FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Tajemnica Jaspera Whitlocka [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Shantelle K.
Człowiek



Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 0:49, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Urzekłaś mnie tym ff, miło jest poczytać coś innego niż parting Alice i Jasper.
Miło jest czytać bez niej, chociaż momentami brakuje mi tego chochlika, ale zastępuje mi to ta więź między Jasperem a Helen. Mam wielką nadzieję, iż w późniejszym czasie będą razem, gdyż posiadam mały niedosyt. Kiedy ona to w końcu odkryje, iż on jest wampirem?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Shantelle K. dnia Nie 0:49, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 13:16, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Nowa część po dwóch tygodniach.
Pewnie zastanawiać się dlaczego Helen nic nie podejrzewa.
Historia jest mniej więc ustawiona w końcowych latach 60. a początkowych 70. Nie ma jeszcze zbyt wielu powieści, filmów o wampirach. Nie może tego sprawdzić w internecie itp. Helen podejrzewa, że Jasper może być na coś chory, ale jej to nie przeszkadza.
To tyle. Miłej lektury!

Rozdział ósmy.

W połowie stycznia wyraźnie się ociepliło. Helen z ulgą odłożyła grubą czapkę i szalik na bok. Zaryzykowała również ubranie zwykłej kurtki dresowej.
W szkole mocno ich piłowali. Niedługo miały być jakieś egzaminy. Jakie, Helen nie miała pojęcia.
Myślała o Jasperze. Zaledwie parę tygodni temu oddała mu swój kwiat dziewictwa. Przerażało ją to, ale w pewnym sensie też ekscytowało. Nawet jeśli kiedyś się rozejdą to przynajmniej będzie jedna rzecz, która do końca jej życia będzie ich łączyła.
Jednak Helen nie chciała myśleć o rozstaniu jej i Jaspera. Po tamtym zdarzeniu widzieli się zaledwie trzy razy. W tym dwa razy w kościele. Po mszy wybrali się na krótki spacer, jednak zbyt wiele nie mówili. Helen z niechęcią musiała wracać do szkolnych obowiązków. Jasper nie protestował. Może widział, że gdyby ją namawiał na zostanie, jeszcze bardziej miałaby rozdarte serce?
Tak czy inaczej, nadal myślała o nim dużo i intensywnie. Czasem w snach pojawiały się obrazy sylwestrowego wieczoru. Gdy budziła się zaciskała mocno powieki, by wrócić do tamtych chwil. Jednak one, oczywiście, nie wracały...

W któryś piątek Helen wracała jak zwykle ze szkoły z Sam. Towarzyszył im Mark, ale myślami był gdzieś bardzo daleko. Sam szepnęła do Helen:
-Słyszałaś co mówią?
-O czym? - odszepnęła Helen. Naturalnie jej to nie interesowało, ale wiedziała, że zainteresowanie nowymi plotkami Sam bardzo cieszy. A Helen była osobą, która lubiła innym sprawiać przyjemność.
Sam wyprostowała się jak struna. Przybrała tajemniczy wyraz twarzy. Pewnie próbowała wzbudzić w Helen jeszcze większe zainteresowanie. Widząc, że nic więcej nie wskóra, zaczęła opowiadać.
-Podobno Jasper Whitlock w Sylwestra był w lesie z jakąś dziewczyną. - szepnęła. Helen mocniej zabiło serce, jednak pozostała niewzruszona. -Podobno słychać było jakieś krzyki i jęki. Fred Williams podobno przechodził niedaleko. Podejrzewa, że jakąś dziewczynę... no wiesz... wykorzystał.
-Czemu miałby wykorzystać? Może ona tego chciała? - zapytała spokojnie Helen. Sam utkwiła w niej wzrok.
-Wiesz coś o tym? - zapytała.
-Nie. - odpowiedziała Helen. -Siedziałam cały czas w domu. Jednak wydaje mi się, że Fred mógł poprzekręcać fakty. Wiesz jaki on jest. Lubi pikantne historie. A Jasper Whitlock nie wydaje się chłopakiem, które wykorzystuje dziewczyny.
Sam milczała, co i raz patrząc na przyjaciółkę. Po chwili wybuchnęła śmiechem.
-Jesteś zazdrosna! - krzyknęła i podskoczyła parę razy.
-No co ty, lubię Jaspera, ale żebym była zazdrosna... - powiedziała Helen. Oczywiście, pojawiało się w niej to uczucie. Ale na pewno nie teraz. Tą dziewczyną z lasu była ona. Nic tego nie zmieni. Nawet głupie plotki.
Sam jednak nie dowierzała. W końcu dała spokój Helen. Ta przed rozstaniem powiedziała:
-Nie wierz w to co mówi Fred. Z tego co wiem Jasper w Sylwestra wyjechał z miasta.
Sam kinwęła głową. Uwierzyła jej. Helen odetchnęła z ulgą.
Weszła do domu, zamykając starannie drzwi. Usiadła na kanapie. Barbara w końcu załatwiła telewizor. Helen z ociąganiem włączyła go. Leciał jakiś film. Oglądała ruszające się obrazy, nie wiedząc o czym jest film.
Cieszyła się, że Fred nie rozpoznał w 'dziewczynie z lasu' jej. Jeszcze tego by brakowało! Barbara dostała by spazmów. Zabroniłaby jej wychodzić z domu. Zabroniłaby się spotykać z Jasperem... Helen jednak odegnała od siebie te myśli. Jest dobrze, nic się nie stało.
Zaczęły lecieć wiadomości w pudle, zwanym telewizorem. Ktoś coś ukardł, ktoś coś zabrał. Helen wyłączyła telewizor. Ułożyła się na kanapie w pozycji leżącej, Uniosła do góry bluzkę. Przejechała palcem po żebrach. Błądziła po swoim ciele, drogami które wcześniej 'przeszedł' Jasper. Wszystko jej się przypominało. Policzki zaczęły płonąć ognistą czerwienią. To były tylko jej chwile. Widok nagiego ciała Jaspera pozostanie w jej pamięci do końca życia.
Dotknęła palcami swojego brzucha. Opuszki palców zaczęły ją palić. On był taki delikatny...
Zaczęła się gładzić po brzuchu. Podarowała mu wszystko co miała. Siebie...
Nagle przyszła niepokojąca myśli. W sekundę siedziała już prosto. Znów dotknęła się za brzuch. A jeśli...? Potrząsnęła głową. To niemożliwe! Przecież nie mogłaby....
Znów policzki ją zapiekły, a serce zaczęło bić szybciej. Zerwała się z kanapy. Musi do niego iść! Powiedzieć mu o swoich obawach. Modliła się w myśli, by powiedział, że panikuje.
Założyła na plecy kurtkę. Zamknęła szybko drzwi i pobiegła w stronę domu Jaspera. Zastukała parę razy, jednak nie otworzył. Nacisnęła klamkę. Drzwi były otwarte. Wparowała do środka.
Jasper był w środku, ale jakiś taki... dziwny. Trzymał się mocno za głowę. Był, jeśli to możliwe, bardziej blady niż zwykle. Oczy miał czarne. Helen się wystraszyła.
-Jasper, czy.... - chciała zacząć, ale jej przerwał.
-Helen! Idź stąd! Idź! Błagam, idź do domu! - krzyczał. Helen się przestraszyła i zrobiła krok w tył. Jednak nie chciała wyjść. Cokolwiek się dzieje, nie zrobi jej krzywdy.
-Jasper... - znów zaczęła mówić. Wstał i po sekundzie był obok niej. Przestraszyła się. Popchnął ją, ale nie mocno w stronę drzwi.
-Przepraszam, ale musisz iść. A ja muszę wyjechać! - krzyknął. Stała teraz na dworze. Wpatrywała się ślepo w drzwi. Wyrzucił ją! Wyrzucił! Choć obiecał...
Znów zaczęła biec w stronę dom. Z oczu leciały jej łzy. Wpadła do domu jak strzała i rzuciła się na łóżko.
Powiedział, że wyjeżdża! Że wyjeżdża! A jeśli ona... ona... ona jest w ciąży?! Zostawi ją?
Szlochała w poduszkę tak długo, aż po jakimś czasie zasnęła.

Na drugi dzień w południe siedziała na swoim łóżku po turecku. Wpatrywała się przed siebie. Od kilku godzin co jakiś czas mówiła do siebie.
-A jeśli ono we mnie jest... Ten owoc... owoc naszego... stosunku. Dziecko.. Sama jestem dzieckiem.. Poradziłabym sobie, ale on mnie zostawił. Błagam, nie bądź tam. Błagam, nie teraz!
Około trzeciej po południu wróciła Barbara. Była w dobrym humorze, otrzymała wypłatę. Wróciła właśnie z zakupów.
-Hel, kupiłam ci książkę. Zrobię dziś kurczaka! Tak bardzo lubisz kurczaka! Włącz telewizor, zaraz wszystko będzie gotowe! - trajkotała matka bez namysłu.
Helen posłusznie poszła do salonu i włączyła telewizor. Wróciła do kuchni i oparła ręce o stół.
-Wyniosłabyś śmieci? - zapytała Barbara. Helen zgodziła się i z workiem wyszła z domu. Przeszła na drugą ulicę i otworzyła śmietnik. Wrzuciła worek. Kiedy chciała iść do domu, ktoś złapał ją za rękę.
-Helen. - byl to Jasper, we własnej osobie. Helen odwróciła się. Wyrwała się z uścisku. -Przepraszam za wczoraj.
-Zostaw mnie. - powiedziała cicho i chciała się odwrócić, jednak nie pozwolił jej.
-Przepraszam Cię, bardzo Cię przepraszam. Jest mi strasznie głupio. Gdybym wiedział, że przyjdziesz. Zachowałem się głupio ,ale tak trzeba było... - tłumaczył się. Jego oczy miały już normalny kolor. Helen drgnęła przypominając sobie ich wczorajszą barwę.
-A co się stało, że wczoraj do mnie przyszłaś? To znaczy, możesz przychodzić, ale tak niespodziewanie...? - zapytał uśmiechając się. Nadal przepraszał za swoje zachowanie, nawet bez słów.
-Nie wiem czy to ważne, ale wczoraj przyszła mi na myśl pewna rzecz. - zaczęła nieśmiało. Utkwił w niej wzrok. -Co by było, gdybym... gdybym... gdybym była w ciąży. - ostatnie słowa wręcz pisnęła.
-Że co? - krzyknął. Na jego twarzy widać było przerażenie. Odsunęła się do tyłu. Po chwili Jasper sie zreflektował i przybrał normalny wyraz twarzy.
-Skąd taka myśl? Boli Cię brzuch? Źle się czujesz? Helen, powiedz mi... - mówił szybko.
-Spokojnie. Tak przyszło mi na myśl. Chciałam się z Tobą podzielić tą obawą. Za dużo czasem o różnych rzeczach myślę. Czasem się zamartwiam. - tłumaczyła.
-Więc nic nie jest pewne? Helen, to by było okropne. Nie możemy na to pozwolić. Nie, nie, nie... - był nadal przerażony. Helen to trochę uraziło.
-No wiesz... To nie byłby koniec świata. Byłbyś jednym z wielu młodych ojców na tym świecie, a ja jedną z wielu młodych matek. Gdybyś nie chciał tego dziecka, to wiesz, twoim obowiązkiem byłoby płacenie alimentów. - gdy to mówiła, kręciło jej się w głowie. Nie chciała być teraz w ciąży. Ta myśl chodziła po jej głowie od wczoraj cały czas. Miała nadzieję, że chociaż Jasper będzie ją wspierał.
-Helen, nie gadaj głupot. Gdybyś była w ciąży, to wiesz.. pomógłbym Ci. Ale to by mogło się okropnie skończyć. Helen, błagam patrz na objawy. Przeczytaj jakąś książkę o tym albo coś. Śledź swoje cykle. Nie możemy na to pozwolić. To by nie było dobre dla nas, i dla tego dziecka.
Dotknął delikatnie jej twarzy, ale się odsunęła. Trochę jej było przykro, że tak o tym wszystkim myślał. Jednak wiedziała, że on ma rację. Zgodziła się na jego warunki.
-I się nie zamartwiaj. - powiedział. Kiwnęła głową. Pochylił się nad nią i pocałował ją w usta. Jednak szybko się odsunęła. Byli przecież niemal pod jej domem!
-Nie tutaj. - powiedziała. Zaśmiał się.
-Nie mogę już pocałować nawet matki mojego dziecka? - zapytał. Widząc jej minę dodał: -Przecież żartuję. Nie przejmuj się, nikogo tu teraz nie ma.
Odeszła powoli, on patrzył na każdy jej krok ze skupioną miną. Jak chodzą ciężarne dziewczyny?, rozmyślała, jednak pamiętała jego słowa. Nie będzie się przejmować na zapas.
Weszła do domu. Barbara siedziała przed telewizorem.
-Co tak długo? Nie było Cię 15 minut. - zauważyła.
-Spotkałam koleżankę. - odpowiedziała Helen. Barbara kiwnęła głową. Było zbyt skupiona na oglądaniu pudła zwanego telewizorem.
Kiedy sama usiadła na kanapie, zdała sobie sprawę, że nie zapytała, gdzie wczoraj Jasper był. Zaprzysięgła sobie, że zrobi to następnym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Carrie Cullen
Człowiek



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Słubice N/O Poznań.

PostWysłany: Nie 13:48, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Ave Swallow !
Warto było czekać, ale proszę wstawiaj wcześniej !
Helen w ciąży z Jazzem ?
Coool. :P uwielbiam takie historie.
Mam nadzieje, ze Jazz jej nie zostawi!

życzę biger wena.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Nie 15:05, 22 Lut 2009 Powrót do góry

To bylo boskie !! Kocham twoje ff Swallow!!!
Helen w ciaży z Jazzem? -- tego jeszcze nie było ^^
Zrobiło mi się jej trochę żal jak Jasper jąwyrzucił z dom.
ciekawie by bylo jakby Fred ją rozpoznał, cale miasteczo by o tym rozmawiało pewnie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sam-Cameron
Wilkołak



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:06, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Świetne! Bardzo mi się podoba. Jest takie..wciągające. I ten pomysł z ciążą- rewelacyjny. Naprawdę super. Już się nie mogę doczekać kolejnej części.
Pozdrawiam i dużo natchnienia!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Nie 19:30, 22 Lut 2009 Powrót do góry

Dzisiaj trochę ruszyłam wyobraźnią i starałam się narysować Helen. Wiem, że może wyglądać inaczej niż w Waszych wyobrażeniach. Ale na razie ja tak ją widzę. Jest trochę uwspółcześniona (strój). no ale jest.

Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 20:43, 22 Lut 2009 Powrót do góry

śliczny rysunek xDD jak ja bym chciala tak umiec!;pp podoba mi się twoja historia .. niby nie ma edwarda belli.. ale i tak jest taka zmierzchowa ..
chodzi mi o to ze sie kochają ale nie mogą być razem i wgl .. słodkie ^^

weny:*:*
Ankuś14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Ostrołęka

PostWysłany: Nie 22:41, 22 Lut 2009 Powrót do góry

To był b.dobry rodział troche sie wydarzyło i w ogóle.
Co do rysunku to nie jakiś picasso, ale ja też ją sobie tak wyobrażałam
(prócz ciuchów Cool ). No wszystko ładnie pięknie, ale te przerwy w dodawaniu są wręcz oburzająca :D .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kithira
Wilkołak



Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Any Other World

PostWysłany: Pon 22:10, 23 Lut 2009 Powrót do góry

Zgadzam się z poprzedniczkami , mogłabyś dodawać częściej. No, ale cóż będę czekać (nie)cierpliwie bo warto ;D Świetny ten ff . Jazz odkrywa sie przed nami co raz bardziej hmm ciekawa fabuła. I według mnie powinnaś od czasu do czasu bardziej skupić się na emocjach bohaterów :) Życzę dużo WENY ! :)
Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Wto 13:40, 24 Lut 2009 Powrót do góry

NOWE! Wzięła mnie dzisiaj wena.
Miłego czytania. Liczę na opinie.


Rozdział dziewiąty.

Minął miesiąc. Helen z ulgą powitała czerwone plamy na bieliźnie.
Więc jednak nie. Ucieszyła się, ale też trochę zasmuciła. Nie będzie żadnej rzeczy, które bezgranicznie będzie ją łączyć z Jasperem Whitlockiem.
Jednak uznała, że tą nowiną powinna się z nim podzielić. Widzieli sie parę razy od zaalarmowania Helen o jej obawach. Jasper za każdym razem pytał jak się czuje i czujnie spoglądał na jej brzuch.
Końcówka lutego była przyjemnie chłodna. Deszcze nie padał, jednak słońce nie chciało wyjść zza chmur.
Helen założyła dżinsy. Z niepokojem stwierdziła, że schudła. Nie lubiła być chuda.
Tym razem, gdy zapukała do drzwi Jasper otworzył jej po pół minucie. Uśmiechał się uroczo i promiennie. Jego oczy miały przyjemny, jasno brązowy kolor. Ubrany był w umorusane czymś spodnie i wyciągnięty sweter. O dziwo, nadal wyglądał bardzo przystojnie.
-Cześć Helen. - przywitał się. Dotknął jej dłoni. Jego była zimna.
-Zimno Ci? Może napalę w piecu? - zapytała Helen. Jej było ciepło, ale jeśli Jasper chce...
-Nie, nie musisz. - powiedział i uśmiechnął się. Weszli do jego pokoju. Wszędzie leżały deski i narzędzia.
Helen wpatrywała się w to zafascynowana.
-To moja praca. - wyjaśnił.
Praca? Praca? A więc to tak pracuje. Dziwne, ale przez kilka miesięcy znajomości z Jasperem nie zastanawiała się skąd ma pieniądze. Może rodzina mu wysyła? Albo co innego?
Ale on pracował. Podobało jej się to. Był taki dorosły.
-Jesteś stolarzem. - odgadła. Zgodził się z nią.
-Można tak powiedzieć. Dwa razy w miesiącu dostaję zamówienia na meble i tym podobne. Potem przyjeżdża specjalna ekipa i zabiera to wszystko. Wtedy mi płacą. Dziwne, że ich nie zauważyłaś. - zamyślił się.
Helen usiadła na kanapie. Nadal była pod wrażeniem.
-A co tam u dziecka? - zapytał Jasper z błyskiem w oku. Helen zaśmiała się.
-Nie ma obaw. Nie ma go. - wytłumaczyła. Gdy to powiedziała poczuła jakby kamień spadł jej z serca. Właśnie teraz. Kiedy mu to powiedziała.
Jasper się ucieszył. Zaklaskał w dłonie i spontanicznie ją pocałował. W Helen zabiło serce mocniej, jak zwykle. Jego pocałunki były elektryzujące. Jakby raził ją prąd.
-Uh. - powiedziała. Jaspera bardzo to rozbawiło.
Zaczął składać po kolei deski. Potem zabrał się do pracy.
Helen jak oczarowana patrzyła na pracę jego rąk. Był dokładny, zdecydowany, ale też... czuły? Czy można być czułym dla desek? Nie wiedziała, ale to tak wyglądało.
Ręce Jaspera były blade. Ogólnie cały był blady. Przypomniała sobie widok jego nagiego ciała. Jednak nie pamiętała czy wszędzie był blady. Oświetlał ich wtedy tylko blask księżyca.
Poczuła, że się czerwieni.
-Coś się stało? - od razu zauważył jej reakcję Jasper. Helen pokręciła głową.
-Trochę gorąco. - wytłumaczyła.
-Myślałem, że ci zimno. Chciałaś napalić w piecu. - powiedział. -Włączę muzykę.
Zgodziła się. Otworzył adapter. Po chwili zaczęła płynąć muzyka. Mocny, zdecydowany głos wyśpiewywał coś po francusku. Helen francuskiego nie znała, ale te emocje poznałaby wszędzie.
-Edith Piaf. - powiedziała Helen. Jasper spojrzał znów na nią.
-Tak. - powiedział. - Wiesz co to za piosenka?
-Hymne à l'amour. - odpowiedziała bez zastanowienia. -Piękna. Mój ojciec ją uwielbiał. Płakał, gdy Edith umarła. Niedługo potem sam odszedł. Może teraz ona mu śpiewa? Tam w niebie?
Nastąpiła cisza. Jasper wpatrywał się w nią intensywnie.
-Nie ma o czym mówić. Kochałam ojca, ale lubił niebezpieczeństwo. Często polował. Zginął na jednym z nich. 12 marca 1964 roku.
Jasper nadal nic nie mówił.
-Ja pójdę. - powiedziała Helen. Cisza zaczęła jej ciążyć.
-Nie. - ocknął się Jasper jakby. -Zostań. Nie wiem po prostu co powiedzieć. To jest okropne. Wiem co czujesz. Mój ojciec też nie żyje. Moja matka również.
-Naprawdę? - Helen była z lekka zaskoczona. -Kiedy umarli?
-Dawno temu. - odpowiedział. -Ledwo ich pamiętam. Ale byli dobrymi ludźmi. Wiem o tym.
-Śmierć jest okropna. - Helen znów usiadła. Objęła rękoma kolana. -Najgorzej jest wtedy, gdy odchodzi ktoś niespodziewanie. Nie zdążysz powiedzieć komuś, że go kochasz. Pewnie, gdybym wiedziała, że zginie, nie pozwoliłabym mu isć na to polowanie. Byłam wtedy mała, ale pewnie bym coś wymyśliła. Gdybym miała ospę pewnie by został...
Znów było cicho. Słychać było tylko nierówny oddech Helen.
-Nie rozmawiajmy już o tym. - zaproponował Jasper. - Mamy czas.
Zgodziła się.
Jasper wrócił do pracy.
Helen myślała co łączy ją z Jasperem. Pocałował ją dzisiaj znowu. Ale czy to coś znaczyło? Ucieszył się, że ma kłopot z głowy. Pewnie tak. Każdy chłopak by się ucieszył.
-Skończyłem. - oznajmił Jasper.
-Już? - zapytała Helen zaskoczona.
-Dzisiaj dokańczałem. Jutro wyszlifuję i będzie gotowe.
Przyglądnęła się efektowi jego pracy. Było to biurko. Wysokie, porządne. Podobało jej się.
-Ładne. Podoba mi się. - powiedziała z uznaniem.
-Jak chcesz zrobię ci podobne. - zaproponował.
-Nie będziesz przecież tracił na mnie desek... - zaczęła, ale jej przerwał.
-Mam ich aż w nadmiarze.
Więc zrobi jej biurko. Ciekawie co na to matka powie. Pewnie będzie zdziwiona. Pomyśli, że od chłopaka Helen powinna dostać kwiaty, sukienki, słodycze. A nie biurko.
Jednak nie przejmowała się tym.
Kiedy Jasper wszystko uprzątnął, usiadł obok Helen. Muzyka nadal płynęła z adaptera. Było przytulnie. Miała ochotę się do niego przytulić, ale miała obawy, że by nie chciał tego.
Lecz sam ją objął. Miała mętlik w głowie. To jak to w końcu między nimi jest?
-Co się stało? - zapytał. Pewnie poczuł, że Helen była spięta.
-Mam metlik w głowie. - powiedziała zgodnie z prawdą. -Nie wiem jak to między nami jest.
-A jak chciałabyś, żeby było? - zapytał z uroczym uśmiechem.
-Przecież wiesz. - odpowiedziała, czując, że czubek jej nosa czerwienieje.
Jasper przez chwilę nic nie móił. Helen zauważyła, że tego dnia często miał takie zastoje.
-Możemy zostać parą. - zaczął w końcu. -ale nie wiem czy tego naprawdę chcesz. Nie jestem taki jak inny.
-To jaki jesteś? - dopytywała się.
-Niedługo się przekonasz. - przekomarzał się z nią. -To chcesz zostać moją dziewczyną? - zaśmiał się z banalności tej sytuacji.
-Oczywiście! - odpowiedziała za szybko. Była zbyt rozradowana. Jak głupia. Głupia, ale bardzo szczęśliwa.
-Dobrze, dziewczyno. - powiedział i pocałował ją znów. Jego usta były zimne, ale rozpaliły ją. Dotknęła jego swetra. Potem szyi. Też była zimna. Czy on zawsze był taki niewzruszony?!
Zaczęła na niego napierać. Czuła się urażona, że nie podnieca go jej osoba. Nagle przystopował.
-Spokojnie. Dopiero dzisiaj rozwiązaliśmy sprawę z Twoją niedoszłą ciążą. Na wszystko jest czas. - powiedział. Helen się zgodziła.
Po chwili zaczęła się zbierać.
Kiedy stała przy wyjściu, była lekko zdenerwowana. W końcu wypaliła:
-Czy ja Cię nie podniecam?
Wyglądał na zaskoczonego. Potem na jego twarzy pojawiło się rozbawienie.
-Wręcz przeciwnie. Mówiłem Ci, że jestem inni niż wszyscy.
Kiedy Helen doszła do domu zrozumiała co się stało.
Miała chłopaka.
Była dziewczyną Jaspera Whitlocka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
karolinaa18
Nowonarodzony



Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 15:12, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Uff. długo się naczekałam aż dodasz, ale opłacało się. Rozdział genialny, akcja coraz bardziej się rozkręca :) Mam nadzieje że częściej będziesz dodawała rozdziały, bo aż mnie skręca na myśl że się nie dowiem jak się losy tej dwójki potoczą. Lubie Jaspera, wiec takie ff jak twoje bardzo mnie ciekawią, a że świetnie umiesz opowiadać to nie pozostaje mi nic innego jak czekać. A że cierpliwa nie jestem... :) Weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez karolinaa18 dnia Wto 15:18, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sam-Cameron
Wilkołak



Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:00, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Bardzo lubię czytać Twojego FF. Wydaje mi się taki prawdziwy. Świetnie kierujesz losami bohaterów. W każdym odcinku coś się dzieje. Podoba mi się Jasper, którego stworzyłaś. Jest wręcz idealny. Jestem ciekawa, kiedy to Helen dowie się, kim on jest i jak zareaguje. Czuję, że mogę spodziewać się wszystkiego=)
Pozdrawiam i natchnienia życzę!;*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ankuś14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Ostrołęka

PostWysłany: Wto 18:43, 24 Lut 2009 Powrót do góry

Swallow chciałaś opinii?...Dostaniesz ją ode mnie,
to był wspaniały odcinek chyba najlepszy ze wszystkich.
Helen dziewczyną Jaspera...ależ ja jej zazdroszcze Uwaga
Szczerze mówiąc to to, że nowy odcinek pojawił sie tak szybko,
zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie i życze tak dalej Rolling Eyes Uwaga


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 21:00, 24 Lut 2009 Powrót do góry

supeer:*:* naprawde kocham tego ff!! jest taki wciągający chce wiedziec co bedzie dalej ta ciekawość i niepewność mnie dobija !! błaagam pisz szybciutko bo mnie zamęczysz na smierć <lol2>



jezu helen dziewczyną Jaspera

jezu Jasper stolarzem..
Swallow
Dobry wampir



Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 843
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 18:32, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Nowa część! Ostatnio dużo piszę.
Uważam że jest ciekawe.
Miłej lektury.


Rozdział dziesiąty.

Helen miała świetny humor.
Uśmiechała się od ucha do ucha. Nic nie mogło jej popsuć samopoczucia.
Barbara zaczęła się uważnie przyglądać zachowaniu córki. Odkąd przyjechały do Havre, Helen nie chodziła tak szczęśliwa. Wprawdzie przed przyjazdem takie zachowanie było na porządku dziennym, ale Barbara się odzwyczaiła.
Jednak nic nie mówiła. Nie chciała kłopotów. Było dobrze, praca jej szła jak należy. Było tak jak chciała. Po co to psuć niepotrzebnymi rozmyśleniami?

Były pierwsze dni marca. Ciepłe promienie słońca wchłaniały się w skórę Helen. Chciały w niej zagościć na dłużej, pozostawiając zaczerwienienia, które potem przemieniłyby się przyjemną opaleniznę.
Helen siedziała w ogródku przed domem. Wyniosła stary fotel, zrobiła lemoniadę i postanowiła w tę piękną pogodę poczytać książkę.
Losy bohaterów wciągnęły ją na tyle, że ocknęła się dopiero wtedy, gdy słońce było już za horyzontem. Nadal było ciepło, wręcz duszno. Helen nabrała powietrza. Szczerze to nie było go zbyt wiele.
Helen spojrzała badawczo na swoje ciało. Zdarzało jej się to często od czasu niedoszłej ciąży.
Jej podkoszulek wydawał się przymały. Może się skurczył w praniu? A może... jej piersi urosły? Helen rozmyślała nad tym. Takie rozwiązanie nie byłoby złe. Chciała zachwycać Jaspera. On sam nieprawdopodobnie piękny. Wiedziała, że sama ma ładną buzię, ale przy nim wydawała się... zwyczajna.
W końcu wstała powoli z fotela i przeciągnęła się parę razy. Długie włosy związała w niedbałą kitkę. Weszła do domu. Otworzyła okna, ponieważ w domu pachniało skwarem.
Był piątek. Jako oficjalna dziewczyna Jaspera tęskniła za nim widocznie. Wyjechał dwa dni temu gdzieś. Powiedział, że wróci właśnie w piątek wieczorem. Irytowała się już jego nieobecnością. Podczas lekcji, po lekcjach, w domu, gdziekolwiek myślała o nim. O jego słodkich i zimnych pocałunkach. O jego dużych i delikatnych dłoniach.
Bała się, że popada w paranoję. Była tak szaleńczo w nim zakochana.
Włączyła telewizor. Leciał jakiś film. Niedbale pogłośniła telewizor i poszła do kuchni. Posmarowała bułki masłem i nałożyła kawałek szynki. Była głodna. Słońce zabierało z niej energię.
Siadła na kanapie. Z lubością smakowała bułki. Takie zwyczajne czynności ją cieszyły.
Ktoś zapukał do drzwi. Serce Helen zabiło mocniej. Jasper! Jasper! To on! W końcu!
Zerwała się na równe nogi i pobiegła do drzwi.
Jednak w nich nie było Jaspera. Wysoki mężczyzna, w średnim wieku, w policyjnym mundurze lustrował ją wzrokiem.
-Słucham? - zapytała niepewnie Helen.
-Jestem sierżant Wilkinson. Poznaliśmy się podczas zajścia z Benem Thompsonem. - przedstawił się i podał jej rękę.
Podczas zajścia z Benem? Boże, pomyślała, to było wieki temu. Ale sierżanta kojarzyła.
-Helen Anderson. Czy coś się stało? - zapytała niepewnie.
-Czy pani matka to Barbara Anderson? - zapytał. Kiwnęła głową. -To proszę za mną. - rozkazał i zaczął iść w stronę radiowozu.
Helen się przestraszyła nie na żarty. Zamknęła drzwi i po chwili wsiadła do samochodu.
Jechali krótko. Sierżant zatrzymał się pod zakładem odzieżowym w którym pracowała jej matka.
-Proszę powiedzieć co się stało! - krzyknęła Helen zdenerwowana, gdy bez słowa zaczął iść w kierunku wejścia. Jednak nie odpowiedział.
W środku było chłodno. Parę osób przygotowywało się do wyjścia z pracy.
Szli prosto w kierunku dużych drzwi, gdzie zapewne znajdowała się hala produkcyjna.
-Proszę mnie zostawić! To nie ja! - usłyszała Helen głos własnej matki. Wyprzedziła sierżanta i wpadła do środka.
Jej matka stała i płakała. Obok niej było dwóch innych policjantów. Spisywali ją. Ktoś inny stał z kajdankami.
-Co tu się dzieje?! - zapytała zdenerwowana Helen. Nie wiedziała co o tej sytuacji myśleć.
-Pani matka jest oskarżona o kradzież ubrań należących do fabryki. - zakomunikował sierżant Wilkinson.
-Że co?! To niemożliwe. To musi być jakaś pomyłka, prawda mamo? - Helen była zszokowana. Jej matka niczego by nie ukradła. Była uczciwa. Zawsze jej powtarzała, że 'uczciwość to najważniejsza zaleta, ale też najbardziej przeszkadzająca wada'.
Ale Barbara nic nie mówiła. Przestała płakać i spuściła głowę na dół. Nie raczyła Helen żadnym spojrzeniem.
-Mamo?! - krzyknęła wściekła. Ale nie usłyszała odpowiedzi. Policjanci zakuli Barbarę w kajdanki i wyprowadzili z hali.
Sierżant Wilkinson wpatrywał się w zadumie w Helen.
-Byłbym wdzięczny, gdybyś porozmawiała z moją żoną. Jest sekretarzem, musimy znać wszystkie szczegóły. Może dojść do uniewinnienia Barbary jeśli dowiedziesz tego, że nie mamy racji. - oznajmił. Helen się zgodziła. Co innego mogła zrobić?
Wyszła z sierżantem i wsiedli do radiowozu.
Dziwne, ale Helen miała przeczucie, że matka to zrobiła. Po prostu kradła te ubrania.
Naturalnie Helen nie widziała tego. Ale ostatnio mało rozmawiały ze sobą. Nigdy nie łączyły ich bliskie stosunki, ale w Havre jeszcze bardziej się oddaliły.
Wilkinsonowie mieszkali na skraju miasta. Ich dom był 5 razy większy od jej własnego, ale to nie zirytowało jej. Po prostu podziwiała ten budynek z czerwonej cegły.
W środku było naprawdę ładnie. Ogromny salon urządzony był bardzo stylowo.
-Kochanie, już jestem z Helen! - krzyknął sierżant Wilkinson. Helen usłyszała otwierane u góry drzwi i po schodach zaczęła iść jego żona.
Była ładna i dość młoda. Może trzydzieści lat miała. Krótkie, okalające jej ładną twarz włosy były jasno blond. Ubrana w elegancką sukienkę w kolorze kawy prezentowała się naprawdę dobrze.
-Choć do góry. Peter, zrób herbaty. - rozkazała. Głos miała bardzo melodyjny, ale stanowczy. Obróciła się i zaczęła znów iść ku górze.
Gabinet miała duży, z wieloma dyplomami i obrazami. Na biurku stała maszyna do pisania i ogromny plik kartek. Helen usiadła na krześle i zacisnęła ręce. Czuła się jakby śniła.
Peter Wilkinson przyniósł tacę z dzbankiem herbaty i filiżankami. Od razu wyszedł. Jego żona usiadła za biurkiem i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Nie bój się. Helen Anderson, tak? - zapytała. Helen kiwnęła głową. - Nazywam się Penny Wilkinson. Zadam Ci tylko kilka pytań.
Zapadła cisza. Penny uznała to za zgodę na rozpoczęcie.
-Od kiedy Barbara pracowała w zakładzie? - zapytała i zaczęła szybko pisać coś na maszynie.
-Od końca października zeszłego roku. Mieszkamy tu zaledwie pięć miesięcy. - odpowiedziała niechętnie Helen.
-Czy zauważyłaś coś niepokojącego w ostatnim czasie w zachowaniu swojej matki?
-Raczej nie. Zajmowałam się szkołą, poznawałam innych ludzi. Myślałam, że to samo robiła mama. Nigdy nie byłyśmy ze sobą blisko. Jeszcze bardziej oddaliłyśmy się od siebie po śmierci taty. Ale rozmawiałyśmy dość często.
-W porządku. Czy Barbara mówiła coś o nowej pracy? Przynosiła więcej pieniędzy niż zwykle? W domu pojawiały się jakieś ubrania, których wcześniej nie było?
-Hmm.. Zbyt wiele nie mówiła, ale była szczęśliwa. Jakiś miesiąc temu dostała awans, zrobiła zakupy. Ale nie widzę w tym nic dziwnego.
-Nie widzisz nic dziwnego w awansie po trzech miesiącach pracy? - zapytała Penny przyglądając się uważnie Helen. Ta wzruszyła ramionami.
-Niektórzy dobrze pracują i są za to nagradzani. Sądzę, że to normalne. - odpowiedziała Helen patrząc w dal.
Pytań było jeszcze wiele. Gdzie Barbara wychodziła, o której wracała. Helen irytowały te pytania. Ale odpowiadała. Coś w jej głowie się kołatało. Nie mogła sobie czegoś przypomnieć.
-To wszystko, Helen. Dziękuję za Twoje odpowiedzi. Na pewno nam się przydadzą. Masz telefon w domu? - zaprzeczenie. -To przyjadę razem z Peterem i powiadomimy Cię o o tym jak rozwija się sprawa.
Zaczęła szperać między aktami. Wyciągnęła z maszyny kartki i włożyła je do specjalnej teczki.
Helen myślała. Wszystko było nierealne. Jej matka oszustką? To niemożliwe. Nadal w to nie wierzyła. I ta Penny...
-Mój Boże! - wykrzyknęła Helen. Nagle sobie coś przypomniała.
-Coś się stało? - zapytała Penny uważnie patrząc na Helen.
-Ty jesteś Penny. - powiedziała powoli Helen.
-No tak. - uśmiechnęła się szeroko. -Nigdy nie lubiłam tego imienia. Jest idealne dla małego dziecka, a ja zawsze...
-Znasz Jaspera Whitlocka! Mówili mi o Tobie. - Helen z wrażenia wstała. To ta Penny? To ta co niby postradała zmysły. Była w ciężkim szoku.
Penny przestała się uśmiechać, ale po chwili znów była spokojna.
-Usiądź, Helen. - rozkazała. Posłuchała jej. Miała bardzo przekonywujący ton. Bała się zaprotestować. -Owszem, znam pana Whitlocka.
-Podobno, podobno... postradałaś zmysły po rozmowie z nim, nie mogłaś mówić... - jąkała się Helen. Penny wybuchnęła śmiechem.
-Ach, te plotki małomiasteczkowe. - powiedziała. -Kiedyś współpracowałam z panem Whitlockiem. Było to parę lat temu. Chyba dwa, może trzy. Przez parę tygodni pomagał mi w pewnej sprawie. W końcu dowiedziałam się czegoś co po prostu zrobiło na mnie duże wrażenie. Byłam zszokowana. Pan Whitlock poprosił mnie by to zostało między nami.
-Co to było? - zapytała Helen szybciej niż pomyślała.
-Obiecałam mu, że zachowam to w tajemnicy. - znów sympatyczny uśmiech. -A co? Znasz go?
Helen oblała się rumieńcem.
-Tak. - odpowiedziała po chwili.
-To dobra osoba, ale... ale niewiele osób go rozumie. Jest inny, chociaż pociągający.
Czemu mi to mówisz?, zastanawiała się Helen.
-Nie słuchaj co inni mówią. Kieruj się sercem. - dodała Penny, a po chwili powiedziała: -Peter Cię odwiezie. Powie Ci jak możesz się kontaktować z matką.
Helen się zgodziła. Była tym wszystkim zmęczona. Pożegnała się i zeszła na dół. Stał już tam sierżant Wilkisnon.
Wracając do domu myślała o mamie, Penny i Jasperze. Tyle rzeczy naraz na nią spadło. Martwiła się. Barbara pewnie teraz jest w areszcie. Po Jasperze żadnego śladu. A sama nie wiedziała co robić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Marta_Hale
Człowiek



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Cieszyn

PostWysłany: Pią 18:53, 27 Lut 2009 Powrót do góry

Świetny rozdział Swallow :) zreszta jak zawsze
Wyobrażalam sobie Penny jako kogos w wieku Helen ^^ a ttu taka niespodzianka :) Jestem ciekawa co będzie dalej i mam nadzieje ze dalej będziesz dodawac tak częso rozdzialy jak w ostatnim czasie :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 23:06, 27 Lut 2009 Powrót do góry

eh .. niewiem sama .. rozdział jest ok tylko brakuje mi w nim jaspera.. ja sobię całkiem inaczej wyobrazałam tą aferę z penny ale moze się jeszcze dużo w tej sprawie okazać
..
w sumie gdyby zamkneli barbarę .. to helen musiała by się przeprowadzic do Jasperka ;D ale by było <lol2>

WEENY!!!!!!!!! ( i błagam o nowy rozdział jak najszybciej xDD)
Ankuś14
Nowonarodzony



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Ostrołęka

PostWysłany: Sob 12:47, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Cudowny rozdział, wiele ciekawych rzeczy miało w nim miejsce.
Bardzo intrygujące, mam nadzię, że niedługo pojawi się nowy rozdzieł Wink Bradzo lubię twoje ff Swallow, a zwłaszcze tego Rolling Eyes .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vampire__
Wilkołak



Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:43, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Swallow! Już tyle razy mówiłam Ci, że Cię kocham, nie?
Z pewnością jest to jeden z moich ulubionych ff- ów.
Takie to jest intrygujące i nieprzewidywalne.
Ave Vena!
Mam ogromną nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział (bardzo Ciebie proszę!).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 16:01, 03 Mar 2009 Powrót do góry

jejku no !!<nie> czrmu niema new rozdziału no!!! czemu nie piszesz:((

Przerwałas w takim momencie.. czuje okropny nie dosyt ;D
wiesz ze uwielbiam twoje ff ale załamię sie jak niczego szybko nie dodasz :(


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 16:04, 03 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin