|
Autor |
Wiadomość |
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Śro 19:31, 29 Lip 2009 |
|
UWAGA: od siódmego rozdziału współautorką tłumaczenia będzie .wymyślona., której bardzo dziękuję za pomoc. Praca z Tobą to czysta przyjemność! :love:
--------------
Przed Wami moje drugie tłumaczenie, jednak pierwsze dłuższe;) Liczę na konstruktywne opinie na temat samej jakości tłumaczenia, a także fabuły. Rozdziały powinny pojawiać się w miarę systematycznie, najszybciej jak to będzie możliwe;) Za pomoc i rozwianie pewnych wątpliwości dziękuję NathalieRoss oraz mojej becie - .wymyślonej.
OPOWIADANIE DOSTĘPNE NA: [link widoczny dla zalogowanych] Dziękujemy właścicielce za udostępnienie swojego chomika:) Chętnych do umieszczenia naszego tłumaczenia zapraszamy na priv:)
[link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Annilaia
Klasyfikacja: Romance/Humor
Ograniczenia: +13
Tłumaczenie: Mille, .wymyślona.
Beta: .wymyślona., frill, Mille
ACROSS THE OCEAN - PO DRUGIEJ STRONIE OCEANU
Rozdział I
Bella Swan
- Bello, skarbie? Jak się czujesz? - usłyszałam łagodny głos mojej najlepszej przyjaciółki. Otworzyłam oczy, napotykając jasne światło szpitalnych lamp. Wydałam z siebie zaspany pomruk, po czym przekręciłam się na bok, zwracając się twarzą do Alice Brandon.
- Hej, kochanie – powiedziała wesoło, podpierając głowę rękami u szczytu mojego materaca. - Martwiłam się o ciebie. Ale wiesz co? Lekarz mówi, że to na pewno twój ostatni pobyt tutaj. To było tylko niewielkie przeziębienie, które wymknęło się spod kontroli. Twój organizm jest już niemal całkowicie zdrowy. Czy to nie wspaniale?- Uśmiechnęłam się do siebie, wtulając głowę w poduszkę.
- To świetnie, Ally – wyszeptałam. - Nie mogę się już doczekać powrotu do domu.
Od dziecka miałam problemy z układem odpornościowym. Nawet najmniejsze przeziębienie czy grypa kończyły się pobytem w szpitalu. Zwykle potrzeba około tygodnia, żeby mi się polepszyło, jednak jeśli trwa to dłużej, muszę być hospitalizowana. Nigdy nie wyzdrowieję całkowicie. Mieszkam poza miastem, w wielkim domu przy plaży. Mam doskonały widok na ocean, a także świeże, morskie powietrze. Odkąd skończyłam college i założyłam swoją własną firmę, parter mojego domu zajmuje piekarnia*. Przygotowywałam dania specjalne i zajmowałam się kateringiem na licznych przyjęciach. Alice była szefem kuchni, ale w praktyce przygotowywała potrawy, pełniąc te same funkcje, co reszta naszej ekipy.
Patrzyłam jak Rosalie i Jasper Hale'owie, bliźnięta, wchodzą do pokoju, uśmiechając się i machając do mnie. Byli zarówno moimi najlepszymi przyjaciółmi, jak i najlepszym kelnerami. Jasper spotykał się z Alice od kilku lat i miałam wiadomości z pewnego źródła, że wkrótce jej się oświadczy. Tego się mogłam spodziewać. Zakochali się w sobie jeszcze w czasach liceum i teraz, w wieku dwudziestu trzech lat, byli więcej niż gotowi, by być razem.
- Więc – powiedziałam, przeciągając się – Które z was, cieniasy, wyrwie mnie z tego miejsca? - Roześmiali się i Rose usiadła u podnóża mojego łóżka.
- Cieszę się, że już ci lepiej, Bells. Mamy na dziś wieczór zamówienie. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Och, co tym razem? Szczęśliwej pięćdziesiątej rocznicy? Bar micwa? - Jasper zachichotał, splatając swoje palce z Alice.
- To jakieś przyjęcie służbowe. Przejście na emeryturę czy jakieś przeniesienie, sam już nie wiem. My tylko serwujemy jedzenie. - Usiadłam prosto na łóżku. Czułam, że odżywam, gotowa zrobić wszystko, czego ode mnie potrzebują. W tym momencie weszła lekarka.
- Bello, widzę, że czujesz się już o wiele lepiej, ale nie przemęczaj się, dobrze? - przytaknęłam z uśmiechem, wciągając na nogi skarpetki. - Pamiętaj, aby zawsze ciepło się ubierać, kiedy będziesz przesiadywała na tarasie. Nie możemy dopuścić, żebyś znów zachorowała. Byłoby lepiej dla twojego organizmu, gdybyś pozostała zdrowa jak najdłużej. Okej?
- Oczywiście, doktor Collins! - zawołałam radośnie, wkładając kurtkę na plecy. - Skontaktuję się z panią któregoś dnia. A to ciasto na przyjęcie Mae będzie gotowe jutro! - Powiedziała jeszcze kilka miłych słów, zanim wyszłam z przyjaciółmi pod rękę. Jasper odwiózł mnie do domu, podczas gdy Alice i Rosalie zastanawiały się, czego będziemy potrzebować na przyjęcie.
Przekroczenie progu mojego domu sprawiło, że w sekundę poczułam się jeszcze szczęśliwsza niż byłam przedtem. Zakasałam rękawy, kierując się w stronę kuchni. Alice tanecznym krokiem poruszała się pomiędzy półkami, cały czas chichocząc. Pracowaliśmy przez kilka godzin, przygotowując wszystko do perfekcji. Potem wyruszyli vanem kateringowym na imprezę, zostawiając mnie z pieczywem i ciasteczkami do zrobienia na następny dzień.
Kiedy skończyłam już kilka partii, a reszta piekła się w piekarnikach, napiłam się chłodnej wody i opatulona kocem, usiadłam na tarasie. Oparłam stopy o balustradę, wpatrując się w ocean; nagle poczułam się taka osamotniona.
Uświadomiłam sobie, że mieszkam w zaledwie jednym z miliarda miast na świecie. Po drugiej stronie oceanu* jest kontynent pełen ludzi, którzy przeżywają tam swoje życie tak, jak zwykli robić to każdego dnia. A tutaj byłam ja, siedząc samotnie, podczas gdy moi przyjaciele zajmowali się moim biznesem. I tylko częściowo mi to odpowiadało.
Miałam ochotę zrobić coś spontanicznego. Coś, o czym nie musieli wiedzieć. Wpatrywałam się w fale uderzające o plażę i w księżyc odbijający się w wodzie. Przypomniałam sobie zdarzenie z czasów szkoły średniej, kiedy do mojej koleżanki z klasy przyszedł list z Francji. List, który był odpowiedzią na wiadomość w butelce.
Zeskoczyłam z siedzenia. Szanse na to, że się uda były marne i nie miałam pojęcia jak poradzić sobie z przypływem, ale chciałam to zrobić.
Na kartce papieru zanotowałam swój adres i rozpoczęłam list. Napisałam o swojej chorobie, pracy, domu. O moich przyjaciołach i w większości po prostu o sobie. O moich poglądach oraz przypuszczeniach, co się stanie z tym listem.
Znalazłam w kredensie starą butelkę po winie; zwinęłam kartkę, wsadzając ją do środka. Zatkałam ją szczelnie, po czym zanurzyłam w wosku z jednej z zapachowych świec Alice. Potem chwyciłam taśmę, uszczelniając jeszcze bardziej górę. Zaśmiałam się do siebie, schodząc w dół schodami prowadzącymi na plażę. Nie wiem, czego właściwie się spodziewałam, ale gdy ujrzałam parę spychającą swoją łódź do wody, pomyślałam, że to największy i przy okazji najgłupszy zbieg okoliczności.
- Przepraszam – zawołałam. Zatrzymali się i odwrócili nerwowo. Byłam przyzwyczajona, że ludzie przechodzili przez moją posiadłość, by popływać albo pożeglować. Nigdy mi to nie przeszkadzało. - Daleko macie zamiar wypłynąć?
- Um, tak. Planujemy odpłynąć na jakieś kilka mil, aby poobserwować gwiazdy - powiedział chłopak. - W porządku? - Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej.
- Nie, jasne. Nie ma problemu – wytłumaczyłam. – Możecie to robić, kiedy chcecie... Tylko... Moglibyście coś dla mnie zrobić? - mężczyzna kiwnął głową. Podałam butelkę jego dziewczynie.- Wrzucicie to, kiedy będziecie już wystarczająco daleko? Chcę zobaczyć, czy chociaż gdziekolwiek dopłynie. - Zgodzili się wesoło, życząc mi dobrej nocy. Patrzyłam jeszcze przez chwilę, jak oddalają się od brzegu.
Wróciłam do domu i nagle poczułam się jak idiotka – Ech, to jedna z najbardziej pokręconych rzeczy, które zrobiłam albo i najgłupsza. Tak, zdecydowanie najgłupsza. Mogłam ich jednak nie prosić o pomoc. Czas pokochać spontaniczność! Powinnam przestać mówić do siebie. Okej – Alice śmiałaby się, gdyby usłyszała, że rozmawiam sama ze sobą. Westchnęłam i poszłam zmęczona do piekarni, by wyjąć gotowe wypieki. Zastanawiałam się, co się stanie z moim listem.
Oczywiście... Moja odpowiedź powinna dotrzeć za kilka miesięcy.
* ang. bakery; u nas kojarzy się głównie z miejscem produkcji pieczywa, ale nazwa ta odnosi się także do miejsca, gdzie piecze się różnego rodzaju słodkości i tym właśnie zajmuje się Bella:)
** pierwsze i nieostatnie nawiązanie do tytułu:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mille dnia Sob 17:00, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 29 razy
|
|
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Śro 19:46, 29 Lip 2009 |
|
Podoba mi się pomysł. Bella spontanicznie napisała list, który pewnie do kogoś dotrze. Ciekawe do kogo ^^ Jak znam życie do Edwarda. Na pewno. No bo jak inaczej? Czegoś podobnego jeszcze nie czytałam, jak na razie pomysł mnie zaintrygował. Tak nietypowo. I ta choroba Belli... ech, dziewczyna pewnie musi się męczyć. To dobrze, że ma takich wspaniałych przyjaciół. I własny biznes. Jestem ciekawa jak dalej potoczy się wszystko. Jak na razie mi się spodobało, no ale to dopiero jeden rozdział.
Tłumaczenie jest dobre, czyta się płynnie, błędów nie wyłapałam.
Nie mam siły napisać nic więcej, po dzisiejszym dniu mózg mi nawala xd.
Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały, przeczytam chętnie.
veny!
pozdrawiam,Mirell. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Eweline.
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:09, 29 Lip 2009 |
|
ja sie zgadzam z Mirell :P
jakiś świeży pomysł chociaż jak przypuszczam list trafi do Edwarda ale ciekawe jak to się potoczy będą pisać ze sobą listy? kiedy się spotkają face to face :)
jaki będzie miał charakter Edward i jak potoczy się choroba Belli :) jejciu nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów
wiesz może jak często będziesz w stanie dodawać nowe ? :)
tłumaczenie jw lekko sie czyta a błędów nie wyłapałam
pozdrowienia Eweline. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
madzia_lenka
Nowonarodzony
Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 37 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Śro 20:37, 29 Lip 2009 |
|
Zgadzam się z Mirell i Eweline
Jeszcze ten tytuł jest taki tajemniczy, treść jest nietypowa, więc wydaje mi się że ff będzie strzałem w 10;)
Bardzo fajnie się to czyta, lekko i płynnie.
Pozdrawiam i czekam na rozwój sytuacji w ATO;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Czw 13:01, 30 Lip 2009 |
|
Miło, że opowiadanie podoba się Wam:) Drugi rozdział będzie najprawdopodobniej jeszcze dziś. Na razie moja beta znęca się nad nim:D
Kilka kolejnych rozdziałów też już prawie gotowych, ale niedopieszczonych;)
pozdrawiam słonecznie
Mille |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3
|
Wysłany:
Czw 14:59, 30 Lip 2009 |
|
Oh to czekam an ten drugi rozdział:) tylko niech beta go nie zamęczy :) ( nie chcę by był wymizerniały) Co do ff. Fajnie się zaczyna. Pokusiło mnie trochę i 2 rozdział przeczytałam po angielsku. To znaczy zaczęła czytać ale nic się kupy nie trzymało więc czekam na twoje tłumaczenie : ))
Pozdrawiam. Veny i posłusznej klawiatury : )) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 15:52, 30 Lip 2009 |
|
Wampirzyco- nie bój się, rozdział żyje Na dodatek jest w całkiem niezłym stanie, a przynajmniej mi się tak wydaje. Wysłałam już go Mille, więc niedługo powinien się tutaj pojawić.
Co do tłumaczenia- ja się nie wypowiem, jestem nieobiektywna. Czuję się z nim emocjonalnie związana A wszelakie błędy są moją i tylko moją winą, także proszę- w razie czego- zjadać za nie mnie.
Treść- podoba mi się. Do tego stopnia, że lekcje odrobiłam z wyprzedzeniem, a i bez tego biorę się za czytanie oryginału, który- szczerze mówiąc- mnie wciągnął. Pomysł ciekawy, oryginalny.
Mille, wytrwałości w tłumaczeniu i cierpliwości Ci życzę!
Pozdrawiam,
.wymyślona. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
<RUDA>
Zły wampir
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:28, 30 Lip 2009 |
|
Po przeczytani 1 rozdziału muszę Ci powiedzieć że spodobało mi się.
