|
Autor |
Wiadomość |
Loona
Wilkołak
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rybnik / Piekiełko
|
Wysłany:
Nie 18:46, 26 Kwi 2009 |
|
Super, jak zawsze zresztą. Mam nadzieję, że jednak jakimś cudem dodasz ciąg dalszy wcześniej. :)
Weny w tłumaczeniu życzę.
pozdrawiam . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Ivette
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z punktu A do punktu B
|
Wysłany:
Nie 19:19, 26 Kwi 2009 |
|
Kurczę, to opowiadanie powinno być dostępne w tabletkach i sprzedawane jako środek na poprawę nastroju :) Bawi mnie niezmiernie – zabawne, lekkie, czasem wręcz naiwne, ale przez to niezaprzeczalnie urocze. Może rzeczywiście czasami słodko aż do mdłości, ale dobrze czasami sobie na takiego cukiereczka pozwolić. No i oczywiście wielkie ukłony dla tłumaczki. Świetna robota na rzecz zwalczania objawów depresji! Mystery, jesteś moją kandydatką do Orderu Uśmiechu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kaarolaa28
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tam gdzie sa bezksieżycowe noce
|
Wysłany:
Nie 19:26, 26 Kwi 2009 |
|
Tak, zdecydowanie powinnno być miziu miziu.W tym ff Bells jest taka inna w sadze nie wyobrażam jej sobie opowiadajaćel Alice juz Rose o wielkości 'prywatrych miejsc Edwarda':P A tu Bells jest taka otwarta, i mówiła o tych chociaż ją to krępowało. Ale nie umiem sobie wyobrazic tak zachowujacego sie Charliego, ale to było zabawne^^
To ja czekam do wtorku i ave wena! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 22:07, 26 Kwi 2009 |
|
Uh. Uh z dwóch powodów:
1. Nienawidzę rozmów o takich sprawach i przez samo czytanie zaczynam nerwowo chichotać.
2. Może mam dziwny gust, ale w życiu nie ubrałabym sukienki Belli.
To w cale nie znaczy, że mi się rozdział nie podobał, bo był świetny.
Ja je wręcz uwielbiam!
Już nie mogę doczekać się do wtorku także życzę czasu, abyś zdążyła! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
moonynight
Wilkołak
Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia
|
Wysłany:
Nie 22:23, 26 Kwi 2009 |
|
Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie! Tak długo na to czekałam! Ale wreszcie! Taak!
Wyłapałam kilka błędów, ale nie chce mi się wypisać. O Jezu! Tak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział!
Annabells- chyba nie masz dziwnego gustu (albo ja też mam dziwny) bo ja również nigdy nie założyłabym takiej sukienki. Bez obrazy.
Te rozmowy między Bellą a Edwardem były sporo przesłodzone. Same kochania, kwiatuszki i miłości. Uch.
Ale oczywiście strasznie mi się podobało i nie mogę się doczekać nowych rozdziałów!
Pozdrawiam,
m. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
darysia...
Człowiek
Dołączył: 06 Lut 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa-Polska
|
Wysłany:
Nie 22:35, 26 Kwi 2009 |
|
Oj OJ oJojoj ile ja czekałam na ten rozdział, zresztą jak wszyscy inni. Bardzo się stęskniłam za tym ff.
Nie mam problemu z rozmawianiem na te tematy, bo zostałam tak wychowana, a moja rodzina to jedna wielka zgraja szajbusów. Rozdział mi się bardzo podobał, jestem pod wrażeniem. Sukienka? no, jakbym nie miała niczego innego do założenia, to założyłabym, ale w ostateczności. NO chociaż... zależy na jaką okazję. Może mi się nie podobać, ale jak miałabym wyskoczyć w zimowym kombinezonie latem, to zdecydowałabym się na sukienkę.
Dobra! treść! Nie wiem co mam pisać, bo jeszcze nie ochłonęłam i jeszcze się śmieję.
czekam z utęsknieniem na następne rozdziały
pozdrawiam
darysia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
angie1985
Wilkołak
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 11:23, 27 Kwi 2009 |
|
oh wreszcie się doczekałam ... bardzo, bardzo tęskniłam, bo ten ff jest poprostu genialny i jedyny w swoim rodzaju :D
taki niewinny i słodko młodzięczy
uwielbiam go i bardzo się cieszę że tłumaczka ruszyła dalej z pracą, ale czyż nie jest to praca wdzięczna, bo tłumaczyć ten ff to sama przyjemność(i oczywiście ciężka praca żeby nie było) :D
Pozdawiam cieplutko i życzę cobie i innym aby następne rozdziały pojawiały się częściej a tobie droga tłumaczko dużo, dużo wolnego czasu i chęci :D |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
siwo278
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Kwi 2009
Posty: 29 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:03, 27 Kwi 2009 |
|
Wreszcie sie doczekałam komentuje pierwszy raz (choć poprzednie rozdziały "połknęłam" wcześniej) :) :) :) :)
Więc to ff jest świetne ... jeśli chodzi o wcześniejsze rozdziały to szkoda że Bella zrozumiała swoją miłość tak późno, ale lepiej późno niż wcale :P :P :P :P
Rozdział 18- bardzo mi sie podobał - ja nie mam problemów z rozmawianiem na "te" tematy :D
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aagmaetlaia
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 106 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kwidzyn
|
Wysłany:
Pon 18:11, 27 Kwi 2009 |
|
W końcu! Rozmowa w czasie babskiego wieczoru była komiczna. "Czemu rozmawiacie o moim prywatnym miejscu?" ^^ W czasie przygotowań do wyjścia na rozdanie świadectw Bella jest taka meyerowa- fajnie się to czyta. Mnie tam się sukienka Belli podoba. Za to ramiączka tej "wybranej" dla Marietty są zupełnie niepasujące i dziwne. Mogłoby ich moim zdaniem nie być.
Gratulacje dla tłumaczki!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Pon 18:18, 27 Kwi 2009 |
|
Yes! Yes! Yes!
Nie przyczepię się do nieczego, ten ff ma w sobie to COŚ.
Babski wieczorek i wejście Edwarda są boskie. Bella momentami meyerowa. Ale to na plus. Sukienki są sliczne. Ale Belli najlepsza
Czekam na dalsze części.
WENY! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
caroline200
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Opole Lubelskie / Lublin / Razem z Cullenami.;p / "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc..."
|
Wysłany:
Pon 19:31, 27 Kwi 2009 |
|
Yeah!
Cieszę się, że znalazłaś czas, żeby przetłumaczyć i wstawić.
Mimo, że tak długo musiałam czekać i nawet zadałam sobie trud próbując czytać po angielsku [nigdy więcej!], nadal uwielbiam Ciebie i Twoje tłumaczenie. Naprawdę.
A wiesz, co jest naj...ciekawsze? Że przy Twoim przekładzie to opowiadanie staje się jeszcze lepsze, niż jest w rzeczywistości [ a jest i tak świetne! ]. 'Serio, serio.'
Co do błędów: chyba parę było, ale bardzo nie byłam w stanie zawracać sobie nimi głowy, czytając. W każdym razie za bardzo nie rzucały się w oczy. Literówek też bardzo nie było.;D
Tak więc jeszcze raz wielki rispekt za tłumaczenie.
Buziaki,
C. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Wto 19:01, 28 Kwi 2009 |
|
Cytat: |
- Okej. Wiem, że wy dwoje się kochacie praktycznie od kiedy byliście dziećmi w pieluchach – powiedział, lekko chichocząc. – Ale tym razem przynajmniej będę na waszym ślubie. |
Bez wtrącenie narratora zdanie brzmi tak: Okej. Wiem, że wy dwoje się kochacie praktycznie od kiedy byliście dziećmi w pieluchach, ale tym razem przynajmniej będę na waszym ślubie.
Jest to całe, jedno zdanie, więc po wtrąceniu narratora, nie powinno być kropki a dalszy ciąg zdania powinien zacząć się małą literą.
Cytat: |
- Jest duży? – Zapytała Rosalie. Marietta zaczęła niekontrolowanie chichotać, a ja zakrztusiłam się powietrzem. |
A tutaj zapytała z małej.
Cytat: |
I dlaczego rozmawiałyście o moich prywatnych miejscach? – powtórzył, chichocąc. |
chichocząc! literówka
Cytat: |
Podeszla najpierw do Marietty (dzięki Bogu) i zabrała się do nakładania jej makijażu. |
Podeszła
Cytat: |
a my musimy tam być za pół godziny. |
Po co my? Niepotrzebne, do wyrzucenia.
Co do tekstu - jak zawsze słodko. Cały czas Alice upiększa Bellę, cały czas jakieś uroczystości - rzeczywiście, powoli podchodzą mdłości, ale może to się zmieni, co? Chociaż szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego, ale mi ten tekst pasuje w całości. Nawet z tymi wszystkimi słodkościami, które czasami mogłyby wydawać się naciągane. Mogłoby, ale niekoniecznie, zależy od punktu widzenia czytelnika - dla mnie, na przykład tekst naciągany nie jest. W mojej głowie uroiło się już coś takiego, że zawsze, gdy tu wejdę, czeka na mnie treść momentami przesłodzona. Możliwe, że w innym opowiadaniu by to przeszkadzało, jednak w tym - stanowcze nie. Podoba mi się i już. Cieszę się, że w końcu dodałaś rozdział. Mam nadzieję, że przychylne opinie cię satysfakcjonują.
z zapartym tchem czekam na więcej, pozdrawiam.
wela |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Wto 19:05, 28 Kwi 2009, w całości zmieniany 4 razy
|
|
|
|
mystery
Wilkołak
Dołączył: 28 Gru 2008
Posty: 157 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: bydgoszcz
|
Wysłany:
Wto 19:39, 28 Kwi 2009 |
|
Obiecana druga część. Niestety znowu bez bety, bo Olcia robi projekt na niemiecki, więc musicie przetrawić taką niedorobioną wersję.
Jak coś to wela, liczę na ciebie ;]
Wszystkie przetłumaczone rozdziały można ściągnąć [link widoczny dla zalogowanych].
EDIT: Olcia znalazła momento i poprawiła elegancko ;] <bombonierka>
Jesteś master, u know? ;]
Rozdział 18(część 2)
Bella - lat siedemnaście
- Nie ma problemu, Bella. – zaśpiewała Alice. – Powinniśmy już iść. Jest już szósta, a my musimy tam być za pół godziny. Idź po Edwarda, a Rose pójdzie po Emmetta. – poleciła.
- Chętnie – powiedziałam, zeskakując z krzesła. Prawie biegłam korytarzem, bo nie mogłam się doczekać, aby wreszcie zobaczyć mojego ukochanego. Nie zawracałam sobie głowy pukaniem do drzwi, tylko weszłam od razu do środka. Stał na środku pokoju ubrany w spodnie koloru khaki, ściągając przez głowę granatową koszulkę. Jeszcze raz mogłam podziwiać jego idealny tors i mięśnie. Obserwowałam go po cichu, dopóki nie założył koszuli. Odchrząknęłam, a on odwrócił się z uśmiechem.
- Wyglądasz olśniewająco – powiedział obejmując mnie w talii i całując w świeżo pomalowane błyszczykiem usta.
- Nie wyglądasz aż tak źle – szepnęłam bezgłośnie, gdy nasze usta straciły kontakt.
- Przyszłaś tu w jakimś konkretnym celu? – zapytał. – Wiem, że Alice nie wypuściłaby cię z pokoju bez dobrej wymówki.
- Cóż, musimy już iść – powiedziałam. – Nie żebym miała coś przeciwko zostaniu tutaj. – Dotknęłam swoimi ustami jego warg i westchnęłam, gdy poruszyły się wraz z moimi. Przerwał zdecydowanie za wcześnie, chichocząc.
- Tak, nawet nie wiesz, jak chciałbym przyjąć twoją propozycję. Jestem przekonany, że liceum w Forks byłoby bardzo podekscytowane brakiem dwójki uczniów podczas ceremonii – powiedział z uśmiechem. Pokiwałam głową, krzywiąc się lekko. Pocałował moją wydętą dolną wargę.
- Chodź, kochanie – powiedział, obejmując mnie w talii i pociągnął w kierunku drzwi. Alice, Jasper, Rosalie, Emmett i Marietta czekali już w korytarzu.
- Więc Bella i Marietta pojadą z Charliem – powiedziała Alice. – Ja jadę z Edwardem i Emmettem z naszymi rodzicami. A Rose z Jasperem zabiorą się z swoją rodziną.
- A na miejscu spotkam się z Jacobem – dodała Marietta.
- Chyba będą chcieli zrobić kilka zdjęć, więc lepiej już chodźmy – poleciła Alice. Mogła być zwariowana i szalona, ale potrafiła być niesamowicie zorganizowana, kiedy zaszła taka potrzeba.
Miała rację. Kiedy tylko zeszliśmy na dół, wszyscy rodzice zaczęli ustawiać nas do zdjęć. Najpierw wszystkie dziewczyny razem, potem chłopcy, a następnie wszystkie pary. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie razem z Mariettą, potem Cullenowie i Hale’owie. A potem nadszedł czas na zdjęcia rodzinne.
Musiałam być ostrożna, co do Renee i nie dopuścić do tego, żeby zobaczyła pierścionek, zanim jej nie powiemy. Nie mieliśmy z Edwardem okazji, żeby ją poinformować, bo praktycznie cały czas, od kiedy przyjechała do Forks, spędzałam z Alice.
Mogłam zauważyć, że między nią a Charliem była dosyć nerwowa atmosfera. Nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele, a kiedy już to robili, to było to wymuszone i niezręczne. Nie wiedziałam, dlaczego. Przeważnie dogadywali się, jeśli musieli. Ale teraz, z jakiegoś powodu, dawało się wyczuć dodatkowe napięcie.
- Dobrze, musimy już iść, bo inaczej się spóźnimy! – oznajmiła w końcu Alice. Rodzice spojrzeli na zegarki i jednocześnie podskoczyli. Tak właściwie, to było to dosyć zadziwiające. Charlie pociągnął mnie i Mariettę do samochodu, a Renee ruszyła za nami. Jechaliśmy w ciszy, a atmosfera była napięta. Renee starała się zacząć rozmowę, ale wyszło to dosyć żałośnie i zrezygnowała. Nigdy nie byłam tak wdzięczna, że jestem już pod szkołą.
- Cześć mamo, cześć tato – szepnęłam, ściskając ich szybko.
- Powodzenia, Bells – powiedział Charlie, klepiąc mnie czule po ramieniu.
- Kocham cię, skarbie – dodała Renee, całując mnie w czoło. Pomachałam do nich i złapałam Mariettę, idąc wraz z nią po nasze szkaradne, żółte togi i czapki.
- Tutaj, Bella. – To była pierwsza rzecz, jaką usłyszałam. Była to Alice, wręczająca mi mój strój. Założyłam go szybko a Alice przekręcała czapkę na mojej głowie dopóki nie uznała, że dobrze wygląda. Swój komplet miała już na sobie.
- Powodzenia, moja Bello – wyszeptał Edward, obejmując mnie ramionami, aby złożyć na moich ustach szybki, namiętny pocałunek. Zaczęliśmy się ustawiać, Alice i Edward stanęli z przodu, Jasper kilka rzędów za nimi. Razem z Mariettą byłyśmy w sekcji S, prawie na samym końcu. Siedziałam bezpośrednio obok Jessici Stanley.
- Hej, Bella! – powiedziała z entuzjazmem, kiedy usiadłam koło niej.
- Cześć – odpowiedziałam.
- Gratuluję zaręczyn – powiedziała, patrząc z uznaniem na mój pierścionek.
- Dzięki – odparłam uprzejmie. Otworzyła usta, żeby dodać coś więcej, ale przeszkodził jej dyrektor, który zaczął swoje przemówienie.
Mówił coś o wspólnocie, wspomnieniach i bla bla bla. Naprawdę nie musiałam pamiętać zbyt wiele z czasów liceum, bo wszystko, co ważne pozostawało ze mną. Edward, Alice, Jasper, Emmett, Rosalie, Marietta i Jacob. Nie planowaliśmy iść do tych samych college’ów, ale będziemy oddaleni od siebie o jakąś godzinę, więc będziemy mogli wyskoczyć gdzieś razem w weekendy. Dla paru osób liceum było najlepszymi latami ich życia. Jeśli o mnie chodzi, wiedziałam, że od tej pory może być tylko lepiej.
Byłam trochę zdziwiona, kiedy dyrektor zaczął wyczytywać nazwiska. Zupełnie odpłynęłam podczas jego przemowy. Szybko wyczytał wszystkich na A i B, i właśnie zaczynał literę C.
- Alice Cullen! – oznajmił, po czym wybuchł ogromny aplauz. Gdzieś w tłumie usłyszałam krzyczących Rosalie i Emmetta, więc zaczęłam wiwatować razem z nimi, wrzeszcząc dla mojego chochlika, jak przystało na jej najlepszą przyjaciółkę. Na twarzy Alice widniał ogromny uśmiech. Zdecydowanie kochała być w centrum zainteresowania.
- Edward Cullen! – powiedział dyrektor. Spotkał się z równie gorącym aplauzem, jak zauważyłam, głównie od dziewczyn. Uśmiechał się lekko.
- Kochamy cię, Edward! – Usłyszałam krzyczące zgodnie Lauren i Tanyę. Szczerze, jak bardzo można być zdesperowanym?
- Kocham cię, Edward! – zawołałam głośniej od nich. Jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się. Edward spojrzał w moją stronę, obdarzając mnie swoim najlepszym, łobuzerskim uśmiechem, kiedy odbierał dyplom. Marietta śmiała się obok mnie. Dyrektor wyczytywał nazwiska, aż w końcu dotarł do H.
- Jasper Hale! – oznajmił. Słyszałam dźwięki wysokiej częstotliwości, będące pewnie piskiem Alice, doskonale słyszalne mimo oklasków. Jasper uśmiechał się nieśmiało, kiedy odbierał dyplom. Kolejne nazwiska były wyczytywane, aż wreszcie dotarły do litery S.
- Jessica Stanley! – Przygryzłam wargę z oczekiwaniem.
- Isabella Swan! – Usłyszałam Alice, Emmetta, Edwarda, Rosalie, Jacoba, Mariettę, a nawet Jaspera. Moja rodzina głośno krzyczała, razem z Cullenami i Hale’ami. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy odbierałam od dyrektora dyplom.
- Marietta Swan! – Krzyczałam i wiwatowałam dla mojej kuzynki, prawie siostry, w drodze na swoje miejsce. Uśmiechała się tak szeroko jak Alice. Prawie biegiem wróciła na swoje krzesło i objęła mnie ramionami, przytulając mocno.
- Gratulacje, Marietta – wyszeptałam.
- Tobie też, Bella – odpowiedziała. Czekałyśmy, dopóki dyrektor nie wywołał ostatniego ucznia.
- Panie i panowie – zaczął tonem komentatora sportowego. – Ogłaszam zakończenie roku szkolnego 2008! – Wszyscy zaczęli wiwatować, rzucając w górę żółte czapki, wyglądające jak promyki słońca w pochmurny dzień. Ludzie szybko rozeszli się po sali, szukając rodzin i przyjaciół, żeby świętować.
- Gratulacje, kochanie. – Przy moim uchu zabrzmiał uwodzicielski głos, a czyjeś ręce objęły mnie w talii. Odwróciłam się i przycisnęłam swoje usta do jego, całując go czule.
- Tobie też – mruknęłam, kiedy odsunęliśmy się od siebie. Zachichotał.
- Powinienem gratulować ci częściej – zauważył. Uśmiechnęłam się.
- Gratuluję, Bells – usłyszałam czyjś głos zza pleców. Edward zdjął ręce z moich bioder, żebym mogła odwrócić się do szeroko uśmiechniętych Charliego i Renee. Rzuciłam się w ramiona matki, która odwzajemniła uścisk, zanim przekazała mnie Charliemu. On również mnie przytulił.
- Dzięki wszystkim – powiedziałam z wdzięcznością. Renee szybko wyciągnęła aparat, a my z Edwardem zrobiliśmy pozy w naszych togach. Alice podeszła do nas, więc zmusiliśmy ją, żeby stanęła z nami, tak samo, jak Marietta.
- Koniec ze zdjęciami! – powiedziałam zniecierpliwiona. – Chodźmy do domu.
- Pewnie – powiedziała szybko Renee, obejmując mnie jednym ramieniem i przyciskając do siebie. Poprowadziła mnie do samochodu, podczas, gdy Charlie z Mariettą szli kilka kroków za nami.
- Co tam u ciebie słychać, mamo? – zapytałam, kiedy szłyśmy do samochodu. Swoją lewą rękę ukryłam za jej plecami, więc nie mogła zobaczyć pierścionka.
- Och, Bella! Było absolutnie cudownie! – zawołała. – Pamiętasz Phila Dwyera? Poznałaś go, kiedy miałaś dziewięć czy dziesięć lat – podpowiedziała.
- Niezupełnie – powiedziałam przepraszającym tonem.
- Gra w baseball – powiedziała, jakby miało mi to coś pomóc.
- Przykro mi – powiedziałam.
- W porządku. Poznasz go na ślubie – powiedziała dziwnym tonem.
- Na ślubie? – zapytałam. Wyciągnęła lewą rękę i po raz pierwszy zauważyłam na niej błyszczący pierścionek.
- Wychodzisz za mąż?! – pisnęłam. Pokiwała głową i zarzuciła mi ręce na szyję. Cóż, teraz przynajmniej wiem, co było przyczyną dziwnego napięcia między Renee a Charliem.
- Jestem taka szczęśliwa, Bella. To on mnie uszczęśliwia – wyszeptała.
- Cieszę się razem z tobą, mamo – powiedziałam szczerze. Pomimo, że nie widziałam faceta na oczy (chociaż ostatecznie przypomniałam go sobie) cieszyłam się jej szczęściem. Moja matka zasługiwała na to.
- Będziesz moim świadkiem, prawda? – powiedziała szybko, przesuwając ręce na moje ramiona.
- Oczywiście – odpowiedziałam szybko. Dzięki, mamo.
- Kocham cię, skarbie – szepnęła, całując mnie w policzek.
- Ja też cię kocham.
W końcu dotarliśmy do samochodu. Chciałam powiedzieć Renee o moich zaręczynach, kiedy ona powiedziała mi o swoich, ale nie wiedziałam, jak zacząć. „Hej, co za zbieg okoliczności! Ja też jestem zaręczona, czy to nie zabawne?”. Tak, z całą pewnością dobra opcja.
Wszyscy szliśmy do Cullenów, przynajmniej młodsza część. Zadecydowałam, że wraz z Edwardem powiemy Renee wszystko, kiedy tylko dojedziemy do domu. Nie chciałam dłużej tego odwlekać. Źle się czułam z myślą, że moja matka została odsunięta na dalszy plan.
Kiedy dotarliśmy do domu, z nerwów przewracało mi się w żołądku. Trzęsły mi się ręce i czułam, jakbym miała zaraz zwymiotować. Renee zawsze powtarzała mi, żebym nie brała ślubu, zanim nie będę dorosła, dojrzała. Cóż, technicznie rzecz biorąc, właśnie tak planowałam zrobić. My tylko zaręczyliśmy się wcześnie. To duża różnica.
- Mamo – zaczęłam ostrożnie, kiedy wysiadaliśmy z samochodu – możesz tu przyjść na chwilę? – Wyglądała na zagubioną, ale mimo wszystko poszła ze mną w kierunku domu. Charlie odjechał radiowozem. Renee korzystała z wypożyczonego samochodu, żeby móc dojechać tam i z powrotem do hotelu. Esme i Carlisle poszli na górę, dając nam odrobinę prywatności.
- Edward? – zawołałam cicho. Posłałam mu znaczące spojrzenie i odwróciłam wzrok z powrotem na moją matkę. Zrobił zdjęcie i poszedł za nami do kuchni.
- O co chodzi? – zapytała podenerwowana Renee.
- Więc, mamo – zaczęłam. Edward podszedł bliżej, splatając swoje palce z moimi, dodając mi otuchy. – Edward i ja bardzo się kochamy. Znacznie zbliżyliśmy się do siebie. Wiem, że powiedziałam ci, że spotykamy się ze sobą, ale teraz to coś więcej. Jesteśmy pewni, że chcemy być ze sobą w każdy możliwy sposób.
- Mówisz o seksie? – zapytała Renee lekko zniesmaczonym tonem.
- Co? Nie! – pisnęłam zawstydzona. Edward przygryzł wargi, żeby powstrzymać się od śmiechu. Zdałam sobie sprawę, że moje słowa mogły to sugerować i westchnęłam. – Mówię o… - Zawahałam się przez chwilę. Renee z trudem złapała powietrze.
- Jesteś w ciąży! To takie nieodpowiedzialne, Bello – zganiła mnie, przybierając zmartwiony wyraz twarzy.
- Nie jestem w ciąży, mamo – powiedziałam szybko.
- Och. – Uspokoiła się lekko.
- Ale jestem zaręczona – powiedziałam. – Jesteśmy zaręczeni. – Renee opadła szczęka.
- Wolałabym, żebyś była w ciąży – wymamrotała.
- Mamo! – krzyknęłam z niedowierzaniem.
- Cóż, myślę, że to nieprawda. Ale to jest tak bardzo nieodpowiedzialne. Jesteście zdecydowanie za młodzi na małżeństwo. Chcesz popełnić te same błędy, co ja? Zbyt młoda po ślubie i z dzieckiem, na które nie będziesz gotowa? – zapytała żarliwym głosem. Nagle poczułam łzy zbierające się w moich oczach. Jej słowa powoli do mnie dotarły, wywołując ogromny smutek.
- Byłam pomyłką? – zapytałam miękkim głosem. Edward pocieszająco ścisnął moją dłoń.
- Nie! – odpowiedziała Renee, obejmując mnie ramionami. – Nie to miałam na myśli. Chodziło mi o to, że byłam za młoda. Może jeśli poczekałabym kilka lat, wszystko potoczyłoby się inaczej. Jesteś najlepszą rzeczą, którą wyniosłam z mojego wczesnego małżeństwa.
- Nie weźmiemy ślubu, dopóki nie skończymy college’u. Dopóki nie będziemy mieli pracy i środków do życia – poinformowałam ją. Wyraźnie się rozluźniła.
- No to dobrze. Jeśli jesteście pewni, że się kochacie i chcecie spędzić ze sobą resztę życia, macie moje błogosławieństwo. Dopóki trochę z tym poczekacie – powiedziała. Przytuliłam ją mocno, a Edward się uśmiechał.
- Dzięki, mamo. Kocham cię – szepnęłam jej do ucha.
- Ja też cię kocham. Lepiej już pójdę. – Zdjęła ręce z mojej szyi – Muszę wrócić do hotelu i zadzwonić do Phila. – Pocałowała mnie w czoło i szybko wyszła.
- Gładko poszło – zauważył Edward. Pokiwałam głową.
- Przyjęła to lepiej, niż myślałam – dodałam.
- Cieszę się, że to zaakceptowała – szepnął, unosząc mnie z ziemi. – Kocham cię.
- Ja ciebie też. – Delikatnie przycisnął swoje usta do moich.
- Chodźmy lepiej do naszych przyjaciół. – Przesunął dłoń z mojej szyi na talię i poszliśmy, aby spędzić naszą pierwszą noc jako absolwenci liceum w Forks wraz z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Moją rodziną.
_________
Nie dodawałam swoich komentarzy, bo po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że byłoby ich za dużo ;p W niektórych momentach powiewało wazeliną, czasami nudą, generalnie wiadomo, że na początku było lepiej. Ale będą też lepsze rozdziały, które bardzo mi się podobały więc myślę, że warto dotrwać ;p
Następny powinien być w okolicach soboty. Bliższych albo dalszych. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez mystery dnia Nie 18:37, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
xxkasia29xx
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 141 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
|
Wysłany:
Wto 20:00, 28 Kwi 2009 |
|
Zgadzam się z Twoja opinią, że ten rozdział był trochę przesłodzony. Jak na mój gust za dużo tu tych wyznań miłości... Ale skoro twierdzisz, że akcja się rozkręci, nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kolejne rozdziały tłumaczenia.
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ewelina
Dobry wampir
Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 574 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z biblioteki:P
|
Wysłany:
Wto 20:18, 28 Kwi 2009 |
|
Generalnie ten rozdział jest tylko uzupełnieniem do dalszych losów B&E. Za dużo słodyczy, przydałby się jakiś dreszczyk emocji i odrobina pikanterii (wiecie o czym mówię) :)
Ciekawią mnie ich losy, jak będą na studiach, czy pojawi się zdrada, brak zaufania itp.
Czekam na dalsze rozdziały, jak zwykle :)
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Ivette
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Kwi 2009
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z punktu A do punktu B
|
Wysłany:
Wto 20:47, 28 Kwi 2009 |
|
Oj faktycznie, w tej części poziom słodyczy osiągnął już chyba najwyższy akceptowalny poziom... Tyle miłosnych wyznań w takim niedługim tekście - to już nie był cukiereczek, tylko wielka pralina No i akcji jakby brak. Ale nic to! I tak siedzę, ciesząc się do monitora. Błędów nie szukałam, jakoś w przypadku tego opowiadania zupełnie mi się czujność poprawnościowa wyłącza. Pozdrawiam i życzę naszej kochanej tłumaczce dużo czasu i ochoty do dalszej pracy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Wyjątkowa
Wilkołak
Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 154 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?
|
Wysłany:
Wto 20:47, 28 Kwi 2009 |
|
Słodko, ale mi się spodobał ten wątek, gdzie Bells mówi o zaręczynach matce. :D Świetne tłumaczenie. Fajnie, ze tak szybko się pojawiła ta część. :P Błędów raczej nie wyłapałam. Masz talent, bardzo lekko i przyjemnie się to czyta. :) No i życzę weny. :D Też czytałam trochę oryginału i naprawdę warto czekać, będzie jeszcze ciekawie. :P
Buziaki. :* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kaarolaa28
Nowonarodzony
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Tam gdzie sa bezksieżycowe noce
|
Wysłany:
Wto 21:05, 28 Kwi 2009 |
|
mystery napisał: |
- Jesteś w ciąży! To takie nieodpowiedzialne, Bello – zganiła mnie, przybierając zmartwiony wyraz twarzy.
- Nie jestem w ciąży, mamo – powiedziałam szybko.
- Och. – Uspokoiła się lekko.
- Ale jestem zaręczona – powiedziałam. – Jesteśmy zaręczeni. – Renee opadła szczęka.
- Wolałabym, żebyś była w ciąży – wymamrotała.
- Mamo! – krzyknęłam z niedowierzaniem.
|
To było zabawne^^
A co do tresci to tak, zdecydowanie robi sie za bardzo cukierkowo mam nadzieje ze bd jakies VBT.Chociaż urzekła mnie ta historia, i jak byli mali i ten ślub. To ja czekam na wiecej:P
Pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Elune
Człowiek
Dołączył: 17 Lut 2009
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: że.
|
Wysłany:
Wto 21:32, 28 Kwi 2009 |
|
Oki łoki. To ja się wypowiem, a co!:P
Jeżeli chodzi o ten rozdział (cały) to... nie podobał mi się :P . Sorry, ale on był naprawdę głupi. Oczywiście tłumaczenie wspaniałe- główny problem to ta fabuła, a raczej jej brak^^. Wazelina, torcik, bita śmietana i lukier normalnie. ''Kocham cię!''. gasz... bohaterowie mnie psychicznie dobijają. I takie nie-wiadomo-co robią ze ślubu... No, przynajmniej Bella, as alwayes. To takie baznadziejne^^. Pocieszam się, że zbliża się rozdział 21:D. Bo teraz wieje nudą i wszechobecnym ''słitaśnym'' klimatem;/. nawet Edziu nie trzyma fasonu:<. Pierwszą część przeczytałam z przyjemnością ze względu na Twoje komentarze, szkoda że w drugiej odmówiłaś mi tej rozrywki:D:D.
pozostaje mi tylko czekać na dalsze części, ponieważ na razie z braku czasu odpuściłam sobie orginał:P
czekam, przyjemnego tłumaczenia i cierpliwości do tej wazeliny
P,
E. :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
wela
Zły wampir
Dołączył: 08 Lut 2009
Posty: 452 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Broadway
|
Wysłany:
Wto 22:00, 28 Kwi 2009 |
|
Przerwał zdecydowanie za wcześnie, chichocąc.
Na Twoim miejscu bym na welę nie liczyła, bo wela w niektórych przypadkach się nie odzywa, bo nie jest pewna niczego, ale tego co jest to piszę. Jednak jak widać na załączonym obrazkom nikomu nie przeszkadzają te błędy - szczerze, mi też. To nie jest opowiadanie, które musi być dopięte na ostatni guzik. Jest bardziej rozluźniaczem, niż fan fickiem, w którym trzeba wytężyć umysł - toteż nie zwraca się zbytniej uwagi na błędy.
Cytat: |
- Tak, jak chciałbym przyjąć twoją propozycję, jestem przekonany, że liceum w Forks byłoby bardzo podekscytowane brakiem dwójki uczniów podczas ceremonii. – powiedział z uśmiechem. |
kropka po wyrazie ceremonia jest zbędna.
Cytat: |
Ja jadę z Edwardem i Emmettem z naszymi rodzicami. A Rose z Jasperem wraz z ich rodziną. |
Powinnaś napisać: Ja jadę z Edwardem, Emmettem i naszymi rodzicami. Rose i Jasper zabierają się ze swoją rodziną
Użyłabym 'zabierają się', aby uniknąć powtórzenia jadą. Na tłumaczeniu się nie znam i nie wiem czy można zboczyć tak z tematu, jednakże w polskim te zdania powinny brzmieć mniej więcej tak.
Cytat: |
Miała rację, Kiedy tylko zeszliśmy na dół, wszyscy rodzice zaczęli ustawiać nas do zdjęć. |
Miała racje - powinna być kropka, a nie przecinek.
Cytat: |
- Marietta Swan! – Krzyczałam i wiwatowałam dla mojej kuzynki, prawie siostry, w drodze na swoje miejsce. Uśmiechała się tak szeroko jak Alice. Prawie biegiem wróciła na swoje krzesło i objęła mnie ramionami, przytulając mocno. |
Krzyczałam małą literką.
Cytat: |
- Tobie też, Bella – odpowiedziała. Czekałyśmy, dopóki dyrektor nie wywołał ostatniego ucznia.
- Panie i panowie – zaczął nasz dyrektor tonem komentatora sportowego. |
Pominęłabym nasz dyrektor, aby uniknąć powtórzenia.
Cytat: |
- Jestem taka szczęśliwa, Bella. To on mnie uszczęśliwia – wyszeptała. |
To dziwnie brzmi, zwłaszcza, że słowa szczęśliwa i uszczęśliwia pochodzą z jednej rodziny wyrazów. Nie lepiej byłoby Jestem taka szczęśliwa, a to wszystko dzięki niemu - wyszeptała. Wiem, że nie jest to najlepsze sformułowanie, ale przynajmniej nie zgrzytają powtórzenia.
Cytat: |
- Mamo – zaczęłam ostrożnie, kiedy wysiadaliśmy z samochodu. – Możesz tu przyjść na chwilę? |
w zdaniu narratorskim powinnaś pominąć kropkę, a dalszą część zdania, (tak, to jest dalsza część zdania) napisać z małej litery.
Cytat: |
Mówię o… - Zawahałam się przez chwilę. Renee z trudem złapała powietrze. |
Zawahałam się z małej litery.
Cóż. Ten tekst od zawsze był słodki, słodziutki, kochaniutki i tak dalej. Wydaje mi się, że teraz autorce pomylił się wiek młodzieży. Wydawać by się mogło, że nie przykładała się w akurat tych odcinkach, jednakże mam nadzieję, że nie rzucasz słów na wiatr mówiąc, że jest warto to czytać dla kolejnych rozdziałów. Może wena ją opuściła. Jednak skoro twierdzisz, że poziom ulegnie polepszeniu czekam na dalsze rozdziały. Poza tym jakoś nie wyobrażam sobie tego, że nie doczytałabym tego opowiadania do końca.
pozdrawiam więc, wela |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez wela dnia Wto 22:02, 28 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|