FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 "Zaćmienie Umysłu", czyli Eclipse oczami anty[+16] Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:52, 30 Gru 2010 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XV ZAKŁAD

Poprzedni rozdział skończył się solidnym łubudu dla Belli, choć właściwie Dżejk nie powiedział niczego, o czym byśmy dawno nie wiedzieli. Łabędziątku jednak na te rewelacje odebrało mowę, niestety tylko chwilowo. Belka postanawia nawiać, zamiast zmierzyć się jakoś z tym problemem. McWolf zatrzymuje ją jednak i zadaje proste pytanie.

Cytat:
- Nie, zaczekaj. Bella, ja wszystko rozumiem. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie, dobra? Tylko szczerze. Czy chcesz, żebym teraz cię zostawił i już nigdy się z tobą nie spotkał? Byłam tak wzburzona, że trudno mi się było skupić i znowu potrzebowałam minuty, żeby mu odpowiedzieć.
- Nie. To byłoby straszne - przyznałam.
- A widzisz - ucieszył się.
- Ale nie chcę się z tobą widywać z tych samych powodów, dla których ty chcesz się widywać ze mną - zaoponowałam.

Rzecz jasna, Belka chce dalej spotykać się z Dżejkiem, z tymże liczy jak zwykle na relację „pani-niewolnik” zamiast „para”. McKaloryfer się jednak nie poddaje. Widać ma dość bycia wodzonym za nos.

Cytat:
- Nie. Decyzja należy do ciebie, Bello. Albo się ze mną widujesz i akceptujesz cały pakiet, albo do widzenia.
Zatkało mnie.
- Wredny jesteś.
- Sama jesteś wredna.
Odruchowo cofnęłam się o krok, ale ta obelga dała mi do myślenia. Miał rację. Gdybym nie była wredna - i zachłanna - powiedziałbym mu, że nie możemy być dłużej przyjaciółmi, i wróciła do Forks. Nie powinnam była tak go wykorzystywać. Co ja tu w ogóle robiłam? .
- Rzeczywiście - szepnęłam.

A i owszem, sucz z ciebie straszna, Belciu. (+3 bitch)

Jacob jednak jak zwykle wybacza Belce zdzirowatość i oświadcza, że nie zamierza się poddać, ponieważ Swanówna jego też kocha, choć nie tak jak Sparklemastera.

Oho, dochodzimy do sceny, w której na dobre rozpoczyna się niszczenie przez Stefę postaci Jacoba. Widać, był zbyt fajny i normalny, przez co mógł zagrażać Edzisławowi w rankingu „Najbardziej zaj***sty bohater Tłajlajta”. Stefcia musiała więc maksymalnie schrzanić mu osobowość i zrobić z niego niezrównoważonego, nabuzowanego hormonami dupka, który nie cofnie się nawet przed napaścią na tle seksualnym.

No to spójrzmy. Dżejk na siłę całuje Bellę. Dziewucha opiera się, jak może.

Cytat:
Poczułam jego wargi na swoich. Całował mnie gwałtownie, wręcz brutalnie, przytrzymując mnie drugą ręką za szyję, żebym mu się nie wyrwała. Okładałam go z całej siły pięściami, ale zdawało mu się to zupełnie nie przeszkadzać. Wargi miał miękkie i ciepłe, do czego nie byłam przyzwyczajona.
Chwyciłam go za policzki, żeby odepchnąć go od siebie, ale to też mi się nie udało. Tym razem zwrócił jednak chyba uwagę na moje protesty, bo rozbestwił się jeszcze bardziej i rozwarł mi wargi językiem. Poczułam w ustach jego gorący oddech.
Reagując instynktownie, zwiesiłam luźno ręce i wyłączyłam się. Już się nie szarpałam - po prostu czekałam, aż wreszcie przestanie. Podziałało. Spacyfikowałam go tą swoją bezradnością. Odsunął mnie od siebie, żeby mi się przyjrzeć, a potem pocałował mnie znacznie delikatniej - jeden raz, drugi, trzeci... Udawałam, że jestem posągiem. W końcu zostawił mnie w spokoju.

Cudownie. A w sumie chłopaka nawet lubiłam, więc to nie mogło potrwać długo. To po prostu obrzydliwe. BellaSue wyraźnie nie życzy sobie tego pocałunku, co Dżejk ma głęboko w d**ie. I jeszcze jest z siebie zadowolony. Nie stworzę nowej kategorii: potencjalny gwałciciel, choć mam ochotę. I nie, nie przesadzam. To, co zrobił, jest poniżej wszelkiej krytyki. Nic go nie tłumaczy. Kto wie, co takiemu kolesiowi może jeszcze strzelić do łba. No means NO, you… DESPERATE CREEP!

Belka jest tak wściekła, że daje McWolfowi po pysku, łamiąc sobie przy tym jakąś kość śródręcza.

Cytat:
Nawet nie pocierał sobie podbródka, jak na filmach. Byłam żałosna.

A to swoją drogą. Trzymaj się z ludźmi, wyjdzie ci to na zdrowie.

Dżejk nalega na odwiezienie Belki.

Cytat:
- Super! - wydarłam się. - Odwieź mnie! Proszę bardzo! Mam nadzieję, że Edward skręci ci od razu kark, ty podły, obleśny kundlu!


Zasłużył na to, przykro to przyznać.

Podczas jazdy Dżejk stara się przekonać Swanównę, że on jej nigdy nie zostawi i nie skrzywdzi, jak to zrobił McSparkle w Nju Munie.

Cytat:
- Zobaczysz. Dziś w nocy. A gdy będziesz o mnie myśleć, ja też będę myślał o tobie.
- Jakoś przeżyję ten koszmar.
Uśmiechnął się nagle.
- Podobało ci się. Pod koniec wyraźnie poddałaś się przyjemności.

Matko, jest coraz gorzej. Niedługo Dżejk pobije Eda w zawodach kategorii Creepy Jerk.

Monsieur Klata i Belka dojeżdżają do domu dziewczyny. Charlie też jest już w domu.

Łabędziątko ma zamiar obłożyć łapę lodem i udać się do Carlisle’a, żeby nastawił jej rękę. Podczas, gdy Belcia idzie po lód do zamrażarki, Charlie i Dżejk rozmawiają.

Cytat:
- Co z nią? - zaniepokoił się Charlie.
- Chyba złamała jakąś kość w dłoni.
Przysłuchując się ich rozmowie, podeszłam do zamrażarki i wyjęłam ze środka tackę pełną kostek lodu.
- Jak? - spytał Charlie. - Gdzie?
Byłam zdania, że jako mój rodzony ojciec nie powinien być tym faktem taki rozbawiony. Jacob zachichotał.
- Uderzyła mnie.
Charlie też zachichotał. Zazgrzytałam zębami. Trzymając tackę zdrową ręką, uderzyłam nią o kant zlewu, żeby kostki się z niej wysypały, a potem zebrałam je w leżącą na blacie ściereczkę.
- Czemu cię uderzyła?
- Bo ją pocałowałem - wyznał Jacob śmiało.
- Punkt dla ciebie - pogratulował mu Charlie.


I can’t fucking believe it! Charlie, co z ciebie za ojciec? Córka rozwaliła sobie dłoń, bo koleś pocałował ją na siłę. Ergo, nie chciała tego pocałunku. Mój ojciec leciałby w tym momencie po shotguna, żeby zrobić chłopu z d**y jesień średniowiecza, a Charlie mu przyklaskuje?! (+50 bad father)

Belka dzwoni do Edka, żeby po nią przyjechał, bo potrzebuje pomocy doktorka.

Cytat:
- Jak do tego doszło? - zapytał Edward wypranym z emocji głosem.
Starał się chyba nie wyciągać pochopnych wniosków.
- Uderzyłam Jacoba - wyjaśniłam.
- Ach, tak. No to dobrze. - Wydawał się być jeszcze bardziej zadowolony niż Charlie. - Szkoda tylko, że zrobiłaś przy tym sobie krzywdę.

Czy wszyscy faceci w życiu Belli to psychopaci? Użyję kategorii stworzonej przez BellęMarie13 i dam (+10 bad boyfriend) . Nie lubię Swanówny, ale takiego zestawu dupków nikomu nie życzę.

Ed przybywa na ratunek ukochanej.

Cytat:
- Chyba to naprawdę złamanie - stwierdził. - Jestem z ciebie dumny. Musiałaś się porządnie zamachnąć.

No to jeszcze (+5 bad boyfriend) .

Ed zamyka Bellę w samochodzie i ucina sobie kurtuazyjną pogawędkę z McWolfem. Jest to typowy, werbalny cockfight, więc nie będę się nad tym rozwodzić. W skrócie: Edward zrobi krzywdę Dżejkowi, jeżeli tylko Belli coś się stanie. Jednakże nie będzie się włączał, gdy Swanówna sama zechce pomiziać się z futrzaczkiem.

Ok., nasze słoneczka odjeżdżają. W Cullen Mansion zastają ciekawy widok.

Cytat:
W garażu Cullenów zastaliśmy Rosalie i Emmetta. Nogi dziewczyny, rozpoznawalne dzięki idealnym proporcjom, wystawały spod należącego do brata Edwarda masywnego jeepa. Właściciel pojazdu kucał pochylony tuż przy obok z rękami schowanymi pod karoserią auta - po kilku sekundach uzmysłowiłam sobie, że zastępuje Rosalie lewarek.

No patrzcie, baba z zainteresowaniami innymi niż seksowni faceci? Znająca się na mechanice samochodowej? Jestem w szoku. Cóż, pewnie to dlatego, mejerpiry nie jedzą, więc dziewczyna nie musi stać w kuchni. Aha, no i oczywiście Stefa nie mogła powstrzymać się przed wzmianką o cudnych nogach Rozalki. Tak, bo ta informacja była mi potrzebna. (+1 zbędność)

Na wieść o wybuchu Belli, Emmett wspomina o jakimś zakładzie z Jazzem. Ed wyjaśnia Belli:

Cytat:
- Założyli się o to, ile razy w ciągu pierwszego roku... podwinie ci się noga.
- Och. - Zrozumiałam, co ma na myśli, i przeszedł mnie zimny dreszcz. - O to, ilu ludzi zabiję, tak?
- Tak - przyznał z niechęcią. - Rosalie uważa, że twój wybuchowy temperament przeważy szalę na korzyść Jaspera.

Niezła perspektywa, co? Może byś jeszcze przemyślała swoją decyzję… Eee, nie, jesteś na to za głupia.

Cytat:
- Skąd u niego to przekonanie, że... popełnię jakiś błąd?
- Gdybyś miała problemy z dostosowaniem się do naszego stylu życia, pewnie poczułby się dużo lepiej. Ma dość bycia czarną owcą rodziny.
- Jasne. Rozumiem. Cóż, skoro ma go to uszczęśliwić, to mogę się dopuścić kilku morderstw, czemu nie.
Nie byłam sarkastyczna, tylko rozhisteryzowana. Przed oczami przesuwały mi się nagłówki gazet i listy ofiar...

Ale co tam zabici ludzie, ważne, że będziesz wiecznie młoda i piękna.

Cytat:
Odkąd postanowiłam zostać wampirem, zdawałam sobie sprawę, że wiele się we mnie zmieni. Miałam chociażby nadzieję, że będę nadludzko silna, tak jak mi to obiecał Edward. Silna, szybka, i co najważniejsze, piękna - na tyle piękna, by nie wyglądać przy nim jak ktoś z innej bajki.

Yeah, priorytety, bitch. (+10 głupota)

Podczas gdy doktorek opatruje Belce kończynę, ta zastanawia się nad swoją przyszłością jako wampira. Ma wątpliwości, czy będzie tak cudnie i różowo. Jej wewnętrzne dywagacje mnie jednak nie ruszają, bo wiem, że nic nie dadzą. To tylko chwilowe opamiętanie. Niedługo jej przejdzie.

Cytat:
Przyglądał się, jak Carlisle opatruje mi dłoń, ale ja nie spuszczałam go z oczu. Niczego w świecie nie pragnęłam tak bardzo jak jego. Czy miało się to... czy w ogóle mogło się to zmienić?
Czyżby istniał jeden aspekt ludzkiego życia, z którego utratą nie miałam najmniejszego zamiaru się pogodzić?


Eee… Nic mnie to nie obchodzi, maleńka. Twój cyrk, twoje małpy.

Koniec rozdziału.

+10 głupota
+3 bitch
+1 zbędność
+50 bad father
+15 bad boyfriend

Papatki.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Czw 21:36, 30 Gru 2010 Powrót do góry

Hej, hej, hej, HEJ! Baby, jak ja mam nadążyć z komentarzami, kiedy wy codziennie dajecie po dwa rozdziały?! Zanim obmyślę ładnego posta, to wy dodajecie mi jeszcze tekstu do poczytania. Very Happy Dobra, to taki żart, cieszę się, że idziecie z tym jak burza. Jak tak dalej pójdzie, to skończycie książkę strasznie szybko. Mimo wszystko, ze względu na natłok waszej mój post będzie krótszy. Chyba nie mogę zbytnio zwlekać, jak już coś napiszecie...
Dzisiaj poruszę tylko temat do ostatniego rozdziału, bo przypomniała mi się moja pierwsza reakcja na pocałunek Jacoba. Mojego kochanego Jake'a, którego bronię zawsze jak lwica.... może wilczyca będzie lepiej :)
Mianowicie, byłam niesamowicie na niego wkurzona. Jak on w ogóle mógł się zachować jak totalny zboczeniec? Nie podobało mi się to wtedy i w pełni popierałam wybuchy Belli. Większość fanek (może Team Jacob) się z tego chyba śmiała, ale ja byłam zła. Potem dopiero jakoś mi przeszło, nie wiem czemu. Cieszę się, że mi o tym uczuciu przypomniałaś, teraz przynajmniej mam pewność, że moje oburzenie było w pełni uzasadnione. Czekam na dalszy ciąg.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 23:06, 30 Gru 2010 Powrót do góry

Jeżeli chodzi o tempo, to prawda jest taka, że przyspieszyłyśmy ze względu na przerwę świąteczną. Teraz trochę nadrabiamy, ale podejrzewam, że od stycznia rozdziały będą już dodawane znacznie rzadziej. Także spokojnie, analiza jeszcze trochę potrwa:). Do komentowania oczywiście zapraszamy, to naprawdę motywuje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 21:27, 08 Sty 2011 Powrót do góry

Rozdział 16: Epoka

Panie i panowie, proszę o uwagę. Po kilkunastu rozpoczynających się angstem rozdziałach spotyka nas bowiem całkiem miła odmiana. Odcinek otwiera okrzyk Belli, którego treść zabrzmi znajomo dla większości kobiet na całym globie:

Cytat:
Nie mam co na siebie włożyć!


Muszę przyznać, że to przyjemna niespodzianka. Czyżby Stefa wreszcie zauważyła, że nastolatki mają jeszcze inne - nieco bardziej błahe niż przemiana w istotę nieumarłą - problemy?

Cytat:
Na oparciu bujanego fotela wisiał moja spódnica koloru khaki, czekając, aż wynajdę coś, co by do niej pasowało.


Mowa o tym samym ciuchu, który Belka miała na sobie w dniu poznania Cullenów? Cóż, w takim razie polecam sprawdzony zestaw, składający się z w/w spódnicy i niebieskiego sweterka…

Cytat:
Coś, w czym wyglądałabym ładnie i dojrzale.


Aha. No to rzeczywiście mamy problem.

Na szczęście, w Meyerlandzie panują niezmienne zasady, z których najważniejsza brzmi: Problem Mary Sue To Problem Nas Wszystkich. Zgodnie z powyższą regułą, już po chwili w oknie pojawia się Alice Ex Machina z prezentem dla Belli – o co zakład, że to bluzka od Dolce&Gabbany?

Oho, Meyer najwyraźniej uznała, że było zbyt normalnie. Jedyną prozą życia, z jaką ma prawo stykać się Belka, jest wszakże gotowanie ojcu. Ale nie narzekajmy, wygląda bowiem na to, iż akcja zaczyna się zagęszczać:

Cytat:
To jedna i ta sama sprawa – ten ktoś, kto się tu włamał i zabrał moje rzeczy, i te nowe wampiry w Seattle!


...........


To wprost nie do wiary!
Co za dedukcja, drogi Sherlocku!
Nigdy byśmy na to nie wpadli!
Jaki niespodziewany zwrot akcji!


..........



Żartuję.

Jesteśmy w tym momencie na 309 stronie polskiego wydania „Zaćmienia”. Proszę, aby ci z was, którzy nie spodziewali się takiego rozwiązania, podnieśli ręce do góry.

Nikt? Tak myślałam.

To niesamowite, jak bardzo nieporadna jest Stefcia w kreowaniu atmosfery tajemniczości. Powtarza nam się sytuacja z KwN – tam wszyscy wiedzieli, co dzieje się z Jacobem jeszcze na długo przed przełomową rozmową, a w „Eclipse” każdy czytelnik zdaje sobie sprawę z tożsamości agresora od…cóż…najpewniej od momentu użycia motywu morderstw w Seattle.
Powiedzcie mi – jaki jest sens wprowadzania tzw. suspensu do książki, jeżeli wszyscy od samego początku znają rozwiązanie zagadki? Dlaczego mam się przejmować coraz to nowymi mordami na kartach książki, skoro dobrze wiem, kto zabija i jakie są jego powody ku temu? Wprawdzie imię rudowłosej wampirzycy jeszcze nie padło, ale nawet średnio rozgarnięty uczeń pierwszych klas szkoły podstawowej już dawno domyśliłby się, kto jest prowodyrem całego tego zamieszania.
Oczywiście, mogłoby być inaczej. Za atakami mogłaby stać całkowicie nowa formacja – może nawet skłócona z Victorią i powiązana w jakiś sposób z Volturi? Gdyby autorką serii była osoba, która nie wykłada kawy na ławę już podczas kilku pierwszych rozdziałów, wcale nie byłabym taka pewna swego. Ale my mówimy o Meyer – kobiecie, dla której cała oś fabularna jest tylko tłem dla opisów brokatowej klaty McSparkle’a. W związku z powyższym, nie ma się nawet co łudzić, że kiedykolwiek uświadczymy spod ręki tej pani jakiegokolwiek zawirowania fabularnego. I nie, ta pomyłka znana światu szerzej jako „Przed Świtem” to nie jest dobry przykład literackiego zwrotu akcji.

Właściwie, miałam tu dać 20 punktów – po dziesięć za opóźnienie umysłowe ponoć doświadczonych wąpierzy i dziesięć z powodów wymienionych powyżej. Ale ponieważ nienawidzę mordowania szans na nowy, ciekawy wątek, niech będzie:

(+30 głupota)

Festiwal Żałości w ciągu. Teraz Belcia tłumaczy Ali, dlaczego ktoś kradnie jej ciuchy. Cytat niepotrzebny – czytelnicy i tak doskonale znają odpowiedź na dane zagadnienie. Bawi mnie tylko niezmiernie fakt, że sparklepiry mimo setek lat doświadczenia i wielkiej wiedzy najwyraźniej nie zdołały jak do tej pory wykształcić umiejętności logicznego myślenia.

Wątek zakańcza na szczęście nadejście Charliego – przybył on pod drzwi pokoju swej latorośli, aby przypomnieć, że czas udać się na bal...tfu, na uroczystość wręczenia świadectw. Tak tak, moi mili – Isabella kończy edukację na etapie szkolnym! Zresztą, znając jej ambicje – a właściwie ich brak – zapewne jest to finał całej kariery naukowej w wykonaniu tej pani. No chyba, że Edek siłą wypchnie babę na jakąś uczelnię, coby mu nie przynosiła wstydu przy rodzinie i znajomych.

Belcia zakłada ciuchy od Alice (a jednak nie trafiłam – to niebieski sweter. Jaki jest sens zakupienia drugiego identycznego pulowera, pozostaje dla mnie niewyjaśnioną zagadką) po czym z tatulkiem udają się do radiowozu. O, Edek też jedzie. Po dotarciu do szkoły, nauczyciele rozsadzają uczniów w kolejności alfabetycznej. Bella udaje się w stronę Jessici i na okrzyki koleżanki, że będzie za nią strasznie tęsknić, reaguje o dziwo bez typowego dla siebie bitch’yzmu. Czyżby wreszcie zauważyła, że szkolny plebs to też ludzie? Jak miło!

Ceremonia w toku. Opis jest całkiem zabawny i przyjemny – doprawdy, ten rozdział poza oznaczonym wyżej idiotyzmem jest wcale udany – ale Stefcia i prawo Murphy’ego czuwają.

Cytat:
Tylko oni dwoje [Alice i Edward] z całego rocznika prezentowali się znakomicie nawet w swoich szkaradnych żółtych togach.


Edzio – anemicznie blady na skutek wampiryzmu posiadacz rudych włosów musiał wyglądać szczególnie pociągająco w żółci.

Impreza dobiegła końca. Absolwenci rzucają birety w powietrze oraz rzucają się sobie nawzajem na szyję. Wszyscy są szczęśliwi, z pewnym wyjątkiem. Zgadnijcie, o kim mowa?

Cytat:
-Wyjawisz mi, co zrobiła [Alice], żeby zagłuszyć przed tobą swoje myśli?
(…)
-Tłumaczyła słowa do „Glory, glory, hallelujah” na arabski. A kiedy skończyła, zaczęła od początku, tyle że przeszła na koreański język migowy.


Następnie zdecydowała się na elficki oraz język ludzi pierwotnych.

Ja naprawdę rozumiem, że Cullenowie mają masę czasu na naukę i niemal nieograniczone możliwości przyswajania wiedzy (nawiasem mówiąc, kolejna perełka autorstwa Stefy). Ale znajomość języka – zwłaszcza, jeżeli nie ma się z nim żywego kontaktu – nigdy nie będzie perfekcyjna. Może nie czepiałabym się tak tej kwestii, gdyby nie fakt, że sama studiuję na wydziale filologicznym i dobrze wiem, jak to działa. Obcej mowy trzeba używać, aby dobrze się w nią „wtopić”. Żadne płyty czy podręczniki nie zagwarantują stuprocentowej biegłości, jeżeli są naszym jedynym źródłem znajomości z danym lengłydżem.
Żeby było jasne – nie czepiam się tłumaczenia przez Alice tej konkretnej pieśni na arabski – akurat słowa do „Glory…” do najbardziej skomplikowanych nie należą, bez wątpienia mogłaby opanować słownictwo na takim poziomie drogą tzw. „wkucia”. Chodzi mi o sam fakt znajomości przez sparklepiry tysiąca pięćset stu dziewięćset języków przy braku systematycznego kontaktu ze znakomitą większością z nich. Kwestię języka migowego – i tłumaczenia tegoż w myślach, zaiste ciekawa to wizja - pominę milczeniem.

(+5 głupota)

Bella Holmes znowu w akcji – tym razem to Edward przyjmuje na siebie rolę inteligentnego inaczej i zostaje zmuszony do wysłuchania rewelacji o znikających bluzkach. Biedaczek źle przyjmuje dane informacje – zapewne lwią część szoku stanowi dla niego fakt, iż kobieta śmiała okazać się w czymś lepsza od niego. W tym wypadku owym „cosiem” jest umiejętność dedukcji. Nie przejmuj się, McSparkle – to u was najwyraźniej rodzinne.

Cytat:
-Dokąd chcesz się wybrać na uroczysty obiad? – spytał Charlie. – Koszty nie grają roli.
-Mogę coś ugotować.


Czy tylko ja mam wrażenie, że Belka słysząc słowo „obiad” bądź jakiekolwiek jego synonimy przechodzi na autopilota – tryb „robot kuchenny”?

Edek znika w tłumie, zapewne w celu standardowego samoumartwienia, a Charlie wyciąga córkę do restauracji.

Cytat:
-Pokłóciliście się znowu?
-Skąd. Zresztą to nie twój interes.


I przestań się wreszcie interesować swoim jedynym dzieckiem, ty namolny zgredzie.

(+1 bitch)

Uroczysty posiłek w toku. Wszyscy prócz Belli bawią się wyśmienicie. Na szczęście fiesta wkrótce dobiega końca i komendant postanawia odwieźć Belkę na miejsce Graduation Party, innymi słowy – do wampirzej chatki. Zanim to jednak nastąpi:

Cytat:
Jesteś najlepszym ojcem na świecie. (…) Tak bardzo się cieszę, że się do ciebie przeprowadziłam. To było najlepsze posunięcie w moim życiu.


Jestem wprawdzie na 100% pewna, że ostatnia część wypowiedzi dotyczy Edzia, ale i tak – brawo, słonko! No widzisz, to wcale nie takie trudne, okazać tacie trochę ludzkich uczuć.

Łabędzie jadą na imprezę; komendant wykorzystuje ten czas na udzielenie Belce krótkiej lekcji samoobrony i przypomnienie, że wypadałoby coś zrobić w sprawie Jacoba. Dzięki oznakowaniom świetlnym autorstwa Alice radiowóz nie gubi się w lesie i panna Swan bezpiecznie dociera na przyjęcie.

A co się tam wydarzyło? O tym w następnym odcinku.

Liczby:
Bitch – 1
Głupota – 35

Papa.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Wto 13:52, 11 Sty 2011 Powrót do góry

Jak czytam waszą analizę po kolei wspominam sobie swoje pierwsze, niezapomniane reakcje, gdy czytałam sagę. *nostalgia...* Meyer buduje tutaj napięcie; rozwiązanie zagadki, Bella na coś wpadła! Kocham kryminały, lubię takie momenty. Widzicie mnie? Czekam sobie, czytam leżąc na brzuchu i majtam nogami zaciekawiona. No co powie główna bohaterka? Nagle...! Brak zrozumienia. Aż przestałam nogami machać. (Zwykle zaczynam nimi majtać jeszcze gwałtowniej xD ) Przecież to, że to musiała być jedna i ta sama osoba wiemy od dawna, co nie? Jakoś tak żyłam w przeświadczeniu, że rodzinka Cullenów i sama Bella już do tego doszli. Po prostu ta głupota do mnie nie dotarła poprzez słowa. (Tak samo miałam czytając rozdział KwN gdzie Edzio rozstawał się z Belką; nie dochodził do mnie "dramatyzm" sytuacji, pojęcia nie miałam o co chodzi). Meyer zgłuptaczyła mnie totalnie; jak można traktować coś oczywistego jak błyskotliwe rozwiązanie zagadki?!

BellaMarie13 napisał:
Edzio – anemicznie blady na skutek wampiryzmu posiadacz rudych włosów musiał wyglądać szczególnie pociągająco w żółci.

Też w to akurat nie uwierzyłam xD Jak kochałam swoje wyobrażenie boskiego Edwarda (bo przecież każdy wie, że jest boski; nie pozwalają nam o tym zapomnieć) tą opinię Belli poddałam w wątpliwość. Mam plastyczną wyobraźnię - widziałam jak wyglądał ^^' A komentarz ekstra; zakrztusiłam się :D

BellaMarie13 napisał:
Następnie zdecydowała się na elficki oraz język ludzi pierwotnych.

To też jest mocne xD Naprawdę!

Dawaj Beige, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:30, 16 Sty 2011 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XVII SOJUSZNICY

Bella udaje się na przyjęcie. Oczywiście jest z tego powodu niezadowolona. Żal dziewuchy, przeżywa same tragedie: cierpi na zanik mózgu i godności, ma beznadziejny gust w facetach, a na dodatek cały czas jakieś oszołomy urządzają jej przyjęcia. Okropność.

Cytat:
- Bella?
Aksamitny głos Edwarda dobiegł zza moich pleców, więc natychmiast się odwróciłam.

O Kyrie, naprawdę nie trzeba nam ustawicznie przypominać, że wszystko w Edzie jest zaje***te, nawet głos i mały palec u lewej stopy. (+1 zbędność)

Edek całuje Belkę, mało nie odgryzając jej połowy twarzy. Belka dalej rozpacza z powodu przyjęcia.

Cytat:
[...] przez następne kilka godzin musiałam przecież jakoś funkcjonować wśród ludzi. Wyplątałam się z jego objęć.
- Miejmy już to durne przyjęcie za sobą - wymamrotałam, nie patrząc mu w oczy.

Komentarz zbędny. (+3 bitch)

Nasze słoneczka wchodzą do Cullen Mansion. Wnętrze chatynki spaklepirów wygląda jak klub nocny. Jeszcze trzeba tylko Edzisława podwiesić pod sufitem i zacząć go okręcać, żeby wreszcie wypełnił swoje przeznaczenie jako discoball. W klubie nocnym niezbędna jest również muzyka. Ala ma więc życiowy problem.

Cytat:
- Edward! - zawołała Alice spod wielkiego głośnika. - Potrzebuję twojej rady. - Wskazała na piętrzące się przed nią dwa imponujące stosy płyt kompaktowych. - Czy zaserwować gościom to, co znają i lubią, czy raczej zadbać o ich edukację muzyczną?
- To, co znają i lubią - zakomenderował. - I tak nie nawrócisz ich w jeden wieczór.

Biedne, marne ludziki, my, iskrzące wróżki, wiemy, co dla was najlepsze! Coś mi się widzi, że Culleny mają do wszystkich ludzi taki stosunek, jak Ed do Belki. It runs in the family. Poczucie wyższej wartości? Jasne. Rozbuchane ego? Oczywiście. (+3 ego)

Podczas gdy Alice dokonuje ostatnich przygotowań, rodzinka dyskutuje o zbliżającej się walce z nowonarodzonymi. Belka angstuje, jak to będzie musiała zostać w domu, gdy jej mężczyzna, a jednocześnie pan i władca oraz jego błyszcząca rodzina pójdą w bój. (+1 angst) Wow, takie to… średniowieczne.

Na szczęście przybywają goście, żeby uratować nas na chwilę od Belkowego angstu.

Ok., teraz następuje opis wypasionej imprezy u Cullenów (+2 nuda) . Bella stara się być dobrą gospodynią, ale jak zwykle w myślach wyłazi z niej bitchyzm.

Cytat:
Zatoczywszy pełne koło, wróciłam do Jessiki. Jak to miała w zwyczaju, paplała podekscytowana, więc nie trzeba jej było uważnie słuchać, żeby podtrzymywać rozmowę.


Och, jestem taka ponad to… (+1 bitch)

Edek jest cały czas przyklejony do swojej własności, jednak w pewnym momencie puszcza ją i oddala się w niewiadomym celu, nie tłumacząc niczego Belli, jak zawsze z resztą.

Swanówna niegrzecznie spławia Jess i leci wypytać Alę, o co kaman. Best friend również nie raczy uświadomić w niczym Belli. W dodatku na scenę przybywają wolfy: Dżejk, Quil i Embry.

