|
Autor |
Wiadomość |
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:44, 10 Cze 2009 |
|
Pierwsze słowa, jakie nasunęły mi się na usta, kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział: no nareszcie! :D
Nie wiem, czy wyjdzie mi z tego jakiś konstruktywny komentarz, bo nadal jestem pod ogromnym wrażeniem, ale spróbuję. :)
Nie mam zielonego pojęcia, jak to wszystko rozegrasz, naprawdę, a tą częścią jeszcze bardziej rozbudziłaś moją ciekawość. Edward i Jacob zaginieni, Rose, Alice, Jasper i Renesmee nie wiadomo gdzie... Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. Współczuję temu Pattinsonowi z Twojego opowiadania. Nagle fikcja, dość przerażająca, stała się dla niego rzeczywistością...
Co do błędów, to nie będę Ci tu ich jakoś szczególnie wytykać, bo, szczerze mówiąc, nie zwracałam na nie większej uwagi. Jedyne, co mi się rzuciło w oczy, to błędnie zapisane imię Emmetta.
Czekam z ogromną niecierpliwością na następne rozdziały i życzę dużo, dużo weny. A, i mam nadzieję, że pojawia się one dosyć szybko. :)
Pozdrawiam. Iga. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Maryś=*
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wolne Miasto
|
Wysłany:
Śro 20:44, 10 Cze 2009 |
|
No i się zaczęło :) Teraz już ruszy pełną parą i, co ważniejsze, będzie coraz ciekawiej, coraz bardziej wciągająco... Opowiadanie jest świetne, absolutnie boskie, ale to oczywiście wiesz
Czytuję Twoje teksty już od dwóch lat i wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla Twojej wyobraźni. Ba, podziwu! Ja po prostu nie wiem, jak to możliwe, żeby jedna osoba miała tyle świetnych pomysłów! Oczywiście to okropnie niesprawiedliwe, bo ja nie mam żadnych :P Mogę tylko podziwiać :P Do tego każdy pomysł jest inny, każda fabuła wciągająca i zaskakująca, jak w najlepszych książkach. Zresztą, dla mnie to wręcz SĄ książki, z tą tylko różnicą, że nie mają okładki i tak fajnie nie pachną :P No i są trochę krótsze
Serio, reini, jesteś boska, więc nie leń się i nie wymawiaj brakiem czasu, tylko pisz, bo ja tu umieram z ciekawości!!
Co do części... Przełomowa No ale o zaufaniu już Ci powiedziałam :D Więc teraz powiem coś od innej strony... Ta część jest dla mnie ważna z tego powodu, że podczas lektury (a, jak pamiętasz, kiedy czytałam po raz pierwszy to opowiadanie miałam tylko kilka akapitów tej części) uświadomiłam sobie, że oto mam szansę wrócić do świata z powieści Stephenie Meyer. Oczywiście wiedziałam, że będzie trochę inaczej, ale jednocześnie się cieszyłam - mówiłam Ci przecież już wcześniej, że chciałabym, żebyś to Ty napisała Twilight.
Wybiegnę trochę naprzód, ale bardzo podoba mi się charakter tej historii. Odniosłam wrażenie, że choć w serii Twilight wszystko jest fajnie opisane, akcja jest wartka i nie ma dłużyzn, widać, ze masz o wiele lepszy warsztat, niż Meyer. U niej wciągały bardzo losy Edwarda i Belli, wiesz, chodzi mi o romans, z Volturi oczywiście było genialnie, ale schodziło to jednak na dalszy plan (mimo że ich uwielbiam^^). Tutaj najbardziej pociągająca jest sama akcja, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach. Także, gratuluję^^
No, to ja idę pisać te nie-swoje referaty :)
Pisz, kobieto, bo ja tu umieram!
Ściskam serdecznie,
M=* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Souris
Gość
|
Wysłany:
Śro 21:14, 10 Cze 2009 |
|
Padam przed Tobą i biję pokłony! Pomysł, jego realizacja, styl są NIESAMOWITE! Jak dla mnie wszyscy twórcy ff (ze mną łącznie) powinni zapaść się pod ziemię, schować do składzika na miotły i wychodzić stamtąd tylko po to, aby przeczytać kolejny rozdział i Cię wychwalać. Wspaniałe jest to jak każde zdanie jest dokładnie przemyślane, wyważone. Po prostu nic dodać, nic ująć. Natknęłam się na wiele kontynuacji serii, ale to bije inne i powala na łopatki (mogę to przecież nazwać kontynuacją, prawda?)
Dobra, lepiej kończę. Trudno mi napisać jak bardzo Cię podziwiam.
Pozdrawiam,
S.
PS.
Maryś=* napisał: |
Czytuję Twoje teksty już od dwóch lat i wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla Twojej wyobraźni. |
Można gdzieś przecztać te cuda? |
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 11:15, 11 Cze 2009 |
|
Niespodziewałam się takiego rozwoju akcij. Zdarzyło to się trochę za szybko, ale da się przeżyć :P Myślę, że to będzie trochę nie fer w stosunku do Roba. Ona wyjedzie. Będzie szukać Edwarda i Renesme. A Patt zostaie na lodzie. Zapomni o nim :( - to tylko moje przypuszczenia Myślę, że Alice i Jaspera przetrzymują Volurii albo dali te coś co i Belli (Kahlan). I tak samo myślę o Edziu i Nessie. Ale gdyby tak się stało to by było trochę nudno.
Czekam na rozdzilik :P
POzdrawiam,
NN" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 21:52, 11 Cze 2009 |
|
Skomentuję tu, a nie tam, bo taki kaprys mam.
Pozwól, że odniosę się od razu do wszystkich trzech części.
Cytat: |
Przede wszystkim miałam mały problem z ogarnięciem natłoku informacji, które chciałaś tu przekazać. Kahlan jest mentalną paplą - w każdym zdaniu zawiera kolejną rewelację na temat swoich przypadłości, wyglądu czy oceny sytuacji. Ma też co chwila jakieś urwane myśli, które kończysz o tak - ... W ogóle to ona urodziła się po to, żeby zostać wampirem, już jako człowiek świetnie się wtapia w schemat ich życia, chociaż gapiostwem przypomina człowieka. Ona faktycznie przypomina też Bellę; jej "poczucie humoru", historia miłości do Roberta, jej wygląd przeciętniaczki - wszystko to przedstawiasz w taki sposób, że ciężko odróżnić bohaterów fikcyjnych (Edward i Bella) od Kahlan i Roberta. Nie wiem, czy starasz się naśladować sposób, w jaki S. Meyer przedstawiała postacie, ale całkiem nieźle Ci idzie. Kahlan ma tylko tą przypadłość, że już na samym początku wyjawiła, co jej dolega, na co ma uczulenie, czego powinna unikać usw., przez co powstał mi tu taki mały chaos. Za to Robert to kopia Edwarda, jeśli chodzi o jego podejście do swojej dziewczyny. I na koniec powiem Ci, że zarysowała mi się w głowie wizja dalszego ciągu, chociaż zapewne Twoja koncepcja różni się od tego, co wpadło mi do głowy.
Tylko, że to wszystko dzieje się dla mnie zbyt szybko. W pierwszym odcinku potrafi się potknąć, w drugim kruszy w dłoniach drewno. W pierwszym przeżywa swoją miłość do Roberta, w drugim po kilku zdaniach akceptuje to, że prawdopodobnie jest wampirem. No i gdzie jest Edward?
Zmierzch i reszta Sagi wydawały mi się nie tyle absurdalne, co wyjątkowo nierealne, jeśli chodzi o treść. Natomiast w Twoim opowiadaniu wszystko jest jeszcze bardziej nierealne i przedstawione wszystko naraz na szybko, przez co gubi się gdzieś cała magia, tajemniczość, krok po kroku do wyjaśnienia...
Możesz być dumna ze swojego Carlisle'a. Jak żywy, normalnie. |
Czy fakt, że zacytowałam samą siebie, świadczy o tym, iż się pysznię? W razie co uprzedzam, że nie to miałam na celu.
R. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 21:55, 11 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Nie 13:34, 14 Cze 2009 |
|
iga_s - biję się w piersi. Imię Emmetta rzeczywiście pisałam nieprawidłowo, ale od następnego odcinka będzie już dobrze, obiecuję :) Jakoś nie mam głowy do tych wszystkich imion, na początku pisałam uparcie "Stephanie" zamiast "Stephenie". Dzięki za zwrócenie uwagi :) Rzeczywiście namotałam, ale to już taki mój charakter pisania: zawsze wszystko wydaje się okropnie poplątane, wątki mieszają się i tworzą skomplikowane pajęczyny, żeby sukcesywnie wszystko rozplątywać w kolejnych odcinkach, a na końcu rozjaśnić sytuację. Mam nadzieję, że dotrwasz do tego momentu :) Pozdrawiam serdecznie!
Maryś - najpierw przeczytałam tamten komentarz jednak :) Były identyczne, więc odpowiedź piszę jedną: dzięki :) Cholera, znamy się już tak długo, tyle czasu dyskutowałyśmy na temat każdego opowiadania, jakie w danym momencie pisałam, a ciągle Twoja zdanie wywołuje uśmiech na mojej twarzy i jakoś tak, rozumiesz, duchowo wspiera :) Chce się pisać :) Już zaraz wracam do tworzenia kolejnych części, teraz może będę miała troszkę więcej czasu. I oczywiście je dostaniesz... kiedyś :P Buźka!
Souris - od razu na początku, zanim zapomnę: bardzo podoba mi się Twój nick :) A teraz do rzeczy. Oczywiście, że można to nazwać kontynuacją. Wręcz trzeba to nazwać kontynuacją, powiedziałabym :) Nie było tego widać w pierwszej części, w drugiej też nie bardzo... a jednak od początku przyświecała mi idea kontynuacji. S. Meyer zostawiła w "Breaking Dawn" szeroko otwartą furtkę, której po prostu NIE MOGŁAM nie wykorzystać :) Na czym to polega i co znowuż wymyśliłam - okaże się w miarę czytania, obiecuję. Ale przede wszystkim dziękuję Ci najgoręcej za tyle cudownych, ciepłych słów a propos tego opowiadania. To naprawdę szalenie podbudowuje i dodaje siły do pisania kolejnych części. Dzięki Ci ogromne!
Inne opowiadania rzeczywiście gdzieś tam kiedyś były, ale żadne nie dotyczyło "Twilight", więc nie wiem, czy Cię zainteresują. Niemniej miło mi ogromnie, że w ogóle o nie spytałaś :) Pozdrawiam i ściskam!
NajNa" - wybiegłaś sporo naprzód w swoich przypuszczeniach, ale mam nadzieję, że mimo to zdołam Cię jeszcze czymś zaskoczyć :) Trochę inaczej zaplanowałam akcję, niż Ty to przewidujesz, jednak nic więcej nie zdradzam, bo byłoby obrzydliwie nudno czytać coś, czego akcję już się zna, nie? Naprawdę szczerze chciałabym, żebyś po kilku kolejnych częściach powiedziała kiedyś: "Kurczę, tego się nie spodziewałam" :) Może mi się uda, może nie, ale na pewno się postaram, obiecuję! Ja wiem, że to trochę szybko, ale zależało mi na rozpoczęciu opowiadania od miejsca, w którym Bella uświadamia sobie swoją prawdziwą tożsamość i na uniknięciu dłużyzn psychologicznych. Nie chciałam opisywać dylematów wewnętrznych Belli i innych, żeby tylko zapełnić czymś odcinki, bo, prawdę mówiąc, mnie osobiście to w opowiadaniach nudzi... Choć chętnie przyznaję, że są ludzie, którzy lubią takie przedłużania. Ja po prostu nie mam przyjemności w ich pisaniu, stąd to tempo. Mam nadzieję, że tę wadę jakoś da się jednak przełknąć. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz :)
Versus - szczyt bezczelności normalnie :D Cytować samą siebie! Skubana MaKaLa :P
Co do szybkości, to patrz odpowiedź wyżej. O tej szybkości pisałam już zresztą kilka razy, a my same też o tym rozmawiałyśmy, więc sama pewnie już znasz moje zdanie. A po drugie, to dawno Cię nie widziałam jakoś na gg... Inna rzecz, że sama tam ostatnio prawie nie bywam. No nic, mam nadzieję, że jakoś się zdołamy skontaktować.
Moje absurdalnie opowiadanie ma chwilowo około 10-11 napisanych części i chwilowo się do przodu nie porusza. Nie miałam kompletnie czasu pisać i dopiero teraz może się jakoś tam zabiorę, ale chwilowo się nie martw - nie produkuję :P Cieszę się, że chociaż Carlisle zyskał Twoją akceptację, choć (!!!) już zwrócono mi uwagę, że Emmetta źle napisałam, a Ty tego nie zauważyłaś! No wiesz! Obrażam się i focham :P
Całuski dla Ciebie :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:26, 15 Cze 2009 |
|
Cytat: |
NajNa" - wybiegłaś sporo naprzód w swoich przypuszczeniach, ale mam nadzieję, że mimo to zdołam Cię jeszcze czymś zaskoczyć :) Naprawdę szczerze chciałabym, żebyś po kilku kolejnych częściach powiedziała kiedyś: "Kurczę, tego się nie spodziewałam" :) Może mi się uda, może nie, ale na pewno się postaram, obiecuję! |
Źle mnie zrozumiałaś :P Nie chodziło mi o to, że jest nudno. Tylko w tedy tak sobie pomyslałam, że Rob zostanie na lodzie. A, że ja najpierw piszę, a pózniej pomyśle to daje trgedie Twój ff jest bardzo interesujący i mnie zaciekawił. Tylko szkoda mi Patta :D Więc jesli Cię uraziłam to przepraszam.
I pragnę przypomnieć o swoim pierwszym komentarzu w tym temacie.
Również pozdrawiam,
ta pokręcona Ja |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 12:49, 16 Cze 2009 |
|
Jestem w szoku! Nie zaglądałam jakiś czas do twojego ff bo tak jak pisałam ff o ludziach nie do końca mnie interesują ale przełamałam się i weszłam przeczytać kolejne dwa rozdziały i BACH!!!!
Powaliły mnie na kolana. Jestem pełna podziwu dla twojej pomysłowości, fenomenalnie zrobiłąś wprowadzenie wampirów do tego ff. Brakuje mi słów aby opisać swoje zaskoczenie takim obrotem sprawy. Chylę czoło w podziwie dla twojego talentu.
Teraz już w niecierpliwości czekam na kolejne rozdziały bo poprostu mnie powaliłaś i chcę więcej!!!!Masz bardzo dobry styl, bardzo szybko i przyjemnie się czyta twoje rozdziały -a na błędy nie patrzę
Weny - chociał chyba Ci jej nie brakuje i kolejengo rozdziału jak najszybciej :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
fpafrofki
Nowonarodzony
Dołączył: 15 Cze 2009
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 13:15, 16 Cze 2009 |
|
ŚWIETNE!
Już wcześniej wchodziłam na to forum, czytając i nie komentując, ale gdy przeczytałam twoje opowiadanie, stwierdziłam że trzeba wyrazić opinię - dobrzy autorzy powinni być chwaleni i doceniani :)
Z początku nie byłam zachwycona. Nawet nie chciało mi się czytać pierwszej i drugiej części. Ale dotrwałam. Co nieco (jako tako) się wyjaśniło i teraz już mogę przyznać że to będzie świetne opowiadanie. Wszystko zależy teraz od tego, co szykujesz na później (mam tylko nadzieję, że nie będziesz wymyślać nic na bieżąco, tylko masz pomysł na opowiadanie od początku do końca). Podoba mi się twój styl, jest naprawdę profesjonalny. Czekam na kolejne części z niecierpliwością :) I weny życzę.
I poza tym, dziękuję, że masz wszystko ładnie dopracowane, jeśli chodzi o interpunkcję, ortografię itd. Dobrze się czyta. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BellaSwan
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Forks
|
Wysłany:
Wto 15:47, 16 Cze 2009 |
|
Hmmm no więc jak zaczęłam czytać Twoje opowiadanie to mówiąc szczerze chciałam je od razu wyłączyć bo wręcz nienawidzę opowiadań o Robercie, Kristen, Stephenie, albo o jakiś tam dziewczynach co poznały Edwarda itp. ale okazało się że ten ff mnie baaardzo wciągnął. To się nazywa talent :) Teraz z niecierpliwością czekam na cd :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Śro 12:39, 17 Cze 2009 |
|
NajNa'' - dobrze Cię zrozumiałam i naprawdę nic Ci nie zarzucam :) Ale niech Ci nie będzie szkoda Patta, bo skoro już tu jest, to pewnie znajdzie się dla niego jeszcze trochę miejsca :) Poproszę trochę zaufania do autorki, dziękuję :) Ściskam serdecznie!
ajaczek - tak, wiem, że pierwszy rozdział jest mocno mylący, ale zapewniam, że ani przez chwilę nie było moją intencją pisanie o ludziach, Pattinsonie i jego podbojach :) Było mi to po prostu potrzebne do fabuły. Tak czasem bywa, że odnosi się mylne wrażenia na samym początku, ale bardzo się cieszę, że się przełamałaś i ogólny pomysł Ci się spodobał. Pomysłów mam dużo, weny sporo, ale czasu prawie wcale, dlatego na razie nie piszę tego opowiadania, ale w zapasie zostało około dziesięciu części, więc na razie nie ma się o co martwić :) Dziękuję Ci bardzo za wszystkie pochlebne słowa, naprawdę wiele dla mnie znaczą. Pozdrawiam!
fpafrofki - mam już napisane około dziesięciu kolejnych części, a jak tylko czas mi pozwoli to dopiszę więcej. Trochę jednak wymyślam na bieżąco, ale oczywiście ogólny zamysł istnieje. Dziękuję Ci bardzo za wszystkie miłe słowa, one niesłychanie podnoszą na duchu. I jestem zaszczycona, że Twój pierwszy post przypadł właśnie na moje opowiadanie! Wiem, że początek może mylić, ale cieszę się, że jednak dalsza część Ci się spodobała. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się tu odezwiesz :) Pozdrawiam serdecznie!
BellaSwan - ten ff NIE JEST o Robercie, Kristen itp. :) Może dlatego jednak Ci się spodobał. Oczywiście, pewne prawdziwe postaci tu występują, ale na pewno opowiadanie nie jest o nich. Taka była koncepcja fabuły, która faktycznie może mylić na początku, ale przy wytrwalszym czytaniu wiele się, jak widać, wyjaśnia. Cieszę się, tu jesteś i mam nadzieję na kolejne komentarze z Twojej strony, bo bardzo są mi one miłe :) Pozdrawiam Cię serdecznie!
A teraz już część 4.
Przetarcie oczu.
Patrzyliśmy na siebie bez zrozumienia. Teraz już naprawdę nikt nie wiedział, dlaczego Jasper uznał za stosowne przekazać nam nazwę narkotyku z krótkim opisem jego działania, skoro nie miało to nic wspólnego z naszym położeniem.
- Nie można wykluczyć zwykłej pomyłki... - odezwał się nagle Carlisle. - Jasper mógł przekazać nam swoje domysły, a nie prawdę.
- Nie sądzę – Emmett z powątpiewaniem pokręcił głową. - Jasper jest żołnierzem, nic nie robi przypadkowo albo bez przygotowania. Coś chciał nam powiedzieć.
Może i tak było, ale to nie przybliżyło nas do rozwiązania tej zagadki. A ja coraz dotkliwiej odczuwałam skutki bezradności, bo teraz, gdy moje ciało przypomniało sobie o swoich właściwościach i nie domagało się snu ani odpoczynku, byłam gotowa bez ustanku szukać moich najbliższych. Chciałam coś robić, a nie siedzieć tu bezczynnie.
- Carlisle, czy masz jakiekolwiek podejrzenia, co może dziać się z Edwardem? - spytałam bez ogródek.
On jednak spojrzał na mnie dziwnie, jakby odrobinę przepraszająco. W jego czarnych tęczówkach błysnął zawód.
- Szczerze mówiąc... mieliśmy nadzieję, że ty nam to powiesz... - wyznał.
- Ja?! - zawołałam. - Przecież ja jeszcze parę godzin temu nie pamiętałam własnego imienia!
- Ale bardzo prawdopodobne, że Edward również jest teraz w tej sytuacji – powiedział spokojnie Carlisle. - Nie wiemy, gdzie. Skoro nie ma go przy tobie, to znaczy, że prawdopodobnie jeszcze nigdy się nie spotkaliście, bo wtedy moglibyście sobie coś przypomnieć. Zakładam więc, że umieszczono go jak najdalej od ciebie.
- To mało pomocne – jęknęłam.
- Przykro mi, Bello. Zapewniam cię, że chcemy go odnaleźć tak samo, jak i ty – westchnął.
Wtedy stało się coś dziwnego. Stephenie nagle nabrała powietrza w płuca, jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz zrezygnowała. Wstała jednak z fotela i dość gwałtownie przeszła w stronę okna. Wyglądała na wzburzoną i nieco zagubioną, jakby porządkowała natłok myśli. Wszyscy wyczuliśmy jej zdenerwowanie, bo nikt nie spuszczał jej z oczu, ale ona przemówiła dopiero po dłuższej chwili.
- Wydaje mi się... - zaczęła i znowu urwała.
- Co takiego? - spytałam niecierpliwie. - Mów, choćby wydawało ci się to absurdalne. Każdy pomysł się liczy.
- Wydaje mi się, że ty wiesz coś o Edwardzie – powiedziała nagle, a mnie kompletnie zamurowało. - Nie, nie zrozum mnie źle! Nie mówię, że cokolwiek ukrywasz. Po prostu wydaje mi się, że podczas tych snów... ty doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, gdzie Edward jest i... - znowu przerwała, choć wszyscy wpijali w nią wzrok.
- I...?! - ponagliłam.
- I... kim jest – wypaliła.
Opadłam na fotel i przycisnęłam rękę do czoła. To wszystko robiło się zbyt skomplikowane. Nagle wrzucono mnie w wir nowych, kompletnie różnych rzeczy, między którymi byłam bezsilna i zagubiona. Nowe wspomnienia mieszały się ze starymi, widziałam naprzemiennie twarze ludzi i wampirów, z którymi się w ciągu życia zetknęłam, słyszałam w umyśle głosy, mówiące mi sprzeczne rzeczy... Chociaż teoria o odurzeniu narkotykiem nie znalazła potwierdzenia w dowodach, naprawdę czułam się jak na zupełnym odlocie. Jeszcze chwila, a zacznę całkiem przekonująco rozmawiać ze ścianą.
- Nie pamiętam... - wyszeptałam bezradnie. - Nic nie wiem, nie pamiętam...
- Spokojnie... - Carlisle usiadł obok i pocieszająco pogłaskał mnie po ramieniu. - Powoli... Wszystkiemu jakoś zaradzimy, wszystko rozwiążemy. Jesteś w szoku, to normalne. My żyjemy z tymi myślami od lat, a ty dopiero od paru godzin. Musisz dojść do siebie.
- Nie ma na to czasu! - jęknęłam. - Edward gdzieś tam jest. Renesmee gdzieś jest! Powinnam ich szukać, a nie tracić czas na szok czy rozmyślania! Odpocznę, jeśli będziecie mi opowiadać o czymś innym... na przykład o wiadomościach od Jaspera. Mówiliście, że przysyłał je regularnie.
- Zostawiał – poprawił mnie Emmett. - Nie korzystaliśmy z poczty ani urządzeń elektronicznych, żeby nikt nie mógł nas namierzyć. Jasper zostawiał wiadomości w miejscach, których położenie określał w każdej kolejnej wiadomości.
- Jak? - zdziwiłam się. - Na tej ostatniej kartce nie było nic oprócz tych danych o narkotyku.
Wtedy Carlisle wyjął wiadomość Jaspera jeszcze raz i pokazał mi ją pod światło. Zobaczyłam niewyraźną krzywą linię i kropkę na jednym z jej końców.
- Mapa – wyjaśnił. - Tę linię wyznaczyliśmy zanim wyjechał. Prowadzi przez Volterrę, z północy na południe. Centymetr to równy kilometr. Jasper bardzo precyzyjnie oznaczał kolejne miejsca, nigdy nie mieliśmy problemów ze znalezieniem wiadomości.
- Znak wodny? - spytałam z podziwem. - No dobrze, ale może w ten sposób przekazał coś jeszcze?!
- Nie, sprawdzaliśmy to wielokrotnie – Esme pokręciła głową. - Nic tam nie ma oprócz położenia kolejnego miejsca. Ale na nim nie znaleźliśmy już nic.
- Za to wróciliśmy z niego bezpiecznie – przypomniał jej Carlisle. - Jeśli nawet Jasper został pojmany, to nie wydał naszego położenia. Nie powiedział, gdzie będziemy w umówionym terminie. Nie było żadnej zasadzki.
- No dobrze, a poprzednie wiadomości? - zapytałam niecierpliwie. - Co w nich było?
Carlisle sięgnął do swojej lekarskiej torby i otworzył ją na oścież. Potem sięgnął palcami pod cienką podszewkę i wyciągnął stamtąd zwitek papieru. Gdy otworzył dłoń, zobaczyłam, że było to kilka karteczek, a wszystkie dawno już pożółkły i wyblakły. Były lekko zmięte, jakby jakiś czas spędziły w wilgotnym miejscu, jednak pismo wciąż dawało się bez trudu odczytać. Na każdej były dwa, góra trzy zdania napisane równym, choć wyraźnie niestarannym charakterem pisma, jakby ich autor ciągle się spieszył. Mimo to, układ wyrazów był idealnie wyważony, a odstępy między nimi takie same. Z podziwem pomyślałam o Jasperze.
Wzięłam do ręki pierwszy zwitek i zobaczyłam na nim tylko: „A. u V., bezp., b. t.”. Nic z tego nie zrozumiałam, więc spojrzałam pytająco na Carlisle'a.
- Alice u Volturi, bezpieczna – wytłumaczył. - A skrót b. t. oznacza brak tropu. Zobaczysz go na większości wiadomości. W ten sposób Jasper mówił nam, że nie natrafili jeszcze na ślad żadnego z was.
- Chwileczkę – potrząsnęłam głową. - Mówiliście, że w ostatniej wiadomości Jasper dał znak, że Rosalie jest bezpieczna, a tam nie było o niej nic.
- Tak, ale to nieważne – machnął ręką Carlisle. - Oderwaliśmy część kartki, bo Emmett był wówczas ze Stephenie i bał się o Rosalie. Esme dostarczyła mu tę część wiadomości na dowód, że nic jej nie jest. Reszta została u mnie. Zgodziliśmy się, że tu będzie najbezpieczniejsza.
Emmett podał mi swoją część zwitka, na którym odczytałam: „R. u V., bezp.”. Wobec tego sięgnęłam po następną wiadomość i przyjrzałam się jej treści. Dość szybko zrozumiałam, że imiona oznaczano tylko pierwszymi literami, a większość wyrazów pisano w skrócie, ale domyślałam się ich znaczenia. Wiadomości rzeczywiście zawierały zwykle skrót „b.t.”, a poza tym krótko informowały o przebiegu wizyty Alice w Volterze. Wynikało z nich, że poddawano ją jakimś testom, ale wychodziła z nich zwycięsko i Volturi nabierali do niej zaufania. Na ogół Aro trzymał ją przy sobie i zlecał sięgnięcie do jakiejś wizji. Dwie kartki zawierały ostrzeżenie, że ktoś nowy został wydelegowany do obserwacji Stephenie.
- A to co? - zmarszczyłam brwi.
Pokazałam Carlisle'owi kartkę z niezwykle lakonicznym komunikatem: „N! u V.? A. na t.!”.
- Nessie – uśmiechnął się słabo. - Oznaczamy ją literą N, bo R zarezerwowaliśmy dla Rosalie. Wykrzyknik przy niej miał nam zwrócić uwagę. A znak zapytania to niepewność. Alice była na tropie, widocznie oboje z Jasperem przypuszczali, że Nessie jest u Volturi, ale nie mieli pewności. To po tej wiadomości Rosalie wyjechała...
- I to wszystko? - spytałam, bo to był ostatni zwitek, jaki został na kupce.
- Niezupełnie... - zawahał się Carlisle. - Jest jeszcze jedna wiadomość... Trzymam ją oddzielnie, bo jej także do końca nie rozumiemy... Ale myślę, że to właśnie ty powinnaś ją zobaczyć...
To powiedziawszy, sięgnął do kieszeni spodni i wyjął delikatne, płaskie etui z cieniutkiej skóry. Odchylił klapkę, po czym ostrożnie wydobył ze środka najbardziej zniszczoną karteczkę. Chwyciłam ją łapczywie.
„B.! E.! Kryształ to tylko połowa!”.
- Musiało chodzić o ciebie – powiedział cicho Carlisle. - I o Edwarda. Wasze inicjały są od razu na początku, oznaczone wykrzyknikami. Nie ma litery „t”, co znaczy, że nie chodziło o wasz trop. Ale tego zdania nie potrafimy zrozumieć...
Zamarłam. Nagle w umyśle pojawiło mi się światełko. Podczas swojego niby-człowieczego życia miałam jeden naszyjnik, który kochałam nade wszystko w świecie. Nie był zrobiony z żadnego szlachetnego metalu ani szczególnie piękny, bo stanowił go tylko kawałek kryształu wielkości połowy kciuka, nanizany na zwykły, czarny rzemyk. Nosiłam go namiętnie prawie zawsze i gdy tylko było mi źle albo czymś się denerwowałam, ściskałam odłamek w dłoni lub obracałam go w palcach i powoli się uspokajałam. Miałam go od zawsze, nawet się nie interesowałam, skąd. Po prostu był, a ja kochałam go tak bardzo, że mimo niechęci rodziców nie zamieniłam go na żaden wymyślny łańcuszek. Kryształ to tylko połowa.
- Wiem, o co chodzi... - wyszeptałam. - Mam ten kryształ, miałam go od zawsze... Jasper napisał moje i Edwarda inicjały z wykrzyknikami, bo to zdanie jest do nas. Którekolwiek z nas znaleźlibyście najpierw, miało to zrozumieć i odnaleźć to drugie...
- Czyli gdyby Edward to przeczytał... - zaczęła Esme.
- Też by to zrozumiał – dokończyłam głucho. - Edward musi mieć drugą połowę kryształu... W ten sposób go odnajdziemy...
Wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco. W oczach Esme zobaczyłam ulgę i błysk radości. Od lat musiała czekać na ten moment. W tej chwili była bliżej odnalezienia swojego ukochanego syna niż kiedykolwiek wcześniej i wreszcie zaiskrzyła w niej nadzieja, którą musiała zacząć tracić podczas długich, bezowocnych poszukiwań.
- Więc? - ponaglił Carlisle. - Gdzie jest ten kryształ?!
Poczułam kolejny zawrót głowy.
- W domu... - jęknęłam. - Zostawiłam go w domu. Leży w szkatułce koło mojego łóżka.
Pozostali zamilkli i zmarkotnieli. Zrobiło mi się żal zwłaszcza Esme, która jeszcze przed chwilą wyglądała na tak radosną, a teraz błysk w jej oczach nieco przygasł.
- To nic! - zawołałam. - Musimy tylko pojechać do Milmay i go zabrać. To nic takiego, podróż do New Jersey zajmie nam góra trzy godziny! Jeszcze dziś będziemy mieli go z powrotem.
Oczekiwałam choć cienia entuzjazmu, ale nic takiego nie nastąpiło. Przeciwnie, wszyscy mieli jeszcze bardziej niewyraźne miny. Carlisle wyglądał na poważnie zmartwionego, a Esme patrzyła na mnie ze współczuciem, jakby wiedziała coś, co dla mnie było niezrozumiałe. Emmett tylko unosił jedną brew. Wyglądało na to, że czekał, aż sama coś pojmę. Ja jednak byłam zbyt podekscytowana perspektywą ruszenia naprzód i odnalezienia swoich najbliższych, żeby myśleć racjonalnie. Nie potrafiłam zrozumieć, czemu inni są tacy sceptyczni.
- O co wam chodzi? - spytałam naiwnie.
- Bello... - westchnął Carlisle. - Czy myślisz, że gdy Volturi zmienili ci pamięć, podrzucili cię do przypadkowych obcych ludzi z nadzieją, że tamci przygarną cię i zaczną wychowywać jak własną córkę?
- Co?... ale... jak to? - zdezorientowana, popatrzyłam na zmartwioną twarz Esme. - Moi rodzice są bardzo miłymi ludźmi, na pewno nam pomogą...
- Bella, to nie są twoi rodzice – powiedział twardo Emmett. - Twoi rodzice są w Forks i od piętnastu lat nie mieli od ciebie znaku życia.
- Ależ... - zamilkłam, bo prawda uderzyła we mnie niczym grom z jasnego nieba. - Boże... Więc kto... z kim... u kogo mieszkałam przez te wszystkie lata?! Kim oni są?!
- Ty nam to powiedz – Carlisle łagodnie położył mi dłoń na ramieniu. - Sądzisz, że to mogą być wampiry?
- Nie wiem... - bąknęłam. - Nic już nie wiem...
Uświadomiłam sobie, że żadnego wspomnienia nie mogę być pewna. Nie wiedziałam, co było prawdą, a co kłamstwem i manipulacją. W końcu jeszcze niedawno gotowa byłam przysiąc, że jem jak każdy normalny człowiek i popijam alkoholowe drinki, a okazało się to tylko złudzeniem. Cokolwiek mi zrobiono, mój mózg nie był w stanie ogarnąć tego wystarczająco szybko, a fałszywe wspomnienia mieszały się z tymi prawdziwymi.
- To muszą być ludzie – powiedział nagle Robert.
- Skąd wiesz? - spytał natychmiast Emmett, ciągle nieco wrogo nastawiony.
- Poznałem ich, kiedy zabierałem Kah... Bellę do Meksyku – odparł spokojnie, bez zażenowania zmieniając imię. - Odprowadzili nas do samochodu i przez jakiś czas stali w pełnym słońcu. Bella miała nad sobą parasol, a oni nie potrzebowali osłony i zapewniam was, że wyglądali całkowicie normalnie.
- No cóż, to nam na pewno jakoś pomaga... - stwierdził Carlisle. - Ale nie zmienia faktu, że ich dom jest dla nas w tej chwili niemal równie niebezpieczny jak zamek w Volterze. Ktoś na pewno go obserwuje.
- Ale musimy się tam dostać! - naciskałam. - Muszę odzyskać kryształ!
Przez chwilę panowało milczenie, jakby wszyscy rozważali opcje. Emmett intensywnie nad czymś myślał, stojąc w kącie pokoju całkowicie nieruchomo, a Carlisle powoli składał zwitki wiadomości od Jaspera do skrytki w swojej torbie. W końcu odezwała się Esme:
- No cóż, tu również nie możemy dłużej zostać...
- Możecie zostać, jak długo chcecie – wtrącił Robert.
Esme uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
- Twoja gościnność jest wspaniała, ale tym razem chodzi o co innego – odparła uprzejmie. - Stephenie jest stale śledzona. Udało nam się zgubić jej strażnika przed wyjazdem do restauracji, ale jesteśmy tu już tak długo, że odnalezienie jej to kwestia godzin, może minut. Najlepiej byłoby ruszyć natychmiast.
- To prawda – potwierdził krótko Carlisle. - I tak musimy stąd odejść. No i rzeczywiście potrzebny nam ten kryształ. Trzeba będzie zaryzykować wyprawę do Milmay. Musimy się rozdzielić.
- Jak? - przestraszyłam się.
- Myślę, że spróbujemy fortelu... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez reinigen dnia Śro 12:40, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 13:05, 17 Cze 2009 |
|
Fortelu? Co to jest? Mój słownik chyba jest nie z tej epoki...
Kryształ? Chyba chodzi o te serduszko co Ed dał Bells :)
Robi się ciekawie Te tajemnice. Lubie tajemniczość w opowiadaniach. Zastanawiam się co się stało z A&J i Rosalie. ? . I czy nadal żyją?
Wenusieńki,
NN" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Souris
Gość
|
Wysłany:
Śro 13:07, 17 Cze 2009 |
|
Co jeszcze mam dodać? To co było do powiedzenia, zostało powiedziane...
Mam jeszcze raz napisać, że Twoje opowiadanie jest interesujące, ujmujące, wciągające i oryginalne? Czytając nie można oderwać się od monitora. Pomysł świetny i świetnie zrealizowany! Przemyślany, napisany w myśl "jak najlepiej", a nie "jak najwięcej i jak najszybciej". Nie jest to byle jakie.
Bohaterowie jak w sadze. Brawo! To nie lada wyczyn.
Ech... rozpływam się w zachwycie nad Twoim talentem.
Pozdrawiam,
S :) |
Ostatnio zmieniony przez Souris dnia Śro 13:09, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Śro 14:38, 17 Cze 2009 |
|
Jakie to wszystko pogmatwane i tajemnicze....
Powoli zaczynam się gubić... No dobra, aż tak źle to nie jest.
Strasznie mnie to opowiadanie wciągnęło i zaintrygowało.
Bella po całkowitym praniu mózgu, zaginiony Edward i ten kryształ...
Mnóstwo tu zagadek i nie wyjaśnionych kwestii - ale ja to lubię :)
No i o jaki fortel im chodzi ?
Już teraz nie mogę sie doczekać piątego rozdziału, choć przed chwilą wstawiałaś czwarty...
Pozdrawiam i życzę weny oraz dużo czasu :)
Kasia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
iga_s
Wilkołak
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 14:44, 17 Cze 2009 |
|
Może będę się powtarzać, ale muszę znowu napisać, że Twoje opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Wiem, z mojej strony ciągle tylko to "bardzo mi się podoba", ale po prostu nic innego nie przychodzi mi do głowy. :)
Co do rozdziału: znowu okropnie się ucieszyłam, że już jest, bo miałam nadzieję, że będzie równie interesujący co poprzednie. I nie zawiodłam się. Po raz kolejny zapewniłaś mi kwadrans spędzony przed monitorem z zapartym tchem. Widać, że wszystko dokładnie sobie przemyślałam i nie jest to taka opowiastka pisana pod wpływem chwili. Podczas czytania tekstu nasuwają się pewne wątpliwości... Nie, może nie wątpliwości, ale pytania, na które już w następnych zdaniach są logiczne odpowiedzi. Ale nie oznacza to, że w Twoim opowiadaniu nie ma nutki tajemnicy, wręcz przeciwnie. Jest wiele spraw, na których wyjaśnienie czekam z ogromną niecierpliwością. Oczywiście mam tu na myśli zniknięcie połowy rodziny Cullenów. :)
Imię Emmetta rzeczywiście pisałaś teraz dobrze. :D Żadnych błędów nie znalazłam, bo tak naprawdę ich nie szukałam.
Uff... Trochę się rozpisałam. :D
Dodam jeszcze, że czekam na dalsze części. :)
Pozdrawiam.
PS. A, i jeszcze: jak mogłaś skończyć w takim momencie? :D Myśle, myślę, co to za fortel Cullenowie mogą przygotować, ale nic nie mogę wymyślić... Ale chyba o to Ci chodziło. :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez iga_s dnia Śro 14:47, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Alex_anarya
Nowonarodzony
Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 15:20, 17 Cze 2009 |
|
to jest świetne!!! :)
na początku sobie darowałam Twoje ff ale... dziś mnie jakoś natchnelo i czytam sobie i nie mogę uwierzyć jak ja mogłam to pominąć!!! Ale ja zawsze głupia byłam i chyba tak zostanie ;p
czyli tak... jak na razie będę zaglądała tu regularnie ale... jeśli nie będzie happyendziku to ja odpadam :( - to już na wstępie zaznaczam:P
mam jeszcze jedną teorię: wydaje mi się że Edward jest z Bellą cały czas tylko oni o tym nie wiedzą... Kahlan to Bella czyli Rob to Edi!!!
a jak nie mam racji to tak dziwnie będzie jak Bells zostawi go samego, przecież byli parą, a tu sru i ona odejdzie do innego... dziwnie. No ale w sumie takie jest życie...
kisses xxx
alex |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Maryś=*
Nowonarodzony
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wolne Miasto
|
Wysłany:
Śro 20:32, 17 Cze 2009 |
|
Pewnego dnia mała dziewczynka szla sobie przez las w ogródku. Kiedy zaszła już tak daleko, że zewsząd ogarnęła ją ciemność, pomyślała sobie, że teraz już czas, żeby sobie usiąść i popatrzeć w niebo. Pooglądać obłoki i sprawdzić, czy to prawda z tym, że jak długo się patrzy prosto na słońce, można stracić wzrok. Wobec tego dziewczynka usiadła. Znaczy się chciała usiąść. Postanowiła, znaczy. Jako że była w środku lasu, zdawało jej się, że wszędzie dookoła na ziemi znajduje się miękka ściółka leśna, więc nie zastanawiając się długo glebła se na ziemię. I wnet przez cały las przetoczyła się fala dźwiękowa, przechodząca trochę w ultra. Źródłem tego dźwięku (o częstotliwości mniej więcej 14 kHz) był oczywiście otwór gębowy dziewczynki. A źródłem powstania tego dźwięku, w sensie tym źródłem, które, gdyby nie istniało, nie byłoby bodźcem do wydania wyżej wspomnianego odgłosu, był kamień, na którym nieopatrznie usiadła dziewczynka, a że zrobiła to zbyt szybko, w sensie zbyt ciężko na niego usiadła, zabolała ją pupa. Miała na imię Kasia, nawiasem mówiąc. Znaczy nie pupa, tylko dziewczynka.
HA! Oryginalnie? Oryginalnie. Tylko że wszyscy na tym forum, którzy przeczytali właśnie mój komentarz uważają, że jestem głupia. Co prawda dużo się nie mylą, ale i tak chciałam powiedzieć, że to tak żeby było oryginalnie. Zresztą już mówiłam. Nie przejmujcie się, jestem zupełnie normalna, choć w euforii, bo chyba się dostałam na studia :P
To teraz komentarz właściwy. O kurcze! Zapomniałam! Jest jeszcze morał! Morał brzmi: Drogie dzieci, pamiętajcie, aby nie siadać w ciemnym lesie w ogrodzie na ściółce leśnej, bo tam może być kamień. Dobra. Teraz już wszystko jest. No to komentarz...
Caaały czas czekam na moją ulubioną część :) No ale dobra, zamykam się i komentuję czwórkę, która też jest fajna :) Zresztą całość jest fajna. Choć fajna to za mało powiedziane, ale może ja wreszcie skończę gadać głupoty i powiem coś konkretniejszego. Bardzo podoba mi się ten motyw z karteczkami. Nie chcę, żeby z tego komentarza przez przypadek wyszedł spoiler, więc powiem tak: zaszyfrowana wiadomość dotycząca CS była fajna, choć krótko ważna, za to tamta... To normalnie mistrzostwo :) No ale to kiedy indziej. Co do części... Wszędzie (w książkach itd) lubię te momenty, kiedy grupa ludzi próbuje coś zrozumieć, obmyślić, zaplanować... To jest właśnie jeden z tych momentów, dlatego część już że tak powiem z urzędu mi się podoba :P Do tego dochodzi jeszcze Twój styl lepszy od stylu pani Meyer (w ogóle to S. King podobno ją skrytykował) i to wszystko, co lubię w Twoich opowiadaniach.
Ja nie wiem, co ja jeszcze mogę powiedzieć. Mało wyszło. Mogłabym niby każdą "część" tej części omówić po kolei, ale nie chce mi się strasznie :P Może kiedy indziej :)
Pozdrawiam serdecznie,
M=*
PS Naaapisz coś jeszcze bo umieram :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maryś=* dnia Śro 20:34, 17 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
ajaczek
Zły wampir
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 477 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Pią 13:09, 19 Cze 2009 |
|
Jak już zaczełam Cibie chwalić w poprzednim swoim posie to robić to będę nadal :) Kolejny rozdział mnie znowu zachwycił:) Pochłonęłam go całkowicie w kilka minut! I chcę więcej! Zaintrygowała mnie tajemniczość i amnezja Belli, no i Edward... Na początku myślałam tak jak Alex_anarya że Edward to Rob ale chyba to byłoby zbyt oczywiste?! No ale czekam na rozwój akcji w kolejnych rozdziałach! Cieszy mnie że masz napisane już 10 rozdiząłów, więc mogę liczyć na codzienne ich dodawanie??? :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
dismael
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 16:05, 19 Cze 2009 |
|
Reni i tu Cie odnalazłam!!! Cieszę się niezmiernie bo jak sama wiesz uwielbiam Twoje opowiadania! Już mam w głowie milion koncepcji jak rozegrasz akcje dalej, ale jak już okazalo sie parokrotnie zawsze mnie zaskakujesz :)
Ciekawe co się dzieje z Edwardem i Nessie... dlaczego wszyscy nagle znikają, nikt nic nie pamięta... toż to kryminał :D
Całuje!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
reinigen
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 29 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lbn
|
Wysłany:
Sob 16:19, 20 Cze 2009 |
|
Najna" - jeśli czyjś słownik jest nie z tej epoki, to raczej mój Szczerze mówiąc, nawet mi przez myśl nie przeszło, że "fortel" to może być jakiś przestarzały wyraz, którego współcześnie używa się raczej wyjątkowo... Ja chyba naprawdę starzeję się w zastraszającym tempie Masakra, muszę zacząć się przysłuchiwać, jak młodzież teraz mówi, bo wypadnę z obiegu. Ale ryfa.
A jeśli chodzi o kryształ, to... może być to serduszko w sumie, czemu nie :) Chociaż, prawdę powiedziawszy, nie pomyślałam o nim przy pisaniu owej części :P Ale pasuje, tak :) Dzięki serdeczne za komentarz i buziak dla ciebie :*
Souris - Mysza, Twoje komentarze dodają skrzydeł :) Starałam się jak najwierniej oddać bohaterów sagi Stephenie, ale też chyba sporo dodaję od siebie. Może teraz, w czwartej części, jeszcze tego nie widać, jednak prawdopodobnie wszystko to wyjdzie w końcu na jaw :P Zresztą, prawdę mówiąc, trochę mi brakuje wymyślania własnych postaci, bo mam tu baaardzo ograniczone pole manewru, jednak odbiję sobie w odpowiednim momencie Ciesz się więc, póki możesz
Dziękuję za wszystkie cudne słowa i buziaki!
xxkasia29xx - wiem, że to cholernie nie na temat, ale nurtuje mnie to "29" w Twoim nicku... czy byłabyś skłonna uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć, skąd się ono wzięło?
Ale do rzeczy: pogmatwane będzie jeszcze jakiś czas, obawiam się, a tajemnicze prawdopodobnie do końca. No, bez przesady. Prawie do końca :) Będę starała się pojedyncze rzeczy wyjaśniać w miarę rozwoju akcji, ale, jak przy każdym swoim opowiadaniu, zachęcam Czytelników do uzbrojenia się w cierpliwość. Obiecuję wszystko wytłumaczyć kolejnymi częściami, jednak musi to trochę potrwać. Mam nadzieję, że dasz radę doczekać rozwiązania zagadek, bo bardzo miło mi widzieć Twoje komentarze :) Dzięki Ci za to serdeczne i pozdrawiam!
iga_s - jeśli chcesz, to zawsze możesz się tak powtarzać Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu! Wręcz przeciwnie: uwielbiam czytać tak pochlebne komentarze, co źle świadczy o mojej skromności, ale dobrze o zdrowym rozumie :) Fortel wyjaśni się już w kolejnej części, która (uchylę tu rąbka tajemnicy) powinna być nieco ciekawsza od poprzednich, gdyż... wreszcie zaczyna się coś dziać! A nie tylko siedzą i gadają :)
Twoje komentarze są cudowne i naprawdę dodają mi ochoty do dalszego pisania. Słowo daję, inni mogą mi zazdrościć takiej czytelniczki :) Dziękuję Ci więc za to i mam nadzieję, że nie zawiodę Cię jeszcze przez jakiś czas. Pozdrawiam :)
Alex_anarya - uwielbiam ten komentarz :) Na początek silne przyłożenie między oczy: "darowałam sobie twoje ff", a potem tyle miłych słów :) Widzisz, moje fanfiki daruje sobie wiele osób i zawsze zastanawiam się, dlaczego. W końcu ci, którzy czytali, mówią o nich nadspodziewanie dobrze! Może to kwestia PR-u? Może mam po prostu denne tytuły (zawsze to mówiłam!) albo pierwsze kilka zdań odrzuca na sto kilometrów? Dodatkowo w tym opowiadaniu pierwsza część była bardzo myląca... Dlatego jeszcze bardziej się cieszę, że jednak się przemogłaś i zajrzałaś, no i... spodobało się :) Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę kolejnymi częściami. Aha, i możesz sobie kombinować, jak to wszystko będzie, ale ja nie puszczam pary z ust :P Taka zasada, rozumiesz, żeby nie odbierać innym przyjemności czytania :) Pozdrawiam serdecznie!
Maryś - łojezu, UWIELBIAM Twój avatar!!! I choć Twój komentarz jest fantastycznie absurdalny i bezsensowny i faktycznie większość ludzi po jego przeczytaniu musiało Cię uznać za głupią, to musisz wiedzieć, że doceniam Twój wkład dla literatury pięknej w postaci pisania oryginalnych bajek. Bowiem jeśli ktoś porówna Twoją bajkę z takim np. Mickiewiczem albo La Fontaine'm, to dojdzie do słusznego wniosku, że tamci dwaj byli geniuszami :) If you know, what I mean.
Anyway (moje ulubione słowo ostatnio), dlaczego ja nie wiem, która część jest Twoją ulubioną??? Naprawdę, nie wiem! Tzn domyślam się, że ta, której fragment czytałaś trzy razy, tak? Ale pewności nie mam, więc rozwiej wątpliwości i daj mi kiedyś znać, jak to tak naprawdę jest. Aaa, no i nie spoileruj mi tutaj! Nie wolno! Ja sama wychodzę ze skóry, żeby nikomu w żaden sposób nie zdradzić dalszego ciągu, a - wierz mi - czasami, jak widzę przypuszczenia, to ciężko się powstrzymać! Więc Ty też wsuń kaganiec (nie kaganek! Kaganiec!) na ryjek i milcz. Każdy musi sam odkrywać przyjemność z czytania. A jeśli jeszcze raz zobaczę takie, nawet zaszyfrowane nieudolnie, podpowiedzi, to przysięgam - już nigdy, przenigdy nie dam Ci nowej części przed czasem!
Buziaczki :)
ajaczek - kochana, bardzo bym chciała, ale codzienne dodawanie to chyba byłaby przesada, nie? Postanowiłam sobie, że będę wklejać kolejne części mniej więcej co tydzień i tego zamierzam się jak na razie trzymać. Mogą tam być drobne zawirowania, jeśli np. siądzie mi net albo gdzieś wyjadę, ale postaram się być w miarę regularna, obiecuję. Jednak niesłychanie cieszą mnie takie komentarze, jak Twój :) Jeśli ktoś od razu po przeczytaniu części chciałby kolejną, to znaczy, że dobrze jest! Że naprawdę się podoba! Dzięki Ci za to serdeczne!
A jeśli chodzi o domyślania, przypuszczenia, kombinacje i temu podobne, to proszę bardzo - możesz dawać im wyraz w tych komentarzach i ja to chętnie przeczytam, ale i tak nic Ci nie powiem :) Nie puszczam pary z ust i koniec! Co ma się wyjaśnić, to się wyjaśni! Mogę najwyżej po cichu szepnąć, że to już bardzo niedługo... :) Pozdrawiam!
dismael - dziewczyno, WIEKI Cię nie widziałam :D Jak miło spotkać znajomego nicka na obcym forum, no słowo daję... Widzisz, na co mi przyszło? :) Nigdy nie przypuszczałam, że będę pisać dalszy ciąg sagi S. Meyer, a tu nagle pojawił się pomysł, zapał i... wyszło coś takiego :) Masz rację, znowu stawiam na trochę zaskoczenia, sporo tajemniczości i wątki kryminalne. Ale jako "stara", a przede wszystkim doświadczona czytelniczka chyba mi ufasz, nie? Chociaż trochę? Bo wiesz, ja naprawdę mam na to opowiadanie pomysł i wiem, skąd biorą się wszystkie te tajemnice :) W mojej głowie wszystko jest już jasne i klarowne, tak, jak to było za czasów TEONANACTL :)
Bardzo się cieszę z tego spotkania i mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz :) Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam gorąco! :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|