|
Autor |
Wiadomość |
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Sob 9:50, 08 Sie 2009 |
|
Czytałam i pierwsze co mi sie spodobało, to bardzo subtelne przyblizanie sie Belli i Edwarda. Wiem, że to z dupy słowo, ale nie moge wymyslic innego:P Ale jak dotarłam do Emmetta, to zapomnialam, co bylo wczesniej, bo ten fragment był po prostu nieziemski. Spotkanie z Rose w lesie to strzal w 10. Kilka razy wybuchnelam smiechem. Ch***w bombki strzelił (choinki nie bedzie xD), albo pieprzyc systam xD Dobra, wiem, ze to zle o mnie swiadczy, ze akurat to mnie rozwalilo, ale ty wiesz co ja lubie xD Kocham Twojego Emmecika xD
Z jednej strony grzeczna i ulozona Bella, z 2 bezpośrednia Rose.. fajnie to wygląda, bo spodziewalam sie na poczatku, ze raczej całe opowiadanie bedzie utrzymane w takim 'grzecznym' klimacie..
DObra to najglupszy komenatrz w moim zyciu, ale whatever! xD
A teraz powaznie: nie moge sie doczekac tego ich wyjazdu!!! coś czuję, że się nie zawiodę!:) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mille dnia Sob 9:51, 08 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Sob 13:07, 08 Sie 2009 |
|
Omq... zatkało mnie. Ten FF jest cudowny. Nie wiem dlaczego wcześniej go nie odkryłam! Dziś przeczytałam wszystko co do tej pory napisałaś i jestem pod wielkim wrażeniem. Ta opowieść jest fantastyczna. Już się martwiłam, że połączysz Belle z Emmentem, ale teraz to chyba niemożliwe Dobrze, że jest Rosaline. Jasper pewnie pozna Alice na tych wakacjach i również się połączą Byłoby super!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę dużo weny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
tola
Człowiek
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 23:13, 09 Sie 2009 |
|
Jejuniu.....!!!! to były chyba trzy najgorsze tygodnie wakacji, jak ja się nie mogłam doczekać aż przeczytam kolejne rozdziały Twojego opowiadania. Jak tylko wróciłam dorwałam laptopa =]
Oczywiście moje męki zostały nagrodzone, rozdziały są jak zwykle cudowne, a opowiadanie bije na głowę wszystkie inne na tym forum. Te powolne zbliżanie się Edwarda do Belli naprawdę, ale to naprawdę przypadło mi do gustu, że nie od razu padają sobie w ramiona i wiadomo, co robią… Podoba mi się także, że zrobiłaś z Emmetta wampira on jest w ogóle taki fajniutki w tym opowiadaniu, a ten wątek z Rose- fajnie, że nie wszystko będzie kręcić się koło Belli i Edzia ]
Już się nie mogę doczekać, kiedy wszyscy pojadą razem na te wakacje, ale coś mi się wydaje, że jeżeli pojedzie z nimi Emmett to raczej pogoda im nie dopisze...
Z niecierpliwością ogromną jak kosmos czekam na kolejne rozdziały, bo już chyba za chwilę zacznę gryźć klawiaturę =)
Pozdrawiam, weny i tego wszystkiego, co do napisania tak genialnych rozdziałów potrzebne życzę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 20:58, 12 Sie 2009 |
|
Jestem z nowym rozdziałem MN :) Dziękuję wszystkim! za cudowne komentarze i motywację do pisania :) A i jak już gadam xD To nie wiem czy widziałyście, ale mamy na forum Ranking FF. Zagłosujcie, bo to się nam wszystkim przyda
Tym rozdział dedykuję mojej kochanej Susan - ze względu na treść i to co mi o nim powiedziałaś - resztę to Ty sama wiesz :) No i w końcu jakoś trzeba uczcić Twój awans :**
Playlista
B - [link widoczny dla zalogowanych]
E - [link widoczny dla zalogowanych]
Emm - [link widoczny dla zalogowanych]
Rozdział XIII
Antropologia krwiopijcy
Bella
Po wczorajszym wieczorze kompletnie nie miałam ochoty rozstawać się z Edwardem. Cały dzień był wspaniały i gdybym mogła najchętniej zastygłabym w jego ramionach na wieczność. Niestety musiałam wracać szybciej niż myślałam. Razem z moim chłopakiem – dalej nie mogłam się przyzwyczaić, żeby go tak nazywać – doszliśmy do wniosku, że lepiej nie drażnić Charliego i Renee jeszcze bardziej. W prawdzie z początku nie chciałam się zgodzić, bo oznaczało to mniej czasu z nim, ale wiedział jak mnie przekonać. „Bądź rozsądna, mała. Kiedy wyjadą nie rozstaniemy się, ani na chwilę” – powiedział. Z ciężkim sercem, ale musiałam przyznać, że ta propozycja jest o wiele bardziej kusząca. Miałam nadzieję, że spędzę dzisiaj czas z Emmettem, ale napisał mi SMSa, że razem z Jasperem pozwiedzają tory wyścigowe i zajmie im to cały dzień. Nie mogłam oczywiście znowu wyjść z Edwardem, bo byłoby to co najmniej podejrzane, więc umówiłam się z Jessicą. I tak miała mi oddać ubrania, które pożyczyła na imprezę do Mike’a. Nie miałam też wątpliwości „ile ona mi musi opowiedzieć”. Pierwszy raz od kilku dni pogoda była ładna dlatego postanowiłyśmy nie wychodzić na miasto, tylko rozłożyć leżaki i posiedzieć przy basenie.
- No to, że cię tam zawiózł to rozumiem, ale Bella dlaczego ty byłaś tam z nim? – zapytała, akcentując ostatnie słowo i wymawiając je w sposób jakby było najgorszym przekleństwem. Poczułam jak krew napłynęła mi do twarzy, a ręce uformowały się w zaciśnięte pięści.
- A dlaczego nie? – warknęłam.
- No, bo on jest… - zaczęła, ale nie pozwoliłam jej skończyć.
- Biedny?! – wydarłam się. Każda komórka mojego ciała, aż rwała się do tego, żeby wstać i wyszarpać Jess za te jej piękne, zadbane włosy. – No i co z tego?! To o niczym nie świadczy, rozumiesz?! O niczym!
Krzyczałam jak opętana. Nie mogłam przestać. Co ona sobie myślała? Edward jest najmilszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam. Jego rodzice ciężko pracują, żeby utrzymać dom i ja ich za to szanuję. Szanuję, a nie potępiam jak ona.
- Wiesz co Bella? Odbiło ci. Totalnie. Chyba już pójdę.
- I bardzo dobrze – powiedziałam. Prawda była taka, że nie chciałam na nią patrzeć, ani sekundy dłużej niż to było konieczne.
Zabrała swoje rzeczy i nawet się nie ubierając, w stroju kąpielowym wybiegła z ogrodu do salonu. A niech mam. W tej chwili nie obchodziło mnie nic, oprócz tego, żeby zniknęła. Miałam tylko ogromne szczęście, że rodzice byli na ostatnich zakupach; gdyby Renee była świadkiem tej kłótni mogłoby się skończyć dużo gorzej, ale tym się będę martwić później. Na razie wzięłam kilka głębokich oddechów i spróbowałam się uspokoić. Pomyślałam o Edwardzie. Jego ciepłym oddechu, silnych ramionach i słodkim głosie. Pomogło.
Edward
- Skarbie, tata dostał podwyżkę, ale wiesz, że ledwo w zeszłym tygodniu. Nie było jeszcze przelewu z wypłatą – tłumaczyła mi Esme.
- Mamo, ile razy mam ci powtarzać? Zapłacę za Alice. Chcę tylko, żeby ona o ty nie wiedziała.
- Edward, naprawdę… to są twoje pieniądze. Zapracowałeś na nie…
- Nie ma dyskusji. No chyba, że chcesz, żeby została w domu. – Już otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie dałem jej szans. – Wtedy na pewno będzie przeszczęśliwa i bardzo pomocna. Jak nic marzy, żeby pobyć z rodzicami sam na sam, kiedy jej rodzeństwo będzie się bawiło na wakacjach.
Trochę mnie już irytowało tłumaczenie tego po raz setny, ale cóż – matka to matka – one tak mają.
- Synu – zaczęła i chwyciła moją twarz w swoje dłonie. – Jestem dumna, że wyrosłeś na takiego wspaniałego człowieka. – Pocałowała mnie w czoło, a ja chyba… się zarumieniłem. Zawsze miałem bardzo dobre relacje z rodzicami, Esme często mówiła nam, że nas kocha, ale coś takiego? Do tego nie byłem przyzwyczajony. Tym bardziej, że kompletnie nie rozumiałem jej zachowania. Rosalie powiedziała mi, że poznała Emmetta i jedzie na wakacje z nami. Super i to nie tylko dlatego, że będę miał ją na oku. Teraz wiem, że Bella jest dla niego tylko przyjaciółką. Z drugiej strony trochę martwiło mnie to o czym mówił Jake. Emmett Hale to mogło nie być jego prawdziwe nazwisko, ale Rose twierdziła, że wszystko wie o tym chłopaku. Podobno miał ciężko w życiu i o więcej mam nie pytać, bo to bardzo delikatne sprawy.
Było dla mnie logicznym wyjściem z sytuacji zabrać też Alice. Chyba nie wybaczyłaby mi do końca życia, gdybym zostawił ją w domu. I skąd ta reakcja mamy? Nie mam zielonego pojęcia.
- Dzięki – wybąkałem, bo na nic innego nie było mnie stać.
- Co na obiad? – To Rosalie wpadła do kuchni tanecznym krokiem. Ostatnio, aż promieniała radością i szczęściem – patrząc na nią człowiekowi robiło się cieplej na sercu.
- Jeszcze nie wiem, ale na pewno chcesz mi pomóc – odpowiedziała sprytnie Esme.
- Ok – rzuciła krótko moja siostra i zabrała się za mycie rąk. Ja postanowiłem zostawić panie same. I tak miałem pójść dzisiaj do Setha. Ustaliliśmy z Bellą, że spotkamy się dopiero po wyjeździe jej rodziców.
- Dobra, ja mogę wszystko zrozumieć, ale stary przestań o niej gadać. Dla mnie to nie jest dziewczyna, czaisz? – spytał patrząc na mnie jakbym był niedorozwinięty. – Patrz mi na usta: to moja k u z y n k a.
Rozbawił mnie. Przecież doskonale o tym wiem, cholerny głupek. Ile razy ja musiałem wysłuchiwać o jego przelotnych miłościach?
- Wiesz co? Zamknij się najlepiej – odpowiedziałem.
- Oj, oj Edzio się zrobił wrażliwy – drażnił mnie. – Palisz? – spytał.
Zawahałem się i to był mój błąd. Seth wybuchnął głośnym, perlistym śmiechem.
- Bella nie pozwala, co? Chłopie, źle z tobą. Spotykacie się dopiero kilka dni, a ty już pod pantoflem.
- Głupi jesteś, wiesz? Daj tą fajkę.
- Powiedz mi tak na poważnie, Ed – co zamierzasz?
- W jakim sensie? – Starałem się go zrozumieć, ale to nie zawsze było proste.
- Słuchaj mnie teraz, ale nie przerywaj, ok? – Kiwnąłem głową. – Jesteś moim najlepszym kumplem i właściwie jedynym przyjacielem, stary. Może nie widać tego po mnie, ale martwię się o ciebie i takie tam pierdoły. – Dałbym sobie głowę uciąć, że specjalnie unika mojego wzroku, ale pozwoliłem mu kontynuować. – Na Belli mi zależy, bo jest moją jedyną kuzynką, a nawet jak miałbym ich sto, to i tak ją kochałbym najbardziej. Pomyśl tylko – teraz wreszcie na mnie spojrzał – Renee zwariuje jak się o tym wszystkim dowie.
Odwrócił się ode mnie i zaczął grzebać butem w ziemi. Od samego początku obawiałem się tego, że jestem dla niej nieodpowiednim człowiekiem. Że jestem za słaby. Tylko nigdy nie pomyślałbym, że Bella się we mnie zakocha i szczerze mówiąc to uczucie przyćmiło wszystko. Nie myślałem o konsekwencjach swojej miłości, ale kim ja do cholery jestem i co takiego złego zrobiłem, że nie zasługuję na szczęście?
- Seth… ja nie wiem co powiedzieć. Renee bardzo dobrze mi płaci.
- ku***, człowieku to nie o to chodzi! Nie wiesz? Przecież Bella ma to serdecznie w dupie i ona cię naprawdę pokocha, ja to wiem! Tylko co? Będziecie ukrywali ten związek całe życie? Bo jak ciotka się dowie, to już nie będziesz u niej zarabiał, ani gorsza i wiem co mówię. Przykro mi.
- Masz trochę racji, a nawet sporo. Dzięki, stary.
- Człowieku, jesteś czasem nie do wytrzymania, wiesz? – zaśmiał się. – Pan Edward Ułożony, Stonowany Cullen, aż do zrzygania. – Dostał ode mnie z pięści w ramię i od razu powiedział coś bardziej „Sethowego”. – Browar.
Tego mi było trzeba, więc przytaknąłem mu ochoczo, ale w tym samym momencie poczułem w kieszeni wibracje telefonu.
Jednak zdążyli na wcześniejszy lot. Przyjdziesz, skarbie? Proszę.
- Sory, stary jednak nie dam rady.
- Czemu?
- Nie pytaj.
- Ach. Dobra, to ja napiszę do tej cizi Lauren i poszaleję wieczorem. – Wyszczerzył zęby.
- Daruj sobie.
- Cześć, Eduś!
Nie odpowiedziałem, bo teraz to już drażnił mnie nie na żarty. Ruszyłem szybkim krokiem w stronę szkoły, a stamtąd od Belli dzieliło mnie już tylko kilka minut. Wezmę ją w swoje ramiona i już nie wypuszczę. Razem pokonamy wszystkie przeciwności losu. Kiedy mężczyzna kocha kobietę w taki sposób jak ja, mocą miłości zwalczy wszystko.
Bella
- Kochanie, zdążymy na wcześniejszy lot! – krzyczał ze swojej sypialni ojciec. – Tak, jak planowaliśmy wczoraj wyjedziemy zaraz po obiedzie.
- Dobrze, tatku.
Świetnie, więcej czasu dla mnie i Edwarda. Miałam tylko cichą nadzieję, że Jessica nie zdążyła jeszcze poskarżyć się Renee.
- Bella, widziałaś moją pomarańczową apaszkę? – usłyszałam z dołu.
- Nie, mamo.
- I co ja teraz zrobię? Ona idealnie pasowała do biżuterii! Charlie!
Uśmiechnęłam się do siebie. Na pewno jeszcze o niczym nie wie. Angela spakowała im prowiant na drogę, a Ben czekał już w gotowości przy drzwiach i gdy tylko te się za nimi zamknęły wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam d Edwarda.
- Możesz iść do siebie. Masz dwa tygodnie wolnego – wyszczerzyłam zęby do swojej pokojówki.
- Nie wygłupiaj się, Bella. Ty kompletnie nie umiesz gotować, umarłabyś beze mnie z głodu. – No tak. Racja.
- W każdym razie dzisiaj już odpoczywaj – uśmiechnęłam się serdecznie i modliłam w duchu, żeby nie zorientowała się co kombinuję.
- W sumie, masz rację. Powinnam trochę odetchnąć. Dzięki. – Pocałowała mnie w policzek i ściągnęła kuchenny fartuszek. Nie minęło dziesięć minut, a Edward zadzwonił do drzwi. Pobiegłam na dół, bo chciałam jak najszybciej się w niego wtulić.
- Kochanie – wydyszałam i rzuciłam się mu na szyję. Myślałam, że go rozśmieszę, ale tylko objął mnie bardzo mocno i przeniósł z progu do środka nie oddalając się, ani na milimetr. Widocznie miał dzień podobny do mojego. Westchnęłam.
- Jestem, skarbie – szepnął i pogładził mnie po włosach. – I zawsze będę – dodał.
