|
Autor |
Wiadomość |
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 20:51, 08 Wrz 2009 |
|
Witam :) przepraszam że tak długo czekaliście, ale miałam bardzo dużo pracy i jeszcze moja beta zabalowała (mam nadzieje ze się na mnie za to nie sfocha!).Tradycja, tradycją, dedykuje ten rozdział baśkowi, olkowi i mońkowi kosiam was :P a także tym co czytają i komentują :D
mam teraz troche wolnego więc będę pisać i pisać, a w wolnych chwilach będę się uczyć :P
zapraszam do czytania i licze na kilka komentarzy
beta: CoCo
jestem zwolenniczką czytania w pdf, więc jak coś to zapraszam tutaj ---> [link widoczny dla zalogowanych]
7.
Edward:
Gdy wchodziłem po schodach, a następnie zmierzałem do sypialni, zauważyłem ubrania Belli, znajdujące się w kącie i buty leżące swobodnie na podłodze. Moją uwagę zwróciła para, która wydostawała się z uchylonych drzwi od łazienki. Pomimo dzisiejszych zdarzeń byłem w stanie wyobrazić sobie nagą ukochaną, znajdującą się pod prysznicem. Pragnienia spełniły się, kiedy po wejściu zauważyłem jej cień za drzwiami kabiny. Impulsywnie podszedłem do nich i oparłem czoło, mając świadomość, że ona może mnie zauważyć. Nie wiedziałem co mogłaby zrobić, a pomimo tego moje pożądanie rosło...
Jednym i szybkim ruchem zdjąłem koszulę, buty, skarpetki, pasek od spodni, który za chwilę leżał na podłodze. Nagle znalazłem się w pod bieżącą wodą. Moje ręce automatycznie oplotły biodra Belli. Wielkość dłoni była dopasowana do jej Piersi. Dobrze, dotykałem ich, ale co dalej? Chyba nie myślisz, że odda ci się tu i teraz? Musisz coś powiedzieć...
- Przepraszam. –Wiedziałem, że to nie wystarczy. Teraz już na pewno pomyśli, że nie mam żadnych uczuć.
- Nie trzeba… – Czyżbym jednak miał jakąś szansę na ratunek? – Nie trzeba – powtórzyła.- Już za późno.
Jednak jesteś skończonym dupkiem. Jak mogłeś pomyśleć, że ona ci daruje? W jaki sposób mogę zmienić jej decyzję? Czyżby to ostatnia nasza wspólna chwila? Jeśli tak, to ona nie może pamiętać Jamesa jako tego, który dotykał miejsc przeznaczonych dla mnie, a zakazanych dla innych...
Przysunąłem ją do ściany.
- Ach... – jęknęła, pobudzając moją męskość. Nie potrzebowałem żadnych słów na potwierdzenie, iż to jej się podoba. Zamierzam zmyć z niej ohydne łapska innego mężczyzny. Byłaś moja i moja pozostaniesz. Nawet, jeśli ode mnie odejdziesz… Delikatnie uniosłem biodra ukochanej, podczas gdy ona oparła ręce o szybę. To widok nie do opisania. Wypełniłem jej kobiecość i zostałem ciepło przywitany. Zawsze przy tym dotykałem rękami ciała Belli. Kiedyś powiedziała mi, że to uwielbia. Od tamtej pory robię tak cały czas. Czuję się dobrze... Szyja pociągająca, a ucho jak smaczny kąsek... Nie omieszkałem przygryźć małżowiny usznej. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tym jeszcze bardziej...
Bella:
Czy tak nie powinno być? Mąż z ukochaną żoną biorą razem prysznic i uprawiają gorący seks. W tym momencie nie wiedziałam już niczego. Ba, nie byłam pewna jak się nazywam. Rozpoznawałam tylko jego. Wchodził we mnie delikatnie, nie sprawiając żadnego bólu. Moje ręce zacisnęły się na szybie, ale ten ruch obwieszczał tym razem przyjemność i pożądanie jakie mnie ogarniało. Nie mogłam dłużej wytrzymać tych pocałunków na szyi... Musiałam coś zrobić... Szybkim ruchem skierowałam dłonie w kierunku jego włosów. W tym momencie piersi zostawiły duży ślad na zaparowanej szklanej tafli. Pociągnięcie za włosy spowodowało, że wszedł we mnie jeszcze głębiej, skutkiem czego moje jęki stawały się głośniejsze. To już nie pieprzenie, my się kochaliśmy. Byłam mu dozgonnie wdzięczna za takie pożegnalne przeprosiny, zwiastujące koniec. Czyżby to wiedział? Nawet gdyby, zamierzałam w pełni wykorzystać swą przewagę.
Odwróciłam się. Słyszałam stęknięcie, gdy wyszedł z kobiecości. Staliśmy teraz twarzami do siebie, żadne z nas się nie odzywało. Jego ręce, pomimo tego, że wolne, nie dotykały ciała. Może już nie chce, ma dość? Jedno spojrzenie w oczy Edwarda i znałam odpowiedź. Pożądanie i… miłość! Być może odurzona swoim uczuciem, nie zauważyłam tego u niego. Nie czekałam dłużej na jakikolwiek pierwszy ruch. Jedyne, czego pragnęłam, to usta... Tak, idealny pocałunek, wargi ułożone, języki połączone. Rozpoczął się taniec namiętności. Ręka powędrowała na mój pośladek. Delikatnie podniósł mnie, a ja oplotłam go w pasie. Słyszałam, że chce mi coś powiedzieć, ale nie mogłam do tego dopuścić.
Rozmyślenia przerwało kolejne wejście i wyjście. Jedyne, co pozostało, to zagarnąć mokre, brązowe włosy w swoje ramiona i czuć jak wypełnia mnie całym sobą. Musiało to sprawić mu wiele przyjemności, gdyż oddech Edwarda przyspieszał, a ruchy stały się mocne i stanowcze. Z ust wydobywały się jęki, lecz w pewnym momencie przestał i spojrzał w oczy, a wzrok znów zaczął hipnotyzować. Płynnym ruchem poprawił biodra, powodując tym samym dodatkowe pchnięcie. Wydałam przez to kolejny dźwięk rozkoszy.
Zostałam wyniesiona z kabiny. Przeszliśmy przez całą długość łazienki, kierując się do sypialni. Drzwi pozostały otwarte, więc nie musiał wypuszczać mnie z objęć. Za to podszedł od razu do łóżka i ułożył nas na nim. Potężne ciało sprawiało, iż czułam się kochana. Złote oczy wpatrywały się w moje, zagłębiając w duszę...
Ręce zostały uniesione ponad głowę. Miał idealny dostęp do całego ciała. Piersi wychylały się, czekając tylko na dotyk ust, parzenie języka... Poruszał się rytmicznie, nie przestając się na mnie patrzeć. Kilkakrotnie przybliżał swoje wargi do moich, by złożyć na nich namiętny pocałunek.
