|
Autor |
Wiadomość |
Crazy_Bells
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:29, 11 Cze 2010 |
|
Hey.
Hym... jeszcze nie znalazłam się na liście piszących ci koma, ale dziś to zmieniam:D. Ale przyznaję się bez bicia, że jestem od początku, z ty opowiadaniem. Wiem, że komentarze pomagają więc postanowiłam napisać ci coś.
Dopiero co przeczytałam ten rozdział i się tak zastanawiam, kiedy Belle powie Edwardowi, że jest tatusiem:D. Czy, będę kłamać przez cały czas czy może powie w końcu choć jeden raz prawdę?:) A, jak Charlie zareaguje, że ojcem nie jest Jacob a Edward?:D A, jak w jaki sposób dowie się Eddy? Czy E&B będą z sobą? Czy założą rodzinę? A, jak będą wychowywać dziecko?
Wiem trochę tych pytań jest.:D A, na niektóre chyba nie będę w stanie sobie sama dać radę i odpowiedzieć.
Może o samym FF jest zaje***te. Nie, mogę się od niego odciągnąć. A, jak się dowiem, że jest nowy rozdział to skaczę do samego sufitu:D. Już teraz nie mogę się doczekać kolejnego:D.
Chcę ci podziękować, że tłumaczysz te opowiadanie. Jeszcze raz duże DZIĘKI!!!:D
Życze ci dużo, dużo czasu, weny i chęci do dalszego tłumaczenia.
Pozdrawiam..:D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Pią 19:36, 11 Cze 2010 |
|
Crazy_Bells
dziękuję
na odpowiedzi musisz poczekać - co to za zabawa, jak Ci zdradzę wszystko na początku? :D
cierpliwości
A co do tłumaczenia, to nas jest dwie jeszcze Swanowa :D tyle tylko, że to ja wstawiam rozdziały |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Phebe
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2010
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sleepy Hollow
|
Wysłany:
Pią 21:40, 11 Cze 2010 |
|
Shit!
No, to się porobiło...
Mmm, nie chciałabym być w skórze Belli... Tym bardziej Jake'a...
Szczerze, osobiście wątpię, że to dziecko jest jego- Bella popełniła błąd zgadzając się na taki układ. Powinna porozmawiać z Edwardem, chociaż patrząc na to, jak bardzo stara się go unikać, będzie to trudne...
Może weźmie sobie do serca sugestię Alice i zbierze się na odwagę, o ile Charlie wcześniej jej nie zastrzeli...
Czekam na więcej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Sob 17:17, 12 Cze 2010 |
|
po co ten Jacob się miesza, chociaż nie dziwie mu się, bo mysli że jest ojcem i chce żeby wszystko bylo jak należy,
nie powiem Bella jest wg mnie głupia powinna powiedziec jaka jest prawda, ale mam nadzieję, że w następnych się wszystko wyjaśni...
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
EsteBella;*
Człowiek
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Hmm.. A już wiem... Wampirowo;]
|
Wysłany:
Sob 17:18, 12 Cze 2010 |
|
Uhh Taka nowość!
Nie czytałam nic podobnego;)
Po prostu te rozmyślania Belli mnie rozwalają;]
Nie znalazłam żadnego tekstu, a tym bardziej tłumaczenia, które tak bardzo by mi się spodobało.
Błędów również nie znalazłam, więc gratulacje;*
Mam nadzieję, że w tłumaczeniu dotrwasz do końca, bo natknęłam się na innych stronach na niedokończone, lecz dobre tłumaczenia;*
Mam nadzieję, że to nie jedno z takich FF;*
Weny przez duże W!
Este;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Sob 19:25, 19 Cze 2010 |
|
Właśnie wpadłam na genialny pomysł ten ff powinien nosić tytuł UWAGA UWAGA: "Wata Cukrowa"xD nie wiem czemu akurat teraz przyszło mi to do głowy i wybaczcie mi moją spontaniczność, tak jakoś o dziwo mam dobry humor.
Dziwi mnie, że tak mało osób komentuje ten ff, bo jest na prawdę świetny, szkoda. Bella jest totalną idiotką że jeszcze nie wyjaśniła sprawy z Jacobem, ale za to mamy więcej banów na twarzy(:
Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać więc: nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę weny, czasu, chęci i motywacji do tłumaczenia.
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dusiaczek
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Kwi 2010
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ulicy Sezamkowej
|
Wysłany:
Wto 18:48, 22 Cze 2010 |
|
postaram się i życzę weny!
pozdrawiam ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Śro 20:12, 01 Gru 2010 |
|
Cześć Dziewczyny!
Mam nadzieję, że zapomniałyście o Candy :)
wiem, że strasznie długo nie było żadnej informacji, ale niestety ja też byłam ich pozbawiona, a sprawa z rozdziałem stanęła w miejscu. Nasza z powodów.. osobistych nie była w stanie dalej betować, jak również miałyśmy utrudniony kontakt. Ona, jak i ja, cierpi na deficyt czasu.
Ale w zeszłym tygodniu udało mi się odzyskać rozdział, który zaginął. Niestety nie jest zbetowany i w tym momencie mam do Was prośbę. Jeśli któraś z Was ma licencję bety, to może niech do mnie napisze maila, albo pw, cokolwiek, zgadamy się i rozdział będzie wstawiony :)
Mi również na tym zależy, bo Candy to taka odskocznia - naprawdę.
Będę starać się dodawać rozdziały w miarę moich możliwości - sajgon w drugiej klasie liceum jest naprawdę przeogromny - jest gorzej niż myślałam ^^
ALE NIE NARZEKAMY! :D
wraz z rozdziałem czekam na Wasze propozycje, bo może macie bete na etacie, która mogłaby zbetować jeden rozdział? :)
pozdrawiam Was gorąco Dziewczyny!
i jeszcze raz przepraszam :)
;*
EDIT! Z DNIA 11 grudnia :D
Więc! Chociaż nie zaczyna się wypowiedzi od "więc"..
wracamy :D
wiem, że trwało to niemożliwie dużo czasu, ale obiecuje już więcej tak nie robić :p
WIELKIE DZIĘKI dla Susan mojej ukoooooooochanej! ;*
wiem, dziękowałam Ci już, ale zrobie to po raz kolejny i kolejny :D
jesteś wielka! :D
Ten rozdział tłumaczyła Swan :*
Rozdział 8.
Prawda
Droga Bello,
Uważamy, iż fakt, że jesteś nieszczęśliwa, jest absolutnie komiczny. Musimy przyznać, że nikt nie przeżywa takiego dramatu jak ty. Jak myślisz, co powiedzą rodzice? Jak myślisz, co zrobią? Och, i domysły się tworzą. To jest okropne, no nie? Pozostań nieświadoma,
Twórcy domysłów.
Mój pokój nigdy nie był wypełniony tak złowróżbną, zawieszoną w powietrzu ciszą. Nigdy nie wydawał się tak potwornie zimny, szczególnie przy zamkniętych oknach i włączonym ogrzewaniu. Nigdy nie było tak pusto w mojej zagraconej, małej przestrzeni. I nigdy nie czułam się tak samotna w tak ogromnym świecie.
- Naprawdę nie potrafię zrozumieć, Bello, co skłoniło cię do zrobienia czegoś takiego – zaczęła Renee, chodząc tam i z powrotem po moim pokoju. Jej oczy nigdy nie patrzyły bezpośrednio na mnie, ale ja ostrożnie ją obserwowałam, jakby mogła się zamienić w geparda, czy coś.
- Po tylu razach, kiedy ci mówiłam, Bello, mówiłam ci – przerwała w połowie zdania i zatrzymała się. Schowała twarz w dłoniach, a ja usłyszałam cichy szloch, opuszczający jej usta. To złamało moje serce. Zastanawiałam się czy ono wciąż tam jest, odkąd czułam się jak zła, głupia nastolatka.
- Mamo, tak bardzo przepraszam. – Czułam moje własne łzy, spływające wolno po policzkach. „Przepraszam” nic nie zdziała, „przepraszam” nie zadziała. Nie tym razem. Może kiedy miałam siedem lat i wylałam mleko na podłogę. Tia, wtedy „przepraszam” działało, ale nie teraz. Obie to wiedziałyśmy, ale to nie powstrzymało mnie od powiedzenia tego.
- Przepraszam, mamo – powtórzyłam, a łzy zmieniły się w cichy szloch, gdy obserwowałam jak ona płacze w swoje dłonie.
- Nie możesz tu zostać, Bello. – Mama uniosła głowę i mogłam zobaczyć wciąż świeże łzy w jej czekoladowo-brązowych oczach. Moich oczach. Kiedy jej słowa odtworzyły się ponownie w moim umyśle, dotarło do mnie ich znaczenie i zamarłam. Moja głowa przechyliła się na bok.
- Co? – wykrztusiłam i wstałam z łóżka, podchodząc krok bliżej do mamy, która patrzyła na mnie ze smutkiem i powagą.
- Nie możesz tu dłużej mieszkać – powiedziała wolniej, prostując się nieco.
- Mamo – zaczęłam, ale nie mogłam dokończyć, moje usta były otwarte, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
- Twój ojciec tego nie zrozumie – starała się wytłumaczyć, ale to było niewytłumaczalne, niepojęte i kompletnie niesprawiedliwe. Oczekiwałam kary, może nienawiści rodziców przez jakiś czas, ale nie tego.
- Gdzie niby powinnam pójść? – Znów miałam łzy w oczach.
- Nie wiem, Bello. – Mama szlochała, ale zrobiła krok w tył. – Ale nie tu. Już nie.
- Nie możesz się mnie po prostu wyprzeć! – krzyknęłam, ręce mi się trzęsły.
- Przestań! – odkrzyknęła, ale ja nie potrafiłam się uspokoić.
- Nie, to niesprawiedliwe! – wrzasnęłam, a moje ręce w roztargnieniu powędrowały do brzucha. Jej oczy podążyły za nimi.
- Nie, Isabello, to – wskazała na mój brzuch – jest niesprawiedliwe!
- Mamo, nie możesz mnie po prostu wyrzucić. – Mój głos był już łagodniejszy, wciąż krzyczałam, ale spokojniej. Nagle cisza na korytarzu zmieniła się w hałas i mój ojciec władował do mojego pokoju swoje wielkie buciory, sprawiając, że miałam wrażenie, jakby trząsł się cały dom. Moja mama stała cicho, gdy ojciec, czerwony i wściekły, wszedł do pokoju i spuściła wzrok, odsuwając się ode mnie o kilka kroków, gdy Charlie ruszył naprzód.
- Chcesz dziecka, chcesz być w ciąży i wziąć za siebie odpowiedzialność, to wyniesiesz się z mojego domu – warknął.
- To nie jest to, czego chcę! Nie chcę dziecka! – krzyknęłam, moje ręce ściskały kurczowo brzuch.
- Jak mogłaś to zrobić? – Twarz Charliego przybierała milion kolorów po kolei, aż stała się czerwona.
- Zabiłeś Jacoba? – Moje rozproszone myśli, efekt uboczny ciąży, zadziałały.
- Ty będziesz się martwić o Jacoba. – Potrząsnął głową z niedowierzaniem.
- Ja... – Nie mogłam dokończyć zdania, nie zdążyłam nawet dokończyć myśli.
- Przepraszam? To chciałaś powiedzieć? – zapytał. Nigdy nie zorientowałam się, jak wielkim dupkiem potrafił być. Patrzyłam się na niego w skupieniu, a on gapił się na mnie. Zobaczyłam, że jego twarz złagodniała, ale tylko odrobinkę.
- Muszę się spakować – powiedziałam ostro z zaciętą miną i zaciśniętą szczęką. Oboje wyglądali na zaskoczonych, ale nie miałam czasu, żeby patrzeć na ich zdziwienie.
- Wynocha – wskazałam na drzwi, gdy tylko twarz Charliego zaczęła przybierać te dzikie odcienie kolorów, Renee dotknęła jego ramienia i on widocznie się zrelaksował. Oboje odwrócili się do drzwi, aby wyjść z pokoju. Niedługo potem dzwoniłam już do Alice, szlochając do telefonu.
Po tym jak Katharine przestała krzyczeć i obrażać moich rodziców, zgodziła się, żebym została z nimi „na tak długo, jak chcę”.
Alice wciąż była smutna z mojego powodu, ale też podekscytowana. To znaczy, ja też byłam odrobinkę podekscytowana zamieszkaniem z moją najlepszą przyjaciółką. Mogłam być w ciąży, ale wciąż pozostawałam nastolatką. Starałam się skupić na tym małym szczęściu i odepchnąć całą sprawę z Jacobem na tył mojego umysłu, ponieważ uznałam, że jest gorsza. Dużo, dużo gorsza.
Ale obecna sytuacja wciąż wydawała się nieco przerażająca.
Nawet pomimo tego, że Alice otworzyła dla mnie swój dom, nie mogłam odsunąć od siebie poczucia bezdomności.
Bello,
teraz nawet nie masz pokoju? Musisz mieć pokój, albo chociaż pomieszczenie, które jest ci przypisane, aby być dobrą nastolatką. Ale ty? Nie, ty nie masz pokoju. A kiedy miałaś, to na ścianie nie powiesiłaś nawet plakatu kolesia bez bluzki, ani niczego takiego. Gdzie jest twoja kreatywność. Może twoi rodzice też to zauważyli? Może dlatego cię wykopali? Uważamy, że sprawa z tobą wywaloną z domu jest typowa dla nastolatków. Więc zostawimy cię w spokoju.
Z poważaniem,
NARODOWE STOWARZYSZENIE OTWIERANIA OCZU NASTOLATKOM.
Dzięki mojemu ojcu, będącemu komendantem policji, w ciągu sekundy świat dowie się, że Bella Swan jest w ciąży. Przynajmniej myślę, że tak będzie. Chodzi mi o to, że mogę być w ciąży i „bezdomna”, ale wciąż muszę chodzić do szkoły i zgadywać, czy rzeczy będą takie same, czy też nie.
- Wiesz, myślę, że Jasper Hale ma trwałą. – Alice prostowała swoją koszulkę, a ja patrzyłam na nią, leżąc swobodnie na jej łóżku. Uznałam za konieczne ubranie dziś dodatkowej bluzki pod spód, nie dlatego, że było zimno, ale dlatego, że pomyślałam, iż to spowoduje zniknięcie tego małego powiększenia, które się niedawno pojawiło.
- Czemu tak sądzisz? – Uśmiechnęłam się, patrząc jak stara się poprawić się w pełnowymiarowym lustrze.
- Jak inaczej mógłby być tak idealny? No weź, każdy pojedynczy lok jest piękny. – Alice westchnęła głęboko, jakby mówiła o czymś bardzo poważnym.
- Hm… Kto wie? Może Edward Masen używa jakiś czarodziejskich sztuczek do tego. On jest diabłem – wymamrotałam i skupiłam się na mojej bransoletce, a kątem oka widziałam, że Alice przestała wirować przed lustrem i spojrzałam bezpośrednio na nią. Wielki uśmiech był przyklejony do jej ust, lekki widniał też na moich.
- Wiesz, myślę, że masz rację. – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a jej ciemnoniebieskie oczy rozbłysły.
- Ja też.
- Bello, cieszę się, że tu jesteś. – Alice tanecznym krokiem podeszła do łóżka i usiadła obok, oplatając mnie ramionami i ściskając. - Nie podoba mi się to, co się stało, ale ten aspekt jest miły. – Uśmiechnęła się, a ja na nią popatrzyłam. Nie odrywałam od niej oczu. I przez sekundę modliłam się do Boga, dziękując mu za pozwolenie mi zatrzymać ją na zawsze.
- Jest. – Odwzajemniłam uścisk.
- I jestem pewna, że Edward Masen doceni, jeśli powiesz mu dziś – wymamrotała, a ja zastygłam w jej ramionach. Ona była zła.
- Myślałam, że o tym zapomniałaś – wyszeptałam, zaciskając oczy i poczułam jak jej ramiona znikają, a łóżko się podnosi. Gdy otworzyłam oczy, ona stała naprzeciwko mnie z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Albo ja mu powiem, Bells.
- Zrobię to – jęknęłam.
- Dobrze, nie mam dziś nastroju na rozmowę z diabłem – warknęła.
- No tak, to sprawiło, że będzie mi łatwiej. – Wywróciłam oczami.
- Po prostu mi zaufaj.
Hej, Bello,
prawda cię wyzwoli! Tylko żartujemy, wiemy, że jesteś wielką, grubą kłamczuchą. Więc damy ci bilet do Olive Garden*, bo jest nam, przykro z twojego powodu. I widzimy, że dużo jesz, więc proszę bardzo.
Kochający,
Klub Czucia Się Lepiej.
Zobaczenie Edwarda było dziś po prostu zbyt łatwe. Wiedziałam, że Bóg sprawiał, iż wpadałam na niego prawie w każdej sekundzie dnia, tylko po to, żeby mnie zestresować. Edward musiał do mnie wymamrotać „przepraszam” z dziesięć tysięcy razy, a lekcje się jeszcze nie skończyły. Wstydziłam się dziś moich umiejętności w unikaniu, ale też gdybym sama nie załatwiła tej całej „powiedz Edwardowi, że jesteś z nim w ciąży” sprawie, to Alice by to zrobiła, a dla mnie to okazałoby się dużo gorsze. Byłam pewna, że to on był ojcem mojego dziecka.
Gdy zobaczyłam go z daleka, to było jakby mała rzecz we mnie wariowała, nawet pomimo tego, że to fizycznie niemożliwe, żebym cokolwiek fizycznie poczuła, bo to dopiero pierwszy miesiąc, ale i to tak jakbym emanowała tą całą miłością. Jakby moje ciało myślało „on idzie tą drogą tylko po to, żeby mnie zobaczyć”, a mój mózg „o czym ty, do cholery, gadasz? To korytarz, on musi tędy przejść przynajmniej raz dziennie”.
I naprawdę nie wiem czego słuchać, gdy on mnie mija. Jego brązowe włosy były nieco rozwiane przez wiatr i byłam za to wdzięczna. Ładna, prawdopodobnie pochodząca prosto od projektanta, bluzka niesamowicie mu pasowała i wyglądał nieziemsko. Tak jakbym nie zauważyła tego, gdy spotkałam go już dziś dwadzieścia razy. Ale wiedziałam, że tym razem coś się stanie, a on się zbliżał, jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Przerażenie rosło we mnie z każdym jego krokiem. Jeszcze nigdy nie stąpał tak głośno.
- Bella. – Popatrzył na mnie i zamarłam pod wpływem jego zielonych tęczówek.
- Edward. – Uśmiechnęłam się, wyrywając z zagapienia i starając się skupić na czymkolwiek poza jego oczami, wydawał się zaskoczony moim miłym tonem. Chodzi o to, że mamrotałam zniewagi do niego przez cały dzień.
- Hej, Bello – zachichotał, wydając się zadowolonym z mojego szczęścia.
- Ta, Edward, muszę z tobą pogadać. – Przebiegłam ręką przez włosy, mój głos wciąż był trochę radosny i dziarski.
- Nie sądzę, żeby to... – Jego twarz wyrażała powątpiewanie, a małe ukłucie bólu, jakie poczułam, zatrzymałam z tyłu umysłu i starałam się przejść do kolejnej kwestii, którą przygotowałam.
- Nie, to naprawdę ważne, Edwardzie. – Podeszłam do niego nieco bliżej, a mój głos zmienił się w szept. Nie byłam blisko w romantycznym sensie, jakbym chciała go pocałować, ale bardziej w „podejrzany” sposób, jakbym prosiła o dragi.
- Co jest? – Teraz patrzył na mnie nieufnie.
- Pamiętasz tamtą noc? – wyszeptałam i zaczerwieniłam się jaskrawo.
- Tak, to raczej trudno zapomnieć. – Uśmiechnął się i byłam nieco w szoku przez jakąś sekundę, ale zignorowałam to.
- Mówię poważnie – powiedziałam twardo, a on popatrzył mi głęboko w oczy.
- Bello? – zapytał, jego oczy zwęziły się odrobinkę.
- Powiem ci po szkole. Przy aucie Mary Alice. – Potrząsnęłam głową.
- Mam sprawy do załatwienia po szkole. – Teraz on potrząsnął głową.
- Więc, może… - nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.
- Teraz. Może teraz – zaproponował, wydając się nieco zirytowany.
- Nie mogę teraz. To jest ważne, ale… - znowu mi przerwał.
- Po prostu mi powiedz. – Położył rękę na moim ramieniu, a ja to odebrałam zbyt intensywnie.
- Jestem w ciąży – wypaliłam, a potem zrozumiałam, co właśnie powiedziałam. Tego właśnie chciała Mary Alice i to zrobiłam. Gotowe. Czułam się usatysfakcjonowana, prawie szczęśliwa, ale potem mały gest sprawił, że znów zaczęłam myśleć i miałam nadzieję, że tego nie powiedziałam. Edward wziął rękę z mojego ramienia i nawet jeśli nie wiedziałam, że cieszyłam się tym dotykiem, znienawidziłam moment, w którym cofnął swoją dłoń. Całkowicie nie cierpiałam tego uczucia i nie wiedziałam czemu, więc po prostu obwiniłam o to jego dziecko, rosnące we mnie.
- To dziecko Jacoba Blacka – powiedziałam szybko i zauważyłam, że jego piękna twarz wraca do normalnego wyrazu, odmalowała się na niej ulga.
- Chciałam ci powiedzieć, bo będę tyła, pojawi się dziecko i w ogóle, i nie chciałam, żebyś pomyślał, że jest twoje – starałam się wyjaśnić, ale westchnęłam nad moją godną pożałowania próbą. Edward położył swoją dłoń z powrotem na moje ramię.
- To sekret, ale jesteś trochę do dupy w ich utrzymywaniu, więc pewnie powinnam zachować go dla siebie. – Popatrzyłam na moje buty.
- Bello, mogę zachować sekret. – Jego głos był delikatny.
- Powiedziałeś wszystkim o tym, co się stało na festynie – wymamrotałam.
- Powiedziałem Jasperowi i potem się rozeszła – wyjaśnił, ale wciąż mu nie wybaczyłam. Nie powinien mówić nawet Jasperowi.
- I tak to nie jest coś, o czym mógłbyś powiedzieć chociaż Jasperowi. – Westchnęłam głęboko.
- Isabello, nie powiem. – Uścisnął moje ramię, a ja popatrzyłam mu w oczy, trochę zaskoczona. Znał moje pełne imię? Tak, to było zaskakujące, ale ton, którego użył nie był żartobliwym, należącym do „chcę się dobrać do twoich majtek” Edwarda Masena. Brzmiał dorośle, może nawet miło. Wiem, że dziecku się spodobało.
- Obiecujesz? – Poczułam jak wyrzuty sumienia uderzają we mnie jak cegła.
- Obiecuję. – Uśmiechnął się olśniewająco. – Dzięki, że mi o tym powiedziałaś.
- Nie chciałam, żebyś się o to martwił – wymamrotałam.
- Dzięki – powtórzył.
- Ta, nie ma sprawy. – Zakasłałam i zauważyłam Alice kątem oka. Szła korytarzem w stronę Edwarda i mnie.
- Bella, Edward! – Głos Alice był głośny, gdy nas wołała i wzdrygnęłam się, gdy Edward patrzył w kierunku chochlika zbliżającego się do nam.
- Hej. – Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na rękę Edwarda, spoczywającą na moim ramieniu. Gdy to zauważył, zabrał dłoń.
- Czy on wie? – wyszeptała do mnie Alice.
- Tak – wymamrotałam. To było tylko w połowie kłamstwo.
- Och, jestem taka szczęśliwa. – Teraz zwracała się do nas obojga.
- To dobrze, że wszystko wyjaśniliśmy. – Edward przytaknął Alice.
- Ta, wyjaśniliśmy. – Alice uśmiechała się, patrząc na mnie, ale ja byłam zbyt zajęta bawieniem się moją bransoletką.
- Więc myślę, że powinnyśmy się udać… tam. – Złapałam rękę Alice i skinęłam głową Edwardowi.
- Pa, Edward! – zaśpiewała Alice.
- Pa – słyszałam jak mówi, gdy ciągnęłam Alice korytarzem.
- I co to za ważne miejsce, do którego się kierujesz? – Alice wyszarpnęła dłoń z mojego uścisku, gdy szłam bardzo szybkim tempem, w zasadzie do nikąd.
- Nie wiem. – Zatrzymałam się i przeczesałam dłonią włosy.
- Bella, co ty zrobiłaś? – zapytała, ostrzegawczym tonem.
- Powiedziałam mu – zaśmiałam się bez humoru.
- Dobrze. – Alice wolno kiwnęła głową.
- Ta i skłamałam – wymamrotałam, kiwając się w przód i w tył.
- O Boże, Bello. – Włożyła głowę w dłonie.
- Wiem! – jęknęłam.
- Co mu powiedziałaś? – Popatrzyła na mnie rozczarowanymi, ciemnoniebieskimi oczami.
- Powiedziałam mu, że Jacob Black jest ojcem – wykrztusiłam.
- Bella! – sapnęła.
- Wiem, wiem! – krzyknęłam.
- Nie możesz ich obu tak okłamywać. – Alice potrząsnęła głową.
- Masz rację, masz rację. Więc muszę pogadać z Jacobem po szkole – westchnęłam.
- Tak! I potem musisz powiedzieć Edwardowi. Prawdę – mówiła wolno, jakbym była pięciolatkiem.
- O, życie – jęknęłam i schowałam głowę z powrotem w dłonie.
Telefon Alice leżał obok mnie, niemal ze mnie kpiąc. Ten fioletowy kolor nie był tak jasny w całym jego telefonowym życiu. To było absurdalne, choć bardziej absurdalne było to, że Alice zostawiła telefon obok mnie, zanim zeszła na dół, żeby pomóc mamie.
- Potrzebujesz odpoczynku – powiedziała i potem umiejscowiła zły, fioletowy telefon obok mnie, na jej bardzo wygodnym łóżku. Bawiłam się moją bransoletką, udając, że nie czuję go obok mnie i nie muszę do nikogo dzwonić. Nawet lekko go odepchnęłam kolanem, ale wciąż wydawało mi się, jakby był do mnie przyklejony i nawet mnie obserwował. Podniosłam się na łóżku i to był najgłośniejszy ruch, jaki wykonałam w ciągu ostatnich dziesięciu minut.
Panno Swan,
denerwujesz się? Czujesz napięcie narastające w twoim brzuchu? A może to poczucie winy rozbijające się w twojej głowie, przeciekające do twego serca i zamrażające całe twoje ciało? Czy to ci się podoba? Jesteś zbyt świadoma tykania zegarka Mary Alice, gdy minęła sekunda, tym razem nieco wolniej. Tyk… Tyk… Tyk… Tyk.
Czyż nie?
Okej, tylko się upewniamy,
CZY JESTEŚ W KLINICE ALICE.
Bello,
Czy wiedziałaś, że delfiny śpią z jednym okiem otwartym?
Z poważaniem,
Zabijacze Czasu.
Bello Swan,
Sprawdzamy cię w zastępstwie Mary Alice, ponieważ ona ma ręce pełne roboty w tym momencie.
No więc, zadzwoniłaś do Jacoba Blacka? Nie widzieliśmy, żebyś podnosiła telefon, ale ciągle wyglądasz, jakbyś nie miała nic do zrobienia. Alice będzie zła. Lubisz sprawiać, że twoja przyjaciółka staje się zła?
Z poważaniem,
Klub Najlepszych Przyjaciół.
Jezu. Podniosłam telefon i wbiłam numer Jacoba. Torturowałam się, wciskałam się w dziwne sytuacje. Sprawiałam, że sprawy stawały się dużo trudniejsze. Przed przyłożeniem telefonu do ucha, zauważyłam coś białego przyklejonego do fioletowego obiektu. Oddaliłam go nieco i przeczytałam małą, białą notatkę.
Edward Masen.
555-5679
PRAWDA!
To było napisane śliczną kursywą Alice i starałam się nie wywrócić oczami, ale ona musiała sobie ze mnie żartować, nie zamierzałam zrobić tego dwa razy w jeden dzień.
- Halo? – usłyszałam głęboki, znany głos i zorientowałam się, że zapomniałam, iż już dzwonię do kogoś, po czym szybko przyłożyłam aparat do ucha.
- Jake? – zapytałam łagodnym tonem.
- Hej, Bells. – Jego głos był spokojny i szczęśliwy. Tak jak lubiłam.
- Zatrzymałam się u Alice, jak co. Przepraszam, że nie dzwoniłam – oznajmiłam.
- Kocham cię , Bells – wypalił.
- Też cię kocham, Jake, ale dzwonię, żeby powiedzieć ci coś ważnego. – Przeczesałam włosy ręką. – Nie jesteś ojcem mojego dziecka – wypaliłam, nie wiedząc jak inaczej mogłam to orzec, albo pokazać. Nie mogłam mu się podlizywać i nie widziałam innego sposobu na przekazanie tego. Więc powiedziałam to tak, jak miałam w głowie.
- Co? – jego głos był pozbawiony emocji.
- Przepraszam, Jake. – Wszystkie te cholerne emocje wróciły i uderzyły we mnie. Łzy zaczęły się zbierać w moich oczach.
- Bello – westchnął głęboko. – Masz szczęście, że cię tak cholernie kocham.
- Jestem okropną osobą – zawyłam.
- Kto jest ojcem?
- Edward Masen – zaszlochałam.
- Sukinsyn – wymamrotał. – Zabiję go.
- Nie zrobisz nic. – Pociągnęłam nosem, ale mój ton był poważny.
- Nie mogę w to uwierzyć – westchnął.
- Zrozumiem, jeśli mnie teraz nienawidzisz.
- Nie bądź niemądra, Bells, jestem tu dla ciebie bez względu na wszystko. Po prostu chciałbym, żebyś od razu powiedziała mi prawdę.
- Ja też – westchnęłam.
- Muszę iść, Bells. – Wiedziałam, że kłamie, ale zamierzałam mu pozwolić być złym na mnie.
- Pa, Jake.
*nazwa restauracji |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Puszka dnia Pią 20:05, 17 Gru 2010, w całości zmieniany 11 razy
|
|
|
|
dusiaczek
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Kwi 2010
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ulicy Sezamkowej
|
Wysłany:
Nie 14:36, 12 Gru 2010 |
|
KOCHAM CIĘ!!!!
czekałam i czekałam aż w końcu się doczekałam.
i jest rewelacyjnie!
pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;**** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nadia vel Ariana
Człowiek
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolica...
|
Wysłany:
Nie 15:57, 12 Gru 2010 |
|
Po pierwsze, bardzo dziękuję, że w końcu postanowiłaś ddać kolejny rozdział. To ff jest niesamowite, zabawne, ale też poruszające ważne tamaty i niezwylke miło się je czyta, zwłaszcza z wszystkimi wstawkami pisanymi kursywą ^^ Myślenie Belli jest w tym ff jedyn z najprawdziwszych, pozbawoinych patosu, ale też 100000 przekleństw, realistycznym myśleniem nastolatki, i tutaj należą się ukłony do Autorki. Co zaś do Tłumaczki, to, jak już mówiłam, czyta się świetnie
Boże, co za dziewczyna
Elementem usprawiedliwiającym jest ciąża, no i Bells nie jest tak żenująca (przeciwnie, nadal budzi sympatię), jak w niektórych ff, ale mimo to... ^.^ Bardzo podobają mi się też postacie Alice i Katherine, ale rodzice Belli są okropni, zwłaszcza Renee (moim zdaniem ta jej bierność... wrr!) i brak im wyrozumiałości. I Edward nie jst Bogiem, co lubię. W sumie, to wcale nie przekonuje mnie tak bardzo i dobrze, w ff wszyscy mająo nim jakieś starsznie wygórowane mnimanie, a tu jest normalny. Jake... cóż, chciał dobrze, tutaj jest błąd Belli. Ae i tak nigdy go nie polubię
Komentarz krótki, ale musiałam coś szybciutko skrobnąć, bo się przestraszyłam, że z taką ilością komentarzy nie dowiem się, co dalej, a bardzo bym chciała
No, muszę lecieć,
Nads. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
KaMiLa022
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:33, 13 Gru 2010 |
|
Och! Chyba kazdy czekal ja osobiscie kocham to opowiadanie i dzieki , ze wrocilas. t;umaczenie swietne. Pozdrawiam i mam nadzieje, ze szybko dodasz nowy rozdzial
Nie piszemy tego typu komentarzy. Zapoznaj się, proszę, z regulaminem forum i doradzam również lekturę poradnika pisania konstruktywnych komentarzy. BB. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Pon 23:11, 13 Gru 2010 |
|
długo było trzeba czekac na nowy i jestem zaskoczona obrotem spraw...
wywalić dziecko z domu, to najgorsze co może spotkac, ale ważne miec przyjaciół
mam nadzieję, że w następnym rozdziale Bella powie prawdę i czekam już na to, bo ciekawi mnie jak to będzie wszystko wyglądac
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Wto 19:05, 14 Gru 2010 |
|
Szczerze? Nie mogłam uwierzyć, że pojawił się nowy rozdział, ale jednocześnie jestem ogromnie ogromnie szczęśliwa z tego powodu. Uwielbiam ten ff, jego humor i Bellę, tak więc dziękuje bardzo bardzo za nowy rozdział. Całkowicie rozumiem sprawę braku czasu i niestety muszę przyznać że w trzeciej klasie jest jeszcze gorzej, przynajmniej w moim przypadku[: Ale ja nie o tym(:
Bardzo mnie zdziwiła postawa rodziców Belli, bo serio ktoś tak jeszcze robi?! No ale na szczęście ma Alice. Edward ewidentnie coś do niej czuje i ja osobiście wyczekuje powiedzenia prawdy. Chyba nie wspominałam jeszcze jak uwielbiam te wstawki z jak sądzę umysłu Belli, są genialne(:
Kończąc chcę życzyć czasu, chęci i wytrwałości w tłumaczeniu no i do następnego.
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|