|
Autor |
Wiadomość |
Renesmeee
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )
|
Wysłany:
Sob 21:17, 13 Cze 2009 |
|
ja powiem tak; czytałam naprawdę wiele ff i ten jest najlepszy.
nie mogę się doczekać następnych rozdziałów,
po prostu sprawdzanie czy jest nowy rozdział to mój dzienny ' rytułał '
właczam komputer, muzykę i patrzę czy dodany nowy rozdział ; D
to jest genialne.
i mam nadzieję, że moje proźby się spełnią i będą nowe rozdziały..
ja to kocham . ! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
nieznana
Zły wampir
Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 410 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z cudownego miejsca
|
Wysłany:
Nie 12:26, 14 Cze 2009 |
|
Przeczytałam kilka ff i w sumie wole te gdzie postacie to ludzie... są bardziej realistyczne, przynajmniej jak dla minie, ale twoje ff muszę przyznać jest świetne... ten wypadek z przeszłości, ten szybki zwrot akcji, dziwne i nieprzewidywalne zachowania Edwarda... po prostu BOMBA
Życzę WENY
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
seithr
Nowonarodzony
Dołączył: 10 Cze 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Nie 18:42, 14 Cze 2009 |
|
w sumie nie spodziewałam się takiego zachowania po Edwardzie - że on jeszcze się nie zorientowałam co się wydarzyło w przeszłości Belli, ta jej reakcja sama o tym świadczy.
kolejny rozdział miał być na dzień dziecka. hmm... nie powiem trochę czasu już od niego mineło a tu nadal nic no ale cóż. nic na ten temat nie mogę zrobić.
w takim razie weny i jeszcze raz weny |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez seithr dnia Pon 14:09, 15 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
ada14
Gość
|
Wysłany:
Wto 10:50, 16 Cze 2009 |
|
Przeczytałam ten ff w pare godzin i szczerze musze powiedzieć że to najlepszy ff jaki przeczytałam w życiu !!!!!!
Wcześniej nie komentowałam ponieważ za bardzo byłam zaczytana, ale postanowiłam się wypowiedzieć :)
Ten rozdział był bardzo smutny. Bella powinna zrozumieć że Edward nic nie wiedział o jej przeszłości i chociarz z nim pogadać.
Ale przynajmniej nie było zabardzo cukierkowo xD
Jak już wspomniała seithr rozdział miał być na dzień dziecka o do dziś żadnego rozdziału nie widze :(:(
Niedawno napisałaś że będzie w niedziele, ale równierz się nie pojawił :(:(
Więc błagam cię daj jak najszybciej kolejny rozdział bo ja tu nie wytrzymam.
Weny, weny i weny :::::::::) |
|
|
|
|
Zuzaa
Gość
|
Wysłany:
Wto 11:06, 16 Cze 2009 |
|
Po pierwsze, to bardzo mi się podoba. Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i jestem mile zaskoczona, ponieważ myślałam na początku, że będzie to nudny ff o problemach Edwarda i Belli a tu proszę. Są wprawdzie te problemy, ale tak mnie wciągnęły, że teraz z niecierpliwością oczekuje kolejnych części!
Pozdrawiam i weny życzę :) |
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Pią 21:10, 19 Cze 2009 |
|
Rozdział miał być już jakiś czas temu, ale niestety moja beta nie daje znaków życia, dlatego poszukuję jakiejś w zastępstwie... może ktoś jest chętny, jak coś to PW |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mrs.Edwardowa
Nowonarodzony
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wsia. xd
|
Wysłany:
Sob 20:41, 20 Cze 2009 |
|
Oby Beta szybko się znalazła, bo zaczynam tęsknić za terapią. Przykro mi to stwierdzić, ale powoli zaczynam zapominać co się ostatnio działo... już sobie przypomniałam. Droga Mercy nie pozwól aby mi to się zdarzyło raz jeszcze ! ; )
Pozdrawiam niecierpliwa, nalegająca, naprzykrzająca się, ale również całkowicie odana fanka Mrs. edwardowa.
; *
PS. Weny, Czasu, Chęci i Bety. Czego chcieć więcej ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Renesmeee
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )
|
Wysłany:
Nie 17:15, 21 Cze 2009 |
|
ja również nie mogę się doczekać nowej TERAPII.
kurczę, niech beta się szybko znajdzie, bo oszaleję.... ; ] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niesmaczne.
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 17:33, 21 Cze 2009 |
|
Mam taką propozycję, pewnie dla niektórych niedorzeczną, ale cóż.
Wstaw nowy rozdział bez bety, a my ci błędy wypiszemy.
Bardzo źle napewno nie jest, więc jak komuś doskwiera nuda, może się wykazać.
No, to by było na tyle.
Ale jakby co, nie musisz jednak wstawiać rozdziału bez bety.
Jak już mówiłam, to tylko propązal. ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Nie 17:34, 21 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
PaCiik
Człowiek
Dołączył: 03 Maj 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wall Street.
|
Wysłany:
Nie 20:05, 21 Cze 2009 |
|
zgadzam się z moją poprzedniczką...
ZASPOKÓJ NAS.
Po prostu już nie wyrabiam bez tego opowiadania..
Co dzień sprawdzam a tu LIPA.
Ale niedługo się doczekamy!
mam taka skrytą nadzieję. ;**
Dużooooooooo WENY I SPOKOJU do pisania na kolejny rozdziały.
Twoja wierna fanka PaCiik. ;** |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marta_potorsia
Wilkołak
Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 164 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ostróda
|
Wysłany:
Nie 20:49, 21 Cze 2009 |
|
Wiem, że jeśli ktoś by był chętny, by być Twoją betą, miał pisać na PW, ale niestety coś mi wiadomości szwankują, dlatego piszę tu. Jeśli nadal nikogo nie znalazłaś, to z chęcią służę pomocą. Poza tym, tak jak pozostałe dziewczęta, nie mogę się już doczekać ciągu dalszego. :)
Pozdrawiam, Marta.
Jeśli jesteś zainteresowana, to pisz na PW lub gg 1610997 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 23:09, 21 Cze 2009 |
|
Dodaje z dużym poślizgiem, ale nie wiem co się dzieje z moją betą, nie daje znaków życia, aktualnie jest zastępstwo ale nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział w takim wypadku
Beta: Tym razem są aż trzy Scotland, Małgonia18 i Martyn9
Opowiadanie znajduje się na chomiku, trzeba być zalogowanym i mieć po wyżej 18 lat [link widoczny dla zalogowanych]
Proponuje posłuchać tego: http://www.youtube.com/watch?v=M2FQBqJGUFo&feature=related
Rozdział 13
„Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałem o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, starając się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.”
„...nawet jeśli nie jest od razu wzajemna, miłość zdoła przetrwać jedynie wtedy, jeśli istnieje iskierka nadziei - bodaj najmniejsza - że zdobędziemy z czasem ukochaną osobę. A reszta jest czystą fantazją.”
Paulo Coelho
Edward:
Wypadki zdarzają się zawsze i wszędzie. Dla kogoś tam na górze nie ważne jest czy ta osoba jest mała czy duża. Liczy się to, że rodzina cierpi i cierpi człowiek, który właśnie coś takiego przeżył. To wszytko zdarza się tak niespodziewanie, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wystarczy tylko chwila nieuwagi, jedno oderwanie wzroku, jeden drobny gest, który niszczy całe nasze poukładane życie. Czy jesteśmy w stanie żyć ze świadomością, że w tak krótkiej ulotnej chwili straciliśmy aż tyle?
Zawszę będę pamiętał ten przeklęty dzień, miałem jedenaście lat, kiedy to się stało i do dziś miewam koszmary. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, nie przypuszczałem jednak, że będę zmuszony opowiedzieć tą historię właśnie jej.
Postanowiłem już dawno o nas walczyć. Wcześniej nie myślałem w ten sposób, była ona, byłem ja. Wszystko zmieniło się przez jeden pocałunek, który Bella odebrała jako atak na siebie. Zdałem sobie wtedy sprawę co mogło jej się przytrafić, nie miałem stuprocentowej pewności, ale to musiał być gwałt i coś jeszcze. Byłem takim idiotą, ale dzięki temu zdarzeniu zrozumiałem, że nie walczę o nią czy o siebie, ale o nas, bo musimy być my, ponieważ ta mała istota, która pewnego dnia znalazła się w moim gabinecie, zmieniła całe moje życie.
Bar stał się moim drugim domem, spędzałem w nim więcej czasu, ponieważ ona tam była. Niestety, jej stosunek do mnie się nie zmienił. Wręcz przeciwnie. Nawet siedząc w jej rewirze nie miałem szans na rozmowę. Zawsze sprytnie oddawała mój stolik. Mijały koleje miesiące, lipiec przyniósł ze sobą niesamowite upały, sierpień był jeszcze gorszy. W naprawdę gorący piątkowy wieczór siedziałem w barze i pomiędzy jednym sprawozdaniem a drugim przyglądałem się pracującej Belli. Nie wiedziałem, że ten wieczór skończy się dla mnie aż tak źle.
Zaczęło się bardzo niewinnie. Koło godziny osiemnastej byłem już w barze, kątem oka zobaczyłem Isabellę, coś było z nią nie tak, ale w tamtej chwili nie przejąłem się tym za bardzo. Cały wieczór sprawnie obsługiwała klientów, robiąc to tak by być niewidzialną. Mój stolik starała się omijać szerokim łukiem, tak jakby czegoś się bała, mimo iż od zdarzenia w moim gabinecie minęło pięć długich miesięcy. Siedziałem spokojnie pod oknem, na zewnątrz panował już mrok, nie spostrzegłem nawet jak zaczyna zmierzchać, tak bardzo pochłonęła mnie praca. Wtedy stało się coś bardzo dziwnego, do mojego stolika podeszła niepewnie Bella.
- Edwardzie, chciałabym cię prosić o to byś tu więcej nie przychodził, wiem że to może wydać ci się dziwne, ale tak będzie dla nas obojga lepiej.
- Bello, nie możesz zabronić mi tu przychodzić – powiedziałem śmiało, ponieważ to była prawda.
- Masz rację, jednak jeżeli choć trochę zależy ci na moim zdrowiu, dasz sobie spokój, ponieważ nie mamy już o czym rozmawiać i chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
- Będę tu przychodził tak długo jak to będzie konieczne, poza tym to co stało się w moim gabinecie jakiś czas temu, nie miało tak wyglądać.
- Nie chcę o tego słuchać, chcę zapomnieć o tym i o tobie. Muszę to zrobić, bo tu już nie chodzi o mnie - w jej słowach było coś dziwnego, chciałem wytłumaczyć jej te całe wcześniejsze wydarzenia, musiałem to zrobić
- Jeżeli obiecasz mi rozmowę, przestanę tu przychodzić – powiedziałem bez zastanowienia. Jej słowa były dla mnie bardzo dziwne, ale nie zastanawiałem się nad ich sensem.
- Dobrze Edwardzie, po pracy spotkamy się w parku, niestety nie możemy wyjść stąd razem. - Zgodziłem się w ciemno.
Siedziałem wtedy w barze do późna, czekając na nią. Mimo iż wiedziałem, że spełnię prośbę, po prostu chęć patrzenia na nią była silniejsza. To był właśnie błąd. Była gotowa do wyjścia, nie patrzyła w moją stronę, jednak ja nie spuszczałem z niej oczu, była piękna mimo ciemności, która ją otaczała. Ciemne włosy falowały lekko na jej zwiewnej bluzce, która skrupulatnie wszystko ukrywała. Wyglądała na szczuplejszą niż pamiętałem do tej pory. I te jej zielone oczy pełne bólu i czegoś jeszcze. Jej usta rozciągnęły się nagle w lekkim uśmiechu, podążyłem za sprawcą tego czynu i wtedy go zobaczyłem. To był ten cały pielęgniarz ze szpitala. Jacob, usłyszałem jego imię i zamarło mi serce. Zrozumiałem co Bella chce mi powiedzieć, ona to wszystko zauważyła szybciej niż ja. Nie chciała robić mi nadziei.
Tego dnia się poddałem, wróciłem do domu nawet nie idąc do tego parku, pewnie i tak by się nie pojawiła, a nawet gdyby to zrobiła wiedziałbym co ma mi zamiar powiedzieć.
Bella
Siedziałam samotnie w ciemnym parku, czekałam na Edwarda, byłam w końcu gotowa z nim porozmawiać. To jego ciągłe przesiadywanie w barze, stawało się dla mnie codziennością i z każdym dniem sprawiało mi większą przyjemność.
W domu nie mogłam wytrzymać, Ros zachowywała się bardzo dziwnie, parę razy miałam wrażenie, że jest kompletnie pijana, ale nie miałam odwagi by ją o to zapytać.
Pamiętam dobrze jak wróciłam do domu, tego dnia kiedy Edward odkrył gdzie pracuję. Można by powiedzieć, że był to najgorszy dzień w moim życiu, ale jednak miewałam znacznie gorsze, więc ten dzień był kolejnym złym z moich dni.
Rose i Alice już stały w drzwiach z groźnymi minami. Na wstępie dały mi znać o co chodzi, zresztą już dawno się tego spodziewałam, bo nie można w nieskończoność ukrywać tego, że nie pojawiam się na terapii, która jest mi jeszcze potrzebna. Sama nie wiem po co.
Zaciągnęły mnie do kuchni i posadziły na stołku, czułam się jak na przesłuchaniu. Dlatego też wyśpiewałam im wszystko, nie wspomniałam tylko o tym, że Edward się na mnie rzucił, nie wiem czemu tego nie zrobiłam.
- Nie ma sensu się kłócić o tę terapię, on po prostu ze mnie zrezygnował, po tym jednym głupim incydencie dał sobie spokój. A do Johna nie widzę już sensu chodzić, przecież on zna całą sprawę, dlatego zrezygnowałam z terapii – tymi słowami zakończyłam opowieść
- Dobrze wiesz że to się nie skończyło, my to widzimy, częściej niż zwykle krzyczysz w nocy i do tego ta szafa... to wszystko wraca. Czy jesteś pewna że tu chodzi tylko o Johna, bo ja mam wrażenie że Edward ma w tym swój udział? - zapytała niepewnie Alice
- Ja już sama nic nie wiem, brakuje mi powietrza.
- Jakiego cholera powietrza Bello! Martwię się o ciebie, przecież wiesz, jesteś dla mnie jak siostra a ja nic o tobie już nie wiem.
- Ros nie możesz, to znaczy nie musisz, ja sobie to jakoś poukładam, cale życie muszę po prostu siebie poukładać, a wy musicie żyć swoim. Nie będziemy razem wiecznie, kiedyś będziemy musiały się rozstać, wiecie o tym tak samo dobrze jak ja.
- Proszę moja mała wróć tylko na terapię – nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że Ros coś przede mną ukrywa. Gdybym wtedy wiedziała, może nie dałabym jej powodów do zmartwień. Byłam i nadal jestem samolubna.
- Wrócę, obiecuję, nie martwcie się o mnie tak bardzo.
Człowiek nie zauważa jak jego życie potrafi się zmienić przez jedno zdarzenie, które pociąga za sobą kolejne. Trzy wspaniałe przyjaciółki, którymi kiedyś byłyśmy, teraz stawały się dla sobie zupełnie obce. Każda z nas miała przed sobą tajemnice i to był tylko początek kłopotów jakie miały nadejść.
Siedziałam na taj ławce bardzo długo, w samotności rozmyślając i czekając na tę ważną, jak dla mnie, rozmowę z Edwardem, jednak sam zainteresowany się nie zjawił. Zrozumiałam, że tak naprawdę mu nie zależy. Może i ja powinnam dać sobie spokój. Właśnie tam na tej ławce to sobie przyrzekłam. Nigdy więcej nie pozwolę sobie na miłość bo pozostanie mi tylko rozprzestrzeniająca się pustka. Teraz pozostaje mi tylko żyć dla innych, nie dla siebie.
Już nigdy nie wróciłam do tego parku, ten dzień zamknął w moim życiu rozdział. Edward nigdy więcej nie pojawił się w barze, nie wpadał przypadkiem do nas, było tak jakbyśmy się nigdy nie poznali. Wszystko znikło wraz z jedną obietnicą, nawet nie wiedziałam, dlaczego nie przyszedł.
Nadszedł wrzesień, przez pewien czas przebywałam w domu w Forks, obiecałam to zresztą rodzicom zaraz przed ich wyjazdem. Odpoczęłam i przemyślałam sobie wszystko, wiedziałam też że bez terapii się nie obejdę. Postanowiłam w końcu komuś o tym powiedzieć. Dlatego zaraz po przyjeździe zadzwoniłam do Johna i umówiłam się z nim na spotkanie.
- Myślałam, że moje życie już jest proste, że nie muszę się martwić o to co będzie, bo mam przyjaciółki, które zawsze są przy mnie. Nigdy nie przyszło mi do głowy jednak to, że one mają własne życie, a ja je nadzwyczajnej w świecie ograniczam. Dojrzałam do tego wszystkiego po tym, jak leżałam w szpitalu. Teraz pozostaje mi odnaleźć siebie i otworzyć się na ten świat, czy rozumiesz co mam na myśli John, zastanawiałeś się kiedyś nad tym wszystkim? - nie zdawałam sobie sprawy z tego, że muszę komuś o tym powiedzieć
-Widzisz Bello, świat polega na dokonywaniu własnych wyborów i ja każdego dnia naszej terapii starałem się ci to powiedzieć, jednak nie potrafiłaś słuchać, teraz wiele się zmieniło. Ty się zmieniłaś i wydaje mi się, że nie ma w tym nic z mojej zasługi, myliłem się co do was dwojga.
- Nie za bardzo rozumiem co masz na myśli?
- Otóż to, jesteś nieświadoma tego co się stało, ponieważ nie miałem okazji z tobą porozmawiać. Doszły mnie słuchy, że Edward i ty, zaczynacie się do siebie za bardzo zbliżać, niestety nie sprawdziłem tych informacji dość dobrze, czym zasłużyłem sobie na wasz gniew. Teraz to widzę, obydwoje zmieniliście się całkowicie po wypadku, myślałam że ta cała separacja wam pomoże, a tylko pogorszyło to sprawę – nie miałam pojęcia o czym doktor mówił, zawsze był dla mnie jak dobry przyjaciel, który przez swoją prawdomówność i dziwactwa zdobył moją sympatię, a teraz mówił coś takiego
- John co ty chcesz mi powiedzieć? - zapytałam trochę zaniepokojona.
- Isabello, nie chciałem żebyś się z nim spotykała, ponieważ on coś do ciebie czuł i ja to widziałem, teraz niestety widzę, że i ty do niego coś czułaś, a ja zabiłem ten związek, a raczej tę nić porozumienia między wami. Nie zrozum mnie źle, Edward był i nadal jest niezwykłym uczniem, jednym z lepszych jakich miałem, tylko że jego przeszłość nie jest taka kolorowa, zresztą tak samo jak twoja. Chciałem, byście się lepiej poznali i żebyś mogła mu powiedzieć o tym co przeżyłaś, bo on jeden był w stanie to zrozumieć, ale nie doceniłem tego, że ludzkie serca, choć tak mocno zranione, potrafią przezwyciężyć swój strach i pokochać osobę tak podobną do siebie.
- Czy próbujesz mi powiedzieć, że próbowałaś nas połączyć?!
- Nie Bello – pierwszy raz zwrócił się do mnie w ten sposób - Próbowałem nauczyć was żyć, bez miłości, nie chciałem byście byli tak blisko, ty miałaś go opuścić po paru terapiach, bo znając ciebie powinnaś to zrobić, a on sam miał stać się jeszcze bardziej zamknięty w sobie, by mógł tak jak ja zatracić się w pracy i zapomnieć o tym, że jest człowiekiem. Jakże się myliłem i ta zazdrość doprowadziła mnie do najgorszego z możliwych rozwiązań, rozdzieliłem was, mimo iż obydwoje sobie pomagaliście i żyliście dalej z coraz większym entuzjazmem.
- John teraz to i tak nie ma znaczenia, obydwoje nie walczyliśmy, a jeżeli uważasz, że tak było to, jak widać, nie za dobrze nam to szło. Może los nie był nam pisany, a ty dopełniłeś tylko przeznaczenia, a może właśnie to całe rozstanie stanie się dla nas jakimś napędem zdarzeń i kiedyś w przyszłym życiu nasze drogi jeszcze raz się skrzyżują, dając nam szansę.
- Dorosłaś moja mała Isabello, nigdy nie myślałem że ci to opowiem, ale to co przeżyłaś w tak młodym wieku sprawiło, że teraz mimo swoich dwudziestu trzech lat, jesteś dojrzalsza niż niejeden z moich starych przyjaciół.
- To dzięki tobie stałam się tym kim powinnam, sobą, teraz muszę jeszcze zwalczyć swoje lęki i potrzebuję do tego kogoś, komu mogę zaufać, ja już chyba jestem gotowa do opowiedzenia swojej historii, muszę uwolnić Ros i Alice, bo przed nimi całe życie, które teraz przeze mnie marnują.
- Wiem, że powinnaś się otworzyć i ty pewnie zdajesz sobie sprawę przed kim.
- Edward był dla mnie kimś bliskim, teraz już nie wiem kim jest on a kim ja... może los pisze dla nas inny scenariusz... ja chyba go potrzebuję, ale nie wiem czy on jest w stanie aż tak się dla mnie poświęcić.
- Isabello czas pokaże...
Czas to wszystko co mam od zawsze, rozmowa w gabinecie Hennessy’ego pozwoliła mi jeszcze bardziej otworzyć moje zamknięte dotąd oczy. Potrzebowałam jakiegoś znaku, niestety nic takiego nie nadchodziło, dni ciągnęły się w nieskończoność, przyjaciele oddalali a ból serca był nie do wytrzymania. Nawet Jack i Renesmee nie potrafili przywrócić na mojej twarzy uśmiechu. Stałam się zgorzkniała i ponownie zamknęłam się w sobie, zapominając o przyjaciółkach.
Wszystko zmieniło się przez jeden telefon, było to gdzieś w połowie października. Minęło około ośmiu miesięcy bez terapii i bez Edwarda, którego tam spotykałam i właśnie on postanowił do mnie zadzwonić. Był bardzo oficjalny, zachowywał się tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali, więc i ja byłam zmuszona do takiego zachowania.
- Isabello tu Edward, chciałbym cię poinformować, że od poniedziałku zaczynamy naszą terapię, może wyda ci się to dziwne, ale Hennessy prosił bym ci pomógł, czy jesteś chętna na współpracę?
- Stawię się w twoim gabinecie w poniedziałek o osiemnastej i wtedy zobaczymy.
- Dobrze, już zapisuje twoją wizytę... i czy wszyst.... do zobaczenia.
- Do widzenia – odpowiedziałam do nikogo.
Spotkanie nie było jednak tym czego powinnam oczekiwać, Edward był profesjonalistą, zachowywał się tak jakbym po raz pierwszy uczestniczyła w jego spotkaniach. Tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali, tak często ostatnio spotykam się z tym zdaniem. Zrozumiałam, że już nic nie będzie tak jak dawniej, zostałam potępiona na zawsze i to nie przez niego, lecz przez przeznaczenie, dopiero później przypominałam sobie o Sherry, która przeklęła mój los, tylko czy aby na pewno to była prawda? Wiedziałam również, że to co zamierzałam mu wyznać, nie będzie dla mnie takie proste, ponieważ przede mną stał teraz zupełnie obcy mi Edward, nie ten, którego kiedyś dawno temu poznałam. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno wydarzenie. Wydarzenie które mnie złamało, zaczęło się zupełnie niewinnie.
- Edwardzie czy możesz mi powiedzieć, dlaczego to wszystko tak wygląda? - zapytałam któregoś dnia terapii.
- Nie wiem co masz na myśli Isabello – już nawet on używał oficjalnej formy mojego imienia, pełen profesjonalizm, zero zrozumienia.
- Dlaczego nie jest między nami tak jak kiedyś?
- Między nami zawsze tak było, ty nie byłaś w stanie niczego zrozumieć, a ja nie byłem w stanie cię do tego zmusić, bo po prostu ty nie chciałaś słuchać.
- O czym ty mówisz? Przecież ja cały czas słucham?!
- Ty nawet nie widzisz co się wokół ciebie dzieje, liczysz się tylko ty, nikt inny, jeszcze nie zdążyłaś tego zauważyć?
- Mylisz się!
- Doprawdy? - jego słowa mnie raniły, nawet nie wiem kiedy wstałam z kanapy – czy zauważyłaś może to że Rosalie i Emmett już od dłuższego czasu nie są ze sobą, a może to że Alice i Jasper mają jakieś problemy... po twojej minie widzę, że mnie masz nawet pojęcia co się dzieje z twoimi przyjaciółkami, a ja od dawana staram ci się otworzyć na to wszystko oczy.
- Mylisz się, doskonale wiem co się dzieje, to ty nie masz pojęcia o niczym.
- Jak zawsze próbujesz się usprawiedliwiać, znajdujesz sobie dobrą wymówkę, a one maskują wszystko przed tobą, nie chcą byś się denerwowała, nie widzisz tego?! Nie dostrzegasz tego jak bardzo one zmieniają swoje życie dla ciebie, jak starają się podporządkować to życie tobie, by żyło się lepiej naszej biednej Belli. Obwiniają się o to, co tak naprawdę jest tylko i wyłącznie twoim problemem, bo jeżeli sama sobie z tym wszystkim nie poradzisz, nikt inny nie będzie w stanie ci pomóc. - To co mówił raniło mnie, jednak czułam, że w tym coś jest, moje oczy zrobiły się nagle bardzo wilgotne, niewiele myśląc, wyszłam z gabinetu
- Tak uciekaj Bello, uciekaj przed tym co jest prawdą, tylko na tyle cię stać.
Tak, po raz kolejny uciekłam przed prawdą, jednak droga powrotna do domu uświadomiła mi jedną ważną rzecz. Edward miał rację, nie wiem nic o problemach moich przyjaciółek, nie dostrzegam ich. Od dłuższego czasu widziałam, że jest coś nie tak, ale nie zapytałam bo i po co miałabym to zrobić. Musiałam to zmienić teraz, już. Dlatego, gdy tylko weszłam do naszego wspólnego mieszkania, swoje kroki skierowałam w stronę sypialni Rosalie, która była dla mnie zawsze jak siostra, a ja ostatnimi czasy traktowałam ją jak śmiecia.
- Rose musimy poważnie porozmawiać.
- Bello my zawsze rozmawiamy poważnie, nie wiem co cię naszło.
- Rose, my od jakiegoś czasu nie zachowujemy się tak jak dawniej, a raczej ja się tak nie zachowuję.
- Coś się znowu stało, widzę to po twojej twarzy, płakałaś!?
- To teraz nie ma znaczenia, chcę rozmawiać o tobie, nie o mnie.
- Co ja ci mogę powiedzieć, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. - To była nieprawda i ja widziałam to w jej oczach, ale co mogłam poradzić, powinnam wyjść i udawać że jej wierzę, jednak nie mogłam tego zrobić, ponieważ ona się męczyła tak samo jak ja.
- Czy to prawda że nie spotykasz się już z Emmettem?
- Bello, jakiś czas temu mówiłam ci, że on ma do późna treningi.
- Nie oszukuj mnie, przecież widzę co się dzieje. Nie jesz, nie sypiasz, dziwnie się zachowujesz i do tego coś jeszcze przede mną ukrywasz. Zdaję sobie sprawę, że to przeze mnie, proszę chcę wiedzieć.
- Nic mi nie jest, muszę się uczyć Bello.
- Do cholery jasnej Rose! Edward powiedział mi, że od dłuższego czasu nie spotykasz się z Emmettem, więc proszę chociaż ty mnie nie oszukuj! - krzyczałam, byłam zła na siebie i na nią, chociaż tak naprawdę to wszystko była tylko i wyłącznie moja wina. Nie chciałam się do tego przed sobą przyznać aż do tej właśnie pory.
- Nie spotykam się z Emmettem, ponieważ tak było dla nas lepiej, to wszystko.
- Rose proszę! Tylko nie ty, jesteś jedyną osobą, do której mam zaufanie i która zna mnie lepiej od wszystkich. Co się dzieje?
- Rozstaliśmy się w dniu twojego wypadku, powiedziałam mu parę przykrych słów, bo byłam na ciebie zła. Mimo wszystko był przy mnie przez ten cały czas, pomagał mi w ciężkich chwilach, a ja najzwyczajniej w świecie potraktowałam go jak zabawkę. Tylko że ja go kocham.... nadal, a on kocha mnie.
- To nie rozumiem już tego wszystkiego.
- Zostawiłam go przez ciebie, wiesz przecież, że będąc z nim mam mało czasu dla ciebie, a to wszystko moja wina, więc muszę być przy tobie. - Wszyscy widzieli jak jest naprawdę, tylko nie ja, jako jedyna zainteresowana nie dostrzegałam poświęcenia Rosalie, zrezygnowała z miłości by mnie wspierać, mimo iż to wcale nie powinno tak wyglądać.
- Boże Rose, coś ty najlepszego zrobiła, nie możesz niszczyć czegoś tak pięknego, czy nie pamiętasz jak go poznałaś. Ja pamiętam, byłaś taka szczęśliwa, obudziłaś się po tym tragicznym przeżyciu, po jej śmierci. Angela chciałaby tak samo jak ja żebyś była szczęśliwa, nie możesz zrezygnować z Emmetta, czy nie widzisz, że nawet ja go uwielbiam. On jest dla ciebie wszystkim.
- Bello przestań, nie mogę z nim być, nie teraz, nie po tym co się stało.
- Miłość jest najważniejsza, nie ja, nie Alice, ale miłość, twoja miłość do tego jedynego.
- Może to nie na niego czekam.
- Nie no ja cię proszę, czy ty siebie słyszysz, czy ty słyszysz co za głupoty wygadujesz, popatrz tylko na siebie. Gdzie się podziała ta piękna i pełna wdzięku Rosalie, która zawsze potrafiła cieszyć się tym co ma? Teraz wyglądasz tak jak ja, jakby ktoś wyrwał ci serce. Tym kimś jestem ja sama i myślisz że dobrze się z tym czuję!? Nie, nie czuję się dobrze, dlatego błagam cię nie rób nigdy takiego czegoś dla mnie, bo to cię zabija.
- To już nie ma znaczenia, postanowiliśmy się rozstać.
- Do cholery Rose! Obydwoje cierpicie teraz.
- Bello nie wiesz nic, dlatego proszę, nie wtrącaj się w moje sprawy.
- Pierwszy raz mówisz coś takiego do mnie, zawsze wszystko sobie mówiłyśmy i nasze decyzje uzgadniałyśmy wspólnie, teraz już tak nie jest, niestety. Spełnię twoją prośbę, skoro na tym ci zależy, ale ty musisz zdawać sobie sprawę z tego, że i ja będę już teraz postępować tak, jak tego chcę. Nie będzie już terapii, nie będzie rozmów. Wszystko się zmieni, czy będziesz umiała sobie z tym poradzić?
- Bello nie możesz zrezygnować z terapii, dobrze o tym wiesz.
- Nie Rose, mogę tak samo jak ty zrezygnować z dotychczasowego życia, bo już nie ma naszych spraw. Jesteś ty, jestem ja, nas już nie będzie.
- Dlaczego mi to robisz?! Powiedz! Jesteś jedyną osobą, na której mi zależy i mnie ranisz!
- Nie ja cię wcale nie ranię, ja pokazuje ci tylko to czego nie widzisz, zresztą ktoś to mi też musiał pokazać, żebym zrozumiała jak bardzo cię ranię. Kocham cię, ale nie pozwolę ci się aż tak poświęcić, przepraszam.
To był najgorszy dzień mojego życia, nawet śmierć nie była aż tak zła. Stracić najlepszego przyjaciela, który był z tobą całe życie i któremu można zaufać, to ból którego nikt nie potrafi sobie wyobrazić. Wiedziałam, że to już koniec tego życia, nawet Alice to czuła, ponieważ siedziała u siebie. Wieloletnia przyjaźń potrafi rozpaść się tak szybko, przez jedno małe niedomówienie, jeden mały gest, którego żadna ze stron nie jest w stanie przebaczyć, bo aby to zrobić, trzeba sobie bezgranicznie ufać.
Wszystko powinno na tym etapie się zakończyć, przecież straciłam kogoś ważnego, płakałam bardzo cicho w swojej samotni. Gdy do pokoju weszła Alice, wiedziałam, że nic nie powie, bo sama zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje. Każda z nas od jakiegoś czasu musiała to czuć. Usiadła obok mnie w szafie i mocno przytuliła, płacząc przy tym bezgłośnie. Nie wiem jak długo obie płakałyśmy, ile czasu minęło, ale to już nie miało znaczenia. Nic w tej chwili nie miało znaczenia.
- Czy to już koniec naszej przyjaźni? - zapytała mnie niepewnie Alice.
- Przyjaźń, moja droga jest tak długo, jak jeden człowiek potrzebuje drugiego i jak długo mu ufa mimo wszystkich przeciwności losu. Dlatego nie umiem odpowiedzieć ci na to pytanie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Już mi nie ufasz i nie potrzebujesz?
- Potrzebuję was bardzo, ale nie mogę pozwolić byście się dla mnie poświęcały, tracąc w zamian własne życie.
- Nic nie tracimy Bello, ponieważ ja i Alice cię kochamy, tak samo jak ty nas – nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Rose nas słyszała, teraz stała w drzwiach.
- Muszę z wami porozmawiać, może już jest za późno, ale jednak chcę to zrobić, potrzebuję tego.
- Na szczerą rozmowę nigdy nie jest za późno, dobrze o tym wiesz – powiedziałam szczerze, czekając na to co miało nadejść, w tym czasie Ros usiadała przy nas z dziwnym wyrazem twarzy.
Straciłam dziecko – powiedziała tak po prostu.
Ale jak, kiedy, gdzie, dlaczego? - zapytała Alice, ja nie byłam w stanie tego zrobić.
Zerwałam z Emmettem jak wiecie w czasie, gdy ty Bello byłaś w szpitalu, on był ze mną jednak mimo wszystko i tak się stało, że po tym jak obudziłaś się ze śpiączki, ja jakoś tak nie wiedząc czemu, zaprosiłam go do nas. Wtedy właśnie się kochaliśmy, daruję wam wszystkie szczegóły, powiem tylko, że to był najpiękniejszy akt miłosny jaki do tej pory z nim przeżyłam, ponieważ był taki czuły i delikatny jak nigdy. Tak jakby wiedział, że to jest nasze pożegnanie. Rozstaliśmy się w zgodzie i później ty wróciłaś, on musiał udawać, że wszystko jest dobrze, zresztą ja też udawałam. Parę dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży, obie jednak byłyście jakieś nie w humorach, więc nie chciałam was tym obarczać. Pomyślałam, że teraz może w końcu będzie dobrze, chciałam się podzielić tą wiadomością z Emmettem, może spróbowalibyśmy jeszcze raz, przecież pod sercem noszę jego dziecko.
Poszłam do szkoły i to co zobaczyłam, wybiło mnie trochę z rytmu. On uśmiechnięty prowadził jakąś rudą kobietę pod rękę, uśmiechając się do niej w dwuznaczny sposób, więc odpuściłam go sobie. Chociaż moje serce krwawiło na myśl o tym, że tak szybko kogoś znalazł, chciałam żyć dalej, musiałam żyć, przecież teraz miałam dla kogo, bo mimo iż straciłam jego miłość, jakaś cząstka jego mi pozostała.
- Boże Rose i nic nam nie powiedziałaś? Dlaczego, przecież mogłaś na nas liczyć, tak samo jak my na ciebie – powiedziałam ze łzami w oczach, bo wiedziałam, że ta historia nie ma dobrego zakończenia
- Wiem, że mogłam i nadal mogę na was liczyć, ale wtedy nie myślałam w ten sposób, wyjechałam na parę dni, niby do domu. Tak naprawdę to pojechałam do domku w lesie, gdzie z Emmettem spędzaliśmy dużo czasu. Tam się właśnie zaczęło, później się dowiedziałam, że to wina nadmiernego stresu, brak snu i jedzenia doprowadził do tragedii. Czułam się opuszczona i zła na cały świat. No i tego samego dnia do domu w lasku przyjechał Emm. Strasznie się pokłóciliśmy, nawet nie wiem kiedy poczułam się źle, wiedziałam, że coś było nie tak i później była już tylko krew i czarna plama. Obudziłam się w szpitalu, lekarz powiedział że poroniłam, Emmett był załamany, powiedziałam mu, że to nie jego dziecko i że nigdy więcej nie chcę go widzieć. Teraz chciałabym to cofnąć mimo jego zdrady, bo go kocham. Zaczęłam nawet pić w samotności.
Płakałam, ponieważ czułam się wszystkiemu winna, gdyby nie ja, to Rose byłaby teraz w zaawansowanej ciąży. Szczęśliwa u boku ukochanego.
- Rose to wszystko moja wina, tak strasznie mi przykro – nie byłam w stanie jej pocieszyć tymi słowami. Wiedziałam o tym.
- Bello, to twoje wcześniejsze słowa dały mi do zrozumienia, że gdybym wam wcześniej powiedziała może to nie miało by miejsca, jednak nie mogę stracić ciebie czy Alice, ponieważ jesteście moją rodziną. Straciłam już dziecko, więc teraz muszę walczyć o was dwie.
Nasze kłótnie nigdy nie trwały długo, ta była jedną z najgorszych, mimo iż trwała tylko parę godzin, uświadomiła nam jak bardzo potrzebujemy siebie nawzajem. Pogodziłyśmy się i obiecałyśmy sobie, że już teraz zawsze będziemy ze sobą szczere, a ja sama zdałam sobie sprawę że przede mną ciężkie zadanie do wykonania, ponieważ muszę naprawić to, co zepsułam.
____
Wybaczcie że tak długo, ale jak mówie beta nie dawała znaków życia, postaram się nastepny dodać do końca tygodnia o ile skontaktuje się Dians |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dahrti
Zły wampir
Dołączył: 21 Lis 2008
Posty: 328 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 9:51, 22 Cze 2009 |
|
Dziękuje pięknie za dalszy ciag;]
Tyle nieporozumien, niedopowiedzen, rzeczywiscie nawet drobiazg moze wszystko zmienic... jak chyba nigdzie z utesknieniem czekam na lepszy obrot spraw. To sa przeciez wszystko naprawde fajni, dobrzy ludzie. Zasluguja na odrobine szczescia po tym wszystkim. Nie, nie zasluguja na odrobine szczescia, zasluguja na pelnie szczescia. W zyciu zazwyczaj to sie nie zdarza, no ale przeciez to ff, wiec moze...
Czekam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
NajNa"
Wilkołak
Dołączył: 06 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 10:12, 22 Cze 2009 |
|
WOW! Aż mi się płakć chce. Rosalie straciła dziecko, a to przecież jej mareznie Co prawda nie zabardzo wyobrażam sobie Rose płaczącą, ale każdy ma uczucia. Mam nadzieję, że się wszyscy pogodzą. Wiem, że w życiu nie jest tak kolorowo. Jednak licze na szczęśliwe zakończenie. Ja Ci wybaczm te spóźnienie i mam nadzięję prędkego ujrzenia następnego rozdziału :P
Pozdrawiam i Wenki,
NN" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Pon 10:19, 22 Cze 2009 |
|
Wspaniale było przeczytać kolejny rozdział. Owszem, jest kilka błędów, ale kiedy beta się tym zajmie, tekst będzie idealny. Co mogę powiedzieć. Żal mi Edwarda, bo wysnuł złe wnioski, ale zachował się jak dzieciak, kiedy nie poszedł na spotkanie do parku. Bella też mnie trochę zirytowała, ponieważ dostrzegała problem u swoich przyjaciółek, jednak nigdy tego nie drążyła. A powinna, jak widać...
Mam jednak nadzieję, że wszyscy bohaterowie doznają chwil szczęścia, szczególnie Bella i Edward.
Pozostaje mi czekać na ciąg dalszy.
Gorąco pozdrawiam. E/ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 10:20, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mufineczka
Nowonarodzony
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: w mieście marzeń. ;*
|
Wysłany:
Pon 10:27, 22 Cze 2009 |
|
To straszne!
Tyle ich spotkało i jeszcze to...
Cudowny rozdział! Jest tu mnóstwo emocji, ale niestety większość z nich są negatywne. Bella w końcu dostrzegła, co się dzieje na około jej, miejmy nadzieję, że zmienią się nie tylko stosunki między nią, a Rose i Alice, ale także między nią i Edwardem.
No i oczywiście Rose i Emmett, to przecież taka idealna para! Nie wierzę w to, żeby Emm mógł zdradzić Rosalie, to musi być jakieś nieporozumienie, on ją tak kochał!
Czekam zniecierpliwiona!
Weny;] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
niesmaczne.
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 42 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 12:02, 22 Cze 2009 |
|
Ten rozdział był przełomowy, nie ma co.
Mam świeczki w oczach, mimo, iż praktycznie nigdy nie płaczę.
To jest piękne, takie nasycone jak to brzmi emocjami.
Powiem Ci jednak, Mercy, że niektóre zdania są odrobinę za długie, ciągle są przecinki, które można zastąpić kropką.
Postaram się wypisać te najbardziej zgrzytające [przynajmniej mi].
Czerwone przecinki to te, które zamieniłabym na kropki, a żółte, to te brakujące.
EPOV
Cytat: |
Dla kogoś tam na górze nie ważne jest, czy ta osoba jest mała, czy duża. |
Cytat: |
Zawszę będę pamiętał ten przeklęty dzień, miałem jedenaście lat, kiedy to się stało i do dziś miewam koszmary. |
wyjątkowo ten przecinek zamieniłabym na myślnik. Kropka też pasuje.
Cytat: |
Zdałem sobie wtedy sprawę, co mogło jej się przytrafić, nie miałem stuprocentowej pewności, ale to musiał być gwałt i coś jeszcze. |
Cytat: |
Byłem takim idiotą, ale dzięki temu zdarzeniu zrozumiałem, że nie walczę o nią czy o siebie, ale o nas, bo musimy być my, ponieważ ta mała istota, która pewnego dnia znalazła się w moim gabinecie, zmieniła całe moje życie. |
bez kropki to zdanie odrbinę pokrętnie brzmi, więc...
Cytat: |
Koło godziny osiemnastej byłem już w barze, kątem oka zobaczyłem Isabellę, coś było z nią nie tak, ale w tamtej chwili nie przejąłem się tym za bardzo. |
Cytat: |
Cały wieczór sprawnie obsługiwała klientów, robiąc to tak, by być niewidzialną. |
Cytat: |
Siedziałem spokojnie pod oknem, na zewnątrz panował już mrok, nie spostrzegłem nawet jak zaczyna zmierzchać, tak bardzo pochłonęła mnie praca. |
z tego zdania zrobiłabym trzy, ale jeżeli uważasz, że tak jest źle, to nie zmieniaj.
Cytat: |
Wtedy stało się coś bardzo dziwnego, do mojego stolika podeszła niepewnie Bella. |
ten przecinek zaminiłabym na myślnik.
Cytat: |
- Edwardzie, chciałabym cię prosić o to, byś tu więcej nie przychodził, wiem, że to może wydać ci się dziwne, ale tak będzie dla nas obojga lepiej. |
Cytat: |
- Będę tu przychodził tak długo, jak to będzie konieczne, poza tym, to, co stało się w moim gabinecie jakiś czas temu, nie miało tak wyglądać. |
Cytat: |
- Muszę to zrobić, bo tu już nie chodzi o mnie - w jej słowach było coś dziwnego, chciałem wytłumaczyć jej te całe wcześniejsze wydarzenia, musiałem to zrobić. |
Cytat: |
- Dobrze Edwardzie, po pracy spotkamy się w parku, niestety nie możemy wyjść stąd razem. |
Cytat: |
Mimo, iż wiedziałem, że spełnię prośbę, po prostu chęć patrzenia na nią była silniejsza. |
Cytat: |
Była gotowa do wyjścia, nie patrzyła w moją stronę, jednak ja nie spuszczałem z niej oczu, była piękna mimo ciemności, która ją otaczała. |
podkreślone wyrazy to powtórzenia.
Cytat: |
Zrozumiałem, co Bella chce mi powiedzieć, ona to wszystko zauważyła szybciej niż ja. |
Cytat: |
Tego dnia się poddałem, wróciłem do domu, nawet nie idąc do tego parku, pewnie i tak by się nie pojawiła, a nawet gdyby to zrobiła, wiedziałbym, co ma mi zamiar powiedzieć. |
BPOV
Cytat: |
Siedziałam samotnie w ciemnym parku, czekałam na Edwarda, byłam w końcu gotowa z nim porozmawiać. |
zielony przecinek zamieniłabym na 'i'.
Cytat: |
W domu nie mogłam wytrzymać, Rose zachowywała się bardzo dziwnie, parę razy miałam wrażenie, że jest kompletnie pijana, ale nie miałam odwagi by ją o to zapytać. |
Cytat: |
Pamiętam dobrze, jak wróciłam do domu, tego dnia, kiedy Edward odkrył, gdzie pracuję. |
Cytat: |
Na wstępie dały mi znać, o co chodzi, zresztą już dawno się tego spodziewałam, bo nie można w nieskończoność ukrywać tego, że nie pojawiam się na terapii, która jest mi jeszcze potrzebna. |
usunęłabym 'bo', jeżeli ma tam być kropka.
Cytat: |
Sama nie wiem, po co. |
Cytat: |
Zaciągnęły mnie do kuchni i posadziły na stołku, czułam się jak na przesłuchaniu. Dlatego też wyśpiewałam im wszystko, nie wspomniałam tylko o tym, że Edward się na mnie rzucił, nie wiem czemu tego nie zrobiłam. |
zieloną kropkę zamieniłabym tym razem na przecinek.
Cytat: |
- Nie ma sensu się kłócić o tę terapię, on po prostu ze mnie zrezygnował, po tym jednym głupim incydencie dał sobie spokój. A do Johna nie widzę już sensu chodzić, przecież on zna całą sprawę, dlatego zrezygnowałam z terapii – tymi słowami zakończyłam opowieść. |
Cytat: |
- Dobrze wiesz, że to się nie skończyło, my to widzimy, częściej niż zwykle krzyczysz w nocy i do tego ta szafa... to wszystko wraca. Czy jesteś pewna, że tu chodzi tylko o Johna, bo ja mam wrażenie, że Edward ma w tym swój udział? |
Cytat: |
- Jakiego, cholera, powietrza Bello?! Martwię się o ciebie, przecież wiesz, jesteś dla mnie jak siostra, a ja nic o tobie już nie wiem. |
dodałabym też znak zapytania, ten na zielono.
Cytat: |
- Rose, nie możesz, to znaczy, nie musisz, ja sobie to jakoś poukładam, całe życie muszę po prostu siebie poukładać, a wy musicie żyć swoim. Nie będziemy razem wiecznie, kiedyś będziemy musiały się rozstać, wiecie o tym, tak samo dobrze, jak ja. |
zamiast 'siebie' - 'sobie'. Powtórzenia - 'będziemy'.
Cytat: |
- Proszę, moja mała, wróć tylko na terapię – nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że Rose coś przede mną ukrywa. Gdybym wtedy wiedziała, może nie dałabym jej powodów do zmartwień. Byłam i nadal jestem samolubna.
- Wrócę, obiecuję, ale nie martwcie się o mnie tak bardzo. |
dodałabym 'ale' - zaznaczone na zielono.
No dobra, jednak nie chce mi się kończyć poprawek.
Więc, komentarz obejmuje tylko 1/3 bądź 1/4 tekstu.
Nie zabijajcie mnie za to.
Życzę Veny, chęci do pisania nowego rozdziału i cierpliwości do mojej paplaniny.
pozdrawiam, niesmaczne. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez niesmaczne. dnia Pon 15:31, 22 Cze 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
Renesmeee
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Gdańska, takie małe Forks; )
|
Wysłany:
Pon 12:35, 22 Cze 2009 |
|
bez kitu, aż płakać sie chce...
żeby Bella się z Edwardem pogodziła.. ah...
_____
kiedy będzie następny rozdział, bo normalnie się napaliłam na następną część. ; P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
vanja89
Wilkołak
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 105 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pon 12:55, 22 Cze 2009 |
|
och... cudowny i taki smutny rozdział, ale jednak z jakąś iskierką nadziei... Biedna Rose... musiało być jej naprawdę ciężko... Prawie się popłakłam i poczułam się w ogóle jakoś przygnębiona... Ale dobrze, ze Ewdard powiedział Belli parę słów do słuchu... Mam tylko nadzieję, że się jakoś pogodzą... Naparwdę wspaniale piszesz i dlatego tak warto czekac na każdy nowy rozdział :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Natka
Nowonarodzony
Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 13:07, 22 Cze 2009 |
|
Aż po prostu łzy ma do oczu napływają...
Edward wreszcie powiedział Belli do słuchu, I dobrze. Mam nadzieję, że kiedyś podziękuje mu za otworzenie jej oczu na to co się dzieje. Bardzo mi jest żal Rose... straciła przjaciółkę, ukochanego, dziecko... Oby jej się dalej lepiej powiodło. Może nawet z Emmetem się zejdzie..?
Co do Alice to mam nadzieję, że jej sprawy z Jasperem też wyjdą na światło dzienne i uda się te relacje poprawic.
Muszę przyznac, że Bella zaczęła rozumiec swioch bliskich (wreszcie).
Życzę weny i pozdrawiam
Natka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|