Powrót do góry

jak słoodko Cool
świetne tłumaczenie i w ogóle SUPER devil

nie mogę doczekać się dalszych części Mr. Green

Kocham Was za too Uwaga xd


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lana
Zły wampir



Dołączył: 01 Wrz 2008
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 15:28, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Uff... kolejna częśc nadeszła!
Świetna obota dziewczyny!
Co się tyczy Belli i Eda- są już na dobrej drodze! :D Cichutko liczę, że na następną częśc nie trzeba będzie długo czekac i sprawy nabiorą tępa.
Życzę natchnienia w tłumaczeniu :*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Whisky
Wilkołak



Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 15:46, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Dziewczyny jesteście genialne!!!
Super tłumaczenie Wink

Edzio jest taki słodki love

Cytat:
– Zostałeś oficjalnie zatrudniony jako mój pracownik, więc gdyby ktoś pytał, w co wątpię, bo będziesz się ukrywał w tamtym namiocie, tak masz właśnie odpowiedzieć.
Edward szeroko uśmiechnięty zapytał – Jaką dostane zapłatę? –
– Zapłatą jest to, że nie będziesz musiał wracać do domu pieszo.
- Hm… - zastanawiał się na tym kilka sekund – Chyba będę w stanie wynegocjować lepsze wynagrodzenie...

Edward negoocjator??? To może być ciekawe Laughing

Cytat:
Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. – Biegasz jak dziewczyna.
Zmarszczyłam brwi, byłam tak zirytowana, że mogłabym ugryźć każdego. – Na wypadek, gdybyś nie zauważył, Panie Tropicielu, ja jestem dziewczyną!
Jego oczy nagle pociemniały. – Ależ zauważyłem.

Ten fragment powala Laughing Ed jakiś taki śmielszy się zrobił i wogóle Laughing
Cytat:
- Absolutnie. Jesteś niesamowitą kucharką. Zdaje sobie sprawę z tego, że odkąd zamieszkaliśmy razem jestem nieprzyzwoicie rozpuszczany. – Spojrzał w dół i zahaczył swój mały palec o mój*. Spojrzał na mnie niepewnie z pytającymi oczami. – Mogę? – zapytał, podenerwowanym głosem.

Akcja z paluszkami rzeczywiście urocza <marzyciel> love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
my_magic
Człowiek



Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:15, 23 Lut 2009 Powrót do góry

ajajajj. trzymali sie za ręce..
"Mogę?" och. rozpływam się ; )
naprawdę, świetnaa robota dziewczęta.
pinky-swear.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin