FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wieczny mrok - zupełnie inne losy Belli Swan [Z] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:23, 28 Sty 2009 Powrót do góry

Ok... Ale teraz poświęcę się całkowicie mojemu prawu. :) Wrócę tu później wraz z nowym rozdziałem. :)
wiórek
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec :P // Carmel :D

PostWysłany: Śro 21:31, 28 Sty 2009 Powrót do góry

Cudnie...
Historia już mnie zaintrygowała ^^
Bardzo, bardzo ciekawe... xD

Niech WEN będzie z Tobą... ;**


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 0:55, 29 Sty 2009 Powrót do góry

Pewnie już śpicie, ale obiecałam ciąg dalszy... Dobranoc! Wink

Rozdział II – Poszukując...

Nie chciałam lecieć samolotem, więc za środek lokomocji obraliśmy mojego Land Rovera. Wyjechaliśmy jeszcze tego samego dnia. Podróż z Carmen i Eleazarem nie była kłopotliwa. Przestrzeń mieliśmy dość ograniczoną, ale mimo tego nie narzucali mi się. Szybko orientowali się, kiedy traciłam ochotę na rozmowę. Starali się nie wypytywać przesadnie o nic. Byłam im za to niezmiernie wdzięczna.
Byłam trudną partnerką do wszelakich konwersacji. Często zamykałam się na otaczający mnie świat. Póki co tylko dwie osoby potrafiły sobie ze mną poradzić – Ayden i Evelyn. Nie mogę powiedzieć, że nie przysparzałam im kłopotów, ale dla nich miałam jeszcze jakiekolwiek chęci, żeby się starać.
Kierowaliśmy się drogą na Waszyngton, a następnie do Seattle. Gdy zrobiliśmy sobie postój, wpadłam na pewien pomysł. Nie byłam pewna, czy moim towarzyszom będzie się chciało nadkładać drogi, ale pomyślałam, że muszę przynajmniej spróbować.
- Mogę Wam coś zaproponować... – zaczęłam delikatnie, gdy wsiedliśmy znowu do samochodu i mieliśmy ruszać dalej.
- Śmiało! – zachęcił Eleazar.
- Czy moglibyśmy zjechać z drogi i odwiedzić Forks? Wiem, że to kompletnie nie w tym kierunku... – zaczęłam się od razu tłumaczyć.
- Nie ma sprawy Bello! – przerwała mi z radością Carmen – Mamy tam starych znajomych i chętnie ich odwiedzimy.
- Dziękuję... Tam mieszkał mój ojciec. Chciałabym... To jakby taka pielgrzymka... Jego dom... – zaczęłam dukać nie wiedząc w zasadzie, co powiedzieć – Jedna noc mi wystarczy.
- Bello, w porządku. Nie musisz nic więcej mówić – Carmen położyła mi rękę na ramieniu.
- Zatem do Forks! – zarządził Eleazar.

***

Gdy wjechaliśmy do Forks, zapadał zmierzch. Padało jak zazwyczaj w tym małym miasteczku. Wspomnienia uderzały we mnie, gdy mijałam znane mi z dzieciństwa obiekty. Uzgodniliśmy z Carmen i Eleazarem, że podrzucę ich do znajomych i odbiorę wczesnym rankiem.
Pomiędzy... To był czas dla mnie. Zaparkowałam samochód nieopodal lasu i zakradłam się pod dom Charliego pieszo. Był opustoszały. W międzyczasie nikt go nie zamieszkiwał. Przez te lata nieużywania, zaczął niszczeć. Gdybym tylko mogła się rozpłakać, z pewnością uroniłabym nie jedną łzę w tym miejscu.
Włamałam się do środka. Udało mi się odnaleźć kilka przedmiotów należących do Charliego, w tym pierścionek z szafirami mojej babci, który miałam zapewne otrzymać w którychś ze wzniosłych dni rozpoczynającej się dorosłości. Charlie nie zdążył mi go podarować. Włożyłam go sobie na serdeczny palec prawej dłoni – był taki piękny.
- Aż dziw, że nikt go stąd jeszcze nie ukradł... 10 lat. – pomyślałam – Ale któż miał to zrobić w tym maleńkim Forks? Chyba nikt nie odważył się włamać do domu byłego komendanta.
- Nikt poza mną... – westchnęłam na głos.
Moje słowa odbiły się echem od pustych ścian. W końcu byłam sama... Tak jak chciałam. Szybko popadłam w marazm.
Noce zazwyczaj mijały mi powoli, tak samo jak dni zresztą... Ta była inna. W tym niesamowicie bolesnym dla mnie miejscu minuty mijały prędzej.
Z letargu wyrwały mnie pierwsze promienie słońca. Budził się nowy dzień.
- Muszę iść... – pomyślałam – A przeszłość już na wieczność pozostawiam za sobą...

***
Była szósta nad ranem, gdy podjechałam pod dom Cullenów. Nie wiedziałam w zasadzie, jak mam się zachować. Wejść do środka, czy też poczekać w samochodzie... Nie zanosiło się na to, żeby moi towarzysze tak po prostu wyszli, więc ruszyłam w kierunku wejścia. Zadzwoniłam i w tej samej sekundzie drzwi się otworzyły.
- Witaj... Zapewne Bella jak mniemam – odpowiedziała piękna, delikatna kobieta. Miała w sobie coś z Evelyn.
- Ach, już wiem... – pomyślałam – Matczyne ciepło.
– Na imię mi Esme. Wejdź proszę...
Chwilę później dowiedziałam się, że Cullenowie właśnie zaczęli swą przeprowadzkę do Waszyngtonu. Z tego powodu miałam zaszczyt poznać jedynie połowę rodziny. Poza Esme w domu byli jeszcze tylko Alice i Jasper – jej przybrane dzieci.
Jasper szybko zyskał moje uznanie, gdyż milczał cały czas i nie zadręczał mnie przesadnie. Wyrażał jedynie nieme zainteresowanie, przypatrując się mi z uwagą. Nie można było jednak tego samego powiedzieć o Alice. Ta świergotała non stop. Nie dawała mi sekundy wytchnienia. Mimo to poczułam do Niej swego rodzaju sympatię. Było w niej tyle energii... Właśnie jej mi brakowało, odkąd uszło ze mnie życie. Alice zdawała się mieć nadmiar sił witalnych.
Po paru godzinach wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wcześniej jednak Alice wymusiła na mnie obietnicę odwiedzin, gdy tylko zamieszkam już w Seattle. Wymieniłyśmy się numerami telefonów komórkowych.
Żegnając mnie, Alice piszczała radośnie:
- Wiem, że zostaniemy przyjaciółkami! Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania!
- Co za zakręcona dziewczyna... – pomyślałam, sadowiąc się za kierownicą mojego samochodu. Jej żywotność była nieco uciążliwa. Jednakże to wtedy właśnie, odjeżdżając stamtąd, pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechałam.

***

Wszędzie musi być jakaś „Candence”. Na Alasce była nią Tanya. Kate i Irina dość szybko przypadły mi do gustu, ale głowę rodziny naprawdę było mi ciężko znieść. Jak dla mnie miała zdecydowanie zbyt męczącą osobowość. Cały czas paplała bez ładu i składu o mężczyznach, miłości, podrywaniu, o jakimś Edwardzie, którego najwyraźniej darzyła swym gorącym uczuciem. Najbardziej denerwowała mnie jednak, gdy zaczynała mnie przesłuchiwać. Wypytywała o Raphaela, Candance i naszą sytuację. Najwyraźniej musiała dowiedzieć się czegoś z rozmów z członkami swojej rodziny, bo ja nic Jej na ten temat nie mówiłam.
Nigdy też nie odpowiadałam na Jej pytania. Uciekałam od Niej, gdzie tylko mogłam. Cieszyłam się, że mogę odpocząć od nadopiekuńczego Raphaela, który próbował zgadywać każde moje życzenie, zanim jeszcze pojawiało się ono na końcu mojego języka. Pozostali nie narzucali mi się bowiem tak, jak Tanya. Było tu naprawdę spokojnie.
Miałam dużo czasu do przemyślenia moich spraw. Po raz pierwszy wybierałam się na studia. Zaliczanie po raz trzeci pod rząd liceum byłoby masochizmem w czystej postaci. Raphael z Aydenem mieli zacząć pracować w Seattle. Oboje jako prawnicy we wspólnej, niedużej kancelarii. Candence zaczynała zaś studiować razem ze mną.
- Fantastyczne towarzystwo... – pomyślałam z ironią.
Brakowało mi Evelyn. Ona doskonale wyczuwała moje smutki. Przychodziła wtedy i tuliła mnie do swej piersi jak najprawdziwsza matka, nie pytając przy tym o nic, dopóki sama nie zaczęłam się żalić. Wiem, że boli Ją sytuacją między mną a Raphaelem... Tak bardzo, by chciała, żebyśmy byli szczęśliwi. Ona zdaje sobie jednak sprawę, jak różnie postrzegamy kwestię naszej satysfakcji. Dlatego nie starała się zmuszać nas do niczego. Jednocześnie koiła zawsze drobne utarczki między nami.
Gdy tak rozmyślałam o Niej, na mą twarz wdarł się delikatny uśmiech. Z dystansu zdecydowanie lepiej patrzy się na pewne sprawy.
Rozmyślając, dotarłam z powrotem pod dom rodziny Denali. Zaskoczył mnie widok obcego, srebrnego Volvo na podjeździe. Zapewne jacyś goście złożyli nam niezapowiedzaną wizytę.
- Ciekawe kto to... – pomyślałam, otwierając drzwi wejściowe.

[wersja poprawiona]


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 1:08, 29 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Gość







PostWysłany: Czw 1:09, 29 Sty 2009 Powrót do góry

Dahrti napisał:
Ja nie śpię... ja czytam ;>

I coraz bardziej mi się podoba. :)


To miło, ale muszę Cię poprosić, żebyś przeczytała jeszcze raz, bo naniosłam kosmetyczne poprawki... :) Miłej nocy! Wink
Mercy.
Wilkołak



Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 1:27, 29 Sty 2009 Powrót do góry

o mamo.
Po raz pierwszy cieszę się, że jestem nocnym markiem xD
To jest piękne. Cudowne. Kosmiczne. Genialne.
Zaciekawiło mnie i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

Ave Vena!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaNoova
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Głębia Twych Oczu

PostWysłany: Czw 3:45, 29 Sty 2009 Powrót do góry

To jest super !
Nocne Marki jednoczmy się xD
I <3 twoje opowiedanie !
Czekam z niecierpliwością na następne części. <byłsk w oczach>

OBRZYDLIWIE WILEKIEJ WENY ! :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley McNice
Człowiek



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:51, 29 Sty 2009 Powrót do góry

Niki ! Ty o tej godzinie to masz spać,a nie się po forum szwendać xD

A co do opowiadania... ciekawe, nawet bardzo :D
Stanowczo za krótkie, ale widać, że nie piszesz go na siłe, tylko z czystej przyjemności Wink
Czekam na następny rozdział xD

Ave vena :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ejnitixx!
Człowiek



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:07, 29 Sty 2009 Powrót do góry

KOCHAM CIE ZA TEN FF Uwaga Uwaga Uwaga
to jest absolutnie fantastyczneee :) :)

i czekam na więcej Cool

ave Wena devil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 9:48, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Jakie emocje wzbudziły moje wypociny... Jestem zaskoczona. Ale niezmiernie mi miło.
Egzamin za mną, więc jak już odpoczęłam i poświętowałam, to mogę wstawić kolejny rozdział. :) Znowu nie za długi, ale może się wam spodoba. :)

