|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany:
Sob 20:52, 07 Mar 2009 |
|
Cudowne Zastanawiam się jak Bella zaraguje na to co jej Carlise powie ;D Ale mam jedno zażaleń czemu mnie powiadomiłaś o nowym roździale? Czekam na kolejny. |
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 20:53, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 22:14, 07 Mar 2009 |
|
AsI@ napisał: |
Uważam, że czekanie się opłacało. |
Ale tak serio, serio? Bo już sie zaczynałam bać, że spieprzyłam ten rozdział i za bardzo przynudzam.
kari <3 napisał: |
Zastanawiam się jak Bella zaraguje na to co jej Carlise powie ;D Ale mam jedno zażaleń czemu mnie powiadomiłaś o nowym roździale? Czekam na kolejny. |
A skąd wiesz, że coś jej powie? :D
I przepraszam Kar, ale w tym tygodniu jestem cały czas z głową w chmurach i o wszystkim zapominam xD
Bardzo się cieszę, że wam się podoba. Jak już mówiłam, byłam pewna, że was zanudziłam tym rozdziałem. Biedna Noth. i Sophie_ miały ze mną piekło^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Sob 22:15, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 22:21, 07 Mar 2009 |
|
Super! Bella rozmawiała z Carlislem. Szkoda, że nie zdążył powiedzieć o innej możliwości...
Dlaczego Aro jest taki wściekły? Czyżby się czegoś domyślał?
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Sob 22:25, 07 Mar 2009 |
|
Tak mi się wydaje. A co nic jej nie powie?
Przyjmuje przeprosiny ale, pamiętaj poinformuj mnie o następnym poście.
A i odezwij sie do mnie jak będziesz na gadu. |
|
|
|
|
lesiu.
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Wto 17:10, 10 Mar 2009 |
|
Przeczytałam dopiero prolog i już zabieram się za I rozdział,bo to intrygujące ale zastanawia mnie jedna rzecz.Czerwone tęczówki mają nowonarodzeni przez pierwszy rok a nie przez całą wieczność nieprawdaż?Chyba,że coś ominęłam.no ale zapowiada się ciekawe i już biore się do czytania |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 19:33, 10 Mar 2009 |
|
lesiu. napisał: |
Przeczytałam dopiero prolog i już zabieram się za I rozdział,bo to intrygujące ale zastanawia mnie jedna rzecz.Czerwone tęczówki mają nowonarodzeni przez pierwszy rok a nie przez całą wieczność nieprawdaż?Chyba,że coś ominęłam.no ale zapowiada się ciekawe i już biore się do czytania |
Nowonarodzeni mają szkarłatne oczy parę miesięcy, o ile dobrze pamiętam, ale jeżeli wampir żywi się krwią ludzką, tak jak moja Bella, jest skazany na ten kolor przez wieczność. No chyba, że zmieni diete^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Wto 19:34, 10 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
lesiu.
Człowiek
Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 74 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany:
Śro 16:01, 11 Mar 2009 |
|
aaa to moj błąd xD wybacz ;pp a kiedy będzie nowe?Xd |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 16:07, 12 Mar 2009 |
|
` Spodobało mi się.
Taka wojownicza Bella, mieszkająca u Volturi.
Cudnie :D
Ciekawe kiedy i czy pozna Edwarda : )
` niecierpliwie czekam na
dalszy ciąg i życzę weny |
|
|
|
|
Renesme
Nowonarodzony
Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 32 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 21:09, 16 Mar 2009 |
|
Świetne, takie zupełnie inne... :)
Bella jako żądny krwi wampir...Już czuję, że będzie się działo...
Szczególnie skoro Aro jest na nią wściekły...ach...
Dużo vena! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
SuzKa
Człowiek
Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: w miejscu co nie ma go na mapie - znaczy się Łódź ;)
|
Wysłany:
Wto 11:22, 17 Mar 2009 |
|
Wojownicza Bella, wściekły na nią Aro i pojawiający się nagle Carlisle, którego oczy, a raczej ich kolor tak intrygują Bellę, oj już się boję co będzie dalej...
Na prawdę świetny ff, czekam na więcej i życzę weny! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Pią 11:22, 20 Mar 2009 |
|
Nie ma co owijać w bawełnę , dopiero dołączyłam do forum , ale to ff przeczytałam już wcześniej i czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział .! ;d
Moja ciekawość już jest tak nadszarpana , że szkoda gadać ;p
Długo muszę jeszcze czekać ?? Proszę , pospiesz się ;]
:*:* |
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pią 23:49, 20 Mar 2009 |
|
Wybaczcie dziewczyny, ale nie mam pojęcia kiedy pojawi się nowy rozdział. Ostatnio cały czas jestem zabiegana, zdenerwowana i zmęczona. Nie sprzyja to niestety pisaniu - szczerze mówiąc nawet nie zabrałam się za nowy rozdział, za co najmocniej was przepraszam. Spróbuję coś napisać w ten weekend, ale nic nie obiecuje. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vicky
Dobry wampir
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 630 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Skc
|
Wysłany:
Sob 18:40, 28 Mar 2009 |
|
Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się nowy mail od ciebie Mercy
Ale nie spiesz się, zrelaksuj i zastanów. Życzę jak najszybszego powrotu do formy i zaniku problemów na horyzoncie
Z tą pomocą to nie przesadzaj- w końcu każdy diamencik trzeba tylko oszlifować :D |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vicky dnia Sob 18:41, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 20:52, 28 Mar 2009 |
|
karos - radziłaby Ci pisać dłuższe komentarze, bo możesz otrzymać ostrzeżenie
Vicky - stanowczo bagatelizujesz swoją role :P I jaki diamencik? Na forum jest o wiele więcej lepszych FF, mój jest raczej przeciętny.
Rozdział powinien być wkrótce Ponieważ podczas zawodów koszykarskich uległam pewnej kontuzji (złamany nos. Tak, wiem, śmiesznie to brzmi xD) na razie mam kupę wolnego czasu. Znajdę tylko jakąś piosenkę, która mnie nawenuje oraz pozbędzie chwilowego zastoju twórczego, który mnie dopadł i zabieram się do pisania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vicky
Dobry wampir
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 630 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Skc
|
Wysłany:
Nie 21:12, 29 Mar 2009 |
|
Najlepiej świadczą komentarze- ludziom się wyraźnie podoba w razie, gdybyś nie zauważyła :D
Ooo rany, współczuję. Ale z drugiej strony się cieszę, jeśli rozumiesz, co mam na myśli :D
Jak znajdziesz tą piosenkę, napisz mi co to było, bardzo jestem ciekawa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Annabell
Wilkołak
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Daleko stąd. ..
|
Wysłany:
Pią 14:42, 10 Kwi 2009 |
|
Mnie się starsznie podoba takie odprężające i jedno z najlepszych moim zdaniem !!
A wy jak myślicie ?? :D
Wiesz mi na wene pomaga piosenka ''Lamb - Angel Gabriel'', tylko że ja niestety
nie pisze opowiadań tylko piosenki :D
Bo do pisania opowiadań trzeba mieć talent i dar taki jak Ty, a ja go nie posiadam
chociaż kocham czytać książkai, a to pomaga !!
Ale dość o pierdołach piszesz świetnie, tak magcznie wciągająco :D
Czekam na więcej, życzę dużo weny i żeby nos się zrósł ładnie ( nie koniecznie
szybko :D <art> )
Annabell Zapalona czytelniczka |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Vicky
Dobry wampir
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 630 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Skc
|
Wysłany:
Pią 16:31, 24 Kwi 2009 |
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 19:52, 04 Maj 2009 |
|
No dobra, żeby nie było, że zapomniałam o tym FF, bo to nieprawda. Nie umiałabym. Serio. Napisałam rozdział II i III, oba są u Vicky od tygodnia i tylko czekam, aż mi je zbetuje.
Są krótsze od całego rozdziału I (razem mają 6 stron w Open Office), ale za to mam zamiar dać je razem, albo przynajmniej w jakimś krótkim odstępie czasu - wszystko zależy od tego, jak szybko Vicky uda się je sprawdzić. A uwierzcie mi - jest co. Jak przejrzałam je jeszcze raz po wysłaniu, to o mały włos się nie załamałam. Tak więc, proszę o jeszcze trochę cierpliwości^^
Proszę was też, żebyście nie zostawiali jednolinijkowców, ponieważ, po pierwsze: są one niezgodne z regulaminem, a po drugie jeżeli naprawdę podoba wam się moja twórczość, byłabym bardzo wdzięczna za dłuższe komentarze. Piszcie co wam się podoba, a co nie, skrytykujcie mnie porządnie bo szczerze mówiąc cholernie mi tu brakuje konstruktywnych komentarzy. Nie wiem co poprawić, czego brakuje. Moje ego robi się stanowczo zbyt duże, a wen się leni
A tak na serio, przepraszam was za tak długą zwłokę. Byłam zestresowana próbnymi testami, sprawdzianami i kartkówkami, których teraz mam od cholery, przez co mój wen się wkurzył, napisał na kartce że już mnie nie kocha i poszedł się gdzieś łajdaczyć. Drań. Dopiero niedawno wrócił, ale teraz znów zaczyna strajkować Mam nadzieje, że jeszcze o mnie nie zapomnieliście i nie powiesicie mnie za tak duże zaniedbanie. Chociaż przyznam, że mi się należy.
Ps. Vicky coś długo się nie odzywa, zastanawiam się więc czy może nie dać wam tych rozdziałów niezbetowanych. Jeżeli chcecie, to piszcie na PW lub gadu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Pon 19:57, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
sandrixlp
Wilkołak
Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 113 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
|
Wysłany:
Wto 16:33, 05 Maj 2009 |
|
no więc... przeczytałam już wieeeele ff ale taki zdarza mi sie pierwszy raz! twój wen to naprawdę fajniutki koleś :D według mnie postać Belli jest pokazana tu z bardzo dobrej strony , ponieważ z natury jest upartą osobą, charaktery innych postaci a szczególnie Fleiksa są genialnie obmyślane - wredny z niego drań
wychodzi ci naprawdę superaśnie , tylko nie przesłodź za bardzo bo takich ff jest tu dużo , jeżeli będziesz szła z tą historią tak jak teraz dostaniesz ode mnie oskara!!! (ale tylko na loda mnie stać, złoto jest za drogie) :D
naprawde zajefakenbiste ff - kupiłaś mnie!!!
żeby wen się od ciebie nie odwracał!!!
pozdrawiam sandrix^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy.
Wilkołak
Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Wto 19:56, 05 Maj 2009 |
|
Beta: Vicky, której jeszcze raz dziękuję.
Rozdział drugi
Carlisle wiedział wszystko. Dostrzegał ukryty w działaniach Aro sens, ale zamiast podzielić się ze mną tą wiedzą, opuścił mury Volterry, tłumacząc, że jego rodzina pewnie się martwi. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Czy wszystkie wampiry tak mają? Najpierw rozbudzają ciekawość, by potem zostawić nieszczęśnika z masą pytań bez odpowiedzi?
Moja irytacja rosła z minuty na minutę. Gdy byłam jeszcze człowiekiem, głównymi cechami mojego charakteru były cierpliwość i pokora, lecz teraz niewiele z tego zostało. Niedorzeczność. Czy wieczność, to właśnie nie najlepszy czas, aby się tego nauczyć? Czemu z każdą chwilą czułam się bardziej zagubiona i nerwowa? Czyż nie powinno być odwrotnie?
Westchnęłam cicho i zapukałam do komnaty Aro.
- Proszę. - Zza drzwi dobiegł mnie męski głos. Pobrzmiewała w nim lekka irytacja - znak, że było naprawdę źle. Aro nigdy się nie złościł, a przynajmniej nie okazywał tego innym.
Powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Pomieszczenie, w którym się znalazłam, było naprawdę duże, lecz słabo oświetlone. Urządzone z przepychem, w starym stylu. I zupełnie w moim guście. Podłoga była marmurowa, czarna. Błyszczała gdzie niegdzie, odbijając światło świec płonących w każdym kącie pokoju. Meble, zapewne ręcznie rzeźbione i bardzo stare, wykonane zostały z mahoniu. Na środku stało ogromne łóżko, przesłonięte grubą, krwisto czerwoną kotarą. Na prawo od wejścia zauważyłam drzwi, które zapewne prowadziły do równie pokaźnych rozmiarów łazienki. Zlustrowałam pokój spojrzeniem w poszukiwaniu Aro i Sulpici, jego małżonki. Wampirzycy nie było w pomieszczeniu, Aro zaś siedział w jednym z ogromnych foteli umieszczonych pod ścianą.
-Wzywałeś, panie? - Skłoniłam się lekko.
-Och tak, Bello. - wstał i podszedł do mnie, patrząc spod zmrużonych powiek. - Chciałem cię zapytać czy wiesz, czym grozi zdrada? - Ton jego głosu był wyraźnie przesłodzony, a przez to przerażający. Przynajmniej tak mi się zdawało. Wiedziałam, że Aro miał posłuch wśród poddanymi, zapewne nawet Marek i Kajusz bali się go w pewnym stopniu, ja jednak nie byłam w stanie czuć strachu. Nie miałam nic do stracenia.
-Oczywiście. Nie wiem jednak skąd się wzięło to pytanie. I co rozumiesz przez słowo "zdrada"? - odpowiedziałam chłodno.
Nie podobało mi się zachowanie Aro. Prawda, mógł być wzburzony moim wmieszaniem się w sprawę Cullenów, jednak nie rozumiałam czemu. Pokonanie armii nowonarodzonych leżało w interesach Volterry. Taka liczba odsączonych z krwi zwłok w jednym mieście była przecież idealnym sposobem na ujawnienie sekretu.
-To dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawię. - Zignorował moje pytanie. - Jutro przyjeżdża do nas mój dobry znajomy, Aaron, nie wiem czy go pamiętasz … ? - Przeszukałam pamięć w poszukiwaniu wampira o imieniu Aaron, nikogo jednak nie znalazłam.
-Nie miałam jeszcze przyjemności go poznać.
-Ach, no tak. Mój błąd. Byłaś wtedy w Chichago. - Zamyślił się na chwilę. - W każdym razie, jutrzejszy dzień spędzisz na utrzymywaniu nade mną, Markiem i Kajuszem tarczy. Aaron ma bardzo... specyficzny dar, który nagminnie wykorzystuje, będąc w Volterze. - Skrzywił się delikatnie. - Nie chcę ryzykować, pozbywając się Aarona. Przez wojny z nowonarodzonymi nasza pozycja jest już i tak zagrożona. Dodatkowo, wciąż mam nadzieję, że pewnego dnia dołączy do nas, wzmacniając nasze szeregi. Byłby kolejną perełką w mojej kolekcji. Oczywiście, jego dar nie jest tak przydatny, jak twój, Jane, czy Aleca, jednakże... - Moja irytacja sięgnęła zenitu. Nienawidziłam tego, jak Aro traktował wampiry - doceniał tylko, jeżeli mieli jakieś specjalne zdolności. Jego asy w rękawie, które mogłyby go wzmocnić, zapewnić władzę absolutną. Z trudem powstrzymałam warknięcie.
-Dobrze, jutro- wzmożona ostrożność. Chciałabym się tylko dowiedzieć, o której wyrusza wyprawa do Montany? - Zapytałam już spokojnie.
-O świcie. - Odpowiedział beznamiętnie Aro, jednak coś w jego zachowaniu podpowiadało mi, że były to tylko pozory. - Nie daj się rozproszyć błahostkom, tylko skup na swoim zadaniu, Bello.
Przytaknęłam niemrawo, wahając się czy zadać dręczące mnie pytanie.
-Aro... - Zaczęłam niepewnie. - Czemu oczy Carlisle’a są złote?
- A jego zęby takie duże? - Zachichotał w odpowiedzi. - No cóż skarbie, w końcu jest wampirem.
- Nie to miałam na myśli.
-Wiem. - Odpowiedział, krzywiąc się nieznacznie. – Cullenowie mają nieco inną … dietę. - Fala ciekawości zalała mój umysł.
-Czyli? - Zapytałam, nie starając się ukryć ciekawości.
-Czyli są odmieńcami Bello. Nie ma się czym interesować. - Odpowiedział zirytowany i odwrócił się w stronę fotela, dając mi definitywnie do zrozumienia, że rozmowę uważa za zakończoną. Ponownie stłumiłam warknięcie.
Wyglądało na to, że mogłam dołączyć do mojej listy kolejną tajemnicę. Kolejną zagadkę. Kolejne pytanie bez odpowiedzi.
- O której przyjeżdża Aaron?
- Około południa. Do tej pory masz wolne.
Skinęłam głową i opuściłam komnatę.
***
Wschodziło słońce, a ja, jak co rano, patrzyłam na nie z rezygnacją. Wschód, zaczyna się nowy dzień. Ktoś umiera, ktoś się rodzi, obchodzi urodziny i starzeje się. Moja egzystencja od osiemdziesięciu dwóch lat pogrążona była w wiecznym mroku, nie było żadnej gwiazdy, iskry w ciemności, o słońcu już nie wspomnę. Zadziwiające, jak łatwo mogłam się z tym pogodzić.
Z cichym westchnięciem podniosłam rękę i przyłożyłam dłoń do szyby. Pierwsze promienie padły na moją skórę, sprawiając, że roziskrzyła się milionem maleńkich diamencików. Być może był to naprawdę piękny widok dla zwykłych ludzi. Być może wiele osób uważałoby ją za coś boskiego, świętego. Ja jednak potrafiłam dostrzec tylko to, że była to skóra nieludzka, skóra potwora.
Szybko cofnęłam dłoń, ponownie chowając się w cieniu i rozejrzałam się wokół. Komnata, należąca do mnie, była chyba najskromniejszą w całej Volterze. Średnich rozmiarów, urządzona prosto, w jasnych kolorach, jako jedyna posiadała okna. Inne wampiry uważały je za zbyteczne, zamiast nich na ich ścianach wisiały obrazy lub po prostu kotary, zasłaniające beton. W pokoju miałam tylko szafę, kanapę, biurko oraz własną biblioteczkę, zajmującą całą ścianę i będącą bez wątpienia sercem tego miejsca.
Podeszłam do niej wolnym, ludzkim krokiem i przejechałam palcami po grzbietach książek. Najwięcej znajdowało się tu klasycznych pozycji: książki Jane Austen, Wichrowe Wzgórza, Hamlet, Romeo i Julia...
Zatrzymałam dłoń na najstarszej książce. Kartki miała tak cienkie, że można było odnieść wrażenie, że w każdej chwili gotowe się rozsypać w proch. Okładka była niemal całkowicie zniszczona. Delikatnie wysunęłam tomik i z czcią przebiegłam palcami po okładce. Było to wydanie zawierające kilka powieści autorstwa Jane Austen, ostatnia pamiątka po moim człowieczeństwie. Dostałam ją kiedyś od mojej matki, Renee.
Na samo jej wspomnienie, poczułam suche pieczenie w kącikach oczu, dowód na to, że gdybym nadal mogła płakać, łzy spływałyby teraz po moich policzkach. Tęskniłam za rodziną, tak samo mocno, jak na początku, tuż po przemianie w wampira, może nawet bardziej.
Usiadłam na kremowej, skórzanej kanapie, znajdującej się naprzeciwko drzwi. Otworzyłam książkę na pierwszej stronie. Delikatnie przejechałam po niej palcami, powoli czytając wydrukowane słowa. Delektując się nimi. Przekręciłam kartę i zatopiłam się w lekturze.
***
Stukot kroków i palący zapach krwi, sprawił, że wstrzymałam oddech, unosząc głowę znad książki. Wstałam, by odłożyć ją na miejsce i szybko spojrzałam za okno, stwierdzając, iż było już południe. Ktoś lekko zastukał do drzwi.
-Proszę.
W progu stanęła Gianna, rozglądając się niepewnie po pokoju. Po chwili jej wzrok padł na mnie. Uśmiechnęła się wesoło.
- Aro prosi do sali obrad.
Kiwnęłam tylko głową, starając się nie skupiać uwagi na żyłach, pulsujących na jej szyi oraz biciu jej serca pompującego życiodajną krew. Moje gardło zapiekło, spragnione, pomimo tego, że niedawno byłam na polowaniu.
- Dobrze. Powiedz mu, że zaraz przyjdę.
Gianna ponownie uśmiechnęła się wesoło i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Jeszcze długo po wyjściu Gianny kuszący zapach jej krwi przenikał powietrze wokół mnie, niszcząc moją silną wolę. Zacisnęłam pięści i prychnęłam gniewnie, próbując nie dać się omamić cudownej woni. Jak zwykle, próba sił była bolesna, każda komórka mojego lodowato zimnego ciała płonęła pragnieniem krwi, rwała się w pościg za upragnionym pożywieniem. Potrząsnęłam głową, by uspokoić rozbiegane myśli. Pomogło. Zwalczyłam pokusę. Ponownie.
Rozdział trzeci
Ponownie znalazłam się w sali obrad. Znudzona, oparłam się o ścianę i otoczyłam tarczą ‘Świętą Trójcę’ wraz ze wszystkimi strażnikami, znajdujących się w pomieszczeniu. Kątem oka obserwowałam pogrążonych w dyskusji Marka, Kajusza i Ara. Byli w najwyższym stopniu skupieni.
- Witaj, Bello.
Skrzywiłam się, mierząc Demetriego spojrzeniem. Stanął obok mnie, krzyżując ręce na piersi.
- Isabello. - Poprawiłam odruchowo.
Zdrobnienie ‘Bella’ nieodparcie kojarzyło mi się z moim ludzkim życiem. Z uśmiechniętą Renee, wiecznie poważnym, skrytym Charliem oraz z moimi przyjaciółmi. W Volterze nie istniało coś takiego, jak przyjaźń między strażnikami – wszyscy odnosili się do siebie z chłodną rezerwą. Oczywiście, były wyjątki -nabuzowani i agresywni strażnicy, uwielbiający walczyć i zabijać, nawet swoich byłych braci. Wampiry bez skrupułów i sumienia.
- Nadal próbujesz wszystkich do siebie zrazić? - Zaśmiał się szyderczo. - Niestety kochanie, i tak wszyscy tobą gardzą więc nie musisz już tak się starać. No może oprócz Aro, ale on uwielbia wszystkich obdarzonych przydatnymi darami, bez względu na to, jak wielkimi są odmieńcami. - Wywróciłam oczami, milcząc.- Czemu utrzymujesz dystans? Czemu nie pozwalasz nikomu się zbliżyć? Czemu pozwalasz by tobą gardzono? Nie masz za grosz dumy, kotku? – Kontynuował, marszcząc czoło, najwyraźniej nie mogąc zrozumieć takiej postawy.
- Wolę być odmieńcem, niż taką bestią jak ty, Demetri. - Odpowiedziałam cicho, czując wbijające się we mnie spojrzenie wampira.
Otworzył usta, jednak zanim zdążył powiedzieć chociaż jedno słowo, wrota otwarły się gwałtownie, a do komnaty wkroczył nieznany mi dotąd wampir. Przyjrzałam mu się uważnie, lustrując wzrokiem od stóp do głów. Nosił parę ciemnych jeansów i białą koszulę. Był blondynem o słodkich dołeczkach w policzkach. Jego oczy były uśmiechnięte i wesołe, jednak jego postać nie wzbudzała sympatii. Biła od niego dziwna aura, która sprawiła, że podświadomość zabraniała mi zaufać temu wampirowi. Szybko upewniłam się, czy aby na pewno w mojej tarczy nie ma żadnej luki. Wszystko było w idealnym porządku.
- Witaj Aro. - Przemówił wesołym głosem.
Tuż za nim szła drobna, czarnowłosa wampirzyca. Rozglądała się wokół ciekawie Kiedy jej wzrok spoczął na Aro, jej twarz wykrzywił nieprzyjemny grymas. Obok niej stanął postawny brunet i czujnie obserwował zebranych. Zatrzymał spojrzenie na mnie, po czym przysunął się bliżej czarnowłosej towarzyszki.
- Aaron, Megan, Adamie. Witajcie w Volterze. - Aro uśmiechnął się na widok gości. - Co was sprowadza w nasze skromne progi? - Zapytał.
- Ja wiem, czy takie skromne, Aro? - Zachichotał Aaron. - No cóż, przyjacielu przychodzę tu, aby poprosić Cię o pozwolenie na unicestwienie każdego wampira, który śmie przekroczyć granice mojego terytorium.
Poczułam delikatny nacisk na moją barierę i nieprzyjemnie gorzki smak daru Aarona na końcu języka.
- Wybacz Aaronie, ale nie mogę udzielić takiej zgody. - Zaczął Aro z przepraszającą miną.
Dostrzegłam zmianę w postawie Aarona. Jego pewność siebie stopniowo malała, ustępując miejsca zaskoczeniu, dezorientacji i złości. - Nie możemy oddać Ci pieczy nad żadnym terenem, takimi rzeczami zajmuje się Voltera. - Nacisk na moją tarczę wzmocnił się.
Posłałam Aaronowi spojrzenie pełne niechęci. Odwzajemnił się swoim, ciskającym gromy.
- Czy jest coś innego, co moglibyśmy dla ciebie zrobić? - Zapytał władca Volterry, uśmiechając się przebiegle. Megan posłała Aaronowi zdezorientowane, strwożone spojrzenie, a Adam chwycił ją za rękę, kreśląc na niej przeróżne wzory. Powstrzymałam grymas, widząc tę wzruszającą scenkę i odwróciłam wzrok.
- Nie Aro, to wszystko, o co chciałem cię poprosić. - Głos brzmiał teraz twardo. - No cóż, w takim razie wraz z moimi towarzyszami musimy wrócić do domu i nadal załatwiać sprawy pokojowo. - Skrzywił się delikatnie. - Zostaje nam więc tylko się pożegnać.
Skłonił się lekko. Megan i Adam powtórzyli ukłon.
- Pamiętajcie, by poczekać aż się ściemni. - Przypomniał Aro, już odwracając się w stronę Kajusza i Marka.
Aaron opuścił komnatę, jednak ja nadal utrzymywałam tarczę. Po chwili ponownie poczułam nacisk, lecz tym razem o wiele słabszy. Zmrużyłam oczy, obserwując Trójkę, ponownie pochłoniętą rozmową.
-Trzeba się go pozbyć Aro! - warknął gniewnie Kajusz,.
Aro pokręcił tylko głową.
-Dzięki temu, że Isabella jest wśród nas i tak nic nie może zrobić. - Powiedział spokojnie Marek, z obojętnym wyrazem twarzy.
-A jego dar może się nam przydać. Jestem pewny, że nadejdzie taki dzień, gdy zasili nasze szeregi.
Prychnęłam pod nosem. To samo mówił o dziesiątce innych wampirów. Przepełnione wściekłością spojrzenie Kajusza zatrzymało się na mnie.
- Coś nie tak, Isabello?
Lekko odepchnęłam się od ściany.
- Nie. Chciałam tylko wiedzieć, czy mogę już wrócić do mojej komnaty.
- Aaron nadal jest w zamku. - wtrącił Demetri.
- Jego moc ma bardzo słaby zasięg, nie ma się czym przejmować. Możesz odejść. - Aro mrugnął do mnie, uśmiechając się z zadowoleniem. - Świetna robota, Bello.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, wychodząc.
***
Korytarze o tej porze były puste. Głuchy dźwięk moich kroków odbijał się cichym echem od ścian, blednąc w najdalszych zakątkach zamku. Stanęłam przy drzwiach mojego pokoju i chwyciłam klamkę, gdy delikatny szelest materiału z prawej strony zwrócił moją uwagę. Odwróciłam się błyskawicznie, unikając ciosu i z łatwością chwyciłam rękę mojego przeciwnika, wykręcając ją mocno i przyciskając go do ściany.
- Jeżeli chcesz żyć, radzę ci powiedzieć jak się nazywasz i podać co najmniej trzy powody, dla których miałabym cię nie zabijać.- Mocniej wykręciłam rękę wampira, sprawiając, że zasyczał z bólu.
-Silna jesteś, kotku. - Przewróciłam oczami, mocniej przyciskając nieznajomego do ściany. Wyczułam zapach róż, ziemi i drzew. Dziwna mieszanka.
- Masz trzy sekundy.
- Jaka drażliwa. - Burknął.
- Trzy...
- Możesz mnie puścić?
- Dwa...
- To co, skarbie?
- Jeden. - Jeszcze mocniej wykręciłam jego rękę, niemal ją wyrywając. Jęknął z bólu i próbował, bezskutecznie, wyrwać się z uścisku. Użyłam jeszcze więcej siły.
- No dobra, już dobra! Nazywam się Aaron Christopher Angel - Niemal zaśmiałam się, słysząc jego nazwisko. Co jak co, ale Aaron na aniołka nie wyglądał. - Powinienem żyć ponieważ, po pierwsze, moja śmierć byłaby wielką stratą dla całego świata, po drugie Aro chce mojego daru i po trzecie, nie możesz mi się oprzeć. - Zawarczałam cicho.
- Złe powody, złotko. To będzie bolesne. - Już chciałam rozerwać mu tchawicę, kiedy odwrócił się gwałtownie, przyciskając mnie do przeciwległej ściany. Zawarczałam głośniej, sztyletując go wzrokiem.
- Budzę w tobie zwierzęce instynkty, co? – Zachichotał, delikatnie całując mnie w szyję. - Zazwyczaj tak działam na kobiety. - Jego ręka powoli zsunęła się z mojej tali na pośladek, a usta zbliżyły do moich warg. Warknęłam gniewnie, po czym odepchnęłam go z całej siły, tak, że zatoczył się do tyłu. Momentalnie przybrałam pozycje bojową, wywołując na jego ustach ironiczny uśmiech.
- Taka jesteś ostra, kochanie? – Wymruczał, również przybierając pozycję. – Zobaczymy, jak sobie ze mną poradzisz.
Zaatakował pierwszy. Wyminęłam go zwinnie i skoczyłam na ścianę, odbijając się od niej i lecąc prosto w stronę wampira. Uśmiechając się drapieżnie, chwycił mnie mocno, rzucając o drugą ścianę, która zwaliła się z głośnym trzaskiem. Wpadłam do pokoju, zaskakując jednego z wampirów straży przybocznej, siedzącego w fotelu czytając książkę. Podniosłam się szybko i czujnie rozejrzałam po pomieszczeniu zastanawiając, jak rozegrać tę walkę. Aaron był niewiele silniejszy ode mnie, miał za to bardzo dobry refleks. Każdy jego ruch był precyzyjny i przemyślany. Walczył lepiej niż jakikolwiek wampir, z którym miałam okazję się zmierzyć. Jedyną szansą było wzięcie go z zaskoczenia.
Biegł w moja stronę, dając zaledwie ułamki sekundy na ułożenie taktyki. Kiedy zbliżył się dostatecznie blisko, kucnęłam, podcinając go i błyskawicznie skoczyłam mu na plecy, unieruchamiając ręce i wbijając kły w szyję. Rozejrzałam się w poszukiwaniu zapałki lub zapalniczki, jednak, jak na złość nigdzie nie było po nich śladu.
Wykorzystując moje nagłe rozkojarzeniem, Aaron odepchnął mnie gwałtownie, a kiedy uderzyłam w kolejną ścianę, przypuścił atak kłami. Fala bólu rozlała się w moim ciele. Kolejna blizna do kolekcji, pomyślałam ironicznie i wtedy mój wzrok padł na przedmiot, którego szukałam. Wampir, który wcześniej był w tym pokoju, gdzieś zniknął, zostawiając na szklanym stoliku srebrną zapalniczkę. Użyłam całej swojej siły, by wyślizgnąć się z uścisku Aarona i momentalnie złapałam urządzenie, stając po drugiej stronie pokoju. Jego usta, ponownie w dniu dzisiejszym, rozciągnęły się w ironicznym uśmiechu.
- Dobrze ci idzie, kotku. Jeszcze nikt nie wytrzymał tak długo.
- Widoczne, jak każdy inny wampir, wybierałeś słabszych od siebie przeciwników. To bardzo nieładne z twojej strony. Mama ci nie mówiła, że bije się z osobami swojego wzrostu? - Zadrwiłam
- I ty się niby do nich zaliczasz? - Zaśmiał się rozbawiony. - Jesteś malutka, słońce.
- W wypadku wampirów niski wzrost może być tylko zaletą. - I na dowód moich słów, rzuciłam się na niego, podpalając jego ubranie. Syknął wściekle i uderzył mnie w brzuch, aż jęknęłam chicho z bólu.
I wtedy stało się kilka rzeczy naraz. Poczułam mocne szarpnięcie w okolicy ramienia, jednocześnie widząc, jak ktoś odciąga ode mnie Aarona. Zawarczałam cicho, sztyletując wzrokiem trzymającego mnie w żelaznym uścisku Demetriego.
- Uspokój się Swan, do cholery. - Syknął cicho, siłą wywlekając mnie do mojego pokoju. Zatrzasnął drzwi, wbijając we mnie gniewne spojrzenie. - Nie mam ochoty robić za twoją niańkę, więc zachowuj się. Wiesz, co by się z tobą stało, gdybyś zabiła Aarona? Volturi na nim zależy, to byłby samobójstwo. – przecinał pokój długimi krokami. Patrzyłam na niego wściekle, a gdy jego wzrok spotkał mój, odbyliśmy małą cichą bitwę. Odwróciłam oczy pierwsza, a on wznowił swoją wędrówkę po mojej komnacie. - Co ci strzeliło do tego pustego łba!? - Wybuchnął po chwili.
- On pierwszy mnie zaatakował. To była samoobrona. - mruknęłam buńczucznie. Spojrzenie Demetriego jednak nawet odrobinę nie złagodniało.
-Ciesz się, że Tom, mimo gorącej nienawiści, jaką do ciebie pała, powiadomił nas o tej cholernej walce! – Krzyknął.
Wściekłość zmąciła mi wzrok, podbiegłam do niego, chwytając za kołnierz koszuli i przyparłam do ściany.
-Zamknij się.
Wyswobodził się z mojego chwytu i zmierzył pogardliwym spojrzeniem.
-A no tak, pannie Swan pewnie właśnie o to chodziło. Chciałaś umrzeć, prawda Bello? Chciałaś położyć kres swojemu życiu, byleby uratować paru ludzi, którzy mieliby skończyć jako twoja przekąska. Wzruszające. Szkoda tylko, że twoja śmierć i tak nic by nie zmieniła. - Patrzył mi prosto w oczy, jego spojrzenie było skute lodem. Wzdrygnęłam się delikatnie, cofając o jeden krok. - I tak kiedyś zginą, jak nie przez ciebie, to przez innego wampira lub własną głupotę. - Zmniejszył odległość między nimi. Tylko milimetry dzieliły nasze twarze. - Chciałem ci tyle dać, pomóc pogodzić się z naturą, ale odrzucałaś mnie za każdym razem, gdy starałem się zbliżyć. Każdego odrzucałaś, aż wszyscy cię znienawidzili. Ja jednak nienawidzę cię tylko za to, że nie potrafiłem cię znienawidzić. – Wyszeptał, patrząc prosto w moje oczy. Nie potrafiłam pojąć tego, co właśnie próbował mi powiedzieć. Moja świadomość gwałtownie się opierała.
Odsunął się powoli i skierował w stronę wyjścia. Wypowiedziane przed chwilą słowa zawisły w powietrzu, a ja wiedziałam jedno. Nie było mowy, bym została w tym miejscu dłużej. Szybko wyciągnęłam pierwszą lepszą torbę, wrzuciłam do niej parę ubrań i pieniądze. Stanęłam w drzwiach, ostatni raz rozglądając się po pokoju. Mój wzrok padł na zniszczoną książkę, leżącą na stoliku. Chwyciłam ją szybko i włożyłam do torby. Opuściłam pokój, a po chwili i mury Voltery, zostawiając za sobą zdziwioną Giannę, uśmiechającego się drwiąco Feliksa i zadowolone warknięcia moich wrogów. Najszybciej, jak mogłam, zbiegłam do mojego samochodu, ostatni raz patrząc na Volterre.
Żegnaj, nie będę tęsknić.
I tak rozpoczął się kolejny etap mojego życia. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mercy. dnia Nie 19:24, 28 Cze 2009, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|