|
Autor |
Wiadomość |
Amandine
Człowiek
Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 78 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z księżycaa..
|
Wysłany:
Pią 22:07, 20 Mar 2009 |
|
Och, och! "Była piękna".
Wspaniale, Maryyy. xDD
Eeej... coś mi się wydaje, że to wino ma jakieś powiązanie z pewną sytuacją... Nie wiem czemu, ale tak jakoś mi się skojarzyło.
Jesteeem ciekawa, którą świetną opcję wybierzesz, kogo wreszcie zabijesz, kto straci oko, kto rękę, a kto zostanie starym tapczanem... xDD .lol2.
Cytat: |
nie podoba mi się, że znowu robisz jakieś love Bella&Edward |
Anno, wierz mi, że Mary nie jest osobą, która lubi jakieś gorące romanse. Ona najchętniej by wszytskich rozwaliła! No może zostawiłaby jakiś czarny charakteer, który pewnie na końcu okazałby się bratem Belli, o którym biedaczka nic nie wiedziała. xDD
Am ;* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Amandine dnia Pią 22:13, 20 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Pią 22:18, 20 Mar 2009 |
|
Mary, dżizes, normalnie mnie zabijesz. Nie sparujesz ich, obiecałaś! Normalnie mnie paw bierze, jak czytam o takiej potulnej Bells. Gdzie się podziała moja ukochana bitch?! Najpierw mu chciała spodnie prać - przemilczałam, no ale, motyla noga, teraz mu garniak wybiera? Tylko mi nie mów, że miał niebieski krawat, błagam.
Znalazłam kilka błędów jak czytałam i normalnie aż bym je wytknęła, gdyby mi tak łeb nie pękał, ale na czele listy stoją kolczyki podkreślające rysy twarzy. WTF?
Ja chcę Eda menela, kocham go! Hahahaaha. Ojj dobra, obiecałam, że nie będę sobie już robić jaj z Zemsty, ale jestem chora, więc mi wybaczysz, prawda? :)
Obiecuję, że jak wyzdrowieję to Cię obdarzę czymś sensownym. Jak zasłużysz... xD
BadMiźRud.
[ale mi się spodobało xD] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Sob 8:54, 21 Mar 2009 |
|
Pasztety z Was straszne : D Ale Wam dziękuję. I obiecałam przeciez, że ich nie sparuję! To nie będzie jakaś wielka miłość, dajcie sobie spokój XD Bleh, to w ogóle nie będzie miłość XD
Bella nadal będzie zimna (XD), ale chyba za dużo już o niej nie poczytacie... Oops ;pp Ci co mieli zrozumieć, zrozumieli ; )
Kolejna część? Nie mam pojęcia xD Ale dzisiaj biorę się do pisania, cudoooowna sobota :D Więc może już jutro zobaczycie.
Co do błędów... Katka dopiro betuje, więc spoko luz, ziomki XD
Omg.
Mary =* |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Sob 8:54, 21 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 12:54, 21 Mar 2009 |
|
Ta... Może teraz upij Bellę? Lepiej... Alexa! I niech wygada, kto zabił Edłardową familię!
Albo niech jeszcze raz zapyta Bellę czy za niego wyjdzie, ona odmówi, a on, jako iż będzie pijany, sprawi, że niepoczytamy już sobie o Belli...
Dobra, wiem, że moje pomysły sa głupie, ale mam okropny dzień. A on dopiero co się zaczął...
Na szczęście trochę go umilasz i mam nadzieję, że jutro też to zrobisz...
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
host
Zły wampir
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa
|
Wysłany:
Sob 19:37, 21 Mar 2009 |
|
co to znaczy, ze za duzo o niej nie poczytamy?! czyzbys chciala ja usmiercic?! hehe, dla mnie moze byc. wtedy Ed zostaje sam jak palec i samotnie wkracza na sciezke wojny. to bedzie dopiero rzez, krwawa jatka. zemsta jest slodka:]
co do tekstu, to nie mam nic do zarzucenia. czyzby Bella przestala byc wredna i warachowana zolza? to mi do niej nie pasuje, moze po prostu sie w Edku zabujala. hmm, co sie wydarzy na tym balu. podejrzewam, ze nic dobrego. oczekuje jakies strzelaniny.
oh, wlasnie przypomnial mi sie film Pan i Pani Smith. Ed i Bells nadawali by sie na ta zwariowana, szpiegowska pare.
czekam na cd.
p.host |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Nie 14:28, 22 Mar 2009 |
|
Kolejny rozdział. Przy drugim EPOV-ie radzę włączyć [link widoczny dla zalogowanych] Robi coś z mózgiem ;D Enjoy. To przedostatni rozdział.
Beta: Anna_Rose, której bardzo dziękuję za ekspresowe tempo ;*
Rozdział XI
”You can say what you want,
but it won't change my mind...
I feel the same about you.”
EPOV
Dom był wielki. Ogromny. Bogaty. W stonowanym odcieniu kremu, który mienił się teraz delikatnymi refleksami, pochodzącymi od podświetlanej fontanny, stojącej tuż na środku okrągłego placu. Bella była chyba przyzwyczajona do tego widoku, bo nie widziałem choćby jednej oznaki jakiejkolwiek anomalii na jej twarzy.
- Jednak zdążyliśmy. - powiedziałem do niej z uśmiechem, gdy szliśmy obok fontanny. Spojrzała na mnie bez uśmiechu.
- Zachowuj się jak należy i nie uśmiechaj się do mnie! - syknęła. Uniosłem brwi. Miała zaciętą minę, a swoją torebkę ściskała tak, że aż pobielały jej palce. Czyżby stała się tą starą Swan, którą znałem z czasów wycieczek do mojego domu? Niemożliwe. Nie odpowiedziałem nic, bo nie wiedziałem jak mam zareagować! Ten jej dziwny stan doprowadził mnie do dezorientacji.
Byliśmy już w holu, gdy ujrzałem wielu swoich dawnych znajomych. A w tłumie zobaczyłem... Ją. Stała tam, w czerwonej sukience bez pleców. Rozmawiała z jakimś podrzędnym dilerem. Platynowe włosy spływały po jednej stronie ramion, wykwintnie zakręcone, związane czarną wstążką. Pełne wargi, oczy, które zapierały dech w piersiach.
Tanya.
Jako że nie trzymałem Isabelli za rękę, musiałem szepnąć jej do ucha, że zaraz wrócę. Spojrzała na mnie ostro, a zaraz potem na Tanyę, która nadal konwersowała z tym frajerem, raz po raz wybuchając perlistym śmiechem. Swan pokręciła głową, jednocześnie prychając i odeszła. Uniosłem brew z irytacją. Zaczynała mnie wkurzać, i to bardzo. Teraz jednak postanowiłem się tym nie przejmować. Przepychając się przez tłum, myślałem o niej. Tak dawno z nią nie rozmawiałem. Nie dała szansy mi dokończyć tego, co zacząłem. Wyjechała do Norwegii, zostawiając mnie, zakochanego w niej. Często powtarzała mi, że nie bierze tego na poważnie, ale ja, głupi, wciąż miałem nadzieję. Teraz wróciła. Jestem ciekaw po co. Przecież tam, gdzie była, jest tylu pięknych Norwegów – pomyślałem z ironią. W końcu doszedłem do nich na tyle, by dokładnie słyszeć jej głos. Był identyczny, ten sam, który słyszałem wiele razy z łazienki, gdy krzyczała, żebym podał jej kolejny ręcznik... Wyrzuciłem te myśli z głowy. Stanąłem za nią, spoglądając przelotnie na jej opalone plecy. Koleś, z którym rozmawiała, spojrzał na mnie z dziwnym poczuciem strachu i rzucił do niej, że musi spadać. Ta, widząc, że spoglądał na kogoś za nią, podążyła za jego wzrokiem. I tak zobaczyła mnie po pięciu latach rozłąki. Jej oczy nie wyrażały nic. Były niczym ślepia ryby, bezuczuciowe, zimne. Jednak, gdy dojrzała lekki uśmiech na mojej twarzy, zagościła w nich odrobina ciepła. Uśmiechnęła się. Szeroko, tak, że w kącikach jej oczu pojawiły się małe zmarszczki. Wyglądała cudownie.
- Edward. - powiedziała. Jedno krótkie słowo. Słowo, płynące z jej ust, które rozpaliło mnie do białości. - Witaj. - szepnęła.
- Tanya. Pamiętasz jeszcze nasze ostatnie spotkanie? - spytałem, patrząc jej prosto w oczy. Uśmiech zszedł z jej twarzy, ustępując smutkowi.
- Edwardzie, ja... - zaczęła. - Nie chciałam, żeby to się tak potoczyło. Dusiłam się tym. Mimo to... Wiedziałam, że jesteś... - zaśmiała się. - Tym jedynym. - spojrzała w bok, jednocześnie mówiąc usprawiedliwiająco: - Boże, jak to głupio brzmi.
- Uspokój się. - powiedziałem cicho. - Nie mam ci tego za złe.
Spojrzała na mnie z zaskoczeniem. Czerwona, zwiewna sukienka, powiewała na wietrze, który pochodził z otwartego okna, opinając jej ciało. Włosy zasłoniły część jej twarzy. Dziwiłem się, że nie jest jej zimno.
- Edwardzie... - powiedziała... wzruszona. - Ja naprawdę nie chciałam... - mówiła drżącym głosem. - Nie chciałam cię opuszczać.
- Spokojnie, to już było, nie odwrócimy tego - powiedziałem. W tym samym momencie przylgnęła do mnie, kładąc głowę na moim barku. Objąłem ją ramieniem. Zdecydowanie brakowało mi tego, przez dłuższy okres czasu. Raz po raz goście, którzy akurat przechodzili obok nas, śmiali się i mówili ironicznie:
- Cullen, niezłą sztukę upolowałeś...
Powoli miałem tego dość. Odsunąłem się od niej i wypatrzyłem wolne miejsce.
- Chodź tam, opowiesz mi wszystko. - powiedziałem, biorąc ją za rękę. Prowadziłem ideał kobiety. Kiedyś była moja.
Po chwili usiedliśmy w rogu salonu, przy wielkich, zielonych palmach. Tanya trzymała mnie za rękę, zupełnie się nie krępując. Całkiem zapomniałem o Isabelli Swan i jej pieprzonych problemach. Miała w końcu Southermana. Poradzi sobie.
BPOV
Mała, nędzna, idiotyczna, wychudzona wywłoka! – szeptałam do siebie w myślach. Ta cała Tanya Lorentzen, to suka jakich mało! Znałam ją aż zbyt dobrze. Alex darzył ja wyjątkową sympatią, co niesamowicie działało mi na nerwy. A teraz Edward! Poszedł do niej jak do jakiejś bogini. Od tego wszystkiego poczułam nagłą chęć wypicia czegoś mocniejszego. Poszłam do prowizorycznego baru, gdzie wzięłam kieliszek szampana. Bąbelki zdecydowanie mi nie służyły, ale jeden kieliszek nie zaszkodzi. Gdy stałam tak przy marmurowym blacie i piłam czwartą kolejkę, podszedł do mnie Alex.
- Coś się stało? - spytał, odbierając mi kieliszek. Zdenerwowałam się.
- Dlaczego zabrałeś mi szampana? - burknęłam. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a ja nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
- Bo wiem co było, gdy wypiłaś za dużo. - powiedział lodowatym głosem. Postawił kieliszek z głośnym trzaskiem, tak, że połowa alkoholu wypłynęła z niego, mocząc powierzchnię blatu. Prychnęłam. Jeszcze to pamiętał?
- Przecież wiesz, że teraz jestem inna. - powiedziałam. - Nie zrobiłabym czegoś takiego po raz drugi...
- Swan, obydwoje dobrze wiemy, że się nie zmieniłaś.
- Och, zamknij się. - powiedziałam. Chyba zbierało mi się na wyrzucenie wszystkich żali. - Powoli mam cię dość. - podniosłam głos. - Rządzisz wszystkimi i chcesz, żeby padali ci do stóp na każde zawołanie! Ze mną tak nie będzie. Odchodzę, do cholery! - krzyknęłam. Czy naprawdę wierzyłam w swoje słowa? Definitywnie nie. Alex był tego świadom i zaśmiał się.
- Jesteś taka słodka, kiedy się gniewasz. - mruknął, łapiąc mnie za rękę. Wyrwałam się mu. Złapał mnie po raz drugi, mocniej, tak, że aż syknęłam z bólu.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam. Niektórzy ludzie odwrócili się i spojrzeli na nas ze zdziwieniem. Gwar jednak nadal nie milknął. Zaczęłam rozglądać się za tą świnią, Cullenem. Zaśmiałam się ironicznie. Może już jest z tą wywłoką na górze?
- Isabello. - powiedział Alex głosem nie znoszącym sprzeciwu. - Teraz grzecznie pójdziesz ze mną na górę. - syknął mi do ucha, nadal niewiarygodnie silnie ściskając mój nadgarstek. Pokiwałam głową, byleby tylko mnie puścił. On jednak pociągnął mnie brutalnie za sobą, w kierunku szerokich schodów. Mimo szpilek weszłam zwinnie na piętro, gdzie nie było widać żywej duszy. Czerwony dywan ciągnął się niemiłosiernie, po kolei mijaliśmy mahoniowe drzwi, by dotrzeć do zakrętu. Przez okna, obok których przechodziliśmy, widziałam tylko tyle, że drzewa uginają się nieubłagalnie pod wpływem potężnego wiatru.
- Gdzie mnie prowadzisz? - spytałam szeptem.
- Do mojego gabinetu. Muszę z tobą porozmawiać. - powiedział.
- Ale chyba możesz mnie puścić? - zapytałam z wyrzutem.
- Nie. Ostatnio zachowujesz się jak rozwydrzona nastolatka! Masz wszystkie swoje obowiązki daleko gdzieś! Do cholery, w jakim świecie ty żyjesz!? - spytał, podnosząc głos. Stanął przy mnie i popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich gniew. Po chwili ruszył, gdy nie usłyszał ode mnie odpowiedzi. Niby co miałam mu powiedzieć? Że przepraszam? Nigdy nie przyjmował czegoś tak banalnego jak słowne przeprosiny, które każdy mógł mu dać. Ona zawsze chciał czegoś wyjątkowego. Czegoś, co będzie miał tylko on. W końcu dotarliśmy do wielkich, dwuskrzydłowych drzwi, które Alex otworzył jednym pchnięciem nogi. Z trzaskiem rozłożyły się na dwie strony. W końcu mnie puścił. Stanęłam w miejscu, rozcierając nadgarstek i czekałam na tyradę. On tylko podszedł do drzwi i zakluczył je. Uniosłam brwi.
- Alex... - na poważnie zaczęłam się go bać.
- Zamknij się. - przerwał mi. - Musisz nauczyć się posłuszeństwa. Nie jesteś zwykłą kobietą, która płacze tylko dlatego, że paznokieć jej się złamał, lub przypalił się jej obiad. Paznokcie masz zawsze krótkie, a gotować nie umiesz. - zakończył. - Siadaj. - rzucił. Usiadłam posłusznie na dużej, czarnej sofie. Zamknął okna, przez które wiał wiatr i zsunął rolety. Co chwilę mruczał coś pod nosem.
- Alex... Co ty chcesz...
- Zamknij się, Swan, czy nie mówiłem już tego?
Popatrzyłam na niego. Był wściekły. Teraz przestraszyłam się naprawdę. Wszystko we mnie zaczęło drżeć, a żołądek skurczył się tak, że aż zabolało. Podwyższony poziom adrenaliny nie pozwalał mi trzeźwo myśleć. Chciałam uciec. Już wstawałam, gdy Alex podszedł do mnie i rzucił mnie na łóżko. Uderzyłam ręką o drewnianą ramę i ból zamroczył mnie na chwilę. Wtedy on zaczął zdzierać ze mnie sukienkę, ciągnąc mnie za włosy. Wrzeszczałam jak opętana. Chciałam go gryźć, kopać, ale nie mogłam. Dopadła mnie rozpacz. Nie mogłam nic zrobić, nie mogłam się ratować!
- Alex, błagam, nie! - krzyczałam, cała w łzach, gdy on rozpinał mi biustonosz.
- Musisz się nauczyć posłuszeństwa! - krzyknął władczo. Zerwał ze mnie resztki ubrań. Zachowywał się jak zwierzę. - Nigdy nie chciałaś mi dać tego, czego pragnąłem! Zwykła suka! - wrzasnął, uderzając mnie w twarz z otwartej ręki. - Wrzeszcz sobie ile chcesz! - śmiał się. - Tutaj nikt cię nie usłyszy! - powiedział. Leżałam bezwładna na łóżku i czekałam, aż dopełni zadania. To wszystko napawało mnie obrzydzeniem, jego ręce, jego głos, nawet to łóżko.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam niespodziewanie. Było mi wszystko jedno. Niech mnie zabije... Teraz już nic nie jest ważne. Splunęłam mu w twarz.
- Szmata! - krzyknął, wymierzając mi jeszcze jeden cios. Bił mnie mocno, jak mężczyzna. W ustach poczułam smak krwi. W międzyczasie ściągnął koszulę, powoli rozpinając guziki. Czułam, że po moim policzku spływa strużka krwi, najprawdopodobniej z głowy. Bił mnie i nie zwracał uwagi gdzie dotyka. Ból zalał moje ciało lodowatym, nieprzyjemnym strumieniem. Nie widziałam już nic... Czułam, że za chwilę może już nigdy nie zobaczę Edwarda Cullena.
EPOV
Tanya siedziała tam i po kolej mówiła mi gdzie była, z kim spędzała czas, jak podróżowała. Słuchałem jej opowieści i cholernie żałowałem, że wtedy na lotnisku nie byłem w stanie jej zatrzymać.
- …ale dzisiaj tu jestem. I zostanę. - powiedziała, kładąc swoją delikatną dłoń na mojej ręce. Czułem, że zostanie. Czułem pewność. Uśmiechnąłem się do niej.
- Jak rodzina? - spytała niespodziewanie. Wytrzeszczyłem oczy. Nie wiedziała!? Zupełnie nic? - Edwardzie... - spytała zaniepokojona. - Czy powiedziałam coś nie tak? - pochyliła się w moją stronę. Powoli pokręciłem głowę i odparłem, wpatrując się w posadzkę:
- Nie żyją... - mój głos był silny i mocny. Powiedziałem to tak, jak gdybym w ogóle się tym nie przejmował. W głębi serca jednak płakałem. Jak mały chłopiec. Tanya zakryła ręką usta i szepnęła:
- O mój Boże... Edwardzie... - zaczęła, nadal trzymając dłoń przy ustach. - Tak bardzo mi przykro...
- Okej. - powiedziałem tylko. Zwykły wyraz, mimo to Tanya przestała mówić. Lubiłem ją za to, że zawsze wiedziała, gdzie jest granica. Wtedy usłyszałem krzyk Belli. Odwróciłem się natychmiast w stronę, z której dobiegał odgłos. Stała przy barze z Southermanem.
- Zostaw mnie! - krzyknęła. Southerman tylko ścisnął jej nadgarstki, aż wykrzywiła się z bólu. Drgnąłem. Co on, do cholery z nią wyprawia!? Pociągnął ją na górę.
- Tanyo... - powiedziałam. Pokiwała głową i wstała. Zdziwiłem się.
- Wiem, Edwardzie. - zaczęła szperać w torebce. Dała mi wizytówkę. - Proszę, zadzwoń jutro...
Ucieszyłem się i pokiwałem energicznie głową. Dałem jej swój numer, na wszelki wypadek. Rozstaliśmy się, uprzednio wyjaśniając sobie wszystkie niedomówienia. Odprowadziłem ją wzrokiem do wyjścia. Sam zaraz potem, zacząłem przedzierać się energicznie przez tłum ludzi. Jak najszybciej chciałem dotrzeć na górę, do miejsca, gdzie Southerman prowadził Bellę. Był wściekły, widziałem to w jego gestach. Przeskakując stopnie, błyskawicznie znalazłem się na górze, gdzie czekał mnie długi korytarz do pokonania. Poszedłem wolnym krokiem, by nie wzbudzać podejrzeń. Korytarz był cholernie długi. Przy końcu przyspieszyłem, jednak nigdzie nie było ich widać. Wichura na zewnątrz szalała, słyszałem tylko szum wiatru. Zupełnie nie wiedziałem gdzie mam się udać. W końcu coś pisnęło po prawej stronie rozwidlenia. Odgłos był z pewnością wydany przez kobietę, która panicznie się bała.
- Cholera. - rzuciłem.
- Szmata! - usłyszałem rozwścieczony głos Southermana, dochodzący zza jakichś drzwi. Kobieta, najprawdopodobniej Bella nadal krzyczała, jednak ten głos był jednym z tych, które wydajemy, kiedy dajemy za wygraną. Nie chciała już walczyć. Przeraziłem się. Jak najszybciej musiałem znaleźć te cholerne drzwi. Ruszyłem w prawo, wyciągając Berettę. Odbezpieczyłem pistolet. Byłem coraz bliżej, coraz wyraźniej słyszałem Bellę. W końcu dotarłem do dwuskrzydłowych drzwi. Chciałem je otworzyć, dokładnie słyszałem krzyki wściekłego Alexa. Cholera! Zamknięte. Odsunąłem się od nich i szybko nałożyłem tłumik. Wystrzeliłem w zamek.
Drzwi otworzyły się i ujrzałem najbardziej przerażający widok w moim życiu. Bella z zakrwawioną twarzą leżała pół-naga na łóżku, a nad nią stał Southerman w spodniach, nadal okładając ją pięściami. Gdy zobaczył mnie, szybko zabrał Bellę przed siebie, na wypadek, gdybym chciał strzelić.
- Oooo... - zaczął. - Kogo my tu widzimy?! Pana Cullena! Który jest zwykłym palantem! Nie umiałeś uchronić swoich bliskich przed śmiercią! Nie umiesz nic! - śmiał się. Trzymał Bellę za włosy. Nie płakała, krew zalała prawie całą jej twarz. - I jeszcze celuje we mnie sowim pistolecikiem... - zaczął udawać szczebiotanie małego dziecka. - Gówno możesz, Cullen. Jesteś ciotą. - mówił, gdy Bella zaczęła powoli tracić przytomność. Stałem tam z kamienną twarzą, nadal mierząc go z pistoletu. - Jesteś naiwny. - śmiał się. - Naprawdę nie domyślałeś się, ze to nie Aiden Smith zabił twoich bliskich? Naprawdę?! - teraz jego śmiech przeszedł w szaleńczą salwę. - To ja, Cullen! To ja ich zabiłem! Gdyby Aiden nie zwiał, też już by nie żył! Wszyscy jesteście dla mnie konkurencją!
Patrzyłem na niego, niedowierzając. Wszystko zaczęło się we mnie gotować.
- Ty...? - spytałem szeptem. Nie spodziewałem się tego. Cały gniew, złość ostatnich tygodni wypłynęła teraz. Czułem, że palce zaciskają się na spuście, ale nie mogłem strzelić. Była jeszcze Bella. Mimo że nie czułem do niej już nic, prócz lojalności... Chciałem ją ochronić.
- Southerman... - powiedziałem, a on zrobił coś, co do końca życia pozostanie w mojej pamięci, jako jedna z najtrudniejszych sytuacji. Gdy Bella prawie zamykała oczy, cichutko jęczała z bólu, Southerman wbił jej w krzyż długi, srebrny sztylet. Jego wierzchołek przebił ją i zakrwawiony, makabrycznie wystawał z jej brzucha. Zgięła się w pół, jednak Alex nadal ją trzymał. Krzyknąłem krótkie “nie” i chciałem strzelić, zabić go. Wypruć mu wnętrzności, jednak jakiś męski głos powiedział:
- Nie radzę, Cullen. - trzymał lufę przy mojej skroni. - Odłóż pistolet. - czarnoskóry facet nadal stał i mierzył we mnie. Posłusznie położyłem broń na ziemi. Southerman rzucił Bellę na podłogę, zupełnie tak, jakby była szmacianą lalką. Nadal żyła, była silna. Alex podszedł do mnie i chciał zadać mi cios, gdy usłyszałem dwa, krótkie, przytłumione strzały. Southerman padł przede mną trupem. Z jego głowy sączyła się krew. Nikt już we mnie nie celował. Za mną stał... Nie mogłem uwierzyć.
- Bracie... - zaczął Aiden Smith. Podszedł do mnie, lecz ja nie chciałem o tym myśleć. Podbiegłem do Belli. Nadal żyła, delikatnie mrużąc oczy. Jej twarz była zmasakrowana.
- Edwardzie... - zaczęła. - Kocham cię... - mruknęła cichutko. Jej głos był cienki niczym struna. - Powiedz, że... Że ty też... - nie mogła złapać oddechu. Dusiła się krwią. Chciała, bym wyznał jej miłość. A ja nie mogłem. Nie mogłem nic powiedzieć, a na pewno nie to, że ją kocham. Nie kochałem jej, z pewnością.
- Bello, ja... - zacząłem.
- Powiedz! - pisnęła. Była jak małe dziecko, które koniecznie chciało dostać słodycze. Ale nie mogło.
- Bello, ja cię nie kocham. - powiedziałem. Nie mogłem jej okłamać. - Wybacz, ja nie mogę... Nie chcę cię okłam... - zacząłem, jednak przerwałem, gdy zobaczyłem jedną, pojedynczą łzę na jej zakrwawionym policzku.
- Nie... Kochasz mnie? - spytała, zupełnie innym głosem. Był słaby, bardzo słaby. Zwiastujący poddanie się. Nie miałem siły dłużej jej ranić. Pokręciłem głową. Westchnęła. Jej oddech był słodki, nadal można było wyczuć lekką woń szampana. Uniosłem lekko jej głowę, dotknąłem włosów, których nie będzie mi już dane dotykać.
- Bello? - szepnąłem.
- Tak? - powiedziała ostatkiem sił.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Dziękuję ci. - powiedziałem. Po moim policzku spłynęła łza.
- Zawsze będę cię kochać. - powiedziała i zamknęła oczy. Ostatni oddech, cichy i niepozorny, zakończył życie Isabelli Swan. Umarła na moich rękach, cicho i lekko. |
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez ScaryMary dnia Sob 12:09, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Anna_Rose
Wilkołak
Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 248 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Tam, gdzie Diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany:
Nie 14:38, 22 Mar 2009 |
|
Powtórzę ci moją reakcję, która wystąpiła u mnie w tym momencie:
Po chwili usiedliśmy w rogu salonu, przy wielkich, zielonych palmach. Tanya trzymała mnie za rękę, zupełnie się nie krępując. Całkiem zapomniałem o Isabelli Swan i jej pieprzonych problemach. Miała w końcu Southermana. Poradzi sobie.
*wrzasnęła gromko* OLAŁ SWAN! TAAAK! *klaszcze* YES, YES, YES, YO! *uspokaja się i kończy pokaz głupoty*.
W momencie, gdy wyzywała Tanyę, to wręcz miałam ochotę skręcić jej ten obrzydliwy kark.
No, ale przy tym, jak Alex zaczął się nad nią znęcać, to tak jakoś dziwnie żal mi się jej zrobiło...
Chyba dlatego, że napisałaś to tak... życiowo, szczerze, prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Pomyślałam przy tym, że takich sytuacji naprawdę jest zbyt wiele na tym świecie i jest to okropne.
A przy jej śmierci, to chociaż właśnie tego od początku tego ff chciałam, to i tak zrobiło mi się przykro.
Wszystko przez to, jak to opisałaś. Może nie chciało mi się płakać, bo aż do tego stopnia to mi Belli żal nie jest, ale ukłucie w sercu jest.
I to, jak Edward jej mówi, że jej nie kocha...
Zero słodkości, brutalna rzeczywistość.
Bardzo mi się podobało, chociaż dla wielu będzie to potworne, że jednak ją uśmierciłaś. Ja uważam, że Bella miała zginąć, bo byłoby za dobrze. Ale to moje zdanie, które już znasz.
Pozdrawiam cię gorrąco,
A.Rose |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Rudaa
Dobry wampir
Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 684 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 102 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dzwonnica Notre Dame
|
Wysłany:
Nie 14:50, 22 Mar 2009 |
|
Ze mną jest coś naprawdę nie tak... Ja powinnam ryczeć, a mi się chce śmiać. Mam ochotę rechotać jak głupia. Po pierwsze, dlatego że zrobiłaś iście telenowelową scenę. Było wszystko: krew, pot i łzy; gwałt, zjawiskowe przyznanie się do winy i dzikie wparowanie rycerza z czarnym pistoletem. Brakowało tylko uratowania Belli w ostatniej chwili. I tylko to sprawiło, że nie nienawidzę tego odcinka. ZABIŁAŚ JĄ! Hahahaahaahaha! Yeah! Uwielbiam, kiedy ich mordujesz ^^.
No dobra, prawda jest taka, że dobry styl to i Modę na sukces by uratował. Nie wiem, co brałaś jak to pisałaś, ale, że miałaś kaca to widać na pierwszy rzut oka xD Powiedzmy, że mam amnezję i nie pamiętam tego, że tak kiślowato to rozwiązałaś ^^. Nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym napisać, że było bosko, no ale nie mogę. Postąpiłabym wbrew sobie, kurde blaszka, czy inna motyla noga.
I jeszcze to wyznanie Belli. Cieszę się, że chociaż on jej nie kocha. Niech sobie będzię z Tanyą... Nie wiem, niech się zabije. Jak dla mnie to może nawet z Aidenem być, grunt, że jej nie kocha :P
Ale i tak uwielbiam Zemstę i ostatni odcinek przeczytam baaaaaaaardzo chętnie ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 15:21, 22 Mar 2009 |
|
To pierwszy raz, kiedy czytam o śmierci Belli i nie ryczę jak dziecko. Ba, nawet się nie przejęłam, co zupełnie nie jest w moim stylu.
Sama nie wiem, co myśleć o jej miłości do Eda. Też go kocham, ale na jej miejscu nie powiedziałabym mu tego.
Wiesz, to, co Ed myślał o Bells, nie zabrzmiało przyjaźnie. Ale nie ważne.
Prawie od początku czułam, ze to Southerman powybijał Cullenów.
Nie mogę doczekać się ostatniej części. Będzie prolog?
WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Nie 17:42, 22 Mar 2009 |
|
Huh. Właśnie miałam zabrać się do ostatniego rozdziału. Jednak zadecydowałam, że go nie będzie. Nie wiem jak go zakończyć. Każdy chciałby inne zakończenie, a ja nie jestem w stanie spełnić wymagań wszystkich. Są też inne, ważniejsze powody, których nie chciałabym ujawniać, ale dziękuję Wam za wszystkie chwile, które spędziłyście ze mną w tym temacie. I przepraszam.
Myślę, że jeśli zakończę to w tym momencie - wyjdzie to najzgrabniej. Pomysł na kolejny ff był, ale zdusił się sam w sobie i pisać go już nie będę.
Bardzo Was przepraszam, bo być może rozczarowaliście się, ale ja nie potrafię tego zakończyć ani cukierkowo, ani dramatycznie, a innych rozwiązań nie widzę. Tak więc kończę. Jeszcze raz Wam dziękuję.
Mary.
=* |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anabells
Zły wampir
Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ni stąd ni zowąd
|
Wysłany:
Nie 17:54, 22 Mar 2009 |
|
Przeprosiny przyjęte.
Nie czuję się rozczarowana.
Patrząc na końcówkę części jedenastej myślę, że to piękne i jak najbardziej odpowiednie zakończenie...
Cały twój ff bardzo mi się podoba i pewnie przyśni mi się tej nocy.
Dziękuję za wszystko tobie i innym osobom, które poprawiały błędy.
Mam nadzieję, że kiedyś zdecydujesz się napisać coś jeszcze...
Na przyszłość - WENA!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Cornelie
Dobry wampir
Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 1689 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 297 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z łóżka Erica xD
|
Wysłany:
Nie 19:24, 22 Mar 2009 |
|
stającej tuż na środku okrągłego placu. - mniemam, że stojącej xD
I nic więcej nie wyłapałam. Wczytałam się jak cholera. Motyw z gwałtem - zrobiło mi się Belli szkoda, i to bardzo. Nie powinno się to wydarzyć, ale Alex to skurw***.
Wparowanie Edwarda. Dobrze, że usłyszał jej krzyk.
Końcówka mnie totalnie rozwaliła. Uśmierciłaś ją i tutaj przyznaje ci rację. W innym wypadku dziwnie by to wyglądało. Byłoby za cukierkowo.
Poruszyłaś moje serducho! xD
I ciekawe było to, że Ed nie powiedział jej, że ją kocha. W obliczu czyjejś śmierci mówimy raczej coś, co dana osoba chciałaby usłyszeć. A tutaj zaskoczenie.
Ale i tak ciekawie to pociągnęłaś.
Naprawdę - bosko! :))
Pozdro Mary :) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mercy
Zły wampir
Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 305 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Krainy Wróżek
|
Wysłany:
Nie 23:46, 22 Mar 2009 |
|
Szkoda że nie napiszesz Epilogu, gdzie dowiedzielibyśmy się co Edward zrobił, mam tylko nadzieje że wyżył się na kimś:P
Co do ostatniego rozdziału, zamiast płakać jak głupia uśmiechałam się do monitora, zabiłaś Bellę pokazując że Eward tak naprawdę wcale jej do życia nie potrzebuje, tylko ona jego. Jest w tym niestety ziarenko prawdy, bo to ona zawsze walczyła a tu proszę miła niespodzianka Edward możliwe że będzie z Tanya, z której wszyscy robią złą istotę ale u ciebie ona jest inna. Cała „Zemsta” była przepełniona morderstwami, co oznacza że nie bałaś się wybić całej rodziny Edwarda i to się chwali. No cóż, Twoje opowiadanie wbija w fotel jak jasna cholera, masz ciekawy styl, który dzięki temu szybko i wygodnie się czyta i potrafisz budować napięcie. Mam nadzieje że w niedalekiej przyszłości, znowu zaszczycisz nas swoim opowiadaniem.
Mercy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
majetta
Człowiek
Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Warszawa - Zielony Tarchomin :)
|
Wysłany:
Pon 10:02, 23 Mar 2009 |
|
takiego zakończenia się nie spodziewałam, myślałam, że jak już sie wszystko ułoży to Bella (bądź Edward) poprostu zniknie a tu taka niespodziewajka :) Super i do końca trzyma w napięciu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
host
Zły wampir
Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 332 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: nysa
|
Wysłany:
Śro 20:18, 25 Mar 2009 |
|
spodziewalam sie, ze kogos usmiercisz na koncu ale ze Belle. chociaz domyslalam sie troszke, ze ona moglaby zginac ale nie wpadlabym na to, ze alex ja wykorzysta i przebije sztyletem. a ta koncowka z wyznaniem milosci polozyla mnie na lopatki. Ed oznajmil umierajacej Belli, ze jej nie kocha. facet serca nie ma, za grosz uczuc w nim.
skonczylo sie tragicznie i dramatycznie. Ed domyslam sie, jest z Tanya. zlamalas niepisane prawo, ze Ed forever with Bella. a tutaj taki klops, Bella ginie niekochana przez niego.
podsumowujac Twoj ff jest bardzo ciekawy, zawsze czytalam go z mila checia i wrecz zafascynowaniem. umiesz budowac napiecie i groze sytuacji. zrywasz z kanonem i usmiercacz po kolei wszystkie postaci.
coz, zostaje mi tylko zyczyc Tobie powodzenia w dalszym tworzeniu i pisaniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ScaryMary
Dobry wampir
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 583 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza ściany.
|
Wysłany:
Nie 12:14, 29 Mar 2009 |
|
Dziękuję oficjalnie za wszystkie słowa i krytyki i pochwał, które podnosiły mnie na duchu. Cieszę się, że "Zemstę" doprowadziłam do końca bez żadnych problemów, cieszę się, że nie zawiesiłam pisania. Bo to dzięki Wam, drodzy czytelnicy ; )
Jeszcze raz dziękuję.
Mary : * |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lennie Cullen
Wilkołak
Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 111 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Aberdeen. Nasze europejskie Forks. :) / Kwatera Linkin Parku.
|
Wysłany:
Pią 18:13, 10 Kwi 2009 |
|
Nie no a ja myslałam ze jestem sama.Też sie nie popłakałam chodz zawsze przy smierci Belli płacze.A na początku nie wiedziec czemu skojarzył mi sie ten ff z "Leon zawodowiec".To takie było moje skromne zdanie.
Pisz dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Lady Vampire
Wilkołak
Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ni stąd, ni zowąd
|
Wysłany:
Sob 8:12, 11 Kwi 2009 |
|
Nigdy nie przyzwyczaję się do smutnych zakończeń. Ale opowiadanie jest świetne. Cały czas, czytajac go, czuję się ten dreszczyk niepokoju, co wydarzy sie w następnej części. Ostatnie zdania ff były takie... przejmujace. wszystko dla nich było trudne i ciężkie, a śmierc Belii cicha i lekka. Lekka w pewnym momencie.
Mam pewien niedosyt ponieważ nie wiem, jak dalej postapił Edward, ale muszę to pozostawic mojej wyobraźni. A to, że Edward nie kocha Belli było takie prawdziwe. Mimo wszystko. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
fuerciak
Wilkołak
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 173 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kamienna Góra
|
Wysłany:
Nie 13:09, 12 Kwi 2009 |
|
Dżejson, ale dałaś do pieca. Pewnie powinno mi być smutno i w ogóle, że Bella kopnęła w kalendarz, ale tak czułam, że ją szlag trafi. Tanyej się tam nie spodziewałam, ale chociaż przyszło świeżej krwi (i tak się dziwię, że i jej nie wpakowałaś kulki w łeb, ale nie pytaj why, bo nie wiem).
Ale najbardziej rozwalający mnie moment, to ten, w którym Edward słyszy, jak Bella wydziera japę z piętra, ale cooo tam, co się będzie spieszył. Jeszcze się z Tanyą pożegna, wymieni się numerami, a potem się dopiero łaskawie ruszy, żeby sukę uratować. Cała akcja z Southermanem i gwałtem wyszła jak dla mnie cudnie. Trochę obił Belli mordę, no ale co tam. Fakt, że zachowywał się trochę, jak popapraniec, który uciekł z psychiatryka, ale i tak mi się podobało. Ale, jak Aiden wyskoczył i powiedział do Eda 'bracie' to wysiadłam, serio. Tak właściwie, to skąd on wypierdolił?
W każdym bądź razie szkoda, że to już koniec. Ale cieszę się, że nie ukatrupiłaś Edwarda, niech sobie chłopak pocierpi. Także, you know, było bosko, szkoda, że koniec, ale przeżyjemy.
Fuer. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
conehito
Nowonarodzony
Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 17:02, 17 Kwi 2009 |
|
Ogólnie bardzo ciekawy pomysł na fabułę Trochę tylko zirytowało mnie zakończenie. Ale to nie twoja wina. Po prostu nie lubię książek w których tyle osób ginie, bo dla mnie to ze strony autora pójście na łatwiznę, kiedy już nie wie, co zrobić z którymś z bohaterów. W prawdziwym życiu, pewnie to inaczej by się potoczyło .
A i mam prośbę: może zamieściłabyś swoje dzieło w jednym pliku, jakiś odnośnik skąd można ściągnąć całość, żeby nie było trzeba się męczyć z przeszukiwaniem całego wątku. Myślę, że wszyscy ci za to podziękują :) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez conehito dnia Pią 17:03, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|