Rozdział III - Księżyc

Nawet nie zdążyłam dobrze przekroczyć próg, gdy małe tornado rzuciło się w moim kierunku. Tak, tylko po Alice mogłam się spodziewać takiej reakcji. Nawet się nie zdziwiłam specjalnie, że przyjechała tu za mną. Wręcz można by stwierdzić, że się z tego ucieszyłam.
Z uśmiechem na ustach wspominałam wspólnie spędzony z Cullenami wieczór. Esme przedstawiła mi swojego męża. Carlisle okazał się godnym szacunku, dostojnym mężczyzną. Imponował mi swą wiedzą, opanowaniem i bijącym od niego spokojem.
Teraz starałam się wyciszyć, wpatrując się w swą postać odbijającą się w tafli jeziora. Dookoła panował mrok. Usłyszałam za sobą radosne kroki. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że to Alice. Wkrótce jej sylwetka pojawiła się na wodzie obok mojej.
- Cóż za kontrast... – powiedziałam.
Wokół Niej można było niemalże zauważyć łunę radości. Na moim obliczu zaś jak zazwyczaj gościł smutek. Byłam niezwykle monotonna w doborze emocji.
- Bello, opowiesz mi o tym, co Cię trapi? – spytała Alice – Ja tyle mówię Ci o mojej rodzinie, a Ty ciągle milczysz jak zaklęta.
- Może jestem zaklęta w to marmurowe ciało? – zapytałam, przypatrując się iskierkom w jej oczach.
- Jak doszło do Twojej przemiany?
Nie chciałam z nikim rozmawiać na ten temat, ale dla Niej – jeszcze mi obcej, lecz jednocześnie jakoś irracjonalnie bliskiej postanowiłam uczynić wyjątek.
- Jechaliśmy samochodem. Ja, moja matka z jej nowym mężem i mój ojciec. Ciężarówka zmiażdżyła nasz van. Raphael wyciągnął mnie, zanim auto stanęło w ogniu. Oficjalnie uznano mnie za zmarłą, bo ciężko było rozpoznać ilość zwłok po prochach w spalonym wraku. Po części to prawda zresztą. Nie żyję przecież, ale niestety również nie umarłam. Widocznie nie można mieć wszystkiego... – opowiedziałam w skrócie.
- Ile to już lat minęło? – dopytywała się Alice.
- Okrągłe dziesięć – wyszeptałam boleśnie.
- Jesteście z Raphaelem razem? – dociekała.
- Nie! On marzy o tym. Dlatego też mnie przemienił. Moje serce jest jednak bryłą lodu – odrzekłam spokojnie.
- Czy kiedykolwiek kogoś kochałaś?
- Nie, Alice. Określenie lód naprawdę doskonale do mnie pasuje.
- Też miewałam takie nastroje... Jakieś sto lat temu. Dość szybko wówczas zaczęły mnie nawiedzać wizje dotyczące poznania mężczyzny – wampira. Długo to nie trwało i nasze drogi się przecięły. Dawne emocje zniknęły przegonione przez miłość!
Skrzywiłam się. Nadmiar słodyczy naprawdę źle na mnie wpływał... Czy wampiry mogą chorować na cukrzycę? Alice błyskawicznie zorientowała się, z czym wiąże się moja mina.
- Zobaczysz Bello... Kiedyś też to poczujesz i przestaniesz się brzydzić – zaśmiała się serdecznie.
- Wątpię... Samotność wydaje się być w moim wypadku chorobą całkowicie nieuleczalną.
- Jesteś podobna do mojego brata w swych przekonaniach – wyznała mi – Edward ma podobne przemyślenia.
- Ukochany Tanyi? – zaciekawiłam się.
- Że co proszę? Kto Ci nagadał takich głupot?! Ach, już wiem. Sama bohaterka pierwszego planu.
- Często głośno za Nim tęskni – przyznałam.
- Dla Edwarda ona zdecydowanie odgrywa rolę trzeciorządnej statystki.
- W zasadzie to nie moja sprawa – pokręciłam głową, nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu.
Wydaje się zatem, że Tanya dla słynnego Edwarda jest kimś, jak Raphael dla mnie.
- Pewnie szybko udałoby się nam porozumieć – zamyśliłam się, zatrzymując swój wzrok na niesamowicie pięknym księżycu.

