|
Autor |
Wiadomość |
tenaya
Wilkołak
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:46, 26 Mar 2010 |
|
Bella szaleje- podoba mi się to chociaż ona i Demetri to taki średni pomysł jak dla mnie...
Sorki że dopiero teraz komentuje, sama nie wiem dlaczego tego wcześniej nie zrobiłam.
Niobe- strasznie (wiem że nie powinno się tak mówić) podoba mi się jak piszesz a "Doskonały kawałek wieczności" szczególnie przypadł mi do gustu.
Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Konfrontacja, Edward- Bella i mam nadzieję że Tanya- Demetri skoro ona się z Edwardem zabrała w podróż;P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
lilczur
Wilkołak
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z daleka
|
Wysłany:
Sob 15:34, 27 Mar 2010 |
|
O ja pierdziu, już myślałam, że Bella zeżre tę kobietę!
Jestem zniesmaczona zachowaniem Belli - myślałam, że będzie szalała tak po ludzku, a ona wpierdziela ludzi po kątach. A gdzie jej moralność? Gdzie zasady? Nuda nudą, ale żeby tak od razu przerzucać się na ludzką krew?! Ale może to i dobrze, jak ma rezygnować z picia ludzkiej krwi to niech to będzie jej decyzja, a nie narzucona wola rodziny, a jak chce być "normalnym" wampirem, to niech to sobie załatwia w swoim własnym sumieniu.
Rozdział napisany świetnie, wyłapałam ze dwie literówki, ale to drobiazg. Masz dryg do opisywania stanów emocjonalnych, są bardzo sugestywne.
To zje tę babę czy nie? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
<RUDA>
Zły wampir
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 317 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 18:19, 29 Mar 2010 |
|
O kurczaczek !!
Żałuje że dopiero wczoraj zaczęłam czytać ten ff bo jest naprawdę świetny.
Fajnie napisany, szybko się czyta, a fabuła... MARZENIE !!
Mimo tego iż nie chciałam zobaczyć w łóżku Edwarda i Tany, Belli która chce zaszaleć, a jej to nie wychodzi to fajnie jest przeczytać coś nowego.
Niobe zakończyłaś w świetnym momencie i nadal nie mogę się pozbierać.
Co będzie dalej ?!
Błagam o kolejny chap. Życzę dużo czasu i weny.
Zapomniała bym ... Ja też mam słabość do Dimitriego
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 10:57, 23 Maj 2010 |
|
Wreszcie udało mi się napisać ^^ To jeszcze nie jest ostatni rozdział, bo w czasie pisania stwierdziłam, że jeszcze jeden dodatkowy się przyda :) Ale to na pewno przedostatnia część, potem już tylko będzie rozdział z epilogiem.
Za błyskawiczną betę dziękuję Cornelie :*
Miłego czytania ^^
Rozdział 13
[link widoczny dla zalogowanych]
- Dzień dobry, kiedy jest najbliższy lot do Londynu?
Młoda dziewczyna zerknęła na ekran znajdujący się przed nią i uśmiechnęła się grzecznie.
- Za godzinę.
- Poproszę jeden bilet w klasie biznesowej.
- Dwa bilety, z czego jeden przy oknie – rzuciła zza mojego ramienia Tanya. Odwróciłem się w jej stronę, odczuwając coraz większą irytację.
- Nie jedziesz ze mną.
- Chcę ci pomóc Edwardzie, to wszystko. – Dziewczyna wzruszyła ramionami, co wywołało we mnie jeszcze większą złość.
- Nie potrzebuję tam twojej obecności, sam dam sobie radę.
- Czemu jesteś taki uparty?
Wampirzyca skrzywiła się.
- Bo wiem, co mówię. Twoja wizyta tam tylko wszystko pogorszy.
Mówiłam ci, że mam plan.
Tanya posłała mi znaczące spojrzenie.
- Twój plan jest beznadziejny.
- Wcale nie! Mówiłam ci, że to jest prosta do przewidzenia reakcja kobiet. – Blondynka dźgnęła mnie palcem.
- Chcę jej wytłumaczyć, przeprosić, a nie eksponować moje złe zachowanie.
- Nie udawaj, że nagle ci tak zależy na jej uczuciach, dobrze wiedziałeś, że to się stanie, gdy planowałeś swój przyjazd.
- Wcale nie! – powiedziałem oburzony. Jak w ogóle Tanyi mogło przyjść coś takiego do głowy? To było całkowicie niedorzeczne.
Nie udawaj takiego zdziwionego.
Wampirzyca prychnęła.
- Przepraszam, biorą państwo te bilety? Za chwilę kończy się odprawa bagaży.
Nie pozwolę ci pojechać samemu, a przekonywanie mnie zajmie ci więcej, niż dwadzieścia minut.
Westchnąłem z rezygnacją.
- Bierzemy te bilety.
Tanya nawet nie próbowała ukryć pełnego zadowolenia uśmiechu. Odebrałem bilety i umieściłem torbę na specjalnej półce. Na całym lotnisku były sieci szybów, które dostarczały bagaż we właściwe miejsce. Waga każdej walizki była przypisywana do pasażera, a przed przeniesieniem na pokład samolotu sumowano wagę bagaży, następnie porównywano z tą zapisaną w komputerze i dopiero, gdy wszystko się zgadzało, samolot odlatywał. Dzięki szybom mniej rzeczy ginęło na lotnisku, a co się z tym wiązało, zadowolenie klientów wzrastało.
Zwróciłem się w kierunku wampirzycy, dziewczyna wyszczerzyła się w moim kierunku i powiedziała cicho.
- Szykuje się ciekawa podróż.
Westchnąłem w odpowiedzi i szybko poszedłem w kierunku bramek celników. Po rutynowej kontroli i paru pytaniach wszedłem na właściwy terminal i usiadłem w poczekalni. Po kilku sekundach Tanya zajęła miejsce obok. Odwróciłem głowę w jej kierunku i powiedziałem, starając się brzmieć jak najbardziej szczerze.
- Doceniam to, że chcesz mi pomóc, ale naprawdę nie uważam, że to dobry pomysł.
Dziewczyna westchnęła cicho.
- Zobaczysz, moja obecność tylko przyspieszy waszą zgodę.
- Co, jeśli ona mi nigdy tego nie wybaczy? – zapytałem cicho, zdecydowanie nie udało mi się ukryć strachu i wahania w tym pytaniu.
Poczułem, jak Tanya kładzie mi rękę na ramieniu.
- Wiem, że ci wybaczy. Edwardzie ona cię kocha, mimo wszystko. Dlatego nigdy nie miałam z nią szans. – Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spojrzałem w jej stronę i wykrzywiłem lekko usta. Dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego przyjechałem do Tanyi. Jej obecność zawsze działała na mnie kojąco, ona umiała mnie pocieszyć i pozwolić popatrzeć nawet na te najbardziej beznadziejne sytuacje, z innej, lepszej perspektywy. Wiedziałem, że mimo tego, co między nami zaszło, zawsze będziemy przyjaciółmi.
Reszta oczekiwania minęła nam w milczeniu. Słyszałem myśli innych podróżnych, ale nie zastanawiałem się nad nimi, pozwalałem, aby w mojej głowie rozchodził się tylko niezrozumiały szmer. Gdy otworzono bramę, szybko weszliśmy do samolotu. Tanya od razu zaczęła czytać ofertę prezentowaną przez sklepik samolotowy. Uważnie patrzyłem, jak maszyna powoli wzbija się do góry. Po filmiku instruktażowym każdy skupił swoją uwagę na ekranach znajdujących się przed siedzeniem. Ja starałem się jakoś okiełznać moje myśli, z każdym przebytym kilometrem odczuwałem coraz większy strach i niepewność. W głębi ducha chciałem mieć już to wszystko za sobą, wiedzieć, na czym stoję, sama rozmowa z Bellą mnie stresowała. Wiedziałem, że moje postępowanie było niedopuszczalne i że moje żona ma poważne podstawy, aby mnie porzucić, ale w głębi serca miałem nadzieję, że jej uczucie do mnie nie osłabło przez te wszystkie lata.
Byłem tak pogrążony w rozmyślaniach, że zanim się obejrzałem pilot oznajmił, że zaraz lądujemy. Zerknąłem na Tanyę, która wydawała się być czymś zmartwiona. Skupiłem się na jej myślach.
Wyrzuty sumienia mnie zabiją, jeśli oni rozstaną się z mojego powodu. Zachowywałam się jak okropna egoistka przez te wszystkie lata. Gdybym się, choć przez chwilę zastanowiła, nie doszłoby do tego wszystkiego. Swoją drogą ciekawe, co ona robi sama w Londynie. Może też się nieźle bawi?
W myślach Tanyi pojawił się obraz Belli całującej się z jakimś mężczyzną. Mimowolnie warknąłem, zwracają na siebie uwagę mężczyzny siedzącego przede mną. Tanya gwałtownie odwróciła się w moją stronę.
Przepraszam, myślałam, że nie czytasz moich myśli.
Zacisnąłem mocno usta. Takiego obrotu spraw nie wziąłem pod uwagę, a co jeśli Tanya miała rację? Może Bella wcale za mną nie tęskniła, może nie przyjmie mnie z otwartymi ramionami i po tym, co jej zrobiłem może już nawet nie będzie chciała na mnie spojrzeć? W tej jednej sekundzie przypomniałem sobie dokładnie, co czułem, gdy zostawiłem Bellę, jak była człowiekiem. Sądziłem wtedy, że jej już nigdy nie zobaczę, ta jedna myśli sprawiła, że na ponad pół roku wszystko spowiła ciemność. Nie mogłem robić nic innego, jak tylko przypominać sobie czas, który spędziliśmy razem i nie czuć tego przejmującego żalu i bólu. Przestała się liczyć moja rodzina oraz wszystko inne, co kiedyś miało dla mnie wartość. Mogłem już tylko egzystować, udawać, że żyję, podczas gdy moje myśli były zagubione w przeszłości. Pamiętam dni spędzone w Rio, gdy nie tropiłem i leżałem w nocy, ciągle odtwarzając w myślach jej uśmiechniętą twarz, próbując przywołać echo głosu i smak ust. Myśląc o tym teraz, byłem chyba bliżej granicy szaleństwa, niż w jakimkolwiek innym momencie mojego życia. Powoli przestawałem panować nad rzeczywistością, żyłem w czasie, który minął i miał już nie powrócić. Zacisnąłem mocno pięści. Nie mogłem do tego dopuścić, musiałem zrobić wszystko, aby ją przy sobie zatrzymać, dać jej powód, by znowu chciała ze mną być. Tanya widząc moją minę, uścisnęła lekko moją rękę.
- Byłem takim idiotą, sądząc, że ona zawsze przy mnie będzie – powiedziałem, zwracając się w kierunku okna.
Będzie dobrze, musi być.
Po kilku minutach samolot wylądował i szybko przeszliśmy przez odprawę. Następnie zabraliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy w kierunku parkingu przy lotnisku, gdzie zostawiłem swój samochód.
Gdy tylko uregulowałem płatności, skierowaliśmy się w stronę centrum.
- Jaki jest nasz plan?
- Muszę zadzwonić do Alice – powiedziałem z wahaniem, sięgając po telefon. Nie spodziewałem się niczego dobrego po tej rozmowie, ale tylko moja siostra mogła mi teraz pomóc odnaleźć Bellę.
Po pierwszym sygnale rozległ się zimny głos Alice.
- Nie wiem, czy w ogóle zasługujesz na moją pomoc.
- Proszę cię, muszę z nią porozmawiać.
- Jesteś strasznym dupkiem! Jak mogłeś zrobić coś takiego Belli!
Westchnąłem z rezygnacją, Alice miała całkowitą rację.
- Ja…
- Nie mówi mi, że nie myślałeś, to jest oczywiste! Co teraz będzie z naszą rodziną? Z Nessie? Jak masz zamiar wszystkim powiedzieć, że zdradziłeś swoją żonę. No jak!?
Poczułem jak gwałtownie zaczyna się we mnie rodzić złość.
- Nie zachowuj się tak, jakby to była tylko moja wina! Wiem, że moje zachowanie jest nie wybaczalne, ale nie możesz mi zabronić się z nią spotkać. Przez stulecia ci we wszystkim pomagałem, wierzyłem w ciebie nawet, jak nas zostawiłaś. Zawsze byłem po twojej stronie i jedyne, o co cię teraz proszę to powiedzenie, gdzie ją znajdę! Czy to naprawdę tak wiele?
Odpowiedziała mi cisza, pomyślałem, że chyba trochę przesadziłem, ale w tym momencie Alice wyszeptała.
- Spotkasz ją o dwudziestej drugiej na Arlington Street.
- Dziękuję.
Szybko odłożyłem telefon i zerknąłem na zegarek. Było za dziesięć dziesiąta. Przyspieszyłem nieco i zacząłem odczuwać coraz większe zniecierpliwienie. Z jednej strony bałem się z nią porozmawiać, ale z drugiej nie wiedziałem jej już tak dawno, że tęskniła za nią każda komórka mojego ciała. Gwałtownie zahamowałem i wysiadłem z samochodu, nie patrzyłem nawet czy Tanya idzie za mną. Przebiegłem przez ulicę, nie zwracając nawet uwagi czy ktoś mnie obserwuje. Musiałem jak najszybciej być na miejscu. Gdy tylko minąłem zakręt, zatrzymałem się gwałtownie. Na ulicy leżało ciało jakiejś kobiety, a niedaleko niego zobaczyłem Bellę unieruchomioną pomiędzy jakąś ludzką dziewczyną i wampirem. Zmrużyłem oczy. To był Demetrii. Poczułem, jak wzrasta we mnie złość, zanim zdążyłem to przemyśleć powiedziałem wściekłym głosem:
- Zabieraj łapy od mojej żony.
Oboje odwrócili się w moim kierunku. Demetri miał na twarzy kpiący uśmiech, a Bella wyglądała na zaskoczoną. Zerknęła z poczuciem winy na ciało dziewczyny leżące na ziemi. Skrzywiłem się lekko, czy moja Bella właśnie zabiła człowieka? Popatrzyłem jej intensywnie w oczy, źrenice miały lekko czerwonawy kolor. Cofnąłem się o krok. Bella odepchnęła od siebie bruneta i zaczęła iść w moim kierunku.
- Edwardzie, ja…
Przerwała jednak i popatrzyła za moje ramię, krzywiąc się.
Poczułem, jak Tanya łapię mnie za rękę. W jednej sekundzie Bella stanęła tuż przede mną.
- Co ona tutaj robi?
- Tylko pocieszałam twojego męża, gdy ty uganiałaś się za innymi – stwierdziła blondynka z ironicznym uśmiechem.
Szybko wyrwałem się z jej objęć i złapałem Bellę za dłonie.
- Musimy porozmawiać.
Moja żona spojrzała podejrzliwie na Tanyę i kiwnęła głową. Odeszliśmy parę kroków i zanim zdążyłem się powstrzymać, porwałem Bellę w ramiona. Zaciągnąłem się zapachem jej włosów i mocno przytuliłem.
- Tak za tobą tęskniłem, przepraszam, za wszystko, co powiedziałem tamtej nocy.
Poczułem jak Bella uśmiecha się przy moim ramieniu, a jej drobne dłonie obejmują moją szyję i przez chwilę miałem wrażenie, że wszystko się ułoży. Jednak w tym momencie mocno mnie od siebie odepchnęła. Skrzywiłem się z bólem.
- Czuję jej zapach na tobie – powiedziała z wyrzutem Bella.
Spojrzałem na Tanyę, która teraz beztrosko rozmawiała z Demetrim, oboje nie zwracali uwagi na kobietę płaczącą pod ich nogami. Szybko obróciłem się w kierunku Belli. Jej wzrok wyrażał niepewność i napięcie, zabrawszy w sobie całą odwagę powiedziałem.
- Tanya i ja… Spaliśmy razem. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Nie 21:57, 23 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Cecyli
Wilkołak
Dołączył: 22 Sty 2010
Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: zza twojego okna
|
Wysłany:
Nie 11:17, 23 Maj 2010 |
|
Niobe! Składam ci ukłony i dziękuje ci, że jednak zdecydowałaś się zaktualizować Doskonały kawałek wieczności, gdyż sądziłam, że to już koniec.
Pięknie pokazujesz to, co mogłoby się stać gdyby Edward i Bella jednak do siebie nie pasowali. Podoba mi się to strasznie, chociaż kiedyś im kibicowała to teraz mam ich dosyć i próbuje jak mogę rozdzielić ich w swoich myślach i umyśle. Piszesz pięknie i masz ogromny talent, a twój styl jest jednym z najlepszych na tym forum. Kiedy doczytałam do końca nie mogłam uwierzyć, że to już koniec. Przeczytałam twoje opowiadanie już dawno, ale nie pisałam komentarzy, ponieważ nie przywykłam do wyrażania swoich opinii za pomocą słów, a zwłaszcza opinii tak pochlebnych jakie kieruje teraz do ciebie. Zakochałam się w tym FF od pierwszego słowa i nadal nie dochodzi do mnie, że to jeszcze nie koniec. Zaserwowałaś mi to co lubię - zaskoczenie, chwilami gniew i obojętność, które są moimi klimatami. I chociaż na romanse też nie narzekam to wolę zaglądać do czyjejś głowy i widzieć w niej to czego nie może pokazać słowami. Nawet podczas oglądania filmu zaglądam głębiej i nie skupiam się bardziej na fabule, co na spojrzeniu na świat i wnętrzu bohatera - nie zawsze przecież ciepłym i wprost zapraszającym. Ale leję teraz wodę a nie chciałam tego.
Twój styl jak już wspominałam - jest lekki i swobodny, a czyta się go szybko i wspaniale odnalazłam w nim to co lubię. Dziękuję za to, że pozwoliłaś mi choć na chwilę zajrzeć głębiej w postacie i odnaleźć w nich to czego szukałam.
Cecyli |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bugsbany
Wilkołak
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:27, 23 Maj 2010 |
|
No nie...ty chyba żartujesz...przerwać w takim momencie???? Moje biedne serduszko:D
Teraz umrę z ciekawości czy Bella mu wybaczy. Mam nadzieję, że tak bo jakoś nie wyobrażam sobie ich rozstania. Czasem w nasze życie wkrada się nuda i szukamy niewiadomo czego, ale jeżeli kogoś kochamy to potrafimy wybaczyć. Mam nadzieję, że Bella okaże się mądrym wampirem i da szansę mężowi:D Chociaż to drugi raz jak zawiodłą się na Edku....a ten mógłby czasami myśleć nad tym co robi grrrr ale mam nerwa na niego. I po co ciągnął tą Tanye ze sobą, jest takim pierdołą, że nie potrafi jej powiedzieć wyraźnie, że ma sobie iść???
Mimo że kazałaś nam długo czekać na kolejny chapik to warto było. Rozdział jest rewelacyjny i nie mogę się doczekać następnego. Trochę mi smutno, że Twoje opowiadanie dobiega końca:(
Zyczę Ci mega wielgachnego wena i ogrom czasu.
Pozdrawiam Bugsbany |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bugsbany dnia Nie 12:28, 23 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
elektra21
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 13:55, 23 Maj 2010 |
|
Już tak dawno nie było tego opowiadania. No i Tanya musiała jechać z nim. No i ma facet za swoje teraz. Według mnie Bella mu nie wybaczy i rzuci, i pójdzie z Demetrim nawet do Volturi. Może i źle zrobiła, że spędzała ten czas z Demetrim, ale nie poszła z nim do łóżka, tak jak to zrobił Edward, no i to jeszcze z Tanyą. Więc zapewne go rzuci za to.
Jak nic koniec z nimi. Szkoda.
Dzięki za rozdział. Był wspaniały. Oczywiście wyczekujemy następnego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nina=)
Wilkołak
Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 204 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:10, 23 Maj 2010 |
|
Niesamowite. Piękny tekst, jak każdy zresztą w twoim wykonaniu
Potrafisz wspaniale budować napięcie. Tylko szkoda, że przerywasz w taki momencie. Choć z drugiej strony bardziej będę czekała na kolejny rozdział, może to i dobrze.
Wyłapałam kilka błędów:
"Tanya posłała mi znające spojrzenie."
-chyba znaczące
"Byłem tak pogrążony w rozmyślaniach, że nie zanim się obejrzałem pilot oznajmił, że zaraz lądujemy."
- bez 'nie'
"Gdy tylko uregulowałem płatności, skierowaliśmy w stronę centrum."
- chyba powinno być 'się' między 'skierowaliśmy', a ' w stronę centrum'
"- Muszą zadzwonić do Alice – powiedziałem z wahaniem, sięgając po telefon."
Chyba była jeszcze jakaś literówka, ale wyłapałam ją tylko za pierwszym czytaniem, później nie mogłam jej znaleźć.
Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział i nie będziesz trzymała nas dłużej w niepewności;)
pozdrawiam
Nina |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Perunia
Człowiek
Dołączył: 01 Maj 2010
Posty: 50 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 21:38, 29 Lip 2010 |
|
Bardzo fajne opowiadanie i ta postać Demetriego z początku dośc pozytywnie przedstawiona. Ale zakończyć w takim momencie ? I nie dodać kolejnego rozdziału tak długo to po prostu niedopuszcalne )
wiec weny i czekam niecierpliwie na zakonczenie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 22:39, 29 Lip 2010 |
|
Co do kolejnego rozdziału to jest już napisany, pojawi się razem z epilogiem. Obecnie jest u bety, niestety nie do końca wiem, kiedy będę mogła wkleić, ale już niedługo :D
Dziękuję ogromnie za wszystkie komentarze :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Sob 11:53, 31 Lip 2010 |
|
Witaj, niobe!
Przedwczoraj wieczorkiem zauważyłam ten ff i jak zaczęłam czytać, to wsiąkłam dla świata. A przy tym ubawiłam się setnie.
Przede wszystkim – znakomity pomysł. I, jak dla mnie, bardzo prawdziwy. Idealny świat jest po prostu nudny. Nie dziwię się Twojej Belli, że w końcu zaczęło jej to ciążyć. Nawet nie tak, dziwię się, że aż tyle czasu tego nie dostrzegała. Ja bym pewnie miała dość już po dziesięciu latach. Poza tym zwróciłam uwagę dzięki twojemu opowiadaniu na jedną, dość ważną, jak mi się wydaje rzecz.
Cullenowie, w zasadzie wszyscy mieli jakieś pasje, Carlisle – swoją pracę w zawodzie lekarza, Alice – wiadomo ciuchy i urządzanie przyjęć, Rose – samochody i ich naprawę (choć nie wiem co ona takiego mogła naprawiać w dwa tysiące dwieście którymś roku, chyba że na rynku motoryzacyjnym nastąpił jakiś wiekowy krach), Esme – malarstwo, Edward – muzykę i jej komponowanie. Nawet Emmett i Jazz mieli jakieś zainteresowania, które wypełniały im czas. A co interesowało Bellę, oprócz Edwarda? Nic.
Bella nie miała żadnych zainteresowań, które mogłyby wypełnić jej cudowne, wieczne życie. Ile razy można zwiedzić cały świat? Ba! Ile razy można wciąż chodzić do szkoły? Życie Belli, kiedy skończyły się wszystkie problemy z Volturi, czy późniejsze z wyborem przez Nessie Nahula, zamiast Jacoba, było po prostu puste i nawet największa miłość niestety nie wystarcza, by całkowicie je wypełnić. Też po pewnym czasie staje się nudna.
Ponadto bardzo spodobał mi się w Twoim opowiadaniu sposób, w jaki zwróciłaś uwagę na związek Edwarda i Belli, porównując go do związków Alice i Jaspera, Rose i Ema, czy nawet Nessie i Nahula. Te trzy ostatnie pary mają w sobie ogień, jakąś pasję, ich uczucie zdaje się być ciągle podsycane niewidzialnym płomieniem. A niestety tego widocznie brakuje w związku Belli i Edwarda. Idealny związek sypie się jak domek z kart, kiedy w jego zakamarki wkrada się zabijająca miłość nuda.
Chwilę o postaciach. Podoba mi się Bella. Sama nie wierzę, że to mówię, bo za nią ogólnie nie przepadam, ale w Twoim opowiadaniu ma zdecydowanie większe „jaja” niż w sadze. I w końcu potrafi podejmować samodzielnie decyzje, nie wpatrując się ślepo w Edwarda, jak ciele w malowane wrota. I nareszcie jest w stanie dostrzec choć kawałek świata poza swoim mężem.
Edward natomiast w Twoim opowiadaniu rozbawił mnie prawie do łez. Jego zachowanie po spędzeniu nocy z Tanyą było takie typowo męskie: po pierwsze - zagłuszyć własne wyrzuty sumienia opowiadając o zdradzie swojej żonie, by choć częściowo zrzucić z siebie odpowiedzialność; po drugie – rankiem jak najszybciej uciec od kochanki; a po trzecie – jego srodze zranione ego, kiedy usłyszał w myślach Tanyi, że wcale nie sprawdził się w łóżku tak rewelacyjnie… Jak tylko to przeczytałam, myślałam że pobudzę sąsiadów śmiechem. Świetnie poprowadziłaś tą całą akcję. I moje gratulacje, za dogłębną analizę męskiej psychiki.
Podoba mi się Tanya. I szczerze się cieszę, że w końcu mogła porównać swoje kilku wiekowe wyobrażenia o idealnym Edwardzie, z rzeczywistością. Teraz jak już przekonała się, że jej ideał jest tylko słabym chłopcem, szukającym odwetu na żonie w ramionach kochanki, a w dodatku, w łóżku też żaden z niego rewelacyjny ogier, cóż mam nadzieję, że przejrzy wampirzyca na oczy i rozejrzy się za kimś innym. Nawet chyba mamy dla niej tego samego kandydata.
I na deser, jak wisienkę na torcie, zostawiłam sobie swojego ulubionego wampirka – Demetriego. Świetnie opisałaś tę postać. Już go kocham! Zresztą zawsze miałam słabość do takich facetów, nieco tajemniczy, trochę typ spod ciemnej gwiazdy, ale przy tym uroczy łobuz. Facet z jakim kobieta nigdy nie będzie się nudzić, którego nigdy nie będzie pewna, a tym samym zmuszona do dbania o siebie i swój związek.
A! Zapomniałabym. Zauroczyłaś mnie postacią Lei. Kapitalnie poprowadziłaś jej wątek i pokazałaś, jaką się można stać, gdy wpojenie da ci we znaki. No i na sam koniec mój ukochany bohater z sagi – Jacob. Nie byłabym sobą, gdybym Ci nie powiedziała, że się wkurzyłam, jak znów czytałam o nieszczęśliwym Jake’u. Choć nigdy nie byłam zwolenniczką wpojenia w ogóle, a co dopiero bezsensownego wpojenia Jacoba w Nessie. Dlatego wybaczam, że go tak potraktowałaś i w zasadzie rozumiem. A ten błysk w oku kiedy pocałował Bellę, normalnie aż mnie ciarki przeszły. Wrócił stary, dobry Jake a nie wpojony psiak Cullenów.
Mimowolnie porównywałam troszkę ten ff do Kurtyzany. I dosłownie widać minimalną, niedużą, szczególnie w pierwszych rozdziałach tej historii, różnicę w Twoim stylu. Który mi osobiście bardzo przypadł do gustu, a im częściej i więcej go szlifujesz, tym lepiej.
Także, życzę tłuściutkiej weny i czekam na ciąg dalszy. Szkoda, że to już będzie ostatni rozdział. BB. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez BajaBella dnia Sob 11:55, 31 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Nie 21:15, 05 Wrz 2010 |
|
Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać ^^ Ale mogę wam teraz z dumą powiedzieć, że to koniec. Kontynuacji nie przewiduje. Myślałam o innym epilogu, ale ten wydaje mi się lepszym wyjściem. Jak całe opowiadanie, także i zakończenie, potraktowałam z lekkim przymrużeniem oka. Dziękuję wszystkim za czytanie i komentowanie. Na koniec pozostaje mi tylko Was zaprosić do czytania innych moich opowiadań.
Betowała wspaniała Cornie, której ogromnie dziękuję za współpracę przy tym ff ^^
Rozdział 14
PWB
[link widoczny dla zalogowanych]
Wpatrywałam się w Edwarda, nie mogąc zrozumieć słów, które właśnie wypowiedział. Miałam wrażenie, że przez chwilę zatrzymał się czas, wszystko widziałam w zwolnionym tempie. Jakiś komar przelatywał pół metra ode mnie, dziewczyna siedząca pod ścianą brała oddech, Demetri odgarniał ręką włosy. Ostatecznie zwróciłam się w kierunku Edwarda. Na jego twarzy powoli malowało się poczucie winy. Najpierw spłynęła na mnie fala złości, jednak zniknęła ona tak szybko, jak zaczęłam odczuwać ból. Miałam wrażenie, że ktoś właśnie wyrwał mi serce z piersi i zaczął je miażdżyć w dłoni. Wypełniała mnie pustka i następujące po niej ogromne cierpienie. Przestałam oddychać i popatrzyłam w końcu w oczy Edwarda. Miałam wrażenie, że widzę go pierwszy raz w życiu. To nie był człowiek, którego poślubiłam ponad trzysta lat temu. On nigdy by mnie nie zdradził, nie zranił. Wtedy nawet nie pozwalał mi samej iść na spacer w obawie, że się po drodze skaleczę, a teraz on sam sprawił mi niewyobrażalne cierpienie. W tej jednej chwili słowa przez niego wypowiedziane wydawały mi się kłamstwem, wszystkie wyznania miłości i obietnice. Przyrzekał mi przecież, że zawsze przy mnie będzie i na wieczność będzie mnie kochał. A teraz stał przede mną cień mężczyzny, którego pokochałam, słaby, egoistyczny, zapatrzony w siebie i tak pewny wszystkiego, co posiada. Poświęciłam dla niego wszystko, życie, rodzinę, przyjaciół, wszystko tylko, żeby być z nim, a on mnie zdradził w najbardziej okrutny sposób. Ostatecznie zawładnęła mną wściekłość. Nie chciałam go teraz oglądać, pragnęłam go zranić, sprawić, żeby poczuł to samo, co ja, zemścić się. Skupiwszy całą swoją siłę zamachnęłam się i wymierzyłam mu policzek. Uderzenie było tak silne, że głowa odskoczyła w bok. Gdy się odwrócił, mnie już tam nie było. Biegłam przed siebie najszybciej, jak mogłam. Chciałam skupić się, choć przez chwilę na czymś innym. Odwrócić swoje myśli od tego palącego bólu. Mijałam budynki, które zlewały się w szaroburą całość, uciekałam z miasta, próbując zostawić za sobą przeszłość. Po kilkunastu minutach zatrzymałam się gwałtownie. Pierwszy raz bieg mi nie pomógł.
Zerknęłam za siebie, oddaliłam się zaledwie kilka kilometrów od miasta, byłam teraz na mało uczęszczanej drodze. Opadłam na kolana i objęłam głowę rękami, tak bardzo chciałabym teraz nic nie czuć. Pozbyć się tego bólu. Zaczęłam łapczywie wciągać powietrze do płuc. Pragnęłam przynajmniej się rozpłakać, ulżyć jakoś cierpieniu, ale to też zostało mi odebrane. Sama się tego zrzekłam, wiążąc się z Edwardem. Oddałam mu całą siebie, a teraz już nic nie zostało dla mnie. Miałam wrażenie, że nie wypełnia mnie nic, przez te wszystkie stulecia kształtowało mnie tylko to uczucie. Dzieliłam z nim wszystko - uczucia, rzeczy, ludzi. Nie posiadałam nic, co byłoby tylko moje. Przede wszystkim oddałam mu siebie.
Wiem, że moje poświęcenie nie było jedno stronne. On też dużo dla mnie poświęcił, wyzbył się samotności i spokoju, przyjął mnie. Dopiero teraz z całą siłą dotarło do mnie znaczenie słów Alice, całe moje małżeństwo z Edwardem opierało się tylko na dawaniu i dzieleniu się wszystkim. Nie pozostawiliśmy przestrzeni dla siebie, od trzystu lat nie było ani Belli ani Edwarda - tylko my. Tak jakbyśmy się stali jedną osobą i zapomnieli, że tak naprawdę się różnimy. A teraz? Co ja mam uczynić? Sama świadomość życia bez niego mnie przerażała, dla niego poświęciłam wszystko, nie mogłabym teraz się go wyrzec. Co było by wtedy sensem mojego wiecznego istnienia? Jednak jak mogłam do niego powrócić po tym, co mi zrobił? Czy mu kiedyś wybaczę? Czułam się przytłoczona uczuciami, które się we mnie kotłowały. I nie miałam pojęcia, co zrobić. Przez krótką sekundę naszła mnie myśl, żeby zadzwonić do Alice, ale od razu doszłam do wniosku, że to zły pomysł. Tę decyzję muszę podjąć sama. Przez tyle lat skupiałam się na tym, co czują inni, że przestałam rozumieć własne potrzeby. Nie umiałam ich trafnie nazywać, ani o nich mówić. Nawet teraz chciałam zwrócić się do kogoś o pomoc. Przez moją przemianę nigdy tak naprawdę nie dorosłam. Całe życie byłam zależna od innych, nie umiałam sama podejmować decyzji, zawsze stała za mną Alice, albo Edward.
Wstałam i zamknęłam oczy, musiałam się skupić. Odkryć, czego tak naprawdę pragnęłam. Nie chciałam zostawić Edwarda, ale jednocześnie nie wyobrażałam sobie, że tak po prostu do niego wrócę. Mój wyjazd tylko uświadomił mi, że potrzebuję samotności, przemyślenia, czego tak naprawdę chcę w życiu. Dopiero teraz zrozumiałam ból Rosalie i to, czemu ona zawsze nienawidziła tego życia. Nigdy nie pójdę na przód, zawsze pozostanę w moim osiemnastoletnim ciele i tak naprawdę nie rozumiem, co znaczy być dorosłym.
Potrzebowałam czasu dla siebie. Samotności i odcięcia się od mojej rodziny. Wyciągnęłam komórkę i szybko napisałam Edwardowi, gdzie ma mnie znaleźć. Nie mogłam tak po prostu odejść, musiałam się dowiedzieć, czemu to zrobił, usłyszeć to z jego ust. Wysłałam wiadomość i zamknęłam oczy. Czułam się całkowicie bezbronna. Myślałam, że nigdy nie spotka mnie gorszy ból niż ten, który odczułam przed podróżą do Włoch, ale to było o wiele gorsze. Byłam zdradzona, tego uczucia nie dało się porównać z niczym innym. Nie chciałam teraz o niczym myśleć, tylko zapomnieć, wymazać z pamięci wyraz jego twarzy, kiedy się przyznawał.
Nie minęło pięć minut, gdy poczułam zapach Edwarda. Z wahaniem obejrzałam się w jego stronę, jedynym słowem, które mogłoby teraz opisać jego wygląd było: winny. Powoli podszedł i zatrzymał się kilka metrów ode mnie.
Wbiłam spojrzenie w ziemie i cicho zapytałam.
- Czemu?
Usłyszałam jak mój mąż wstrzymuje oddech, po chwili odetchnął ciężko i powiedział z rezygnacją.
- Nigdy nie chciałem być z kimś innym niż ty. Kiedy mieszkałem u Tanyi, to nie jej pragnąłem, a ciebie. Tęskniłem w najgorszy z możliwych sposobów. To uczucie pożerało mnie od środka, cały czas miałem nadzieję, że przypadkiem znajdziesz się na Alasce, albo że zadzwonisz. Pragnąłem z tobą porozmawiać, poczuć twoją obecność. Kiedy Tanya mnie pocałowała, nie mogłem się powstrzymać, w głębi ducha nie chciałem. Pragnąłem choć na chwilę zapomnieć, że nie ma cię obok, o tym, co mi zrobiłaś. Nie wiem czy jesteś sobie w stanie wyobrazić, co poczułem, gdy zobaczyłem cię z Jacobem. Wtedy sądziłem, że kochałaś go przez te wszystkie lata. Wiem, że uczucie, które żywiłaś do mnie zawsze było silniejsze, ale to mimo wszystko bolało, ja nigdy nie dzieliłem miłości do ciebie na dwoje. Jednak niczego nie żałuję bardziej niż tego. Bello, gdybym w jakiś sposób mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko.
Poczułam jak Edward do mnie podchodzi i obejmuje moje dłonie. Trwałam przez chwilę w bezruchu pozwalając, aby jego słowa powoli do mnie dotarły. Z wahaniem podniosłam głowę i na niego spojrzałam.
- Nie mogę teraz z tobą być. Muszę odejść.
Na twarzy mojego męża odbiło się tak ogromne cierpienie, że sama poczułam jak moje serce zaczyna boleć.
- Nie mówię, że zostawiam cię na zawsze, ale nie chcę teraz z nikim być, potrzebuję prawdziwej samotności, żeby pomyśleć. – Przerwałam na chwilę, szukając właściwych słów. - Nie wiem czy zdołam ci wybaczyć.
Edward odwrócił głowę w bok i odetchnął.
- Rozumiem, że muszę ponieść konsekwencje. Wiedz, że zawsze będę na ciebie czekać. I już nigdy nie zrobię niczego, co mogłoby cie zranić.
Przygryzłam wargi.
- Nie wierzę ci już.
Edward na chwilę mocnej ścisnął moje ręce.
- Co mam powiedzieć Nessie? – zapytał po chwili.
- Sama się z nią skontaktuje.
Trwaliśmy chwilę w ciszy, po czym Edward przemówił.
- Czy mogę coś zrobić, żebyś mi szybciej przebaczyła?
- Nie.
Wyrwałam się z jego uścisku i powoli się odwróciłam. Zerwałam się do biegu i pozostawiłam Edwarda daleko w tyle.
Epilog
PWE
[link widoczny dla zalogowanych]
Ułożyłem się wygodnie na leżance i złożyłem ręce na brzuchu. Zwróciłem się w kierunku terapeutki, dzięki czemu moje oczy mogły napawać się widokiem doskonałych kobiecych kształtów. Lekarka miała na sobie obcisłą czarną sukienkę oraz nieziemsko wysokie obcasy. Włosy spięła w luźny kok, co tylko uwydatniało łagodne rysy jej twarzy i pełne usta. Zdecydowanie wszystko w niej było pociągające. Uśmiechnąłem się lekko.
- Panie Cullen, może mi pan dziś opowiedzieć o swoim małżeństwie – powiedziała lekarka po włączeniu dyktafonu. – Dlaczego zdradził pan żonę?
Westchnąłem. To pytanie zawsze budziło we mnie ogromne wyrzuty sumienia, najgorzej było, gdy Bella odeszła. Przez lata nie umiałem pogodzić się ze swoim błędem.
- Byliśmy bardzo szczęśliwi do pewnego momentu, gdy nastąpiła w niej zmiana, miałem wrażenie, że czegoś jej brakuje. Chodziła przygnębiona, znudzona egzystencją. Od tego wszystko się zaczęło.
- Uważa pan, że wina leży po jej stronie? A może to pan nie ofiarował jej wystarczająco dużo?
- Dałem jej całego siebie, ale po pewnym czasie to było niewystarczające.
- Zatem to ona była powodem niewierności?
Zamyśliłem się. W zasadzie gdyby Bella nie wyjechała do Londynu, nigdy nie wybrałbym się do Tanyi i jej nie zdradził. Wiedziałem, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała kobieta, dlatego po tym, jak rzuciłem na nią krótkie spojrzenie, powiedziałem:
- Uważam, że żadne z nas nie jest bez winy. Gdyby mnie nie opuściła, nigdy nawet nie pomyślałbym o cudzołóstwie, ale gdybym dał jej wszystko, czego potrzebuje nieodeszłaby.
Kobieta wydawała się zadowolona z takiej odpowiedzi. Spojrzałem na jej nogi. Moje oczy sunęły po lekko zaokrąglonych łydkach, niewielkich kolanach i jędrnych udach. Ten obraz wzbudzał we mnie pożądanie. Pragnąłem dotknąć jej skóry, wsunąć rękę pod spódnicę i czekać, aż będzie mnie błagać o rozkosz. Nachalny głos ściągnął mnie na ziemie.
- Panie Cullen, zadałam pytanie. – Terapeutka popatrzyła na mnie z naganą w oczach.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Mogłaby pani powtórzyć?
Lekarka odchrząknęła.
- Czy żałuje pan tego, co zrobił?
- Oczywiście! – powiedziałem szybko, prostując się. – Nigdy nie zrobię już niczego, co mogłoby ją skrzywdzić. Wydaje mi się, że nasz związek jest teraz bardziej dojrzały. Wiemy, czego się po sobie spodziewać. Akceptujemy się takimi jakimi jesteśmy.
Brunetka zerknęła na swoje papiery wyraźnie zadowolona z mojej reakcji. Po chwili wstała i odwróciła się w stronę biurka. Błyskawicznie zerwałem się na nogi, a już po sekundzie znalazłem się obok niej. Objąłem ją od tyłu i mocno przycisnąłem do siebie. Słyszałem, że jej oddech staje się coraz bardziej nierówny. Jedną rękę położyłem na jej brzuchu, a drugą zacząłem masować jej szyję. Zbliżyłem swoją twarz, po czym wyszeptałem jej do ucha.
- Tak bardzo cię pragnę.
Kobieta próbowała mi się wyrwać, ale była za słaba.
- Nie, nie możemy – wyszeptała wątłym głosem.
- Cii… - Zacząłem składać delikatne pocałunki na jej szyi. Dłonią objąłem jej pierś. W tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie.
- No już gołąbeczki! Wracamy do domu. Demetrii znowu zgubił kluczyki od samochodu i musimy jechać z wami.
Westchnąłem z rezygnacją. Tanya zawsze miała nieprawdopodobne wyczucie czasu, wchodziła dokładnie w momencie, gdy sprawy zaczynały przybierać ciekawy obrót.
Bella odsunęła się i odwróciła w moją stronę. Rzuciła mi ręce na szyję, po czym mnie pocałowała. Uwielbiałem smak jej ust. Po chwili odsunąłem się lekko i spojrzałem w jej złote oczy. Wiedziałem, że jest najcenniejszą rzeczą, którą mam. Odkąd wróciła, staram się ze wszystkich sił udowodnić, ze na nią zasługuję.
Pamiętam moment, kiedy przyjechałem sam z Londynu, próbowałem wytrwać wśród wszystkich oskarżających spojrzeń. Tanya, która wyjątkowo polubiła Demetriego, postanowiła na jakiś czas zamieszkać z nami, dlatego codziennie musiałem oglądać powód mojego cierpienia. Renesmee nie skomentowała mojego zachowania. Czasem tylko przyłapywałem ją jak patrzyła na mnie z bólem w oczach. Nie zadawała jednak żadnych pytań. Carlisle okazał się bardzo wyrozumiały, cierpliwie czekał, aż sam zechce z nim rozmawiać, jednak nie czułem potrzeby, aby rozpatrywać moje błędy. Alice i Jasper wyprowadzili się zaraz po moim powrocie Moja siostra nie chciała być przy mnie, abym pozostał nieświadomy, co do decyzji jaką podejmuje Bella. Rozumiałem jej postępowanie, też chciała mnie ukarać. Emmett i Rosalie nie wtrącali się w moje życie, czasem tylko patrzyli na mnie z mieszanką współczucia i politowania. Najgorzej było przebywać z samym sobą. Godziny samotności, w których rozpamiętywałem wspólnie spędzony z Bellą czas, albo moją zdradę wywoływały u mnie mękę. Codziennie żyłem nadzieją, że ona wróci. Jednak po pięciu latach zacząłem odczuwać tylko rezygnację. Pewnego dnia zobaczyłem życie, jakie będę wiódł, gdy do mnie nie wróci. I wtedy zacząłem pałać do siebie nienawiścią.
W momencie gdy całkowicie sobą gardziłem, ona wróciła. Po dziesięciu latach pojawiła się przed naszym domem. Kiedy wyszedłem na jej spotkanie, bez słowa się do mnie przytuliła. Wytłumaczyła, że potrzebowała tego czasu, żeby zrozumieć siebie, odkryć czego naprawdę pragnie. Jednak uzmysłowiła sobie tylko, że nie może żyć beze mnie oraz Nessie. Przyrzekła mi jeszcze, że jeśli kiedykolwiek znowu ją zdradzę odejdzie i już nie wróci. Po powrocie żony czułem głównie wdzięczność oraz szczęście. Wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby jej nie zawieść.
Patrząc z perspektywy czasu, to sądzę, że rozłąka wyszła nam na dobre. Nauczyłem się szanować przestrzeń mojej ukochanej, przestaliśmy spędzać całe dnie ze sobą. Bella zaczęła pisać i codziennie o świcie chodziła z Nessie oraz Alice na spacery. Polowaliśmy zazwyczaj osobno. Poza tym nauczyliśmy się bawić naszym związkiem. Czasem udawaliśmy kogoś innego, wchodziliśmy w role. Na pewno nie można było nazwać naszego życia monotonnym.
Bella pociągnęła mnie za rękę w kierunku drzwi. Z uśmiechem zadowolenia poddałem się jej. Szybko wyszliśmy z budynku i doszliśmy do samochodu. Demetri był oparty o drzwi, za wszelką cenę unikał rozbawionego spojrzenia Tanyi.
- Zastanawiam się jak to możliwe, że wampir, którego darem jest znajdywanie ludzi cały czas gubi rzeczy – zapytała z ironią Bella.
Wampir mruknął coś pod nosem, jednak tak cicho, że nie mogliśmy go usłyszeć. Parsknąłem pod nosem, brunet był naprawdę zabawny. Co mnie najbardziej zaskoczyło to decyzja Volturi – pozwolili mu opuścić Włochy bez żadnych konsekwencji. Carlisle uważał, że Aro prawdopodobnie znalazł kogoś o lepiej rozwiniętym darze, stąd jego decyzja. Sam też nie wyobrażałem sobie, iż Volturi z dobrego serca pozwolili mu odejść. Choć na własnym przykładzie mogłem zauważyć, że wampiry też mogą się zmienić. Wszystko było możliwe.
Szybko wsiadłem do auta, po sekundzie Bella zajęła miejsce obok mnie i uśmiechnęła się zalotnie. Tanya oraz Demetri przekomarzali się ze sobą na tylnym siedzeniu.
- To co chcesz robić po powrocie do domu? – zapytałem, próbując wycofać samochód.
- Wybacz kochanie, ale mamy już plany z Nessie.
Westchnąłem ciężko.
- To nic, w takim razie zajmę się sobą.
- Tak to chyba najlepsze wyście – powiedziała moja żona, nachylając się w moją stronę i całując moją szyję.
Mimowolnie uśmiechnąłem się.
- Kocham cię – stwierdziła po chwili Bella.
- Och, ja ciebie też! Cieszę się, że wreszcie odważyłaś się to przyznać – rzuciła Tanya, wpychając głowę pomiędzy siedzenia.
Bella wywróciła oczami.
- A co ze mną? – zapytał po chwili Demetri.
- Masz Edwarda – odpowiedziała blondynka.
- Nie – stwierdziła ostro moja żona.
Zerknąłem na nią. Poczułem ciepło w okolicy serca, gdy zobaczyłem jej lekko skrzywiony uśmiech i drapieżne spojrzenie. Moje życie nie było doskonałe. Kłóciłem się czasem z żoną, przez co spędzaliśmy osobno całe tygodnie. Już nie próbowaliśmy udowodnić sobie, że możemy żyć, mając tylko siebie. Każde z nas potrzebowało jeszcze czegoś innego, jakiejś odskoczni, zajęcia, które należało wyłącznie do nas. Równocześnie musiałem przyznać, że teraz jeszcze bardziej doceniałem jej towarzystwo. Cieszyłem się ze swojego życia, nie było ono idealne czy normalne. Liczyło się, że było nasze. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niobe dnia Nie 21:22, 05 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
tenaya
Wilkołak
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 17:23, 06 Wrz 2010 |
|
Skoro mam być pierwsza to niech tak będzie:P
Nie powiem zaskoczyłaś mnie, że dodałaś rozdział (rozdział i epilog ściśle mówiąc). Twoje opowiadania zawsze mi się podobały, masz talent i potrafisz stworzyć coś... innego? Tak, to chyba dobre określenie. "Doskonały kawałek wieczności" to jeden z tych przyznam się nielicznych ff które przeczytałam bo wielu jakoś nie mogłam (przepraszam wszystkie autorki, które się tak napracowały przy swoich dziełach).
Co do tego ff urzekł mnie i z niecierpliwością czekałam na wielkie zakończenie. Przyzna, że może nie tego się spodziewałam, ale jestem miło zaskoczona.Podobała mi się reakcja Belli, to że szczeliła Edwarda w twarz i że go zostawiła. Bardzo dobrze zrobiła i jestem z niej dumna. Dała sobie przerwę i się jaj nie dziwię. Bravo!!- to tyle co do rozdziału nr 14:P
Epilog!
Zaszokował mnie!
Terapeutka- aż nie mogłam uwierzyć co czytałam. Edward dobiera się do jakiejś babki, a potem Bella. :D
No a z każdym następnym zdaniem uśmiechałam się coraz szerzej;P
Ta pasja i chyba namiętność która powróciła między nimi- super idealne zakończenie!
No i jeszcze moja ulubiona para Tanya- Demettri, dlaczego Meyer ich nie sparowała! No ale to by było dziwne:P
Bardzo serdecznie ci gratuluje, że dobrnęłaś do końca i gratuluje ci świetnego opowiadania.
Życzę dużo weny na przyszłość i powodzenia w pisaniu.
Pozdrawiam
tenaya |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ilyre18
Człowiek
Dołączył: 27 Lip 2009
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
|
Wysłany:
Pon 17:44, 06 Wrz 2010 |
|
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się epilog! Gratuluję i z serca dziękuję, za Twoją pracę! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
valentin
Zły wampir
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 426 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 21:48, 06 Wrz 2010 |
|
Powiem tak....
Jak zaczęłam czytać Epilog... Obawiałam się, że Edek stał się jakimś niezrównoważonym erotomanem gustującym w ludzkich pannach, ale jak się okazało że to Bella, cóż kamień spadł mi z serca. Świetnie napisałaś to opowiadanie, pokazałaś że nawet takie życie nie może być doskonałe, ukazałaś wady i zalet, by po dramatycznym rozdziale pokazach epilog z happy endem. Czytało mi się to nie zwykle lekko, mimo dość poważnej tematyki. Co mogę więcej powiedzieć...
Jesteś genialna!!!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mg50
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 22:40, 14 Lis 2010 |
|
Moja droga twoje opowiadanie było zacne ^^
Bardzo dobrze wczułaś się w bohaterów, akcja leci gładko i bez zbędnych zapychaczy. Ot taki miły utworek na zimowe ( co prawda dopiero listopad) wieczory. Bardzo dobrze się czyta. Cieszę się, że dałaś na koniec szczęśliwe zakończenie, bo to tygryski lubią najbardziej :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wampiromaniaczka
Wilkołak
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 241 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Oświęcim
|
Wysłany:
Sob 11:17, 11 Gru 2010 |
|
Czyżbym była aż tak nieuważna, gdy czytałam? Skąd wiadomo, że terapeutka to Bella odgrywająca tylko taka rolę, by dodać pieprzyka ich związkowi? Żeby się tylko nie okazało, że powstanie czworokącik do igraszek seksualnych, pieprzyka byłoby jeszcze więcej! Tyle, że wampirzej pornografii już bym raczej nie zdzierżyła! Starczy, że Emmet sprezentował Edkowi kasetę z filmem. Tylko, czy wampiry wymagają takiego szkolenia? Przez tyle lat swojego żywota niejedno widzieli i zrobili, co jeszcze może ich zaskoczyć?
Morał jest jasny; niczego nie można robić ciągle i wyłącznie tylko we dwoje, przestrzeń każdy musi mieć swoją własną, nawet w najbardziej wspaniałym związku. Masz talent, dziewczyno i spore pokłady wyobraźni. Gratulacje. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|