FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Something about Christmas time [M] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
aciaaa
Człowiek



Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:38, 04 Sty 2009 Powrót do góry

Oto dowód na to, jak nuda potrafi być lekcja kultury. Stanowczo za dużo renesansu Laughing

Dziękuję Gosieńce i Dominisi za to, że mnie wspierały, jak pisałam, poprawiałam i epilogowałam ;-)

Uwaga:
-zawiera spojlery BD!!! ostrzegam!
-Tematycznie- świąteczno-noworocznie,
-mdło i słodko,
-dużo Belli/Edwarda/Renesmee + Culleni,
-hm... tak +15 gdzieś Laughing ,
-śladowe elementy erotyczne.
-tekst betowany z trzy razy, aczkolwiek błędy mogę się gdzieś pojawić.

Miłego czytania :)

'Something about Christmas time.'

Byłam sama, pomimo otaczającej mnie rodziny, czułam pustkę w sercu. Wypełniała mnie od stóp, aż po czubek głowy…
Kiedy spotkałam Edwarda, moją pustkę zapełniałam jego miłością. Jednak świadomość tego, że w ‘I Will Follow You into the Dark’
każdej chwili mnie zostawi, dawała się mi cały czas we znaki. Nie wiem, dlaczego kochałam go tak mocno.
Może ze względu na jego piękne bursztynowe oczy.
Może, pomimo tego, że był zimnym wampirem, dawał mi ciepło.
Może, dlatego, że czułam się przy nim bezpiecznie, chociaż nie powinnam. Na początku chciał mnie zabić, ale mimo to chciałam z nim być na zawsze. Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy.
Kochałam go całego.

Pamiętam, jak kilka lat temu podczas świąt czułam się samotna. Kolorowe światełka na choince i prezenty nie cieszyły mnie, tak jak dawniej. Leżałam pod oświetlonym drzewkiem i zastanawiałam się, gdzie będę o tej porze kiedyś…
Teraz już wiem. Mieszkałam z tatą w Forks. Nigdy bym nie pomyślała, że nie będę chciała stąd wyjeżdżać. Zakochałam się w Edwardzie. Mam koło siebie mężczyznę, z którym wiem na pewno, spędzę całą wieczność.
Przyszły święta. Edward postanowił przynieść do naszego domu ogromny świerk. Już wtedy wiedziałam, że te święta będą wyjątkowe. Wiedział, że kocham ubierać choinkę i spędzać czas z rodziną. Rano razem z Renesmee ubrałyśmy choinkę. Jeszcze nigdy nie czułam takiej magii świąt, jak w tym roku. Była taka inna, wyjątkowa... Nie przeszkadzał mi już śnieg panujący na zewnątrz. Kiedy choinka w pełni została przyozdobiona, Renesmee wybiegła z domu na bosaka i zaczęła tarzać się w białym puchu. Edward wzorem prawdziwego ojca, wybiegł za nią szybko i założył jej butki, kurteczkę i czapkę. Nessie była bardzo posłuszna, jednak krył się w niej mały łobuziak. Ubrana ciepło, szybko pobiegła w głąb ogrodu i zaczęła rzucać w Edwarda śnieżkami. Nigdy nie zapomnę tego cudownego widoku. Słyszałam głośne i radosne okrzyki Renesmee, jak tylko Edward dostał śnieżką. Sekundę po tym zdarzeniu leżałam na śniegu. Mój mąż zadecydował za mnie, żebym przyłączyła się do zabawy. Nessie siedziała mi na brzuchu i lepiła kulkę ze śniegu.
-Mamusiu, masz przecież siłę, żeby wstać. – Stwierdziła Renesmee. Nie chciałam psuć jej zabawy, więc postanowiłam się poddać. – Będziesz mnie gonić? – Uśmiechnęła się do mnie perliście.
-Tatuś mnie trzyma, więc nie mogę wstać. – Edward wybuchnął śmiechem.- Jak mnie puści to na pewno się z tobą pobawię.
-Tati puść mamusię, proszę…- Powiedziała Nessie bardzo przekonująco w jej oczach dostrzegłam radosne iskierki.
-No dobrze, ale musisz mi dać buziaka. – Edward uwolnił mnie z uścisku i ściągnął ze mnie Renesmee. Pocałowała go w policzek i pobiegła za garaż. Chwilę później Edward objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i zaczął całować. Nie protestowałam. Jego wargi delikatnie muskały mnie po ustach. Objęłam go za jedną ręką za szyję, a drugą zatopiłam w jego puszystych włosach.
-No nie…-usłyszałam Renesmee i poczułam, jak Edward delikatnie odrywa się ode mnie. – Zawsze musicie się całować! Przecież to obrzydliwe! – Poskarżyła się i zaczęła ciągnąć mnie za bluzkę. Edward przewrócił tylko oczami i zaczął gilgotać Nessie po brzuchu. Biegaliśmy cały dzień, śmiejąc się i obrzucając śnieżkami. Przypomniało mi się, że normalnie po takiej wyczerpującej zabawie, powinnam być zmęczona. Jednak nie czułam się tak ani trochę. ‘Kiedyś do tego przywyknę’ – pomyślałam i wymierzyłam śnieżkę w Edwarda. Trafiłam w niego, co u Nessie wywołało salwę niepohamowanego śmiechu.
Przemoczoną Nessie postanowiłam zabrać do domu. Przebrałam ją w suchą bluzę i spodnie, i włączyłam jej bajkę. Usiadłyśmy na kanapie i Renesmee wtuliła się we mnie. Z rozpalonego kominka biło przyjemne ciepło, a w powietrzu unosiły się przeróżne zapachy. Rozpoznałam woń parafiny, stearyny, wosku, piernika, wanilii, cynamonu i pomarańczy. Zauważyłam, że na oknie stoją pozapalane świeczki zapachowe. Od razu pomyślałam o Edwardzie. To zapewne on poukładał wszędzie świece. Próbowałam wyczuć jego obecność, jednak nic z tego. Gdzie on się podziewał?
-Mamusiu, a gdzie poszedł tata? – Zapytała mnie Renesmee i pogłaskała mnie po ręce.
-Chyba poszedł do babci i dziadka, pewnie zaraz wróci, kochanie. – Powiedziałam do córki, ale tak naprawdę nie wiedziałam, gdzie jest Edward. Pogładziłam Nessie po głowie i pocałowałam w czoło.
Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi i do pokoju wszedł …
-Święty Mikołaj! – Wydarła się Renesmee na całe gardło i rzuciła się w stronę nowego przybysza.
Próbowałam stłumić śmiech, od razu wiedziałam, że za białą brodą Mikołaja ukryty jest mój Edward.
-Hoł, hoł…- powiedział Święty Mikołaj.
-Nawet nie wiesz, ile na Ciebie czekałam! – Poskarżyła się Renesmee.
-Przepraszam Cię moje droga, ale jeden z moich reniferów bardzo się zmęczył.
-Nieważne…-Nessie machnęła ręką. – Najważniejsze, że już jesteś!
-Byłaś grzeczna Renesmee? – Zapytał Mikołaj. Nessie popatrzyła na mnie, szukając świadka. Pokręciłam tylko głową, przytakując.
-Tak oczywiście, że byłam!
-W takim razie mam dla Ciebie mnóstwo prezentów.
Święty Mikołaj wyciągnął wszystkie prezenty dla Nessie z wielkiego, brązowego worka. Renesmee wzięła mnie za rękę i podeszłyśmy do wielkiej góry prezentów.
Przyglądałam się, jak mała powoli i starannie otwiera pakunki. Po chwili wybuchła śmiechem i zaczęła szukać moje wzroku.
-Patrz mamo! Ciocia Alice mi taką obiecała! – Podniosła czerwoną sukienkę ze srebrnym brokatem. – Dziękuję Mikołaju!
Nessie pobiegła do Mikołaja-Edwarda i przytuliła go.
-Grzeczne dzieci zawsze dostają to, co sobie wymarzą. Pamiętaj, żeby w przyszłym roku być też taka posłuszna, a na pewno się spotkamy. A teraz już na mnie czas…Do zobaczenia Renesmee. – i Mikołaj wyszedł, a Nessie zaczęła dobierać do reszty podarunków. Byłam bardzo ciekawa, co przygotowała nasza wielka rodzina dla mojej kochanej, małej istotki. Za jej radość i ciepło kochałam ją najmocniej na świecie.
-Kochanie idź i ubierz sukienkę, bo jak przyjdzie tata musisz się pochwalić. – Zachęciłam córeczkę.
-Tak już idę! – Przytaknęła głową i pobiegła do swojego pokoju.
Nagle poczułam, jak czyjeś ręce oplatające moją talie.
-Jak było? – Edward wymruczał mi wprost do ucha.
-Uwierzyła. – Obróciłam się w jego stronę i oplotłam mu ręce wokół szyi. – Masz talent aktorski. Było idealnie. Nawet nie wiesz, ile radości jej to sprawiło. Z resztą zaraz zobaczysz, jak świecą się jej oczy.
Po chwili z piętra zbiegła nasza mała królewna. W czerwonej sukience i w brązowych loczkach wyglądała, jak laleczka.
-Tatusiu patrz, co przyniósł mi Mikołaj! – Renesmee zatrzymała się dwa kroki przed nami i okręciła się wokół własnej osi, żeby zaprezentować się w nowym ubranku.
-Wyglądasz pięknie kochanie. – Powiedział Edward i Renesmee, z towarzyszącym piskiem, znalazła się w jego objęciach, poczym przytuliła się do niego i pokazała mu spotkanie ze Świętym Mikołajem.
-Bello, zaraz tu będą… - zaczął Edward.
-Wszyscy…- dokończyłam za mojego męża. Ledwo, co usiedliśmy przy kominku, a do domu wbiegła Alice, a za nią Rosalie, Emmett, Jasper, Esme i Carlisle.
-Wesołych Świąt! – Powiedziała Rose na przywitanie i podeszła do mnie. – Wesołych Świąt, Bello. – Uśmiechnęła się i uściskała serdecznie. Musiałam się przyzwyczaić do tego, że nie jestem już Rose obojętna.- A gdzie jest moja, ukochana Nessie?
-Tu jestem ciociu! – Uśmiechnęła się radośnie i wyciągnęła ręce w kierunku Rose.
-Jas chodź, musimy zrealizować plan.-Powiedział Emmett i wyszedł do ogrodu.
-Co wy kombinujecie? – Zapytałam szybko.
-Chłopcy realizują mój pomysł! – Pisnęła Alice i tamecznym krokiem wzięła Nessie na ręce. –Wyglądasz pięknie, moja księżniczko.-Powiedziała zauważając nową sukienkę.
-Mikołaj mi dzisiaj przyniósł mi prezenty! – Renesmee klasnęła rączkami.
-Tak, wiem, wiem. Nawet się ze mną kontaktował dzisiaj. Chciał wiedzieć, czy taką właśnie sukienkę chciałaś.
-Jest piękna ciociu. Dziękuję.-Powiedziała Nessie wtulając się w Alice.
-Z Wami to chyba nigdy nie jest nudo. – Podsumowałam.
-Siostrzyczko moja kochana, to wszystko przez Ciebie, ale i dzięki Tobie. Widzisz, jak tylko się pojawiłaś, co u nas w rodzinie dużo się pozmieniało.- Powiedział Emmett, a potem dodał z wielkim uśmiechem. – Na lepsze.
Odwzajemniłam uśmiech, ten tylko puścił do mnie oko i znów zniknął w ogrodzie.
-Wesołych Świąt, kochanie…-podeszła do mnie Esme. – Jeszcze nigdy nie było tak magicznie u nas podczas świąt. Wprowadziłaś tyle ciepła…Edward jest taki szczęśliwy, nawet nie wiesz ile na to czekałam. Kocha Cię tak bardzo…, a Nessie to najpiękniejsza rzecz, jaka Wam się przytrafiła. Jest w nią tak zapatrzony. – Westchnęła, a ja tylko przytuliłam się do Esme.
-Dziękuję…-szepnęłam jej po cichu. Nie byłam w stanie powiedzieć nic innego.
-Chodźcie tu! Już gotowe! – Krzyknęła Alice w ogrodu. W ciągu sekundy wszyscy znaleźli się na tarasie. Zaniemówiłam. Moim oczom ukazały się cudowny widok. Wszystkie świerki i mniejsze iglaki były przyozdobione kolorowymi światełkami.
-Ale pięknie…-wyszeptałam.
-Och, wiem. – Rzuciła Alice.
-Mówiłem Ci, że będzie się jej podobać. – Powiedział Edward i objął mnie w pasie.
-Wiedziałeś? – Zapytałam.
-Oczywiście. Alice wolała się upewnić, czy polubiłaś niespodzianki. – Odpowiedział z wielkim uśmiechem.
-Wujek, a ulepisz ze mną bałwana? – Ciszę przerwa Nessie. Chwyciła Jaspera za rękę i zrobiła jedną ze swoich cudownych min, dzięki której zawsze dostawała to, co chciała. Jas popatrzył na mnie błagalnie. Wystawiłam mu język i powiedziałam. – Nic z tego!
-Jasper, nie wymigasz się! – Krzyknął Edward i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Nessie zapragnęła mieć wielkiego bałwana, tak żeby widzieć go z okna swojego pokoju. Jas w zwinnym tempie ulepił trzy wielkie kule i postawił je za siebie. Alice pomogła znaleźć dla śnieżnego ludka ważne akcesoria. Czarnym guzikom, garnkowi i miotle towarzyszyły wielkie czerwone usta, które zrobiła z gałązek. Od tej chwili bałwan przypominał po części wampira. Nessie piszczała ze szczęścia i wgramoliła się Jasperowi na barana.
-Dziękuję wujku.- Powiedziała Renesmee i przytuliła się do włosów Jaspera.
-Widzę, że Jasper dzisiaj bezkonkurencyjny. – Zaśmiał się Emmett.- Tylko uważaj na Rose.
-A gdzie ona się podziała? – Rozglądnęłam się po pokoju. Nie widziałam, ani nie wyczuwałam obecności Rosalie.
-Zaraz przyjdzie…- rzucił Emmett.
-Edward…
-Nie wiem, Emmett dobrze maskuje swoje myśli…- powiedział i zmrużył lekko oczy.
Postanowiłam przejść się do ogrodu. Chciałam popatrzeć na mój piękny ogród. Ostatnio tyle rzeczy wokół mnie się zmieniło. Zmieniło się moje całe życie, którego nie zamieniłabym na żadne inne.
-Mamusiu…-Poczułam za sobą Nessie. – Czemu jesteś smutna? – Zapytała z troską.
-Ja? – Zdziwiłam się. – Nie jestem smutna, kochanie. – Uśmiechnęłam się do niej i wzięłam na ręce.
-To dobrze, bo myślałam, że coś nabroiłam…- wzięła głęboki oddech. - Mamusiu, bo chodzi o to, że…- zatrzymała się
-Tak? – Zachęciłam ją z uśmiechem.
-Chciałabym dzisiaj pójść spać później, mogę? – Popatrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami spod wachlarza rzęs.
-Oczywiście kochanie, chyba uda mi się przekonać tatę.- Puściłam do niej oko.
-Super! Kocham Cię mamo! – Powiedziała i przytuliła się natychmiast. Pocałowałam ją w czoło.
-Ja też Cię kocham. A teraz leć do dziadka, bo zdaje mi się, że chciał Ci coś opowiedzieć
Nessie ześlizgnęła się z moich ramion i pobiegła do salonu. Carlisle postanowił opowiedzieć Renesmee, jak kiedyś wyglądały jego święta. Robił to fantastycznie, uwielbiał zwracać uwagę na szczegóły. Nessie opierając się o Emmetta, słuchała historii dziadka.
Stałam jeszcze przez chwilę na tarasie.
-Zastanawiam się, kiedy nasza mała będzie mówić do nas po imieniu. – Szepnęła Rose. Trochę mnie przestraszyła, bo nie spodziewałam się kogoś za moimi placami.
-Daj jej rok, no może dwa…-opowiedziałam i obie zaczęłyśmy się śmiać.
-Ale ty i Edward zawsze będziecie dla niej rodzicami, mamą i tatą…-powiedziała smutno.
-A ty zawsze będziesz tą osobą, dzięki której jest na świecie i możemy patrzeć, jak rośnie, śmieje się i nas kocha.- Złapałam Rose za rękę. Nigdy bym nie pomyślała, że będzie mi taka bliska. Popatrzyła się na mnie z taką czułością, że musiałam ją przytulić. Gdyby mogła płakać, na pewno teraz z jej oczu ciekłyby potoki łez.
-Przepraszam Bello, przepraszam. Za te wszystkie złe słowa pod twoim adresem i tą historią z samobójstwem. Tak cieszę się, że jesteś z nami. – Westchnęła. – Wiesz w głębi serca, wtedy na głosowaniu, chciałam powiedzieć, że jestem za. Wierz mi chciałam dobrze dla Ciebie.
-Wiem Rose, wiem…- uśmiechnęłam się do niej, wybaczyłam jej wszystko, co kiedyś się nam przytrafiło. – Myślałam, że nigdy nie pogadamy w ten sposób.
-Ja też. A jak Ci się podoba jemioła? – Wskazała na żyrandol, kiedy siedziałyśmy w pokoju na kanapie.
-To po to poszłaś niedawno! Kompletnie zapomniałam się Ciebie zapytać. Dzięki.
-Powiesiłam też Wam w sypialni. – Rose posłała mi swój najpiękniejszy uśmiech. – Wiesz nad łóżkiem… Będziesz miała pretekst, żeby…
-Cii…Jeszcze podsłucha…
Zachichotałyśmy cicho.
-Dziękuję Rose…Dzięki Tobie mam moją księżniczkę, gdyby nie ty to… - nie mogło mi przejść nic więcej przez gardło.
-No nie tylko dzięki mnie, kochana.- Popatrzyłyśmy na Nessie, która bawiła się teraz z Edwardem na podłodze. – Ale nas wzięło na wyznania…
-Są święta, a w święta mówi się prawdę. – Powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Mamusiu, ciociu chodźcie do nas! – Zawołała Nessie.
-Chyba nie mamy wyjścia…- i poszłyśmy w kierunku Renesmee i Edwarda.
-Słyszałeś? – Zapytałam męża.
-Że, co? Co miałem słyszeć? – Zbiłam go z pantałyku.
-A nic… - uśmiechnęłam się łobuzersko.- Rose… - popatrzyłam na nią tylko, a ta wiedziała od razu, co ma zrobić.
-Och mój drogi nie dowiesz się tak szybko…- rzuciła.
-No nie…Bello, teraz knujesz z Rose? No ładnie. Nigdy bym nie pomyślał…- pokręcił głową i zaczęliśmy się śmiać. Czas mijał szybko. Nawet nie zauważyłam, kiedy wybiła północ. Nessie głośno zaczęła ziewać i trochę marudzić.
-Kochanie jesteś zmęczona? – Zapytał Edward.
-Tylko troszeczkę…- zdanie Renesmee przerwało ziewnięcie.
-Oczy Ci się kleją słoneczko… - powiedziała Esme.
-Mogłabyś ją zabrać na górę i położyć do łóżka? – Zapytałam.
-Pewnie…Tak dawno nie opowiadałam Nessie bajki.- Wzięła ją na ręce.
-O tak! – Renesmee ożywiła się. – Opowiesz mi, dlaczego Rudolf miał czerwony nos? – Zapytała, a jej oczy były jak pięciozłotówki.
-Najpierw idź powiedzieć wszystkim ładnie dobranoc i daj po buziaku, a ja czekam tu na Ciebie.- Esme wypuściła Nessie ze swoim objęć i uśmiechnęła się szeroko. -Ile to radości może dać taki mały brzdąc…- szepnęła do mnie, podczas gdy Renesmee obcałowywała i tuliła każdego.
-Tak…jest wyjątkowa.
-Dobranoc mamusiu! – Nessie wskoczyła mi na ręce. – Kocham Cię. – Złożyła mi na policzku wielki pocałunek i Esme wzięła ją na ręce, i poszły do sypialni na górę.
Wszyscy usiedli na kanapie i odetchnęli z ulgą.
-Nessie daje nieźle popalić… - zauważył Edward.
-Tylko nie mów, że się zmęczyłeś. – Wyśmiałam go.
-Bella ma rację, synu. – Zauważył Carlisle.
-No kochani, zbieramy się. – Powiedziała Alice.
-W takim razie do zobaczenia. – Rzucił na odchodne Jasper i wszyscy wyszli za nim z domu.
-Wesołych Świąt, dobranoc. – Powiedziała Rose i cmoknęła mnie w policzek.
-Dobranoc. – Odpowiedziałam i po chwili w salonie zostałam sama z Edwardem.
Usiadłam na kanapie i wtuliłam się w mojego mężczyznę. Pogłaskał mnie delikatnie po policzku i zaczął bawić się kosmykiem włosów, który opadł na jego rękę.
-O czym myślisz? – Zapytał cicho.
Długo nie odpowiadałam. Nie wiedziałam, czy chciałam powiedzieć Edwardowi to, o czym teraz myślałam.
-Wiesz zastanawiam się, jakby wyglądało nasze życie bez Renesmee… i jakoś kompletnie sobie tego nie wyobrażam. – Zamknęłam oczy, znów próbując.- Nic z tego…
-Ja też nie mogę kochanie. – Powiedział Edward i wziął moją twarz w swoje dłonie. – Obiecaj mi coś…
-No nie…Znowu coś…- nie dokończyłam, bo zmroził mnie spojrzeniem. – Och, no dobrze, co tylko sobie zażyczysz.
-Od czego by tu zacząć. – Zamyślił się. Wiedział, że tym sposobem zawsze mnie zdenerwuje.
-Nie każ mi tyle czekać, bo się nie zgodzę.- Zagroziłam.
-Obiecaj mi, że powiesz mi, co byś chciała dostać ode mnie na Święta…-wymruczał mi do ucha. Wywróciłam oczami. Zauważył to. – Tak…mówiłaś coś? Nie dosłyszałem… - zaczął się ze mną droczyć.
-Dlaczego ciągle chcesz mi coś dawać?
-Bo uszczęśliwianie Cię, moja droga, to moje ulubiona rzecz na świecie. – Powiedział.
-Ulubiona? – Zapytałam podchwytliwie, zarzucając mu ręce na szyje i zaczęłam się śmiać.
-Dokończymy naszą rozmowę za chwilkę… Esme…- pocałował mnie w czubek nosa i wypuścił ze swoim ramion.
-Śpi…-powiedziała Esme szeptem, wchodząc do salonu.
-Dziękuję mamo, że zajęłaś się dzisiaj bajką…- odpowiedział Edward.
-Ach to drobiazg, naprawdę… Nessie jest taka kochana. – Esme uśmiechnęła się od ucha do ucha. – Widzę, że już wszyscy uciekli. Na mnie też pora. – Uściskała nas i dodała. – A jak będziecie mieć kiedyś małej dość, to ja chętnie się nią na trochę zaopiekuję. Jakbyście chcieli, gdzieś wyjechać albo coś.-Puściła do mnie oko.
Zachichotałam.
-Na pewno nie zapomnę o Twojej propozycji. Dziękuję.
-W takim razie dobranoc.
-Pozwól, że Cię odprowadzę Esme. – Zaproponował Edward.
-Ale nie musisz, mam nie daleko.
-Oj nie daj się prosić. – Powiedziałam.
-No dobrze… - uściskała mnie jeszcze raz.- Ty to masz dobrze z tym Edwardem. – Szepnęła mi na ucho. Wiedziała, że mój mąż i tak wszystko słyszał. Widać było po jego zadowolonej minie.
-Zaraz wracam. – Mruknął i zniknął razem z Esme w ciemności.
Postanowiłam zobaczyć Renesmee. Ostatni raz widziałam ją jakąś godzinę temu, nagle zatęskniłam za nią bardzo mocno. W mgnieniu oka znalazłam się w jej pokoju. Przysiadłam koło niej bez żadnego szelestu. Spała tak słodko - z rączkami obok głowy i z lekko otwartą buzią. Oddychała miarowo i cicho. Pogłaskałam ją delikatnie po głowie. Jej włosy były takie miękkie, tak bardzo przypominały mi odcień włosów Edwarda. Podsunęłam jej kołdrę wyżej i pogłaskałam po policzku. Była taka śliczna. Kilka lat temu nie pomyślałabym, że spotka mnie takie szczęście. Rozejrzałam się po pokoju. Ściany pokryte delikatnym różem, a gdzie nie gdzie można było dopatrzeć się fioletowych motylków. To zdecydowanie była sypialnia marzeń Alice. Uśmiechnęłam się na wspomnienia tamtego popołudnia, kiedy Alice wparowała z Jasperem oraz kilkoma puszkami farb. Nessie skakała wtedy z radości. Na ścianach wisiały zdjęcia z ostatnich wakacji na wyspie, z wypadów z Rosalie do jej ulubionego sklepu z Nessie, portrety Renesmee i wiele innych. Półki uginały się pod ogromną ilością zabawek, książek i gadżetów, jaką posiadła moja mała królewna. Jej szafa była większa od pokoju, ale Nessie uwielbiała ubrania. Ta cecha stanowczo nie należała do mnie, ale coraz lepiej orientowałam się w modzie dzięki Alice i Rose. One dwie były dla mnie, jak siostry, których nigdy nie miałam. Za to Emmett i Jasper braćmi. Carlisle i Esme byli moimi rodzicami. Oczywiście nie mogliby zastąpić mi tych prawdziwych, ale kochałam ich całym sercem. Edward i Nessie pokazali mi prawdziwą miłość i wszystko, co z nią związane. Była to moja rodzina, której nie zamieniłabym na żadną inną.

Przygotowałam Renesmee nowe ubranie na następny dzień i poukładałam pluszaki powrotem na miejsce. Spojrzałam na krzesło przy oknie i ujrzałam w nim Edwarda. Posłałam mu ciepły uśmiech i usiadłam na kolanach.
-Jak długo tu siedzisz? – Szepnęłam.
-Wystarczająco długo…- wymruczał mi do ucha.- Chodź. – Porwał mnie w ramiona i zaprowadził do sypialni.
-Co ty knujesz, co?
-Hm…najpierw musimy dokończyć naszą rozmowę. - Zaczął wyliczać. – Potem zapewne ty będziesz chciała o coś zapytać, a potem… - nie dokończył tylko uśmiechnął się łobuzerko.
-A mogę zmienić kolejność? – Zapytałam z miną niewiniątka.
-Możemy ponegocjować…- Położył mnie na łóżku.
-Więc, jeśli chodzi o mój prezent, to tą kwestie zostawiamy na koniec.- Położyłam się na brzuchu i podparłam się dłońmi, żeby lepiej widzieć Edwarda.
-Ale dlaczego? – Oburzył się.
-Proszę…- zaskomlałam.
-No dobra. – Poddał się.
-Chciałam Ci coś powiedzieć…Tylko się nie wściekaj i daj mi dokończyć. – Poprosiłam. Popatrzył się na mnie, jakbym prosiła o nie widomo co.
-Kontynuuj…
-Mówiłeś, że nie wyobrażasz sobie życia bez naszej Renesmee. – Przytaknął głową. – Wszyscy ją kochamy, prawda? Jest oczkiem w głowie każdego z nas i wiesz na pewno, że gdyby nie Rose, nie byłoby jej tutaj z nami. Mógłbyś czasami być dla niej bardziej wyrozumiały i milszy dla niej, co? Ona ma ogromne serce i chciała dobrze. Raz jedyna była po mojej stronie. Nasz skarb mamy dzięki niej…- urwałam. – Wiem, jak to było z wami na początku. Chciałabym, żeby teraz coś się zmieniło, bo tak będzie zawsze.
-Wiem, że czasami przesadzam i wiem o tym, co mi powiedziałaś. Może rzeczywiście trochę przeginam… - przyznał się ze skrzywioną miną.
-Trochę?
-Oj, nie czepiaj się. Obiecuję, że jakoś postaram się naprawić ten nasz kontakt.
-Na pewno? – Spojrzałam na niego wymownie.
-Dla Ciebie wszystko.
-A nie możesz tego zrobić dla siebie i dla Rose? – Oburzyłam się. – Nie rób niczego dla mnie i przeciw sobie. Jeśli ci pasuję tak, jak jest to proszę bardzo, droga wolna. – Wstałam i podeszłam do okna. Próbowałam się uspokoić. W szybie widziałam odbicie Edwarda. Siedział na łóżku i zastanawiał się, co robić. Pierwszy raz widziałam go w takiej sytuacji. Jego pewność siebie uleciała uchylonymi drzwiami. Odwróciłam się powoli w jego stronę.
-Masz rację…- powiedział nagle. Jeszcze nigdy nie słyszałam w jego głosie takiej powagi. – Przepraszam. Chyba jej nie doceniałem…
-Nie zawsze ty masz tylko rację…- zauważyłam.
-Najwyraźniej…- przyznał. Podeszłam do niego i pogłaskałam po policzku. – Postaram się to zmienić. Zauważysz. – Uśmiechnął się do mnie szeroko, ukazując tym samym swoje białe, proste zęby.
-Tylko nie przysadzaj.
-Tak jest żono.
Wywróciłam oczami, co spowodowało, że zaczął się śmiać. Jakoś cały czas nie mogłam się przyzwyczaić do tego zwrotu.
-Tą kwestię zamykamy. – Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam błysk.
-Podzielam…- wziął mnie za ręce. – W takim razie powiedz mi o prezencie.
Opuściłam głowę. Dlaczego Edward wciąż drążył ten temat? Cieszyłam się, że nie może odczytać moich myśli. Gdybym dalej była człowiekiem, na mojej twarzy zagościłby ogromny, czerwony rumieniec.
-Wszystko, czego chcę na święta...To Ty…- wyszeptałam i spojrzałam mu głęboko w oczy. – Ale jak Cię znam to przygotowałeś już dla mnie prezent.
-Jak ty mnie dobrze znasz, kochanie…
-Ale może najpierw wykorzystamy tą chwilę…-spojrzałam na ramę łóżka, gdzie czerwoną wstążką przyczepiona została jemioła. Edward podążył za moim wzrokiem i uśmiechnął się.- Może pozwolisz, że najpierw spełnisz moją zachciankę? – Zapytałam uwodzicielsko.
-Nie myślę o niczym innym…
Poczułam wargi Edwarda na moich ustach. Zaczął mnie powoli całować. Delikatne pieszczoty przeszły w łapczywe pocałunki i śmielsze posunięcia. Jednym ruchem ściągnął ze mnie ubranie. Nie byłam mu dłużna i zrobiłam to samo. Przywarliśmy do siebie, zatapiając się w pocałunkach, dotyku i spojrzeniach. Mogłabym tak trwać całą wieczności. Edward był kimś, bez kogo nie potrafiłam żyć. Kochałam go bardzo mocno. Cały czas szeptał mi czułe słowa do ucha. Był całym moim życiem.

Nie byłam już sama. Miałam wokół siebie przyjaciół, rodzinę,…Bez których mój świat nie był by tak kolorowy, jak teraz.


KONIEC.

‘I Will Follow You into the Dark’
EPILOG:


W domu unosiła się cicho melodia -nowa kołysanka, którą napisał Edward dla Renesmee. Rozpoczęła się spokojnie. Delikatne nuty, grane z czułością, odbijały się po całym pomieszczeniu. Pojedyncze dźwięki otulały każdy kąt. Edward siedział przy pianinie. Dałam porwać się melodii i chłonęłam każdą nutę. Oparłam się o fortepian i przymknęłam oczy. Uwielbiałam, jak grał. Był do tego stworzony. Za pomocą kilku dźwięków potrafił opowiedzieć jakąś historię albo opisać emocje i uczucia. Był w tym bezbłędny.
Zagrał ostatnią nutę. Skończył historię. Dalej miałam przymknięte powieki. Wsłuchałam się w ciszę. Była kojąca, jednak nic nie mogło zastąpić kołysanki granej przez Edwarda. Przez ten czas, gdy byłam już po przemianie, codziennie grał coś nowego i zaskakującego. Przychodziło mu to bardzo łatwo.
-Podobało Ci się? – Wymruczał mi do ucha i objął mnie mocno. Ocknęłam się po chwili, przywołana z powrotem na ziemię przez mojego cudownego mężczyznę.
-Tak…- Wydusiłam z trudem. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się.- To dla Nessie, prawda?- Pokiwał tylko głową i zatopił swoje wargi w moich ustach. Złapałam go za szyje i przycisnęłam bliżej, a on błądził ręką wokół moich łopatek i talii. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Renesmee pomagała Rosalie i Alice przygotowywać przyjęcie sylwestrowe. Kiedy Edward powoli i delikatnie oderwał mnie od siebie, jęknęłam zawiedziona.
-Edward…- powiedziałam.
-Kochanie musimy zaraz iść. – Usprawiedliwił się.
-Wiem, wiem…- pogłaskałam go po policzku. Uwolnił mnie z uścisku i uśmiechnął się łobuzersko.
-Następny utwór będzie dla Ciebie. Obiecuję.
-Dzięki. – Musnęłam delikatnie jego usta. – A teraz idę się przebrać. Alice zostawiła dla mnie coś genialnego!
Udałam się do garderoby. Cieszyłam się, że Alice wybrała kreacje za mnie. Miała idealnie wyczucie stylu, więc zawsze trafiała genialnie. Szybko się przebrałam. Sukienka była czarna, na ramiączkach i z głębokim dekoltem. Sięgała mi lekko za kolanka. Na talii zapięłam czarny pas z cekinami i włożyłam cieliste rajstopy, i ubrałam czarne szpilki. Teraz bez problemu poruszałam się na wysokich obcasach. W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że moja kochana siostra zostawiła dla mnie długie, srebrne kolczyki z szkatułce. Pobiegłam po nie i założyłam na uszy. Na tle moich mahoniowych włosów, kolczyki wyglądały cudownie. Od światła odbijały się delikatnie małe kryształki i rzucały oczka na moją twarz. Podkręciłam szybko rzęsy czarnym tuszem. Przeczesałam włosy i popatrzyłam do lustra.
-No Alice, jestem z Ciebie dumna. – Powiedziałam do swojego odbicia i zaczęłam się śmiać.
-Kochanie, skończyłaś już? – Do garderoby zapukał Edward.
-Tak, już idę. – Krzyknęłam i kopnęłam swoje codzienne ubranie w kierunku szafy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że Edward przygląda mi się z otwartą buzią.
-Wyglądasz…-zamyślił się. – Zbyt uwodzicielsko. Musze powiedzieć Alice, żeby następnym razem trochę się pohamowała.
-Ja Ci dam! – Zagroziłam. – Wiesz, jaką jej to sprawia przyjemność? Ogromną, więc bardzo Cię proszę, nie rób tego!
-Chodź tu do mnie. – Przyciągnął mnie do siebie i złożył mi pocałunek na ustach. Wiedziałam, że nie ma ochoty nigdzie iść. Poczułam, jak jego ręce zbliżają się do mojej twarzy, a potem do włosów. Zamarłam i natychmiast oderwałam się od niego.
-Popsujesz mi włosy i makijaż!
Wywrócił oczami.
-Nie wiedziałem, że tak dbasz o urodę.
-Przestań się czepiać. Nie chcę się kłócić, więc nie zaczynaj. Wiesz, że jaki ostatni dzień nowego roku taki cały następny?
-A nie, jaki pierwszy dzień nowego roku taki cały rok?
Odsunęłam się od niego i wyszłam trzaskając drzwiami, że o mało nie wypadły z zawiasów. Zgasiłam światła w salonie i lampki w ogrodzie i na choince. Zobaczyłam, że Edward idzie w moją stronę. Zamknęłam drzwi prowadzące na taras i skierowałam się do wyjścia.
-Nie obrażaj się…- poczułam, jak łapie mnie za rękę.
-Nie gadaj już, tylko chodź, bo dziewczyny nas zabiją. – Zmierzyłam go wzrokiem. Miał na sobie gładką, czarną marynarkę zarzuconą na czarną jedwabną koszulę i ciemne jeansy.
-Coś nie tak? – Zauważył, że się mu przyglądam.
- Pasuje Ci ta koszula. – Powiedziałam i wyszliśmy z domu. Trzymając się za ręce, pobiegliśmy do domu Cullenów. Kiedy mknęliśmy przez las, co jakiś czas spoglądałam na Edwarda. Nie mogłam się przecież ciągle na niego obrażać. W moim umyśle zaświtał mi pewien plan, jak dobrze, że nie mógł czytać mi w myślach. Zatrzymałam się nagle, wyrywając mu swoją rękę z uścisku. Stanął zdezorientowany i rozglądnął się dookoła.
-Co się stało? – Zapytał.
-Nic, chciałam Ci powiedzieć, że trochę przegięłam. Przepraszam. – Zawiesiłam mu ręce na szyi i popatrzyłam w oczy. Skradłam mu pocałunek i zaczęłam biec.
-Na więcej musisz sobie zasłużyć i najpierw dogonić.
Pierwszy raz biegłam, jak oszalała. Jeszcze nigdy nie ufałam swojemu instynktowi, jak teraz. Dobiegłam do domu Cullenów pierwsza i Edward przegrał. Oparta o werandę czekałam na mojego męża.
-Oj…- zacmokałam, gdy pojawił się koło mnie. – Przegrałeś.
-Wszystko przez to, że masz więcej siły…Na razie…Ale to się zmieni niedługo.
Wybuchnęłam śmiechem i zaciągnęłam go do środka. Na każdej ścianie w salonie wisiała masa kolorowych balonów przewiązanych serpentynami i grała głośno muzyka.
Podbiegła do nas Renesmee i obsypała konfetti.
-Cześć! – Powiedziała głośno, żeby przekrzyczeć muzykę. Edward wziął ją na ręce i od razu porwał na parkiet.
-To już mamy królową parkietu. – Powiedziałam do Alice. Siedziała na kanapie i z zawrotną szybkością przeglądała kompakty, segregując je na dwa stosy. Uśmiechnęła się do mnie i machnęła do Rose, żeby podeszła.
-Już wszystko gotowe. – Pisnęła. – Mam nadzieje, że Rose też się ze wszystkim uwinęła.
-Coś chcesz Alice? – Zapytała Rosalie, siadając koło mnie na kanapie.
-Gotowe?
-Oczywiście! Jasper zaraz jeszcze rzuci okiem. – Pochwaliła się.
-O czym Wy mówicie? – Zapytałam Rose.
-Zobaczysz, Bello. – Uśmiechnęła się do mnie. – Prześlicznie wyglądasz.
-Dziękuję, to od Alice…
-Tak, wiem, wiem. Kolczyki wybierałam ja.
-Cudowne są. Musicie mnie jakoś nauczyć, jak wybierać ubrania i dodatki.
-Ale super, że się zgodziłaś! – Krzyknęła Alice.
-Wiedziałaś?
-Pewnie! Tylko nie widziałam, że podejmiesz decyzję tak szybko.
-Pani pozwoli.- Emmett wyciągnął w moim kierunku rękę.
-Chyba żartujesz? Przecież ja nie umiem tańczyć.
-Ja też. – Zaśmiał się. – Oj nie daj się prosić! – Powiedział i jedyną ręką podniósł mnie z kanapy. Nie wyobrażałam sobie Emmetta tańczącego do jakiejś popowej piosenki. Ale muszę przyznać, że genialnie prowadził. Mimo, że ja miałam dwie lewe nogi do tańca, radził sobie ze mną całkiem nieźle.
-Muszę się chyba zapisać na jakiś kurs tańca. – Zaśmiałam się, gdy właśnie okręcałam się wokół ręki Emmetta.
-Edward nigdzie Cię nie puści. Sam się tym zajmie. – Odpowiedział mi i znowu zaczęliśmy wirować po parkiecie. Kiedy piosenka się skończyła, podszedł do nas Edward z Renesmee.
-Odbijany. – Powiedział i wziął mnie za rękę.
-Chodź do mnie moja księżniczko.- Emmett wziął Nessie na ręce i już ich nie było.
-Jak ja dawno z Tobą nie tańczyłem. – Wymruczał mi do ucha mój mężczyzna i musnął szyję.
-Mamy czas, żeby to nadrobić. – Odpowiedziałam i przytuliłam się do jego torsu. Alice właśnie puściła wolniejszy kawałek, więc mięliśmy szansę chwilę pobujać się w jej spokojnym rytmie.

Love of mine some day you will die
But I'll be close behind
I'll follow you into the dark*


Wtuliłam się mocniej w ramię Edwarda. Słowa piosenki przykuły moją uwagę. Dlaczego tak bardzo przypominały mi o przeszłości? Podniosłam głowę i Edward oderwał się od przytulania do moich włosów. Wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu. Nie chcieliśmy przerwać tej chwili. Mogłam się założyć, że Edward zauważył moje poruszenie, gdy tylko piosenka się zaczęła.
Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej. Bycie wampirzycą było mi przeznaczone, tak jak sam Edward. Nic tego nie zmieni. Zawsze będziemy razem. Pogłaskał mnie po policzku, a ja przymknęłam oczy. Co by było, gdyby nikt z Cullenów nie zgodził się na moją przemianę? Co wtedy bym zrobiła? Przerwałam ten monolog w mojej głowie i otworzyłam oczy. Edward przyglądałam mi się z zainteresowaniem.
-O czym myślisz? – To pytanie zadało mi cios prosto w serce, nie chciałam go okłamać i tym bardziej zranić. Postanowiłam mu powiedzieć wprost.
-Zastanawiam się, co by było, gdybym nie była wampirem. Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, gdybyście się nie zgodzili.- Dotknął opuszkiem moich ust.
-Cii…Teraz to nie ważne.- Powiedział. – Ty zawsze musisz dopiąć swego, więc w desperacji pewnie pojechałabyś do Voltery.- Uśmiechnął się.

If heaven and hell decide
That they both are satisfied
Illuminate the no's on their vacancy signs

If there's no one beside you
When your soul embarks
Then I'll follow you into the dark
Then I'll follow you into the dark*


Z głośników wydobyły się ostatnie słowa piosenki. Tak bardzo pasowały do mnie…
-Jak ty wszystko wiesz. – Uśmiechnęłam się.- Kocham Cię.
Jedna ręką przyciągnął mnie do siebie, a drugą delikatnie poniósł mój podbródek do góry i złożył namiętny pocałunek.
-Zostało 10 minut do Nowego Roku! – Krzyknęła Alice, ściszając muzykę. – Wszyscy do ogrodu, natychmiast!
Wszyscy szybko zmaterializowali się na zewnątrz. Nagle zobaczyłam Esme niosącą tacę z dziewięcioma kieliszkami. Popatrzyłam pytająco na Edwarda. Przecież wampiry nie piją szampana ani żadnego innego alkoholu! Więc, po co kieliszki!?
-Po co nam szkło? – Zapytałam.
-Zapomniałem Ci powiedzieć. Alice ma bardzo głupie pomysły. – Powiedział.
-Słyszałam to! – Warknęła i od razu znalazła się koło Edwarda wpatrując się w niego zaciekle. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, aż nagle uśmiechnęła się podejrzliwie i wzięła mnie za rękę.
-Edward ma zły dzień dzisiaj… Kiedyś to wymyśliłam. – Wskazała na kieliszki. – Lubię takie bajery, a że nie możemy pić szampana, będziemy pić…
-Krew!? – Przerwałam jej.
-Super! Prawda? – Pisnęła Alice.
-Świetne! – Przyznałam i zaczęłam się śmiać. Nigdy bym nie wpadła na to.
-Emmett chodź! – Rose pociągnęła go za krawat w kierunku ogrodu i podeszła z nim do małej skrzynki.
-Jeszcze dwie minuty! – Powiedziała Esme.
Wszyscy stali już na tarasie czekając na powitanie Nowego Roku. Przyglądałam się Rosalie i Emmettowi, jak biegają po ogrodzie.
-No kochani zaczynamy odliczać! 10…-Zaczęła Alice.
-9…8…7…6…-Przyłączyła się cała reszta. – 5…4…3…2…1…
-Nowy Rok! – Krzyknęła Nessie i wystrzeliły fajerwerki. Na niebie tliły się kaskady spadających powoli światełek. Najpierw były fioletowe, a potem robiły się złote. Alice puściła muzykę i teraz fajerwerki opowiadały jakąś historię. Przestałam wpatrywać się niebo, bo usłyszałam otwierającą się butelkę. Carlisle wlał powoli do każdego kieliszka trochę…krwi. Tak to była prawda, Alice naprawdę to wymyśliła. Carlisle podał wszystkim ostrożnie kieliszki.
-Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku. Żeby był lepszy od poprzednich! – Podniósł kieliszek do góry i wszyscy się stuknęliśmy. Wypiliśmy zawartość jedynym tchem, a Renesmee dostała wielkiej czkawki.
Fajerwerki dalej rozjaśniały niebo nad naszymi głowami, jednak teraz nikt nie zawracał sobie tym głowy, bo wszyscy zaczęli składać sobie życzenia i się całować. Stanęłam przed Edwardem i Nessie, którą miał na rękach.
-Jak ja was kocham… - Wydusiłam z siebie. Nie byłam w stanie powiedzieć nic innego.
-My też Ciebie, mamusiu. – Powiedziała Renesmee i przytuliła mnie. Zobaczyłam, że Edward uśmiecha się do mnie moim ulubionym uśmiechem.
-Życzę Ci wszystkiego najlepszego kochanie. Żebyś była zawsze taka radosna, zadowolona i spełniała swoje najskrytsze marzenia. – Powiedziałam całując ja w policzek.
-Żebyś kochała mamę. – Edward dołączył się do życzeń i przytulił Nessie.
-I tatę. – Dopowiedziałam.
-Renesmee, Rose Cię szuka. – Powiedział Edward. – Nie pozwól cioci czekać. – Wypuścił ją ze swoich objęć i pobiegła.
Objęłam rękoma Edwarda, a on pogłaskał mnie po policzku.
-Czego ja mogę Ci życzyć? – Zamyślił się.
-Mogę Ci podpowiedzieć. – Uniósł jedną brew. – Siebie mi życz. – Powiedziałam.
-Tylko tego chcesz? – Uśmiechnął się.
-Oj przestań gadać. – Położyłam mu palec na usta. Gdy je przymknął, przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Nie musiałam oddychać, więc mogłam zatonąć w jego pocałunkach.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie, jednak nasze nosy dalej się stykały.
-Żeby zawsze tak było, żebym zawsze Cię kochał i żebyśmy zawsze byli w sobie tak zakochani. Nie chcę tego zmieniać. – wyszeptał.
-Ja też. Kocham Cię. – Musnęłam jego policzek.
-Ja Cię kocham mocniej.
-Doprawdy?
-Potem o tym pogadamy, a teraz porywam Cię na parkiet, ktoś tu mówił o kursie tańca…- wziął mnie na ręce i już wirowaliśmy na parkiecie.
‘Ten rok będzie wyjątkowy.’- Pomyślałam.
Miałam koło siebie Edwarda. Moją miłość, z którą mam spędzić całą wieczność.
Miałam Renesmee, o którą tak walczyłam. Była najcudowniejszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła.
Jestem szczęśliwa. Chociaż szczęśliwa to mało powiedziane. Jestem najszczęśliwszą wampirzycą na świecie i nic tego nie zmieni.


* wykorzystałam tutaj słowa piosenki Death Can For Cutie – ‘I Will Follow You into the Dark’

Szczęśliwego Nowego Roku Twilight’owce :)
Acia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aciaaa dnia Nie 16:12, 04 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alexis_
Nowonarodzony



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:43, 04 Sty 2009 Powrót do góry

Bardzo ładne Wink trochę za słodko, ale mi się podoba :D

‘Ten rok będzie wyjątkowy.’- Pomyślałam.
Miałam koło siebie Edwarda. Moją miłość, z którą mam spędzić całą wieczność.
Miałam Renesmee, o którą tak walczyłam. Była najcudowniejszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła.
Jestem szczęśliwa. Chociaż szczęśliwa to mało powiedziane. Jestem najszczęśliwszą wampirzycą na świecie i nic tego nie zmieni.

to jest zdecydowanie boskie, takie idealne :D

Gdybyś coś jeszcze pisała to życzę powodzenia ! Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nessie
Zły wampir



Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 16:00, 04 Sty 2009 Powrót do góry

Cytat:
Wystawiłam mu język mu język

powtórzenie.
Ale ogólnie słodko, tzn ładnie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wampirek
Dobry wampir



Dołączył: 01 Sie 2008
Posty: 1124
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:05, 04 Sty 2009 Powrót do góry

oj po tych wszystkich parodiach, tragediach i innych smutasach, fajnie jest przeczytać coś tak słodkiego.

Gratuluję pomysłu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Magdolińska
Wilkołak



Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 17:30, 04 Sty 2009 Powrót do góry

Czytałam już na tvs, ale tutaj dopiero komentuję:
Aciaaa, to jest boskie!
Koniec komentarza.
Dziękuję za uwagę. :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Magdolińska dnia Nie 17:30, 04 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Anna Scott
Zły wampir



Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New York- Kerry -Londyn- Trondhaim ... Tam gdzie Diabeł mówi "Dobranoc"...

PostWysłany: Nie 18:36, 04 Sty 2009 Powrót do góry

O M G Uwaga Uwaga Uwaga
O M G Uwaga Uwaga Uwaga
O M G Uwaga Uwaga Uwaga

No po prostu GENIALNE Uwaga Uwaga Uwaga
Przez chwile zastanawiałam się czy mam w pokoju okno otwarte, bo momentalnie poczułam dreszcze na ciele Uwaga Piszesz BOSKO Uwaga Uwaga Uwaga
Zupełnie jakbym czytała kontynuacje naszej wielkiej Stephenie Meyer Uwaga Uwaga Uwaga
Kobieto masz DARRRRR Uwaga Uwaga Uwaga
Już Cię sławię pod niebiosa Twisted Evil

Ave Vena love


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 21:05, 04 Sty 2009 Powrót do góry

o jaaa.. Świetne. *.*
Szkoda, ze to miniaturka, chodź mam nadzieję, że już bierzesz się za pisanie jakiegoś opowiadania!
alishaBlack
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z tamtąd skąd się niespodziewasz :P

PostWysłany: Nie 23:49, 04 Sty 2009 Powrót do góry

śłodkie sliczne i cudowne :)
naprawde fajnie sie czyta i wciąga :)
a pomysł z Mikołajem fajny *^^*

cute ^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Doma
Dobry wampir



Dołączył: 18 Sie 2008
Posty: 771
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: home.

PostWysłany: Pon 23:33, 05 Sty 2009 Powrót do góry

Agatko, honey :****
Ty wiesz, że lubię jak mi słodzisz takie cudeńka od czasu do czasu i tym razem nie jest inaczej (;
ślicznie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
KW
Zły wampir



Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~

PostWysłany: Sob 22:38, 02 Kwi 2011 Powrót do góry

Tak, bardzo słodko, lekko mnie zemdliło, ale tylko leciuteńko ;d To takie urocze. Takie wymarzone. Normalnie marzenie sześcioletniej dziewczynki. Pięknie, cudownie, nierealne w 'bezwampirycznym' świecie. Niestety. Ale mi się podobało. Wink Relacje Cullenów, Belli i Rose - takie, jakie powinny być. Ach, och i ech!
^^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin