|
Autor |
Wiadomość |
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pon 14:49, 29 Gru 2008 |
|
UWAGA!!! TEN FF TO CZYSTA GRAFOMANIA!!!
GŁUPI PIĘKNY CULLEN!
* Tytuł: Stupid, Beautiful Cullen!
Autor: flawless-lips
Klasyfikacja: T Romans/Dramat - Bella & Edward
Oryginał znajduje się tu: [link widoczny dla zalogowanych]
pomagała: Żona Wikinga
betowała: Lullaby
To moje pierwsze tłumaczenie i jednocześnie pierwszy tekst, jaki tu zamieszczam (mam nadzieję, że nie ostatni ).
Szczerze mówiąc, jest to najbardziej 'amerykański' z wszystkich ff, jakie kiedykolwiek czytałam. Alternatywna wersja historii B&E. Autorka zmieniła pewne cechy wampirów, więc proszę się nie dziwić.
Jeśli będziecie chcieli – chętnie potłumaczę dalej :)
teraz Głupi Cullen również na chomiku - wszystkie rozdziały znajdziecie tu: [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział I
GRECKI BÓG
Punkt widzenia Belli (PWB):
- Charlie, ile razy muszę ci powtarzać: to nie ja, Alice i Rosalie spaliłyśmy szkolną salę gimnastyczną!
Gdyby Charlie wiedział, że to my...
Rok temu ja i moje przyjaciółki przebywałyśmy w Port Angeles, kiedy nas porwano. Nie pamiętamy prawie nic, oprócz tego, że trzy dni później obudziłyśmy się przerażone. Wpatrywałyśmy się w świat, który wyglądał tak samo, tylko był intensywniejszy.
Skończyłyśmy robić bałagan w Port Angeles po uświadomieniu sobie, co czynimy. Od tamtej pory, kiedy tylko dotkniemy zwierzęcej krwi, czujemy odrazę do tego, co zrobiłyśmy.
Wróciłyśmy do domu tydzień później mówiąc rodzicom, że nie wiemy, co się stało, że po prostu obudziłyśmy się przed domem Charliego tamtego ranka. Kłamałyśmy tylko w połowie - nie pamiętałyśmy przecież wszystkiego.
Tydzień temu te trzy wampiry pojawiły się w Forks i rozpoznały nas. Wyszło na jaw, że to ci, którzy nas przemienili. Wybrali najgorszy moment, by przyjść do nas do szkoły. James i Laurent zginęli w płomieniach, ale Victoria uciekła. Od tego czasu nie miałam od niej wieści, co jest zastanawiające, bo to ja byłam tą, która wznieciła ogień i spodziewałam się jakiegoś ataku. Cóż za strata... niestety. Walczyliśmy przeciwko sobie w siłowni. Wszystkie nienawidziłyśmy ich za to, że nas zmienili, więc próbując ich pokonać posunęłyśmy się troszkę za daleko... Ale miałyśmy na głowie zbyt duże kłopoty, by zachowywać się jak ludzie.
Jemy trzy posiłki każdego dnia więc nie ma wyjścia - trzeba to wszystko usuwać z siebie później. Musimy udawać, że śpimy każdej nocy. Kolor moich oczu uległ zmianie od kiedy zostałam wampirem. Kiedyś były niebieskie, a teraz przybrały miły, głęboki brąz. Podoba mi się ten kolor, ale męczarnią jest wciąż przed wszystkimi udawać. Wmówiłam Charliemu, że zaczęłam nosić soczewki kontaktowe, bo potrzebowałam odmiany. Alice i Rosalie powiedziały to samo rodzicom, bo ich oczy również zmieniły odcień na topazowy i piwny.
- Isabello, nie obchodzi mnie, co mówisz! - Charlie nigdy nie nazywa mnie Isabellą. Wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić. - Zrozum, Bello, wy trzy macie ostatnio podejrzanie wiele problemów. Jestem szefem tej stacji. Trzeba cię uspokoić. Rozmawiałem z rodzicami Alice i Rosalie i wspólnie zgodziliśmy się wysłać was do szkoły z internatem w Phoenix. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić telefonując do matki, żeby jej o tym wszystkim powiedzieć.
Nie mogę uwierzyć, że on chce wysłać mnie do jakiejś szkoły z moimi przyjaciółmi, samą, bez nadzoru rodziców i oczekuje, że dzięki temu jakimś cudem stanę się aniołkiem.
***
- I co planujesz osiągnąć w ten sposób, Charlie? Czy ty w ogóle myślałeś, kiedy podejmowałeś decyzję, żeby wysłać mnie z moimi przyjaciółkami, jeśli mogę dodać, do "postępowej", koedukacyjnej szkoły z internatem, w której musimy dzielić domy, które są idealnym miejscem do siania zniszczenia, zamiast mieć swoje własne pokoje w ogromnym internacie?
- Tak, mam nadzieję, że uświadomisz sobie, że kochasz Forks i wciąż potrzebujesz domu, chociaż wydaje ci się, że jesteś niewiadomo jak silna. Próbowałem już wszystkiego. To jest ostatnia szansa i myślę, że warto spróbować.
- Pff! - To była jedyna odpowiedź, jaką mu dałam. Muszę przyznać, że w pewien sposób nie mogłam się doczekać tego wyjazdu. Ale przecież nie powiedziałabym o tym Charliemu. Chciałby, żebym odczuła w pełni "niezależność", dlatego umieścił mnie z dziewczynami w tym samym miejscu. Na szczęście dla nas, pozwalają mieszkać maksimum trzem osobom w jednym domu. Rodzice są tak zajebiście głupi. To się nie może udać.
- Jesteśmy na miejscu - poinformował mnie Charlie.
- Uch. To miło. Teraz możesz odjechać... Serio, nie będę cię tutaj zatrzymywać.
- Bells, wiem, że możesz mieć mi to wszystko teraz za złe, ale chciałbym ci powiedzieć "do widzenia" zanim wsiądziesz w ten samolot. Nie będziemy się w końcu widzieć aż do rozpoczęcia wiosennej przerwy. To znaczy, jeśli zdecydujesz się wtedy przyjechać do Forks i mnie odwiedzić...
- Uch...
Chalie zaparkował samochód i wysiadłam z niego, wlekąc się za ojcem, żeby poczekać na samolot. Kiedy tylko zobaczyłam dziewczyny siedzące tam i czekające na mnie, pobiegłam do nich i wszystkie stałyśmy ściskając się i śmiejąc.
- Głupie suki? - Nasze formalne przywitanie.
- Nie bardzo, moja ulubiona głupia dziwko. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nasi rodzice uważają ten wyjazd za rozwiązanie wszystkich naszych problemów. - Alice zawsze myśli tak samo, jak ja. To nie powinno nikogo dziwić, w końcu wszystkie jesteśmy dla siebie jak siostry.
- Hej, Bella, gdzie twoje torby? - zapytała Rosalie.
- Charlie chciał jeszcze się pożegnać, więc zaraz tu będzie z moimi rzeczami.
Obie otworzyły usta w szerokie „O”.
***
- O mój Boże! To jest ogromne! - Wskazałam. Nasz dom, tak jak inne na kampusie, miał dwie kondygnacje z trzema niesamowicie wielkimi sypialniami w środku, w których stały łoża królewskich rozmiarów, a dodatkowo każda z nich miała balkon i własną łazienkę - byłam naprawdę zadowolona z łazienek. Trzy dziewczyny co rano dzielące jedną łazienkę - to nie skończyłoby się dobrze. Miałyśmy nawet swój własny basen! Ile Charlie musiał zapłacić, żebym mogła tu przyjechać? Albo jest zdesperowany albo postradał rozum.
Przez następną godzinę zgłębiałyśmy każdy cal naszego nowego domu. Był perfekcyjny. Najpierw przechodziło się korytarzem, skąd skręcając w lewo wchodziło się do sporego salonu - w sam raz na urządzanie dużych imprez – którego wnętrze wypełniały dwie kanapy, telewizor plazmowy, odtwarzacz DVD oraz najlepszy system nagłośnieniowy, jaki kiedykolwiek widziałam - głośniki stały w każdym kącie pokoju i można było je słyszeć nawet na zewnątrz. Z salonu przechodziło się do kuchni, już kompletnie wyposażonej. Jeśli z korytarza skręciło się w lewo, wchodziło się do biura z trzema MacBook Airs* i książkami, których potrzebowałyśmy na wszystkie nasze zajęcia. Kiedy podążało się do końca korytarza, wychodziło się na podwórko z tyłu domu i dochodziło się oczywiście do schodów prowadzących na piętro, gdzie mieściły się nasze pokoje.
Puk, puk, puk...
Zatrzymałyśmy się w miejscach, gdzie akurat się znajdowałyśmy. Nie słyszałyśmy, żeby ktoś zbliżał się do domu.
- Czekamy na kogoś? - Zapytałam. Alice i Rosalie tylko wzruszyły ramionami. Podeszłyśmy do drzwi, za którymi znalazłyśmy ulotkę przywiązaną do kamienia.
Podniosłam go i przeczytałam:
”Impreza, dzisiaj...
Dom 34f, przyjdźcie!”
Rozejrzałyśmy się dookoła i zauważyłyśmy, że ulotki leżą na progu każdego domu.
- Wygląda na to, że wychodzimy dzisiaj wieczorem, dziewczyny! - Przez chwilę gapiłyśmy się na siebie, a potem pobiegłyśmy schodami na górę, żeby się przygotować.
***
Kiedy dotarłyśmy na miejsce dochodziła północ i ludzie byli wszędzie. Przed domem, wewnątrz, na polu z tyłu i w basenie. Z miejsca, gdzie stałam, można było zobaczyć różnokolorowe światła rozchodzące się z domu i usłyszeć dudniącą ze środka muzykę.
Pomyślałam sobie, że już kocham tę szkołę.
Przeszłyśmy - a raczej wkroczyłyśmy - prosto przez frontowe drzwi i znalazłyśmy się w salonie, gdzie spodziewałyśmy się zastać wiele ludzi. Było tu naprawdę gorąco i duszno. Poczułam, że lekko się rozgrzałam, a przecież moje ciało jest z natury zimne – to możliwe, żeby wampiry się spociły, chociaż zabiera to dużo czasu. Gdy weszłyśmy do środka, trzech facetów odwróciło się i spojrzało na nas. Każdy z nich wyglądał, jakby patrzył na inną.
Tłusty, czarnowłosy chłopak patrzył prosto na Rosalie. Miała na sobie gładką, czerwoną sukienkę z cienkimi ramiączkami i sznurkiem w pasie, który eksponował górną część jej klatki piersiowej. Strój przylegał ciasno do jej piersi, a poniżej łagodnie opadał w dół, kończąc się na wysokości kolan. Doskonale wyprostowała swoje włosy i wpięła w uszy duże, złote obręcze.
Facet wpatrujący się w Alice wyglądał trochę lepiej niż tamten - choć niewiele - niższy, brązowowłosy, ale wciąż bez mięśni. Alice miała na sobie brązowe mini-szorty i czarny golf z długimi rękawami, który kończył się dokładnie poniżej jej piersi, pokazując jej brzuch i kolczyk w pępku. Ciemne kolory ubrań i krótkie, czarne, obcięte na jeża włosy kontrastowały z jej bladą cerą sprawiając, że wydawała się świecić.
Ja miałam jakiegoś blondyna wpatrzonego we mnie, jakbym była jakąś nową grą play station 3, którą właśnie kupił i chciał przetestować. Mogłabym przysiąc, że prawie się ślinił. Włożyłam czarną, skrajnie krótką spódniczkę mini, która kończyła się dokładnie poniżej moich pośladków. Na górę wrzuciłam zwyczajny, ciemny stanik i białą koszulkę ze specjalnymi rozcięciami przez środek, która wyglądała, jakby została podarta pazurami. Jedno z nacięć na brzuchu pokazywało diamentowy kolczyk w moim pępku (który zrobiłam sobie ostatnio i bardzo mi się podobał), ale blondyn patrzył na największą szparę, która w pełni odsłaniała mój stanik i duże piersi. Zrobiłam sobie ciemny makijaż, żeby zaakcentować oczy i podkreśliłam naturalne sploty moich włosów. Założyłam też pierścionek na palec i bransoletkę na moją prawą stopę.
Żadna z nas nie wkładała butów, bo zawsze kończyłyśmy przyjęcia gubiąc je - najpierw ściągałyśmy obuwie do tańca, a potem nie mogłyśmy go nigdzie znaleźć.
Zaczęli się do nas zbliżać. Próbowałyśmy dyskretnie im się wymknąć, ale przecięli naszą drogę. Blondyn chwycił moje przedramię, żeby mnie zatrzymać i natychmiast cofnął dłoń od mojej zimnej skóry.
- Hej, jestem Mike. Wy trzy jesteście nowe? - Mike, tak? Wolę blondyna.
- Bella. Tak, jesteśmy nowe - odparłam, raczej surowo. Wciąż rzucał okiem na moje piersi, starając się robić to w przerwach między zerkaniem na każdą z nas.
Zboczeniec! Wiem, że moje skarby są wspaniałe, ale, na Boga, ileż można!
Nie wyglądał na zniechęconego moim tonem i uśmiechnął się, patrząc na mnie.
- To na prawdę interesujące. - Uśmiechnął się, jakby właśnie wpadł na jakiś pomysł. Taki pedalski uśmiech, pomyślałam. Nie podobał mi się.
- Chcecie potańczyć?
Popatrzyłam na moje dziewczyny, które wyglądały na równie przerażone jak ja, ale nie wiedziałam, jak odmówić. Nowa szkoła, moja już zła reputacja i spojrzenia wszystkich lustrujących mnie wzrokiem dziewczyn mówiły mi, że ten chłopak jest popularny. A przede wszystkim, że plotki rozprzestrzeniają się szybko.
- Okej, zgadzam się - westchnęłam.
Weszliśmy do środka pokoju i zaczęliśmy tańczyć. Po maksymalnie jednej minucie jego starań, by mnie dotknąć, poddałam się próbom tańca z blondynem. Zaczęłam tańczyć z dziewczynami. Rosalie przytrzymywała moją prawą rękę, kiedy wygięłam się w tył na podłodze tak, by pośladkami dotknąć pięt, jednocześnie rozwierając nogi i położyłam lewą rękę na wewnętrznej stronie mojego uda tak, że każdy facet w pokoju westchnął. Wtedy podniosłam się i wybuchnęłam śmiechem razem z moimi laskami. Każdy nastoletni chłopak właśnie marzył o tym, żeby stać na miejscu Rosalie.
Nagle Alice zastygła, a jej oczy stały się puste. Miała wizję. Kiedy znów się ożywiła, jakby nic się nie stało. Kiedy piosenka doszła do finału, opowiedziała nam o tym cichym tonem tak szybko, że tylko ja i Rosalie mogłyśmy to zrozumieć.
- Za pięć minut pojawią się tutaj trzy wampiry. Piją tylko krew zwierząt, ale nie wiem, czego chcą. Udawajcie spokój i ignorujcie ich. Nic więcej nie widzę. - Wysłuchałyśmy jej uważnie. Nie musiałyśmy udawać, że zajmujemy się zabawą, kiedy słuchałyśmy, bo Alice mówiła tak szybko.
- Spróbujcie wmieszać się w tłum i niczym się nie wyróżniać, to może nas nie zauważą. To skrajnie mało prawdopodobne, ale musimy to zrobić. Nie wiemy jak ci faceci reagują na inne wampiry. Nie możemy ryzykować. Jasne? - Rosalie i ja przytaknęłyśmy szybko i wróciłyśmy na parkiet.
Znów podeszłam do blondyna, starając się - jak zaleciła Alice - "wmieszać w tłum" - to brzmiało jak jakieś nieprzyzwoite słowo. Zamierzając rozpocząć konwersację zagadnęłam:
- Hej Mike, czyje to przyjęcie? - Znów uśmiechnął się w ten pedalski sposób. Wyglądało na to, że podoba mu się sam fakt, że z nim rozmawiam.
- Dziewczyny o imieniu Jessica i jej przyjaciółek, Lauren i Angeli. Wszystkie gniotą się w jednym domu.
- To całkiem fajna impreza. To znaczy… nic specjalnego, ale jak na domowe przyjęcie nie jest źle.
- Każdego miesiąca inny dom urządza przyjęcie. Seniorzy zawsze wybierają, czyja kolej i kiedy o tym zdecydują, ludzie mają jeden dzień na przygotowanie wszystkiego. Jest świetnie. Wciąż nie wiemy, kim są Seniorzy, bo każdy po prostu budzi się rano z notatką wsuniętą pod frontowe drzwi.
- Brzmi intrygująco. Dlaczego to robicie?
- Ludzie tutaj szybko się nudzą, więc potrzebujemy jakiejś rozrywki. Ta tradycja trwa tak długo, jak sięgam pamięcią. W każdym bądź razie... więc... zastanawiałem się... jeśli nie jesteś zajęta jutro wieczorem...
Przestałam słuchać paplającego blondyna. Zauważyłam zmianę w pokoju. Odwróciłam się, żeby zobaczyć co się dzieje. To właśnie wtedy ich zobaczyłam. Jeden był naprawdę wysokim, umięśnionym blondynem. Następny był niewiele niższy, ale wyglądał jak kulturysta z krótkimi, brązowymi włosami. Ale ci chłopcy nie grali żadnej roli. Patrzyłam na tego w środku. Miał na oko sześć stóp wzrostu i zaje***te mięśnie. Mogłeś zobaczyć jego kaloryferek bo czarna koszula była rozpięta i ciasna w rękawach, podkreślająca ramiona. Ciemnobrązowe włosy były na tyle długie, by delikatnie zasłaniać brwi i zmierzwione w zorganizowany bałagan. Kiedy patrzyłam na niego z szeroko otwartymi ustami, usłyszałam, że Mike coś mówi:
- Wygląda na to, że Culleni w końcu zdecydowali się pokazać.
To właśnie wtedy grecki bóg z brązowymi włosami popatrzył na mnie. Jego oczy spotkały się z moimi i zamknęłam usta, jednocześnie wstrzymując oddech. Kiedy zauważył moją reakcję, najbardziej porażający uśmiech pojawił się na jego twarzy - uniósł jeden kącik ust. Gdyby moje serce wciąż biło, w tym momencie stanęłoby w ogniu.
* rodzaj laptopa: [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Pią 23:48, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 26 razy
|
|
|
|
|
|
Maddie
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 1990 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z Tokio
|
Wysłany:
Pon 15:03, 29 Gru 2008 |
|
Ty, Zgredek, to jest fajnie. Nawet bardzo. Taka miła odmiana. Wszyscy wyglądają na takich zblazowanych, a to zupełne przeciwieństwo mormońskiej wizji Meyer.
Tłumacz to dalej. :) Nie dość, że samo w sobie jest ciekawe, to bardzo fajnie to przetłumaczyłaś. Albo nie skupiłam się na wyłapywaniu błędów, albo ich nie było. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 15:11, 29 Gru 2008 |
|
Buehehe, to jest boskie :D:D
Typowo amerykańskie, to trzeba przyznać. Mike z pedalskim uśmieszkiem :D:D Bella zdająca sobie sprawę z tego, że jest sexy. I dwie grupy przyjaciół. Wampiry faceci i wampiry kobiety. Czekam na ciąg dalszy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 17:31, 29 Gru 2008 |
|
Jezu, jak jeden z tych głupich amerykańskich filmów XD! Faaaajnie ;P. Bo jako ff zapowiada się to naprawdę świetnie! Więcej, więcej! Mam nadzieję, ze potłumaczysz :).
Edzio w czarnej, rozpiętej koszuli...
O Mój Boże... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mizuki dnia Pon 17:32, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pon 17:36, 29 Gru 2008 |
|
Maddie napisał: |
Nie dość, że samo w sobie jest ciekawe, to bardzo fajnie to przetłumaczyłaś. Albo nie skupiłam się na wyłapywaniu błędów, albo ich nie było. |
Do tłumaczenia cały czas mam jakieś "ale". Jednak ten tekst jest tak ubogi (wyłączając szczegółowe opisy wyglądu postaci ), że ciężko coś z niego wykrzesać.
mizuki napisał: |
Jezu, jak jeden z tych głupich amerykańskich filmów XD! |
takie było moje pierwsze wrażenie :D
Potłumaczę, no pewnie, że potłumaczę. To taka pyszna zabawa |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Alalaa
Wilkołak
Dołączył: 02 Gru 2008
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pon 18:19, 29 Gru 2008 |
|
O mój boze... To jest totalnie inne.. xDDD Ale miłe zaskoczenie. Jedyny moment ktory byl dziwaczny :
Głupie suki? - Nasze formalne przywitanie.
- Nie bardzo, moja ulubiona głupia dziwko.
Ogolnie jest niezłe. Jak dla mnie mogłabys tłumaczyc dalej :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wild Willy
Wilkołak
Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 18:36, 29 Gru 2008 |
|
Podoba mi się. Najpierw tak średnio mogłam się połapać, ale potem zakapowałam i powiem Ci,że bardzo ciekawe.
Czekam na dalsze fragmenty :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Carrie Cullen
Człowiek
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.
|
Wysłany:
Pon 20:00, 29 Gru 2008 |
|
"Rosalie przytrzymywała moją prawą rękę, kiedy wygięłam się w tył na podłodze tak, by pośladkami dotknąć pięt, jednocześnie rozwierając nogi i położyłam lewą rękę na wewnętrznej stronie mojego uda tak, że każdy facet w pokoju westchnął."
Heh :D pewnie dziwnie to wyglądało...Oo
Czekam na c.d. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vampire
Wilkołak
Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 168 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdansk
|
Wysłany:
Pon 20:21, 29 Gru 2008 |
|
Huhuhhh... :D
Fajne i ciekawe xd
Rose i Bella przzyjaciółkami? Bk...
Ale Bella z ROSE na takiej imprezie? nieeee.. to jest niemozliwe!
Jeszcze ta poza!
To nie jest Bella!
Rose nie lubi Belli!
Tłumacz, tłumacz :D
Jak najszybciej xD
Kiedy możemy spodziewć się nastepnegp rozdziału? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vampire dnia Pon 21:29, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
PewnaPani
Zły wampir
Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 436 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin
|
Wysłany:
Pon 20:25, 29 Gru 2008 |
|
To. Jakiś. Żart.
Skrajnie przypomina mi to jakiś głupawy, amerykański film gdzie każdy nastolatek ćpa, pije, uprawia seks tylko po to żeby pokazać jaką jest fajną osobą.
No cóż... muszę przyznać, ze to dziwna odmiana i ciężko mi się do tego przyzwyczaić. (Bella przywiązująca wagę do ciuchów?! No way!) Generalnie: chciałabym przeczytać więcej, ale mój leń sięga zenitu i nie chce mi się tego tłumaczyć, więc liczę na to ze wrzucisz część 2. Na razie mam co do tego mieszane uczucia.
Aha, mała sugestia:
Cytat: |
Tłusty, czarnowłosy chłopak patrzył prosto na Rosalie. Miała na sobie gładką, czerwoną sukienkę z cienkimi ramiączkami i sznurkiem w pasie, który eksponował górną część jej klatki piersiowej. Strój przylegał ciasno do jej piersi, a poniżej łagodnie opadał w dół, kończąc się na wysokości kolan. Doskonale wyprostowała swoje włosy i wpięła w uszy duże, złote obręcze.
Facet wpatrujący się w Alice wyglądał trochę lepiej niż tamten - choć niewiele - niższy, brązowowłosy, ale wciąż chuderlawy. |
Skoro tamten chłopak był tłusty, to jak drugi może być chuderlawy?
I przecinki mi się w kilkunastu miejscach nie zgadzały, ale to już drobnostka.
Tłumaczenie dobre. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Pon 20:35, 29 Gru 2008 |
|
PewnaPani napisał: |
To. Jakiś. Żart.
Skrajnie przypomina mi to jakiś głupawy, amerykański film gdzie każdy nastolatek ćpa, pije, uprawia seks tylko po to żeby pokazać jaką jest fajną osobą.
No cóż... muszę przyznać, ze to dziwna odmiana i ciężko mi się do tego przyzwyczaić. (Bella przywiązująca wagę do ciuchów?! No way!) |
Powiem Ci, że tak bardzo chciałam coś tłumaczyć, że przeczytałam tylko jedną linijkę i zdecydowałam się na ten jakże śmiały gest, więc dla mnie też ta zmiana była... cóż, sporym zaskoczeniem.
Jak to czytałam zastanawiałam się, kim jest ktoś, kto myśli w taki sposób
PewnaPani napisał: |
Skoro tamten chłopak był tłusty, to jak drugi może być chuderlawy? |
chodzi o to, że był wymoczkiem - właśnie zauważyłam i poprawię - może ktoś ma lepsze słowo niż "wymoczek"
właśnie się zabieram za drugi rozdział, ale nie mam pojęcia, na kiedy mógłby być gotowy - jutro, może pojutrze, ale taki bez bety :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ariana
Wilkołak
Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 20:58, 29 Gru 2008 |
|
Dokładnie - jak te głupie amerykańskie filmy. I dlatego mi się NIE podobało. Rozumiem, że to alternatywa, ale to na litość nie ma ze Zmirrzchem nic wspólnego poza imionami głównych bohaterów i faktem, że są wampirami. Równie dobrze zamiast Belli, Alice i Rose mogłyby to byż Zosia, Kasia i Marysia i efekt byłby ten sam. No przepraszam, bo o ile jeszcze mogę sobie wyobrazić Rose na imprezce, to Belli w kiecce odsłaniającej gacie - nie. Cały styl, te wszystkie "za***iste" i tego typu słowa przywodzą mi na myśl blogaskowe opowiadanka, któe omijam szerokim łukiem. Brakuje tylko różowego, migającego tła i tony błędów ortograficznych. I za to Ci chwała, droga tłumaczko, bo swoją pracę wykonałaś naprawdę dobrze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Natalie
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 191 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 21:34, 29 Gru 2008 |
|
kilka uwag :D
takie same są tylko imiona i wątek wampirów: nic więcej!
edward jest bardziej rudzielcem niż brunetem (bo miedziany to jaki inny?)
trochę mnie to wkurzyło bo mam słabość do rudego a tu kicha
dobry styl, ładnie przetłumaczone
tłumacz, tłumacz, bo tak czy inaczej takie właśnie opowiadania są najciekawsze :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Snopy
Dobry wampir
Dołączył: 25 Wrz 2008
Posty: 727 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin |
|
Wysłany:
Pon 22:31, 29 Gru 2008 |
|
mizuki napisał: |
Edzio w czarnej, rozpiętej koszuli...
O Mój Boże... |
Dokładnie. Nie będę mogła dziś spać ;D
Oryginalne to, trzeba przyznać. Amerykańskie też, ale jeśli będzie wielki hepi end, to mi pasuje :D
p,
Snopy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Czw 22:04, 01 Sty 2009 |
|
TO OPOWIADANIE ZAWIERA WULGARYZMY
niebetowane, w tłumaczeniu końcówki wyręczyła mnie koleżanka CaGa
Rozdział II
GŁUPI CULLEN I JEGO POCAŁUNEK
PWB:
- Głupi Culleni. Myślą, że rządzą szkołą. Równie dobrze mogliby być jakimś pieprzonym boy bandem – powiedział zdegustowany Mike.
Nagle uświadomiłam sobie, co robię i opanowałam się. Kiedy jego uśmiech jeszcze się poszerzył, wypełniła mnie złość. Pieprzony zarozumialec. Za kogo on się ma? Szczerzy się, jakby właśnie coś wygrał. Zgodziłam się z blondynem: głupi Cullen.
Wpadłam na pomysł, jak się zabawić i jednocześnie zemścić na bogu. Otworzyłam i zamknęłam oczy w bardzo zauważalny sposób, by zwrócić jego uwagę i oblizałam usta. Potem schowałam język i przygryzłam dolną wargę. Teraz to on był tym, który przestał oddychać. Kiedy zrozumiałam, że osiągnęłam to, czego chciałam, odwróciłam się i odrzuciłam ręką włosy w jego kierunku, wracając do moich dziewczyn. Rozmawiały tak, jakby nie zauważyły, że właśnie do pokoju weszły totalnie oszałamiające wampiry.
- Myślałam, że powiedziałam ci, żebyś ich ignorowała. Wiesz w ogóle, co może nam grozić?
- Alice, czy ty chociaż na nich spojrzałaś? - Pokręciła przecząco głową. - Więc dlaczego teraz tego nie zrobisz i sama znajdziesz odpowiedź na pytanie, dlaczego nie potrafię ich ignorować?
Ona i Rosalie szybko rzuciły okiem w kierunku Cullenów. Obie zrozumiały o czym mówię i mi przytaknęły. Uśmiechnęłam się, uspokojona, że nie tylko mnie ich widok totalnie zaszokował.
Właśnie wtedy wyprostowały się i znacząco odchrząknęły. Boże, co znowu? Odwróciłam się i natychmiast uderzyłam w ceglaną ścianę. Czekajcie, nie. Ceglana ściana nie wygląda, jakby przybyła wprost z nieba.
- Cześć, Bello. – Usłyszałam jakiś głęboki, miękki, melodyjny głos.
- Skąd znasz moje imię, Cullen?
- Tamten blondyn, ten, który ma teraz napad szału, nie może przestać o nim myśleć. - A więc on też nazywał Mike'a blondynem. - Skąd znasz moje nazwisko? Bo mam na imię Edward.
- Tym lepiej dla ciebie. A więc dla twojej in-for-ma-cji tamten blondyn, ten, który ma teraz napad szału, wspominał o tym, kiedy przyszedłeś. Osobiście wydaje mi się, że równie dobrze was podsumował: głupi i wyglądają jak boy band – powiedziałam, spoglądając na jego wampirzych braci, stojących za nim, którzy zdawali się być całkiem rozproszeni obecnością moich dziewczyn. - Piękny chłopcze... pozwól, że zgadnę – czytasz w myślach? Twój maleńki talent? Lepiej się odsuń, bo nie jesteś jedyną obecną tutaj osobą, która ma jakiś maleńki talent.
Uniósł sceptycznie jedną brew, jakby chciał wyzwać mnie na pojedynek.
- Dobrze – kontynuowałam. - Pozwól mi zadać jedno pytanie: słyszysz moje myśli?
Spojrzał na mnie zdziwiony, jakbym wyjawiła mu sekret. Pokręcił głową. Jego bracia w końcu odwrócili wzrok od moich dziewczyn, żeby spojrzeć na niego pytająco. - Hmm... Zgaduję, że słyszysz myśli moich dziewczyn... Spróbuj znowu... teraz.
Rozciągnęłam elastyczną barierę mojego umysłu również na Alice i Rosalie. Oczy pięknego chłopaka rozszerzyły się na mniej niż sekundę, po której odzyskał spokój.
Tylko by się upewnić, że w pełni odczuł moc mojej siły, pozwoliłam barierze na powrót do mojego umysłu, żeby potem wyrzucić ją w jego kierunku, tym razem używając jej nie jako ochrony, ale jako muru – broni. Uderzyłam w jego świadomość z całej siły, tak że zrobił krok w tył, krzywiąc się. Teraz mogłam być pewna, że nie będę mieć z nim żadnych problemów, więc zostawiłam go samego.
- Łał, to było niesamowite, ochrona i broń. Imponujące... ale to i tak bez znaczenia.
Co on właśnie powiedział? Zranił tym moją dumę.
- Posłuchaj piękny chłopcze; nie wiem, za kogo się masz, ale nigdy mnie nie poniżaj. - Kiedy to mówiłam zrobiłam krok przed siebie i złapałam jego rozpiętą koszulę w obie dłonie, stając na czubkach palców. - Zrozumiano, Cullen?
Znów uśmiechnął się w ten porażający sposób. Sięgnął po moje dłonie i powoli odciągnął je od swojej koszuli tylko po to, by spleść swoje palce z moimi i trzymać je w ten sposób. To wzmogło moją złość. - Zapytałam, czy zrozumiałeś?!
Wydawał się zawiedziony faktem, że nie mam ochoty na flirt. Pochylił się w dół, patrząc mi w twarz. - Myślisz, że masz lepszy talent? W porządku, ale... czy pokonasz mnie w fizycznej walce? - Wydawał się być pewnym swoich możliwości, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło.
- Ty i ja, gdziekolwiek zechcesz. Właśnie teraz, Cullen!
Znów posłał mi ten głupi, porażający uśmiech. Przestań to robić, ty głupi piękny Cullenie!
- Idź moim tropem trzysta metrów, a znajdziesz kałużę błota. Masz pięć minut. Za dwie minuty zacznie padać.
Już miałam zapytać, skąd o tym wie, kiedy wskazał brodą w kierunku Alice. Zapomniałam, że już może czytać w myślach. Pewnie Alice zobaczyła nadchodzący deszcz. Pierwszy dzień tutaj i miało padać. Wspaniale! Myślałam, że jedynym miejscem, dokąd mogę uciec przed deszczem, było Phoenix.
Przytaknęłam mu. Sądziłam, że ma zamiar wyjść, ale zamiast tego posłał mi przeciągłe spojrzenie. Nagle uczucia przepływające przez każdy cal mojego ciała zmieniły się ze złości w pożądanie. ku***! Dlaczego musiał wyglądać tak dobrze w tych ciasnych czarnych spodniach?! Jego oczy... były tak zajebiście piękne. Błyszczały jak jasnozielone kryształy* - przywodziły mi na myśl szmaragdy. Zaczynałam topić się pod jego natarczywym spojrzeniem. Czułam płynący między nami prąd, kiedy ktoś odchrząknął. Odwróciłam wzrok, by zerknąć na jego brata z brązowymi włosami. Nie sądzę, żeby poczuł zmianę mojego nastroju, ale był całkowicie zniecierpliwiony i nie w humorze na siłowanie się spojrzeniami.
Edward odwrócił się, by na niego popatrzeć. Na początku tylko odwrócił głowę, ale kiedy stanął do mnie całkowicie tyłem uderzył pięścią w ramię brata, który skrzywił się z bólu i jęknął. Dla każdego obserwującego to człowieka szturchnięcie mogło wyglądać bezboleśnie, ale wampir obecny w pokoju byłby świadomy, jak to boli.
Edward zwrócił się z powrotem w moją stronę i uśmiechnął przepraszająco. - Przepraszam za to. Emmett nie jest najcierpliwszy. A to Jasper – powiedział, wskazując na wysokiego blondyna. Zauważyłam, że Jasper mrugnął do Alice i usłyszałam chichot z jej ust.
O mój Boże! Zdrajczyni!
Edward zwrócił się w stronę Jaspera i zmrużył oczy. Uśmiech zastygł na twarzy jego brata w mgnieniu oka. Skrzyżował ręce na piersi i wpatrzył się w podłogę.
Tym razem Edward spojrzał na mnie przez ramię by powiedzieć: - Trzy minuty. - W tej właśnie sekundzie pierwsze krople deszczu uderzyły w dach i wszyscy goście zaczęli wiwatować podekscytowani.
Boy band wymaszerował z domu przez frontowe drzwi. Zwróciłam się prosto do Alice, która wyglądała na zawstydzoną. Gapiłam się na nią dopóki nie odwróciła głowy. Następnie spojrzałam na Rosalie, która uśmiechała się patrząc prosto w kierunku, gdzie zniknęli chłopcy. Kiedy spuściła wzrok na podłogę, zerknęłam przez ramię na wychodzącego Emmetta. - Aaa!!! Co to ma być?!
Dziewczyny wpatrywały się w podłogę jakby miały po pięć lat i właśnie wpadły w tarapaty, bo pomalowały ściany ulubioną szminką mamy. Westchnęłam, obejmując je obie.
- Dlaczego nie potrafię się na was wściekać, dziewczyny?
- Bo nas ko-chasz! - wyśpiewały obie. Zaśmiałyśmy się i znów uścisnęłyśmy.
- Alice, widzisz, co się stanie? - Chciałam wiedzieć, jeśli powinnam to powstrzymać. Nie mialam zamiaru z niej tego wyciągać, po prostu wolałam się przygotować, gdybym musiała być ostrożna.
- Nie wiem. Wszystko jest takie mętne. Wygląda na to, że Emmett może powstrzymywać działanie mojego daru. Blokada wydaje się dochodzić z jego kierunku, ale jest troszeczkę... rozproszona, więc nie mogę być pewna. Boże, Jasper jest taki gorący! W każdym bądź razie Bello, bądź ostrożna. Pamiętaj, że jako wampirzyca masz tylko rok. On wygląda na bardzo doświadczonego...
- Właśnie, mam tylko rok. Wciąż jestem nieco silniejsza niż wampir w średnim wieku. Powinnam się z nim obchodzić ostrożnie!
Alice kiwnęła głową, ale wyglądała na sfrustrowaną. Między jej oczami zawsze pojawiała się zmarszczka, kiedy patrzyła w przyszłość. Usłyszałam ludzkie kroki kierujące się w naszą stronę. To był Mike i jego przegrani przyjaciele.
- Hej, czego chciał Cullen? - Wyglądał na rozdrażnonego faktem, że rozmawiałam z Edwardem a nie z nim.
- Nic takiego, po prostu pytał, czy jesteśmy nowe. Mniejsza z tym; nie wiesz może, co on tutaj robi?
- Chodzi do szkoły. Ci faceci, Jasper i Emmett, to jego adoptowani bracia. Są strasznie bogaci i mieszkają razem. Płacą więcej, więc mają większy dom niż reszta z nas.
- Co miałeś na myśli mówiąc „adoptowani bracia”?
- Och, zostali adoptowani przez doktora Cullena, kiedy mieli po osiem lat. Przeprowadzili się tutaj jakieś dwa lata temu. Są też najlepszymi przyjaciółmi. Nie znam osobiście Emmetta i Jaspera, ale wiesz... słyszy się różne rzeczy. Edward jest w mojej biologicznej klasie i raczej trzyma się na uboczu. Wydaje się nie zauważać innych ludzi. To dlatego zaskoczyło mnie, że rozmawiał z tobą. Jeszcze nie raz usłyszysz o nich, jeśli spędzisz tutaj więcej czasu. Są takimi „złymi chłopcami” tej szkoły. Byli zamieszani w parę bójek, również z nożami i spalili swój ostatni dom. Musieli zapłacić za nowy, w którym teraz mieszkają.
- Naprawdę?
- Tak, myślę, że tak. Przynajmniej czwarta część dziewczyn ze szkoły marzy o jednym z tych trzech, ale mogą tylko śnić. Wydają się myśleć, że są za dobrzy dla każdego z nas. Pozostałe dziewczyny to te mądre, którym podobają się tacy jak... ja... albo moi przyjaciele, oczywiście.
- Oczywiście, te mądre. Nie masz czasem dziewczyny?
- No... tak. - Wyglądał na troszeczkę zawiedzionego faktem, że wpadłam na pomysł, by zadać mu to pytanie. - Pamiętasz, jak opowiadałem o Jessice? Więc to moja dziewczyna, ale to nic poważnego.
- Okej. No więc... ja już się zbieram, Mike... - Zanim zdążył powstrzymać mnie przed wyjściem, chwyciłam za rękę Rosalie, która chwyciła za rękę Alice. Wyszłyśmy prosto z domu nie oglądając się za siebie. Szłyśmy może przez dziesięć sekund w normalnym ludzkim tempie, kiedy trafiłam na trop Edwarda. Zaczęłam go śledzić.
- Naprawdę nie lubię Mike'a. Sprawia wrażenie ciamajdy. - Rosalie i Alice po obu moich stronach przytaknęły, patrząc do przodu na miejsce, gdzie mogłabym walczyć z Edwardem... To znaczy z Cullenem.
Cullen, Cullen, kaloryfer, Cullen, gorący, Cullen, Edward, Cullen, muskuły, Cullen, ku***! Nie mogę przestać o nim myśleć. Głupi Cullen.
***
Punkt widzenia Edwarda (PWE):
Tak piękna; duże, głębokie, brązowe oczy; długie ciemnobrązowe włosy; blada i miękka jak welwet skóra. Czekajcie, stop, nie. Co mnie naszło?
Zauważyłem, że zbliża się z tymi dwoma. Jakie były ich imiona? Ach tak, Alice i Rosalie. Mój umysł wypełnił się każdym słowem, które do mnie powiedziała. Sposób w jaki wymawiała „Cullen” i jak miękka się wydawała, kiedy złączyłem nasze palce. Obserwowałem jak się porusza, dumnym krokiem supermodelki i o zajebistym tejże ciele.
Dotarła do krawędzi kałuży, patrząc prosto na mnie. Wyglądała tak oszałamiająco w deszczu: mokre włosy kleiły się do jej twarzy. Ubrania przylegające do ciała sprawiały nawet lepsze wrażenie. Ściągnąłem koszulę i buty, pozostając w samych dżinsach.
PWB:
Ściągnął koszulę i buty, więc miał na sobie tylko dżinsy. Jego mięśnie brzucha były podkreślone, a ręce po prostu idealne. Spodnie miał opuszczone na biodra, więc widziałeś kształt litery ”V” albo grot, wskazującu w dół na jego... to bez znaczenia. Zdecydowałam, że nie mam ochoty spędzać godzin na usuwaniu błota z mojej bluzki i spódnicy, więc zdjęłam je z siebie i stanęłam przed nim w czarnym staniku i damskich bokserkach.
PWE:
Pieprz mnie!!!
PWB:
Zauważyłam, że zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół, zatrzymując się dłużej na nogach, zanim znów spojrzał mi w twarz. Podałam ciuchy Alice. Weszłam w błoto, nieznacznie się w nim zanurzając, aż palce moich stóp zostały przykryte. Byłam oddalona o jakiś metr od Edwarda, kiedy odwróciłam się by spojrzeć na Alice i Rosalie, do których dołączyli Jasper i Emmett.
- Alice, Rosalie, idźcie. Nie chcę widzieć tutaj nikogo, kiedy kopnę w zadek i zetrę uśmiech z twarzy tego pięknego chłopca. Idźcie się pobawić ze swoimi nowymi zabawkami – powiedziałam, wskazując głową chłopców stojących obok nich. Posłały mi nienawistne spojrzenia, ale Jasper i Emmett uznali swoje nowe miano za całkiem zabawne. Zrobili to, o co prosiłam i pobiegli z powrotem na przyjęcie, zostawiając moje ubrania pod najbliższym drzewem, żebym mogła je stamtąd zabrać później. Dzieki temu zostałam sama z Edwardem.
- Nie będziesz zdziwiona, kiedy zostawię cię z twarzą w błocie? - Roześmiał się, drażniąc mnie.
- Zamknij się, Cullen. Zakończmy to wreszcie, to będę mogła wrócić na przyjęcie, a ty będziesz mógł wpełznąć do dołka, z którego wyszedłeś. - Pochyliłam się aż do przysiadu i skoczyłam na niego, ale trafiłam w pustkę. Moje ręce zostały zablokowane, kiedy przytrzymał mnie od tyłu, zahaczając ręce pod moimi i naciskając swoimi dłońmi na tył mojej szyi. Cholera! Miał mnie. Nie mogłam się ruszyć.
W tym momencie odpuścił. Wydawało mi się, że uznał pokonanie mnie za niewielkie wyzwanie, skoro uczynił to w ciągu równych dwóch sekund. Odwróciłam się. Wciąż pozostawał w odległości metra ode mnie. Teraz planowałam inne podejście. Zaczęłam iść w jego stronę, a w odległości stopy rzuciłam się i niespodziewanie owinęłam nogi wokół jego talii. Położyłam dłonie na jego piersi, jednocześnie pchając go w dół, prosto w błoto, opierając się na jego torsie.
Zgięłam rękę, by uderzyć go w brzuch, kiedy zrobił coś nieoczekiwanego. Chwycił mnie w pasie i przetoczył się tak, że to on był teraz na górze. Nacisnął mnie ciałem, jakby w natarciu i wtedy poczułam tę nagłą elektryczność, wybuchającą między nami. Moje ciało natychmiast się rozgrzało, jakbym była w ogniu... ale dobrym ogniu.
Pragnęłam go, pragnęłam całą sobą. Nic nie mogłam na to poradzić; chwyciłam rękami jego głowę, wplatając palce w miedziane włosy i zanim zdążyłam zrobić cokolwiek innego, zbliżył swoje usta do moich. Kiedy odsunął się tylko po to, by zacząć całować mnie po szyi, słyszałam mój urywany oddech tak dobrze, jak jego. Znów przesunął swoje usta tam, gdzie chciałam, tym razem napierając trochę silniej. Poczułam jego zimny język błagający o wstęp wewnątrz i życzliwie mu na to pozwoliłam – przesuwał się pomiędzy moimi wargami. Czułam, jak jego ciało drży. Delikatnie zsunęłam rękę w dół po jego nagich plecach, wbijając paznokcie w jego ciało, choć nie byłam do końca świadoma, że to robię. Poczułam jak jego tors zawibrował od dźwięku, który z siebie wydał - coś między warknięciem a delikatnym jękiem.
Coś dziwnego działo się ze mną - bliskośc jego nagiego ciała nade mną spowodowała dreszcze.
Nie chciałam tego, nawet o tym nie pomyślałam, ale cichutki odgłos zadowolenia wyszedł z moich ust - zdecydowanie pragnęłam więcej. Jego ręka, mocno przylegając do mojego ciała, wędrowała po nim, kiedy nagle przestał. Odsunął się i spojrzał prosto w moje oczy, a przez nie i w duszę*. Westchnął, a ja poczułam powietrze omiatające moją twarz, sprawiające, że zaczynałam tracić głowę. Tak zabójczo pachniał. Proszę, weź mnie teraz, błagam! Zamknęłam oczy, próbując powstrzymać potok myśli.
***
Kiedy otworzyłam oczy, już go nie było. Zniknął. Jeszcze przed chwilą czułam jego ciepło, a teraz? Teraz czułam chłód.
- Wal się, przystojniaczku! - Mówiąc to poderwałam się na nogi i podbiegłam do drzewa, pod którym były moje ciuchy, a przynajmniej powinny być. Gdzie one są? - Cullen! - wrzasnęłam.
Starając się uspokoić pobiegłam z powrotem do naszego domu. Przechodząc przez drzwi, stanęłam jak wryta. Na wprost siebie ujrzałam Alice, praktycznie nagą, jeśliby nie liczyć stringów, przypartą do ściany przez Jaspera.
- O mój drogi Boże. Alice... co do cholery? Znajdź sobie pokój!
Patrząc na mnie, całkowicie pokrytą błotem, uśmiechnęła się szyderczo i poprowadziła Jaspera do salonu.
Wchodząc na górę usłyszałam krzyk, a potem chichot Rosalie.
- Czy jest w tym domu ktoś – oczywiście, oprócz mnie - kto nie uprawia właśnie seksu? Kurde, myślałam, że nazywając siebie nawzajem dziwkami robimy sobie tylko jaja!
Usłyszałam śmiech Alice jako odpowiedź na moje spostrzeżenie i krzyk Rosalie: - Hej, to nie jest fajne! Oooch, Emmett!!!
Byłam wkurzona i poczułam się odrzucona więc trzasnęłam drzwiami i poszłam wziąć ciepły, relaksujący prysznic.
W poniedziałek mam zamiar znaleźć tego pieprzonego pięknego chłopca i się na nim odegrać.
SŁÓWKO OD TŁUMACZKI...
Nie wiem, jaki macie odczucia co do tego ff, bo w moim przypadku przechyliły się one zdecydowanie na stronę NIE.
Ponieważ jednak obiecałam, że przetłumaczę, będę kontynuować (sama ta zabawa bardzo mi się podoba - tzn. tłumaczenie) o tyle o ile ktoś oczywiście będzie chciał to czytać - bo na marne nie chce mi się trudzić
gdyby ewentualnie ktoś zechciał mnie zastąpić - pisać na PW. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zgredek dnia Pią 18:53, 26 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 22:45, 01 Sty 2009 |
|
Jak boga kocham, leżę i kwiczę ze śmiechu :D:D Ja nie wiem kto to wymyśliła, ale mam do tego podobne odczucia jak do American Pie :D Takie durne, że aż śmieszne :D Idealne na odstresowanie się.
Buehehehe :D
Alice w samych stringach :D
Bella w błocie :D:D
Leżę :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
zgredek
Dobry wampir
Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 592 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Antantanarywa
|
Wysłany:
Czw 22:49, 01 Sty 2009 |
|
Ginger! - łączyłabym się z tobą w 'bólu', ale ja takie odczucia miałam przy pierwszej części, teraz to już raczej wyparło je obrzydzenie
ale przyznam, ciekawie jest psychologicznie studiować osobowość (że się tak wyrażę) dziewczyny, która to pisze - z ciekawości sprawdziłam, i nie jest Amerykanką, tylko AUSTRALIJKĄ :D
ech, jeden i ten sam widać pieron... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Astrid
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pruszków
|
Wysłany:
Czw 22:50, 01 Sty 2009 |
|
Brak mi słów... Jakie to amerykańskie i z Twilight mające tyle wspólnego, co... Nie będę się wysilać na porównania(!) - to z Twilight nie ma nic wspólnego!
Tobie oczywiście gratuluje cierpliwości w sumie nawet na takim tekście się można czegoś nauczyć - praktyka czyni mistrza |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ginger!
Zły wampir
Dołączył: 13 Gru 2008
Posty: 448 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Czw 23:03, 01 Sty 2009 |
|
Byłam pewna, że to Amerykanka pisała :D Australię zawsze lubiłam, więc teraz chyba będę musiała zweryfikować swoja opinię na temat ludności tego kontynentu :D
Aczkolwiek podziwiam to, że się nie posikałaś ze śmiechu przy tłumaczeniu, albo że nie zwróciłaś ostatniego posiłku z obrzydzenia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 23:10, 01 Sty 2009 |
|
FUC* leże i rycze dosłownie
to znaczy ze Edzio zabral jej ubranka
szkoda mi jej bo tylko ona taka samotna (jeszcze)
ale naprawde podoba mi sie cale te ff
te ich potyczki sa boskie
z niecierpliwoscia czekam na wiecej :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|