|
Autor |
Wiadomość |
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Sob 22:16, 06 Lut 2010 |
|
Powiem tak, jestem zszokowana tym świetnym rozdziałem.
Bardzo podobała mi się przyjemna zmiana Belli i chętna pomoc z strony Setha. Zaczyna coś między nimi niebezpiecznie iskrzyć, ale byłabym chyba zadowolona gdyby Jacob zastał ich podczas akcji ... Dupek. Dupek i nic więcej.
Co do Jacoba. Co za chory gnojek. Dobrze go wykreowałaś, bo mam ochotę skopać mu tej rockowy tyłek i wypatroszyć jak jakiegoś ptaka! Nie! Jak psa! Nienawidzę gnojka i tej lafiryndy Rosalie! Co za...! Uh! *para z uszu*
Naprawdę czekam na więcej , bo podoba mi się "męczarnia" i katusze jakie zadaje Belli nie tylko głupi Jacob , ale i całe dotychczasowe życie. Po prostu masakra. Powinna zaszaleć i popić ostro na imprezie , godząc się na niezobowiązujący seks. Pewnie Jacob nazwałby ją zdzirą po takim występku , ale on nie jest nikim lepszym.. ;p
Pozdrawiam, Uskrzydlona ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:48, 06 Lut 2010 |
|
Agrrrrr....mam ochote rozszarpac Jacoba na kawaleczki!!!
Uwielbiam go, ale na miejscu Belli nie odpuscilabym mu tego tak latwo...
Kurcze ja go prubuje zrozumiec itd. a on taka akcje odstawia dupek!
Ale dobra..wdech...........wydech....
Rozdzial swietny;)
Oczywiscie przemiana Belli na wielki plus;) I zabawa na koncercie, widac ze zaczyna byc pewniejsza siebie. Na tym koncercie jak Jacob sie do niej usmiechna myslalam ze cos jednak zaczyna iskrzyc, a potem jak przeczytalam, ze sie mizial z Rosalie to szczena mi opadla. Co zaaaaa...dobra bo znowu sie zloszcze....
Swoja droga gratuluje ci sposobu w jaki potrafisz zbudowac w tekscie napiecie;)
Bardzo tez podobala mi sie rozmowa z Sethem;) Wlasciwie to miedzy Bella a nim cos sie dzieje...po tym co zrobil jej Jacob nie zdziwilabym sie gdyby ze soba krecili.
Narobilas mi apetytu na wiecej, mam nadzieje ze szybko wstawisz ciag dalszy;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MissCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:47, 06 Lut 2010 |
|
Bardzo podobał mi się ten rozdział, była taki słodko-gorzki. Dość smutny ze względu na Belle, ale osłodzony Sethem :)
Podoba mi się jego kreacja, bo widać, że ten chłopak ma serce we właściwym miejscu i wie, jak z niego korzystać.
Jakob... myśląc o nim nasuwa mi się na język (czyli pod palce) sporo wyrażeń nigdy nie używanych w dyplomacji. Patrząc na jego zachowanie podczas koncertu myślałam, że trochę się nawrócił i będzie nieco milszy dla Belli. A jednak nie. Natura drania zwyciężyła. Mam cichą nadzieję, że jeszcze pożałuje swoich czynów i zapłaci za nie.
Bella... podziwiam ją za jej hard ducha, siłę, wytrzymałość i cierpliwość. Ja na jej miejscu prawdopodobnie już dawno temu zdzieliłabym go czymś ciężkim po łbie, albo coś w tym stylu. Dobrze, że ma w pobliżu kogoś takiego jak Seth, a także inni członkowie zespołu.
Ogólnie: świetnie, akcja rozwija się we właściwym tempie, nie za szybko, nie za wolno (nie znoszę ckliwego filozofowania nad niczym i o niczym, okropieństwo). Wciąż mnie intrygują dalsze losy bohaterów, a to chyba najważniejsze zadanie dla autora, prawda? :) Tobie udało się to idealnie.
Cóż mogę więcej powiedzieć... niecierpliwie czekam na następny rozdział i weny życzę
MissCullen. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 0:51, 07 Lut 2010 |
|
Zapomniałam się zapytać, co szeptał jej Jacob ze sceny? Dowiemy się tego, bo to niezwykle intrygujące. Niby się przejął nią, ale potem i tak okazał się draniem.
I faktycznie, nim też się nikt nie przejął. Mógł kogoś kochać, Rosalie.
Chciałabym jednak, żeby między nim a Bellą coś było, gdzieś taki czuły człowiek jest w jego duszy. Musi być, bo dla swojej kochanki był miły i nawet czuły. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zmierzchowa fanka
Wilkołak
Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 41 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod pióra S. Kinga
|
Wysłany:
Śro 0:09, 10 Lut 2010 |
|
Wiem, że trzymanie się na uboczu jest o wiele łatwiejsze, ludzie zazwyczaj przyglądają się z daleka i ujawniają dopiero pod koniec opowiadania. Niezmiernie denerwujące jest to, że pod rozdziałem znajdujesz dwa – trzy komentarze. Myślisz sobie wtedy – kurczę, czyżby się nie podobało?
Jednak ja teraz postanowiłam wyjść z cienia i określić się mianem czytelnika, bo tym przecież jestem. Spróbuję dokarmić niemiłosiernie Twojego wena i sprawić, że stanie się pulchnym dzieciątkiem. Przecież każda matka zasługuje na to, żeby jej dziecko było traktowane przez wszystkich dobrze i z godnością, jeśli chodzi o rozpieszczanie, nie jestem do końca pewna jak jest, ale dzieci to tylko dzieci – czasami muszą być lekko rozwydrzone, prawda?
Przedstawię ci pewną sytuację w dość jasnym świetle. Możemy przyjąć, że jest to swego rodzaju wstęp do mojej wypowiedzi. Mam nadzieję, że Cię nie zanudzę, bo wtedy osiągniemy skutek zupełnie odwrotny, a nie chcemy, żeby wen zmarł, prawda?
Na początku w fandomie było pięknie i kulturalnie. Fanficki śmiało można było określić mianem takich na dość wysokim poziomie. Ludzie wypowiadali się lub chociaż starali (a jak wiadomo to już coś) pisać komentarze przez które autor nie dostaje zawału. Bardzo miło czytało się opowieści, gdzie wszystkie postaci były ludźmi. Bo któż nie lubi zmian, są jak najbardziej wskazane. Wszystko działo się ładnie, ludzie żyli w harmonii. Kurczę zaczynam brzmieć jak stara jejmość, która wspomina czasy za komuny, chociaż nie jestem do końca pewna, czy wtedy naprawdę było lepiej – przepraszam nie chciałam odbiegać od tematu. Wracając, wraz z natłokiem tłumu nowych użytkowników, na forum zaczął panować większy brak ogłady, jednym słowem szerzyło się chamstwo.
Opowiadania stały się wylęgarnią erotyzmu i przekleństw. Każdy nosił się zasadą „hulaj dusza”. Aż dudniło w uszach od tych wszystkich perwersyjnych rzeczy. Zaczęliśmy eksperymentować, łączyć w pary różne postacie, czasami bardziej do siebie pasujące, niekiedy mniej, jednak paring na przykład Alice – Jacob, który dla mnie jest dość kuriozalny, miał miejsce coraz częściej, a ta częstotliwość tak jakby mnie przytłaczała. Po prostu nie lubię AŻ tak dziwacznych rzeczy, błagam. Zbereźne dialogi i niesmaczne sceny iście z filmów pornograficznych, zaczęły występować w co drugiej historii, a kiedy ich nie było, opowiastka okazywała się totalnym fajansem. Jednak, dzięki Bogu, mamy kanony. Po tym jak całkowicie zbrzydło mi to, co w ogóle nie powinno mi się podobać (jestem tylko człowiekiem), zaczęłam czytać anegdoty, które wiernie trzymały się sagi. Postanowiłam trzymać się tego co odkryłam i nie wchodzić więcej do zakazanego lasu. Jednak wtedy trafiłam na Twoje opowiadanie.
Wiesz jak trudno wyjść narkomanowi z nałogu? Okropnie ciężko. Wierz mi, wzbraniałam się nogami i rękami, żeby nie popaść ponownie w ten wir prymitywów. Jednak to nie było wcale proste i powiedziałam sobie „co mi szkodzi, spróbuję”. No i spróbowałam, teraz chcę postawić sprawy ułożone w sposób właściwy. Po pierwsze już na samym początku postawiłam Ci ogromnego plusa za narrację. Zauważyłaś, że wszyscy piszą w pierwszoosobowe (ja osobiście też tak robię, nie czepiam się)? Kiedy weszłabyś na jakiekolwiek forum zawiązane z Harrym Potter, zobaczyłabyś, że każdy pisze w narracji trzecioosobowej, tak jak stworzone było dzieło pani Rowling. To prawda, że słabe kury zawsze idą za silnym kogutem. Jednak odrobinę znudziło mi się już CZYTANIE wszystkiego w podobnym stylu. Jak już wspomniałam, człowiek lubi zmiany. Kolejną pochwałę masz u mnie za to, że nie dość, że wykorzystałaś ten prawie wymarły sposób pisania, to jeszcze prowadzisz to całkiem dobrą kolejką. Chociaż nie, całkiem dobry to niedopowiedzenie, prowadzisz to bardzo bardzo dobrą kolejką. Widać, że wiesz na czym siedzisz i grunt jest dość stabilny, a jeżeli nie, to Ty go naprawiasz. Dodaję jeszcze uznanie za cudownie wykreowaną postać Belli. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zachowałaś jej podobny charakter, jaki miała w sadze. Widać, że starałaś się nie zmieniać jej aż tak widocznie, a nieznaczne zmiany miały wprowadzić czytelnika w Twój świat i pokazać Twoją bohaterkę (jeżeli się nie starałaś, to podziwiam podwójnie). Jednak dodanie tego subtelnego pazurka sprawiło, że jak na razie Twoja ocena u mnie wynosi 4. Uszanowanie dla Twojego Jacoba. Nie dość, że postać jest moją ulubioną, to jeszcze Ty zrobiłaś z niego... dupka na jakiego kreuję go ja sama. Nie wiem, czy to właśnie przez to, że ma tak bardzo podobny charakter do mojego, ale bardzo go lubię. Ponadto, to jak prowadzisz akcję, zwinnie, płynnie, zgrabnie. Nie jest to skakanie z tematu na temat i chociaż wszystko dzieje się w dość szybkim tempie, to absolutnie nic na tym nie tracisz. A poza tym, to już dziewiąty rozdział, a oni jeszcze nie zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać. Chodzi mi oto, że nie pędzisz z pokazaniem co masz jeszcze w zanadrzu, tylko zostawiasz nas zawsze w niedosycie. Jak wiadomo najlepsza jest skórka. Nie starasz się używać słów rzadkich, tylko posługujesz się współczesnym i 'znanym' językiem i to Ci się chwali. Bez zbędnego szpanu, ile potrafisz, bo to zupełnie tutaj nie pasuje. Twoje opisy, chociaż zupełnie zwyczajne, jeżeli tak można je nazwać, bez szału, mają swój osobisty urok. Chwalą się zwyczajną prostotą i możesz być z tego dumna.
Jest jedna jedyna rzecz, która mi się nie podoba – nie chce mi się wierzyć, że w naszych czasach można pójść wziąć ślub z rozsądku. Sądzę, że nikt by się na to nie zgodził, ale co ja tam wiem, ludzie robią różne dziwne rzeczy. Być może.
Odnośnie bety, według mnie spisuje się bardzo dobrze. Chociaż możliwe, że to dlatego, że nie rozkładam każdego zdania na cząsteczki, więc myślę, że w kwestii technicznej obie spisujecie się co najmniej z wprawą. W każdym razie nic mnie w oczy nie razi, a jeżeli kiedyś zabiorę się za to jeszcze raz, z zamiarem dokładniejszego czytania, to jak znajdę jakąś diodę, niezwłocznie dam znać.
Podsumowując – „Moje cudze życie” ujęło mnie tym, że zachowała dawną przyzwoitość. Jest na swój sposób przejrzyste, wręcz parlamentarne. Mogę śmiało napisać, że to opowiadanie „ze starych, dobrych czasów, kiedy nikt sobie na buty nie świnił”. Mogłabym Ci dać za to cukierka
Pozdrowienia,
ZF |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Zmierzchowa fanka dnia Czw 13:43, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
plamka14
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Sie 2009
Posty: 41 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 22:29, 13 Lut 2010 |
|
To było świetne . !
Ale Jake to świnia . ! Tak chamsko się zachował i bezczelnie .
Nie lubię go .
Wiesz . ? Przez chwilę miałam nawet nadzieję , że on ją pokocha , ale ma Rosalie .
Dodaj jak najszybciej następny rozdział , bo jestem bardzo ciekawa , co będzie dalej [ to miała być prośba ; p ]
Czasu . ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Collette
Nowonarodzony
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:28, 17 Lut 2010 |
|
jake to cham i nie ma dla niego ratunku...i tez go nie lubie..lubie za to setha.
niech rosalie jacoba zdradzi , albo niech bella pokaze wreszcie pazurki..chciałabym zeby była z sethem...jestem strasznie ciekawa co planujesz dla belli w kolejnych rozdziałach... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 0:22, 23 Lut 2010 |
|
Czekam i czekam na kolejny rozdział. Pragnę go, potrzebuję. Postaraj się dodawać częściej te rozdziały, naprawdę ;D Pewnie nie tylko ja jestem tego zdania :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 16:41, 23 Lut 2010 |
|
Masz racje esterwafel nie tylko ciebie ciekawosc zzera
Zwlaszcza po ostatniej notce czuje potrzebe zeby poznac ciag dalszy....
Wiec zawsze jak jestem na forum to sprawdzam czy czegos nowego w tym temacie nie ma Ale coz czekam....
Pzdr. Misty Butterfly;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xxxvampirexxx
Wilkołak
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 155 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraina Czarów ;)
|
Wysłany:
Śro 16:53, 03 Mar 2010 |
|
Przeczytałam jednych tchem. Wielbię ! <uk> Jestem zniecierpliwiona i czekam na kolejny rozdział.
Podoba mi się połączenie Jacoba i Belli ( chociaż nie lubię ), ale mnie nawróciłaś.
Życzę weny |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:54, 06 Mar 2010 |
|
Usycham z tęsknoty. Błagam! Dodaj kolejny rozdział, bo ja chciałabym znać dalszy ciąg. I chyba nie jestem jedyną osobą, która tego pragnie. Co będzie z Jacobem i Bellą? Czy Seth wejdzie między nich? Czy ich małżeństwo stanie się prawdziwe? |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Masquerade
Dobry wampir
Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 1880 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 128 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pokój Życzeń
|
Wysłany:
Wto 20:27, 09 Mar 2010 |
|
Moje drogie, rozdział powinien pojawić się na dniach, gdyż iż ponieważ veuna ma zamiar mi go wysłać, a ja mam zamiar go zbetować, więc jak tylko będzie rozdział gotowy, to veuna go wstawi. Weźcie też pod uwagę, że obie jesteśmy w technikach i obie w klasie maturalnej, więc mamy naprawdę dużo na głowie, ale obie pamiętamy, nie martwicie się... I bądźcie cierpliwe :) Si ju són :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
veuna
Wilkołak
Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 24 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kołobrzeg
|
Wysłany:
Sob 22:35, 13 Mar 2010 |
|
Rozdział dziesiąty
beta: Masqu.
- Zbierajcie się, jedziemy – rzucił Embry, wkładając na siebie czarną kurtkę.
- Ale ja naprawdę wolałabym zostać – marudziła Bella, nie ruszając się z zagrzanego miejsca na fotelu.
- Oj, nie marudź. Rozerwiesz się trochę. – Paul chwycił ją za rękę, ściągając z siedzenia.
Seth przed lustrem poprawił kołnierz gładkiej, czarnej koszuli z krótkim rękawem. Leniwie przeczesał palcami jasne włosy, które dalej ułożone były w artystycznym nieładzie. Odpalił papieros i spojrzał na zebranych w pomieszczeniu. Basista trzymał dziewczynę i delikatnie pchał ją do wyjścia. Ta usilnie starała się wycofać, jednak nie było szans. Nie chciała się nigdzie ruszać. Miała nadzieję, że zostawią ją w spokoju i znów będzie mogła pobyć trochę sam na sam ze swoim myślami. Wokalista wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i przejął rolę kata, który pilnował, by Bella nie uciekła.
- Ale ja nigdy nie byłam w żadnym takim klubie – narzekała, jakby miało to przynieść zamierzony efekt.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz – zaśmiał się za kierownicą Embry.
Zrobiła minę naburmuszonego dziecka i przez całą drogę siedziała z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Na przednim siedzeniu obok kierowcy siedział niemal wiecznie milczący Quil, a ona cisnęła się na tylnim z zadowolonym Paulem i Sethem. W samochodzie leciała głośna muzyka. Tego wieczora grali akurat przeboje lat osiemdziesiątych, które wszyscy dobrze znali. Miasto tętniło życiem. Ludzie spacerowali i przesiadywali w lokalnych kawiarniach i barach. Było duszno, nawet wieczór nie przyniósł ze sobą odrobiny orzeźwienia. Wyciągnęła z kieszeni telefon i spojrzała na wyświetlacz. Kilka nieodebranych wiadomości migało na niewielkim ekraniku. Odczytała jedną po drugiej. Alice martwiła się i pytała, czy wszystko w porządku. Bella uśmiechnęła się do siebie. Otaczało ją co raz więcej osób, które interesował jej los. Kierowca uchylił okno, aby wpuścić do środka nieco świeżego powietrza. Powiew rozwiał włosy dziewczyny i dął w twarz tak, że aż musiała zmrużyć oczy.
W końcu zajechali na miejsce. Lokal znajdował się w podpiwniczeniu jednej ze starych fabryk, co nadawało mu tajemniczego i mrocznego klimatu. Przy wejściu stał rosły ochroniarz, który uśmiechnął się na widok chłopaków.
- A kim jest ta piękna, nieśmiała pani? – Skinął na Bellę, która chowała się za plecami Quila.
- To żona Jake’a – odpowiedział Paul, szczerząc zęby.
Mężczyzna w zdziwieniu uniósł brwi. Isabella wcale nie chciała, by każdy o tym wiedział. Posłała basiście karcące spojrzenie, które oczywiście zignorował.
- No, no. Sporo mnie ominęło, jak widzę. – Uśmiechnął się znacząco. – Wchodźcie do środka.
Od wejścia uderzyły ją drapiący gardło dym papierosowy i głośna muzyka. Z zewnątrz klub wydawał się mniejszy niż był w rzeczywistości. Tworzyły go ściany z czerwonej cegły, na których wisiały zdjęcia różnych muzyków. Ponadto w głębi znajdował się obszerny barek, gdzie uwijali się barmani, nalewając licznie zabranym zimne piwo z nalewaków. Wszędzie dookoła toczyły się głośne rozmowy, zagłuszane przez muzykę, którą ciężko było przekrzyczeć. Seth uprzejmie zaprowadził Bellę na miejsce, które już wcześniej zostało dla nich zarezerwowane. Usiadła na kanapie obitej czerwonym materiałem i obserwowała w zamyśleniu obecnych. Wokalista oddalił się na chwilę, by wrócić, niosąc w dłoni kolorowy napój.
- Będzie ci smakował, zaufaj mi – powiedział, zbliżając twarz do jej ucha.
Nie chciała krzyczeć, więc uśmiechnęła się w podzięce. Knajpa wypełniona była po brzegi różnej maści ludźmi. Jednym i być może jedynym, co ich łączyło, było zamiłowanie do ciężkiego brzmienia. Co chwilę ktoś podchodził, by przywitać się z Sethem i podać mu rękę. Miał naprawdę dużo znajomych i każdemu starał się poświęcić chociaż chwilę na uprzejmą wymianę zdań. Isabella sączyła drinka, nie mogąc odnaleźć się w klimacie, jaki panował w lokalu. Po chwili złapała się na tym, że wyszukuje w tłumie znajome twarze chłopaków. Odnalazła Quila, który rozmawiał z tęgim chłopakiem, uśmiechając się szczerze. Paul opowiadał coś grupce mężczyzn, gestykulując przy tym zabawnie, a Embry siedział przy barze okrążony zewsząd dziewczętami, które wdzięczyły się przy nim, prezentując swoje wdzięki. Nie spodziewała się tego, ale dostrzegła także swojego męża. Trzymał w dłoni butelkę piwa i podobnie jak ona rozglądał się wśród zebranych. Ucieszyła się na jego widok, jednak po chwili przestała już cokolwiek czuć. Z tłumu wyłoniła się Rosalie, za którą zapewne wyglądał. Kształtna pupa i piersi. Poruszała się z takim wdziękiem, jakby była zawodową baletnicą. Widać było, że czuła się jak ryba w wodzie, wyglądając na rozluźnioną i pewną siebie. Była od niego o głowę niższa. Wtuliła mi się w klatkę piersiową, a on chwycił blondynkę w pasie. Musiała przyznać, że wyglądali bajecznie. Oboje piękni i groźni. Przy Rose czuła się jak zwykła szara podlotka. Za głupia i zbyt niedoświadczona dosłownie we wszystkim. Wzięła duży łyka napoju, opróżniając zawartość szklanki. Seth spojrzał na nią kątem oka, jednak nie przerwał rozmowy z dawno niewidzianym znajomym. Wstała od stolika i dała znać, że idzie do baru. Nie wiedziała, czemu, ale odczuwała gniew i gorycz, które rosły jej w gardle w postaci wielkiej guli. Minęła ludzi tańczących na parkiecie. Nie jeden zwrócił na Bellę uwagę i chciał porwać do tańca, jednak prześlizgiwała się z zawrotną prędkością. Bar był tak wysoki, że sięgał jej do obojczyków. Chwilę zastanawiała się, co zamówić, jednak szybko podjęła decyzję. Wódka. Szybko, bezboleśnie i do tego skutecznie. Barman nalał pierwszy kieliszek, który od razu wlała w siebie, zaledwie lekko się krzywiąc. Dała znak, żeby nalał drugi. Uniósł w zdziwieniu brew. Nigdy by nie pomyślał, że takie maleństwo może mieć taki spust. Uzupełnił szkło, a ona uczyniła podobnie jak poprzednio. Westchnęła tylko i uśmiechnęła się słodko.
- To teraz jeszcze tego drinka. – Wskazała losowo na tablicę z trunkami. – I piwo.
Mężczyzna pokręcił głową, wiedząc jak to się skończy, ale wręczył jej wysoką szklankę i butelkę. Wzięła szkło i postanowiła grzecznie wrócić na miejsce, gdy stanęła twarzą w twarz ze swoim mężem trzymającym w ramionach Rosalie. Spojrzał najpierw na butelkę, a dopiero następnie na nią. Zagotowało się w nim, gdyż przypomniał sobie sytuację z wesela. Widok alkoholu i Belli razem nie wróżył niczego dobrego.
Dziewczyna początkowo poczuła strach, jak zwykle na myśl o konfrontacji z tą zimną maszyną, jednak zebrała się w sobie. Szła wprost na nich, patrząc Blackowi w oczy. Rose dostrzegła ją w ostatnim momencie, gdy minęła ich i zahaczyła ją ramieniem. Odwróciła się gwałtownie, jednak Bella ani myślała ich przeprosić. Miała swoją dumę, którą Jacob próbował pochować żywcem. Nie mogła do tego dopuścić.
Nagle przy stoliku znalazło się pełno ludzi. Nie mogła znaleźć ani Setha, ani nikogo z pozostałych. Stanęła pod ścianą i spijała w zawrotnym tempie piwo. Drinka zostawiła na koniec. Ludzie tańczyli na parkiecie, wirując w takt bardziej tanecznych kawałków, które zaczęły być puszczane, kiedy czas na rozmowy minął. Kilka nawet znała i zanim się obejrzała poczuła przemożną chęć do zabawy. Procenty wirowały w głowie, ale nie przeszkadzało jej to wyjść na parkiet i zacząć bawić się z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Jake nie spuszczał żony z oka, chociaż Rosalie nie odstępowała go na krok. Widział Bellę wirującą na parkiecie i zmysłowo kręcąca biodrami. Przykuwała uwagę wielu, ale nie każdy miał na tyle odwagi, by poprosić dziewczynę do tańca. W końcu znalazł się jeden śmiałek, który wyciągnął do niej dłoń. Nie zawahała się. Tańczyli razem w rytm rock’n’rollowego kawałka, wygłupiając się przy tym. Okręcał ją niezliczoną ilość razy i brał na ręce. Bawili się naprawdę świetnie. Kiedy piosenka się skończyła, ku uldze Blacka, mężczyzna oddalił się, grzecznie dziękując swojej partnerce. Isabella była zmęczona i szczęśliwa. Już dawno się tak dobrze nie bawiła. I chociaż jej włosy zwilżyły już kropelki potu, nie miała dosyć. Pobiegła do baru po kolejne piwo, a po drodze wyciągnęła do tańca zaskoczonego Quila. Tym razem utwór był nieco spokojniejszy, więc kiwali się na boki i rozmawiali o czymś, uśmiechając się do siebie.
- Muszę wyjść na zewnątrz – rzuciła Rosalie, chcąc wykorzystać okazję i pobyć z Jacobem sam na sam. – Chodź ze mną. – Pociągnęła go do wyjścia.
Jake, widząc, że Isabella jest pod okiem spokojnego Quila, poszedł za blondynką, nie oglądając się za siebie. Rose była dla niego kimś więcej niż tylko znajomą z branży. Pracowali razem kilka dobrych lat, znała go najlepiej ze wszystkich i wspierała bez względu na okoliczności. Była inteligentna, zaradna i samodzielna, czyli taka, jakiej zawsze pragnął. Była może trochę próżna przez świadomość swoich zalet, jednak właśnie za tę pewność siebie kochał ją najbardziej. Nigdy tak naprawdę nie przyznali się do tego, że coś ich łączy, jednak wszyscy od dawna doskonale o tym wiedzieli. Rose nie cierpiała na wieść o małżeństwie ukochanego, gdyż znała Jacoba i wiedziała, że będzie wierny i nie dopuści by ktoś stanął między nimi.
Isabella była pijana. Duchota, jaka panowała w lokalu i wszechobecny dym papierosowy przyprawiały ją o zawroty głowy. Quil poprowadził dziewczynę w stronę stolika, przy którym było wolne miejsce. Widząc jej stan, postanowił udać się do baru po wodę, mając nadzieję, że to pomoże. Po drodze rozglądał się za którymś z chłopaków, jednak nikogo nie udało mu się odszukać. Bella czuła się coraz gorzej, a wszystko wirowało dookoła. Dobry nastrój wyparował, ustępując miejsca wyrzutom, jakie robiła sobie z powodu doprowadzenia się do takiego stanu. Chciała jak najszybciej znaleźć się w miejscu odrobinę chociaż mniej tłocznym. Zapomniała o prośbie perkusisty dotyczącej pozostania na swoim miejscu i niezgrabnie wstała z siedzenia. Próbowała stawiać stabilne kroki, jednak odnosiła wrażenie, że ziemia faluje pod jej stopami. Postanowiła przejść niezauważona do toalety i obmyć twarz zimną wodą. Co rusz na drodze wyrastały jakieś przeszkody, które z trudnością starała się ominąć. Gdy w końcu znalazła się w pomieszczeniu, stanęła przed lustrem i spojrzała na swoje odbicie. Widziała jak nienaturalnie zmienia kolory, począwszy od szarego, przez zielony i kredowo biały. Z trudnością stała, trzymając się umywalki i wyraźnie czuła, że jej stan zaczyna się pogarszać. Odkręciła zimną wodę i zanurzyła dłoń pod chłodnym strumieniem. Wilgotną dłonią przetarła powieki i policzki. Nie zwracała uwagi na kobiety znajdujące się w pobliżu, które poprawiały makijaż, stojąc tuż obok niej. Poczuła ulgę, jednak tylko na chwilę. Wiedziała, że musi wyjść na powietrze albo sprawdzi się najgorszy z przewidywanych scenariuszy. Zebrała się w sobie i zawróciła, pchając ciężkie drzwi, które jak na złość nie chciały ustąpić. Gdy znów znalazła się pośród hałasu, przyspieszyła kroku, chcąc jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Z rozpędu wpadła na jednego z mężczyzn stojących w przejściu. Podniosła wzrok i ujrzała dziwny uśmiech malujący się na jego twarzy, który nie wróżył niczego dobrego.
- Przepraszam – mruknęła i próbowała go wyminąć, jednak zaszedł jej drogę.
- Cześć maleńka, może się zabawimy? – rzucił, pożerając ją wygłodniałym spojrzeniem.
- Raczej nie skorzystam – odpowiedziała, siląc się na stanowczość.
- Dlaczego? – zapytał, udając rozczarowanie. – Może jednak? – nie chciał ustąpić.
- Chyba słyszałeś, co powiedziała – wtrącił się ktoś, kto nagle wyrósł jakby z podziemi.
Jake wrócił i zobaczył swoją żonę chwiejącą się na nogach. Spodziewał się tego, jednak na domiar złego jakiś chłystek przyczepił się do niej, lustrując wzrokiem. Był pewien, że także dostrzegł, że nie ma się najlepiej, więc postanowił to wykorzystać. Był wściekły. Miał ochotę najpierw spuścić łomot typkowi, który się do niej przystawiał, a następnie samej poszkodowanej. Tak bardzo irytował go fakt, że nawet na chwilę nie można spuścić Belli z oka, by nie wpakowała się w jakieś tarapaty. Wiedział, jak na facetów działa niewinne spojrzenie i kształtne ciało, więc cała ta sytuacja była do przewidzenia. Spojrzał na mężczyznę, mierząc go od góry do dołu. Nie wydawał się ani specjalnie silny, ani rozgarnięty, poza tym był już mocno wstawiony. Nieznajomy nie zareagował, tylko uśmiechnął się drwiąco, unosząc ręce w poddańczym geście. Jacob obrzucił Bellę nienawistnym spojrzeniem i pociągnął do wyjścia. Gdy znaleźli się na zewnątrz, puścił z impetem jej szczupłą dłoń.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz?! – krzyknął, potrząsając nią.
- A co cię to obchodzi? – wrzasnęła, odsuwając się od Jacoba. – Idź, zajmij się Rosalie – rzuciła, nie zważając na słowa.
Początkowo nie podejrzewał, że zrobi to na niej jakiekolwiek wrażenie. Teraz okazało się, że ma do niego żal. Najprawdopodobniej o to, że wcześniej nie uprzedził żony o tak istotnym fakcie. Zrozumiał, że znów poczuła się upokorzona na oczach wszystkich, gdy bez krępacji przytulał inną dziewczynę, o której istnieniu Bella nie miała pojęcia.
- Rose da sobie świetnie radę beze mnie – powiedział chłodno, tłumiąc wciąż gotujące się w nim emocje.
Prychnęła lekceważąco. Nigdy nie widział jej tak rozgoryczonej i w tak bojowym nastroju.
- Nie wątpię – mruknęła, nie odwracając od niego wzroku.
- Mówiłem ci, żebyś nie brała tego małżeństwa na poważnie.
- To, że to małżeństwo to kpina, nie daje ci prawa, żeby mnie upokarzać na każdym kroku – krzyknęła, a w jej oczach zbierały się łzy. – Uważasz, że to moja wina, że jest jak jest? Zawsze najlepiej znaleźć sobie kogoś, kogo można obwiniać bez względu na to czy jest winny, czy nie.
Milczał. Wiedział, że to on był przyczyną obecnego stanu Belli. Upiła się po to, by w końcu móc mu wykrzyczeć, co myśli. Było jej wszystko jedno. Nie bała się.
- Obiecuję ci, że odejdę najszybciej, jak tylko to będzie możliwe. Nie mam zamiaru tkwić z tobą w nieskończoność, w nadziei na jakikolwiek przyjazny gest z twojej strony – rzuciła, posyłając mu jedno z najbardziej przesyconych żalem spojrzeń, jakie dane mu było oglądać. – Myślisz, że to wspaniałe uczucie prosić kogoś o odrobinę uwagi, a przynajmniej o traktowanie jak człowieka, a nie powietrze? To żałosne!
W końcu odwróciła się i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, oddalając się od lokalu. Czuła, że zaraz wybuchnie tak żałosnym płaczem, jakiego świat nie widział. Żadne z nich nie wiedziało o tym, że nieopodal stał Seth, przysłuchując się ich krzykom. Miał ochotę przywalić liderowi, jednak to mijało się z celem. Byli przyjaciółmi od wielu lat, nie chciał zachować się jak szczeniak. Jacob widział, jak Bella biegiem znika w ciemnościach. Poczuł, że chciałby za nią pójść, jednak, gdy tylko zrobił krok, Rosalie chwyciła go za rękę i posłała pytające spojrzenie. Gdyby poszedł, dałby blondynce do zrozumienia, że zależy mu na Belli i nie chce by stała jej się krzywda. Powstrzymał się, chociaż tak naprawdę tylko ze względu na Rose. Wokalista wychylił się zza samochodu, trzymając w dłoni tlący się papieros. Nie powiedział nic, ale jego mina mówiła wszystko. Bez słowa odwrócił się i podążył śladem Belli.
Dziewczyna zatrzymała się po pewnym czasie, nie wiedząc, dokąd mogłaby uciec, chociaż chciała znaleźć się jak najdalej od miejsca, w którym przebywała. Nadmiar alkoholu odebrał jej siły, więc usiadła na krawężniku i ukryła twarz w dłoniach. Miała gorące policzki, mimo że wieczór nie był już tak ciepły, jak na początku. Chciała płakać, ale nie mogła. Blondyn odnalazł ją bez problemu. Nie miał pojęcia jak pocieszyć żonę przyjaciela i co powiedzieć. Spodziewał się, że zastanie ją zapłakaną i roztrzęsioną, jednak ona tępo spoglądała przed siebie. Wyczuła obecność chłopaka i uśmiechnęła się, chociaż on tego nie widział.
- Wiesz, boli mnie od środka. Płaczę w środku. Czuje ból, który przenika moje kości, skórę, mięśnie, dochodził do organów. Łzy, jak fala, wymywają moje wnętrze. Widziałam ich przez chwilę. Poczułam zazdrość, nic więcej. Nie pragnęłam, nie tęskniłam. Nie pamiętam, jaką miał koszulkę, jakie spodnie, czy był trzeźwy…Nie mogę zrozumieć, dlaczego zależy mi na kimś, kto nawet mnie nie dostrzega? Nienawidzi mnie, chociaż tak naprawdę nie wiem, dlaczego…- wyrzucała z siebie nieskładne urywki myśli, jakie kłębiły się w jej głowie.
Przykucnął za plecami Belli i położył chłodną rękę na ramieniu. Podzielał jej ból, chociaż różnił się od tego, który odczuwała. Przykryła drobnymi palcami dłoń Setha. Zaśmiała się cicho. Przyciągnął ją do siebie i przytulił, ukrywając w swoich ramionach. Nie spoglądał w oczy dziewczyny, bojąc się ujrzeć smutek, który rozerwałby mu serce. Znów czuła zapach wody kolońskiej i papierosów, który od samego początku miło jej się kojarzył. Nie była już tak smutna, jak kilka chwil wcześniej. Zrozumiała, że znalazła przyjaciela na dobre i złe, który mógł być przy niej zawsze i wszędzie - o każdej porze dnia i nocy, bez względu na okoliczności. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
zawasia
Dobry wampir
Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 1044 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 20 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Barcja:D
|
Wysłany:
Sob 23:13, 13 Mar 2010 |
|
jak Jake moze tak postępować?? to jest nie dopoyślenia...
dobrze, że Bells powiedziała mu co mysli i wyzuciła z siebie to co lezalo jej na sercu:)
ale jaka niespodzianka juz chciałam wyłaczyc kompa a tu...:)
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 23:44, 13 Mar 2010 |
|
Głupia Rose. Gdyby nie ona, Jake pobiegłby za Bellą. Ciekawe co będzie dalej. Nadal mam nadzieję, że w końcu sie pokochają.
Seth jest kochany, ale wolę go jako przyjaciela.
Czekam na kolejny rozdział i błagam dodawajcie częściej, bo tak bardzo chłonę to opowiadanie. Potrzebuje go :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bella*swan*cullen
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 1:44, 14 Mar 2010 |
|
Aaaaaa :)...
Nareszcie nowy rozdział już myślałam, że o nas zapomniałaś...
Jacob zachowuje się jak dupek...
Nic go ne interesuje poza nim samym i Rozalie <ble>...
Może teraz po przemowie Belli zrozumie co ona czuje i zacznie
się inaczej zachowywać, a przynajmniej mam taką nadzieję :)...
Podoba mi się to opowiadanie głównie dlatego, że nie ma w nim Edwarda (chociaż bardzo lubie je czytać heh), ale jest cała paczka z La Push :)...
No to tyle (nigdy nie umiałam pisać ładnych i długich komentarzy :( )
Mam nadzieję, że już za niedługo będziemy mieli następny rozdział.
Wiem, że to śmieszne dopiero co wstawiłaś a ja już bym chciała następny no ale to Twoje opowiadanie tak na mnie działa :)
Pozdrawiam i weny życze
Bella |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bella*swan*cullen dnia Nie 1:45, 14 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Misty butterfly
Wilkołak
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 13:41, 14 Mar 2010 |
|
Ten rozdzial jest swietny, duzo sie dzieje
Nareszcie Bella powiedziala Jacobowi co mysli, i dobrze on sam chyba nie zdawal sobie sprawy z tego jak ja krzywdzi.
Oczywiscie mial zamiar odsunac ja od siebie zeby nie wbila sobie do glowy, ze to jakis prawdziwy zwiazek, ale nie przyszlo mu do glowy, ze dziewczyna z dobrego domu zainteresuje sie kims takim jak on.
Nie pomyslal ze oczekuje od niego choc odrobiny sympatii i ze poczuje sie zazdrosna kiedy zobaczy go z Rosalie. Chyba zauwazyl jaki popelnil blad nie mowiac jej o Rose. Mowi tam ze ja kocha ale ja tu nie widze uczucia.
Jest dla niego podpora i przyjaciolka ale jakos tak mi to nie gra...Bella nie jest mu obojetna...Zwrocil uwage na to ze pila, i wiedzial jak to sie moze w jej przypadku skonczyc. Byl zazrdosny widzac ja z innymi facetem. Wyszedl z Rose ale najpierw upewnil sie ze Bella jest bezpieczna z Quilem.
Caly czas mu gdzies te mysli uciekaly do niej. Dobrze ze pojawil sie w pore znim ten gostek zaczol sie do niej dobierac.
Ech gdyby nie ta Rosalie to pobiegl by za nia...
Szkoda mi Belli, jak sie musiala zle czuc kiedy ich ZNOWU zobaczyla...To wyznanie przed Sehem bylo takie przepelnione zalem i bezradnoscia....Dobrze ze przynajmniej ma jego
Coz pozostaje mi niecierpliwie czekac na ciag dalszy Wiec mnostwo weny i jeszcze wiecej czasu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rainwoman
Człowiek
Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: południe Polski
|
Wysłany:
Nie 15:12, 14 Mar 2010 |
|
Trafiłam na to opowiadanie dopiero dzisiaj , ale za to przeczytałam jednym ciągiem i bardzo się cieszę.
Twój styl jest lekki, przyjemny, świeży. Tekst przemyka przed oczami, aż miło.
Historia ciekawa, choć jak zaczęłam czytać to mimowolnie widziałam już dziesiątki różnych rozwiązań, które jednak wcale się nie sprawdzały i chwała ci za to.
Nadal nie do końca zrozumiałe jest dla mnie zaaranżowane małżeństwo, w którym młodzi nie mają prawa głosu, ale czytając o twojej pierwotnej historii, zdaję sobie sprawę z tego, że w Japońskich realiach jest to dużo bardziej prawdopodobne. Nie chcę jednak wyjść na czepialską, bo nie to jest celem.
Historia relacji między młodymi małżonkami i całym zespołem naprawdę bardzo przyjemnie się rozwija, i choć nie przepadam za takim Jacobem, to jednak nadal tli się we mnie jakaś iskierka nadziei na jego nawrócenie
Seth to świetny przyjaciel, tylko czy nie stanie się jednak narzędziem, które uświadomi Blackowi, że ma przy sobie kobietę, która może być jego dopełnieniem, a którą rani i każe na każdym kroku? To mnie szalenie ciekawi
Podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz swoje postaci i nade wszystko lubię narrację w trzeciej osobie, bo daje świetną możliwość, aby każdy z bohaterów miał możliwość przedstawienia siebie...
Naprawdę cieszę się, że tutaj dotarłam i teraz z uwagą będę śledzić ciąg dalszy twojej historii.
Jak zawsze życzę niesłabnącej weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam
Rain |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
esterwafel
Wilkołak
Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 181 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 14:14, 07 Kwi 2010 |
|
Czekam i czekam na to ciekawe opowiadanie. Mogłabyś napisać, kiedy uda Ci się dodać kolejną część. Jestem ciekawa, jak dalej będzie zachowywał się Jacob i czy coś w końcu w sobie zmieni. Z tego co zaczynam kojarzyć, jesteś chyba fanką postaci, którą utożsamiasz z Jacobem. Pewnie masz zamiar go zmienić. Już nie mogę się doczekać. Błagam. Dodaj kolejny rozdział. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
sweetcookie
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Paź 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:17, 07 Kwi 2010 |
|
Ja również nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Bardzo ubolewam, że niestety autorka i beta nie mogą szybciej dodawać rozdziałów, ale rozumiem, że nie samym ff się żyje ;-) Już wcześniej kiedyś wspominałam, że b. lubię ten ff, bo nie ma Cullenów (co rzadko się spotyka), przez co wydaje się inny i zarazem bardziej fascynujący. Historia jest tak opowiadana i fabuła jest zdradzana, że trudno mi się zdecydować czy wolałabym Belle i Jacoba czy Belle i Setha. Od początku byłam za Sethem, i chyba nadal za nim jestem. Ciekawa jestem jak dalej będzie się przedstawiać Jacob. Jednocześnie dajesz nam znać, że kocha Rosalie a z drugiej pokazujesz, że zaczyna troszeczkę zauważać żonę i nawet się o nią niepokoił (mimo, że na końcu okazał się skończonym dupkiem). Cóż pozostaje mi czekać na następny rozdział i się stopniowo przekonywać do Jacoba lub do potencjalnego związku Belli i Setha. Liczę, że wkrótce pojawi się nowy rozdzialik. pozdrawiam i życzę czasu i pomysłów.
Edit 4.12.2010 r.
Widzę, że dubluję się postem, ale już bardzo się stęskniłam za tym ff. Czy mogę liczyć na kontynuacje???? Od marca minęło trochę czasu.... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez sweetcookie dnia Sob 19:59, 04 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|