Ale co tam niewolnik i jego skrzydłowi. Nasze kochanie olewa niewyżytego seksualnie Indianina i udaje się na poszukiwania Ali. McKaloryfer nie daje jednak się spławić. Dżejk ma dla Swanówny własnoręcznie wykonany w ramach przeprosin prezent.

Cytat:
Wziął mnie pod brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.
- Czy mógłbym prosić o poświęcenie mi, chociaż kilku sekund, panno Swan?
Odskoczyłam jak oparzona.
- Łapy przy sobie, Jacob! - syknęłam.
- Okej, okej! - Podniósł obie ręce do góry. - Przepraszam. I za tamto też przepraszam. No wiesz - za to, że cię pocałowałem. Nie powinienem się tak narzucać. Zachowałem się jak ostatni cham. Po prostu... chyba po prostu wmówiłem sobie, że ty też tego chcesz.
- Wmówił sobie! Co za urocze usprawiedliwienie!
- Hej, bądź milsza. Przecież cię przeprosiłem.
- Dobra, przeprosiny przyjęte. A teraz pozwól, że wrócę do swoich spraw.
- Jasne - mruknął.

UGH. Komentarz chyba zbędny. Przynajmniej przeprosił, choć i tak nic go nie sprawiedliwa, ani nie umniejsza jego winy.

Wait, it gets better.

Cytat:
[…]sięgnął jednocześnie do tylnej kieszeni dżinsów i wyciągnął z niej zawiązany rzemieniem, luźno pleciony woreczek z wielobarwnego materiału. Położył mi go na dłoni.
- Jest śliczny - powiedziałam. - Dziękuję. Westchnął.
- Bella, prezent jest w środku.
- Och.

Rozumiem, że to miało być zabawne. Oczywiście, nie wyszło. (+10 głupota)

Prezentem okazuje się być bransoletka z zawieszką w kształcie wilka. W sumie słodkie. Szkoda tylko, że to przeprosiny za obrzydliwą uwerturę do gwałtu.

Dobra, dobra, ale niechże coś się zdarzy w tym rozdziale, bo póki co wieje nudą. (+2 nuda) Dżejk, widząc niemrawą minę Belli, chce wiedzieć, co tu się wyrabia. Po kilku stronach drewnianego dialogu pijawki postanawiają wyjawić wolfom, co się dzieje. Okazuje się, że banda nienarodzonych wybiera się do Widelców.

Bella postanawia bohatersko (jasne…) rzucić się newbornom na pożarcie.

Cytat:
- W takim razie muszę wyjść im naprzeciw! - Gdyby mój glos nie był taki ochrypły i spięty, przypominałby pewnie mysi pisk. - Jeśli od razu znajdą to, czego szukają, to może sobie pójdą, nie robiąc krzywdy nikomu innemu!

Weź se laska tą teatralność wsadź w buty, bo żałość mnie bierze.

Zamiast złożyć ofiarę z Belki, monsterki postanawiają połączyć siły i powalczyć z nowonarodzonymi together. Belka jest oczywiście niezadowolona, choć to w tej sytuacji najlepsze rozwiązanie (może poza zaserwowaniem Belli newbornom na talerzu).

Cytat:
- Chyba nie sądziłaś, że będziemy w takiej sytuacji stać z boku i tylko się przyglądać? - powiedział Jacob.
- Właśnie, że będziecie stali z boku!
- Twoja przyjaciółka ma wobec nas inne plany.
- Alice, powiedz im, że odmawiasz! Przecież ich pozabijają!

I jeszcze jeden, i jeszcze raz! Na Wielkiego Chtulu, ona nigdy nie zrozumie, że wilki to nie jakieś podrzędne stworzenia, tylko maszyny do zabijania wampirów. Ręce opadają. (+10 głupota) (+10 bitch)

Sparklepiry i futrzaki umawiają się na naradę wojenną, gdy impreza się skończy. Wilki się zmywają, koniec rozdziału. W następnej odsłonie pół grama akcji w postaci treningu monsterków przed wielkim łubudu.

+20 głupota
+16 bitch
+3 ego
+1 angst
+4 nuda
+1 zbędność

Bye bye.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 21:47, 22 Sty 2011 Powrót do góry

Rozdział 18: Trening

Tak jak zapowiedziała Beige, w dzisiejszym odcinku wreszcie czeka nas zalążek zjawiska zwanego akcją – już na 339 stronie! Zanim jednak do tego dojdzie…

Cytat:
-To musiało być najdłuższe przyjęcie w historii ludzkości – pożaliłam się w drodze do domu.


Bal Wiedeński może się schować.

(+1 głupota)

Edek odwozi swą lubą do domu. Wąpierze są bardzo zadowolone – dzięki wsparciu wilkołaków mają realną szansę rozgromienia nowonarodzonych.

Cytat:
Dopiero pod koniec przyjęcia naprawdę mieli co świętować.
Oni mieli, ale ja nie.


What a surprise.

Cytat:
Jak by nie wystarczało samo to, że Cullenowie mieli walczyć dla mnie i o mnie! (…) Przecież byłam już u kresu wytrzymałości!


Helena Trojańska miała być najpiękniejszą kobietą na Ziemi – można więc w pewien sposób zaakceptować fakt, że według mitu sama jej osoba wystarczyła do wywołania wojny. Co jest takiego niezwykłego w Belli, by miała poświęcać się za nią armia nieśmiertelnych, tego nie wiem i pewnie już nigdy się nie dowiem.
A tak w ogóle, to strasznie nieuprzejme ze strony Glitter Family i PedoWolfów - nie przejmować się stanem emocjonalnym przyczyny całego tego zamieszania.

(+10 ego)

Blablabla… Nasze gołąbeczki wracają do domu, Belka zmusza podstępem Edzia, żeby zabrał ją na trening, który ma odbyć się za kilka godzin. McSparkle, jakkolwiek niechętnie, przystaje na to i przez resztę wieczoru stara się - bezskutecznie - uspokoić swą połowicę.

Cytat:
Miałam ochotę pomachać niebu, wołając: „Hej, tu jestem! To ma dotyczyć tylko mnie!”


Niebo doskonale o tym wie. Niechby tylko spróbowało choć na chwilę zwrócić tor akcji na kogoś innego…
A swoją drogą – jeśli tak bardzo przeszkadza ci obecny stan rzeczy, to zrób coś, do diaska – ucieknij, wyprowadź się do amazońskiej głuszy…whatever. Najłatwiej jest siedzieć na czterech literach i marudzić, że ktoś ma zamiar ryzykować życie w naszym imieniu.

(+15 ego) (+5 głupota)

Isabella i Edward docierają na polanę, na której ma się odbyć międzygatunkowy sparing…

Nie.
Proszę, tylko nie to…

Nie mam sił cytować całego długiego fragmentu. W skrócie – mamy do czynienia z kolejnym objawieniem detektywistycznego geniuszu w przypadku panny Swan.

Cytat:
-Pamiętasz, jak tropiłeś Victorię w zeszłym roku? (…)
(…)
- Tak. Hm…Sugerujesz…?
-Że to wtedy przyszło jej do głowy takie rozwiązanie.


*headdesk*

Tak jest, moi drodzy. Ponad połowa książki za nami – i wreszcie pada TO IMIĘ. Stefa naprawdę musi uważać czytelników za kretynów. Sparklepiry zresztą też, skoro nawet Belka zdołała wcześniej niż oni dopasować do siebie elementy tej jakże oczywistej układanki.
Nie mam nawet ochoty się nad tym rozwodzić. Wszystko zostało już powiedziane rozdział wcześniej, gdzie w szczegółach rozpisałam się na temat tego idiotyzmu fabularnego. Meyer, wróć może jednak do wątku romansowego. Budowanie napięcia wybitnie ci nie wychodzi.

(+30 głupota)

Wracamy do kwestii pierwotnej, czyli treningu. Jest to pierwszy właściwy powiew akcji w tej książce i jest…nudny. Oto szybkie podsumowanie najważniejszych momentów:

1) Na polanę przybywają wilkołaki w stadzie powiększonym o dwa osobniki.
2) Edward przez resztę wieczoru robi za tłumacza.
3) Jasper rozpoczyna pokaz od zapasów z Emmettem.
4) Ponieważ Emmett to głupi mięśniak, którego jedyne zainteresowanie stanowią głupie dowcipy, oczywiście przegrywa.
5) Następna w kolejce jest Alice; mimo wyłączonego daru przewidywania i braku jakiegokolwiek zaplecza militarnego wygrywa, bo…
6) Bo tak.
7) Kolej na Edwarda. Zgadnijcie, jaki wynik?
8 ) Ha! Pudło.
9) Ale spokojnie, mamy remis.
10) Wszyscy członkowie rodziny kolejno przechodzą szkolenie.
11) Wilki postanawiają na zakończenie spotkania obwąchać Cullenów, coby nie pomylić ich z nowonarodzonymi.
12) …A właściwie, co im zależy?
13) Jacob obślinia Bellę.

Nie żartuję. Nie ma tam nic więcej. Te przygotowania są tak nudne, że mam realne obawy co do opisu właściwej bitwy.
Pamiętam, jak swojego czasu zaczytywałam się w fanfikach dotyczących „Piratów z Karaibów”. Jedna z autorek opisywała bitwy pomiędzy załogami poszczególnych statków w taki sposób, że potrafiłam poświęcić godzinę snu, byle tylko dokończyć rozdział; a fanką wątków militarystycznych bynajmniej nie jestem. Gdy czytam akcyjniaki made by Stefa muszę się mocno skupić, żeby nie usnąć. Naprawdę, przy odrobinie wysiłku ta scena mogłaby zostać przedstawiona w sposób, który wbiłby mnie w fotel. Tylko że wtedy wilkołaki musiałyby być czymś więcej niż widzami uginającymi się pod „Mam talent!” wampirzej rodzinki, a sami bladolicy byliby zobowiązani zacząć robić coś więcej, niż popisywać się licznymi zaletami ciała i ducha.

(+5 nuda)


Uff. Koniec treningu, można iść do domu… A guzik. Wszak ktoś tu nie był hołubiony już od dobrych kilkunastu minut, w związku z czym trzeba natychmiast odrobić straty:

Cytat:
-(…) To co w tym niby takiego skomplikowanego?
(…)
-Chciałem się tylko dowiedzieć, dokąd on zamierza cię odstawić na czas rozgrywki.
-Odstawić? – podniosłam głos.
-Bello, skarbie, nie możesz zostać w Forks.


........

Chwila, moment....Ustaliliście już wszystkie szczegóły, łącznie z – jak się zaraz okaże – ukryciem Charliego…A nadal nie wiecie, gdzie schować główny cel napastników?

(+10 głupota)

Jak już wspomniałam, senior Black zamierza na czas bitwy ściągnąć komendanta w bezpieczne knieje La Push:

Cytat:
To w sobotę, prawda? Wtedy jest zawsze jakiś mecz.


W Meyerlandzie mecz leci O KAŻDEJ PORZE, Jacob. Moglibyście bez problemu wywabić Charliego nawet w Boże Narodzenie.

Cytat:
Cholera, Edward, przepadnie wam ten koncert, na który kupiłam wam bilety!


…Proszę, powiedzcie, że dziewczyna jest w szoku i gada od rzeczy; NIKT nie jest aż tak głupi.

Cytat:
-Możesz je dać komuś innemu.
-Angeli i Benowi – wypaliłam. – Przynajmniej ich wywabię z Forks.


Dziwne, wydawało mi się, że to Mike i Jessica są jej najlepszymi ludzkimi…Zresztą, nieważne. W sumie i tak miło, że postanowiła je oddać komukolwiek bądź, zamiast spalić w kominku.

Meyepiry mają problem - zapach Belki połączony z wonią Edwarda jest zbyt łatwo rozpoznawalny. Na szczęście, Kapitan Planeta…To jest, Jacob saves the day dzięki swojemu genialnemu pomysłowi: to on zaniesie dziewczynę do kryjówki w górach, żeby wikołaczy smród skutecznie odrzucił nowonarodzonych i uniemożliwił im poszukiwanie panny Swan.
Skąd kryjówka, pytacie? To tez pomysł Blacka. Jak się okaże już niedługo, ma on pewne luki logiczne, ale i tak należą się chłopakowi brawa – w pięć minut rozwiązał problem wąpierzy.

Jeden z wielu, nawiasem mówiąc. Ciekawe, czy Stefa zdaje sobie sprawę, że przedstawiła w tym tomie swoją ulubioną rodzinkę jako – nie bójmy się powiedzieć tego na głos – idiotów.

Próba zapachu kończy się sukcesem, Jasper stwierdza autorytatywnie, że przez taką barierę odoru nie przebije się żaden szanujący się krwiopijca. Okazuje się jednak, że Hale ma własną wizję przebiegu walki:

Cytat:
- Gdyby Bella została na polanie do końca – wyjaśnił jej [Alice] – zupełnie by pogłupieli. Nie potrafiliby się skoncentrowana niczym innym prócz niej. Byłoby nam jeszcze łatwiej ich wyłapać…


Hehe, dobry bajer nie jest zły. Jazzowi najwyraźniej nadal jest głupio, że tak zawalił sprawę w KwN.

Cytat:
-Jasper ocenia wszystko z perspektywy militarnej – Edward usprawiedliwił cicho brata. – Rozważa różne opcje, bo chce jak najlepiej, a nie dlatego, że ma jakieś sadystyczne zapędy.


Rozczaruję Cię, Edziu: KAŻDY ma sadystyczne zapędy, gdy w grę wchodzi twoja luba.

Plan blondyna zostaje odrzucony przez trulawerów, w związku z czym panowie umownie umawiają się na wyżej wspomniane schronienie w górach. Seth ma robić za komórkę i w razie niebezpieczeństwa przywołać walczących. Belcia, jak zwykle, nie ma nic do gadania.

Koniec.


Liczby:

Głupota – 46
Nuda – 5
Ego – 25

Papa.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Sob 22:12, 22 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Prawdziwa
Dobry wampir



Dołączył: 21 Sie 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 63 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ze sklepu ;p

PostWysłany: Śro 0:04, 26 Sty 2011 Powrót do góry

Dziękuję za tą jakże wnikliwą analizę. Można się usmiać:0
Zazdroszczę Wam poniekąd tego ironicznego poczucia humoru.
No, i czekam na następny chapter. Wielkie dzięki!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Firefly
Człowiek



Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 19:30, 31 Sty 2011 Powrót do góry

Nadgoniłam wszystkie rozdziały z tego tematu, nie powiem umiecie rozbawić Laughing
Podoba mi się to przedstawienie książki w całkiem innym świetle.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:51, 31 Sty 2011 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XIX EGOISTKA

W sensie, że co? Bella egoistką? No nie, co ty gadasz! Nasze słoneczko chce dobra dla innych i pokoju na świecie, jak każda kandydatka na Miss World, nie wiesz? Pff.

Edek zanosi Bellę do domu. Dziewucha zasypia po drodze, ale na nasze nieszczęście budzi się, by odbyć kolejną, nudną jak wykład z biochemii, rozmowę. Bo też co innego mogliby robić niż prowadzić drewniane dialogi na cztery nogi, które niczego nie wnoszą do historii?

Belka postanawia popełnić śniadanie.
Cytat:
Poszłam na łatwiznę i wsadziłam do tostera kilka płaskich bułeczek z kruchego ciasta ze słodkim nadzieniem.

