|
Poll :: Co sądzicie na temat włączenia jakiegoś bohatera z The Vampire Diaires do tego opowiadania? |
Nie lubię mieszania Zmierzchu i TVD, to zły pomysł |
|
27% |
[ 40 ] |
Nie lubię mieszania Zmierzchu i TVD, to zły pomysł |
|
27% |
[ 40 ] |
Jestem za. Lubię Zmierzch i TVD więc może wyjśc z tego coś ciekawego. |
|
15% |
[ 23 ] |
Wszystko zależy od pomysłu. Może byc zarówno dobrze jak i źle. Nie szkodzi spróbowac ;) |
|
29% |
[ 43 ] |
|
Wszystkich Głosów : 146 |
|
Autor |
Wiadomość |
rita
Człowiek
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Sob 23:57, 23 Kwi 2011 |
|
Kolejny rozdział:)
Na początek dziękuję za komentarze:)
Co do pisania kolejnego opowiadania to muszę przyznać, że mam pomysł na dwa, może trzy kolejne... ale póki co nie jestem przekonana;) Jak coś wymyślę to napiszę i poradzę się was, które byłoby lepsze;)
KochającaWampira- nie mów hop.... ;> Zresztą w kolejnym rozdziale zobaczycie sami;)
Co do zakończenia to mam je już napisane (zazwyczaj zaczynam od zakończenia;P) i obecnie je dopieszczam;)
beta: Sarabi
Rozdział XVII:
Nie chciałam się z nim spotkać i zadbałam o to. Wszystko załatwiała za mnie Rose. Wykręciłam się ważnymi sprawami w redakcji. W czasie kiedy oni robili zdjęcia, ja pisałam artykuł i poprawiałam teksty, które inni przesłali. Od kiedy dostałam pod swoje skrzydła cały dział kultury, nie narzekałam na brak zajęć. Wprost przeciwnie, zawsze miałam mnóstwo roboty. Było to dobre, nie musiałam zastanawiać się nad tym, co będę robić po powrocie do pustego mieszkania i czy w czasie kiedy ja oglądam powtórki dr House’a, Rosaline i Emmett świetnie się bawią. Zazdrościłam im tego, ale też wiedziałam, że nie jestem jeszcze gotowa na jakikolwiek związek. Jasne, chodziłam na randki, ale to była tylko rozrywka. Żadnego z tych facetów nie chciałabym zobaczyć drugi raz, a co dopiero z nim być.
Kiedy dostałam wiadomość, że sesja powoli się kończy, wybrałam się na plan. Na tle białego płótna stały trzy modelki w fikuśnych sukienkach z gitarami i mikrofonem w ręce. Wyglądało to odrobinę tandetnie na żywo, ale wiedziałam, że na okładce będzie o wiele lepiej. Stanęłam, oparta o framugę drzwi i przyglądałam się zamieszaniu w środku. Styliści kręcili się, dyskutując nad jakimiś detalami, wskazując na dziewczyny, Rose rozmawiała przez telefon, wymachując rękoma, a Edward, najbardziej spokojny, pstrykał zdjęcia. Zwróciłam uwagę na jego strój. Miał na sobie dżinsy i białą koszulę, ale co mnie zaskoczyło, nie poczułam przyjemnego mrowienia w żołądku. Nic nie poczułam. Nie wiedziałam dlaczego i bardzo mnie to niepokoiło.
Cichutko podeszłam do laptopa, przy którym siedział Pete, nasz grafik, oglądający spływające na bieżąco zdjęcia. Wystarczyła chwila, aby się przekonać, że Cullen nie stracił zapału i tego czegoś, co czyniło jego zdjęcia wyjątkowymi. Uśmiechnęłam się do kolegi zadowolona, po czym fotograf ogłosił koniec. Obrócił się, tryskając humorem w moją stronę. W pierwszej sekundzie wglądał na zdziwionego, ale po chwili przywitał się ze mną grzecznie.
- Cześć.
- Witaj, Edwardzie. Dobre zdjęcia. Naczelny na pewno będzie zadowolony – pochwaliłam.
- A ty, jesteś zadowolona?- zapytał, odkładając aparat i stając obok mnie. Wciąż zero motylków.
- Oczywiście. Zawsze mówiłam, że jeżeli chcesz, to możesz – zażartowałam. Uśmiechnął się w moją stronę czarująco i niestety wtedy poczułam delikatne rewolucje.
- Dzięki za ofertę.
- Tak, nie ma za co – stwierdziłam, rozglądając się na boki. Nie mogę zostać z nim dłużej! – Teraz wybacz, ale lecę dalej. Przypomnij proszę Petowi, żeby podesłał mi dzisiaj cały materiał. Dzięki i do usłyszenia!
I tyle mnie widział.
Wieczorem zamiast e-maila od grafika, zapukała do moich drzwi wysoka blondynka z laptopem w ręce, a winem w drugiej.
- Pomyślałam o babskim wieczorze – zakomunikowała, mijając mnie w progu.
- Nie jestem w nastroju – odpowiedziałam niechętnie, idąc za nią.
- Ostatnio nigdy nie jesteś – zarzuciła mi, rzucając wściekłe spojrzenie.
- Nikt nie jest zawsze w dobrym humorze. Tak wygląda życia, nas przeciętnych – odgryzłam się, siadając na wygodnej, brązowej kanapie. Przytuliłam się do poduszki, którą miałam pod ręką. Miałam ochotę na spokojny wieczór ze mną i filmem w roli głównej.
-Co to ma niby znaczyć? – zapytała oburzona, zakładając ręce na piersiach.
- Bardzo dobrze wiesz, co. Nie karz mi tego mówić po raz setny. Daje ci to jakąś perwersyjną przyjemność, kiedy mówię, że jest mi ostatnio ciężko, a ty masz wszystko, co chcesz? Staram się Rose, staram się jak cholera, ale jak sama widzisz, to nie wystarczy! – wyrzuciłam z siebie cały żal jaki leżał mi na sercu od kilku tygodni, kiedy moja przyjaciółka starała się poprawić mi humor randkami.
- Przepraszam, Bello, ja nie chciałam… - zaczęła blondynka, załamując ręce, jednak ja pozostałam niewzruszona.
- Wyjdź, potrzebuję spokoju – odparłam.
Znowu zostałam sama ze sobą i swoimi, chorymi myślami.
Doskonale wiedziałam, że nie mogę wyżywać się na innych i nikt inni, aniżeli ja, nie jest winny sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję. Żałosnej, to fakt, jednak to jedynie moja sprawka. To ja zakochałam się w zajętym facecie i ja, Bella Swan, starałam się go odebrać innej kobiecie, a później wielce się dziwię, że mnie nie wybrał. Kto chciałby być z kimś, kto zdradza swojego chłopaka i kręci na boku z ex?
- Pewnie masz być moją karą – zwróciłam się do koperty, którą wcześniej schowałam przed Rose. Nie chciałam ponownie jej otwierać, ale też i nie musiałam. Znałam na pamięć całą jej treść. „ Tanya Denali i Edward Cullen mają zaszczyt zaprosić pannę Isabelle Swan, wraz z osobą towarzyszącą, na ślub, a później wesele w dniu….”. Zaśmiałam się gorzko, powstrzymując łzy. Ironia losu, blondyna dostała tego, którego starałam się jej odbić. Przynajmniej Edward okazał się na tyle sprawiedliwym, żeby nie rzucać słów na wiatr. Obiecał jej biała kieckę, to teraz będzie ją mieć.
Czy jak się popłaczę, będzie mi lżej?
Nazajutrz ponownie rzuciłam się w wir pracy. Nie było mi łatwo, ponieważ ilekroć zamykałam oczy widziałam ten biały papier z idealnie wygrawerowanymi literami „ślub” „Tanya i Edward”. Jakby tego było mało, to Kate, która ciągle pracowała w Nowym Jorku powiadomiła mnie, że w najnowszym numerze ukarze się wstępniak Jacoba na temat zdrady. Twierdziła, że nie zdążyła go doczytać do końca, ale prawdopodobnie nie pojawiło się tam moje imię. W czasie lunchu szybko wybiegłam do kiosku nieopodal i zakupiłam najnowszy numer. Wracając do biura, przeglądałam poszczególne strony, bojąc się przeczytać rzecz, dla której zjechałam na dół. Planowałam schować się w łazience i w spokoju oddać się zgłębianiu lektury. Tak w razie gdybym miała krzyczeć albo zrobić z siebie pośmiewisko przed kolegami z pracy. Wychodząc z windy nie było mi to jednak dane. Przede mną stał Edward. Na pewno czekał na mnie. Coś w jego spojrzeniu zdradziło go, że nie będzie to miła pogawędka o wspólnej pracy. Chociaż wiedziałam, że zaproponował mu taką mój szef, a właściwie nasz, o ile się zgodził.
- Dzięki za zaproszenie – wycedziłam, nagle robiąc się zła. Mężczyzna zmarszczył brwi, jednak powstrzymał zgryźliwą uwagę. Zamiast tego poruszył temat neutralny.
- Dostałem nowe zlecenie. Mam wykonać kilka zdjęć w czasie sobotniego meczu.
- Super – odpowiedziałam obojętnym tonem. Naprawdę nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać.
- Dlaczego się tak zachowujesz? Nie możemy rozmawiać, jak dorośli ludzie? – zapytał. Spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam coś, czego nie planowałam.
- Złamałeś mi serce, przeżułeś i wyplułeś. Trudno jest mi teraz z tobą rozmawiać. Tym bardziej, że wczorajszy wieczór spędziłam, zmuszając się do łez nad waszym zaproszeniem. Podobno to pomaga – dodałam sarkastycznie.
- Nie chciałem… - zaczął, jednak szybko mu przerwałam.
- Przestań. Mam dosyć twoich wymówek i przeprosin. Zwyczajnie muszę to przeboleć i jakoś przejść z tobą na relacje zawodowe. Nie będzie to dla mnie proste, więc… - zaczęłam, jednak tym razem on mi przeszkodził.
- Kocham cię Bello i właśnie dlatego nie możemy być razem – zaczął boleśnie i wraz z kolejnymi słowami wcale nie było mi łatwiej. - Nie mogę być na tyle samolubnym, żeby ci to zrobić. Ze mną nie mogłabyś być sobą. Każdy z nas chce czegoś innego i do tego dąży. Ty jesteś ambitną dziennikarką i z tego co miałem okazję widzieć i słyszeć – tutaj obejrzał się wokół na przechodzące obok nas osoby – jesteś w tym wybitna. Nie zasługuję na ciebie, ale ktoś inny na pewno. Znajdziesz go, a wtedy ja mu pogratuluję i zapewnię, jak wspaniałą ma dziewczynę. Czasami Bello, miłość to nie wszystko.
Spojrzałam na niego i poczułam jak łza spływa mi po policzku. Stałam tak, nie wiedząc, co mam powiedzieć. Czyli to definitywny koniec? Poczułam jego chłodną dłoń na swoim policzku. Spoglądał mi głęboko w oczy, po czym pocałował w rękę i wszedł do windy, która się właśnie zatrzymała. Czyli jestem wolna?
Kilka godzin później, niczym zombie schodziłam w dół do metra. W jednej dłoni trzymałam Newsweeka, w którym oprócz spływających jadem słów na temat zdradliwych i zakłamanych ludzi nie znalazłam nic ciekawego, w drugiej natomiast powinnam mieć bilet. Dopiero przed bramką zorientowałam się, że go tam nie ma. Musiałam go zostawić w biurze i już miałam się cofać, żeby zakupić jednorazowy w kasie wyżej, kiedy przede mną mignęła czyjaś dłoń z kartą. Przeszłam, jednocześnie spoglądając na właściciela, bez wątpienia męskiej dłoni. Uśmiechał się do mnie wysoki mężczyzna, mniej więcej w moim wieku. Zdążyłam zobaczyć tylko, że ma czarne, nieco dłuższe włosy, kiedy usłyszałam odgłos podjeżdżającego metra. Podziękowałam szybko i podbiegłam, nie chcąc się spóźnić.
Stanęłam tuż przy drzwiach i dlatego dostrzegłam, że mężczyzna wszedł za mną do środka i przypatruje się mi, stojąc tuż obok. W końcu nie wytrzymałam i wypaliłam:
- Przepraszam, ale czy ty mnie prześladujesz? – Na to pytanie uśmiechnął się czarująco, ukazując białe zęby. Musiałam przyznać, że był przystojny. Miał niebieskie oczy, których wcześniej nie dostrzegłam i małe dołeczki kiedy się śmiał. Do tego miał na sobie idealnie skrojony, czarny garnitur wraz z czarną koszulą z postawionym kołnierzem. Zazwyczaj facet wyglądałby dziwnie, nosząc się w ten sposób, jednak on wyglądał zadziornie i seksownie zarazem. Kto wie, może w Seattle są jeszcze interesujący mężczyźni?
- Poważnie to rozważam – odpowiedział, wyrywając mnie z zamyślenia. Zaśmiałam się, jednak nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Postanowiłam skupić się ponownie na gazecie, którą miałam w ręku. Co prawda, przeczytałam ją już od deski do deski, jednak czułam się odrobinę nieswojo, czując ,że mi się ciągle przygląda.
- Nie znam się na tym. – Podniosłam wzrok na mężczyznę, nie rozumiejąc o czym mówi. – Nie codziennie ratuję damy z opresji.
- Z opresji, mówisz? – spytałam, unosząc brew ku górze. Cwaniaczek.
- Tak. Sądzę, że gdyby nie ja, mogłabyś nie znaleźć drugiego takiego dżentelmena. – Dla żartu puścił mi oczko, a ja starałam się udawać niezainteresowaną. Tak naprawdę, dawno nie odbyłam tak ciekawej i niezobowiązującej rozmowy.
- No tak. Jestem ci dozgonnie wdzięczna, mój ty wybawco.
- Nie uważasz, że jesteś mi coś dłużna? – spytał z powagą, na co ja oprzytomniałam.
- Oczywiście! Zaraz oddam ci gotówkę za bilet. Przepraszam…
- Nie chcę pieniędzy – przerwał mi oburzony, zanim zdążyłam otworzyć torebkę.
- Ach. W takim razie, co byś chciał?
- Twój numer – odpowiedział pewnym tonem i zanim zdążyłam zaprotestować podniósł dłoń, uciszając mnie. – Pozwól, że najpierw uargumentuje to odpowiednio, zanim uciekniesz przerażona.
- Słucham. – Udałam poważną, chociaż miałam ochotę się roześmiać.
- Nie zaprzeczysz, że zachowałem się wspaniałomyślnie, użyczając ci mojej karty. Udowodniłem tym samym, że można na mnie polegać. Dodatkowo uważasz, że jestem zabawny i czarujący.
- Skąd możesz to wiedzieć? – weszłam mu w zdanie. W odpowiedzi puścił mi tylko oczko i kontynuował. Rozejrzałam się po innych pasażerach, jednak żaden z nich nie był nami zainteresowany. Co więcej, wyglądali na zmęczonych po całym dniu w pracy.
- Kontynuując, widzę że jesteś inteligentna, zgaduję po twojej gazecie w ręce. Nie przywykłaś do komplementów, bo tak prosty cię zawstydził. To mi podpowiada, że jesteś sama albo masz beznadziejnego faceta, który nie docenia, jak piękną ma kobietę. Powinnaś słuchać takich rzeczy codziennie – zakończył, świdrując mnie tymi niebieskimi oczami.
- I to ma mnie przekonać? – upewniłam się.
- A co, nie zadziałało? – zasmucił się na zawołanie.
- Nie, ale doceniam wysiłek. Jako, że zaraz wysiadam, proszę – podałam mu gazetę, do której ukradkiem włożyłam swoją wizytówkę. – Poducz się trochę.
Bez słowa wysiadłam na peron i dopiero po chwili, podśmiewając się, spojrzałam w jego stronę. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz przeciwnie: na pokonanego. Zanim drzwi się zamknęły zdążyłam dostrzec jak otwiera gazetę i znajduje wizytówkę. Uśmiechnął się czarująco i ruszył.
- Może zadzwoni – westchnęłam, wspinając się po schodach. Z nim przynajmniej bym się nie nudziła.
Niestety, tajemniczy mężczyzna z metra nie dzwonił. Przynajmniej, jeszcze nie teraz.
*************
Z dnia na dzień było coraz lepiej. Nie myślałam o Cullenie, a on nie kręcił się blisko mnie. Nie mogło być jednak cały czas tak kolorowo. Zaprzestałam randek, jednak dzięki nim poznałam kilka dobrych restauracji ,gdzie można kupić jedzenie na wynos. Właśnie wychodziłam z jednej z nich, kiedy zauważyłam Tanyę. Miała na sobie kusą, różową sukienkę, bardzo wysokie obcasy i tiarę na głowie. Wokół niej podskakiwały i piszczały inne, równie wystrojone kobiety. Wieczór panieński. Seattle nie jest małym miastem, a ja trafiłam akurat na nią! Zdenerwowałam się i chciałam jak najszybciej ucieć stamtąd, jednak panna młoda mnie dostrzegła. Początkowo wyglądała na zaskoczoną, później przerażoną, aż w końcu na wściekłą. Chcąc nie chcąc wpatrywałyśmy się w siebie i gołym okiem było widać, że nie czujemy się z tym komfortowo. Po chwili Tanya nachyliła się do krótko obciętej brunetki obok niej i coś jej szepnęła do ucha, na co tamta się roześmiała, patrząc wprost na mnie.
Uśmiechnęłam się krzywo w ich stronę, po czym wyciągnęłam komórkę. Po godzinie siedziałam już z najlepszym przyjacielem w małej knajpce, tuż przy porcie.
- Dziękuję, że przyjechałeś – zwróciłam się do niego. W odpowiedzi lekceważąco machnął ręką.
- Od czego są przyjaciele.
- Tak – zgodziłam się lekko rozmarzona.
- Co się stało? – zapytał, zanim zdążyłam odpłynąć myślami.
- Spotkałam Tanyę. Ma dzisiaj wieczór panieński – wyjaśniłam, na co jedynie kiwnął głową, doskonale mnie rozumiejąc. – Nie potrafię o nim zapomnieć, Jazz. Strasznie się staram, ale to nie jest takie proste. Co chwilę ktoś lub coś mi o nim przypomina!
- Macie wspólnych znajomych, do tego Edward dorabia sobie u ciebie w gazecie, więc nic dziwnego, że się widujecie.
- To co, mam zmienić pracę?- zdenerwowałam się.
- Skąd! Z tego co mi wiadomo jesteś dobra w tym co robisz, więc to bez sensu. Musisz swoje przeboleć.
- Rose proponowała mi randki – stwierdziłam, gmerając łyżeczką w swojej kawie.
- Każdy ma swoją metodę – odpowiedział, zamyślając się nad czymś na moment, po czym dodał – Nie sądzę, żeby zawracanie sobie głowy byle jakim jakim facetem było dobrym pomysłem. Zasługujesz na kogoś lepszego, niż facet z ogłoszenia.
- Skąd wiedziałeś, że tak ich znajdowałyśmy?! – wykrzyknęłam, śmiejąc się.
- Już ją trochę poznałem, żeby móc to zgadnąć.
- A wiesz, Jazz… - zaczęłam, uśmiechając się delikatnie na samo wspomnienie. Mężczyzna od razu się ożywił, widząc mnie zadowoloną. – Poznałam takiego jednego faceta w metrze. Wydawał się naprawdę sympatyczny i do tego jakiś taki inny niż pozostali.
- No i co z nim? – dopytywał się.
- Dałam mu swój numer, ale się nie odezwał – zakończyłam ponuro.
- Pewnie jeszcze się odezwie – zapewnił mnie przyjaciel.
- Minął już prawie miesiąc.
- Albo palant, albo miał dobrą wymówkę – zadecydował Jasper.
- Mam nadzieję na to drugie – zaśmiałam się.
- Wiesz Bels, brakowało nam tu ciebie. Cieszę się, że mieszkasz w Seattle. Zawsze to bliżej niż Nowy Jork.
- Tak… beze mnie zamienilibyście się w nudne i monotonne małżeństwo – zażartowałam.
- Jesteś naszym wybawieniem – odciął się, dopijając kawę.
- Fajnie, że mogliśmy porozmawiać – przyznałam. – Muszę ogarnąć się i przestać myśleć o kimś, kto mnie najwyraźniej nie kocha. Wezmę się za siebie, obiecuję.
____________________________
Liczę na wasze opinie:)
Wesołych Świąt tak przy okazji;) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
kaan
Wilkołak
Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 12:54, 24 Kwi 2011 |
|
Jak pragnę zdrowia, nie mam siły do Edzia. Jak można kogoś kochać, i odrzucić? Mam wrażenie, że to nie będzie zwykły ślub, i coś się wydarzy, a afera będzie jak cholera. Zbyt ciche ostatnie rozdziały, to nie może się tak skończyć. No i ta różowa sukienka Tanyi. Cukiereczek.
Co z tajemniczym facetem? Dlaczego nie dzwonił? Bella jest w Twoim opowiadaniu dość rozsądna, ale nie umie walczyć, poddaje się, nie potrafi zrezygnować, a miłość polega na kompromisach. Myślę, że oni nie potrafią rozmawiać, wyciągać wniosków, i stąd to całe zamieszanie.
Będzie dobrze, jak mówiła moja babcia.
Dzięki za rozdział, i życzenia. Tobie również wesołych świąt!!!!!!
Pozdrawiam cieplutko!!!!!!
Kasia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Nie 13:05, 24 Kwi 2011 |
|
Nie znoszę Tanyi!!! bosz! różowa mini! tiara! Ja wiem, że wieczor panieński ma w sobie coś z kiczu ale ona wydaje się byc totalnym bezgusciem.
Edi ucieknie z przed ołtarza? Spektakularny sprint do drzwi?? Przeciez oni muszą być w końcu razem, jak schowa swoją dziwną teorię do kieszeni zauwazy, że dzieci można wszędzie wychowywać, nie tylko w maleńkim Forks. Rodzina nie musi być zywcem wyjeta z Żon ze Stepford, Bella może się super realizować zawodowo i mogą być jednocześnie fajną parą. Ale on sie boi! Chyba najbardziej tego ze ona się nim znudzi. Tego, że nie będzie dla niej wyzwaniem. Tylko, ze niektotzy potrzebują wyzwań zawodowych a w domu spokoju i ciepła. Moze on to zrozumie wreszcie.
Rita czekam niecierpliwie na dalszy ciag i dziekuję za super prezent świateczny :)) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
MissCullen
Nowonarodzony
Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 34 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 14:26, 24 Kwi 2011 |
|
Dawno mnie tu nie było, oj dawno! Twojej twórczości chyba jeszcze nie komentowałam (tak, wiem, leniwa ze mnie bestia), ale tym razem muszę :)
Edward... to dupa wołowa, w dodatku niezdecydowana i żałosna. Zostawił Bellę, bo ją kocha? Plizzz... ile on ma lat? Chyba wciąż za mało, by być w dorosłym i dojrzałym związku.
Bella... ma zdecydowanie lepszą naturę niż ja. Będąc na jej miejscu, pewnie już dawno temu powiedziałabym mu parę słów prawdy. Jeśli chodzi o zaproszenie, to albo rzuciłabym mu nim w twarz i nazwała słowem nigdy nie używanym w dyplomacji, albo znalazła sobie przystojniaczka, sama zrobiła się na bóstwo i poszła na ten ślub, żeby zagrać Edziowi i Tanyi na nosie :D
No i jeszcze mały błąd ortograficzny, który wypatrzyłam:
Cytat: |
numerze ukarze się |
- powinno być "ukaże się"
Pozdrawiam,
MissCullen |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MissCullen dnia Nie 14:29, 24 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
KW
Zły wampir
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~
|
Wysłany:
Nie 21:21, 24 Kwi 2011 |
|
OMG ! !!
Zacznę od tego, że musiałam zobaczyć co poprzednim razem nagryzmoliłam, i sprawdzić o co kaman Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie wizja Damon+Bella. Uhu! ^^ Idź w cholerę Edwardzie (przynajmniej na razie) ! Uważam, że Ian świetnie zagrał Damona, i jak czytałam o jego czarującym uśmiechu i błysku w oku to wymiękłam, bo po prostu widziałam jego twarz przed swoją. Wspaniale, fantastycznie, Alleluja ! Normanie nie mogę się doczekać romansu Damona i Belli. Jezu, zachowuję się jak jakaś wariatka. Co ty ze mną robisz kobieto?
Ach, i jeszcze chciałam wspomnieć, że jak zaczynałaś dodawać pierwsze rozdziały WMKM to nie byłam przekonana co do tego opowiadania. Serio. A teraz jest o wiele lepiej i wgl. Nie żałuję!
Doskonale wiedziałam, że nie mogę wyżywać się na innych i nikt inni, aniżeli ja, nie jest winny sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję.
To zdanie jest dość zakręcone, serio. Aż musiałam je przeczytać ze 2 razy i tak zmodyfikować żeby zrozumieć ;P Popraw to kochana!
Czekam!
Weny, chęci, czasu!
KW |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IssaBella
Wilkołak
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 18:44, 26 Kwi 2011 |
|
właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały :D i powiem ci kochana że to jest super!!
Damon i Bella? no fajny pomysł, on jest taki przystojny i trochę namiesza a o to chodzi żeby coś się działo.
No kurde pobudziłaś moją wyobraźnię i już nie mogę się doczekać co dalej :P
więc życzę weny i jeszcze weny, a i może jeszcze weny :D
pozdrawiam IssaBella |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
bella_9393
Nowonarodzony
Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Świnoujście
|
Wysłany:
Śro 19:42, 27 Kwi 2011 |
|
mam ochotę tu i teraz zabić Edwarda!! jak on mógł jej coś takiego powiedzieć na pożegnanie?! Kocham Cię, ale miłość czasem nie wystarcza.... mam ochotę aż mu oczy wydrapać paznokciami, ale przed tym nagrać załamaną i zapłakaną Bellę i puszczać mu to w kółko przez cały dzień, aby następnie wydrapać jego oczy, aby pamiętał jedynie ten widok... grr..... mam jednak nadzieję, że do ślubu jednak nie dojdzie, bo rozum przyjdzie do głowy Edwardowi i rzuci Tanyę, bo jak nie to będzie miał do czynienia ze mną!! ah... ale jestem teraz wkurzona... grrr |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Heily
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Pią 15:42, 29 Kwi 2011 |
|
Wczoraj znalazłam twoje opowiadanie , przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem w nim ZAKOCHANA !!
Damon & Bella mówisz ... hmmm , czemu nie. Zobaczymy co z tego wyjdzie .
Ave wena !
pozdrawiam Heily . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
a_lutka
Nowonarodzony
Dołączył: 02 Maj 2011
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze stolicy
|
Wysłany:
Pon 19:03, 02 Maj 2011 |
|
Już jakiś czas temu czytałam Twoje opowiadanie a dzisiaj znalazłam je ponownie i czytam dalej. Jest naprawdę fajne. Aż mnie roznosi chęć walnięcia Edem o ścianę, jaki on uparty! Myślę że do ślubu nie dojdzie.
Co do nowej postaci - fajny pomysł, ale nie chciałabym, aby się za bardzo ten wątek rozwinął. Poza tym, skoro zbliżasz się już do końca, to nie ma też bardzo jak zaszaleć.
życzę weny i czekam na ciąg dalszy :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rita
Człowiek
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Nie 11:51, 08 Maj 2011 |
|
Dziękuję wam wszystkim za komentarze:) Bardzo mi się teraz przydają. Niestety kolejny rozdział się opóźnia wyłącznie z mojego powodu, za co was przepraszam. Opuściła mnie wena, brak mi pomysłów jak to wszystko zgrabnie zakończyć, wpadam na szalone pomysły typu: uśmiercę połowę bohaterów, to będzie z głowy;)
W każdym razie staram się bardzo dokończyć rozdział, oglądam filmy, notuję wszystko co mi przyjdzie do głowy... i liczę, że w ciągu kilku dni zostanie wysłany do Bety. Przynajmniej mam taką nadzieję bo chciałabym już wam pokazać co powstało
Liczę na waszą cierpliwość i że mnie nie opuścicie ze zniecierpliwienia bo już naprawdę sporo się was tu zebrało!
Rita:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
IssaBella
Wilkołak
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 14:13, 09 Maj 2011 |
|
Nie!! tylko nie uśmiercaj wszystkich :D
ja cię nie opuszczę i będę czekać i czekać aż się doczekam bo warto, świetny ff :)
życzę Weny! ;D weny i jeszcze weny:) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Heily
Nowonarodzony
Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Nie 10:03, 22 Maj 2011 |
|
Wchodzę tu i wchodzę z nadzieją , że dodałaś nowy rozdział , ale widze , że po raz kolejny doświadczę rozczarowania . A szkoda , bo bardzo lubię tego ff-a i czekanie na nowy rozdział tygodniami jest katorgą . Mam nadzieję , że nie zapomniałaś o swoich czytelniczkach i szybko wylecisz z nowym rozdziałem .
Pozdrawiam . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
belongs_to_cullens
Wilkołak
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 126 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 13:08, 22 Maj 2011 |
|
Nie opuścimy, nie opuścimy, bo warto czekać:) Karm więc swojego wena, głaskaj i szepcz do niego czułe słówka, a potem łap za klawiaturę i wyciskaj, co się da:)) A ja tu znowu zajrzę i będę się zachwycać ) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rita
Człowiek
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Czw 21:24, 09 Cze 2011 |
|
Nowy rozdział!
W końcu wzięłam się w garść i napisałam kolejny rozdział. Nadal nie jest taki jaki sobie wymarzyłam, ale póki co lepszego nie mogłam napisać. Na kolejne nie będziecie musieli już tak długom czekać. Macie na to moje słowo
Dla tych, którzy głosowali w ankiecie za tym żeby nie mieszać TVD i Twilight mam złą wiadomość: troszkę zamieszam. Obiecuję jednak, że nowy bohater nie zdominuje opowiadania. Postanowiłam pozostać przy swoim pierwotnym planie, tak jak część z was mi radziła - zaufałam intuicji. Swoją drogą: wiecie jak usunąć ankietę? Byłabym wdzięczna za pomoc
Założyłam również chomika (po pytaniu violet_8919 ), skąd można ściągnąc wszystkie dotychczasowe rozdziały: [link widoczny dla zalogowanych]
Beta: Sarabi, która sprawdziła rozdział w ekspresowym tempie i należą jej się ukłony za to:)
Rozdział XVIII:
Jak obiecałam, tak zrobiłam. Zajęłam myśli szukaniem odpowiedniego mieszkania. Chciałam jakieś kupić, mieć coś dla siebie. Tak już na zawsze. Od jakiegoś czasu odkładałam pieniądze, więc mogłam sobie pozwolić na zaciągnięcie kredytu. Początkowo próbowałam znaleźć coś sama, jednak szybko straciłam cierpliwość. Po kilku dniach przeglądania ogłoszeń i słuchania: „Przykro mi, już nieaktualne” wynajęłam agentkę. Pierwszych kilka ofert przekraczało mój budżet albo było w okropnym stanie, dopiero piąte okazało się strzałem w dziesiątkę.
Wyszłam wcześniej z pracy, żeby obejrzeć dwupokojowy lokal niedaleko centrum, co najważniejsze: na poddaszu. Zawsze miałam słabość do tego typu apartamentów. Agentka zdradziła, że przede mną będzie je prezentować jakiemuś młodemu małżeństwu, więc nie przyszłam za wcześnie, żeby im nie przeszkadzać. Pomimo tego, kiedy znalazłam się na czwartym piętrze, oni ciągle tam byli. Agentka nieruchomości wpuściła mnie do środka i prosiła, żebym najpierw rozejrzała się sama, a ona się z nimi pożegna.
Drewno, jasne ściany i kafle. Przedpokój prowadził do sporego salonu połączonego z kuchnią, w której na podłodze były białe, lekko lustrzane płytki, a na ścianach panele stylizowane na bardzo stare. Do wszystkiego nowoczesne meble oraz naprawdę dużo miejsca na kanapę i wszelkie inne niezbędne meble. Stanęłam przed wielkim oknem, wyglądającym na fabryczne, kiedy usłyszałam za sobą zbliżające się głosy. Z grzeczności odwróciłam się w ich stronę i ujrzałam naprawdę ładną brunetkę, ubraną w skromne dżinsy i bluzkę z dekoltem w serek. Dziewczyna trzymała za rękę wysokiego mężczyznę, o jasnobrązowych włosach, który wpatrywał się w nią zauroczony. Jednak to nie oni zwrócili moją uwagę, tylko ich towarzysz, który właśnie starał im się coś wytłumaczyć.
- Jesteście jak stare, nudne małżeństwo! Mieszkanie jest kapitalne, a wy wolicie antyczne meble i aniołki na obręczach łóżka. Jesteście tacy nudni! – Zaśmiałam się na to stwierdzenie, przez co zwróciłam na siebie ich uwagę. Agentka szybko pośpieszyła z wyjaśnieniami, przedstawiając mnie.
- To panna Swan, moja kolejna klientka, o której wam wspominałam.
- Cześć. Bella. – zwróciłam się do nich. Koleś z metra wyglądał na zaskoczonego. Nic dziwnego, przecież nie oddzwonił do mnie, co oznacza, że raczej nie miał ochoty mnie widzieć ponownie.
- Witaj, jestem Stefan, a to moja żona Elena i mój brat, Damon. – Przedstawił nas sobie ten poważniejszy.
- I jak wam się podoba mieszkanie? – zagadnęłam. Małżeństwo nie wyglądało na zachwyconych.
- To chyba nie nasz styl – wyjaśniła kobieta, rumieniąc się delikatnie. Wyglądała tak niewinnie, że aż mnie to przerażało.
- No tak, każdy ma inny gust. Na pewno znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie – odpowiedziałam, uśmiechając się w ich stronę.
- Tobie się podoba? – zapytał Damon, świdrując mnie wzrokiem.
- Niewiele zobaczyłam, ale póki co, jak najbardziej. Mam słabość do loftów – przyznałam, na co agentka rozpromieniła się, mając zapewne nadzieję na sprzedaż.
- Dobrze, w takim razie my dziękujemy i będziemy z panią w kontakcie – zwrócił się do niej Stefan. Kobieta oprzytomniała i zaproponowała, że odprowadzi ich do drzwi. Nieznajomy z metra nie poszedł jednak od razu za nimi tylko został ze mną.
- Czyli pomagasz bratu znaleźć mieszkanie? – zagadnęłam, rozglądając się wokół. Naprawdę mi się tu podobało! Potrafiłam sobie wyobrazić, jak gotuję tutaj śniadanie, a tam w koncie pod schodami składuję moje ulubione książki.
- Tak jakoś wyszło. – Nie wyglądał na zadowolonego. – Umówiłabyś się ze mną? – zapytał wprost, nieco wytrącając mnie z równowagi.
- Dlaczego pytasz o to teraz? Zgubiłeś mój numer, czy jak?
- Byłem zajęty i tak jakoś wyszło. Pytam cię o to teraz, ponieważ mamy okazję się spotkać. Szkoda zmarnować taką szansę – odpowiedział, uśmiechając się zawadiacko.
- Sądziłam, że mnie olałeś – wyrzuciłam mu wprost.
- Nie mów, że jesteś takim typem kobiety.
- Jakim? – zdziwiłam się.
- Kobietą, która ma pretensje, jeżeli facet nie odezwie się od razu po randce i przynajmniej w ośmiuset słowach nie opisze jak pięknie wygląda. – Zastanowiłam się chwilę zanim odpowiedziałam.
- Komplementy są miłe, ale nie te wymuszone. Telefony są wskazane, ale nie koniecznie co godzinę. – Mężczyzna zaśmiał się, jednak wyglądał na zadowolonego.
- Zatem co z randką? – upierał się.
- Masz mój numer, zadzwoń! – rozkazałam, śmiejąc się. Agentka wróciła, więc gościu z metra pożegnał się rozbawiony i wyszedł.
Po trzech godzinach mieszkanie było moje, papiery i kredyt załatwione, a w drodze do siebie już planowałam kilka remontów. Nazajutrz zadzwonił do mnie Damon, aby się umówić. Cieszyłam się na to spotkanie i z całych sił wierzyłam, że dzięki niemu zapomnę o Edwardzie. Może i to niezdrowe, ale kto mi zabroni?
Rose zadowolona z moich planów przez kilka godzin szykowała mnie do wyjścia. Ostatecznie założyłam ciemnozieloną, obcisłą sukienkę i klasyczne, czarne szpilki od Louboutine’a, do tego kilka dodatków, lekko falowane włosy i byłam gotowa. Czułam się piękna i kobieca, co sprawiało mi niezwykłą radość.
Gdy weszłam do restauracji, on już tam czekał. Edward był przystojny i nie mogę temu zaprzeczyć, ale wyglądał bardziej jak chłopiec, a Damon? Spojrzałam ponownie na niego, kiedy kelner prowadził mnie w głąb sali. Stuprocentowy mężczyzna. Wyglądał na pewnego siebie, o czym już się zresztą przekonałam. Może to miła odmiana, po niezdecydowanym Cullenie?
- Bello, witaj. – Podniósł się, gdy tylko zbliżyłam się do stolika. Miał na sobie granatowy garnitur i szarą koszulę. Wszystko jakby skrojone na miarę.
- Mam nadzieję, że nie czekałeś długo – zagadnęłam.
- Nie, skąd. Byłaś punktualnie. Wyglądasz zniewalająco – skomplementował mnie, na co odpowiedziałam jedynie nieśmiałym uśmiechem, modląc się o brak rumieńców.
- Polecasz coś z karty? – zapytałam, spoglądając w menu, które zostawił dla nas kelner.
- Wszystko – zaśmiał się.
- Aż tak dobrze? – dopytywałam się, żartując.
- To restauracja mojego brata, nie mógłbym powiedzieć głośno nic złego. Ściany mają uszy – odpowiedział, rozglądając się na boki i teatralnie machając głową.
- Zawsze zapraszasz dziewczyny na randki do lokalu brata? – wykpiłam go delikatnie. To ma być jakiś sposób na laski?
- Jasne! – potwierdził ochoczo. – Co, gdybyś okazała się jakimś zboczeńcem i mnie później wykorzystała? Co ja biedny, niewinny miałbym sam zrobić?
Zaśmiałam się w głos, aż dwóch biznesmenów obok nas spojrzało się na mnie z politowaniem.
- To działa na inne? –zagadnęłam, rozważając jednocześnie czy zamówić pieczywo czosnkowe. Bo co zrobię, jak będziemy się całować?
- Nie wiem, nigdy nie prowadziłem statystyk. Może zacznę od teraz, bo widzę, że tobie się spodobało.
- Cwaniak –skwitowałam, na co puścił mi oczko i zamówiliśmy nasze dania.
Po krótkiej rozmowie na temat naszych prac oraz tego czym się zajmujemy zapytałam o coś, co męczyło mnie od naszego pierwszego spotkania w metrze.
- Damon, dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej?
- Byłem czymś zajęty – odpowiedział automatycznie, unikając mojego wzroku. Interesujące.
- Czym takim? Oczywiście, o ile mogę wiedzieć – dopytywałam się. Zżerała mnie ciekawość, bo tak niepewnego nie widziałam go jeszcze nigdy.
- Mój brat, Stefan którego zresztą poznałaś, brał ślub z Elenę. Ją też poznałaś. – Tym razem spoglądał na swój stek.
- Czyli byłeś drużbą i dlatego miałeś sporo roboty? – Nie bardzo rozumiałam, dlaczego nie miałby znaleźć wtedy czasu na telefon.
- Tak jakby – zaśmiał się krzywo. – To odrobinę bardziej skomplikowane.
Przyjrzałam mu się dokładniej i ku mojemu zaskoczeniu zauważyłam minę, którą widuję w lustrze od czasu „rozstania” z Edwardem.
- Ktoś cię skrzywdził – zawyrokowałam. Wyglądał na zaskoczonego, jednak szybko przybrał swoją minę prześmiewcy.
- Mnie nie można zranić. – Nie zgodził się ze mną.
- Przecież widzę. Sama niedawno rozstałam się z kimś, więc potrafię to poznać.
- Doprawdy? Nazywasz mnie słabym? – Zagadnął nadal uśmiechnięty.
- Ok., nie jesteś słaby i skrzywdzony, ty tylko oglądasz sporo amerykańskich filmów i wiesz, jak to jest.
- Z tym akurat mogę się zgodzić. Póki co. To nie jest rozmowa na pierwszą randkę – wyjaśnił, unosząc kieliszek ku górze.
- Jaki jesteś naprawdę? Nie potrafię cię rozgryźć. – zapytałam po drugim kieliszku czerwonego wina.
- Wykorzystuję kobiety, które liczą na coś więcej niż kilka numerków – powiedział ze śmiertelną powagą.
- Jesteśmy tu dla szybkiego numerku? – spytała przerażona, ale i powoli zła.
- Nie, widzę, że nie jesteś takim typem kobiety.
- Nic już z tego nie rozumiem. Obrażasz mnie czy komplementujesz? – zdezorientowana zaśmiałam się nerwowo. Ten facet, to zagadka.
- A co, masz ochotę dać mi w twarz?- zapytał.
- Nie – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- To masz odpowiedź. – Uśmiechnął się łobuzersko.
- Z tobą nie ma łatwych rozmów, co? – zapytałam zafascynowana swoim rozmówcą.
- Normalne rozmowy są nudne i tak przewidywalne! – nadąsał się niczym dziecko.
- Ale tak wyglądają randki.
- Zazwyczaj tak, ale czy jest coś złego w rozmowach odrobinę bardziej skomplikowanych od tych o ulubionej książce i filmie?
- Ale to ważne pytania – nie zgodziłam się. – Określają czy ma się wspólne zainteresowania i podobne wizje na przyszłość.
- Wierz mi, że jeżeli dziewczyna będzie tego warta mogę z nią czytać Zmierzch i oglądać Hannah Monatana, jeśli ją to tylko uszczęśliwi – powiedział, puszczając oczko.
- Doprawdy? – zagadnęłam, biorąc łyk wina i przyglądając mu się bacznie znad kieliszka. Wyglądał jakby mówił prawdę.
- Naprawdę, Bello. – Dobrze, że nie wzięłam tego czosnkowego pieczywa.
Dwie godziny później lekko chwiejnym krokiem wchodziłam do swojego mieszkania. Zdjęłam buty, które rzuciłam po drodze, weszłam do sypialni, gdzie padłam na łóżko. Dotknęłam swoich ust, które przed chwilą zajęte były czymś innym w odróżnieniu do ostatnich kilku miesięcy. Poczułam przyjemne motylki w brzuchu, uśmiechnęłam się do poduszki i przymknęłam oczy. Miałam wyjątkowo niecenzuralne sny.
*****************
W końcu nastał ten dzień, ślub Edwarda i Tanyi. Nie chciałam na niego pójść. Bałam się konfrontacji, tego że zobaczę go szczęśliwego, a ją triumfującą. Z drugiej strony wiedziałam jednak, że nie pojawiając się okażę swoją małostkowość i plotki urosną do niewyobrażalnych rozmiarów. Kiedy już postanowiłam przyjść, okazało się, że Damon nie może mi towarzyszyć. Impreza firmowa czy coś w tym stylu. Pracując w branży reklamowej ma się tego sporo, jednak tej nie mógł sobie tego odpuścić. Założyłam, że zjawię się na moment, wręczę prezent, złożę życzenia i udam się w spokoju do domu i wymaluję ściany we wciąż remontowanym lofcie.
Wystroiłam się w niebieską sukienkę wiązaną na ramieniu, odciętą w pasie i odrobinę dłuższą z jednej strony (1*) Do tego czarne, wyższe szpilki, torebka i byłam gotowa. Czułam się zestresowana, tym bardziej, że miałam być sama na ślubie. Kiedy zjawiłam się pod kościołem i zobaczyłam te wszystkie kwiaty, wiązanki, świece i wystrojonych ludzi poczułam się tak beznadziejnie słaba i osamotniona, że miałam ochotę spasować. W ciszy, ze spuszczona głową zajęłam miejsce w połowie ławek. Po chwili obok mnie zasiadła Rose z Jasperem i Alice. Żadne z nich nic nie mówiło, tylko ucałowało mnie w policzek na powitanie.
Czułam dreszcze na całym ciele, które zwiększyły swoją częstotliwość, kiedy ujrzałam Edwarda w jasnym smokingu, przy ołtarzy. Tuż przy nim był Emmett, którego poprosił o bycie świadkiem. Miałam do niego odrobinę żalu, że się zgodził, jednak nie dawałam po sobie tego znać. Tym bardziej, że kiedy się mnie zapytał powiedziałam bratu, że nie ma w tym nic dziwnego. Byłam popaprana!
- Ślicznie ustroili kościół – zachwycała się Alice, która wyglądała zjawiskowo w pudrowej, obcisłej sukience z dekoltem w serek.
- Ja uważam, że przesadzili z kwiatami. Strasznie tu mdło od tych chwastów. – Moja kochana Rose, pomyślałam, uśmiechając się w jej stronę.
- Co ty mówisz? Wszystko… - zaczęła oburzona Alice, ale Jasper trącił ja znacząco w ramie. Spojrzała na niego zła, jednak po chwili się zorientowała i mnie przeprosiła. – Wybacz Bells, nie powinnam tak wychwalać. Rose ma rację, stanowczo za dużo tych róż.
- Tak… - zgodziłam się, oddając się swoim myślom. Zastanawiałam się jak wyglądałby nasz ślub, to znaczy mój i Edwarda. Czy odbyłby się w tym kościele, czy też miałby na sobie jasny smoking i czy musielibyśmy zaprosić tą starszą kobietę w okropnym kapeluszu z pawimi piórami? Miałam nadzieję, że to ktoś z rodziny Tanyi.
Organista zaczął grać znaną wszystkim melodię i w wejściu pojawiły się najpierw druhny, ubrane w identyczne jasnofioletowe sukienki, a za nimi panna młoda z ojcem. Nie poznałam jej w pierwszej chwili. Miała na sobie gustowną, białą suknię z długim trenem , gorsetem i malutkim welonem przyczepionym do koka u dołu głowy oraz fioletowe, wysokie szpilki. W ręku trzymała długi bukiet z jakimiś fioletowymi kwiatami, których nie znałam. Wyglądała jak księżniczka.
Zrobiło mi się jej żal, kiedy pomyślałam, ile złego jej wyrządziłam. Nie mogę być samolubna i liczyć, że wszystko mi się należy. Edward podjął decyzję i wybrał ją, czyli i ja muszę odpuścić. Pomimo tak rozsądnego wniosku w środku czułam się tragicznie. W żołądku miałam pustkę, byłam dziwnie rozdrażniona. Bałam się, że zwymiotuję. Kiedy wypowiadali sakramentalne „tak” spuściłam wzrok, a Rosaline złapała mnie za dłoń. Prawdopodobnie ona jedna wiedziała przez co przechodzę. Tak właśnie kończy się kiedy, podrywa się zajętego faceta. Idziesz do fryzjera, kupujesz najlepszą sukienkę na jaką cię stać, a później stoisz w kolejce, aby złożyć mu życzenia z okazji ślubu.
Nie spieszyłam się z podejściem do młodych. Zwlekałam, ile mogłam, jednak w końcu przyszła kolej i na mnie. Poprawiłam sukienkę, wyciągnęłam paczkę z prezentem w ich stronę i zamarłam. Widziałam, jak Tanya wpatruje się we mnie z nieudawaną satysfakcją, a Edward? Nie potrafiłam rozgryźć wyrazu jego twarzy. Uśmiechał się jedynie, grzecznie czekając aż coś powiem.
- Wszystkiego najlepszego – wydusiłam i uściskałam obojga.
- Dziękujemy. Miło, że przyszłaś – odpowiedział Pan Młody. Mechanicznie wykrzywiłam usta w uśmiechu i wsiadłam do samochodu Rose, gdzie czekała już na mnie, aby dojechać na salę, gdzie odbywała się impreza.
- Jak się czujesz? – zagadnęła po kilku minutach jazdy.
- Bywało lepiej – odpowiedziałam, przygryzając dolną wargę.
- Nie musisz iść na wesele, możemy wrócić do domu – zapewniła mnie, prawdopodobnie już setny raz.
- Nie mam wyboru. Jak nie pójdę, to wyjdę na cieniasa – nie zgodziłam się z nią. Zaśmiała się na te słowa i odrobinę podniosła mnie na duchu swoim komentarzem.
- Pociesz się tym, że wyglądasz zajebiście, a Edzio na pewno ma problemy, żeby na ciebie nie patrzeć.
Sala okazała się mieścić w nowoczesnym budynku z wieloma lustrami i wielkimi oknami. Udekorowano ją kwiatami i serpentynami w kolorze fioletu. Zgadywałam, że to motyw przewodni. Na całe szczęście usadzono nas przy jednym stoliku. Siedziałam ze swoimi przyjaciółmi, którzy tańcami i wygłupami skutecznie odwracali moją uwagę przez większość czasu. Pierwszy taniec i toasty były momentami, które przeszkadzały mi w udawaniu zadowolonej i wesołej koleżanki Pana Młodego.
Dopiero koło północy natknęłam się na Edwarda sam na sam. Wcześniej jego żona (jak to dziwnie brzmi) nie odstępowała go ani na krok. Wyszłam na zewnątrz zaczekać na taksówkę, kiedy usłyszałam jego głos za sobą.
- Cieszę się, że przyszłaś. Dużo to dla mnie znaczy – oświadczył, stojąc w bezpiecznej odległości ode mnie. Przyjrzałam mu się w nadziei znalezienia czegoś, co pozwoli spojrzeć mi na niego jak na nowego, żonatego faceta. Jednak na próżno. Jedynie fryzura, którą wcześniej miał misternie uczesaną, zaczynała opadać i zasłaniać mu kosmykami oczy. Dodatkowo miał poluźniony krawat, pewnie z gorąca.
- Nie ma za co – odpowiedziałam po dłuższym milczeniu. Odwróciłam wzrok od niego i spojrzałam w górę na gwiazdy, udając zamyśloną. Tak naprawdę zmysły miałam wytężone, chcąc wyczuć jego reakcje. Poczułam lekko wyczuwalną woń perfum, które mu sprezentowałam. Uśmiechnęłam się pod nosem, co błędnie odczytał jako zaproszenie do rozmowy. Podszedł kilka kroków bliżej, chociaż wciąż trzymał odpowiedni dystans.
- Co w ogóle u ciebie słychać? Dawno nie mieliśmy okazji do rozmowy.
- Po ostatnim razie odniosłam wrażenie, że powinnam cię unikać – odpowiedziałam, przymykając oczy i mimowolnie przypominając sobie jak definitywnie ze mną skończył.
- To nie tak… - bronił się, ale mu przerwałam. Obróciłam się w jego stronę i spojrzałam prosto w oczy.
- Nie musisz mi się tłumaczyć. Ja to wszystko rozumiem. Potrzebowałam na to czasu, ale jesteśmy przecież dorośli. Wybrałeś Tanyę, ożeniłeś się z nią i życzę wam wszystkiego dobrego. Nie widzę sensu w rozpamiętywaniu tego w kółko. Było, minęło – zakończyłam, uśmiechając się delikatnie. Miałam rację i wiedziałam, że od tego czasu właśnie w ten sposób będę postępować. Nigdy więcej zajętych facetów!
- Ale przyjaciółmi możemy chyba zostać, co? – zagadnął, uśmiechając się w swój łobuzerski sposób. Zaśmiałam się, dostrzegając swoją taksówkę.
- Myślę, że możemy nad tym popracować.
-Jedziesz już? – zdziwił się, kiedy podeszłam do taryfy.
- Tak. Dziękuję za imprezę, ale jestem już zmęczona. Za dużo wrażeń – skomentowałam, machając mu na pożegnanie. – Raz jeszcze gratuluję.
- Dzięki, do zobaczenia – pożegnał się zanim odjechałam.
Idąc do mieszkania zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam. Przekonywałam się, że każda inna decyzja byłaby błędna. Tylko czy na pewno? Decyzja wydawała się rozsądna i wierzyłam, że poradzę sobie z egzekwowaniem jej. Nie jestem słaba, a widok Edwarda z Tanyą w roli Młodej Pary dał mi wiele do myślenia. Szczególnie ich „tak” w dobitny sposób udowodniło mi, że tamten rozdział został zamknięty. Z roztargnienia nie patrzyłam przed siebie i podskoczyłam, słysząc czyjś głos koło siebie.
- Witaj, Bello. – Otrząsnęłam się z zaskoczenia i ujrzałam Damona, który właśnie wstawał z podłogi. Wziął do ręki marynarkę, na której siedział i pomachał mi Jackiem Danielsem oraz pudełkiem z jakimś filmem. – Pomyślałem, że cię wspomogę.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się z ulgą, po czym zaprosiłam go do środka.
(1*) sukienka która mnie zainspirowała: [link widoczny dla zalogowanych]
_______________________
Liczę, że ktoś z was jeszcze pamięta o opowiadaniu i przypadł wam do gustu ten rozdział.
Rita |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez rita dnia Czw 21:25, 09 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
KW
Zły wampir
Dołączył: 01 Sty 2011
Posty: 464 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ~ z krainy, gdzie jestem tylko ja i moi mężowie ~
|
Wysłany:
Czw 21:51, 09 Cze 2011 |
|
Miałam już wyłączać komputer kiedy... jedna z moich ulubionych autorek dodała nowy rozdział WMKM. Szczerze, to aż wytrzeszczyłam oczy, kiedy zobaczyłam, że ONA BYŁA NA ŚLUBIE EDWARDA! I TO NIE ONA BYŁA PANNĄ MŁODĄ! Aż mi się zachciało płakać. Debil, idiota, świnia! Nie wie co traci. Normalnie zżera mnie ciekawość, co dalej. Jak on wyplącze się z tego małżeństwa ? A może ona... coś jej się "niechcący" stanie? Serio, nie będzie mi przykro.
Elena niewinna? Kto by pomyślał. Damon zakochany w mężatce, Bella tak samo. Może to ich zbliży? Ja tu chce więcej na osłodę Damona i Belli. A co! Zalewać smutki w whisky i oglądać film z Damonem a potem sesyjka całowania albo czegoś więcej. Mi to wystarczy - na razie. Czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały.
Coraz lepiej ci idzie. Podoba mi się relacja między Rose a Bellą. Jest taka... szczera :)
Pozdrawiam, KW ! Veny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
kaan
Wilkołak
Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 142 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:03, 09 Cze 2011 |
|
Jesteś okrutna, nie tak miało być. Rozwiedź ich, ale już. Żal mi obojga, bo nie wiedza, co czynią, a miłości nie można oszukać.
Oczywiście,że pamiętamy, i niecierpliwie czekamy na dalszy ciąg, mają nadzieję, że nie każesz długo cierpieć z tęsknoty. Świetny rozdział, choć smutny.
Życzę weny, pozdrawiam cieplutko!!!!!!!
A przy okazji, zapraszam na mojego bloga.
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kaan dnia Czw 22:04, 09 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
IssaBella
Wilkołak
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 129 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Czw 22:18, 09 Cze 2011 |
|
no nareszcie ;D
jej... zabiła bym Edwarda! no co za palant, dokładnie, nie wie co traci :P
Bella powinna pokazać teraz Edziowi jakiego to "ma" faceta, a co? :)
niech go zżera.
z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;D
pozdrawiam IssaBella :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Olencjaa
Gość
|
Wysłany:
Pią 10:26, 10 Cze 2011 |
|
Nowy rozdział - nawet nie wiesz,jak się cieszę,że mogę poznać dalsze losy bohaterów . Szczerze mówiąc nie rozumiem postępowania Edwarda.Zdaje sobie sprawę z tego,że Bella go zraniła,ale mi się wydaje,że on poprostu boi się ponownego zranienia z jej strony i ten ból,który w sobie nosi próbuje zastąpić Tayną,z którą zawarł związek małżeński.Nie jestem do końca przekonana co do tego,żeby wplątać do tej historii postacie z TVD,ale zobaczymy,jak akcja dalej się rozwinie . W tym momencie podziwiam Bellę,że znalazła w sobie tyle siły,aby pojawić się na ślubie swojego byłego,jak i na weselu.Próbuje polubić Taynę,ale jakoś nie potrafie przynajmniej w tym opowiadaniu.Gdyby nie ona pewnie sytuacja pomiędzy naszą dwójką wyglądałaby zupełnie inaczej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę pomysłów na dalsze rozdziały,których pewnie teraz Ci nie brakuje . |
Ostatnio zmieniony przez Olencjaa dnia Czw 12:03, 14 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Aurora Rosa
Dobry wampir
Dołączył: 29 Lip 2009
Posty: 695 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z własnej bajki
|
Wysłany:
Pią 17:04, 10 Cze 2011 |
|
Po pierwsze: Nareszcie!! strasznie tęskniłam za moimi ulubieńcami.
Po drugie: !@#$% mać!!! Edward to dupek!
Ej, jak ty to teraz wyprostujesz? Może Tanya zdradzi Edwarda, on ich przyłapie i po kłopocie, rozstaną się. Albo ciężarówka ja rozjedzie. Ale w takich okolicznosciach, zeby Edi za bardzo za nią nie tęsknił.
Tak jak powiedziała kiedyś moja kolażanka; ludzie tkwią w nudnych związkach, bo boją się samotności albo walki o coś lepszego. I później pojawiają się dramaty.
Podoba mi się wątek TVD. Damon kocha mężatkę, Bella żonatego. Hmmm ale nie tak chcesz to chyba zakończyć, prawda?
Cieszę sie, że wróciłaś i czekam na kolejny part. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
rita
Człowiek
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 51 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pią 20:07, 10 Cze 2011 |
|
Strasznie poprawiają mi humor wasze komentarze:)
Nie chcę za dużo zdradzac ale ślub był konieczny;) W moim opowiadaniu Edward nie jest silnym facetem tylko odrobinę zagubionym i... niezdecydowanym Bella dojrzała szybciej od niego, jak to zazwyczaj zresztą bywa z kobietami i facetami :P
W ten sposób nie zakończę opowiadania. W najbliższym rozdziale albo za dwa (jeszcze nie zdecydowałam jak rozłożę pomysły ) będzie się działo bardzo dużo i większośc problemów się rozwiąże
Nie nastawiajcie się jednak na zwykłe, wesołe zakończenie. Strasznie nie lubie słodkich i mdłych happy endów :P Szykuję cos zupełnie innego
Rita |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|