Pomysł z listem w butelce i jego rozwinięcie może być interesujące.
Co do błędów w tłumaczeniu [o ile takie są] nie chce nic mówić bo nie jestem osobą z którą przyjaźni się ortografia.
Mam wielką nadzieję na to że ten ff wyjdzie jeszcze na ludzi.
Poczekamy, zobaczymy.
Cierpliwie czekam na dalsze tłumaczenie.
Pozdrawiam i życzę weny :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Czw 16:44, 30 Lip 2009 |
|
Kolejny rozdział oddaję w Wasze łapska:P
Betowała wierna, masochistyczna (wybaczxD) .wymyślona., której wisicie wino czy co tam chce, lepiej niech sama powie;)
Rozdział II
Edward Cullen
Odwiedziny u moich rodziców na wybrzeżu zawsze były czymś, na co czekałem z niecierpliwością. Tata był znakomitym doktorem, ale wolał pracować w mniejszych miastach. W Londynie było już wystarczająco dużo znanych lekarzy. Moja mama, architekt, przeszła na emeryturę wiele lat temu. Ciągle czekano na jej opinie i projekty, ale rzadko opuszczała nadmorskie miasteczko. Tym razem pojechałem do nich ze swoim najlepszym przyjacielem, Emmettem. Dla nas obu była to pierwsza od miesięcy szansa na urlop. Pracowaliśmy jako redaktorzy w dużym wydawnictwie i przygotowywaliśmy wielkie publikacje dość sławnych pisarzy.
Teraz, kiedy już skończyliśmy, pomyślałem, że to odpowiednia pora na złożenie wizyty moim wspaniałym rodzicom. Oczywiście, nie mieli pojęcia o naszym przyjeździe. Emmett zaparkował swojego jeepa przed ich domem i głośno zatrąbił klaksonem, gdy wyskoczyłem z auta. Otworzyłem drzwi wołając: „Kochanie! Wróciłem!” i następną rzeczą, jaką usłyszałem, były okrzyki mojej matki, biegnącej z kuchni, by mnie uściskać. Jej twarz promieniała szczęściem; nigdy nie widziałem jej bardziej podekscytowanej. Tata czytał, siedząc w fotelu i uśmiechnął się szeroko, kiedy mnie zobaczył.
- Tak się cieszę, że przyjechałeś – zawołała mama. - Właśnie zrobiłam obiad. Wejdź! O, jest i Emmett! Carlisle przywitaj się z synem! - Tata poklepał mnie po ramieniu i zaprowadził do kuchni, gdzie Esme stawiała już przede mną jedno z moich ulubionych dań.
Emmett i ja zjedliśmy chyba dwanaście porcji, zanim była zadowolona. Siedzieliśmy z tatą przy drinkach, gdy rozpoczęły się wieczorne wiadomości. Godzinami rozmawialiśmy o pracy, książkach i które czytaliśmy, a także słuchaliśmy opowieści taty ze szpitala.
Po paru koktajlach i przyjeździe kilku przyjaciół, w domu zrobiło się gorąco i duszno.
- Wybaczcie - powiedziałem, przeciągając się. – Chyba pójdę na krótki spacer, jeśli nie macie nic przeciwko. - Tata przytaknął z uśmiechem, patrząc jak odchodzę.
Dom moich rodziców dzieliła od plaży jedynie ulica. Nocą, kiedy próbujesz zasnąć, możesz usłyszeć szum wody i poczuć zapach morza unoszący się w powietrzu. To było jedno z moich ulubionych miejsc. Dorastanie tu wspominam jako najlepszy okres w swoim życiu. Z plażą wiąże się wiele moich wspomnień.
Podążałem za śladami pozostawionymi na piasku, które zataczały koła, tańcząc z daleka od fal. Dwa różne ustawienia stóp. Dwoje ludzi spędzało wieczór na plaży, ciesząc się sobą nawzajem. Przez dwadzieścia pięć lat mojego życia, nie byłem jeszcze w związku, który napełniałby mnie taką radością, wzbudzał pragnienie spędzania każdego dnia z tą jedną osobą. Jasne, miałem dziewczyny. I wiele wspaniałych nocy za sobą, ale to nie było nic wartego zapamiętania, nic specjalnego czy wyjątkowo wspaniałego, więc całe życie poszukiwałem kogoś, kto by do mnie najlepiej pasował.
Nigdy nie byłem naprawdę zakochany.
Rozmyślając, schyliłem się, aby wyciągnąć butelkę z piasku. Wydaje się, że miłość to taka niestała rzecz- łatwo przychodzi i równie łatwo można ją stracić. W dzisiejszych czasach ludzie traktują ją jak używaną rzecz. Pragnąłem przeżyć coś, czego doświadczyli moi rodzice- trwałego i niezapomnianego.
Po chwili uświadomiłem sobie, że butelka w moich rękach nie była zwyczajnym śmieciem pozostawionym w piasku. Została mocno zapieczętowana przed morską wodą, a w środku znajdował się list, kilka złożonych kartek papieru. Rozejrzałem się, czy nie ma nikogo w pobliżu. Wszyscy sąsiedzi to pary w podeszłym wieku lub rodziny z dorosłymi dziećmi. Ślady na piasku był częściowo rozmyte i wyglądało na to, że butelka została wyrzucona na brzeg nie później niż godzinę temu.
Zaciekawiony, zabrałem ją ze sobą do domu, gdzie goście szykowali się już do wyjazdu. Czekałem na zewnątrz aż odjadą, uśmiechając się uprzejmie i życząc im powodzenia, a potem szybko usprawiedliwiłem się pójściem do łóżka. Mój pokój był niewielki, ale miał wystarczająco miejsca na duże biurko, pojedyncze łóżko i mały telewizor na blacie.
Słyszałem chrapanie Emmetta za ścianą, co potraktowałem jako dobry znak, aby zrobić to, na co czekałem.
Mama zajrzała do pokoju zaraz po tym, jak zmieniłem ubranie na parę luźnych spodni do spania. Ukryłem butelkę w jednej z szuflad, aż położyła się spać. Tata poszedł wkrótce po niej.
Z jakichś powodów pragnąłem, aby ten list był mój i tylko mój. Nie chciałem się nim dzielić z rodziną czy przyjaciółmi ani usłyszeć ich zdania na ten temat. Jego autorem mógł być nieznajomy z Kanady, z Kuby… skądkolwiek. Kiedy już cisza wypełniła cały dom, włączyłem w telewizorze nocny talk show i przyciszyłem głos.
W szufladzie znalazłem stary scyzoryk dziadka. Użyłem go, aby usunąć wosk i wyciągnąć korek. Po kilku zwinnych ruchach udało mi się wyjąć list, a butelkę odłożyłem z powrotem do szuflady. Rozprostowałem kartki i przyjrzałem się stronom, na których widniało eleganckie pismo.
25 marca 2007
Drogi... Ty
Nie mam pojęcia, kim jesteś - dwunastoletnim dzieckiem z południowej Afryki czy jakimś gangsterem z Włoch. W każdym razie, mam zamiar Ci się wyżalić.
Nazywam się Isabella Marie Swan, a dla przyjaciół po prostu Bella. Mam dwadzieścia trzy lata, swoją własną firmę, problemy ze zdrowiem i nigdy nie byłam zakochana.
Od dziecka ciągle lądowałam w szpitalu. Moja choroba polega na braku odporności, chociaż teraz mój organizm wzmocnił się na tyle, abym mogła pozostać zdrowa przez dłuższy czas. Z przyjemnością przyznam Ci się, że dziś był ostatni dzień mojego pobytu w szpitalu.
Po skończeniu college'u razem z przyjaciółmi założyłam firmę kateringową. Większość rzeczy przyrządzam w domu, a oni kończą to na miejscu i serwują. Mam duży dom, ale parter zaadaptowałam na piekarnię. Przygotowuję świeże pieczywo każdego dnia, mogę też zrobić specjalne wypieki na każdą okazję. Powiedz tylko: Bar micwa? Rocznica? Dzięki-Bogu-szef-wyjechał impreza? Żaden problem! Po prostu zadzwoń lub wpadnij z czym tylko chcesz. Będę do twojej dyspozycji.
W każdym razie, tak jak powiedziałam wcześniej, nigdy nie byłam zakochana. Nie wiem jak Ty, ale nie sądzę, by miłość dało się tak łatwo znaleźć. Jeśli w Twoim życiu jest ktoś wyjątkowy, jeśli jesteś naprawdę zakochany - masz moje gratulacje. Strasznie trudno mi odnaleźć tę jedyną osobę i powoli zaczynam tracić nadzieję. Widziałam tylu ludzi, którzy odrzucali uczucie, jakby to było coś, co mogą znaleźć wszędzie. Ludzie spotykający się od kilku tygodni szepczą sobie „kocham cię”, siedząc nocą na werandzie, ale nie jestem pewna, czy naprawdę zdają sobie sprawę z wagi tych słów. Jasne, miałam wcześniej chłopaków, byłam na wielu randkach, posiadam wszystkie te doświadczenia, ale żadne z nich nie było miłością, prawdziwą miłością. To uczucie, które trwa i - zważając na to, że jestem sama - coś, czego nie znalazłam.
Wiem, że mogą minąć miesiące, zanim ten list do kogoś trafi. Może nawet odwiedzić kilka krajów, zanim zostanie wyrzucony na brzeg, ale zapewniam Cię, że do czasu aż mi odpowiesz (jeśli będziesz miał na to ochotę), będę nadal singielką.
Czuję się samotna. Nie chodzi tylko o to, że nie mam się komu wyżalić, tak jak teraz Tobie, ale o fakt, że zostałam sama. Przeprowadziłam się za miasto, z dala od mojej rodziny, która zresztą odwiedza mnie, kiedy tylko może. Moi znajomi zrobili sobie tu bazę, ale nie przesiadują cały czas. Za każdym razem, kiedy muszą iść do pracy, zostaję sama. Dla mojego zdrowia jest lepiej, gdy siedzę w domu, trzymając się z dala od kłopotów, ale to zdecydowanie nie wpływa korzystanie na moją psychikę. Moi najlepsi przyjaciele, Alice i Jasper, są razem od czasów liceum. Nie mów nikomu, ale on ma zamiar się jej oświadczyć. Rosalie jest zabójczo piękną kobietą i może mieć każdego, jednak- podobnie jak ja- nie znalazła jeszcze tego jedynego. Ale przynajmniej może wyjść ze swojego i mojego domu.
Po tym marudzeniu o miłości sama nie wiem, co więcej napisać? Bóg? Jesteś wierzący? Jeśli tak, przykro mi, ale bez obrazy – jak dla mnie jego kult jest trochę przereklamowany. Jasne, chciałabym wierzyć, że gdzieś tam jest ktoś, kto nas obserwuje, ale wydaje mi się to wysoce nieprawdopodobne. Najbardziej boję się tego, że Bóg naprawdę istnieje, ale przestał się już o nas troszczyć.
Prezydent Bush jest beznadziejny. A Święty Mikołaj powinien przestać omijać Afrykę. I szczerze? Wspaniale, ze Ameryka niesie pomoc różnym krajom doświadczonym biedą, ale nie sądzisz, że oni także powinni zrobić coś dla swoich obywateli? Możliwe, że tak samo jest tam, gdzie mieszkasz. Nie wiem. Przeskakuję z tematu na temat, zapełniając przestrzeń na kartce albo marnuję papier, niszcząc drzewa. Wszystko zależy od tego, jak na to spojrzysz.
Mieszkam w wielkim domu przy plaży. Mam zamiar znaleźć kogoś, kto idzie pożeglować, aby wyrzucił to dla mnie. Liczę, że poruszyłam wystarczająco dużo tematów do dyskusji, abyś odezwał się do mnie. Tylko Bóg wie, jak bardzo potrzebuję większej ilości atrakcji w swoim życiu. List zamiast samych rachunków za prąd byłby miłą odmianą.
Bardzo lubię muzykę. Możesz rozpocząć kolejną rozmowę od tego tematu, w razie potrzeby.
Z poważaniem,
Bella z Ameryki
Byłem zdumiony. Na dole widniał jej adres. Gapiłem się na ten list z otwartymi ustami, a hałas nadal dochodził z pokoju Emmetta i z telewizji.
Późno już. Wiedziałem, że od dawna powinienem spać. Obiecałem rodzicom, że spędzę z nimi jutrzejszy dzień na załatwianiu różnych spraw i odwiedzaniu znajomych. Byłem jednak tak oczarowany tym, co ta kobieta napisała, że nie mogłem się doczekać odpisania jej. Sięgnąłem do innej szuflady, wyciągnąłem kilka kartek papieru oraz długopis i zacząłem pisać, z zamiarem wysłania tego pocztą jak tylko wrócę do Londynu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Frantic Bella
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Maj 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: lol
|
Wysłany:
Czw 16:58, 30 Lip 2009 |
|
Niezłe ;D
Świetnie przetłumaczone, błędów nie dostrzegłam i napisane też oczywiście fajnie ;D
Bardzo orginalny pomysł - ja za żadne skarby świata nie wymyśliłabym czegoś takiego ale widać juz na pierwszy rzut oka że to opowiadanie będzie długie
Fajnie ,że tak szybko dodajesz kolejny rozdział - przynajmniej sie nie niecierpliwię ;D
Życzę chęci do tłumaczenia i Weny autorce ;>
Pozdrawiam, FB |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
`Wapmirzyca` ; ****
Człowiek
Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Sparkle London <3
|
Wysłany:
Czw 17:08, 30 Lip 2009 |
|
Świetne! doczekałam się :) Ale Bella się napisała. Zapowiada się `butelkowa` love stry : )) Znakomicie! Cieszę się, że tłumaczysz ten ff..... Błędów nie wyłapałam... ale może to dlatego, ze bardziej zwracałam uwagę na treść.
Pozdrawiam
Czasu i veny.
`W`; **** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
<RUDA>
Zły wampir
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 17:27, 30 Lip 2009 |
|
o tak
`Wapmirzyca` ; **** nieźle to określiła : "butelkowe` love stry".
Ciekawi mnie jak będzie wyglądał list Edwarda i czy też będzie w butelce :P czy zwykły list. Mam wielką nadzieję że będą nadal korespondować a nie od razu przejdą do spotkań gdyż w listach jest to coś.
Mamy już nawet piosenkę do tego ff the police - message in the bottle :P
Nie będę w moich komentarzach pisać o pomyłkach czy błędach w tłumaczeniu. Powód jest w moim pierwszym poście jedyne co to będę komentować fabułę.
Czekam na więcej
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Czw 17:44, 30 Lip 2009 |
|
Świetne! Pomysł strasznie mi się podoba. Oryginalny. Teraz się zacznie, Edward napisze do Belli i będą ze sobą korespondować. Cieszę się, że tłumaczysz tego ff
Bella poruszyła tyle tematów w tym liście, że Edward będzie miał na co odpisywać.
Przy okazji ich spotkania poznają się pewnie jeszcze Emmett i Rose. To jest do przewidzenia. Jednak mam małą nadzieję, że nie wszystko da się przewidzieć i czymś nas jeszcze zaskoczy to ff. Myślę, że tak szybko nie dojdzie do spotkania, najpierw lepiej się poznają przez listy. Chciałabym przeczytać już list, który ma zamiar wysłać Edward. Zapowiada się nawet ciekawie.
Co do stylu, błędów nie wyłapałam. Podoba mi się jak tłumaczysz. Tekst jest przejrzysty, czyta się płynnie. Napisane w lekkim stylu, tak jak lubię.
Mam nadzieję, że długo na nowy rozdział czekać nie będziemy musieli, bo wyjeżdżam w niedzielę, a chciałabym jeszcze przeczytać przed wyjazdem :)
Czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały i życzę dużo veny przy tłumaczeniu!
pozdrawiam
Mirell'
edit. No to co chce nasza .wymyślona. ? xD Jeśli oczekuje jakiegoś wina, to niech pisze prześlemy wirtualną butelkę xD Albo ja jej dostarczę podczas naszej akcji, gdy będziemy lecieć do 'pseudo-lub-nie-wampira' ;> |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mirell. dnia Czw 17:47, 30 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:40, 30 Lip 2009 |
|
masochistyczna? ykhymm. No bez przesady, Mille, nie jest tak źle :P
A zamiast wina to ja poproszę Tymbarka, skoro już tak bardzo się palicie z wręczaniem mi jakiegoś płynu w butelce dużo Tymbarków. I wolę wręczenie podczas akcji na którą, tak a propos, się trzeba w końcu wybrać, bo nam się nasz drogi wampir zniecierpliwi i co będzie xD
Za to Wy nie musicie się niecierpliwić, bo- z tego, co wiem- Mille ma zamiar dość szybko wstawić kolejną część. (taaak, bezczelnie Cię sprzedałam xD)
No i żeby nie było, komentuję rozdział drugi: otóż muszę przyznać, że mi się ta- jak to ktoś nazwał- butelkowa love story podoba. Historia fajna i ciekawa, napisana dość przyjemnie, chociaż czasami nie do końca przystępnie dla pospolitego tłumacza xD Ale to już nieważne. Istotny jest efekt końcowy, który mi się osobiście podoba i mam nadzieję, że innym też.
Pozdrawiam i czekam na tego Tymbarka xD
.wymyślona. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Czw 21:50, 30 Lip 2009 |
|
Podoba mi się pomysł, że jest nawiązany do tego filmu. zreszta nie jestem pierwsza, która tak mówi.:)
Tłumaczenie bez zastrzeżeń, czyta się lekko i przyjemnie. Bardzo spodobał mi się list Belli do... kogoś:) Było coś w nim takiego... nie wiem jak to określić. Był dziwny. Czasami wydawało mi się, ze pisze od rzeczy, ale właśnie chyba dlatego mi się podobał Fajnie, że dodajesz często rozdziały. Nie musimy długo czekać.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ahawa
Wilkołak
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 132 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 22:10, 30 Lip 2009 |
|
szczerze mówiąc nie zainspirowała mnie...
jakoś mi nie podeszło.
przepraszam, ale krytyka również jest potrzebna.
Pisane jest baaaardzo lekko, w niektórych momentach aż za bardzo. Dopatrzyłam się także kilku błędów styl i jęz.
aczkolwiek fabuła jest ciekawa, będę się starać śledzić dalsze losy... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Czw 22:24, 30 Lip 2009 |
|
Nie mogłam się przemóc, aby to przeczytać. Brakowało mi jakiegokolwiek opisu. Nie wiedziałam, czy to opowiadanie spodoba mi się i czy jest tym, czego szukam. No ale w końcu się przemogłam...
Czuję się, jakbym czytała scenariusz filmu 'Message in a bottle'. Nic mnie nie zaskoczyło. Nie jestem zadowolona z tego opowiadania na forum. Brakuje tu ciekawych tłumaczeń, więc myślałam, że będzie to coś ciekawszego. Ale z powodu sentymentu, jakim darzę film, mam zamiar przeczytać. Zapewne zajrzę jeszcze do oryginału. :) Samo tłumaczenie jest w miarę ok. Tekst czyta się lekko i przyjemnie. Jest też dość poprawny językowo, więc nie będzie się czepiać. :) Jedynie życzę weny. I mój komentarz nie jest na 'nie', po prostu to jest coś znajomego i nic, czym autorka się wykazała, bo na pewno nie inwencją twórczą. :D A propos... Across the ocean - Po drugiej stronie oceanu? Nie 'Przez ocean'? Bo wg mnie tak jest poprawniej, lepiej brzmi i oddaje tekst ff. No i jakby nie było, tak jest w tłumaczeniu z j. angielskiego. Ale może się mylę, tylko, że 'across' to jest 'przez' lub 'wszerz'. No ale dobra. ^^
Pozdrawiam, weny.
Wyjątkowa' |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ellentari
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 23:20, 30 Lip 2009 |
|
Oh...
Północ, zdecydowanie powinnam już leżeć w łóżku, rano trzeba wstać do pracy, a ja jednak buszuje po internecie i ot tak zajrzałam do tego tematu.
Zaczęłam czytać i powiem że zdecydowanie pomysł mi się podoba, może nie jest oryginalny biorąc pod uwagę że już były filmy i książki oparte na butelkowym scenariuszu, ale jeśli chodzi o Belle i Edwarda jest to na pewno coś nowego i oryginalnego :)
Opowiadanie zapowiada się bardzo dobrze i będzie miało zdecydowanie dużo czytelników, choć wydaje się być subtelną historią miłosną.
Musze się przyznać bez bicia że pomknęłam do oryginału i przeczytałam szybko do 5 rozdziału, jak na razie nie mogę sobie pozwolić na więcej bo łóżko wzywa, poza tym chyba poczekam na twoje tłumaczenie które czyta się bardzo płynnie.
W takim razie ode mnie dobrej nocy i przyjemnego tłumaczenia.
Pozdrawiam,
E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wymyślona
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 222 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 0:47, 31 Lip 2009 |
|
Ahawa napisał: |
Dopatrzyłam się także kilku błędów styl i jęz. |
A mogłabyś mi je wytknąć? Byłabym bardzo wdzięczna. Poza tym, skoro są błędy, to warto byłoby je poprawić. Z tym że ani ja, ani Mille ich nie zauważyłyśmy, więc nie obejdzie się bez pomocy z zewnątrz
Edit: ja się jeszcze odniosę do wypowiedzi Wyjątkowej, bo wczoraj zapomniałam i poszłam spać: znaczenia, które podałaś są poprawne, jak najbardziej, ale across można również tłumaczyć jako "po drugiej stronie". A nawet jeśli nie- przywilej tłumacza :P
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wymyślona dnia Pią 11:28, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 10:06, 31 Lip 2009 |
|
Mi się podoba ten ff, a tłumaczonko jest bardzo dobre. Co do pomysłu to trochę mnie zaskoczył, a coś w mojej główce świta że gdzieś coś takiego już było.. No ale zamierzam śledzić dalej ten ff i czekać na rozwój akcji.
Bella mnie zaskoczyła trochę swoim dość długim listem w butelce, długim i dość bezpośrednim, nie wiem czy bym się odważyła... A jesli już to chyba nie podałabym swojego adresu .... Niech odbiorca się trochę namęczy żeby znaleść nadawcę...
No ale to moje wywody. Podsumowywując, czekam na kolejny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|