Jak możesz się tak opieprzać w kuchni? Jedyne, co cię tłumaczy to to, że robisz śniadanie sobie. Jednak gdybyś próbowała zrobić taki posiłek na odwal któremuś z mężczyzn, którym służysz (ojciec i Eddie, pomijając może na chwilę fakt, że Sparklebitch jada tylko hemoglobinę), powinnaś od razu dostać w ryj za takie karygodne podejście do przeznaczonej ci w społeczeństwie roli.

Belka spożywa, a Edek przygląda się bransoletce podarowanej Belce przez Dżejka.

Cytat:
Przysunął dłoń pod bransoletkę, tak by móc oprzeć wilka o jej śnieżnobiałe wnętrze. Na ułamek sekundy obleciał mnie strach. Może chciał go zniszczyć? Wystarczyłoby, że zacisnąłby palce, a pamiątki zostałyby drzazgi.
Ale Edward, oczywiście, nie zrobił nic podobnego. Zawstydziłam się, że brałam taką ewentualność pod uwagę. Uniósł figurkę o milimetr, a potem pozwolił jej swobodnie zawisnąć.

A pewnie, toć Sparklemaster jest święty i nic takiego by nie zrobił. Jednakże Bella, choćby podświadomie, zdaje sobie sprawę, jak niezrównoważony jest Discoball, skoro takie myśli przychodzą jej w ogóle do głowy.

Widać, że Edek jest zazdrosny o prezent.
Cytat:
- Jacob Black może dawać ci prezenty.
Nie było to ani pytanie, ani oskarżenie, tylko stwierdzenie faktu, wiedziałam jednak, że Edward ma na myśli moje ostatnie urodziny i to, jak wytrwale wzbraniałam się przed przyjęciem czegokolwiek, a zwłaszcza od niego. Nie było to z mojej strony do końca logiczne, a i nikt mnie zresztą nie posłuchał.
- Też mi dałeś kilka - przypomniałam mu. - I wiesz, że preferuję te wykonane własnoręcznie.

I tu leży problem. Edzisław nie rozumie, że bardzo drogie prezenty są niezręczne. Belka nie ma tyle hajsu, więc nie może się zrewanżować, przez co jej głupio. Poza tym prezenty własnoręcznie wykonane są często bardziej wartościowe i osobiste niż gadżety kupione za wielkie pieniądze. Chłopak się namęczył, strugając tego wilczka, przelał dużo uczucia i poświęcił swój czas. To się liczy. Jednak do Eda to nie dociera.
Jako że Belka nie może mieć nic tylko dla siebie i McWolfa, Eddie też chce się dopiąć do bransoletki. Pozwólcie, że wybiegnę trochę w przyszłość, żeby to zinterpretować. Jak wiemy, Edek okłamuje Bellę, że jakoby używane serduszko, które jej dał do bransoletki, to żaden big deal. Oczywiście, szybko się okazuje, że zawieszka jest diamentowa, ergo strasznie droga. Czyli Ed dalej nic nie kuma. Dla niego drogie prezenty to najlepsze prezenty, co jest błędnym założeniem. (+10 głupota) Dodajmy do tego jeszcze fakt, że McSparkle kupił sobie wypasiony motor, żeby jeździć z Belką. I znów to samo: droższy motor od jednośladu Dżejka plus włażenie za wszelką cenę pomiędzy Belkę a Dżejkoba, aby nawet jednego hobby nie mieli tylko dla siebie. Czy tylko ja widzę, że Ed ma potworny kompleks małego… ekhm, no wiecie? No bo jak to inaczej wytłumaczyć? Chłop ewidentnie musi sobie powiększać interes takimi zagrywkami, bo jest siebie niepewny. Plus to, że jest praktycznie 100-letnim prawiczkiem… Teraz ma to sens.

Ale skończmy już rozprawiać o Edwardowym discosticku.

Rozmowa Glittermana i Bells trwa w najlepsze, oby mnie tylko nie zemdliło.

Cytat:
Posłał mi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów.
Jeśli miała to być jedyna jego reakcja na podarunek Jacoba, akceptowałam ją całkowicie.
- Zrobię wszystko, żebyś tylko był zadowolony.
Zmienił ton głosu na oskarżycielski.
- Czy zauważyłaś, że mnie dyskryminujesz? Bo ja tak.
- Ja cię dyskryminuję? Gdzie? Kiedy? Skrzywił się.
- Wszyscy mogą dawać ci, co chcą - nie masz do nich żadnych pretensji. Wszyscy z wyjątkiem mnie. Marzyłem o tym, żeby sprawić ci coś z okazji ukończenia szkoły, ale powstrzymałem się, bo wiedziałem, że będziesz na mnie zła. To nie fair. Czy możesz mi wyjaśnić, skąd to się u ciebie bierze?
- To proste. - Rozłożyłam ręce. - Jesteś dla mnie ważniejszy niż wszyscy inni. I dałeś mi siebie samego. Na samo to sobie nie zasłużyłam, a co dopiero na jakieś prezenty od ciebie. Tylko jeszcze bardziej zakłócają równowagę.

I wykrakałam, zaraz się porzygam. (+5 kicz)

No nic, jedziem, byle dalej. Alice dzwoni do Edzia-Pedzia. Culleny znają zamiar Belki poświęcenia się jako przynęty. McSparklowi się to nie podoba. Dochodzi do drobnej słownej przepychanki, z której nic właściwie nie wynika poza głupotą Belki, ale to już wiemy.

Edek zdradza jednak Belce kilka newsów na temat sfory. Po pierwsze, Leah jest wilkołakiem.

Cytat:
- Nie mogę w to uwierzyć. Leah Clearwater!

OF COURSE! Baba z jajami? Niemożliwe.

Cytat:
Do tej pory nie zawracałam sobie zbytnio głowy osobą Lei Clearwater - ot, współczułam jej, kiedy umarł Harry, a potem raz jeszcze, kiedy dowiedziałam się od Jacoba, w jakich okolicznościach porzucił ją Sam.
A teraz, nie dość, że stała się członkiem jego watahy, to jeszcze musiała czytać mu w myślach... i nie miała jak ukryć przed nim własnych!

Ano owszem, trochę do dupy. Ale przecież każda twarda babeczka u Stefy musi dostać po rzyci od Wszechświata.

Ale, ale, Edzisław wcale nie uważa, że Lei powinno się współczuć.

Cytat:
- Biedna Leah! - szepnęłam.[…]
- Nie jestem taki pewien, czy zasługuje na twoje współczucie. Niezłe z niej ziółko.
- Jak to, ziółko?
- Jest im już dostatecznie ciężko z tym, że muszą dzielić z innymi wszystkie swoje myśli, więc większość stara się z sobą współpracować, ułatwiać sobie jakoś nawzajem życie. Tylko czym jest większość, skoro do tego, żeby wszystkim na dobre popsuć humor, starcza to, że celowo złośliwe jest jedno z nich.
- Dziewczyna ma swoje powody - mruknęłam, nadal trzymając jej stronę.
- Och, wiem. To całe wpojenie to jedna z najbardziej niezwykłych rzeczy, z jaką się kiedykolwiek zetknąłem, a miałem już do czynienia z wieloma niesamowitymi zjawiskami. - Pokręcił głową w zadziwieniu. - Sposobu, w jaki Sam jest związany ze swoją Emily, nie da się opisać. Zresztą to bardziej „jej Sam” niż „jego Emily”. Chłopak jest praktycznie ubezwłasnowolniony. Przypomina mi to te wszystkie miłosne zaklęcia komplikujące życie bohaterom Snu nocy letniej. To jak magia... - Uśmiechnął się. - Po wpojeniu kocha się swoją wybrankę niemal tak mocno, jak ja ciebie.
- Biedna Leah - powtórzyłam. - To jak się przejawia ta jej złośliwość?
- Bez przerwy przypomina innym o kwestiach, których woleliby nie roztrząsać. Na przykład o Embrym.
- Mają jakiś problem z Embrym? - zdziwiłam się.
- Jego matka przeprowadziła się do La Push siedemnaście lat temu, kiedy była z nim w ciąży. Nie jest Quileutka, pochodzi z plemienia Makah, więc wszyscy założyli, że jego nieznany ojciec także. Tyle że później dołączył do watahy.
- No i co z tego?
- To, że w takim razie jego ojcem musiał być jeden z potomków poprzedniej sfory, więc najpewniejsi kandydaci to Quil Ateara Senior, Joshua Uley i Billy Black, a każdy z nich był w tamtym okresie żonaty.
- Żartujesz! - jęknęłam.
Edward miał rację - zupełnie jak w operze mydlanej.
- Teraz Sam, Jacob i Quil zachodzą w głowę, który z nich jest przyrodnim bratem Embry'ego. Najchętniej widzieliby w tej roli Sama, bo jego ojciec nigdy nie zachowywał się, jak na ojca przystało, ale przecież to tylko ich pobożne życzenia. Jacob mógłby po prostu spytać Billy'ego wprost, ale nie ma odwagi.

No dobra, Leah nie jest dla PedoWolfów specjalnie miła, ale ma swoje powody. Niedawno zmarł na serce jej tata. Czy kwestia wilkołactwa jego dzieci się do tego jakoś przyczyniła, nie wiem, nie znam dokładnego porządku zdarzeń, ale samo zostanie półsierotą jest traumatyczne. Dalej, cała sprawa z Samem i Emily, gdzie Leah została skrzywdzona, oszukana, zdradzona i potraktowana w okrutny sposób. Poza tym nagle została futrzakiem, do tego jedyną dziewczyną-futrzakiem. Nie dość, że chłopaki maja wgląd do jej głowy, to jeszcze po przemianie z powrotem w człowieka Leah ląduje naga w lesie w otoczeniu nastoletnich, nabuzowanych kolesi. Pomyślcie o tym wszystkim. Dziewczyna co prawda zachowuje się złośliwie i nie fair, ale przechodzi teraz przez straszny szit, a jakoś nie widzę, żeby ktoś jej chciał pomóc. Może gdyby pogadać, dać się jej jakoś inaczej wyładować, chociaż przytulić, odpuściłaby. Czy próbowali, nie wiem, ale na to mi nie wygląda.
Acha, no i oczywiście, powtórzę to, następna kobitka z supermocą ma w Meyerlandzie przekichane i jest wredną harpią. To już naprawdę mało zabawne.

Ok., wracamy do rozmowy na temat uczestnictwa Belli w bitwie. Swanówna przyjmuje inny front. Chce, żeby to Ed został z nią, skoro ona nie idzie w bój. Dziewucha inaczej nie wytrzyma rozłąki ze swoim psychopatycznym lubym.

Cytat:
Milczał jak zaklęty.
Wiedziałam, o czym myśli - o tym samym, co ja: o Carlisle'u, o Esme, o Rosalie, o Jasperze i o... Do wymówienia ostatniego z imion musiałam się zmusić. I o Alice.
Zastanowiłam się, czy nie byłam potworem - nie takim jak on, ale prawdziwym - kimś, kto z premedytacją ranił innych. Kimś, kto, by dopiąć swego, nie cofał się przed niczym. Chciałam tylko, żeby był bezpieczny, bezpieczny u mego boku. Czy istniało coś, przed czym bym się cofnęła, dążąc do tego, żeby go ochronić? Coś, czego bym za to nie poświęciła? Nie byłam tego taka pewna.

Ktoś jest zdziwiony? Wiem, wiem, głupie pytanie. (+30 bitch) (+100 ego) (+50 głupota)

Ed się zgadza, ma zamiar pogadać o tym z Jazzem, więc chce się zmyć. Przed odejściem pyta jeszcze Belkę o trzecią żonę, o której Swanówna bełkotała przez sen. Hehe, foreshadowingu część następna. Belcia zbywa Sparklemastera, ten więc odchodzi, a na scenę wkracza Alice.

Cytat:
- Za dużo się martwisz, Bello. Przedwcześnie osiwiejesz.
- No to z jakiego powodu jesteś na mnie zła?
- Z Edwarda robi się straszna zrzęda, jak nie dopnie swego. Po prostu wyobrażam sobie, jak to będzie mieszkać z nim po jednym dachem przez następne parę miesięcy. - Wywróciła oczami. - Cóż, skoro ma cię to uchronić przed popadnięciem w obłęd to jednak warto. Ale mogłabyś postarać się zapanować nad swoim pesymizmem. Naprawdę przesadzasz.

Naprawdę, straszna z tego Eda Sparklebitch. A co do tego, czy warto osłabiać szeregi przed bitwą dla spokoju ducha egoistycznej, rozpuszczonej i głupiej panienki, to nie, nie warto.

Belka idzie się doprowadzić do porządku, bo Charlie zaraz wraca.

Cytat:
Kiedy ojciec wrócił, prezentowałam się już nienagannie ubrana i uczesana, nakładałam mu w kuchni obiad.


Bez komentarza.

Charlie jest zachwycony wizytą Ali. Na wieść, że Culleny wyjeżdżają w góry, zostawiając dziewczynę, Mister Swan proponuje, by Alice nocowała u Belli.

Ala chce też iść na zakupy. Oczywiście jest to część planu bitwy, o czym natychmiast informuje nas SMeyer. Z resztą zupełnie niepotrzebnie, każdy głupi by się domyślił.

Wraca Ed.

Cytat:
- Czy wiesz, że Alice znowu mnie porywa? Uśmiechnął się.
- Cóż, tak naprawdę to cię nie porywa.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Zaśmiał się cicho na widok mojej zagubionej miny.
- Tylko mnie wolno cię porywać, zapomniałaś? Alice wybiera się z całą resztą na polowanie. - Westchnął. - Chyba się bez tego obejdę.
- To ty mnie porywasz?
Pokiwał głową.
Zamyśliłam się na moment. Żadnego podsłuchującego z dołu ojca, który zagląda ci pod byle pretekstem do pokoju... Żadnych czuwających całą noc domowników o krępująco wyczulonym słuchu... Tylko ja i on - nareszcie sami.

I co będziecie robić? Gapić się na siebie i bełkotać o tym, jaka ta druga osoba cudowna? Bo tylko to ze sobą robicie. Cóż, ten związek długo nie potrwa. Max 5 lat po zakończeniu akcji Breaking Faila.

Dobra, jeszcze tylko 4 strony tej przegadanej nudy. Teraz mamy drugą wyprawę na polanę. Culleny są obecne, zaś wilki reprezentują Dżejk, Quil i Embry.

Cytat:
- Będziesz dziś trenował? - spytałam z wahaniem.
Wiedziałam, że miało mu być z tym prawie tak samo ciężko, jak mnie, gdybym miała czekać osamotniona na jego powrót. A może jeszcze ciężej? Wzruszył ramionami.
- Jeśli będzie trzeba, to pomogę. Jasper chce dziś zademonstrować bardziej skomplikowane układy - pokazać, jak się walczy z kilkoma przeciwnikami naraz.
Mój świeżo odzyskany spokój ducha naruszyła nowa fala paniki. A więc nadal było ich za mało. Mój egoizm tylko pogorszył i lak już niekorzystne proporcje.

Yeah, congrats. Waszych jest za mało, a ty, durna istoto, jeszcze zmniejszasz ich liczebność swoją beznadziejną głupotą i egoizmem. Brawo.

