|
Autor |
Wiadomość |
Bloody Georgia
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Śro 18:27, 04 Lut 2009 |
|
Mój pierwszy FF proszę o niezbyt srogą krytykę.... Dzięki Glamooorous za pomoc ... jesteś kochana :*
Moja suknia ślubna była już gotowa. Jeszcze ostatnie przymiarki i odbiorę ją za dwa dni. Mam mieszane uczucia, co do tego ślubu. W sumie chciałabym, by moim mężem został Jacob, ale nie wiem, czy go kocham. W końcu to dobra partia, tak twierdzi moja mama. Nasi rodzice są bardzo szczęśliwi, że zostaniemy małżeństwem. Myślę, że mój wybranek także, ale ja... ja.... eh podobno tak zawsze jest przed ślubem, ale myślę, że to nie są tylko przedślubne wahania nastrojów. To coś więcej.
Tydzień przed ślubem...
Obudziłam się wcześnie rano. Musiałam pojechać do restauracji, by omówić sprawę posiłku dla gości, a potem jeszcze wybrać figurki na tort i kwiaty do bukietu. Mam zdecydowanie za dużo obowiązków. Gubię się i nie mogę odnaleźć. Chciałabym mieć to wszystko z głowy i wziąć ten cholerny ślub. Czy na pewno tego chce? To pytanie kłębi się nieustannie w mojej głowie. Po co tyle tych niepewności?
- Bella kochanie, wstawaj już późno- z głębokich przemyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy.
Tak, tak już wstaje pomyślałam i wygramoliłam się z mojego małego łóżka. Założyłam jak zwykle wygodne jeansy i luźną bluzkę. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół. Nie mieszkałam jeszcze z Jacobem, gdyż uważał, że na razie chce zostać w swoim domu, ze swoimi rodzicami. Co za maminsynek! Za kogo ja wychodzę za mąż? O nie! Znowu te druzgocące myśli. Kiedy się od nich uwolnię? Tak chce tego! Nie, nie chce! Ratunku! Chwyciłam kurtkę i uciekłam z domu. Mam tyle spraw, że może uda mi się zapomnieć. Oby, błagam oby. Najpierw pojadę do kwiaciarni. Myślę, że tam trochę odpocznę, gdyż lubię kwiaty, a może nie lubię? Sama nie wiem.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? – spytała ekspedientka.
- Dzień dobry. Byłam umówiona na wybór bukietu ślubnego. – odparłam trochę przerażonym głosem.
- Tak, rzeczywiście, proszę za mną.
Kobieta zaprowadziła mnie do innego pomieszczenia. Sklep był bardzo duży, a wręcz ogromny. Składał się z czterech pomieszczeń, a w każdym z nich znajdowały się niezwykłe dekoracje z kwiatów. W pokoju, w którym teraz tkwiłam było biało. Domyśliłam się, że to specjalne pomieszczenie, przeznaczone zostało dla takich osób jak ja, które wybierały swój bukiet. Nie byłam tam długo, ale wystarczająco, by się znudzić i umęczyć. Wybrałam małe, białe różyczki, a resztę pozostawiłam kwiaciarce. Zapewne o wiele lepiej skomponuje bukiet niż ja. Grzecznie podziękowałam, zapłaciłam, odebrałam pokwitowanie i uciekłam. Teraz zmierzałam do cukierni z nadzieją, że nie spędzę tam zbyt wiele czasu. Ku mojej uciesze, nie myliłam się. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Panna młoda niezbyt pasowała do mojego wyglądu, ale pan młody jak najbardziej przypominał Jacoba. Niech ma swoją podobiznę pomyślałam z szyderczym uśmieszkiem na twarzy. Dobra, została tylko restauracja i będę mogła w końcu odpocząć. Gdy już dojechałam na miejsce, moim oczom ukazał się wielki napis E.C & HELL. Stałam tam przez chwilę i podziwiałam szyld, gdy nagle drzwi otworzył mi kelner i spytał czy wchodzę. Przytaknęłam i weszłam do środka. Wnętrze było cudowne. Takie wszechstronne i doskonale urządzone. Wszystko było czarno-czerwone, a ogniste ściany nadawały pikanterii. Usiadłam przy jakimś stoliku, a z półmroku wyłonił się kelner i przekazał mi, że szef zaraz się zjawi. „Szef” jak to cudownie brzmi. Z moich przemyśleń wyrwał mnie widok wysokiego i przystojnego mężczyzny. Jego zielone oczy wyglądały jakby świeciły w ciemności, a rozmierzwione włosy pasowały do wnętrza. Do tego ten garnitur, niby elegancki a jakże kuszący. O nie! Czerwona lampka, przecież nie długo biorę ślub. O czym ja w ogóle myślę? Mężczyzna był coraz bliżej mojego stolika, a gdy już nie mogłam opanować cichego westchnienia, odezwał się do mnie.
- Witam. Byliśmy umówieni. – jego aksamitny i miękki głos został w moich uszach jeszcze przez kolejne kilka sekund.
- Tak. Nazywam się Isabella Swan i zamawiałam catering. – udawałam, że jestem poważna, ale jak zwykle coś mi nie wyszło.
- Miło mi. Edward Cullen. Jestem założycielem i szefem restauracji E.C & HELL.– Nie dało się nie zauważyć tej dumy, przez którą mówił, ale jednak myślę, że to najwspanialsza duma jaką widziałam.
Czy ja przypadkiem już kiedyś go nie spotkałam? A tak, w mojej chorej fantazji, w której poszukuję ideału na męża. Stop! Co ja gadam?! Mam już ideał. Jestem tu tylko po to, by przygotować wesele. To wszystko, koniec i kropka. Przysiadł się do mnie i otworzył czarna teczkę, w której było pełno zamówień i nazwisk.
- Jaka to ma być okazja? – znów zapomniałam, po co tu jestem. To wszystko przez ten cudowny zapach, który mnie odurza.
- Przepraszam, bo nie usłyszałam pytania. Może pan powtórzyć? – zrobiłam się czerwona, jak zwykle, a przecież jestem już dorosła osobą.
Zastanowił się przez chwilę, eh jest taki słodki jak rozmyśla. Co ja gadam??
- Myślę, że skoro mamy razem współpracować, przejdźmy na ty. - Wstał teraz dostojnie i podał mi rękę powtarzając przy tym swoje imię i nazwisko. Edward Cullen jak to pięknie brzmi, a jakże doskonale brzmiałoby Bella Cullen. Znowu te nurtujące myśli. Nigdy nie będę Cullen! Co ja sobie myślę? Chyba wariuję, ale jak tu nie wariować, skoro to chodzące marzenie. Czuje, że to moje przeznaczenie. Ten którego szukałam już w poprzednim wcieleniu, chociaż tak naprawdę nie wierzę, że mogłabym być zakochaną żabą. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy z lekkiej zwiechy* obudził mnie jego głos
- Przepraszam. Czy pani, znaczy ty Isabello... Wszystko z tobą w porządku? – Teraz był mocno przerażony i nieco zbity z tropu.
- Tak, tak przepraszam. Zamyśliłam się. Mam tyle na głowie. – chciałam być miła i zrobić wszystko, aby nie wyjść na kompletna idiotkę, ale chyba go uraziłam.
- Skoro tak. Dobrze, spotkamy się jutro o tej samej porze i wszystko dopracujemy. To moja wizytówka. Proszę dzwonić, jeżeli plany ulęgną zmianie. Z jakiej okazji ma być ten posiłek?- uśmiechnął się do mnie.
Przecież nie powiem mu tego. Nie powiem, że mam wziąć ślub. Możliwe, że mam u niego szansę. Tak wiem, nie powinnam tak myśleć, ale co tam. Nie daję rady z tym walczyć. Poddaję się temu. Oto powstało moje motto na życie, a przynajmniej na ten okropny, przedślubny tydzień.
- Z jakiej to okazji? Pozwolisz, że jutro to ustalimy. Przy milszych okolicznościach. – Co?! Przy milszych okolicznościach? Czy ja już do reszty sfiksowałam? Czuje, że moje policzki płoną i jeszcze ten jego zdziwiony wzrok. Teraz to już zupełnie nie mam szans. Chyba jednak zajmę się moim przeciętnym narzeczonym. W sumie lepszy zniewieściały narzeczony, niż boski kochanek. Co ja bredzę...?
- Skoro tak uważasz, dobrze. Do zobaczenia jutro, o tej samej porze, a teraz wybacz, ale śpieszę się na kolejne spotkanie.
- Tak, tak na razie. – Było już późno, a ja miałam się spotkać dzisiaj wieczorem z Jacobem. Jak tu myśleć o Jacobie, skoro właśnie poznałam najcudowniejszego faceta pod słońcem?
Szybko opuściłam ten lokal i wróciłam do domu. Musiałam wytrzymać do jutra. Uwielbiam powtórki z rozrywki. W szczególności, tak słodkie i cudowne powtórki.
CDN.
* Takie określenie, które znaczy nic innego jak zamyślenie. Nie pytajcie mnie skąd je znam. Myślę, że Glamooorous wie o co chodzi |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bloody Georgia dnia Śro 20:57, 12 Sie 2009, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Śro 19:18, 04 Lut 2009 |
|
Kiedy ciąg dalszy? Nie lubię Jacoba, ale ty chyba tym samym uczuciem, co ja, skoro jest tu zniewieściałym maminsynkiem. Także czekam na ciąg dalszy. |
|
|
|
|
Melody__
Człowiek
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Śro 19:48, 04 Lut 2009 |
|
Fajnie rozpoczęte. Ja tam nie mam nic do Jacoba.
Czekam na ciąg dalszy.
Bo bardzo mi się spodobało.
Vena życzę.:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Glamooorous
Wilkołak
Dołączył: 15 Gru 2008
Posty: 153 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Planet Earth
|
Wysłany:
Śro 22:06, 04 Lut 2009 |
|
Od początku podobał mi się twój pomysł !
Skąd ty je bierzesz, co? xD
Zniewieściały Jacob mnie powalił, a boski Edward wskrzesił
Czekam na ciąg dalszy! Jak najszybciej :D
A no i klasyczna zwiecha! Oczywiście wiem, o co chodzi !
Pozdrawiam i całuje gorąco, Glam :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Chce_tylko___Edwarda
Wilkołak
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:20, 04 Lut 2009 |
|
blahhaha
ale zwiecha... - słabo.
- ja tez wiem o co chodzi
wracajac do tekstu.
pomysl oryginalny, musze przyznac ,ze z taka fabula sie jeszcze nie spotkalam.
udane opisy itd.
pozytywny debiut.
ale jak zobaczylam imie tego kundla, to myslalam ze wybiegne z tej mojej wsi, dorwe Cię i rozszarpie.
pozniej mi sie na twoje szczescie spodobalo.
jednakze
BETA, BETA, BETA. blagam !
i to taka dobra, ktora poprawi spojnosc i skladnie.
takie moje uwagi skromne.
- Jacob nie mogl mieszkac z rodzicami, tylko jak juz z samym ojcem.
- Bella narzekajaca na cokolwiek poza swoja niezdarnoscia i popularnoscia ?
- to kobieta pierwsza powinna zaproponowac przejscie na ty :PP
mam nadzieje ze krytyka nie jest zbyt sroga :*:*
powodzenia w dalszym pisaniu
i szybkich odwiedzin Mr. Vena |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Śro 22:24, 04 Lut 2009 |
|
Oryginalne, nie powiem :D
Ładnie opisane :D
Obiecuję Ci, że ja Bella wyjdzie za tego kundla to zabije! :D
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bloody Georgia
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Śro 23:00, 04 Lut 2009 |
|
no bo tak trochę to pozmieniałam żeby bardziej dramatycznie było...
a z tym przejściem na ty to może i racja ale są wyjątki
przynajmniej w tym ff.
Dobrze ale mieszkanie z rodzicami bardziej jest dziwne niż z samym ojcem :PP.... OK oddam becie skoro Glamy nie wystarcza. Oczywiście i tak bardzo jej dziękuje, że chociaż zgodziła się to troszkę poprawić..:*
A tak po za tym to nic nie mam do Jakoba ale ktoś musiał być tym nieszczęśnikiem:)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Śro 23:03, 04 Lut 2009 |
|
Ja myślę że ona wcale tego tygodnia nie potrzebuje
Czekam na więcej, co do weseliska to pewno będzie tylko z tym właściwym, jakoś nie przepadam za Jacobem sama nie wiem dlaczego.
Pisz więcej, ciekawi mnie jak ten nasz Eduardo to rozegra |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
xehtia
Zły wampir
Dołączył: 28 Sty 2009
Posty: 262 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Czw 12:52, 05 Lut 2009 |
|
haha xD
Jak zobaczyłam imię tego okropnego psa to myślałam, że Ci krzywdę zrobię, ale potem pojawił się Edward jako właściciel restauracji i padłam :D
Liczę, że do ślubu nie dojdzie (albo dojdzie z kim innym) i w ogóle mi się tam podoba.
Krytyki raczej ode mnie nie usłyszysz, bo nie zwracam uwagi na błędy :)
A że pomysł jest oryginalny i fabuła ciekawa to absolutnie nie mam do czego się przyczepić :)
Czekam na ciąg dalszy.
Wena życzę,
Izabella |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Patrycja87
Dobry wampir
Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 786 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Tarnowa
|
Wysłany:
Czw 13:24, 05 Lut 2009 |
|
Bella grająca na dwa fronty? W pierwszej chwili przeżyłam szok. Po namyśle, doszłam do wniosku, że pomysł nie jest najgorszy, tylko dosyć nowatorski.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Życzę weny i okazji do pisania! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Patrycja87 dnia Czw 13:24, 05 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 14:03, 05 Lut 2009 |
|
nie nie nie dlaczego Jackob?! nie na widzę psa jak nie wiem sama nie wiem czemu eh
mam nadzieję że Bella go zostawi a raczej jestem tego pewna ale zrób to szybko bo prawdę mówiąc nie wytrzymam jeśli Bella będzie w łapach tego zawszałego kundla
omg.... ale we mnie wrogości jeszcze nigdy tak źle do wilkołaka nastawiona nie byłam.... to przez twój ff jestem pewna :D
ale nic dziwnego, skoro tak wciąga |
|
|
|
|
VampireGirl
Zły wampir
Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 370 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Skierniewice
|
Wysłany:
Czw 14:15, 05 Lut 2009 |
|
czekam, czekam niecierpliwie :) życzę weny, i mam nadzieję że niedługo następny odc. :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Nesska
Człowiek
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 14:27, 05 Lut 2009 |
|
hehe świetne;D
czekam na wiecej:P:P
weeeny zycze;P:* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
steffi
Człowiek
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 95 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 17:20, 05 Lut 2009 |
|
dobra pomysł mi sie strasznie podoba =]
napisane też fajnie =]
nie moge się doczekać kolejnej części =]
coś mi się wydaje że do tego ślubu nie dojdzie =]
i dobrze w końcu Edek nie może przegrać z Jacobem =] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Patrycja87
Dobry wampir
Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 786 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z Tarnowa
|
Wysłany:
Pią 13:32, 06 Lut 2009 |
|
Ja również nie chciałabym, żeby Edward przegrał z Jacobem, jednak wszystko zależy od inwencji autorskiej a twórcy bywają nieprzewidywalni...
Bez urazy Bloody Georgia |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Patrycja87 dnia Pią 13:33, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Justine
Wilkołak
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 16:29, 06 Lut 2009 |
|
no nie powiem, pomysł oryginalny
i Bella działająca na dwa frony, taka mała dwulicowość :P ale zobaczymy co z tego się wykluje
czekam na więcej
ż. veny.
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Juliet
Nowonarodzony
Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 49 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tam gdzie Ben, tam Juliet.
|
Wysłany:
Pią 18:51, 06 Lut 2009 |
|
Orgnialne, ładne, błędów chyba nie ma, nie wiem bo nie jestem w tym ekspertem.
Tylko dlaczego Jacob ?!
Proooszę niech Bella zagra rolę 'Uciekającej panny młodej' ;>
Czekam na więcej |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Sam-Cameron
Wilkołak
Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 19:33, 06 Lut 2009 |
|
Hej! No fajny pomysł. Rzeczywiście oryginalny. Najlepsza jest nazwa restauracji. Świetna! xD Z chęcią też bym taką odwiedziła xDDD Trochę mi tam końcówka zmąciła całość- jakoś tam dziwnie jak dla mnie było- ale i tak mi się podoba. xD Pozdrawiam i natchnienia życzę=) ;* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bloody Georgia
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Sty 2009
Posty: 20 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pią 19:45, 06 Lut 2009 |
|
Beta: tynka555 bardzo jej dziękuje
(Charakter Belli zmieniony)
6 dni do ślubu.......
Idę z Edwardem pod rękę, przez piękną, słoneczną łąkę. Ptaszki ćwierkają, kolorowe motyle fruwają, a on śpiewa mi „Moon river” swym pięknym głosem. O tak - pomyślałam - śpiewaj dalej, choć nie wiem czemu akurat to. Niech ta chwila trwa wiecznie. Miły spacer przerwał mój telefon. Niestety po chwili okazało się, że to był tylko jeden z moich najwspanialszych snów.
Powrotu do szarej rzeczywistości, nie zawdzięczałam nikomu innemu jak tylko Jacobowi, który jak zwykle miał wyczucie czasu.
- Słucham?- powiedziałam to szorstkim i jeszcze zaspanym głosem.
- Coś ty taka zła? To ja kochanie.
- Edward??
O kurcze co ja gadałam. Co robić, co robić??
- Nie, Jacob – powiedział to z lekkim rozczarowaniem. - Jaki Edward, czy ja o czymś nie wiem??
Teraz jego głos brzmiał śmiesznie, nawet jeżeli chciał być poważny.
- Nie, nie. Myślałam, że dzwoni do mnie mój kuzyn. Nie znasz go, wiec nie pytaj, pewnie na ślubie go spotkasz. Miał dzwonić rano z jakąś sprawą, dlatego wydawało mi się, że to on. – skłamałam, jak zwykle skłamałam.
A co miałam powiedzieć, że Edward to przystojny właściciel restauracji, w którym zadurzyłam się po uszy??
- Aha ok to nie przeszkadzam chciałem tylko powiedzieć, że musimy się dzisiaj spotkać, przyjadę o dziesiątej wieczorem. Kocham cię. Pa.
- Tak pa.
Może powinnam była powiedzieć ja ciebie też?? A tam i tak zapewne nic nie wyczuł.
Musiałam się jeszcze wykąpać przed wyjściem. Byłam wczoraj tak zafascynowana dzisiejszym spotkaniem, że zapomniałam wczoraj to zrobić. Uwielbiałam zimny prysznic, nareszcie obudziłam się do końca i mogłam z czystym sercem, a raczej ciałem wyjść do ludzi, cokolwiek to znaczy. Dzisiejszego dnia nie pomógłby mi samochód w ciężkich podróżach po mieście, ponieważ był zepsuty. Musiałam liczyć na środki komunikacji miejskiej i własne nogi. Byłam umówiona dopiero na 16, więc miałam trochę czasu wolnego, by przespacerować się po sklepach i obejrzeć nowe kolekcje. Szczerze powiedziawszy, to to nie było trochę wolnego czasu tylko kupa wolnego czasu, gdyż z domu wychodziłam zawsze o 11, tak już miałam. No więc poszłam na autobus, który jechał do centrum. Usiadłam na przystanku i otworzyłam swój notatnik by sprawdzić co jeszcze musiałam załatwić w tym tygodniu, a po za tym musiałam wymyślić z jakiej to okazji ma być ten poczęstunek. Przecież nie mogłam powiedzieć, że z okazji moich zaślubin z niejakim Jakobem... Miałam takie spokojne życie, a teraz co, musiałam wymyślać jakieś podstępy. W tej oto chwili zaświtała mi wspaniała myśli w głowie, powiem mu, że to ślub mojej kuzynki, która poprosiła mnie o pomoc.
O nie!!
Zauważyłam, że...... mój autobus odjeżdża!!
- Proszę się zatrzymać, jeszcze ja.
O mało się nie wyłożyłam na tej ulicy, machałam jak nawiedzona, ale na szczęście udało się. Miałam nadzieję, że nikt tego nie widział.
- Bardzo panu dziękuję, przepraszam zagapiłam się. Po proszę jeden bilet do centrum.
Kierowca popatrzył na mnie coś mrucząc i podał mi bilet. Byłam cała zdyszana i za pewne czerwona. Cała ja. Teraz tylko pół godziny męczącej jazdy.
Wszystko będzie w porządku. Na pewno, nie masz o co się martwić.
Zawsze to sobie mówiłam, gdy byłam zdenerwowana, tylko jedno było w tym najgorsze, że to wcale mi nie pomagało. W autobusie tak trzęsło, że zrobiło mi się niedobrze. Nagle przypomniałam sobie mój sen z Edwardem w roli głównej, może dlatego, że w radiu leciało „Moon river”. Czemu akurat tą piosenkę wybrała moja podświadomość? Doprawdy nie miałam zielonego pojęcia, a tym bardziej żadnego innego. W tym śnie był taki cudowny, świecił się
w słońcu, jego oczy uśmiechały się do mnie, a wargi mówiły pocałuj mnie. No dobrze, może wcale tak nie mówiły, ale po koloryzować można było.
No tak, znowu to samo.
Miałam o nim nie myśleć, lecz jak tu można było nie myśleć jak on był jedyną cudowną rzeczą
w dzisiejszym dniu, po tym jak usłyszałam głos mojego narzeczonego. Wiem nie powinnam była tak myśleć, ale co można zrobić skoro się wie, że popełnia się największy błąd swoje życia nie mogąc nic zmienić. O mały włos nie przegapiłam przystanku, wyjrzałam przez okno, tak to
z pewnością centrum miasta.
Zaraz wysiadka i mozolne trzy godziny zakupów, może przyjdę wcześniej do E.C & HELL i zjem coś przed rozmową.
Strasznie się denerwowałam, zupełnie nie wiedziałam dlaczego, może dlatego, że miałam ochotę rzucić się na Edwarda. To było bardzo dziwne, nikt jeszcze nigdy nie wywoływał u mnie takich zachowań.
Dobra koniec zawieszam myślenie o nim na trzy godziny. Szkoda, że na tak długo.
Weszłam do pierwszego lepszego sklepu, w którym się niestety zatraciłam. Oglądnęłam wszystkie kolory cieni do powiek, błyszczyki oraz tusze do rzęs. Nie używałam tego zbyt często, ale na ślubie musiałam jakoś wyglądać. Teraz przyszedł czas na perfumy. Za dużo było tych nowości, nawet nie zdążyłabym wszystkich powąchać. Myślałam, że miałam więcej czasu, lecz nim się obejrzałam byłam już spóźniona. Jak zwykle wybiegłam w pośpiechu ze sklepu zapominając odłożyć koszyka. Przy wyjściu złapał mnie ochroniarz, któremu wręczyłam koszyk i pobiegłam dalej.
O nie jak zwykle spóźniona, nie długo będę ponosiła konsekwencje mojego zamyślenia i nie poukładania.
Biegłam najszybciej jak tylko potrafiłam, oczywiście nie obyło się bez drobnych incydentów jak np. potrącenie rowerzysty. Zdyszana dobiegłam do restauracji, w której on już na mnie czekał. Nie potrafiłam wypowiedzieć nawet normalnie jego imienia, bez zaślinienia się na śmierć. Siadłam szybko koło niego i jakby nigdy nic, siedziałam przez chwilę w ciszy. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bo brakowało mi powietrza.
- Witaj, czyżby znowu uciekł Ci autobus, a ty z poświęceniem próbowałaś go zatrzymać?? – zaśmiał się.
Czy on się ze mnie śmiał? Czyli wszystko widział, a ja się łudziłam, że nikogo nie było na drodze. Dobrze mógł ktoś tam być, ale czemu akurat on.
Po chwili odpoczynku odpowiedziałam.
- Tak witaj, czyżbyś żartował sobie ze mnie? – szczerze powiedziawszy, nie było mi wcale do śmiechu.
- Nie tak ostro, nie chciałem Cię urazić.
Co za cudowny głos i jaki niezwykle pocieszający.
- Ok nie gniewam się, ale to wcale nie było śmieszne.
Gdy to powiedziałam spuścił głowę i uśmiechnął się. Następnie wyjął teczkę i zaczął coś notować.
- Więc jaka to okazja??
O nie znowu to pytanie – pomyślałam.
- Ślub..... znaczy nie mój oczywiście...... kuzynki.
Dlaczego się tak jąkałam, miałam nadzieję, że nie wyczuł kłamstwa. Pytał mnie jeszcze
o mnóstwo innych rzeczy, organizacyjnych oczywiście, a gdy już skończył zaproponował mi kolację. Tak romantyczna kolacja w blasku świec, to było coś dla mnie. Chociaż tak naprawdę, nie było w tym nic romantycznego. Zwyczajny makaron z sosem pomidorowym. Rozmawialiśmy bardzo długo, dzięki czemu poznałam go bliżej. Jego zainteresowania i pasje, nawet rodzinę. Niby zwykłe spotkanie biznesowe, a tu proszę swobodna rozmowa o wszystkim. Gdy spojrzałam na zegarek, była już 20.30, a miałam jeszcze spotkać się z Jacobem. Próbowałam wytłumaczyć Edwardowi, że muszę już iść, ale właśnie w tym momencie zadzwonił telefon. Odebrałam
i usłyszałam w słuchawce podejrzliwy głos Jacoba.
- Od kiedy twój kuzyn mówi do ciebie kochanie?
- Że co??
Oczywiście moja reakcja była zupełnie normalna do czasu, aż nie przypomniałam sobie
o felernym poranku.
– Przepraszam, ale nie mogę teraz rozmawiać pogadamy później. Pa – odłożyłam słuchawkę, tak szybko jak to było możliwe, żeby nie usłyszeć „poczekaj”.
Jak już wspominałam szykowałam się do wyjścia, kiedy złapał mnie za rękę i zapytał czy nie chciałabym z nim wracać, gdyż jest już bardzo późno. Oczywiście miałam opory, nie wsiadam do obcych samochodów zanim nie poznam wystarczająco dobrze kierowcy, ale zaczął tak mocno nalegać, że uległam. Wiedziałam, że nie powinnam, ale cóż było już ciemno i nie byłam pewna czy znowu nie musiałabym biec za autobusem. Poprosił abym chwilę poczekała, bo musiał wziąć swoje rzeczy i wydać polecania dla swoich pracowników.
Lubię władczych mężczyzn, szkoda tylko, że Jacob taki nie jest.
Czekałam zdecydowanie za długo, więc postanowiłam tak po prostu uciec. Niestety coś mi nie wyszło, bo na zewnątrz stał on. Otworzyłam szeroko oczy z pewnym przerażeniem, a Edward tak po prostu stał i śmiał się po cichu.
- A ty dokąd uciekasz, aż tak Ci ze mną źle??
Jego głos był spokojny, lecz nieco drwiący.
- Nie..... ja tylko.... – mój język plątał się jak zwykle. Już cała byłam purpurowa, ale on chyba tego nie zauważył bo było już bardzo ciemno na dworze.
- Żartuje przecież, wsiadaj.
Otworzył mi drzwi od swojego srebrnego volvo i zaprosił do środka. Co prawda czułam się niezręcznie, ale skoro już zgodziłam się na wspólną przejażdżkę, nie mogłam mu odmówić. Wsiadłam i zapięłam pasy, Edward szybko zasiadł na swoim miejscu i odpalił maszynę. Zapytał
o adres, a potem jechaliśmy w ciszy przez jakiś czas, gdy moim oczom ukazał się piękny dom,
z werandą i niezwykłym oświetleniem, dzięki któremu mogłam ujrzeć wspaniałe zdobienia
i kolumny. Westchnęłam głośno i zaczęłam rozmowę.
- Piękny dom, chciałabym w takim mieszkać. – nadal nie mogłam pohamować zachwytu, gdyż ten dom był jednym wielkim marzeniem.
- Tak. Mi też się podoba.
Nie widziałam jego miny, ale miałam wrażenie, że coś jest nie tak.
- Dziwne by było jak by się tobie nie podobał, tak naprawdę to chyba nie znam ani jednej osoby, której by się nie podobał. – zaczął się śmiać, a ja nie wiedząc co robić śmiałam się razem z nim.
Znowu siedzieliśmy w ciszy, kilka minut później zatrzymał samochód i oznajmił mi, że jesteśmy na miejscu. Ocknęłam się z zamyślenie i odpięłam pas, już chciałam wyjść i podziękować, ale on chwycił mnie mocno za rękę. Usiadłam wygodnie, a on spojrzał w moje oczy. Poczułam jak serce zaczęło mi szybciej bić, cała się już rozpływałam i nagle ktoś zapukał do szyby. Wróciłam do normalnego stanu, z myślą: Oby to nie był Jacob, tylko nie Jacob, błagam nie Jacob.
Edward otworzył okno, moim oczom ukazała się wesoła i roześmiana dziewczyna.
- Cześć braciszku! O masz nową koleżankę! Cześć jestem Alice, siostra Edwarda, miło mi.
Była naprawdę bardzo miła, ale w tej chwile miałam do niej wielką urazę, że przerwała mi tak cudowny moment.
- Witaj jestem Bella, Isabella Swan.
Chciałam być miła, ale chyba mi coś nie wyszło. Za bardzo byłam zła, że musiałam wrócić
z powrotem na ziemię.
– Tak, to ja już pójdę. Dzięki za podwiezienie. Dobranoc. – wyszłam pośpiesznie z samochodu
i udałam się do domu, w którym czekał już na mnie mocno znudzony Jacob.
Powiesiłam kurtkę na wieszak i pobiegłam do łazienki. Musiałam coś zrobić by mój narzeczony nie poczuł męskich perfum. Po szybkiej toalecie, poszłam do salonu, na kanapie siedział Jacob. Przysiadłam się i pocałowałam go w policzek. Był bardzo smutny. Czyżby przeze mnie?
- Witaj Bello, wiesz musimy się rozstać na kilka dni. – serce zaczęło mi walić.
Jak to rozstać się, przecież nie długo miał być nasz ślub.
- Wysłali mnie na konferencję i wrócę dopiero na ślub.
Eh... ulżyło mi już myślałam, że będę nie doszła panną młodą, ale przecież właśnie oto mi chodzi...
- Dobrze, wytrzymam te kilka dni, tylko nie spóźnij się na ślub. – uśmiechnęłam się mimo woli, chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mi.
- Muszę już iść jutro rano wyjeżdżam. Dobranoc Bello. Kocham Cię.
Nic nie powiedziałam, wtedy wstał i udał się do drzwi, podążyłam za nim. Pożegnałam się
i zamknęłam drzwi.
Uf... dobrze, że nie zapytał o tego nieszczęsnego, wymyślonego kuzyna.
Już chciałam iść się wykapać i położyć spać, gdy zadzwonił telefon. Odebrałam.
- Cześć tu Alice, znalazłam twój numer w książce telefonicznej. Pomyślałam, że skoro jesteś przyjaciółką Edwarda to mogę zaprosić Cię na zjazd rodzinny. Co ty na to??
Ale ona jest wesoła. Skąd było tyle radości w tak drobnej osóbce??
- Wiesz nie sądzę, bym, była jego przyjaciółką, raczej znajomą.
- No, ale nic nie stoi na przeszkodzie żebyś nią została.. – zaśmiała się i dokończyła. – A więc widzimy się jutro o 9. Będę punktualnie pod twoim domem, bądź gotowa. Dobranoc.
- Dobranoc. – pożegnałam się i wróciłam do swoich zajęć.
Szczerze to byłam zdziwiona, że obca mi osoba zaprasza mnie na zjazd swojej rodziny, ale jak już wiecie nie potrafię odmawiać.
- No to do jutra. - Powiedziałam sama do siebie.........
CDN. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bloody Georgia dnia Sob 0:11, 07 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Sob 1:01, 07 Lut 2009 |
|
ooo ciekawie :D
Ciekawe kiedy się wyda, że to słub Belli...
Alice jak zwykle bezpośrednia :D Podoba mi się
Weny :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|