|
Autor |
Wiadomość |
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 21:46, 28 Kwi 2010 |
|
Witam z moim nowym dziecięciem
Nie ukrywam, że natchnęło mnie do pisania w momencie kiedy pojawiły się głosy, że miniatur pojedynkowa o Kajuszu mogłaby być bardziej rozbudowana i pokazać nam historię tego osobnika bardziej wnikliwie
Ja z trójki Volturi od początku najbardziej lubiłam Kajusza, dlatego jest dla mnie przyjemnością pisać właśnie o nim.
Nie powiem, że postacie będą odbiegały od pierwowzorów, a raczej postaram się ukazać drogę, która ich charaktery ukształtowała.
Czas i miejsce akcji to renesansowa Italia. W opowiadaniu pojawią się bohaterowie Sagi np. na pewno Aro, Marek, Jane, Heidi, Carlisle oraz postacie historyczne min. ród Medyceuszy oraz specjalny ludzki bohater, na pewno Wam znany, ale większości pewnie mniej niż więcej. Poznacie go już w pierwszej części
Dziękuję mojej rodzonej siostrze Paulinie vel Royal za napisanie specjalnego wiersza-przepowiedni na potrzeby opowiadania.
Rozdział dedykuję Pernix - ona już wie za co :*
Betowała kochana Susan.
Polecam playlistę:
Meadows of heaven - Gragorian cover
WAMPIR KAJUSZ
Silnym umysłem będzie obdarzony
Piękny i młody zasiądzie przy nas
Swą urodą przyciągnie miliony
A mocą potężną zawładnie świat
Walczył będzie i mrok osłaniał
Ciemność się ku nam otworzy
Mocna dłoń i instynkt przetrwania
Kluczem do bram przestworzy
Potężną mocą obdarzony
Naszym mieczem i tarczą
Największy z nowonarodzonych
Cel zdobywa walką
Odpowiedzią na wszystko
Kresem mego oczekiwania
Już za chwilę tak blisko
Brakujący element powstania
Wtem złoży się w jedno przepowiednia owa
Ostatnim dokończona tchnieniem
Krwi pożądaniem, bez jednego słowa
Będzie Volturi zbawieniem
Jam widział go wyobraźni oczyma
Zjawi się nazajutrz
Od blasku jego dech wstrzymasz
A imię jego Kajusz
Volterra, rok 1476
Masa zahipnotyzowanych wdziękami istoty nieśmiertelnej ludzi, nieświadomie zmierzała właśnie ku końcowi. Rozglądali się pełni zachwytu na prawo i lewo. Volterra była miasteczkiem małym, acz dziwnie uroczym i przyciągającym turystów.
Jedna z kobiet w tłumie nerwowo przeczesywała swoje włosy, jakby się spodziewała, że za chwilę spotka ją zacna śmierć i chciała godnie się na nią przygotować. Małżeństwo ze średnim stażem uśmiechało się, jak gdyby nigdy nic i najzwyczajniej w świecie podążało za anielskim głosem, który na myśl przywodził też zawodzenie pięknej syreny. A rzeczywiście ludzie myśleli, że prowadzi ich anioł, a celem wędrówki będzie raj. Trudno spodziewać się okrutnego końca w szponach wygłodniałych wampirów przy tak cudownej, słodkiej i pięknej osobie jak Heidi. Wyróżniała się zdecydowanie na tle pozostałych kobiet. Twarz miała dostojną, a zarazem niewinną, kształt ciała idealny, a każdy krok, który stawiała emanował pełnią gracji i wdzięku. Nikt ze śmiertelników nie podejrzewał, że ich przewodniczka to zimna i wyrafinowana morderczyni. Wszystkim przyświecała jedna idea: podążać za nią. Wszystkim, z jednym wyjątkiem. Młodzieniec, który przywędrował do tej części Toskanii w roli posłańca, aby odciążyć swojego ojca od licznych obowiązków, nie spoglądał w stronę Heidi jak inni. Owszem, uważał wampirzycę za wyjątkowo piękną, dlatego chciał ją posiąść. Rzecz jasna wyczuła jego zbliżające się kroki i przyspieszone bicie serca. Zaśmiała się pod nosem, bo cieszyło ją, gdy śmiertelnicy oddawali jej istnieniu podświadomy hołd. Jednak młodzian, gdy tylko zrównał swoje kroki z kobietą, zamilkł. Miał w zwyczaju udawać zobojętniałego na niewieście wdzięki, ale tylko dlatego, że to przyciągało do niego płeć piękną ze zwielokrotnioną siłą.
- Moi drodzy, zbliżamy się do zamku, proszę o zachowanie ciszy – niemal wyśpiewała swoim wdzięcznym głosem.
W tłumie dało się słyszeć zaledwie słabe pomruki, żadnych konkretnych rozmów. Potężne, żeliwne drzwi otworzyły się, skrzypiąc przy tym przyjemnie. Korytarze budynku wyglądały jak zwyczajne lochy, a prowadziły do celu grupy turystów.
Wnętrze katedry było zimne i nieprzyjemne. Przywodziło na myśl coś złego i okrutnego, jakby wcześniej prowadzono tutaj tortury. Z jednego pomieszczenia do drugiego, potem do kolejnego, a w żadnym nie było śladów czegokolwiek do zwiedzania, tylko te zimne mury.
- A teraz, mili państwo, przygotujcie się na śmierć – rzekła słodkim, dziecięcym głosikiem. Równie dobrze mogłaby właśnie powiedzieć, że zaprasza wszystkich na wystawną ucztę, ale wprawdzie ucztować miały tylko blade potwory o ziemistej cerze i czerwonych oczach. Drzwi ogromnej sali o wysokim, kopulastym suficie zamknęły się z łoskotem. W tamtej chwili ludzie pojęli, że byli zwodzeni. Wybuchła panika, która ujście znajdowała w krzykach, szarpaniu i wyzwiskach. Kilku dorosłych mężczyzn, nawet próbowało walczyć, ale szybko przekonali się, że nie mają najmniejszych szans.
Aro – przywódca wampirów, zawsze wybierał dla siebie jeden, najsmaczniejszy według niego kąsek, a gustował w młodych, pełnych wigoru chłopcach. Tym razem spodobał mu się zalotnik Heidi. Wolnym krokiem poszedł w jego stronę, aby delektować się chwilą i bez słowa mocno uchwycił ramiona śmiertelnika, żeby za chwilę wtopić się w jego pulsującą, ciepłą, pełną słodkiej, metalicznej i życiodajnej krwi szyję… ale nie zrobił tego. W momencie, w którym dotknął skóry człowieka pojął, że właśnie dokonało się coś niesamowitego. Coś, czego znaczenia wcześniej nie potrafił pojąć, ale w tamtej chwili oczy mu się otworzyły.
- Wyjść! Wszyscy wyjść! – zagrzmiał.
- Panie – w ułamku sekundy u jego boku zjawiła się mała dziewczynka, w której ciele uwięziono wyjątkowo okrutnego potwora.
- Sprowadź Marka.
Sala tronowa wypełniła się krwią, ale jej właściciele już nie oddychali i nie czuli. Wyjątkiem był młody, przerażony Florentyńczyk w ramionach przywódcy.
- Przepowiednia. To on – wyznał Aro przybyłemu właśnie wiekowemu wampirowi. Niezdrowy błysk w jego oku, uwydatniał podniecenie, które zawładnęło nieśmiertelny ciałem. Wiedział, że to on przemieni chłopca.
- Jak się nazywasz?
- Kajusz La Torre da Firenze.
- Kajuszu, czeka cię nowe, wspaniałe życie.
- Nienawidzę cię.
- Oczywiście, że nienawidzisz, ale spędzisz ze mną mnóstwo czasu. Prędzej czy później i czy tego chcesz, czy nie.
Zęby wampira przebiły skórę młodzieńca. Przemiana się dokonała.
Zimne ściany podziemnych krypt katedry Santa Maria del Fiore przywodziły na myśl wyjątkowo okrutne więzienia, gdzie na przykład przebywali heretycy czy pozbawione skrupułów kurtyzany. Żaden żyjący mieszkaniec Florencji, nie zdawał sobie sprawy, że oprócz głównego wejścia do świątyni, do środka można się dostać na wiele więcej sposobów. Najbardziej tajemniczym były zapewne, ukryte w ścianie wysokiej wieży obserwacyjnej kamienne drzwi. Aby się do nich dostać wystarczyło jedynie wspiąć się na dach katedry. Czynność tę ułatwiały bardzo liczne gzymsy czy płaskorzeźby. W zasadzie gdyby Kajusz nie chciał, nie musiałby z nich korzystać. Poza tym swoją kryjówkę opuścił tylko raz, odkąd feralnego dnia okrutny wampir Aro, podarował mu w prezencie przeklętą nieśmiertelność. Wyszedł wtedy, żeby zabić. Jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, ale inaczej pragnienie zabiłoby jego. Śmierć, która spotkała nieznanego starca z rąk młodego Kajusza, była niczym w porównaniu z tym jak sam by cierpiał, gdyby nie wypełnił swoich wysuszonych żył niewinną krwią. Powolna, paląca każdy fragment nowego, strasznego, bladego ciała.
Od tego czasu minęło już zbyt wiele dni i nocy, żeby młody La Torre mógł dalej trwać bez pożywienia. Kiedy po dwóch dobach spędzonych u boku Aro postanowił opuścić Volterrę, nie zdawał sobie sprawy z tego, jak mało wie o swoim nowym jestestwie. Nie mógł wrócić do rodzinnego domu, bo z pewnością przestraszyłby wyglądem swoją ukochaną siostrę i matkę, a poza tym nie miał pewności, że ich nie zabije. Pierwszym miejscem, o którym pomyślał była właśnie katedra Santa Maria del Fiore. Ogromna, zimna z szerokimi i głębokimi podziemiami, skrywającymi tajemnice ciemnej historii kościoła. W sam raz dla potwora, którym się stał. Kamienne komnaty nie odwiedzane przez wiernych, stanowiły azyl dla Kajusza, ale podczas obrzędów odprawianych kilka pięter nad nim, niejednokrotnie pragnienie krwi zmuszało wampira do walki z samym sobą. Musiał się wysilać i używać wszystkich sił, które zyskał wraz z nieśmiertelnością. Nie opuszczał mokrych, zimnych pomieszczeń. Za wszelką cenę nie chciał pozbawiać życia niczemu niewinnych ludzi, a z drugiej strony pragnienie opanowało jego ciało do tego stopnia, że zaczął myśleć, iż traci rozum. Raz spróbował wypić krew szczura, zamieszkującego katedrę razem z nim, ale smakowała okropnie. Nie można było tego nawet porównać do apetycznego, metalicznego, kojącego smaku krwi starca. Zrobił potężny zamach głową i iście teatralnym gestem wypluł skażoną brudem i smrodem ciecz. Złość zajęła całe ciało młodego wampira. Zaczął walić pięściami w kamień, ale nie był w stanie się nawet zadrasnąć, czy lekko zranić, a tak bardzo pragnął poczuć fizyczny ból. Wierzył i miał nadzieję, że choć na krótki moment odwiedzie on natrętne myśli od ciągle palącego pragnienia i żądzy mordu. Kajusz wpadł w trans skumulowanych, a zarazem spotęgowanych w jego umyśle emocji, z którymi nie łatwo można było sobie poradzić. Będąc śmiertelnikiem żył bardzo swawolnie, nie przywiązywał wagi do problemów, jak każdy z ludzi posiadał niewiarygodną zdolność zapominania o przykrych wydarzeniach i incydentach. Nie przejmował się też krzywdami, które wyrządzał innym – szczególnie kobietom i to w różnym wieku. Młode panny nie potrafiły oprzeć się synowi Mario i Claudii La Torre, natomiast doświadczone niejednokrotnie mężatki, widziały w młodzieńcu ogromny potencjał. I wszystkie z nich miały rację. Kajusz mimo nasuwających się skojarzeń i określeń samoluba i egoisty, był wzorowym kochankiem, bo zawsze dbał o niewiasty, z którymi sypiał. Co prawda jedne z nich szanował bardziej, inne mniej, a niektórych wcale, ale erotycznych rozkoszy nie żałował żadnej. Przeklinał siebie w duchu, że sam wdarł się w szpony śmierci, podążając za piękną Heidi. Nie wiedział jeszcze, że nawet o stokroć silniejsza wola od wdzięków wampirzycy, nic by nie pomogła, bo dołączenie do dwójki panujących, było jego przeznaczeniem. Nad głową chłopaka nastała cisza – skończyły się obrzędy religijne w języku łacińskim. Wcześniej myślał, że hałas bardzo go rozprasza i przysparza cierpień, ale dopiero gdy wszyscy opuścili Santa Maria del Fiore, zdał sobie sprawę, że nie ma nic gorszego od samotności, a na tą miał być skazany przez całą wieczność. Nie brał nawet pod uwagę słów tego nikczemnika Aro – nigdy nie wróci do zamku w Volterze. Nie będzie zabijał w ten sposób, nie zatraci w sobie resztek człowieczeństwa. Musiałby zostać zmuszony do powrotu, jednak pomimo wszystkich członków straży Volturi, Kajusz nie obawiał się, że pewnej nocy zjawią się i zabiorą go ze sobą. Wolałby przestać istnieć, więc jedyną odpowiedzią dla posłańców byłby szyderczy śmiech chłopca, którego zamienili w żądnego krwi, nienawidzącego siebie wampira. Kręcąc się w amoku, młodzieniec nie zorientował się nawet, że ma towarzystwo. Aż do chwili, gdy poczuł ten zapach. Kamienne ściany zniknęły, woda wyparowała, a złość i szał wydawały się zakończyć lata temu. Oprócz tego jednego nie liczyło się nic. Tylko krew. Nogi poprowadziły Kajusza przed siebie, omijając drabiny i stopnie, pokazywały właścicielowi, na co je stać. Swawolny rytm wybijany przez krótkie, spazmatyczne oddechy zdawał się pieścić ucho i być najpiękniejszą ze skomponowanych dotychczas melodii świata. Prędkość, z jaką wampir biegł, podniecała go coraz bardziej z każdym ułamkiem sekundy. Cel znajdował się już tak blisko, na wyciągnięcie ręki... W końcu jednym silnym, zamaszystym susem doskoczył do człowieka i bez zastanowienia wpił się w jego ciepłą, pulsująca szyję. Krew smakowała wyśmienicie, jak najbardziej wykwintny obiad. Napełniała każdą wysuszoną żyłę powoli i z gracją, delektując się tym uczuciem jak najdłużej. Zbyt krótko jednak trwała ekstaza. W chwilę po dokonanym mordzie, Kajusz zdał sobie sprawę, że zabił i dziwiło go to, że nie odczuł wyrzutów sumienia, złości na siebie, czy współczucia dla człowieka. Spojrzał w dół na swoje ramiona, w których spoczywał mężczyzna w średnim wieku. Jego oczy zastygły w szoku, a ciało już wcześniej wydało ostatnie tchnienie. Nieznajomy z pewnością pełnił jakąś ważną funkcję kościelną. Odziany był w długi ornat jasnego koloru, na którego przedzie widniał dziwny znak krzyża. Nie ten, w który Kajusz nauczony był wierzyć. Z czterech końców wystawały po dwie spiczaste strzały, łączące się w kształt litery „V”. Widząc Chrystusową rękę odciśniętą na ubraniu ofiary, wampir wystraszył się. Spuścił obie powieki zmarłego i delikatnie położył go na kamiennej posadzce.
- Requiestcat in pace* - rzekł.
- Nie zasłużył na to.
La Torre wstał na równe nogi i zobaczył, że do jego azylu wtargnął jeszcze jeden intruz. Ów przybysz wyglądał na młodszego niż ten, którego zabił. Musiał być niewiele starszy od Kajusza. Jego ubiór wskazywał na to, że jest obywatelem zamożnym i szanowanym.
- Kim jesteś?
- Przyjacielem.
- Doprawdy?
Mężczyzna pokiwał twierdząca głową.
- Czy mogę cię dotknąć? – zapytał i nie czekając wcale na odpowiedź Kajusza, podszedł i uchwycił jego dłoń.
- Niesamowite – rzekł, głosem pełnym przejęcia. – Zimnoskóry… Nieśmiertelny.
- Dość tego – powiedział wampir, odtrącając namolnego człowieka. Sam nie wiedział dlaczego, ale nie miał ochoty na zabicie go. Emanował czymś osobliwym i bardzo ciekawym. Z drugiej zaś strony po wypiciu takiej ilości krwi jak kilka chwil wcześniej, pragnienie musiało ustąpić na dłuższy czas. Kajusz postanowił dodać ten fakt do listy wiedzy na temat samego siebie. Młodzieniec przypatrywał się wampirowi bardzo wnikliwie. Gdyby jego wzrok mógł przeszywać, zapewne wiedziałby już wszystko o anatomii krwiopijcy. Postawa człowieka zbiła Kajusza z tropu. Był wściekły, że ktoś ma odwagę i czelność igrać sobie z nim, a zarazem zmieszany, bo przecież sam nie miał pojęcia kim do końca jest, natomiast nieznajomy od razu rozpoznał w nim zimnoskórego. Wampir szczerze wierzył, że powie mu coś więcej na ten temat. Po kilku głębokich, uspokajających oddechach przestał się nerwowo trząść. Zauważył, że mężczyzna ma przy sobie kilka zwoi pergaminów, co wydało się wampirowi co najmniej dziwne. Sięgnął po jeden z nich, ale nawet po dokładnym rozwinięciu nie potrafił odczytać, zdawało się, że zaszyfrowanych wyrazów i ciągów zdań.
- Och, to pismo lustrzane – usłyszał pełen podniecenia głos.
- Co takiego?
- Jestem leworęczny, pisząc w ten sposób nie rozmazuję atramentu… Poza tym nikt jeszcze nie wpadł na to, jak odczytać moje notatki.
Kajusz mógłby przysiąc, że pod koniec wypowiedzi, mężczyzna wypiął tors do przodu i dumny podniósł głos. Musiał jednak przyznać, że słusznie chełpił się swoim pomysłem, bo nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego.
- Więc jesteś nieśmiertelny? – zapytał.
- Tak mi się wydaje.
- Rozumiem… - mężczyzna zamyślił się na chwilę. – Czy często zabijasz?
- Nie.
- Szkoda…
- Słucham?!
- Pomyślałem, że mógłbyś mi pożyczać ciała, po opróżnieniu ich z krwi oczywiście. Medici czasem przysyłają mi ofiary do badań, ale trochę za rzadko, żebym mógł dokładnie wszystko połączyć.
Kajuszem wstrząsnęło wyznanie człowieka. Medyceusze byli potężnym rodem kupieckim i bankierskim. Władali Florencją już przynajmniej od półwiecza. Zawsze stawiano ich jako wzór prawości i uczciwości.
- Guliano to człowiek, którego nie interesuje w zasadzie nic. To dobrze, bo nie musi zaprzątać sobie głowy niepotrzebnymi informacjami. Lorenzo jest osobą światłą i bardziej otwartą na naukę, natomiast jego główną i dominującą cechą zdaje się być waleczność… Ale wróćmy do jednej istotnej sprawy. Widziałem jak unosiłeś się w tych wysokich pomieszczeniach i wpadłem na genialny pomysł. Wracam do siebie, muszę to zapisać, a w zasadzie zaprojektować…** Przyjdź, jeśli będziesz chciał, moje drzwi stoją otworem. Mieszkam w dzielnicy San Giovanni. Mam nadzieję, że zaszczycisz mnie swoją obecnością, żegnaj.
- Zaraz! Stój! O kogo mam pytać?
- Co za gafa. Jestem Leonardo. Leonardo di ser Piero da Vinci.
*Spoczywaj w pokoju.
** Chodzi o pierwszy zarys projektu maszyny do latania, którą Leonardo da Vinci finalnie tworzył w latach 1478-80. |
Post został pochwalony 3 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 20:02, 06 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:01, 28 Kwi 2010 |
|
Dil! Dil! Dil!
Pamiętasz jak pisałam o Tobie w zabawie: Co sądzisz o sobie nad tobą? Pisałam tam, dlaczego Cię kocham, prawda? Teraz mogłabym dodać jeszcze jeden punkcik:
Kocham Dilenę za to, że postanowiła w końcu napisać opowiadanie o Kajuszu, na które tak długo czekałam i o które tak długo musiałam się prosić!
Na Anioła! Ty nie zdajesz sobie, dziewczyno, sprawy jak niesamowicie cieszę się z tego, że postanowiłaś pociągnąć wątek Kajusza, który rozpoczęłaś w swojej miniaturce. Byłam niesamowicie ciekawa jak poprowadzisz to opowiadanie i czy będzie tak samo dobre jak tamten tekst, od którego wszystko się zaczęło. Powiem Ci, że miałam naprawdę duże oczekiwania. Po pierwsze przez to, że długo czekałam na to opowiadanie. Po drugie dlatego, że sama miniatura była wręcz boska.
No i co?
Okazało się, że wcale nie jest tak samo dobre, jak ta miniaturka.
<chwila trzymającej w napięciu ciszy>
Nie jest tak samo dobre, bo jest jeszcze lepsze! No, naprawdę. Niesamowicie mi się podoba. Wręcz ocieka zajebistością. Jeśli mam być szczera to czuję, że będzie to Twój najlepszy tekst. Dlaczego? Masz bardzo dobry pomysł. Wybrałaś postać Kajusza, który jest sam w sobie intrygujący, a Ty dodajesz mu jeszcze większego smaczku. Dodałaś jeszcze jednego bohatera, bardzo zaskakującego. Ale o nim za chwilę. Powiedziałaś mi o nim przez telefon, przez co nie miałam aż tak wielkiej niespodzianki, jaką będą mieć inni czytelnicy, ale ten pomysł bardzo przypadł mi do gustu. No i co jeszcze... aha, atutem jest to, że operujesz tutaj bardzo ładnym, dojrzałym językiem. Słownictwo jest ładne, nic nie zgrzyta, opisy są bardzo plastyczne, przez co otoczenie, ludzie, wampiry, zapachy, smaki, wydają się wręcz namacalne.
No i jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Sam początek. Przepowiednia. Ale o niej za sekundę.
Jak widzisz, podoba mi się. Możesz już spokojnie odetchnąć, policzyć do dziesięciu by się uspokoić – nie wiem dlaczego tak się denerwowałaś, że może mi się nie przypaść do gustu. Shame on you, Dil. Tyle Ci powiem
Wstęp mamy za sobą. Czas przejść do konkretów.
Przepowiednia. Napisana wręcz cudownie. Świetnie zrobiłaś, umieszczając ją na samym początku. Jest intrygująca, tajemnicza, mroczna, interesująca. Sprawia, że czytelnik sięgnie po dalszą część tekstu, bo będzie ciekawy o kim to właściwie jest i co takiego się potem wydarzy. Zapowiada coś ciekawego, coś jakby groźnego i obiecującego. Jest to na pewno plus tej części. Muszę przyznać, że fajnie wymyśliłaś z tym motywem przepowiedni.
Podoba mi się fragment na początku. O kuszeniu Heidi i innych wampirów. Porównałaś tam to do zawodzenia syreny i tym podobnych. Trafna metafora, naprawdę. No i tutaj poznajemy głównego bohatera, choć jeszcze nie znamy jego imienia. Pożąda Heidi. Może nie w takim sensie, jak reszta, ale jednak. Kurcze, chyba źle się wyraziłam. Trudno mi jakoś się wysłowić. Przepraszam. Chodzi mi o to, że sam jak widać lgnie do kobiet, ale jego techniką jest jakby kuszenie, a następnie oddalanie się. Podobne to trochę do wampirów. Jakoś mi się to tak skojarzyło. Niestety nie miał okazji zauroczyć Heidi, gdyż ona poprowadziła ich na wampirzą ucztę. Już wcześniejsze opisy otoczenia, wnętrz były takie mroczne, plastyczne, że aż miałam ciarki na plecach. Czułam zimno posadzki, ścian. Miałam dreszcze na samo wyobrażenie tego strasznego miejsca, w którym mogłyby się odbywać tortury. Ładnie zbudowałaś tutaj napięcie. Plus dla Ciebie.
No i potem mamy Heidi, która słodkim głosem oznajmiła, że ludzie mają się szykować na śmierć. Musieli być mocno zdezorientowani po takim stwierdzeniu. Ja bym pewnie sądziła, że to jakiś żart. Oni wpadli w panikę, chcieli uciekać, nawet walczyć, ale nic nie poradzili. Wszyscy zginęli z rąk wampirów. Wszyscy poza Kajuszem.
Aro gustował w takich jak on i postanowił, że i tym razem zadowoli się takim młodym, smakowitym kąskiem. Jednak w ostatniej chwili się powstrzymał. Poczuł coś dziwnego i zrozumiał, że to on jest osobą z przepowiedni. Zawołał Marka, powiedział mu o wszystkim i postanowił go przemienić. Aż zwizualizował mi się przed oczami Aro, pocierający z podnieceniem ręce, wpatrujący się zafascynowanym wzrokiem w Kajusza. To wyznanie chłopaka, że go nienawidzi mnie zdziwiło. Tak z tym wypalił. Charakterny chłopak. Nie ma co
No i potem mamy samego Kajusza. Więc może parę słów o nim i jego życiu po przemianie. Chłopak poczuł się mocno zagubiony. Pierwszy „posiłek” musiał być dla niego ciężkim przeżyciem i szokiem. Zresztą sama przemiana musiała być czymś niesamowitym i porażającym. Zaczął nowe życie, musiał zmierzyć się z nowym sobą. Ze swoimi uczuciami, pragnieniem. Wszystko przecież stało się nowe, prawda? Był na siebie zły, zły na wszystko, na cały świat. Czuł głód, ale nie chciał zabijać, nie chciał być taki jak choćby Aro, nie chciał wracać do niego i reszty krwiopijców. W jego głowie panował niezły kociokwik. Wolał się kryć w zimnych, zatęchłych podziemiach niż przebywać z nimi. Wydaje mi się, że Kajusz krył się nie tylko przed tamtymi wampirami, ale też jakby przed samym sobą. Nie chciał zrozumieć, kim się stał. Bał się tego. Nie chciał zrobić nikomu krzywdy. Kurcze, aż mi się go żal zrobiło. Walczył z samym sobą.
Fragment, gdy próbował pić krew szczurów nieco mnie rozbawił. Wyobraziłam go sobie, trzymającego zwierzątko, wgryzającego się w nie, a następnie plującego Musiało to wyglądać dość komicznie. Skojarzyło mi się picie krwi szczurów przez Louisa z Wywiadu z Wampirem. No i od razu zrobiło mi się żal szczura Wiem, ja jestem porąbana, ale pomyślałam o moim malutkim Bellusiu i zrobiło mi się dziwnie. Przepraszam, chyba się zapędziłam
W tym fragmencie o samym Kajuszu mamy dużą kumulację emocji. Opisujesz je w sposób czytelny i prawdziwy. Potrafię sobie wyobrazić, co chłopak odczuwał po przemianie. Dałaś nam też trochę informacji o jego rodzinie, otoczeniu i o tym, jaki był. Egoista, dbający jedynie o siebie, uwodzący, kuszący, romansujący z wieloma kobietami. Świetny kochanek. Żałował, że poszedł za Heidi i uległ jej urokowi.
Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że musiał zostać przemieniony, bo takie było jego przeznaczenie. Przepowiednia przecież tak głosiła. Nie mogło stać się inaczej. Jednak nie znaczyło to, że musiał się z tym od razu pogodzić. Przecież strasznie dużo przeżył i trudno tak od razu przyzwyczaić się do nowego życia.
No i potem Kajusz poczuł kuszący zapach. Nie mógł się powstrzymać. Podążył za nią i pożywił się. Krew mu smakowała, pragnienie zelżało. I nie czuł wyrzutów sumienia, ani złości na siebie. Nawet nie współczuł swojej „zdobyczy”. Czyżby oznaczało to, że stał się prawdziwym wampirem?
No i wtedy doszło to niezwykle ciekawego spotkania. Pewien interesujący, bardzo odważny, dziwny jegomość obserwował Kajusza. I do tego się odezwał do niego! I jeszcze spytał się, czy może go dotknąć. Co za tupet. Głupota? Wielka odwaga? No i przyznał, że wie kim jest. Zaintrygowało mnie to w równej mierze, co Kajusza. Na dodatek te notatki zapisywane za pomocą lustrzanego odbicia. Uczyłam się o tym na historii sztuki i gdybyś dziś mi nie powiedziała kim jest ten człowiek – domyśliłabym się po tym
Kajusza zafascynował ten mężczyzna i postanowił go nie zabijać. Chciał chyba dowiedzieć się więcej o nim i zarazem o sobie. Okazało się przecież, że on wie więcej o wampirach od zagubionego Kajusza. Zaskoczyło mnie, ale też rozbawiło, gdy pytał o to, czy często zabija, bo chciałby podebrać potem ciała i je wykorzystać do badań. Było to niesamowicie szczere
No i potem okazało się, że tym jegomościem jest Leonardo da Vinci. Świetnie to wymyśliłaś. Czuję, że ich znajomość będzie ciekawa, fascynująca i na pewno będzie się dużo działo. Naprawdę cieszę się, że wybrałaś jego do tego opowiadania. Duże zaskoczenie.
No to czas nad podsumowanie. Bardzo dobry pierwszy rozdział. Intrygujący, napisany bardzo dobrze, barwni bohaterowie, mroczny klimat, motyw przepowiedni, tajemniczość, plastyczność i namacalność opisów.
Bardzo mi się podoba. Do tego stopnia, że będę codziennie Cię męczyć o kolejną część, bo chyba mnie ciekawość zeżre A i jeszcze jedno. Bardzo, ale to bardzo widać, że pisanie sprawia Ci ogromną przyjemność. Widać i czuć to w każdym słowie, jakie wypłynęło spod Twojej klawiatury.
Brawa dla Ciebie, Dil. Jesteś wielka.
Życzę wielu znakomitych pomysłów, czasu na pisanie oraz dobrej współpracy z betą ( )
Kocham Cię!
Kajusza też kocham |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Royal
Nowonarodzony
Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 3 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stąd.
|
Wysłany:
Czw 8:27, 29 Kwi 2010 |
|
Hm no postarałaś się )
Ciekawe to, chociaż w ogóle nie wiem o co chodzi w tych waszych opowiadaniach :D
Ps. Czuję się kopnięta zaszczytem. :P |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Zóó
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2010
Posty: 21 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Grodzisk Wielkopolski
|
Wysłany:
Czw 8:39, 29 Kwi 2010 |
|
Genialne, genialne. masz talent! Najbardziej rozwalił, mnie ostatni wers.
Co za gafa. Jestem Leonardo. Leonardo di ser Piero da Vinci.
Powtórzę jeszcze raz - genialne. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Czw 11:17, 29 Kwi 2010 |
|
Dobra, Dil, przybyłam :) Nie zbierałam się w sumie zbyt długo do przeczytania twojego nowego dzieła, a ostatnio mam z tym niesamowite problemy. Nie mogę zmusić siebie do nadrobienia zaległości w komentowaniu i zdziwił mnie fakt, że przybyłam tutaj, przeczytałam wszystko na raz i jeszcze chęć na komentowanie mnie wzięła xD Ty to zrobiłaś, shame on you xD
W każdym razie po Sponsorze, Kajusz jest czymś świeżym. W pierwszym wymienionym przeze mnie ff nie rozwodziłaś się za bardzo, że tak powiem, ale to wytłumaczę później. W każdym razie Kajusza czytało mi się zdecydowanie lepiej.
Po pierwsze widzę ogromną poprawę pod względem opisów. Naprawdę! Kolosalna różnica jest między tym ff, a opisami w Sponsorze. W tym drugim leciałaś na łeb na szyję, zapominając, że bohaterzy i ich otoczenie to równie warta uwagi sprawa, co sam pomysł. Tutaj nie. Nie spieszysz się. Miarowo i powoli pokazujesz czytelnikowi ówczesny świat, wprowadzając go do sieci intryg, śmierci i krwi. Trzymasz go za rękę, gdy pokazujesz okrucieństwo i rzeź. Bardzo mi się podobają opisy, choć na początku ta stylizacja języka nie za bardzo mi podeszła, bo później już piszesz normalnie. Więc te "zacne" i tak dalej, moim skromnym zdaniem, możesz wywalić z początku. Tekstowi to nie zaszkodzi
Kajusz - przedstawiasz go w bardzo ciekawy sposób. Jest wampirem, choć tego nie chciał. Jego losem pokierowało przeznaczenie. I ten odwieczny motyw fatum - motyw przeznaczenia, które zawsze nas dopadnie jest równie dobre, co sama treść. Podoba mi się, że Kajusz stał się wampirem przez zrządzenie losu. Podoba mi się jego postać, którą kreujesz w sposób dwojaki. On nie jest ani czarny ani biały, jest gdzieś pomiędzy, balansuje na cienkiej linii dobra i zła i sam jeszcze nie wie, w którą stronę podąży. Jego rozterki, schowanie się, brak spożycia krwi i to, jak budziły się w nim na początku wyrzuty sumienia. Nie chciał zabijać, zostało mu to jednak narzucone przez sam fakt bycia wampirem. Ma wybór - albo będzie zabijał i żył, albo umrze.
Podoba mi się budowanie tego słodkiego napięcia - czy będzie zły czy nie? Czy uda mu się przezwyciężyć słabość, czy też nie?
W każdym razie muszę jeszcze nadmienić sytuację, która wprowadziła mnie w lekki szok. Mianowicie Leonardo xD Nie powiem, żeby to nie był ciekawy zabieg, bo jest, zdecydowanie. Jestem tylko zaciekawiona jak to poprowadzisz dalej. W jaki sposób masz zamiar Leonarda wszczepić w to ff, w jaki sposób powiązać go z Nieśmiertelnymi. Fakt jest jednak taki - że zostałam zaskoczona i to bardzo. A to mi się podoba.
No, Dil, na pewno robisz postępy. Widzę to i bardzo mnie to cieszy. Jestem bardzo ciekawa jak dalej poprowadzisz to ff i mogę Ci obiecać, że na pewno będę tu zaglądać
Buźka |
Post został pochwalony 1 raz
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Czw 11:33, 29 Kwi 2010 |
|
Oj, Dilenko, wprawiłaś mnie w zakłopotanie, kiedy chciałabym powiedzieć tysiąc słów, a nie mogę ich ułożyć w całość. Nieładnie xD
Zaczarowałaś mnie i nie jestem już taka pewna, czy to jedynie przenośnia...
Kajusz to niewątpliwie ciekawa postać, zasługująca na załatanie jego historii. W tym przypadku widzę, że każda nitka jest perfekcyjnie dopasowana. Wiele nowego materiału (czyt. wątków). No i znowu nie wiem, co powiedzieć. Kiedyś zastanawiałam się nad łatkami oraz ich popularyzacją. Wydawałoby się, że prościej jest napisać to niż inne opowiadania, ale łatki nie mogą opierać się też na jednym wątku głównego bohatera. Bardzo porządny pomysł!
Może nieco o stylu... Wydał mi się wyjątkowo dopracowany, każdy szczegół był na swoim miejscu. Naprawdę, nie mam się do czego przyczepiać. Nawet przecinki nie latały :) Widać, że bardzo długo pracowałaś nad tym rozdziałem, a jeśli tego nie robiłaś, to przepraszam - jesteś geniuszem. Składnia w porządku, długość zdań w sam raz. Nie za długie, nie przykrótkie...
Kajusz mnie urzekł... Jest taki niezwykły w swojej prostocie. Dowiedzieliśmy się o nim dość sporo, jaki był wcześniej, kim się stał i co czuł, kiedy zabijał. To bardzo wiele mówi o człowieku. Podoba mi się wprowadzenie Leonarda da Vinci. Tak wybitna osobistość w połączeniu ze światem nieziemskim... Tyle nowości, tyle możliwości... Aro jest bardzo pewny siebie, a właściwie, to jest pewny...
...przepowiedni. Tajemnicza, wprowadzająca nieco przestrach. Przeznaczenie to coś, przed czym nie można uciec...
Tak, Dil, zaczarowałaś mnie bardzo dosłownie
Pozdrawiam i życzę dużo weny, abyś szybko zawitała z drugą częścią! |
|
|
|
|
Haunted
Dobry wampir
Dołączył: 07 Sty 2010
Posty: 894 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 43 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: New Jersey.;D
|
Wysłany:
Czw 12:41, 29 Kwi 2010 |
|
Bardzo podoba mi sie Kajusz z Twojej perspektywy, gdyż miał odrbinkę szacunku dla ludzkiego życia.
Może i mało tego było, ale spróbował zwierzęcej krwi. Niestety nie udało mu sie przestawić.
Podoba mi się to, że ta historia tak długo się zaczyna.
Znaczy, że nie od razu przeszłaś do współczesności i w ogóle.
Bardzo ładnym językiem piszesz. Na prawdę można się wczuć w tamte czasy.
Fajnie, że wplątałaś postać (epizodyczną?) Leonarda da Vinci.
Zawsze to Aro był moim ulubionym wamirem ze Świętej Trójcy Volturi, ale widze że czas się przestawić.; ))
Jak narazie jest o moje ulubione opowiadanie.
Świetny pomysł na stworzenie historii Kajusza.
PS.Często zajmujesz sie pisaniem?
Świetnie Ci to wychodzi.
Podziwiam, pozdrawiam i życzę weny.!;p
Haunted |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
frill
Człowiek
Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 98 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: miasto spotkań
|
Wysłany:
Czw 13:01, 29 Kwi 2010 |
|
Przyznam się, że nie czytałam tej miniaturki, która Cię natchnęła do napisania tego opowiadania, ale zdecydowanie będę musiała to nadrobić, bo ten pierwszy rozdział zrobił na mnie rewelacyjne wrażenie!
Po pierwsze - temat. Postać Ara, a szczególnie jego przeszłość nie pojawiała się często w opowiadaniach. Szkoda i nieszkoda, bo teraz jestem całkowicie Tobie oddana xD
Zaciekawiłaś mnie również tą postacią, która na szczęścia pojawiła się już w tym pierwszym rozdziale. Powiem szczerze, że obstawiałam właśnie Leonarda, nie mam pojęcia dlaczego, takie przeczucie, jak zobaczyłam: Volterra, rok 1476. Jakoś czasowo mi to podpasowało:)
Po drugie - przepowiednia i wiersz. Bardzo mi się podoba, pogratuluj siostrze zdolności, gdyż naprawdę nie ma się czego wstydzić:) Wiersz nadał nieznanej jeszcze wtedy treści nutkę tajemniczości, oryginalności i wzbudził ciekawość i zainteresowanie - sama zanim zaczęłam czytać, zastanawiałam się, co też wymyślisz.
Po trzecie - sposób, w jaki piszesz. Operujesz słowem w sposób co najmniej satysfakcjonujący. Opisz w środku, najpierw przeraził mnie długością, a w trakcie tak się wciągnęłam, że nie zauważyłam, kiedy zaczęły się znowu dialogi. Szkoda, że tak krótko.
Jestem na tak i mam nadzieję, że będziesz często dodawać nowe rozdziały |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Marionetka
Zły wampir
Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza
|
Wysłany:
Czw 14:13, 29 Kwi 2010 |
|
Dileno, już Cię lubię za sam tytuł!
Tak mało widziałam opowiadań o Kajuszu, który zdecydowanie jest moim ulubionym bohaterem (pominąwszy niektórych, ekhem). I naprawdę, naprawdę się cieszę, że ktoś wreszcie zdecydował się na napisanie takowego utworu. Ukazałaś czytelnikom przemianę bohatera w wampira, świetnie wplotłaś Leonarda da Vinci. Jedyne, co mi tu troszkę zgrzytało, to początkowa scena. Nie wiem, czy w tamtych czasach kobiety były przewodniczkami. Jeśli się mylę, cóż, mój błąd. Choć ci zauroczeni ludzie pewnie nie zwrócili na to uwagi...
W każdym razie, podoba mi się Twoje opowiadanie i w ogóle pomysł na nie. Mam słabość do Kajusza, o tak. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, pozdrawiam, Marionetka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Suhak
Zasłużony
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 951 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: lubelskie
|
Wysłany:
Czw 14:42, 29 Kwi 2010 |
|
O matkość! A to zaskok na koniec rozdziału.
Byłam przekonana, że to ta pojedynkowa miniaturka z Rudzikiem i nie widziało mi się czytanie tego samego tekstu drugi raz (nie lubię tego po prostu robić), a tu taka przyjemna niespodzianka. Ba, spodziewałam się... No jakby to ubrać w słowa... Może tak: nie sądziłam, że potrafisz wykrzesać z siebie tyle talentu! Mam chyba dzisiaj dobry dzień albo wzięłam się za dobre teksty, ale wszystkie mnie dzisiaj zachwyciły. I to każdy w nieco inny, osobliwy sposób. No ale wracając do Wampira Kajusza - spisałaś się, naprawdę. Teraz już wiem, że jak się zepniesz, to potrafisz naprawdę dużo i tego też będę oczekiwała w Sponsorze, nie myśl sobie! :D
Już podoba mi się postać Kajusza. Jak już Ci wspomniałam - nie kręcą mnie teksty o Volturi, ale ten mi wyjątkowo przypadł do gustu. Połączyłaś lekkość stylu z ładnymi opisami uczuć (a nasz krwiopijca ma ich w sobie naprawdę wiele i to bardzo skrajnych), ciekawym pomysłem i zaskakującą końcówką. Powiem Ci, że z tym pismem lustrzanym... Matko, aż się do siebie zaczęłam śmiać, ale to dopiero potem, najpierw pomyślałam: "O, da Vinci też pisał lustrzanie", ale jak dodałaś o tym, że "dowożą mu za mało ciał", to aż się zaśmiałam na głos, bo się domyśliłam :D. Nie wyszło Ci to ani sztucznie ani nic, po prostu ujęłaś mnie takim zakończeniem. Mogłaś sobie jedynie darować tę drugą gwiazdkę - jest niepotrzebna. W ogóle to wyszłam z wprawy przy komentowaniu i nie wiem co dodać jeszcze.
Powiem więcej nieco o Kajuszu. Podoba mi się to, że nie robisz z niego od razu zadowolonego ze stanu rzeczy nieczułego drania. Jest taki... matko, to nieco uwłaczające, ale mi pasuje: słodki. Nie tak jak Twój sponsorowy Edward, jest taki inszy - chodzi mi o te jego wewnętrzne rozterki, wahania.
Cieszę się też, że nie szczędzisz nam opisów. Naprawdę pokazałaś teraz, że wiele potrafisz. Więcej powiem po następnym rozdziale. Uściski -
Suszak.
PS Wybacz, że tak krótko, ale wyszłam z sprawy :( |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Czw 18:02, 29 Kwi 2010 |
|
Wampir Kajusz. Pomyślałam, że jaki jest sens w opisywaniu życia tej bezwzględnej istoty która pragnie tylko krwi niewinnych i władzy. Skoro powstaje nowe opowiadanie które ma już na dzień dobry liczną publiczność pomyślałam ,że trzeba się skusić. Nie marudzić i przeczytać. Jak widać od początku, mam negatywne nastawienie do tej postaci. Nie mówię, że prostacko zawsze wybieram tych dobrych. Z całej trójcy on wydawał mi się typowym krwiopijcą o ile Aro jest śmieszkiem a Marcus kojarzy mi się z zakurzonym fotelem na strychu to Kajusz napawa mnie jakimś strachem, lękiem.
Jednakże pierwszy rozdział rewelacja. Nie ma co tutaj dużo mówić bo to narazie początek i jest wprowadzeniem do całej historii. O ile pamiętam czytałam ten pojedynek. Nie pamiętam samej miniatury ale nie czuje potrzeby wracania skoro przedstawiłaś nam taki piękny rozwój sytuacji. Zawsze sądziłam że Kajusz był zły od samego zarodka i urodził się jako wyrafinowany morderca. Zapomniałam o fakcie, że też kiedyś był człowiekiem i posiadał bijące serce które mogło kiedyś kogoś kochać. O ile Smajer nie dopisze historii Kajusza jak w przypadku bardzo ważnej postaci : Bree to nie mam się o bo bać.
Są w nim cechy które znamy już z książki. Pewność siebie i duma. Duma i chęć zdobywania zapędziła go w ręce Aro a jednocześnie wprost do śmierci. Ale intryguje mi ta cała przepowiednia, bez umiejętności Alice wiem że będzie ciekawie. Dobrym pomysłem było wykorzystanie postaci Da Vinci. Zaleciało mi Danem Brownem bo on i człowiek wpisany w kwadraturę koła to dwie rzeczy na świecie które kojarzą mi się właśnie z Leonardem. Wierzę że Kajusz nie wróci jak narazie skruszony pod skrzydełka Aro a zapędzi się w jakąś tajemniczą więź z naszym Leonardem. Jestem ciekawa co siedzi ci w głowie. Liczę na kontynuację w najbliższym czasie oczywiście bo historia szykuje się fascynująca. Mogę to powiedzieć nawet teraz, po jednym rozdziale. Pierwszy raz patrzę na Kajusza i "nie widzę" tylko jego bezwzględnego wzroku mordercy ubranego pod piękną maską. Nie jest ani zły ani dobry. Patrzę na to z przymrużeniem oka bo wampiry zabijają więc powinny być złe ale to przecież tylko potrzeba zaspokojenia głodu ... ;> Ale pierdoły plotę, no trudno bo powódź słowna już za mną więc.. Życzę dużo weny i dużo komentarzy które jakoś posmyrają tę wenę i się ona ucieszy a dzięki tej radości na światło dzienne wyjdzie nowy rozdział (:
Pozdrawiam, Uskrzydlona (: |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 20:00, 06 Maj 2010 |
|
Bardzo dziękuję za odzew i Wasze opinie. Jestem mile zaskoczona przyjęciem :)
Wstawiam zatem drugą część już zupełnie florencką.
Jeśli ktoś woli czytać z PDF-ie - [link widoczny dla zalogowanych]
Dedykuję Suszowi za tę matkość, która mnie niesamowicie rozbawia.
BETA: SUSAN - bardzo dziękuję, jesteś niesamowita!
Playlista: Lady in black
Florencja, rok 1476
Wampir Kajusz trwał w zdumieniu od trzech dni i trzech nocy. W momencie, w którym odwiedził go dziwny, ale fascynujący człowiek imieniem Leonardo, zrozumiał, że świat, jaki znał od dzieciństwa, pełen był zakłamania i fałszu. To niemożliwe, aby wampiry i wiedza o nich, zjawiły się w momencie przemiany młodego La Torre. A przecież w Volterze poznał masę krwiopijców. Co więcej, żaden z nich nie istniał sobie, ot tak. Wyglądało to, jakby mieli zaplanowany każdy ruch. Kajusz dobrze pamiętał postawę Volturi. Aro był pewnym siebie, zimnym i okrutnym mordercą. Nie miał poszanowania dla życia ludzkiego, ale jak można w ogóle o takim wspominać, gdy piękna i urokliwa Heidi prowadzi całe masy na krwawą rzeź za zamkniętymi drzwiami? Poza tym jak ludzie mogli uwierzyć, że kobieta pokaże im cokolwiek ciekawego w miasteczku?
Marek przywodził Kajuszowi na myśl prywatnego sługę Aro. Z tego co zrozumiał, obaj byli jednak na równej pozycji, a straż szanowała ich na takim samym poziomie. Obserwując te dziwne relacje, sama nasuwała się myśl, że Marek dobrowolnie odsunął się od sprawowania władzy praktycznej, na rzecz podnieconego rządzeniem Aro. Mała i z pozoru niewinna Jane, była postrachem dla reszty straży, oprócz swojego brata Aleca. Piekielne bliźniaki. Renata – milcząca i oddana swojemu panu, przez cały czas miała grobową minę. Zdawało się, że nie chodzi, a sunie krok w krok za Aro. Felix i Demetri to masywni mężczyźni, zapewne jedni z najsilniejszych w Volterze. Wśród tych najważniejszych znajdowali się jeszcze: Afton, Corin, Chelsea i Santiago. Jednak Kajuszowi, który znienawidził wampiry od samego początku i postanowił wynieść się z ich siedziby pod osłoną nocy, najbardziej w pamięci wyrył się obraz mężczyzny, stojącego na uboczu i obserwującego wydarzenia z bezpiecznej odległości. Ów wampir miał uczucia. Dało się to wyczytać z jego reakcji i mimowolnych min. Widać było, że nie jest jednym z Volturi, ale Aro zwracał się do niego z wielkim szacunkiem. Pytał o rady, chciał wiedzieć, co sądzi o całej sytuacji. Przystojny blondyn zawsze odpowiadał krótko, zwięźle, ale niezwykle rzeczowo. Kajusz raz słyszał, jak przywódca wampirów zwrócił się do niego imieniem Carlisle. Jeśli miałby kiedykolwiek zaprzyjaźnić się z jakimś przedstawicielem swojej rasy, chciałby, żeby był to właśnie ktoś taki.
Wampir powoli wstał z zimnej, kamiennej posadzki. Smród rozkładu zwłok drażnił jego wyczulone zmysły. Był ciekaw, dlaczego Leonardo da Vinci twierdził, iż zakonnik nie zasługuje na spokojny spoczynek jednak nie podszedł, żeby dokładnie przyjrzeć się szacie i przeszukać ciało. Ostry zapach i tak wypełniał już jego nozdrza. Postanowił, że najbliższej nocy opuści na chwilę katedrę Santa Maria del Fiore. Niedawno się pożywił, więc nie powinien stanowić zagrożenia dla ludzi. Chciał wiedzieć, co słychać we Florencji, czym zajmują się ludzie, czy odkąd został przeobrażony w śmiercionośnego potwora, w mieście coś się zmieniło. A najbardziej chciał zobaczyć swoją rodzinę. Mógł zostawić w spokoju matkę i ojca, ale strasznie tęsknił za siostrą. Katarina była dla niego najważniejszą osobą na świecie. Zawsze go rozumiała, czasem strofowała za nieodpowiedzialne zachowanie i niecne plany względem koleżanek, ale nigdy nie zostawiła brata w potrzebie. On zaś jak świat światem, nie pozwoliłby na to, aby ktoś Katarinę skrzywdził. I znowu Kajusz przekonał się, że będąc wampirem, czuje wszystko po stokroć silniej niż wcześniej. Szpetnie zaklął pod nosem i kopnął mały kamień, który jeszcze w locie przeobraził się w ledwo widoczny dla ludzkiego oka obłok dymu. La Torre zdziwił się, bo przecież nie włożył w tę błahą czynność żadnej siły. Kolejne co mógł o sobie powiedzieć: był niesamowicie silny.
Kilka pięter nad miejscem, w którym ukrył się wampir, ludzie wyśpiewywali właśnie ostatnie słowa modlitwy wieczornej:
- … Sanctis, quas pro conversione peccatorum, pro libertate et exaltatione sanctae Matris Ecclesiae, preces effundimus, misericors et benignus exaudi. Per eumdem Christum, Dominum nostrum.
- Amen.
Kajusz wiedział, że słońce już schowało się za chmurami, więc nie groziło mu spalenie jego światłem. Co prawda, Heidi spacerowała sobie po Volterze, w czasie wielkiego skwaru i upału, ale czy chłopak mógł być pewien, czy to nie żadne czary, podobne do jej uwodzenia? Nie. Wolał zachować należytą ostrożność, a kiedyś najwyżej mile się rozczarować, niż zostać zawczasu pochłoniętym przez ogień piekielny. Tego jednego był już pewien: został potępiony przez samego Boga. Patrząc na całą sytuację, logicznie mógł stwierdzić, że na pewno posiada duszę, bo jak inaczej mógłby funkcjonować i co trzymałoby jego ciało przy marnym, ale jednak życiu? Niestety, teraz wiedział, czym jest piekło. Trwać na tym łez padole przez całą wieczność – większej kary nie mógł sobie wyobrazić. Dudnienie setek kroków cichło coraz bardziej, a to oznaczało, że na ulicach Florencji zaraz zacznie robić się pusto. Kajusz chciał wziąć głęboki oddech, ale od jakiegoś czasu zaciągał się powietrzem tylko w momentach zapomnienia, ponieważ smród rozkładu z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Nie czekając dłużej, wyszedł na spotkanie rzeczywistości. Pokonał drogę do głównej komnaty katedry w kilkanaście sekund. Doskonały widok z wieży Santa Maria del Fiore zszokował wampira. Nawet w nocy potrafił dojrzeć wszystko, jak na dłoni. Teraz Florentyńczycy mogli być obserwowani przez młodego Kajusza La Torre. Tego, którego mężczyźni: narzeczeni, mężowie i ojcowie, nienawidzili, a kobiety kochały. Lekki wiatr delikatnie i przyjemnie smagał twarz nieśmiertelnego, nadając scenie dostojności. Jednak wampir nie czuł się dobrze. Przerażały go możliwości, które dopiero co zaczął poznawać, nie wiedział, jak sobie z nimi radzić.
Widział zbyt dobrze, słyszał zbyt dobrze, poruszał się zbyt doskonale.
Trwając tak w bezruchu na dachu katedry, opanowując skołatane nerwy, przysłuchiwał się ludziom.
- Panie, to niewdzięcznik. Naucz go przyzwoitości. Sowicie cię wynagrodzę… – mówiła kobieta, zradzana przez męża. Z żołnierzem, strzegącym bram miasta umówiła się po zmroku, aby i jej nie posądzono o podobny czyn, co małżonka. W Kajusza po raz kolejny uderzyła łatwość, z jaką rozumiał, co chcą wyrazić słowami ludzie.
Gdy wytężył zmysły, mógł usłyszeć wszystko z bardzo daleka. Między gwarem słów mieszkańców miasta, gdzieś na zachód, padło jego nazwisko. Z całych sił starał się odrzucić poboczne szumy i skupić na tym jednym.
- Mario wariuje, nie wie, co ma robić. Martina odchodzi od zmysłów, do nikogo się nie odzywa, a jeśli już to wybucha gniewem. Twierdzi, że to wina męża, bo zamiast samemu załatwiać sprawy, wysyłał chłopca, a co najdziwniejsze wypędziła Katarinę.
- Co? Dlaczego?
- Nie wiem, kobieto… Chyba za bardzo przypomina jej syna.
Kajusz zamarł. Przez cały czas tak bardzo zaabsorbowany był gniewem i złością na przedstawicieli rasy nieśmiertelnych, że nie pomyślał, co może dziać się w jego rodzinnym domu. Co prawda chciał spotkać się z siostrą albo przynajmniej ją zobaczyć, ale nie spodziewał się, że matka może posunąć się do wyrzucenia Katariny z domu. No bo właściwie jakim prawem? Przecież niczego złego nie zrobiła! Doskonale rozpoznał głosy rozmówców – to Paolo Malaparte – przyjaciel ojca i jego żona, Letizia. Pierwszy raz od wielu miesięcy Kajusz wściekł się na swoją rodzicielkę. Poza tym kompletnie nie rozumiał jej zachowania – przecież to Katarina zawsze była oczkiem w głowie, dumą rodziny. Jego strofowano i pouczano – wszyscy wkoło mieli mu za złe, że zachowuje się niepoważnie, a życie traktuje zbyt lekko. Taki układ odpowiadał zarówno Kajuszowi, który zupełnie nie przejmował się zdaniem innych – chyba że były to kobiety, które zadowalał seksualnie, a te chwaliły za to młodzieńca, jak i siostrze, uwielbiającej znajdować się w centrum zainteresowania. Skąd więc nagle taka zmiana zachowania Martiny La Torre? Kajusz nie zastanawiał się dłużej i czym prędzej pobiegł do domu Fabio – narzeczonego Katariny. Nie zszedł na kamienne, uliczne posadzki – skakał po dachach budynków. Robił to nadzwyczaj zgrabnie i cicho. Paradoksalnie stawiając swoje silne kroki na twardych powierzchniach, słyszał jedynie słabe pomruki i szelesty, jak gdyby motyl usiadł właśnie na kwiatku. Tymczasem wampir znajdował się już przed zgrabnym i zadbanym budynkiem, w którym mieszkał Fabio. Czerwone i fioletowe kwiaty zwisały z okien, a firanki pozostały odsłonięte tak, aby wpuścić do środka odrobinę świeżego powietrza. Kajusz wziął bardzo głęboki oddech, chcąc sprawdzić, czy zapach krwi mieszkańców nie kusi go zbyt mocno. Jak się okazało, gardło wampira piekło niemiłosiernie, wpuszczając do całego organizmu małe iskierki żaru, mogącego w każdej chwili wywołać płomień. Młodzieniec zmrużył oczy i podążając za instynktem, pomknął przed siebie z prędkością, o której nie mógłby marzyć jako człowiek, nawet płynąc statkiem, czy poruszając się konno. Nagle w jego umyśle pojawiła się myśl. Myśl, która przyćmiła wszystkie inne zamiary. Musiał zabić. Wyczuł wyjątkowo smakowitą krew, podświadomie jednak kierując się jej zapachem, robił wszystko, by znaleźć się jak najdalej od Katariny i Fabio. Już z daleka zobaczył swoją ofiarę. Był to młody mężczyzna – Kajusz zdziwił się, bo nawet nie wiedząc dlaczego, był pewien, że tak wspaniały zapach może należeć tylko do kobiety. Ostatnim długim i potężnym krokiem doskoczył do swojej ofiary. Przez moment zatrzymał się i spojrzał na gładkie rysy twarzy chłopca. Przywodziły mu na myśl samego siebie sprzed przemiany. Wyraz twarzy młodzieńca zastygł w przerażeniu i szoku. Zapewne nie zdążył zarejestrować chwili, w której wampir znalazł się obok, stąd jego reakcja. Kajusz z uśmiechem na twarzy wpił się w szyję człowieka. Rękę przyłożył do piersi ofiary i delektował się coraz słabszym rytmem bicia serca. Przed ostatnim łykiem odchylił głowę do tyłu i czując na twarzy wiatr, który sprawiał, że krople krwi przy ustach wysychały, popadł w dziwny trans. Ekstazę. Coś porównywalnego do najlepszego w życiu orgazmu, ale o stokroć intensywniejszego. Z elegancją wyszkolonego drapieżcy, zadał ostateczny cios.
Po wszystkim wstał. Pierwszą myślą, jaka przebiegła mu przez myśl, było odnotowanie, że natychmiast potrzebuje nowego ubrania. Udał się więc do zamkniętego zakładu i wyłamując drzwi, wybrał strój o kroju podobnym, do tego spoczywającego w jego kufrze w domu. Jedwabny doublet, sukienny jerkin i pludry oraz szuba – stroje zagraniczne, wykonane z największą precyzją i dokładnością. W kolorze czarnym.
Powrót do domu Fabio zajął wampirowi około dwóch minut. Śmiało, pewien już swojego opanowania, wskoczył na parapet sypialni i wtargnął do środka. W dużym łóżku z białym baldachimem kochankowie spali razem. Nie wiedział, czy obudzić Katarinę i spróbować jej wszystko wytłumaczyć, czy może odbyć męską rozmowę z Fabio – ten na pewno zrobiłby wiele, aby swojej ukochanej oszczędzić cierpień. Uchwycił drewnianej kolumienki i westchnął. Nagle postać w jasnym odzieniu wyprostowała się na łóżku.
- Kajusz? – spytała niepewnie Katarina.
Wampir pokiwał głową na znak, że ma rację. Oczy kobiety wypełniły się łzami. Wyskoczyła z łóżka i rzuciła się bratu na szyję. Głaskała go po głowie, plecach, całowała w ręce i usta. Zdziwiła ją chłodna postawa brata, jednak nie wiedziała, że zastygł w bezruchu dla jej bezpieczeństwa.
- Możemy wyjść?
- Tak.
Żeby nie udowadniać swoich nadprzyrodzonych zdolności w późniejszym czasie, Kajusz bezceremonialnie wziął siostrę na ręce i wyskoczył przez okno. Ta nie skomentowała zajścia, lecz przyglądała się bacznie bratu.
- Wyglądasz inaczej.
- Wiem. Chcę ci o czymś powiedzieć.
- Słucham.
- Nie uciekłem od was i nie zostałem porwany ani zabity… Choć może to drugie bliższe jest prawdzie.
- Nie rozumiem – spokojnie wtrąciła dziewczyna. W głębi duszy jednak była przerażona wyznaniem, które przed chwilą usłyszała.
- Sam nie wiem, co mam ci powiedzieć, i to nie dlatego, że nie potrafię dobrać słów, tylko nie posiadam tej wiedzy.
- Matka zwariowała, odkąd zniknąłeś. Twierdzi, że ojciec jest przeklęty, a mnie uważa za pomiot szatana, który zabrał jej jedynego syna.
Kajuszem wstrząsnęło wyznanie siostry. Przyklęknął obok jej kolan i ujął za ręce.
- Nie miałem pojęcia… Nie myślałem… Wybacz mi, Katarino. Załatwię tę sprawę bezzwłocznie. Nie rozumiem jednak kompletnie zachowania Martiny… Zawsze byłaś jej ulubienicą – rzekł, zamyślając się jednocześnie nad swoimi słowami.
- Wydaje mi się, że właśnie dlatego postradała zmysły. Zawsze tylko na ciebie krzyczała, narzekała i teraz… myśli, że nie wiesz, jak bardzo cię kocha. Ale zaraz… Nie byłeś w domu?
- Nie. Nie wrócę tam. Jesteś jedyną osobą z rodziny La Torre, z którą mam zamiar utrzymywać kontakty, jeśli sama tego chcesz.
- Ale Kajuszu, jak to? Znikasz, zostawiasz nas, a teraz nie zamierzasz tego wyjaśnić?
Głos Katariny bardzo się łamał i mimo że starała się zachować niewzruszoną twarz, przywiązanie do brata zwyciężyło. Jeśli już się z nim spotkała, nie mogła pozwolić mu znowu odejść.
- Ciii… Nie płacz.
Wampir głaskał kobietę po włosach i wytarł palcem łzy, spływające po jej bladym policzku.
Katarina wzdrygnęła się.
- Jesteś zimny – powiedziała.
- Wiem. Muszę iść, ale obiecuję, że wrócę. Czy masz zamiar zostać z Fabio?
- Tak, nawet jak wszystko się unormuje, nie zamieszkam w domu. Razem jest nam dobrze.
Pierwszy raz tego wieczoru, Kajusz zobaczył na ludzkiej twarzy szczery uśmiech.
- Cieszę się twoim szczęściem. Mam jeszcze jedną prośbę. Chciałbym napisać list…
- Oczywiście.
Drogę do sypialni rodzeństwo pokonało w identyczny sposób, co poprzednio. Wampir ucałował siostrę w czoło i spojrzał na śpiącego Fabio. Pomyślał, że to bardzo dobrze, iż właśnie on związał się z Katariną – wiedział, że nie zawiedzie jej zaufania. Przeskakując znów po dachach, tym razem śmielej i odważniej, Kajusz dotarł do małej zamurowanej z czterech stron alejki z ławkami. Usiadł na jednej z nich i zaczął pisać:
Droga Matko!
Proszę, nie rozpaczaj.
Wiem, że winisz ojca i Katarinę,
lecz oni nie mają nic wspólnego z moim odejściem.
To ja. Ja sam.
Muszę odetchnąć i znaleźć własną drogę.
Wiem, że mnie zrozumiesz,
bo zdaję sobie sprawę z tego, że zawsze rozumiałaś.
Wiem też, jak bardzo mnie kochasz.
W imię tej miłości błagam, uśmiechaj się.
Któregoś dnia wrócę z nadzieją,
że młodzieńcze grzechy zostaną mi wybaczone.
Twój syn, Kajusz.
Wampir początkowo miał wątpliwości, czy postępuje słusznie kłamiąc, ale zdecydował, że lepiej jeśli Martina La Torre będzie żyła nadzieją. Odetchnął głęboko i już miał udać się w okolice swojego domu, kiedy kawałek pożółkłego pergaminu musnął jego dłoń. Podniósł go i odczytał.
Chrzest Chrystusa – obraz, który zmusił Andrei del Verrocchia do rezygnacji z malarstwa. Anioł z pierwszego planu zaćmił resztę malowidła.
Jego autorem jest Leonardo da Vinci, mieszkaniec Florencji.
Nad miastem słońce pomału zaczynało przebijać się przez chmury. Kajusz postanowił spróbować. Za cel obrał sobie dzielnicę San Giovanni, a dokładniej dom malarza, który zawstydził samego Verocchię. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dilena dnia Czw 20:02, 06 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
kirke
Dobry wampir
Dołączył: 18 Lip 2009
Posty: 1848 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 169 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z obsydianowych tęczówek najmroczniejszego z Czarnych Magów
|
Wysłany:
Czw 21:07, 06 Maj 2010 |
|
wagowałam się czy rozpocząć oficjalne czytanie tego ff'u, bo nie wiem czy zdobędę taką ilość czasu, by spokojnie i bez wiekszych trudności go śledzić... no ale jak widać dam radę - przynajmniej mam taką nadzieję...
jestem przeszczęśliwa, że mogę poczytać o Kajuszu - ale o tym później...
rozdział I
czyli tak zwane wprowadzenie... z miejsca się doczepię, że oprowadzanie ludności w roku 1476 wydaje mi się ciut naciągane... zamki/pałace były w rękach prywatnych i 'oprowadzano' co najwyżej własnych gości... ale od razu uprzedzam, że te informacje są z mojego widzi mi się, bo nie sprawdzałam
druga sprawa, o której muszę wspomnieć to świetny wiersz twojej siostry - mogę tylko pogratulować - tym bardziej, że brzmi naprawdę legendarnie - znaczy, że się wczuła kobieta :)
trzecia sprawa to całość treści... lubię twój styl i cieszy mnie, że się rozwijasz, a obserwuję to niemal od początku... było coraz lepiej, aż do teraz... bo teraz? cóż teraz? pewnie zastanawiasz się, co się stało... no teraz jak dla mnie jest świetnie... to dla ciebie coś całkiem innego w tak długiej formie, ale radzisz sobie znakomicie... wczułaś się w epokę... a opisanie i wprowadzenie Leonarda było genialnym posunięciem, tym bardziej, że w swoich czasach faktycznie był uważany za ekscentryka... no i faktycznie - choć to zakazane - polował na dobrze zachowane ciała...
bardzo dobre opisy - począwszy od Heidi, a skończywszy na samym Kajuszu, którego odrobinkę nam scharakteryzowałaś, ale mam nadzieję, że zaserwujesz nam o wiele więcej z jego przeszłości niż tylko ten zarys, który był w początkowej części...
zaskoczyłaś mnie też tym, żę potraktowałaś Kajusza tak ludzko - jako tego, który nie może się pogodzić z własną naturą i zabija z potrzeby ciała nie uciechy własnej... gryzie się odrobinkę z sagą, ale to nawet lepiej - nie ma stworzeń 100% złych - naprawdę w naturze nie występują...
no dobra - kończę na teraz... rozdział I
rozdział II
czyli patrzymy, w którym kierunku podąża autor, a nasz autor idzie w bardzo dobrą stronę - mnie pasuje jak najbardziej... początkowo myślałam, że porzuciłaś da Vinci, ale poczułam się o wiele lepiej, gdy jednak ponownie splotłaś ich drogi... no przyznam się, że zawsze lubiłam faceta za to, że był wszechstronny...
zaskoczyłaś mnie tym, że Kajusz nie dostał ataku furii na wieść o tym, że jego rodzona siostra sypia przed ślubem z jakimś facetem - ja wiem, że narzeczony, ale takie rzeczy jeśli już się robiło to całkiem po cichu, bo to wstyd i takie panie nie mogły liczyć na odpowiednie zamążpójście... to taka mała dygresja znowu...
ale - i tu się zaczyna zabawa - było świetnie, bo przepłynęłam - choć dzięki bogom - serwujesz porządne dawki słowne, a takie są najsmaczniejsze... bardzo mnie to cieszy, bo wiem, że czasem trudno wykrzesać z siebie te kilka dodatkowych słów... a potem najczęściej wygląda to sztucznie, ale twój tekst żyje... tętni krwią ofiar Kajusza... a porównanie ekstazy krwi do orgazmu bardzo przypadło mi do gustu - sama porównywałam tak mniej więcej to zjawisko pragnienia i gaszenia go... to bardzo intymna sprawa... może faktycznie na granicy erotyzmu w niektórych przypadkach....
nieważne...
bardzo dobry rozdział... naprawdę świetny...
dziękuję za ten ff - wrócę - przecież wiesz :)
pozdrawia
kirke |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bluelulu
Dobry wampir
Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 974 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 85 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hueco Mundo
|
Wysłany:
Czw 21:45, 06 Maj 2010 |
|
Muszę tutaj odstawić jakiś lament bo strasznie spadła "produkcja" nowych opowiadań w tym miesiącu , to chyba wina matur , pogody? Nie wiem ale próbuje to sobie wyjaśnić. Poznikały "moje" opowiadania i teraz klepie biedę.Nie wiem czy jest cokolwiek do umieszczenia w rankingu na maj. Dilena, po prostu przynosisz ukojenie duszy bo naprawdę nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału.
Zacznę od komentowania stylu. Pełen gracji, czuję powiew tamtejszych czasów. Stare pergaminy ,ostre słońce, zapach farby i dźwięk rozdzieranego w szale płótna. Tak dosłownie bym to ujęła. Powiem szczerze, że za sprawą tych rozdziału zmieniłam zdanie co do postaci Kajusza. Jak uwielbiałam Aro, teraz mam bardzo mieszane uczucia ;D Kirke pisała, że Kajusz zdziwił ją swym tolerancyjnym podejściem do tematu Katriny i jej kochanka, ale z drugiej strony sam jest (a może raczej był, chociaż wampir-casanova to też niezła sprawa ;d ) "hulaj-duszą" , kochankiem który niczego sobie nie odmówi, a może to też wiek. Młody, niespecjalnie doświadczony przez życie bez utwardzonego kręgosłupa moralnego. W jakiś sposób czuję żal do tej postaci, rozumiem w pełni jego przemyślenia. Kiedyś pomyślałbym że Twój główny bohater zostały podnóżkiem przyłożonym do stóp Aro, ktoś kto od samego początku kochać zabijać i unieszczęśliwiać, nie zastanawiało mnie nigdy co powoduje u niego takie zachowanie ; ale Ty nakreśliłaś mu naprawdę niezwykłą przeszłość. Nie chce się wierzyć, ale czuję nawet trochę kpiny w opisie Volturii, w opisie oczami Kajusza i najważniejsze co mnie zdziwiło... to że znał Carlisle. "Szkoda" że nie podążył jego śladem, ale mówię tutaj w odniesieniu do wesołej tfurczości Meyer. Mimo to najciekawsze zostawiłam sobie na deser. Co wyniknie w związku z postacią Leonarda, jak artysta wpłynie na wampira a jak wampir na artystę. To jest dopiero coś!
Czekając na więcej
Pozdrawiam, Skrzydlak. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
BajaBella
Moderator
Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 219 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z lasu
|
Wysłany:
Pią 14:30, 07 Maj 2010 |
|
Na początku przypomniałam sobie Twoją pojedynkową mini, której co prawda nie oceniłam (dlaczego???), a która sama w sobie na pewno jest godna uwagi. Potem, przyznaję się bez bicia, przeczytałam pierwszy rozdział, jak tylko go dodałaś i nawet miałam coś skrobnąć, bo wątek z Leonardem uznałam za niesamowicie oryginalny i świetny pomysł, ale jak zwykle mi coś przeszkodziło. Przeczytałam drugi rozdział i pomyślałam sobie, że będę strasznie wredna, jeśli i tym razem nic ci nie napiszę. Nie ładnie tak czytać i nawet nie zająknąć się na ten temat.
Tak więc jestem. Od razu powiem, że zauroczył mnie klimat tego opowiadania, nieco mroczny, pełen tajemnic i głeboko ukrytych sekretów. Jak to u Volturi. Za postacią Kajusza nie przepadałam osobiście, w sadze wydawał mi się zimnym (w przenośni i dosłownie), bezwzględym i pozbawionym skrupułów typem. Jeśli Aro można traktować nieco z przymrużeniem oka, Marek to dla mnie wampirza ciapa, tak Kajusz – to nieśmiertelny wzbudzający prawdziwy lęk, ale i szacunek. Twój Kajusz jest nieco inny, przynajmniej na razie, ale jest to dla mnie zdecydowanie zrozumiałe. Przecież nie urodził się krwiożerczym wampirem. Fajnie, że będziemy mogli przeczytać jak przebiegał jego rozwój i co spowodowało, że koniec końców posiada taką osobowość.
Z dalszymi uwagami na jego temat na razie się wstrzymam, ale zapewniam, że będę śledzić w jaki sposób poprowadzisz jego ścieżkę kariery. No i intryguje mnie ta przepowiednia!
Duże brawa Dil za wprowadzenie postaci wielkiego Leonardo, który sam w sobie był genialną postacią, a jeśli fantastycznie połaczysz jego drogę z wątkiem wampirów, to mnie już kupiłaś. Do tego renesansowa Italia, pełna magii i piękna, zaczarowana Florencja. We wstępie piszesz dodatkowo o rodzie Medyceuszy, już nie mogę się doczekać. Kocham takie historie, gdzie autor przeplata ze sobą postaci autentyczne z naszymi milusińskimi wampirkami, a jeszcze jak do tego są to takie postaci historyczne, to jestem zachwycona.
Na koniec dodam tylko, że piszesz takim stylem, wplatając umiejętnie sformułowania iście renesansowe, że czytelnik z przyjemnością zatapia się w magii tamtych czasów i choć na moment przenosi w czasie.
Pozdrawiam, BB. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Susan
Administrator
Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 5872 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 732 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 19:32, 09 Maj 2010 |
|
Dil, przepraszam, ale dziś będzie krótko. Jestem zmęczona. Źle się czuję i mam zły humor. A wiem, że jeśli dziś nie skomentuję, to będę to odwlekać i odwlekać.
Dlatego wybacz długość komentarza. Wynagrodzę to przy okazji kolejnej części.
Lubię Twojego Kajusza. Jest fascynujący. Jego przemyślenia mnie fascynują. Cieszę się, że nie rządzi nim wampirzy instynkt. A na pewno nim nie zawładnął. Potrafił się przez niego "przebić" i pomyśleć o rodzinie. Poznaliśmy przy tej okazji więcej o jego bliskich. No i "spotkaliśmy" się z jego siostrą. Wydaje mi się, że Katarina domyśliła się, co stało się z bratem. Albo przynajmniej coś podejrzewała. Widać, że łączy ich dość silna więź.
Podoba mi się, jak opisujesz emocje Kajusza i jego odczucia odnośnie zmysłów, które się wyostrzyły oraz zdolności, jakie posiadł. Potrafię dzięki temu wczuć się w postać i całkowicie rozumiem, co nim kieruje w danej chwili.
A i list Kajusza do matki jest świetnie napisany. Niezwykle przypadł mi do gustu. Bardzo przypomina mi wiersz, serio
Cieszę się również, że dałaś nam nadzieję, że Kajusz w następnym rozdziale spotka się z Leonardem. Myślę, że będzie bardzo ciekawie. Nie mogę się już doczekać.
O jeszcze jednym chciałam wspomnieć. Carlisle. Podoba mi się, że pojawiła się o nim wzmianka, bo daje to nadzieję na to, że pojawi się w tym opowiadaniu, a to bardzo by mnie ucieszyło
Napisane oczywiście bardzo ładnie, przejrzyście, dojrzale i przekonująco. Kajusz wyrasta na jednego z moich ulubionych bohaterów ff. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba.
Czekam na kolejną dawkę. Cieszę się, że wena ostatnio Cię nie opuszcza
Buziaki :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scontenta
Nowonarodzony
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z-ja
|
Wysłany:
Śro 17:02, 12 Maj 2010 |
|
Gratuluję tak wspaniałego i poczytnego opowiadania! Jestem zaskoczona i podniecona tym, iż ktoś zechciał pisać o Volturi. Może i jest więcej osób, które wybrało ten temat, ale akurat ja nie zaglądam zbyt często na forum i nie szperam w Internecie, więc Twoje opowiadanie jest dla mnie baardzo miłą nowością.
Nie będę się rozpisywać niepotrzebnie, streszczać fabuły i słodzić Ci, aż się porzygasz ; D
Chciałabym zwrócić uwagę na kilka elementów, które moim zdaniem wymagają wspomnienia : )
Wiersz. Niesamowity, chociaż mam tu dwa kruczki, które mi przeszkadzają. Po trzech wersach od razu przyszedł mi na myśl wiersz pana Tolkiena, podajże z trzeciej części trylogii Władca Pierścieni. Brzmi on mniej więcej tak:
"(...)
Z popiołów strzelą znów ogniska
I mrok rozświetlą błyskawice.
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król – tułacz wróci na stolicę. "
Twój wiersz stylem tak bardzo przypomina mi ten tolkienowski, że musiałam Ci o tym powiedzieć! A ostatni wers: "A imię jego Kajusz" ... Jak z mickiweiczowskich Dziadów:
"Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery."
Dobra, to tyle co do wiersza ; D
Po drugie. Nie wiem, czy chciałaś pisać kanonicznie, ale z tego co mówił Carlisle, Volturi (Marek, Kajusz i Aro) pochodzą jakoś z przed naszej ery. Chciałaś dopasować przemianę Kajusza do wieku da Vinci czy
do jego pomysłu z lataniem? O ile dobrze pamiętam prace nad tym rozpoczął właśnie około 1476-1478 roku ; ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dilena
Administrator
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 1801 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 158 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 18:16, 12 Maj 2010 |
|
Czuję się zobowiązana odpowiedzieć, chociaż boję się, żebym potem nie musiała posta edytować
Jest to jednak początek opowiadania, więch chciałabym rozwiać wszelkie wątpliwości.
BajaBella napisał: |
Duże brawa Dil za wprowadzenie postaci wielkiego Leonardo, który sam w sobie był genialną postacią, a jeśli fantastycznie połaczysz jego drogę z wątkiem wampirów, to mnie już kupiłaś. Do tego renesansowa Italia, pełna magii i piękna, zaczarowana Florencja. We wstępie piszesz dodatkowo o rodzie Medyceuszy, już nie mogę się doczekać |
Jak byłam we Flornecji pierwszy raz w 2008 zakochałam się w niej od razu. Cała Italia jest magiczna i niepowtarzalna. Zaintrygowały mnie też losy Medici, nie ukrywam, że przypomniałam sobie o nich przy produkcji Ubisoftu Assassinss Creed. tam główny bohater, Ezio Auditore ma z Medyceuszami wiele do czynienia.
Tak, Leonardo był człowiekiem nietuzinkowy, wszechstronnym i niezwykłym, dlatego zdecydowałam się na taki krok.
Scontenta napisał: |
Niesamowity, chociaż mam tu dwa kruczki, które mi przeszkadzają. Po trzech wersach od razu przyszedł mi na myśl wiersz pana Tolkiena, podajże z trzeciej części trylogii Władca Pierścieni. |
Nie ma mowy o żadnym nawet najmniejszym natchnieniu Trylogią Tolkiena. Wiersz pisała moja siostra, a ona stroni od literatury fantastycznej jak tylko może. Chyba jedyną serią, którą całą przeczytała był Harry Potter, a za Władcę się nawet nie zabrała - to wiem na pewno. Po prostu ma taki patetyczny trochę styl pisania wierszy, a poprosiłam ją o tę przysługę, bo wiem, że robi to lepiej ode mnie, a poza tym miło jak ktoś w taki sposób przyłoży rękę do mojego opowiadania.
Zapewniam Cię zatem, że to podobieństwo, które widzisz jest zupełnie przypadkowe.
Scontenta napisał: |
Po drugie. Nie wiem, czy chciałaś pisać kanonicznie, ale z tego co mówił Carlisle, Volturi (Marek, Kajusz i Aro) pochodzą jakoś z przed naszej ery. Chciałaś dopasować przemianę Kajusza do wieku da Vinci? |
Mówiłam na początku, że naginam kanon. Szczególnie właśnie jeśli chodzi o datę - nie popełniłabym takiego ogromnego błędu logicznego, wierz mi Wszystko jest sprawdzone i celowe. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Fresz
Gość
|
Wysłany:
Śro 21:15, 12 Maj 2010 |
|
Muszę powiedzieć, że utrzymałaś ten wysoki poziom opowiadania, który urzekł mnie w pierwszym rozdziale, którego połknęłam nieco szybciej i łatwiej, aczkolwiek stylowo teksty od siebie nie odstawały. Może rzeczywiście to tylko złudne wrażenie...
Drugi rozdział wypełniony był opisami koligacji rodzinnych, wzajemnych stosunków familii la Torre, jak i uczuciami Kajusza. Podoba mi się perspektywa spotkań wampira z siostrą, co niewątpliwie przyniesie jeszcze wiele ciekawych sytuacji. Zapowiedź obecności Leonarda w kolejnej części jest również bardzo obiecująca - może ze względu na jego filozofię życia. Przypomniało mi się, że zgrabnie wykorzystałaś fakt, iż da Vinci badał anatomię człowieka na zwłokach, wplatając w to rolę dla Kajusza. Jest też Carlisle. A jakże! I bardzo mi się to podoba, choć póki co mamy tylko małą wzmiankę.
Budujesz bardzo ładne, rozbudowane zdania. Nie gubisz wątku... Cóż by tu jeszcze...? Spodobał mi się list, który jest takim rozwiązaniem jednej z akcji fabuły, bo w końcu spalił za sobą most prowadzący ku rodzinie. Została mu tylko siostra, choć sam to wybrał.
Dziękuję Ci za ten rozdział, jak i podziękuję za następny, ale to w najbliższym (mam nadzieję) czasie! |
|
|
|
|
Marionetka
Zły wampir
Dołączył: 21 Lut 2010
Posty: 281 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: spod łóżka Kajusza
|
Wysłany:
Pią 19:46, 11 Cze 2010 |
|
Właściwie to ja miałam zabrać się za komentarz już dawno, dawno temu, ale... Ale jakoś tak wyszło, no.
Cytat: |
aby wampiry i wiedza o nich, zjawiły się w momencie przemiany młodego La Torre |
Tu na pewno powinien być przecinek? Ja osobiście bym go usunęła, ale może niech wypowiedzą się osoby bardziej doświadczone.
Cytat: |
zradzana przez męża |
Może raczej zdradzana?
Wiesz, nie zawiodłam się na drugim rozdziale. Jest Kajusz, którego, nawiasem, uwielbiam. Akcja dopiero się rozwija, ale nie zanudzasz czytelnika, wręcz przeciwnie - potęgujesz ciekawość. I właściwie to wszystko jest tutaj na plus, żadnych minusów jeszcze nie zauważyłam, ale mogą zawsze wyjść w praniu, prawda? Cóż, poczytamy, zobaczymy, ocenimy, jak ja to mówię. Chciałam jeszcze tylko coś dodać: ten list Kajusza do matki wydaje mi się pisany takim... troszkę innym stylem. Nie wiem, czy to moje urojenia, całkiem możliwe, ale tak tylko wtrąciłam. Cóż, życzę weny i czekam na następny rozdział i rozwinięcie akcji. Pozdrawiam serdecznie, Marionetka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|