***

Cieszyłem się, że chociaż Jasper z całej rodziny podziela moje emocje. Jemu również nie podobało się to przesadne zamieszanie wokół nowo poznanej wampirzycy. Rosalie również denerwowało to, że przestała być w centrum uwagi, ale z jej motywami ciężko było mi się zgodzić.
Osobiście, co prawda, nie spotkałem słynnej Belli, ale widziałem Jej twarz kilkukrotnie w ciągu każdego dnia w myślach mojej rodziny. Nie było w Niej nic specjalnego. Owszem ładna, ale jakoś piekielnie pochmurna. Na jej twarzy często gościł ból – czyżby stąd to zainteresowanie? Może moi bliscy po prostu jej współczuli?
Zdziwiłem się, że Alice udało się namówić Carlisle i Esme do odwiedzenia Belli na Alasce. Siostra upraszała mnie o to, żebym także im towarzyszył w tej podróży. Może i nawet zdecydowałbym się pojechać, gdyby nie udręka, która zapewne czekała mnie z rąk Tanyi.
- Tak... Ta na pewno by mi nie odpuściła, mylnie interpretując intencje mojego przyjazdu.
Zostałem zatem z resztą w Waszyngtonie i jak zwykle większość czasu spędzałem na samotnych rozmyślaniach. Całe szczęście, że mieszkaliśmy na dalekich przedmieściach. Nie lubiłem tych betonowych, wielkich miast.
Non stop moje myśli krążyły wokół tej dziewczyny. Nie dawało mi to spokoju. Aż sam byłem zły na siebie z tego powodu. Nie rozumiałem zupełnie motywów Alice. Widziałem w jej myślach wizję, jak są z tą dziewczyną przyjaciółkami, ale czy naprawdę było Jej mało przyjaciół wśród nas, że musi ganiać za tą Bellą?! Trochę mnie to irytowało. Tyle godzin spędzaliśmy z Alice pogrążeni w rozmowie. Byłem przekonany, że to wystarcza. Jednak ona musiała tam pojechać. Nie przeszkodziło Jej nawet to, że Jasper odmówił wyjazdu, a przecież nie cierpiała rozstawać się z nim dłużej niż na kilka godzin.
- Cóż... Nie każdy w tej rodzinie musi wywracać swoje przyzwyczajenia do góry nogami ze względu na jedną, zwyczajną nieznajomą! – pomyślałem, wpatrując się w księżyc.

***

Siedzieliśmy wszyscy przed domem. Większość prowadziła ożywione monologi. Ja wpatrywałam się dalej w zadziwiająco dziś piękny i wyraziście zarysowany księżyc. Zatrzymujące się z piskiem opon nieopodal nas Audi nie wróżyło nic dobrego.
Tak, jak zresztą przypuszczałam, ze znajomego samochodu wysiedli Evelyn z Raphaelem. Ten ostatni prawie, że rzucił się na mnie, ale całkiem zgrabnie wywinęłam się od jego otwartych ramion i podeszłam uściskać Evelyn.
- Nie możesz się nawet przywitać, jak przystało?! – warknął Raphael.
- Nie ma co – milutkie powitanie... – westchnęłam zrezygnowana.
- Z Tobą nigdy nie może być normalnie, po ludzku... – skrzywił się.
- Może dlatego, że nie jestem człowiekiem? – zapytałam ironicznie.
- Dlaczego znowu taka jesteś? Myślałem, że choć trochę Ci mnie brakowało przez ten czas – powiedział zawiedziony.
Otworzyłam usta, by wyrzucić z siebie potok słów, które wręcz kotłowały się w mojej głowie, ale szybciutko je zamknęłam. Nie chciałam robić afery tutaj przy Cullenach i Denalich. Raphaelowi zdawało się to nie przeszkadzać, bo kontynuował swoje oskarżenia:
- Może znalazłaś sobie kogoś innego?! – spojrzał z nienawiścią na Carlisle.
- Kogoś zamiast kogo? Przecież nie tworzę z nikim związku, więc na czyje zastępstwo miałabym w ogóle szukać? – dopytywałam się z przekąsem.
- Grrrrr... – warknął wściekły.
- Nie jestem twoją własnością, Raphael! Mimo, że mnie stworzyłeś, nie masz żadnych praw co do mojej osoby! – wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- Właśnie, że mam! Zawsze będziesz przy mnie, tam gdzie Twoje miejsce! – warczał na mnie.
- Bo co? Zabijesz mnie, jak spróbuję odejść? Śmiało! Dla mnie to żadna różnica, a dla Ciebie nic nowego. Zrobiłbyś to samo, co 10 lat temu, odbierając mi życie.
- Jesteś nieznośna! – zaczął zaciskać pięści.
- To przestań mnie znosić! – wysyczałam.
- Dość tego przedstawienia! – Evelyn weszła między nas, przerywając kłótnie – Nasi towarzysze nie muszą być świadkami waszych scysji.
- Ale... – Raphael chciał coś powiedzieć.
- Idź ochłonąć! – powiedziała stanowczo i przytuliła mnie – Tęskniłam za Tobą, Skarbie... Dlaczego wy zawsze musicie mi to robić?
- Przepraszam Evelyn! Wiesz, że ja... – wydukałam.
- Wiem. Uspokój się już.
Zatęskniłam za głupimi, ludzkimi łzami. Może chociaż one by mi ulżyły? Carlisle i Esme byli zaniepokojeni, Alice posmutniała, a Denali skonsternowani weszli do środka domu. Zatem udało nam się wytrącić z równowagi wszystkich.
- Czy on kiedyś zostawi mnie w spokoju? – pomyślałam.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 17:02, 30 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
kee
Zły wampir



Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 10:02, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Czy juź wspomniałam, źe lubię oryginalność?
A więć to praktycznie nie moźliwe, źebym nie lubiła tego opowiadania.
Nie mniej, czekam dalej, źeby ocenić w pełni :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ashley McNice
Człowiek



Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:00, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Boskie xD Tylko króciutkie :(
Ja sie stanowczo domagam więcej :D
Pozdrawiam :)

Ave vena!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wiórek
Człowiek



Dołączył: 19 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec :P // Carmel :D

PostWysłany: Pią 11:08, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Oryginalność o Twoje drugie imię.!
Baaardzo mnie wciąga ta historia..
Kiedy Edward się zobaczy z Bella? Twisted Evil

kee- mysle, że możemy stworzyć team dla tego FF.! xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
moonynight
Wilkołak



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: okolice Torunia

PostWysłany: Pią 11:52, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Nie lubię tego Ralphaela! Wnerwia mnie!
Kurczę nie mogę doczekać się następnego rozdziału!

Ave wena!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pią 13:07, 30 Sty 2009 Powrót do góry

W 100% boskie.
Bardzo lekko czyta mi się to co piszesz- robie to z czystą przyjemnością.
Raphael przypomina mi nieco kogoś z mojego otoczenia ;P
Dobrze, że Bella ma własne zdanie i nie boi się głośno mówić tego co tak naprawdę myśli.

Jestem mile zaskoczona, bo to kolejny ff, który mogę wciągnąć na listę: Ulubione i oczekiwane.
Czekam na kolejną część xD

Weny.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
PannaNoova
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Głębia Twych Oczu

PostWysłany: Pią 13:55, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Jeju... ale czemu Edzia tam nie ma !?
Ja chcę Edwarda na Alasce z Bellą ! Twisted Evil

Pięknie !
Masz talent !
Nie mogę się doczekać następnej części !

Wielgachnej Weny !!! :D :D :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 16:13, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Aż mi się lepiej pisze, jak tak czytam te Wasze komentarze... :)

Nie mogę zdradzić, kiedy Edward spotka Bellę. :) Nie byłoby wtedy już żadnej przyjemności czekania... A potem czytania. :)

Cieszę się, że nie lubicie Raphaela - właśnie taki miał być odbiór tej postaci. Wieczorem postaram się wrzucić kolejną część. :)
s.mapet
Zły wampir



Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce.

PostWysłany: Pią 16:21, 30 Sty 2009 Powrót do góry

No to wiernie czekamy :D
Mam nadzieje, że wieczorem nie oznacza 2 w nocy Wink
Kaffienka my też się cieszymy, że ty się cieszysz xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
an_mo
Wilkołak



Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: z Muppetowa xd

PostWysłany: Pią 16:34, 30 Sty 2009 Powrót do góry

a mnie jest go zal ... Raphaela ...
koles jakby nie patrzeć stara sie, a tu co - porazka na maksa ...
a teraz pojawi się Edzio i bedzie wielka milosc ... pewnie :D:D:D

bardzo fajnie napisane to to jest :)
oczywiscie czekam na dalsze cześci !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 16:40, 30 Sty 2009 Powrót do góry

Nie... Postaram się zdążyć przed północą. :)
PannaNoova
Człowiek



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Głębia Twych Oczu

PostWysłany: Pią 16:40, 30 Sty 2009 Powrót do góry

No to dawaj kobieto...
Dawaj mi tu już następną część Wink
Czekam z niecierpliwością...
Do wieczora jeszcze 3,5 h !
Ja się wykończę... ale wytrwam ! Twisted Evil

Wielkiej weny !


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin