|
Autor |
Wiadomość |
Ariana
Wilkołak
Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 17:58, 22 Sty 2009 |
|
Po deszczu często przychodzi mgła... Tekst jest silnie związany z miniaturką "W strugach deszczu". POnownie Jasper, ponownie refleksyjnie.
We mgle
Deszcz już dawno przestał padać. Nieśmiałe słońce próbowało przebić się przez gęstą mgłę, która okrywała całą okolicę. Jasper wymknął się z domu, by pobyć przez chwilę samemu. Ostatniego wieczoru Alice pomogła mu stłumić w sobie poczucie beznadziei i był jej za to wdzięczny. Teraz, gdy uspokoił się już, chciał pomyśleć w samotności. Wciąż miał wątpliwości, czy dobrze zrobił, dołączając wraz z Alice do Cullenów. Oczywiście wiedział od początku, że po tak długim okresie żywienia się ludzką krwią nie będzie mu łatwo przestawić się, ale nie sądził, że będzie to aż tak trudne. Minęły już dwa lata, a on wciąż miał ochotę rzucać się na ludzi, gdy przebywali w jego otoczeniu, niezależnie od tego, czy był najedzony, czy nie. Kiedy będzie się kontrolował na tyle, by móc przebywać normalnie wśród ludzi? Czy kiedykolwiek osiągnie taki poziom, jak Edward czy Rosalie? O opanowaniu Carlisle’a nawet nie marzył.
Błądził we mgle, nie tylko w tej, która go otaczała. Już tylu sposobów się chwytał, by wyćwiczyć swoją samokontrolę. Nie wiedział, którą drogą pójść, żeby osiągnąć cel jak najszybciej. Wszystkie tonęły w mlecznej zasłonie, która skrywała przyszłość, nawet przed Alice. Nawet ona nie mogła dostrzec, co powinien zrobić. Skoro on nie był pewien, którą drogą podąży, ona nie mogła mu jej wskazać. Zamknięte koło.
Co zrobić? Zadał sobie ponownie to samo pytanie. Obiecał Alice, że zostanie i będzie się starać. Ale przecież starał się, cały czas się starał! Jak ma pogodzić w sobie dawną, burzliwą naturę z tą łagodną, która obudziła się w nim wraz ze zmianą stylu życia? Jak ma dotrzymać słowa, kiedy każdego dnia stanowi zagrożenie dla tych, których zdążył już pokochać? Chociaż z drugiej strony… Gdyby zdecydował się odejść, miał pewność, że Alice pójdzie za nim. A to mogłoby być jeszcze bardziej niebezpieczne. Alice z pewnością nie zmieni sposobu życia i jemu także na to nie pozwoli. Zresztą Jasper nie umiałby już zabić człowieka z pełną świadomością. Nie mógłby potem spojrzeć w oczy ani sobie, ani tym bardziej Alice. Musiałby więc nadal zmagać się ze swoimi demonami. Gdyby doszło do takiej sytuacji, jak wczoraj… Być może skończyłoby się to śmiercią Alice. Wzdrygnął się na samą myśl. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby coś jej się stało z jego winy.
Czy zatem ma zostać? Dwa lata to wystarczająco dużo czasu, by związać się z nową rodziną. Zwłaszcza z Edwardem. Bardzo zależało mu na jego przyjaźni. Bał się, że wraz z kolejnym, na szczęście nieudanym atakiem, zostanie odtrącony. Nigdy nie pozwalał swoim myślom krążyć wokół tego tematu, gdy Edward był w pobliżu, ale obawa zawsze się w nim tliła. Wiedział, że gdyby coś mu się wymsknęło, Edward z pewnością pospieszyłby z zapewnieniem, że nic nie zniszczy ich przyjaźni, ale Jasper nie chciał niczego na nim wymuszać.
Nie chciał nikogo skrzywdzić. Za bardzo ich kochał. Carlisle i Esme zastępowali mu rodziców. Można by powiedzieć, że przecież ktoś, kto przeżył tak wiele, ktoś, kto tak długo radził sobie sam, nie potrzebuje takiej opieki. Nic bardziej mylnego. Przez te wszystkie lata, kiedy otoczony był niecywilizowanymi wampirami, tak naprawdę zawsze był sam. Dopiero Alice wypełniła tę pustkę, a Cullenowie dopełnili całości, którą oni stworzyli we dwoje. Nie wybaczyłby sobie, gdyby nagle kogoś zabrakło. Esme była taka dobra, przyjęła ich do siebie natychmiast. Nietrudno było pokochać Alice, Jasper wiedział o tym. Natomiast trudno mu było uwierzyć, że ktoś taki jak on został obdarzony taką miłością i zaufaniem. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego wygląd przerażał. Dlatego teraz starał się dowieść, że zasługuje na to, co otrzymał. Wiedział, że Alice wybaczy mu wszystko, wiedział, że w niego wierzy. Najbardziej obawiał się, że zawiedzie przybranych rodziców. Niby niewiele czasu, a już nie myślał o nich inaczej, jak właśnie o rodzicach. Największa awantura, najgorsze wyrzuty byłyby lepsze, niż zawód w ich oczach. Tym bardziej, że przecież odczuwał wszystkie uczucia, jakie kłębiły się w bliskich mu osobach. Nie chciałby doprowadzić do sytuacji, w której poczułby to wszystko, czego tak się lękał.
Emmett podchodził do wszystkiego z ogromnym dystansem. On też zaakceptował Jaspera jako brata i jako przyjaciela. W pierwszych dniach siła Emmetta bardzo się przydawała, gdy trzeba było powstrzymać go przed zabiciem człowieka. Jasper kochał go jako brata, mimo że jego uwagi, zwykle dowcipne, raniły go czasem. Dowcip i cięty język były nierozerwalną częścią Emmetta i Jasper akceptował to. Skoro jego zaakceptowano bez zarzutu, jakże on mógłby nie odpłacić tym samym? Zresztą zwykle umiał się odciąć, więc rachunek był wyrównany.
Rosalie stanowiła zagadkę. Początkowo nie była mu przychylna, nie chciała w rodzinie jego i Alice. Uważała, że psują spokój i ład, do którego przywykła. Gdy tylko próbowała powiedzieć coś takiego na głos, Emmett uciszał ją, mówiąc, że przynajmniej jest ciekawie. W końcu i ona się przekonała, najpierw do Alice, a później do niego. Gdy przypominał sobie o tym, nie mógł nie uśmiechnąć się na myśl, że między Rose i Alice nić przyjaźni zawiązała się w sklepie z ubraniami. On znalazł z nią wspólny język nieco później, w warsztacie samochodowym. Dopóki się tam nie spotkali, nie podejrzewał tej pięknej wampirzycy o zamiłowanie do grzebania w silnikach. Śmiał się potem z siebie, że sam nie chcąc, by go oceniano po wyglądzie, zrobił dokładnie coś odwrotnego.
Wszyscy stanowili teraz jego rodzinę. Kochał każdego z nich z osobna i wszystkich razem. Wiedział, ze dla niego rozłąka z nimi byłaby równie bolesna, jak dla nich. Musiał zostać. Ale którą drogą podążyć, by osiągnąć cel? Którą wybrać, by nie błądzić wciąż we mgle? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
mistletoe
Moderator
Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 430 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 23 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 18:46, 22 Sty 2009 |
|
Podobało mi sie , nawet bardzo.
Ogólnie podobają mi się twoje teksty. Sa bardzo przemyślane, refleksyjne i przyjemnie się czyta. Rozterki Jaspera bardzo dobrze opisane. Całość wręcz rewelacyjna.
Weny życzę i chęci do pisania kolejnych tekstów ^^
b,
mistletoe |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Dians
Zły wampir
Dołączył: 15 Sty 2009
Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zbąszynek.
|
Wysłany:
Czw 20:18, 22 Sty 2009 |
|
Bardzo mi się podoba. Uwielbiam ff o Jasperze.
A szczeólnie te, które ukazują jego przemyślenia |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mikayo
Nowonarodzony
Dołączył: 12 Sty 2009
Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 21:28, 22 Sty 2009 |
|
Wybacz, że do samo co 'u nas';
Ariano, po raz kolejny wylałaś tonę miodu na moje serce.
Drogi boru jak ja kocham czytać twoje minaturki vel refleksyjki vel migawki.
Ta akurat w moim zamyśle jest streszczeniem relacji Jaspera z rodziną 'od kulis', tak bardzo prawdziwie i ... lekko. Cullenowie byli przecież ze sobą tak pięknie zżyci, idealnie to ukazałaś Ariano. No i zmagań Jaspera ze samym sobą ciąg dalszy, on na prawdę miał potężny problem. A uczucie jakie go łączy z Alice w twoim wykonaniu jest po prostu nieziemskie.
Ja już chyba nie jestem w stanie skleić nic konstruktywnego, to mnie przeraża.
pisz, pisz, pisz!
Mika. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 21:43, 22 Sty 2009 |
|
Ariano.
Chyba większość twoich tekstów jest refleksyjna, prawda? Ten też taki jest. Urzekł mnie sposób opisu rozterek Jaspera, jego walka z samym sobą, jego miłość do Alice. Fascynuje mnie ta postać, ze względu na silę którą ma w sobie. Ile jest wstanie znieść emocji otaczających go ludzi/wampirów? Ja chyba bym nie mogła się od nich oddzielić i w końcu by mnie przygniotły. Poza tym jego nawyki "żywieniowe". Ta walka z samym sobą by nie zadawać więcej bólu niż to konieczne. A wszystko z miłości do Alice a później do Cullenów.
Jednym słowem.
Pięknie! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ariana
Wilkołak
Dołączył: 09 Paź 2008
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:02, 22 Sty 2009 |
|
Arabello, to dopiero mój trzeci refleksyjny tekst, poprzednie były raczej humorystyczne. A Wypadek to nie wiadomo pod co podciągnąć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arabella
Zły wampir
Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 345 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: z łóżka Pattinsona.
|
Wysłany:
Czw 22:08, 22 Sty 2009 |
|
Widziałam przynajmniej jedno humorystyczne na Mirrielu:)
Nieźle podsumowałaś relacje Edward-Bella w Sadze Meyer.
Co nie zmienia faktu, że częściej czytam twoje refleksyjne opowiadania.
A to było/ jest godne przeczytania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
my_magic
Człowiek
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 63 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 22:19, 22 Sty 2009 |
|
O tak.
reflekscje Jaspera są naprawde zajmujące.
Szczególnie pisane w taki sposób.
Te jego uczucia.
Co powinien zrobić. Oczywiście nie chce nikogo zranić i ta miłość do Alice.
Cód-miód kochana i pisz dalej ;>
vena! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|