Cytat:
Nie musiałam nikogo pytać, który z towarzyszących Jacobowi osobników był Embrym, a który Quilem - wystarczyło znać ich charaktery. Chudy szary wilk z ciemniejszymi plamami na grzbiecie siedział zupełnie nieruchomo, cierpliwy jak zwykle, z kolei Quil, kolega, o sierści barwy ciepłego brązu i nieco jaśniejszym pysku, wiercił się bezustannie i najwyraźniej o niczym tak nie marzył, jak o pojawieniu się na ringu. Obaj wcale nie wyglądali na potwory. Nadal byli w moich oczach dwójką chłopców.
Dwójką chłopców, a nie niezniszczalnymi maszynami do zabijania o skórze twardej jak marmur, tak jak Jasper i Emmett, którzy doskakiwali do siebie szybciej niż atakujące kobry. Dwójką chłopców, którzy chyba nie do końca rozumieli, co im grozi. Dwójką chłopców, którzy pod wieloma względami nie różnili się tak bardzo od zwykłych śmiertelników, którzy krwawili... którzy mogli zginąć.

Nie są dwójką chłopców, ty uprzedzona krowo, tylko wyspecjalizowanymi do takiej walki bestiami. Brzmię już pewnie jak zdarta płyta, powtarzając wiecznie to samo, ale co zrobię, skoro ona chrzani cały czas te same bzdury.

Dżejk w wilczej postaci podchodzi do Belki i zapewnia ją poprzez tłumaczenie Eda, że nie ma się o co martwić. Sparklemaster odchodzi do Jaspera, więc McWolf i Bella zostają sami. Następuje scena miziania futerka Dżejkoba.

Rozdział kończy się:
Cytat:
Na polanie dalej symulowano walkę na śmierć i życie, ale ja wpatrywałam się w zamglony księżyc...


Stefa, odpuść sobie poezję, błagam. Za kija ci nie wychodzi.

Za całość jeszcze (+5 nuda )

+60 głupota
+30 bitch
+100 ego
+5 kicz
+5 nuda

Buziaki.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pon 20:41, 07 Lut 2011 Powrót do góry

Jestem BE. Zwlekałam gdy Beige napisała rozdział, napisała BellaMarie13. Znów odłożyłam i ostatecznie wylądowałam z trzema waszymi analizkami do skomentowania xD No trudno, nie będę się jednak rozpisywać. Wiecie dobrze jak strasznie mi się podoba to, co robicie. Staram się przypominać jak najczęściej o swojej obecności w tym temacie. Zapewniam was, że nawet jak odkładam na długo komentarz, to wciąż jestem na bieżąco i kwiczę z radości i śmiechu jak tylko widzę, że jest nowy post. Moja siostrunia zaś wciąż (też na bieżąco) liczy punkty abym mogła je przedstawić pod koniec analizy ^^

Beige napisał:
Biedne, marne ludziki, my, iskrzące wróżki, wiemy, co dla was najlepsze! Coś mi się widzi, że Culleny mają do wszystkich ludzi taki stosunek, jak Ed do Belki. It runs in the family. Poczucie wyższej wartości? Jasne. Rozbuchane ego? Oczywiście.

Czysta bezczelność. Wszyscy ludzie to nie idioci bez gustu *urażona* Zgadzam się z rozbuchanym ego!

Beige napisał:
I jeszcze jeden, i jeszcze raz! Na Wielkiego Chtulu, ona nigdy nie zrozumie, że wilki to nie jakieś podrzędne stworzenia, tylko maszyny do zabijania wampirów. Ręce opadają. (+10 głupota) (+10 bitch)


Jak dla mnie jeszcze za mało! Świństwo, po prostu świństwo...

BellaMarie13 napisał:
Jeden z wielu, nawiasem mówiąc. Ciekawe, czy Stefa zdaje sobie sprawę, że przedstawiła w tym tomie swoją ulubioną rodzinkę jako – nie bójmy się powiedzieć tego na głos – idiotów.

Popieram. Nadal jestem w szoku :)

BellaMarie13 napisał:
Czy tylko ja widzę, że Ed ma potworny kompleks małego… ekhm, no wiecie? No bo jak to inaczej wytłumaczyć?


Przyprawiłaś mnie o wybuch śmiechu! Mocne xD <zwija> Zgadzam się!

BellaMarie13 napisał:
I co będziecie robić? Gapić się na siebie i bełkotać o tym, jaka ta druga osoba cudowna? Bo tylko to ze sobą robicie.

Tak? A ja po przeczytaniu po raz drugi całej serii odniosłam wrażenie, że przy tych wywołujących odruch wymiotny rozmowach oni wiecznie się obmacują, o ile są sami. Zwykła chuć i tyle xD


"UPRZEDZONA KROWA" to mój ulubiony cytat z tego rozdziału. A wymuszona poezja była wymuszona zdecydowanie na gwałt. Sama piszę podobnie i wierzcie mi, Stefie ani mi to raczej nie pochlebia ^^'''

Czekam na kontynuację z niecierpliwością :))


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Pon 21:49, 07 Lut 2011 Powrót do góry

Rozdział 20: Kompromis

Zaraz, zaraz....Czy to nie....

*zagląda naprzód, w dalszą część chaptera*

*wdycha ciężko*

O, tak. To TEN rozdział. Czeka mnie dziś sporo pracy.


Jak wiemy z poprzedniego odcinka, Bella postanawia na najbliższe dwie doby zabunkrować się w willi Cullenów. W celu całkowitego oczyszczenia pola na czas bitwy, koledzy ze szkoły zostają wysłani na koncert, a Charlie – do chaty Blacków, położonej w samym sercu La Push.
Belka jest zdenerwowana, i nic w tym dziwnego – mnóstwo drogich jej osób może w ciągu kilku najbliższych godzin stracić życie. Co doradza jej Edward w ramach technik relaksacyjnych?

Cytat:
Czy mogłabyś, chociaż na tę jedną noc, zapomnieć o wszystkim prócz tego, że jesteśmy razem?(…) Jakoś nigdy nie mam dość takich chwil. Są mi potrzebne jak powietrze. Tylko ty i ja.


McSparkle, dla twojej wiadomości – Belcia poświęca ci 99% swojego czasu, zarówno w życiu codziennym, jak i w myślach. Bądź tak uprzejmy i pozwól jej choć raz, w wigilię Waszyngtońskiej Masakry Diamentowym Ramieniem, zatroszczyć się o kogoś innego.

(+5 głupota) (+20 ego)

Kolejne dwie strony to popisowy przykład wodolejstwa w wykonaniu Stefy. O co chodzi? Bella chce się przespać z Edkiem jeszcze przed przemianą, i przez „przespanie” nie mam na myśli radosnego odpłynięcia do krainy Morfeusza, a seks.
Wybiórcza pruderyjność Meyer naprawdę mnie zdumiewa. Jeżeli nie chce pisać o stosunku płciowym między bohaterami, bo uważa to za gorszące, niech tego nie robi. A jeżeli chce…To niech napisze owo straszne, grzeszne słowo na „s” którego użyłam powyżej, lub ewentualnie jego bardziej subtelny odpowiednik, i leci dalej z akcją. Naprawdę, kartka poświęcona na rozmyślania Belki o utracie dziewictwa – i to w dodatku rozmyślania głęboko zawoalowane – to nie na moje nerwy.

(+5 nuda) (+1 głupota)


Oho, Belcia dojechała do domu swego trulawera. Bardzo chciałabym móc napisać, że mnie to cieszy, ale niestety nie mogę. Jestem przerażona faktem, że za chwilę będę zmuszona przeanalizować miłosny dialog jeszcze głupszy i bardziej cukierkowaty od tego w rozdziale 23 KwN.
Powiem szczerze: długo zastanawiałam się, czy nie wcisnąć tu charakterystycznej dla mnie „scenki teatralnej”. Niestety, nie mogę. Zbyt wiele fragmentów zasługuje na szczegółowe omówienie. Poza tym, obawiam się, że jest to niewykonalne od strony technicznej: nie można wszak sparodiować kabaretu.
A zatem – gaz do dechy, moi drodzy, i przygotujcie się na jazdę bez trzymanki.

Bella usadawia się na wielkim złotym łóżku Edka. Ciekawa jestem, kto każe wąpierzowi wypoczywać na tego rodzaju Madejowym Łożu – autorka czy tłumaczka.
Okazuje się, że Edzio ma dla Belci prezent…

Cytat:
Ujął mnie za lewy nadgarstek i przez sekundę manipulował przy wiszącej na nim bransoletce. (…) Po przeciwnej stronie łańcuszka niż miniaturowy wilk wisiało teraz kryształowe serduszko.


Wypowiadałyśmy się z Beige na ten temat już tysiące razy – przy scenie z motorami, łóżkiem dla Belli czy łapówką dołączoną do podania na studia. Nie mam siły przytaczać po raz setny tych samych argumentów; nie wiem, czy Edek jest tak głupi, że nie rozumie, że Belka NIE CHCE tak drogich prezentów, tak zarozumiały, że nie pozwala swej lubej mieć ani jednego aspektu życia niezwiązanego z nim, czy tak zakompleksiony, że musi sobie rekompensować pewne ubytki biżuterią od Tiffany’ego. Szczerze mówiąc, niewiele mnie to nawet obchodzi. Niezależnie od przyczyny, punkty zostają bez zmian.

(+100 ego) (+50 bad boyfriend) (+10 głupota)


Cytat:
Wcześniej dałem już kilka Esme i Alice (…)

Rose, jak rozumiem, nie dostała od ciebie nic, mimo że pojawiła się w rodzinie ładnych kilka lat przed Alą. McSparkle, coś czuję, że pod koniec analizy pobijesz swój własny punktowy rekord.

(+ 20 bitch)

O słodka Afrodyto, tylko nie to. Zaczyna się wątek kuszenia, będący bodaj najbardziej żenującym fragmentem w całej serii – i zarazem najbardziej wkuropatwiającym.

W skrócie – Bella chce renegocjować warunki „umowy”, związanej z przemianą. Konkretnie, ma zamiar namówić Edka, aby bzyknęli się jeszcze przed jej zwamiprzeniem.

Cytat:
(…) chciałabym, żebyś coś dla mnie zrobił, jeszcze zanim przestanę być człowiekiem.
Odczekał chwilę, spodziewając się dalszego ciągu, który jednak nie nastąpił. Rumieńce paliły mnie żywym ogniem.


Ja rozumiem, że dziewczyna jest niedoświadczona w tych sprawach, ale na litość boską…Ona go uwodzi, czy przyznaje się do napadu na bank? Nawiasem mówiąc, uroczo wygląda to krygowanie się wobec faktu, że od ponad roku potajemnie spędzają z Glittermanem wszystkie noce w jednym łożu.

Cytat:
- To ciebie chcę – wymamrotałam.
-I oto jestem.


Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: "Oto jestem"…Ekhm, nie ta historia. A swoją drogą, chyba tylko Stefa potrafi pisać o pożądaniu w sposób, który wywołuje u mnie skojarzenia z Pismem…
Aha – niedomyślność Edzia jest powalająca. On chyba naprawdę przez wszystkie te lata zasłaniał oczy podczas „momentów” w filmach.

(+5 głupota)

Cytat:
Odpięłam pierwszy guzik. Spieszyłam się bardzo, wiedząc, że Edward zaraz mnie powstrzyma (…)


Chciałabym wierzyć, że owo „powstrzymanie” to element gry wstępnej, ale nie… Swoją drogą – jaki jest sens zrzucania ciuchów, gdy wiadomo, że partner za chwilę rzuci veto?

(+ 5 głupota)

Cytat:
Kiedy skojarzył moje zachowanie z tym, co wcześniej mówiłam, prawie że usłyszałam w jego głowie kliknięcie.


Edward Cullen – jedyny wampir z refleksem szachisty.

(+5 głupota)

Oczywiście, Edzio nie pozwala, by jakakolwiek rozpusta wkradła się w progi jego pokoju:

Cytat:
Koniec dyskusji – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.


Przyjemniaczek, ani słowa.

(+10 bad boyfriend)

Cytat:
(…)bezceremonialnie zatkał mi nią [ręką] usta.
-Nie.


A nie mówiłam, że będzie rekord?

(+20 bad boyfriend)

Cytat:
(…)nigdy wcześniej do tego stopnia nie obnażyłam przed nim swoich pragnień.


McSparkle ma w nosie twoje uczucia i pragnienia, złotko. Zrozum wreszcie, że związałaś się z kompletnym egocentrykiem, który nieustannie deklaruje ci swoje oddanie, jednocześnie dbając o to, by wszystko było tak, jak ON tego chce.

Cytat:
-Mój Boże, zrobiło ci się przykro, prawda? – spytał zszokowany.

Thank you, Captain Obvious, you've saved the day!

(+ 50 głupota)

Cytat:
(...) Przecież wiesz, że też bym chciał.

W takich chwilach aż ciśnie się na usta – A czemu nie możesz? Czy to ma coś wspólnego z WIELKIM motorem, OLBRZYMIM łóżkiem i…Zresztą, nieważne…

Cytat:
Czuję się tak, jakby stała za mną kolejka i każdy w niej tylko czyhał na to, aż popełnię jakiś poważny błąd, by nareszcie móc się do ciebie dopchać.


Eee…Nie przesadzasz trochę, kolego? Jaka znów kolejka? Podliczmy: Jacob, Mike…i już. A, tak, Meyer wyjawiła, o Belce śni tez grzesznie jej nauczyciel od biologii. Pomijając moralność powyższego, nie widzę tu jakieś przesadnej konkurencji. Pan magister zapewne jest już nieco za stary dla wielbiącej ponad wszystko młodość Swan, a Michael przy odrobinie szczęścia skończy jako chłopak Jessici. Wilkołakiem się nie przejmuj – w następnym tomie zakocha się w twojej kilkumiesięcznej córce.

Blablabla, powtarzamy po raz setny argumenty dotyczące wymiany transformacja-małżeństwo. Nawet i tu czeka na nas perełka:
Cytat:

Teraz moje ciało jest całe nastawione na ciebie. Zaspokajanie głodu czy pragnienia, oddychanie, to wszystko jest na dalszych miejscach.


.........

Edka trzeba niezwłocznie sklonować i wysłać we wszystkie zagrożone obszary Trzeciego Świata – oraz na szczyt Mount Everestu. Wszyscy święci razem wzięci nie zostali obdarowani tyloma błogosławieństwami, co McSparkle.

(+80 głupota)

Cytat:
Bello, mógłbym cię zabić – wyszeptał.


Zrozum – dodał namiętnym barytonem – sakrament małżeństwa daje +50 do bezpieczeństwa podczas stosunku…

Cytat:
Błagam – szepnęłam w końcu w desperacji. – To moje największe marzenie.


........

Chciałam tu dać jakieś punkty, ale szczerze mówiąc, kompletnie nie wiedziałam, po co je podpiąć. Trzeba nam było utworzyć na samym początku kategorię „Zażenowanie".

Cytat:
Jeśli ci nie wyjdzie, trudno. Po prostu zobaczymy, jak to będzie.


*zanosi się histerycznym śmiechem*

Czy jest na sali ktoś, ktokolwiek, kto nie odczytał tego tekstu jako dowodu na to, że Edzio…Ekhm…Nie umie stanąć na wysokości zadania?
Zaprawdę, nikt nie umie napisać parodii „Zaćmienia” tak dobrze, jak Stephenie Meyer.

Kolejne dwie strony to jak do tej pory szczyt pikanterii w wykonaniu S.M. Bella zrzuca się na Edka, ten ją całuje, wygląda na to, że jednak do czegoś dojdzie…

Cytat:
Czy mogłabyś być tak miła i przestać próbować się rozebrać?

Mamy jednak pewną poprawę:

Cytat:
Nie dziś wieczór.


Belcia, co zrozumiałe, chce wiedzieć, dlaczego akurat teraz muszą się wstrzymać.

Cytat:
Nie urodziłem się wczoraj – zaśmiał się. – jak sadzisz, które z nas jest mniej skłonne jest spełnić życzenie drugiej strony? Prawda, dopiero co obiecałaś wyjść za mnie przed swoją przemianą, ale jeśli przystanę dziś na twoją propozycję, jaka mam gwarancję, że nie polecisz rano do Carlisle’a?


............

Tak. To jest to. Dowód czarno na białym.
Pamiętacie może te gorące zapewnienia McSparkle’a, że nie może uprawiać seksu z Belką, bo obawia się o jej bezpieczeństwo? Cóż, po kilku tomach kłamstw Edzio wreszcie wyjaśnił, co naprawdę leży mu na wątrobie. Nie chce współżycia bez ślubu, ot i cała tajemnica.
Wyjaśnijmy jedną kwestię. Nie mam nic przeciwko osobom, które czekają do sakramentu małżeństwa. Ale Edward Bellę najzwyczajniej w świecie OKŁAMAŁ. Przez kilka tomów dziewczyna tłumiła swe popędy, wiedząc, że ukochany nie chce jej zrobić krzywdy – tylko po to, by okazało się, że w gruncie rzeczy to dla niego żadna różnica, przed przemianą czy po. Chodzi jedynie o to, by po raz kolejny było tak, jak wymarzył to sobie Pan i Władca.

Ideał, kurza go mać.

(+100 bad boyfriend)

Cytat:
Albo spełnimy nasze marzenia w tej kolejności, albo w żadnej – decyzja należy do ciebie. Sama upierałaś się przy kompromisie.


To nie kompromis, Edziu. W takim układzie to znowu TY jesteś górą.

Cytat:
Czuję się, jak jakiś czarny charakter z melodramatu – taki, co to podkręcając wąsa, stara się sprowadzić niewinną panienkę na złą drogę.
(…)
-Trafiłam, prawda? (…) Boisz się, że tracąc cnotę, zejdziesz na złą drogę!


*brak konstruktywnego komentarza*

Cytat:
Ile osób w tym pokoju ma duszę? I szansę na dostanie się do nieba, czy co to tam nas czeka po śmierci?


To bardzo ładnie ze strony Edka, że dba o religijną czystość i prawość ukochanej, ale obawiam się, że nekrofilia nie podoba się Kościołowi równie mocno, co seks pozamałżeński.

Dalej mamy religijną dyskusję, która nie wnosi do rozdziału niczego, poza tym, że możemy obliczyć sobie, ilu Boskich Przykazań jeszcze nie złamał McSparkle. Jeżeli ktoś chętny do zabawy – zapraszam, strony 402-404.

Bella przerażona jest wizją hucznego ślubu z tysiącem gości. Na szczęście, Edward ma na to radę:

Cytat:
Pojedźmy do Las Vegas – możesz mieć na sobie stare dżinsy i skorzystamy z takiej kaplicy, gdzie wszystko załatwia się przy okienku w ścianie, nie wysiadając z auta.


Zaraz…Czy McSparkle od kilku kartek nie marudzi przypadkiem o KOŚCIELNYM SAKRAMENCIE? Jak to się ma do ceremonii w kasynie, gdzie petentów załatwia się między jednym drinkiem, a drugim?

(+30 głupota)

Oho, Edward jest już w posiadaniu pierścionka zaręczynowego i chce go zaprezentować swej ukochanej.

Cytat:
Nie!
(…)
-Sprawdź, czy pasuje.
Lewą dłoń zacisnęłam w pięść.


Nie denerwuj się, Edziu – już mówiłam, że to zboczenie jest oficjalnie wpisane na listę fobii.

McSparkle zamierza się oświadczyć:

Cytat:
-Co tylko chcesz, byle nie to!


Chędożyć fobie.


(+40 bitch)


Oświadczyny jednak dochodzą do skutku, Edward jest przeszczęśliwy, Bella zaś…Cóż…Bella zaś powiedziała tak. Na pocieszenie dla naszej heroiny: Ślub, zawarty pod przymusem, jest nieważny…


Liczby:

Bitch -60
Głupota – 191
Bad Boyfriend – 180
Ego -120
Nuda – 5

Papa.


Post został pochwalony 4 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Sob 20:57, 12 Lut 2011 Powrót do góry

No nie, to przecież mój ulubiony rozdział chyba z całej sagi *zaciesz*. Bardzo dobrze bawiłam się czytając "Zmierzch", naprawdę często mną wstrząsało. "Księżyc w Nowiu" miał mniej takich momentów z powodu zbytniego natężenia angstowego (angstu nie znoszę) mimo to lekturę umiliła mi wtedy postać Jacoba. W "Zaćmieniu"... Och, myślałam, że się przy tym uduszę.

BellaMarie13 napisał:
Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: "Oto jestem"…Ekhm, nie ta historia. A swoją drogą, chyba tylko Stefa potrafi pisać o pożądaniu w sposób, który wywołuje u mnie skojarzenia z Pismem…

No po prostu pięknie *ociera łzy ze śmiechu* Wiedziałam, że analiza tego rozdziału powali mnie równie mocno jak sama książka. Wiecie... Swój osobisty egzemplarz tej książki opatrzyłam osobistymi komentarzami zapisanymi ołówkiem. Pierwszy padł w tym rozdziale, bo nie mogłam się powstrzymać (później czytając po raz drugi zrobiłam to z całością). Ten komentarz był tu:

Cytat:
Zabrał się do zapinania dwóch guzików, które udało mi si e odpiąć, wpatrując się we mnie z rozdrażnieniem

Obok tego widnieje moje: "Mina urażonej dziewicy xD"

BellaMarie13 napisał:
Zrozum - dodał namiętnym barytonem - sakrament małżeństwa daje +50 do bezpieczeństwa podczas stosunku...

*ómarła, tak, przez "ó" * Brzuch mnie boli Rotfl

BellaMarie13 napisał:
Czy jest na sali ktoś, ktokolwiek, kto nie odczytał tego tekstu jako dowodu na to, że Edzio…Ekhm…Nie umie stanąć na wysokości zadania?
Zaprawdę, nikt nie umie napisać parodii „Zaćmienia” tak dobrze, jak Stephenie Meyer.

No to przecież mówię! To jest parodia, wyłączając Jacoba ten rozdział koncentruje w sobie czar mojego sentymentu do serii! *leży i kwiczy ze śmiechu* Naprawdę uwielbiam ten rozdział Rotfl

BellaMarie13 napisał:
Zaraz…Czy McSparkle od kilku kartek nie marudzi przypadkiem o KOŚCIELNYM SAKRAMENCIE? Jak to się ma do ceremonii w kasynie, gdzie petentów załatwia się między jednym drinkiem, a drugim?

Może on chce mieć tylko papierek dowodzący oficjalnego POSIADANIA naszej heroiny? Wiecie, Edward żył w dawnych czasach i wtedy obowiązywały inne zwyczaje... W tym to, że kobiety były raczej pożytecznym elementem wyposażenia, nieprawda?

No nic, dzięki, setna zabawa *szczęśliwa* ^____^


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sardynka
Zły wampir



Dołączył: 14 Kwi 2010
Posty: 266
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 11:51, 14 Lut 2011 Powrót do góry

Remmy napisał:
Wiecie... Swój osobisty egzemplarz tej książki opatrzyłam osobistymi komentarzami zapisanymi ołówkiem. Pierwszy padł w tym rozdziale, bo nie mogłam się powstrzymać (później czytając po raz drugi zrobiłam to z całością).

Całością? Serio? Bo ja też próbowałam, a jakże. Poddałam się na chyba trzydziestej stronie Zmierzchu, stwierdziwszy, że nie mam do tego nerwów i jeszcze chwila a rzucę książką o ścianę.
Co do komentowania to przepraszam Was, ale w ostatnim czasie mam już czas wyłącznie na przekonywanie się ile to można mieć pracy nawet w tak lajtowym liceum jak moje. Ale jako, że się ferie zaczęły, then here I am, tak a'propos Samuela.
Mnie też potwornie irytowało to wpierniczanie się Edzia między Bellę i Jacoba. Wiele fanek Tłajlajta jest wściekła na Dżejka, bo wpychał się między Belkę i Eda. Ale jak dla mnie to o wiele bardziej zrozumiałe. Jacob był przecież przyjacielem Belli, więc kontaktowanie się z nią w takiej sytuacji powinno być raczej na porządku dziennym. Poza tym się chłopak zabujał i raczej wolał walczyć niż opuścić ręce. Może miał jeszcze powiedzieć "No spoko, Ed, nie ma sprawy, laska jest twoja. Wyglądacie razem uroczo. Mogę być ojcem chrzestnym waszej przyszłej córki?". W dodatku Bella też się w nim bujała, więc oskarżenia ze strony Team Ed są z lekka bezpodstawne. Oczywiście kiedy w grę wchodzi wymuszenie buziaka zaczyna się robić nieprzyjemnie. W końcu Stefka nie mogła pozwolić, na stworzenie Edzisławowi konkretnego rywala.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pon 21:59, 14 Lut 2011 Powrót do góry

Sardynka napisał:
Całością? Serio? Bo ja też próbowałam, a jakże. Poddałam się na chyba trzydziestej stronie Zmierzchu, stwierdziwszy, że nie mam do tego nerwów i jeszcze chwila a rzucę książką o ścianę.


Pisząc "całość" miałam na myśli całość książki, nie sagi. Aż na taki hardcore mnie nie stać Very Happy Wystarczy to, że BellaMarie13 i Beige robią to za nas! Hah.
A Jake wciskał się pomiędzy Bellę a Edwarda, bo walczył. Mimo wszystko Edward w ogóle nie daje przestrzeni Belce. Ciągle się wtrynia. Pfff.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 16:41, 22 Lut 2011 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XXI ŚLADY

Belka budzi się i rozmyśla.
Cytat:
Wytłumaczyłam sobie, że nie powinnam się tak przejmować. Wycieczka do Vegas to nie była w końcu taka duża rzecz. Zamierzałam też pójść o jeden krok dalej i zamiast starych dżinsów włożyć stary dres. A co do samej ceremonii, z pewnością nie miała trwać zbyt długo - zakładałam, że góra piętnaście minut. Tyle to chyba mogłam wytrzymać.

Wow, cóż za poświęcenie. Jeżeli aż tak nie chcesz się hajtać, to rzuć gnoja. Może twoja własna podświadomość podpowiada ci lepsze rozwiązanie. Czy naprawdę zostanie marmurowym, iskrzącym się posągiem, skazanym na wieki na bloodlust jest warte całkowitej rezygnacji z własnego zdania? Czy to w ogóle jest cokolwiek warte? Robisz, mała, strasznie zły interes.

Cullenowie wracają i Belka przerywa dywagacje na temat ślubu z Edziem. Ala radzi ciepło się ubrać, bo w górach, gdzie Belka z McSparklem spędzą bitwę, ma padać śnieg.

Półtora strony nudnego dialogu później Alice prosi Bellę o rozmowę w cztery oczy. Okazuje się, że Ala dowiedziała się o planowanym w Vegas ekspresowym ślubie i jest obrażona. Wykorzystuje szantaż emocjonalny (ty mnie wcale nie kochasz), aby urządzić Belce huczne wesele.

I za to właśnie nie znoszę Alice. Jest taka sama, jak jej brat. Ma w dupie Belkę i jej zdanie. Dobrze wie, że Bella nie chce wielkiego ślubu, ale nic ją to nie obchodzi, bo w jej pustej pale pływają tylko myśli o ciuchach, makijażu i przyjęciach. Jak na wampirzycę z kilkoma dekadami na karku jest beznadziejnie głupia i powierzchowna. Żadna z niej przyjaciółka.

Aha, i jeszcze ta perełka:

Cytat:
- Zapewniam cię, że Edward marzy o tradycyjnej ceremonii, tylko jest zbyt delikatny, żeby ci o tym powiedzieć. A Esme - sama pomyśl, jaka byłaby uszczęśliwiona.


No tak, Edzio taki tradycyjny… Czytaj: z czasów, gdy kobieta nie miała nic do powiedzenia. Do cholery, to jest ślub Belki i powinna mieć jakiś wpływ na ceremonię. Nieważne, co myśli Esme, Sue Clearwater czy van Tylera.

Na scenę wkracza Ed. Alice chce, aby ją wspomógł, jednak on tego nie robi.

Cytat:
- Hej, zejdź z niego - zaprotestowałam. - Próbuje tylko brać pod uwagę moje uczucia, w odróżnieniu od ciebie.
- Ja też próbuję brać pod uwagę twoje uczucia, Bello, tylko patrzę na wszystko z szerszej perspektywy. Dzisiaj jesteś na mnie zła, ale sama zobaczysz, będziesz mi jeszcze dziękować za to, że cię przekonałam. Może nie w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat, ale kiedyś na pewno.


Buahahahaha! No LOL tygodnia. Biorą pod uwagę jej uczucia? BULLSHIT! To przeciez oni wiedzą, co dla niej najlepsze. Dla obojga łącznie: (+10 bitch) (+50 tyran)

Ala chce zobaczyć pierścionek Belli.

Cytat:
- Hm. Widziałam, że ci wkładał... Czy coś mnie ominęło? - spytała. Skupiła się na ułamek sekundy, marszcząc czoło, po czym sama udzieliła sobie odpowiedzi. - Nie, ślub nadal jest aktualny.
- Jeśli chodzi o biżuterię - wyjaśnił mój ukochany - Bella wyznaje pewne sztywne zasady.
- A czymże jest jeszcze jeden mały diamencik? Aha, pewnie na pierścionku jest ich cala masa, tak? No ale przecież Edward ma jeden na...
- Dosyć tego! - przerwał jej brutalnie. Od spojrzenia, które jej posłał, przebiegły mnie ciarki. Przez moment widać było, że naprawdę jest wampirem. - Mamy mało czasu.

Ups, no to go wsypała. O serduszku i jego znaczeniu w korelacji z wielkością penisa Edka już wspominałam, więc rozwijać się nie będę.

Rozmowa na szczęście się kończy, bo mam już dosyć całej tej trójki i ich niezdrowych relacji. A zresztą czyje relacje w tej serii są zdrowe?

Sparklemaster i jego kukiełka wyruszają w las, Bella ociera się o roślinność, aby zostawić newbornom swój zapach. Na nasze nieszczęście Edek w międzyczasie zabawia Swanównę rozmową. Przekonuje, że Belka nie musi się na wszystko zgadzać(o ironio!), jak jakaś przydrożna dz***a, ale Bella ma wątpliwości.

Cytat:
Dręczyło mnie przeczucie, że Alice postawi jednak na swoim - po pierwsze, dlatego, że nie miała skrupułów, kiedy jej na czymś zależało, a po drugie, bo łatwo było mnie wykorzystać, jeśli tylko miałam z danego powodu wyrzuty sumienia.


Chędożyć taką przyjaciółkę/prawie siostrę. Nie obchodzi ją, co myślę i czuję? Niech spada. Swanówna sama przyznaje, że nie umie odmawiać. Dziecko, popracuj nad asertywnością, błagam, bo to żal straszny. Przeczytałam kiedyś artykuł, jaką to Bella jest feministką i silną bohaterką, która dokonuje ważnych wyborów. Nie muszę mówić, że uśmiałam się setnie, prawda?

W czasie spacerku Belka potyka się i rani. Edzisław chce się zając skaleczeniem, bo zapach jej krwi już na niego tak nie działa.

Cytat:
- Przeszło mi.
- Przeszło ci? Tak po prostu? Kiedy? Jak?[…]
- Przez całe dwadzieścia cztery godziny byłem przekonany, że nie żyjesz. Po czymś takim zaczyna się inaczej patrzeć na pewne sprawy.
- I zmieniło się to, jak dla ciebie pachnę?
- Nie, nie, ale ta doba wymuszonej żałoby bardzo wpłynęła na moje reakcje. Całe moje jestestwo wzdraga się teraz przed podejmowaniem działań, które mogłyby wywołać u mnie podobny atak bólu.


Idiotyczne wytłumaczenie. (+10 głupota) No i (+5 angst) za ataki bólu.

Dobra, czy coś się wreszcie stanie w tym cholernym rozdziale? Póki co, tylko łażą po lesie i prowadzą jałowe rozmowy, zaraz rzucę to wszystko! (+5 nuda)

Pojawia się Dżejk. Czyli czeka nas więcej drewnianych dialogów, tym razem z McWolfem. Norma. Im bliżej punktu kulminacyjnego, tym nudniej.

Black bierze Belkę na ręce i rusza przez dzicz. Dżejk zauważa dodatkową zawieszke przy bransoletce Belki.

Cytat:
- Twardy jak skała, tak? Pasuje.
Twardy jak skala? Nagle przypomniało mi się zdanie, którego Alice nie dane było dokończyć pod garażem. Wpatrywałam się w lśniący jasny kryształ, starając się przypomnieć sobie, co mówiła wcześniej... o diamentach. Czy naprawdę chciała powiedzieć: „Przecież Edward ma już jeden na koncie”? Bo nosiłam jeden diament od niego? Nie, niemożliwe. Gdyby serduszko było diamentem, musiałoby mieć z pięć karatów, czy ile tam miewały te kosztowności opisywane w gazetach. A ile by kosztowało! Nie, Edward nie zrobiłby mi czegoś....


Zrobiłby, zrobiłby. Musi sobie chłopak w końcu to i owo poprawić. Freud miałby coś do powiedzenia na ten temat.

Belka i McWolf spędzają następnych kilka stron na zajebiście nudnej gadaninie, której wam oszczędzę. (+50 nuda)

Cała rozmowa jest beznadziejna, ale szczególnie jeden fragment. Swanówna i Dżejk licytują, kto kocha Bellę bardziej: McWolf czy Fairy Prince. Dżejk nie zostałby z Belką podczas bitwy, co ona uważa za zbrodnię przeciwko ludzkości.

Cytat:
- Dopiero, co się przyznałeś, że nie zostałbyś ze mną, nawet gdybym cię o to błagała.
Wykrzywił usta i przez chwilę myślałam, że będzie starał się temu zaprzeczyć, chociaż oboje znaliśmy prawdę.
- Tylko, dlatego, że lepiej cię znam - powiedział w końcu. - Wszystko pójdzie jak z płatka. Nawet gdybyś mnie poprosiła, a ja bym ci odmówił, nie byłabyś później na mnie wściekła.
- Jeśli wszystko rzeczywiście pójdzie jak z płatka, to masz rację - pewnie szybko by mi przeszło. Ale pomyśl o tych długich godzinach oczekiwania! Przecież ja się pochoruję ze zmartwienia, Jake. Chyba oszaleję.


Nic, tylko dodać (+50 ego) dla Belci.

Coś tam o hierarchii w sforze, że niby Dżejk to beta… A nie wiem, mam to gdzieś, to jest tak usypiające, że się wyłączyłam. McWolf odstawia Swanównę do właściciela, koniec rozdziału. I jeszcze (+20 nuda) za całokształt.

+10 głupota
+10 bitch
+50 ego
+5 angst
+75 nuda
+50 tyran

Papa.


Post został pochwalony 1 raz
Zobacz profil autora
BellaMarie13
Zły wampir



Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Królestwa Marzeń i Wyobraźni

PostWysłany: Sob 22:04, 26 Lut 2011 Powrót do góry

Rozdział 22: Ogień i lód

Dzisiejszy rozdział przypomina swą budową klasyczny dramat grecki, i tak jak w/w opiera się na zasadach trzech jedności:

1) czasu – naszych bohaterów będziemy obserwować przez zaledwie kilka godzin
2) akcji – głównym (i jedynym) wątkiem nad którym pochylę się w tej analizie jest dialog między dwoma trulawerami sagi
3) miejsca – wszystko odbywać się będzie w namiocie.

I tak oto, pokrzepieni wizją swoistego zbliżenia do dostojnych czasów antycznych, zagłębiamy się w treść nowego odcinka.


Uroczy kwiatuszek czeka na nas już w pierwszym zdaniu:

Cytat:
Wiatr znowu zatrząsł namiotem i mną razem z nim.


Sprawdziłam – w oryginale składnia jest niemal identyczna.
Wiem, o co chodziło Stefie, ale nie zmienia to faktu, że powyższa wypowiedź brzmi w swej budowie dość idiotycznie i przywołuje przed me oczy obraz Belli przymocowanej do stelaża.

(+1 głupota)

Okazuje się, że zabranie puchowej kurtki niezbyt wpłynęło na poprawę warunków bytowych Belki – dziewczyna trzęsie się z zimna mimo grubego odzienia, a McSparkle z racji wrodzonego chłodu niewiele jest w stanie pomóc. A to pech!
Podczas gdy Edward ogranicza się do tego, co potrafi najlepiej, to jest – bezdźwięcznego angstowania nad trudami życia i kłodami rzucanymi pod nogi przez Matkę Naturę, czuwający nieopodal namiotu w wilkołaczej postaci Jacob jawnie manifestuje swe niezadowolenie sytuacją, w jakiej znalazła się jego pani. Denerwuje to McSparkle’a:

Cytat:
I nie wiem, do czego mógłbyś się jej przydać.


Nie jestem stuletnim mejepirem z dyplomem uniwersytetu medycznego, a mimo to bez większych problemów potrafię wykombinować, do czego może przysłużyć się ciepłokrwisty Jake. No, chyba że odzywa się tutaj znany już terytorializm Edzia…Ponieważ nie jestem pewna, na wszelki wypadek dam:

(+1 głupota) (+1 bad boyfriend)

Black pod ludzką postacią wchodzi do namiotu. Okazuje się, że panowie nie do końca zrozumieli swoje intencje: Edek był pewny, że Indianin zamierza jedynie pożyczyć Belce drugą kurtkę. Na szczęście czerwonoskóry jest nieco inteligentniejszy od Glittermana i zdaje sobie sprawę, że kawałek materiału mokry od śniegu nie bardzo przysłuży się dziewczynie. Zamiast tego proponuje więc siebie w roli przenośnego grzejnika i wsuwa się do śpiwora Belli. McSparkle w odwecie postanawia go udusić, ale ingerencja Mary Sue na szczęście przynosi pokój między istotami z legend.
Następna strona to obszerny opis ogrzewania Belki. Państwo pozwolą, że nie będę się zagłębiać w szczegółowe opisywanie, co i gdzie czernieje Swan z zimna.

Matko jedyna, jaki ten rozdział jest nudny. I pomyśleć, że dalej będzie tylko gorzej.

(+1 nuda)

Bella chce się dowiedzieć, czemu Jake ma dłuższą sierść od reszty sfory. Wilkołak spieszy z wyjaśnieniem:

Cytat:
-To dlatego, że mam dłuższe włosy.
(…)
Więc to z tego powodu wszyscy obcinali się na jeża na samym początku, po dołączeniu do sfory.


Aha…Czyli gdyby Black ogolił się na łyso, wyglądałby [link widoczny dla zalogowanych]? Aż strach pomyśleć w takim razie, co reprezentowałby sobą członek watahy z dredami…

(+1 głupota)

Mam problem, moi kochani.
Od tego miejsca zaczyna się bowiem trwający przez resztę rozdziału dialog między Mcsparklem i PedoWolfem. Jest on długi i koncentruje się, rzecz oczywista, na naszej Mary Sue. Nie będę przytaczać go dokładnie w kolejności chronologicznej – nie ma to zbytniego sensu, jako że temat przewodni pozostaje niezmienny –„Moja nieśmiertelna miłość jest nieśmiertelniejsza od twojej”. Zajmę się więc jedynie co bardziej smakowitymi cytatami.

Cytat:
Oczywiście, oznacza to, że zawsze mogę o tym myśleć, zawsze mogę zastanawiać się, gdzie jest Bella myślami, kiedy milknie.


Innymi słowy, Edzio ani na sekundę nie przestaje myśleć o swej narzeczonej i nie jest to jedynie figure of speech. Zmartwię Cię, Stefciu, ale to się nie nazywa prawdziwa miłość, a obsesja.

Cytat:
-Wiedziałem, że skręca cię z zazdrości tak samo, jak mnie – powiedział Jacob z triumfem w głosie.
-Tyle, że ja nie jestem taki głupi, żeby się z tym obnosić. Do niczego jej w ten sposób nie przekonasz.


Byłabym w stanie zgodzić się z Edkiem, gdyby nie fakt, że w przypadku jego lubej nawet najprostsze rzeczy trzeba mówić głośno i drukowanymi literami, aby zdołała przyjąć je do wiadomości. Gdyby Jacob liczył li i jedynie na empatię u swej pani, musiałby czekać do Dnia Sądu.

Cytat:
Sto lat czekałem na Bellę.


Innymi słowy, Cullen spędził wiek będąc prawiczkiem, tylko po to, by w ostateczności wylądować z przygłupią, pozbawioną zainteresowań i godności własnej Panną Pretensjonalną.
Chyba zaczynam mu współczuć.

Cytat:
-Myślę, że nie chciałeś dłużej stawiać jej przed takim wyborem, bo bałeś się, że nie padnie na ciebie.
(…)
-Po części, tak – zgodził się w końcu – ale tylko w bardzo niewielkiej mierze.


Pogratulować dobrego samopoczucia, kochasiu.


(+1 ego)


Edzio opowiada o swej Wielkiej Tułaczce z Nju Muna:

Cytat:
Było ciężko – walczyłem ze sobą, ale wiedziałem, że nie wygram.




Że co?



Zostawiłeś ją jak niepotrzebną zabawkę na pół roku, wpędziłeś w depresję, złamałeś serce – a wszystko to WIEDZĄC, że kiedyś nie wytrzymasz i wrócisz?
Prawdziwy mężczyzna słowa i honoru, nie ma co.

(+50 bad boyfriend)

Cytat:
Jacob, kiedy tylko zorientowałem się, że ją kocham, zrozumiałem, że są jedynie cztery możliwości. Po pierwsze, i to według mnie byłoby dla Belli najlepsze, mogłaby tak za mną nie szaleć (…)


To ja, Narcyz się nazywam…

(+10 ego)

Cytat:
Nasze uczucia są silne i trwałe, i bardzo rzadko doświadczamy jakichś uczuciowych rewolucji. Kiedy jednak się nam przydarzają, tak jak mnie, kiedy poznałem Bellę, zmieniamy się na dobre. Nie ma dla mnie odwrotu…


Innymi słowy Wpojenie wersja 2.0.
Wygodnictwo Meyer jest powalające. Postacie nie mogą natrafić na jakąkolwiek przeszkodę na drodze swej miłości, nie może zaistnieć żaden poważny konflikt (pomińmy milczeniem tę parodię z wciskanym na siłę wątkiem Jacoba – czy ktokolwiek choć przez chwilę miał wątpliwości, kogo wybierze Belka?). Miłość po wsze czasy pojawiająca się wraz z napisem „The End” wygląda dobrze jedynie w kreskówkach Disneya. Po książce aspirującej do miana bestsellera oczekuję jednak czegoś więcej.
Nie mam nic do idei wiecznego, wszechmocnego uczucia. Ale ma ono sens tylko wtedy, gdy bohaterowie mocno pracują na tę miłość – zarówno podczas tworzenia związku, jak i w trakcie jego istnienia. Robienie ze swych charakterów pacynek, które darzą się everlasting love bez żadnego konkretnego powodu – i co ważniejsze, bez konieczności dbania o swe uczucie w dalszym życiu – to najzwyczajniejsza kpina z czytelnika.

(+50 głupota)

Cytat:
Planowałem skończyć jakoś ze sobą zaraz po jej śmierci. Te sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat to, w moim odczuciu, nie było wcale tak dużo.


Wiem, że tymi słowami Edward pragnie wykazać, że niecały wiek z Belką to dla niego zbyt mało czasu…Ale to zdanie jest tak niefortunnie zbudowane, że z jakiegoś powodu staje mi przed oczyma robotnik rodem z filmów Barei, oznajmiający kompanowi: „No, jeszcze tylko sześćdziesiąt minut i fajrant, panie Heniu”.

Cytat:
Będę szczęściarzem, jeśli uda mi się to [przemianę] odwlec o następne kilka miesięcy.


Albowiem jestem tylko supersilnym, superszybkim i superwykształconym wampirem, którego zdrowy rozsądek, religijność oraz chęć zapewnienia jak najlepszej przyszłości wybrance nie mają szans przy narzekaniu i płaczu wyżej wymienionej…Eee….Momencik, chyba coś pokręciłem…

(+10 głupota)


Jake streszcza McSparkle’owi legendę plemienną:

Cytat:
(…) Nie domyślasz się, z którą z postaci utożsamia się Bella?
Jacob zamyślił się.
-O cholera. No tak. Trzecia żona.


Lubimy subtelne jak Huragan Katrina aluzje Stefci co do dalszego przebiegu fabuły, prawda?

Uff. Rozmowa dobiega końca, McHulk wtula się w Belcię, Edzio mruczy kołysankę, by zagłuszyć sprośne myśli Blacka.
Kurtyna.

Liczby:
Głupota – 63
Bad boyfriend – 51
Ego -11
Nuda – 1

Ciao.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez BellaMarie13 dnia Sob 22:06, 26 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Remmy
Zły wampir



Dołączył: 22 Lip 2010
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zza płaszcza Aro

PostWysłany: Pon 12:35, 07 Mar 2011 Powrót do góry

Dobra znowu czekałam tak długo, że pojawił nie jeden rozdział a dwa. Pora skomentować, co byście nie poprzestały na tym nie dokończonym dziele i nie spoczywały na laurach.

Ach niezdrowe relacje między bohaterami, jakie to smutne. Ale ludzie lubią to co niezdrowe, choć szkodzi. Na przykład takie jedzenie xD Nie ma to jak fast food od czasu do czasu, kiedy nadejdzie ochota. ... Co ja robię, bredzę o jedzeniu. Nie wyspałam się chyba. Cóż w każdym razie zgodzę się; Bella wybrała sobie na rodzinę potwory i wcale nie mówię o ich wampiroowatości~
Cytat:
Chędożyć taką przyjaciółkę/prawie siostrę. Nie obchodzi ją, co myślę i czuję? Niech spada. Swanówna sama przyznaje, że nie umie odmawiać. Dziecko, popracuj nad asertywnością, błagam, bo to żal straszny. Przeczytałam kiedyś artykuł, jaką to Bella jest feministką i silną bohaterką, która dokonuje ważnych wyborów. Nie muszę mówić, że uśmiałam się setnie, prawda?

Nie trzeba. Podeślij gdzieś link do tego artykułu jak znajdziesz, chętnie też się pośmieję.

Wiedziałam, że rozmowa w namiocie również będzie swego rodzaju perełką. Edward naprawdę jest głupszy niż się wydaje. Może kiedy słyszy wciąż myśli kogo innego uznał, że sam już nie musi? Nie powiem, żeby wyznaczył się kiedykolwiek jakąś szczególną bystrością. Nie rozumiem jak można zachwycać się tak ograniczonym umysłem (ale jestem dziś cyniczna... zaskakuję sama siebie...)

Cytat:
Pogratulować dobrego samopoczucia, kochasiu.

Dobrze mi się zdaje, że gdzieś już kiedyś widziałam to przeurocze zdanie? :3 (Uwielbiam trzecią część Pottera ~.~ ) W każdym razie doskonale pasuje do sytuacji ^^

No nic. Tyle, jakoś nie wiem co prócz tego mogę napisać. Przypomnę wam tylko, że dzięki wam ma się wrażenie, że czyta się całą sagę na nowo i przynosi to równie wiele przyjemności co za pierwszym razem, a już na pewno więcej niż zwykłe czytanie powtórkowe dla rozrywki. Czekam na kolejne części.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Beige
Wilkołak



Dołączył: 18 Gru 2008
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:35, 20 Mar 2011 Powrót do góry

ROZDZIAŁ XXIII POTWÓR

Jakiś potwór tu nadchodzi… Ale nie, nie mieszajmy do tego Szekspira. Biedny Will i tak dostał po łbie tymi topornymi porównaniami do Romea i Julii w Nju Munie.

I znów zaczynamy rozdział od tego, jak Belka się budzi. Czy naprawdę proszę o zbyt wiele, wymagając odrobiny kreatywności? Chyba tak.

Dżejk śpi w najlepsze, przytulony do Belli. Ta zaś, nie mogąc się wydostać z mocnego uścisku McWolfa spogląda na Edzisława w oczekiwaniu na pomoc.

Cytat:
Spojrzenia moje i Edwarda spotkały się. Wyglądał na opanowanego, ale ból w jego oczach był widoczny jak na dłoni.


(+1 emo) Próba oswobodzenia Belli kończy się oczywiście cockfightem, ale, o dziwo, Swanówna staje po stronie Dżejka.

Cytat:
- Co to miało być? Powinieneś go przeprosić. Zdegustowany, zmarszczył nos.
- Chyba żartujesz - o mało nie połamał ci żeber!
- Bo zrzuciłeś go na podłogę! Nie zrobił tego celowo i nic mi się nie stało.
Edward żachnął się, ale pokonując wewnętrzny opór, spojrzał na Jacoba. Obaj wciąż nie byli do siebie pokojowo nastawieni.
- Przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte - odparł Jacob nieco szyderczym tonem.


Wow, to chyba pierwszy raz, gdy Belcia nie wyciera Wolfboyem podłogi, jestem w głębokim szoku.

No nic, Dżejkob zbiera się do wyjścia, ale Bella nie chce go puścić. Na szczęście McWolf nie daje się przekonać i bierze łapy za pas. Niestety, efekt jest taki, że nasze ptaszeczki zostają same w namiocie. Zapowiada się więc następny nudny dialog.

2 strony bezsensownej gadaniny o podwójnej osobowości Blacka i najlepszych nocach w życiu Sparklemastera dalej Edek napomyka, że nasza drewniana parka się hajta. Znajdujący się nieopodal w wilczej postaci Dżejkob dostaje ataku histerii.

Okazuje się, że Edzio wiedział, iż McWolf słucha, więc specjalnie się wysypał na ten temat. What a dick. Wiem, że kiedyś trzeba to było Blackowi powiedzieć, ale nie można było tego załatwić bardziej elegancko? (+5 bitch) dla Eda.

Belka na to wszystko zaczyna angstować, jak to przez nią futrzak cierpi. (+3 angst) Dziewucha chce lecieć za McWolfem, ale Edzisław ją powstrzymuje, po czym znika, by przytargać Dżejkoba. Belcia wykorzystuje czas nieobecności lubego na dalsze angstowanie (+10 angst), przeplatane momentami emo. (+2 emo) Uważa, że jest jak Cathy z Wichrowych Wzgórz. Następne subtelne jak Ku-Klux-Klan porównanie. Smeyer zostaw klasyki literatury w spokoju, błagam.

Cytat:
- Co jest? - spytałam głupio.
[Seth] Zignorował mnie. Podreptał ku linii drzew, zadarł nos na zachód i wydał z siebie kilka dalszych pisków.
- Chodzi ci o pozostałych? Tam, na polanie?
Spojrzał na mnie, znowu pisnął i zaraz z powrotem obrócił się w stronę zachodu. Żalił się nie wiadomo, na co z uszami położonymi po sobie.
Zachowałam się jak idiotka. Po jakiego licha kazałam Edwardowi sprowadzić Jacoba? Skąd miałam teraz wiedzieć, co jest grane? Nie mówiłam po wilczemu.

Nic ująć, natomiast dodać (+10 głupota).

Cytat:
Przeszedł mnie zimny dreszcz, bo zdałam sobie sprawę, że to jak najbardziej możliwe - wystarczyło, że jeden z nich źle dobrał słowa.
Przypomniało mi się, co wydarzyło się rano w namiocie, i pomyślałam, że chyba przeceniałam ich opanowanie.
Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że zasłużyłam sobie na to, gdybym miała stracić ich obu.
Wokół mojego serca stężała warstwa lodu.


Angst, angst, angst (+10 angst), wreszcie pojawiają się Fairy Prince z Blackiem, bo mam już tego wyżej uszu.

Czas na rozmowę Swanówny z McWolfem. Matko, albo angstujące monologi wewnętrzne, albo nudne dialogi… Nie wiem już, co gorsze. Niech to się wreszcie skończy.

Dżejkob daje do zrozumienia, że skoro Belka wychodzi za Discoballa, to on ma ochotę pożegnać się z tym padołem. Bella, aby go zatrzymać, każe mu się pocałować. Black, rzecz jasna, korzysta z okazji.

Wow, jedna rozmowa, a tu takie rewelacje. Z Dżejka wylazł szantażysta, a z Belki zwykła s*mata. Nieźle. Cała trójka jest siebie warta. Niech stworzą amerykański Tercet Egzotyczny i śpiewają „Pamelo, żegnaj”. Belcia przechodzi samą siebie. Niedaleko przebywa jej przyszły mąż, a ona w najlepsze wymienia płyny ustrojowe z innym kolesiem. Ja wiem, że sytuacja jest stresująca i osąd masz zmącony, ale na Wielkiego Boga Oma, przestań się bawić tymi dwoma kretynami, kobieto. (+100 bitch)

No kuchnia, 2 bite strony na opis pocałunku! Smeyer, nudzisz. Daj trochę akcji zamiast tego migdalenia albo od razu wrzuć scenę ostrego seksu w krzakach i miejmy to już z głowy. Niech się coś dzieje, dammit!

Belka doznaje olśnienia, że w sumie to tego całego Dzjekoba tez kocha. Opis tej epifanii jest co najmniej LOLtastyczny. Belka wyobraża sobie swoją przyszłość z McWolfem.

Cytat:
Przez jedną krótką, niekończącą się chwilę pod powiekami moich załzawionych oczu ukazała się zupełnie inna wizja przyszłości niż ta, którą dotąd pielęgnowałam. Patrząc jak gdyby przez filtr myśli Jacoba, zobaczyłam dokładnie, z czego zamierzałam zrezygnować, przed czego utratą ta nowo zdobyta wiedza nie miała mnie uratować. Zobaczyłam dziwny kolaż, na który składali się Charlie i Renee wraz z Billym, Samem i La Push. Zobaczyłam, jak mijają lata, lata, które coś znaczyły, które coś we mnie zmieniały. Zobaczyłam olbrzymiego rdzawobrązowego wilka, którego kochałam i który zawsze stał na straży, gotowy mnie chronić. Przez ułamek sekundy mignęła mi też dwójka kilkuletnich czarnowłosych dzieci, które, oderwawszy się od moich nóg, biegły w kierunku znajomego mi lasu.


Ta część jest akurat znośna, pomijając czysty idiotyzm wyrażenia „krótka, niekończąca”. Widzisz, Belciu, co tracisz? Mnie taka wizja wydaje się lepszą opcją od iskrzącej dupy, ale to tylko moje zdanie.

Następny akapit z jakichś powodów wywołuje u mnie napad śmiechu.

Cytat:
A potem, całkiem wyraźnie, poczułam, że moje serce rozszczepia się wzdłuż dzielącej go bruzdy i od jego wnętrza odłącza się jakaś jego mniejsza część.

(+5 angst) (+5 emo) (+5 kicz)

Dżejk spada, Belka starym zwyczajem uderza w płacz. Uff, po wszystkim. (+20 nuda) za całokształt twórczości w tym rozdziale.

+10 głupota
+105 bitch
+8 emo
+28 angst
+20 nuda
+5 kicz

Buziaki.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Beige dnia Nie 12:39, 20 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
tehawanka
Nowonarodzony



Dołączył: 15 Lip 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:32, 22 Mar 2011 Powrót do góry

Beige napisał:
I znów zaczynamy rozdział od tego, jak Belka się budzi. Czy naprawdę proszę o zbyt wiele, wymagając odrobiny kreatywności? Chyba tak.
Cóż może rozdział powinien sie zaczynać zabawą wibratorem siedzeniem na necie tudzież stawianiem klocka? Chyba choinka nie jestem kreatywny tez zaczynam dzień od pobudki...
Beige napisał:
(+1 emo) Próba oswobodzenia Belli kończy się oczywiście cockfightem, ale, o dziwo, Swanówna staje po stronie Dżejka.
+20 do ego angielskie słówko w polskim tekście Kwadratowy Po łacinie też umiesz?
Beige napisał:
Wow, to chyba pierwszy raz, gdy Belcia nie wyciera Wolfboyem podłogi, jestem w głębokim szoku.
Zazwyczaj nie wyciera, ale w sumie tekst pisany ma to do siebie, że każdy może go interpretować jak chce Kwadratowy Ja tam w życiu nie czaję czemu niby Mickiewicz miałby być wielkim poetą
Beige napisał:
2 strony bezsensownej gadaniny o podwójnej osobowości Blacka i najlepszych nocach w życiu Sparklemastera dalej Edek napomyka, że nasza drewniana parka się hajta. Znajdujący się nieopodal w wilczej postaci Dżejkob dostaje ataku histerii.
No a mogli pogadać jak każda normalna parka o trudach egzystencji, albo o teorii Einsteina...
Beige napisał:
Okazuje się, że Edzio wiedział, iż McWolf słucha, więc specjalnie się wysypał na ten temat. What a dick. Wiem, że kiedyś trzeba to było Blackowi powiedzieć, ale nie można było tego załatwić bardziej elegancko? (+5 bitch) dla Eda.
Niewątpliwym jest że są i tacy co z konkurentami do partnerki obchodza się jak z jajkiem aczkolwiek ja takich nie znam Kwadratowy
Beige napisał:
Belka na to wszystko zaczyna angstować, jak to przez nią futrzak cierpi. (+3 angst) Dziewucha chce lecieć za McWolfem, ale Edzisław ją powstrzymuje, po czym znika, by przytargać Dżejkoba. Belcia wykorzystuje czas nieobecności lubego na dalsze angstowanie (+10 angst), przeplatane momentami emo. (+2 emo) Uważa, że jest jak Cathy z Wichrowych Wzgórz. Następne subtelne jak Ku-Klux-Klan porównanie. Smeyer zostaw klasyki literatury w spokoju, błagam.
Nie no przeca powinna być jak pokolenia JP co siem bydzie dziewucha wzruszać wszak trza być twardym nie mientkim.... fakt taką klasykę jak wzgórza powinna zostawić nie da się tego przeczytać Kwadratowy
Beige napisał:
Nic ująć, natomiast dodać (+10 głupota).
Bo?
Beige napisał:
Angst, angst, angst (+10 angst), wreszcie pojawiają się Fairy Prince z Blackiem, bo mam już tego wyżej uszu.
Ktoś tu jest SM?
Beige napisał:
… Nie wiem już, co gorsze. Niech to się wreszcie skończy.
Ponownie SM z naciskiem na M?
Beige napisał:
Wow, jedna rozmowa, a tu takie rewelacje. Z Dżejka wylazł szantażysta, a z Belki zwykła s*mata. Nieźle. Cała trójka jest siebie warta....
No fakt laska całująca się z gościem to szmata... Ale toruńskie radyjo już przesłuchane? No kurde brak wartości, żadnych zwłaszcza WC...
Beige napisał:
... Belcia przechodzi samą siebie. Niedaleko przebywa jej przyszły mąż, a ona w najlepsze wymienia płyny ustrojowe z innym kolesiem. Ja wiem, że sytuacja jest stresująca i osąd masz zmącony, ale na Wielkiego Boga Oma, przestań się bawić tymi dwoma kretynami, kobieto. (+100 bitch)
Nooo nie baw się kolesiami do garów babo i pieluchy prać :))) A tak w ogóle to nie ona nimi, a oni nią :P
Beige napisał:
No kuchnia, 2 bite strony na opis pocałunku! Smeyer, nudzisz.
Żadnej strzelaniny, żadnych flaków... co to ma być nie? powieść romantyczna czy co?
Beige napisał:
Daj trochę akcji zamiast tego migdalenia albo od razu wrzuć scenę ostrego seksu w krzakach i miejmy to już z głowy.
... za dużo red tuba co?
Beige napisał:

Belka doznaje olśnienia, że w sumie to tego całego Dzjekoba tez kocha. Opis tej epifanii jest co najmniej LOLtastyczny. Belka wyobraża sobie swoją przyszłość z McWolfem.
Straszne... często wyobrażam sobie swoją przyszłość z kimś innym niż jestem/byłem pewnie jestem loltastyczny jak tak można? Przeca powinien być jeden aż po grób... żadnych watpliwości....
Beige napisał:
Ta część jest akurat znośna, pomijając czysty idiotyzm wyrażenia „krótka, niekończąca”.
Proponuję postać minutę w kolejce do klopa jak cie ciśnie zrozumiesz....
Beige napisał:
Widzisz, Belciu, co tracisz? Mnie taka wizja wydaje się lepszą opcją od iskrzącej dupy, ale to tylko moje zdanie.
Fakt Twoje zwłaszcza, ze Ci się wszystko z dupą kojarzy....
Beige napisał:
Następny akapit z jakichś powodów wywołuje u mnie napad śmiechu.
Ja bym się udał do lekarza to może być coś neurologicznego....
Beige napisał:
Dżejk spada, Belka starym zwyczajem uderza w płacz. Uff, po wszystkim. (+20 nuda) za całokształt twórczości w tym rozdziale.
+10 głupota
+105 bitch
+8 emo
+28 angst
+20 nuda
+5 kicz
Można spytać czy Twoja pisanina oprócz podnoszenia własnego ego ma jeszcze jakiś cel? Bo wybacz, ale niechce mi się czytać reszty tej pseudo recenzji.

Buziaki. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin