|
Autor |
Wiadomość |
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Śro 20:37, 03 Mar 2010 |
|
Zgoda na temat jest od Susan.
Przedstawiamy z przeogromną przyjemnością jakże zacny tekst. Nie wierzę, że to zrobiłyśmy, a szczególnie Puszka, że w końcu wzięła się za to, co planowała już od ładnych paru tygodni. To jest Puszkensowy debiut, więc Puszka prosi o łaskawość :D Swan już niekoniecznie. :D Historia niby w wielu kwestiach podobna do innych, jednak zaświadczam swoją duszą, że jak zaczniecie, to będziecie w niebie :D Pełna humoru, Edwarda i lemonów historia godna przeczytania.
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]
Zgoda na tłumaczenie: jest
Autorka określa opowiadanie jako M [+16], jednak zważając na sceny XXX ja wpisuję +18.
Krótki opis: Bella, jak to Bella – niewinna, spokojna, niepozorna. Edward szkolny łamacz serc, nic nierobiący sobie z zasad jakie obowiązują wokół. Jednak coś połączyło tych dwoje.
Życzymy miłego czytania
Swan i Puszka
Betowała: Nasza kochana Reilee :*
Rozdział I Carnival
Wsadziłam rękę do tylnej kieszeni.
- Kurde! – Mary Alice upuściła frytkę na ziemię. Podniosła ją i oczyściła z suchej trawy. Obserwowałam ją uważnie, chcąc się upewnić, czy aby nie robi czasem czegoś, czego nie robi zazwyczaj.
- Nie jedz tego, Mary Alice – ostrzegłam ją, gdy właśnie zbliżyła frytkę do ust.
- Dlaczego nie? – Kpiąco przechyliła głowę, podczas gdy ja przygryzłam usta we frustracji.
- Naprawdę zamierzasz to zjeść? – Potrząsnęłam głową, nadal trzymając rękę w kieszeni.
- Tak – Alice odpowiedziała, jakby od niechcenia .
- Przecież to leżało na ziemi.
- Bello Marie, myślisz, że dziecko w Afryce…
- Dobra, Mary Alice jedz, po prostu jedz.
I zrobiła to, po prostu włożyła te frytki do ust i zaczęła przeżuwać, jakby sobie ze mnie żartując.
- Najlepsze frytki pod słońcem – zaśmiała się.
- Zabawna jesteś – zachichotałam i szturchnęłam ją łokciem. Zaczęłyśmy przedzierać się przez tłum przerażających, głośnych nastolatków. Muzyka była odrzucająca, na dodatek wszędzie czuć było przypalony popcorn i watę cukrową. Zauważyłam znajomych ze szkoły, jednak minęliśmy się bez słowa. Widziałam nawet Tommy’ego Jacksona, który wyznał mi miłość, gdy byliśmy w pierwszej klasie, a później mnie popchnął. Był przy automacie z napojami, możliwe, że jedynym w całym wesołym miasteczku. To jedyna rzecz, na którą było stać nasze miasteczko. Alice zaciągnęła mnie za maszynę, nawet nie ostrzegając. Zauważyłam, że włosy Tommy’ego są jaśniejsze, jeansy za ciasne jak na faceta, a jego koszulka z „The Beatles” była pognieciona i porwana. Alice popchnęła mnie na niego, gdy ten szarpał się z urządzeniem.
- Odkąd ty tak lubisz napoje gazowane? - szepnęłam do Alice.
- Odkąd jest tu Jasper Hale – odszepnęła, patrząc za moje plecy. Mogłam zauważyć, jak ciemnoniebieskie oczy Alice wędrują od nóg do tyłka tego faceta, a ja się zastanawiałam, od kiedy ona uwielbia męskie pośladki. Miałam te nastoletnie sprawy jeszcze przed sobą. To znaczy, byłam nastolatką od pięciu lat, powinnam naprawdę zacząć się wkrótce uczyć. Okropnie się zaczerwieniłam, zdając sobie sprawę, że Jasper Hale jest moim Tommym Jacksonem z pierwszej klasy. Dużo straciłam. Stał tam i próbował wrzucić dolara do maszyny, ale nie mógł tego dokonać.
- Potrzebne drobne? – Alice spytała Jaspera i zaczęła grzebać w tylnej kieszeni swoich spodni.
- Taa, dzięki – Jasper odwrócił się twarzą do mojej przyjaciółki i zaczął się na nią gapić, a później wziął od niej pieniądze.
- Jesteś Mary Alice – oświadczył.
- Taa. – Zauważyłam, że się zarumieniła.
- Dzięki – Jasper powiedział jeszcze raz, odwrócił się i wrzucił drobne do urządzenia. I dzięki Bogu, że tym razem zadziałało. Jasper schylił się, żeby wziąć swój napój, a jego bokserki w kratę pokazały się nam w całej okazałości. Prawie poczułam, jak w Alice rosło podniecenie, więc szturchnęłam ją delikatnie, żeby się opamiętała. Było widać, że się uspokaja, a ja byłam jej za to wdzięczna. Jasper tymczasem podniósł się i zaczął oddalać się od nas w szybkim tempie, jego jasne loki podskakiwały w rytm jego chodu, a jego jeansy nie wyglądały na tak ciasne, jak były w rzeczywistości. Moja przyjaciółka śliniła się, stojąc obok.
- Pa, Jasper – Alice szepnęła do siebie, a ja patrzyłam się na nią zaniepokojona.
- Przestań się ślinić – zaśmiałam się i stanęłam przed nią. Wyciągnęłam drobne z kieszeni i wrzuciłam do automatu.
- On jest bogiem. – Za mną Alice brzmiała jakby była ogłuszona, z ustami pełnymi frytek
- O, na pewno. – Skupiałam się, aby wybrać odpowiedni napój. „Mountain due” brzmiało dobrze no i potrzebowałam też czegoś na posmak wymiocin w moich ustach. Nie powinnam jeść tego hot-doga w kukurydzy.
- Spójrz, to Edward Masen. – Jej głos był podniesiony, a ja poczułam się, jakbym miała zwymiotować przy automacie, potknęłam się i czułam, jakby biegło tędy stado dzieciaków. Czekałam, aż uderzę o wilgotną trawę i poczuję coś brudnego na rękach. Zamknęłam oczy czułam bowiem, że zaraz upadne. Ale raptownie para silnych ramion zacisnęła się wokół mnie i powstrzymała od upadku. Słyszałam, jak kwiliłam w uldze. Moje oczy otworzyły się, byłam o cal od zielonych kul dużych i jasnych. Przestałam oddychać. Te zielone kule, należące do twarzy o idealnej cerze koloru kości słoniowej, z tymi brązowymi włosami opadającymi na oczy w nieładzie, ta zieleń była jeszcze piękniejsza. Tak, Mary Alice miała rację. To Edward Masen wpatrujący się w moje oczy. Nasze twarze dosłownie zbliżały się do siebie. Zdałam sobie sprawę, że moja buzia staje się silnie czerwona.
- Wszystko z tobą w porządku? – Jego łagodny głos przerwał niezręczną ciszę między nami, a ja dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że on mówi do mnie.
- T-tak – wyjąkałam , ale mój głos o dziwo był czysty. Poczułam, że jego ręce się rozluźniają, w końcu puszczając mnie całkowicie, a ja mogłam się w końcu poprawić. Naciągnęłam sweter na miejsce.
- Dzięki, Edwardzie za uratowanie życia – Alice była teraz przy mnie. Słyszałam, że coś robi, jednak ja wpatrywałam się w niego.
Moja przyjaciółka wzięła moją rękę i pociągnęła mnie z dala od Edwarda.
- Ona to docenia – Alice krzyknęła przez ramię. Maszerowałyśmy przez zatłoczone i głośne wesołe miasteczko tak, że nie mogłam oglądnąć się za siebie i spojrzeć jeszcze raz na Edwarda i jego znajomych. Nagle zszokowana zauważyłam, że Tommy, prawdziwy Tommy Jackson, stoi przy wielkim młynie, a jego włosy były ciemniejsze, niż gdy stałam obok niego. Wtedy nagle nadszedł czas na wściekanie się na Alice. Puściłam jej rękę i zatrzymałam się dokładnie przed Tommym, który patrzył na nas zaciekawiony. Jasne światło zza Alice podczas, gdy ja gromiłam przyjaciółkę wzrokiem, bardzo mnie rozpraszało, razem z krzykliwą muzyką hip-hop i wrzeszczącymi dzieciakami w tle. Jedno z nich pchnęło mnie, w reakcji na co zachwiałam się. Byłam jednak nadal zła na Alice, która stała, wyglądając jak niewiniątko.
- Jak, na niebiosa, mogłaś zrobić coś takiego Mary Alice?! – Tylko trochę krzyczałam, żeby nikt poza Tommym, który nas obserwował, nie usłyszał. Czułam, jak obserwuje każdy nasz ruch.
- Co ja zrobiłam? – Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, niewinnymi oczami, chwiejąc się, bo jakieś dziecko przed chwilą ją potrąciło.
- Serio, Alice, odciągnęłaś mnie od Edwarda Masena i zrobiłaś ze mnie idiotkę, naprawdę to takie trudne do zapamiętania? – spytałam z niedowierzaniem.
- No wiesz, on jest słodki… – Alice się zaśmiała.
- Co cię podkusiło do zrobienia czegoś takiego? – zaśmiałam się bez humoru.
- Oni prawdopodobnie już o tym wszystkim zapomnieli – Alice wzruszyła ramionami.
- Wszystko jedno. I tak nadal jestem na ciebie zła – Dyszałam i odwróciłam się twarzą do Tommy’ego.
- Bello, to było urocze – Alice próbowała załagodzić sprawę.
- Robienie ze mnie idiotki było urocze? – Przewróciłam oczami.
- Co się stało? – zapytał Tommy.
- Nic – odburknęłam.
-Och. - Wyglądał na zszokowanego moim tonem. Od kiedy to Tommy ze mną rozmawia? Chodzi mi o to, że on zawsze gdzieś się kręcił wokół, ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym, ile razy i jak długo powinnam z nim rozmawiać, a teraz ten moment wydawał się idealny.
- Wybacz – przeprosiłam za mój ton.
- Jest trochę wkurzona – dodała Alice, a ja zgromiłam ją wzrokiem.
- Dobra. – Tommy zachichotał. – Macie może ochotę przejechać się na Ferris Wheel?
- Nie-e – Alice podkreśliła drugie „e”, jak miała to w zwyczaju.
- To jest najlepsze w całym miasteczku – Tommy przekonywał.
- Mam lęk wysokości – powiedziałam nieśmiało.
- Czemu nie zadzwonisz do Edwarda, żeby uratował ci życie? – wypaliła Alice, jakby nadal miała pięć lat.
- Nigdy nie lubiłam Edwarda Masena w taki sposób. – Potrząsnęłam głową na znak przeczenia, jednak nadal obserwowałam Tommy’ego, który wyglądał na rozśmieszonego naszym zachowaniem.
- Nieważne – wymamrotała Alice.
- Więc mogę cię zapewnić, że dasz radę wsiąść na Ferris Wheel – Tommy wzruszył ramionami.
- Nie-e – odpowiedziałam pewna mojej decyzji.
- Widzisz, co ja z nią mam – Alice pokręciła głową, a Tommy się roześmiał.
- A czemu wy dwoje nie pójdziecie na Ferris Wheel? – Wytknęłam do nich język.
- Pójdziemy. – Tommy zachichotał i złapał Alice za rękę, ciągnąc ją w stronę linii.
- Naprawdę? – Alice rozpromieniła się do mnie.
- Taaa – przytaknęłam. Tommy ciągnął ją dalej, a Alice wyglądała na rozpromienioną i podnieconą zarazem. Ona nadal była dzieckiem.
- Dziękuję! – Moja przyjaciółka krzyknęła i razem z Tommym wspięli się i usiedli na wąskiej ławeczce, która wzniosła ich w powietrze w ciągu kilku minut. Stałam na ziemi, próbując myśleć o różnych rzeczach, byle tylko zająć moje myśli.
- No dalej! – Usłyszałam czyjś krzyk.
- Nie ma mowy! – odkrzyknął drugi ze śmiechem.
- Spoko. W takim razie będziesz czekać tu samotnie. – Niski, jakby grzmiący głos roześmiał się, a jego kroki były wyraźnie słyszalne, gdy przekraczał linię Ferris Wheel. Spojrzałam w górę, żeby sprawdzić do kogo należą głosy. Emmett stał na linii, no tak Jasper też tu był, a Edward stał parę metrów ode mnie. On tu po prostu stał, prawda? Mój wzrok zbyt długo błądził po jego ciele, więc odwróciłam szybko wzrok, żeby nie zauważył, że mu się przyglądam, ale i tak się zarumieniłam. Modliłam się, żeby nie zauważył, że tu stoję. Myślałam, że będąc tu, stanę się niewidzialna, aż do teraz oczywiście.
- Bella, tak? – Jego głos mówił do mnie. Nie chciałam tego, ale spojrzałam w jego jasne oczy w odpowiedzi.
- Tak – westchnęłam.
- Przed chwilą uratowałem Ci życie. – Wyciągnął rękę, by się przywitać, a ja zachichotałam i uścisnęłam ją. Dziwne ciepło i dziwna elektryczność przebiegły przez moje ciało z powodu tego prostego dotyku. Znowu zastanawiałam się, czy to w porządku. Tak, wszystko w porządku. Edward potrząsnął delikatnie moją ręką, uśmiechnął się łagodnie, kiedy zachichotałam.
- Dziękuję, Edwardzie – Uśmiechnęłam się. Roześmiałam się i podniosłam wzrok na Ferris Wheel, który zakręcał właśnie, Alice i Tommy rozmawiali, chichotali z czegoś. Miałam nadzieję, że to był tylko dowcip, jeśli tak to czułam się bezpieczniej. Nigdy się nie zastanawiałam jak słodko Tommy wyglądał przy Alice. Mogłabym coś wypatrzeć.
- Czemu nie jesteś tam na górze z Mary Alice? – Edward znów odezwał się tym aksamitnym głosem. Spanikowałam, próbując przypomnieć sobie, o czym ja mówiłam.
- M-mam lęk wysokości – zająknęłam się, a chwilę później zdałam sobie sprawę, że powinnam była powiedzieć coś bardziej luzackiego, cokolwiek, ale nie to. I zastanawiając się, jak się poprawić, zarumieniłam się. Jak zwykle. Bo jeśli jest coś w czym jestem dobra, to jest to właśnie to.
- Ja też – zachichotał i spojrzał na swoje buty. To był najbardziej uroczy gest pod słońcem.
- Ty masz lęk wysokości? – Roześmiałam się.
- Taa. – Spojrzał w górę i uśmiechnął do siebie.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby mieć lęk wysokości. – Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na Ferris Wheel razem z nim.
- Słyszałem to dużo razy – zachichotał. Wtedy nastała cisza między nami, a ja myślałam tylko o tym, że mógłby odejść, mówiąc, że ma jeszcze coś ważnego do zrobienia, a nie stać tu, patrząc, jak upokarzam samą siebie, próbując zacząć rozmowę. I kiedy on zamierza się odezwać? Głośna muzyka i Ferris Wheel i my dwoje stojący i patrzący na ten wirujący Ferris Wheel, znów i znów i znów.
- Miałabyś ochotę na watę cukrową? – zapytał jakby od niechcenia i zatrzymał się na tym krótkim pytaniu. To nie było pytanie w stylu „Chciałabyś się czegoś napić?”, albo jak twój kumpel mówi „wiesz, mógłbym pójść po watę cukrową”. To w ogóle nie było takie pytanie. I w ogóle nie myślisz, że to takie pytanie, kiedy te słowa wypływają z tych idealnych ust, a on trzyma rękę we włosach. To nie było takie pytanie i ty dobrze o tym wiesz. Wiedziałam od razu, o co on tak naprawdę mnie zapytał. Emmett spytał Rosalie o to samo w czerwcu, a tydzień później byłam z nią w klinice, szukając wyników jej testu ciążowego. Te niewinne słowa w ogóle nie były tak niewinne, nie dotyczyły, tego co zawsze od ostatniego miliona lat. Od 5 lat znaczyły coś, co normalnemu człowiekowi by na myśl nie przyszło. Tak, w liceum w Forks mnóstwo dzieciaków tak robiło. Niszczyło proste, idealne pytanie.
Jessica: Słyszałaś? Mike spytał Lauren o „watę cukrową”?
Angela: I zrobiła to?
Jessica: Tak! I może być teraz w ciąży.
Angela: O mój Boże!
Jessica: Wiem! Ja odmówiłam, gdy Mike spytał się, czy chcę watę cukrową.
Kto to rozpoczął? Nie mam pojęcia, ale będąc szczerą, myślę, że to głupota. Zupełny absurd. I myślę, że to niestosowne i głupie. Tak , głupie, głupie, głupie! I dlatego stoję tu zamurowana przed Edwardem Masenem, możliwe, że najpiękniejszym facetem, jakiego spotkałam w życiu. On nie spytał się, czy chcę iść z nim po watę cukrową naprzeciw Ferris Wheel. Edward Masen spytał mnie, czy będę uprawiać z nim seks. Ale najbardziej szokujące było to, że tego chciałam.
- Taa – wyszeptałam, a on szczerzył tę swoją idealną buźkę, a pożądanie wypełniało te zielone oczy. Poczułam, jak serce wali mi w piersi, a oddech stał się ciężki.
- Zatem chodźmy – mrugnął, złapał moją rękę i delikatnie ścisnął. Pociągnął mnie z dala od Ferris Wheel i wciągnął w tłum. Moja ręka znajdowała się w jego, kiedy śpieszyliśmy w jakieś miejsce, o którym mówił.
Kiedy kilka minut wcześniej rozmawiałam z nim, jak nigdy nie rozmawiałam od 3 lat, czułam się jak… nastolatka. Kiedy Edward przepychał nas przez ludzi, wyciągnęłam telefon, żeby napisać do Alice. Mogłam ledwo co pisać do przyjaciółki, gdyż Edward pędził przez tłum. Odpuściłam sobie przez moment, ale musiałam skończyć pisać, kiedy w końcu uwolniliśmy się z tego tłumu.
- Gdzie idziemy? – zachichotałam.
- Liceum. – Uśmiechnął się. Budynek szkoły średniej był za rogiem i moje serce było o krok od wyskoczenia z klatki piersiowej. Byliśmy już poza wesołym miasteczkiem i, teraz w ciemnościach, ulice Forks były ciche. Oboje chichotaliśmy sporadycznie, chichot był dla mnie najodpowiedniejszy, kiedy podążałam za Edwardem, a nasze ręce nigdy się nie rozłączyły. Były tu tylko uliczne światła, nic więcej. Dzieliła nas już minuta od przekroczenia granic szkoły, i gdy tylko znaleźliśmy się na parkingu, zaczęliśmy śpieszyć na tyły szkoły. W końcu wróciłam do wiadomości do Alice.
Do: Alice
555-9090
Dostaję właśnie watę cukrową od Edwarda Masena
Od: Bella
555-6090
Wysłałam wiadomość w momencie, gdy byliśmy już na tyłach, było ciemno. Nikogo w pobliżu, oczywiście. Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni tam, gdzie znajdowała się moja ręka.
- Jesteś pewna? – Edward spytał, zatrzymując nas i zbliżając się do mnie. Jego twarz nadal była idealna, nawet w ciemności.
- Tak – odpowiedziałam bez tchu. Na pewno? Na pewno wiedziałam? To naprawdę może się stać. Kiedy to słowo opuściło moje usta, poczułam wargi Edwarda na moich. Poruszały się łagodnie i łaknąco, jego ręce wędrowały w górę i w dół pleców powodując dreszcze w moim ciele. Edward przycisnął mnie do ściany, ale nie czułam dyskomfortu. Jego ramiona owinęły się wokół mnie idealnie, jakbym była dla niego stworzona. Odsunął się ode mnie po to, żebyśmy mogli złapać tchu, ale zaraz zaczął całować i ssać moją szyję.
- Mmm – jęknęłam, a Edward przycisnął mnie mocniej do ściany, poczułam, że mój telefon wyślizguje się z kieszeni i ledwo słyszalnym dźwiękiem upada na ziemię. Edward włożył ręce pod moją bluzkę i zaczął pieścić i głaskać moje piersi. Włożył ręce pod biustonosz i zaczął je delikatnie uciskać.
- Edward – wyszeptałam, zaciskając palce na jego włosach. Zajęczał w odpowiedzi i przycisnął jeszcze bardziej do ściany.
- Bella – odszepnął, a ja nie wiedziałam, co i kiedy. Spieszył się, szybko odpiął guzik moich spodni, szarpał się z nimi w nieskończoność, ale w końcu mu się udało, zsunął je z moich bioder, ale nie ściągnął ich całkowicie. Włożył ręce w moje majtki, prosto do mojego wejścia. Zanurzył we mnie dwa palce.
- Ach! – krzyknęłam w rozkoszy, kiedy on poruszał się we mnie.
Nie mogę uwierzyć, że to robię!
Nie mogę uwierzyć, że to robię!
Nie mogę uwierzyć, że to robię!
Nie mogę uwierzyć, że to robię!
- Podoba ci się tak? – Zaczął zanurzać je szybciej.
- Tak! – jęknęłam, kołysząc biodrami na jego palcach i zaskamlałam, kiedy je wyciągnął. Jego ręce powędrowały do jego własnych spodni i zaczął odpinać guzik. Szarpał się z nimi sam. Ale wkrótce jego jeansy były tak nisko jak moje, a jego penis, twardy i podniesiony, znalazł się zaraz przede mną. Edward nie zawahał się ani ściągając moje majtki, ani drażniąc się ze mną swoim ku***em. Wszedł we mnie wolno, krzyknęłam z bólu jak i z rozkoszy.
- ku***! – warknął. – Jesteś taka ciasna.
- Ughhh! – jęknęłam, gdy wpychał się we mnie. Jego ręce nigdy mnie nie puściły, trzymał mnie mocniej, gdy coraz gwałtowniej na mnie napierał.
- Chcesz więcej, kochanie? - szepnął mi do ucha, nadal we mnie wchodząc.
- Tak – jęknęłam.
- Jak to? – I polizał moje ucho, jeszcze bardziej przyśpieszając. Moje ciało płonęło.
- Och, Edwardzie! – wykrzyknęłam i pociągnęłam go za włosy. Był bliski orgazmu, masował moje ciało, masował moje piersi i całował po szyi, jakbym błagała o więcej, a on dawał mi to, czego chciałam. To nie powinno mi się przydarzyć, bo nie jestem takim typem dziewczyny i nie robię rzeczy tego typu. Po prostu nie. Może Jessica albo Lauren, a nawet kiedyś Alice mogłaby zrobić coś takiego, ale nie ja. Nie Bella Marie Swan. Nie córka szeryfa. I nie z Edwardem Masenem!
Ale oczywiście, to był on.
Myślisz, przypadkowe podejście do dziewczyny, którą ledwo znasz z zasadniczym zapytaniem „Chcesz seksu?” nie powinno działać.
Jednak działa, jeśli nazywasz się Edward Szaleniec Masen. Byliśmy blisko orgazmu. Podczas gdy trzymałam kurczowo Edwarda za ramiona, usłyszałam wibrację mojego telefonu kilka metrów ode mnie. Leżał otwarty, a duża czcionka była idealna do czytania, nawet z miejsca, w którym stałam, uwięziona w silnych objęciach Edwarda.
Od: Alice
555-9090
O MÓJ BOŻE!
Do: Bella
555-6090 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Puszka dnia Sob 18:51, 11 Gru 2010, w całości zmieniany 11 razy
|
|
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Śro 22:10, 03 Mar 2010 |
|
Przeczytałam, więc wypada coś powiedzieć. Po pierwsze przyciągnął mnie sam tytuł, nie wiem ale może ktoś oglądał film "Candy" to właśnie o nim pomyślałam od razu. Mi osobiście podobał się (gdyż grał tam Heath Leather(: ), jest po prostu inny, przedstawia co narkotyki robią z ludzkim życiem, więc temat jest dość trudny. Jestem ciekawa czy będzie wyjaśnione czemu taki, a nie inny tytuł akurat tu.
Bella jest przedstawiona jako raczej nieśmiała osoba, dlatego zdziwiła mnie jej zgoda na watę cukrowa, a swoją drogą co za określenie;D
Ogólnie cały ff zapowiada się zabawnie, tak na luzie i podoba mi się(:
Tłumaczenie bardzo dobre, nie ma powodów do niepokoju, bardzo szybko i przyjemnie się czyta(:
Tak więc zajrzę tu jeszcze na pewno, czasu, weny, chęci, motywacji w tłumaczeniu dla obu tłumaczek, a propos tłumaczek Swan podziwiam Cię za chęci i poświęcenie do tłumaczeń, bo to Twoje 4 jak się nie mylę, tak więc kłaniam się w pas, a Ty Puszko radzisz sobie świetnie oby tak dalej(:
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Śro 22:19, 03 Mar 2010 |
|
Cytat: |
- Miałabyś ochotę na watę cukrową? – zapytał jakby od niechcenia i zatrzymał się na tym krótkim pytaniu. |
... właśnie postanowiłam nie upadać ze śmiechu... postanowiłam też zapytać w najbliższym czasie mojego chłopaka czy ma ochotę na watę cukrową :P
cóż mogę rzec... nic inteligentnego nie przyniesie ten ff, ale czuję, że to będzie komedia z elementami erotyki - bossko... tego mi potrzeba na dobre sny
na razie Bells jest przedstawiona dość zabawnie... jakoś cnotkowato początkowo... ale pod koniec rozkręciła się bardzo przyjemnie :P
Edward... jej... cudowny... taki nonszalancki... podrywacz... jej... jeszcze jak ją rzuci to będę szczęśliwa... cały trik w tym, żeby się nie zakochali w sobie- szczególnie on :P
dobra - czekam na dokończenie akcji pod tytułem wata cukrowa :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
windy dreams
Wilkołak
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 129 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:49, 03 Mar 2010 |
|
No to po pierwsze muszę wam pogratulować odwagi za tłumaczenie takiego tekstu hehe . Przeczytałam ze 2 rozdziały po angielsku- nie wiem, może będę kontynuować, może nie.
Co do tłumaczenia to nie jest najgorsze, widać,że się rozkręcasz ze Swan. Swoją drogą, to tak jak Aja w pewnym sensie podziwiam Swan, za to, że ma czas i ochotę tłumaczyć tyle opowiadań --> oby tak dalej. mam nadzieję,ze następnym razem będzie lepiej .
Tak co mi się rzuciło i zgrzytało, to kupa powtórzeń i słów typu "ją" "jego" etc. :
Cytat: |
- Kurde! – Mary Alice upuściła frytkę na ziemię. Podniosła ją i oczyściła z suchej trawy. Obserwowałam ją uważnie, chcąc się upewnić, czy aby nie robi czasem czegoś, czego nie robi zazwyczaj. |
Cytat: |
- Dobra, Mary Alice jedz, po prostu jedz.
I zrobiła to, po prostu włożyła te frytki do ust i zaczęła przeżuwać, jakby sobie ze mnie żartując.
|
Cytat: |
- Bella, tak? – Jego głos mówił do mnie. Nie chciałam tego, ale spojrzałam w jego jasne oczy w odpowiedzi.
|
Cytat: |
Dziwne ciepło i dziwna elektryczność przebiegły przez moje ciało z powodu tego prostego dotyku. Znowu zastanawiałam się, czy to w porządku. |
chyba jest ich więcej, ale nie mam siły wyłapywać.
Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu i wytrwałości.
Pozdrawiam,
Bella
Edit: Dobra usunęłam ten spoiler z góry sorki, nie było to w celu pokrzywdzenia tłumaczek, życzę powodzenia przy kontynuacji... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez windy dreams dnia Czw 15:49, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 7 razy
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Śro 23:04, 03 Mar 2010 |
|
bella0
będziemy uważać, na tego typu powtórzenia, jednak w niektórych momentach były one celowe
i gratulujemy inteligencji wypaplania fabuły
myślisz po co taki opis? :)
gdybym chciała, żeby wszyscy się dowiedzieli od razu, jaki byłby sens czytania tego?
hmm?
dziękówa! pjona i w ogóle ; p |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maruda
Dobry wampir
Dołączył: 30 Cze 2009
Posty: 932 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 23:27, 03 Mar 2010 |
|
Tak więc obiecałam, że będę komentować waszą ciężką pracę - Twoją i Swan.
Wiesz, że ja uwielbiam tego typu ff-y
Rzeczywiście, w niektórych momentach było za dużo powtórzeń, ale nie kuło to tak bardzo.
Muszę przyznać, że jak na debiut spisujesz się rewelacyjnie.
We mnie masz już stałego czytelnika, oby tak dalej.
jing&jing |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
meadow
Człowiek
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia
|
Wysłany:
Śro 23:34, 03 Mar 2010 |
|
Drogie Puszko i Swan, jak dobrze rozumiem, piszecie razem, tak? Chciałam zaznaczyć, że zostałam przyciśnięta do ściany, kompletnie zaskoczona rozwojem akcji. Sama nie wiem co mam powiedzieć. Bella okazała się dość.. łatwą dziewczyną, chociaż nie wiem czy to jest dobre określenie. Jedno wiem, jak chłopak zapyta się mnie w wesołym miasteczku, czy chcę z nim pójść na watę cukrową, będę wiedziała czego się spodziewać i jak mam zareagować.:)
Przeczytałam post belli0 i żałuję, więc udam, że tego wcale nie zrobiłam ;d
Ogólnie muszę powiedzieć, że tekst mnie zaciekawił. Z pewnością wrócę tu, gdy tylko zobaczę aktualizację. ;d i to ze względu na wasze tłumaczenie, które mi się naprawdę podoba. xd
Błędów oczywiście nie zauważyłam, bynajmniej przez to, że muszą być okropnie rażące. Czytając skupiam się raczej na treści, a nie na brakujących przecinkach czy literówkach. ;p
Czekam na dalsze rozdziały i życzę weny oraz czasu ;>
pozdrawiam, m;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Czw 9:08, 04 Mar 2010 |
|
Nowe tłmaczenie to może wypaa coś napisac?
Przyciągnął mnie tytuł. Nie wiel dlaczego, ale to, że przeczytałam coś co ma dopiero przetłumaczony jeden rozdział jest na prawdę żadko spotykane. Czuję wtedy niedosyt i staram się unikac takich sytuacji.
Twoje perwsze tłumaczenie? Nie wieże. Czyta się bardzo dobrze. Cieszę się, że tłumaczysz ze Swan i też trochę to mnie zmusiło do przeczytania.
Nurtuje mnir jedna myśl: czy Bella ajdzie w ciążę?
Na samym początku nie zorientowałam się o co chodzi z watą cukrową i szczerze mówiąc napradę sądziłam, że proponuje jej kupienie waty w jakiejś budce. Edwardowi sama bym się nie sprzeciwiła, więc w pewnym sensie rozumiem Swan.
Nie mogę się przyzwyczaid do nazywania Alice Mary Alice. Tak jakoś inaczej.
Mogę obiecnac, że będę stałą czytelniczką, bo strasznei jestem ciekawa co się będzie działo.
Życzę weny i czasu do tłumaczenia. Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział.
Pozdrawiam,
Dżii |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maya
Wilkołak
Dołączył: 10 Sie 2009
Posty: 244 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: krzesła. Obrotowego krzesła. o!
|
Wysłany:
Czw 14:54, 04 Mar 2010 |
|
Ojej. Podoba mi sie Taki mi się wydaje ten ff uroczy
Co do tłumaczenia nie mam zastrzeżeń, na błędach sie nie skupiałam.
Może i fabuła dosć prosta, ale sympatyczna i lekka. Jestem ciekawa jak to się rozwinie.
Dodam jeszcze tylko, że ładnie wykreowana postać Alice
Pozdrawiam Serdecznie i (nie) cierpliwie czekam na c.d. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maya dnia Czw 14:54, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Pią 18:53, 05 Mar 2010 |
|
Naprawdę "lekki" tekst Dawno takich nie czytałam, więc to miła odmiana.
Nie wiem dokładnie czemu, ale denerwuje mnie nagminnie używane przez autorki wyrażenie, a właściwie imiona, Mary Alice. Kojarzy mi się to z denerwującym "Mary Kate" w książkach, które kiedyś czytałam... Jest dość fajnie, luźno... Ciekawy pomysł z tą "watą".
Podobało mi się
Tłumaczenie też bardzo dobre, choć było parę powtórzeń, których trudno się pozbyć przy przekładzie...
Życzę czasu i chęci do tłumaczenia |
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Nie 23:44, 07 Mar 2010 |
|
Chciałabym Wam tylko obwieścić, że zamierzam następny rozdział wstawić jakoś w środku tygodnia, niestety, to nie zależy ode mnie, bo ten rozdział tłumaczy Swan, a Ona biedna niestety miała mase nauki w tym tygodniu, prawie skończyła, jednak trzeba jeszcze oddać do bety. Więc mam nadzieję, że do czwartku zdążę
Pozdrawiam, Puszka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Śro 22:58, 10 Mar 2010 |
|
Przepraszaaaam! Bardzo przepraszam :( Już wyjaśniam moją sytuację. Dwa tygodnie temu w szkole dostałam scenariusz do anglojęzycznego przedstawienia. Myślę sobie: no luz, nie będę chodzić na lekcje, mogę występować. W sumie mnie tam wypchnęli, ale nie miałam nic przeciwko. No bo co? Jednakże z niektórych przedmiotów sprawdziany musiałam pisać tak czy siak, z innych muszę napisać w przyszłym tygodniu, ale to już nieważne, będę się tym martwić.. w przyszłym tygodniu. Cholera, ile tego się nazbierało... No ale wracając do przedstawienia. Próby są od jakiegoś tygodnia, przy czym porządne od dziś. I co się okazuje? Przedstawienie jest w piątek. Tak, ten piątek. No i będzie moja klasa na nim. Ogólnie wszystkie klasy,w których są sami moi znajomi. Jednym słowem: ŻAL. No więc teraz, gdy mam rekolekcje, i tak siedzę w szkole do 20... (Wspominałam już, że jeśli chodzi o aktorstwo to jestem definitywnym antytalentem?) Jutro znowu idę na 8. A w międzyczasie muszę się uczyć na sprawdzian z niemieckiego, który mam w piątek i muszę napisać go na 5. Jestem zdenerwowana, zła, niewyspana i wyczerpana. Zostało mi naprawdę mało do przetłumaczenia, ale nie mam nawet sekundy wolnego! Wszystko uspokoi się w piątek. Poza nadrabianiem, ale to jest drugoplanowe. Tak więc w piątek skończę i momentalnie wyślę do bety. Biję pokłony i błagam o wybaczenie :(
Och, no i jeśli chodzi o kolizowanie moich tłumaczeń ze sobą to nie martwcie się :) Rozdziały Kieszonkowca ukazują się wręcz śmiesznie rzadko, w MBFK tłumaczę jedynie co trzeci (możliwe, że będzie co czwarty, ale ciiii) rozdział, więc najczęściej trafia to raz na... dwa miesiące? około. Lustra to wyzwanie, ale nie mogłam zrezygnować z takiego tekstu :D
No i Candy. Tłumaczenie Candy to w sumie dla mnie przyjemność :D Choć czasem zdarzają się żenujące (nawet mnie) sytuacje, albo zwroty których no nijak nie da się przełożyć na polski i wtedy muszę używać mej inwencji twórczej :D Ale mam nadzieję, że nie macie tego mi za złe?
Wasza Swan :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Crim.
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 9:09, 11 Mar 2010 |
|
Skoro przeczytałam, to może coś napiszę. Tak więc, zacznijmy od błędów. Znalazłam trochę interpunkcyjnych, ale przy takiej ilości tekstu można je pominąć. Jest jednak jedna rzecz, która mi się szalenie nie podoba, a ostatnio stała się plagą w tekstach. Ludzie, czy wy na serio mówicie oglądnąć?! Czy może raczej obejrzeć? Mam nadzieję, że może raczej to drugie. Poza tym słowem jeżącym włosy na głowie nie mogę przyczepić się do tłumaczenia, bo jest dobre. Co do samej treści, to jest przekomiczna. Na pewno znajdzie swoich fanów. Autorka miała świetny pomysł z watą cukrową. A ten seks - . Coś mi się wydaje, że Bella wpadnie. No bo jak to - bez prezerwatywy?! Może gdyby Bells brała pigułki, ale to raczej nie ma miejsca, bo, jak napisałyście, jest nieśmiała itp. Ciekawi mnie jedna rzecz, no dobra, może jednak dwie. Po pierwsze: czy Bells była dziewicą? Bo Edward z całą pewnością nie. Przy okazji, podoba mi się jego przydomek Edward Szaleniec Masen . Po drugie - czy ten Tommy to Jasper, czy nie? Bo się trochę pogubiłam .
Życzę wena i czasu do tak dobrego tłumaczenia, dziewczyny.
Amen |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Puszka
Zły wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: 1505 10th Street, Santa Monica, CA 90401
|
Wysłany:
Sob 11:23, 13 Mar 2010 |
|
Wczoraj rozdział poszedł do bety :D
więc spodziewajcie się rozdziału na dniach
pozdrawiam, Puszeczka :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Swan
Zły wampir
Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 406 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 40 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks, Phoenix... ok no... Śląsk :P
|
Wysłany:
Pon 19:43, 15 Mar 2010 |
|
Okej, rozdział wrzucam już (był gotowy w piątek, tak jak obiecałam, ale jeszcze musiał pofrunąć do bety :))
Puszka wkrótce zmieni datę w tytule. No i bez przeciągania... przedstawiam Wam rozdział 2 :))
Rozdział 2
Cotton Candy
Tłumaczka: Swan
Beta: Reilee
Ukrywałam się przed Edwardem Masenem od trzech dni. I co z tego?
Muszę przyznać, że to było mocne. Pomimo, że płakałam godzinami po tej nocy w wesołym miasteczku, czując się jak totalna i skończona dz***a. Ale powiedziałabym, że już jest w porządku. Nie płaczę i nie czuję się jak totalna dz***a. Dziś. Utrzymywałam pokerową twarz, byłam w każdej damskiej toalecie w budynku i w każdej kanciapie woźnego, aby uniknąć Edwarda. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak mała jest ta szkoła.
- Muszę kupić nową zawieszkę do twojej bransoletki – zauważyła Alice, gdy odprowadzała mnie na następne zajęcia. Mówiła o bransoletce, którą nosiłam na lewym nadgarstku, odkąd miałam trzynaście lat, w tym samym roku przespałam się z Tylerem, moim sąsiadem. To był mój pierwszy i ostatni raz.
- Myślę, że w tym roku powinien to być jakiś znak pokoju, ja… - przerwałam, bo zauważyłam znajomy, brązowy zamazany kształt kątem oka. Zastygłam bez ruchu, pojmując, że Edward Masen musi być blisko, na korytarzu, podążając w moją stronę. Zamarłam, uświadamiając sobie, że uprawiałam seks z Edwardem Masenem, bo zapytał się mnie uprzejmie o watę cukrową. Znów poczułam się jak kompletna dz***a. Przygryzłam wargę i ścisnęłam bransoletkę.
– Kod czerwony – wymamrotała Alice, również zauważając Edwarda, który szedł w tym kierunku z kilkoma kolegami. Nawet nie kłopotałam się spojrzeniem na niego. To, że był tak piękny, było wręcz obrzydliwe. Szybko wróciłam do mojej terapii, zmieniając kierunek poruszania się i dosłownie uciekłam przed Edwardem.*
- Co… - wymamrotała Alice, gdy poszłam w inną stronę, zostawiając ją w tyle. Popatrzyłam na nią przepraszająco. Miała ręce wyrzucone w powietrze i zwężone oczy.
- Przepraszam – powiedziałam bezgłośnie i odwróciłam się w kierunku, w którym biegłam, starając się sobie przypomnieć, gdzie jest najbliższa kanciapa woźnego. Tia, oczywiście nigdzie blisko. Przeczesałam ręką włosy i poszukałam mojej kolejnej opcji. Damska łazienka. Uciekłam do pierwszej, jaką zauważyłam, biorąc głęboki oddech, odprężając się, bo byłam już poza zasięgiem Edwarda Masena.
- Bello, wszystko w porządku? – zapytał znajomy, słodki głos. Angela poprawiała włosy w lustrze, jej oczy były pełne troski. Przygryzłam wargę i zarumieniłam się, zdając sobie sprawę z tego, że pewnie wyglądałam jak kompletna wariatka.
- Jasne – przytaknęłam i poprawiłam bransoletkę na nadgarstku.
- Och. Wyglądasz na wystraszoną. – Spojrzała na mnie zmartwiona.
- Nie, wszystko w porządku. – Zachichotałam.
- Okej – zaśmiała się lekko.
- Jak tam u ciebie? – zapytałam.
- Dobrze, a u ciebie? – Uśmiechnęła się.
Uprawiałam seks z Edwardem Masenem.
- Też dobrze. – Odwzajemniłam uśmiech.
Drzwi do łazienki otworzyły się i zła, mała Alice pojawiła się przede mną. Jej oczy były zwężone, a małe ramiona skrzyżowane przed nią.
- Hej, Ali… - Angela przerwała w połowie zdania, patrząc na sztywną postawę Alice.
- Musiałam się przywitać z Jasperem Hale. – Alice patrzyła na mnie wściekle.
- Więc – powiedziałam.
- Więc, to było okropne! Nie zmuszam cię, żebyś witała się z Edwardem Masenem – narzekała i stanęła przed lustrem, żeby skontrolować włosy.
- Alice, nie mogłam tam zostać, powinnaś iść za mną. – Wzruszyłam ramionami. Angela uznała, że to nie jej sprawa i pomachała nam do widzenia, gdy wychodziła z łazienki.
- Pytali, czemu biegłaś – wymamrotała, gdy nakładała sobie nową warstwę błyszczyku na usta. Popatrzyłam w jej oczy ostrożnie.
- I co powiedziałaś? – powiedziała bardzo wolno, obserwując ją.
- Powiedziałam, że nie wiem – mruknęła.
- Jesteś okropną najlepszą przyjaciółką, wiesz? – zaśmiałam się.
- Przepraszam, Jasper Hale zatrzymał się, żeby ze mną, cholera, porozmawiać. Wszystkie myśli wyleciały za drzwi. – Włożyła błyszczyk z powrotem do torebki. To była torebka, którą kupiłam jej na urodziny. Była rasta, bardzo podobała się jej mamie.
- Powiedział, że podoba mu się moja spódniczka – zapiszczała, odwracając twarz całkiem w moją stronę.
- Mi też – powiedziałam, podnosząc brew.
- Zamknij się. – Żartobliwie uderzyła mnie w ramię.
- Już poszli? – powróciłam do mojego planu ucieczki.
- Cóż, tak. Już są daleko – przytaknęła. – Powinnam powiedzieć Edwardowi, żeby zaczekał na ciebie na zewnątrz łazienki – zachichotała.
- Nawet tak nie mów. – Zakryłam twarz dłońmi, gdy wychodziłyśmy z łazienki, wchodząc na korytarz liceum w Forks. Znajdowało się tam niewielu ludzi, była pora lunchu i czasem Alice i ja jadłyśmy na przejściu przy mojej szafce, tylko dlatego, że wydawało się to nieco zabawne. Gdy czasem jadłyśmy w stołówce, mijałyśmy Mike’a, może nawet Tylera, a ja myślałam o powrocie do czasów, gdy byli oni jakąś opcją. Nawet Eric nią był, nawet Tommy Jackson. Każdy z nich przeszedłby obok i pomachał, albo nawet posłał mi przyjazny uśmiech, co wzięłabym jako dobrą albo złą rzecz, a potem bym o tym zapomniała. Mogłabym się zatrzymać i powiedzieć: „Hej, weź moją watę cukrową, zanim zrobi to Edward Masen!”. Mogłabym, prawda? Wsadziłam ręce w tylne kieszenie, gdy szłyśmy do mojej szafki.
- Mary Alice! – zawołał głos zza nas.
- Alice! – zawołał znowu i Alice odwróciła się za siebie. Tommy Jackson podbiegł do nas, oboje się uśmiechali. Wciąż bardzo przypominał Jaspera Hale i zastanawiałam się, czy tylko ja to zauważyłam.
- Cześć, Tommy. – Alice się uśmiechnęła.
- Hej, Tommy. – Pomachałam.
- Cześć, Bella. – Uśmiechnął się w zamian.
- Alice, zastanawiałem się, czy chciałabyś pójść ze mną do kina w ten weekend – wyrzucił z siebie i poczułam, jak moje policzki się czerwienią. Zgaduję, że nie powinno mnie tu być, gdy o to pyta.
- Jasne. – Alice się uśmiechnęła. Nie wiem, czemu czułam się tak zaskoczona. To znaczy Tommy był przystojnym kolesiem, miłym chłopakiem, miał dobre oceny, jego ojciec to właściciel sklepu samochodowego w mieście. Myśląc nad tym, Tommy był jedynym, który nie zwiedził połowy wagin w szkole. Chwała mu za to.
- Serio? – Popatrzył na nią i jego głos podniósł się o oktawę. Zamaskowałam śmiech kaszlnięciem. Alice rzuciła mi wściekłe spojrzenie i odwróciłam wzrok pospiesznie, kamuflując kolejne parsknięcie śmiechu kaszlem.
- Tak. – Jej głos był szczery.
- Dobrze. Dogadamy się co do szczegółów później. – Głos Tommiego brzmiał teraz normalnie i zmysłowo.
- Okej – wyszeptała Alice i mogłam sobie wyobrazić jasny rumieniec na jej policzkach.
- Pa, Bello – powiedział Tommy. Odwróciłam twarz do niego i Alice też na mnie patrzyła, a rumieniec, który sobie wyobraziłam, był na jej policzkach.
- Pa, Tommy – powiedziałam, a on odszedł.
- Alice ma randkę – zaśpiewałam jak pięcioletnia dziewczynka, gdy Tommy był poza zasięgiem mojego głosu.
- Zamknij się. – Alice wywróciła oczami. Chciałam jej odpowiedzieć, gdy głosy córek szatana do mnie dotarły. Przy całym tym trajkotaniu, paplaniu i szeptaniu, ich złe oczy wciąż poszukiwały nowych tematów do ataku, zrujnowania i nawet do zasabotażowania. Sprawiały, że robiło mi się niedobrze i czasem miałam ochotę użyć przemocy, gdy były blisko. Alice też to usłyszała. Doszły do mnie jedynie cztery słowa z ich ust i poczułam, że chciałabym paść na ziemię. Nie ważne jak lepka i brudna była.
- Bella.
- Edward.
- Wesołe miasteczko.
Jessica gadała do Lauren – blond cizi obok niej. Jakby nie widziały mnie ani Alice, stojących zaraz obok nich, gapiących się z opuszczoną głową na palce u stóp, zastanawiających się jak albo kiedy o tym usłyszały. Zaczynałam myśleć, że Edward nikomu nie powiedział, ale on jest idiotą, powinnam to wiedzieć.
- Bello, słyszałam, że świetnie się bawiłaś w wesołym miasteczku. – Usłyszałam jak Jessica chichocze, w końcu zauważając moją obecność obok niej. Wszystkie cztery się zatrzymałyśmy i odwróciłyśmy do siebie. Starałam się stać taka jak one, zanim odpowiem na jej komentarz. Jej głupi, głupi komentarz. Wszystko dziś szło dobrze, było łatwiej niż się spodziewałam i moja paranoja się wyłączyła, a ja czułam się lepiej. Może nie co do tej całej sprawy seksu z Edwardem, ale czułam się lepiej jeśli chodzi o wiedzę innych na ten temat. Pomyślałam, że może chciał zachować to jako naszą małą tajemnicę, ale oczywiście się myliłam. Czy prosiłam o tak wiele?
- A skąd ty to wiesz, Jessica? – Starałam się udawać, że nie obchodzi mnie, co powie, jakby moja bransoletka była ważniejsza. Kiedy naprawdę liczyłam sekundy do jej odpowiedzi, ściskając zawieszkę na mojej bransoletce, jakby od tego zależało moje życie.
- Słyszałam, że dałaś Edwardowi swoją watę cukrową – wyszeptała i zachichotała wraz z Lauren.
- Niie – skłamałam. Łzy zebrały się w moich oczach i poczułam, jak Alice ściska moje ramiona delikatnie. Nawet jeśli to bolało, wiem, że miało mnie wesprzeć.
- Och, serio? – powiedziała Lauren, oczywiście nie wierząc w moją odpowiedź. Miałam ochotę uderzyć ją w twarz.
- Bo ta informacja wyszła od samego Edwarda Masena – oświadczyła Jessica. Zamarłam i krew napłynęła do mojej twarzy. Moje serce zaczęło szaleć i miałam ochotę wyrzygać się na korytarz, ale nie sądzę, żeby Alice to poparła, więc powstrzymałam się. Wiedziałam, że to się stanie. Mary Alice się myliła. Edward grał w swoją grę, upewniał się, że wszyscy się dowiedzą. Czemu wtedy powiedziałam „tak”?
- A więc to prawda? – wyrzuciła z siebie Jessica, a ja nie odpowiedziałam.
- dz***a. – Usłyszałam, jak mamrocze Lauren, a Jessica mruknęła coś niegrzecznego, odchodząc z jej obraźliwym komentarzem.
- Zamknij się – syknęłam na nie i odeszłam szybko, ciągnąc Alice za sobą, starając się zapomnieć o tym, co się właśnie stało. Czy ja właśnie potwierdziłam tą plotkę? Tę jakże prawdziwą plotkę?
Powinnam je zignorować i odejść, ale nie. Zatrzymałam się i pod koniec dzisiejszego dnia wszyscy w Forks będą wiedzieć, że dałam Edwardowi Masenowi moją watę cukrową.
Schowałam twarz w mojej szafce, uparcie starając się udawać, że nie uprawiałam seksu z Edwardem Masenem.
Ledwo potrafiłam zrozumieć moją decyzję. Decyzję, którą podjęłam kilka dni temu w wesołym miasteczku. Mogłam prawie ogarnąć, czemu powiedziałam tak, ale to wciąż nie jest do końca jasne, więc starałam się to zablokować. Może mogłabym też zmusić się do myślenia, że moje imię to Texas i nie mieszkam już w Forks. Zacisnęłam oczy, gdy wsadzałam głowę do tej ciemnej szafki, która pachniała truskawkami. Alice wypsikała mi ją w piątek, narzekając, że śmierdzi jak stare ubrania z siłowni. Teraz mogłabym powiedzieć, że śmierdzi dziwką. Oto jak się czułam. Jak dz***a. Brudna dz***a, która uległa urokowi Edwarda Masena, mimo że właściwie wprost zapytał mnie o to, czy chcę uprawiać z nim seks. Chodzi o to, że powiedziałam: tak. Dlatego ja, Bella Swan, jestem dziwką i teraz, przez te córki szatana (Jessica i Lauren), cała szkoła będzie wiedzieć, obgadywać mnie za moimi plecami i gapić się.
- Bella! – zaszczebiotał wysoki głos. To mnie zaskoczyło i podskoczyłam, uderzając głową w górę mojej szafki, wywołując tym samym ogromny ból.
- Ugh – jęknęłam, wyciągając natychmiast głowę z szafki i łapiąc ją dłońmi.
- Och, przepraszam – powiedziała Mary Alice.
- Ugh – jęknęłam ponownie.
- Wciąż masz zły dzień? – Musiała zapytać.
- Tak – jęknęłam i odwróciłam się tak, że opierałam się plecami o szafkę, po czym zsunęłam się na kolana, aby usiąść. Alice usiadła obok mnie.
- Wiesz, to co z robiłaś nie było takie złe – Alice starała się mnie rozluźnić.
- Wiem, Alice. Wiem, co zrobiłam. Chodzi o to, z kim to zrobiłam. I teraz wszyscy będą wiedzieć! – Schowałam głowę w dłoniach, moja bransoletka dźgała moją dłoń.
- To nie tak, jakby to był Mike, czy coś – wyszeptała Alice.
- Wiem – mruknęłam. – Nie chcę o tym rozmawiać. Chcę zapomnieć.
- O wilku mowa, a wilk tuż, tuż – wymamrotała Alice.
- O Boże, to Edward? – pisnęłam w przerażeniu w moje ręce, które wciąż trzymały twarz.
- Tak – Alice brzmiała przepraszająco. – Po prostu nie podnoś głowy, nie zauważy cię.
Słyszałam jego głos w korytarzu, ale nie ruszyłam głową. Nie mogłam się powstrzymać przed uważnym słuchaniem, co mówi. Jego głos wciąż był aksamitny, spokojny i gładki, tak jak każdego faceta, który mógłby uwieść cię jednym zdaniem.
- Chcesz więcej, kochanie? – wyszeptał mi do ucha.
Ten głos nie szeptał nic oprócz niestosownych, gorących, pożądliwych słów. To była prawdopodobnie nasza najdłuższa rozmowa. Tylko myślenie o tym sprawia, że czuję się jak dz***a.
Alice siedziała cicho, podczas gdy jego głos stawał się coraz głośniejszy, co znaczyło, że podchodził bliżej i bliżej.
- Cześć, Mary Alice. – Zgadywałam, że to był głos Jaspera Hale. Cholera, to znaczy, że oni obaj patrzyli na Alice i dziewczynę, która chowała głowę w rękach i jest pewnie Bellą, ale myśli o zmianie imienia na Texas. Tak, na mnie.
- Cześć, Bello. – Jego aksamitny głos był miękki i spokojny. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego i w te jasne, zielone oczy, gapiące się na mnie, wyrażające emocje, których nie potrafiłam zidentyfikować, więc nawet się nie starałam. Jego włosy były jak zwykle w seksownym nieładzie i szedł z pewnością siebie, wysoki i dumny. Nie mogę go winić. Z takim wyglądem powinien chodzić w ten sposób.
- Cześć, Edward. – Pomachałam, po czym uświadomiłam sobie, że machanie to jedna z najgłupszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłam. Popatrzyłam na moje kolana i zarumieniłam się.
Uprawiałam z tobą seks.
Uprawiałam z tobą seks.
Uprawiałam z tobą seks.
Uprawiałam z tobą seks.
O Boże, uprawiałam z tobą seks.
To było jedyne, o czym mogłam myśleć, gdy mnie minął. Mogłam sobie wyobrazić Alice pożerającą wzrokiem Jaspera.
- Chciałabym, żeby Jasper zapytał mnie o watę cukrową – westchnęła Alice, gdy nas minęli.
- Och, wiem, że byś chciała. – Zaśmiałam się.
- Lepiej się czujesz? – Jej oczy się zaświeciły i wyglądała na pełną nadziei. Jedynie przewróciłam oczami. – Bello, będzie dobrze. Za tydzień nikt nie będzie o tym pamiętał.
- Tak myślisz? – zapytałam, drapiąc ramię i sprawdzając zadrapanie, jakie zostawiła na mojej dłoni bransoletka.
- Tak, no i widziałam naprawdę ładną zawieszkę w centrum handlowym. Będzie idealna na twoją bransoletkę – stwierdziła i wstała z gracją z zimnej podłogi. Potem wyciągnęła rękę, aby posłużyć mi jako wsparcie przy wstawaniu. Przyjęłam to z wdzięcznością i stanęłam prosto.
- Jaki kształt ma ta zawieszka? – zapytałam, wyrównując spódniczkę.
- Będziesz musiała poczekać i wtedy zobaczysz. – Uśmiechnęła się.
- Alice, nienawidzę niespodzianek. – Potrząsnęłam głową.
- I tak mnie kochasz. – Klasnęłam dłońmi i zamknęła za mnie szafkę. – A teraz zabiorę cię na lunch.
- Dzięki… - Uśmiechnęłam się do niej.
- Proszę. Wiem, że zrobiłabyś to samo. – Westchnęła.
*run away – (gra słów)- Coś w stylu: odbiegłam, zbiegłam.
To tak na szybko, wracam na nauki :)) Bardzo ładnie proszę o komentarze :) Gdybyście wyłapały błędy, dajcie nam znać.
Pozdrawiam,
Swan |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Swan dnia Pon 19:48, 15 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Crim.
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 8:49, 16 Mar 2010 |
|
Ha, już mam odpowiedzi na dwa moje pytania. Bella nie była dziewicą, co jest ciekawe. Ale żeby zrobić to w wieku 13 lat? Masakra. Tommy to nie Jasper, za co chwała mu. Zastanawiam się, kiedy powtórzą spożywanie waty... .
Hmm, zastanawiam się co jeszcze napisać o treści, ale jakoś nic nie przychodzi mi do głowy. Tak więc przejdę do tłumaczenia.
Puszko, Swan, chylę czoła przed dobrą robotą. Gratulacje! Znalazłam sporo powtórzeń, niektórych z nich dało się uniknąć, ale i tak czyta się łatwo i szybko.
Weny i czasu. Amen.
PS. EdwardczujecośdoBelliEdwardczujecośdoBelliEdwardczujecośdoBelliEdwardczujecośdoBelli... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Crim. dnia Wto 8:49, 16 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kristens
Nowonarodzony
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 11 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:38, 16 Mar 2010 |
|
Ale cham z tego Edwarda... Nie wierze , że wygadał ! Ale wyobrażam sobie jak Belli może być teraz wstyd... Ogólnie opowiadanie świetne... Fajnie się je czyta i miło :) bardzo jestem ciekawa co będzie dalej.. A wydaje mi się, że to nie na tym się zakończy :)) Pozdrawiam i weny życzę !
Kristens |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Wto 20:03, 16 Mar 2010 |
|
W sumie zachowanie Belli mnie nie dziwi, ale szkoda że nie odpowiedziała córką szatana coś w stylu: a co zazdrościsz?:D
I tak zdecydowanie Edward czuje coś do Belli(:
Kłaniam się nisko za tłumaczenie, i jak na razie zapowiada się ciekawie, lekki, przyjemny i zabawny ff na oderwanie od rzeczywistości(:
Tak więc obu tłumaczką czasu, czasu i chęci, do zobaczenia przy następnym rozdziale.
Pozdrawiam Aja(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Wto 20:29, 16 Mar 2010 |
|
temacik jest lekki i przyjemny, ale drugi rozdzialik jakos nie powala mnie.
z jednej strony nie dziwie sie ze Bella unika Eda, bo większość dziewczyn by tak zrobiła, ale z drugiej strony przez całe życie nie można uciekać...
zobaczymy jak będzie dalej
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
meadow
Człowiek
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 64 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia
|
Wysłany:
Czw 16:02, 18 Mar 2010 |
|
Hm. no tak. Stracić dziewictwo w wieku 13 lat? Nieźle. Wtedy musiałaby ona być w szóstej klasie podstawówki/pierwsza klasa gimnazjum. O f*ck. Przecież to jeszcze dziecko jest. Jakoś do mnie to nie bardzo dociera. Wydaje się mało realne. Być może jednak dla faceta (ew. chłopaka) w wieku 16-17 lat fajnie by było pozbawić dziewictwa dziecko. Chyba, że Tyler był w jej wieku, tak? No to jeszcze lepiej. Dwójka dzieci, które jednego dnia bawią się razem na placu zabaw, a drugiego uprawiają seks. Muszę to jakoś przegryźć.
No i Edward rozpowiadający wszystkim o tym, że Bella poszła z nim na watę cukrową. Dziewczyny śmiejące się z tego. Odnoszę jakieś głupie wrażenie, że takie sytuacje są u nich prawie na porządku dziennym i, że śmiejące się Jessica i Lauren też uprawiały seks z Edwardem, ale potem on zakończył tę znajomość. Prawdopodobnie one też zostały wyśmiane przez innych i teraz odwdzięczają się pięknym za nadobne. Uroki takiego wieku.
Ogólnie muszę powiedzieć, że mi się podoba. Dotyka wieku problemów współczesnego świata, jestem ciekawa jak rozwinie się akcja. Tak więc na pewno zajrzę tutaj jak zobaczę aktualizację. ;))
Życzę czasu i ochoty na dalsze pisanie. ;>
pozdrawiam, m;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|