Głupie łzy popłynęły mi po policzkach i sama nie wiem czy dlatego, że bałam się, że to wszystko to tylko piękny sen, czy dlatego, że wiedziałam, iż przyjdzie nam walczyć o naszą miłość z przeciwnościami losu. Nie chciałam odrywać się od jego ramienia, żeby nie widział, że płaczę, ale chwycił mnie za brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Co się stało? – zapytał czule. Nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową. Usiadł na kanapie, pociągnął mnie za sobą i usadowił na swoich kolanach.
- Spójrz na mnie – powiedział miękko. Zobaczyłam blask w jego cudownych, zielonych oczach i uśmiechnęłam się. Rozwiał cały smutek. Postanowiłam, że wszystko mu powiem. Zaczęłam od tego, że miałam zaufanie do Jess, może nigdy nie grzeszyła inteligencją, nie była też zbyt tolerancyjna, ale na miłość boską to moja najlepsza koleżanka! Potem streściłam naszą burzliwą wymianę zdań. Edward nie przerwał mi, ani razu. Słuchał uważnie, a w jego oczach mogłam dostrzec miłość i zrozumienie. Nie byłam pewna czy to możliwe, ale kochałam go. Nieważne, że znamy się tak krótko. Spotykałam się już wcześniej z chłopakami, ale to uczucie było zupełnie inne. Wyjątkowe.
- Ja też chcę ci o czymś powiedzieć, skarbie – zaczął. Okazało się, że rozmawiał dzisiaj na podobne tematy z Sethem, co ja z Jess. Martwił się, że jest dla mnie niewystarczająco dobry. Nie mogłam pozwolić, żeby tak o sobie myślał.
- Nie rozdzielą nas. Nikt i nigdy, obiecuję ci – powiedziałam, a on obdarzył mnie najpiękniejszym na świecie uśmiechem.
- Bello, wiesz, że cię kocham? – spytał, a moje serce zaczęło walić jak młotem. Przecież to samo pomyślałam przed chwilą.
- I ja Cię kocham, Edwardzie.
Ujął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie delikatnie, ale bardzo namiętnie. Zdawało się, że w tym jednym, drobnym geście przekazał mi całą miłość świata. Nieważne, co inni pomyślą. Kocham go i tego jestem pewna. Jeśli nie bylibyśmy razem, zostalibyśmy sami, a na to przecież nikt nie zasługuje. Nikt nie chce być samotny. Będę walczyła o Edwarda i naszą miłość. Bo tak chcę. Bo go kocham.
Emmett
Siedziałem oparty o pień drzewa, a obok mnie najpiękniejsza kobieta na świecie. Bawiłem się jej włosami i wdychałem ich słodki zapach. Cynamon i pomarańcze.
- Właściwie, to skąd ci przyszło do głowy, że jestem wampirem?
- To widać – odparła beztrosko, wzruszając ramionami.
- Kotku, jesteś niesamowita.
- Wiem.
Nie mogłem się opanować i zacząłem namiętnie całować jej ciepłe usta. Byłem tym bardzo zaskoczony, ale nie czułem pragnienia. Owszem, kiedy była bardzo blisko ogień rozprzestrzeniał się po moim ciele z ogromną mocą, ale bardziej chciałem jej jak kobiety.
- Dobra, a teraz słucham – powiedziałem, a ona westchnęła.
- Wiesz, że moi rodzice nie należą do zamożnych. – Wiedziałem, słuchałem dalej. – W szkole musiałam dorabiać na różne sposoby, a że byłam jedną z najzdolniejszych uczennic w tej części LA, to pisałam pracę za pieniądze. Nie wstydzę się tego – oznajmiła i spojrzała na mnie groźnie. – Jeśli bogatym dzieciakom nie chciało się uczyć, to przynajmniej ja na tym skorzystałam. W każdym razie kiedyś pisałam jednemu facetowi pracę na zaliczenie semestru na pierwszym roku literatury. Miała tytuł „ Antropologia krwiopijcy”.
- Chyba mi nie powiesz, że wyglądam jak hrabia Drakula, co? – zaśmiałem się.
- Jestem perfekcjonistką, Emm.
Powiedziała to miękkim i cholernie seksownym głosem. Siedziałem i byłem jak z marmuru, ale moje kolana się prawie zatrzęsły. Teraz to ona zachichotała. Musnąłem ręką jej loki i czekałem, aż dokończy.
- Naprawdę przykładam się do wszystkiego co robię. Pisząc tą pracę sięgnęłam do głębokich i dawnych źródeł, a nie dzisiejszych encyklopedii. Znalazłam mnóstwo informacji o wampirach. Oczywiście w dużej mierze są one rozbieżne, ale mając przed sobą taką stertę dowodów trudno w coś nie uwierzyć.
- I po prostu zaakceptowałaś to, że istniejemy? – spytałem z niedowierzaniem.
- Kotku, to nie tak. Dla mnie to nic nadzwyczajnego. Wierzę w duchy, czary i tak dalej. Możesz się śmiać, ale chyba raczej akurat ty nie masz powodu. Od małego byłam wychowywana na powiedzmy dobrego człowieka, ale nie było lekko. W domu często brakowało na rachunki i jedzenie. Zaczęłam wtedy dużo czytać, szczególnie fantastykę. Z biegiem czasu stało się to moim hobby i dało siłę na przetrwanie trudów codzienności. Edward zawsze był prostym, ale dobrym chłopakiem. Nigdy nie narzekał właściwie na nic, za to Alice nie radziła sobie z naszą sytuacją kompletnie i chyba do dzisiaj tak jest. Widzisz ja przetrwałam dzięki fascynacji stworami rodem z legend.
Słuchałem jej zauroczony. Czy to możliwe, że spotkałem tak wyjątkową osobę? Chyba zwariowałem i o niej śnię. Nie dość, że jest nieziemsko piękna, to jeszcze ma otwarty, wspaniały umysł.
- Jesteś urocza, kotku – powiedziałem i wpiłem się w jej wargi. Odsunąłem się dopiero, kiedy wydała z siebie zduszony jęk.
- Ależ jesteś nienasycony! – oburzyła się. – Mam jeszcze kilka pytań, a potem… - mruknęła zalotnie, celowo nie dokańczając.
- Słucham – powiedziałem zniecierpliwiony. Im szybciej, tym… szybciej.
- Już wiem, że słońce cię nie zabije. A kołek?
- Nie.
- Krzyż i woda święcona?
- Nie.
- W takim razie cholera co? – wykrzyknęła. Zdziwiłem się, ale zaraz kontynuowała: - Jakbyś mnie kiedyś zdenerwował wolę wiedzieć. – Wyszczerzyła zęby.
- Osz, ty mała, zadziorna kocico. Chodź tu – rozkazałem i włożyłem język w jej ciepłe, słodkie usta. Tym razem się nie opierała. Przewróciła mnie na plecy, oczywiście tylko dlatego, że jej na to pozwoliłem, bo sam byłem zajęty wdychanie jej cudnego zapachu. Cynamon i pomarańcze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:21, 12 Sie 2009 |
|
AAA! Nowy rozdział :D A myślałam, że to będzie przeciętny dzień
Podobała mi się rozmowa Esme i Edwarda o Alice.
Cytat: |
Pocałowała mnie w czoło, a ja chyba… się zarumieniłem |
ha! Boskie.
Nie mogę się doczekać ich wyjazdu na wakacje. Bóg jeden wie, co się tam wydarzy! No, i ewentualnie Dil :D
Seth jak zawsze Sethowaty. Absolutnie mi to nie przeszkadza :)
No i Emmett... Ty wiesz, co ja o nim sądzę, więc się nie będę rozpisywać, bo jak zacznę, to do jutra nie skończę. A właśnie! Przekazałaś mu, żeby mi za klawiaturę podrzucił? Przelewu nie chcę :D
A Rosalie jest tu taka super wybitna. Nie spodziewałam się, że ona naprawdę wie o wampirach, a tu takie zaskoczenie... Super!
Czekam (stanowczo nie)cierpliwie na kolejny, cdowny rozdział.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cocolatte. dnia Śro 21:21, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Śro 22:08, 12 Sie 2009 |
|
Jak napisałaś, że niekoniecznie z niewiedzy Rosalie rzuciła o wampirach, to mnie zatkało... A jak przeczytałam w tym rozdziale ich rozmowę, to mnie wmurowało! U Ciebie Rose nie jest pustą blondynką, która zważa tylko na swój wygląd. Jest mądrą, inteligentną i błyskotliwą dziewczyną, która nie boi się wampirów. Wywnioskowałam z ich pocałunków xD
Rozdział świetny, naprawdę mi się podobał. Zakochana Bella i Edward są tacy słodcy... Ale i tak czekam z niecierpliwością na ten ich wypad całą paczką... Alice spotka Jaspera i też się zakochają i będzie słodko xD Tylko ciekawi mnie jakie zwroty akcji dla nas przygotowałaś? Co się stanie? Czy będzie to straszne? Czy Bella dowie się o sekrecie Ema? Czy sama stanie się wampirzycą? Może będzie miała wypadek i będą musieli ją ratować, za pomocą wampirzego jadu? A może kogoś innego do tego wmieszasz? Czy Jasper będzie potrafił zapanować nad swoim pragnieniem? Czy oni wszyscy będą wampirami? I kiedy?
Tyle pytań mi się jeszcze nasuwa... A odpowiedzi pewnie nie dostanę? Ach, co mogę więcej napisać jak to, że z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny tak wspaniały rozdział jak ten!
WENY
pozdrawiam
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:14, 12 Sie 2009 |
|
Nieznana odpowiedzi dostaniesz na wszystko kompletnie... wkrótce xD :D Hehe.
Latte - cholera, wybacz mi. Zapomniałam powiedzieć Emmowi z tego wszystkiego... ale, że on się sam nie domyślił to ja nie wiem! xD Miałam głowę zajętą Godriciem :D
Dziękuję Wam za komentarze i za to, że czytacie to moje marne dziecię :) Kochane jesteście :** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mille
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 190 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze Wschodu, nie wiadać? xd
|
Wysłany:
Śro 23:04, 12 Sie 2009 |
|
Heh, uczciwie przyznam się, że zabrałam się do czytania z postanowieniem przyczepienia się do czegos;) Bo doszłam do wniosku, że jestem ostatnio za miła xD Ale guzik. Cholernie mi sie podobało. Sprawę wampirów i Rose rozwiązałas fenomenalnie.. naprawdę. Wszystko świetnie się ułożyło w całość: prace za kasę> tekst o wampirach> i wiara Rose w czary, duchy itp. Dobrze to sobie wykombinowałaś. Fajna ta Twoja Rosalie - z jednej strony nadal napalona xD, z drugiej inteligentna uczennica;]
Właściwie (xD) znalazłam coś co mnie wkurzyło xD Juz to kiedys pisałam - nie cierpie zdrabniania imion bohaterów sagi, w taki "polski" sposób;p wiem, że u Ciebie to przejaw ironii, no aaaaale;]
Aha, tak sobie jeszcze myślę, że tak fajnie wykreowałaś postacie, że do peni szczęścia potrzebowałabym JA tylko jednego - Edwarda troszkę bardziej "z pazurem". Pokaż, że to facet a nie kluch Zartuje oczywiscie, on jest zakochany, wiec ma wybaczone, ale mogłby od czasu do czasu ujawnić swoją męską naturę (aaaah), może niech przywali w morde komus? dobra, chyba mnie poniosło
pozdro;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 8:50, 13 Sie 2009 |
|
Dil moja kochana :* bardzo dziękuję za dedykację :* naprawdę ten rozdział jest mi bardzo bliski :) dziękuję :*
Wiesz, że kocham nad życie Twoje opowiadanie :* jest takie ciepłe... Uwielbiam Twoich bohaterów. Edward jest kochający i dobry. Bella wyłamuje się ze swojego otoczenia - bogatych fanatyków, którzy chcą się uchronić od bliższego kontaktu z biedniejszymi. Rosalie jest fajna, inna niż w sadze, cieszę się, że rzuciłaś na nią inne światło :) relacje jej i Emmetta bardzo mi się podobają. Są z jednej strony trochę drapieżne, a z drugiej... nie wiem jak to określić... Mniejsza o to. Uczucia między nimi ciekawie się rozwijają.
Strasznie boję się o Bellę i Edwarda... Że rzeczywiście będą musieli walczyć o swoją miłość. Że ktoś będzie im ciągle rzucał kłody pod nogi... Ja chyba tego nie przeżyję.
Poza tym uwielbiam Twojego Setha - jest niesamowity! :D
A scena między Esme a Edwardem - mistrzostwo świata :)
No i muzyka super dobrana :*
Kocham MN i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Czw 12:55, 13 Sie 2009 |
|
Ja miałam okazję przecxytać dwa rozdziały na raz i musze przyznać że zamurowało mnie totalnie. Twój tok wydarzeń zaskoczył mnie. Zaskoczyłaś mnie rozmową Emmeta z Rosali, a także jej wiedzą na temat wampirów - i tu dodatkowo że nie zrobiłaś z niej pustej lalki tylko inteligentną, obrotną dziewczynę a także bardzo odważną. Bo jedno to posiadać wiedzę o wamirach, czytać i marzyć a drugie to ich poznać i przebywać z nimi a także całować się :) Świetnie to przedstawiłaś! Jestem pełna podziwu. Dodatkowo świetnie przedstawiłaś rozwój uczucia pomiędzy Edwardem a Bellą, takie czyste, delikatne uczucie, które pomalutku kiełkuje pomiędzy młodymi Cieszę się że tak to ładnie opisałaś, bardzo mi się to podobało!
Czekam na kolejne rozdziały bo jestem zaintrygowana dalszymi losami twoich bohaterów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
tola
Człowiek
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:59, 13 Sie 2009 |
|
Ja już chyba nic nie będę pisać, bo ciągle się powtarzam: kolejny świetny rozdział...
Jak ty to robisz, że każdy następny jest lepszy od poprzedniego? To jest jakiś fenomen =]
Co do treści to rozdział bardzo mi się podobał... ten Twój Edward jest taki kochany, że ja to bym najchętniej go wzięła w ramiona i nigdy z nich nie wypuszczała.
Ciekawa jestem, co stanie się na tych ich wspólnych wakacjach, oj coś mi się zdaje, że teraz to dopiero pojawią się ciekawe rozdziały...
Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejne części =) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niobe
Zły wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 481 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 96 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pią 10:35, 14 Sie 2009 |
|
Już jakiś czas łamałam się, żeby zostawić tu swój komentarz. Ty zawsze poprawiałaś mi humor swoimi wspaniałymi opiniami, więc chciałam zrobić to samo. Cóż niektóre rzeczy mi się podobają inne nie, ale może zacznę od tej przyjemniejszej części.
Lubię Twojego Emmetta i Rose. To jest moja ulubiona para w Twoim ff. Oboje są doskonale opisani. Bardzo zabawni i tacy pocieszni ^^ Same przemyślenia Ema gdy zobaczył Rosalie były bezcenne. Ładnie opisałaś uczucia między nimi, wydaje mi się, że to tak mogło wyglądać w książce. Opętańcza miłość od pierwszego wejrzenia, która wszystkim postronnym wydaje się zabawna. Sama kreacja Rose wyszła Ci bardzo ładnie. Ma charakterek, ale umie wykorzystywać swoje zalety do osiągania tego czego chce, no i inteligentna Rose to zdecydowany plus. Tak samo zachwycił mnie Seth. Co prawda nie ma zbyt wiele wspólnego z kanonem, ale mi się podoba. Podobnie jest z Jacobem. Przypadła mi do gustu także Rene, i Charlie, który jest jej tak uroczo podporządkowany ;]
Masz też ładny i zgrabny styl. Wszystko czyta się dość miło, i widać, że robisz postępy z każdym rozdziałem.
Dobija mnie natomiast ilość cukru w Twoim ff. Wszystko jest takie słodkie i urocze, że początkowo myślałam, że nie wytrzymam dłużej. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem ograniczałaś słodkie wstawki, aż do ostatnich. Edward mówiąc "kocham cię" do Belli? Ile oni byli razem trzy dni? Litości. Ja bym wzięła nogi za pas z przerażenia. Nie podoba mi się Twój Edward. Mam wrażenie, że wzięłaś tego Mayerowskiego i pozbawiłaś go wszystkich cech, które mi się podobały, a zostawiłaś tylko te które działały mi na nerwy. Jednak nie da się przy tym zaprzeczyć, że pewne cechy są kanoniczne. Choć dla mnie ta postać straciła cały urok. Jest rozlazły, bardziej kobiecy niż męski. Faceci nie mają takich przemyśleń jak Edward ^^'. Bella tez jakoś specjalnie nie przypadła mi do gustu. I najciekawsze jest to, że drugoplanowe postacie przedstawiasz świetnie a te najważniejsze mi się nie podobają. Ale to jest kwestia gustu więc nie przejmuj się tym zbytnio Ale jedno mogę przyznać Bella i Edward pasują do siebie w Twoim ff.
Kolejna rzecz, która mi się nie podobała od początku to Carlisle i jego praca. Nie wiem jakie realia przedstawiasz, ale na pewno nie amerykańskie. Tam lekarze dobrze zarabiają. Na pewno jedni lepiej a inni gorzej, ale to jest raczej kwestia: Jaki sobie samochód kupię, a nie czy starczy mi na chleb. Rozumiem, że dałaś mu marną pensję na potrzeby opowiadania, ale powinnaś mu w takim razie dać inną pracę. Mógłby być pielęgniarzem czymkolwiek... To jest duże niedopatrzenie z Twojej strony.
Przyznam szczerze, że od początku wakacji raczej ostrożnie zaczynam czytać ff. Albo biorę się za sprawdzonych autorów, albo za te polecane przez znajomych, czasem się skuszę przez tytuł. Zawsze oceniam każde opowiadanie i książkę po pierwszy zdaniach, wychodzę z założenia, że jeśli pierwsze zdania mnie zaciekawią to o resztę nie ma co się martwić. I Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło. Miło dla odmiany poczytać o tym jak Ed uwielbia Bellę. Coś mnie wciągnęło w Twoim opowiadaniu, może styl, który pobudza moją wyobraźnię? Sama nie wiem, ale od początku z ciekawością śledzę Twoje postępy.
Jeśli miałabym Ci coś radzić na koniec to zaczęłabym od sugestii zmniejszenia słodkości związku Eda i Belli bo zaczynają mnie męczyć ich wzajemne "jaki on/ona jest wspaniały/a". Mogłabyś się skupić też na drobnych szczegółach, bo to one decydują o jakości ff. Czasem krótkie wątki, które nie zmieniają szczególnie akcji mogę wpleść niesamowity nastrój opowiadania. Cóż chyba wystarczająco Ci już pomarudziłam, więc kończę. Mam nadzieję, że Cię nie zniechęciłam. Chciałam Ci pokazać, rzeczy, które mi się podobają, a także te które nie specjalnie przypadły mi do gustu, bo według mnie warto czasem zwrócić uwagę na to co nie gra a nie tylko skupiać się ba samych zaletach. Oczywiście nie zmieniaj nic w swoim ff przeze mnie, potraktuj mój komentarz moje jako wole przemyślenia czytelnika, a nie jako sugestię. Ciekawi mnie co wymyślisz dalej. Co zrobi Emmett.
A tak korzystając z okazji chciałam Ci podziękować za wytypowanie mojego ff w rankingu, bardzo mi to schlebia
Życzę weny i pozdrawiam
niobe |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 10:52, 14 Sie 2009 |
|
Wow. Dziękuję Niobe :** Nawet nie wiesz jakie ważne są dla mnie takie komentarze. Wróć - wiesz przecież sama piszesz
Nie zniechęciłaś mnie - Dilena jet nie do zdarcia xD - wręcz przeciwnie. Zaczynając pisać cokolwiek każdy autor musi się liczyć z tym, że nie wszystkim się to spodoba. Taki Edward był zamierzony, taka Bella też. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę to jak MN się zakończy, aż się boję. A to dlatego, że mam kochane, cudowne Czytelniczki, którym ten cukier pasuje. No nic spoilerować nie będę. To Twoje zdanie i cieszę się, że doceniasz Emma - to moja ulubiona postać w Sadze i kluczowa dla tego opowiadania.
Muszę się wytłumaczyć z "Kocham cię" Edwarda. To nie ma znaczenia, że są za sobą kilka dni, bo on od dawna (pierwszy rozdział) sprzed wydarzeń opisanych w MN się w niej podkochiwał. I zrobiłam wywiad środowiskowy wśród facetów - uwierz mi niektórzy tak właśnie myślą :D Poza tym "kocham cię" chyba dla każdego człowieka znaczy co innego :)
Zainspirowałaś mnie. Dzięki |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 13:54, 15 Sie 2009 |
|
Pisałam już, że bardzo podoba mi się Twój FF. Przyszła kolej na następny rozdział... i rozczarowania nie było Nadal twierdzę, że Twoja historia jest świetna.
Wykreowana przez Ciebie postać Emmetta szalenie mi się podoba. To chyba mój ulubiony bohater. Jest przeuroczy ^^
Rose, której Meyerowa wersja mi się nie podoba, jest tutaj opisana w sposób cudowny. Cieszy mnie to, że nie zrobiłaś z niej pustej laleczki. Ewidentnie widać, że w przypadku tej dziewczyny pieniądze odgrywają dużą rolę w kształtowaniu osobowości. Umieściłaś ją w biedniejszej rodzinie i od razu zrobiła się sympatyczniejsza xD Nie dziwie się, że Emm się zakochał
Jacob i Seth to bracia wręcz zajebiści. Chciałabym mieć takich kuzynów ^^
Zachowanie Jess też jak najbardziej pasuje.
Niestety tak jak Niobe mam zastrzeżenia do B&E.
W przypadku Belli, brakuje mi trochę takich właśnie snobistycznych odruchów. Ja wiem, że to mądra i tolerancyjna dziewczyna zmęczona swoim bogactwem, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby nastolatka wychowana w takim a nie innym domu była aż tak oderwana od świata bogaczy. Jakaś "zła" cecha rozpieszczonego dziecka dodałaby Twojej Belli autentyczności. Takie moje zdanie.
Edward jest, jak zauważyła Niobe (i Seth xD) przesłodko wspaniały. Ciągle o niej myśli, gada i jej słodzi... Mnie by taki facet na serio przerażał ;p
Jest i Alice. Moja ukochana Alice, której jest tu tak mało! Proszę o więcej!
Planujesz ją może w czasie wakacji sparować z Jasperem? xD
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I na rozwój wydarzeń. Ufam, że się nie zawiodę.
Weny życzę!
;* |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 13:56, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Itek
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TOS
|
Wysłany:
Sob 14:22, 15 Sie 2009 |
|
Świetne ! ^^
Bardzo mi się podoba to że Bella jest bogata a Edziu u niej pracuje, a to że Emmet i Jasper są wampirami i przyjechali do LA rozkręciło mnie xDD
Weny & Pozdr. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:46, 27 Sie 2009 |
|
Jestem z rozdziałem czternastym :) Przepraszam Was, że to tak długo trwało, ale miałam naprawdę młynek, a poza tym wena bywa naprawdę kapryśna. Dziękuję pięknie za wszystkie komentarze. Mille znajdziesz tu coś dla siebie
W myśl zasady Tit for Tat rozdział dedykuję mojej walecznej Susan ;**
Beta: Susan
Rozdział XIV
Dawka
Bella
Spędziłam z Edwardem prawie pół nocy. Właściwie to mało co się do siebie odzywaliśmy. Po prostu sama jego obecność wydawała mi się kojąca. Gdyby nie SMS od Emmetta, pewnie spałabym jeszcze z trzy godziny.
Cześć B! Gotowa?
Jasne, że nie. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo przypomniałam sobie powód, przez który nie znalazłam czasu na spakowanie rzeczy. Na szczęście mieliśmy wyruszyć dopiero popołudniu, tak żeby na kolację być w Californii. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na dwa auta. Edward stwierdził, że zabierze swoją bliźniczkę – Alice. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że wreszcie ją poznam, ale z drugiej bałam się, że mnie nie zaakceptuje. Nie myśląc już o nadchodzących wydarzeniach napisałam do mojego chłopaka:
Skarbie, masz czas? Brakuje mi kilku rzeczy. Chciałabym pojechać do centrum.
Odpowiedział niemal natychmiast:
Jasne, mała.
Spięłam włosy, przemyłam twarz i ubrałam świeże ciuchy. Edward właśnie zadzwonił do drzwi. Na powitanie dostałam od niego gorący i czuły pocałunek oraz powalający uśmiech. Przez chwilę sądziłam, że przewrócę się z wrażenia.
- Czego brakuje mojemu słoneczku? – spytał słodko.
- Właściwie to wielu rzeczy – odpowiedziałam i zaczęłam wymieniać: - Kremów z filtrem, odżywki do włosów, sandałów, torebki plażowej…
- Wystarczy. Jedźmy już, bo inaczej nie zdążymy do jutra – oznajmił radośnie i pociągnął mnie w stronę samochodu.
Nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby kupić wszystko czego potrzebowałam i bardzo mnie to irytowało. Sama obecność Edwarda okazała się jednak zbawienna. Nawet chodząc po centrach handlowych, zdążyłam się nieźle uśmiać. Najpierw, kiedy nie znalazłam nigdzie niebieskiego kapelusza, mój chłopak zaczął biegać po sklepach jak oszalały i przed bramkami ustawiał wszystkie nakrycia głowy, jakie tylko znalazł. Później gdy zaczęły mnie boleć nogi bez pytania wziął mnie na plecy i kazał tylko mocno się trzymać, bo to nie samochód i moje marudzenie nie ma znaczenia. Przy Edwardzie nie dało się myśleć o czymś nieprzyjemnym. W końcu cała spocona i zadyszana - co było efektem ubocznym histerycznych napadów śmiechu - postanowiłam, że powinniśmy wracać, żeby się nie spóźnić. Już szliśmy w stronę parkingu za galerią i pech chciał, że spotkaliśmy osobę, której wolałabym nie oglądać do końca świata, a już na pewno nie w towarzystwie mojego chłopaka. Jessica. Z Newtonem. Przyspieszyłam kroku, modląc się, że mnie nie zauważą. Nogi się pode mną ugięły, gdy usłyszałam donośny głos Mike'a:
- Bella, czekaj! Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
- Cześć, Mike - powiedziałam cicho. Jess nawet nie uraczyła mnie spojrzeniem.
- Właśnie wybieraliśmy się na kręgle. Idziesz z nami?
- Nie, dziękuję... Mam inne plany - odpowiedziałam sucho.
- Jakie? - dopytywał się bezczelnie.
- Inne - zaakcentowałam wypowiedziane już przed chwilą słowo.
- Na pewno idzie gdzieś z nim - odezwała się w końcu Jessica.
Kiwnęła głową w stronę Edwarda i czekała na reakcję Mike'a. Ten wybuchnął perlistym śmiechem. Mój chłopak stał spokojnie.
- Chyba żartujesz, Bella? - spytał.
- Newton, o co ci chodzi? - prawie krzyknęłam. Cmoknął i pokiwał głową.
- Twoja matka miała rację. Coś złego się z tobą dzieje, wiesz?
- Odwołaj to - warknął Edward. Na dźwięk jego głosu, aż podskoczyłam.
- Bo co, dupku? - odszczeknął się i zaraz potem spojrzał z powrotem na mnie. - Zadajesz się z nim? Proszę cię, dziewczyno. Myślałem, że Jess mnie wkręca... że nie spotykasz się z Cullenem. Spadłaś na dno, Bello. Jesteś niczym.
Usłyszałam te słowa, ale w tym jednym momencie zdarzyło się jeszcze bardzo dużo rzeczy. Jessica kwiknęła jak mała, wystraszona świnka, Edward puścił moją rękę, Mike uskoczył na bok, a na koniec usłyszałam jakby zduszony huk.
Edward
Kretyn. Mnie sobie mógł obrażać do woli, a proszę bardzo, ale nie mogłem pozwolić, żeby wyżywał się na mojej ukochanej. Nawet nie wiem, co mnie podkusiło, ale uderzyłem go. To był impuls. Chyba trafiłem w nos, bo upadł i trzymał się za niego.
- Przeproś – burknąłem.
Milczał. Żadnej reakcji. Idiota, chyba nie zdawał sobie sprawy, że ma przed sobą kogoś silniejszego od siebie.
- Zostaw go! – wydarła się Jessica Stanley. Postanowiłem nie zwracać na nią uwagi.
- Przeproś – rozkazałem, tym razem dużo bardziej stanowczym tonem.
- Przepraszam, Bella – wymamrotał.
- Dobrze i żeby ci nigdy więcej nawet do głowy nie przyszło, że mógłbyś powiedzieć o mojej dziewczynie coś złego. Rozumiemy się?
- Tak.
Uważałem rozmowę za zakończoną. Znalazłem z powrotem rękę mojej dziewczyny, ale nie spojrzałem jej w oczy. Bałem się, że jest na mnie zła, a poza tym nie chciałem, żeby oglądała mnie w tym stanie. Gniew rósł we mnie z każdą sekundą i chyba nie miał zamiaru opadać. Nie tak wychowała mnie Esme, nie powinienem bić tego kretyna. Tyle że zrobiłem to i wcale nie żałowałem. Za żadne skarby świata nie pozwolę nikomu mówić w ten sposób o mojej Belli! Doszliśmy już do samochodu, otworzyłem jej drzwi i pomaszerowałem w stronę fotela kierowcy. Ona tez milczała. Wiedziałem, że kiedyś i tak ktoś przerwie tę ciszę. Przechyliłem głowę, uderzając nią lekko o oparcie fotela. Wziąłem trzy głębokie oddechy.
- Przepraszam, kochanie – szepnąłem z zamkniętymi oczami. Nic. Spojrzałem na nią. Wyglądała… dziwnie. Uśmiechała się. Bez słów szarpnęła lekko moje włosy i przyciągnęła twarz bliżej siebie.
- Nie gniewam się – rzekła, a już chwilę później całowała mnie jak jeszcze nigdy. Doznałem szoku, ale taka dawka Belli skutecznie pozwoliła mi zapomnieć o wszystkim, czym się martwiłem. Po jakimś czasie chyba zabrakło jej oddechu. Nic dziwnego.
- Skarbie? – powiedziałem pytająco. Dalej trzymała moją czuprynę, nie odsuwając się ani na milimetr.
- Wiem, że powinnam czuć złość, dlatego to ja cię przepraszam. Edwardzie, nie zachowuj się więcej tak lekkomyślnie, dobrze?
- Obiecuję – odparłem. Kolejny pocałunek. Jeśli miała zamiar za każdym razem tak mnie karać, to ładna mi motywacja.
- Po prostu Newton działał mi na nerwy, a poza tym zaimponowałeś mi. Poczułam się jakby… kochana i taka ważna.
- Skarbie, ty nie jesteś jakby kochana, tylko kochana najmocniej we wszechświecie i nie ważna, a najważniejsza – oznajmiłem. Ostatni raz musnąłem jej ciepłe usta swoimi, a następnie odpaliłem samochód.
Bella
Ukochany wniósł moje walizki do auta. Jacob, Seth i Alice siedzieli już z tyłu, czekając aż ruszymy. Przywitałam się z siostrą Edwarda, ale jak na razie nie było czasu, żeby dłużej porozmawiać. Mimo to wydała mi się bardzo sympatyczną osobą. Właściwie nie powinno mnie to dziwić – to bliźniaczka najwspanialszego faceta pod słońcem. Z ogromnym uśmiechem na ustach wsiadłam do pojazdu. Przeze mnie mieliśmy kilka minut spóźnienia, a to dlatego, że Angie chyba ze sto razy kazała mi pamiętać o kremie z filtrem, o sandałach i grzybicy panującej na publicznych basenach, o zamykaniu pokoju na noc i wielu innych rzeczach.
- No to ruszamy – powiedział wesoło brat Jake’a.
Mój chłopak mu przytaknął, po czym odpalił samochód i wyjechał z bramy.
Droga mijała nam bardzo wesoło, a może tylko mi się wydawało, bo od incydentu przy galerii byłam rozentuzjazmowana? Okazało się, że Alice to pogodna i mająca poczucie humoru osoba. Co chwilę przekomarzała się z Sethem, niejednokrotnie zapędzając go w kozi róg swoimi docinkami. Najwięcej radości czerpał z tego chyba jednak Jacob. Wydawało się, że jak tak dalej pójdzie to postawi Alice mały ołtarzyk. Edward i ja nie braliśmy udziału w tych wymianach zdań. On dlatego, że prowadził, a ja, bo uwielbiałam patrzeć jak od czasu do czasu się uśmiecha. Przyłapałam się też na tym, że próbuję zaplanować sobie wydarzenia dzisiejszego wieczoru. Właściwie nie obgadaliśmy tego, czy zajmiemy wspólnie jeden pokój, ale rzecz jasna nie wyobrażałam sobie, żeby mogło stać się inaczej. Emmett i Rosalie na pewno zamieszkają razem – rozmawiałam z nim – nie było najmniejszych szans, żeby odpuścił. Tylko teraz co z Alice? Jacob, Seth i Jasper to przecież mężczyźni. Spojrzałam ukradkiem na Edwarda. Też o czymś myślał. Nie do końca wiedzieliśmy, czy Jazz przyjedzie dzisiaj, bo miał się dostać na własną rękę, a po drodze coś załatwić. Czyżby uroczej Alice Cullen został do wyboru tylko młodszy albo starszy Black? Mój chłopak posłał mi wymowne spojrzenie, a ja kiwnęłam głową. Czasami wydawało mi się, że czyta w myślach. Jechaliśmy w ciszy kolejne kilka minut. Ten stan zagłuszył dzwonek mojej komórki:
- Cześć, mała – powitał mnie Emmett.
- Cześć, mięśniaku. – Wyszczerzyłam zęby, a Edward zachichotał.
- Dotarliśmy na miejsce – odparł. – Pokoje są jedno i dwuosobowe. Basen wygląda zachęcająco i na szczęście okazał się zakryty, bo pogoda nie zapowiada się najlepiej.
- Yhy – mruknęłam. Nie chciałam zdradzać reszcie, że właśnie poinformował mnie o tym, iż musimy się podzielić na pokoje. Oczywiście znał mnie na wylot.
- Bella i tak musimy się jakoś ulokować, więc lepiej dogadajcie się od razu, dobrze? - Westchnęłam.
- Tak.
- No, grzeczna dziewczynka. Jazz może mieszkać sam. Na dodatek nie martwi się zbytnio tym, że będzie musiał dzielić pokój z facetem albo kobietą. Obojętne mu to.
- Rozumiem.
- Główka do góry, mój skarbie - powiedział wesoło. – Jeszcze zobaczysz, przeżyjesz tu najpiękniejsze wakacje swojego życia.
Zaśmiałam się, bo pomyślałam, że wcale nie mówi o mnie.
- Wiem – odpowiedziałam w końcu. – Do zobaczenia na miejscu. Całuję.
Rozłączyłam się.
- Ed, ja bym na twoim miejscu sobie kobietę ustawił.
- Spadaj, palancie – zachichotał mój kochany.
- No, co może nie mam racji? Jak ona nawet przez telefon innych całuje.
- Oj, oj – wtrąciłam się. – Kuzynkowi brakuje romansików w LA, tak?
- Co? – spytał zdezorientowany.
- No jak to? Sam nie masz o czym opowiadać, to się wyżywasz na nas, proste.
Edward parsknął śmiechem, a Alice i Jacob mu zawtórowali.
- Proszę, proszę... jakaś ty się zadziorna zrobiła kuzyneczko. Ale spokojnie, nie winię cię. Ja wiem, że to przez niego. Ed to taki typ spod ciemnej gwiazdy.
Teraz już śmialiśmy się wszyscy, ale przypomniałam sobie o konieczności rozdzielenia miejsc w pokojach.
- Słuchajcie, Emmett i Rose dotarli już na miejsce – powiedziałam.
- I jak? – zapytał Jacob.
- Podobno pogoda pozostawia wiele do życzenia, ale przynajmniej znajduje się tam duży, zakryty basen.
- No to fajnie – odparł Seth.
Kolejną długa chwilę jechaliśmy w milczeniu. Edward położył rękę na moim kolanie i uśmiechnął się.
- Powinniśmy chyba podzielić pokoje – wypalił. – Kochanie, Emm powiedział ci po ile osób możemy się pogrupować?
- Tak. Po jedną lub dwie.
- To proste – odpowiedział, ściskając moją nogę trochę mocniej. – Rosie i Emm razem. My razem. - Powiedział to stanowczo, ale dałabym sobie głowę uciąć, że spojrzał na mnie ukradkiem. Wcale nie był pewny, czy tego chcę. Uśmiechnęłam się, żeby dać Edwardowi do zrozumienia, iż wszystko w porządku. Wypuścił głośno powietrze jednak nikt z tyłu nie mógł tego usłyszeć. – Alice, moja droga... zostają ci do wyboru ci dwaj delikwenci i Jasper, ale jego nie znasz, pewnie czułabyś się trochę niezręcznie.
- Zdecydowanie, poza tym Jacob i Seth chyba mają już dość siebie na co dzień. Nie zrobiłabym im tego – zaśmiała się szczerze.
- Dzięki – powiedział cicho Jake.
- W takim razie załatwione. Alice i… - zaczął młody Black, ale Edward mu przerwał.
- Jacob – oznajmił i odwrócił się do tyłu. Seth zrobił minę obrażonego dziecka, a ja zaczęłam się śmiać. Przecież od początku było jasne, że nie zostawi siostry w rękach takiego Casanovy.
Resztę drogi przebyliśmy rozmawiając dosłownie o wszystkim. Zrobiło się bardzo przyjemnie i dużo luźniej. Od czasu do czasu ja i Edward wyłączaliśmy się z dyskusji i porozumiewaliśmy się po swojemu. Dotykiem. Wzrokiem. Uśmiechem. Wiedziałam co chce mi przekazać – pragnęłam tego samego.
Emmett
- Rosie, to naprawdę żaden kłopot. Powiedz jej, Emm. – Jasper prawie od godziny próbował przekonać moją kobietę, że dla niego nie ma znaczenia jak i czym dostanie się do hotelu. Nie wtrącałem się, bo uznałem tę sytuację za zajebiście zabawną. Rosalie była taka słodko uczynna.
- Kotek, naprawdę – poparłem go wreszcie. – Pokazywałem ci przecież jaką siłą dysponuję. A może nie pamiętasz? – Mówiąc to, przyciągnąłem ją do siebie i szepnąłem: - Może ci przypomnieć?
Zaśmiałem się, bo pięknie się zarumieniła.
- Dobra, to ja lecę. Bena zabieram ze sobą – pożegnał się mój brat.
- Kiedyś cię uduszę, wiesz? – wypaliła.
- Dlaczego?
- Mógłbyś mi tego wszystkiego nie robić przy ludziach… Wampirach, wszystko jedno.
Postanowiłem udawać głupiego. Może to nie w porządku z mojej strony, ale nie potrafiłem się powstrzymać.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Już ty dobrze wiesz! – wykrzyknęła, uderzając rękoma w mój tors. - Lubisz się ze mną przekomarzać, co? – uśmiechnęła się zalotnie. I cholernie seksownie.
- Widzisz jak dobrze mnie znasz? – odparłem i zbliżyłem się do niej. Zrobiła unik i zaczęła kręcić się po pokoju. Na szczęście dom, który przygotowałem dużo wcześniej na nasz pobyt – nawet dużo wcześniej przed tym jak Bella mnie zaprosiła – posiadał ogromne pomieszczenia. Druga sprawa, leżał prawie w środku lasu na ścieżce do starego amfiteatru, więc okazał się idealny. Śmiałem się jak małe dziecko. Uwielbiałem jak moja kobieta miała dobry humor. Oczywiście, że wymknęła mi się tylko dlatego, że jej na to pozwoliłem. Nagle usłyszałem huk. Byłem tak rozkojarzony, że nie zdążyłem jej złapać.
- ku*** mać – zakląłem pod nosem. – Przepraszam.
- Nie podchodź.
Nie musiałem o nic pytać. Czułem to. Krew. Czułem, ale pragnienie nie stawało się palące. Mimo protestów wziąłem Rosalie na ręce.
- To chyba nic takiego, co? – spytałem ją. – Jeszcze gdzieś się potłukłaś?
Starałem się uśmiechać, żeby czuła się bezpiecznie.
- Emmett… jak? – wydyszała.
- Nie jesteś moim obiadem, tylko moją kobietą. Pokaż tę rękę – nakazałem. – Cholera, nie mam tu nic na skaleczenia. Nie przewidziałem, że może mi się to przydać.
- Wzięłam kosmetyczkę – przerwała mi. – Może nie posiadam wody utlenionej, ale tonik i płatki kosmetyczne się znajdą.
Uśmiechnęła się, patrząc mi prosto w oczy. Cóż za niesamowity człowiek! Nie potrafiłem się nadziwić temu, jaka idealna okazała się moja Rosie. Chyba odruchowo przyłożyła krwawiącą ranę do ust. Nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ją. Początkowo znieruchomiała, ale zaraz potem zupełnie się rozluźniła. Bez żadnych słów, jedną rękę położyłem na jej ślicznej buzi, a drugą zbadałem ranę. I znowu nie umiałem się opanować.
- Nie bój się – szepnąłem.
Delikatnie zlizałem krew, kręcąc językiem kółeczka na jej skórze. Milczała, ale podobało jej się to. Przycisnąłem wargi mocniej. Pragnienie tym razem przybrało na sile, ale jeszcze bardziej nie potrafiłem nie pokazać Rosalie, na co mnie stać. Nawet zacząłem się zastanawiać czy ze mną wszystko w porządku. Byłem przecież wampirem! Delikatnie zawędrowałem wargami do jej szyi, liżąc po drodze każdy, najmniejszy kawałeczek tego cudownego ciała. Chwyciła mnie za włosy, jakby chciała pociągnąć moją głowę wyżej.
- Kotek, jesteś niesamowity – powiedziała z niedowierzaniem.
- Nie bardziej niż ty – odpowiedziałem, jednym ruchem umiejscawiając ją na moich kolanach. – Pięknie pachniesz.
- Wiem – odparła wesoło. – Cynamon i pomarańcze. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 23:17, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:08, 27 Sie 2009 |
|
Tak coś czułam, że coś dodasz - szczerze, to nie wiedziałam, że mam aż tak dobrze rozwiniętą intuicję :D
Dobra, teraz przejdźmy do konkretów - czyli do rozdziału.
Czy ja naprawdę muszę się wypowiadać? Serio, brakuje mi epitetów. Pewnie nie chce Ci się w kółko czytać tego samego: że wspaniale, świetle, cudownie, bla, bla, bla. Ale cóż innego można napisać? Mogłabyś uczynić nam tą przysługę i chociaż raz coś schrzanić, żeby było co krytykować.
Podobała mi się scena, w której Edward trzasnął Mike'a. Należało mu się, sama z chęcią bym mu przywaliła. Ale chyba z nas dwojga Edward jest nieco silniejszy, więc może lepiej, że ten, hm, zaszczyt przypadł jemu.
No i coś, czym rzuciłaś mnie na kolana - mam oczywiście na myśli Emmetta (jakżeby inaczej) :D A cynamon i pomarańcze... ahh! Aż nie wiem, co powiedzieć. Bla, bla, bla - i nic dodać, nic ująć. :D
Cieszę się, że nie wrzuciłaś od razu Alice do pokoju z Jasperem. To by było nieco tandetne, bynajmniej ja tak myślę. Choć, oczywiście, nie bronię im się w sobie zakochiwać - wręcz przeciwnie! - ale wiesz...
Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i życzę dużo weny twórczej, ochoty do pisania i pomysłów.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Czw 23:15, 27 Sie 2009 |
|
Coś czuję, że ten domek na drodze do starego amfiteatru, to ta stara ruina, którą mijali kilka razy Bells z Edwardem i do której chciała zajrzeć. I coś mi mówi, że zajrzy tam! A to co zobaczy to... xD Dalej nie dokończę xD
Tylko pytanie, kiedy tam zajrzy? I kiedy stanie się jednym z nich. Bo tak się stanie, prawda? Wszyscy będą krwiopijcami :D
Rozdział mi się podobał i nie mogłam się na niego doczekać od wczoraj, bo jak tylko dowiedziałam się od Sus, że sprawdza - pragnienie wzrosło xD
Czekam na to, co się wydarzy w tym hotelu, co się stanie, kiedy wszystko się wyjaśni. Może wtajemniczą Bells wcześniej? Albo będzie miała wypadek i będą zmuszeni ją zamienić? Tyle różnych możliwości!! Ach... Czekam na następny rozdział i nie męcz mnie długo...xD Zgoda? xD
całuję :*
n/z |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
lirru
Człowiek
Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z nieba spadłam:)
|
Wysłany:
Pią 0:25, 28 Sie 2009 |
|
hmm... ten ff jest jednym z lepszych na tym forum. Podoba mi się w nim to, że losy bohaterów możesz potoczyć w najróżniejszych kierunkach. Zwykle, jak Edzio był wampirem, to Belli nie pozostawało nic inego, jak się do niego przyłączyć... Teraz jednak wszystko zależy od Twojej dorej woli. Chesz żeby wszyscy byli wampirami - zmieniasz ich, chcesz żeby B&E zostali ludźmi - nie robisz tego, a zakochana para nadal razem
Właśnie, co do zakochanej pary, to nie podoba mi się te ich przesłodone zachowanie. Te wszystkie słoneczka, skarby i niektóre ich gesty. Nie wiem, może to tylko ja taką wariatką jestem, ale czuję się wtedy jakbym właśnie zeżarła łyżeczkę cukru... Po prostu nie można z tym przesadzić (broń Boże nie chcę urazić! po prostu takie mam odczucia, chociaż czepiam sie szczegółów...)
Bardzo mi się podobało zachowanie Edzia na parkingu. To jak walczył o honor swojej kobiety... Był wtedy taki męski Ate jego stwierdzenie, że jego można obrażać, ale Belli w żadnym wypadku - po prostu BOSKIE!
mam nadzieje, że nic się między nimi nie zepsuję i że podczas tego wyjazdu zdarzy sie między nimi coś ciekawego
A i jeszcze jedno: Jak czytałam fragment o Emmecie i Rose, to odniosłam wrażenie, że równie dobrze można by zmienić imiona na Edwarda i Bellę. Taka była zbieżność charakterów. Szczerze mówiąć spodobało mi się to. Pokazało, że nie tylko miłość B&E może być wielka i wogóle taka wspaniała :D
życzę ogromnej weny i dużo czasu na pisanie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 6:35, 28 Sie 2009 |
|
Cytat: |
No i coś, czym rzuciłaś mnie na kolana - mam oczywiście na myśli Emmetta (jakżeby inaczej) Very Happy A cynamon i pomarańcze... ahh! Aż nie wiem, co powiedzieć. Bla, bla, bla - i nic dodać, nic ująć. Very Happy |
Ha! Latte kocham Cię - nic dodać, nic ująć. Bla, bla, bla :D
Cytat: |
Coś czuję, że ten domek na drodze do starego amfiteatru, to ta stara ruina, którą mijali kilka razy Bells z Edwardem i do której chciała zajrzeć. |
N/z - ja też coś tak czuję xD
Cytat: |
Teraz jednak wszystko zależy od Twojej dorej woli. Chesz żeby wszyscy byli wampirami - zmieniasz ich, chcesz żeby B&E zostali ludźmi |
No tak - przywilej każdego "twórcy" :D
Cytat: |
A i jeszcze jedno: Jak czytałam fragment o Emmecie i Rose, to odniosłam wrażenie, że równie dobrze można by zmienić imiona na Edwarda i Bellę. Taka była zbieżność charakterów |
A właśnie, że nie Nie można pozamieniać imion, bo Edward nie jest wampirem. Poza tym do tej sceny zainspirował mnie mój chłopak
Starałam się to jakoś oddać, a że piszę oczami Emmetta, a nie Rosalie było trochę trudniej. Chodzi mi bardziej o "coś" erotycznego w tym związku, nie wiem jak to wytłumaczyć, no poproś jakiegoś przystojniaka, żeby Ci zlizał krew ze skóry to zobaczysz :D W każdym razie u Belli i Eda tego nie ma
Dziękuję wszystkim straszliwe, z całego serducha za komentarze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|