Przerywając kontakt wzrokowy, przewróciłam go na plecy, zaś sama usiadłam okrakiem. Jego męskość, idealnie wpasowana, dotykała najgłębszych zakamarków, powodując tym samym niesamowitą przyjemność. Nasze biodra unosiły się rytmicznie: to w górę, to w dół. Przyjemność doprowadzała do obłędu. Nie mogłam dotykać ukochanego, chociaż miałam wolne ręce. Za to założyłam je za skroń, a sama skierowałam zamknięte oczy w sufit. Wiedziałam, że miał teraz idealny widok na moje piersi. Czułam, że dłonie są blisko nich, chociaż nie zdążył dotknąć. Biło od niego ciepło… Pieścił je, powodując tym samym gęsią skórkę na ciele. W tym momencie zaczęłam go nienawidzić. Jak można być dobrym w łóżku, a jednocześnie wielkim draniem? Oczy pozostały przymknięte, oddech przyspieszony, ruchy sprawiały, że znalazł się na skraju spełnienia, podobnie jak ja... Jeszcze kilka chwil i…
Boże, tego się nie da opisać. Nie wiem, czy jeszcze się poruszałam. Wiem tylko, że na niego opadłam i zostałam położona ponownie na łóżko. Czułam się mokra, nie wiedząc nawet, czy nadal jest we mnie. Gdy otworzyłam oczy, widziałam idealną twarz Edwarda. Teraz mogłam go podziwiać, dokładniej ręce rozłożone po obu stronach głowy, a także wyrzeźbioną klatkę piersiową. Jego jęki świadczyły o tym, że nie dużo mu zostało. Czyżby tak miało być? To tak ma wyglądać nasze pożegnanie? Skurcze w kobiecości świadczyły o jego spełnieniu. Po chwili leżał już obok i otoczył mnie ramieniem. Natychmiast wtuliłam się w jego pierś, czując zapach. Postanowiłam ostatni raz zaciągnąć się tą wonią. Właśnie w tym momencie zaczynam kurację życia bez niego. Mojego Edwarda.
Spróbuj zagłuszyć cierpienie,
Oddając się jemu w opiekę,
Czując ten dotyk,
Dotyk anioła...
James:
Wszystko dookoła jest nic niewarte. To, co stworzyłem i zostało mi dane, było niczym. Towarzystwo, ci ludzie… znudzili mi się. To śmieszne, ale po tamtym incydencie, coś we mnie pękło. Wszystko zaczęło się dziać pewnego dnia, gdy obudziłem się w łóżku z nimi dwiema. Strasznie głupie dziewczyny, ale miały niezłe ciała, jednak nic poza tym. Aż sam się dziwiłem, że tak długo się nimi interesowałem. Miały idealne zgranie. Tylko potem coś się wydarzyło. To znów jej wina. Pomimo tego, że czułem się tak, jak kiedyś, teraz byłem silniejszy, miałem więcej możliwości.
Bardzo dawno temu mój ojciec, Jonathan, przedstawił mnie pewnej dziewczynce z długimi, pięknymi brązowymi włosami, a także oczami tak bardzo smutnymi i tajemniczymi. Pamiętam jak dziś, że starałem się jej zaimponować, zaprzyjaźnić. Okazało się to trudniejsze i mimo że byłem blisko, utraciłem ją. Nie mogłem tego zrozumieć. Posiadałem pieniądze, znajomości, ale to nie wystarczyło owej kobiecie. Z czasem przestaliśmy się widywać. Jechałem samochodem, a ona uciekała na drugą stronę ulicy tak, abym jej nie zauważył. Ciągle o niej myślałem, co po pewnym czasie stawało się obsesją. Starałem się być tam gdzie ona, interesować tymi samymi rzeczami. Dochodziło do tego, że śledziłem ją, wpadałem do sklepu, gdy ona była, tylko po to, aby dotknąć jej pięknej skóry, poczuć zapach... Próby poszły na marne, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać. Z problemami zawsze chodziłem do ojca. Obiecał, że się tym zajmie. Pamiętam, iż tego dnia czułem ogromne zadowolenie. Wieczorem poszliśmy z kumplami do baru. Upiłem się i zabawiłem. Musiałem odreagować wszystko to, co było jej winą. Nie wiem nawet z kim, ale w męskiej łazience pieprzyłem się z jakąś dziewczyną, która musiała mieć brązowe włosy. Starałem się na nią nie patrzeć, widok w wyobrazi w zupełności wystarczał. Tamtej nocy kochałem się jeszcze wiele razy, za każdym razem z inną, wyobrażając sobie obiekt mojego pożądania tuż przede mną. Wychodziłem zaspokojony, jednak nie na długo. Pozostawał niedosyt, bo wiedziałem, że to jeszcze nie ta osoba. Po kilku dniach mój ojciec poprosił mnie do siebie. Usłyszałem bardzo dobrą widomość. Powiedział, że Bella będzie przychodzić ze swoimi rodzicami do naszego domu, bo jak się okazało, Charlie zaczął dla niego pracować. Tylko, że radość nie trwała długo. Po pewnym czasie nie przychodziła, a jak pojawiała się, to żyła w swoim świecie. Nie wiedziałem co zrobić, więc znów udałem się po radę. Jednak tym razem musiałem poradzić sobie sam. Charlie, który ukrywał wszystkie przestępstwa ojca i jego znajomych, stał się przydatny. Potem zjawił się ten, który ukradł moją Bellę i nie pozwalał się do niej dostać. Od tamtej pory miałem jeszcze więcej kobiet, zaspokajając swoje rządze, nie myśląc o konsekwencjach. Stałem się okrutny i nie szanowałem niewiast, tak jak ona mnie. Do dziś pamiętam jaką odczuwałem satysfakcję, gdy kochałem się z nią. W końcu dostałem to, o czym marzyłem, lecz nadal za mało... Chciałem więcej i więcej, lecz nie wiedziałem jak miałem to osiągnąć. Znajdowała się poza zasięgiem. Do czasu.
Bella:
Obudziłam się bardzo wcześnie. Słońca nie było jeszcze widać, tak samo jak jego. Ręka nie wyczuwała drugiego ciała, zaś jeszcze ciepła pościel świadczyła o niedawnym odejściu Edwarda. Zamiast niego znajdowało się tam coś innego. Coś, co uwielbiałam. Białe lilie. Ich zapach unosił się w pokoju, pewnie tak samo jak i całym domu. Po chwili wstałam i udałam się do łazienki. Po drodze jeszcze zebrałam rzeczy i weszłam do kabiny. Przymknęłam powieki, a wspomnienia wczorajszego wieczoru, jak i jego efekt, spowodowały, że musiałam się oprzeć.
Powinnam jak najszybciej stąd wyjść. Myśląc o tym jeszcze dłużej, sama się zabijam. Zamknęłam oczy. W jaki sposób miłość, tak silne uczucie, może po prostu zniknąć? Przecież ja się nie zmieniłam. Nadal jestem tą samą osobą. No, może trochę mniej niezdarną. Jednak prawda jest taka, że wychodząc za mąż po jakimś czasie towarzysz życia staje się nie do poznania. W niektórych przypadkach ta zmiana jest ogromna i pozostaje nam tylko zacząć od nowa, mówiąc: Nigdy więcej.
Po długim i gorącym prysznicu poszłam w końcu na śniadanie. Nasza gosposia, Jane, po zapytaniu przeze mnie, gdzie jest Edward, jak zwykle nie odpowiedziała. Cóż, pozostaje tylko milczenie i zjedzenie śniadania. Powinnam iść do jadalni, z gazetą w ręku i przywitać mojego męża całusem w policzek na rozpoczęcie nowego dnia. Tylko, że „dom” miał trochę inne zasady. Pism nie miałam, bo Edward uważał, że sprawy miastowe i różne inne nie są dla nas ważne. To na początek.
Jadalnia była naprawdę śliczna, posiadała bardzo długi stół dla minimum dziesięciu osób. Kiedyś cieszyłam się tym, że może to są miejsca dla naszych przyszłych dzieci, ale nadzieje zostały szybko rozwiane. Nigdy nie wracałam do tego tematu i nie mam takiego zamiaru, bo po co ktoś ma szukać więcej powodów do smutku? Brakowało też jednej osoby, która decydowała o wszystkim. Dlatego też nie zawędrowałam do pokoju stołowego. Za często chodziła tam Jane, która moim zdaniem zwracała zbyt dużą uwagę na to co robię. Rozumiem, można troszczyć się o gospodarza, w końcu za to jej płacimy, ale są granice. Czasami mam wrażenie, że śledzi mnie, a mąż jakby o wszystkim wie, bo niby skąd posiada informacje ile czasu biegałam, rozmawiałam z koleżankami i o czym? Już niedługo…
Razem z posiłkiem wróciłam do pokoju. Nie miałam ochoty na towarzystwo kochanej gosposi. Mimo trzydziestu lat, jakie niedawno skończyła, zachowywała się bardzo sztywno i dziwnie. No cóż, jej problem. Nie jadłam długo z braku apetytu. Tak jak zwykle powinnam zadzwonić po Jane, aby posprzątała w pokoju i po śniadaniu, ale tym razem postanowiłam zrobić coś sama.
Szybko wróciłam do sypialni. Co prawda zbyt wiele bałaganu nie zastałam, ale sprzątanie zajęło mi trochę czasu. Znalazłam brudne szklanki, których miejsce na pewno tu się nie znajdowało. Zeszłam boso po schodach, aby nikt mnie nie słyszał. Na szczęście w kuchni nikogo nie zauważyłam. Włożyłam naczynia do zmywarki i wcisnęłam zielony przycisk. Nalałam sobie szklankę zimnej wody i stanęłam przy oknie. Widziałam stąd taras i piękny ogród. Zapatrzyłam się na ten niesamowity widok. Nie wiem ile czasu stałam tak beztrosko, gdyż nagle poczułam zmianę, jakby na potwierdzenie moich słów, za drzwiami jadalni rozległy się podniesione głosy i dziwne hałasy. Najciszej, jak potrafiłam, podeszłam do drzwi i przystawiłam głowę do framugi. Kto by pomyślał, że jako gospodyni tego domu będę podsłuchiwała w tak prymitywny sposób? Niestety, kto ma długie uszy, traci na tym najbardziej, ponieważ te dziwne szemrania należały do gosposi i Edwarda.
Edward:
Ile jeszcze mogę wytrzymać? Oto stoi przede mną Jane, nasza gosposia, a tak naprawdę koleżanka z pracy, partnerka. To już stało się zbyt skomplikowane. Od dłuższego czasu próbuję przekonać ją do wyjawienia prawdy Belli. Moje serce jest rozdarte i mimo tej maski, jaką zakładam na co dzień i każdej nocy, gdy ukochana śpi, patrzę na nią i podziwiam. Gdyby to było normalne małżeństwo ten dom zostałby wypełniony dziećmi. Tak, wiedziałem, że Bella chce mieć pociechy. Ja też ich pragnąłem, ale nie teraz, nie w ten sposób. W przyszłości, w innym środowisku – owszem, ale pozostaje pytanie: czy ona nadal będzie ze mną? Nie wiem, co Jane mówiła, nie obchodziło mnie to. Miałem już dość, ale nie dawała za wygraną. Zmusiła do zwrócenia na nią uwagi, potrząsając ramiona.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – Jej głos stawał się coraz głośniejszy. – Nie możemy jej powiedzieć o nas! Nie powinna tego wiedzieć. Zniszczyłaby wszystko, co stworzyliśmy od czasu jak się tutaj z nią wprowadziłeś.
- Ale… czy ty nie rozumiesz, że mam dość tego, iż ją okłamuję?! – Nerwy znalazły się na granicy wytrzymałości. – Bella jest moją żoną i chyba należy jej się trochę więcej, co sądzisz?! – Mój krzyk chyba trochę zszokował Jane, gdyż nie wypowiadała się przez co najmniej dwadzieścia sekund.
- Słuchaj, Ed, nie możesz jej powiedzieć, nie teraz, gdy jesteśmy tak blisko zakończenia całej sprawy. Ryzykujemy to, że mogą pójść na marne dwa lata wspólnej pracy. Możliwe, że już niedługo, jeszcze miesiąc, czy dwa i będziemy mogli to zakończyć. Ty, z tą twoją żoneczką, a ja wrócę do swoich i będziesz sobie pieprzył ją pod prysznicem ile dusza zapragnie, ale teraz nie możesz. Zrozum to wreszcie! – Pewnie nadal krzyczałaby, gdybym nie złapał jej mocno za ramiona.
- Nigdy tak się o niej nie wyrażaj! Nie jest taką sobie żoneczką, tylko MOJĄ ŻONĄ, rozumiesz?! Moją żoną! Niech wreszcie to do ciebie dotrze! – Gwałtownie puściłem ją i gdyby nie to, że oparła się o półki, upadłaby na ziemię, choć wiedziałem, że inaczej tego nie można było załatwić. Podszedłem do drzwi, z zamiarem pójścia do gabinetu, ale gdy stanąłem w progu i odwróciłem się, powiedziałem:
- Jeżeli jeszcze raz będziesz podglądała co robię z Bellą to obiecuję ci, że nasze partnerstwo nie powinno trwać długo.
Miałem nadzieje, że trzaśnięcie drzwiami pokaże jej jak bardzo jestem zdeterminowany.
Samotnie tonę…
Spadam w głąb wszechmocnej nicości
Sam nie wiem, gdzie…
W labiryncie zakłamania…
gubię się…
Zanurzam swe myśli w głębię
nieposkromionej wolności…
Uciekać?
Tylko gdzie?
I po co?
Znikam, tak samo jak kiedyś-
sam…
Serce chce wrócić,
lecz nie ma odwrotu…
Idę w stronę światła…
Bella:
Współpraca… plan… Jane nie jest zwykłą służącą… Jak śmiał mnie tak wykorzystać?! Z napływu negatywnych emocji upadłam na podłogę i walnęłam pięścią w ścianę. A ja głupia, jeszcze godzinę temu miałam minimalną nadzieję na ratunek, ale teraz nie mam już nic. To nie jest miejsce dla mnie. Ile zniosłabym tych sztucznych uśmiechów przy kolacji, w łóżku? Boże, w łóżku... Jak śmiał być taki realistyczny, wszystko wyglądało, jakby naprawdę był mój, ale teraz wiem, że to tylko gra pozorów i plan. Pieprzony agencik, nie wybaczę mu... Chce złapać Jamesa? Dobrze, złapie go, a ja w tym pomogę. Taki mały prezent... Już rozumiem dlaczego tak szybko wzięliśmy ślub. W ten sposób znalazł się blisko, podczas gdy James kręcił się wokół mnie. Ty masz plan, dobrze, bo ja tez właśnie stworzyłam swój i zaczynam go realizować, zaczynając od teraz.
Wstałam z podłogi i wytarłam załzawione oczy. Postanowiłam sobie, że to ostatni raz, kiedy płaczę z jego powodu. A ta Jane, kim jest? Z nią też się policzę… Tak postanowiłam.
dziękuje za uwagę |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Śro 18:24, 09 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 21:37, 08 Wrz 2009 |
|
Jakie miłe zakończenie dnia! Nowy rozdział Nigdy więcej :) Dzięki new life :* <tuli> :D
To było tak tytułem wstępu i ukazania wielbienia wobec autorki :D teraz do rzeczy.
Cytat: |
Wielkość dłoni była dopasowana do jej Piersi. |
Powinno być chyba z małej literki? :*
Cytat: |
- Przepraszam. –Wiedziałem, że to nie wystarczy. Teraz już na pewno pomyśli, że nie mam żadnych uczuć. |
Brak spacji
Scena zbliżenia Belli i Edwarda. Opisana ładnie, realistycznie i przekonująco. To trzeba przyznać.
Bardzo wzruszył mnie ten fragment:
Cytat: |
Postanowiłam ostatni raz zaciągnąć się tą wonią. Właśnie w tym momencie zaczynam kurację życia bez niego. Mojego Edwarda. |
Mojego Edwarda... Aż mnie coś w gardle przydusiło... Ech...
Co do Jamesa... Przeraża mnie jego tok rozumowania... Jego zachowanie. Osobiście boję się takich ludzi. Jest naprawdę niebezpieczny. Mam nadzieję, że nie zrobi krzywdy ani Belli, ani Edwardowi... Tzn. tak naprawdę to zrobił im już krzywdę, ale boję się, że zrobi to znowu :(
Cytat: |
Jednak prawda jest taka, że wychodząc za mąż po jakimś czasie towarzysz życia staje się nie do poznania. W niektórych przypadkach ta zmiana jest ogromna i pozostaje nam tylko zacząć od nowa, mówiąc: nigdy więcej. |
Ładne nawiązanie do tytułu :)
Jane to koleżanka z pracy Edwarda? Tutaj mnie zaskoczyłaś :D A Bella myślała, że to gosposia No ładnie...
Kurcze... bardzo żal mi Belli. Biedna dziewczyna. Jestem ciekawa jaki plan wymyśliła. Czytając jej historię chciałabym jej pomóc, ale czuję się taka bezradna. To straszne. Pokazuje to jednak jak przekonująco piszesz Wyzwalasz u mnie naprawdę dużo emocji :)
Podobało mi się, że w rozmowie z Jane, Edward stanął w obronie Belli. Nie pozwolił się o niej źle wyrażać. Trochę się zrehabilitował po swoim ostatnim zachowaniu Może wcale nie jest taki zły jak mi się wydawało?
Podsumuję. Podobało mi się. Bardzo lubię Twoje opowiadanie i z wielką niecierpliwością wyczekuję każdego nowego rozdziału :) Jestem naprawdę niezwykle ciekawa co się wydarzy dalej. Co wymyśli Bella? Jak będzie postępował James... Kurcze... Mam nadzieję, że szybko wstawisz nową część, bo inaczej umrę z ciekawości :D
Dzięki za cudowną lekturę na dobranoc :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Susan dnia Wto 21:39, 08 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Wto 21:41, 08 Wrz 2009 |
|
Świetny rozdział!:D
W końcu Edward ukazuje swoje prawdziwe uczucia do swjej żony :D I ta scena pod prysznicem:D Mimo wszystko :D świetna
Bells odkryła prawdę... Czuje się oszukana, zdradzona, wykorzystana... Poprzez swoje tajemnice Edward stracił szansę na odzyskanie żony i odbudowanie małżeństwa... Tylko czy, aby na zawsze? Nasza bohaterka ma swój plan... Jenak ja i tak liczę na HE:D Będę 3mać za nich kciuki :D
Weny, czasu :D
Pozdrawiam ;D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 22:44, 08 Wrz 2009 |
|
Susan dziękuje za to, że zauważyłaś błędy. Nie mam o to pretensji do CoCo, ja wogóle nie mam do niej pretensji :) a z tym żeby zamiast "nigdy więcej" było "nigdy więcej" to cenna rada :D dziękuje
Yvette89 dziękuje za komentarz :D tylko mam do ciebie pytanie: czy takie opowiadanie, w takim "klimacie" może mieć HE? oczywiście jeszcze nie napisałam końca ale mam już pomysł na zakończenie. Nie ukrywam że duży wpływ mają wasze komentarze oraz moje dziewczyny. Jeżeli jednak nie będzie HE, to postaram się bardzo dobrze napisać epilog, tak żeby powalic was z nóg
rozdział wysłałam już CoCo i to kiedy będzie, zależy tylko od niej
dla ciekawskich: połączyłam kilka części i nast rozdział będzie troszkie dłuższy :)
dziękuje |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Yvette89
Zły wampir
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z piekiełka :P
|
Wysłany:
Wto 23:03, 08 Wrz 2009 |
|
New life, ni by nie można mieć HE w takim opowiadaniu. Jednak wszystko zależy od autora i jak to rozegra, nie? Czasami największy dramat może się skończyć szczęśliwie i na odwrót, stracić wszystko co było dobre i nie odzyskać
Ważne jak to napiszesz A wierzę, że będzie dobre, bardzo dobre:)
Chciałam zapytać jeszcze, ile rozdziałów przewidujesz?
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vler
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostrowiec Świętokrzyski
|
Wysłany:
Wto 23:40, 08 Wrz 2009 |
|
Ahh nie no po takich przejściach to ja muszę przeczytać HE bo nie wytrzymam :P
Pokaż że chociaż czasem życie może być pozytywne, bo czytając ostatnie rozdziały to aż mnie skręcało, marzyłam wziąć pistolet i powystrzelać Jamesa wszystkich goryli, Edwada, Belle, Charliego... wszystkich !! :P
W życiu bym nie wpadła na taki pomysł, nie potrafię powiedzieć co sądzę o Twoim opowiadaniu bo walczą we mnie sprzeczne uczucia, zwłaszcza po tym przegranym zakładzie...
I szczerze uważam, że jak najbardziej pasuje tu HE, z tym, że nie mam zielonego pojęcia jak Edward wybrnąłby z tej sytuacji, ale zżera mnie ciekawość |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 8:04, 09 Wrz 2009 |
|
new life napisał: |
Susan dziękuje za to, że zauważyłaś błędy. Nie mam o to pretensji do CoCo, ja wogóle nie mam do niej pretensji :) a z tym żeby zamiast "nigdy więcej" było "nigdy więcej" to cenna rada :D dziękuje |
Przecież nie chciałam, żebyś miała pretensje do CoCo W żadnym wypadku! Przecież to nic takiego Po prostu wyrobił się u mnie odruch patrzenia na tekst pod względem błędów. Wybacz :* Na dodatek jak można mieć pretensje do CoCo? To chyba niemożliwe
new life napisał: |
rozdział wysłałam już CoCo i to kiedy będzie, zależy tylko od niej
dla ciekawskich: połączyłam kilka części i nast rozdział będzie troszkie dłuższy :) |
Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybciutko :D bardzo się cieszę, że będzie dłuższy :D Zapowiada się cudowna lektura :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 9:26, 09 Wrz 2009 |
|
Susan napisał: |
new life napisał: |
Susan dziękuje za to, że zauważyłaś błędy. Nie mam o to pretensji do CoCo, ja wogóle nie mam do niej pretensji :) a z tym żeby zamiast "nigdy więcej" było "nigdy więcej" to cenna rada :D dziękuje |
Przecież nie chciałam, żebyś miała pretensje do CoCo W żadnym wypadku! Przecież to nic takiego Po prostu wyrobił się u mnie odruch patrzenia na tekst pod względem błędów. Wybacz :* Na dodatek jak można mieć pretensje do CoCo? To chyba niemożliwe |
bardzo dobrze że wyłapałaś takie błędy, tzn że uważnie czytasz :P i zgadzam się! do CoCo nie można mieć pretensji, bo to niemożliwe!
co do liczby rozdziałów, napisałam już 11 który bardzooooo mi się spodobał, przy którym pomogła mi jedna osóbka (na pewno dostanie dedykacjie przy okazji!). Napisałam sobie w punktach wszystko co ma się wydarzyć i wyszło mi 21 + epilog. To jest chyba taka odpowiedznia liczba rozdziałów, nie za dużo i nie za mało |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez new life dnia Śro 18:21, 09 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kamila Kalinowska
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Mar 2009
Posty: 9 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Choszczno/Londyn
|
Wysłany:
Śro 11:00, 09 Wrz 2009 |
|
NIEDOSYT!!!
CHCE WIECEJ I WIECEJ
SIWTNY ROZDZIALIK JAK ZAWSZE
WENY |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Śro 15:27, 09 Wrz 2009 |
|
Wy już tu o HE, a ja mam nadzieję, że do końca jeszcze daleko :) Świetne opowiadanie.
Oj, ciekawe cóż Bella wymyśli. Pewnie pójdzie do tego Jamesa, głupia.
A wszystko przez Edwarda i jego popie*dolone tajemnice :(
Z tym Jane jako gosposią to mnie rozwaliłaś :P Nie dość, że zwaliła się partnerowi do domu, to jeszcze podsłuchuje co on robi z żoną. Normalnie jak gosposia z seriali brasilijskich :)
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę weny.
Pozdrawiam :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BaaaSsia
Wilkołak
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 15:41, 09 Wrz 2009 |
|
Nic się nie stało,że tak późno....Za to był długi...
Bardzo mi się podobał...
Ciekawi mnie TA praca Edwarda i wogule cała ta końćowa sprawa...
Bella powinna odejść od TEGO dupka[jak się okaże potem ON jest wspanialy itp..]
No nic już nie powiem...
Czekam na więcej...
Weny i czasu..pzdr:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aja
Wilkołak
Dołączył: 06 Lip 2009
Posty: 231 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z brzucha. . . mamusi(;
|
Wysłany:
Śro 17:52, 09 Wrz 2009 |
|
Ja na prawdę jestem blondynką, bo nie rozumiem co za plan ma Jane z Edwardem...;/
Czy chodzi o to, iż mają złapać Jamesa? Twój ff od początku wydaje mi się pokręcony, tajemniczy i mroczny, ale taki jego urok i lubię go, na prawdę go lubię(:
Nieźle wyzwałam i ogólnie wyżyłam się na twoim Edwardzie, po tym incydencie u Jamesa, później przyszedł żal i współczucie, które zaprocentowało po tym rozdziale.
Cieszę się, że napisałaś z jego perspektywy, dzięki temu możemy go zrozumieć choć trochę i zajrzeć do jego głowy.
Jestem ciekawa jak to wszystko rozegrasz, co za plan ma nasza Bella ( tak na marginesie to biedna jest, bardzo mi jej żal, najgorsze w tym wszystkim jest to że ona go tak na serio kocha i przez to jeszcze bardziej cierpi) i jak zakończy się TO wszystko. . .
Życzę czasu, chęci, weny i wytrwałości w tworzeniu(: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seska
Dobry wampir
Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 864 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 21 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:46, 09 Wrz 2009 |
|
No, nareszcie...
Bardzo ciekawy rozdział. Wiele w nim wyjaśnień, chociaż ciągle mało
Okej, Edward zdradził co robi, więc ma maleńki plusik. Ale nie jestem jeszcze gotowa udzielić mu rozgrzeszenia, bo tak czy siak - zachował się podle, pomimo całej tej akcji z byciem agentem.
Bella... szkoda mi jej. Kocha Edwarda (z wzajemnością), ale rozumiem jej sytuację. Czuje się zdradzona i skrzywdzona - co jest całkowicie zrozumiałe.
Mam jednak nadzieję, że mimo wszystkich tych przykrych zdarzeń, E & B będą razem. Na dobre i na złe.
Jako miłośniczka HE liczę, że się nie rozczaruję zakończeniem
Standardowo - weny :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lana6
Nowonarodzony
Dołączył: 06 Mar 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 22:37, 12 Wrz 2009 |
|
No jestem żebyś nie krzyczała!!!
Rozdział fajny - jak zawsze. ale urwałaś w najleprzym momencie!!! Jak mogłaś??!! Ten kawałek z "nigdy wiecej" bardzo mi sie podobał. Ogólnie takie rzeczy sie naprawde dzieja w życiu niestety. Na szczęście ja tak nie mam. Chociaz strasznie bym chciała sie tak godzić z mężem :P
I tak kwiaty dostawać.... ahhh no ale takie rzeczy to sie nie dzieją szczególnie w przypadku mojego męża :)
No dobra chyba wyprzedziłam basię więc chyba mam plusa ??
Weny życzę :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
basia
Zły wampir
Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 385 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Sob 23:24, 12 Wrz 2009 |
|
Już Ci kiedyś mówiłam, że całe Twoje opowiadanie ( i styl pisania) bardzo mi się podoba. :)
Widać, że Edward jednak żywi jakieś uczucia w stosunku Belli i nie chce jej dalej krzywdzić - ale to nie oznacza, że może "dostać rozgrzeszenie", jak napisała seska, bo tego co zrobił raczej nie da się wymazać..
Nawiązanie do nazwy ff także mi się spodobało, ładnie to wplotłaś do rozdziału. ^^
Jestem ciekawa jaki Bella ma plan. ;> Dobrze, że następny rozdział jest dłuższy...pewnie będzie co czytać. :D
Wybacz, że ten komentarz jest taki chotyczny, ale oczy same mi się już zamykają. ;]
I czekam na ten 11 rozdział, w którym "pomogła Ci pewna osóbka" (czy to <b>ten</b> rozdział? ;>)
A Ola się chwali, że napisała posta wcześniej niż ja. Jak tak można, no? :P
Weny. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dotviline
Wilkołak
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 161 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 12:52, 14 Wrz 2009 |
|
Co mogę powiedzieć? Ostatni rozdział mnie zaskoczył, choć nie wbił w fotel i nie zmusił do obgryzania paznokci... (może to i dobrze ;])
Postać Edwarda jest intrgująca, nie powiem, że nie. Może jest dupkiem, ale mimo wszystko dupkiem z uczuciami... Chociaż może tylko ja tak to widzę...
Bella, owszem jest skrzywdzoną dziewczyną i budzi współczucie, ale jednak dla mnie to koniec. Jej postać jakoś żywiej nie zapada mi w pamięć, przynajmniej nie utożsamiam się z nią.
Jest jeszcze James... Którego mimo wszystko od zawsze dażyłam jakimś ziarnkiem sympatii. A teraz wydaje się być draniem do potęgi n. I chyba dlatego lubię go jeszcze bardziej...
Jestem spaczona - lubię złe postaci
Życzę weny!
Pozdrawiam! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
new life
Zły wampir
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 489 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 31 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pon 16:32, 14 Wrz 2009 |
|
Witam :D
Ten rozdział miał byc jako forma nagrody lub pocieszenia dla mnie. Z powodu niektórych okoliczności wystąpiło to drugie. Niestety nawet duża ilość nauki nie wystarcza dla niektórych wykładowców, ale co zrobic?
Jestem dumna z moich dziewczyn za komentarz, bo wiem że są one leniwe zwłaszcza basia, która by ciągle spała i spała ale ciesze się, że spotkam się z nimi za zlocie w wawie :D
Bardzo się ciesze z tego ze czytacie :) 13 komentarzy to dla mnie bardzo dużo. Powodujecie że mam chęci do dalszego pisania. Nawet jak komus się nie podoba opowiadanie, to pocieszam się faktem, iż wzbudza w nim jakieś emocje.
Cieszy mnie też fakt, że dostaje zaproszenia na chomika z dopiskiem "fajnie piszesz". To jest bardzo miłe :P
Co tu więcej pisać?! Bez Was nie byłoby mnie tutaj, zaś bez Mońka, Olka i Basika nie byłoby pomysłu na to wszystko. I chociaż napisały ost komentarze pod przymusem to wiem, że mogę na nie polegać. No chyba się zabardzo rozpisałam
Jak zwykle rozdział wstawiłam juz na chomika w formie pdf
beta: niezastąpiona CoCo
8.
Bella:
Otworzyłam drzwi, na szczęście nikogo nie było, więc, zachowując się cicho, pobiegłam do sypialni. Spojrzałam w lustro, ale to, co ujrzałam, przeraziło mnie. Czerwony nos, spuchnięte oczy. Jak mam działać z takim wyglądem? Szybko wzięłam prysznic i podeszłam do szafy. Co tu założyć?. Bello, gdy nie wiesz w bo się ubrać, zawsze wybieraj niebieską sukienkę. Pewna rzecz, a jego powali na kolana. Nałożyłam odzież, umalowałam się i zeszłam do kuchni. Zrobiłam odpowiednie kroki i przyszykowałam pokój na dzisiejszy wieczór. Zaczęłam szukać Edwarda, ale po pięciu minutach zguba sama się znalazła. Widać, że brał prysznic, gdyż miał nadal wilgotne włosy, ubrany w luźną koszulę w kratę i czarne spodnie… Dlaczego to wszystko musiało tak idealnie na nim wyglądać? Nie chcąc zrobić nic głupiego, odwróciłam się i zapaliłam świece. Po chwili podszedł i objął mnie w talii.
- Szukałem cię – zamruczał przy uchu.
- Pomyślałam, że możemy zjeść tutaj. – Odwróciłam się do niego tak, że staliśmy twarzą w twarz. – Dawno nie jedliśmy kolacji przy świecach. Mam nadzieję, że nie miałeś innych planów?
- Miałem, ale zbliżone do twoich. Chciałem z tobą spokojnie porozmawiać, tylko my sami, co ty na to? – zapytał.
- Ależ oczywiście – uśmiechnęłam się. – Wiesz, nie wiem jak ty, ale chciałabym gdzieś wyjechać na takie małe wakacje, wyrwać się z miasta. Od tych ludzi. - Pokazałam dookoła ręką.
- Bardzo bym chciał, lecz teraz nie mogę. Za miesiąc, może być?
- Ważne żebyśmy wyjechali. Teraz starczy, póki co, tych marzeń, właśnie nam przynieśli kolację. Usiądź, podam ci.
Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Ciągle spoglądałam na niego i widziałam, że czymś się martwi. Czekałam bardzo długo na moment, kiedy powie całą prawdę o sobie, o nas, ale nie doczekałam się takiej chwili. Moja wiara w niego coraz bardziej zanikała. Dość tego! Czas na dalszą realizację planu. Wytarłam chusteczką usta, zdjęłam pantofle i podeszłam do Edwarda. Zaczęłam zbierać naczynia, gdy złapał mnie za ręce, przerywając czynność. Biedaczek nie wiedział, co zamierzam zrobić.
- Poczekaj, pomogę ci. Nie powinnaś sama tego robić.
- To żaden problem, tylko to zabiorę.
Odsunęłam kilka rzeczy, robiąc sobie miejsce i usiadłam na stole.
- Wiesz, kochanie, dawno nie robiliśmy czegoś, nie myśląc o naszym otoczeniu. – Moja noga biegła wzdłuż jego ramienia. - Powinniśmy się odciąć od tego wszystkiego. – Palce u stóp bawiły się uchem męża. - Co o tym sądzisz? - Patrzył się na mą osobę, ciało, podczas gdy druga stopa zbliżała się do krocza. Jęknął cicho, gdy tam dotarłam. Masowałam go delikatnie i widziałam, że mu się to podobało. Jak sparaliżowany, zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. To bardzo kuszący widok. Wstałam i przybliżyłam się do niego. Ręką rozpinałam guziki, rozchyliłam nogi, zaś językiem pieściłam małżowinę uszną. Siedział oczarowany, mogłabym pomyśleć, że usnął, ale widziałam jak jego twarz cała się spina, a ręce zaciskają w pięści. Instynktownie uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że długo nie wytrzyma. Podniecenie dla nas obojga. Złapałam palcami włosy i odchyliłam potylicę. Miałam teraz cudowny widok na całą szyję, nie chciałam zmarnować takiej okazji. Wgryzłam się w niego, pieszcząc jednocześnie krtań.
- Bello… - wyjąkał.
Miałam nad nim władzę i czułam się z tym wyśmienicie. Nie wytrzymał i złapał za moje pośladki. Tak łatwo nie będzie, o nie. Zabrałam jego ręce i przycisnęłam do krzesła, sama zaś usiadłam okrakiem na ukochanym. Wiedziałam, że mógłby mnie teraz zrzucić, gdyby tylko chciał, ale nie zrobił tego.
- Kochanie, wydaje mi się, czy masz problemy z mówieniem? A może źle się czujesz? Boli cię coś? Może wezwać lekarza? – zapytałam kokieteryjnie.
- Tak, bardzo boli, nie wiem, ile jeszcze wytrzymam – wychrypiał.
- Gdzie cię boli?
- Tam... na dole…
- Na dole? - Spojrzałam na okolice pępka, a potem, trochę się odchylając, na nogi. – Kochanie, twój brzuch - dotknęłam go – jest w jak najlepszym porządku, a kończyny na swoim miejscu, więc nie widzę ogniska bólu.
Uśmiechnęłam się. Doskonale wiedział, że się z nim droczę, co było męczące, lecz nie dla mnie.
- Ale to boli… pośrodku…
- Pośrodku czego? Kochanie, jak mam cię wyleczyć skoro nie wiem, gdzie cię boli?
- Pomiędzy nogami, a brzuchem… w kroczu – wydyszał.
- W kroczu powiadasz… - Zeszłam z niego i przyklęknęłam. – Pokaż, niech no spojrzę. - Dotknęłam spodni, które miały spore wybrzuszenie. – Rzeczywiście jest tu coś twardego. – Potarłam go nosem, a następnie ścisnęłam ręką. - Czym to zostało spowodowane? – zapytałam niewinnie.
- Nie wiem, kochanie, możliwe, że to twoja wina.
- Moja? – Udałam zdziwioną. - Przecież ja cię tam nawet nie dotknęłam. Zresztą…
- Dlatego to jest twoja wina!
- Zresztą – mówiłam dalej - masz na sobie spodnie, więc na pewno to nie moja wina, nie miałam jak cię pobudzić.
- Mogłaś mnie nie dotykać, ale - suwak zjeżdżał w dół - ja sam sobie to wyobrażałem.
- Co sobie wyobrażałeś? – Odchyliłam trochę rozporek, mając dostęp do bokserek.
- To, że klęczysz przede mną i… - Przełknął głośno ślinę.
- I co, kochanie? – zachichotałam.
- Pieścisz mnie… - Ostatnie słowa wypowiedział z trudem.
- A chcesz tego? – zapytałam, wyraźnie podniecona i ożywiona.
- O niczym innym nie marzę, ale nie wiem, czy dam radę… nie mogę… - mamrotał, na co spojrzałam na niego zdziwiona.
- Dlaczego?
- Nie mogę już… wytrzymać – wydusił i wydał z siebie gardłowy jęk.
Następnie poderwał się gwałtownie i ściągnął z siebie całą odzież tak szybko, że nawet nie zdążyłam wstać i zrozumieć co się dzieje. Podniósł mnie i posadził na stole. Podczas, gdy jego ręce zdzierały sukienkę, usta w tym czasie pieściły moje. Gdy uporał się z górą odzieży, natychmiast zaczął ssać sutki. Wygięłam się w łuk i odchyliłam do tyłu głowę. Jedną ręką pieścił pośladki, a drugą przytrzymywał plecy, przybliżając ciało jeszcze bardziej do siebie. Plan, pożegnania się z nim na swój sposób, upadł. Wiedziałam, ze będzie trudny do zrealizowania, ale myślałam, iż dam radę. Myliłam się jednak. Jak mam oprzeć się mężczyźnie, którego kocham, gdy dotyka i całuje mnie w taki sposób? Trzeba będzie to rozegrać inaczej…
- Bello? – wyszeptał Edward, przerywając rozmyślania.
- Tak?
- Wybacz, jeżeli nie będę zbyt romantyczny, ale… w tym momencie nie jestem w stanie.
Dźwięk rozrywanych majtek spowodował, że gwałtownie otworzyłam oczy. Ach, więc TO miał na myśli… Choć jeszcze nie wie, że to ja będę musiała go przeprosić za to, co zamierzam zrobić.
- Rozchyl nogi – rozkazał.
Rozwarłam je, mając świadomość, że tego wieczoru nigdy nie zapomnę… Miałam rację.
Edward:
Wieczór zapowiadał się miło: kolacja, rozmowa, wino, a potem... Byłem już nastawiony na poważną rozmowę, chciałem przygotować Bellę, bo wiedziałem, co by sobie o mnie pomyślała. Na pewno, iż nasze małżeństwo to fikcja, do tego ta Jane… Normalnie już bym ją zwolnił, ale w takiej sytuacji – czułem się bezradny. Wiedziałem, że wyjawienie całej prawdy, może wiązać się z ryzykiem, ale nie mogłem dalej tego ciągnąć. Po cichu liczyłem na jej pomoc. Może zaczęłaby mnie rozumieć, miałem też nadzieję na małe wybaczenie, zrozumienie. Niestety, takiej możliwość nie dostałem, gdyż zostałem całkowicie zaskoczony. Podczas kolacji wstała, zdjęła buty i podeszła. Nie mogłem oprzeć się jej niebiańskim pieszczotom. Dlatego teraz, w tym pokoju, leży przede mną kobieta, którą kocham i ubóstwiam, półnago, na stole. Naprawdę starałem się wytrzymać, ale nie dałem rady. Nie z takim widokiem, nie ze smakiem... Gdy rozerwałem majtki, ujrzałem w całej okazałości kobiecość, otwartą na dotyk i pieszczoty. Nie wytrzymałem długo, wszedłem w nią gwałtownie. Poczułem, że tam, w środku, była mokra i przygotowana na przyjście mojego ogiera. Po kilku pchnięciach chwytała rękami wszystko, na co natrafiła. Niektóre rzeczy spadały ze stołu, robiąc przy tym głośny hałas. Na szczęście uprzedziłem służbę, żeby nam nie przeszkadzała. Nie zajęło to wiele czasu. Chwilę potem towarzyszyły jęki, a także skurcze na penisie. Dołączyłem do tych dźwięków po kolejnych pchnięciach, wypełniając ją całym sobą. Leżeliśmy jakiś czas w takiej pozycji, gdyż nie miałem ochoty z niej wychodzić. Za dobrze mi było… Nam.
Bella zdawała się wykończona, zamknęła powieki, choć oddech wracał do normy. Z rękami położonymi za głową, wyglądała ślicznie, natomiast porozrzucanie włosy sprawiały, że przypominała anioła.
- Nie chcę iść do sypialni, chociaż wiem, że powinniśmy. Może mnie zaniesiesz? Jesteś nieco silniejszy ode mnie – uśmiechnęła się prowokacyjnie.
- Masz racje. Chodź, pójdziemy do łóżka.
Podniosłem ją delikatnie. Nogi objęły mnie w pasie, zaś ręce – szyję. Nigdy bym tego nie zrobił, ale teraz, tutaj, mogę wszystko. Sięgając po spodnie i naszą bieliznę, wyszliśmy rozebrani, będąc bardzo szczęśliwym małżeństwem.
Bella:
Leżałam na jego piersi, dotykając brzucha. Idealnie wyrzeźbiony… Podziwiałam tę fakturę i rozmyślałam. Kochaliśmy się tej nocy dwukrotnie, pomijając to, co działo się podczas kolacji. Dawno nie doświadczyłam czegoś podobnego. Będę wspominać tę chwilę bardzo długo, a może wiecznie. Oparłam się na rękach i złożyłam, na ustach ukochanego, delikatny pocałunek. Najciszej, jak potrafiłam, wstałam i podeszłam do szafy. Założyłam czarne dresy i niebieski t-shirt. Schylałam się po spakowane rzeczy w torbie, gdy ktoś gwałtownie złapał mnie za ramiona.
- Co robisz? - zapytał zdenerwowany głos.
- Ubrałam się, jest mi zimno i zgłodniałam. Właśnie sięgałam po buty. - Szybko je chwyciłam i pokazałam mu. – Widzisz? Nie musisz się tak denerwować.
- Robisz to, tak? Odchodzisz ode mnie? – zapytał smutnym głosem
Milczałam, wtedy złapał za dłonie i przyciągnął do siebie.
- Nie rób tego, proszę. Wszystko ci wyjaśnię, błagam, tylko nie odchodź! Porozmawiajmy.
Proszący ton ciepłego barytonu rozczulał me serce. Dawniej wpadłabym w ramiona ukochanego, wysłuchała go, ale nie po tym, nie tutaj, wokół tych ludzi. Gwałtownie wyrwałam mu się i spojrzałam krytycznie.
- Dopiero teraz chcesz rozmawiać? Teraz, kiedy miałeś wiele okazji? – Głos stawał się coraz głośniejszy. – Zrobiłeś ze mnie dziwkę, Edwardzie, swoją dziwkę. Gdzie się podział szacunek dla żony? Przecież jeszcze nią jestem! Ciesz się, że nie wyrwałam ci jąder i nie zrobiłam z nich dzwoneczków do drzwi!
Na to określenie jego kąciki ust nieznacznie się uniosły.
– To ci nie pomoże - dodałam.
- Co niby? Powiedz mi, a wykorzystam to tylko po to, aby z tobą porozmawiać.
- Ten twój pieprzony uśmieszek! Chcesz rozmawiać, proszę bardzo, ale wiesz co, może ja zacznę. Mam ci wiele do powiedzenia. – Gdy skinieniem głowy zgodził się, rozpoczęłam opowieść. – Wyobraź sobie taką śmieszną sytuację. Pewnego deszczowego dnia mężczyzna znajduje kobietę w starych ruinach i ratuje jej życie. Zaczynają się poznawać i rodzi się między niby uczucie. Warto też wspomnieć, że prześladują ją miejscowe zbiry, a także ich szef. I to właśnie on jest niecierpliwy, zatruwa kobiecie egzystencję. Chcąc chronić ją przed złymi ludźmi, mężczyzna żeni się z wdzięczną, za ocalenie życia, dziewczyną. Tylko, że jest jeden problem. Tak, to jest kłopot. Ona zakochuje się w nim. Robi wszystko, nawet zabawia się z jakąś dziwką, już nie wspominając, że pozwala się uderzyć przez kochającego męża. Daj mi chociaż jeden powód, żebym chciała cię wysłuchać.
- Wszystko wytłumaczę, chodź, usiądź. – Złapał delikatnie moje ramiona i poprowadził w stronę łóżka.
- Puść mnie! - Znów się wyrwałam. – Czy ty nie rozumiesz, że nie chcę z tobą rozmawiać? Wiem wszystko i niczym więcej mnie nie zaskoczysz.
- Jak to ‘wszystko’? – zapytał, zdziwiony.
- Pamiętasz ostatnią rozmowę z Jane? Byłam wtedy w kuchni i wszystko słyszałam. Muszę przyznać, że dałam się nabrać. Na dom, służbę, małżeństwo i nawet uwierzyłam, że dobrze ci podczas seksu.
- Przecież jest mi dobrze – wymamrotał.
- Nie mogłeś od razu powiedzieć, że wszystko jest fikcją? Nie, ty musiałeś udawać, że to prawda, ten wyimaginowany świat. Dlatego odchodzę i życzę ci udanego życia w tym miejscu, z pieprzoną Jane, twoją partnerką! – krzyknęłam, zupełnie nad sobą nie panując.
- Nie rób tego, nie możesz…
- Nikt mi tego nie zabroni.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam spakowaną torbę, już bez zbędnych tłumaczeń. Gdy byłam gotowa, podeszłam do niego i pocałowałam mocno, w usta. Odwróciłam się do drzwi, ale nie zrobiłam nawet jednego kroku.
Edward:
Miała rację. Tylko jak wszystko wyjaśnić? To moja ostatnia szansa. Kiedy złożyła na ustach pożegnalny pocałunek, wiedziałem, że muszę natychmiast działać. Kiedy odwróciła się, nie zrobiła ani jednego kroku, bo już leżała na łóżku, pod moim ciężarem. Torba upadła gdzieś na podłogę. Złapałem Bellę za nadgarstki, starałem się przytrzymać ją, ale walczyła. Zachowywała się tak, jakbym był obcy. Przeraziłem się. Nie powinna się mnie bać, pragnąłem jedynie rozmowy. Z jej gardła wydobył się nieartykułowany dźwięk, na który nie wiedziałem, jak zareagować i co powiedzieć. Jedynie ucieszenie jej przyszło mi na myśl. Skuteczną metodą był pocałunek. Zadziałał. Wargi przyległy gwałtownie do jej ust. Nadal pokrzykiwała, ale skutecznie zagłuszałem ten dźwięk. Przypominało to jęczenie. Zaczęła gryźć i kopać. Starałem się pogłębić przyjemność, lecz długo się opierała. Byłem cierpliwy, a ona doskonale o tym wiedziała. W końcu na tym polegała moja praca. Udało się. Przestała się wiercić, odpowiadała na całusy. Uścisk na ciele zelżał, aż w końcu dotykałem jedynie twarzy Belli. Ukochana zrobiła to samo, ponieważ ręce krążyły po moich plecach. Po kilku minutach pieszczot usłyszałem jak coś spada z szafki. Zignorowałem ten fakt, mózg przestał poprawnie funkcjonować tak, jak zawsze, gdy znajdowałem się obok żony. Wtedy popełniłem poważny błąd. Ułamek sekundy wystarczył, żeby Bella mnie zdominowała. Wiedziałem, że nie miałem szans. Zapomniałem o wazonie… Straciłem przytomność.
Bella:
Leżał nieprzytomny. Modliłam się, żeby nie miał żadnego urazu. Niestety, to było jedyne wyjście. Jeszcze więcej takich pocałunków, a zostałabym tutaj, z nim i nadal cierpiała, ale postanowiłam co innego i decyzji nie zmienię. W końcu udało mi się go odsunąć i ułożyć delikatnie na pościeli. Podeszłam do rozbitego naczynia i wyjęłam jedną lilię. Pocałowałam ją, a następnie położyłam na poduszce. Gdy otworzy oczy, od razu ją zauważy. Wzięłam z torby list i położyłam obok śpiącego ukochanego. Ze łzami w oczach wyszłam z sypialni.
Kochany Edwardzie,
Nie widzę innej możliwości, niż nasze rozstanie. Wiem o wszystkim: Jane, Jamesie i o tym, że go obserwujecie. Nie zdradzę, co zamierzam zrobić, ale mogę zagwarantować, że James będzie zajęty moją osobą, więc może uda wam się go złapać. Gdy zrealizuję swój plan wyjadę tam, gdzie zawsze marzyłam. Papiery rozwodowe wyślę pocztą. W końcu rozpocznę normalne życie, ale to później. Mam nadzieję, że już się nigdy więcej nie spotkamy.
~ Bella
Linkin Park - Shadow of The Day
no chyba nie myślałyście że ona ciągle z nim będzie! |
Post został pochwalony 2 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 16:58, 14 Wrz 2009 |
|
Ten rozdział mnie powalił. Bella odeszła od Edwarda. Nie wierzę. Z jednej strony podziwiam ją, że nareszcie to zrobiła, że znalazła w sobie siłę i odwagę. Ładnie to przygotowała. Wybrała ładne ubranie - sukienkę, przygotowała kolację przy świecach, rozgrzała ukochanego. Po wszystkim chciała odejść. Nieźle to sobie obmyśliła.
Jednak Edward w porę się zorientował i chciał ją powstrzymać. I prawie by mu się udało, gdyby nie pewien wazon. Zrobiło mi się go żal. Pierwszy raz w Twoim opowiadaniu. Chciałam by wytłumaczył wszystko Belli, przeprosił ją, błagał o wybaczenie, powiedział jak bardzo ją kocha, że jego uczucie jest prawdziwe. Jednak mu się nie udało.
Zastanawia mnie co Bella miała na myśli, pisząc:
Cytat: |
mogę zagwarantować, że James będzie zajęty moją osobą |
Co ona chce zrobić? Teraz mnie zżera ciekawość. Boję się o nią. Nie wiem dlaczego skojarzył mi się prolog Twojego opowiadania. Coś mi w głowie błysnęło
Rozdział bardzo dobry. Podobał mi się. Błędów nie zauważyłam. Brawa dla Ciebie i bety :) Czeka niecierpliwe na kolejną część Nigdy Więcej :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
CoCo
Zły wampir
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 263 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: TomStu's bed.
|
Wysłany:
Pon 17:06, 14 Wrz 2009 |
|
Na początek:
Susan napisał: |
Na dodatek jak można mieć pretensje do CoCo? To chyba niemożliwe |
new life napisał: |
zgadzam się! do CoCo nie można mieć pretensji, bo to niemożliwe! |
Ale mi słodzicie ;P aż za bardzo! :P nie jestem idealna! ;] choć nie powiem, to miłe :) błędy popełniam jak każdy. W końcu jestem tylko człowiekiem, prawda ? :)
Teraz się wypowiem na temat rozdziału. Według mnie jest fenomenalny. Nie każda kobieta jest zdolna przygotować romantyczną kolację, spakować się wcześniej, uwieźć męża i krótko mówiąc - wykorzystać go i potraktować tak jak on ją - oraz uderzyć wazonem. Tyle sprzecznych uczuć towarzyszyło mi przy tym chapterze. Z jednej strony wiem, że Bella kocha Edwarda, ale już ma dość kłamstw i sama postąpiłabym jak ona - odeszłabym. Może nie w taki sposób, w jaki zrobiła to ona, ponieważ nie miałabym tyle odwagi.
Tak jak Susan: stanęłabym w obronie Edwarda, pomimo tych wszystkich okropieństw, które zrobił swojej żonie, to jednak każdy zasługuje na drugą szansę :) jednak Bella pokazuje, że jest kobietą, która nie da sobą pomiatać i tak łatwo nie zapomina. Sama jestem ciekawa co wymyśliła, bo Asia jeszcze nie pokazała mi wszystkich rozdziałów :) ale jestem pewna, że Was zaskoczy!
Podobają mi się te wstępy, na początku każdego chapa :> Pisz nadal, bo wiesz, że lubię tę kryminalną historię :)
:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
AlicjaC
Wilkołak
Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z krainy czarów
|
Wysłany:
Pon 17:08, 14 Wrz 2009 |
|
Świetny rozdział :D
Kurcze na początku chciałam żeby go zostawiła,a teraz jakoś mi się to nie widzi .
Ciekawe cóż Bella nawyrabia. Zapewne uwiedzie Jamesa. Przynajmniej dzięki niej jedna kanalia więcej opuści Forks.
Oj, Edward obudzi się z niezłym bólem głowy. Ciekawe jak zareaguje na list.
Czekam na kolejny rozdział.
Życzę czasu i chęci do tłumaczenia.
Pozdrawiam :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|