|
Autor |
Wiadomość |
mizuki
Zły wampir
Dołączył: 03 Gru 2008
Posty: 392 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 19:44, 14 Lip 2009 |
|
Wow 0.o To jedyne, co mogę z sibie wydusić, bo ff podoba mi się coraz bardziej! Strasznie odpowiada mi styl pisania autorki [albo tłumaczenia ;]. Czytam z autentyczną przyjemnością! Opowiadanie jest zabawne, sympatyczne, poplątane, chwilami smutne (mama Jazza) - dla mnie, z męczonej po pracy i zasmarkanej - IDEALNE :D Raz jeszcze za poświęcony mu czas! Rewelacyjnie to przekładasz na nasz język. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Cocolatte.
Wilkołak
Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 221 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:50, 14 Lip 2009 |
|
Oho. Ależ intrygująca końcówka.
Ta cała sytuacja on-jest-moim-bratem wyszła trochę zagmatwana, ale to robi dobry klimat. W końcu inaczej byłoby nudno.
Podobała mi się historia Jaspera. Uwielbiam go, gdy jest taki, jak w poprzednich rozdziałach, ale tu pokazana jest zupełnie inna strona jego natury.
Przetłumaczone ładnie, wszystko pasuje, nic nie zgrzyta, beta też się spisała, więc co tu więcej gadać..:D
Życzę powodzenia w tłumaczeniu.
Pozdrawiam,
Latte. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Blairanoid
Wilkołak
Dołączył: 10 Mar 2009
Posty: 174 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:02, 14 Lip 2009 |
|
CHAOS!
Mistrzowski rozdział. Szkoda, że nie mogę pogratulować autorce osobiście, bo jeszcze nigdy nie czytałam o takiej scenie, jak tu. Co najwyżej oglądałam w Plotkarze. A jest po prostu świetna. Pokładałam się ze śmiechu, kiedy wszyscy mówili w tym samym momencie.
Tak myślałam, że Renee spodoba się Phil. I mam nadzieję, że teraz Renee zerwie z Edwardem. Właściwie, to w scenie chaosu zwraca się do niego prawie jak do dziecka, co wywołało u mnie naprawdę dziwne uczucie.
No i dobrze, że pomiędzy Bellą a Emmettem nie ma nic na serio.
Ach, kochany Jasper. Zawsze się tak o niego martwię! Dobrze zrobił, że porozmawiał z matką, chociaż właściwie nic mu to nie dało. Jestem ciekawa jak wszystko się dalej potoczy. No a tłumaczenie świetne. :)
Miłego tłumaczenia! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blairanoid dnia Wto 20:04, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Dropout
Wilkołak
Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 183 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:03, 14 Lip 2009 |
|
Cytat: |
- Jasper, przestań – powiedziała, zanim dał się ponieść nerwom. |
raczej "powiedziałam", prawda?
Cytat: |
- Nie! – powiedziałam głośnie niż to było konieczne. |
tym razem "głośniej"
Więcej błędów nie znalazłam
Oj... Renee i Phil? Edward będzie wolny? Och, rety! Wreszcie :D
Jasper zainteresował się Alice, Emmett Rosalie. Tyle, że ten pierwszy w więzieniu?...
A teraz tak, rozbawiła mnie sytuacja, kiedy wchodzi Emmett. Wtedy zrobiło się na prawdę zabawnie
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, a z angielskiego nie jestem świetna. Więc...
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Witness
Wilkołak
Dołączył: 18 Mar 2009
Posty: 166 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Wto 21:17, 14 Lip 2009 |
|
Boskie!
Zagęszczona sytuacja. Jasper interesuje się Alice, a Emmett Rosalie, Renee Philem. Będzie cudownie! Jasper w więzieniu - przecież chłopak chce mamę chronić :) ale skoro jej decyzja jest taka. nic nie zrobi.
Edward i randki Belli z Emmettem, widać, jak bardzo ja kocha, ja już nie mogę się doczekać, jak tu coś się ruszy. Pieknie sięczyta, gładko - beta niesamowita, życzę dalej miłego tłumaczenia i dużo siły!
Witness |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Jama
Wilkołak
Dołączył: 07 Lip 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 8:41, 15 Lip 2009 |
|
To ja tym razem zacznę od błędów:
Cytat: |
Złapałem go i bez opamiętania okładałem zacząłem okładać pięściami. |
Bez tego "okładałem".
Było też kilka literówek i powtórzeń, ale teraz nie mogę nic znaleźc.
Co do fabuły nowego rozdziału:
Dżizas, o co tu chodzi? Tyle się ostatnio dzieje... Renee i Phill? Alice i Jasper? Emmett i Rosalie? Miejmy nadzieję, że wkrótce Bella i Edward ;d. Wszystko to zostało opisane w prawidłowy sposób, czyli bez pośpiechu. Podziwiam autorkę, że tyle wątków zmieściła w jednym rozdziale. Również ma ona świetne pomysły, dajmy na to Jasper i jego ojczym - spodobał mi się ten moment.
Tłumaczenie także jest świetne. Czekam na kolejne części .
Pozdrawiam, J. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 11:40, 15 Lip 2009 |
|
Bardzo dobry rozdział, który dostraczył niesamowitą ilość emocji. Nie spodziewałam się takie obrotu sprawy, że Emmet okaże się bratem Edwarda! A ta rozmowa przy wyjawieniu tego -fenomenalna! Coś mi się wydaje że szykują się zmiany w zakochanych!
Uwielbiam ten ff! Jest taki oryginalny pod względem pomysłu i stylu pisania. Nadal utrzymany jest w takim sympatycznym lekkim stylu, ze specyficznym poczuciem humoru bohaterów.
Tłumaczenie bardzo dobre, nie wyłapałam żadnych większych błędów - może byłam zbyt pochłonięta zawartością rozdziału?! Generalnie bardzo dobra robota tłumaczki i bety - dzięki Wam dziewczycny za waszą pracę! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:03, 15 Lip 2009 |
|
Każdy kiolejny rozdział deklasyfikuje poprzedni. Rewelacja. Autorka naprawde fatnastycznie się spisała tworząctą historię. A wy tłumaczycie (i betujecie )naprawde fenomenlnie. Rozmowa wszystkich ze wszystkimi miodzio. Nie było wiadomo co chodzi ani przez moment i uśmiechałam się przez cały czas. A jak usłyszałam że inspektor to Phil to wszystko się cudownie rozjaśniło. Autorka rewelacyjnie to wymyśliła. Swietna robota dziewczyny i czekam na ciąg dalszy. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mirell.
Wilkołak
Dołączył: 12 Kwi 2009
Posty: 148 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wROCK | Tam gdzie szczęście wchłania się z powietrzem.
|
Wysłany:
Śro 12:21, 15 Lip 2009 |
|
To był najlepszy rozdział ze wszystkich. Chaotyczny chaos, chaotyczny chaos. Haha jak oni wszyscy zaczęli tak ze sobą gadać to śmiać mi się chciało :D Nie wiedziałam o co chodzi, pogubiłam się i to było fajne.
Renee poważnie porozmawia z Edwardem no i nawet wiem o czym Ucieszyłam się, że ten cały inspektor nazywa się Pfil, wszystko się rozjaśnia.
Bardzo mi się podobało, czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały!
veny!
p,Mirell |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Caroline.
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z bębna Kings of Leon.
|
Wysłany:
Czw 12:52, 16 Lip 2009 |
|
Już od pierwszego rozdziału opublikowanego przez Ciebie tłumaczenia to opowiadanie bardzo mi się spodobało,pewnie przez ten nietypowy wątek,który toczy się między Renee,Edwardem i Bellą.Sięgnęłam do oryginału i...nie rozczarowałam się zakończeniem.Autorka bardzo dobrze wszystko napisała,nie jest to jakieś suche i pozbawione płynności.Twoje tłumaczenie,moim skromnym zdaniem,jest bardzo dobre i chwała Ci za to,bo to czasem twardy orzech do zgryzienia,a ty sobie z tym dobrze radzisz.Życzę czasu,bo to on jest szczególnie potrzebny i postaram się śledzić wytrwale twoje tłumaczenie.
P.S:Jeśli ktoś jest zainteresowany sequelem MMB w oryginale,autorka wczoraj umieściła pierwszy rozdział |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ellentari
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Cze 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 13:02, 16 Lip 2009 |
|
No dobrze skomentuje :)
Ten rozdział zajmuje 2 miejsce na mojej liście najlepszych w tym opowiadaniu, czyli jest prawie najlepszy, przebija go tylko jeden rozdział, który będzie nieco później.
Istna komedia pomyłek tu zachodzi, normalnie aż się wierzyć nie chce żeby mieć takiego pecha. Bella spotyka się ze STARSZYM bratem chłopaka swojej matki, no nic tylko aż się prosi o zaproponowanie podwójnej randki.
W sumie fajnie to wygląda Bella lat 20 do tego Em lat 25 i do towarzystwa Reene lat (jeszcze ?) 42 i Edward lat 23, istna poezja....
Historia Jaspera jest dość smutna, ale będzie w końcu dobrze, poza tym Bella zawsze mu pomoże :)
Zdecydowanie odkrywam problem z czytaniem tego tłumaczenia, za każdym razem jak skończę kolejny przetłumaczony przez Ciebie rudział, muszę udać się do oryginału żeby dla przyjemności poczytać sobie dalej, za niedługo będę oryginał z pamięci cytować...
Co do następnego rozdziału, to cieszę się ze wszystko tu dzieję się powoli i jest na swoim miejscu.
Dziękuje za oddanie nam kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam,
E. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ih8it
Dobry wampir
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 718 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 35 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 16:22, 16 Lip 2009 |
|
yeah! wreszcie coś się dzieje naraz xD
uwielbiam takie tempo wydarzeń :D
jak tylko usłyszałm imie Phil, pomyślałam że Renee mu ulegnie xD
i teraz licze, że będzie happy-end :D [wiem, że nie masz na to wpływu bo to 'tylko' (a raczej AŻ) tłumaczysz ale tak musi być!]
i ten Edward :D on naprawde się zakochał w Belli i jest o nią zazdrosny! za dużo emocji na jeden dzień xD
najpierw nowy rozdział Wide Awake a teraz Twoje tłumacznie :D zauważyłam jedną literówke:
Cytat: |
Choler. To niewiarygodne. |
ale przy tekście takich rozdziałów to rzecz 'normalna'
pozdrawiam i życze cierpliwości
ih8it :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AnnEdward
Człowiek
Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Czw 20:15, 16 Lip 2009 |
|
ach , cudowny ff xD
zawsze czytam go z uśmiechem na twarzy . trochę żal tej mamy Jaspera ale to tak jest jak się kogoś kocha nieważne czy będzie nas krzywdził i tak będziemy go kochać. Mam nadzieje że Renee i Phil będą razem i dadzą wolną rękę Bells i Edwardowi |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
unintended.
Wilkołak
Dołączył: 25 Maj 2009
Posty: 119 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 16:04, 18 Lip 2009 |
|
Z początku jak czytałam kiedyś kawałek tego opowiadania wydawało mi się głupie ;/ ale zmieniam zdanie jest meeeeeeeega bombowe.!
Ciekawi mnie jak to wszystko wyjdzie z Edkiem i Belką XD
Świetne tłumaczenie ;D czekam tak jak wszyscy, którzy uważają to opowiadanie za świetne na kolejne dostępne rozdziały
\/ peace ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Prudence
Wilkołak
Dołączył: 26 Kwi 2009
Posty: 177 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Mrocznego Kąta
|
Wysłany:
Nie 10:11, 19 Lip 2009 |
|
Dawno nie wypowiadałam się na tym forum, oj dawno. Dlatego mojego pierwszego posta - po tak długiej nieobecności - dedykuje temu wystrzałowemu opowiadaniu.
Wielkie wyrazy uznania skierowane ku tobie i autorce ff. Muszę stwierdzić, ze cholernie odpowiada mi twoje tłumaczenie, jest przyjemne ba nawet okropnie przyjemne.
Nie wiem co jeszcze mogę napisać, aby określić mój zachwyt, więc skwituje kilkoma słowami:
ŻYCZĘ WENY - do tłumaczenia - I Z CHĘCIĄ PRZECZYTAM CIĄG DALSZY.
Pozdrawiam
Prudence |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sonea
Wilkołak
Dołączył: 01 Maj 2009
Posty: 104 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Kielce
|
Wysłany:
Nie 10:20, 19 Lip 2009 |
|
Wow. Akcja się rozkręca. Sytuacja w której dowiedzieli się, że Emmett i Edward są rodzeństwem była przekomiczna. Uśmiałam się przy niej jak rzadko. Mam nadzieję, że Renee zauroczy się w Philu i Edward będzie miał wolną drogę do Belli:P
Eh czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Sonea. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marcia993
Dobry wampir
Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 997 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 104 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: who cares?
|
Wysłany:
Nie 18:55, 19 Lip 2009 |
|
Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze. ;* Dzięki Wam mam motywację, żeby tłumaczyć. :)
____________________________________
Rozdział ósmy jest już przetłumaczony. :)
Możecie go znaleźć też na [link widoczny dla zalogowanych].
Enjoy! :)
____________________________________
Autorka: Peachylicious
Tłumaczyła: Alice_415
Beta: iga_s
Rozdział 8 – Matki wiedzą zawsze
EDWARD
Wszedłem za Renee do mojego biura. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i mierzyliśmy się wzrokiem, czekając, aż jedno z nas w końcu coś powie. To ona prosiła o rozmowę, więc powinna odezwać się pierwsza.
Ostatnie słowa, jakie do mnie skierowała są zazwyczaj początkiem dyskusji na temat rozstania. Prawdopodobnie większość mężczyzn na moim miejscu byłaby zmartwiona, a część z nich mogłaby nawet paść na kolana i błagać o drugą szansę, jednak ja czułem… ulgę. Miałem ochotę krzyczeć: „Dzięki Bogu! Już najwyższy czas!” .
Dopóki Renee nie odwróciła się w moją stronę i nie powiedziała, że musimy porozmawiać, nie zdawałam sobie sprawy, jak desperacko pragnę zakończyć ten związek. Od początku wiedziałem, że nasze relacje nie opierają się na miłości, a o wspólnej przyszłości absolutnie nie może być mowy, ale nie spodziewałem się, że to rozstanie aż tak mnie uszczęśliwi.
- Zastanawiałam się… – odezwała się w końcu Renee, przypatrując mi się uważnie. – Nie wiem, jak mam to powiedzieć, żeby nie wyjść na wariatkę, więc po prostu wyrzucę to z siebie.
Zerwij ze mną. Błagam!
- Masz romans z moją córką?
Mam... co? Jak taka myśl w ogóle mogła przyjść jej do głowy?! Przecież powinna wiedzieć, że Bella nigdy nie postąpiłaby w ten sposób ani nie potrafiłaby jej oszukiwać! Okej, Renee może mi nie ufać, ale swojej córce?!
- Mówisz... poważnie? – spytałem niedowierzająco.
Przez kilka sekund analizowała wyraz mojej twarzy, po czym odetchnęła i pokręciła głową.
- Nie masz romansu.
- Tak, dziękuję. Jestem tego świadomy. – Spojrzałem na nią, mrużąc oczy. Co do cholery podsunęło jej taki pomysł?! – Mogę spytać, skąd ci to przyszło do głowy?
Ukryła twarz w dłoniach i jęknęła:
- Próbuję to rozgryźć już od kilku tygodni. Każdego dnia dokładam kolejny fragment do układanki, ale na razie mam jedynie jej środek. Potrzebuję jeszcze krańcowych elementów.
Patrzyłem na nią, nic nie rozumiejąc.
- A powiesz mi dokładniej, co próbujesz rozgryźć?
Opuściła ręce i odchyliła się na krześle.
- Wiesz, jak często rodzice zastanawiają się, czy są dobrymi rodzicami? Czy poprawnie wykonują swoje obowiązki?
Chyba było to pytanie retoryczne, bo przecież nie miałem jak poznać na nie odpowiedzi.
- Pytam nieustannie moje sumienie: czy jestem dobrą matką? Jednak nigdy dłużej się nad tym nie zastanawiam, bo kiedy patrzę przed siebie, widzę moją córkę i nie czuję nic oprócz przytłaczającej ilości miłości oraz dumy. Lubię myśleć, że w jakimś stopniu to dzięki mnie jest właśnie taką osobą jak teraz. Ta dziewczyna ani razu mnie okłamała… – Przerwała na kilka sekund i spojrzała na swoje dłonie. – Do niedawna. Nigdy nie była też taka nieobecna duchem. – Podniosła wzrok i napotkała moje spojrzenie. – Mówiła mi o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Teraz jej oczy są jakby szkliste i ciągle wydają mi się wypełnione łzami. Spogląda na mnie z takim poczuciem winy… Prawie cały czas siedzi zamknięta w swoim pokoju. Martwiłoby mnie to bardziej, gdyby była sama, ale na szczęście towarzyszy jej Jasper. Prawie się nie rozstają, ciągle coś między sobą szepczą. – Westchnęła i wstała.
- Cokolwiek się teraz dzieje, trzyma się bardzo blisko niego. On musi wiedzieć, o co chodzi, bo wygląda na to, że nieustannie stara się ją pocieszać. Bella nie chce mi się zwierzyć, a to doprowadza mnie do szału. – Zaczęła chodzić po pokoju, a ja podążałem za nią wzrokiem. – Przez dłuższy czas zastanawiałam się, co jest tego przyczyną i w pewnym momencie przypomniałam sobie, kiedy pierwszy raz zachowała się jakoś dziwnie – po spotkaniu z tobą.
Za chwilę padnie oskarżenie… Poczułem, jak cały sztywnieję.
- Na początku zganiła mnie za różnicę wieku, ale akurat w tym nie było niczego nadzwyczajnego. Podała mi po prostu do wiadomości, że czuje się niezręcznie z powodu moich randek z młodszym mężczyzną, zwłaszcza że ma on mniej więcej tyle samo lat co ona. Z czasem chyba to zaakceptowała, ale potem poznała ciebie... – Oparła podbródek na dłoniach i zamilkła na kilka chwil. – Najpierw pomyślałam, że ją onieśmielasz. Zazwyczaj denerwuje się przy nieznajomych, ale jakoś nigdy nie rzuca się to tak w oczy. Jednak jej zachowanie sprzed dwóch tygodni… Przeczuwałam coś wcześniej, ale tamtego wieczoru, gdy odwiozłeś ją do domu po rozmowie kwalifikacyjnej, nagle mnie… olśniło. Głównie za sprawą tego, jak zareagowała na to, że cię dotknęłam… Jak najszybciej odeszła od stołu. Potem poszedłeś do niej do kuchni, a ja ruszyłam za tobą… Stałam w pobliżu i wszystko słyszałam. Gdy do was dołączyłam, Bella okłamała mnie. Pierwszy raz w ciągu tych dwudziestu lat. Skłamała.
Renee wzięła głęboki oddech i znów usiadła.
- Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Byłam w szoku. Od tamtej sytuacji miałam się na baczności. Obserwowałam jej nieznaczne ruchy, uważnie słuchałam każdego wypowiedzianego przez nią słowa. Wtedy do głowy mi nie przyszło, że moglibyście mieć jakiś sekretny romans. Bella na pewno by mi tego nie zrobiła… Rany, ona tak rzadko okazuje zainteresowanie płcią przeciwną! Przez jakiś czas myślałam nawet, że jest lesbijką. Nie widziałabym w tym nic złego i bez problemów bym to zaakceptowała, ale kobiety też jej nie obchodziły. Podobnie jak jakiekolwiek randkowanie. Kilka dni temu, kiedy byłeś u nas w domu i opowiedziałeś historię o tej parze, która zapomniała pieniędzy i nie miała jak zapłacić za obiad, popatrzyła na ciebie z takim... podziwem, a oczy jej rozbłysły. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ona nie zachowuje się przy tobie dziwnie z powodu różnicy wieku między nami albo dlatego, że za tobą nie przepada, tylko właśnie dlatego, że cię bardzo polubiła.
Czy ja dobrze usłyszałem? Czy ona naprawdę powiedziała, że Bella, jej córka, lubi mnie w sposób, w jaki córki nie powinny lubić chłopaków własnych matek…?
- Myślałam, że to wyłącznie jednostronne i może tylko ona się w tobie podkochuje… Ale Bella nigdy się w nikim nie podkochiwała! Zawsze marzyłam o tym, żeby wreszcie spotkała kogoś, kto by ją uszczęśliwił i z kim chciałaby być. Nigdy nie brałam pod uwagę tego, że ty możesz czuć do niej to samo. Przecież to oczywiste, że w takiej sytuacji nie związałbyś się ze mną.
Racja. Jestem popieprzony. Dlaczego nie zostawiłem Renee już tego wieczoru, kiedy po raz pierwszy spotkałem Bellę? Albo po tym, jak z nią rozmawiałem?
- Dopiero dzisiaj, kiedy oburzyłeś się na możliwość, że Emmett i moja córka mogą się spotykać... wszystko stało się jasne. Uczucie Belli nie zostało nieodwzajemnione…
Otworzyłem usta, żeby zaprotestować, ale nie potrafiłem nic powiedzieć. Część mnie chciała usłyszeć, do czego Renee zmierza i czy... pozwoli mi spotykać się ze swoją córką. Na myśl o tym prawie się roześmiałem. Ile kobiet rozstaje się z facetem po to, aby odszedł do jej dziecka?
- W pierwszej chwili byłam całkowicie zrozpaczona faktem, że wy dwoje możecie mieć romans… Spodziewałam się też, że okropnie mnie to zaboli, ale... nie przejęłam się tym aż tak bardzo. Nie jestem nawet zła, ale nie zrozum tego źle. Nie mam zamiaru skakać z radości i cieszyć się waszym szczęściem… Tak właściwie to cała ta sytuacja jest, delikatnie mówiąc, niezręczna.
Wiedziałem, że ona nigdy nie przekaże córki w moje ręce, nawet jeśli sama Bella czułaby się przy mnie szczęśliwa. Nie wolno nią handlować jak jakimś wyjątkowo pożądanym towarem. Ona także jest człowiekiem i ma swoje prawa, a może nawet nie chce ze mną być…
- Jednak Bella... nigdy nie interesowała się żadnym mężczyzną. Aż do teraz. To... to musi coś znaczyć, prawda? – Popatrzyła na mnie pytająco.
Tak bardzo chciałbym sądzić, że Bella odwzajemnia te uczucia, jakie do niej żywię, ale po prostu nie mogę uwierzyć, że ona czuje to samo…
- Renee… – zacząłem. – Moim zdaniem nie powinnaś wyciągać takich pochopnych wniosków. Może Bella lubi mnie tylko jak przyjaciela?
- Nie – zaprzeczyła. – Jasper to jej przyjaciel, a ty... jesteś kimś więcej.
Westchnąłem. Naprawdę chciałem, żeby przestała tak do mnie mówić. Właśnie oznajmiła, że moje marzenia mogą się spełnić i dała mi tylko złudną nadzieję.
- Wydaje mi się, że w tej chwili powinniśmy zostawić Bellę w spokoju. – Wstałem i obszedłem biurko dookoła, podchodząc bliżej Renee. – Porozmawiajmy o nas i o tym, co teraz zrobimy.
- No cóż… – Kobieta założyła nogę na nogę i zerknęła na mnie. – Nie sądzisz, że powinniśmy przestać się spotykać?
Oparłem się o krawędź biurka i kiwnąłem głową, zgadzając się na takie rozwiązanie.
- Wyjaśnijmy sobie jasno powód naszego rozstania: ten związek po prostu do niczego nie prowadzi i oboje się z tym zgadzamy. Nie ma żadnej innej przyczyny.
Renee skinęła głową.
- Mam tylko jedną prośbę.
No i zaczyna cała ta gadka w stylu: „do jasnej cholery, trzymaj się z dala od mojej córki!”…
- Cokolwiek zechcesz. – A jeśli nie będzie chciała, żebym spotykał się z Bellą? Postaram się to uszanować…
Odchrząknęła.
- Nie waż się złamać jej serca – ostrzegła mnie.
- Co? – wydusiłem.
Ona nie może mówić poważnie, pozwalając mi na bycie z jej córką!
- Ale... daj mi trochę czasu, dobrze? – spytała.
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
- Nie rozumiem. Nie powinnaś kazać mi trzymać się od niej z daleka?
Westchnęła i przetarła oczy, w których nagle zalśniły łzy.
- Tak jak już wcześniej powiedziałam: Bella nigdy nie okazywała zainteresowania żadnym mężczyzną, więc to, co się teraz stało, musi coś znaczyć…
Nie, nie mogę tego zrobić. Renee daje mi wolną rękę, ale płacze, czyli ta sprawa boli ją bardziej niż to okazuje…
- Renee. – Uklęknąłem przed nią. – Nie chcesz, żebym był z twoją córką.
- Nieważne, czego ja chcę – szepnęła. – Ważne, co uszczęśliwi Bellę. Zrobię dla niej wszystko, bo to ona jest moim życiem. – Łzy spłynęły swobodnie po jej policzkach. – Relacje pomiędzy mną a nią ucierpiałyby jeszcze bardziej, gdybym kontynuowała mój związek z tobą. Nie cierpię, gdy jest taka odległa i skryta. Chcę, żeby wszystko wróciło do normy.
Nagle poczułem się tak, jakby ktoś położył na mnie ogromny ciężar. Stałem się przyczyną pogorszenia stosunków pomiędzy nimi. Zanim się pojawiłem, świetnie im się układało, a ja… ja to zniszczyłem.
- Obiecaj mi, że nie będziesz niczego przyspieszać – poprosiła łamiącym się głosem. - Odczekaj trochę. Tak bardzo chcę, żeby Bella była szczęśliwa... ale… po prostu nie wykonuj teraz żadnego ruchu. Pozwól, by najpierw minęło trochę czasu, dobrze?
Wszystko, co mogłem teraz zrobić, to zgodzić się na spełnienie prośby Renee. Nie będę podrywał Belli ani się za nią uganiał, a jeśli kiedyś w końcu zostaniemy parą, to w sposób niewymuszony, bez żadnych dodatkowych ingerencji z mojej strony. Pozwolę wszystkiemu potoczyć się własnym rytmem i zobaczę, dokąd mnie to zaprowadzi.
--------------------------------------------------------------------------------
BELLA
Mruknęłam z niezadowoleniem i przekręciłam się na łóżku, w wyniku czego zderzyłam się z twardym ciałem. A niech to! On sobie spokojnie śpi, podczas gdy ja wciąż usilnie staram się zasnąć! To niesprawiedliwe! Mruknęłam jeszcze raz i zmieniłam pozycję na taką, żeby było mi wygodnie, ale nie było. Ani trochę…
Rzuciłam okiem na zegarek. Trzecia w nocy. Uch… Za kilka godzin muszę iść do pracy.
Znowu się przekręciłam i znalazłam się dokładnie na Jasperze. Wydał jakiś dziwny dźwięk, a po chwili jego oczy się otworzyły.
- Mogę być nieprzytomny, ale reszta mojego ciała nadal funkcjonuje i reaguje jak u normalnego dwudziestoletniego mężczyzny – powiedział spiętym głosem.
Co? Spojrzałam w dół i zauważyłam, w jakiej pozycji na nim leżę. Och!
- Jasper!
- To odruchowe! I przestań się o mnie ocierać, kobieto!
Zeszłam z niego i znowu zaczęłam się nerwowo poruszać.
Westchnął głośno.
- Czy możesz przestać się wiercić?
- Nie mogę! – jęknęłam. – Nie mogę też zasnąć. Czuję się tak... nieswojo.
Podniósł się i oparł na łokciu.
- Czy czujesz teraz... jakieś dziwne pragnienie…?
Wywróciłam oczami.
- Proszę, Jasper…
- To o co chodzi?
- Nie wiem – wymamrotałam.
Odetchnął głęboko i znów się położył.
- Jak dobrze znasz Alice? – spytał znienacka, wpatrując się w sufit.
Obróciłam się twarzą do niego.
- Co?
- Alice – powtórzył. – To ta dziewczyna, z którą pracujesz.
Zamrugałam.
- A co z nią?
- Czy ona... no wiesz… jest kimś zainteresowana?
Och! Czyżby Jasper się zauroczył?
- Tak. Twoim ojcem.
Trącił mnie łokciem.
- Pytam poważnie!
- Chyba nie, ale nie jestem pewna – odparłam szczerze. – Jeszcze nie odbyłyśmy żadnej kobiecej pogawędki. Widuję ją tylko w restauracji, a że ja pracuję jako hostessa, a ona jako kucharka, to nie mamy zbyt wielu okazji do rozmów o sprawach uczuciowych.
Nie odpowiedział, tylko nadal gapił się w górę.
- Ale spytam ją – dodałam.
- Nie. – Obrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć. – Pozwól, że ja to zrobię.
Nagle naszych uszu dobiegł trzask zamykanych drzwi frontowych. Nie był to jakiś szczególnie głośny odgłos, ale w tym małym domku dało się usłyszeć wszystko. Jasper i ja spojrzeliśmy na siebie.
- Czy moja mama właśnie weszła do domu? – spytałam na głos.
- Może zasiedziała się u chłopaka – powiedział niedbale.
Lekko uderzyłam go w klatkę piersiową.
- Tylko nie zaczynaj znowu tej swojej pogadanki o seksie Renee i Edwarda!
Popatrzył na mnie i pokręcił głową.
- Bello, ty naprawdę musisz przez to przejść…
Ponownie wywróciłam oczami.
- Ile czasu minęło od twojej ostatniej rozmowy z Renee? - zapytał.
- Widziałam ją w restauracji – przypomniałam mu.
- Od kiedy widzenie się i rozmawianie stało się tą samą rzeczą?
- Jasper, błagam… Po prostu… przestań – poprosiłam.
- Musisz z nią porozmawiać – poradził.
- O czym? O moim zauroczeniu jej chłopakiem? Nie, dzięki.
Wzruszył ramionami.
- I tak już prawdopodobnie o tym wie.
- Skąd? Powiedziałeś jej coś?! – prawie krzyknęłam.
- Nie, Bello, nic jej nie powiedziałem – warknął. – Ale matki zawsze wiedzą o takich rzeczach. Mają wyczuloną intuicję, a Renee bije je w tym na głowę.
Zastanowiłam się nad tym przez chwilę… O mój Boże! On ma rację! Mama na pewno przynajmniej coś podejrzewa!
Jęknęłam i ukryłam twarz w dłoniach.
- Ciii… – szepnął Jasper. – Wszystko będzie dobrze.
- Znienawidzi mnie.
- Nieprawda – powiedział uspokajająco.
Przez około godzinę panowała kompletna cisza. Kiedy zerknęłam na Jaspera, okazało się, że znowu zasnął. Nawet nie zauważyłam, kiedy to się stało. Pewnie tuż po tym, jak skończyliśmy rozmawiać. Zamknęłam oczy i spróbowałam pójść w jego ślady, ale niespodziewanie usłyszałam jakiś dziwny hałas.
Podniosłam powieki i rozejrzałam się dookoła, by odszukać źródło tego dźwięku. Okazało się, że na moim biurku wibrowała komórka Jaspera. Przed położeniem się do łóżka musiał ją wyciszyć. Kto do diabła mógł dzwonić do niego o czwartej nad ranem?
Po chwili telefon zamarł, ale kiedy zamknęłam oczy, znowu zaczął dzwonić. Powoli zaczynało mnie to wkurzać, więc wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Na wyświetlaczu komórki było napisane: „dom dzwoni”. Mama Jaspera...
Podbiegłam z powrotem do łóżka i potrząsnęłam śpiącym chłopakiem.
- Jasper!
Wymamrotał coś i mnie odepchnął.
- Jasper!!!
Komórka zamarła po raz kolejny. Na ekranie pojawiło się następne połączenie nieodebrane, a po kilku sekundach znowu się zaczęło.
No cóż, skoro mój leniwy przyjaciel nie chce się obudzić, żeby odebrać swój telefon, to... ja muszę to zrobić.
Nacisnęłam zielony przycisk.
- Halo?
- Bello, to ty? – spytał kobiecy głos, który brzmiał tak, jakby jego właścicielka właśnie płakała.
- Tak, to ja. Jasper śpi. Coś się stało?
W tle zabrzmiały przytłumione krzyki. Pani Whitlock jęknęła do telefonu.
O Boże!
Usłyszałam odgłos mocnych uderzeń.
- Wszystko w porządku? Co się dzieje?!
- Znowu jest pijany – załkała. – Zamknęłam się w sypialni, a on jest na korytarzu.
- O mój Boże! Zadzwonię na policję.
- Nie! – zawołała. – Nie. Proszę.
- Muszę! A co, jeśli on coś pani zrobi?
- Po prostu przyjedź i mnie stąd zabierz, dobrze? – poprosiła drżącym głosem. – Nie zrobi niczego, kiedy tu będziesz.
Spojrzałam na Jaspera.
- Dobrze – szepnęłam. – Już jadę.
Znowu spróbowałam obudzić mojego przyjaciela. Bez skutku. Nie mogę pozwolić jego mamie czekać! Położyłam obok niego telefon. Po prostu zadzwonię, kiedy już dotrę na miejsce i może wtedy się obudzi, a ja muszę iść. Teraz.
--------------------------------------------------------------------------------
EDWARD
Ktoś zapukał do drzwi mojego gabinetu.
- Proszę! – zawołałem.
Victoria, jedna z hostess, weszła do środka.
- Tak? – zapytałem.
- Chciałam tylko spytać, czy Bella przyjdzie dzisiaj do pracy?
Zmarszczyłem czoło i spojrzałem na zegarek.
- Powinna już być. Wybiła jedenasta. Jeszcze jej nie ma?
Dziewczyna pokręciła głową.
- Pytam, bo mam teraz przerwę na lunch, ale nie ma nikogo, kto mógłby mnie zastąpić. Myślałam, że obie będziemy dziś pracować.
Co się tutaj do cholery dzieje? Bella nigdy wcześniej się nie spóźniała. Zadzwoniłaby, gdyby wiedziała, że tak się stanie. Chyba że... Czy Renee powiedziała jej o wczorajszych wydarzeniach? Czy Bella mnie unika? Myślałem, że zna zasadę o oddzielaniu spraw prywatnych od służbowych.
Renee i ja zostaliśmy w restauracji do późna. Po prostu rozmawialiśmy o nas, głównie o tym, jak zaczęliśmy się od siebie oddalać. Nie wspominaliśmy już o Belli.
Westchnąłem, podniosłem telefon i wykręciłem numer do jej domu.
Po dwóch sygnałach ktoś odebrał.
- Halo?
- Renee? – zapytałem.
- Tak, to ja.
- Wiesz, gdzie jest Bella?
Nastąpiła krótka pauza.
- Nie ma jej w pracy?
- Nie. Właśnie dlatego dzwonię.
- Cóż, jej samochodu też zniknął – odpowiedziała i chyba się poruszyła. – Jasper! – krzyknęła. Moich uszy dobiegł jakieś przytłumione głosy, a potem Renee znowu się odezwała:
- Jasper powiedział, że wyszła, zanim się obudził. Przypuszczamy, że pojechała do pracy.
Serce zaczęło mi bić jak szalone. Miałem złe przeczucia… |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez marcia993 dnia Nie 19:20, 19 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:12, 19 Lip 2009 |
|
Cieszę sie bardzo że Renee pokazała taką klasę i wycofała sie z godnością. Wielkie brawa dla niej, bo ta rozmowa była naprawdę na wysokim poziomie. Choc w sumie wiadomo by było że gdyby związek Edwarda i Renee zakończył sie powiedmy w mniej przyjaznych warunkach jego związek z Bell nie miałby szans. Swietny rozdział i pewnie w kolejnym Ed ruszy z osieczą i ją uratuje.
Już czekam na kolejny czap. Gratuluje tłumaczce i becie świetnego poziomu tekstu:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
yeans-girl
Wilkołak
Dołączył: 09 Maj 2009
Posty: 239 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z objęć Edwarda / Królewskie Wolne Miasto Sanok
|
Wysłany:
Nie 19:17, 19 Lip 2009 |
|
No nareszcie! Nowy rozdizł i jak zawsze przetłumaczony w wielkim stylu. Co do błędów to zauważyłam, że pod dytułem i numerem rozdizału jest napisane "Bella" ale fragmet jest z perspektwy Edwarda. Nic więcej nie wyłapałam.
Odnośnie treści to NARESZCIE! Renee zerwała z Edwardem. Jestem szczęśliwa z tego powodu chociaż prawdopodobnie powinnam ubolewac nad losem matki Belli. Teraz jeszcze tylko nie mogę się doczekac kiedy E i B będą razem. Trzymam za nich kciuki. Oby jak najszybciej. Oczywiście przydały by się jeszcze jakieś komplikacje żeby to wszystko było takie... zaskakujące. Boję się o Bellę. Mam nadzieję, że ojczym jaspera nic jej nie zrobi i Ewarda troski będą bezpodstawne.
Jeszcze raz wielkie dzięki za tłumaczenie i za szybkośc z jaką to robisz.
Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam.
ave vena :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Nie 19:54, 19 Lip 2009 |
|
Kolejne ochy i achy przesyłam w kierunku tego opowiadania. Jestem ciekawa, co Belli się stało? Może udało się jej zabrać mamę Jazza i wyjechać na dzień lub dwa? Lub (wersja bardziej przygnębiająca) chciała pomóc mamie Jazza i wpadła w pułapkę jego ojczyma? A może dała kobiecie kluczyki a sama została zakładniczką tego psychola? A może obydwie są teraz więzione? Jestem zdania, że Edward pomoże Belli i mamie Jazza i wtedy przyjaciel Belli spojrzy na niego bardziej przychylnym okiem.
A zachowanie Renee: klasa. Wycofała się, chociaż cierpi. Ale jestem pewna, że znajdzie ukojenie w ramionach Phila :D Czekam do czwartku na next chap :)
Pzdr! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|